Marek Mądrzak-lustratorpolski : Ksiądz Józef Maj a jego bajkopisarze

avatar użytkownika Maryla

Gdy o poniższej sprawie opowiedziałem znajomemu, zatchnęło go z wrażenia. Jest artystą, więc łatwo się wzrusza. Proszę zatem nie przekazywać tych wiadomości osobom przewrażliwionym.

3 lutego 2015 r. Sąd Okręgowy w Łodzi orzekł w sprawie oświadczenia lustracyjnego Józefa Maja. Dlaczego w Łodzi? Bo chodzi o innego Józefa Maja niż by się warszawiakom wydawało. Ksiądz Józef Maj, były proboszcz parafii na Służewcu, mieszka w Warszawie i w przypadku złożenia przez niego wniosku autolustracyjnego orzekał będzie tut. Sąd Okręgowy. 

Nieudane próby lustracji Księdza Maja podejmowano pod koniec zeszłej dekady. Według księdza Maja sprawą zajmowały się już „Wprost”, „Polityka” i „Trybuna Ludu” oskarżając go o współpracę z UB  (sic). Ja takich publikacji w sieci nie odnalazłem. Niemniej naciskano wtedy na niego, aby sprawę wyjaśnił. Ksiądz Maj zwrócił się do IPN o określenie, czy to on figuruje w Katalogu archiwalnym (tzw. liście Wildsteina) i o przyznanie statusu pokrzywdzonego. IPN odpowiedział w obydwu sprawach: 1) ksiądz Maj nie figuruje na tzw. liście Wildsteina 2) odmówiono przyznania mu statusu pokrzywdzonego. O co chodzi? Lista Wildsteina jest niczym innym niż katalogiem zachowanych teczek, więc z pierwszego pisma IPN wynika jedynie, że teczki księdza Maja w IPN nie ma. Większy ciężar gatunkowy ma druga odpowiedź, bo odmowa przyznania statusu pokrzywdzonego miała miejsce w dwóch przypadkach. Albo wnioskodawca nie był w ogóle inwigilowany przez służby specjalne PRL, albo był inwigilowany przez te służby, ale później poszedł na współpracę. O szczegółach zachowanej dokumentacji poniżej, dość wspomnieć, że ksiądz Maj opublikował pierwszą odpowiedź z IPN i posługuje się tym pismem jako dowodem na całkowitą bezpodstawność wnoszonych podejrzeń. A dlaczego ksiądz Maj nie opublikował drugiej odpowiedzi z IPN?

Według udostępnionych w IPN dokumentów ksiądz Maj miał prowadzone dwie teczki. Pierwszą teczkę założono mu jeszcze w 1968 r., tak jak wszystkim innym z jego stanu- teczkę ewidencji operacyjnej na księdza- w skrócie teok. Ta teczka nie zachowała się, mimo złożenia w archiwum w czerwcu 1987 r. Mimo jej zniszczenia, ksiądz Maj powinien na podstawie zapisów ewidencyjnych w dziennikach Służby Bezpieczeństwa o prowadzeniu teok uzyskać w IPN status pokrzywdzonego. Nie stało się tak, ponieważ od czerwca 1978 r. prowadzono drugą teczkę o charakterze agenturalnym tj. na początku w kategorii kandydata na tajnego współpracownika, a rok później zmieniono kategorię na tajnego współpracownika ps. „Szczepan”, co można ustalić w oparciu o treść kart osobowych i zapisach w dziennikach SB- jak w przypadku teok. Teczkę tę prowadzili funkcjonariusze Wydz. IV stołecznej jednostki SB, ale w końcu 1988 r. teczkę przejęli do prowadzenia funkcjonariusze Wydz. II Dep. IV MSW, co traktuję jako pewnego rodzaju awans. Według zapisów ewidencyjnych teczkę prowadzono aż do stycznia 1990 r. Fakt ten ma potwierdzać zapis z „bazy Biura Studiów– fundusz „O” do nr., którym oznaczono księdza Maja w ewidencji MSW: funkcjonariusz Wydz. V DSiA MSW miał wynagrodzić Księdza (a więc również spotkać się) w dniu 8.12.1989 r.

Wobec zniszczenia zasadniczej teczki księdza Maja za ważne źródło należy uznać akta paszportowe Księdza, z których wynika zainteresowanie funkcjonariuszy Wydz. IV stołecznej SB:

- pismo z 12.06.1979 r. do naczelnika Wydz. IV o złożeniu Wniosku o paszport na wyjazd do Włoch 1.07- 20.08.1979 r.- do wykorzystania, podpisał zastępca naczelnika Wydz. Paszportów KSMO mjr E. Augustyniak;

- pismo z 5.08.1981 r. do naczelnika Wydz. Paszportów KSMO dot. złożonego wniosku księdza Maja o paszport na wyjazd do Francji: Z ważnych względów operacyjnych proszę o przygotowanie paszportu na dzień 17.08.1981 r.

Do odbioru paszportu upoważniam por. /…/ st. insp. Wydz. IV., podpisał zastępca naczelnika Wydz. IV Lucjan Wolski;

- adnotacja na Wniosku księdza Maja o paszport na wyjazd do Włoch w 1983 r.- paszport dla księdza odbierze tow. /…/;

- adnotacja:

PILNE na 88.07.05

Maj Józef

zł. 06.27

odb. 07.28

poz. 44

[parafa]

88.07.04

 

Komentarz księdza Maja do treści tej dokumentacji uzyskałem dwukrotnie, nie będę przytaczał tu (z)użytych argumentów, bo ich wartość jest taka, jak wybiórcze opublikowanie odpowiedzi z IPN. Istotną część stanowią argumenty personalne m.in. że jestem człowiekiem młodym i nie pamiętam PRL-u. Pocztą zwrotną podaję, że na pewno ksiądz nie jest człowiekiem młodym i wrósł w PRL dużo mocniej ode mnie. Przykładem jest sposób, w jaki ksiądz próbował utrącić tę publikację poprzez wydzwanianie do redakcji tygodnika „Gazeta Obywatelska”. O ile pamiętam to Kisielewski scharakteryzował komunizm jako ustrój, w którym sprawy (i ludzi) załatwia się „na telefon”, a redakcjami sterowały telefony z Wydz. Prasy KC PZPR do ich naczelnych. Rzeczywiście, ja nie wrosłem na tyle w PRL, aby pysznić się, że chciałem kogoś załatwić telefonicznie.

Według księdza Maja ani razu nie rozmawiano z nim o tej sprawie z ramienia Komisji Kościelnej Metropolii Warszawskiej. Oceniam to jako zagadkowe, ponieważ z dokumentami zapoznawał się w 2011 r. ks. Piotr Staniewicz dyr. Archiwum Archidiecezjalnego. Proszę zapytać Dyrektora o wnioski z lektury dokumentów.

Przechodzę do głównego wątku publikacji. Niezależnie od prawdziwości powyższych dokumentów (proszę oskarżyć oficera prowadzącego o ich fałszowanie) w tym wszystkim dziwi mnie najbardziej to, jak poważanemu dziennikarzowi odpuszczono zakłamywanie całej sprawy. Piszę o Jerzym Jachowiczu, którego publicystykę krytykowałem na przykładzie tekstu o Pawle Dereszu i tekstu o tzw. układzie SB. Sprawa Księdza Maja jest już trzecim przykładem, że Jachowicz powinien kury doić, a nie publikować. Proszę spojrzeć na tekst http://wpolityce.pl/polityka/166182-ksiadz-pralat-jozef-maj-z-plk-ryszardem-kuklinskim-w-tle-wyrozniony-przez-senat-stanow-zjednoczonych To, jak Jachowicz przebadał i zaprezentował życiorys Księdza Maja, może zaimponować niejednemu dziennikarzowi z Czerskiej i Wiertniczej.

Lapsus Jachowicza poprzedził lapsus jego kolegi z medialnego koncernu- Jana Żaryna. W publikacji z pretensjami naukowymi nt. bł. Popiełuszki, zamieścił wstępniak i kilkakrotnie wspomniał o działalności ks. Józefa Maja, ani razu nie zdradzając się ze znajomością ww. dokumentacji na temat jego rejestracji w charakterze tw. Jeśli moi stali Czytelnicy pamiętają teksty o tym, że Żaryn orzekł tam o zniszczeniu teczki bł. Popiełuszki, milczał w sprawie teczki ks. Bijaka, przy o. Hejmo nie zająknął się o wywiadzie wojskowym, a teraz czytają o kolejnym rozminięciu się z zasobem archiwalnym IPN, to zawiadamiam ich, że to nie koniec wytykania…

W organie „dwugłowego Michnika” doszła do władzy „grupa trzymająca teczki”, na razie naliczyłem cztery osoby, które mają na koncie publikacje „wybielające”. Członkowie grupy regularnie orzekają, że ktoś nie jest agentem i zwykle chodzi o kogoś „swojego”. Umożliwię im jeszcze wielokrotnie wypowiedzenie się, iż bohaterowie moich tekstów są tw „tylko w rozumieniu SB”.

 

http://gazetaobywatelska.info/blog/showEntry/1408

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz