Wojciech Halczyn prosty gazda z Lendaku na Spiszu, który w młodości pasał owce w Tatrach Bielskich, po I wojnie światowej stał się aktywnym polskim działaczem niepodległościowym. Walczył o to, by tereny pod Tatrami, czyli Spisz i Orawa, zamieszkałe przez polskich górali przyłączone zostały do odradzającej się Polski.

"Gdy w 1919 r. gdy decydowały się losy tych ziem, włączył się w działalność Narodowego Komitetu Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala. Wraz z Piotrem Borowym z Orawy, ks. Ferdynandem Machayem i Kazimierzem Rouppertem wziął udział - jako delegat Spisza - w paryskiej konferencji pokojowej. 11 kwietnia 1919 r. delegację na specjalnej audiencji przyjął prezydent USA Thomas Woodrow Wilson. Dzięki obecności tych gazdów w składzie delegacji polskiej problematyka Orawy i Spisza była rozpatrywana na konferencji. Po rozpisaniu plebiscytu na tych terenach Halczyn z Borowym biorą udział w pracach Głównego Komitetu Plebiscytowego. Do plebiscytu wszakże nie doszło i po arbitralnej decyzji Rady Ambasadorów 28 lipca 1920 r. rodzinne wsie - Lendak Wojciecha Halczyna i Rabczyce Piotra Borowego - pozostały po drugiej stronie granicy." (cyt. za http://www.zewpress.com/index178.php3?menu=ludzie&tekst=1&numer=178)

Wtedy Wojciech Halczyn obawiając się represji ze strony władz czechosłowackich uciekł do Nowego Targu. Pracował jako drwal w lasach pod Ludźmierzem. Później jednak, ze względu na to że cała jego rodzina została zagranicą, a on nie otrzymał ze strony władz Polski żadnej pomocy, skorzystał z ogłoszonej przez parlament czechosłowacki amnestii i powrócił do rodzinnej wsi. Tu jednak spotkały go szykany i szyderstwa ze strony władz. Ale ziomkowie z szacunkiem zwali go "Polskim Prezydentem".

Zmarł tam - w Lendaku - 5 sierpnia 1932 r.

Po jego śmierci, z inicjatywy ks. Ferdynanda Machaya, powstał w Krakowie komitet uczczenia jego pamięci, którego staraniem 18 października 1935 r. na lendackim cmentarzu stanął kamienny pomnik z tablicą w języku polskim o treści: Wojciechowi Halczynowi Straconemu - przyjaciele z Polski. Błogosławieni umarli, którzy w Panu umierają.("Stracony"- to rodzinny przydomek Halczyna).

Nie przetrwała on jednak długo, bo już 17 marca 1936 r. z polecenia władz czechosłowackich żandarmi zniszczyli tę tablicę zastępując ją nową, z napisem słowackim i zmieniając także pisownię imienia i nazwiska na słowacką. Tak, mimo prób przywrócenia treści dawnej tablicy, pozostaje do dziś.

Polityka "przemilczania" istnienia Wojciecha Halczyna trwa nadal. W działającej od ponad roku internetowej bazie osób pochowanych na cmentarzu w Lendaku nie ma jego osoby - a na planie cmentarza w miejscu jego grobu jest pustka. (a znajduje się mniej więcej w środku różowego pasa).
 

 

A oto nagrobek Wojciecha Halczyna, którego nie dostrzegli "inwentaryzatorzy" grobów na cmentarzu w Lendaku.

Literatura w sieci:
Wojciech Halczyn w Wikipedii

Wojciech Halczyn w internetowej Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej

Artykuł o Wojciechu HalczynieRyszarda M. Remiszewskiego z 2004 r.