Czystki w TVP: ostatnia prosta "Antysalon-u". O amatorach.

avatar użytkownika chinaski

Praktycznie codziennie darzeni jesteśmy kolejnymi publicznymi enuncjacjami "muzealników"/"gołębi" na temat motywów swojego postępowania. Są one coraz bardziej żenujące, wręcz groteskowe; przykłady za chwilę. Tu nie tylko chodzi o ciągłe bycie w mediach, przypominanie Polakom o swoimi jestestwie; to działanie w myśl reguły "tylko winny się tłumaczy". O ile Kluzikowa, Poncyliusz i Migalski bez mrugnięcia okiem zadawali swojemu politycznemu ojcu - J. Kaczyńskiemu brutusowy cios w plecy; o tyle reszta, zwłaszcza tzw. muzealnicy (mam na myśli Ołdakowskiego, Jakubiak, Kowala) musieli czuć pewien dyskomfort, odezwały się wyrzuty sumienia, poczucie, że działają nie fair.

Dziś tłumaczą się przed nami, a pewnie w równym stopniu przed samymi sobą, że po śmierci Leszka (Prezydenta RP), zabrakło dla nich w PIS ciepła, zrozumienia, przytulenia, wsparcia.
Tego rodzaju dylematy, problemy najczęściej nie są obce wchodzącemu w życie młodemu człowiekowi, targanemu przez emocje, niezdolnemu do podejmowania poważnych decyzji, za którymi kryją się realne, długofalowe konsekwencje; natomiast nie mogą one wpływać na wybory polityków mających aspiracje wzięcia odpowiedzialności za kraj, za Rzeczpospolitą. Do tak odpowiedzialnej roli potrzeba ludzi doświadczonych, twardych, rasowego przywódcy, polityka. "Muzealnicy" wybitnie się do tego nie nadają:

"Polska"
: Muzealnicy to polityczni romantycy?
J. Ołdakowski: Raczej jesteśmy amatorami, zwłaszcza w kategoriach bokserskich.

"Polska": Elżbieta Jakubiak w kolorowych pismach mówiła, że "Jarosław musi zastąpić teraz jej dzieciom ukochanego Leszka".
J. Ołdakowski:Ona chciała po ludzku pomóc Jarosławowi. To była próba powiedzenia: "chcemy ci pomóc. Ty najwięcej z nas wszystkich straciłeś, ale łączy nas ból po stracie i jesteśmy w stanie ci pomóc". Przekazywała informację od ludzi, którzy byli tak ważni w świecie jego brata.

Dobrze podsumował swoje środowisko Ołdakowski: "polityczni amatorzy". Przecież polityk z ambicjami nie idzie do kolorowych pism z żądaniami w stylu:  "Jarosław musi zastąpić teraz moim dzieciom ukochanego Leszka". Podobnie, nie tłumaczy swej politycznej niedoli w tak obrazowy sposób:  "Bo jeśli matka trójki małych dzieci zdecydowała się na pracę w sztabie Jarosława Kaczyńskiego i przez dwa miesiące mieszkała w nim, czyli porzuciła swoje dzieci, to chyba trudno o lepszy dowód jej lojalności, prawda?" (źródło)

Jaki to polityk, porzucający dla kariery swoje własne dzieci? Jaki to polityk używający tego faktu do szukania dla swego środowiska usprawiedliwienia w obliczu politycznej zdrady?

Amatorzy. Chyba, że to zaplanowany, z pełną premedytacją stosowany cynizm. I kto wykorzystuje śmierć Leszka, by osiągnąć polityczną korzyść? "Muzealnicy" robią to permanentnie, jakoś nikt im z tego powodu zarzutu nie robi...

P.S. Jak podaje"Rz" z ramówki TVP znika autorski program Rafała Ziemkiewicza - "Antysalon Ziemkiewicza". Decydenci z Woronicza tłumaczą się, że nie zrywają definitywnie współpracy z autorem "Michnikowszczyzny"; co to oznacza - dowiemy się niebawem. Pewne wydaje się jedno, tak znienawidzony przez M. Migalskiego "Staszek" (Stanisław Janecki), już zapewne nie zaszczyci swą obecnością anteny TVP Info. To w kategoriach "naszego" ornitologa pewien sukces. Oby tak dalej, Panie Marku!

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz