Polska w spirali poniżenia - dla portalu Fronda.pl prof. Andrzej Nowak.

avatar użytkownika Maryla

Polski rząd stał się zakładnikiem fikcji pojednania z premierem Putinem. Z partnerem, którego widoczne poniżenie jest wręcz manifestowane przez Rosję, trudno się liczyć – mówi portalowi Fronda.pl prof. Andrzej Nowak.

Prof. Andrzej Nowak: Zmiana, jaka zaszła w polityce zagranicznej po katastrofie smoleńskiej, była kontynuacją wcześniejszych przemian. Od czasu objęcia rządów przez Platformę Obywatelską doszło do przewartościowania w polityce zagranicznej. Największe zmiany miały miejsce w polityce wschodniej. Głównym hasłem obecnych władz stało się powiedzenie „Moskwa first”. To Rosja stała się głównym i najważniejszym partnerem, o jej względy rząd chce zabiegać za wszelką cenę. Początkowo ceną tą było pogorszenie stosunków z naszymi wschodnimi sąsiadami, głównie z Ukrainą i Litwą. Zrezygnowano również z linii politycznej, wokół której zbudowano w Polsce konsensus. Zgodnie z nią Polska powinna dbać o swoje bezpieczeństwo i przyszłość swojego miejsca w Europie, w szczególności wspierając dążenia do utrzymania jak najlepszych stosunków ze wschodnimi sąsiadami i próbując zainteresować całą Europę wciągnięciem tych krajów do Unii Europejskiej. Ta koncepcja została wyśmiana w kilku tekstach i wystąpieniach ministra Sikorskiego, w szczególności w programowym tekście opublikowanym w sierpniu 2009 roku w „Gazecie Wyborczej”. Przed przyjazdem Władimira Putina Sikorski nakreślił nowe priorytety w polityce wschodniej – liczy się tylko Moskwa, Kijów i inne kraje wschodnie nie ma znaczenia. W swoim tekście szef dyplomacji napisał również, że Rosja nigdy nie była tak bliska demokratycznym standardom i wartościom, jak za rządów Putina i Miedwiediewa. Sikorski udawał, że nie wie, jak wygląda przestrzeganie praw człowieka w Rosji, czy wolności mediów. Szokujące kłamstwo o wiarygodności rosyjskich władz w sierpniu 2009 roku brzmiało dziwnie, a w kwietniu 2010 roku przybrało postać nową, bardzo groźną dla suwerenności Polski. Bowiem premier Donald Tusk oddał śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej w ręce Prokuratory Generalnej Rosji. W jej wiarygodność, rzetelność i zgodność ze standardami demokratycznego świata nie wierzy nikt na świecie, łącznie z Rosjanami. To, co się stało ze śledztwem dotyczącym katastrofy smoleńskiej, jest więc ogromnym upokorzeniem Polski.

Większość zmian w polityce zagranicznej dokonała się przed 10 kwietnia 2010 roku. One miały również związek z wydarzeniami niezależnymi od polskich władz. Najważniejsze z takich wydarzeń dotyczyło wygranych wyborów prezydenckich przez Baracka Obamę w USA i przyjęcia przez niego ugodowej polityki wobec Rosji. W jego koncepcji kraje Europy Wschodniej straciły znaczenie w polityce amerykańskiej. To zaowocowało wycofaniem się z projektu budowy tarczy antyrakietowej na terenie Polski i Czech. Waszyngton poświęcił nasz rejon, by uzyskać poparcie Moskwy dla rozwiązania problemów na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Ten czynnik na pewno mógł wpłynąć na zmianę polskiej polityki. To mogło spowodować odejście od ścisłego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi i skupienie się na Europie. Taka zmiana miała swoje uzasadnienie. Należy jednak pamiętać, że w Europie nie trzeba szukać sojuszników wśród krajów bijących pokłony przed Gazpromem i premierem Putinem. Nie cały Stary Kontynent jest taki. Tymczasem polskie władze oparły się na polityce fundamentalnej zgody głównych mocarstw europejskich - Niemiec, Francji, Włoch. Polska postanowiła podporządkować się planom tych krajów, by płacić jak najmniejszą cenę za porozumienie z Rosją. Zaakceptowała scenariusz, w którym główne siły Europy popierają dążenia do wytyczenia nowych stref wpływów między siebie a Moskwę. Nasz rząd zdaje się chciał poprzeć kraje UE, żeby się znaleźć po zachodniej stronie tej granicy. Poświęcił takie państwa jak Ukraina, czy republiki nadbałtyckie. Wydaje mi się, że wybór ten nie był właściwy. Mamy bowiem obecnie ogromny wzrost wpływów rosyjskich na polską politykę.

One między innymi umożliwią Rosji przez lata wyciąganie korzyści politycznych z katastrofy smoleńskiej. Zakończyć to może tylko radykalna zmiana polityki polskiej. Od 10 kwietnia Moskwa na każdym kroku upokarza polskie władze. Przez pół roku manifestacyjnie niszczono ślady dot. katastrofy. Polski premier w maju informował, że do Smoleńska polecą polscy archeolodzy. Nic z tego nie wyszło. Polecą być może teraz. Kolejne polskie wycieczki znajdują fragmenty ludzkich szczątków, części samolotu. Politycy rządu i Platformy Obywatelskiej mówią tymczasem, że wszystko jest w porządku. Polski rząd akceptuje kłamstwo. Nastąpiło poniżenie w kłamstwie polskich władz. Poniżono w ten sposób również samą Polskę. To powoduje coraz większe uzależnienie rządu Donalda Tuska od Moskwy. To Kreml będzie decydował, do jakiego stopnia poniży polskie władze. Donald Tusk i jego ministrowie nie mają już odwrotu - muszą mówić, że wszystko jest w porządku. I to robią. Obecnie po Europie jeździ wspólna grupa polityków polskich i rosyjskich, na czele z Konstantinem Kosaczowem, który wielokrotnie dawał świadectwo swojej wrogości wobec Polski, i chwali się wspaniałym modelem porozumienia polsko-rosyjskiego. Najpierw w Paryżu, potem w Berlinie, na konferencjach politycy PO i rosyjskich władz prezentują, jak Warszawa i Moskwa umieją się porozumieć, nie zważając na historyczne zaszłości, które zostały przezwyciężone.

Polski rząd wpadł w pułapkę. Musiałby bowiem przyznać, że takie porozumienie się nie udało, że w stosunkach Polski i Rosji nie doszło do żadnego przełomu i poprawy. Świadczy o tym nie tylko sprawa śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej, ale również kwestia zbrodni katyńskiej. Tu rosyjski rząd nie wycofał się nawet o milimetr ze stanowiska, że problemu zbrodni katyńskiej nie ma. Rosyjska prokuratura nie zmieniła swojego zdania dotyczącego tej masakry, wciąż utrudnia się dostęp do dokumentów z nią związanych, nie chce uznać odpowiedzialności prawnej Federacji Rosyjskiej. To również sposób na poniżanie Polski i jej władz. Polski rząd stał się zakładnikiem fikcji pojednania z premierem Putinem.

Zmiana polskiej sytuacji międzynarodowej może prowadzić do utraty godnego i suwerennego miejsca na scenie politycznej. Z partnerem, którego widoczne poniżenie jest wręcz manifestowane przez Rosję, trudno liczyć się poważnie. Można udawać, że wszystko jest w porządku, ale również w stolicach europejskich widać wyraźnie, że Polska znalazła się w sytuacji głębokiego uzależnienia od Moskwy i nie jest w stanie w sposób godny upominać się o swoje interesy. Najdobitniejszy tego przykład nie dotyczy wcale katastrofy smoleńskiej, czy historycznych rozliczeń, ale kwestii ekonomicznych - umowy gazowej. Przy okazji jej podpisywania doszło do kuriozalnej sytuacji - prorosyjscy politycy europejscy muszą bronić interesów Polski w kontaktach z Gazpromem. Robią to wbrew polskiemu rządowi, któremu nie przeszkadzają zapisy dokumentu. Na takiej pozycji nie można budować godnej i silnej pozycji Polski w polityce europejskiej.

not. żar

 

http://www.fronda.pl/news/czytaj/nowak_polska_w_spirali_ponizenia

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz