Dyrektor powstającego Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz i jego "pamięć historyczna".

avatar użytkownika Maryla

Ludzie władzy - tomy mozna już napisać , tylko po co się mamy dołować? Ale są stanowiska w państwie bardzo ważne. Szczególnie wazne jest jaki kształt pamięci historycznej będzie budowany przez Polskę w świetle Muzeum Wypędzeń w Niemczech i niemieckiej polityki historycznej, która znierza do "zdjęcia win" z katów i zrobienie z Niemców ofiary II WŚ.

W Gazecie Wyborczej wywiad, który koniecznie trzeba odnotowac do archiwum.

Adam Leszczyński rozmawia z Pawłem Machcewiczem - profesor Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej; w latach 2000-05 dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN. W tym tygodniu do księgarń trafia jego nowa książka "Spory o historię 2000-2011" (Znak, Kraków 2012)
 

"Nie jestem tylko dyrektorem muzeum czy urzędnikiem, ale także historykiem, naukowcem, autorem książek. Cały czas uczę studentów na uniwersytecie. To daje pewien dystans do świata polityki i urzędów. Historia powinna służyć wprowadzaniu do przestrzeni publicznej wartości, które są fundamentem życia zbiorowego. Państwo powinno to robić, nie "zarządzając przeszłością", ale powołując instytucje, które się historią zajmują i są ważne dla życia publicznego. Powołano IPN - to było dzieło AWS. Lech Kaczyński stworzył Muzeum Powstania Warszawskiego. Donald Tusk zainicjował tworzenie Muzeum II Wojny Światowej.

Podam przykład: mamy teraz w Polsce bardzo silny nurt badań dotyczących antysemityzmu i mordów popełnionych przez Polaków na Żydach. To niezwykle ważne w polskim pejzażu naukowym. Konserwatywna polityka historyczna by to ignorowała i stawiała na pokazywanie chwalebnych postaw Polaków.

Politycy powołują instytucje, ale powinni pozostawiać im autonomię i nie powinni instrumentalizować historii dla bieżących celów politycznych - np. piętnowania przeciwników, których się przypisuje do gorszej tradycji, odmawia patriotyzmu, pomniejsza się ich zasługi

Mówiąc - jak Jarosław Kaczyński - o "siłach wywodzących się z KPP"?

- Dzielimy Polskę na spadkobierców AK i KPP, i żeby nikt nie miał wątpliwości, jeszcze się ich wskazuje palcem. To dla mnie przykład nadużycia w relacjach między politykami a historią.

Kolejna faza to wzrost znaczenia PiS i sformułowanie jego polityki historycznej. Pierwszym sukcesem tego nurtu - jeszcze przed dojściem PiS do władzy - było stworzenie muzeum Powstania Warszawskiego. Myślę, że to miało spory wpływ na wynik wyborów. Polacy dobrze to przyjęli, jako antidotum na hańbę Jedwabnego, z drugiej - na napięcia w stosunkach polsko-niemieckich, w których coraz częściej przypominano nam o winach związanych z przesiedleniami Niemców po wojnie.

Jakie miejsce w tej polityce historycznej powinny zająć antysemityzm, postawy wobec Żydów, nietolerancja wobec mniejszości narodowych?

- To oczywiście nie jest pozytywny wzorzec! Ale powinien być obecny w edukacji historycznej jako przestroga i jako bezpiecznik - który nas będzie chronił przed popadaniem w samouwielbienie i megalomanię narodową.

Tu nie ma miejsca na zakłamania. Uważam, że powinniśmy nawiązywać do tradycji AK, ale już stawianie na jednej płaszczyźnie NSZ i AK, co się dzieje ostatnio, jest niedopuszczalne. AK była wojskiem polskim w kraju, częścią państwa podziemnego. NSZ była formacją partyjną, która walczyła przeciwko Niemcom i Sowietom, ale nie uznawała instytucji polskiego państwa podziemnego. Była także spadkobiercą faszyzującej, antysemickiej tradycji ONR, antydemokratycznej, o cechach totalitarnych. Świadomie bym ją wykluczył z tradycji demokratycznego państwa polskiego, mimo że jej członkowie walczyli o niepodległość Polski i ponosili ofiary.
 

IPN dobrze wypełniał swoją funkcję? Przysłużył się demokratycznej tradycji historycznej?

- Nie jestem bezstronnym obserwatorem, bo współtworzyłem IPN i poświęciłem mu sześć lat swojego życia. Odszedłem z niego, kiedy prezesem został Janusz Kurtyka - i było jasne, że poprowadzi instytucję w kierunku, z którym się nie zgadzam.


 
Etykietowanie:

123 komentarzy

avatar użytkownika KID

1. Jeden z większych szkodników

pośród "polskich" historyków. Jest odpowiedzialny za kształt tzw. "śledztwa" jedwabieńskiego, które w istocie było zwykłą farsą. Przypomnę mały detal, jeden z wielu podobnych: prokurator przesluchujący Sharpera, najprawdopodobniej głównego sprawcę mordu, nie zadał mu pytań na temat ...wydarzeń w Jedwabnem. Już na początku imprezy wiadomo było, kto był winny.
Polecam także wypowiedzi Machcewicza dla zagranicznego odbiorcy np. The Guardian, albo wystąpienie w Muzeum Holocaustu, gdzie mówił o 900 ofiarach, a Polaków "robił na szmaty".
Opinie M., jak wyżej przytoczone, znajdują wielu zwolenników. Podobne tezy na temat NSZ, wyglaszał np. prof. Wnuk z KULu.
Muzeum II Wojny Światowej jest "dziełem" na miarę Tuska.

KID

avatar użytkownika Maryla

2. Rozmowa Mazurka: Paweł

Rozmowa Mazurka: Paweł Machcewicz, historyk, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej
http://www.rp.pl/artykul/365403,863372.html

Paweł Machcewicz: Z badań wynika, że bardzo wielu Polaków nie wie, kto zamordował naszych oficerów w Katyniu. Tacy ludzie są produktami obecnego nauczania historii. Widać wyraźnie, że ten system jest fatalny.

I dlatego zły zastąpimy gorszym?

Lepszym.

Historii będzie jeszcze mniej.

Bardzo dobre jest to, że nie będzie powtarzania w liceum tego, co było w gimnazjum. Efekt był taki, że nigdy nie starczało czasu na XX wiek. Jako wykładowca na najlepszym polskim uniwersytecie, Uniwersytecie Warszawskim, widzę, że studenci nie wiedzą, co się wydarzyło w 1956 roku, nie potrafią rozwinąć skrótu PZPR i nie słyszeli o Gorbaczowie.

Moi studenci podyplomowi na tym samym uniwersytecie nigdy nie słyszeli o Dmowskim i nie potrafią wymienić trzech królów Polski.

No właśnie. I pan broni tego systemu nauczania? Moja córka kończy gimnazjum i dotarła do roku 1918. I według nowego programu będzie miała cały rok historii na XX wiek.

Jak sześciolatki pójdą do szkół, to obowiązkowy kurs historii skończą szesnastolatki.

Nie, bo później będzie historia i społeczeństwo.

Czyli groch z kapustą w dużo mniejszym wymiarze godzin.

Już teraz następuje daleko idąca specjalizacja i w liceum wybiera się klasę humanistyczną, matematyczno-fizyczną czy biologiczno-chemiczną, w której historia jest nauczana w mniejszym wymiarze. Nie widzę zagrożenia w tym, że się tworzy blok interdyscyplinarny, w którym historia będzie powiązana z historią sztuki i wiedzą o kulturze.

To budziłoby mój zachwyt, ale efekt będzie taki, że ani nie dorzucą historii sztuki czy podstaw myśli filozoficznej, ale nawet odbiorą te resztki historii, które już są.

To problem rozpaczliwej kondycji polskich szkół. Moje dzieci chodziły do różnych szkół, mamy pełen przekrój i wiedzę, że każda reforma może być zamieniona w jakąś beznadzieję.

Do gimnazjum pójdą dwunastolatki i im będzie się mówić o starożytności, średniowieczu, chrzcie Polski. Nie przeraża pana, na jakim to będzie poziomie?

Przepraszam, ale w podstawówce też będzie historia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wilmann

3. Dobry jest ten jegomość Machcewicz

ałtor ksionżek i nauczyciel akademicki ;-) Więcej takich wynalazków w połączeniu z okrojeniem zakresu nauczania historii a na kolejną rocznicę zakończenia wojny Putin zaprosi już tylko swoich siepaczy i niemieckich antyfaszystów, a nasi pozostaną nieznani przez kolejne 73 lata podobnie jak i ich wkład w wyzwolenie Europy

@KID, ci ludzie to spadkobiercy niskich komunistycznych łgarstw PRLu i nie mają moralnego prawa wypowiadać się o NSZ. Wiele wskazuje, że są intelektualnymi spadkobiercami tych, którzy rozrabiali usiłując obalić zaufanie Anglików i Amerykanów do żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej z której sformowano kompanie wartownicze na terenie okupowanych Niemiec.


Image Hosted by ImageShack.us


orzeł czapkowy NSZ,
charakterystycznym elementem był wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej
 


Image Hosted by ImageShack.us


  symbol Związku Jaszczurzego,
naszywka naramienna noszona przez żołnierzy NSZ

avatar użytkownika Wilmann

4. i tytułem uzupełnienia

Image Hosted by ImageShack.us


orzeł polskich oddziałów wartowniczych,
sformowanych na terenie okupowanych Niemiec na bazie Brygady Świętokrzyskiej,
orzeł noszony na amerykańskich hełmach M1

Image Hosted by ImageShack.us

zdjęcie grupy polskich żołnierzy oddziałów wartowniczych,
Niemcy 1946-1947

avatar użytkownika guantanamera

5. @Jacek Mruk

Świetne! Jakiej ci ludzie są nacji, że Polska budzi w nich tyle frustracji? Ja bym pewnie napisała ostrzej - "wyleźli spod okrągłego stołu", albo wypełzli albo wychynęli. Ale tak jak jest też mi sie podoba. :))

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. All,

Szanowni Państwo,
Na pytanie Pana Jacka

"1. Pawłem Machcewicz , a jakiej on jest nacji"

Napisałem prawdę !

Kuzyn pułkownikówny dziadziówny.

Ktoś to wykasował.

Mnie to daje dużo do myślenia.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Jacek Mruk

7. Quantanamera

Niestety ostrzej pisać mam zakazane
Bo zagrożenie byłoby portalowi dane
A cenzury wolę unikać świadomie
Lepiej nie drażnić cudze dłonie
Pozdrawiam cieplutko

avatar użytkownika Maryla

8. Koszt budowy gmachu muzeum II

Koszt budowy gmachu muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wzrósł z 360 do 450 mln zł.

Pierwotnie powstające w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej miało zostać otwarte w 75. rocznicę wybuchu wojny, 1 września 2014 r. Termin ten szybko przestał być aktualny z powodu przedłużającej się procedury wyboru generalnego wykonawcy. Kolejnym zapowiadanym terminem był 1 września 2015 roku, ale okazało się, że i on nie zostanie dotrzymany.

Według dzisiejszych zapowiedzi prace budowlane mają zakończyć się latem 2016, a otwarcie zaplanowane jest na jesień przyszłego roku.Andrzej Wyrobiec dodaje, że po rozpoczęciu robót budowlanych zaczęły tę inwestycję dotykać nieszczęścia. Najpierw okazało się, że Gdańsk, przekazując działkę, źle ją zinwentaryzował, ponieważ na jej terenie umieszczony jest miejski kolektor, co spowodowało wstrzymanie robót budowlanych, awarię miejskiej sieci wodno-kanalizacyjnej i zmusiło gminę do przebudowy tego kolektora.

– Następne nieszczęście to zawalenie drogi dojazdowej do placu budowy. Gmina musiała tę drogę odbudować. Co prawda nie na koszt muzeum, ale spowodowało to kolejne opóźnienia w realizacji inwestycji – wyjaśnia Andrzej Wyrobiec.

W związku z tymi opóźnieniami, które spotkały inwestycję, w 2013 roku inwestor główny zwrócił do budżetu państwa 68 mln zł, rok później kwota ta została zwrócona.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Budowa Muzeum II Wojny


Budowa Muzeum II Wojny Światowej otwarta dla zwiedzających

Budowa Muzeum II Wojny Światowej otwarta dla zwiedzających

Za kilkanaście miesięcy Muzeum II Wojny Światowej
zostanie udostępnione zwiedzającym. Trwają jeszcze prace budowlane oraz
nad...
czytaj dalej »

Pierwotnie planowano, że otwarcie nastąpi już 1 września 2014 roku,
na 75. rocznicę wybuchu II wojny światowej.
Ta data jednak szybko
przestała być aktualna z powodu przedłużającej się procedury wyboru
generalnego wykonawcy.

Kolejnym zapowiadanym terminem był 1
września 2015 roku. Otwarcie nowego gmachu muzeum II Wojny Światowej w
Gdańsku nastąpi więc dwa lata później niż pierwotnie zakładano.


Prace budowlane przebiegają zgodnie z harmonogramem. Zaczęła się też
produkcja wystawy stałej. Odpowiada za nią firma Qumak, z którą muzeum
podpisało kontrakt w kwietniu tego roku. Według zapisów zawartych w
umowie, wykonawca ma 18 miesięcy na jej montaż. Pierwsze elementy będą
instalowane już jesienią.

- Ekspozycja jest już gotowa od
strony koncepcyjnej. Aktualnie trwają prace nad jej ostatnim elementem –
treściami filmów i prezentacji multimedialnych. Odpowiada za nie firma
No Label, która wygrała konkurs na wykonawstwo 2 lata temu. Te materiały
będą gotowe do końca tego roku - powiedział prof. Paweł Machcewicz,
dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.

Otwarcie wystawy na przełomie 2016 i 2017 roku

Instalacja
całej ekspozycji planowo ma zakończyć się 30 października 2016 roku.
Następnie zaczną się odbiory techniczne, które potrwają około 2 lub 3
miesięcy. - Można założyć, że wystawa zostanie udostępniona zwiedzającym
do końca 2016 lub na przełomie 2016 i 2017 roku - mówi prof.
Machcewicz.

Nie uległy również istotnym zmianom założenia programowe muzeum, które sformułowano jeszcze w 2008 roku.- Naszym celem jest wpisanie polskiej opowieści o II wojnie światowej w
szerszy kontekst światowej i europejskiej narracji, która do tej pory
często pomijała bądź marginalizowała drugowojenne doświadczenia Polski.
Uważamy, że to najlepszy sposób na przedstawienie naszego udziału w tym
wielkim konflikcie zbrojnym - powiedział prof. Machcewicz.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. RAFAŁ MALKO Budowa

Zdjęcie numer 3 w galerii - Kolejna

RAFAŁ MALKO

Budowa Muzeum II Wojny Światowej

Gdańsk

Kolejna "dobra zmiana": znika Muzeum II Wojny Światowej. PiS krytykował placówkę

Minister kultury chce połączyć Muzeum II Wojny z powołanym po ostatnich
wyborach parlamentarnych Muzeum Westerplatte. Co to oznacza dla znacznie
większego, budowanego w Gdańsku muzeum, które miało być jedną z
wizytówek Polski na arenie międzynarodowej? - Myślę, że to de facto
likwidacja naszej placówki - mówi prof. Paweł Machcewicz, dyrektor
Muzeum II Wojny, który o decyzji ministra dowiedział się z internetu.

Minister kultury narodowego Piotr Gliński w opublikowanym 15 kwietnia
Dzienniku Urzędowym ogłosił zamiar połączenia dwóch gdańskich
instytucji: Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny
1939. Obwieszczenie opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej
zapowiada: "W wyniku połączenia zostanie utworzona nowa państwowa
instytucja kultury: Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku".

"Zapewnienie zwiększonej efektywności działań"


Jaki jest powód takiej decyzji? Po wyborach parlamentarnych
jesienią ub. roku politycy PiS oraz część prawicowych historyków
wyrażali obawę, czy Muzeum II Wojny będzie w odpowiedni sposób
prezentowało "polski punkt widzenia".

W obwieszczeniu
ministra czytamy: "Przyczyną połączenia jest zapewnienie zwiększonej
efektywności działań na rzecz podtrzymania i upowszechniania tradycji
narodowej i państwowej, w szczególności w nawiązaniu do dziejów Polski w
okresie II wojny światowej, w tym wojny obronnej 1939 r., właściwe
uhonorowanie miejsca symbolicznego, jakim jest pole bitwy na
Westerplatte, oraz racjonalne wykonywanie nadzoru nad muzeami, dla
których Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest organizatorem
poprzez optymalne wykorzystanie potencjału placówek o zbliżonym profilu
działalności zlokalizowanych w Gdańsku, przy jednoczesnej racjonalizacji wydatkowania środków finansowych pochodzących z budżetu państwa".






Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Muzeum II Wojny Światowej do

Muzeum II Wojny Światowej do likwidacji
Muzeum II Wojny Światowej zostanie likwidowane - tak przynajmniej wynika z obwieszczenia ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, które zamieszczone zostało na stronie internetowej resortu. Jego szef poinformował, że wspomniana placówka zostanie połączona z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 i pod tą nazwą będzie funkcjonować jako nowa instytucja kultury. - Przyczyną połączenia jest zapewnienie zwiększonej efektywności działań na rzecz podtrzymania i upowszechniania tradycji narodowej i państwowej, w szczególności w nawiązaniu do dziejów Polski w okresie II wojny światowej, w tym właściwe uhonorowanie miejsca symbolicznego, jakim jest pole bitwy na Westerplatte, oraz racjonalne wykonywanie nadzoru nad muzeami, dla których minister kultury i dziedzictwa narodowego jest organizatorem poprzez optymalne wykorzystanie potencjału placówek o zbliżonym profilu działalności zlokalizowanych w Gdańsku, przy jednoczesnej racjonalizacji wydatkowania środków finansowych pochodzących z budżetu państwa - tłumaczy minister Gliński.
Publikacja obwieszczenia zaskoczyła kierownictwo MIIWŚ. W sobotę dyrektor Paweł Machcewicz wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że dyrekcja MIIWŚ nie była informowana zamiarze połączenia obu instytucji i że dowiedziała się o nim ze strony internetowej MKiDN już po publikacji obwieszczenia. O planach tych nie była też informowana Rada Powiernicza MIIWŚ.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Zdaniem ministra powinno

Zdaniem ministra powinno dojść do połączenia muzeów, ponieważ bezsensowne jest działanie dwoch podobnych placówek w jednym mieście. Piotr Gliński wychodzi z założenia, że Muzeum II Wojny Światowej łączyć się będzie z tym, co charakterystyczne dla Gdańska – z Westerplatte i wojną obronną 1939 roku.

Jak informuje Radio Zet, prawdziwym powodem może być jednak chęć wymiany kierownictwa powstającego już muzeum. Jak wyjaśnił Adam Bielan, senator z ramienia PiS, "dotychczasowe kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej było bardzo kontrowersyjne, ich pomysły budziły duży opór społeczny". – Likwidacji nie będzie, to są zmiany organizacyjne. Mam nadzieję, że one nie zmienią tempa budowy tego muzeum – skomentował polityk.

Na poniedziałek do ministerstwa wezwano dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Pawła Machcewicza, który przyznaje, że pomysł Piotra Glińskiego go zaskoczył.

Pomysł utworzenia w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej został ogłoszony w 2007 roku przez ówczesnego premiera Donalda Tuska. Budowa gmachu muzeum pochłonęła do tej pory 500 milionów złotych.



Nie będzie muzeum wojny, a muzeum Westerplatte. Dyrektor zaskoczony

Minister kultury chce połączyć dwa gdańskie muzea. więcej


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Michniki robią kolejna hucpę, jak nie klacz Amry to ...

Timothy Snyder: PiS "ukazem" likwiduje Muzeum II Wojny Światowej. To wielka strata dla Polski

Amerykański historyk, profesor Yale oraz
doradca naukowy przy powstającym w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej
stwierdził, że "zmiana charakteru muzeum będzie wielką stratą dla
Polski, dla historii powszechnej w Europie oraz dla wszystkich
zainteresowanych II Wojną Światową".
- Czułem się uhonorowany mogąc zasiadać
wśród międzynarodowego grona doradców akademickich przy Muzeum II Wojny
światowej. Muzeum, które było stworzone, zaprojektowane i budowane przez
wiele lat po wieloletnich społecznych i naukowych konsultacjach, miało
zostać otworzone w przyszłych miesiącach w Gdański. Obiecywało ono
stworzenie wyjątkowej wystawy pokazującej międzynarodową historię wojny -
to założenie, które miało na celu zaakcentowanie polskiego udziału w
wojnie w latach 1939-45.




Prof. Davies: Szef PiS działa jak bolszewik, a PiS to najbardziej mściwy gang


"Mściwi" polscy przywódcy wykorzystują nowe muzeum wojny do przepisania
historii - uważa historyk Norman Davies. W rozmowie z tygodnikiem "The
Observer" naukowiec stwierdza, że wart pół miliarda złotych projekt stał
się przedmiotem walki pomiędzy "ksenofobicznymi politykami" i
historykami.

Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
ma zostać otwarte na przełomie 2016 i 2017 r. Koszt budynku to 449 mln
zł, do tej pory wydano już 232 mln zł. Dotychczasowa koncepcja
przyszłego muzeum zakładała pokazanie najważniejszych faktów z dziejów
II wojny światowej. Oprócz znanych bitew i wydarzeń wystawy miały
obszernie opowiadać o losach ludności cywilnej, o ofiarach okupacji
niemieckiej, sowieckiej i japońskiej.

Czy Muzeum II Wojny zaprezentuje "polski punkt widzenia"?

Minister kultury Piotr Gliński w opublikowanym 15 kwietnia Dzienniku Urzędowym ogłosił zamiar połączenia dwóch instytucji - Muzeum II Wojny Światowej i powołanego po wyborach Muzeum Westerplatte, w wyniku czego miałoby powstać Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku.


Powód? Po wyborach parlamentarnych jesienią ub. roku politycy
PiS oraz część prawicowych historyków wyrażali obawę, czy Muzeum II
Wojny będzie w odpowiedni sposób prezentowało "polski punkt widzenia". W obwieszczeniu minister przyznaje
m.in., że "przyczyną połączenia jest zapewnienie zwiększonej
efektywności działań na rzecz podtrzymania i upowszechniania tradycji
narodowej i państwowej, w szczególności w nawiązaniu do dziejów Polski w
okresie II wojny światowej, w tym wojny obronnej 1939 r., właściwe
uhonorowanie miejsca symbolicznego, jakim jest pole bitwy na
Westerplatte".

Historycy odpowiedzieli na decyzję ministerstwa listem protestacyjnym.
Jak piszą, "trudno uniknąć wrażenia, że decyzja o likwidacji wpisuje
się w logikę walki politycznej polegającej na niszczeniu instytucji
powołanych do życia przez poprzedni rząd zupełnie niezależnie od ich
wartości merytorycznych". I dodają: "Jako historykom, humanistom i
muzealnikom trudno nam jest akceptować akt wandalizmu bezmyślnie
dokonywany na naszej kulturze".

Norman Davies: Kaczyński zachowuje się jak bolszewik


Teraz w sprawie muzeum głos zabrał prof. Norman Davies, znany
brytyjski historyk, autor licznych książek o Polsce oraz przewodniczący
Kolegium Programowego muzeum.

Zdaniem Daviesa zachowania
rządu PiS w sprawie muzeum są "paranoiczne". Historyk podkreśla, że
partia nie chce, by zagraniczni historycy decydowali o tym, co się
dzieje w "jej muzeum" i że za zmianami stoi bezpośrednio Jarosław
Kaczyński, który działa jak osobiste "politbiuro".

Davies
stwierdza, że nowa "polityka pamięci" Kaczyńskiego ma na celu
rozliczenie się z politycznymi rywalami, m.in. z Lechem Wałęsą, Donaldem
Tuskiem, który był premierem w czasie, gdy doszło do katastrofy
smoleńskiej.

"On zachowuje się jak bolszewik i
paranoidalny awanturnik. Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym
gangiem w Europie. Gdańsk to szczególne miejsce ze względu na
skojarzenia z Lechem Wałęsą, 'Solidarnością' i Tuskiem, który tam się
urodził, skończył historię i wmurował kamień węgielny pod budowę muzeum.
Kaczyński był w 'Solidarności', wspierał Wałęsę w kampanii wyborczej.
Potem Wałęsa go odsunął, więc Kaczyński od tego czasu planował zemstę'' -
cytuje prof. Daviesa "The Observer".


Zdaniem historyka
rząd od dawna planował przejęcie muzeum, stąd też jego pomysł na
utworzenie w Gdańsku muzeum Westerplatte.

Prof. Davies
mówi także o "polityce pamięci" stosowanej przez PiS, która "działa
głównie dzięki insynuacjom". Zdaniem historyka jest to ksenofobiczna
próba Prawa i Sprawiedliwości przepisania historii.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Nie podoba się koncepcja, czy

Nie podoba się koncepcja, czy to, że zaczął Tusk?

W opublikowanym m.in. w "Times of Israel" czy brytyjskim "Daily Mail" komentarzu autorstwa agencji Associated Press naczelną tezę stanowi opinia, że polskie władze chcą zmienić wart 120 milionów dolarów, znajdujący się na ukończeniu projekt muzeum, w "narodową instytucję skupioną wyłącznie na polskim doświadczeniu wojennym".

W tekście podkreślono, że projekt budowy, konsultowany przez wielu międzynarodowych ekspertów, został zainicjowany w 2008 roku, kiedy to premierem był "znienawidzony głęboko przez obecną partię rządzącą" Donald Tusk, opisany jako "jeden z czołowych przywódców Unii Europejskiej". Zdaniem AP, Prawu i Sprawiedliwości jako partii eurosceptycznej nie podoba się to, że państwo ma finansować muzeum, którego koncepcja nie skupia się wyłącznie na Polsce, ale stawia doświadczenia Polaków w szerszym kontekście losów innych narodów, które znalazły się pod okupacją sowiecką, niemiecką i japońską.
Narodowa instytucja zamiast wyjątkowego projektu

Przywoływane jest także zdanie Jarosława Kaczyńskiego, który już w 2013 roku miał zapowiedzieć, że jeżeli jego partia przejmie władzę, zmieni koncepcję muzeum tak, by "wyrażała polski punkt widzenia". Rada Doradcza Muzeum, w skład której wchodzą wybitni historycy, tacy jak Norman Davies z uniwersytetu Oxfordzie i Timothy Snyder z Yale, w liście otwartym skierowanym do władz wyraziła swoje "zaniepokojenie i zmartwienie" zapowiedzią ministra kultury, która nie była konsultowana. Snyder przekonywał w rozmowie z AP, że pierwotna koncepcja muzeum czyniłaby je wyjątkowym na skalę światową. W innych państwach nie brakuje bowiem muzeów opowiadających historię II wojny światowej z perspektywy jednego kraju, jednak nie powstało jeszcze takie, które łączyłoby historię krajów z Europy i Azji, które były dotknięte konfliktem wojennym.
Pisanie historii na nowo

Brytyjski tygodnik "The Observer" ocenił z kolei, ze "mściwe polskie władz wykorzystują muzeum jako okazję do napisania na nowo historii". Jako strony sporu autor komentarza widzi ksenofobicznych polityków i historyków. W artykule przywołany został komentarz brytyjskiego historyka Normana Davisa, który współtworzył projekt przez osiem lat i stał na czele Międzynarodowego Komitetu Doradczego. Davis próbę "przejęcia" muzeum przez rząd PiS określił jako "bolszewicką" w stylu i "paranoiczną".
/ Źródło: "Guardian", "The Times of Israel", "The Observer", Associated Press

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Muzea, które uczą nas

  • Muzea, które uczą nas demokracji. Wspierajmy Muzeum II Wojny, Polin, ECS

    Muzea historyczne powinny podejmować tematy: mowy
    nienawiści, wykluczenia, ksenofobii i antysemityzmu.
    A politycy - dać im
    pracować

  • Nawojka Cieślińska-Lobkowicz*

    28.04.2016

    01:00

  • Muzea historyczne powinny podejmować
    tematy dramatycznie dziś aktualne: mowę nienawiści, wykluczenie, agresję
    wobec obcych, ksenofobię i antysemityzm, mechanizmy dławienia
    demokracji. Ale to wiąże się z ryzykiem brutalnych ingerencji obozu
    rządzącego. Co robić? - zastanawia się historyczka sztuki i ekspertka w
    zakresie muzealnictwa.
    Nacjonalistyczna
    i ksenofobiczna polityka historyczna stanowi jeden z priorytetów obozu
    władzy. Ma jednoczyć podnoszonego z kolan suwerena. Odstępstwa od
    wdrażanej wersji przeszłości są piętnowane jako zdrada narodowych
    interesów. Tak Polsce potrzebny obywatelski patriotyzm - pluralistyczny,
    otwarty na dialog, respektujący fundamenty demokratycznego państwa
    prawa i wolność jednostki - jest zaś przedmiotem ataków PiS-u i jego
    wyznawców.

    Jak w tym czasie marnym mają funkcjonować
    instytucje kultury finansowane bądź współfinansowane przez państwo,
    skoro nawet stadniny koni padły ofiarą czystki?


    Na pierwszy ogień poszły media publiczne, minister kultury próbował zaordynować...

  • Nawojka Cieślińska-Lobkowicz: historyczka sztuki, kuratorka wystaw,
    badaczka proweniencji judaików i rozproszonych kolekcji żydowskich;
    mieszka w Warszawie i Monachium.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    17. CZERSKA I OKOLICE WALCZOM JAK WALCZAKI

    Tym razem pomysłowi połączenia placówek sprzeciwili się członkowie Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych Województwa Pomorskiego.

    - List został odczytany członkom podczas posiedzenia Rady Kombatantów. To odpowiedź na plany połączenia dwóch placówek muzealnych, z którymi to planami się nie zgadzamy - mówi Henryk Bajduszewski, przewodniczący Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych Województwa Pomorskiego, który służył w 2. Korpusie Wojsk Polskich we Włoszech.

    Westerplatte powinno być odpowiednio wyeksponowane

    - Jeśli w życie zostaną wprowadzone plany ministerstwa, Muzeum II Wojny Światowej straci cały swój impet - mówi Henryk Bajduszewski. - Muzeum miało pokazywać globalny wymiar wojny i udział w niej polskich żołnierzy, którzy walczyli przecież na wszystkich frontach. Planowana ekspozycja muzeum ma pokazywać działania Polaków na całym świecie, ich heroiczną walkę w bitwie o Tobruk, pod Monte Cassino, działania lotników polskich w walce o Anglię. Muzeum miało pokazywać również wielkie zwycięstwa, nie tylko klęski.

    Kombatanci uważają, że Muzeum Westerplatte powinno zostać oddziałem Muzeum II Wojny Światowej.

    - Oczywiście, że Westerplatte musi zostać odpowiednio silnie wyeksponowane, wątek działań wojennych w Gdańsku powinien być bardzo rozbudowany, to nie ulega wątpliwości - mówi Henryk Bajduszewski. - Ekspozycję o obronie Westerplatte i wojnie w 1939 r. należy traktować jednak jako część dużej placówki opowiadającej o dziejach wszystkich lat wojny.

    List kombatantów do ministra kultury

    Rada wysłała list do ministra Piotra Glińskiego o następującej treści:

    "Muzeum II Wojny Światowej miało być wizytówką Polski w Europie, miało szansę włączyć się do mądrej, europejskiej polityki historycznej, pokazać nasz kraj w kontekście wspólnoty antyhitlerowskiej koalicji.

    Ten projekt ma działać na wyobraźnię ludzi z całego świata, mówił znany amerykański architekt Daniel Libeskind, członek jury konkursu.

    Muzeum II Wojny Światowej ma w większości wybudowaną siedzibę, od dawna przygotowywaną koncepcję programową, zgromadzone tysiące eksponatów, które gromadzone były również przez naszych członków, kombatantów II Wojny Światowej.

    Muzeum Westerplatte, jako miejsce-symbol, ma pokazywać heroizm walki Polaków w wojnie obronnej w 1939 r. Natomiast Muzeum II Wojny Światowej, tak potrzebne właśnie w Gdańsku, miało być odpowiedzią na muzeum poświęcone "wypędzonym" powstające w Niemczech.

    Dlatego uważamy, że niedopuszczalne jest łączenie tych dwóch Muzeów. My kombatanci popieramy sprzeciw Prezydenta i radnych Miasta Gdańska. Jesteśmy zbulwersowani, że rząd, dla którego polityka historyczna jest tak ważna, chce zlikwidować muzeum, które przedstawia polską perspektywę II Wojny Światowej".

    Jak Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego argumentuje zmianę charakteru muzeum?

    - Uważamy, że dla zwiedzających ciekawa będzie opowieść o bitwie na Westerplatte, Kępie Oksywskiej, Helu, o obronie Poczty Polskiej i innych zmaganiach w 1939 r. - tak na nasze pytanie odpowiedziała Anna Lutek, rzeczniczka MKiDN.

    Sprawą oburzeni się gdańscy urzędnicy. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, zapowiedział, że jeżeli zmieni się forma placówki, miasto wycofa darowiznę w formie działki o wartości 53 mln zł, którą przekazało pod budowę muzeum.

    Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,19987343,kombatanci-prz...

    Porucznik łączności pokoleń- Henryk Bajduszewski
    http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3299940,porucznik-lacznosci-pokol...

    17 stycznia 2014

    Por. Henryk Bajduszewski, zasłużony gdańszczanin oraz prezes Zarządu Wojewódzkiego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Gdańsku, (urodzony 16 stycznia 1924 roku) obchodzi swoje 90 lat.

    Inż. Henryk Bajduszewski urodził się 19. stycznia 1924 roku w Bydgoszczy. Po demobilizacji z II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i powrocie do kraju w 1947 roku rozpoczął pracę zawodową w telekomunikacji w rejonowym Urzędzie Telefoniczno-Telegraficznym w Poznaniu. Ukończył 2-letni kurs teletechniczny. W 1949 roku został przeniesiony służbowo do Rejonowego Urzędu Telefoniczno-Telegraficznego w Gdańsku, w którym pracował przy odbudowie i rozbudowie urządzeń łączności na terenie Gdańska. W latach 1951-1955 studiował w Wieczorowej Szkole Inżynierskiej przy Politechnice Gdańskiej na Wydziale Elektrycznym, w specjalności techniki przenoszenia przewodowego i uzyskał dyplom inżyniera łączności.

    W latach 1955-1957 pracował w Technikum Łączności w Gdańsku na stanowisku kierownika Pracowni Elektrycznej i Teletechnicznej. W 1957 roku w związku z reorganizacją krajowych służb łączności został powołany przez dyrektora Okręgu Poczty i Telekomunikacji w Gdańsku na pełnomocnika dyrektora Okręgu do organizacji Rejonowego Urzędu Telekomunikacyjnego w Elblągu. Następnie do 1959 roku był naczelnikiem zorganizowanego urzędu. Organizacja i wdrożenie należytego funkcjonowania urzędu wymagała znacznej energii i zapału do pracy wobec konieczności nauczania i wychowania nowych pracowników i osiągnięcia dobrych wyników w działalności kierowanego urzędu. W ciągu dwóch lat pracy Urząd Telekomunikacyjny w Elblągu, pomimo początkowych trudności oporów i rozluźnienia dyscypliny osiągnął bardzo dobre wyniki eksploatacyjne i zajmował pierwsze miejsce w okręgu gdańskim.

    Inż. Henryk Bajduszewski pełniąc funkcję naczelnika urzędu, włożył dużo wysiłku w rozbudowę i usprawnienie łączności na terenie działania rejonu telekomunikacyjnego, tj. powiatów: elbląskiego, malborskiego, sztumskiego, kwidzyńskiego, i nowodworskiego. W 1959 roku został przeniesiony służbowo na stanowisko dyrektora Gdańskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych w Gdańsku. Na stanowisku tym powiększył znacznie swój wkład i udział w budowie urządzeń telekomunikacyjnych, nie tylko na terenie województwa gdańskiego, ale także bydgoskiego, olsztyńskiego, białostockiego, koszalińskiego, słupskiego i toruńskiego. W 1985 roku został powołany na stanowisko zastępcy dyrektora Okręgu Poczty i Telekomunikacji w Gdańsku.

    Inż. Henryk Bajduszewski jest związany ze Stowarzyszeniem Elektryków Polskich od 1956 roku, kiedy zorganizował koło SEP w Technikum Łączności w Gdańsku i był jego przewodniczącym. Od 1959 roku jest członkiem oddziałowej sekcji telekomunikacji, a od 1961 roku kieruje jej pracami jako przewodniczący. W 1960 roku został wybrany do Zarządu Oddziału Gdańskiego SEP.

    W 1966 r. został wybrany prezesem Oddziału Gdańskiego SEP i funkcję tę pełnił nieprzerwanie przez 14 lat do 1979 roku. W tym czasie Oddział Gdański rozwijał się prężnie, przybywało członków (liczba członków na koniec 1979 roku wynosiła 3950), organizowane były liczne imprezy stowarzyszeniowe, wyjazdy techniczne, konferencje lokalne, krajowe i międzynarodowe. Wprowadzone zostały do stałego kalendarza działalności Oddziału Gdańskie Dni Elektryki, które do dnia dzisiejszego cieszą się dużą popularnością wśród środowiska elektryków Wybrzeża. Dla usprawnienia działalności SEP oraz zaktywizowania elektryków na terenie ówczesnego województwa elbląskiego prezes H. Bajduszewski zainicjował rozmowy z miejscowymi elektrykami i w efekcie tych działań powołany został Oddział Elbląski SEP. W latach 1990-1998 był Przewodniczącym Oddziałowego Sądu Koleżeńskiego, a następnie w latach 1998-2006 pełnił funkcję Przewodniczącego Oddziałowej Komisji Rewizyjnej. Na WZD SEP w Łodzi został wybrany do Głównej Komisji Rewizyjnej SEP na kadencję 2006-2010, a na WZD w Katowicach wybrany został do Głównego Sądu Koleżeńskiego na kadencję 2010-2014.

    W latach 1964-1988 był członkiem prezydium Naczelnej Organizacji Technicznej w Gdańsku, a w latach 1966-1969 wiceprezesem oddziału wojewódzkiego NOT. W tym czasie brał aktywny udział w pracach związanych z projektowaniem i budową Nowego Domu Technika – stary budynek został zniszczony przez pożar w roku 1970. Inż. H. Bajduszewski równie aktywnie działał w pracach przedkongresowych NOT związanych kolejno z IV, V i VII Kongresem NOT jako członek Wojewódzkiego Komitetu Organizacyjnego Kongresu.

    Duże zaangażowanie i oddanie pracy społecznej, inicjowanie czynów społecznych wśród elektryków przyniosły znaczne efekty gospodarcze, na przykład w postaci bezpłatnego opracowania i wykonania dokumentacji oświetlenia zabytków Gdańska, opracowania i przygotowania do wprowadzenia „Zielonej Fali” w głównym ciągu komunikacyjnym Gdańska, wykonania prac związanych z uruchomieniem w mieście carillonu (zestawu grających 17 dzwonów) zniszczonego w czasie walk o wyzwolenie Gdańska oraz szereg innych opracowań.

    Od 1982 roku jest członkiem Związku Kombatantów RP. Jest aktywnym działaczem w kole Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych Gdańsk Nowy Port, pełniąc różne funkcje organizacyjne. Od 2002 roku jest członkiem Pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego ZKRPiBWP w Gdańsku, obecnie pełni funkcję wiceprezesa Zarządu Wojewódzkiego.

    Za zasługi w rozwoju Oddziału oraz całokształt pracy stowarzyszeniowej w SEP na wniosek Zarządu Głównego SEP został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski na kongresie NOT w Poznaniu w 1971 r. Uchwałą Zarządu Głównego SEP z grudnia 1991 roku otrzymał tytuł Zasłużonego Seniora SEP. Za działalność stowarzyszeniową otrzymał Srebrne i Złote Odznaki Honorowe SEP i NOT. Uchwałą WZD SEP w 1999 roku na wniosek Zarządu Głównego uzyskał godność członka honorowego SEP.

    Za wyniki w pracy zawodowej został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi w 1965 roku. Za zasługi w budowie i rozbudowie urządzeń łączności otrzymał Odznaki Honorowe Zasłużonym Ziemi Gdańskiej, Za Zasługi dla Województwa Elbląskiego i Za Zasługi dla Gdańska. Przez Ministra Łączności odznaczony został Odznaką 400-lat Poczty Polskiej i Złotą Odznaką Zasłużonym Pracownikom Łączności.

    Za udział w wojnie 1939-1945 odznaczony został brytyjskim Medalem Wojny (War Medal 1939-1945) i Gwiazdą Italii (Italy Star) oraz Krzyżem Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W 1995 roku uzyskał status Weterana Walk o Niepodległość.

    W 2002 roku otrzymał medal Pro Patria.

    http://www.sep.gda.pl/historia/czonkowie-honorowi-sep-w-oddziale/henryk-...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

    18. Bajduszewski - ładnie się nazywa

    i ładny combatant, który prześlizgał się przez całe PRL na dyrektorskich posadkach w dodatku takich, gdzie nie trzeba było się przepracowywać i ponosić odpowiedzialności i jeszcze wysoko był odznaczany. Kombatant, z korzeniami w ZBOWID - powołanej głównie do umilania starości bezpiece i milicjantom zasłużonym w walce z "bandami".

    A Machcewicz co jeszcze robi na tym stołku? Przecież ten zaprzaniec tak jak z NSZ robił faszystów, tak faszystów banderowskich za swojej kadencji w BEP-IPN oczyszczał ze zbrodni ludobójstwa - przenosząc na nich cechy NSZ.

    Wojciech Kozlowski

    avatar użytkownika Maryla

    19. "FT": PiS na punkcie

    "FT": PiS na punkcie kontrolowania historii ma obsesję nie mniejszą niż jej komunistyczni poprzednicy

    Rządząca
    od jesieni partia Prawo i Sprawiedliwość pokazuje, że "na punkcie
    kontrolowania historii w wątpliwych celach ma obsesję nie mniejszą niż
    jej komunistyczni poprzednicy" - pisze "Financial Times”, odnosząc się
    do sprawy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku."W komunistycznej Polsce jawne manipulowanie historią było na porządku
    dziennym. Partia niestrudzenie fałszowała i przeinaczała wydarzenia z
    przeszłości narodu, by wpędzić Polaków w otępienie i uległość, a wspólną
    pamięć podporządkować ideologicznej dogmie" - pisze brytyjski dziennik w
    komentarzu redakcyjnym zamieszczonym w poniedziałek na stronie
    internetowej.

    Przypomina, że stała wystawa muzeum jest poświęcona wydarzeniom na
    świecie, które doprowadziły do wybuchu wojny oraz pokazuje "cierpienia
    zwykłych ludzi niezależnie od ich narodowości", np. powojenne wypędzenia
    milionów etnicznych Niemców z Europy Wschodniej oraz emigrację
    europejskich Żydów do Palestyny.

    "Niewiele z tego może liczyć na łaskawe przyjęcie w rządzie. Władza
    chce, by muzeum skupiało się na niemieckiej napaści na Polskę we
    wrześniu 1939 r., od której zaczęła się wojna, oraz by podkreślało patriotyczny temat polskiego oporu wobec nazizmu.
    W rzeczywistości nic nie uzasadnia oskarżeń, jakoby muzeum chciało te
    kwestie bagatelizować. Rząd chce zrobić z muzeum celebrę nacjonalizmu na
    modłę pisowską" - pisze brytyjski dziennik.

    "FT" pisze, że "duch mściwości unosi się w powietrzu"; przypomina, że Gdańsk to miasto związane z dwoma politykami, których "Kaczyński serdecznie nie znosi": z Donaldem Tuskiem, byłym premierem, którego rząd zainicjował budowę muzeum, oraz z Lechem Wałęsą, byłym prezydentem i przywódcą Solidarności, który "uczynił więcej niż ktokolwiek inny, by zakończyć komunizm w Polsce".

    "Przez ostatnie sześć miesięcy Kaczyński i rząd nie szczędzili
    wysiłków, by naginać polskie instytucje demokratyczne do swej woli oraz
    by oczerniać swych przeciwników i krytyków. Przyjaciele Polski mogą mieć
    nadzieję, że pewnego dnia historia rozliczy PiS tak, jak zrobiła to z komunistami w 1989 r." - konkluduje "Financial Times".

    W połowie kwietnia w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej
    resortu kultury ukazało się podpisane przez ministra kultury Piotra
    Glińskiego obwieszczenie o zamiarze połączenia Muzeum II Wojny Światowej
    w Gdańsku z działającym w tym mieście Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.

    Władze ministerstwa przekonywały, że choć połączenie placówek nie
    jest przesądzone, to jest ono rozważane ze względu na kwestie
    ekonomiczne i "kwestie efektywności". Wydaje się, że nie są
    potrzebne dwa - owszem, oba wydają się dość ważne - muzea w tym samym
    mieście. Bardzo drogo to Polskę kosztuje
    - mówił Gliński.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    20. Wicepremier Piotr Gliński na

    Wicepremier Piotr Gliński na antenie Polsat News skomentował artykuł „Financial Times”, krytyczny wobec pomysłu połączenia powstającego muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku.

    – W tym artykule są sformułowania, że chcemy ukryć prawdę o II wojnie światowej, że mścimy się na kimś, manipulujemy historią i jesteśmy komunistami – mówił Gliński. – To są opary absurdu – ocenił i dodał, że„ polecił zaprosić tych dziennikarzy”, aby przeprowadzili z nim wywiad, gdyż jest to„ łamanie podstawowych zasad dziennikarskich”. – Nikt się nie zwrócił o interpretacje tych kwestii. Zamiast tego walą obuchem – stwierdził.

    Gliński odniósł się do zarzutów dotyczących tego, ze nowe muzeum nie poruszy kwestii obywateli Niemiec przesiedlonych po wojnie. – Ta kwestia miała być w muzeum w dużej mierze dominująca, ale ostatnio dyrektor Paweł Machcewicz, który kieruje tym muzeum w budowie, powiedział, że to określenie ma nie dotyczyć niemieckich wypędzonych, tylko Polaków na Pomorzu i w Wielkopolsce. Tam były brutalne deportacje, także połączone z eksterminacją inteligencji, w początkowym okresie wojny. Jak będzie, zobaczymy – tłumaczył.

    Komentując ogłoszoną przez PiS potrzebę zmiany konstytucji stwierdził, że obecna jest bardzo różnie interpretowana. – Być może trzeba napisać taką ustawę zasadniczą, która porządkuje i uaktualnia pewne sprawy. Gdy powstawała, nie byliśmy jeszcze w NATO i UE – tłumaczył.

    / Źródło: Polsat News

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    21. naciski, naciski, naciski

    http://www.tvn24.pl/muzeum-ii-wojny-swiatowej-bliscy-zabieraja-pamiatki-...

    Andrzej Stachecki jest jedną z osób, która podarowała na rzecz budowanego Muzeum II Wojny Światowej cenne pamiątki po swoich bliskich. W jego przypadku były to rzeczy należące do jego ojca - obrońcy Helu, rozstrzelanego przez gestapo - oraz teścia, który cudem uszedł z życiem z marszu śmierci. Pan Stachecki chce je teraz stamtąd zabrać. - I mój ojciec, którego nie znam, i mój teść, nie darowaliby mi tego, żebym te ich rzeczy włączył do jakiejś gry politycznej - tłumaczy reporterowi TVN24.
    Jego decyzja to efekt ostatnich działań wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, który postanowił o połączeniu dwóch instytucji w jedną. Chodzi o istniejące już Muzeum Westerplatte i wciąż jeszcze budowane Muzeum II Wojny Światowej. Razem będą nosić nazwę Muzeum II Wojny Światowej, dla którego powstanie zupełnie nowy statut. Prawdopodobnie zostanie też powołana zupełnie nowa dyrekcja placówki. Takie podejrzenia ma m.in. prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który obawia się, że zmiana kierownictwa może wiązać się z ingerencją w kształt wystawy, która - jak mówił - jest już opłacona i montowana.
    Wystawa stała jest realizowana, budowa i inwestycja też są realizowane - zapewnia wiceminister kultury Jarosław Sellin. Związany z Pomorzem polityk dodaje, że nowa instytucja ma w zamyśle szczegółowo opowiadać także o historii 7-dniowej obrony Westerplatte oraz w ogóle o wojnie obronnej w 1939 r.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    22. (...) Ale w ponownym

    (...)
    Ale w ponownym przypomnieniu światu, ze za Holocaust odpowiedzialni są Niemcy, a nie Polacy, nie pomoże ściganie Grossa. Nawet jeśli będzie w nieskończoność powtarzał swoje kłamstwa. Zapowiadając ściganie go, polskie państwo robi z niego obrońcę wolności słowa. I co gorsza wpewnym sensie Gross ma racje. Przecież to instytucje państwa polskiego nie tak dawno promowały książki tego autora. To z pieniędzy polskiego podatnika organizowano mu wykłady i odczyty. Jeśli dziś to samo państwo za te same słowa chce go ścigać, to – nie tylko dla zagranicznego obserwatora – sprawa wygląda dziwnie.

    Nie da się cofnąć błędnych decyzji polityków, np. Radosława Sikorskiego, dzięki którym książki Grossa były przedstawiane jako oficjalna wersja polskiej historii. Można je jednak naprawiać. Każda polska placówka dyplomatyczna – szczególnie w Izraelu iStanach Zjednoczonych – powinna mieć materiały na temat Ireny Sendlerowej, Jana Karskiego, „Żegoty”, rodziny Ulmów czy przepisów prawa, jakie Niemcy wprowadzili w okupowanej Polsce. Tak, aby uczniom pikietującym konsulat RP w Nowym Jorku można było te materiały wręczyć i zachęcić do czytania oraz dyskusji. Tylko tak pokonuje się kłamstwa, a nie zatrzaskując na głucho drzwi konsulatu, jak to było wzeszłym tygodniu.

    https://www.wprost.pl/tygodnik/10006173/Polska-schizofrenia-historyczna....

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    23. kolejna łajza

    Fot. bn.org.pl

    Była wicedyrektor Muzeum Narodowego skarży się w niemieckiej prasie: PiS robi z Polaków…

    •  


    „Artyści nie dadzą się na to nabrać, bo wiedzą, że nie ma
    niewinnych narodów. Powinniśmy wspólnie bronić nowoczesnej europejskiej
    kultury”.


    PiS interesuje się obecnie głównie historią. Jest to swoisty
    powrót do przeszłości. Kryje się za tym przekonanie, że wolną ojczyznę
    da się wywalczyć tylko przelewem krwi.
    Dla mnie - jako Warszawianki - rocznica Powstania Warszawskiego
    symbolizuje głównie ból i cierpienie. Oni uważają to za bohaterstwo

    — mówi Beata Chmiel, menedżerka kultury, była wicedyrektor Muzeum
    Narodowego w Warszawie i działaczka Komitetu Obywatelskiego Mediów
    Publicznych w rozmowie z niemieckim tygodnikiem „Der Spiegel”.

    Według niej „dobra zmiana” jest w sferze kultury zdecydowanie mniej odczuwalna niż w sferze polityki, ale „krytyczna i zaangażowana politycznie sztuka nowoczesna jest zagrożona”.

    To dotyczy zarówno sztuk pięknych jak i filmu i teatru, czyli
    najbardziej zaangażowanych politycznie dziedzin kulturowych. Nie są one
    ani cenione ani rozumiane przez rządzących polityków i nowych urzędników
    (PiS-red.), ale są postrzegane przez nich jako zagrożenie,
    demoralizację i podważanie dumy narodowej

    —lamentuje Chmiel i dodaje, że ministerstwo kultury wspiera finansowo wyłącznie politycznie „właściwe” instytucje, „bez względu na ich jakość”.

    Ostatnio został stworzony specjalny fundusz, która ma ułatwić
    produkcję „historycznie poprawnych” filmów, pokazujących „prawdziwą
    twarz” polskiej historii. Cel tej polityki jest oczywisty: stworzenie
    nowego wizerunku Polaków, jako niewinnych ofiar wojny i prawdziwych
    bohaterów historii

    —dodaje była wicedyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie. Jak twierdzi artyści nie dadzą się na to nabrać, bo wiedzą, że „nie ma niewinnych narodów”.

    Odróżniamy tylko między sztuką złą a dobrą. Z epoki socrealizmu
    wiemy, że „właściwa” sztuka jest często marna. Nawoływania do stworzenia
    patriotycznego kina nie są zresztą
    niczym nowym. W latach 60-tych komuniści propagowali sztukę
    historyczną. To doprowadziło paradoksalnie do powstania Polskiej
    Szkoły Filmowej

    —poskreśla Chmiel. Według niej Polska i świat stoją przed nowymi wyzwaniami.

    Ludzie kultury powinni stanąć otwarcie przeciwko ksenofobii, pogardzie i nienawiści. Powinniśmy wspólnie bronić nowoczesnej europejskiej kultury

    przekonuje współprzewodnicząca Zespołu ds. Paktu dla Kultury.

    Ryb, spiegel.de

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    24. Pięciu wysokich rangą


    Pięciu wysokich rangą urzędników jedzie kontrolować Muzeum II Wojny Światowej. "Sposób na wymianę dyrekcji"


    Ministerstwo kultury chce gruntownie
    skontrolować Muzeum II Wojny w Gdańsku. Jednocześnie zamierza włączyć do
    niego jako oddział Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. -
    Te działania mają służyć wymianie obecnej dyrekcji Muzeum II Wojny -
    ocenia Jacek Taylor, członek rady powierniczej Muzeum.
    Kontrola ma się rozpocząć w poniedziałek.
    Przeprowadzić ją ma aż pięciu wysokich rangą urzędników ministerstwa z
    departamentu finansów i biura audytu wewnętrznego. Kontrola ma bardzo
    szeroki zakres, władzom Muzeum przedstawiono w 23 punktach, jakich
    aspektów ma dotyczyć. Sprawdzane mają być m.in.: umowa z miastem Gdańsk
    na przekazanie działki pod Muzeum, decyzja środowiskowa, operat
    wodnoprawny, badania geologiczne, umowa z generalnym wykonawcą, wybór...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. Prof. Machcewicz o polityce

    Przekształcenie naszego muzeum w muzeum wyłącznie polskiej martyrologii -
    a tego chyba chce władza - skazałoby Polskę na marginalizację i
    niezrozumienie. Z prof. Pawłem Machcewiczem*, dyrektorem Muzeum II Wojny
    Światowej, rozmawia Adam Leszczyński.Paweł Machcewicz - ur. w 1966 r., profesor
    ISP PAN, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, w latach 2000-05 dyrektor
    Biura Edukacji Publicznej IPN. Autor m.in. książki "Spory o historię
    2000-2011" (2012)



    ADAM LESZCZYŃSKI: Po co nam w ogóle to muzeum?




    PAWEŁ MACHCEWICZ: Żeby zrozumieć siebie. Wojna tak
    przeorała Polskę, Europę i świat, że do dziś czujemy jej skutki. Przed
    wojną Polska była społeczeństwem wielonarodowym i wieloreligijnym, z
    zupełnie innymi granicami.



    Od początku naszym celem było wpisanie polskiego doświadczenia w
    europejską i światową pamięć historyczną. W 2007 r. w artykule "Muzeum
    zamiast zasieków" pisałem, że zamiast ograniczać się do protestów
    przeciw działaniom Eriki Steinbach i rewidowaniu historii poprzez
    podkreślanie cierpienia niemieckich wysiedlonych, musimy mieć własną
    opowieść koncentrującą się na Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.



    Przez wiele lat po wojnie Wschód był oddzielony żelazną kurtyną,
    nasze doświadczenia historyczne były niemal nieobecne w światowej
    opowieści o wojnie i XX wieku. Wielkie muzeum będzie współtworzyło obraz
    wojny w wymiarze światowym. Tylko tak mamy szansę opowiedzieć, że np.
    niemiecka okupacja była znacznie bardziej brutalna w Polsce niż na
    Zachodzie, że doświadczyliśmy także agresji i okupacji radzieckiej, a
    koniec wojny nie przyniósł nam, inaczej niż Europie Zachodniej,
    wolności.






    Oświadczenie Jerzego W. Borejszy, członka Kolegium Programowego Muzeum II Wojny Światowej




    Muzeum polemizuje z polityką historyczną Niemiec czy Rosji?




    - Polemizujemy, opowiadając własną historię. Steinbach nie
    pokazywała przesiedleń Niemców jako skutku wojny i zbrodni niemieckich,
    tylko jako kolejną fazę czystek etnicznych w Europie. Tymczasem trzeba
    pokazać bezmiar niemieckich zbrodni, żeby było oczywiste, dlaczego
    musiało dojść do przesiedleń.



    W opozycji do rosyjskiej polityki historycznej będziemy
    pokazywali system komunistyczny sprzed 1939 r. jako zbrodniczy,
    totalitarny i dążący do zniszczenia ładu wersalskiego, a później
    radzieckie agresje i zbrodnie w czasie wojny. Będziemy pierwszym muzeum
    na świecie, które pokaże w pełnej rozciągłości zbrodnie popełnione na
    Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, m.in. poprzez przedmioty
    należące do wymordowanych Polaków z wołyńskiej wsi Ostrówki.


    Nie marginalizujecie polskiego wysiłku zbrojnego?




    - Tak twierdzą politycy PiS-u. To nieprawda. Broni nas Światowy
    Związek Żołnierzy AK. Z drugiej strony wojna była prowadzona przede
    wszystkim przeciw ludności cywilnej. Straciło w niej życie ponad 200
    tys. polskich żołnierzy i ponad 5 mln cywilów. Mamy obowiązek o nich
    pamiętać. Nie zrozumiemy polityki III Rzeszy i Sowietów, jeśli nie
    pokażemy, że terror był wymierzony w zwykłych ludzi.


    Polowanie na dyrekcję Muzeum II Wojny




    Macie wiele poruszających eksponatów, np.
    chustkę działacza ludowego z Lubelszczyzny, na której napisał pożegnanie
    dla żony, kiedy czekał na rozstrzelanie przez Niemców.





    - Muzea nie mogą się koncentrować na multimediach i efektach
    specjalnych, co jest dziś w modzie. Powinniśmy opowiadać poprzez
    przedmioty. Metalowy samochodzik zabawka wygrzebany z gruzów Kalisza zbombardowanego w 1939 r. pokazuje, że wojnę na wyniszczenie Niemcy rozpoczęli już wtedy, a nie w ZSRR w 1941 r., jak pisze wielu zachodnich historyków.



    Chustkę Bolesława Wnuka, o której pan mówi, przekazał rodzinie
    polski strażnik. A brat Bolesława, Jakub, został zamordowany w Katyniu.
    Ta chustka jest częścią opowieści o terrorze obu okupantów wobec
    Polaków. Przekazał ją nam w depozyt Rafał Wnuk, znany historyk,
    współtwórca muzeum.


    Są też betonowe krążki z numerami wydawane w Bełżcu ludziom prowadzonym do gazu.




    - Byli okłamywani do końca. Mieli zostawić ubrania przed
    wejściem do komory, ale mówiono im, że odbiorą je na podstawie tych
    krążków. To dosłowna opowieść o tym, jak wyglądały ostatnie chwile ludzi
    prowadzonych na śmierć.



    Mamy wagon kolejowy, którym Niemcy i Sowieci deportowali ludzi, a
    ci pierwsi przewozili więźniów do obozów koncentracyjnych, robotników
    przymusowych, Żydów do miejsc zagłady. To opowieść o wspólnocie ofiar
    sowieckiego i niemieckiego terroru.


    Ale to, co zrobiliście, polityków nie obchodzi.




    - Poseł Arkadiusz Czartoryski z PiS-u podczas posiedzenia
    sejmowej komisji kultury 8 czerwca zarzucał nam, że na wystawie nie ma
    nic o ratowaniu Żydów przez Polaków ani o Dywizjonie 303. Wskazałem mu,
    że w opisie wystawy, na który się powoływał, są wymienione przedmioty
    należące do Żydów ukrywanych przez polską rodzinę i mundur pilota z
    Dywizjonu 303. A więc fakty nie mają znaczenia, a celem jest
    zdyskredytowanie za wszelką cenę ludzi niezwiązanych z obecną władzą i
    prezentujących inną wizję historii, zniszczenie muzeum przez nich
    stworzonego.


    Timothy Snyder: PiS 'ukazem' likwiduje Muzeum II Wojny Światowej. To wielka strata dla Polski




    Muzeum II Wojny "będzie opowiadało
    kosmopolityczną narrację historyczną" - coś takiego usłyszał pan od
    posła PiS-u Dariusza Piontkowskiego. Coś to panu przypomina?





    - Historykowi może się to kojarzyć tylko z marcem 1968 r.
    Zapewne poseł, który to mówił, nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
    Podczas posiedzenia komisji usłyszeliśmy - i ja, i inni twórcy muzeum -
    zarzuty nie tylko absurdalne, ale też jawnie obraźliwe, np. "braku
    polskiej wrażliwości narodowej". Podobno prowadzimy niemiecką, a nie
    polską politykę historyczną, tylko dlatego, że przykładamy wagę do
    cierpień ludności cywilnej. Nigdy po 1989 r. w demokratycznej Polsce nie
    było tak głębokiej ingerencji polityków w kształt narracji
    historycznej.


    Może po prostu Polska się zmieniła.




    - To w Rosji Putina władze decydują o wszystkim, tak też było w
    PRL-u. Historyk prof. Piotr Osęka zwrócił mi uwagę po przeczytaniu
    stenogramu z posiedzenia komisji, że przypomina to piętnowanie w Marcu
    '68 twórców Encyklopedii Powszechnej PWN za rzekome nieuwzględnienie
    polskiej martyrologii. A mnie przypominało to plenum ideologiczne z
    lipca 1963 r., kiedy Gomułka i inni działacze partyjni poddali
    miażdżącej krytyce filmy Wajdy, Polańskiego i twórczość pisarzy.



    Te zarzuty stawiali nam posłowie, których dokonania na polu
    historiografii czy muzealnictwa nie są znane. Trzeba było tego posłuchać
    i zobaczyć twarze tych ludzi. Ja widziałem w nich autentyczną
    nienawiść, chęć zdeptania wroga. Uznali za stosowne mieszać z błotem
    najlepszych polskich i zagranicznych historyków, którzy tworzyli
    wystawę, wśród nich Normana Daviesa i Timothy'ego Snydera. Nikt nie
    zrobił więcej dla upowszechnienia polskiej historii na Zachodzie.


    Za tymi oskarżeniami kryje się jakaś jedna myśl?




    - Na najgłębszym poziomie chodzi o odrzucenie prób opowiadania o
    polskiej historii w kontekście historii europejskiej i światowej.
    Podstawą tych zarzutów i insynuacji jest głębokie przeświadczenie, że
    pokazanie doświadczeń innych krajów - obok naszych - jest ze szkodą dla
    Polski. Jeden z krytyków powiedział, że to dobrze, że pokazujemy
    zbrodnie popełnione na Polakach na Wołyniu, ale źle, że zestawiamy je z
    masakrami dokonanymi przez chorwackich ustaszy na Serbach, Żydach i
    Romach.



    To zestawienie jest absolutnie uzasadnione. Pokazujemy przez to
    pewien typ ludobójczej czystki etnicznej w czasie wojny - rezultat
    procesów uruchomionych przez Niemców, ale nie dokonywanych ich rękami.
    Druga strona uważa, że jakiekolwiek zestawianie polskiej historii z
    historią innych krajów szkodzi polskiej wyjątkowości.


    Może chodzi o to, że muzeum ma służyć wychwalaniu polskich zasług i męczeństwa?




    - Pewnie raczej o głęboko ukrytą obawę, że coś stracimy na
    włączeniu polskiej historii w szerszy kontekst. Ale tylko wtedy można ją
    zrozumieć. Jeżeli chcemy wyjaśnić, na czym polegał fenomen Polskiego
    Państwa Podziemnego, trzeba pokazać, że różniło się od ruchu oporu w
    innych krajach. Mieliśmy partie polityczne i Delegaturę Rządu na Kraj,
    ale Państwo Podziemne było tworem tysięcy inicjatyw oddolnych, dopiero
    potem porządkowanych. Jeżeli chcemy pokazać, że wojna na wyniszczenie
    zaczęła się w 1939 r. w Polsce, musimy pokazać, że inaczej okupacja
    wyglądała we Francji czy w Danii.


    Wszystko ładnie, ale zabetonowaliście czołg!




    - Posłanka Sobecka zarzuciła nam, że zniszczyliśmy jeden z
    najwspanialszych eksponatów, czołg Sherman, bo zamurowaliśmy go w
    betonowej wannie i nigdy nie będzie jeździł. Ale czołg stał się po
    prostu częścią ekspozycji. Ściągnęliśmy go z Belgii, gdzie służył jako
    tarcza strzelnicza na poligonie. To była kupa złomu. Wyremontowaliśmy go
    i wstawiliśmy silnik od jelcza, bo silnika od shermana nie dało się
    znaleźć. Brał udział w rekonstrukcjach historycznych i zlotach
    miłośników militariów, promując muzeum.



    Był też zarzut, że główna część muzeum specjalnie została
    schowana pod ziemię, żeby nie psuć widoku i zapewnić większe zyski
    deweloperowi, który obok wybudował osiedle. Nie ma granic w formułowaniu
    najbardziej absurdalnych zarzutów.


    Przekroczyliście budżet.




    - Tak, musieliśmy zwiększyć koszty budowy z 360 do 450 mln zł.
    Okazały się wyższe ze względu na trudności techniczne, ale też wzrost
    cen na rynku budowlanym. NIK, który sprawdzał wydatki pod koniec
    zeszłego roku, uznał je za uzasadnione, a inwestycję za prowadzoną w
    sposób bardzo rzetelny. Muzeum Historii Polski, sztandarowy projekt
    PiS-u, ma kosztować 490 mln, a może i więcej, gdy wydatki się urealnią.
    Takie są koszty budowy wielkiego muzeum historycznego z wystawą klasy
    światowej.


    Wystawa jest już prawie skończona. Zostanie otwarta?




    - Mam nadzieję. Inaczej ośmioletnia praca setek ludzi i miliony
    złotych pójdą na marne. Ale nie wiem, co się wydarzy. Minister Piotr
    Gliński zapowiadał ujawnienie krytycznych recenzji, które zamówił na
    temat wystawy. Nic nie ujawnił. Potem była próba linczu w komisji.
    Minister 6 sierpnia zgodnie z ustawą będzie mógł zlikwidować muzeum,
    przerwać moją kadencję i stworzyć nowe muzeum, które będzie miało tę
    samą nazwę, ale będzie nową instytucją. Z nową radą, programem.


    Jeżeli mam traktować jako miarodajne wypowiedzi Jarosława
    Kaczyńskiego, że wystawa zostanie zmieniona, zapewne nowy dyrektor
    będzie chciał ją zmienić. Za kilka miesięcy muzeum ma być otwarte,
    wystawa jest już instalowana. Ciekaw jestem, czy będą niszczone jej
    elementy niepasujące do koncepcji rządu. To by kosztowało dziesiątki
    milionów złotych.



    Przekształcenie Muzeum II Wojny w muzeum wyłącznie polskiej
    martyrologii skaże Polskę na marginalizację i niezrozumienie przez inne
    narody. Innym zagrożeniem jest rozpad kolekcji. Zgromadziliśmy tysiące
    eksponatów, wiele od indywidualnych darczyńców. Olga Krzyżanowska
    przekazała nam sygnet i okulary ojca, Aleksandra "Wilka"
    Krzyżanowskiego, dowódcy AK na Wileńszczyźnie, potem zamęczonego przez
    komunistów. Zapowiada, że je odbierze. Podobnie część innych
    ofiarodawców.



    Jeśli można poprzez jeden podpis ministra kultury zlikwidować
    muzeum, być może ludzie się będą zastanawiali, czy należy przekazywać do
    takich instytucji najcenniejsze rodzinne pamiątki. To uderzy także w
    muzea tworzone przez obecną władzę.


    Czy PiS się cofnie?




    - Niszczenie takiej wystawy byłoby czymś bez precedensu. Czy
    chcemy żyć w kraju, w którym po każdych wyborach będą zmieniani
    dyrektorzy muzeów i treść wystaw historycznych?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. Dyrektor Muzeum II Wojny

    Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, prof. Paweł Machcewicz zorganizował w środę konferencję prasową, w czasie której zaprezentowana została koncepcja wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej oraz wybrane eksponaty, które znajdą się na wystawie. Dyrektor placówki przedstawił również szczegółowe informacje o wystawie i zaprezentował stan obecnego zaawansowania jej produkcji i montażu. W konferencji uczestniczył również Prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz, członkowie Kolegium Programowego Muzeum II Wojny Światowej, oraz wybrane grono darczyńców.

    Czytaj więcej: http://www.dziennikbaltycki.pl/wiadomosci/gdansk/a/muzeum-ii-wojny-swiat...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. Miażdżące recenzje muzeum w

    • Miażdżące recenzje muzeum w Gdańsku. Bo nie eksponuje pozytywnych cech wojny

      "Muzeum niesie przesłanie o wyjątkowym nieszczęściu, jakim jest wojna. Nie ma eksponowanych cech, jak patriotyzm".

      "Muzeum niesie głównie przesłanie o
      wyjątkowym nieszczęściu, jakim jest wojna. Nie ma eksponowanych cech
      pozytywnych, takich jak patriotyzm, ofiarność, poświęcenie" - na takiej
      opinii opiera się atak PiS na Muzeum II Wojny w Gdańsku.

      PiS od początku
      był krytycznie nastawiony do Muzeum II Wojny Światowej tworzonego od
      wielu lat w Gdańsku przez grupę wybitnych historyków z inicjatywy
      Donalda Tuska. Gdy powstał rząd PiS, jednym z pierwszych celów ministra
      kultury Piotra Glińskiego było przejęcie kontroli nad placówką. Podstawą
      miały być trzy tajemnicze recenzje zamówione przez resort, krytyczne
      wobec koncepcji wystawy. Jest ona gotowa w 80 proc. Ma być otwarta w
      2017 r.

    • http://wyborcza.pl/1,75398,20385620,odtajnione-recenzje-muzeum-ii-wojny-zgodnie-z-zamowieniem-pis.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    28. „Recenzje stanowią ponadto

    „Recenzje stanowią ponadto projekcję silnie zideologizowanych wyobrażeń ich autorów na temat wojny, mają natomiast niewiele wspólnego ze współczesną wiedzą historyczną na temat tego konfliktu. Z powyższych względów w całości odrzucamy zarzuty postawione przez Recenzentów” – czytamy w odpowiedzi. Stwierdzono również, że recenzje mają "mają charakter wybitnie stronniczy i nierzetelny".

    Władze muzeum uważają, że dyskusja wokół wystawy głównej powinna "odbyć się w sposób maksymalnie przejrzysty dla opinii publicznej". Dlatego też, zaapelowały do recenzentów, by wzięli udział w publicznej debacie z twórcami Muzeum II Wojny Światowej.

    Autorami recenzji są: prof. Jan Żaryn, prof. Piotr Niwiński i Piotr Semka.

    Muzeum II WŚ odpowiada na recenzje zlecone przez ministra. "Wybitnie nierzetelne i stronnicze"

    Muzeum II Wojny Światowej odpowiedziało na recenzje wystawy, które zamówiło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Władze muzeum stwierdziły w piśmie,...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    29. @

    Jak zwykle wyborcza ma jakieś przecieki a media uznawane za prawicowe nic nie piszą.
    Czy ktoś opublikuje treść recenzji w całości?

    avatar użytkownika Maryla

    30. @kazef

    "niepokorni" dbaja o swój biznes, co tam jajkies muzeum.

    Piotr Semka o wystawie Muzeum II WŚ: Ten eksperyment trzeba będzie poprawić [ROZMOWA]

    DNA wystawy Muzeum II Wojny Światowej oparte jest na błędnych
    założeniach - twierdzi Piotr Semka, jeden z trzech krytycznych
    ministerialnych recenzentów programu muzeum.
    Co masz przede wszystkim za złe scenariuszowi wystawy Muzeum II Wojny
    Światowej?
    Nie wchodząc w szczegóły, mogę powiedzieć, że DNA tej wystawy oparte
    jest na trzech założeniach. Założenie pierwsze: wojna była kataklizmem,
    który spadł na wszystkie narody Europy za sprawą nazizmu i komunizmu,
    które szczególnie w wypadku Niemiec pojawiają się jakby znikąd. To
    założenie sprzyja pewnej poprawnościowej idei, unikającej kwestii
    niemieckiego rewanżyzmu i wcześniej pruskiego militaryzmu. Opowiadana w
    muzeum historia ogólnie wspomina I wojnę światową, a de facto rozpoczyna
    się w 1933 roku, a antagonizmy narodowe zepchnięto na margines.

    Zaraz się do tego odniosę. A drugi łańcuch tego DNA?
    To założenie, że historia wojskowa jest czymś niezdrowym i groźnym,
    natomiast wysunięcie na plan pierwszy głównie historii cierpień cywilów
    jest czymś o wiele bardziej właściwym. Tępy militaryzm, pozbawiony racji
    moralnej, jest czymś złym, ale Polacy w latach 1939-1945 uczestniczyli w
    wojnie sprawiedliwej - odważnie walczyli ze złem nazizmu i na przykład w
    1939 roku, w Grodnie, ze złem sowieckiej agresji. Mają czym się
    chlubić. To powielanie wzorca zza Odry. Niemcy, nie mogąc eksponować
    swojej historii militarnej, proponują badaczom: odsuńmy na bok historię
    militarną, bo to nic dobrego, i skupmy się na cywilach. A skoro na
    cywilach, to także na ofiarach bombardowań w Niemczech.

    Też coś powiem za moment. Ale jeszcze łańcuch trzeci.

    To założenie, które jest niezwykle ambitne i być może miałoby sens.
    Założenie jest takie: opowiedzmy historię Europy z pozytywną puentą w
    postaci Unii Europejskiej jako gwaranta trwałego pokoju w Europie. Taka
    wystawa jak najbardziej miałaby sens w Europejskim Domu Historii, który
    planowano w Brukseli. Rzeczywiście, nikt dotąd nie stworzył
    przekrojowego muzeum, pokazującego los Europejczyków w czasie II wojny. I
    oto teraz muzeum w Gdańsku, dysponujące ograniczonym budżetem, szarpie
    się na opowiedzenie całej historii II wojny światowej. Oczywiście iluś
    profesorów zagranicznych zakrzyknie: Brawo, zadziwicie świat.

    Czytaj
    więcej:
    http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/a/piotr-semka-o-wystawie-muzeum-ii-ws-ten-eksperyment-trzeba-bedzie-poprawic-rozmowa,10419192/

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    31. Machcewicz i Persak - duet

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Persak
    Jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego (1995). Jego praca magisterska Odrodzenie harcerstwa w 1956 roku napisana pod kierunkiem Marcina Kuli została wyróżniona Nagrodą im. Jana Józefa Lipskiego i wydano ją drukiem nakładem Wydawnictwa Trio w 1996. Od 1996 pracuje w Instytucie Studiów Politycznych PAN, a od 2000 równocześnie w Biurze Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej. Jest również wykładowcą Collegium Civitas[1]. Od czerwca 2011 pełni funkcję dyrektora sekretariatu Prezesa IPN[2].

    W 2002 wspólnie z Pawłem Machcewiczem zredagował dwutomowy zbiór studiów i dokumentów Wokół Jedwabnego, w którym podsumowano stan wiedzy historycznej i wyniki śledztwa IPN w sprawie Jedwabnego[3]. W 2005 obronił pod kierunkiem Marcina Kuli pracę doktorską Sprawa Henryka Hollanda, wydaną drukiem w 2006. Otrzymał za nią Nagrodę Historyczną "Polityki"[4]. W swojej pracy na podstawie dokumentów źródłowych, w tym zapisów podsłuchu w mieszkaniu Henryka Hollanda rozwikłał tajemnicę jego śmierci. Jest autorem wielu artykułów prasowych i redaktorem zbiorów dokumentów poświęconych najnowszej historii Polski.

    ------------------------------------------------------------------

    http://kompromitacje.blogspot.com/2012/05/krzysztof-persak-cytuje-christ...

    We wstępie do zbiorowej książki Zarys krajobrazu. Wieś polska wobec zagłady Żydów 1942-1945 polski historyk Holokaustu, Krzysztof Persak, zacytował między innnymi znanego amerykańskiego historyka Holokaustu, Christophera Roberta Browninga:

    Przed dziesięciu laty w publikacji, która ukazała się w Polsce równolegle z Sąsiadami Jana Tomasza Grossa, dotyczącej udziału niemieckiego 101. Policyjnego Batalionu Rezerwy w akcji "Reinhardt" na Lubelszczyźnie, Christopher R. Browning poświęcił rozdział reakcjom polskiego otoczenia na eksterminację Żydów. "Mnóstwo policjantów - pisał Browning - wspominało o Polakach samodzielnie zatrzymujących Żydów i przekazujących ich w ręce Niemców, którzy następnie rozstrzeliwali więźniów. W kilku przypadkach Żydów pobito przed przyjazdem Niemców" [1].

    Cóż to za "mnóstwo policjantów" wspominających o polskich niegodziwościach wobec Żydów? Kogóż to powołano na świadków?

    (....)
    Nie będzie porządku w Polsce, jeśli się nie rozstrzela 750 000 szubrawców - powiedział podobno kiedyś w "Ziemiańskiej" Franc Fiszer. Ale co - zapytano go - jeśli w Polsce nie ma aż tylu szubrawców? Nic nie szkodzi - odrzekł Fiszer. - W razie czego dobierzemy z uczciwych [20].

    Nie będzie dobrze - zdaje się mówić Krzysztof Persak - dopóki nie napiętnuje się polskich szubrawców, którzy mają na sumieniu śmierć przynajmniej 120 tysięcy Żydów.

    W żadnym razie nie twierdzę, że nie było w Polsce szubrawców wydających i mordujących Żydów. Swoje stanowisko określiłbym jako mniej więcej zbieżne z tym, co Christopher R. Browning napisał w zakończeniu rozdziału "Niemcy, Polacy i Żydzi" [21]. Szkopuł w tym, że na razie doliczono się polskim szubrawcom kilku tysięcy ofiar - w dodatku, jak pokazałem, liczonych bardzo osobliwie - co amatorów "dziesiątków tysięcy" rzecz jasna zadowolić nie może.

    I właśnie dlatego dobieranie z uczciwych już się rozpoczęło.
    [1] Krzysztof Persak, Wstęp, [w:] Zarys krajobrazu. Wieś polska wobec zagłady Żydów 1942-1945, redakcja Barbara Engelking i Jan Grabowski, Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2011, s. 23-24 [dalej cytowane jako Zarys krajobrazu]. Do zapoznania się z tym wstępem zachęciła mnie w uprzejmym liście Pani Barbara Engelking, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, zaznaczając, że to "nasza [tj. Centrum] ostatnia wykładnia w sprawie liczb". Jestem Jej za tę inspirację bardzo wdzięczny.

    [2] Christopher R. Browning, Zwykli ludzie. 101. Policyjny Batalion Rezerwy i "ostateczne rozwiązanie" w Polsce, przełożył Piotr Budkiewicz. Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2000 [dalej cytowane jako Zwykli ludzie]. Dwa zdania przytoczone przez Persaka znajdują się na stronie 168 ("wspomniało" zamiast "wspominało"). Ponieważ polskiemu przekładowi nie dostaje niekiedy należytej precyzji, będę się odwoływał także do wydania angielskiego: Christopher R. Browning, Ordinary Men. Reserve Police Battalion 101 and the Final Solution in Poland, Penguin Books 2001 [dalej cytowane jako Ordinary Men]. W tym wydaniu cytat znajduje się na stronie 157.

    [3] "Dochodzenie i procedura oskarżenia 101. Policyjnego Batalionu Rezerwy trwała dziesięć lat (od 1962 do 1972 roku). Sprawę prowadziła prokuratoria (Staatsanwaltschaft) w Hamburgu [...] Większość policjantów pochodziła z Hamburga i podczas dochodzenia nadal mieszkała w tym mieście. Mogłem więc przeczytać protokoły przesłuchań 210 mężczyzn, podczas gdy cała jednostka w czerwcu 1942 roku, kiedy to została wysłana do Polski, liczyła prawie 500 osób". (Zwykli ludzie, s. 10-11). Tabela z liczbą Żydów rozstrzelanych przez 101. Policyjny Batalion Rezerwy znajduje się na stronie 239. 38 tysięcy to "przybliżona minimalna liczba rozstrzelanych Żydów". Wyrażenie "gorliwi zabójcy" ("eager killers") pochodzi od samego Browninga (zob. Ordinary Men, s. 127). Polski przekład ma w tym miejscu "bezlitosnych morderców" (Zwykli ludzie, s. 139). Właściwie należałoby jednak mówić w wielu wypadkach o bestialstwie. Browning cytuje na przykład takie oto zeznanie jednego ze świadków: "Podczas obiadu niektórzy towarzysze dowcipkowali o tym, co zrobili podczas akcji. Z ich opowieści wywnioskowałem, że właśnie zakończyli rozstrzeliwać Żydów. Szczególnie dobrze pamiętam wyjątkowo grubiańską uwagę jednego z mężczyzn, który stwierdził, że właśnie jemy «mózgi zarżniętych Żydów»" (Zwykli ludzie, s. 139). Podobno niemal wszystkich wesołych biesiadników ten "żart" szczerze rozbawił.

    [4] Wpływ na taki właśnie charakter zeznań miało również - jak zauważa Browning - ówczesne niemieckie prawo. "W zeznaniach świadków wyraźnie można dostrzec przemilczenia niemieckiego stosunku Niemców do Żydów. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są względy prawne. Zgodnie z niemieckim prawem, zabójstwo można zaklasyfikować jako morderstwo, jeśli istnieje "motyw podstawowy", jak na przykład nienawiść rasowa. Każdy członek batalionu, który otwarcie przyznałby się do antysemityzmu, w znaczący sposób pogorszyłby swoją sytuację prawną. Gdyby z kolei ktoś zaczął mówić o antysemickich nastrojach panujących wśród jego kolegów, naraziłby się na to, że mógłby zostać powołany na świadka przeciwko byłym towarzyszom broni" (Zwykli ludzie, s. 161-162). "Niemiecki stosunek Niemców do Żydów" to oczywiście potknięcie tłumacza. Angielski oryginał ma w tym miejscu zwyczajne "German attitudes toward Jews" (Ordinary Men, s. 150).

    [5] Zwykli ludzie, s. 166-167. Ordinary Men, s. 155: "It is fair to speculate that a great deal of projection was involved in German comments on Polish anti-Semitism. Often unwilling to make accusatory statements about their comrades or to be truthful about themselves, these men must have found considerable psychological relief in sharing blame with the Poles. Polish misdeeds could be spoken about quite frankly, while discussion about Germans was quite guarded. Indeed, the greater the share of Polish guilt, the less remained on German side. In weighing the testimony that follows, these reservations must be borne in mind".

    [6] Pomijam już moralny aspekt tak wysokiego szacowania wiarygodności zeznań sprawców. Zob. Sen o Zagładzie. Jak biedni Polacy patrzą na getto. Z Barbarą Engelking-Boni rozmawia Michał Okoński, "Tygodnik Powszechny", 28 sierpnia 2005: "Historycy do pewnego momentu nie uznawali relacji Ocalonych za świadectwa historyczne. [...] Natomiast wiarygodnym źródłem historycznym było zeznanie esesmana przed sądem - esesmana, który ratował skórę, próbował się wybielić, miał wiele więcej powodów, by kłamać".

    [7] Ordinary Men, s. 157: "A number of policemen told of Poles arresting and holding Jews until the Germans could come and shoot them. On several occasions the Jews had been beaten when the Germans arrived". Sygnatury zeznań "mnóstwa" pięciu policjantów wymienione są w polskim wydaniu w przypisach 34 i 35 na stronie 264.

    [8] Zarys krajobrazu, s. 26.

    [9] Poniższe wypisy to jedynie kilka przykładów z kilku stron (s. 135-137) rozdziału "Polowanie na Żydów".

    "W najbardziej spektakularnej akcji dwa bataliony przeczesywały lasy parczewskie jesienią 1942 roku i wiosną 1943 roku. Podczas drugiej z wymienionych akcji policjantów wspierały jednostki wojskowe".

    "Wiosenne przeczesywanie lasu zakończyło się odkryciem «obozu leśnego», w którym zamieszkiwali uciekinierzy rosyjscy i żydowscy. Stawili oni czynny opór".

    "Grupa Żydów została wywieziona na roboty do rozmaitych wielkich gospodarstw rolnych, które niemieccy okupanci skonfiskowali i przejęli pod zarząd. W majątku Jablon [Jabłoń?] nieopodal Parczewa jednostka z plutonu Steinmetza załadowała na ciężarówki trzydziestu żydowskich robotników, wywiozła ich do lasu i zamordowała strzelając, jak zwykle, w szyję".

    Z kolei inne gospodarstwo stało się "docelowym miejscem wędrówek uciekinierów z gett", więc co jakiś czas wysyłano tam "oddział Niemców w celu rozstrzelania ponadplanowych osób". Później utworzono nawet specjalną lotną drużynę systematycznie rozstrzeliwującą grupy robotników żydowskich z okolicznych gospodarstw w promieniu kilkudziesięciu kilometrów.

    Etc., etc., etc.

    [10] Zwykli ludzie, s. 143. "Kolejne" dodałem za angielskim oryginałem. Zob. Ordinary Men, s. 131: "For the six-month period, long past the killing peak in the Lublin district, the total was 1,695, or an average of nearly 283 per month. Two month were particularly prominent: August when another large forest sweep was carried out, and October, when the escapees from the Sobibór death camp breakout were tracked down".

    [11] "Batalion dysponował ["built up", więc raczej "stworzył", "zbudował"] siatką konfidentów oraz "tropicieli", wyszukujących żydowskie kryjówki. Wielu innych Polaków z własnej inicjatywy przekazywało informacje o Żydach, z głodu kradnących żywność z okolicznych pól, gospodarstw i wiosek" (Zwykli ludzie, s. 138). Zob. też Ordinary Men, s. 126: "The battalion built up a network of informers and "forest runners", or trackers, who searched for and revealed Jewish hiding places. Many other Poles volunteered information about Jews in the woods who had stolen food from nearby fields, farms and villages in their desperate attempt to stay alive".

    [12] "Niemal w żadnym opisie polowania na Żydów nie pominięto faktu, że odnajdywaniem kryjówek i ziemianek zajmowali się głównie polscy agenci, informatorzy, tropiciele oraz rozzłoszczeni chłopi. [...] Uczciwy aż do bólu Bruno Probst raz jeszcze przedstawił sprawę w nieco bardziej wiarygodny sposób. Jak zapisał ["he noted", więc raczej "jak zaznaczył"], «polowania na Żydów» często wszczynano na skutek doniesień od polskich informatorów. Zaraz jednak dodał: «Pamiętam, że w tamtym okresie stopniowo rozpoczęliśmy bardziej systematyczne rozstrzeliwania Polaków, którzy ukrywali Żydów. Niemal zawsze od razu paliliśmy też domy zabitych». Oprócz policjanta, który opowiedział o kobiecie [...] zabitej za ukrywanie Żydów [...] Probst jedyny spośród 210 świadków przyznał, że Niemcy stosowali taktykę systematycznego rozstrzeliwania Polaków ukrywających Żydów" (Zwykli ludzie, s. 167-168; kursywa moja). O "sielankowych" relacjach niemiecko-polskich w zeznaniach policjantów zob. s. 160-162. Na stronie 161 inne zeznanie Bruno Probsta o represjach wobec Polaków ("w razie jakichkolwiek podejrzeń [...] zawsze rozstrzeliwaliśmy Polaków na miejscu"). Trzeba było zatem chyba nie byle jakiej odwagi, by odmówić pomocy takiej dzielnej jednostce i na przykład nie stawić się do nagonki na ukrywających się w lesie Żydów.

    [13] Zarys krajobrazu, s. 26. Liczba ta została przyjęta "dla obszaru, którego dotyczyły prezentowane badania (Generalne Gubernatorstwo bez dystryktu Galicja plus Okręg Białystok)".

    [14] Aby sensownie oszacować liczbę ofiar polowania na Żydów, trzeba najprzód mniej więcej wiedzieć, ilu Żydów próbowało się ratować i ilu ocalało, a tego nie wie nikt. Próbuje się wprawdzie deklarować jakiś tajemniczy "konsensus" badaczy wokół pewnych szacunków procentowych, ale nie zwraca się uwagi, jak bardzo w tym wypadku dane wyjściowe wrażliwe są na nieznaczne, jakby się zdawało, zmiany szacunków wyjściowych. To zagadnienie odkładam jednak do osobnej notki.

    [15] Zob. na przykład: Barbara Engelking, Jest taki piękny słoneczny dzień... Losy Żydów szukających ratunku na wsi polskiej 1942-1945, Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2011, s. 143: "Koncentruję się tu na ostatnim etapie Zagłady, na drugiej fazie polowania na Żydów - czy raczej na żydowskich niedobitków i uciekinierów, tułających się po wsiach w poszukiwaniu schronienia. Niemożliwe jest oszacowanie, ilu ich było. Żeby mieć jakiekolwiek wyobrażenie o proporcjach, trzeba by wiedzieć, ilu Żydów próbowało się ratować" itp. itd. (kursywa moja). Również Krzysztof Persak zaznacza, że wyjściowa liczba uciekinierów z gett została "przyjęta arbitralnie, choć jako określenie rzędu wielkości wydaje się prawdopodobna" (Zarys krajobrazu, s. 24-25; kursywa moja). Nie jestem jednak pewien, czy Persak - jako humanista - wie, co naprawdę napisał, pisząc o "rzędzie wielkości". Być może byłby zdziwiony, gdyby mu ktoś powiedział, że na przykład liczby 200 tysięcy i 21 tysięcy należą do tego samego rzędu wielkości.

    [16] Zob. Michał Okoński, Pomocnicy śmierci, "Tygodnik Powszechny", nr 47, 20 listopada 2011: "Liczba ofiar polowania na Żydów, w którym Polacy wystąpili w roli zabójców lub denuncjatorów, wynosi co najmniej 120 tysięcy - twierdzą naukowcy z Centrum Badań nad Zagładą Żydów" (kursywa moja). Z kolei Paweł Śpiewak, nowy dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, w rozmowie z Robertem Mazurkiem używa sformułowań: "Ale z tych badań [m.in. z badań Barbary Engelking] wynika, że z rąk Polaków zginęło w czasie wojny 120 tys. Żydów" oraz "historycy wyliczyli, że było 120 tys. ofiar żydowskich" (kursywa moja). Zob. Żyd przestaje się kojarzyć. Z Pawłem Śpiewakiem rozmawia Robert Mazurek, "Rzeczpospolita", 26-27 listopada 2011.

    [17] Barbara Engelking podkreślała - o czym jednak Persak nie wspomina, nawet w przypisie - że podane przez nią liczby "należy traktować jako orientacyjne": mogą być one niedoszacowane, ale mogą być także przeszacowane. Zob. Jest taki piękny słoneczny dzień..., s. 258: "Liczyłam ofiary bardzo ostrożnie [...] Podane liczby mogą być właśnie ze względu na ten ostrożny sposób liczenia niedoszacowane. Nie można jednak wykluczyć także błędu przeszacowania, mimo że tam, gdzie to tylko było możliwe, unikałam podwójnego liczenia, nie mogę jednak mieć pewności, że w jakiejś relacji nie było mowy o tej samej osobie, która jako anonimowa pojawiła się w źródłach sądowych (lub odwrotnie). Dlatego przytoczone liczby należy traktować jako orientacyjne".

    Nb. Engelking liczyła żydowskie ofiary polskich donosów i mordów w aktach tzw. "sierpniówek" (procesów wytaczanych w oparciu o dekret z 31 sierpnia 1944, m.in. za współpracę z okupantem) oraz w (na ogół) powojennych relacjach Żydów, którym udało się przeżyć.

    "Przeanalizowałam 300 spraw sądowych, w których była mowa o 281 przypadkach denuncjacji (ofiarą tych doniesień padło 701 Żydów), oraz o 139 mordach, w których zginęło 473 Żydów. W 174 spośród 500 relacji dotyczących ukrywania się na wsi jest mowa o wydawaniu (230 przypadków, 858 ofiar) i mordowaniu (142 przypadki, 542 ofiary). W sumie więc w 511 incydentach wydano 1559 Żydów, a w 281 mordach zabito ich 1015. W omawianych dokumentach jest zatem mowa o 2574 wydanych i zabitych przez Polaków Żydach" (Ibid.).

    Te szczegółowe wyliczenia robią na pierwszy rzut oka duże wrażenie. Niestety, nie bardzo wiadomo, co to znaczy, że w omawianych dokumentach "jest [...] mowa" o tylu to a tylu przypadkach. Czy na przykład w aktach sądowych autorka liczyła wszystkie przypadki - także te, o których tylko wspomniał nawet najmniej wiarygodny świadek - czy może, jakby należało oczekiwać, tylko te, które sąd ostatecznie uznał za potwierdzone. Jeśli z kolei chodzi o relacje Żydów, nie wiadomo, czy liczono także te przypadki, o których ukrywający się wyłącznie słyszał, czy tylko te, których był mniej lub bardziej bezpośrednim świadkiem. Nie trzeba chyba dodawać, że istnieje fundamentalna różnica między relacją: "ukrywałem się z ojcem, którego na moich oczach chłop zarąbał siekierą, ale mnie udało się uciec", a relacją: "słyszałem, że w lesie chłopi zatłukli kilkunastu Żydów" i jeśli już w ogóle zabieramy się do liczenia, to w obu wypadkach ofiary powinny być liczone w osobnych rubrykach.

    [18] Zaraz po cytowanym już zdaniu o niemieckich policjantach, którzy "reagowali głównie na doniesienia miejscowej ludności", Persak napisał: "Od połowy lutego do połowy września 1943 r. pluton żandarmerii działający w powiecie warszawskim rozstrzelał 1094 schwytanych Żydów" (Zarys krajobrazu, s. 26). To stąd właśnie ta liczba. W przypisie do tego zdania Persak odwołuje się do strony 72 pracy: Jacek Andrzej Młynarczyk, "Akcja Reinhardt" w gettach prowincjonalnych dystryktu warszawskiego 1942-1942, [w:] Prowincja noc. Życie i zagłada Żydow w dystrykcie warszawskim, pod redakcją Barbary Engelking, Jacka Leociaka i Dariusza Libionki, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2007. Rzeczywiście, Młynarczyk podaje na tej stronie, że "pluton żandarmerii w starostwie Warszawa-powiat schwytał i zamordował w czasie od 12 lutego do 16 września 1943 roku 1094 osób pochodzenia żydowskiego". Ale - co Persak znów jakimś trafem przeoczył - już na następnej stronie zaznacza: "Niestety meldunki żandarmerii nie informują o okolicznościach złapania żydowskich uciekinierów ani o roli, jaką odgrywała przy tym ludność miejscowa" (Ibid., s. 73; kursywa moja). Meldunki wprawdzie nie informują, niemniej Persak wie lepiej.

    [19] Zarys krajobrazu, s. 27.

    [20] W wersji zanotowanej przez Jana Lechonia w drugim tomie jego Dziennika anegdota ta brzmi tak: "Franc Fiszer grzmiał w «Ziemiańskiej»: «Nie będzie porządku w Polsce, jeśli się nie rozstrzela 750 000 szubrawców». Na to ktoś zauważa sceptycznie: «Czy myślisz, że jest aż 750 000 szubrawców?» A Franc niestropiony: «Nic nie szkodzi, w razie czego dobierzemy z uczciwych»". Cytuję za: Na rogu świata i nieskończoności. Wspomnienia o Franciszku Fiszerze, zebrał i opracował Roman Loth, PIW, Warszawa 1985, s. 271.

    [21] Ponieważ w Internecie można sobie na taki luksus pozwolić, przytaczam ten ostatni akapit w całości; zarówno w przekładzie, jak i w oryginale.

    "Przedstawiony przez Niemców obraz polskiej kolaboracji nie jest zupełnym ["zupełnym" dodane samowolnie przez tłumacza] fałszem. Tragizm polega na tym, że zachowanie przypisane Polakom zostało wiele razy potwierdzone w innych zeznaniach. W historii holocaustu niewielu jest bohaterów, za to zbyt wielu winowajców i ofiar. To, co było złe w przedstawionym przez Niemców obrazie, to zniekształcenie proporcji i pominięcie złożoności problemu. Policjanci nie wspominali o Polakach ratujących Żydów ani o karach, jakie Niemcy za to wyznaczali, ani też o roli Niemców w prowokowaniu Polaków do "zdrady", tak obłudnie potępianej przez samych okupantów. Nikt z przesłuchiwanych nie zauważył, że członkowie dużych jednostek cudzoziemskich morderców, Hiwi, nie wywodzili się spośród Polaków. Rekrutowali się oni spośród innych narodowości antysemicko nastawionej Europy Wschodniej. Jednak w pewien sposób wypowiedzi niemieckich policjantów na temat Polaków wiele mówią o jednych i drugich" (Zwykli ludzie, s. 169).

    "The German portrayals of Polish complicity are not false. Tragically, the kind of behavior they attributed to Poles is confirmed in other accounts and occurred all too often. The Holocaust, after all, is a story with a far too few heroes and all too many perpetrators and victims. What is wrong with the German portrayals is a multifaceted distortion of perspective. The policemen were all but silent about Polish help to Jews and German punishment for such help. Almost nothing was said of the German role in inciting the Polish "betrayals" the policemen so hypocritically condemned. Nor was any note made of the fact that large units of murderous auxiliaries - the notorious Hiwis - were not recruited from the Polish population, in stark contrast to other nationalities in pervasively anti-Semitic eastern Europe. In some ways, therefore, the German policemen's comments about Poles reveal as much about the former as the latter" (Ordinary Men, s. 157-158).
    Etykiety: Krzysztof Persak ·

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. Ministerstwo kultury broni

    Ministerstwo kultury broni recenzentów, którzy na jego prośbę ocenili wystawę główną powstającego w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej. Zdaniem resortu dorobek naukowy i zawodowy recenzentów "jest gwarancją rzetelności i rzeczowego oraz obiektywnego podejścia".

    Resort wydał oświadczenie w tej sprawie. Ukazało się ono na stronie internetowej ministerstwa.

    Napisano w nim, że "zamawiając opinie dotyczące Muzeum II Wojny Światowej minister kultury i dziedzictwa narodowego zwrócił się do historyków z niekwestionowanym dorobkiem naukowym i zawodowym". W opinii resortu "dorobek tych osób jest gwarancją rzetelności i rzeczowego oraz obiektywnego podejścia do zagadnień dotyczących założeń programowych muzeum zajmującego się historią II wojny światowej".

    Ministerstwo wezwało też "do zaprzestania stosowania wobec ww. (recenzentów - PAP) zarzutów o niezapoznanie się z odpowiednią dokumentacją, która może być podstawą oceny programu placówki".

    Zdaniem resortu "przedmiotem narracyjnej oceny historyków nie może być techniczna koncepcja architektoniczno-scenograficzna muzeum, lecz prezentowany program merytoryczny, tj. założenia Muzeum dotyczące narracji historycznej dotyczącej II wojny światowej, jaką placówka zamierza przedstawiać zwiedzającym".

    W opinii ministerstwa "jedynym dokumentem stanowiącym opis tych założeń przesłanym do MKiDN był ponad 70-stronicowy <>". "Zgodnie ze wstępem do tego dokumentu przedstawia on <>" - napisano w oświadczeniu.

    Zdaniem resortu "pozostała dokumentacja (w tym wspomniane przez kierownictwo Muzeum Tabele interwencji) zawierająca m.in. wizualizacje oraz rysunki architektoniczne, ma charakter techniczny, określa detale scenograficzne i, jak przyznaje kierownictwo Muzeum, może zawierać 'nieścisłości' i 'pomyłki'". "Tym samym nie może stanowić wiarygodnego materiału dla recenzenta-historyka" - konkluduje resort w oświadczeniu.

    Ministerstwo zwraca też uwagę, że "pojawiające się publicznie stwierdzenia o niewykorzystaniu przez opiniodawców wszystkich koniecznych do recenzji materiałów są nieprawdziwe". "Nazywanie przez obecne kierownictwo Muzeum 70-stronicowego programu 'streszczeniem' lub 'spisem treści' jest dla niego kompromitujące, po 8 latach działalności można bowiem oczekiwać bardziej kompleksowego opracowania" - napisano w oświadczeniu.

    Pismo kończy się apelem ministra kultury i dziedzictwa narodowego "o zachowanie rzetelności w debacie o Muzeum II WŚ". "Ważne jest, by opinia publiczna mogła wyrobić sobie zdanie na ten temat w oparciu o prawdziwe informacje. Publiczne obrażanie uznanych historyków nie mieści się w granicach takiej debaty" - napisano.

    Trzy recenzje wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej przygotowali przed kilkoma miesiącami, na prośbę ministerstwa kultury: historyk i publicysta Piotr Semka, historyk i senator PiS prof. Jan Żaryn oraz historyk z Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Piotr Niwiński. Resort ujawnił treść i autorów ocen przed kilkoma dniami.

    W recenzjach pojawiły się m.in. liczne zarzuty dotyczące m.in. braku lub zbyt ogólnego przedstawienia na wystawie głównej niektórych wątków lub postaci związanych ze światowym konfliktem. Autorzy recenzji, na ich wstępie podkreślali przy tym, że opierali swoje uwagi na dostarczonym im przez ministerstwo "Programie funkcjonalno-użytkowym wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej".

    Jeden z wicedyrektorów Muzeum - Janusz Marszalec informował w rozmowie z PAP, że - wytykane przez recenzentów brakujące epizody czy postaci są w przeważającej większości obecne na wystawie. Marszalec wyjaśniał, że program, na którym recenzenci oparli swoje opinie, "tylko z grubsza opisuje wystawę". "Recenzenci nie otrzymali tzw. kodów interwencji czyli tabeli pokazującej wszystkie punkty wystawy ważne ze względu na przekaz muzealny. Są tam wypunktowane i opisane wszystkie stanowiska, w których pojawiają się muzealia czy teksty" - mówił PAP Marszalec.

    W pisemnym komentarzu do recenzji przysłanym mediom przed kilkoma dniami dyrekcja placówki podkreślała też, że resort kultury dysponował zarówno kodami interwencji, jak i wizualizacjami wystawy oraz przedstawiającymi ją filmami. "Nie rozumiemy dlaczego recenzenci ich nie wykorzystali" - podkreślali przedstawiciele Muzeum.

    "W rezultacie zdecydowana większość zarzutów recenzentów o braku na wystawie rozmaitych wątków jest całkowicie chybiona, ponieważ w rzeczywistości są one na niej obecne, tyle tylko, że autorzy recenzji nie byli w stanie ich znaleźć, nie korzystając z całości materiału dostarczonego przez Muzeum do Ministerstwa" - napisano też w komentarzu.

    Muzeum II Wojny Światowej powstaje w historycznym centrum Gdańska. Wystawa główna muzeum ma zająć ponad 5 tys. m. kw. Nowoczesna scenografia uzupełniona o liczne multimedia będzie tłem dla autentycznych przedmiotów związanych z II wojną, a całość ma pokazać spójny obraz tego konfliktu wojennego i jego konsekwencji zarówno w kontekście politycznym, jak i losów pojedynczych ludzi: Polaków, ale też innych narodów.

    Prace przy budowie placówki ruszyły w sierpniu 2012 r. Według ostatnich zapowiedzi Muzeum, w którym aktualnie trwa m.in. montaż kolejnych elementów wystawy głównej, powinno zostać otwarte na początku 2017 roku. Budowa Muzeum II Wojny Światowej ma pochłonąć około 449 mln zł, którą to sumę asygnuje - w ramach wieloletniego programu - polski rząd.

    W połowie kwietnia resort kultury ogłosił zamiar połączenia Muzeum II Wojny Światowej z powołanym w grudniu ub.r. Muzeum Westerplatte i wojny 1939 roku. Szefostwo resortu argumentowało ten zamiar chęcią racjonalizacji wydatków. Ostateczna decyzja w sprawie ewentualnego połączenia placówek, ma zostać podjęta do sierpnia.

    Po ogłoszeniu planów resortu z apelem o powstrzymanie się od połączenia muzeów wystąpiła do ministra kultury m.in. gdańska Rada Miasta, Kolegium Programowe Muzeum II Wojny Światowej, Polski Komitet Narodowy Międzynarodowej Rady Muzeów oraz liczni historycy i przedstawiciele środowisk kombatanckich.

    Stanisław Remuszko
    Gdzie są linki do tych trzech recenzji?

    Andrzej Wajda, Krystyna Zachwatowicz-Wajda

    Skandaliczne recenzje ws. Muzeum II Wojny

    Ministerstwo Kultury, chcąc zmieniać założenia Muzeum II Wojny, zmierza do ośmieszenia Polski.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Ministerstwu nie dostarczono

    Ministerstwu nie dostarczono innych dokumentów o Muzeum II Wojny Światowej niż te, na których oparli swą recenzję cenieni historycy

    Oświadczenie MKiDN w sprawie nierzetelnych zarzutów kierownictwa Muzeum II Wojny Światowej”, które publikujemy poniżej, jest ważnym głosem w debacie o recenzjach wystawy głównej zamówionych przez ministerstwo. Jak wiadomo, wykazały one zaskakujący planowany kształt prezentacji - w centrum ma się znaleźć nie polski wysiłek w walce z oboma najeźdźcami, ale pozbawiona tożsamości refleksja o koszmarze wojny i wypędzeń. Nic dziwnego, że znawcy tematu uznali iż nie na takie muzeum czekają Polacy i nie taki głos jest właściwą odpowiedzią na falę kłamstw o polskiej historii!

    Krytycy recenzji dowodzili, że nie uwzględnili oni wszystkich materiałów. Tymczasem jak wynika z poniższego oświadczenia, żadnych innych materiałów władze Muzeum II Wojny Światowej, ministerstwu nie dostarczyły!

    Oto cały tekst oświadczenia Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:

    W związku z pojawiającymi się w środkach przekazu nieprawdziwymi informacjami oraz publicznym kwestionowaniem rzetelności opinii historyków, stworzonych na zlecenie MKiDN, na temat Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Ministerstwo oświadcza:

    1. Zamawiając opinie dotyczące Muzeum II Wojny Światowej minister kultury i dziedzictwa narodowego zwrócił się do historyków z niekwestionowanym dorobkiem naukowym i zawodowym. Pan Piotr Semka, historyk i publicysta, autor m.in. fundamentalnej pracy „My, reakcja. Historia emocji antykomunistów w latach 1944-1956” , prof. Jan Żaryn, specjalista w zakresie m.in. historii Kościoła katolickiego w Polsce w XX wieku, historii ruchu narodowego oraz emigracji politycznej po 1945 roku, były szef Biura Edukacji Publicznej IPN oraz prof. Piotr Niwiński, historyk i publicysta zajmujący się historią najnowszą to osoby o ugruntowanym autorytecie zawodowym. Dorobek tych osób jest gwarancją rzetelności i rzeczowego oraz obiektywnego podejścia do zagadnień dotyczących założeń programowych muzeum zajmującego się historią II wojny światowej. MKiDN wzywa do zaprzestania stosowania wobec ww. zarzutów o niezapoznanie się z odpowiednią dokumentacją, która może być podstawą oceny programu placówki.

    2. MKiDN stwierdza ponadto, że przedmiotem narracyjnej oceny historyków nie może być techniczna koncepcja architektoniczno-scenograficzna muzeum, lecz prezentowany program merytoryczny, tj. założenia Muzeum dotyczące narracji historycznej dotyczącej II wojny światowej jaką placówka zamierza przedstawiać zwiedzającym. Jedynym dokumentem stanowiącym opis tych założeń przesłanym do MKiDN był ponad 70-stronicowy „Program funkcjonalno-merytoryczny wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej”. Zgodnie ze wstępem do tego dokumentu przedstawia on „najważniejsze eksponaty, a także najistotniejsze elementy scenograficzne znajdujące się w poszczególnych częściach wystawy”. Pozostała dokumentacja (w tym wspomniane przez kierownictwo Muzeum „Tabele interwencji”) zawierająca m.in. wizualizacje oraz rysunki architektoniczne, ma charakter techniczny, określa detale scenograficzne i, jak przyznaje kierownictwo Muzeum, może zawierać „nieścisłości” i „pomyłki”. Tym samym nie może stanowić wiarygodnego materiału dla recenzenta-historyka. „Program funkcjonalno-merytoryczny…” jest więc jedynym z wymienionych dokumentów, który pozwala recenzentowi na zapoznanie się z głównymi założeniami historycznej narracji prezentowanej przez Muzeum. Za zawartość merytoryczną i jakość tego dokumentu określającego „najważniejsze” i „najistotniejsze” aspekty ekspozycji całkowitą odpowiedzialność ponosi kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Pojawiające się publicznie stwierdzenia o niewykorzystaniu przez opiniodawców wszystkich koniecznych do recenzji materiałów są nieprawdziwe. Nazywanie przez obecne kierownictwo Muzeum 70-stronicowego programu „streszczeniem” lub „spisem treści” jest dla niego kompromitujące, po 8 latach działalności można bowiem oczekiwać bardziej kompleksowego opracowania.

    3.Minister kultury i dziedzictwa narodowego apeluje o zachowanie rzetelności w debacie o Muzeum II WŚ. Ważne jest, by opinia publiczna mogła wyrobić sobie zdanie na ten temat w oparciu o prawdziwe informacje. Publiczne obrażanie uznanych historyków nie mieści się w granicach takiej debaty.

    Jak widać - ktoś tu kłamie i nie jest to ministerstwo ani nie recenzenci…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    34. Recenzje

    Piotra Semki, prof. Jana Żaryna i prof. Piotra Niwińskiego zamieściło na swojej stronie Muzeum II wojny św. Są dla twórców ekspozycji druzgocące. Dotyczy to zwłaszcza podstaw ideowych i wymowy wystawy.
    http://www.muzeum1939.pl/pl/aktualnosci/act/news-info/type/month/y/2016/...

    avatar użytkownika Maryla

    35. Przyszłość Muzeum II Wojny

    Przyszłość Muzeum II Wojny Światowej nadal...

    W piątek 5 sierpnia resort wydał komunikat w sprawie gdańskiej
    placówki.
     "W związku z pojawiającymi się publicznie pytaniami i wątpliwościami
    związanymi z terminem ogłoszenia aktu połączenia Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 Ministerstwo
    Kultury i Dziedzictwa Narodowego informuje, że przepisy ustawy o
    organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej nie nakładają
    obowiązku wydania aktu o połączeniu tych placówek muzealnych natychmiast
    po upływie 3 miesięcy od wydania obwieszczenia o zamiarze połączenia.
    Zgodnie z przepisami, po trzech miesiącach MKiDN może podjąć
    działania zmierzające do połączenia muzeów, w tym określić jego termin.

    Obecnie minister kultury i dziedzictwa narodowego przygotowuje się do
    wydania odpowiedniego aktu" - czytamy w komunikacie MKiDN.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    36. Prof. Paweł Machcewicz


    fot. Youtube

    Prof. Paweł Machcewicz znieważony? Muzeum II Wojny Światowej złożyło zawiadomienie w Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku

    Przestępstwo znieważenia funkcjonariusza publicznego jest czynem ściganym z urzędu na podstawie artykułu 226 kodeksu karnego.

    Muzeum II Wojny Światowej złożyło w Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku
    zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia dyrektora Muzeum II Wojny
    Światowej, prof. Pawła Machcewicza

    —poinformowała we wtorek rzeczniczka muzeum Alicja Bittner.

    Chodzi o wpis zamieszczony na facebookowym profilu Muzeum Westerplatte; „obraźliwy i wulgarny
    komentarz pod adresem prof. dr hab. Pawła Machcewicza” - podała rzeczniczka.

    Wpis, naruszający godność i dobre imię dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, podający nieprawdziwe
    informacje i godzący w elementarne zasady współżycia społecznego, przez wiele dni był widoczny na
    stronie Muzeum Westerplatte, mimo że niezwłoczne usuwanie tego rodzaju treści należy do obowiązków
    administratora strony, czyli w tym przypadku Mariusza Wójtowicza-Podhorskiego, pełniącego obowiązki
    dyrektora Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku

    —głosi komunikat MIIWŚ. Jak poinformowano, wpis
    został usunięty dopiero w godzinach wieczornych 8 sierpnia.

    Przestępstwo znieważenia funkcjonariusza publicznego jest czynem ściganym z urzędu na podstawie
    artykułu 226 kodeksu karnego.

    Kto znieważa funkcjonariusza publicznego () podczas i w związku z
    pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia
    wolności do roku

    —głosi paragraf 1 art. 226 kk.

    Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk potwierdziła PAP, że we wtorek do
    Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście wpłynęło zawiadomienie dotyczące podejrzenia popełnienia
    przestępstwa znieważenia funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnionymi przez niego czynnościami.

    Wynika z niego, że 29 lipca br. na portalu społecznościowym zamieszczona została
    wiadomość i wpis, w którego treści pojawiły się słowa wulgarne, obelżywe w stosunku do dyrektora muzeum

    —poinformowała. Odmówiła przytoczenia użytych słów; nie podała też, kto zamieścił wpis.

    Nie podam danych, bo przede wszystkim nie wiem czy ta osoba istnieje, to będzie podlegało
    ewentualnej weryfikacji w toku postępowania

    —wyjaśniła.

    Jak powiedziała, prokurator będzie musiał przeanalizować, czy rzeczywiście doszło do znieważenia
    funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych - bo
    muszą być spełnione te dwa warunki - i podjąć decyzję, czy ewentualne postępowanie, jeżeli zostanie
    podjęte, będzie prowadzone w kierunku tego, czy też innego przestępstwa z kodeksu karnego.

    Plan budowy w Gdańsku MIIWŚ ogłosił we wrześniu 2008 r. rząd Donalda Tuska. Otwarcie powstającego w
    Gdańsku Muzeum dyrekcja placówki zaplanowała na początek 2017 roku. Ministerstwo Kultury i
    Dziedzictwa Narodowego prawie cztery miesiące temu zapowiedziało, że nosi się z zamiarem połączenia
    tej placówki z powołanym przez siebie w grudniu ub.r. Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku.
    Zgodnie z przepisami - po upływie co najmniej trzech miesięcy od ogłoszenia zamiaru, resort
    powinien ogłosić ostateczną decyzję w tej sprawie.

    Ministerstwo uzasadniało zamiar połączenia placówek racjonalizacją wydatków. Zdaniem dyrekcji MIIWŚ
    działania resortu miały jednak na celu głównie doprowadzenie do odwołania dyrektora placówki prof.
    Pawła Machcewicza (przepisy dot. łączenia placówek umożliwiają zerwanie zawartej z nim do końca
    2019 r. umowy o pracę) oraz zmiany wystawy głównej muzeum.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    37. Wspólny list historykówProf.

    Wspólny list historyków

    Prof. Andrzej Nowak i Timothy Snyder bronią Muzeum II Wojny Światowej: "Wystawa ta oddaje prawdę historyczną"

    "Jesteśmy zgodni, że Muzeum II Wojny
    Światowej, w jego obecnej formie, stwarzałoby wyjątkową szansę dla
    Polaków, by dowiadywali się o wojnie poza Polską, a dla zagranicznych
    zwiedzających - poznawania polskiej historii" - piszą we wspólnym liście
    profesorowie historii Andrzej Nowak i Timothy Snyder.
    W liście wyrażają także nadzieję, że
    "Muzeum i jego wystawa zostaną ukończone i otwarte zgodnie z
    dotychczasowymi planami". Minister kultury i dziedzictwa narodowego
    Piotr Gliński chce, by powstające Muzeum II Wojny Światowej połączyć z
    Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r. To pierwsze muzeum jest solą w oku
    obecnej władzy - głównie dlatego, że jego pomysłodawcą i orędownikiem
    był były premier Donald Tusk. Oficjalne zarzuty są jednak inne: wystawa
    jest za mało polska, a zbyt międzynarodowa.

    Autorzy listu
    - choć pochodzą z różnych środowisk - z tym zarzutem się nie zgadzają.
    Prof. Andrzej Nowak jest wykładowcą na Uniwersytecie Jagiellońskim,
    specjalizuje się w historii Rosji...


    http://wyborcza.pl/1,75398,20541723,prof-andrzej-nowak-i-timothy-snyder-...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. Koniec z tandetą na

    fot.wikipedia

    Koniec z tandetą na Westerplatte! List otwarty Mariusz Wójtowicza - Podhorskiego, dyrektora Muzeum…

    Polsce nie jest potrzebne Muzeum II WŚ, jakie wymyślił sobie prof. Machcewicz i jego wspólnicy.

    W odpowiedzi na artykuł dr. Janusza Marszalca z Muzeum II
    Wojny Światowej nadesłany przez Autora do Redakcji.

    Czytając kolejną wypowiedź dr. Janusza Marszalca zamieszczoną w „Dzienniku Bałtyckim”, a będącą odpowiedzią na mój wywiad udzielony tej gazecie
    mogę już jedynie z politowaniem pokiwać głową. Wszystkie wypowiedzi, czy
    to prof. Pawła Machcewicza, czy też jego pracowników: Majewskiego,
    Wnuka, Szkudlińskiego, Daniluka i innych, od 8 lat zawsze są
    w tonie ex cathedra, pełnym pychy, arogancji i wycieczek osobistych
    od których nigdy nie mogą się powstrzymać bez względu na to, czy ich
    adwersarzami będzie premier, profesor czy też dziennikarz. Przykładów
    na przestrzeni ośmiu lat jest dziesiątki albo i setki wliczając
    w to komentarze pracowników Muzeum II WŚ w internecie.

    Być może ta wyjątkowa arogancja wynika z niegasnącego przeświadczenia, że ich projekt Muzeum II WŚ jest
    nadal najważniejszy dla Polski i nic nie może się równać z ich naukowym
    geniuszem, a wszystko inne to marność i pył. Nie ważne, że przykładowo
    w serwisie internetowym Muzeum II WŚ o Westerplatte,
    zrobionym nieudolnie i w pośpiechu, odnajdujemy wiele merytorycznych
    błędów. Ważne, żeby dziennikarza, który ośmielił się o
    tym napisać, próbować publicznie poniżyć i „sprowadzić do parteru”, jak
    to na łamach „Dziennika Bałtyckiego” próbował zrobić dr Jan Szkudliński.
    Nie widać po zachowaniu wyżej wymienionych osób by dostrzegły zmiany
    jakie wokół nich zaszły. Im nadal wydaje się, że prof. Machcewicz,
    do niedawna pełniący de facto dwie te same funkcje i pobierający dwie
    kilkunastotysięczne pensje za tą samą pracę - pełnomocnika premiera ds.
    powołania muzeum i dyrektora owego muzeum - nadal jest
    osobą której w pas kłaniać się będą i w podskokach usługiwać pracownicy
    wszystkich gabinetów w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

    Kalisz a sprawa radzieckiego samochodziku

    „Wszechwiedza i nieomylność” pracowników Muzeum II WŚ widoczna jest choćby
    tylko na tym jednym przykładzie metalowego samochodzika rzekomo pochodzącego ze
    zbombardowanego Kalisza w 1939, a tak naprawdę wyprodukowanego po wojnie w
    ZSRS. Nie wystarczą opracowania naukowe (nieistotne dla panów Machcewicz,
    Marszalca i Szkudlińskiego, bo nie napisane przez nich) stwierdzające, że w 1939 r.
    żadnego bombardowania tego miasta nie było, a miasto zostało zajęte przez Niemców bez
    walki. Oni będą stanowczo twierdzić, że bombardowanie było, dotyczyło kilku domów i na
    pewno z któregoś z tych domów pochodzi owa zabawka. Nie wystarczą porównania ze
    zdjęciami innego egzemplarza samochodzika-zabawki zamieszczonego w rosyjskim
    portalu poświęconym zabawkom z czasów ZSRS. Oni dalej będą twierdzić, że to nie ZIS-
    150 tylko przedwojenny model Chevroleta, więc mógł się znaleźć w 1939 r. w
    (zbombardowanym) Kaliszu… Rzetelny naukowiec i historyk, jak i każdy rozsądnie
    myślący człowiek, powiedziałby „sprawdzam” i zaprosił właściciela samochodzika
    kupionego na Allegro w dziale „Zabawki z PRL” celem porównania. A jeśli konfrontacja
    okazałaby się niekorzystna dla Muzeum II WŚ to z honorem przeprosiłby wszystkich za
    omyłkę.
    Ale czy to tylko o mały metalowy samochodzik chodzi? Kolejny przykład to
    amerykański hełm, który wg naukowców z Muzeum II WŚ był identyczny z tym jaki używali
    Amerykanie podczas D-Day. Błyskawicznie eksponat ten został przez internautów
    rozpoznany jako produkcji powojennej, dodatkowo pełen przeróbek, a więc nie
    posiadający szczególnej wartości muzealnej. Z miejsca padła odpowiedź ze strony
    historyków Muzeum II WŚ, iż nie ważne, że powojenny i z przeróbkami, ważne że jest to „symbol”.

    Symbole” pozaepokowe

    „Symbolem” okazał się również czołg T-34/85, który miał być wojennym weteranem,
    a po umieszczeniu kilkanaście metrów pod ziemię stwierdzono, że jest produkcji
    powojennej. Ale widać szczegóły i kontekst zabytku nie są ważne, ważny jest „symbol”.
    Symbolem ma być np. włoski Fiat 508C Balilla. Co ten pojazd wniósł szczególnego dla
    historii II w.ś.? Czy nie bardziej wartościowy dla narracji byłby legendarny Jeep Willys
    obecny na wszystkich frontach II w.ś., który był także użytkowany przez polskich żołnierzy
    (a również i wroga)? Ale można oczekiwać, że i w tym wypadku, w swojej kolejnej
    suplikacji, dr Marszalec ogłosi, że Fiat ma symbolizować np. narodziny włoskiego
    faszyzmu albo cierpienia ludności cywilnej we Włoszech.
    Kolejnym „symbolem” w Muzeum II WŚ ma być połówka (tak!) repliki Stukasa. I tak
    dalej i tak dalej bez końca.
    Realizowana wizja ekspozycji kosztującej prawie kilkadziesiąt milionów złotych
    według której prawdziwe pamiątki i zabytki są tylko dodatkiem do styropianowo-kartonowej
    narracji z dodatkami z papier-mâché oraz setkami tabletów jest jak widać nadal aktualna.
    Nie zmienia tego rosnąca liczba muzealiów, z których większość przekazana przez
    darczyńców powinna trafić do Muzeum Historii Polski albo Muzeum Wojska Polskiego,
    gdzie znalazłaby miejsce na ekspozycji, a nie do magazynów muzeum panów
    Machcewicza i Marszalca.
    Muzeum II WŚ to jest rzeczywiście jeden symbol - wyjątkowej nieudolności w
    kierowaniu budową i nie liczeniu publicznych pieniędzy wydawanych na pseudomuzealne i
    pseudohistoryczne fanaberie garstki ludzi związanych z Donaldem Tuskiem.
    „Przedstawiciele muzeum zapewniają, że prace na budowie postępują zgodnie z
    harmonogramem” - taka informacja przewija się od kilku lat w mediach. Ten
    „harmonogram” wygląda tak, że otwarcie muzeum opóźniło się o co najmniej 3 lata, a
    koszty wzrosły o ponad 200 milionów. Trwająca od kwietnia obrona Muzeum II WŚ przez
    dyrekcję i jej pracowników przypomina raczej walkę o własne stołki i obronę „prywatnego
    folwarku”.
    Kolejnym zatrważającym działaniem kierownictwa Muzeum II WŚ jest odmowa
    propozycji przyjęcia do swoich zbiorów niezwykle cennego znaleziska, wraku bombowca
    Douglas A-20 Havoc wydobytego z dna morza koło Władysławowa w 2014 r. Dyrekcja
    odmówiła propozycji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków argumentując m.in., że już
    jeden samolot mają w postaci modelu samolotu Ju-87 Stukas (!). To rzecz niesłychana w
    świecie, by muzeum odmówiło przyjęcia niezwykle cennego zabytku, jakim jest jeden z
    szesnastu zachowanych samolotów tego typu, dodatkowo z wyraźnym kontekstem
    związanym z celem dla jakiego powstało Muzeum II WŚ. Wrak bombowca trafił
    ostatecznie do Muzeum Lotnictwa w Krakowie, którego dyrektor powiedział, że będzie to
    „perełka w jego muzeum”. No cóż, cenniejszą „perełką” dla dyrektora Machcewicza jest jak
    widać model Stukasa jaki będzie miał w swoim muzeum. Ciekawe jaki jest koszt budowy
    tej połówki kartonowo-styropianowego Stukasa wystającego ze ściany? Warto będzie to
    wkrótce porównać choćby z kosztami budowy przez PZL Mielec pełnowymiarowej replikimodelu
    sylwetkowego słynnego polskiego bombowca PZL-37 Łoś.
    Ale Douglas A-20 to nie jedyny przykład. W październiku 2010 r. Międzynarodowa
    Agencja Poszukiwawcza zwróciła się do dyrekcji Muzeum II WŚ z propozycją rozważenia
    projektu wydobycia U-Boota typu VIIC (U-272) leżącego nieopodal Helu polskimi siłami,
    deklarując jednocześnie gotowość daleko idącej pomocy ze strony MAP oraz jej
    współpracowników. Wrak okrętu po wydobyciu i konserwacji znalazłby się właśnie w
    Muzeum II WŚ stanowiąc światową atrakcję przyciągającą turystów i jednocześnie będąc
    największym i najcenniejszym eksponatem. Po miesiącu prezes MAP otrzymał
    jednozdaniową (!) odpowiedź od pana dr. Marszalca, w której oświadczył, że Muzeum II
    WŚ nie jest zainteresowane tym projektem. Rezygnacja lekką ręką z możliwości zdobycia
    arcycennego zabytku, bez cienia próby pozyskania tak unikatowego eksponatu, to
    kompromitacja muzealnika i historyka, jak stwierdził Włodzimierz Antkowiak, honorowy
    prezes Stowarzyszenia na Rzecz Ratowania Zabytków Kultury Europejskiej w Polsce. No
    cóż, widać lepiej aby największym i jedynym eksponatem pokazującym Bitwę o Atlantyk w
    Muzeum IIWŚ była „symboliczna” torpeda G7a, wypożyczona zresztą z Muzeum
    Marynarki Wojennej.

    Sherman zalany betonem

    Sprawa Shermana Firefly, głośna w całej Polsce, to koronny przykład
    „zamordowania” bezcennego zabytku. Czołg, sprowadzony jako wrak, został siłami
    pasjonatów doprowadzony do całkowitej rekonstrukcji i stanu umożliwiającego mu
    samodzielną jazdę. To jedyny Sherman Firefly „na chodzie” w Europie. Już tylko ten fakt
    powinien spowodować zmiany polegające na tym, że czołg ten powinien znaleźć się poza
    gmachem Muzeum II WŚ po to, by móc prezentować się w pokazach dynamicznych,
    uczestniczyć w defiladach, czy inscenizacjach historycznych. Jaką wspaniałą atrakcją
    byłby pokaz dynamiczny tego czołgu przed gmachem muzeum! To mógłby być „Sherman
    Day” na wzór słynnego „Tiger Day” w muzeum w Bovington na który przyjeżdżaliby turyści
    i pasjonaci historii oraz militariów nie tylko z całej Polski. Jednak dla panów Machcewicza i
    Marszalca cenniejsze dla tego zabytku, było „zatopienie” go w „betonowej trumnie”,
    kilkanaście metrów pod powierzchnią ziemi na samym dnie piwnic muzeum, bez
    możliwości wydobycia tego eksponatu w przyszłości. Jak można było zaprojektować
    scenariusz ekspozycji tak, by nie było najmniejszej możliwości elastycznych zmian
    polegających na umieszczeniu w gmachu nowych zabytków lub umieszczenia ich poza
    muzeum?
    Trzeba napisać wprost, że Polsce nie jest potrzebne Muzeum II WŚ, jakie wymyślił
    sobie prof. Machcewicz i jego wspólnicy. Jakie to ma być muzeum, z jaką narracją i
    przekazem widać od samego początku – od podkreślania, że „nie będzie to muzeum
    chwały oręża polskiego”, czy też wielokrotnie podkreślanego przez prof. Machcewicza
    osobistego, negatywnego stosunku do nazwy „Żołnierze Wyklęci”. I widać to też w
    projektowanej ekspozycji mimo naprędce wprowadzanych „spolszczających”uzupełnień,
    które robiono tuż po wygranych przez Pana Prezydenta Dudę wyborach, a
    przyspieszonych po wygranych przez PiS wyborach jesienią w 2015 r.
    Polsce potrzebne jest Polskie Muzeum Wojny pokazujące udział Polaków w I i II
    wojnie światowej, bo obu tych konfliktów nie da się oddzielić zgodnie z tym o czym pisze
    coraz więcej historyków. Takie muzea o takiej narodowej i patriotycznej narracji są na
    całym świecie od Imperial War Museum, przez Łotewskie Muzeum Wojny, aż po Muzeum
    Wojny w Papui-Nowej Gwinei. Pokazać całą II w.ś.
    w jednym muzeum jak chce to zrobić prof. Machcewicz i spółka to tak
    jakby spróbować wydrukować cały internet. Życzę powodzenia.

    Muzealni homofobi

    Zastanawia mnie też dziwna obsesja panów Machcewicza, Marszalca czy
    Szkudlińskiego w bezustannym, ciągnącym się od 8 lat atakowaniu mojej książki, jedynej
    jak dotąd monografii walk o Westerplatte i wytykaniu jednej jedynej informacji z tezą o
    możliwych słabościach mjr. Henryka Sucharskiego? Dodatkowo z lubością wbrew
    prawdzie głoszą jakoby cała książka jest temu poświęcona, jak i rzekomej zdradzie mjr.
    Sucharskiego. W żadnym miejscu w książce o tym nie piszę. A gdyby nawet teza i relacje
    o tym, że mjr. Sucharski miał słabość do swojego ordynansa (nauczyciel też może mieć
    słabość do ucznia, ale nie świadczy to o tym, że jest pedofilem) się potwierdziła to co? Czy
    mają z tym faktem jakieś problemy? Chyba już powinni dorosnąć do konstatacji, że
    jakiekolwiek preferencje seksualne nie mają zwykle żadnego wpływu na zachowania
    człowieka na wojnie. A ciągłe poruszanie tego nieistotnego w gruncie rzeczy problemu
    (jeden przypis) świadczy tylko o ich homofobii.
    Dr Marszalec i dr Szkudliński kwestionują więc tylko i wyłącznie informację zawartą
    w jednym przypisie, na jednej stronie mojej książki. Gdzie ich obiektywna recenzja ocena
    pozostałych 660 stron i 2698 przypisów? Prawdziwy badacz i historyk ma odwagę
    dyskutować i przedstawiać rzeczowe kontrargumenty. Czyżby ich zabrakło lub zabrakło
    odwagi do dyskusji z „badaczem-amatorem”? Przez 8 lat nikt nigdy z Muzeum II WŚ nie
    poprosił mnie o oryginały dokumentów i relacji z których korzystałem podczas pięciu lat
    pracy nad monografią. To kolejny bardzo wymowny szczegół. Jeśli moja publikacja jest tak
    zła to dlaczego pracownicy Muzeum II WŚ m.in. podczas Nocy Muzeów na Westerplatte
    korzystają z informacji zawartych tylko w mojej książce przekazując je zwiedzającym? I
    skoro moja książka do której napisania namówił mnie prof. Paweł Piotr Wieczorkiewicz
    (niestety nie zdążył jej przed śmiercią zrecenzować) jest tak zła, to czemu historycy z
    Muzeum II WŚ nie napisali lepszej? Dysponując corocznie milionami na badania naukowe
    (tak samo jak na zakupy muzealiów) i mając 8 lat czasu, chyba nie było problemem mając
    tak „doświadczony” zespół historyków i naukowców przygotować publikację dotyczącą
    obrony Westerplatte lepszą i rzetelniejszą? Ale widać ważniejsze było przygotowanie
    takich „polskich” i „patriotycznych” publikacji jak „SS w Gdańsku” i korzystać z cudzego
    dorobku naukowego. Przy okazji: czy pan Szkudliński odpowiedział już na list otwarty
    historyka Krzysztofa Dróżdża związany z oskarżeniem dr. Jana Szkudlińskiego i dr.
    Andrzeja Drzycimskiego właśnie o korzystanie z dorobku naukowego pana Krzysztofa
    Dróżdża dotyczącego ustalenia nazwisk nieznanych Obrońców Westerplatte?
    Budżety
    Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 zostało powołane po uchwaleniu budżetu na
    2016 r. i dysponuje minimalnym budżetem na 2016 r. w kwocie nieprzekraczającej 2 mln
    zł. Jak się to ma do kilkudziesięciu milionów rocznie dla Muzeum II WŚ i żałosnego
    skarżenia się dr. Marszalca w mediach, że jego muzeum dostanie tylko 20 mln na
    funkcjonowanie? Przy okazji: rzadko wspomina się w mediach o tym, że Muzeum II WŚ
    kosztować będzie ponad pół miliarda złotych, ale jeszcze rzadziej wspomina się o tym ile
    „dziesiąt” milionów pochłonie rocznie utrzymanie tej bizantyjskiej instytucji? Bo w to, że
    zarobi ona na sprzedaży biletów nikt oczywiście nie wierzy, także panowie Machcewicz i Marszalec.

    Jak pominąć dorobek innych?

    Dyrektorzy Muzeum II WŚ, w szczególności
    dr Marszalec, przy każdej pojawiającej się możliwości z uwielbieniem
    podkreślają jak niewiele znaczy i jak wiele dzieli Stowarzyszenie
    Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na
    Westerplatte od ich Muzeum II WŚ. Rzeczywiście różnic jest sporo. Przede wszystkim od
    budżetu Stowarzyszenia wynoszącego zero przy kilkudziesięciu milionach rocznie w
    Muzeum II WŚ, a na postrzeganiu Polskiej Historii kończąc. Dziwi tylko fakt zaproszenia
    mnie w 2008 r. do gabinetów Muzeum II WŚ na rozmowę z panami Machcewiczem i
    Marszalcem, którego głównym tematem było życzenie, by wszystkie zbiory
    Stowarzyszenia zostały przekazane bezpłatnie do Muzeum II WŚ, „które przejmuje
    Westerplatte i rola Stowarzyszenia już się skończyła”. Nie było rozmowy o prowadzeniu
    przerwanych przez wybory w 2007 r. prac rewitalizacyjnych i rewaloryzacyjnych na
    półwyspie. Interesowało ich wyłącznie przejęcie unikatowych zabytków Stowarzyszenia w
    tym m.in. trzech armat, zbioru porcelany z Kasyna na Westerplatte i wielu innych
    pamiątek. Dziwić też może, że później pan Marszalec wielokrotnie dyskredytował wartość
    zbioru Stowarzyszenia, mającym największe w Polsce archiwalia, gromadzone właśnie
    pod kątem budowy Muzeum Westerplatte, do czego Stowarzyszenie zostało zobowiązane
    w testamencie ostatniego Obrońcy Westerplatte mjr. Ignacego Skowrona zmarłego w 2012
    r. (przy okazji: Muzeum II WŚ na pogrzeb Ostatniego Obrońcy Westerplatte nie
    oddelegowało nawet jednego pracownika). Dlaczego więc wcześniej zależało panu Marszalcowi na ich przejęciu przez Muzeum II WŚ?

    Od tego momentu zaczęła się nie tyle niechęć ile wrogość
    do wszystkiego co
    związane jest ze Stowarzyszeniem oraz moją osobą. Wyraźnie było to widać
    choćby w
    2009 r., kiedy w imieniu Stowarzyszenia ówczesny Pomorski Wojewódzki
    Konserwator
    Zabytków zaproponował wicedyrektorowi dr. Majewskiemu pomoc i współpracę
    ze strony Stowarzyszenia, choćby w bezpłatnym użyczeniu armat wz.
    02 i wz. 36 dla uświetnienia uroczystości rocznicowych 70 rocznicy
    wybuchu II w.ś. Odpowiedź pana Majewskiego dała do zrozumienia, że na Westerplatte nie ma już dla Stowarzyszenia miejsca.

    Pan dr Marszalec uwielbia stale zaznaczać jak niewiele Stowarzyszenie
    zrobiło dla Westerplatte przez 8 lat. Stowarzyszenie, nie mogąc
    kontynuować prac rewaloryzacyjnych i rewitalizacyjnych, przede wszystkim
    skupiło się na monitorowaniu stanu zabytków na Westerplatte oraz
    gromadzeniu zabytków, pamiątek i archiwaliów, w tym dokumentacji
    potrzebnej do dalszej kontynuacji projektu budowy Muzeum Westerplatte,
    największego
    marzenia Westerplatczyków.

    Pokazując różnice: Muzeum II WŚ posiada
    zaledwie jeden album z archiwalnymi fotografiami z Westerplatte.
    Stowarzyszenie przez ostatnich 8 lat pozyskało ich siedem i niemal
    wszystkie z niepowtarzającymi się zdjęciami. O zakupionych pojedynczych
    fotografiach nie wspominając, które są niezwykle cenne nie tylko dla
    pokazania historii obrony Westerplatte, ale i dla projektu
    rewaloryzacji półwyspu.

    Ciekawe jak wyglądać będzie ekspozycja w Muzeum II WŚ poświęcona
    symbolicznemu miejscu rozpoczęcia konfliktu jakiemu jest poświęcone całe to muzeum?

    Czy kilkanaście przedmiotów związanych z Westerplatte jakie posiada Muzeum II WŚ
    będzie wystarczającą ilością do zbudowania narracji o pierwszej bitwie Kampanii 1939
    roku? Czy prawdziwe pamiątki i zabytki zostaną zastąpione przez elementy
    scenograficzne?
    W mojej opinii Muzeum II WŚ utworzone zostało
    wyłącznie dla celów politycznych i
    spełnienia osobistych ambicji Donalda Tuska, który chciał mieć swoje
    „własne” muzeum – większe i nowocześniejsze niż „muzeum Kaczyńskiego”,
    czyli Muzeum Powstania Warszawskiego. Dla polskiej polityki historycznej
    nie było i nie ma dalej żadnej potrzeby, by Muzeum II WŚ z narracją
    pana Machcewicza powstało. Nawet w 2008 r. nie było wiadomo
    co dokładnie pokazywać ma to „tuskowe muzeum” poza niemiecką wizją
    historii
    II w.ś. Stąd początkowe pomysły na nazwę m.in.
    „Muzeum Wojny i Pokoju” i inne nazewnicze dziwolągi. Dopiero z czasem
    wymyślono „Muzeum II WŚ”, a odpowiedzialni
    za tą instytucję nawet nie potrafili zabezpieczyć właściwego adresu
    internetowego. Bo do czego nawiązywać ma bowiem internetowy
    adres muzeum1939.pl?

    Janusze polskiego muzealnictwa

    Każda jakakolwiek negatywna uwaga zwrócona w kierunku Muzeum II WŚ
    powoduje
    błyskawiczne pojawienie się panów Pawła Machcewicza i Janusza Marszalca
    w mediach. Gorączka i panika jaką u nich widać musi wpływać ujemnie
    na ich samopoczucie. Osiem lat temu wszczęli wojnę i może w końcu
    dociera do nich to, że już dawno ją przegrali stając się januszami
    polskiej historii i muzealnictwa. Co jest i straszne i śmieszne.
    Mariusz Wójtowicz - Podhorski Dyrektor Muzeum Westerplatte i Wojny 1939
    roku Na zdjęciach: Gabloty Muzeum II WŚ na Westerplatte,
    które kosztowały milion złotych. Zaledwie kilka z nich z około
    pięćdziesięciu opowiada o obronie z 1939 roku. Te na zdjęciach
    zniszczyły historyczny krajobraz i zakłóciły harmonijny układ
    przestrzeni przedpola placówki „Fort” mata Rygielskiego. Tu Polacy
    zatrzymali niemieckie natarcie w 1939 r., tu poległ leg. Mieczysław
    Krzak. Dziś w tym miejscu dowiemy się z gablot o XIX w. niemieckim kurorcie wypoczynkowym na Westerplatte i plażowej modzie tamtego okresu…

    Mariusz Wójtowicz-Podhorski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. Sellin: Decyzja o tym, kto


    fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

    Sellin: Decyzja o tym, kto pokieruje Muzeum II Wojny, zapadnie w grudniu

    Obecnie dyrektorem Muzeum jest Paweł Machcewicz.

    Decyzja o tym, kto pokieruje Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku - po jego połączeniu z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 - należy do wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego. Można się jej spodziewać 1 grudnia 2016 r.

    — powiedział w środę wiceminister kultury Jarosław Sellin.

    Obecnie dyrektorem Muzeum jest Paweł Machcewicz.

    We wtorek wieczorem resort kultury poinformował, że „1 grudnia 2016 r. zostanie utworzona państwowa instytucja kultury - Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, która powstanie w wyniku połączenia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939”.

    Jak zauważył w środowej rozmowie z dziennikarzami wiceminister kultury Jarosław Sellin, minister kultury jest „organem nadzorczym i prowadzącym oraz właściwie właścicielem dwóch muzeów gdańskich: Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny Obronnej 1939”.

    Uznaliśmy, że nie ma sensu prowadzić dwóch placówek w stu procentach należących do ministra, w jednym mieście, opowiadających o tej samej epoce historycznej. W związku z tym postanowiliśmy te dwa muzea połączyć

    — wyjaśnił.

    Pytany o to, czy połączenie instytucji będzie skutkowało odwołaniem dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Pawła Machcewicza z dotychczas obejmowanego stanowiska, Sellin odpowiedział, że „bardzo ceni dorobek naukowy profesora Machcewicza, ale nie jest tak, że Muzeum II Wojny Światowej równa się Paweł Machcewicz”.

    Oczywiście decyzja o tym, kto będzie tym połączonym muzeum kierował, jest w rękach premiera Glińskiego, ale ona nastąpi 1 grudnia 2016 roku

    — skomentował.

    Funkcję pełnomocnika ministra kultury i dziedzictwa narodowego w związku z planem połączenia dwóch gdańskich muzeów powierzono prof. Zbigniewowi Wawrowi (jest on dyrektorem Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie). MKiDN poinformowało też, że „z dniem połączenia osoby zatrudnione w łączonych instytucjach kultury staną się pracownikami Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i zachowają uprawnienia wynikające ze stosunku pracy”.

    Decyzję ministerstwa skomentował w środę dyrektor Muzeum prof. Paweł Machcewicz. Poinformował, że „decyzja ministerstwa jest wprowadzana w życie bez pozytywnej opinii Rady do Spraw Muzeów, która zgodnie z ustawą o muzeach jest obowiązkowa przy łączeniu muzeów”. Dodał, że - w opinii jego oraz prawników, z którymi się konsultował - brak pozytywnej opinii Rady sprawia, że decyzja o połączeniu placówek jest „wadliwa prawnie i podlega zaskarżeniu do sądu administracyjnego”. Machcewicz podkreślił też, że o wtorkowej decyzji ministerstwa dowiedział się z internetu i ocenił taki sposób przekazywania informacji jako „zadziwiający” i „nie do przyjęcia”.

    Plan budowy w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej ogłosił we wrześniu 2008 r. rząd Donalda Tuska. Działkę pod budowę placówki podarowało miasto Gdańsk. Placówka jest już niemal gotowa – dyrekcja zapowiada jej otwarcie na początek przyszłego roku. Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 zostało powołane przez resort kultury w grudniu ub.r. W połowie kwietnia br. ministerstwo zapowiedziało, że nosi się z zamiarem połączenia obu muzeów w jedną placówkę.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    40. "Łapy precz od muzeum"

    "Łapy precz od muzeum"
    Zdjęcie numer 3 w galerii - Akcja KOD.

    W piątek późnym wieczorem w pobliżu muzeum (od strony Targu
    Rybnego i ul. Rycerskiej) zebrała się grupa sympatyków KOD, którzy w
    spontanicznej akcji chcieli wyrazić sprzeciw wobec decyzji ministra
    Glińskiego. Na płocie odgradzającym budowę od ogólnodostępnej
    przestrzeni pojawiły się kwiaty, czerwone i białe wstążki, kotyliony, a
    także hasła: "Łapy precz od muzeum", "Stop fałszowaniu historii",
    "Muzeum to nie Twoja własność panie Gliński", "Żołnierze w annałach,
    Gliński na śmietniku historii" i wiele innych.
    Zdjęcie numer 7 w galerii - Akcja KOD.
    - Od pewnego czasu obserwujemy proces zawłaszczania historii. Muzeum ma zostać przekształcone przez ministra w wystawę, która dubluje to, co mamy w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
    W pierwotnym kształcie wystawa miała pokazywać wojnę z różnych
    perspektyw, zarówno działań zbrojnych Polaków, działań na innych
    frontach, a także Holocaustu. Decyzja ministra Glińskiego powoduje, że
    muzeum zostanie sprowadzone do piewcy martyrologii narodu polskiego, co
    pokazuje butę i arogancję oraz brak dobrych intencji w dążeniu do prawdy
    historycznej - mówi "Wyborczej" jedna z organizatorek wydarzenia.


    Spontaniczna akcja zorganizowana przez działaczy KOD ma na celu
    zwrócenie uwagi mieszkańców na kontrowersyjną decyzję ministra.

    ----------------------------------------------

    Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego, przerwał milczenie na temat połączenia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. - Treść tej ekspozycji powinna wyrażać podstawowe założenia i kierunki polityki historycznej zgodnie z polską racją stanu - uważa Gliński.
    Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku powołał w 2008 r. ówczesny premier Donald Tusk. O powstaniu Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 poinformował pod koniec ub.r. Jarosław Sellin. Decyzją Piotra Glińskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, placówki zostaną połączone 1 grudnia. Oznacza to, że po tym terminie ministerstwo będzie mogło powołać nową dyrekcję placówki oraz zmienić wystawę stałą.

    Niepotrzebna opinia Rady ds...

    Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,20693282,muzeum-polskie...

    Norman Davies: Rządząca partia chce przebudować całą nowoczesną historię Polski

    - Oni mają radykalne schematy, moim zdaniem bardzo
    fałszywe w stosunku do tego, co wydarzyło się naprawdę - ocenia prof.
    Norman Davies, przewodniczący kolegium programowego Muzeum II Wojny
    Światowej. Obecnie rządząca partia ma zamiar
    przebudować całą nowoczesną historię Polski: historię "Solidarności",
    upadek bloku sowieckiego, początek demokracji III RP itd. Oni mają
    radykalne schematy, moim zdaniem bardzo fałszywe wobec tego, co
    wydarzyło się naprawdę - ocenia prof. Norman Davies, przewodniczący
    kolegium programowego Muzeum II Wojny Światowej.

    Krzysztof
    Katka: Jak ocenia Pan decyzję ministra kultury o połączeniu Muzeum II
    Wojny Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte i o wskazaniu nowego
    pełnomocnika muzeów?


    Prof. Norman Davies: Odnoszę wrażenie podobne jak po Brexicie. Nasz głupi

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    41. Muzeum II Wojny Światowej.

    Muzeum II Wojny Światowej. Tak wygląda pierwsza ekspozycja [ZDJĘCIA]

    7-letnia Halina i 14-letni Andrzej są
    bohaterami wystawy stałej dla dzieci w Muzeum II Wojny Światowej.
    Ekspozycję tworzy rekonstrukcja mieszkania warszawskiej rodziny w trzech
    okresach: kilka dni po wybuchu II wojny światowej, w czasie okupacji
    niemieckiej oraz tuż po jej zakończeniu. - Opowiadamy o działaniach
    wojennych na podstawie losów ludności cywilnej - mówi prof. Rafał Wnuk z
    MIIWŚ.
    Elementy wystawy
    Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku prefabrykowane są w kilku miejscach
    w całej Polsce, przygotowuje je Fabryka Dekoracji w Krakowie,
    podwykonawca firmy Qumak. Obecnie w siedzibie muzeum trwają już prace
    nad tworzeniem historycznej scenografii.

    - Prace są coraz
    bardziej zaawansowane, instalujemy kolejne elementy scenografii - mówi
    Paweł Marszalec, dyrektor MIIWŚ. - Wystawa będzie gotowado końca grudnia

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    42. dobra zmiana w odwrocie? Gliński spękał?


    Minister kultury przesunął termin połączenia gdański muzeów. Decyzja Glińskiego jest "wyjściem naprzeciw postulatom"

    Poinformowano, że minister Piotr Gliński podjął taką decyzję po konsultacjach z pełnomocnikiem ds. połączenia muzeów.

    Minister kultury przesunął datę połączenia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 z 1 grudnia br. na 1 lutego 2017 r. Dodatkowy czas ma pozwolić dokończyć prace przy budowie MIIWŚ i organizację wystawy głównej placówki.

    O przesunięciu daty połączenia dwóch gdańskich placówek ministerstwo poinformowało w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej resortu. W komunikacie tym napisano, że decyzja ta „jest wyjściem naprzeciw postulatom oraz jednoznacznym, formułowanym publicznie deklaracjom kierownictwa Muzeum II Wojny Światowej, zgodnie z którymi takie przesunięcie terminu połączenia placówek jest konieczne, aby umożliwić dokończenie budowy Muzeum oraz zakończenie prac nad organizacją ekspozycji”.

    Poinformowano także, że minister kultury podjął decyzję po konsultacjach z pełnomocnikiem ds. połączenia muzeów, „w trosce o skuteczność uruchomienia działalności Muzeum II Wojny Światowej podczas trwającego procesu łączenia instytucji”.

    6 września minister kultury wydał rozporządzenie, w myśl którego obie gdańskie placówki miały zostać połączone 1 grudnia br. Resort poinformował wówczas, że celem połączenia muzeów jest „optymalne wykorzystanie potencjału placówek o zbliżonym profilu działalności zlokalizowanych w Gdańsku, przy optymalizacji wydatkowania środków finansowych pochodzących z budżetu państwa”.

    Przeciwko połączeniu placówek, a także momentowi, w jakim miało do niego dojść, protestowała dyrekcja MIIWŚ. Jej zdaniem rozporządzenie wydano z naruszeniem prawa, bo decyzja o połączeniu muzeów została podjęta bez pozytywnej opinii Rady do Spraw Muzeów (zdaniem dyrekcji obowiązek pozyskania takiej opinii nakłada na resort art. 5a ust. 1 i 2 ustawy o muzeach), a inwentaryzacje konieczne przy łączeniu dwóch placówek sparaliżowałaby (będące na ukończeniu) prace przy budowie siedziby placówki i wystawy głównej, co naraziłoby Skarb Państwa m.in. na konieczność wypłaty wykonawcom wysokich odszkodowań.

    Na konferencji prasowej zorganizowanej w połowie września dyrektor MIIWŚ prof. Paweł Machcewicz informował, że prace przy budowie siedziby placówki mają zakończyć się zgodnie z kontraktem zawartym z wykonawcą 30 listopada, a montaż wystawy głównej - do 20 grudnia. Machcewicz szacował, że muzeum mogłyby zostać otwarte w lutym 2017 r.

    Tuż po wydaniu przez ministerstwo rozporządzenia dyrekcja MIIWŚ skierowała do ministra kultury wezwanie do „usunięcia naruszenia prawa”, a - nie doczekawszy się odpowiedzi ze strony resortu, w ostatnim tygodniu przygotowała skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Skarga - zgodnie z procedurami, została wniesiona za pośrednictwem ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

    W połowie września odpowiadając w Sejmie na zapytania poselskie minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński argumentował, że połączenie dwóch gdańskich placówek odbywa się nie na podstawie ustawy o muzeach, a w oparciu o artykuł 18 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, a tym samym nie wymaga zasięgania opinii Rady ds. Muzeów. Gliński dodał że MKiDN dysponuje dwiema opiniami w sprawie zgodności z prawem swojej decyzji o połączeniu placówek.

    Szef resortu kultury podzielił się też w Sejmie uwagami na temat ekspozycji przygotowywanej przez MIIWŚ. Jego zdaniem problemem wystawy jest jej zgodność z polską racją stanu i polityką historyczną państwa. Gliński podkreślał, że ekspozycja, nad którą prace właśnie dobiegają końca, koncentruje się na ukazaniu okropności wojny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    43. Dlaczego Polacy nie wyginęli broniąc Żydów

    autor:

    Piotr Skwieciński

    http://wpolityce.pl/historia/309570-dlaczego-polacy-nie-wygineli-broniac...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    44. Południk Wildsteina: co z


    TVP 2

    Południk Wildsteina: co z Muzeum II wojny? Prof. Żaryn: "To
    niewykorzystana szansa", Prof. Machcewicz: "Pokazujemy polską historię
    światu"

    "Chcemy pokazać doświadczenie II wojny światowej jako coś, co
    nie jest zamkniętą kartą, ale jako pewne wybory i dylematy, przed jakimi
    stawali zwykli ludzie".


    Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
    stało się obiektem światowego zainteresowania, zanim jeszcze powstało.
    Jego twórcy ukazują w nim europejską perspektywę kataklizmu wojennego
    oraz kładą nacisk na cierpienie ludności cywilnej. Ich oponenci
    podnoszą, że brakuje w nim specyfiki naszego doświadczenia i militarnego
    wkładu Polski w zmagania wojenne. Jak więc mówić powinniśmy o swojej
    najnowszej historii?

    O tym temacie rozmawiali goście programu „Południk Wildsteina”.

    Prof. Paweł Machcewicz, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, przekonywał, że krytycy nie zapoznali się z udostępnionymi materiałami.

    Naszym
    celem, od samego początku, jest wpisanie polskiego doświadczenia
    historycznego w kontekst europejski i światowy. Dopiero na tym tle
    polskie cechy będą lepiej zrozumiałe. Nie da się opowiedzieć o polskim
    losie w II wojnie światowej w oderwaniu
    od innych narodów. Mieliśmy okupantów, agresorów, sojuszników -
    tłumaczenie, że nie jest dobrym pomysłem wyizolowanie doświadczenia
    Polski jest żenujące i kłopotliwe

    — tłumaczył.

    Jak mówił Machcewicz, krytyka za poświęcenie dużo miejsca w muzeum ludności cywilnej jest nietrafiona.

    Przypominamy chwałę, martyrologię polskich żołnierzy, ale powinniśmy pamiętać o zamęczonych i zadręczonych cywilach

    — zaznaczał dyrektor, dodając, że również w tym wymiarze przedstawiany jest polski ruch oporu i państwo podziemne.

    Prof. Jan Żaryn replikował:

    Byłem
    krytykiem dlatego, że gdzieś zagubiona została podstawowa refleksja
    i cel takiego muzeum: z mojej perspektywy, a mam nadzieję, że nie tylko
    mojej - muzeum II wojny światowej, po wielu
    dziesięcioleciach milczenia, powinno być muzeum, które przedstawia
    fenomen i specyfikę polskiego doświadczenia historycznego. Powinniśmy
    zrobić coś, co zrobiła społeczność żydowska, która wokół Holokaustu
    potrafiła ustawić wszystkie doświadczenia II wojny światowej. (…) Taki zabieg powinien zostać dokonany w Polsce. Nie polega to na izolacji, panie profesorze, ale na przykład na tym, że tylko Polacy mogą pokazać sojusz Ribbetrop-Mołotow jako sojusz dwóch reżimów

    — zaznaczył naczelny „wSieci Historii”.

    Dodawał
    przy tym, że miarą polskiej wyjątkowości było doświadczenie naszych
    elit przez oba reżimym. Machcewicz odpowiadał, że to wszystko jest
    obecne w muzeum.

    Muzeum to nie jest wystawa,
    encyklopedia. My przedstawiamy pewne zjawiska poprzez eksponaty. (…)
    Jeżeli pokazujemy przedmioty wydobyte z mogił w Katyniu,
    to jest to poruszające

    — przekonywał dyrektor.

    Prowadzący program red. Bronisław Wildstein pytał o odniesienia poszczególnych państw do historii II wojny światowej.

    Prof. Wojciech Roszkowski, historyk z PAN zwracał zaś uwagę na to, że Polska jako jedyny kraj wyszedł z wojny jako pokonany z obozu zwycięzców.

    Nasze doświadczenie II wojny
    światowej jest kompletnie niezrozumiałe w świecie. Fenoment powstania
    warszawskiego jest ignorowany - bo pokazuje, co się stało z polskim
    wysiłkiem zbrojnym po stronie aliantów. To, że Sowieci dopuścili
    do masakry Warszawy jest dowodem na to, że Polska została pokonana
    w obozie zwycięzców. (…) Moje pytanie jest: czy w muzeum ten aspekt
    unikatowości znajduje się gdzieś pod koniec wystawy? Chodzi o wymowę
    końca wojny

    — podkreślał Roszkowski.

    Prof. Machcewicz odpowiadał, że wszystko to jest zawarte w wystawie prezentowanej w jego muzeum.

    Wydaje
    mi się, że sporo zrobiliśmy dla pokazania polskiej historii.
    Za 3 miesiące można było otworzyć w Polsce wielkie muzeum, mamy szansę
    na tysiące zwiedzających, także z zagranicy. Chciałbym, by rząd mógł
    wyjść poza partyjną perspektywę - chciałbym, by to muzeum stało się
    instrumentem do pokazania polskiej historii światu

    — tłumaczył.

    Prof. Żaryn replikował:

    To spór
    nie partyjny, ale spór między wizjami, jak prezentować polskie racje
    historyczne. Jeden przykład - pokazujecie, słusznie merytorycznie, tylko
    czy to najważniejsze: że istniały mutacje nazizmu, w postaci
    ludobójstwa ustaszowskiego czy nacjonalistów ukraińskich. To państwu
    służy do tego, by wyartykułować tezę o mutowaniu się nazizmu

    — punktował.

    Wildstein pytał o politykę historyczną w III RP:

    W tej
    chwili w wyobrażeniu międzynarodowym Polska jest bardziej wspólnikiem
    Holokaustu niż była 30 lat temu. To wymiar naszej porażki

    — ubolewał publicysta „wSieci”.

    Prof. Zaremba przekonywał z kolei, że polska wizja II wojny historii światowej jest niepotrzebna do budowania obrazu Polski.

    Obraz Polski budowany jest przez młodych ludzi wyjeżdżających do Rzymu czy Paryża, polską sztukę czy kulturę, a nie pamięć o II wojnie światowej. Przerysowujemy ten problem

    — ocenił.

    Prof. Żaryn w odpowiedzi przekonywał, że ta perspektywa jest nieprawdziwa.

    Jesteśmy świadkami używania kłamstwa dot. II wojny
    światowej, na przykład w sprawie uchodźców. Trzeba najpierw zerwać
    z kłamstwem, pokazać polską wizję, a dopiero później mówić,
    że to narzędzie się nie nadaje

    — zaznaczył.

    Muzeum II wojny światowej to niewykorzystana szansa

    — dodawał.

    Machcewicz bronił się, przekonując, że muzeum ma pokazać całość doświadczenia II wojny światowej i wpisania w to roli Polski.

    To jedyne
    muzeum, które będzie w Europie pokazywało szeroką narrację. Będzie
    to punkt odniesienia do całej europejskiej pamięci. (…) Będziemy mieli
    za chwilę Muzeum Historii Polski i to ono spełni rolę, o której mówi
    prof. Żaryn. Ale jest tez miejsce na takie muzeum jak nasze

    — tłumaczył dyrektor.

    Prof.
    Wojciech Roszkowski odwołując się do swojego doświadczenia
    z amerykańskimi studentami, przekonywał, że wpisanie polskich racji
    i wizji w doświadczenie całości - jest o wiele skuteczniejsze w dotarciu
    do zagranicznego odbiorcy.

    Zdaniem prof. Żaryna najpierw trzeba
    opowiedzieć o polskiej historii i polskiej wizji, a dopiero później
    mówić o szerokim kontekście europejskim i światowym. W odpowiedzi prof.
    Machcewicz zapewniał, że to pozorna sprzeczność.

    Cały
    czas mówimy, że chcemy pokazywać światu polską historię - ale
    to ma sens także z punktu widzenia Polaków. To równie ważne - my chcemy
    pokazać doświadczenie II wojny światowej jako
    coś, co nie jest zamkniętą kartą, ale jako pewne wybory i dylematy,
    przed jakimi stawali zwykli ludzie. Stąd opowieść o Polskim Państwie
    Podziemnym jako fenomenie społeczno-oddolnym, stworzonym przez wiele
    inicjatyw. Dziś brakuje nam postaw propaństwowych, obywatelskich -
    to także nasza rola, by pokazywać doświadczenie wojenne w tym kontekście

    — stwierdził dyrektor muzeum II wojny.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    45. Rzecznik Praw Obywatelskich

    Rzecznik Praw Obywatelskich skarży ministra Glińskiego. Decyzje dotyczące Muzeum II Wojny były bezprawne
    Rzecznik praw obywatelskich wnosi do sądu
    administracyjnego o uchylenie zarządzenia Piotra Glińskiego w sprawie
    połączenia Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte.

    - O złożeniu skargi zdecydowała skala
    naruszeń prawa i około tysiąca wniosków, które do nas wpłynęły - mówi
    Mirosław Wróblewski, dyrektor zespołu prawa konstytucyjnego i
    międzynarodowego w biurze RPO. - Zarzutów prawnych jest bardzo dużo.

    We wrześniu minister kultury, wicepremier Piotr Gliński wydał zarządzenie o połączeniu działającego od ośmiu
    http://wyborcza.pl/1,75398,20871869,rpo-skarzy-glinskiego-decyzje-dotycz...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    46. Gliński zmienia strategię

    Gliński zmienia strategię walki z niepokorną dyrekcją Muzeum II Wojny Światowej

    Tym razem oskarża ją nie o brak patriotyzmu, ale niegospodarność - 90 mln złotych dodatkowych kosztów.


    Do
    kolejnej konfrontacji pomiędzy wicepremierem i ministrem kultury oraz
    dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej prof. Pawłem Machcewiczem doszło na
    posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu w Senacie.

    Po
    jednej stronie sali zasiadł wicepremier w otoczeniu urzędników oraz
    przedstawicieli Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r., powołanego w
    grudniu 2015 r., które...

    http://wyborcza.pl/7,75398,20895408,glinski-zmienia-strategie-walki-z-niepokorna-dyrekcja-muzeum.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    47. WSA wstrzymał decyzję

    WSA wstrzymał decyzję ministra ws. połączenia gdańskich muzeów

    Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wstrzymał do czasu
    rozpoznania decyzję MKiDN o połączeniu Muzeum II Wojny Światowej z
    Muzeum Westerplatte - dowiedziała się PAP w WSA.
    Postanowienie to jest
    nieprawomocne, dotyczy skargi dyrekcji muzeum na decyzję MKiDN.
    Postanowienie WSA zostało wydane - jak dowiedziała się PAP w czwartek -
    "w zakresie zapobieżenia znacznej szkodzie lub trudnym do odwrócenia
    skutkom". W ocenie sądu mogłoby do nich dojść, gdyby MKiDN zdecydował
    się wykonać rozporządzenie o połączeniu gdańskich placówek. Termin
    połączenia muzeów minister kultury wyznaczył na 1 lutego 2017 r."Sąd postanowieniem z 16 listopada 2016 r. wstrzymał wykonanie
    zaskarżonego zarządzenia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w
    sprawie połączenia państwowych instytucji kultury Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 oraz utworzenia
    państwowej instytucji kultury - Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku do
    czasu prawomocnego rozpoznania sprawy. Postanowienie to jest
    nieprawomocne" - poinformowała PAP w czwartek sędzia WSA Joanna Kube.




    Rozpoznanie sprawy przez WSA z udziałem stron - jak tłumaczył Dominik
    Niewirowski, starszy specjalista z Wydziału Informacji Sądowej WSA w
    Warszawie - może nastąpić w przyszłym roku. "To postanowienie zostało
    wysłane w dniu dzisiejszym do wszystkich stron postępowania. Jeżeli
    żadna ze stron nie wniesie zażalenia (...), to jak się to postanowienie
    uprawomocni, to będzie można wyznaczyć termin rozprawy" -
    powiedział PAP
    Niewirowski.




    "Na ten rok sprawy w WSA są już powyznaczane" - dodał. Zastrzegł jednak,
    że strona postępowania może złożyć wniosek o rozpatrzenie sprawy poza
    kolejnością.





    Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku - jak poinformowała w
    drugiej połowie września br. - zaskarżyła decyzję ministerstwa kultury o
    połączeniu tej placówki z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Zdaniem
    skarżących decyzja została podjęta przez resort z naruszeniem prawa i
    przyniesie duże straty.




    Skarga odnosi się do wydanego 6 września przez ministra kultury i
    dziedzictwa narodowego rozporządzenia, w myśl którego Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku zostanie połączone z gdańskim Muzeum Westerplatte i
    Wojny 1939. Resort poinformował, że celem tej zmiany jest "optymalne
    wykorzystanie potencjału placówek o zbliżonym profilu działalności
    zlokalizowanych w Gdańsku, przy optymalizacji wydatkowania środków
    finansowych pochodzących z budżetu państwa".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    48. J. Sellin zapewnia: Połączymy

    J. Sellin zapewnia: Połączymy muzea II Wojny Światowej i Westerplatte

    Muzeum
    II Wojny Światowej oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 będą połączone
    – zapewnił wiceminister kultury Jarosław Sellin podczas I Pomorskiego
    Kongresu Pamięci Narodowej w Gdańsku.

    Polityk skomentował  decyzję  Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o wstrzymaniu decyzji resortu kultury ws. połączenia obu placówek.

    Postanowienie
    sądu dot. skargi dyrekcji muzeum na decyzję ministerstwa. Zdaniem
    skarżących podjęto ją z naruszeniem prawa i przyniesie ona duże straty.

    Sąd poprosił
    tylko o przesunięcie w czasie rozstrzygnięcia o połączeniu muzeów –
    powiedział wiceminister Jarosław Sellin. Jak dodał, co do tego
    rozstrzygnięcia jest spokojny.


    Sąd poprosił o więcej czasu na rozpatrzenie tej sprawy, ponieważ uznał,
    że w tym roku nie ma takiego planu, żeby tę sprawę rozpatrzyć. Chce ją
    rozpatrzyć w przyszłym roku. Uruchomimy procedury prawne związane z
    zażaleniem na tę prośbę. Ale to jest właściwie prośba tylko o
    przesunięcie w czasie samego rozstrzygnięcia, natomiast co do samego
    rozstrzygnięcia jesteśmy spokojni. Muzeum II Wojny Światowej oraz Muzeum
    Westerplatte i Wojny 1939 – oba ulokowane w Gdańsku – będą połączone.
    To będzie jedno muzeum należące do ministra kultury i dziedzictwa
    narodowego, racje prawne, racje ze względu na interes społecznym,
    organizacyjne, ekonomiczne są po naszej stronie i te muzea będą
    połączone. Proszę być tego pewnym –
    mówił wiceminister.

    Decyzję
    Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o połączeniu Muzeum II
    Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 dyrekcja pierwszej z
    placówek zaskarżyła we wrześniu. Poza nią skargę złożył też Rzecznik
    Praw Obywatelskich.

    Celem
    połączenia muzeów ma być ,,optymalne wykorzystanie potencjału placówek o
    zbliżonym profilu działalności, przy optymalizacji wydatkowania środków
    finansowych pochodzących z budżetu państwa”. Termin połączenia muzeów
    wyznaczono na 1 lutego 2017 r.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    49. Budowa Muzeum II Wojny

    Budowa Muzeum II Wojny Światowej na finiszu [ZDJĘCIA]

    Dobiega końca budowa Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, który
    powstaje na tle licznych kontrowersji. Według założeń wykonawcy mają
    czas na ukończenie prac do 30 listopada 2016 roku.

    Muzeum II Wojny Światowej miałoby być otwarte jeszcze w pierwszym
    kwartale 2017 roku. Do tego czasu ma być stworzona jedna z ważniejszych
    wystaw stałych.
    Budowa Muzeum II Wojny Światowej na finiszu [ZDJĘCIA]
    Budowa Muzeum II Wojny Światowej na finiszu [ZDJĘCIA]


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    50. Kołakowska: Radni PO chcą


    Kołakowska: Radni PO chcą obalić kandydaturę Pileckiego na patrona placu przed Muzeum II Wojny Światowej. Wolą…

    "Ten typ patriotyzmu, o którym mówi pani Dulkiewicz absolutnie
    nie wytrzymuje konkurencji z tym, co jest prawdziwym patriotyzmem, czyli
    miłością do ojczyzny".


    Zastanawiam się, czy nie chodzi im o celowe upamiętnienie Bartoszewskiego, który szedł z Niemcami na dalekie kompromisy. Bo prezydent Adamowicz od dłuższego czasu ma tendencję do upamiętniania niemieckości Gdańska

    —mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anna Kołakowska, radna Prawa i Sprawiedliwości z Gdańska.

    wPolityce.pl: Walczy Pani o to, by plac przed Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku nosił imię rtm. Witolda Pileckiego. Radni z Platformy Obywatelskiej chcą jednak przegłosować kandydaturę Władysława Bartoszewskiego…

    Anna Kołakowska: Rotmistrz Witold Pilecki, można powiedzieć, najpiękniej i najbardziej chwalebnie wpisuje się w historię II wojny światowej. Nie było nikogo, kto w tak wspaniały sposób pokazałby czym jest miłość do ojczyzny, do drugiego człowieka oraz czym jest bohaterstwo nie znające żadnych granic. Bo Pilecki decydując się, żeby pójść do Auschwitz, przekroczył granicę śmierci i był w każdej chwili gotów oddać życie. Zadaję sobie pytanie, jak to możliwe, by człowiek, który znany jest na całym świecie i zaliczany jest do grona najważniejszych ludzi ruchu oporu, miałby nie zostać patronem placu przed Muzeum II Wojny Światowej?

    Stąd pojawił się pomysł projektu uchwały, który miałby to usankcjonować?

    Tak. Napisałam go i złożyłam dziś o godz. 11.00 w Radzie Miasta. Myślałam, że radni Platformy powiedzą: „To jest patron na miarę tego miejsca”, że sprawa będzie prosta i oczywista. Do głowy mi nawet nie przyszło, że Platforma Obywatelska będzie chciała tutaj prowadzić jakakolwiek dyskusje i przeciwstawiać Pileckiego Bartoszewskiemu, a tak się dzisiaj właśnie stało. Rano w Radiu Gdańsk przewodnicząca klubu PO Aleksandra Dulkiewicz powiedziała, że Bartoszewski prezentuje ten typ patriotyzmu, który pozwolił na pojednanie polsko-niemieckie. I przeciwstawiła go bohaterstwu rotmistrza Pileckiego, człowieka którego patriotyzm można powiedzieć wypełnił się absolutnie w przysiędze, że „będą wierni ojczyźnie aż po ofiarę życia”. On ją zrealizował, czego nie można powiedzieć o Bartoszewskim.

    Dlaczego Platforma woli Bartoszewskiego?

    Uważają, że patriotyzm Bartoszewskiego jest lepszy. Tylko, że w tym kontekście trzeba przypomnieć, że kiedy Bartoszewski zasiadał w kapitule Orła Białego, to zablokowała ona przyznanie pośmiertnie tych wysokich odznaczeń bohaterom Polskiego Państwa Podziemnego: generałowi Emilowi Augustowi Fieldorfowi „Nilowi” i właśnie rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu. Natomiast sam Bartoszewski nie miał obiekcji, by przyjąć od Deutscher Bundenstag złotego medalu polakożercy niemieckiego, kanclerza Republiki Weimarskiej Gustawa Stresemanna. Bartoszewski nigdy nie powiedział, że zrobił źle. Stąd wydaje mi się, że ten typ patriotyzmu, o którym mówi pani Dulkiewicz absolutnie nie wytrzymuje konkurencji z tym, co jest prawdziwym patriotyzmem, czyli miłością do ojczyzny.

    Skąd ta niechęć radnych PO do rtm. Witolda Pileckiego?

    Zawsze w takich sytuacjach przypominają mi się słowa z filmu Ryszarda Bugajskiego o „Nilu”, gdzie ubek krzyczy, że im większy bohater, tym mniej Polska Ludowa go potrzebuje. Wielokrotnie Platforma występowała przeciwko Pileckiemu. Przypomnijmy, że w 2010 roku w Parlamencie Europejskim rtm. Pilecki miał być patronem Europejskiego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. I wtedy właśnie głosami eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej ten pomysł został odrzucony. Nawet, gdy były uroczystości w Auschwitz nie zaproszono na nie rodziny Pileckiego, co było nieprawdopodobnym skandalem. Wówczas nawet Komorowski nie wymienił nazwiska rotmistrza podczas tych uroczystości. Oni mają bowiem w sobie chroniczną nienawiść do prawdziwych bohaterów. Poza tym zastanawiam się, czy nie chodzi im o celowe upamiętnienie Bartoszewskiego, który szedł z Niemcami na dalekie kompromisy. Bo prezydent Adamowicz od dłuższego czasu ma tendencję do upamiętniania niemieckości Gdańska.

    W jaki sposób?

    Niedawno przecież zostało w Gdańsku odsłonięte rondo graniczne, które upamiętnia granicę między Wolnym Miastem Gdańsk a II Rzeczpospolitą. A co my tu mamy upamiętniać? Czasy, w których miastem rządziło NSDAP i mordowani byli Polacy? Poza tym musi minąć 5 lat od śmierci człowieka, zanim może on zostać patronem jakiejś ulicy czy placu. Ale w Gdańsku jest taka sytuacja, że Adamowicz już po raz któryś zastosował tutaj możliwość wyjątku, skracając ten okres. Dotyczy to jednak tylko osób, które za życia spektakularnie popierały Platformą Obywatelską.

    Kiedy głosowanie nad Pani projektem?

    Być może odbędzie się ono na sesji 19 grudnia, ale możliwe również, że dopiero w styczniu, bo projekt musi pójść jeszcze do prac w komisji kultury. Podział wśród radnych jest takich, że z PiS jest nas 12 osób, a z PO aż 22 radnych. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by w tak kluczowych dla miasta sprawach Platforma nie głosowała jak beton. Tu może niestety być podobnie, mimo iż są tacy radni PO, którzy w kuluarach podchodzą do mnie i mówią, że zgadzają się ze mną. Liczę więc na to, że znajdą się tacy, którzy powiedzą „nie” Adamowiczowi i zagłosują jak im sumienie podpowiada. Przecież wiedzą jakie rotmistrz Pilecki ma poparcie wśród młodzieży, jak jest szanowany i jak pięknie celebrowane jest jego bohaterstwo. Skandalem byłoby postawienie za wzór i patrona placu człowieka, który w jednym z wywiadów powiedział, że w czasie wojny bał się bardziej Polaków niż Niemców.

    Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    51. "Baliście się konfrontacji

    "Baliście
    się konfrontacji polskiego bohatera z człowiekiem, który Polakami
    gardził". Kłótnia PiS z PO o patrona placu dla Muzeum II Wojny Światowej

    Muzeum
    II Wojny Światowej w Gdańsku będzie się znajdowało na Placu Władysława
    Bartoszewskiego – w ten sposób radni miasta uhonorowali postać
    profesora. Za przyjęciem takiego patrona dla tego miejsca byli radni PO,
    przeciwni byli radni PiS.

    Dla placu zlokalizowanego w rejonie ulic Stara Stocznia i Wałowa oraz Kanału Raduni, radni PiS proponowali na patrona rtm. Witolda Pileckiego, a grupa miejscowych działaczy chciała lokalnej nazwy historycznej.

    Inicjatorem nadania nazwy Plac Władysława Bartoszewskiego była
    dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej, a z wnioskiem o jej nadanie
    wystąpił Prezydent Miasta Gdańska i Klub Radnych Platformy
    Obywatelskiej. Uchwałę w tej sprawie przyjęli radni Gdańska podczas poniedziałkowej sesji.

    Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej prof. Paweł
    Machcewicz uzasadniając wniosek o uhonorowanie postaci profesora
    Bartoszewskiego powiedział podczas sesji, że “dla nas, dla muzeum, prof.
    Bartoszewski był jednym z najwybitniejszych Polaków żyjących w XX
    wieku”.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    52. Ministerstwo kultury szykuje

    Ministerstwo kultury szykuje się do przejęcia Muzeum II Wojny Światowej

    Ciąd dalszy bitwy o Muzeum II Wojny
    Światowej. Resort kultury chce zignorować orzeczenie sądu i przejąć
    muzeum bez oglądania się na prawo


    Wicepremier
    Piotr Gliński od wiosny wojuje z dyrekcją Muzeum II Wojny Światowej.
    Było już kilka odsłon. Najpierw zam?wił krytyczne recenzje projektu
    wystawy u prawicowych historyków i publicystów (m.in. prof. Jana Żaryna,
    senatora PiS, oraz Piotra Semki); nie...http://wyborcza.pl/7,75398,21151034,ministerstwo-kultury-szykuje-sie-do-przejecia-muzeum-ii-wojny.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    53. @Maryla

    Dziwne, że do tej pory nie wzięli się za Machcewicza i spółkę od strony niegospodarności i bizantyjskich wydatków. W gdańsku wróble ćwierkają, że w muzeum dyrekcja urządziła sobie dla siebie i przybocznych kilka ekskluzywnych apartamentów, wyposażonych najwyższej jakości sprzęt i meble. Podobno są nawet dwupoziomowe, kilkupokojowe mieszkania... Ktoś to sprawdzi?
    Jeśli to prawda, to co tu się dziwić, że za żadne skarby nie chcą oddać stołków?

    avatar użytkownika Maryla

    54. @kazef

    nad wszystkim czuwa Adamowicz i daje ochronę. Musza przejąć od Adamowicza Muzeum, wtedy będa mogli wejść i prześwietlić to Bizancjum.
    Adamowicz ma najlepsza osłonę w Polsce, tyle afer i NIC. Znależli drobiazg z oswiadczeniem i nawet tego nie potrafią ugryźć.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    55. na pluszowym krzyżu....

    To rodzaj ostracyzmu - tak prof. Paweł Machcewicz, dyrektor powstającego w Gdańsku
    Muzeum II Wojny Światowej, komentuje zamieszanie wokół debaty
    organizowanej przez stołeczny Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami im.
    Witolda Pileckiego.

    Historyk miał wziąć udział 17 stycznia
    w dyskusji na temat tekstu prof. Marka Kornata zatytułowanego "Druga
    wojna światowa w polskiej historiografii i polityce pamięci". 

    "Zadzwonił
    do mnie wicedyrektor Ośrodka dr Wojciech Kozłowski i powiedział, że
    jest zmuszony wycofać zaproszenie. Takie wytyczne otrzymał z
    Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
    które nadzoruje Ośrodek. Dyrektor Kozłowski tłumaczył, że w mój udział w
    debacie bardzo by zaszkodził Ośrodkowi, co jednoznacznie zostało
    zakomunikowane ze strony Ministerstwa" - napisał prof. Machcewicz w
    liście do historyków, opublikowanym przez prof. Piotra Osękę na Facebooku.

    Machcewicz: Chcą mnie wykluczyć z debaty publicznej

    -
    Decyzja wiąże się z tym, że jestem dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej
    i przeciwstawiam się działaniom podejmowanym przez ministerstwo kultury
    - mówi prof. Paweł Machcewicz w rozmowie z Gazeta.pl

    Jak
    twierdzi historyk, ministerstwo nie akceptuje faktu złożenia przez
    niego skargi w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Doprowadziła ona do
    wstrzymania połączenia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i Muzeum
    Westerplatte i Wojny 1939, a przez to likwidacji Muzeum II Wojny
    Światowej.

    - To działanie, które ma mnie
    wykluczyć z debaty publicznej, rodzaj ostracyzmu. Dla historyka
    przypomina to praktyki przynajmniej z lat 80. Jest to niezwykle smutne,
    że w demokratycznej, niepodległej Polsce władze próbują wykluczać z
    debaty publicznej te osoby, których poglądy nie odpowiadają kierownictwu
    ministerstwa kultury - stwierdza prof. Machcewicz.

    Historyk
    został powołany na stanowisko dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w
    2008 r., do 2014 r. był doradcą w Gabinecie Politycznym Premiera Donalda
    Tuska.

    Ministerstwo: Nie było interwencji 

    Jak oskarżenia ze strony naukowca komentuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego?
    W przesłanym do Gazeta.pl oświadczeniu tłumaczy, że "nie jest
    organizatorem wspomnianej debaty, nie ma też żadnego wpływu na wybór
    panelistów".

    "Ośrodek Badań nad
    Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego sam decyduje o organizacji
    własnych wydarzeń i ich uczestnikach. Nie było żadnej interwencji ani
    wytycznych ze strony ministerstwa w tej sprawie" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytanie.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,21197367,historyk-wykluczony-z-debaty-po-telefonie-z-ministerstwa-praktyki.html#MTstream

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    56. „Tagesspiegel” o Muzeum II

    Fot. PAP/Adam Warżawa

    „Tagesspiegel” o Muzeum II Wojny Światowej: Obraz historii z łaski PiS. „Intrygi Glińskiego szkodzą…


    „O jakie treści toczy się ten spór? To hasła, które symbolizują
    kulturkampf między międzynarodową, europejską a narodową narracją
    historyczną”.
    We wczorajszym wydaniu niemieckiego dziennika „Der Tagesspiegel“
    Christoph von Marshall komentuje „konflikt przed otwarciem Muzeum II Wojny Światowej” w Gdańsku. Chodzi o spór między mianowanym przez PO dyrektorem placówki a ministerstwem kultury.


    Zdaniem von Marshalla zaplanowane na luty 2017otwarcie muzeum mogłoby
    być „momentem narodowej dumy”. Ale nie będzie bo PiS fałszuje historię.

    W muzeum położonym w pobliżu miejsca, gdzie padły pierwsze strzały w II wojnie,
    mieszczącym się w nowym budynku o odważnej architekturze, przygotowana
    jest wystawa, która ma włączyć polską pamięć historyczną
    w pamięć europejską

    —pisze.

    Lecz
    przed otwarciem muzeum „konserwatywny rząd PiS stara się odwołać
    powołanego przez poprzedni rząd dyrektora Pawła Machcewicza, który się
    broni i wygrał przed sądem pierwszą rundę sporu z ministrem kultury
    i wicepremierem Piotrem Glińskim

    —dodaje von Marshall. Według
    niego Machcewicz polegnie jednak ostatecznie w tym sporze, bowiem
    „polityka silnej ręki i gra na czas sprzyjają Glińskiemu”.

    Minister Gliński wybrał zły obiekt na rzekomy spór o zasady dotyczące kierunku polityki historycznej. Muzeum II Wojny Światowej nie nadaje się na konflikt o «kosmopolityczną» czy «narodową polską» interpretację historii

    —uważa Christoph von Marschall.

    Tymczasem
    Gliński nie potrafi powiedzieć, co chciałby konkretnie zmienić
    w gotowej koncepcji wystawy, ani nie jest uprawniony do takich
    ingerencji. Nie ma on także alternatywnego kandydata na stanowisko
    dyrektora muzeum. Nawet jeśli wygra politycznie, nie wygra walki
    o merytoryczną substancję

    —zauważa berliński „Tagesspiegel”. Autor artykułu wyjaśnia niemieckiemu czytelnikowi, że w przypadku Muzeum II Wojny Światowej chodzi o „narodowy, prestiżowy projekt, którego realizacja jest bacznie obserwowana także za granicą”.

    Będzie
    to nie tylko jedna z największych placówek muzealnych w Europie.
    W wypracowaniu koncepcji wystawienniczej „uczestniczyli najwięksi
    międzynarodowi koryfeusze”

    —tłumaczy.

    Dlatego te intrygi, które prowadzi Gliński, szkodzą też wizerunkowi Polski i jej polityce kulturalnej

    —zauważa „Tagesspiegel”.

    Te wszystkie
    pseudoprawne posunięcia są już znane z działań partii rządzącej, której
    skrót PiS na ironię losu oznacza Prawo i Sprawiedliwość

    —zauważa „Tagesspiegel”.

    O jakie
    treści toczy się ten spór? To nic innego jak hasła, które „symbolizują
    kulturkampf między międzynarodową, europejską a narodową
    narracją historyczną

    —zaznacza. W opinii
    von Marschalla „tak naprawdę kością niezgody dla PiS wydaje się być
    fakt, że budowa muzeum została zlecona przez poprzedni rząd“.

    PiS chce pokazać, że to on teraz dyktuje, jaki ma być obraz historii

    — konkluduje „Tagesspiegel”.

    Ryb, Deutsche Welle, tagesspiegel.de

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    57. Muzeum II Wojny

    Zakończyła się budowa Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku. Wewnątrz trwają jeszcze ostatnie prace nad montażem
    wystawy stałej: muzealnicy wyposażają eksponatami gabloty i ubierają
    manekiny. - Wystawę zaprezentujemy mieszkańcom podczas dni otwartych
    28-29 stycznia - mówi Paweł Machcewicz, dyrektor muzeum. Tyle że nie
    wiadomo, czy w lutym muzeum nie zostanie zamknięte, bo minister Gliński
    chce zmienić wystawę, a muzeum połączyć z inną placówką.

    Gmach Muzeum II Wojny Światowej znajduje się przy ul. Wałowej w Gdańsku, na terenie tzw. Wiadrowni, czyli przedwojennej dzielnicy Gdańska całkowicie zniszczonej w 1945 r.

    Jest pozwolenie na użytkowanie

    Znakiem
    rozpoznawczym muzeum jest częściowo przeszklona wieża w kształcie
    pochylonego graniastosłupa. Wznosi się ona na wysokość ponad 40 m, a
    największe nachylenie jednej ze ścian to aż 56 stopni – konstrukcję
    widać m.in. z Zielonego Mostu. Budowa placówki rozpoczęła się w 2012 r.
    od wykopania głębokiej na kilkanaście metrów betonowej wanny.

    http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,21270937,wystawa-muzeum-ii-wojny-jest-prawie-gotowa-tak-wyglada-przed.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    58. (...) Bardziej dyskusyjny

    (...)

    Bardziej dyskusyjny wydaje się efekt przesunięcia akcentów z
    historii militarnej na „historię społeczną”. Nawet tam, gdzie
    zgromadzono militaria, żołnierze walczą raczej z wszami i... nudą niż z
    żołnierzami po drugiej stronie. Na odczepnego ilustruje się wojnę
    Niemiec z Francją (choć już późniejsza walka polskich lotników jest
    bardzo ciekawie zilustrowana). Militaria to często niewielkie modele,
    jakby ktoś mówił nam: to są zabawki dużych chłopców... O wojnie mówią tu
    głównie nie bitwy, tylko cierpienia narodów.
    Można się zastanawiać, czy chęć dowartościowania „pozamilitarnego”
    wymiaru wojny nie zaprowadziła autorów wystawy zbyt daleko. Można się
    też zastanawiać, czy pomysł pokazania historii II wojny w dużym stopniu
    niechronologicznie nie skutkuje zawikłanym układem zwiedzania. Wszystkie
    te wątpliwości nikną jednak wszędzie tam, gdzie ekspozycja staje się
    przejmującym, chwytającym za gardło obrazem wojennych okrucieństw.

    Sala z pamiątkami po ofiarach mordu w Katyniu przypomina kaplicę z
    relikwiami. Wstrząsające wrażenie robi ściana ułożona z walizek, symbol
    zamordowanych w Auschwitz. Świetnym pomysłem okazała się replika
    warszawskiej ulicy. Wczoraj liczna publiczność mogła po raz pierwszy
    obejrzeć wystawę stałą Muzeum II Wojny Światowej.

    - Mówimy głównie o wojnie, ale tak naprawdę muzeum to próba
    interpretacji historii XX wieku - mówił na poprzedzającej prezentację
    konferencji prasowej dyrektor Muzeum prof. Paweł Machcewicz. - Jutro
    odbędzie się posiedzenie NSA, który bądź utrzyma w mocy wstrzymanie
    łączenia muzeum, bądź je uchyli. Dlatego chcemy pokazać gdańszczanom
    wystawę, którą 8 lat tworzyliśmy.

    Czytaj
    więcej:
    http://www.dziennikbaltycki.pl/wiadomosci/gdansk/a/muzeum-ii-wojny-swiatowej-w-gdansku-jeszcze-nieczynne-juz-otwarte-wideo,11720218/


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    59. NSA przyznało rację Glińskiemu. To koniec obecnego Muzeum II Woj

    NSA przyznało rację Glińskiemu. To koniec obecnego Muzeum II Wojny Światowej

    Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił zażalenie ministra kultury Piotra Glińskiego na orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nakazujące wstrzymanie połączenia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte. Oznacza to, że od 1 lutego minister będzie mógł połączyć placówki.
    Naczelny Sąd Administracyjny uznał we wtorek na niejawnym posiedzeniu, że zasadne jest zażalenie ministra Piotra Glińskiego na werdyktu sądu niższej instancji, który wstrzymał połączenie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte. Minister Gliński wyznaczył datę połączenia na 1 lutego br. Decyzja NSA oznacza, że minister będzie mógł połączyć muzea. Skutki będą takie, że dyrektor MIIWŚ Paweł Machcewicz straci posadę i nie będzie mógł otworzyć muzeum, którego był współtwórcą.

    http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,21285389,nsa-przyznalo-...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    60. W obronie Muzeum II Wojny.

    W obronie Muzeum II Wojny. "Protestujemy, piszemy listy do ministra!"

    W obronę Muzeum II Wojny w Gdańsku włączył
    się lokalny Komitet Obrony Demokracji. Jego działacze zachęcają do
    wysyłania listów do ministra kultury i zapraszają na protest 31
    stycznia.


    Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie uznał we wtorek na niejawnym posiedzeniu, że zasadne jest zażalenie...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. WSIok PObigosował


    Bronisław Komorowski w Muzeum II Wojny [ZDJĘCIA, WIDEO]

    Bronisław Komorowski w czwartek odwiedził Muzeum II Wojny Światowej
    w Gdańsku. - Muzea powinny prezentować różne spojrzenia na historię
    wspólną i być wyrazem myśli środowisk, które je tworzyły -
    powiedział
    były prezydent po obejrzeniu otwartej kilka dni temu wystawy stałej.

    reklama

    - Uszanujmy pracę i wizję środowiska, które stworzyło   Muzeum II Wojny Światowej    - mówi były prezydent RP Bronisław Komorowski, który w czwartek

    Fot. mkidn.gov.pl/mat. prasowe

    W rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz... niemiecka prasa
    uderza w Polskę: "Nie pozostawiają miejsca na rozdział o kolaboracji
    (Polaków)”

    „Fakt, że „Polacy byli nie tylko ofiarami, ale także sprawcami, nie pasuje do nacjonalistycznego wizerunku polskiego rządu”.
    Połączenie muzeum II Wojny Światowej
    z muzeum Westerplatte umożliwi polskiemu rządowi mianowanie nowego
    kierownictwa placówki – ubolewają niemieckie dzienniki „Frankfurter
    Allgemeine Zeitung” oraz „Sueddeutsche Zeitung”. Niemieckie media
    od dawna lobbują za pozostawieniem na stanowisku kierownika placówki
    nominowanego przez rząd PO-PSL Pawła Machcewicza.


    Dlaczego? Zdaniem „SZ” Machcewicz chciał „opowiedzieć
    innym Europejczykom o cierpieniach Polaków i ich bohaterstwie
    w konfrontacji z dwoma zbrodniczymi reżymami”. Osadzając tę opowieść
    w kontekście europejskim i uderzając w pojednawczy ton. Szczególnie
    wobec Niemców.

    Przy okazji chciał także pokazać
    ciemne strony polskiej historii. W planowanej przez Machcewicza wystawie
    mieli pojawić się zarówno polscy bohaterowie jak i polskie ofiary.
    Miała być także mowa o pogromach dokonanych przez Polaków na żydach,
    m.in. w Jedwabnym

    —twierdzi gazeta i przypomina czytelnikom, że „w czerwcu 1941 r. polska ludność zamordowała w Jedwabnym swoich żydowskich sąsiadów”.

    Antysemityzm
    był wtedy w Polsce, jak w wielu krajach Europy, bardzo
    rozpowszechniony. Jeden Polak napisał w swoim pamiętniku po zamordowaniu
    żydów w jego wiosce, że „Niemcy oddali Polakom ogromną przysługę”

    —podkreśla „SZ”. Jednak fakt, że „Polacy byli nie tylko ofiarami, ale także sprawcami, nie pasuje do nacjonalistycznego wizerunku polskiego rządu”.

    Tego typu narracja nie pozostawia miejsca na rozdział o kolaboracji (Polaków). Nowy dyrektor IPN neguje, że to Polacy dokonali masakry w Jedwabnym

    —dodaje
    gazeta, oburzona. Tymczasem oburzające jest raczej to, że niemieckie
    gazety robią z Polaków współodpowiedzialnych za Holokaust
    i to w przeddzień uroczystości z okazji 72 rocznicy wyzwolenia
    niemieckiego obozu zagłady Ausschwitz-Birkenau.

    W podobnym tonie utrzymany jest artykuł we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ).
    W artykule pt. „Narodowa pamięć” Gerhard Gnauck wyjaśnia, że zbudowane
    kosztem 100 mln euro muzeum jest jedną z „największych inwestycji
    kulturalnych w Polsce od 1989 roku” i było prestiżowym projektem rządu
    Donalda Tuska.

    FAZ cytuje
    dyrektora Machcewicza, który zaznacza, że Tusk „całkowicie zaufał
    historykom” i nigdy nie wtrącał się do spraw merytorycznych.

    Teraz to może się zmienić

    —twierdzi FAZ
    i dodaje, że „zdaniem nowego rządu w Warszawie projekt wystawy
    Machcewicza nie jest wystarczająco narodowy”. Machcewicz chciał bowiem
    wejść we wspomnieniami innych narodów „w dialog”.

    Szczególnie
    niemieckim, o czym ma świadczyć m.in. plan wystawienia olbrzymiego
    dzwona z wraku statku Wilhelm Gustloff, który w styczniu 1945 roku
    został zatopiony przez Sowietów.

    Ryb, faz.net, sueddeutsche.de, DW


    Szewach Weiss: "Nikt z młodych Żydów nie powie już o Auschwitz - polski obóz”

    „Walczyliście o wolność w warunkach, w których tak jak Żydzi,
    byliście objęci przez niemieckiego okupanta planem systematycznej
    zagłady".



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    62. .

    Jarosław Sellin: Przy okazji budowy Muzeum II Wojny powstało 8 lokali mieszkalnych

    • Autor: PAP/JS
    •  

    • 26 stycznia 2017 19:11
    Jarosław Sellin. (fot. www.mkidn.gov.pl).


    • Przy okazji budowy Muzeum II Wojny Światowej powstało 8 lokali mieszkalnych; znajdują się one w tym samym budynku co Muzeum i są w pełni umeblowane - mówił w Sejmie wiceminister kultury Jarosław Sellin. 
    • Wszystkie plany zatwierdzało MKiDN - odpowiada dyrektor placówki.

    W rozmowie z PAP dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz tłumaczył, że mieszkania te mają być przeznaczone na wynajem, a zarobione pieniądze mają być przeznaczone na bieżące funkcjonowanie placówki.

    W czwartek w Sejmie Sellin odpowiadał na pytania posłanki PiS Barbary Dziuk o nieprawidłowości i niegospodarność przy budowie Muzeum II Wojny Światowej.

    "Rzeczywiście przy okazji budowy tego muzeum zbudowano 8 lokali mieszkaniowych, wraz z ciągami komunikacyjnymi, zlokalizowanych na pierwszej kondygnacji oraz części kondygnacji drugiej budynku muzealnego. Obejmuje ten kompleks 5 pokoi i 3 dwupoziomowe apartamenty, z których największy ma prawie 110 metrów kwadratowych" - mówił wiceminister kultury.

    Jak wyjaśniał, "pokoje te wyposażone są w kompletnie urządzone łazienki, sypialnie, zestawy wypoczynkowe, sprzęt radiowy i telewizyjny". "Każdy z apartamentów składa się z kuchni, jadalni, salonu, dwóch łazienek, dwóch sypialni, z garderoby i też wyposażone są w sprzęt AGD, radiowy i telewizyjny" - wyliczał Sellin.

    Powoływał się na wyniki kontroli przeprowadzonej w placówce przez pracowników MKiDN w okresie czerwiec-sierpień 2016 r. "Kontrola i wnioski pokontrolne wykazały szereg nieprawidłowości. Za wszystko jest odpowiedzialny dyrektor" - podkreślił Sellin.

    Posłanka PiS pytała również, czy prawdą jest, że dyrektor Muzeum zakupił sprzęt AGD niezgodnie z prawem, wbrew przepisom o zamówieniach publicznych, jeśli tak to, jaka to była kwota. Odpowiadając na to pytanie, Sellin odczytał fragment wystąpienia pokontrolnego: "Analiza wykazała m.in., iż w ramach przedmiotowej umowy, zamawiający zlecił z wolnej ręki zakup m.in. takich przedmiotów, jak (...) zabudowy kuchenne, szafy, wieszaki, regały biblioteczne, półka na alkohole, stoły, biurka, krzesła, pufy, dywany, donice, łóżka, sofy, lodówki, pralki, okapy, piekarniki, mikrofalówki, telewizory, zasłony na okna, rolety okienne i wiele innych urządzeń i elementów wyposażenia, które nie były wskazane w umowie podstawowej".

    Jak mówił, "dodatkowo wątpliwości również budzą wartości poszczególnych urządzeń i materiałów wskazane i negocjowane przez zamawiającego w kosztorysie, ponieważ niektóre zweryfikowane kwoty jednostkowe znacznie przewyższały ceny rynkowe".

    Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz, pytany w czwartek przez PAP o lokale znajdujące się w nowo wybudowanej siedzibie Muzeum powiedział, że mieszkania stanowią część hotelową placówki. "Jej istnienia nie ukrywaliśmy. Ministerstwo o tym dobrze wie, bo zatwierdzało wszystkie plany. Już od dłuższego czasu przygotowujemy się do wprowadzenia tych mieszkań i pokoi hotelowych na rynek wynajmu. Zamierzamy po prostu zarabiać pieniądze dla Muzeum w ten sposób i myślę, że minister kultury powinien nas pochwalić, bo dzięki temu będziemy oczekiwali od ministerstwa niższej dotacji na bieżące funkcjonowanie Muzeum" - zaznaczył Machcewicz.

    Jako nieprawdziwy określił zarzut dotyczący zakupu sprzętu oraz jego ceny. "To są insynuacje. Te mieszkania i pokoje zostały wyposażone w standardowy sprzęt" - powiedział Machcewicz, dodając, że wspomniane zarzuty są "próbą zohydzenia Muzeum" i zakłócenia zaplanowanych na weekend dni otwartych placówki.

    Zgodnie z zapowiedzią dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, placówka miała być oficjalne otwarta dla publiczności na początku marca. Jednak resort kultury chce Muzeum II Wojny połączyć z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.

    Połączenie placówek miało nastąpić 1 grudnia ub.r., termin został jednak przesunięty na 1 lutego br. Dyrekcja MIIWŚ oraz Rzecznik Praw Obywatelskich złożyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zażalenie na decyzję łączącą placówki. WSA skargi dotąd nie rozpatrzył, ale w listopadzie ub.r. wstrzymał wykonanie decyzji o połączeniu placówek do czasu, aż zajmie się sprawą. Na tę decyzję skargę złożył resort kultury i we wtorek NSA uwzględnił zażalenie ministra kultury. Resort zapowiedział, że - w związku z powyższym - będzie kontynuować działania na rzecz połączenia Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.


    avatar użytkownika kazef

    63. Przy okazji

    odkrycia tych 8 apartamentów, rzekomo pod wynajem, warto przypomnieć casus Jerzego Białoboka - byłego prezesa stadniny koni w Michałowie, który zarabiając około 20 tys. zł miesięcznie wynajął sobie samemu (sic!) willę o powierzchni 189 metrów kwadratowych za 170 zł miesięcznie.
    Wynajęty w 2009 roku dom w województwie świętokrzyskim był własnością stadniny, której prezesował Białobok (budynek stoi na terenie stadniny).

    Prezes Jerzy Białobok zażądał od wynajmującego – Jerzego Białoboka 170,47 zł miesięcznie - ujawnił „Fakt". Do tego w tej kwocie zawarte były wszystkie media z wyłączeniem prądu.

    Willa ma osiem pokoi, w tym salon z kominkiem oraz dwie łazienki. Wyposażono ją w kuchnię gazową i elektryczną. Białobok mieszkał tam z rodziną.

    avatar użytkownika Maryla

    64. @kazef

    oni byli tak pewni, że będą pod opieką partii oszustów żyć długo i szczęśliwie, że nic dziwnego, że doznali takiego szoku po wygranej PiS.
    Teraz szukają ratunku na ulicy i w zagranicy. Chcą z powrotem swoje zabawki i fundusze na trwonienie (vide Rzepliński)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    65. Spór o aneks hotelowy w


    Spór o aneks hotelowy w Muzeum II Wojny Światowej

    Wysokie koszty budowy i utrzymania Muzeum II Wojny Światowej nie od
    dzisiaj budzą emocje. Kolejne pytanie w tej sprawie padło z ust Barbary
    Dziuk, posłanki PiS.

    W odpowiedzi sekretarz stanu w MKiDN Jarosław Sellin przypomniał,
    że Muzeum II Wojny Światowej powstało w roku 2008, a miało być otwarte w
    roku 2014, co jednak nie nastąpiło.

    - Pierwotnie zaplanowano na budowę tego muzeum 360 mln zł w wieloletnim
    programie rządowym. Zmieniono tę kwotę na 450 mln zł. Jest to póki co
    najdroższe w historii Polski budowane muzeum, choć jeszcze niezbudowane
    do końca, nieotwarte i niezbudowane – wskazuje Jarosław Sellin.

    Wiceminister potwierdził, że przy okazji budowy muzeum powstało „osiem
    lokali mieszkaniowych wraz z ciągami komunikacyjnymi, zlokalizowanych na
    pierwszej kondygnacji oraz w części kondygnacji drugiej budynku
    muzealnego. Obejmuje ten kompleks pięć pokoi i trzy dwupoziomowe
    apartamenty, z których największy ma prawie 110 m kwadr. Pokoje te
    wyposażone są w kompletnie urządzone łazienki, sypialnie, zestawy
    wypoczynkowe, sprzęt radiowy i telewizyjny. Każdy z apartamentów składa
    się z kuchni, jadalni, salonu, dwóch łazienek, dwóch sypialni, z
    garderoby, i też wyposażone są one w sprzęt AGD oraz sprzęt radiowy i
    telewizyjny”.

    - Odpowiadając na drugie pytanie, o zakup konkretnego sprzętu, czy było
    to niezgodne z prawem zamówień publicznych, ile to kosztowało, posłużę
    się fragmentem wystąpienia pokontrolnego po kontroli przeprowadzonej
    przez pracowników Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w tym
    muzeum w czerwcu, lipcu i sierpniu ub.r. – mówi Jarosław Sellin,
    cytując: „ W toku przeprowadzonej kontroli poddano analizie realizację
    głównych umów dotyczących tej inwestycji w zakresie robót budowlanych
    czy dodatkowych oraz wyposażenia, która to analiza wykazała m.in., iż w
    ramach przedmiotowej umowy zamawiający zlecił z wolnej ręki zakup m.in.
    takich przedmiotów, jak – a mówimy o muzeum – zabudowy kuchenne, szafy,
    wieszaki, regały biblioteczne, półka na alkohole, stoły, biurka,
    krzesła, pufy, dywany, donice, łóżka, sofy, lodówki, pralki, okapy,
    piekarniki, telewizory, mikrofalówki, zasłony na okna, rolety okienne, a
    także wiele innych urządzeń i elementów wyposażenia, które nie były
    wskazane w umowie podstawowej. Powyższe zamówienie nie ma charakteru
    polegającego na powtórzeniu tego samego rodzaju zamówień co w umowie
    podstawowej, ponieważ wskazane urządzenia, elementy dostaw nie
    występowały w kontrakcie podstawowym. Dodatkowo wątpliwości budzą
    również wartości poszczególnych urządzeń czy materiałów wskazane i
    wynegocjowane przez zamawiającego w kosztorysie, ponieważ niektóre
    zweryfikowane kwoty jednostkowe znacznie przewyższały ceny rynkowe.

    Zdaniem ministerstwa, chodzi o kwotę 14 milionów złotych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    66. Nagły zwrot akcji w

    Nagły zwrot akcji w konflikcie Ministerstwa Kultury z dyrekcją Muzeum II
    Wojny Światowej w Gdańsku. Wojewódzki sąd administracyjny ponownie
    wstrzymał połączenie tej placówki z Muzeum Westerplatte.

    Po ostatniej decyzji Naczelnego Sądu
    Administracyjnego, który uchylił zakaz łączenia muzeów, wydawało się, że
    minister kultury Piotr Gliński zlikwiduje 1 lutego Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku
    i po połączeniu z Muzeum Westerplatte utworzy nową instytucję kultury.
    Ten manewr pozwoliłby ministrowi usunąć niewygodne dla niego
    kierownictwo MIIWŚ i zmienić profil wystawy krytykowanej przez polityków
    PiS.

    Tak się jednak nie stanie, bowiem 30 stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie ponownie wydał decyzję zakazującą łączenia obu muzeów.

    Machcewicz: Czuję ogromną satysfakcję


    W ubiegłym tygodniu NSA uchylił zakaz łączenia muzeów. To postępowanie
    odnosiło się do skargi złożonej przez MIIWŚ. W uzasadnieniu NSA puścił
    oko, bo napisał, że nie została rozpatrzona skarga o wiele dalej idąca
    wniesiona przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Rzecznik zwracał uwagę, że
    połączenie opiera się na czynności pozornej, jaką było powołanie Muzeum
    Westerplatte. Ono zostało powołane, aby umożliwić połączenie – wyjaśnia
    mec. Roman Nowosielski, pełnomocnik miasta Gdańsk w sporze o MIIWŚ. –
    Gdy przeczytałem uzasadnienie NSA, poszedłem do prezydenta Gdańska i on
    wniósł o rozpatrzenie skargi Rzecznika Praw Obywatelskich. To samo
    uczynił RPO. Dokumenty zostały złożone w czwartek – dodaje adwokat. 

    W swojej skardze RPO uznał,
    że zapowiedź połączenia nie ma jedynie charakteru rytuału, lecz musi
    mówić o rzeczywistych przyczynach. "W przypadku gdańskich muzeów warunek
    ten nie został spełniony, gdyż do połączenia muzeów doszło z innych
    przyczyn niż podane przez MKiDN" - argumentował rzecznik. W jego opinii
    Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 utworzone zarządzeniem ministra kultury
    w grudniu 2015
    r. w istocie zostało utworzone dla pozoru. Rzeczywistym zaś celem było
    doprowadzenie do likwidacji funkcjonującego od ośmiu lat Muzeum II Wojny
    Światowej.

    – Czuję ogromną satysfakcję, że
    mamy szanse działać dalej i doprowadzić do otwarcia muzeum. Mam
    nadzieję, że minister kultury będzie respektował prawo – mówi prof.
    Paweł Machcewicz, dyrektor MIIWŚ. 

    -
    Zawsze trzeba wierzyć i walczyć do końca! 26 stycznia po raz kolejny
    złożyliśmy wniosek o wstrzymanie połączenia muzeów i WSA taką decyzję
    wydał. 1 lutego nie może więc dojść do połączenia placówek. Mam
    nadzieję, że Muzeum II Wojny Światowej wkrótce zostanie otwarte dla
    zwiedzających! - komentuje Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.

    Rozstrzygnięcie
    WSA jest nieprawomocne. Minister kultury może odwołać się w terminie 7
    dni i zapewne to uczyni. Rozpatrzenia zażalenia przez NSA można się
    spodziewać w marcu lub kwietniu. 

    „Skutki trudne do odwrócenia”

    Z
    informacji WSA wynika, że ponownie rozpoznany został wniosek o
    wstrzymanie wykonania zaskarżonego zarządzenia ministra kultury złożony
    przez Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, dyrektora Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. 30 stycznia sąd
    wstrzymał wykonanie zarządzenia ministra Glińskiego o połączeniu
    państwowych instytucji kultury Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i
    Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 oraz utworzenia państwowej instytucji
    kultury – Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Połączenie jest
    wstrzymane do czasu prawomocnego rozpoznania skarg na zażalenie.

    „Uzasadniając
    powody uwzględnienia wniosków o wstrzymanie wykonania zarządzenia Sąd
    wskazał, że skarżący uprawdopodobnili zaistnienie trudnych do odwrócenia
    skutków wydanego zarządzenia. Zwrócił uwagę, że pomimo iż w wyniku
    połączenia instytucji kultury pracownicy łączonych instytucji stają się
    pracownikami Muzeum i zachowują uprawnienia wynikające ze stosunku
    pracy, to jednak dokonane zmiany organizacyjne (w tym zmiany w
    stosunkach pracy) przesądzają o konieczności wstrzymania zaskarżonego
    zarządzenia” – czytamy w uzasadnieniu. – „Sąd wziął również pod uwagę
    stanowisko uczestnika postępowania, z którego wynika, że rozważa
    możliwość odwołania umowy darowizny, mocą której Gmina Miasta Gdańska
    darowała Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku nieruchomości przeznaczone
    na cel publiczny w postaci „budowy i prowadzenia Muzeum II Wojny
    Światowej – miejsca pamięci o tragizmie wojny i jej ofiarach”, na co
    wskazywał również Rzecznik Praw Obywatelskich. W ocenie Sądu powyższe
    okoliczności uprawdopodabniają zaistnienie trudnych do odwrócenia
    skutków zarządzenia, co jest wystarczającą przesłanką wstrzymania jego
    wykonania”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    67. J. Sellin: Muzeum II wojny i



    J. Sellin: Muzeum II wojny i Westerplatte zostaną połączone

    Ministerstwo
    Kultury i Dziedzictwa Narodowego połączy Muzeum II Wojny Światowej z
    Muzeum Westerplatte oraz Wojny 1939 i będzie je rzetelnie prowadzić –
    zapowiedział dziś na antenie Polskiego Radia wiceminister kultury
    Jarosław Sellin. Dodał, że liczy na pozytywne rozstrzygnięcie Naczelnego
    Sądu Administracyjnego w tej sprawie.

    Do połączenia placówek miało dojść 1
    grudnia ub.r., jednak termin został przesunięty na 1 lutego br.
    Sprzeciwia się temu Muzeum II Wojny Światowej oraz Rzecznik Praw
    Obywatelskich.

    Całą sprawę upolitycznia dyrektor muzeum prof. Paweł Machcewicz – wskazał wiceszef resortu kultury Jarosław Sellin.

    To jest oczywiste, że jeżeli
    minister kultury ma dwie instytucje muzealne w tym samym mieście,
    opowiadające o tej samej epoce historycznej, to lepiej je połączyć i
    działać razem. Temu planowi opiera się od prawie roku dyrektor muzeum
    prof. Machcewicz i upolitycznia tę sprawę. Mobilizuje on nieprawdziwymi
    informacjami polityków, muzealników i historyków z całego świata na
    jakieś manifestacje z tezą, że my chcemy zlikwidować Muzeum II Wojny
    Światowej, co jest po prostu nieprawdą
    – powiedział Jarosław Sellin.

    Na razie Wojewódzki Sąd Administracyjny
    nie rozpatrzył skargi Muzeum ani Rzecznik Praw Obywatelskich, ale w
    listopadzie ub.r. wstrzymał wykonanie decyzji o połączeniu placówek do
    czasu, aż zajmie się sprawą.

    Na tę decyzję skargę złożyło ministerstwo kultury, a w tym tygodniu Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił zażalenie ministra.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    68. MKiDN złożyło zażalenie na

    MKiDN złożyło zażalenie na decyzję WSA ws. Muzeum II Wojny Światowej

    Resort kultury złożył zażalenie na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, wstrzymujące połączenie Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 - poinformował w czwartek PAP rzecznik MKiDN Radosław Różycki.Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wstrzymał na początku ubiegłego tygodnia połączenie dwóch gdańskich muzeów - Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 - do czasu prawomocnego rozpoznania zażalenia na decyzję resortu kultury. Zażalenie takie złożyły dyrekcja MIIWŚ i Rzecznik Praw Obywatelskich.

    WSA zajmował się wnioskiem MIIWŚ i RPO o wstrzymanie wykonania zarządzenia dotyczącego połączenia gdańskich muzeów już po raz drugi. Pierwsza decyzja - również wstrzymująca połączenie placówek - zapadła w listopadzie 2016 r. Na tą decyzję skargę złożył resort kultury i 24 stycznia NSA uwzględnił zażalenie ministra kultury: wskazując niedociągnięcia formalne w decyzji WSA nakazał ponownie zająć się sprawą zażalenia ministerstwa.

    W związku z informacjami o nieprawomocnym postanowieniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego oświadcza, że do 31 stycznia, tj. w przeddzień planowanego połączenia gdańskich muzeów, nie doręczono mu odpisu postanowienia, które wstrzymać ma wykonanie zarządzenia o połączeniu. Mimo tak niefortunnego, z punktu widzenia reguł praworządności, trybu działania sądu, który powielił postanowienie wcześniej uchylone, minister informuje, że wstrzymuje wykonanie zarządzenia o połączeniu muzeów. Niezwłocznie złoży również do Naczelnego Sądu Administracyjnego kolejne zażalenie na nieprawomocne postanowienie WSA i będzie oczekiwać na jego rozpatrzenie

    — informuje MKiDN.

    Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego podtrzymuje zamiar i wolę połączenia gdańskich placówek.

    Za takim rozwiązaniem przemawiają względy organizacyjne, finansowe i merytoryczne. Obydwa muzea mają zbliżony profil działalności, a ich połączenie pozwoli zoptymalizować koszty przeznaczane z budżetu państwa na ich funkcjonowanie oraz zwiększyć potencjał rozwojowy, a tym samym wzmocnić ich pozycję na muzealnej mapie Polski i świata

    — napisano w komunikacie.

    MKiDN podaje, że Muzeum II Wojny Światowej - inwestycja o wartości 450 mln zł - miało zostać otwarte w 2014 r. i ma już 3 lata opóźnienia. Resort informuje, że przeprowadzona latem 2016 r. kontrola ministerstwa w Muzeum II Wojny Światowej negatywnie oceniła przygotowanie i realizację inwestycji, stwierdzono nieprawidłowości m.in. w nadzorze muzeum nad prowadzonymi pracami budowlanymi. Zwiększenie powierzchni budynku i wystawy stałej jest, zdaniem MKiDN, naruszeniem ustawy o finansach publicznych.

    We wrześniu ub.r. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego wydał rozporządzenie, w myśl którego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku (powołane pod koniec 2008 r.) miało zostać połączone z gdańskim Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 powołanym przez resort kultury w grudniu 2015 r.

    W opinii dyrektora MIIWŚ Pawła Machcewicza prawdziwym powodem łączenia placówek i - co za tym idzie - powołania nowej, jest chęć zmiany szefostwa MIIWŚ a prawdopodobnie także przygotowanej przez nią, niemal gotowej, wystawy głównej.

    Ogłoszenie przez ministerstwo zamiaru połączenia dwóch gdańskich placówek wywołało sprzeciw. Z apelem o powstrzymanie się od zmian występowali do ministra kultury m.in. dyrekcja MIIWŚ, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, gdańska Rada Miasta, Kolegium Programowe MIIWŚ, Polski Komitet Narodowy Międzynarodowej Rady Muzeów oraz liczni historycy, ludzie kultury, przedstawiciele środowisk kombatanckich, a także osoby, które przekazały MIIWŚ rodzinne pamiątki.

    W swoich skargach do WSA na decyzję resortu dyrekcja MIIWŚ i Rzecznik Praw Obywatelskich zarzucali ministerstwu m.in., że podjęło ono decyzję bez - koniecznej ich zdaniem - konsultacji z Radą ds. Muzeów. Skarżący zwracali uwagę, że część osób, które przekazały MIIWŚ swoje rodzinne pamiątki, po zapowiedzi połączenia placówek nosi się z zamiarem ich odebrania, a miasto Gdańsk zapowiedziało, że może wystąpić do sądu o cofnięcie darowizny działki, na której powstało muzeum.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Ważna deklaracja wiceministra


    Ważna deklaracja wiceministra Sellina: "Kończymy wieloletni program realizacji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku"

    Wiceszef resortu kultury powiedział, że są siły i osoby, które
    "z niezrozumiałych względów" próbują przeszkodzić w realizacji tego
    planu.


    Sellin pytany na antenie TVP Info, jakie będą losy Muzeum II Wojny Światowej, odpowiedział „normalne”.

    Kończymy już wieloletni program
    rządowy jego realizacji i to muzeum mam nadzieję, że się wreszcie
    otworzy i otworzy wystawę stałą w pełni, bo to miało się dokonać w roku
    2014, mamy rok 2017 i ta dyrekcja cały czas jakoś nie potrafi tego
    muzeum otworzyć

    — powiedział wiceminister kultury.

    Mam nadzieję, że to już jest kwestia najbliższych tygodni, czy miesięcy

    — dodał.

    Sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego odniósł się także do planów MKiDN dot. połączenia MIIWŚ z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 (MWiW1939) potwierdzając, że MIIWŚ będzie miało swoją filię na Westerplatte.

    Tam będzie istotna, ważna, bardzo szczegółowo opowiadająca o tej siedmiodniowej bitwie placówka muzealna

    — podkreślił.

    Sellin
    zaznaczył, że są siły i osoby, które z niezrozumiałych względów próbują
    przeszkodzić w realizacji tego „naturalnego planu, że w jednym mieście,
    2 muzea, opowiadające o tej samej epoce historycznej, powinny
    być razem”.

    W jego ocenie niektórzy, poprzez tę sprawę, znaleźli
    sobie „kolejny pretekst do atakowania politycznego rządu”. Przypomniał,
    że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wstrzymał połączenie
    placówek, następnie MKiDN odwołało się od tej decyzji
    do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wydał wyrok na korzyść
    ministerstwa. Teraz MKiDN „cierpliwie czeka na ponowny dobry werdykt NSA w tej sprawie”.

    Pytany o to, dlaczego muzea powinny być połączone, odpowiedział: „Z punktu widzenia podatnika, który już wydał na Muzeum II Wojny
    Światowej pół miliarda złotych to naprawdę lepiej mieć jedną dyrekcję,
    jedną księgową, jedną grupę konserwatorów, w tych muzeach, a nie
    po 2 zespoły, więc choćby ze względów oszczędnościowych to jest lepsze” -
    przekonywał wiceminister kultury.

    Ale też ze względu na synergię działań. Moim zdaniem lepiej będzie, wiedząc, że MIIWŚ, jest położone w Gdańsku, a Gdańsk przede wszystkim Polakom i światu, jeśli chodzi o IIWŚ, kojarzy się z bitwą na Westerplatte, wspólne przedsięwzięcia podejmować (z MWiW1939 - PAP)

    — dodał.

    Decyzję o utworzeniu MIIWŚ
    w Gdańsku ogłosił we wrześniu 2008 r. rząd Donalda Tuska. Budowa
    obiektu trwała od 2012 do 2016 r. W grudniu 2015 r. resort kultury
    powołał w Gdańsku Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 (MWiW1939). W połowie
    kwietnia 2016 r. ministerstwo zapowiedziało połączenie obu placówek.

    We wrześniu 2016 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego wydał rozporządzenie, o połączeniu MIIWŚ z MWiW1939 1 lutego 2017 r.

    Z apelem o nie łączenie placówek występowali do ministra kultury m.in. dyrekcja i Kolegium Programowe MIIWŚ,
    prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, gdańska Rada Miasta, Polski Komitet
    Narodowy Międzynarodowej Rady Muzeów, liczni historycy, ludzie kultury,
    przedstawiciele środowisk kombatanckich, a także osoby, które przekazały
    MIIWŚ rodzinne pamiątki.

    Skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie na postanowienie resortu złożyli: dyrekcja MIIWŚ
    i Rzecznik Praw Obywatelskich, zarzucając ministerstwu m.in.,
    że podjęło ono decyzję bez - koniecznej ich zdaniem - konsultacji z Radą
    ds. Muzeów.

    30 stycznia WSA w Warszawie wstrzymał połączenie muzeów do czasu prawomocnego rozpoznania zażalenia na decyzję resortu kultury.WSA zajmował się wnioskiem MIIWŚ i RPO
    już po raz drugi. Pierwsza decyzja - również wstrzymująca połączenie
    placówek - zapadła w listopadzie 2016 r. Tę decyzję zaskarżył resort
    kultury. 24 stycznia Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił zażalenie
    i, wskazując niedociągnięcia formalne w decyzji WSA, nakazał WSA ponowne zajęcie się sprawą.

    7 lutego MKiDN złożyło zażalenie na ostatnie postanowienie WSA i, czekając na jego rozpatrzenie przez NSA, wstrzymało wykonanie zarządzenia o połączeniu muzeów. Resort podtrzymał jednocześnie zamiar połączenia.

    MKiDN podaje, że MIIWŚ - inwestycja o wartości 450 mln zł - miało zostać otwarte w 2014 r. i ma już 3 lata opóźnienia. Przeprowadzona latem 2016 r. kontrola ministerstwa w MIIWŚ negatywnie oceniła przygotowanie i realizację inwestycji,
    stwierdzono nieprawidłowości m.in. w nadzorze muzeum nad prowadzonymi
    pracami budowlanymi. Zwiększenie powierzchni budynku i wystawy stałej
    jest, zdaniem MKiDN, naruszeniem ustawy o finansach publicznych.

    Dyrekcja MIIWŚ
    zapowiada, że otwarcie placówki odbędzie się na przełomie lutego
    i marca. Pod koniec stycznia zaprezentowano prawie gotową wystawę stałą
    dziennikarzom, architektom, designerom, muzealnikom, historykom,
    darczyńcom i kombatantom, a także mieszkańcom.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. 5 kwietnia posiedzenie NSA


    5 kwietnia posiedzenie NSA dot. zażalenia ws. Muzeum II Wojny Światowej

    Na
    5 kwietnia Naczelny Sąd Administracyjny wyznaczył datę posiedzenia, na
    którym zajmie się zażaleniem ministerstwa kultury na postanowienie
    Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wstrzymujące połączenie Muzeum II
    Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.

    30 stycznia Wojewódzki Sąd
    Administracyjny w Warszawie wstrzymał połączenie dwóch gdańskich muzeów –
    Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 – do czasu
    prawomocnego rozpoznania zażalenia na tę decyzję resortu kultury.
    Zażalenie takie złożyły dyrekcja MIIWŚ i Rzecznik Praw Obywatelskich.

    We wrześniu ub.r. minister
    kultury wydał rozporządzenie, w myśl którego Muzeum II Wojny Światowej w
    Gdańsku (powołane pod koniec 2008 r.) miało zostać połączone z gdańskim
    Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 powołanym przez resort kultury w
    grudniu 2015 r.

    Resort uzasadniał połączenie placówek względami „organizacyjnymi, finansowymi i merytorycznymi”.

    „Obydwa muzea mają
    zbliżony profil działalności, a ich połączenie pozwoli zoptymalizować
    koszty przeznaczane z budżetu państwa na ich funkcjonowanie oraz
    zwiększyć potencjał rozwojowy, a tym samym wzmocnić ich pozycję na
    muzealnej mapie Polski i świata”
    – informowało ministerstwo.

    Ministerstwo Kultury i
    Dziedzictwa Narodowego przypominało też w swoich komunikatach, że Muzeum
    II Wojny Światowej – inwestycja o wartości 450 mln zł – miało zostać
    otwarte w 2014 r. i ma już 3 lata opóźnienia. Resort informował, że
    przeprowadzona latem 2016 r. kontrola ministerstwa w Muzeum II Wojny
    Światowej negatywnie oceniła przygotowanie i realizację inwestycji,
    stwierdzono nieprawidłowości m.in. w nadzorze muzeum nad prowadzonymi
    pracami budowlanymi. Wskazywano, że zwiększenie powierzchni budynku i
    wystawy stałej mogło być naruszeniem ustawy o finansach publicznych.

    Składając do Wojewódzkiego
    Sądu Administracyjnego skargę na decyzję o połączeniu dwóch gdańskich
    placówek skarżący wnieśli jednocześnie o wstrzymanie wykonania tej
    decyzji do czasu rozpatrzenia przez WSA meritum sprawy. WSA przychylił
    się do tego wniosku i 30 stycznia br. wstrzymał wykonanie decyzji
    resortu. Od tego postanowienia WSA odwołało się ministerstwo. Właśnie
    tym zażaleniem zajmie się 5 kwietnia NSA.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    71. NSA uchylił decyzję

    NSA uchylił decyzję wstrzymującą połączenie muzeów II wojny i Westerplatte

    Naczelny
    Sąd Administracyjny uchylił w środę postanowienie WSA w Warszawie
    wstrzymujące połączenie Muzeum II Wojny Światowej oraz Muzeum
    Westerplatte i Wojny 1939 do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia w tej
    sprawie.

    30
    stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wstrzymał
    połączenie dwóch gdańskich placówek do czasu prawomocnego rozpoznania
    zażaleń na tę decyzję resortu kultury, które złożyli dyrekcja Muzeum II
    Wojny Światowej i Rzecznik Praw Obywatelskich.

    NSA uwzględniając zażalenie ministra kultury na decyzję WSA, uznał jednoczesnie, że sady admini nie sa wlasciwe do rozpoznania tej sprawy.

    Jak poinformował NSA w komunikacie, w swoim środowym postanowieniu,
    uwzględniającym zażalenie ministra kultury, NSA "uznał, że w
    rozpoznawanej sprawie (...) wyłączona jest kognicja sądów
    administracyjnych".

    We wrześniu 2016 r. minister kultury wydał rozporządzenie, w myśl
    którego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku miało zostać połączone z
    gdańskim Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, a w wyniku tego miałaby
    zostać utworzona państwowa instytucja kultury – Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku. Resort uzasadniał tę decyzję względami
    "organizacyjnymi, finansowymi i merytorycznymi".
    Wskazywał, że oba muzea
    mają "zbliżony profil działalności, a ich połączenie pozwoli
    zoptymalizować koszty przeznaczane z budżetu państwa na ich
    funkcjonowanie oraz zwiększyć potencjał rozwojowy, a tym samym wzmocnić
    ich pozycję na muzealnej mapie Polski i świata".

    Skarżący do WSA decyzję o połączeniu obu muzeów zarzucali MKiDN
    m.in., że podjęło ono decyzję bez koniecznej - ich zdaniem - konsultacji
    z Radą ds. Muzeów. Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej i RPO zwracali
    też uwagę, że część osób, które przekazały MIIWŚ swoje rodzinne pamiątki
    po zapowiedzi połączenia placówek nosi się z zamiarem ich odebrania, a
    miasto Gdańsk zapowiedziało, że może wystąpić do sądu o cofnięcie
    darowizny działki, na której powstało muzeum. Składając do WSA skargi,
    wnieśli jednocześnie o wstrzymanie wykonania decyzji o połączeniu
    placówek do czasu rozpatrzenia przez WSA meritum sprawy.

    WSA przychylił się do tego wniosku i 30 stycznia wstrzymał wykonanie
    decyzji resortu. Od tego postanowienia odwołało się ministerstwo
    kultury.(PAP)


    Niemiecka telewizja „ARD” lamentuje nad decyzją sądu ws. MIIWŚ:
    Teraz polski rząd może forsować swoją wizję patriotycznej kultury
    pamięci

    Paweł Machcewicz udzielił tymczasem wywiadu niemieckiemu
    dziennikowi „taz”, w którym mówił, że „II wojny światowej nie można
    pokazywać wyłącznie z polskiej perspektywy”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    72. MKiDN łączy Muzeum II Wojny


    MKiDN łączy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i Muzeum Westerplatte. Jest nowy dyrektor

    Nadany został nowy statut, w ramach którego dotychczasowe
    zadania obu instytucji kultury będą realizowane w nowej formule prawnej.

    Minister kultury i dziedzictwa narodowego powołał dra Karola Nawrockiego na stanowisko p.o. dyrektora Muzeum II Wojny Światowej.

    Wszyscy pracownicy obu placówek będą pracownikami nowej instytucji.

    Chciałbym zaprzeczyć informacjom, które były podawane w przestrzeni publicznej, że chcemy likwidować, zamykać, czy niszczyć Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Wręcz przeciwnie. Chcemy dopełnić ofertę tego muzeum o wielki potencjał symboliczny i kulturowy Muzeum Westerplatte

    — mówił podczas konferencji prasowej wicepremier Piotr Gliński.

    Gliński tłumaczył też nominację dla Karola Nawrockiego.

    To dobra kandydatura, która uspokoi sytuację. Zadaniem dla pana doktora jest stabilizacja funkcjonowania ten instytucji.
    Jeszcze raz zapewniam, że nie chcemy robić tam żadnej rewolucji.
    To decyzja wynikająca z wieloletniego problemu związanego z Muzeum II Wojny
    Światowej. Przypomnę, że to Muzeum było powołano w 2008 roku
    nieprzypadkowo jako Muzeum Westerplatte. Dopiero później zmieniono
    koncepcje, realizowana założenia polityki historycznej poprzedniego
    rządu.Nie do końca zgadzamy się z tym założeniem, mamy inny pogląd
    na ten temat

    — powiedział.

    U zarania
    naszych rządów powołaliśmy Muzeum Westerplatte, które powinno istnieć.
    Konsekwencją powołania tej jednostki była decyzja o połączeniu jednostek
    o podobnym charakterze
    . Ze względów formalno-prawnych,
    ekonomicznych i merytorycznych była to decyzja uzasadniona. Jest
    to decyzja, która leży w kompetencjach ministra kultury i dziedzictwa
    narodowego, co dwukrotnie potwierdził Naczelny Sąd Administracyjny

    — tłumaczył Piotr Gliński.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    73. Gliński o artykule


    Gliński o artykule "Wyborczej": "Nie mogę pozwolić na to, by byle postkomunistyczny pętak nazywał mnie cenzorem"

    "Mam nadzieję, że każdy odpowiedzialny rząd, w tym niemiecki, realizuje swoją wizję patriotycznej kultury pamięci".Z naszej strony wydaje się proste i oczywiste, że staliśmy się
    krajem w dużej mierze w okowach polityki niemieckiej. I obowiązkiem
    polskiego rządu jest walka o naszą narrację


    mówi wicepremier Piotr Gliński w rozmowie z wPolityce.pl.

    wPolityce.pl: Panie premierze, niemiecka telewizja ARD pyta: „Czy to już koniec Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku?” Jak Pan skomentuje te słowa?

    Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury:
    „Fakt” pisze o „końcu muzeum”, „Wyborcza”, że „cenzor zamyka muzeum” -
    to są kłamstwa. Po tych słowach spotkamy się w sądzie. W latach 70.
    zaczynałem działać w opozycji, walczyłem z cenzurą, a mój doktorat nie
    został wydany, co dla naukowca jest strasznym ciosem. Nie mogę pozwolić
    na to, by byle postkomunistyczny pętak nazywał mnie cenzorem, który
    niszczy ważne instytucje
    kultury w Polsce. To jest spór co do koncepcji. Wynika to z tego,
    że to muzeum miało być Muzeum Westerplatte i za tym idzie inny profil.
    W związku z tym powołaliśmy Muzeum Westerplatte i naturalnym było połączenie
    tych dwóch instytucji. Pamiętajmy, że tamto muzeum budowane było za 500
    milionów. Połączenie było konsekwencją tego, że faktycznie Muzeum
    Westerplatte jest potrzebne.

    Korespondentka ARD
    mówi: „Minister kultury jest zadowolony. Krytycy jednak ostrzegają,
    że teraz rząd może realizować swoją wizję
    patriotycznej kultury pamięci…”.

    Mam nadzieję, że każdy
    odpowiedzialny rząd, w tym niemiecki, realizuje swoją wizję
    patriotycznej kultury pamięci. Niemcy robią to w sposób szczególny,
    ustosunkowując się krytycznie do nazizmu, a jest to nic innego jak
    współczesny niemiecki patriotyzm. Owszem, pojawiają się też wątki
    rewizji, jak słynny serial „Nasze matki, nasi ojcowie”. Takie kłamstwo,
    stworzone jako propagandowa broń niemiecka, to wielki dla wstyd Niemców.
    Wszystkie odpowiedzialne państwa na świecie, kraje demokratyczne,
    walczą o swoją pamięć, o ważne dla tych wspólnot odniesienie do pamięci.

    Czego wyrazem są, pana zdaniem, tego typu opinie?

    Są wyrazem
    tego, co w świecie współczesnym jest oczywiste, czyli konkurencji.
    Świat współczesny jest światem konkurowania grup interesów, grup
    narodowych, wspólnot politycznych. Europa, która z jednej strony
    jest ideą integrująca, wciąż jest miejscem bardzo silnej rywalizacji
    międzynarodowej. Być może jest to wyraz interesów niemieckiej wspólnoty
    politycznej. Wpisuje się to w całe lata i cały ciąg różnych działań, tak
    ekonomicznych, jak i  symbolicznych. Podam pewien przykład
    ze środowiska NGO-sów zajmujących się
    relacjami międzynarodowymi. Przed kilkoma laty, podczas jednej
    z konferencji, pojawiła się konstatacja, że od 20 lat wszystkie
    ekspertyzy dotyczące relacji polsko-niemieckich są pisane
    za pieniądze niemieckie.

    Z naszej strony
    wydaje się proste i oczywiste, że staliśmy się krajem w dużej mierze
    w okowach polityki niemieckiej. I obowiązkiem polskiego rządu jest walka
    o naszą narrację.

    Na ile konflikt wokół Muzeum II Wojny Światowej jest konfliktem politycznym, a na ile historycznym?

    Więcej w tym polityki niż historii.

    Rozmawiali Marcin Wikło i Marek Pyza.


    „Neue Zürcher Zeitung”: Prawicowi nacjonaliści chcą, by Muzeum II Wojny Światowej zamiast służyć…

    „Niebawem się okaże, jaki stosunek polski rząd ma do formalnie zagwarantowanej autonomii instytucji kultury”.Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
    dopiero co otworzyło swoje drzwi dla zwiedzających i już może stać się
    piłką w grze prawicowo-narodowej polityki. Nie pamięci tylko
    gloryfikacji Polski muzeum ma służyć – pisze z oburzeniem szwajcarski
    dziennik „Neue Zürcher Zeitung”.


    Według gazety muzeum w koncepcji Pawła Machcewicza skupia się na ofiarach II wojny światowej, a Polskę osadza w szerszym europejskim kontekście.

    Liczby
    mówią same za siebie. W przeciągu zaledwie 10 lat Machcewiczowi i jego
    ekipie udało się zebrać 35 tys. dokumentów, przedmiotów i zdjęć. 3000
    artefaktów można obejrzeć od marca na powierzchni ponad 5000 metrów
    kwadratowych. Także architektura muzeum mówi jasnym, klarownym językiem

    —wylicza „NZZ”. Zdaniem gazety „szczególną zasługą muzeum jest to, że pokazuje II wojnę
    światową jako opowieść europejską, „złożoną z wielu głosów”. Tymczasem
    polskie ministerstwo kultury chce połączyć muzeum z Muzeum Westerplatte
    i „przejąć nad nim kontrolę”.

    Niebawem się
    okaże, jaki stosunek polski rząd ma do formalnie zagwarantowanej
    autonomii instytucji kultury. Na następcę Machcewicza został wyznaczony
    Karol Nawrocki. Do jego specjalizacji naukowych należy historia
    regionalna Kwidzynu i Elblągu, historia piłki nożnej w Gdańsku oraz
    historia Solidarności. Ostatnio silnie angażował się na rzecz
    upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych

    —pisze szwajcarski dziennik dalej, kwestionując kompetencje
    Nawrockiego. **Według gazety jest nad wyraz chwalebne, że na wystawie
    stworzonej przez Machcewicza zdarzenia, do których doszło w Polsce
    sąsiadują z podobnymi zdarzeniami, które miały miejsce w Grecji, Związku
    Sowieckim czy Słowenii. Szczególnie jeśli chodzi
    o „antyżydowskie ekscesy”.

    Mord w Jedwabnym nie jest
    w nim (muzeum) przedstawiany jako centralne wydarzenie polskiej
    historii, tylko występuje w jednym szeregu z innymi brutalnymi
    antyżydowskimi ekscesami. Muzeum opowiada historię II wojny światowej z wielu perspektyw. To wynik świadomej decyzji Machcewicza

    —czytamy na łamach „NZZ”. Według gazety „polska prawica niesłusznie uważa, że polskie cierpienie i polski opór są w muzeum zbyt mało wyeksponowane.

    Krytyka,
    że koncepcja muzeum zbyt mało uwagi poświęca Polsce, jest zupełnie
    niezrozumiała. Wystawa w końcu przedstawia działalność polskiego
    państwa podziemnego

    —uważa gazeta.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    74. Muzeum Drugiej Wojny


    Muzeum Drugiej Wojny Światowej, czyli próby szantażu lokalnych elitek


    Zarówno Muzeum II Wojny Światowej jak i ECS są własnością
    narodu, a nie trójmiejskiej Platformy i „zblatowanych” z nią lokalnych
    elitek.
    Byli dyrektorzy Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ)
    odwołani przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
    po połączeniu kierowanej przez nich placówki z Muzeum Westerplatte:
    prof. Paweł Machcewicz, Janusza Marszalec, Piotr Majewski oraz Rafał
    Wnuk - były kierownik działu naukowego wystosowali list otwarty
    do darczyńców pamiątek.


    Zaufaliście nam i przekazaliście do Muzeum II Wojny Światowej bezcenne rodzinne relikwie

    —czytamy we wstępie do pisma.

    Bez nich nasza wystawa nigdy by nie powstała. (…) Dziś, po likwidacji dotychczasowego, stworzonego przez nas Muzeum II Wojny
    Światowej i powołaniu w jego miejsce nowej placówki o tej samej nazwie,
    lecz zupełnie innych władzach i programie, wielu z Was deklaruje zamiar
    wycofania darów i depozytów. Mimo wymuszonego odejścia z Muzeum
    większości z nas, jego wystawa stała na razie nie została zmieniona
    przez nową dyrekcję. Czujemy się za nią nadal odpowiedzialni, także
    wobec Was jako darczyńców. Jest ona bowiem poruszającym zapisem losów
    wielu polskich rodzin, którego nikt nie ma prawa naruszać w imię
    doraźnych rozgrywek politycznych. Ośmielamy się prosić jednak Państwa
    o powstrzymanie się od wycofywania rodzinnych pamiątek…

    —apeluje byłe kierownictwo MIIWŚ.

    Wydawałoby
    się, że mamy tu do czynienia z normalną postawą urzędników państwowych,
    którzy choć nie zgadzają się z decyzją przełożonych wyżej stawiają
    dobro zwiedzających, niż krzywdzącą ich zdaniem decyzję resortu kultury.
    Chciałoby się rzec: „Panowie zachowali się jak trzeba”.

    Rządy
    i formy wystaw zmieniają się i będą się zmieniać, ale bezcenne pamiątki
    na zawsze już pozostaną do dyspozycji zwiedzających, którzy dzięki temu
    będą mogli poznawać historię swojego, a cudzoziemcy naszego kraju. Choć
    w kraju (jak zresztą w kilku innych państwach) trwa ostry spór
    polityczny pewne rzeczy pozostają niezmienne, bo leży to w dobrze
    pojętym interesie obywateli. Te bezcenne eksponaty, które darowali muzeum
    często zwykli ludzie, mówią bowiem same za siebie bez względu
    na narracje jakie przedstawią historycy kierujący w danej chwili
    placówką. Niestety na tym zdaniu apel się nie skończył. Do ostatniego
    cytowanego wyżej zdania „Ośmielamy się prosić jednak Państwa
    o powstrzymanie się od wycofywania rodzinnych pamiątek tak długo,… -
    autorzy listu otwartego dodali frazę:

    dopóki
    wystawa pozostaje integralną całością. Zapewniamy też Państwa, że jako
    autorzy tej ekspozycji dołożymy wszelkich starań, aby nie dopuścić
    do samowolnych zmian jej treści.

    Nie mogli
    panowie dyrektorzy wytrzymać. Wyszło z nich to co siedziało zawsze
    w środku. Ludzka małość. Bo przecież jak nie rządzą, to nie ma wystawy.
    Tylko oni mogą butnie twierdzić, że mają monopol na zmiany. A kto
    im go dał? Przecież nie Platforma Obywatelska i skorumpowane władze
    Gdańska w stosunku do których prokuratura prowadzi śledztwa, a sąd
    wezwał ponownie na rozprawę. Te prawo dał wam panowie historycy suweren,
    wybierając ich na swoich przywódców. Ale obecnie zmienił zdanie.
    A wy nie umiecie się z tym pogodzić. Tak rozumiecie demokrację,
    jak historię.

    Jakiś czas
    temu przeprowadzając pierwszy wywiad z nowym dyrektorem muzeum
    deklarował on chęć konsultowania z wami treści zmian w ekspozycji.
    Zgodziłem się z nim. Ale po tym apelu do darczyńców, który de facto jest
    jakimś rodzajem szantażu zmieniam zdanie. Według mnie przejmowanie się
    „dokładaniem przez was wszelkich starań, aby nie dopuścić do”- jak
    wy to nazywacie – „samowolnych zmian w jej treści” - jest zwykłą stratą
    czasu. Przeproście najpierw ludzi, których jeszcze niedawno obrażaliście
    w wywiadach, jak prof. Machcewicz red. Piotra Semkę.

    Swoim
    pismem o powyższej treści potwierdzacie tylko słuszność decyzji resortu
    kultury co do pozbawienia was stanowisk. Weźcie więc pod uwagę,
    że Muzeum II Wojny Światowej nie należy ani
    do was, ani do Platformy Obywatelskiej, a już tym ani bardziej
    do waszego zausznika prezydenta Gdańska, z którego znajomością lubicie
    się tak obnosić. Właśnie ostatnio, kiedy minister kultury, prof. Piotr
    Gliński zgłosił kandydaturę Krzysztofa Wyszkowskiego do rady programowej
    Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, Paweł Adamowicz
    zaprotestował twierdząc, że „to człowiek konfliktowy i destrukcyjny
    i wszędzie widzi i tropi domniemanych agentów służb wszelakich”.
    Upomniał go Jarosław Sellin mówiąc, by „nie wtrącał się
    do naszych kandydatów”.

    Przyłączam się do apelu wiceministra MKiDN, przypominając, że zarówno Muzeum II Wojny Światowej jak i ECS są własnością narodu, a nie trójmiejskiej Platformy i „zblatowanych” z nią lokalnych elitek.

    Ośmielamy
    się prosić Państwa o powstrzymanie się od wycofywania rodzinnych
    pamiątek tak długo, dopóki wystawa pozostaje integralną całością.


    autor:

    Andrzej Potocki

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. Pozew w przypadku zmian w

    Pozew w przypadku zmian w wystawie w Muzeum II WŚ

    23.03.2017 gdanskmuzeum ii wojny swiatowej w gdansku . otwarcie muzeum dla zwiedzajacychfot. przemyslaw swiderski / polska press / dziennik baltycki

    Odpowiedzialność cywilna i karna grozi nowemu
    dyrektorowi Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, jeśli wprowadzi
    jakiekolwiek zmiany w wystawie bez zgody jej autorów.

    - W związku z powtarzającymi się Pańskimi wypowiedziach o planach
    wprowadzenia zmian w wystawie stałej Muzeum II Wojny Światowej,
    informujemy Pana, że jest ona utworem i jest chroniona na gruncie prawa
    autorskiego - piszą twórcy wystawy. - Jakiekolwiek zmiany w niej mogą
    być wprowadzane tylko za zgodą jej Autorów: prof. dr hab. Pawła
    Machcewicza, dr hab. Piotra M. Majewskiego, dr Janusza Marszalca i dr
    hab. Rafała Wnuka, prof. KUL.

    Do pisma dołączono opinię prawną mecenasa Macieja Ślusarka na temat
    ochrony wystawy stałej Muzeum II Wojny Światowej na gruncie praw
    autorskich. W opinii czytamy, że zgodnie z art. 1 ustawy o prawach
    autorskich wystawa stała w Muzeum II Wojny Światowej powinna być
    traktowana jako „utwór”, a tym samym podlega pełnej kontroli
    prawno-autorskiej. Prawnik przytacza też opinię profesora Tymothy'ego
    Snydera, który stwierdzają uznał, iż każda zmiana w niej będzie
    „skutkować zniszczeniem spójnej narracji”. Ewentualne zmiany mogą więc
    skutkować odpowiedzialnością cywilną i karną ( zagrożoną karą do trzech
    lat pozbawienia wolności) z tytułu naruszenia autorskich praw
    osobistych.

    Walka o gdańskie muzeum trwała ponad rok. Po formalnym połączeniu MIIWŚ z
    Muzeum Westerplatte, ministrowi kultury udało w kwietniu br. zmienić
    dyrekcję. O tym, że zmiany w wystawie są możliwe, obecny dyrektor
    informował na łamach „Dziennika Bałtyckiego” . W rozmowie z Markiem
    Adamkowiczem dr Nawrocki powiedział:- Jeśli uznam, że wystawa powinna w
    jakimś fragmencie zostać uzupełniona czy zmieniona i pozwala na to
    formuła prawna, co wydaje się oczywiste, to podejmę taką decyzję.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    76. Prof. Gliński: Siła


    Prof. Gliński: Siła symboliczna Westerplatte jest większa niż Muzeum II WŚ. "Mit Westerplatte…

    "Moją pierwszą decyzją było powołanie Muzeum Westerplatte, bo
    tam to muzeum powinno być, to jest zupełnie oczywiste dla mnie i dla
    mojego pokolenia".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    77. Gdańsk: Poświęcono Muzeum II


    Gdańsk: Poświęcono Muzeum II Wojny Światowej

    W 72. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Gdańsku dokonano uroczystego poświęcenia Muzeum II Wojny Światowej.

    Dzisiejsze czasy charakteryzują się
    niepamięcią. Zapominamy nie tylko o rozwoju nacjonalizmów, które
    doprowadziły do II wojny światowej, ale także o okropieństwach, jakie
    spotkały ofiary największego konfliktu zbrojnego w dziejach ludzkości. O
    tym, czym była II wojna światowa, przypomina nam Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku. Aby jeszcze lepiej mogło spełniać swoją rolę, dziś
    nastąpiło uroczyste poświęcenie budynku, którego dokonał ks. abp. Sławoj
    Leszek Głódź.

    -To jest dzieło pracy rąk
    ludzkich, a każde dzieło musi mieć swoje odniesienie do Boga. „Bez Boga
    ani do proga” – to stare polskie powiedzenie, a tym bardziej muzeum
    tajemnicy zła, tajemnicy ofiar, ale także i świętych, bo przecież i
    święty Maksymilian Maria Kolbe i 108 męczenników, których św. Jan Paweł
    II wyniósł na chwałę ołtarzy –
    mówił ks. abp Sławoj Leszek Głódź.

    Poświęcenie muzeum jest wydarzeniem posiadającym szczególną rangę i znaczenie – podkreślił wojewoda pomorski Dariusz Drelich.

    – Ksiądz arcybiskup podniósł
    rękę, poświęcił wodą święconą dzisiaj to muzeum, można by było
    powiedzieć ochrzcił, żeby ochronić tę instytucje przed wszelkim złem –
    powiedział Dariusz Drelich, wojewoda pomorski.

    Jak mówił dyrektor Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku, dzisiejsza uroczystość jest zwieńczeniem ciężkiej
    pracy nie tylko architektów czy budowlańców, ale wszystkich Polaków.

    – To wielki zaszczyt stać na
    czele muzeum w momencie, gdy ten budynek zostanie poświęcony, a więc
    niejako dokona się ukoronowanie ciężkiego wysiłku wszystkich Polaków,
    polskich podatników i Skarbu Państwa, wysiłek włożony właśnie w
    zbudowanie, wzniesienie tego ogromnego i imponującego budynku
    – zaznaczył dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

    Muzeum II Wojny Światowej cieszy się
    niesłabnącą popularnością. Od 23 marca, kiedy zostało otwarte, podczas
    każdego weekendu brakuje biletów w internetowym systemie sprzedaży.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    78. Gliński: Była dyrekcja MIIWŚ

    Gliński: Była dyrekcja MIIWŚ przez rok prowadziła kampanię polityczną przeciw ministrowi kultury

    Były
    dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Paweł Machcewicz oraz b.
    dyrekcja muzeum przez rok prowadziła działalność stricte polityczną
    przeciwko ministrowi kultury - powiedział PAP wicepremier, minister
    kultury prof. Piotr Gliński. Jego zdaniem, w tej sprawie pojawił się
    "wachlarz bezpodstawnych zarzutów"

    Jak mówił, przeciwko temu była prowadzona kampania
    polityczna z udziałem mediów zagranicznych i krajowych, ekspertów
    krajowych i zagranicznych, takich instytucji jak Rzecznik Praw
    Obywatelskich, prezydent Gdańska, a także instytucji trzeciej władzy -
    instytucji sądowej.

    W jego ocenie w toku sprawy pojawił się cały wachlarz zarzutów zupełnie bezpodstawnych. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz,
    bez żadnych podstaw prawnych i merytorycznych, straszył odebraniem
    działki (na której powstało MIIWŚ- PAP); podobnie pan Rzecznik Praw
    Obywatelskich Adam Bodnar, który sugerował, że my - łącząc instytucje
    muzealne - ograniczamy dostęp społeczeństwa do kultury; absurdy
    niebywałe
    - podkreślił Gliński.

    Dodał, że na podstawie tych absurdów WSA w Warszawie,
    zamiast rozpatrzyć merytorycznie skargi, wprowadzał zabezpieczenia,
    uniemożliwiające mi działania administracyjne. Te zabezpieczenia były
    prawie że automatycznie odrzucane przez Naczelny Sąd Administracyjny,
    ale wtedy, kiedy te sprawy docierały do NSA
    - zaznaczył minister kultury.

    WSA wydawał postanowienie o zabezpieczeniu (wstrzymaniu
    połączenia muzeów do czasu rozstrzygnięcia skarg w tej sprawie - PAP),
    czyli o ubezwłasnowolnieniu ministra, w ciągu kilku dni od decyzji NSA
    o odrzuceniu tego postanowienia. Po czym nasze zaskarżenie tej decyzji
    było przetrzymywane w WSA, nieprzesyłane do NSA w oparciu o takie
    argumentacje, że z kolei korespondencja służbowa nie jest odbierana w
    MIIWŚ
    - wyjaśnił Gliński.

    Zdaniem szefa resortu kultury były to działania, które ocierały się o łamanie prawa, a na pewno dobrej woli. Stawiały WSA
    w roli uczestnika kampanii politycznej, bo niby to było wszystko zgodne
    z prawem, natomiast tutaj intencje działania były jasne zupełnie. Myśmy
    podejrzewali, że to było jedyne możliwe działanie tego sądu na rzecz
    pana Machcewicza, ponieważ merytorycznie sąd nie miał podstaw, żeby
    rozpatrzyć tę sprawę inaczej
    - przekonywał minister kultury.

    Minister kultury odniósł się także do postanowienia rzecznika dyscypliny finansów publicznych dotyczącego b. dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej. Przeprowadziliśmy
    kontrolę w Muzeum II Wojny Światowej, jej wyniki wskazywały, że są tam
    pewne nieprawidłowości. Zgodnie z wynikami kontroli przesłaliśmy w
    grudniu ub. roku zawiadomienie o naruszeniu dyscypliny finansów
    publicznych do rzecznika finansów publicznych. Rzecznik sprawę
    rozpatrzył i sprawa była dwuwątkowa - jeden dotyczył naruszenia
    dyscypliny finansów publicznych, polegającej na wydatkowaniu dotacji
    niezgodnie z przeznaczeniem - i to się skończyło wnioskiem o ukaranie
    karą nagany. Drugi wątek sprawy, który dotyczył dyscypliny finansów
    publicznych w zakresie zamówień publicznych,
    został umorzony ze względu na przedawnienie. Na drugą część, która
    dotyczyła zamówień publicznych, które nie zostały przedawnione,
    złożyliśmy zażalenie, ponieważ uważamy, że tam została złamana
    dyscyplina publiczna
    - wyjaśnił PAP minister kultury.

    MIIWŚ w Gdańsku zostało utworzone w
    2008 r. Budowa obiektu trwała od 2012 do 2016 r.; muzeum zostało otwarte
    23 marca tego roku. Wiosną ub.r. ministerstwo kultury zapowiedziało, że
    planuje połączyć to muzeum z - powołanym przez siebie w grudniu 2015 r.
    Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Połączeniu muzeów sprzeciwiła się
    część środowiska naukowego oraz kulturalnego a także dyrekcja MIIWŚ,
    władze lokalne i Rzecznik Praw Obywatelskich. Trzy ostatnie podmioty złożyły w tej sprawie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w
    Warszawie. WSA nie rozpatrując skarg wstrzymywał połączenie placówek.
    Na początku kwietnia NSA uchylił postanowienie WSA w Warszawie do czasu
    prawomocnego rozstrzygnięcia w tej sprawie. Połączenie obu placówek
    nastąpiło 6 kwietnia.

    W maju WSA odrzucił skargę Muzeum II Wojny Światowej w
    Gdańsku, dyrektora muzeum oraz Rzecznika Praw Obywatelskich na
    zarządzenie ministra kultury ws. połączenia muzeów - II Wojny Światowej w
    Gdańsku oraz Westerplatte i Wojny 1939. B. dyrektor muzeum Paweł Machcewicz zapowiedział odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    79. Skandal w MIIWŚ! Szarek:


    Skandal w MIIWŚ! Szarek: Tylko 15 cm dla rotmistrza Pileckiego! "I to w jakim kontekście - nieopodal pro

    "Tysiące ton betonu, miliony złotych polskiego podatnika, 33
    tysiące metrów kwadratowych i na tych 33 tysiącach metrów kwadratowych
    jest 15 cm dla…
    Podczas otwarcia wystawy „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948” w Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ) w Gdańsku prezes IPN zwrócił uwagę na skandaliczną sytuację do której dopuściło poprzednie kierownictwo placówki pod wodzą prof. Pawła Machcewicza.


    Tu (w MIIWŚ) są tysiące ton
    betonu, miliony złotych polskiego podatnika, 33 tysiące metrów
    kwadratowych i na tych 33 tysiącach metrów kwadratowych jest 15 cm dla
    rotmistrza Pileckiego. I to w jakim kontekście - nieopodal prostytutek
    w obozach koncentracyjnych. Tak tu opowiada się o II wojnie światowej. Nie możemy sobie pozwolić na taką opowieść. Tu przyjeżdżają ludzie z całego świata

    — mówił prezes IPN Jarosław Szarek.

    Dzisiaj jesteśmy tu, aby to 15 cm powiększyć o tą wystawę

    — dodał.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Dla kogo ten luksus w Muzeum


    Dla kogo ten luksus w Muzeum II Wojny Światowej?


    Na budowę gmachu Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wydano dosłownie fortunę. Nie było droższego budynku w tej kategorii od czasów powstania III RP ćwierć wieku temu. Gros pieniędzy pochłonęła realizacja projektu, który według założeń konkursowych powinien być dużo tańszy.


    W trakcie budowy okazało się, że podmokły teren wymaga znacznie
    większych nakładów niż pierwotnie zakładano i w efekcie same fundamenty
    kosztowały ponad dwie setki milionów złotych. Jakby tego było mało
    ostatnio wyszły na wierzch przy okazji kwerendy wydatków
    przeprowadzanych obecnie przez nową dyrekcję inne „kwiatki” tej
    arcydrogiej inwestycji. Chodzi o 8 komfortowo (drogo) wyposażonych pokoi
    oraz dwupoziomowych apartamentów mieszkalnych. Stanowią one obecnie
    tzw. część hotelową inwestycji. Nie wiadomo do końca po co i dla kogo
    były one wybudowane. Jednak największą uwagę zwracają koszty
    wyposażenia. Apartament „De Luxe” o pow. 116, 56 m kw. został urządzony
    za „jedyne” 267 364, 78 zł, apartament „Komfort pow. - 101,
    45 m kw za 200 325,36 zł, a apartament „Standard” (85,64 m kw) – 168
    936, 69 zł. Razem przybliżony koszt wyposażenia 3 apartamentów i 5 pokoi
    wyniósł ok. 1 136 824, 00 zł. Sama „szafa garderobiana” w apartamencie
    „De Luxe” kosztowała prawie 70 tys. zł, a zabudowa na telewizor
    w „Komforcie” wyniosła 36 796 zł. Problem polega na tym, że nawet
    na zdjęciach widać, iż wnętrza żywo przypominają gust i standard rodem
    z „Ikei”. Trudno dopatrzeć się na nich luksusu na miarę
    wydanych pieniędzy.

    Natomiast zabrakło środków
    na stworzenie niezbędnego dla muzeum działu konserwacji. Wyposażenie
    pracowni, koniecznej dla prawidłowego funkcjonowania ekspozycji, której
    wartość przekracza 50 milionów złotych (40 tys. eksponatów) kosztowałoby
    ok. 200 tys. złotych.

    Teraz nowa dyrekcja z dyr. Dr Karolem Nawrockim chce wykorzystać pokoje i apartament w płatnej, otwartej ofercie dla turystów.

    Stary zarząd Muzeum II Wojny
    Światowej pod kierownictwem prof. Pawła Machcewicza odszedł
    zdymisjonowany przez ministerstwo kultury w atmosferze medialnej
    histerii. Czekając na dalsze wyniki audytu finansowego działalności
    byłej dyrekcji może się okazać, że istnieją jeszcze inne powody (poza
    zdaniem opozycji politycznymi) głośnych sprzeciwów wobec dymisji byłego
    szefostwa placówki.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    81. Pipek Machcewicz

    Kto dal gnojkowi prawo do wypowiadania sie na temat polskiej przeszlosci? Nie ma reki na chudzinke-glupawca? Jakis entomolg by sie przydal.

    avatar użytkownika Maryla

    82. Nie wszystkie zarzuty

    Nie wszystkie zarzuty Ministerstwa Kultury wobec prof. Pawła Machcewicza, byłego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, zostały umorzone. Rzecznik dyscypliny finansów publicznych złożył wniosek o naganę za wybudowanie większego obiektu, niż przewidywał rządowy plan. Prof. Machcewicz uważa zarzut za niesłuszny i przedawniony.

    W maju informowaliśmy, że zarzuty kierowane po kontroli Ministerstwa Kultury wobec byłego dyrektora MIIWŚ Pawła Machcewicza zostały umorzone. Prof. Machcewicz komentował, że czuje satysfakcję z faktu odrzucenia „wszystkich zarzutów...

    http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,21960381,co-jest-podsta...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. „Uniwersalna” narracja.


    „Uniwersalna” narracja. Kaczyńska we "wSieci" o Muzeum II WŚ: Irena Sendlerowa w ciemnym kącie,…


    "Dla św. Maksymiliana Kolbego w ogromnym gmachu nie znaleziono
    miejsca. Postać Jana Karskiego świeci w gablocie, gdzieś na drugim
    planie".
    Miejsce poświęcone Irenie Sendlerowej znajduje się w ciemnym
    kącie, obok hydrantu. Rotmistrz Pilecki zasłużył zdaniem twórców wystawy
    na trzy więzienne fotografie i krótką wzmiankę. Dla św. Maksymiliana
    Kolbego w ogromnym gmachu nie znaleziono miejsca. Postać Jana Karskiego
    świeci w gablocie, gdzieś na drugim planie. Holokaust odzwierciedlono
    piękną instalacją składającą się z setek fotografii – wizerunków
    wymordowanych Żydów. Opis polskiej partyzantki umieszczono w jednej
    linii z opisem  partyzantki radzieckiej


    pisze Marta Kaczyńska w felietonie na łamach „wSieci”, opisując Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

    Odwiedzam Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku. Podobnie jak 150 tys. osób, które przekroczyły
    do tej pory próg tej najnowszej atrakcji turystycznej Gdańska za 0,5 mld
    zł, rozpoczynam podróż w czasie.
    Staram się uprzednio nie
    ukierunkowywać swoich myśli w żaden sposób. Nie jestem historykiem.
    Pierwsza sala jest poświęcona genezie wybuchu wojny. Wyemitowany
    na ścianie film w syntetyczny sposób przybliża konflikty, które
    doprowadziły do 1 września 1939 r. W kolejnej niewielkiej sali przygrywa
    optymistycznie nastrajająca muzyka, jest przyjemnie jasno,
    na jaskrawoczerwonym tle wiszą dobrze wkomponowane plakaty propagandy
    stalinowskiej, między którymi ustawiono kilka niewielkich monitorów.

    Na ekranach
    – materiały poświęcone zbrodniom sowieckim, niewzruszony głos Mai
    Ostaszewskiej w słuchawkach, które otrzymuje każdy ze zwiedzających,
    spokojnie tłumaczy, czym były totalitaryzmy.
    W sali
    opowiadającej o zbrodniczym reżimie znajduje się bowiem tabliczka,
    na której napisano o tym, że po I wojnie światowej w większości państw
    zapanowała demokracja parlamentarna, ale ustrój ten szybko znalazł się
    w  ryzysie. Wedle opisu przykładem jest Polska, w której 1926 r.
    rozpoczęły się rządy autorytarne. Następnie mowa jest o Związku
    Radzieckim, Włoszech i Niemczech, gdzie powstały reżimy totalitarne.
    W sali poświęconej stalinizmowi międzywojenna Polska, ograniczona
    do wydarzeń z 1926 r., jest ustawiona na równi z ZSRR,
    hitlerowską Rzeszą i reżimem Mussoliniego. Nie trzeba tłumaczyć, jaka
    informacja zostaje zakodowana zwiedzającym. Po I wojnie zrodził się
    autorytaryzm polski, totalitaryzmy niemiecki, sowiecki, włoski
    i japoński – bo i o nim napomknięto. Można odnieść wrażenie,
    że wymienione ustroje były sobie równoważne.

    Przechodzę
    do kolejnych sal. Słysząc wciąż charakterystyczny głos Adolfa Hitlera,
    trafiam na ul. Józefa Piłsudskiego. Jest na niej ciemno.

    Projektanci doskonale odzwierciedlili architektoniczne detale, witryny
    sklepów wyglądają tak, jakby za chwilę ktoś miał wyjrzeć zza lady
    do przechodniów. Z wyjątkiem pierwszego sklepu po prawej stronie. Roleta
    jest zasłonięta. Na drzwiach przyklejono białą karteczkę z napisem
    zniechęcającym do zakupów u żydowskich handlowców. Na zasłoniętym oknie
    drugi, podobny napis. Jedna z tabliczek informujących zwiedzających
    o tym fragmencie wystawy została poświęcona konfliktom narodowościowym.
    Napisano m.in. o tym, że antysemityzm ujawnił się u progu niepodległości
    Polski, a następnie w połowie lat 30. Z opisu dowiemy się, że w Polsce
    Żydów dyskryminowano, a nawet stosowano wobec nich przemoc.
    O wielowiekowej historii symbiozy narodów polskiego i żydowskiego rzecz
    jasna ani słowa, o tym, jak wielką społeczność w naszym kraju stanowili
    wyznawcy judaizmu, także nie wspomniano. Wszak muzeum odgrywać ma przede
    wszystkim rolę edukacyjną, służyć przyszłym pokoleniom, dla których
    meandry naszych skomplikowanych dziejów siłą rzeczy nie są oczywiste,
    a nie można przecież z góry założyć, że turysta zwiedzający gdańskie
    muzeum odwiedzi także warszawskie Polin. Na ponurej ul. Piłsudskiego
    umieszczono również zwięzłą informację, z której wynika że w maju 1926
    r. Marszałek przeprowadził zamach stanu, ograniczając wolność obywateli
    i wprowadzając rządy autorytarne. Vis-à-vis nieczynnego sklepu
    tytoniowego na elewacji kamienicy rzucają się w oczy dwa plakaty,
    z których jeden to reklama cukru, a nad nim góruje napis „Picie
    denaturatu powoduje śmierć”. Charakterystyczne pokrzykiwanie führera
    w tle, panujący na polskiej ulicy mrok i opisane wyżej treści
    zaprezentowane w tej części wystawy powodują, że Polska i Niemcy przed II wojną
    światową jawią się niemal jak dwa zbliżone reżimy. Osoba nieznająca
    naszej historii może śmiało zacząć się zastanawiać, czy określenie
    „polskie obozy śmierci” aby na pewno nie jest trafne.

    Ze strefy poświęconej reżimowi Piłsudskiego płynnie przechodzimy do izby dedykowanej… japońskiemu imperializmowi.
    Trudno pojąć, dlaczego zdecydowano się właśnie na taki układ sal.
    W muzeum jest jeszcze wiele innych zaskakujących miejsc. Miejsce
    poświęcone Irenie Sendlerowej znajduje się w ciemnym kącie, obok
    hydrantu. Rotmistrz Pilecki zasłużył zdaniem twórców wystawy na trzy
    więzienne fotografie i krótką wzmiankę. Dla św. Maksymiliana Kolbego
    w ogromnym gmachu nie znaleziono miejsca. Postać Jana Karskiego świeci
    w gablocie, gdzieś na drugim planie. Holokaust odzwierciedlono piękną
    instalacją składającą się z setek fotografii – wizerunków wymordowanych
    Żydów. Opis polskiej partyzantki umieszczono w jednej linii z opisem
    partyzantki radzieckiej. Za wyjątkowo przejmującą uznać trzeba salę
    poświęconą jeńcom radzieckim, w której zdjęcia współbrzmią
    ze wzruszającymi śpiewami cerkiewnymi. Wycieczkę po muzeum podsumowuje
    film przedstawiający ujęcia z konfliktów, do których dochodziło po 1945
    r., znane postaci XX w. opatrzone przebojowym
    otworem „House of the Rising Sun” traktującym o domu uciech w Nowym
    Orleanie, który był zgubą wielu młodych chłopców… Bez komentarza

    Marta Kaczyńska.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. NSA przyznaje rację


    NSA przyznaje rację ministerstwu kultury ws. Muzeum II Wojny Światowej. Skargi Gdańska i byłego dyrektora oddalone

    "W ocenie Naczelnego Sądu Administracyjnego żadna z wniesionych w sprawie skarg kasacyjnych nie zasługiwała na uwzględnienie". napisano w komunikacie Ministerstwa Kultury wyjaśniając, że NSA wydał postanowienie w tej sprawie 7 września.

    Tym
    samym, jak wskazał resort kultury, „Naczelny Sąd Administracyjny uznał
    słuszność decyzji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego dotyczącej
    jego wyłącznych kompetencji w sprawie połączenia Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, czym
    jednoznacznie przesądził o prawidłowości dotychczasowych działań resortu
    kultury i jednocześnie błędnej argumentacji Rzecznika Praw
    Obywatelskich oraz Gminy Miasta Gdańska i Pawła Machcewicza”.

    Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzecznik prasowa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, poinformowała w poniedziałek PAP, że miasto zajmie stanowisko w tej sprawie po otrzymaniu uzasadnienia decyzji NSA.

    MIIWŚ
    w Gdańsku zostało utworzone w 2008 r. Budowa obiektu trwała od 2012
    do 2016 r.; muzeum zostało otwarte 23 marca 2017 r. Wiosną 2016 r.
    ministerstwo kultury zapowiedziało, że planuje połączyć to muzeum z -
    powołanym przez siebie w grudniu 2015 r. Muzeum Westerplatte i Wojny
    1939 r. 6 września 2016 r. minister kultury wydał stosowne zarządzenie
    zapowiadające połączenie. Nowa instytucja kultury - Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku - powstała 6 kwietnia 2017 r. w wyniku połączenia gdańskich placówek: Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.

    Resort
    uzasadniał tą decyzję względami „organizacyjnymi, finansowymi
    i merytorycznymi”. Wskazywał, że oba muzea mają „zbliżony profil
    działalności, a ich połączenie pozwoli zoptymalizować koszty
    przeznaczane z budżetu państwa na ich funkcjonowanie oraz zwiększyć
    potencjał rozwojowy, a tym samym wzmocnić ich pozycję na muzealnej mapie
    Polski i świata”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Gliński odpowiada na list


    Gliński odpowiada na list otwarty ws. Muzeum II WŚ: "Nie sprzedaję żadnej ideologii, ja mówię o elementarnej…

    "Jak starzy pieniacze - przegrali już Panowie wszystkie możliwe
    sądowe potyczki, a wciąż nie potrafią Panowie zaakceptować
    rzeczywistości".


    po  lekturze listu skierowanego do  mnie, rozesłanego do  mediów,
    muszę z  przykrością stwierdzić, że po raz kolejny dopuszczają się
    Panowie dezinformowania opinii publicznej w  kwestii wystawy Muzeum II Wojny
    Światowej. List swój oparli Panowie na tyleż błędnym, co  mającym
    dezawuować adwersarza w  oczach czytelnika założeniu, że  nie zwiedziłem
    rzeczonej wystawy. Skąd i po co taka teza, do której odwołujecie się
    aż trzykrotnie w krótkim liście? Mam nadzieję, że raczej
    z zacietrzewienia niźli ze złej woli. W Muzeum oczywiście byłem
    i wystawę obejrzałem. I – uprzedzam zarzuty – nie po kryjomu, a w zwykły
    dzień pracy; wiele postronnych osób do mnie podchodziło i z wieloma
    wymieniałem uwagi. I w pełni podtrzymuję to, co napisałem.

    W jaki
    sposób prezentowana jest na wystawie Irena Sendlerowa czy rotmistrz
    Pilecki, każdy może naocznie sprawdzić. Nie dyskutujmy o oczywistych
    faktach. Rola polskiego Kościoła w czasie II wojny
    światowej jest na wystawie ewidentnie „schowana” (o czym niżej),
    podobnie jak brak jest zdecydowanego podkreślenia „wyjątkowości
    polskiego doświadczenia II wojny światowej”, co w polskim muzeum, wydaje się, powinno być oczywiste.

    Piszą
    Panowie, że jako przykład tego „doświadczenia” podaję Polskie Państwo
    Podziemne, a ono na wystawie jest prezentowane (nigdy nie twierdziłem,
    że nie jest), ale nie odnoszą się Panowie do  innych aspektów i 
    wymiarów owej „wyjątkowości”, które nie znalazły należytego miejsca
    na wystawie. Dlaczego? Tego do końca nie wiem. Wiem jednak, bo dla
    każdego uważnego obserwatora staje się to  jasne po  obejrzeniu wystawy,
    w  jaki sposób „udało się” Panom – świadomie bądź nie, ale
    najprawdopodobniej w konsekwencji przyjęcia określonych założeń
    ideologicznych – wykrzywić obraz polskiego doświadczenia wojennego.

    Odpowiedź
    jest banalna i leży w dwuwarstwowej strukturze prezentacji. Ekspozycja
    została zaprezentowana poprzez to, co  uderza widza na  pierwszy rzut
    oka, co  jest najbardziej widoczne, co buduje podstawowe skojarzenia
    i kształtuje pamięć o wizycie w muzeum, ale także – dodatkowo niejako -
    poprzez treści dopowiadane, prezentowane gdzieś z boku, na mniejszych
    planszach, mniejszym drukiem, „za hydrantem”, a przede wszystkim
    schowane w zasobie elektronicznym, który widz musi uruchomić odpowiednim
    przyciskiem czy dotykiem. Problem w tym, że w 99 proc. przypadków
    zwiedzający wynoszą z muzeum treści z pierwszej warstwy wrażeń, a  tylko
    nieliczni wgłębiają się bardziej w  nieznane fakty i  zagadnienia
    historyczne, których poznanie wymaga większej ilości czasu
    i pogłębionej analizy.

    Dobrym przykładem zadziwiających
    konsekwencji przyjęcia tej „techniki przekazu” jest np. zestawienie
    ponurej sali faszyzmu z nieomal wesołą , propagandową salą komunizmu.
    Inny zadziwiający przekaz to liczebne zrównanie polskiego ruchu oporu
    z francuskim (według Panów liczyły one 35-40  tys. żołnierzy, gdy
    sowiecki -aż  500 tys.), czy zestawienie Powstania Warszawskiego z 
    paryskim i  słowackim. Dopiero wnikając głębiej, można ewentualnie
    doszukać się jakichś różnic…

    Zarzucają mi  Panowie „ideologizację historii”. Cóż mogę powiedzieć - złodziej krzyczy: „łapać złodzieja!”. Ja  nie sprzedaję żadnej ideologii, ja  mówię o  elementarnej prawdzie historycznej: który ruch oporu w  czasie II 
    wojny światowej był silniejszy: polski czy francuski?! Kto stawił opór
    Hitlerowi, a kto się poddał Niemcom po dwóch tygodniach? To Panowie
    zrealizowali muzealny projekt ideologiczny tzw. „europejskiej wersji
    historii”. W Polsce. Za  prawie pół miliarda złotych. W sytuacji, gdy
    jednocześnie Wasi mocodawcy zrezygnowali z budowy Muzeum Historii Polski
    i Muzeum Westerplatte. Dlaczego? Panowie z tytułami naukowymi nie
    potrafią połączyć tych prostych faktów?

    I jeszcze jedno:
    znowu straszą Panowie sądami. Tym razem za zmianę wystawy. Litości! Jak
    starzy pieniacze - przegrali już Panowie wszystkie możliwe sądowe
    potyczki, a wciąż nie potrafią Panowie zaakceptować rzeczywistości.

    Minister kultury i dziedzictwa narodowego nie tylko może, ale przede
    wszystkim ma obowiązek bronić prawdy historycznej i dlatego, według
    informacji dyrekcji Muzeum, wystawa będzie zmieniona w tych miejscach,
    gdzie jej przekaz odchodzi od prawdy. Nie chcemy w Polsce drugiego Domu
    Historii Europejskiej.

    Z poważaniem,

    Piotr Gliński

    Warszawa,
    19 września 2017 r. Odpowiedź na list otwarty prof. dr. hab. Pawła
    Machcewicza, dr. hab. Piotra M. Majewskiego, dr. Janusza Marszalca, dr.
    hab. Rafała Wnuka, opublikowany na łamach „Gazety Wyborczej” pt. „Pan
    kłamie, Panie Premierze” 13 września 2017 r.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. Są już pierwsze zmiany w


    Są już pierwsze zmiany w wystawie głównej Muzeum II WŚ. Przywrócono pamięć o prześladowaniu Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku

    Rzecznik placówki poinformował, że pojawią się również
    informacje o "operacji antypolskiej NKWD" i zostanie rozbudowana
    opowieść o rotmistrzu Pileckim.

    Rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ) Aleksander Masłowski poinformował PAP, że wprowadzona w piątek zmiana dotyczy jednego ze stanowisk multimedialnych w strefie opowiadającej o Wolnym Mieście Gdańsku.
    Rzecznik wyjaśnił, że do dwóch zakładek traktujących o prześladowaniu
    Żydów, dodane zostały cztery kolejne zakładki opowiadające
    o prześladowaniu Polonii.

    Z bliżej nieznanych nam
    względów ta opowieść nie uwzględniała informacji o prześladowaniach
    ludności polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku, choć prześladowania dotykały
    Polonii częściej niż ludności żydowskiej, a od pewnego momentu, kiedy
    to Żydzi w znakomitej większości wyjechali z Gdańska, prześladowania
    te skupiły się tylko na ludności polskiej

    — powiedział PAP Masłowski.

    Masłowski poinformował, że do końca grudnia w części wystawy
    opowiadającej o totalitaryzmie sowieckim mają pojawić się informacje
    o „operacji antypolskiej NKWD”.

    To uzupełnienie
    ma na celu uświadomienie zwiedzającym, że sowiecki terror wobec Polaków
    nie zaczął się bynajmniej 17 września 1939 roku, ale znacznie wcześniej

    — powiedział PAP Masłowski.

    Poinformował, że w planach jest też rozbudowanie opowieści o rotmistrzu Witoldzie Pileckim.

    Dziś
    potraktowany jest on w sposób absolutnie niesatysfakcjonujący zarówno
    dla Muzeum, jak i dla licznych zwiedzających, którzy sygnalizują nam
    potrzebę zmian

    — powiedział PAP
    Masłowski wyjaśniając, że „dziś cała opowieść o rotmistrzu Pileckim
    znajduje się w części jednego ze stanowisk poświęconych
    obozom koncentracyjnym”.

    Pilecki działał także przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, w okresie międzywojennym, w czasie II wojny
    światowej i po jej zakończeniu. Sprowadzenie narracji o nim
    do opowieści o tworzeniu przez niego konspiracji w niemieckich obozach
    koncentracyjnych to jest stanowczo za mało. Dlatego będziemy
    tą opowieść rozbudowywać

    — powiedział Masłowski.

    Wyeksponowane zostaną także informacje dotyczące odznaczeń Sprawiedliwi wśród Narodów Świata.

    Ta informacja
    jest dziś na wystawie wręcz schowana. Zamierzamy doprowadzić do tego,
    żeby informacja mówiąca o tym, że to właśnie Polacy są najliczniejszą
    grupą narodową wśród tych, którzy z narażeniem własnego życia ratowali
    Żydów w czasie II wojny światowej, pojawiła się na wystawie w skali odpowiedniej dla znaczenia tego faktu w historii Polski

    — powiedział PAP Masłowski.

    Dodał,
    że na wystawie głównej pojawi się też część traktująca o świętym
    Maksymilianie Kolbe „jako symbolowi złamania obozowego terroru”.

    W części
    wystawy opowiadającej o niemieckich obozach koncentracyjnych pojawi się
    także miejsce, w którym będzie można poznać historię prześladowań
    polskiego duchowieństwa w okresie II wojny światowej” - wyjaśnił Masłowski.

    Poinformował,
    że w planach jest też rozbudowanie opowieści o Cichociemnych oraz
    naniesienie zmian na tablicy pokazującej liczbę ofiar II wojny światowej.

    Dziś
    przedstawione są tam liczby bezwzględne, które powodują że osoba nie
    orientująca się w sprawie może dojść do wniosku, iż straty polskie były
    dopiero na którymś miejscu. My zamierzamy zmienić liczby bezwzględne
    na procentowy stosunek liczby ofiar do całej populacji

    — powiedział PAP Masłowski.

    Wyjaśnił, że wymienione zmiany mają zostać wprowadzone do końca roku, a później można się spodziewać kolejnych. Pytany przez PAP
    o treść zleconych przez dyrekcję Muzeum ekspertyz prawnych dotyczących
    zmian w wystawie, Masłowski poinformował, że „zmiany w wystawie głównej
    wprowadzone zostaną w oparciu o ekspertyzy prawne zlecone przez obecną
    dyrekcję placówki”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. Pomnik rtm. Pileckiego przed

    Pomnik rtm. Pileckiego przed Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku? Publiczna deklaracja dyrektora placówki

    Składam
    dziś deklarację, że zrobię wszystko, aby przed Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku stanął pomnik rotmistrza Witolda Pileckiego -
    powiedział w sobotę dyrektor tej placówki Karol Nawrocki. Dodał, że
    powoła w tym celu komitet budowy pomnika.

    Trwa konferencja dyrekcji muzeum dotycząca zmian w ekspozycji.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. Adamowicz i Pomaska


    Adamowicz i Pomaska manifestowali przed Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Domagają się przywrócenia unijnych flag

    "Wzywamy dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, by się z tego
    wytłumaczył i by przywrócił flagę Gdańska i Unii Europejskiej przed
    Muzeum".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. Prof. Machcewicz działał na


    Prof. Machcewicz działał na szkodę Muzeum II WŚ? Rzecznik placówki: "Podpisał aneks rozwiązujący porozumienie między…

    "O podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę Muzeum II
    Wojny Światowej w Gdańsku zawiadomił prokuraturę dyrektor tej placówki".

    W ostatnich dniach media informowały, że Prokuratura Okręgowa w Gdańsku i CBA prowadzą postępowanie dotyczące popełnienia przestępstwa na szkodę Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku. Obie instytucje potwierdzały ten fakt, ale
    odmawiały ujawnienia jakichkolwiek szczegółów związanych ze sprawą. CBA poinformowało tylko w środę, że tego dnia zabezpieczyło pewne dokumenty w gdańskim magistracie.

    W czwartek rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ) w Gdańsku Aleksander Masłowski rozesłał do mediów oświadczenie, w którym wyjaśnił, że to dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku dr Karol Nawrocki złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę placówki.

    Zawiadomienie
    to związane było z faktem rozwiązania porozumienia zawartego w 2009 r.
    pomiędzy Muzeum a miastem Gdańsk, dotyczącego szerokiego zakresu
    współpracy. Rozwiązanie porozumienia nastąpiło w dniu 4 kwietnia 2017
    r., a więc w czasie, kiedy Muzeum kierował jeszcze ówczesny dyrektor
    prof. Paweł Machcewicz, który podpisał aneks rozwiązujący porozumienie,
    naszym zdaniem działając tym samym na szkodę zarządzanej przez
    siebie instytucji

    — napisał w oświadczeniu Masłowski.

    Dodał,
    że „brak formalnego porozumienia pomiędzy Muzeum a miastem ogranicza,
    a miejscami wręcz uniemożliwia podejmowanie przez Muzeum działań
    dotyczących zagospodarowania miejsca tak ważnego dla polskiej historii
    jakim jest pole bitwy na Westerplatte, powoduje także liczne inne
    utrudnienia we współpracy pomiędzy Muzeum a miastem”.

    Rozwiązanie porozumienia potwierdzała w środę w rozmowie z PAP
    rzecznik prasowa prezydenta Gdańska Magdalena Skorupka-Kaczmarek.
    Wyjaśniała, że chodzi o umowę, w której magistrat i Muzeum
    „zobowiązywały się do realizacji wszelkich przedsięwzięć o charakterze
    historycznym, muzealnym i patriotycznym związanych z obroną Westerplatte
    lub realizowanych na polu bitwy Westerplatte”.

    Rzecznik dodała, że umowa ta, wraz z aneksem, została udostępniona funkcjonariuszom CBA,
    którzy w środę zjawili się w gdańskim magistracie. Dodała,
    że funkcjonariusze byli zainteresowani - w jej opinii, głównie aneksem
    rozwiązującym umowę.

    Idea utworzenia w Gdańsku MIIWŚ
    narodziła się na przełomie 2007 i 2008 r. Budowę siedziby ukończono
    na przełomie 2016 i 2017 r. Wystawa główna placówki została udostępniona
    dla zwiedzających w marcu br. W kwietniu, na skutek decyzji podjętych
    przez ministerstwo kultury dotychczasowe szefostwo MIIWŚ
    zastąpił nowy zespół z Karolem Nawrockim jako dyrektorem. Gdański
    samorząd wielokrotnie krytykował decyzje dotyczące zmiany kierownictwa
    placówki, konsekwencją czego były też zmiany na wystawie głównej
    poczynione przez nową dyrekcję MIIWŚ.

    Koniec współpracy między Gdańskiem a Muzeum II Wojny Światowej? Trwa spór o pole bitwy na Westerplatte

    O
    podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku zawiadomił prokuraturę dyrektor tej placówki -
    poinformowało w czwartek MIIWŚ dodając, że rzecz dotyczy rozwiązania
    porozumienia o współpracy między placówką a miastem Gdańsk.

    CBA w gdańskim ratuszu. Pomaska: Mamy do czynienia z zastraszaniem samorządowców

    Posłowie
    Platformy Obywatelskiej chcą wyjaśnień od szefa MSWiA Mariusza
    Błaszczaka i ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza
    Kamińskiego w sprawie środowego wejścia CBA do gdańskiego ratusza.


    Spór o Muzeum II Wojny. Przesłuchanie prezydenta Gdańska

    Paweł Adamowicz stawił się w prokuraturze. więcej

    Wiceminister Sellin o Domu Historii Europejskiej na forum UE

    21-11-2017

    Wiceminister kultury Jarosław Sellin 21 listopada br. uczestniczył w
    posiedzeniu Rady UE ds. edukacji, młodzieży, kultury i sportu w
    Brukseli. Podczas spotkania - na wniosek strony polskiej – wiceminister
    przedstawił stanowisko Polski ws. ekspozycji w Domu Historii
    Europejskiej w Brukseli.

    Kontrowersyjna wystawa fałszująca historię Polski

    - Uważamy, że powinno dojść do bardzo daleko idącej korekty
    narracyjnej w tym Domu Historii Europejskiej – powiedział wiceminister
    kultury Jarosław Sellin  po spotkaniu unijnych ministrów
    odpowiedzialnych za kwestie kultury.

    Wiceminister Sellin podkreślił, że z wystawy w Domu Historii
    Europejskiej nie dowiemy się np. o tym, że istnieli tacy ludzie jak
    William Szekspir, Johann Goethe czy Fryderyk Chopin. Podkreślił, że
    chrześcijaństwo jest tam przedstawione jako źródło wyłącznie opresji.

    - Nie ma nic pozytywnego związanego z chrześcijaństwem - przekonywał
    wiceminister kultury. Dodał, że w ekspozycji w Domu Historii
    Europejskiej "naród jest napiętnowany jako idea, która doprowadziła
    wyłącznie do nieszczęść, a nie dostrzega się, że ma ona pozytywne
    konotacje, zwłaszcza w kulturze".

    Podczas posiedzenia Rady UE ds. edukacji, młodzieży, kultury i sportu
    wiceminister Jarosław Sellin zwrócił się do ministrów kultury
    pozostałych państw członkowskich, by zainteresowali się narracją wystawy
    w Domu Historii Europejskiej, a także zajęli stanowisko w tej sprawie.
    Minister kultury Łotwy Dace Melbarde wsparła stanowisko Polski w tej
    sprawie i zwróciła uwagę m.in. na dysproporcje w ocenie komunizmu i
    faszyzmu. Zdaniem niektórych krytyków ta pierwsza ideologia nie została
    odpowiednio skrytykowana.

    - Komunizm w Domu Historii Europejskiej jest nieudanym, ale dosyć
    szlachetnym eksperymentem (...). Doświadczenia nasze czy Łotyszy są w
    tej materii odmienne - zauważył minister Sellin.

    List wicepremiera prof. Glińskiego do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego

    Polskie władze oczekują, że inicjatywę w tej sprawie podejmie
    przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani, który sprawuje
    pieczę nad placówką.

    We wrześniu br. wicepremier, minister kultury i dziedzictwa
    narodowego prof. Piotr Gliński skierował do przewodniczącego Parlamentu
    Europejskiego - Antonio Tajaniego, pismo, w którym zwraca uwagę na
    bardzo kontrowersyjną, wręcz skandaliczną w swej treści prezentację
    historii Europy w placówce kulturalnej, która powstała pod patronatem i
    ze środków Parlamentu Europejskiego. Kopie tego pisma zostały również
    wysłane do wszystkich ministrów ds. kultury krajów Unii Europejskiej.

    Wiceminister Jarosław Sellin powiedział, że Tajani powinien zebrać
    uwagi zgłoszone przez ministrów kultury państw UE i zaproponować
    rozwiązania.

    - Tak ta wystawa nie powinna wyglądać. Ona fałszuje historię Europy – zaznaczył wiceminister kultury.

    Polskie władze oczekują, że szef PE zaproponuje plan działań mający na celu zmianę treści wystawy.

    Krytyka wystawy przez różne środowiska

    Krytycznie do ekspozycji w Domu Historii Europejskiej w Brukseli
    odnieśli się też historycy podczas wrześniowej debaty zorganizowanej w
    PE przez PiS. Badacze z kilku krajów wskazywali na ignorowanie
    chrześcijańskich korzeni Europy, niedostateczną krytykę komunizmu,
    uproszczenia i wiele pominięć na temat Europy Środkowej.

    Platforma Europejskiej Pamięci i Sumienia, której założycielami ze
    strony Polski są Instytut Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania
    Warszawskiego, zarzuca ekspozycji neomarksistowskie interpretacje
    historyczne.

    Pomysł utworzenia Domu Historii Europejskiej zaprezentował były
    przewodniczący PE Hans-Gert Poettering w 2007 r. Placówka znajduje się w
    centrum europejskiej dzielnicy Brukseli, w odnowionym budynku im.
    Eastmana w Parku Leopolda. Wystawa, na którą wstęp jest bezpłatny,
    dostępna jest w 24 językach urzędowych Unii Europejskiej.

     

    List wicepremiera prof. Piotra Glińskiego do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego TUTAJ

    http://www.mkidn.gov.pl/pages/posts/wystawa-narusza-prawde-historyczna-n...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. Dyrektor MIIWŚ o roli prof.


    Dyrektor MIIWŚ o roli prof. Machcewicza: "Zerwali umowę, żeby zrobić Muzeum i sprawę Westerplatte klientem Adamowicza"

    "Moja wizja Westerplatte mimo krótkiego czasu jest niemal gotowa. W przyszłym roku zaprezentujemy ją opinii publicznej".


    Były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej skarży się na wizytę CBA w domu. Biuro: To standardowe, codzienne działanie

    Jako
    „standardowe, codzienne działania każdej służby” oceniło CBA wizytę,
    jaką funkcjonariusze Biura złożyli we wtorek w mieszkaniu b. dyrektora
    Muzeum II Wojny Światowej Pawła Machcewicza. B. dyrektor przebywa
    zagranicą, deklaruje, że po powrocie skontaktuje się z CBA.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Jarosław Kurski Dziś CBA puka

    Jarosław Kurski
    Dziś CBA puka do Machcewicza. Do kogo zapuka jutro?

    http://wyborcza.pl/7,75968,22715520,dzis-cba-puka-do-machcewicza-do-kogo...
    Profesor nie uprawia polityki
    historycznej, stawia się ministrom. A co gorsza, uparcie nie chce
    zamilknąć. Trzeba więc wysłać sygnał wszystkim, którzy chcieliby iść w
    jego ślady: bójcie się. Jutro możemy przyjść do ciebie


    "Dobrej zmianie” nie wystarczyło, że brutalnie przejęła słynne na cały świat Muzeum II Wojny Światowej. Że
    zmieniła jego uniwersalne, głęboko ludzkie, antywojenne przesłanie na
    agitacyjną pochwałę wojny jako pięknej okazji do krwawej ofiary z
    młodego życia
    ...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. Mordercy i terroryści

    Mordercy i terroryści zrównani ze świętymi męczennikami. Skandaliczna wystawa w Berlinie

    W Berlinie otwarto wystawę „Muzeum Męczenników”.
    Przedstawiono na niej islamskich zamachowców z Paryża, Nowego Jorku,
    Moskwy jako męczenników. Obok znajdują się wizerunki m.in. św.
    Maksymiliana Kolbego.

    W galerii Bethanien w Berlinie, można oglądać wystawę „Muzeum
    Męczenników”. Jej Twórcami są „artyści” ze Skandynawii . W zeszłym roku
    tę samą wystawę pokazano w Danii.

    Ekspozycja ma pokazywać ludzi, którzy zginęli za swoją wiarę.

    Dlatego obok wizerunku polskiego świętego Maksymiliana Kolbego czy
    świętej Apolonii z Aleksandrii umieszczono m. in. wizerunki terrorysty
    Ismaela Omara Mustafy czy też zamachowca Mohammeda Atty.

    Ten ostatni pilotował on 11 września 2001 r. jeden z samolotów uderzających w wieże World Trade Center w Nowym Jorku.

    Autorzy tłumaczą, że chcą w ten sposób pokazać współczesnego
    męczennika w różnych kontekstach. Ich zdaniem także islamscy terroryści
    są męczennikami, bo zginęli za swoją wiarę.

    Ekspozycja już została uznana przez niemieckie media za bardzo
    kontrowersyjną. W jednej z pierwszych recenzji „Berliner Zeitung”
    ocenił, że „wolność artystyczna” posunęła się za daleko.

    – Skandaliczna i pozbawiona smaku wystawa jest finansowana z kieszeni podatnika – pisze niemiecki serwis „JournalistenWatch”.

    Organizatorem wystawy jest działające od 2006 r. stowarzyszenie
    „Nordwin”, finansowane ze środków budżetowych Berlina. Także budynek, w
    którym mieści się galeria Bethanien, należy do miasta.


    Sprawa Muzeum II WŚ jak w soczewce skupia istotę sporu między III a IV RP. Czego chce CBA od Machcewicza? O co…

    Chodzi o umowę o współpracy magistratu gdańskiego z Muzeum II
    WŚ i aneks, na mocy którego muzeum straciło prawo do korzystania z
    miejskich gruntów na Westerplatte.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. Powołano radę Muzeum II Wojny

    Powołano radę Muzeum II Wojny Światowej z udziałem przedstawicieli IPN – Gdańsk, 9 lutego 2018
    9 lutego 2018 roku minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński powołał Radę Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Rada składa się z 14 osób, a jej celem jest nadzorowanie „powinności wobec zbiorów i społeczeństwa”.

    Wśród członków Rady Muzeum jest dwóch pracowników Oddziału IPN w Gdańsku: prof. Mirosław Golon (dyrektor oddziału) i dr hab. Piotr Niwiński (pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych). Ponadto zasiadają w niej przedstawiciele Kolegium IPN: prof. Andrzej Nowakprof. dr hab. Tadeusz Wolsza i dr hab. Sławomir Cenckiewicz.

    Muzeum II Wojny Światowej
    to niezwykle ważna instytucja kultury o znaczeniu międzynarodowym, co
    wynika nie tylko z niezwykle ważnej historycznie tematyki ekspozycji i
    gigantycznych rozmiarów (to jedno z największych nowych muzeów w
    Europie), ale także z nadal trwających na świecie ataków wrogów Polski,
    którzy próbują fałszować historię największej tragedii w tysiącletnich
    dziejach Polski, a także zakłamują, marginalizują lub nawet przemilczają
    wielomilionowe straty osobowe Polski, która była w całym XX wieku
    najbardziej skrzywdzonym państwem Europy w wyniku masowego ludobójstwa dokonanego głównie przez Niemców i Sowietów oraz w wyniku niewyobrażalnej wręcz skali rabunku jej zasobów ekonomicznych.

    Projekt „Trudne powroty, ciężkie
    wybory” to jeden ze wspólnych projektów edukacyjnych, zrealizowanych
    przez Muzeum II Wojny Światowej i Instytut Pamięci Narodowej (2017 r.)

    https://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/46996,Powolano-rade-Muzeum-II-Wojny-Swiatowej-z-udzialem-przedstawicieli-IPN-Gdansk-9-.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. Były dyrektor Muzeum II Wojny


    Były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej skarży się na Polskę. Prof. Machcewicz złożył pozew do Europejskiego Trybunału Praw…


    W kwietniu ub.r. minister kultury powołał formalnie do życia nową
    placówkę powstałą z połączenia dwóch gdańskich muzeów - Muzeum
    Westerplatte i Wojny 1939 r. oraz Muzeum II Wojny
    Światowej. W efekcie tej decyzji funkcję dyrektora stracił Machcewicz,
    który był także jednym z twórców wystawy głównej placówki, a nowa
    dyrekcja zapowiedziała liczne zmiany na ekspozycji, z których część już
    wprowadzono. Machcewicz zaskarżył decyzję o połączeniu Muzeów, Naczelny
    Sąd Administracyjny orzekł jednak, że działania resortu kultury były
    podjęte na podstawie wewnętrznych rozporządzeń i jako takie nie
    podlegają ocenie sądu administracyjnego.

    We wtorek Machcewicz poinformował PAP, że złożył w tej sprawie skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC).

    Porusza
    ona dwie kwestie. Po pierwsze odmówiono mi prawa do sądu w Polsce. Taka
    była logika i konsekwencja orzeczenia Naczelnego Sądu
    Administracyjnego, który stwierdził że cały spór prawny jest poza jego
    kognicją. W związku z tym działania ministra kultury, które doprowadziły
    do likwidacji kierowanego przeze mnie Muzeum oraz przerwania przed
    czasem mojej kadencji, nie podlegały ocenie sądowej. Narusza
    to podstawowe prawa obywatelskie każdego polskiego obywatela -
    prawo do sądu

    — powiedział PAP Machcewicz.

    Dodał, że drugą kwestią, jaka została podniesiona w skardze do ETPC było „naruszenie prawa do swobody wypowiedzi, wolności nauki i działalności kulturalnej”.

    W tym
    aspekcie skarga dotyczy różnych nieprawdziwych zarzutów podnoszonych
    wobec wystawy oraz kampanii, jaką przeciwko mnie prowadzono. Skarga
    przywołuje różne ataki na mnie i publiczne wypowiedzi ministra kultury,
    wypowiedzi nieprawdziwe, godzące w wolność badań naukowych, wolność
    słowa i twórczości artystycznej

    — powiedział PAP Machcewicz.

    Dodał,
    że w skardze przywołano dwa artykuły Europejskiej Konwencji o Ochronie
    Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - artykuł 6., mówiący o prawie
    do rzetelnego procesu sądowego oraz art. 10., mówiący o prawie
    do wolności wyrażania opinii.

    O złożeniu skargi poinformowała wtorkowa „Gazeta Wyborcza”. Machcewicz powiedział PAP, że skarga została złożona w ETPC przed kilkoma tygodniami. Przypomniał, że w styczniu on oraz trzech pozostałych autorów wystawy głównej Muzeum II Wojny
    Światowej złożyli w Sądzie Okręgowym w Gdańsku pozew dotyczący ochrony
    praw autorskich. Pozew ten związany jest ze zmianami dokonanymi na
    ekspozycji po tym, jak Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
    połączyło gdańskie placówki i wyznaczyło nowego dyrektora Muzeum.

    MIIWŚ
    w Gdańsku zostało utworzone w 2008 r. Budowa obiektu trwała od 2012
    do 2016 r.; muzeum zostało otwarte 23 marca 2017 r. Wiosną 2016 r.
    ministerstwo kultury zapowiedziało, że planuje połączyć to muzeum z -
    powołanym przez siebie w grudniu 2015 r. - Muzeum Westerplatte i Wojny
    1939 r. Do powołania nowej instytucji ostatecznie doszło 6 kwietnia
    2017 r.

    Resort uzasadniał swoją decyzję względami
    „organizacyjnymi, finansowymi i merytorycznymi”. Wskazywał, że oba muzea
    mają „zbliżony profil działalności, a ich połączenie pozwoli
    zoptymalizować koszty przeznaczane z budżetu państwa na ich
    funkcjonowanie oraz zwiększyć potencjał rozwojowy, a tym samym wzmocnić
    ich pozycję na muzealnej mapie Polski i świata”.

    Zażalenie na zarządzenie zapowiadające połączenie placówek, a potem także samo połączenie, złożyli - obok b. dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, miasto Gdańsk i Rzecznik Praw Obywatelskich. Skarżący zarzucali MKiDN m.in., że podjęło decyzję bez koniecznej - ich zdaniem - konsultacji z Radą ds. Muzeów. WSA przyjął zażalenie do rozpatrzenia, ale 5 kwietnia ub.r. NSA orzekł, że WSA nie jest właściwą instytucją do oceny zarządzenia resortu kultury.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    95. "Wyborcza" na tropie


    "Wyborcza" na tropie skandalu! "Dyrekcja Muzeum II Wojny robi z Polaków ofiary i bohaterów"


    Dyrekcja Muzeum II Wojny robi z Polaków ofiary i bohaterów. „To niemoralne manipulacje”

    taki tytuł trójmiejska mutacja „Gazety Wyborczej” nadała artykułowi o zmianach w wystawie głównej Muzeum II Wojny Światowej.

    Absurdalny tytuł długo nie wytrzymał. Redaktorzy szybko zmienili go na następujący:

    Dyrekcja Muzeum II Wojny wprowadziła kolejne zmiany w wystawie. „To niemoralne manipulacje”

    Cóż
    to za manipulacje? Jak czytamy w tekście „Wyborczej”, problemem
    są zmiany w wystawie głównej. Zdjęto tablicę na której podawano
    statystyczną liczbę ofiar wojny w poszczególnych krajach i dodano
    wielkoformatowe zdjęcie rodziny Ulmów – Polaków, którzy ratowali Żydów
    w czasie wojny.

    Jak się okazuje, informacje o liczbie
    ofiar nie znika z Muzeum. Chodzi jedynie o stworzenie nowej,
    czytelniejszej odsłony, w której Sowieci i Niemcy nie będą przedstawiani
    jako największe ofiary wojny. Ta zmiana, wraz z dodaniem zdjęcia
    rodziny Ulmów, nie podoba się byłemu dyrektorowi Muzeum
    Pawłowi Machcewiczowi.

    Dla mnie takie
    zaburzenie narracji wystawy jest instrumentalnym wykorzystywaniem
    Sprawiedliwych, żeby całkowicie odciągnąć uwagę zwiedzających
    od zupełnie innych postaw wobec Żydów. Tak właśnie w marcu 1968 r.
    robili komuniści. To oburzające

    – mówi Machcewicz „Wyborczej”.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    96. Pierwsze urodziny Muzeum II

    Pierwsze urodziny Muzeum II Wojny Światowej. W piątek, 6.04.2018 ...

     Pierwsze urodziny Muzeum II Wojny Światowej - konferencja Jarosław Sellin i Karol Nawrocki. Najpierw urodzinowy tort, a potem prezentacja nowego "eksponatu
    roku": pochodzącego z 1945 roku - i nadal sprawnego! - amerykańskiego
    samochodu Dodge WC 52, który najprawdopodobniej wziął udział w ...

    http://muzeum1939.pl/pierwsze-urodziny-muzeum-ii-wojny-swiatowej/aktualn...



    Pierwsze posiedzenie rady Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

    Minął
    rok, odkąd Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku połączyło się z Muzeum
    Westerplatte i Wojny 1939 roku. Z okazji rocznicy odbyło się pierwsze
    posiedzenie rady muzeum.


    A to dobre! Prof. Machcewicz dzieli się z "Wyborczą" wrażeniami z Muzeum II WŚ: "To było dojmujące uczucie gwałtu"

    W rozmowie z „Wyborczą” przywołuje swoją pierwszą wizytę w placówce
    od momentu, w którym przestał być jej szefem. Machcewicz odwiedził
    Muzeum wraz z naukowcami z Niemiec.

    Cieszyłem się,
    że mogłem po siedmiu miesiącach zobaczyć znowu wystawę główną, ale było
    to bardzo nieprzyjemne uczucie. Zanim doszedłem do ostatniej sali,
    usłyszałem bardzo inwazyjny dźwięk filmu IPN. To było dojmujące uczucie gwałtu, którego dokonano na wystawie

    – stwierdził historyk.

    Przekonuje,
    że Donald Tusk nie wpływał na jego pracę jako dyrektora. Przy okazji
    Machcewicz próbuje wbić szpilę śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.

    Tusk
    nie próbował uczynić z Muzeum swojego sztandarowego przedsięwzięcia,
    jak robił to Lech Kaczyński z Muzeum Powstania Warszawskiego. Od wyjazdu
    do Brukseli jest poza polską polityką

    – powiedział.

    Jego zdaniem, partia rządząca chce „podporządkowania” Muzeum Auschwitz i „Polin”.

    PiS
    cechuje autorytarna tendencja do podporządkowywania sobie wszystkich
    instytucji kultury, więc teraz przychodzi pora na Muzeum Auschwitz
    i Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin”, choć w tym drugim przypadku
    będzie to bardzo trudne

    – mówił Machcewicz.

    Przekonywał też, że rzekomy atak na Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” wywołuje międzynarodowe oburzenie.

    ”Wrogie
    przejęcie” Polinu byłoby samobójstwem. Ale PiS stał się więźniem
    swojego twardego elektoratu. Kaczyńskiemu wydawało się, że może
    kontrolować antysemitów i ksenofobów oraz najbardziej radykalne
    środowiska prawicy, ale to nie takie proste. Stworzono im atmosferę
    bezkarności i rozprawy z liberałami, więc nie chcą dłużej czekać

    – stwierdził.

    Mly/”Gazeta Wyborcza”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. Były dyrektor Muzeum II Wojny

    Były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej prof. Paweł Machcewicz żali się Niemcom w swojej książce
    https://wpolityce.pl/polityka/399272-byly-dyrektor-muzeum-ii-wojny-swiat...
    Były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku prof. Paweł Machcewicz nie odpuszcza. Jest wręcz klasycznym przykładem mentalności tzw. platformersa. Najpierw przyspawał się do stołka i dopiero wyroki sądów oderwały go od stanowiska. W dodatku do dziś jest święcie przekonany, że zbudowane za prawie pół miliarda złotych polskich (z pieniędzy podatnika) MIIWŚ należy do niego podobnie jak wystawa za 40 mln, w której nie pozwala robić żadnych zmian. Oczywiście kiedy przestano słuchać jego lamentów z powodu utraconej posady udał się z grubym na setki stron pozwem do sądu, w którym stara się udowodnić, że on i jego współpracownicy są właścicielami praw autorskich wystawy finansowanej w całości ze Skarbu Państwa.
    Proces jak to w Polsce potoczy się co najmniej z pięć lat i zanim zapadnie wyrok nikt już prof. Machcewicza pamiętać nie będzie, ani sprawy, o którą z takim przekonaniem walczył. Ale były dyrektor nie może darować Zjednoczonej Prawicy wygranych wyborów podobnie jak jego przyjaciele z PO i wierny zausznik prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Kilka miesięcy temu w ramach rozpaczliwej walki o powrót na dyrektorski stolec „popełnił” nudną jak flaki z olejem i pełną przekłamań książkę pt. „Muzeum”, którą fascynują się głównie nawiedzone członkinie KOD-u na emeryturze i kilku jego zauszników. By zrobić coś wbrew nowemu kierownictwu oraz tłumom zwiedzających, doprowadził do zerwania umowy z miastem (włodarz grodu nad Motławą i właściciel nie wiedzieć ilu mieszkań oraz kont Adamowicz poszedł mu w tym na rękę), co dziś utrudnia funkcjonowanie placówki. Ale poza drobnymi złośliwościami i wydaniem literackiego knota mimo wszystko powoli odchodził w niepamięć nawet u swoich kolegów z PO. Ale polski profesor i specjalista od historii najnowszej nie zasypia gruszek w popiele. Pomny szlachetnych wzorów jego partii matki postanowił skorzystać z utartych wzorów i poprosić o pomoc naród niemiecki. Cztery miesiące po polskiej premierze Machcewicz tłumaczy wiekopomne dzieło „Muzeum” na język Goethego i Schillera po czym wydaje je teraz w Berlinie. W końcu najwyższy czas, żeby przyjaciele zza Odry dowiedzieli się „prawdy” o tragicznym losie jego i jego placówki w okupowanej przez Prawo i Sprawiedliwość Polsce. Paweł Machcewicz, podczas prezentacji w stolicy Niemiec niemieckojęzycznego wydania swojej książki poprawił jej tytuł. Brzmi on teraz „Bitwa o wojnę. Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku. Powstanie i spór”. Myślą przewodnią zagranicznego wydania podobnie zresztą jak krajowego jest pogląd o „głębokiej ingerencji politycznej” obecnych władz RP w kształt wystawy, która za jego właśnie sprawą od samego początku w ogóle nie była głęboko polityczna. Prawda natomiast jest taka, że wszystko co robił od początku do końca Machcewicz w Muzeum było podszyte polityką - polityką poprawności politycznej. Składała się na nią polityka historyczna sąsiadów Polski, wreszcie, co szczególnie bolesne, tzw. polityka wstydu, która znalazła swoje liczne przejawy nie tylko w doborze materiału prezentowanego na wystawie, ale w manipulacjach w sposobie jego ukazania. Wystarczy tu przytoczyć prezentację postaw Polaków względem Holokaustu, zaczynającą się od obojętności i wrogości, by na marginesie wspomnieć o „innych” [Polakach], którzy ratowali Żydów.

    Zdaniem dr Karola Nawrockiego, obecnego dyrektora MIIWŚ, który zastąpił Machcewicza, jego poprzednik zarzuca mu i nowemu kierownictwu „próbę zmiany wystawy stworzonej przez najwybitniejszych historyków polskich i zagranicznych”.

    Zapewne za najwybitniejszego w tym gronie Paweł Machcewicz uznaje samego siebie, a wybitność innych zależy od oceny Pawła Machcewicza

    — ironizuje dr Nawrocki.

    Abstrahując jednak od kryteriów „wybitności”, cała ta rodzima i międzynarodowa wybitność, poza skandalicznie wykoślawioną wizją II wojny światowej, w której wszyscy cierpią, a kaci zamieniają się miejscami z ofiarami, nie przeszkodziła Pawłowi Machcewiczowi i jego współpracownikom popełnić przy realizacji wystawy dziesiątków błędów merytorycznych („demilitaryzacja Nadrenii przez Hitlera”, polskie zbrojne podziemie o liczebności francuskiej Resistance, 1 września 1944 jako data wybuchu Powstania Warszawskiego i wiele innych). O licznych błędach w pisowni, tłumaczeniach, sposobie ekspozycji, czy opisie eksponatów nie wspominając

    — podsumowuje Nawrocki.

    Wydanie „Muzeum” akurat po niemiecku świadczy jeszcze o czymś. Gdyby chciał swoim przekazem zrobić międzynarodową karierę, wydałby ją po angielsku. Ale nie po to Machcewicz relatywizował winy Niemców podczas II Wojny Światowej w konstruowanej przez siebie wystawie, żeby dziś nie poprosić o wdzięczność. Przed kim najlepiej się wyżalić za utracone przywileje, za zdruzgotane życie, za kradzież jego dzieła, jak nie u przyjaciół zza Odry. Przecież oni życzą jemu i jego znajomym z Platformy jak najlepiej. Może nawet uda się osobiście wręczyć egzemplarz tego beststelleru oprawiony w czerwoną skórę i złoto Fransowi Timmermansowi, Guy Verhofstadtowi czy samemu Jean Claude Junckerowi, by przy okazji szepnąć parę słów o swoim męczeństwie. W końcu trzeba schwycić byka za rogi, bo przez osiem lat działalności na niwie muzeum z jego inicjatywy przełożono na język obcy zaledwie dwie książki. Próżno by szukać w dziele Machcewicza refleksji nad fatalną lokalizacją inwestycji u zbiegu dwóch cieków wodnych. Dla wystawy i zbiorów umieszczonych 14 metrów pod ziemią powoduje to ogromne zagrożenie zalaniem przy każdej powodziowej sytuacji, których w Gdańsku w ostatnich latach nie brakuje. Jakby tego było mało kanalizacja burzowa i sanitarna umieszczona została tuż nad wystawą i magazynami eksponatów, grożąc w każdej chwili zalaniem nie tylko wodą, ale także fekaliami. Placówka znalazła się ostatnio tylko o krok od tego w trakcie niedawnej awarii przepompowni. Zamiast napisać poradnik pt. „Jak wydać lekką ręką pół miliarda złotych z kieszeni podatnika” Machcewicz poszedł w ślady braci Grimm i wydał dla niemieckiego czytelnika „Baśn o Raju utraconym”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    98. Prof. Chodakiewicz:

    Prof. Chodakiewicz: Ekspozycję Muzeum II Wojny Światowej trzeba w całości wymienić!

    Dokooptowano mnie do Rady Muzeum II wojny światowej w
    Gdańsku, naturalnie pro bono. Nie znaczy, że nie ma przy tym pracy.
    Poleciałem do Gdańska aby posłuchać naukowców oraz administratorów. No i
    oczywiście obejrzałem muzeum bardzo dokładnie. Konsultowałem się z
    miejscowymi specjalistami, którzy starają się wyciągnąć Muzeum z
    kleszczy post-modernizmu, post-komunizmu, oraz post-polonizmu. Dwóch
    kolegów towarzyszyło mi w inspekcji. Robiłem notatki.

    Nie było to dla mnie wielkim problemem ponieważ kilka lat temu
    zrobiłem coś podobnego na prośbę jednego z kongresmenów (a właściwie
    komisji kongresowej) w sprawie amerykańskiego Muzeum II wojny światowej w
    New Orleans (Louisiana), gdzie narracja też była zniekształcona przez
    lewaków i liberałów, tak, że wyszła z tego pochwała komuny i Stalina
    oraz post-modernizmu. W Gdańsku nie jest aż tak źle.

    Zacznę od pochwały. Najbardziej podobała mi się wystawa
    transformacyjna mieszkania inż. Jankowskiego. Przed wojną, w czasie
    okupacji, oraz w czasie powstania warszawskiego. Naprawdę poruszające, z
    wielką atencją co do szczegółów. Czerwone mury Warszawy i akcja na
    zewnątrz. Kombinacja grafiki generowanej przez komputer i rzeczywistego
    kontekstu. Z resztą jest problem.

    Czytaj także:W odmętach politpoprawnej patologii. Pracownicy Netfliksa nie mogą patrzeć na siebie dłużej niż 5 sekund

    Ogólnie: aby uratować (albo stworzyć) polskie Muzeum II wojny światowej najłatwiej byłoby wywalić dosłownie wszystko z jego bebechów i zacząć od początku.

    Po pierwsze, wywalenie wszystkiego z Muzeum i jego rekonceptualizacja
    rozwiąże też kłopoty prawne, gdzie jego pierwotni twórcy uważają
    jakiekolwiek zmiany za naruszanie ich „praw autorskich.” Z drugiej
    strony, nie wiem jak w Polsce, ale w USA ludzie pracujący za pieniądze
    podatnika nie mają prawa do „praw autorskich” swoich prac.

    Inaczej mój wice-rodzic kalifornijski jako główny inżynier w Lawrence
    Livermoore Laboratory miałby prawa do satelit, rakiet i innych
    gadżetów, nad którymi pracował w ramach rozmaitych projektów, a w tym i
    Strategic Defense Initiative (szydereczo nazwaną przez lewaków „Wojnami
    Gwiezdnymi”).

    Łatwiej zbudować od nowa

    Ale najważniejszy powód aby wszystko wywalić jest taki, że łatwiej
    wdrażać swoją własną oryginalną koncepcję, niż poprawiać koncepcję
    wielce wadliwą, wielce chaotyczną, oraz stwarzającą percepcję
    intencjonalnego fałszowania przekazu historii. Po co polemizować, po co
    wsadzać przypisy do narracji stającej w sprzeczności z polską
    perpekstywą? Pierwotna koncepcja była parafiańszczańską wersją
    najnowszych wymysłów, zwykle lewackich, muzeów zachodnich. W tym sensie
    koncentrowała się do dużego stopnia na pozapolskich narracjach i
    interpretacjach.

    Nie chodzi tu tylko o techniki przedstawiania eksponatów, ale o całą
    koncepcję Muzeum. Ponadto widać niezwykły pośpiech i taktykę łapu-capu w
    ustawianiu wystaw i ich eksponatów. Ekspozycja powstała w kilka
    miesięcy, oddaje wrażenie chaosu, napakowania i naszpikowania pewnych
    fragmentów eksponatami, a pozostawiania innych części hal zupełnie
    pustymi. Brak łącznika logicznego między niektórymi wystawami. Widać
    natomiast wielki strach przed Dobrą Zmianą.

    Po prostu brak jednoznacznej koncepcji placówki. Koncepcja Muzeum II
    światowej powinna być jasna: dotyczy to wszelkich aspektów zmagań
    frontowych i pozafrontowych, jak również rozmaitych wątków okupacji
    dotyczących losów Polski i Polaków oraz innych obywateli RP. I jako
    przypisy można wtedy dawać odniesienia do innych krajów. Jednak narracja
    główna musi być o Polsce i Polakach.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    99. Chodakiewicz: Odrębna

    Chodakiewicz: Odrębna narracja Holokaustu i ciągłość niemieckiej tradycji

    Jak pisałem w poprzednim numerze „NCz!”, dokooptowano
    mnie do Rady Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Obejrzałem je bardzo
    dokładnie. Oto moja relacja, wnioski. Znajdujemy się teraz na trzecim
    poziomie. Otacza nas prawie zupełna pustka. Po chwili dochodzimy do
    pierwszego wysiłku skierowanego na pokaz przedwojnia. Polska wychodzi
    raczej kulawo. Sowieci świetnie. Niemcy jako tako. Reszta rozmaicie.
    Dominuje poczucie niejednoznaczności, zgnilizny i rozmemłania. Wiadomo:
    postmodernistyczny liberalizm.

    Wchodzimy do kina, na film zamówiony przez poprzednie władze. Jakie
    ma być tego przesłanie? Wygląda na parytet wszystkich uczestników
    napinających wojskowe muskuły. A powinien być pokaz militaryzmu Sowdepii
    i III Rzeszy, a obok zdjęcia z cywilnej sielanki kochających pokój
    Polaków. Żadnego „Silni-Zwarci-Gotowi” i guzika z munduru Rydza. Tylko
    miłość i pokój w RP. Sielanka wiejska, folklor, studenci na studiach,
    dzieciaki w przedszkolu. Spacery po parkach. Egzotyczni chasydzi. Musi
    być kontrast między totalitaryzmami a Polską, bo inaczej wygląda, że
    wszędzie jest to samo – maszerują żołnierze. Zwiedzający wyjdą z
    jednoznacznym wrażeniem identyczności przygotowań przed II wojną.
    Kontrast jest podstawą propagandy. Przecież to Polska została
    napadnięta. Wtórną sprawą są w tej narracji polskie przygotowania do
    obrony. Należy je stonować. Uwypuklić zaś malownicze klimaty i
    krajobrazy.

    Kropka nad i

    Sekcja sowiecka jest do zupełnej rozwałki. Jest to stalinowska
    propaganda z czerwonym podkładem muzycznym, właściwie bez komentarza.
    Czyżby niewyedukowany zwiedzający miał interpretować to sam? No dobrze.
    Co widzimy? Stalin się śmieje, popiera folklor mniejszości narodowych i
    całuje dzieci. Między tą sielanką jakieś niewyraźne aluzje do
    rzeczywistości Sowdepii. Coś tam leci chaotycznie na malutkim ekranie
    telewizora, nie ma nawet czasu ani sposobu, żeby to wszystko zobaczyć i
    odnieść się do tego. A tu trzeba w zdjęciach, plakatach, podpisach
    uzmysłowić niekończący się horror komunizmu. Jak modernizacja i
    Biełomorkanał, to powinny być tego ofiary – do 15 milionów ofiar
    kolektywizacji, według Roberta Conquesta. Dzięki Bogu, że nowa ekipa
    wstawiła odpowiednie informacje o antypolskiej operacji NKWD, w której
    zginęło być może nawet 250 tys. ludzi, głównie naszych rodaków, co było
    największym ludobójstwem w Europie okresu międzywojennego. Nareszcie
    kropka nad i. Po demolce trzeba to będzie uwypuklić.

    Narracja włoska

    Sekcja włoska jest żałosna, niedoinformowana. Może dopisać wzmiankę o
    wszystkich dziewięciu więźniach straconych za czyny polityczne przez
    faszystów w latach 1923-1940? Tylko tylu uśmierciły sądy Mussoliniego.
    Czy należy tego operetkowego dyktatora wymieniać jednym tchem z
    potworami – Hitlerem i Stalinem? Może wspomnieć, że w obozach
    koncentracyjnych również znaleźli się mafiozi? I sukcesy modernizacyjne:
    osuszenie bagien, budowa dróg. Warto pokazać również, że poza Włochami
    jednak faszyzm to nie bufoniasta operetka czy pseudosielanka. Co z
    obozami koncentracyjnymi w Libii? A horror w Abisynii? Chociaż warto też
    podkreślić, że rasizm i antysemityzm włoski to w dużym stopniu blaga.
    Nie karano za związki mieszane w Afryce, a w Italii tamtejsi Żydzi
    prawie bez wyjątku dostali zwolnienia od wprowadzonych w 1938 roku praw
    antysemickich.

    Tutaj – tak jak z Japonią – zrobiłbym całościową sekcję włoską,
    ciągnącą historię do 1945 roku w jednej sali wystawowej. Warto
    wspomnieć, czy RP była w stanie wojny z Italią. Była? No właśnie. Bo na
    pewno wojowała w Afryce Północnej, w tym pod Tobrukiem. Wystawa o
    Królestwie Włoch – tak jak o Cesarstwie Japonii – nie jest odpowiednio
    sformatowana. Warto po krótkim wstępie opisać dzieje międzywojennych
    Włoch, faszyzm, rojalizm, stosunki ze Stolicą Apostolską. Imperializm
    włoski od Albanii przez Grecję, a przedtem Afrykę. Jednym ciągiem
    pokazać i walki na froncie wschodnim, i zachowanie Włochów na ziemiach
    polskich jako sojuszników i więźniów III Rzeszy.

    A potem Polaków w kampanii włoskiej, zdobycie Monte Cassino i ofensywę,
    która skończyła się w Ankonie. Potem historię II Korpusu, okupację
    Italii, walkę z miejscowymi komunistami, operacje w całej Europie, w tym
    i w okupowanym przez Sowietów kraju. I wystarczy. A nie przerywany
    film, jaki stworzono teraz w ramach wystawy.

    Odrębna narracja Holokaustu

    O Italii powinna być narracja całościowa – w stylu takim, w jakim
    opowiedziano o Holokauście. Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby
    opowieść o żydowskiej tragedii rwała się co salę i wątek podejmowano by
    selektywnie, w chronologii wydarzeń wojennych. Jeśli Holokaust jest
    odrębną narracją, to dlaczego wszystko nie może być w tym stylu? W
    każdym razie, mimo że wystawa dotycząca zagłady Żydów znajduje się
    dalej, warto wiedzieć, że w dużym stopniu jest plagiatem koncepcji
    zapożyczonej z US Holocaust Memorial Museum. Wiem, bo od czasu do czasu
    tam bywam, a przez pięć lat pro bono służyłem w tamtej radzie jako
    mianowany przez Prezydenta USA. Tak jak w Waszyngtonie, tak i w Gdańsku
    centralnym eksponatem jest bydlęcy wagon do wywózek na śmierć. Szkoda,
    że poprzedni guru nie pomyśleli o tym, aby uczynić bydlęce wagony
    symbolem muzeum. Jeden jedzie do Auschwitz, a drugi na Kołymę. Kolejna
    stracona szansa, aby być oryginalnym, aby opisać II wojnę światową wedle
    doświadczeń obywateli RP. No bo przecież twórcy wiedzieli, że na Sybir
    wywożono – obok Polaków – także i Żydów, Ukraińców, Białorusinów i
    innych. Tak jak do obozów koncentracyjnych założonych przez niemieckich
    narodowych socjalistów. Wagony bydlęce powinny łączyć, a nie dzielić
    cierpienia. Więcej wyobraźni, mniej niewolniczego naśladownictwa.

    Ciągłość niemieckiej tradycji

    Wracamy do chronologicznej sekwencji wystaw. Przedwojenna sekcja
    niemiecka jest do gruntownej przeróbki. Po co centralną figurą robić
    Leni Riefenstahl? Przesunąć ją gdzieś na bok – obok ekranu, na którym
    może lecieć jej „Triumph des Willens” – o parteitagu NSDAP. Można potem
    dać jej zdjęcie z września 1939 roku, gdzie po prostu straciła nerwy i
    popłakała się na widok egzekucji Żydów i polskich zakładników w Kutnie.

    Koniecznie należy uwypuklić masowy udział zwykłych Niemców w projekcie
    narodowego socjalizmu. Na ścianach powiesić histeryczne witanie Hitlera,
    entuzjazm tłumów. I wszędzie mapy z wyborów. Najlepiej powiesić też
    obok mapy z lat siedemdziesiątych – pokazujące dobitnie, że tam, gdzie
    triumfowali narodowi socjaliści w latach trzydziestych, tam później
    zwyciężali socjaldemokraci. Czyli ciągłość niemieckiej tradycji. I
    statystyki referendów. Nie wystarczy (co powieszono później) antypolski
    cytat z Clausa Schenka von Stauffenberga. To nie arystokraci wybrali
    Hiltera, mimo że niektórzy z nich faktycznie go wspierali.

    Dla równowagi może faktycznie wstawić przedwojennych przeciwników
    Hitlera – na prawicy nielicznych monarchistów i konserwatystów, głównie
    katolików, takich jak nasz bawarski powinowaty, Ewald Freiherr von
    Aretin, który przeżył Noc Długich Noży, ale trafił do Dachau. A na
    lewicy rozmaitych socjalistów narodowych – jak bracia Strasserowie czy
    komuniści i socjaldemokraci.

    A dlaczego sprawy antysemickie zostały potraktowane tak skromnie? Nie
    łaska ich wrzucić centralnie? Są to sprawy dość ważne. Warto też dodać o
    prześladowaniu mniejszości polskiej – od Republiki Weimarskiej do III
    Rzeszy. I wstawić tutaj polskiego dyplomatę Jędrzeja Giertycha, który na
    tej niwie wydatnie pracował.

    Ponura narracja o II RP

    Sekcja polska to właściwie korytarz przechodni przez wyimaginowane
    polskie miasto przed wojną. Pierwszy krok i pierwsze wrażenie to ulotka
    na zamkniętym sklepie: „Nie kupuj u Żyda” czy coś w tym stylu. A
    pierwsze wrażenie bardzo się liczy. Nie ładniej byłoby najpierw pokazać,
    jak bogobojni idą do kościoła? Albo Uniwersytet im. Jana Kazimierza we
    Lwowie? Antyżydowskość naturalnie istniała. Ale jak to się miało do
    ataku Hitlera i Stalina na Polskę we wrześniu 1939 roku? Jaką historię
    chcemy pokazać? II wojny światowej czy przedwojenne relacje z
    mniejszością żydowską? A dlaczego nie pokazać bojkotu niemieckich
    przedsiębiorstw handlowych w Polsce przed 1939 rokiem? To było dobrze
    czy źle? Przynajmniej wiązało się to z gniewem Hitlera i jego towarzyszy
    na Polaków. Można też wspomnieć o bojkocie tzw. masłosojuzów, czyli
    spółdzielni ukraińskich. Czy to wzruszyło Stalina? Wątpliwe, ale po
    pierwsze – wzmocniło nienawiść Ukraińców do Polaków, a po drugie – dało
    amunicję propagandową Sowietom. Podobnie jak rozpędzenie zinfiltrowanej
    przez komunę białoruskiej Hromady.

    W każdym razie w postmodernistycznej i postpolskiej narracji II
    Rzeczpospolita wyszła – z pewnymi wyjątkami – raczej ponura,
    autorytarna, antysemicka. Powtórzmy, że za pieniądze podatnika.
    Widocznie należała jej się inwazja niemiecko-sowiecka. Takiego
    szkaradnego bękarta rzeczywiście trudno żałować.

    I tutaj narracja twórców muzeum niebezpiecznie doszlusowała do ducha
    Paktu Ribbentrop-Mołotow. I o to chodziło? Muzeum II wojny światowej to
    nie monografia o przedwojennych stosunkach polskiej większości z
    mniejszościami, a szczególnie Żydami. Temu poświęcone jest przecież
    Muzeum Polin w Warszawie. W Gdańsku – podkreślmy raz jeszcze – powinna
    być głównie większościowa, polska narracja o II wojnie. I do tego
    dopiero dołączane powinny być głosy mniejszościowe. Te nie powinny
    dyktować głównego nurtu opowieści, bo wtedy trzeba by Muzeum nazwać
    placówką mniejszościowej wrażliwości. Można i trzeba – w pewnym stopniu –
    taką wrażliwość uznać, ale nie może ona przesłaniać doświadczeń
    polskiej większości.

    Nic o czerwonym postępie

    Następna sekcja to czerwona rewolucja i białe powstanie w Hiszpanii.
    Należy sekcję tę rozmontować i wysłać do siedziby Kominternu w Moskwie –
    z gratulacjami, że pogrobowcy odtworzyli ducha czerwonego
    propagandysty, Willego Münzenberga. Naturalnie jest dla uprzedniej ekipy
    alibi. Wstawili skrawek białej propagandy, prawie bez żadnych
    tłumaczeń. Czerwona jednak naturalnie dominuje – na czele z kolejnym
    wpisem o „Związku Radzieckim”. Spisałem sobie też lewacką kalkę
    propagandową. Według twórców Muzeum, wojna w Hiszpanii to: a mutiny of a
    part of the Spanish army which was supported by rightist parties, the
    Fascist Falanga, and the Catholic Church („bunt w części hiszpańskiej
    armii, wspierany przez partie prawicowe, faszystowską Falangę i Kościół
    katolicki” – dop. Red.). Słowo daję – kalka z Münzenberga. A dlaczego
    brak zdjęć zbeszczeszczonych kościołów, cmentarzy czy sprofanowanych
    zwłok księży, zakonnic i zakonników? A rzezi więźniów politycznych? A
    sowieckiej dominacji w czerwonej Hiszpanii? A masowych grobów pełnych
    kobiet i dzieci? To był właśnie znak czerwonego postępu. Twórcy wystawy
    byli zbyt tolerancyjni, aby takie rzeczy pokazać.

    Znów ohydna RP

    W sekcji o „drodze do wojny” rzuca się w oczy głównie uwypuklona i
    kolorowa sekcja o zajęciu Zaolzia przez Polskę. Nota bene w pewnym
    momencie twórcy tak skomentowali pewien aspekt traktatu wersalskiego:
    „oderwanie Gdańska od Niemiec”. Po pierwsze – warto wspomnieć, jak Prusy
    oderwały Gdańsk od I RP. Po drugie – a Czesi nie oderwali Zaolzia od
    Polski? Widocznie nie. Czyli znów narracja o tej ohydnej RP. A powinno
    być tak: umowa polsko-czeska z 1918 roku, agresja Czechów na Zaolzie w
    1919, czeska pomoc bolszewikom w 1920 (strajk kolejarzy, aby nie doszła
    do Polski pomoc wojskowa Zachodu). A następnie czechosłowacki wybór, aby
    poddać się Niemcom. Elity czeskie mogły przecież nie zgodzić się na
    Monachium i walczyć. Ich państwo miało nie tylko najlepsze w Europie
    fortyfikacje, ale również najlepiej technicznie wyposażoną armię. Cały
    ten sprzęt wpadł w ręce Hitlera. Podobnie jak niesamowicie rozwinięty
    przemysł.

    Potem po prostu Czesi dostosowali się do okupacji. Niemcy traktowali
    ich raczej dobrze (oprócz Żydów). Terror był minimalny. Przeciętny
    czeski robotnik miał większe przydziały żywności niż niemiecki pracownik
    w Rzeszy. Podziemia prawie nie było, a w 1942 roku czescy urzędnicy w
    kraju zbuntowali się przeciw swoim władzom w Londynie i odmówili
    wykonywania rozkazów w reakcji na pojedyncze akcje zbrojne czeskich
    cichociemnych, których wynikiem była śmierć kilkuset zakładników w
    ramach niemieckich retorsji. Opisuje to wyczerpująco Vojtěch Mastný, o
    czym mózgi Muzeum nie miały widocznie pojęcia. Jasne jest, że Czechy i
    Morawy potrzebują własnej wystawy na boku, aby to wszystko odpowiednio
    wytłumaczyć. I dodać, że nie było kary śmierci za pomoc Żydom. Niewielu
    jednak pomagało. Może należałoby tutaj wstawić tabelę, gdzie w Europie
    były jakie kary za ratowanie żydowskich współobywateli i co z tego
    wynikało? Na przykład warto wiedzieć, że ludzie, którzy przechowywali
    Annę Frank, nie tylko zostali zadenuncjowani przez holenderskich
    sąsiadów, ale też że dostali łagodną karę obozu pracy. Wojnę przeżyli.

    Kategorie: z mediów

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    100. Dyrektor Muzeum II WŚ:


    Dyrektor Muzeum II WŚ: Artykuł w „GW” o czystkach to jęk KOD-erski, próba odwrócenia narracji

    Nie udaję, że nie zmieniłem struktury pracowników. Część z nich sama się
    zwolniła, a z dużą częścią podpisaliśmy porozumienia o zakończeniu
    współpracy, ale wszystko odbywało się w cywilizowany sposób. Dla części
    z nich polityka była ważniejsza, niż służenie państwowej
    instytucji kultury mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

    wPolityce.pl:
    „Gazeta Wyborcza” pisze, że przeprowadza Pan czystki w Muzeum II Wojny
    Światowej i nęka byłych szefów placówki. Jak odnosi się Pan
    do tych zarzutów?

    Dr Karol Nawrocki:
    Pani Ewa Joszczak, bo o niej mówimy, gdy była główną księgową,
    przekazywała mi złe dane o sytuacji finansowej firmy, wstrzymywała
    zatrudnianie nowych pracowników, zabraniała powadzić pewne wydarzenia.
    I to pomimo posiadanych wolnych etatów oraz możliwości wydatkowania
    środków własnych Muzeum. Ponadto, mimo zajmowania tak istotnego
    stanowiska, była pracownikiem niesamodzielnym w wykonywaniu swoich
    zadań. Moje zaufanie do niej zwyczajnie się wyczerpało. Wszystko
    to spowodowało, że podjąłem działania zmierzające do zakończenia
    z nią współpracy.

    Wyrzucił ją Pan z pracy?

    Nie,
    podpisaliśmy umowę o rozwiązaniu stosunku pracy w drodze porozumienia
    stron. Pani Joszczak przyjęła moje argumenty oraz zastrzeżenia,
    dotyczące jakości jej pracy i zgodziła się na rozwiązanie umowy
    z Muzeum. Nie rozumiem więc całej tej sytuacji.

    „Wyborcza”
    twierdzi jednak, że powodem zwolnienia Joszczak był fakt, iż spotkała
    się z byłym wiceszefem Muzeum, panem Marszalcem. Ktoś miał im też robić
    zdjęcia z ukrycia. Co Pan wie o tym zdarzeniu?

    Nie jest
    prawdą jakoby pani Joszczak została zwolniona w związku ze swoim
    spotkaniem z panem Marszalcem, towarzyszył jej bowiem wówczas inny
    pracownik Muzeum, który jest nadal u nas zatrudniony. Całkowicie
    nieprawdziwe są insynuacje, jakoby ona, czy ktokolwiek z pozostałych
    pracowników Muzeum był obiektem inwigilacji, czy jakichkolwiek podobnych
    działań prowadzonych na zlecenie dyrekcji instytucji. Informację
    o spotkaniu pani Joszczak z panem Marszalcem Muzeum otrzymało pocztą
    elektroniczną od anonimowej osoby. Zdjęcie z tego spotkania trafiło
    na moją skrzynkę dwa dni po tym, jak panowie Machcewicz i Marszalec
    wytoczyli nam proces. Ja nikogo nie inwigilowałem, nie wysyłałem
    do robienia żadnych zdjęć. To spotkanie było jednak nie tylko
    nieeleganckie, ale też wysoce niepokojące. Natomiast nie był to powód
    naszego rozstania. Jak wspomniałem była hamulcową.

    Po co Joszczak spotykała się z Marszalcem? Mówi Pan, że była hamulcową, mogła więc dostawać jakieś wskazówki, jak ma pracować?

    Tak
    myślę. W ogóle taka była zasada, że część ludzi, którzy zostali
    w Muzeum, gdy ja zostałem jego dyrektorem, dostali od poprzedniego
    szefostwa polecenie bycia hamulcowymi. To był rodzaj włoskiego strajku.

    No dobrze, ale to jeden przypadek. Jak wielu pracowników zwolnił Pan od chwili objęcia placówki?

    Nie
    ukrywam, że to była dość duża rewolucja w Muzeum. Nie udaję, że nie
    zmieniłem struktury pracowników. Część z nich sama się zwolniła,
    a z dużą częścią podpisaliśmy porozumienia o zakończeniu współpracy, ale
    wszystko odbywało się w cywilizowany sposób. Dla części z nich polityka
    była ważniejsza, niż służenie państwowej instytucji kultury.
    Stworzyliśmy jednak ok. 50 nowych stanowisk pracy, zatrudniając wiele
    wspaniałych osób, które były marginalizowane w Gdańsku. To doskonali
    fachowcy, którzy nie znaleźli miejsca w mieście, bo ich poglądy nie były
    kompatybilne z tym, czego oczekiwałby pan prezydent Adamowicz. Mamy
    obecnie 121 etatów, a gdy przyszedłem było ich ok. 80. Zlikwidowaliśmy
    w całym muzeum umowy śmieciowe, ludzie mają stabilną pracę. Artykuł
    w „Gazecie Wyborczej” to jęk KOD-erski, próba odwrócenia narracji.
    Symptomatyczne jest to, że osoby, które zwalnialiśmy w ciągu tygodnia
    czy dwóch znalazły pracę, m.in. w Urzędzie Miasta.

    Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    101. Ważne! Oświadczenie Muzeum II

    „W sformułowanych w
    rozszerzeniu pozwu żądaniach wyraźnie dostrzegalny jest upór powodów w
    dowodzeniu rzekomej konieczności usuwania z wystawy głównej

    „Szanowni Państwo,

    kilka miesięcy temu do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynął
    prywatny pozew Pawła Machcewicza, Piotra Majewskiego, Janusza Marszalca i
    Rafała Wnuka przeciwko Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku domagający
    się m.in. usunięcia wprowadzonych w 2017 r. zmian na wystawie głównej. W
    dniu 6 września br. ci sami przedstawiciele byłego kierownictwa Muzeum
    rozszerzyli swoje żądania uwzględniając większość kolejnych zmian
    wprowadzonych wiosną 2018 r. 

    Powołując się na rzekomo przysługujące byłemu dyrektorowi i jego
    zastępcom prawa autorskie do wystawy przygotowanej w ramach ich pracy w
    państwowej instytucji kultury podlegającej ministrowi kultury i
    dziedzictwa narodowego, panowie Machcewicz, Majewski, Marszalec i Wnuk
    żądają usunięcia z wystawy kilkunastu nowych wątków, których
    wprowadzenie przez dyrektora Karola Nawrockiego uznają za „ingerencję w
    przysługujące im prawa do scenariusza wystawy oraz wystawy będącej
    zależnym w stosunku do scenariusza".

    Pomijając fakt, iż panowie Machcewicz, Majewski, Marszalec i Wnuk lekceważą wkład kilkunastu innych osób,
    które twórczo pracowały nad realizacją wystawy, należy podkreślić, że
    starają się oni także unieważnić fakt, iż wprowadzone zmiany w żadnym
    stopniu nie naruszają dotychczasowej ścieżki zwiedzania i wszystkie
    zostały zrealizowane zgodnie z wcześniej przyjętymi na ekspozycji
    formami wystawienniczymi. Zarzuty dotyczące rzekomo nieuprawnionej
    ingerencji w dotychczasowy kształt wystawy faktycznie sprowadzają się
    zatem tylko i wyłącznie do chęci zabezpieczenia swojego interesu prywatnego kosztem przekazu muzealnego

    Żądania panów Machcewicza, Majewskiego, Marszalca i Wnuka wysuwane w
    pozwie sądowym przeciwko Muzeum II Wojny Światowej i jego obecnym
    rozszerzeniu dotyczą m.in.:

    1) usunięcia z wystawy głównej ekspozycji dotyczącej rodziny Ulmów i nowych treści dotyczących Polaków ratujących Żydów w czasie niemieckiej okupacji,
    2)
    usunięcia z wystawy głównej polskiej flagi uratowanej przed Sowietami w
    czasie okupacji sowieckiej we Lwowie, i zastąpienie jej na powrót
    uprzednio prezentowanym w tym miejscu eksponatem w postaci propagandowej
    makatki ukazującej wkroczenie armii czerwonej na teren II
    Rzeczypospolitej, która to makatka, jako depozyt terminowy została
    zwrócona właścicielowi i nie ma ani faktycznej ani prawnej możliwości
    jej ponownego wyeksponowania,
    3) usunięcia z wystawy informacji o
    sowieckim ludobójstwie na Polakach przeprowadzonym w ramach operacji
    antypolskiej NKWD  1937-1938,
    4) zlikwidowania wszystkich treści poświęconych o. Maksymilianowi Kolbe w sekcji dotyczącej niemieckich obozów śmierci,
    5) zlikwidowania dodatkowej ekspozycji postaci Witolda Pileckiego,
    którego nowe przedstawienie na wystawie, powodowie uznają za „poważną
    ingerencję w ich twórczy wybór i układ treści opracowany dla tej części
    wystawy"; w myśl takiej filozofii, na wystawie za ponad 55 mln. zł
    wydatkowanych przez polskiego podatnika, obraz Witolda Pileckiego,
     jednego z najdzielniejszych Polaków czasu II wojny światowej, ma zostać
    sprowadzony do prezentacji jego ledwie dostrzegalnego zdjęcia i
    kilkuzdaniowego tekstu o konspiracji w obozie, a wszelkie inne pomysły
    prezentacji rotmistrza na wystawie głównej MIIWŚ są zdaniem powodów
    zabronione ponieważ godzą w ich dobra osobiste.

    Wśród bohaterów, których nowa, atrakcyjniejsza i bardziej czytelna
    prezentacja miałaby, zgodnie z żądaniem powodów, zniknąć z przestrzeni
    wystawy głównej znaleźli się jeszcze: mjr Henryk Dobrzański „Hubal", Marian Rejewski, kpt Antoni Kasztelan, Irena Sendlerowa i powstańcy warszawscy zaprzysięgani przez księdza w czasie mszy świętej. 

    Panowie Machcewicz, Majewski, Wnuk i Marszalec żądają także likwidacji fragmentu ekspozycji poświęconej kaźni duchowieństwa chrześcijańskiego w obozach koncentracyjnych i zagłady. W ten sposób z wystawy ma zostać usunięty eksponat poświęcony bł. ks. Stefanowi Wincentemu Frelichowskiemu i pierwszy spis osób pomordowanych w KL Dachau. 

    W sformułowanych w rozszerzeniu pozwu żądaniach wyraźnie dostrzegalny
    jest upór powodów w dowodzeniu rzekomej konieczności usuwania z wystawy
    głównej wszelkich treści eksponujących wyjątkowe polskie doświadczenie w
    czasie II wojny światowej. Dotyczy to np. statystyk ofiar wojny,
    obejmujących prawie 20 procentowe straty narodu polskiego (największe
    wśród wszystkich narodów doświadczonych wojną), tak jest również w
    przypadku operacji antypolskiej NKWD z lat 1937-1938, której obecność na
    wystawie jest interpretowana przez powodów jako „naruszenie struktury
    narracji".

    Warto podkreślić, że powodowie nie żądają usunięcia trzech zmian:
    liczby 350-400 tys. zaprzysiężonych wiosną 1944 r. żołnierzy polskiego
    podziemia w sekcji poświęconej partyzantce, wielkoformatowej tapety
    prezentującej „Cichociemnych" i zmiany w stanowisku multimedialnym
    prezentującym prześladowania Polaków w Wolnym Mieści Gdańsku. Trudno
    dociec czemu akurat te trzy zmiany nie „zaburzają narracji" i nie
    naruszają rzekomych praw powodów”.

    Aleksander Masłowski

    Rzecznik prasowy

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    102. CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD.

    CZYTAJ
    TAKŻE: NASZ WYWIAD. Dyrektor MIIWŚ o roli prof. Machcewicza: „Zerwali
    umowę, żeby zrobić Muzeum i sprawę Westerplatte klientem Adamowicza”

    Powołując
    się na rzekomo przysługujące byłemu dyrektorowi i jego zastępcom prawa
    autorskie do wystawy przygotowanej w ramach ich pracy w państwowej
    instytucji kultury podlegającej ministrowi kultury i dziedzictwa
    narodowego, panowie Machcewicz, Majewski, Marszalec i Wnuk żądają
    usunięcia z wystawy kilkunastu nowych wątków, których wprowadzenie przez
    dyrektora Karola Nawrockiego uznają za „ingerencję w przysługujące
    im prawa do scenariusza wystawy oraz wystawy będącej zależnym
    w stosunku do scenariusza”

    —informuje rzecznik MIIWŚ Aleksander Masłowski.

    Zarzuty
    dotyczące rzekomo nieuprawnionej ingerencji w dotychczasowy kształt
    wystawy faktycznie sprowadzają się zatem tylko i wyłącznie do chęci
    zabezpieczenia swojego interesu prywatnego kosztem przekazu muzealnego

    —dodaje.

    Czego dotyczą ich żądania? Masłowski wylicza:

    1/
    Usunięcia z wystawy głównej ekspozycji dotyczącej rodziny Ulmów
    i nowych treści dotyczących Polaków ratujących Żydów w czasie
    niemieckiej okupacji.

    2/ Usunięcia z wystawy głównej polskiej
    flagi uratowanej przed Sowietami w czasie okupacji sowieckiej we Lwowie,
    i zastąpienie jej na powrót uprzednio prezentowanym w tym miejscu
    eksponatem w postaci propagandowej makatki ukazującej wkroczenie Armii
    Czerwonej na teren II Rzeczypospolitej, która to makatka, jako depozyt
    terminowy została zwrócona właścicielowi i nie ma ani faktycznej ani
    prawnej możliwości jej ponownego wyeksponowania.

    3/ Usunięcia
    z wystawy informacji o sowieckim ludobójstwie na Polakach
    przeprowadzonym w ramach operacji antypolskiej NKWD 1937-1938.

    4/ Zlikwidowania wszystkich treści poświęconych o. Maksymilianowi Kolbe w sekcji dotyczącej niemieckich obozów śmierci.

    5/
    Zlikwidowania dodatkowej ekspozycji postaci Witolda Pileckiego, którego
    nowe przedstawienie na wystawie, powodowie uznają za „poważną
    ingerencję w ich twórczy wybór i układ treści opracowany dla tej
    części wystawy”.

    W myśl takiej filozofii,
    na wystawie za ponad 55 mln. zł wydatkowanych przez polskiego podatnika,
    obraz Witolda Pileckiego, jednego z najdzielniejszych Polaków czasu
    II wojny światowej, ma zostać sprowadzony do prezentacji jego ledwie
    dostrzegalnego zdjęcia i kilkuzdaniowego tekstu o konspiracji w obozie,
    a wszelkie inne pomysły prezentacji rotmistrza na wystawie głównej MIIWŚ
    są zdaniem powodów zabronione ponieważ godzą w ich dobra osobiste

    —stwierdza Masłowski.

    To jednak
    nie wszystko. Prof. Machcewicz chce, żeby z przestrzeni wystawy głównej
    zniknęli ponadto: mjr Henryk Dobrzański „Hubal”, Marian Rejewski, kpt
    Antoni Kasztelan, Irena Sendlerowa i powstańcy warszawscy zaprzysięgani
    przez księdza w czasie mszy świętej.

    Panowie
    Machcewicz, Majewski, Wnuk i Marszalec żądają także likwidacji fragmentu
    ekspozycji poświęconej kaźni duchowieństwa chrześcijańskiego w obozach
    koncentracyjnych i zagłady. W ten sposób z wystawy ma zostać usunięty
    eksponat poświęcony bł. ks. Stefanowi Wincentemu Frelichowskiemu
    i pierwszy spis osób pomordowanych w KL Dachau

    —informuje rzecznik placówki.

    I dodaje:

    W sformułowanych
    w rozszerzeniu pozwu żądaniach wyraźnie dostrzegalny jest upór powodów
    w dowodzeniu rzekomej konieczności usuwania z wystawy głównej wszelkich
    treści eksponujących wyjątkowe polskie doświadczenie w czasie II wojny
    światowej. Dotyczy to np. statystyk ofiar wojny, obejmujących prawie
    20 procentowe straty narodu polskiego (największe wśród wszystkich
    narodów doświadczonych wojną), tak jest również w przypadku operacji
    antypolskiej NKWD z lat 1937-1938, której obecność na wystawie jest
    interpretowana przez powodów jako „naruszenie struktury narracji”

    —zauważa Aleksander Masłowski.

    Rzecznik
    zauważa jednocześnie, że zastanawia fakt, iż powodowie nie żądają
    usunięcia trzech zmian: liczby 350-400 tys. zaprzysiężonych wiosną 1944
    r. żołnierzy polskiego podziemia w sekcji poświęconej partyzantce,
    wielkoformatowej tapety prezentującej „Cichociemnych” i zmiany
    w stanowisku multimedialnym prezentującym prześladowania Polaków
    w Wolnym Mieści Gdańsku.

    Trudno dociec czemu akurat te trzy zmiany nie „zaburzają narracji” i nie naruszają rzekomych praw powodów

    —dodał Masłowski.

    Prof.
    Machcewicz bronił swych racji w sądzie twierdząc m.in., że elementy
    wystawy dot. m.in. rodziny Ulmów powinny być usunięte, bo to jest tak
    „jakby wprowadzać zmiany w już nakręconym filmie”. Mówił, że nowe
    elementy wystawy stanowią naruszenie praw autorskich i domagał się
    przywrócenia oryginalnego kształtu ekspozycji. Z tym stanowiskiem nie
    zgadza się obecny dyrektor placówki, dr Karol Nawrocki, który
    podkreślił, że boli go fakt, iż polscy urzędnicy i historycy mogą
    domagać się usunięcia polskich bohaterów z wystawy.

    To bardzo
    boli. Zmiany, które wprowadzamy na wystawie są powodowane m.in. listami
    i informacjami, które dostajemy od rodzin,wynikają też z konieczności
    i z obiektywnego porządku rzeczy w świecie historycznym. Uznaję,
    że racja jest po naszej stronie

    —podkreślił Nawrocki.

    Portal
    wPolityce.pl dowiedział się, że prof. Machcewicz przemawiał w sądzie
    prawie 3 godziny i dr Nawrocki nie mógł na wczorajszej rozprawie
    przedstawić własnego stanowiska. Uczyni to dopiero
    na kolejnej rozprawie.

    CZYTAJ
    TAKŻE: Skandal w MIIWŚ! Szarek: Tylko 15 cm dla rotmistrza Pileckiego!
    „I to w jakim kontekście - nieopodal prostytutek
    w obozach koncentracyjnych”

    CZYTAJ TAKŻE: Dyrektor Muzeum II WŚ: To niezrozumiałe. Jak można opowiedzieć historię 1 września bez użycia słowa Niemcy?

    pc/Dziennik Bałtycki

    wPolityce.pl: Spotkał się Pan wczoraj w sądzie z prof.
    Machcewiczem, który domaga się, by przywrócił Pan pierwotną wersję
    wystawy głównej w Muzeum II Wojny Światowej. Jak wyglądała rozprawa?


    Dr Karol Nawrocki: Zeznawał tylko były dyrektor
    i jego zastępca. To, co wypływało z zeznań Machcewicza to fakt,
    że wystawa jest jego prywatną własnością oraz jego najbliższych
    współpracowników. I wszystkie zmiany powinny być z nimi uzgadniane.
    Twierdził, że każdy metr wystawy był zaplanowany, co nie jest prawdą.

    Jak
    odbiera Pan jego argumenty, że na wystawie ich autorstwa wiele miejsca
    było poświęcone kwestii ratowania Żydów, a rodzina Ulmów narusza
    jej strukturę?

    To że było „coś” o ratowaniu Żydów nie
    jest żadnym argumentem. Wystawa ma przemawiać i zatrzymywać
    zwiedzającego. Tymczasem w ekspozycji, którą stworzył Paweł Machcewicz
    zwiedzającego zatrzymywała opowieść o Jedwabnem, a nie o innych
    postawach Polaków wobec ludności żydowskiej. Szokujące jest dla mnie to,
    że historyk, a do tego doświadczony polski urzędnik, żąda usunięcia
    ważnych wątków dotyczących polskiej historii w czasie II wojny
    światowej. W tym wprost zerwania tapety dotyczącej rodziny Ulmów!
    To jest szokujące.

    Machcewicz chce również wycofania treści dotyczących o. Kolbe i cierpienia polskiego duchowieństwa. Jak Pan to tłumaczy?

    Bo o.
    Kolbe nie mieści się w ideologicznych i politycznych granicach Pawła
    Machcewicza. I w związku ze swoim zaangażowaniem i lojalnością wobec
    konkretnego środowiska politycznego nie jest w stanie wznieść się
    na wyżyny opowiadania obiektywnej historii. Przecież o. Kolbe
    i cierpienia duchowieństwa katolickiego w czasie II wojny światowej
    są rzeczą obiektywną, pozostającą poza wszelką wątpliwością. To nie jest
    sprawa polityczna. Były przecież diecezje, w których zginęło 50 procent
    polskiego duchowieństwa. To jest fakt historyczny, który należy
    pokazać, nie godząc przecież w żaden sposób w wiernych innych wyznań.
    My opowiadamy też historię Holocaustu i cierpienia ludności żydowskiej.
    To cierpienie jest w pewnym sensie wyrazem ekumenii. Bo w tak
    przerażających systemach totalitarnych, jakimi były niemiecki nazizm
    i sowiecki komunizm cierpieli wierni wszystkich kościołów. Więc zupełnie
    nie rozumiem skąd taka zdecydowana niechęć Pawła Machcewicza
    do pokazywania cierpień Polaków, którzy byli przywiązani do Kościoła
    Katolickiego. Dla mnie jest to zamazywanie historii, a nie
    jest opisywanie.

    Machcewicz twierdzi również, że rzekomo
    specjalnie, propagandowo, zwiększyliście na wystawie liczbę Żydów
    uratowanych przez Polaków. Jak odbiera Pan te zarzuty?

    To jest
    nieprawda. Nad cyklem zmian czuwa doświadczony historyk dr Marek
    Szymaniak, każdą zmianę poprzedza szczegółowa analiza historyczna.
    Ponadto każdą zmianę wprowadzamy po dyskusjach wewnątrz naszego zespołu,
    przedstawiamy je również radzie naukowej, która funkcjonuje przy
    muzeum. Zarzuty byłego dyrektora są mocno subiektywne.

    A propos
    obiektywizmu Machcewicza. Były dyrektor nie chce również na wystawie
    takich bohaterów jak rotmistrz Pilecki. Czy nie świadczy to o tym,
    że celowo chce umniejszać ich rolę?

    Tak. Nie pasuje
    mu nawet polska flaga ocalona 17 września 1939 we Lwowie, która
    na głównej ekspozycji zastąpiła makatkę, jaką musieliśmy zwrócić innej
    placówce z przyczyn obiektywnych. Myślę, że tutaj najwłaściwsze jest
    określenie, iż przeszkadzają mu niemal wszystkie zmiany, które
    opowiadają o polskiej historii w czasie II wojny światowej. Nie rozumiem
    skąd aż taki odrzut polskiego przecież historyka do tego, co polskie.

    Może dlatego, żeby niemieccy turyści nie poczuli się obrażeni, gdy będą tę wystawę oglądać?

    Chciałem
    zapewnić Pawła Machcewicza i wszystkich, krytyków tych zmian,
    że wprowadzając je zachowaliśmy wizualną estetykę, jaka dominuje
    na wystawie głównej. 30 procent naszych gości pochodzi z zagranicy
    i jeśli reagują na te zmiany, to raczej pozytywnie. Są zadowoleni,
    że w Polsce mogą poznać polskie wątki historii. To jest więc chyba
    problem samego Machcewicza, który chciał sprywatyzować publiczną
    własność, jaką jest to muzeum.

    Czym zakończyła się wczorajsza rozprawa?

    To było
    wyłącznie wysłuchanie stron, tak naprawdę tylko powodów, bo Machcewicz
    zeznawał ok. 3 godziny, a były wicedyrektor Piotr Majewski 2 godziny.
    Następne przesłuchania będą w kolejnych miesiącach.

    Rozumiem, że zarówno Pan, jak i Machcewicz, obstajecie przy swoich stanowiskach i tutaj nie ma możliwości na porozumienie?

    Nie
    wyobrażam sobie, jak mogłoby w tej konkretnej sprawie wyglądać moje
    porozumienie z byłym dyrektorem, który nie jest w stanie nawet określić
    wszystkich autorów wystawy i sprecyzować gdzie jest jej scenariusz. Poza
    tym ciężko byłoby mi porozumieć się z człowiekiem, który w opowieść
    o II wojnie światowej wplótł KOD i konsekwentnie domaga się usunięcia
    polskich bohaterów w polskim Muzeum…

    Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    103. Wojna o muzeum II wojny. Czy

    Wojna o muzeum II wojny. Czy rząd próbuje napisać historię na nowo?

    Twórcy
    Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku nie ustają w walce o ocalenie
    własnej wizji placówki. „Nie było wcześniej sądowej obrony historii
    przed polityką” - mówi ich prawnik.

    Prof. Paweł Machcewicz od decyzji ministra
    Glińskiego odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA).
    Kiedy NSA uznał, że akt ministerialny w tym kształcie nie leży w jego
    właściwości, historyk nie mając szans na rozstrzygnięcie sprawy w
    Polsce, złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz).
    Według nowego dyrektora „doniósł na Polskę”. – Prof. Machcewicz
    dołączył do grona polityków, którzy skarżą się na Polskę. Licytuje się z
    kolegami o to, kto bardziej Polsce ubliży. Tymczasem Polska go
    wykształciła, utrzymywała go przez 20 lat na kolejnych urzędniczych,
    publicznych stanowiskach. Gdy stracił jedno ze stanowisk, doniósł.
    Smutne – powiedział w rozmowie z DoRzeczy.pl.

    Pisanie historii na nowo

    Karol
    Nawrocki zaczął od zmiany filmu podsumowującego wystawę główną.
    Wchodzimy do sali podzielonej murem zakończonym drutem kolczastym.
    Przypomina Mur Berliński. Kończy się wojna. Zapada żelazna kurtyna. Do
    listopada 2017 r. oglądaliśmy tu zrealizowany specjalnie dla Muzeum film
    Matta Subiety, tzw. dyptyk. W jego tle słychać „The House of the Rising
    Sun”. Ballada The Animals opowiada o popełniającym wciąż te same błędy
    człowieku. Po lewej stronie ekranu oglądamy migawki z zachodniego bloku,
    a po prawej – ze wschodniego: wydarzenia polityczne i przemiany w
    kulturze. Narracja nie kończy się na 1989 r. Na całym ekranie widzimy
    znane z dzienników telewizyjnych kadry: Korea Północna, Ukraina, Syria.
    Dobrze korespondują z umieszczonymi w sali kolorowymi zdjęciami
    zniszczonej Warszawy.

    Zdaniem
    nowej ekipy film był zły przez swoją pacyfistyczną wymowę, zbyt głośną
    oprawę muzyczną, nielicujący z powagą miejsca wydźwięk („ballada jest o
    burdelu”), a do tego w scenie o wydarzeniach w Stoczni Gdańskiej
    pokazywał Lecha Wałęsę i młodego Pawła Adamowicza, a nie było w nim Anny
    Walentynowicz.

    Film Subiety został więc w listopadzie 2017 r. zastąpiony animacją IPN „Niezwyciężeni”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    104. Znamy kulisy rozprawy dot.


    Znamy kulisy rozprawy dot. MIIWŚ! Dr Nawrocki: "Wyszło, że nad wystawą główną nie pracowały 4 osoby, lecz ponad 20!"

    I Wojny Światowej w Gdańsku.

    CZYTAJ
    WIĘCEJ: Skandal! Byli dyrektorzy MIIWŚ walczą o usunięcie z wystawy
    głównej treści dot. m.in. Ulmów i o. Kolbe. Dr Nawrocki:
    „To bardzo boli”

    wPolityce.pl: Spotkał się
    Pan dzisiaj w sądzie z Januszem Marszalcem, byłym zastępcą prof.
    Machcewicza, którzy domagają się przywrócenia pierwotnej wersji wystawy
    głównej w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Co nowego
    przyniosła rozprawa?

    Dr Karol Nawrocki:
    To było dokończenie słuchania Janusza Marszalca, moje przesłuchanie
    i pani wicedyrektor. W ponad dwugodzinnym przesłuchaniu broniłem naszych
    racji dając przykłady muzeów w Polsce i na świcie, w których
    są dokonywane zmiany. Wykazałem, że kwestie praw autorskich nie były
    regulowane umowami o pracę Machcewicza ani jego zastępców. Była
    to obrona stanowiska, obudowana kontekstem międzynarodowym, ale też
    formalno-prawnym, że mieliśmy prawo wprowadzać te zmiany. Dzisiaj
    w sądzie nie było Machcewicza.

    Co Marszalec mówił?

    Podczas
    tej rozprawy wyszło, że autorów wystawy głównej nie jest tylko czterech
    (Machcewicz, Marszalec, Majewski, Wnuk), jak twierdzili do tej pory,
    ale znacznie więcej. Janusz Marszalec przyznał, że jest ich wielu.
    To pokazuje pewne kuriozum tej sytuacji. Utwierdziliśmy się
    w przekonaniu, że nie ma jednego scenariusza wystawy, byłe szefostwo
    placówki nie potrafi też wprost wskazać do jakiego scenariusza się
    odnosi, o który scenariusz chodzi, a merytorycznie nad wystawą główną
    nie pracowały tylko 4 osoby, lecz ponad 20!

    Do tej pory
    Pana poprzednik trzymał się jednak argumentu, że jako autorzy wystawy
    nie zgadzają się na żadne zmiany. Sami wytrącili sobie argumenty?

    Dojrzewają
    być może do pewnych stanowisk, widząc że zasadnicza część ich żądań
    jest dość kuriozalna. Zarówno w teorii, jak i w praktyce. Ja do dziś nie
    wiem z iloma i którymi osobami miałbym rozmawiać o wprowadzonych
    na wystawie zmianach? Przypomnę – w muzeum, za które ponoszę pełną
    prawną odpowiedzialność. Jak to miałoby wyglądać? Pan mecenas strony
    pozywającej pytał mnie też o wicepremiera Piotra Glińskiego i ministra
    Jarosława Sellina, na ile oni zlecali te zmiany. Odparłem zgodnie
    z prawdą, że żadna ze zmian nie odbywała się na zlecenie czy polecenie.
    Nauka jest otwarta, wolna, a decyzje odnośnie zmian wprowadzamy
    w szczegółowo zaplanowanym mechanizmie, wypełnionym pracą merytorycznych
    pracowników oraz Rady Naukowej. Najsmutniejsze jest jednak to, że moi
    poprzednicy wciąż domagają się usunięcia z wystawy flagi polskiej, o.
    Maksymiliana Kolbe, rodziny Ulmów, rotmistrza Pileckiego, itd.
    My natomiast podtrzymujemy swoje stanowisko, że tego nie uczynimy.

    CZYTAJ
    TAKŻE: Znamy kulisy rozprawy dot. MIIWŚ! Dr Nawrocki: „Nie rozumiem
    skąd taka niechęć Machcewicza do pokazywania cierpień Polaków”.
    NASZ WYWIAD

    Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    105. Jak zaczęła się II Wojna


    Jak
    zaczęła się II Wojna Światowa? Zastępca Dulkiewicz: "Na początku było
    słowo (...) To złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi"

    autor: Wikimedia Commons
    Miejskie uroczystości w Gdańsku z okazji z okazji 74. rocznicy
    zakończenia II wojny światowej skończyły się skandalem. Zastępca
    prezydent Dulkiewicz podzielił się swoją opinią nt. wybuchu wojny.

    Wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak uznał, że Europa została
    podzielona „złym słowem”. To „złe słowo” miał wypowiadać również Polak.

    Co było
    na początku? Na początku było słowo, złe słowo. Słowo jednego przeciwko
    drugiemu. I to złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca
    przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona

    – powiedział.

    I warto
    dzisiaj, wydaje się, przypomnieć słowa przewodniczącego Rady
    Europejskiej, który mówił, że dzisiaj język powoli też zmienia się w złą
    stronę. Coraz częściej używamy spójnika „albo”, a nie używamy spójnika
    „i”. Nie szukamy tych spójników, które łączą, tylko te spójniki, używamy
    tych spójników, które dzielą. Dzisiaj możemy - i powinniśmy - czcić
    pamięć ofiar II wojny światowej, ale przed nami o wiele większe zadanie.
    Zadanie, żeby szukać tego, co łączy. To, co łączy Polaków i teraz,
    w najbliższym czasie, co łączy Europę. Dziękuję bardzo

    – mówił.

    Wypowiedź Grzelaka spotkała się z reakcją Kacpra Płażyńskiego.

    Nie
    tylko Gdańsku, ale nigdzie w Polsce takie słowa nie miały prawa paść.
    Ciekawe czy Zastępca Prezydenta Gdańska, Piotr Grzelak również liczy
    na przyjacielskie poklepanie przez Donalda Tuska po plecach, tak jak
    Tusk zrobił to z Jażdżewskim

    – napisał na Twitterze szef klubu radnych PiS w Gdańsku.

    Po uroczystościach Grzelak próbował tłumaczyć się ze swoich słów.

    Jeżeli
    tak to zabrzmiało, to za to przepraszam. W żadnym wypadku nikt nie
    podważa tego, kto jest odpowiedzialny za II wojnę światową, że jest
    to III Rzesza i w drugiej części Związek Radziecki. Natomiast mówię
    o tym, że dzisiaj jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby Europa pozostała
    zjednoczona, żeby ta tragedia już się nie powtórzyła

    – mówił.

    mly/radiogdansk.pl


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    106. Absurd! Utyskiwania


    Absurd! Utyskiwania Dulkiewicz: "Próbuje się zabrać Westerplatte Gdańszczanom i Gdańszczankom". Oskarża oczywiście PiS. WIDEO

    Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości zaproponowała projekt
    ustawy dotyczący budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Prezydent
    Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wszczęła alarm. Ostrzega przed
    przejmowaniem Westerplatte przez PiS dla jasno „określonych celów
    politycznych”. Słuchając jej wystąpienia nie sposób nie zapytać kto
    tu tak naprawdę działa politycznie w sprawie Westerplatte.


    Mądra polityka historyczna powinna podtrzymywać dumę
    z naszej przeszłości i dorobku, zwłaszcza że akurat w polskim losie jest
    wystarczająco dużo podstaw do takiej dumy

    —mówił poseł Jarosław Sellin.

    Na niej
    buduje się narodową i społeczną więź. Winniśmy też lansować nasz punkt
    widzenia na oceny przeszłości w dialogu z innymi narodami

    —dodał.

    Pomysł
    budowy muzeum na Westerplatte nie jest nowy. Swego czasu jednak został
    wstrzymany na rzecz budowy Muzeum II Wojny Światowej.

    Do pomysłu
    PiS odniosła się prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Jak można się
    było spodziewać grzmiała o upolitycznieniu i zawłaszczaniu tego
    ważnego miejsca.

    Z dużym zaniepokojeniem
    zobaczyliśmy wczoraj na stronach sejmowych projekt ustawy o budowie
    Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. W ocenie miasta Gdańska jest
    to kolejna próba przejęcia Westerplatte dla celów bardzo jasno
    określonych, dla celów politycznych

    —oznajmiła w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku.

    Projekt,
    jak mówi Dulkiewicz, złożyła grupa posłów na czele z Kazimierzem
    Smolińskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości z województwa pomorskiego.

    Nie
    wiemy oczywiście, jaka będzie droga sejmowa tego projektu. Natomiast
    dziś ja - jako prezydent miasta Gdańska - mogę wyrazić głębokie
    zaniepokojenie, że tylnymi drzwiami, skróconą ścieżką
    legislacyjną próbuje się zabrać gdańszczankom i gdańszczanom, Polkom
    i Polakom Westerplatte na określone cele polityczne

    —utyskiwała prezydent Gdańska.

    Prezydent Gdańska odpowiadają internauci.

    Pani
    się chyba coś pomyliło. Westerplatte to teren Polski i dziedzictwo
    38 milionów ludzi, a nie tylko osoby która pełni polityczną funkcję
    w mieście najbliżej położonym Co więcej,jest to część Muzeum IIWŚ,
    na które to pieniądze wykłada Ministerstwo czyli pośrednio
    wszyscy Polacy


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    107. Westerplatte w opłakanym


    Westerplatte
    w opłakanym stanie, ale Gdańsk wszczyna awanturę! Sellin odpowiada
    Dulkiewicz: "Prosiłem o rozmowy, nie było odzewu"

    https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY182MWZjMy9wLzIwMTkvMDUvMTMvODI1LzUwMC9hMTE0ZGMxYjVhMzM0OTJmOTZiYWIyYjY3ZmUwMTA2Yy5qcGVn.jpeg
    Prosiłem o rozmowy panią prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz
    zaraz po jej wyborze na prezydenta dwukrotnie; niestety, nie było
    odzewu - powiedział w Stargardzie wiceszef MKiDN Jarosław Sellin,
    odnosząc się do apelu Dulkiewicz o dialog ws. przyszłości
    półwyspu Westerplatte.


    Do Sejmu wpłynął w ubiegłym tygodniu projekt ustawy
    autorstwa PiS „o inwestycjach w zakresie budowy Muzeum Westerplatte
    i Wojny 1939 – Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku”. Jak
    informuje Sejm na swojej stronie internetowej, celem proponowanych
    przepisów jest usprawnienie przygotowania i realizacji inwestycji
    dotyczącej muzeum.

    W poniedziałek Dulkiewicz zaapelowała
    do Sellina i wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego
    Piotra Glińskiego o podjęcie dialogu ws. przyszłości Westerplatte.

    Co robi
    Prawo i Sprawiedliwość? Po prostu tylnymi drzwiami usiłuje wprowadzić
    przepisy zawłaszczające i przejmujące cały ten teren – na to zgody
    nie będzie”

    — mówiła podczas konferencji na Westerplatte.

    CZYTAJ TAKŻE: Histerii ciąg dalszy! Prezydent Gdańska apeluje do ministra kultury ws. Westerplatte: Polakom zostaje odebrany głos

    Do wypowiedzi
    prezydent Gdańska Sellin odniósł się podczas wizyty w Stargardzie. Jak
    podkreślił, „dla wszystkich Polaków jest bardzo ważne, aby powstało
    wreszcie plenerowe, piękne, szczegółowe, opowiadające dokładnie epizody
    tej siedmiodniowej, heroicznej bitwy żołnierzy polskich z nacierającą
    armią niemiecką”.

    Tej opowieści tam
    od dziesięcioleci nie ma. Tam jest dużo artefaktów, jest dużo
    zachowanych obiektów. Wystarczy je tylko z ziemi wygrzebać i właśnie
    Muzeum II Wojny Światowej ze swoją filią Muzeum Westerplatte i Wojny
    Obronnej 1939 r. badania archeologiczne już dwie fazy zrobiło. Przedtem
    się jakoś miasto Gdańsk takimi rzeczami nie interesowało, nie
    inwestowało, nie prowadziło badań archeologicznych. My to robimy właśnie
    w tym celu, żeby powstało ważne, emocjonalne, istotne dla naszej
    pamięci historycznej muzeum

    — zapewnił.

    W ocenie Sellina złożony w Sejmie projekt ustawy „to właściwy ruch”.

    Żeby
    też umożliwić budowę Muzeum Westerplatte, trzeba uporządkować strukturę
    właścicielską. Na tym małym terytorialnie półwyspie jest bodaj, chyba
    się nie mylę, pięciu różnych właścicieli (…). Tak jak tutaj Kolegiata
    Stargardzka, cały półwysep Westerplatte jest pomnikiem historii, a jest
    pięciu różnych właścicieli. Nie da się tam tak ważnej, istotnej
    i potrzebnej inwestycji przeprowadzić w sytuacji, kiedy jest
    tylu właścicieli

    — zaznaczył.

    Pytany,
    czy będą rozmowy z miastem w tej sprawie, wiceszef MKiDN odparł,
    że prosił o nie Dulkiewicz „zaraz po jej wyborze
    na prezydenta dwukrotnie”.

    Raz osobiście, kiedy mieliśmy okazję się spotkać w ministerstwie, drugi raz telefonicznie. Niestety, nie było odzewu

    — powiedział.

    Grunty
    na Półwyspie Westerplatte należą do kilkunastu właścicieli, są wśród
    nich m.in. Straż Graniczna a także prywatne i państwowe firmy. Jednak
    większość terenu, na którym w okresie międzywojennym działała Wojskowa
    Składnica Tranzytowa, należy dziś do miasta Gdańsk. Jest to około
    9 hektarów na półwyspie, na którym o terenie znajdują się relikty
    budowli obronnych stanowiących niegdyś elementy składnicy, a także
    wzgórze z Pomnikiem Obrońców Wybrzeża.

    Do projektu ustawy
    dot. budowy na Westerplatte muzeum odniósł się podczas konferencji
    prasowej w Gdańsku poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński.
    Współautor projektu wyjaśnił, że przesłanką do powstania tego projektu
    jest „przywrócenie znaczenia tego miejsca w sposób, który odpowiada jego
    randze jako pomnika historii” oraz „odpowiedź na wiele informacji
    docierających do posłów, że teren ten jest w sposób
    niewłaściwie zagospodarowany”.

    Przez
    ostatnie lata właściciel tego terenu i zarządca w postaci miasta Gdańska
    w sposób niewłaściwy administruje tym terenem (…) Miasto w sposób
    niewłaściwy realizuje swoje zadania, dlatego chcemy jako posłowie dać
    administracji państwowej w postaci wojewody oraz ministerstwa kultury
    oraz Muzeum II Wojny Światowej odpowiednie instrumenty prawne, aby
    zastąpić miasto w jego obowiązkach związanych z zagospodarowaniem
    tego terenu

    — mówił poseł PiS.

    Zapewnił, że jest już zagwarantowane ok. 150 mln zł na budowę Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.

    Z kolei
    w rozmowie z PAP Smoliński przypomniał, że miasto stało się
    właścicielem tego terenu od początku lat 90. i, jak ocenił, od tego
    czasu „nic na tym terenie nie zrobiło”.

    My po prostu,
    korzystając z zasady pomocniczości, która w UE jest bardzo ważna,
    zastępujemy miasto w prawidłowym zagospodarowaniu tego terenu

    — podkreślił.

    Na konferencji
    prasowej towarzyszący posłowi gdańscy radni PiS Kazimierz Koralewski
    i Piotr Gierszewski pokazali zdjęcia, które mają dokumentować stan
    zaniedbań na terenie Westerplatte.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    108. TYLKO U NAS. Dyrektor MIIWŚ:


    TYLKO U NAS. Dyrektor MIIWŚ: Ciężko mi racjonalnie wytłumaczyć co stoi za decyzją pani Dulkiewicz ws. Westerplatte

    Sądzę, że każdy burmistrz czy prezydent byłby szczęśliwy, gdyby
    rząd chciał przeznaczyć 150 milionów złotych na państwową instytucję -
    mówi portalowi wPolityce.pl dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny
    Światowej w Gdańsku.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Dulkiewicz atakuje ws. Westerplatte: „Opresyjne państwo PiS”. Wyszkowski odpowiada: „Referendum w sprawie odwołania prezydent!”

    Pani
    prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zainicjowała apel przeciwko
    budowie muzeum na Westerplatte i przeciwko uporządkowaniu terenu.
    Opowiedziała się przeciwko rządowej inwestycji w wysokości 150 milionów
    złotych. To jest rzecz niezrozumiała. Po trzydziestu latach wreszcie
    będzie można wybudować muzeum na Westerplatte. Samorząd raczej powinien
    wspierać takie działania, a nie się im sprzeciwiać

    — podkreśla Nawrocki.

    Ciężko
    mi racjonalnie wytłumaczyć co stoi za decyzją pani Dulkiewicz ws.
    Westerplatte. Sądzę, że każdy burmistrz czy prezydent byłby szczęśliwy,
    gdyby rząd chciał przeznaczyć 150 milionów złotych na państwową
    instytucję ze 120 fachowcami od II wojny światowej, z Radą Muzeum,
    z obiektami, które zostały wydobyte w wyniku badań archeologicznych

    — wskazuje.

    Dyrektor
    Nawrocki zauważa, że władze Gdańska nie mogą pochwalić się żadnymi
    działaniami na rzecz ochrony miejsca, gdzie odbiła się jednak
    z pierwszych bitew II wojny światowej.

    Znamy
    efekty działań miasta na Westerplatte. Można je do dzisiaj oglądać. Tam
    nie dzieje się nic. System ścieżek i szlaków komunikacyjnych jest
    odległy od opowieści z 1939 r. Ta inwestycja to prezent dla
    pani prezydent

    — dodaje.


    Gdańsk jest niegodny by władać Westerplatte. Teren legendarnej placówki od dziesięcioleci jest totalnie zaniedbany

    Pani prezydent miasta Gdańska (niem. Frei Stadt Danzig)
    Aleksandra Dulkiewicz nie skorzystała z możliwości siedzenia cicho. Dała
    głos w sprawie Westerplatte. Zacytujmy:

    Zrobimy
    wszystko co możliwe, choć mamy niewiele narzędzi w walce z opresyjnym
    państwie PiS-u, który tylnymi drzwiami właśnie w Sejmie usiłuje
    przepchnąć tę ustawę. Szkodliwą dla polskości Gdańska, o której tak
    uroczo mówią państwo radni z Prawa i Sprawiedliwości. A ja oświadczam,
    że jako prezydent Gdańska nie pozwolę zredukować Gdańska do Neptuna,
    Żurawia i innych pięknych zabytków. Gdańsk jest częścią Polski i nie
    da się z niej wypchnąć.

    Przypomnijmy: Dulkiewicz,
    deklarująca się wszem i wobec jako wyznawca wiary rzymsko-katolickiej
    szła w sobotę przedwyborczą na czele obrazoburczego pochodu środowisk
    homoseksualnych („Pedaliada”), niosących monstrancję przerobioną
    na waginę. Z wrodzonym taktem stwierdziła, że jest dumna ze swojego
    uczestnictwa w tym przedstawieniu, bo „w Gdańsku nie ma miejsca
    na przejawy nienawiści i zgody nie będzie. Zrobię wszystko, żeby Gdańsk
    był miastem otwartym, solidarnym, wrażliwym na każdego człowieka”.

    Tylko
    wrażliwość ta nie dotyczy katolików. Po przegranych z kretesem wyborach
    widać popłynęły z Warszawy instrukcje, bo pani prezydent zmieniła
    zdanie, wykonując klasyczną woltę o 180 stopni. Okazało się, ze o niczym
    nie wiedziała, choć szła na czele pochodu, a w dodatku jest „…głęboko
    poruszona tym, co wydarzyło się w sobotę na V Trójmiejskim
    Marszu Równości”.

    Dokładnie taką samą pokrętną retorykę
    Dulkiewicz wykazuje w sprawie Westerplatte. Wpisuje się ona
    w „nowoczesną” politykę historyczną grodu nad Motławą, a la ś.p.
    prezydent Paweł Adamowicz. Przypomnijmy:

    -W 2008 roku poprzedni
    włodarz miasta przepraszał Polaków za to, że nie zadbał o Westerplatte.
    Od tamtej pory nie zmieniło się na półwyspie nic, a tylko jest
    jeszcze gorzej.

    -Odrestaurowano za to stary budynek poczty przy Dworcu Głównym z niemieckim napisem „Postamt”

    -Otworzono rondo im. Wolnego Miasta Gdańska z przedwojennym słupem granicznym w środku.

    -Puszczono
    na ulicę tramwaj z numerem bocznym 1038, któremu nadano imię Adolfa
    Friedricha Johanna Butenandta. To naukowiec, który podpisał przysięgę
    niemieckich profesorów na wierność Hitlerowi i z własnej woli zapisał
    się do NSDAP. Istnieje poważne podejrzenie historyków, że naukowiec był
    współpracownikiem eksperymentów medycznych więźniach przeprowadzanych
    przez Anioła Śmierci z Auschwitz – dr Josepha Mengele.

    -Do dziś część gdańskich tramwajów jeździ w biało-niebieskich barwach Wolnego Miasta Gdańska

    -Podczas wizyty pary książęcej z Wielkiej Brytanii rozdano gdańszczanom tylko flagi w z 

    -W dniu tegorocznego Święta 3-Maja zdjęto z ulic flagi biało-czerwone zastępując je unijnymi

    -Coraz więcej mieszkańców z okazji świąt państwowych wywiesza w swoich oknach flagi miejskie lub unijne zamiast polskich

    -2 rodziny
    zgłosiły zbeszczeszczenie grobów Obrońców Poczty Polskiej w 1939 roku,
    które znajdowały się poza cmentarzem rozstrzelanych pocztowców

    -Złamano maszt i podeptano polską flagę wiszącą na koszarach placówki Westerplatte

    Teren
    legendarnej placówki Westerplatte od dziesięcioleci jest totalnie
    zaniedbany. Byłem tam ostatnio, robiąc fotoreportaż. Polska Składnica
    Tranzytowa, której Wojsko Polskie broniło przez 7 dni była arcydziełem
    sztuki fortyfikacyjnej. To unikat w skali światowej. Zamiast
    przywrócenia terenu do stanu dawnej świetności ludzie chodzą po ziemi,
    w której jeszcze znajdują się szczątki poległych (przy cmentarzyku).
    Ponieważ teren należy do miasta za 1,2 mln złotych zbudowano gabloty.
    Tylko pięć zdjęć z opisami poświęconych zostało obronie półwyspu,
    a pozostała większość opisuje zalety przedwojennego kurortu i Spa dla
    turystów z Rzeszy, które znajdowały się w pobliżu placówki. Zabytkowy,
    ceglany Fort „Mewi” skąd ruszało niemieckie natarcie i gdzie podpisano
    kapitulacje jest zamknięty dla publiczności i niszczeje porastając
    trawą. Rozebrano zabytkowy mur, a środek zalano ohydnym betonem.

    Państwo
    Polski przygotowało ustawę przejmująca te tereny. Lament pani prezydent
    z tego powodu może mieć również inne – polityczne powody. Ponad miesiąc
    temu scalono tam grunty. Magistrat planował występy, kolejny show dla
    Donalda Tuska, który miał tam ponowić obietnicę z 2008 roku o utworzeniu
    Muzeum Westerplatte. Jak włodarze miasta Gdańska dotrzymali danego
    słowa obejrzyjcie Państwo w fotoreportażu „Co Gdańsk z robił
    z Westerplatte”. Niech to wystarczy za pointę.


    autor:

    Andrzej Potocki

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. Wicepremier Gliński: Chcemy,

    Wicepremier Gliński: Chcemy, by Westerplatte było lepiej upamiętnione. To miejsce nie jest zadbane

    Westerplatte
    jest symbolem polskiej historii i chcielibyśmy, żeby to miejsce było
    lepiej upamiętnione - powiedział w poniedziałek podczas wizyty na
    gdańskim Westerplatte wicepremier, minister kultury i dziedzictwa
    narodowego Piotr Gliński.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. MIIWŚ wyjaśni gdańskim


    MIIWŚ wyjaśni gdańskim samorządowcom, kto wywołał wojnę. Dr Nawrocki: Prezydenta Grzelaka oprowadzę osobiście po muzeum

    Jesteśmy gotowi do takiego wsparcia. W ciągu ostatnich
    dwóch lat w naszych zajęciach edukacyjnych udział wzięło blisko
    22 tysięcy uczniów, więc znajdziemy też miejsce dla samorządowców

    — twierdzi dr Nawrocki.

    A prezydenta Piotra Grzelaka z chęcią oprowadzę osobiście po Westerplatte i Muzeum II Wojny

    — podkreśla.

    Przypomnijmy,
    że zastępca prezydent Gdańska Piotr Grzelak stwierdził, że II wojna
    światowa rozpoczęła się od złego słowa Polaka przeciw innemu narodowi.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Jak
    zaczęła się II Wojna Światowa? Zastępca Dulkiewicz: „Na początku było
    słowo (…) To złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi”

    W opublikowanym
    w czwartek liście działacze opozycji i naukowcy przypominają,
    że prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz nie zareagowała na kłamstwa
    Piotra Grzelaka.

    Nie prostowała Pani
    prowokacyjnych kłamstw o polskiej historii. W naszej ocenie nie wykonała
    Pani żadnego gestu, który obniżyłby temperaturę sporu. Przeciwnie,
    podobnie jak wielokroć wcześniej, wygłosiła Pani konfrontacyjną
    przemowę, nazywając Rzeczpospolitą Polską „państwem opresyjnym”

    — podkreślono w liście opublikowanym na portalu wPolityce.pl.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Mocny list! Działacze opozycji w PRL i naukowcy piszą do Dulkiewicz: „To może skutkować kompromitacją naszego samorządu”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. Burza wokół Westerplatte.


    Burza wokół Westerplatte. Sellin odpowiada: Gdańsk interesował się nim wyłącznie 1 września. Doprowadzał teren do dewastacji

    Aby wybudować muzeum na półwyspie Westerplatte, trzeba
    ujednolicić strukturę własnościową tego terenu. Jest kilka podmiotów,
    które mają prawa własności na terenie półwyspu, ale najwięcej
    ma samorząd miasta Gdańska - powiedział we wtorek na briefingu w Sejmie
    wiceminister kultury Jarosław Sellin.


    Jako posłowie zdecydowaliśmy się przedłożyć ten projekt,
    aby przywrócić należne miejsce polu bitwy Westerplatte, które ma wymiar
    symboliczny nie tylko w Polsce, ale jest rozpoznawalnym znakiem
    rozpoczęcia II Wojny Światowej w Europie i na świecie. Przez 30 lat
    miast Gdańsk gospodarowało tym terenem. Nie zostało tam praktycznie nic
    zrobione, a część obiektów uległa nawet dewastacji

    — mówił na konferencji prasowej w Sejmie Kazimierz Smoliński z PiS.

    Sellin
    wyraził wdzięczność posłom Prawa i Sprawiedliwości, że „taką inicjatywę
    specjalnej ustawy porządkującej strukturę własnościową na terenie
    półwyspu Westerplatte podjęli”, ponieważ, jak zaznaczył „naszym
    marzeniem już od lat jest zbudowanie tam nowoczesnego
    plenerowego muzeum”.

    Jego zdaniem „to miejsce musi nowocześnie
    opowiadać o tej siedmiodniowej bitwie, ale też o tej martyrologii, która
    tam miała miejsce, bo zamęczono tam też mnóstwo Polaków podczas
    przymusowych prac prowadzonych przez Niemców siłami więźniów obozu
    koncentracyjnego Stuthoff”. Przypomniał, że „już w 2003 r. prezydent
    Aleksander Kwaśniewski wpisał pole bitwy na Westerplatte na ekskluzywną
    prezydencką listę pomników historii”.

    To jest lista - wówczas kilkudziesięciu - miejsc najważniejszych w Polsce

    — wyjaśnił. W jego ocenie „był to sygnał, że państwo polskie powinno w sposób szczególny się tym miejscem opiekować”.

    Dlatego
    w 2006 r. (…) powołaliśmy pełnomocnika wojewody pomorskiego do spraw
    rewitalizacji terenu Westerplatte. Zainwestowaliśmy tam pierwsze
    pieniądze i chcieliśmy doprowadzić do budowy muzeum Westerplatte

    — opowiadał.

    Przypomniał, że 1 września 2007 r. powołano Muzeum Westerplatte jako oddział Muzeum Historii Polski.

    Niestety, po utracie władzy przez PiS Platforma Obywatelska tych planów zaniechała

    — mówił.

    Teren
    Westerplatte przez kilka lat władzy rządowej był zaniedbany, tak jak
    przez kilkadziesiąt lat władzy samorządu miasta Gdańska


    dodał. Powiedział, że dopiero w 2008 r. powołano Muzeum II Wojny
    Światowej „w zupełnie innym miejscu”, a w grudniu 2015 r. minister
    kultury powołał Muzeum Westerplatte i Wojny Obronnej 1939 r.

    W 2016
    r. postanowiliśmy połączyć Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum
    Westerplatte, od tego czasu Muzeum II Wojny Światowej podejmuje np.
    działania archeologiczne

    — zaznaczył. Poinformował, że w ciągu czterech sezonów odnaleziono tam ok. 50 tys. artefaktów.

    Teraz dowiadujemy się, że pani prezydent Gdańska wycofała zgodę na badania archeologiczne na tym terenie

    — powiedział.

    Według
    Sellina, aby wybudowanie muzeum było możliwe, trzeba „ujednolicić
    strukturę własnościową na terenie półwyspu Westerplatte”, a ona, jak
    podkreślił „jest skomplikowana”.

    Tam jest kilka
    podmiotów, które mają prawa własności na terenie półwyspu, ale najwięcej
    tego najbardziej kluczowego terenu, gdzie odbywały się najbardziej
    intensywne walki, ma samorząd miasta Gdańska

    — wyjaśnił.

    Myślę,
    że każdy normalny samorząd cieszyłby się z tego, że państwo polskie
    na terenie miasta, którym zarządza, chce zainwestować bardzo poważne
    pieniądze. Szacujemy około 150 mln złotych na budowę tego muzeum. Nie
    rozumiemy, dlaczego władze Gdańska zgłaszają jakieś zastrzeżenia
    i wątpliwości co do tego planu

    — dodawał Sellin.

    Obchody
    rocznicy II Wojny Światowej odbywają się co roku. Przyznaję, że jest
    to inicjatywa prezydenta Pawła Adamowicza. Z inicjatywy prezydenta
    te obchody się odbywają. Każdego 1 września o 4:45, gdzie też władze
    państwowe przyjeżdżają. Nie ma tutaj żadnej kolizji, konfliktu. Mamy
    pretensje do władz Gdańska o to, że się interesowały Westerplatte
    wyłącznie 1 września o 4:45, natomiast w ciągu pozostałych 364 dni nie
    interesowały się tym miejscem, nie inwestowały, nie budowały muzeum.
    Doprowadzały teren do dewastacji, do zaniedbania. To się
    powinno skończył

    — podkreślał.


    Platforma bije się o Westerplatte. Absurdalne oskarżenia:
    Nikt, tak jak Adamowicz, nie dbał o pamięć tego miejsca. PiS chce ją
    zniszczyć

    "Ten teren jest uporządkowany i jest godnie uporządkowany,
    jak należy się miejscu pamięci. Chodzi o to, żeby przejąć ten teren na
    obchody 80-
    Westerplatte - stan z maja 2019 r. / autor: Fratria; Twitter

    Tuż przed posiedzeniem sejmowej Komisji Infrastruktury
    pomorscy posłowie klubu PO-KO urządzili „teatralną” konferencję prasową.
    Straszyli PiS-em i zaklinać rzeczywistość o „godnie
    uporządkowanym” terenie.

    Prezydent Paweł
    Adamowicz od 1998 roku, co roku o 4:45 rozpoczynał uroczyste obchody
    na Westerplatte. Nikt tak jak Paweł Adamowicz nie dbał o pamięć
    o Westerplatte, nikt tak nie myślał o tym, co się wydarzyło 1 września
    1939 roku. Nikt tak tej pamięci nie pielęgnował


    mówiła na konferencji prasowej w Sejmie Agnieszka Pomaska z PO-KO.
    Dramatyzowała, że posiedzenie komisji infrastruktury „to pierwszy krok
    do tego, żeby tę pamięć zniszczyć, żeby odebrać gdańszczanom, Polakom
    kawałek ich ziemi”.

    Westerplatte należy
    do gdańszczan, do Polaków. Dzisiaj zamiary PiS-u są takie, żeby ten
    kawałek ziemi odebrać, żeby uprawiać tam politykę i mamy na to mnóstwo
    dowodów. Zrobimy wszystko, żeby Westerplatte obronić

    — dodała.

    Zapowiedziała, że złożą wniosek o odrzucenie specustawy w I czytaniu.

    To nie
    jest specustawa, tylko specprzejęcie. Jak PiS chce odebrać samorządowi
    cokolwiek, to produkuje specjalną ustawę. W ten sposób każdemu
    właścicielowi można odebrać tę ziemię, która jest jego. Doskonale wiemy,
    że nie chodzi o to, żeby zagospodarować ten teren, bo ten teren jest
    uporządkowany i jest godnie uporządkowany, jak należy się miejscu
    pamięci. Chodzi o to, żeby przejąć ten teren na obchody 80-lecia wybuchu
    II wojny światowej

    — mówiła Małgorzata Chmiel.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. Sejm przyjął specustawę ws.

    Sejm przyjął specustawę ws. Westerplatte. Ma usprawnić budowę Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 w Gdańsku

    Za ustawą głosowało 262 posłów, przeciw było 164, od głosu wstrzymał się jeden. Wcześniej posłowie odrzucili wniosek o odrzucenie ustawy oraz cztery poprawki dotyczące m.in. zmiany jej tytułu.

    Poselski projekt ustawy „o inwestycjach w zakresie budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 – Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku” wpłynął do Sejmu w maju. W drugiej połowie czerwca zajęła się nim Komisja Infrastruktury wprowadzając do niego poprawki m.in. redakcyjne, doprecyzowujące, legislacyjne i językowe. W środę na posiedzeniu Sejmu odbyło się drugie czytanie projektu.

    Według jego autorów, posłów PiS, ustawa ma usprawnić budowę Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 w Gdańsku. Posłowie PiS chcą m.in., by Westerplatte - lepiej niż dotychczas - ukazywało heroizm polskich żołnierzy, którzy w 1939 r. stawili opór w tym miejscu po agresji III Rzeszy Niemieckiej na Polskę. Ich zdaniem, teren ten nie jest należycie wykorzystany dla polskiej pamięci. W uzasadnieniu do projektu napisano, że „ochrona oraz właściwe zagospodarowanie Pola Bitwy na Westerplatte ma na celu zachowanie unikatowych wartości historycznych, przestrzennych, materialnych i niematerialnych, symbolizujących bohaterstwo oraz ofiarę poniesioną przez polskiego żołnierza”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. Gdańsk: Dziś zostanie odsłonięty pomnik rotmistrza Witolda Pilec

    Gdańsk: Dziś zostanie odsłonięty pomnik rotmistrza Witolda Pileckiego

    Dziś o godz. 17.00 w Gdańsku zostanie odsłonięty pomnik rotmistrza Witolda Pileckiego, bohatera, który uosabia walkę Polaków o wolną i niepodległą ojczyznę. Aby uhonorować tą wielką postać Muzeum II Wojny Światowej podjęło decyzję o ustawieniu jego pomnika na placu przy swojej siedzibie.

    „Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętą wiarę i tradycję własnego Narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem” – tak brzmiało motto Witolda Pileckiego, którego pomnik zostanie odsłonięty przed Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku 17 września br. Dla gości będzie on symbolem godnej naśladowania postawy wobec zła i okrucieństwa jakim była II wojna światowa.

    Witold Pilecki już jako chłopiec działał w niepodległościowym harcerstwie, a następnie uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Po wybuchu II wojny światowej brał czynny udział w obronie Ojczyzny. Od listopada 1939 r. współtworzył Tajną Armię Polską. W latach 1940-1943 został dobrowolnym więźniem w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz, gdzie organizował ruch oporu oraz dokumentował dramat więzionych i bestialstwo niemieckich oprawców. Obozowe przeżycia nie tylko nie załamały Pileckiego psychicznie, ale jakby dodatkowo mobilizowały do walki i do działania. Po wypełnieniu misji i ucieczce, powrócił do walki zbrojnej. Podczas Powstania Warszawskiego walczył w zgrupowaniu „Chrobry II”, a po kapitulacji trafił do obozów jenieckich Lamsdorf i Murnau. Po wyzwoleniu obozu wstąpił do II Korpusu Polskiego we Włoszech. Na rozkaz gen. Andersa w 1945 r. powrócił do zniewolonego przez Sowietów kraju, ponownie angażując się w działalność niepodległościową. Aresztowany przez komunistów, został poddany brutalnemu śledztwu i po sfingowanym procesie skazany na śmierć i zamordowany strzałem w tył głowy 25 maja 1948 r. w warszawskim więzieniu na Mokotowie. Miejsce pochówku rotmistrza komuniści ukryli.

    „Rtm. Witold Pilecki należał do najodważniejszych ludzi w swoim
    pokoleniu” – napisał prezydent Andrzej Duda w liście oczytanym we wtorek
    w Gdańsku, w trakcie uroczystości odsłonięcia pomnika Pileckiego, który
    stanął przed wejściem do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.



    Skierowany
    do uczestników uroczystości list prezydenta odczytał jego doradca Piotr
    Karczewski. Duda napisał m.in., że Pilecki „należał do
    najodważniejszych ludzi w swoim pokoleniu”. „Jego patriotyzm i
    szlachetność, a zarazem determinacja i skuteczność w zwalczaniu wrogów
    ojczyzny, uczyniły go prawdziwą legendą Polski podziemnej. Jestem
    przekonany, że w pełni zasłużył nie tylko na cześć, którą słusznie
    dzisiaj odbiera od nas, swoich rodaków, lecz także aby zostać uznanym za
    wzór bojownika ruchu oporu znanego w Europie i na całym świecie” –
    podkreślił Duda.
    „Przeżywaliśmy dramat zbrodni sądowej na ojcu, lęki i upokorzenia”



    Specjalne przesłanie skierowała również do uczestników wtorkowej
    uroczystości córka rotmistrza – Zofia Pilecka–Optułowicz. List od niej
    odczytał dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Karol Nawrocki.
    Autorka pisma podziękowała „wszystkim ludziom dobrej woli, którzy czczą
    pamięć jej ojca w tak ważnym dla Polaków mieście, jakim jest Gdańsk”.



    „Dla mnie oraz dla mojej rodziny ten pomnik ma wielkie znaczenie
    moralne. Przeżywaliśmy dramat zbrodni sądowej na ojcu, lęki i
    upokorzenia. Odczuwaliśmy przez lata bolesne poczucie
    niesprawiedliwości. Dziś odczuwamy radość i dumę. Oto rotmistrz Witold
    Pilecki stał się dla wielu rodaków wzorem Polaka i człowieka” –
    napisała.



    „Jego raporty z Auschwitz, pisane bez nienawiści, pełne szacunku dla
    ludzi sprawiedliwych i dzielnych, niezależnie od narodowości, których
    spotkał w tym piekle, stały się dla wielu z nas natchnieniem i zachętą
    do czynienia dobra. Jednocześnie, jako rodzina, odczuwamy niepokój, bo
    nie umilkły jeszcze echa sporów o pomnik, o miejsce, o to, kto jest
    kompetentny, by wybierać projekt i organizować uroczystości. Uważamy, że
    są to spory niepotrzebne, tworzące złą aurę wokół pięknego
    przedsięwzięcia, które powinno nas jednoczyć” – napisała też córka
    rotmistrza.



    Pomnik rtm. Pileckiego



    Odsłonięty we wtorek pomnik przedstawia kroczącą postać rotmistrza
    Witolda Pileckiego. Na cokole znajduje się wykonana z brązu figura
    mierząca około 2,8 m wysokości. Rotmistrz przedstawiony został w
    mundurze. W jednej z dłoni trzyma czapkę nawiązującą kształtem do tych,
    jakie nosili więźniowie obozów koncentracyjnych.



    Rtm. Witold Pilecki



    Witold Pilecki, aby zdobyć materiały wywiadowcze o tworzonych przez
    hitlerowców obozach koncentracyjnych, dobrowolnie dał się hitlerowcom
    uwięzić podczas łapanki w Warszawie. Trafił do Auschwitz. Założył tam
    wśród więźniów konspiracyjną organizację, przekazywał na zewnątrz
    informacje o ludobójstwie w obozie. Uciekł z Auschwitz w 1943 r. Walczył
    w powstaniu warszawskim, po upadku powstania trafił do niewoli
    niemieckiej.



    Został schwytany przez UB, był torturowany i w 1948 r. skazany na karę
    śmierci. Wyrok wykonano przez strzał w tył głowy 25 maja 1948 r. w
    więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. Dr K. Nawrocki o pracach

    Dr
    K. Nawrocki o pracach archeologicznych na Westerplatte: Nie było łatwo,
    żeby te badania utrzymać, bowiem miasto Gdańsk robiło wszystko, aby je
    przerwać


    Nie
    było łatwo, żeby te badania utrzymać, bowiem miasto Gdańsk robiło
    wszystko, aby je przerwać. Byliśmy taką trochę enklawą walki o ważne dla
    naszego narodu wartości, ale udało się te badania utrzymać i 24
    września znaleźliśmy pierwszy zachowany częściowo szkielet ludzki. Co
    ważne, ten szkielet pokazuje grozę, jaka rozegrała się na Westerplatte –
    podkreślał dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w
    Gdańsku, w środowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    115. Kuriozalne żądania byłej


    Kuriozalne żądania byłej dyrekcji MIIWŚ w Gdańsku blokują przebudowę Wystawy Głównej

    autor:

    Andrzej Potocki


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    116. Muzeum II Wojny Światowej w

    Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku otrzymało działkę na Westerplatte pod budowę Muzeum Westerplatte i Wojny 1939

    Działka na gdańskim Westerplatte, decyzją wojewody pomorskiego,
    trafiła w piątek w ręce Muzeum II Wojny Światowej. Bez tej działki nie
    mogło być mowy o kolejnej inwestycji – podkreślił dr Karol Nawrocki,
    dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    117. Gdańsk: K. Nawrocki otrzymał

    Gdańsk: K. Nawrocki otrzymał powołanie na siedmioletnią kadencję dyrektora Muzeum II Wojny Światowej

    Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Karol Nawrocki
    będzie sprawował swoją funkcję przez kolejną kadencję do 2027 r. -
    poinformowała dziś rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej Hanna
    Mik-Samól.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. Ważne zwycięstwo prawdy! Sąd


    Ważne zwycięstwo prawdy! Sąd uznał prawo dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku do pokazania polskich bohaterów


    Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił 16 z 17 zarzutów, jakie
    obecnej dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej postawili w pozwie autorzy
    pierwotnej koncepcji wystawy, w tym były jej dyrektor, Paweł Machcewicz -
    dowiaduje się portal wPolityce.pl.

    Istotą sporu było
    to, czy nowe kierownictwo placówki, w tym powszechnie szanowany
    dyrektor, historyk dr Karol Nawrocki, ma prawo umieścić na wystawie
    elementy, które opowiadają prawdę o polskim losie w czasie II Wojny
    Światowej, o polskim heroizmie i narodowym cierpieniu, o polskiej pomocy
    Żydom prześladowanym przez Niemców.

    Udało się
    obronić polskich bohaterów. Z 17 zmian, które skarżyli powodowie, tylko
    jedna została uznana. Zostaje Kolbe, Pilecki, Ulmowie. Wielka radość!

    — mówi nam dyr. dr Karol Nawrocki.

    Dodaje,
    że czeka na pisemne uzasadnienie wyroku, ale ma nadzieję, że wyrok
    będzie oznaczał trwałe przyznanie dyrektorowi Muzeum oczywistego prawa
    do kreowania kształtu wystawy za którą przecież odpowiada.

    Z informacji, które posiadamy wynika, że sąd w jednym tylko punkcie przyznał rację powodom:
    nakazał Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zaprzestania wyświetlania
    filmu pt. „Niezwyciężeni” autorstwa Instytutu Pamięci Narodowej na dwóch
    ekranach podzielonych murem i zasiekami w sekcji 18 wystawy „Od wojny
    do wolności” oraz zasądził od pozwanego muzeum na rzecz Stowarzyszenia
    Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku 10 tys. zł, w związku z naruszeniem
    praw autorskich i dóbr osobistych powodów.

    Wielka szkoda, bo to film prawdziwy, wartościowy i atrakcyjny dla także zagranicznej publiczności.

    ZOBACZ:

    Proces ws. praw autorskich do wystawy MIIWŚ trwał od lipca 2018 r.

    Muzeum
    II Wojny Światowej w Gdańsku zostało otwarte 23 marca 2017 r. Autorami
    wystawy głównej był zespół złożony z ówczesnego dyrektora placówki prof.
    Pawła Machcewicza, jego ówczesnych zastępców - dr. hab. Piotra
    Majewskiego i dr. Janusza Marszalca oraz prof. Rafała Wnuka. W kwietniu
    2017 r., w efekcie decyzji podjętych przez Ministerstwo Kultury
    i Dziedzictwa Narodowego, nowym szefem placówki został dr Karol
    Nawrocki. Poczynając od września 2017 r. rozpoczął on wprowadzanie zmian
    na wystawie głównej. W odpowiedzi autorzy ekspozycji wnieśli pozew
    o naruszenie ich praw autorskich.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. Muzeum II Wojny Światowej ma

    Muzeum II Wojny Światowej ma zezwolenie na budowę Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 na historycznej działce

    Wojewoda pomorski Dariusz Drelich zezwolił we wtorek na
    realizację części inwestycji pn. "Budowa Muzeum Westerplatte i Wojny
    1939 - Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku”, obejmującej
    działkę, na której znajduje się wiele kluczowych dla Westerplatte
    historycznych miejsc i obiektów.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. Przygotowania do

    Przygotowania do budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939

    Trwają przygotowania do rozpoczęcia budowy muzeum upamiętniającego
    bohaterską obronę Westerplatte. W Gdańsku powinien ruszać kolejny
    (siódmy już) etap prac archeologicznych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    121. MIIWŚ: W najbliższych dniach

    MIIWŚ: W najbliższych dniach odbędą się ekshumacje szczątków majora Henryka Sucharskiego i kaprala Andrzeja  Kowalczyka

    W najbliższych dniach odbędą się ekshumacje szczątków majora Henryka
    Sucharskiego i kaprala Andrzeja Kowalczyka. Do czasu powstania nowego
    cmentarza na Westerplatte będą one przechowywane w bazylice św. Brygidy -
    powiedział w piątek dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku dr
    Karol Nawrocki.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    122. Dr Karol Nawrocki wygrał


    Dr Karol Nawrocki wygrał konkurs na prezesa IPN! "Cieszę się, że praca moja i mojego zespołu w Muzeum II WŚ została doceniona"


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    123. Zwycięstwo przyzwoitości nad


    Zwycięstwo przyzwoitości nad draństwem w Muzeum II WŚ. Machcewicz, Majewski, Marszalec i Wnuk - ręce precz od polskiej…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl