Tablica upamiętniającą samospalenie się Andrzeja Filipiaka 13 czerwca 2013 r. przed kancelarią premiera Tuska

avatar użytkownika Maryla
14 września 2013 r. w dniu ogólnopolskich protestów pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa" pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich w Warszawie działacze kilku organizacji społecznych umieścili tablicę upamiętniającą samospalenie się w tym miejscu Andrzeja Filipiaka, następującej treści:

"W tym miejscu w dniu 13 czerwca 2013 r. ANDRZEJ FILIPIAK dokonał samospalenia w geście protestu przeciwko nieludzkiej polityce i biedzie. Zmarł On śmiercią męczennika za godność zwykłych ludzi w dniu 20.06.2013 r. Cześć Jego pamięci!"

W dniu 13 czerwca 2013 r. w Warszawie pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów podpalił się 56 letni Andrzej Filipiak z Kielc. Lekarze przez ponad tydzień walczyli o jego życie. Mimo tego, że poparzone miał aż 60 procent ciała -- wszyscy do końca wierzyli, że być może uda się go uratować. Cudu jednak nie było. Do desperackiego czynu popchnęła go straszliwa bieda. Pożyczył od żony 30 złotych na bilet do Warszawy, ogolił się i wyszedł z domu. Miał jechać protestować pod oknami premiera. Nikt jednak, nawet jego bliscy nie przypuszczali, że ten protest będzie miał tak dramatyczny przebieg. Bezrobotny budowlaniec, nie wzbudzając niczyich podejrzeń, wmieszał się w tłum pikietujących związkowców. W pewnym momencie wyciągnął butelkę z łatwopalną substancją, oblał się nią i podpalił. Ludzie rzucili mu się na pomoc. Gasili jego płonące ciało transparentami, ale niestety nie na niewiele się to zdało. Pan Andrzej, który dłużej już nie mógł wytrzymać upokorzenia życiem w biedzie, odniósł bardzo poważne obrażenia. Jego żona - Wiesława Filipiak mówi wprost: "On to zrobił, bo już był załamany i zrozpaczony naszą sytuacją. Nie miał pracy a MOPR nam odmawia pomocy większej, nie mamy z czego żyć. Mąż mówił, że to wszystko co się złego u nas w rodzinie dzieje to wina polskiego rządu, który tak rządzi, że ludzie nie mają pracy i środków do życia." Andrzej Filipiak mieszkał z żoną w Kielcach. Małżeństwem byli od 35 lat. Mieli dwoje dorosłych już dzieci. Pan Andrzej był budowlańcem, ale zachorował na kręgosłup i od 5 lat nie mógł znaleźć innej pracy. Utrzymywali się z 570 złotych zasiłku. Dom Filipiaków stoi na peryferiach Kielc. Dopiero od niedawna jest tam woda, ale tylko zimna. Jest schludnie, choć bieda aż piszczy.

Andrzej Filipiak jest tylko jedną z wielu ofiar nieludzkiej polityki, która doprowadza do skrajnej nędzy i ubóstwa coraz większe masy polskiego społeczeństwa. W ten sposób symbolicznie uhonorowano wszystkich tych, którzy z biedy, braku pracy, braku środków do życia i braku jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa targnęli się na swoje życie.
Nie zostawił po sobie żadnego listu, nie przyjechał do Warszawy, by protestować. Po prostu stanął przed Kancelarią Premiera, oblał ciało łatwopalną cieczą i podpalił się. Dlaczego to zrobił ? Bo to był jego krzyk rozpaczy !!!

Nagranie momentu wklejenia tablicy upamiętniającej ...  
http://www.youtube.com/watch?v=oySXfTRt_UQ
Nie zostawił po sobie żadnego listu, nie przyjechał do Warszawy, by protestować. Po prostu stanął przed Kancelarią Premiera, oblał ciało łatwopalną cieczą i podpalił się. Dlaczego to zrobił ? Bo to był jego krzyk rozpaczy !!!
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Joanna K.

1. Rozumiem śp. A.Filipiaka. Bieda jest nie do zniesienia.

Jeżeli wolno mówić tu coś więcej, to raczej pomyślałabym o spaleniu matoła i jego małp, zaraz jakiś nagrzany sędzia o skolonizowanej moralności będzie chciał mnie sądzić i wyrwać kilka złotych na ...ale jeśli na trumnę dla matoła, to chętnie.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski