Wracając z balu, odwiedziłam po drodze Szuanostwo, z którymi umawiałam się już wcześniej we Fromborku. Mimo tego, co zapowiadała Szuanna, Szuan wcale nie mył samochodu, czekając na mnie pod dworcem. Stał i czekał cierpliwie. Ja cenię cierpliwych ludzi, więc od razu zapytałam go, czy zna dowcip:
- Dlaczego kobieta podczas miesiączki gotuje wodę w siedmiu garnkach?
- Wrrrr... Bo taaaaak!!!!!!!!!

Lubię siedzieć w ich towarzystwie i przysłuchiwać się gorzkim uwagom Szuana o wadliwej konstrukcji budynków mieszkalnych oraz perswazjom Szuanny dotyczącym rzeczy bardziej przyziemnych niż przyziemie domu, jak np. rzeczywista zawartość śmietany w zupie grzybowej. Kiedy jest już po kolacji, to Szuan rozsiada się w fotelu i opowiada najlepsze anegdoty o swoich sąsiadach z tych wszystkich miejsc, gdzie mieszkali dotąd, i anegdoty o Żydach, autentyczne grypsy jego kolegi, który właśnie Żydem jest. Kolega jest luzak i Szuan też, więc kiedy wmiesza do tego jeszcze życie i przygody zaprzyjaźnionego z nimi Palestyńczyka, Szuanna i ja wijemy się ze śmiechu na krzesłach, a zielona gadzina imieniem Eugeniusz z podwójnym ogonem wije się w swoim akwarium. A trzeba powiedzieć, że Szuany mają podzielną uwagę. Przedwczoraj np. Szuan gadał ze mną, co chwilę odrywając uwagę od wątku głównego, bo jednocześnie czytał Salon i oglądał TV. Wczoraj zaś na DVD szedł pewien znany film i Szuan spoglądał ze współczuciem na wąsatego amanta wpatrzonego w bladą jak ściana Małgorzatę Braunek. "Jaki durny facet!" - nie wytrzymałam, jako że od lat nie lubię "Lalki", a szczególnie Wokulskiego - romantyka czy pozytywisty? - A ja go rozumiem - odpowiedział ponuro Szuan i doszło do ostrej wymiany zdań z Szuanami na temat kobiet w typie mdlejącej lilii. Potem Szuanna, zapewne przez przypadek, położyła mnie spać z atrapą rewolweru nad głową. Jednakże wnioski z dyskusji o Izabeli Łęckiej wyciągnęłam i Szuanna zrobiła mi manicure (mój pierwszy uczciwy manicure), co prawda nie za bardzo było z czego go zrobić, bo ja mam za krótko obcięte paznokcie (wymóg prac kuchennych i rowerowych), ale ona poradziła sobie znakomicie. Teraz chodzę, oglądam swoje palce i nie wiem, czy mogę ich w ogóle dotykać, bo wyglądają, jak na wystawie w drogerii, he, he, co za miła odmiana. Dziękuję Wam za serdeczną gościnę :)