O wstępach i posłowiach (notka dla banitów)

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

konkluzja jest usprawiedliwieniem dla TW, KO i innych , co dzisiaj tak bronią się przed lustracja, że "zaorują IPN".

.."Był to bowiem system oparty między innymi na szantażu, stawiający wszystkich przed podobnymi dylematami. Nikt nie mógł mieć zbyt czystego sumienia, bo zagrażało by to władzy komunistów."..

To jest NIEPRAWDA - BARDZO KRZYWDZĄCA DLA TYCH, CO NIE POSZLI na wspólpracę i nie mają nic na sumieniu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. acha, żeby nie było -

ja tez miałam pokusy i wybór. I wybrałam - ZERO współpracy , żadnej współpracy i czerpania z tego korzyści.
Znam wielu, którzy dokonali takiego wyboru i zyją.
Nie sa "ałtorytami", nie zrobili kariery w PRL-u, ani w III RP, ale uczciwie żyją i "robią swoje".
Co ważne - mają czyste sumienie i szacunek .
Wielu z nich musiało wyjechać z Polski w latach 80-tych. niewielu wróciło.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

3. @Maryla

Ja jestem pełna podziwu dla tak niezłomnej postawy. Dziedzina w której pracowałam, była taka, że ja też prawie nigdy nie szłam na kompromis. Nie wszyscy jednak mogli mieć takie szczęście. Weźmy tych wydawców. Gdyby byli oni tak niezłomni, to przez 24 lata ludzie musieliby czytać wiersze o przodownikach pracy na zmianę z dziełami Lenina. Wyrosłyby dwa pokolenia odcięte od kultury. Problemy, jakie mamy z dziedzictwem komunizmu byłyby jeszcze gorsze.

avatar użytkownika Maryla

4. Wyrosłyby dwa pokolenia odcięte od kultury.

tu bym polemizowała. Ja osobiście nie jestem żadną krwi jednostka i wiele potrafię zrozumieć, bo nie jestem naukowcem, który miał wybór - albo "troche sie ugnie" albo zamknie sobie drogę do dalszej pracy.

Ale rozróżniajmy tych, którzy "lekko sie ugięli" od tych, którzy czerpali garściami w PRL-u i jeszcze więcej zagarneli w III RP.

Tacy ludzie jak Wajda, Szcypiorski, wielu rektorów i wykładowców polskich uczelni to ludzie głęboko umoczeni.

I nieprawdą jest, że dwa pokolenia by były od czegos odcięte.
Cały czas, po 1956 r, ludzie się przemieszczali poza granice Polski i wywozili lub przywozili ksiązki, czasopisma.

Do tego mielismy nauczycieli z II RP i zbiory domowe. To była podstawa.
Ksiązka była jak relikwia, pozyczana między ludźmi, obchodzono sie z nią jak "z jajkiem" aby nie uszkodzić i przekazac dalej.

Nie szukajmy usprawiedliwienia dla zwykłych łajdaków, bo w ten sposób krzywdzimy tych, którzy poświęcili w imię uczciwości swoje talenty i tak w PRL-u, jak i w III RP byli poza marginesem, bez uszanowania i mozliwości pracy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

5. @Maryla

Ja nie usprawiedliwiam żadnych łajdaków, ani funkcjonariuszy komunistycznych. Ja piszę o zwykłych ludziach, którzy musieli jakoś żyć w tym systemie. Gdyby wszyscy poświęcali swoje talenty w imię niezłomności, albo wyjechali z kraju, to cieszyć się z tego mogliby co najwyżej Rosjanie. Kompromisy były nieodzowne. Trzeba też zauważyć, że to teraz wiemy, iż nie ma już PRL, a Związek Sowiecki się rozpadł. Powiedzmy, w roku 1975 było to nie do pomyślenia i wydawało sie, że komunizm przetrwa jeszcze bardzo długie lata. To też skłaniało do kompromisów. Te książki z zagranicy i zbiory domowe były niedostępne dla większości moich kolegów i koleżanek ze studiów.

Ostatnio zmieniony przez elig o pon., 24/05/2010 - 16:14.