Nadchodzi czas patriotów. III

avatar użytkownika UPARTY

 

III Zemsta jako maskarada
Osiągnięcie na jesieni przez Pis przewagi poparcia społecznego nad PO w ciągu zaledwie kilku tygodni skoordynowanych działań politycznych pokazało motyw zamachu smoleńskiego, ale tylko jednego ze środowisk politycznych. Przecież Prezydenta Kaczyńskiego można było zabić w sposób o wiele mniej spektakularny, gdyby to chodziło tylko o niego. Tak naprawdę chodziło nie tyle o zabójstwo prezydenta, co o obezwładnienie Pisu przez eksterminację jego kierownictwa.

Na jesieni tego roku, rząd czując zapewne, że słabnie jego zaplecze polityczne i nie chcąc być rzuconym przez salon na pożarcie Pisowi, jako winny przynajmniej zaniedbań w ochronie prezydenta i stworzenia w ten sposób możliwości dokonania zamachu, postanowił się bronić i dlatego był “przeciek” o ustaleniach prokuratorskich, ale zrobiony w ten sposób, by opinia publiczna nie miała czasu zastanowić się nad motywami tej zbrodni.

Jak tzw opinia publiczna na podstawie dowodów materialnych uzna, że doszło do zamachu, co jednak okazuje się jest możliwe a jednocześnie zapomni o tak szybko osiągniętej przewadze Pisu na PO - a to też się stało, to będzie bardzo łatwo zwrócić jej uwagę na konieczność zastanowienia się co w Pisie i Lechu Kaczyńskim było takiego groźnego, że trzeba było zacząć zabijanie.

To nie jest drobna zmiana zmiana akcentów. Rządowi w całym ciągu prowokacji jesiennych chodzi o to, by ludzie nie zastanawiali się nad bezpośrednim skutkiem zamachu smoleńskiego a nad jego genezą, bo nie sądzę, by rząd miał nadzieję na ukrycie samego faktu zamachu.

Wszyscy wiedzą , w tym i zaplecze propagandowe rządu, iż jak dotąd nikt nie definiował długofalowych interesów politycznych i ekonomicznych poszczególnych środowisk w Polsce, więc jednoznaczne ustalenie genezy zamachu może być trudne, a nawet jeśli się to uda, to zobaczymy motywy salonu a nie rządu i administracji. Oni, na swoje potrzeby taki wykaz interesów mają więc wiedzą co z niego może wyniknąć. Wolą więc byśmy zobaczyli motywy salonu bo wtedy odpowiedzialność za zamach spada bardziej na bezosobowy salon, który swoja propagandą wychował szaleńców.

W tym kontekście widać polityczny sens wniosku o postawienie Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunałem Stanu. Tu nie chodzi o to by ich ukarać, bo wszyscy wiedzą, że nie ma za co. Tu chodzi o to, by pokazać, że się ich nienawidzi i ta nienawiść a nie interes polityczny ma być rzekomo genezą działań przeciwko Pisowi. Tu chodzi o ukrycie faktu posiadania długofalowego, ideologicznego interesu politycznego w unicestwieniu Pisu.
Tyle, że może się to nie udać. Możemy bowiem narysować „mapę interesów politycznych”.

Mamy już początek “odcinka bazowego”- jest nim przekonanie o sprawności politycznej Pisu i determinacji elit Antypisu w anihilacji tak groźnego przeciwnika a kwestie rzekomej nienawiści też zbadamy. Mamy też i drugi punkt, który może być zakończeniem “odcinka bazowego” niezbędnego do narysowania “mapy interesów politycznych” w Polsce.

Interesem politycznym administracji jest taka partia polityczna, która chce sprawowania władzy dla samego faktu jej sprawowania. Czyli taka partia polityczna, która nie tyle chce realizować jakiś program a jedynie mieć możliwość zajmowania rozmaitych stanowisk państwowych. Żaden urzędnik nie jest przecież zainteresowany koniecznością osiągania jakichkolwiek rezultatów swojej działalności. On chce po prostu wygodnie żyć z pełnienia swojej funkcji. Im niej ma zadań tym lepiej im bardziej zadania są rutynowe bym lepiej. Żadnych więc zmian w sposobie funkcjonowania administracja nie chce. Nie chce więc żadnych reform, żadnych programów naprawczych, nie chce niczego poza rutyną, no poza pieniędzmi na przykład „z Unii” Dla nich idealnym premierem jest właśnie Tusk, który też chce sobie być po prostu premierem, bo to fajna fucha. Ta jedność interesów jest podstawą sojuszu PO z administracją, ale powodem konfliktu z salonem.

Salonowi zaś naprawdę nie jest wszystko jedno! Oni chcą konkretnego ustroju społecznego i naciskając na swoją reprezentacje polityczną, chcą by administracja publiczna ten ich ustrój wprowadzała w życie. Stawiają więc przed administracją konkretne zadania a administracja tego nie chce i dla tego weszła w konflikt z salonem! Prawdopodobnie doszło do tego w lutym tego roku, kiedy premier raczył stwierdzić, że „ktoś przestawił wajchę w mediach”. Teraz już wiemy, że tym kimś byli liderzy salonu.

Zaczynając rozważania o motywie katastrofy nie od już widocznego gołym okiem bezpośredniego skutku politycznego, a niejako drugiej strony, tej która palcem wskazuje nam rząd, czyli od rozważań ogólnych, najpierw trzeba zrozumieć istotę konfliktu miedzy Pisem a salonem.

Czyli, jak zapominając na chwilę o tym, co już zobaczyliśmy, uznamy , że PO jest jego częścią salonu, co zresztą w czasie planowania zamachu było prawdą i dopiero wtedy będziemy analizować przyczyny zamachu, to wcale nie dojdziemy do najprostszego motywu, czyli wyborów prezydenckich.
Zobaczymy zaś wręcz konieczność likwidacji Pisu z punktu widzenia interesów salonu. Dojdziemy wtedy do wniosku, że nie był to wcale zamach na Prezydenta a był to zamach na Pis!
Dojdziemy też do wniosku, że salon zaplanował zamach już w momencie, w którym zaczął przekonywać PO do kandydatury Komorowskiego na prezydenta. Początkowo naturalnym kandydatem wydawał się Tusk. Moim zdaniem decydowano się na tak bezradnego w swych wypowiedziach kandydata na prezydenta jakim jest B.Komorowski na wszelki wypadek!
Gdyby zamach się nie udał, to żądza władzy środowiska skupionego wokół tak kiepskiego kandydata była łatwym do pokazania motywem zbrodni. Chodziło o to by jednoznacznie pokazać, że gdyby ten kandydat miał zacząć bezpośrednią dyskusje z Prezydentem Kaczyńskim, to ich spotkanie z wydarzenia politycznego przemieniłoby się najprawdopodobniej w program satyryczny. To z jednej strony pokazałoby bezpośredni i oczywisty motyw zamachu a ukryło interes ideologiczny salonu. To było chytre posunięcie.

Swoją drogą, nie powinniśmy zapominać, że Prezydent był jedną z 96 ofiar zamachu, a teraz często za sprawą propagandy o tym zapominamy.

Jak będziemy o tym pamiętać, to okaże się wtedy, że objęcie stanowisk urzędowych przez ludzi gotowych zorganizować zamach było narzędziem do realizacji skrywanych do tej pory interesów ideologicznych i ekonomicznych salonu!
Bo nawet chwila zastanowienia doprowadzić będzie musiała do wniosku, że działająca legalnie i w ramach prawa III RP, bardzo proeuropejska partia polityczna jaką jest Pis, jest dla nich takim samym, a nawet większym zagrożeniem jak radykalne ruchy narodowe, których nie eksterminują fizycznie!
Przecież to Prezydent Kaczyński prosił prof. Legutkę, by ten przekonał Prezydenta Czech Klausa do ratyfikacji Traktatu Lisbońskiego! Czy inna partia polityczna w Polsce jest równie proeuropejska! Czy Prezydent Kaczyński opublikował drugą część raportu z likwidacji WSI, która mogła by zaszkodzić wielu ludziom z elity – nie! Czy Jarosław Kaczyński chciał za wszelką cenę wpisać zakaz aborcji do konstytucji, co by upokorzyło lewicę - żadną miarą! On tylko nie zabronił Jurkowi przeprowadzenia swojego prywatnego niejako projektu legislacyjnego, ale i go nie popierał, za co Jurek obraził się na Kaczyńskiego i wyszedł z Pisu. Czyli szacunek dla odczuć lewicy, wola współżycia z osobami o innym światopoglądzie, były dla J. Kaczyńskiego ważniejsze niż zwartość własnego zaplecza politycznego! Takich przykładów można podać bardzo wiele. Czemu więc tak boją się Pisu a próbują nam wmówić, że go nienawidzą!

Pis, będący przecież quasi-sojalistyczną, proeuropejską partią “umiarkowanego postępu w granicach prawa” okazuje się być groźniejszy od radykalnych ruchów narodowych. Teraz jest pytanie: dlaczego i dla kogo?
Kto woli żeby powstały radykalne ruchy narodowe głoszące potrzebę dokonania zmian rewolucyjnych, niż żeby Pis wrócił do władzy w ramach obecnego sytemu politycznego! Odpowiedź na to pytanie to jest drugi punkt odniesienia umożliwiający narysowanie wspomnianej “mapy interesów politycznych”.

Ta zdumiewająca i trudna do zaakceptowania , ale prawdziwa konstatacja o cechach Pisu stawia kwestię zamachu smoleńskiego w zupełnie innym świetle. Może się okazać, że motyw zamachu był o wiele bardziej skomplikowany a przez to może ujawnić również inspiratorów zamachu a nie tylko bezpośrednich zleceniodawców. Może się wtedy okazać, że organizatorzy zamachu, czyli ci którzy wydali polecenie bezpośrednim zamachowcom, sami działali albo „na zlecenie”, albo w celu przypodobania się. Ten, dobroduszny w sumie obraz Pisu rysuje się z naszej, “moherowej” perspektywy, ale może trzeba na ten problem spojrzeć z innej strony.

Gdy zmienimy perspektywę to, wielu ludzi z trudem, ale jednak zrozumie, że chęć zdobycia władzy wcale nie była dla inspiratorów najważniejsza, że zachowanie przy władzy obecnej ekipy było ceną za zamach! A dobroduszność Pisu jest tym, co dla nich wydaje się najgorsze.

Większość z nas tego jeszcze nie widzi, ale tylko dla tego, że nie zdaje sobie sprawy jakie namiętności targają salonem, jakie w związku z tym mogą być ich motywy wszelkich działań, do czego ludzie, nazywani ogólnie salonem mogą dążyć i po co. My, jeśli myślimy o motywach ludzkich działań, w tym i zbrodni smoleńskiej, to zastanawiamy się nad wszystkimi naszymi pożądaniami, naszymi namiętnościami, a nie myślimy, z oczywistych powodów, o tym co się nam w głowach nie mieści. Bo jak się nie mieści, to dla nas tego nie ma!

Gdy za sprawą propagandy, nie mamy świadomości jak politycznie skuteczny jest PiS to nic, co możemy sobie wyobrazić nie starcza jako motyw zamachu. To duży problem, jeżeli jednak będziemy mieli bezsporny dowód na jego dokonanie wtedy czując się zobowiązanymi zrozumieć motywy zamachowców będziemy musieli „rozszerzyć swoje horyzonty” i wtedy zobaczymy rzeczy dla na obecnie niewidoczne. Praktycznie rzecz biorąc wykluczy to manipulacje polityczne salonu. To rzeczywiście może spowodować natychmiastowe skutki polityczne, ale inne niż gdy uznamy, że celem zamachu było wygranie wyborów prezydenckich. To może być natychmiastowa katastrofa całego salonu, do czego obecnie dąży administracja i część PO. Jeśli jednak będziemy pamiętać i o bezpośrednim motywie Smoleńska to będzie to i katastrofa całej administracji III RP.
Tak więc można powiedzieć, że uchyla się okienko zmian historycznych i w naszym najlepiej pojętym interesie jest z niego skorzystać. Na razie szczelina jest wąska, ale możemy ją poszerzyć.

Przy okazji mobilizacji swojego środowiska po tym jak Pis osiągnął przewagę salon musiał ujawnić swoją drugą tajemnicę. To zaś postanowił wykorzystać rząd.
Co salon zrobił, jeszcze przed 11 listopada, jaki apel został skierowany nieco już osłabłych lemingów , gdy zaczęło rosnąć poparcie dla Pis i było oczywiste, że zostaną ujawnione okoliczności zamachu mogące tą tendencje jeszcze wzmocnić?

Od razu, w tym samym dniu, w którym ukazał się artykuł w “Rzeczpospolitej” przeciwnicy J. Kaczyńskiego przypomnieli, zdawało by się już zapomniany, zarzut ale ich zdaniem w dalszym ciągu całkowicie dyskwalifikujący go jako polityka. Otóż, stwierdzili oni, że Kaczyński powinien sam się wycofać z działalności politycznej i zrezygnować z pełnienia wszelkich funkcji politycznych, bo ... na jego zachowanie, na jego wypowiedzi mają wpływ... emocje! Niby znowu banalne, ale....
Zważmy, że jak do tej pory większość prowokacji politycznych w Polsce polega na tym, że podaje się fakty lub okoliczności mające rozbudzić emocje, a gdy one już są rozbudzone i świetnie widoczne, mówi się, że osoby im się poddające są osobami, które nie powinny zajmować się polityką i ogólnie sprawami społecznymi, bo te powinny być przede wszystkim racjonalne. Można więc powiedzieć, że Oni łączą się pod sztandarem wypranego z emocji …. racjonalizmu. (vide: sprawa Brauna)

Czyli, to racjonalizm jest ideologią łącząca Antypis? Ale co w tym złego?

Rzeczywiście, nie racjonalny polityk zdaje się być groźny dla wszystkich. Z tego powodu zawsze po pokazaniu emocji pisaków słabło poparcie dla rozemocjonowanych liderów Pis, a rosło dla salonowych „profesjonalistów” i opresyjny system trwał nadal.

Nigdy jednak mi się to rozumowanie specjalnie nie podobało, ale podobnie jak większość z nas, nie zastanawiałem się nad tym zagadnieniem, bo nie doceniałem jego wagi. Przecież jest oczywiste, że nie ma nic złego w rozsądku - z pozoru!

Miałem jednak wątpliwości i nie odrzucałem ludzi kierujących się emocjami. Źródłem tych wątpliwości były wspomnienia, czy raczej wypowiedzi esesmanów organizujących masową zagładę ludzi w obozach koncentracyjnych.
Oni za największa trudność, ale zarazem za warunek swej skuteczności, uznawali właśnie wygaszenie swoich emocji. Im nie wolno było, ani nienawidzić więźniów, ani ich lubić . Sami twierdzili, że warunkiem ich skuteczności jako narzędzia, jakby nie było politycznego, był właśnie czysty, wyprany z emocji racjonalizm!

Czyli, gdyby kierowali się bardziej emocjami a mniej racjonalizmem, to nie mordowaliby tak skutecznie ludzi z powodów politycznych! Nasuwa się więc pytanie: i co byłoby w tym złego? Oczywiście, że nic. Ale jeśli tak to na czym polega wyższość bezdusznego racjonalizmu? Nie ma tej wyższości!
To szokujący problem, bo jego rozwiązanie kwestionuje stereotypy.

Można powiedzieć, że obozy pracy to przykład skrajny, ale przecież wszyscy ludzie w jednolitej strukturze politycznej muszą być podobni, i oprawcy, i ich zwierzchnicy oraz wszyscy, którzy ich wspierają. Bez ich zgody obozy by nie powstały! W mniej skrajnych sytuacjach np. w aktywności ludzi wspierających system, nie widać cech charakterystycznych ich osobowości jak u oprawców, ale to nie znaczy, że ich nie ma. Można więc powiedzieć, że istotą systemów opresyjnych jest racjonalizm władzy. Więc co złego jest w człowieku zajmującym się polityką, jeśli nie lekceważy emocji. Moim zdaniem nic a dla salonu jest on zagrożeniem!

Jeśli chcemy pokonać salon musimy uzmysłowić wszystkim, że w emocjach nie ma nic złego i wszyscy łącznie z instytucjami państwa powinni je szanować.
Jest i drugie pytanie, które trzeba przy tej okazji zadać . Czy ktoś, kto żyje w kulcie racjonalizmu i nie kieruje się w swych działaniach emocjami, to może poddawać się czysto emocjonalnej chęci zemsty? Oczywiście, że nie, bo go system natychmiast odrzuci. Tak więc jeśli słyszymy, że ktoś żyjący w kulcie rozumy się mści, to znaczy, że kłamie, że chce ukryć prawdziwe motywy swego postępowania. Czemu więc tak czepiają się Macierewicza, Ziobry i Kaczyńskiego? To znowu maskarada! Im zawsze chodzi o przyszłość!

Platformie, salonowi i administracji jakiekolwiek emocjonalne ograniczenie omnipotencji władzy, taka niemożność czysto racjonalnego działania przeszkadza. W tym są podobni tak do siebie jak i do swoich ideowych protoplastów. Dlatego wspólnie zwalczają nie tylko Pis! Zobaczmy wszystkich ich wrogów a zobaczymy kim oni są i jacy są.
cdn

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz