Ku Fatimie 2017

avatar użytkownika intix

 

 

 

 

                                              

 

                                                  Modlitwy Anioła z Fatimy

                               Boże mój, wierzę w Ciebie, wielbię, ufam i miłuję Cię.
                         Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą,
                                         nie wielbią, nie ufają i Ciebie nie miłują.

         Przenajświętsza Trójco, Ojcze, Synu, Duchu Święty, w najgłębszej pokorze cześć Ci oddaję
                 i ofiaruję Tobie Przenajdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa,
                       obecne na ołtarzach całego świata, jako wynagrodzenie za zniewagi,
                                świętokradztwa i obojętność, którymi On jest obrażany.
             Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi,
                                     proszę Cię o nawrócenie biednych grzeszników.
                                                                Amen

 

 

                                           

 

                                         >>> Kaplica Objawień w Fatimie <<<

 

.

                      


                                                                  * * *

 

                                                

 

                                     Pierwsze Objawienie Matki Bożej w Fatimie
                                                           13 maja 1917:

       Zanim postawimy się w obecności Naszej Pani i rozważymy w jaki godny podziwu sposób interweniuje Ona aby ratować nas, Jej biedne dzieci, musimy najpierw zdać sobie sprawę z tego, że wkraczamy w duchowy świat, który jest niewyrażalnie święty, czysty i delikatny.

       Św. Maksymilian Kolbe wyraził to w najgłębszych słowach: ,,gdy zaczynasz czytać o Niepokalanej, nie zapominaj, że wkraczasz w kontakt z czystą i żywą istotą, która jest bez żadnej skazy. Rozważ również, że słowa które czytasz nie zdołają wyrazić tego, kim Ona jest, ponieważ są ludzkimi słowami, wywodzącymi się z ludzkich pojęć, które przedstawiają wszystko jedynie w ziemski sposób, podczas gdy Niepokalana jest istotą należącą całkowicie do Boga i dlatego jest Ona w nieskończonym stopniu wyżej niż wszystko co nas otacza. Z uczciwością przyznaj również, że sam bez Jej pomocy, nie możesz niczego o Niej się dowiedzieć i konsekwentnie nie możesz Jej prawdziwie kochać, to Ona sama musi oświecać Cię coraz bardziej aby przyciągnąć swoje serce do pokochania Jej”.

       Jeśli jest to prawda dotycząca wszystkiego, co o Niej czytamy, o ile bardziej jest to prawdziwe, gdy zaczynamy doświadczać Jej samej i odbierać Jej słowa i gesty.

       Nie powinniśmy również czytać o wydarzeniach dotyczących objawień tylko po to, aby przywołać pewien historyczny fakt, tak jakby Fatima była tylko spotkaniem Matki Boga z trójką dzieci. Wizjonerzy są zawsze jedynie narzędziami wybranymi przez Nią, aby pośredniczyć w przekazaniu Jej wiadomości. Są też reprezentantami wszystkich ludzi, do których Nasza Pani mówi pośrednio, podczas gdy mówi bezpośrednio do Łucji, Franciszka i Hiacynty. Słowa Naszej Pani powinny popłynąć prosto do naszych serc, tak jakbyśmy byli osobiście obecni w Cova da Iria w 1917 roku.

       Oto historia pierwszego objawienia:

       13 maja 1917 r. dzieci bawią się budując murek dookoła gęstych krzewów na szczycie zbocza Cova da Iria, kiedy nagle widzą jakby błyskawicę. „Lepiej pójdźmy do domu —mówi Łucja — zaczyna błyskać, może przyjść burza”. Dzieci schodzą ze zbocza poganiając owce w stronę drogi. Dochodząc mniej więcej do połowy zbocza blisko dużego dębu, widzą znowu błyskawicę, a zrobiwszy kilka kroków dalej, ujrzeli na skalnym dębie Panią w białej sukni, promieniejącą światłem jaśniejszym od słońca.

       Oto jak wspomina to wydarzenie s. Łucja: „Przerażeni tym widzeniem zatrzymaliśmy się. Byliśmy tak blisko, że znajdowaliśmy się w obrębie światła, które Ją otaczało, lub którym Ona promieniała, mniej więcej w odległości półtora metra.

       Potem powiedziała do nas nasza Droga Pani: «Nie bójcie się, nic złego wam nie zrobię».

       — «Skąd Pani jest» — zapytałam.

       — «Jestem z Nieba».

       — «A czego Pani ode mnie chce?»

       — «Przyszłam was prosić, abyście tu przychodzili przez 6 kolejnych miesięcy, dnia 13 o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę. Następnie wrócę jeszcze siódmy raz.»

       — «Czy ja także pójdę do nieba?»

       — «Tak.»

       — «A Hiacynta?»

       — «Też.»

       — «A Franciszek?»

       — «Także, ale musi jeszcze odmówić wiele różańców.»

       Przypomniałam sobie dwie dziewczynki, które niedawno umarły, były moimi koleżankami. Uczyły się tkactwa u mojej starszej siostry.

       — «Maria das Neves jest już w niebie?»

       — «Tak, jest.» (Zdaje się, że miała jakieś 16 lat).

       — «A Amelia?»

       — «Zostanie w czyśćcu aż do końca świata.» (Sądzę, że mogła mieć 18 do 20 lat).

       — «Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośba o nawrócenie grzeszników?»

       — «Tak, chcemy.»

       — «Będziecie więc musieli wiele cierpieć, ale łaska Boża będzie waszą siłą.»

       Wymawiając te ostatnie słowa (łaska Boża itd.) otworzyła po raz pierwszy ręce przekazując nam światło tak silne, jak gdyby odblask wychodzący z Jej rąk. To światło dotarło do naszego wnętrza, do najgłębszej głębi duszy i spowodowało, żeśmy się widzieli w Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym zwierciadle.

       Pod wpływem wewnętrznego impulsu również nam przekazanego, padliśmy na kolana i powtarzaliśmy bardzo pobożnie: «O Trójco Przenajświętsza, uwielbiam Cię, mój Boże, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie». Po chwili nasza Droga Pani dodała:

       «Odmawiajcie codziennie Różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny». Potem zaczęła się spokojnie unosić w stronę wschodu i wreszcie zniknęła w nieskończonej odległości. Światło, które Ją otaczało, zdawało się torować Jej drogę do przestworza niebieskiego. Z tego powodu mówiliśmy nieraz, że widzieliśmy, jak się niebo otwierało. Ukazanie się Matki Boskiej nie wzbudziło w nas ani lęku, ani obawy, ale było dla nas zaskoczeniem. Gdy mnie pytano, czy odczuwałam lęk, mówiłam «tak», ale to się odnosiło do strachu, jaki miałam przed błyskawicą i przed nadchodzącą burzą, przed którą chcieliśmy uciekać, bo błyskawice widzieliśmy tylko podczas burzy. Błyskawice te nie były jednak właściwymi błyskawicami, lecz odbiciem światła, które się zbliżało.

       Rozważmy teraz słowa Naszej Pani podczas pierwszego objawienia 13 maja 1917 roku:

       1) ,,Nie bójcie się, nic złego wam nie zrobię”

       Ponieważ są to pierwsze słowa Naszej Pani są one bardzo ważne. ,,Nie bójcie się, nic złego wam nie zrobię”. Łucja wyjaśnia: ,,strach, który odczuwaliśmy nie był strachem przed Matką Boską, ale przed nadchodzącą burzą. Pojawienie się Naszej Pani nie wywołało strachu, ani przerażenia, a jedynie zaskoczenie”. Sto lat po objawieniach fatimskich możemy odnaleźć głębszą interpretację tych słów: świat żyje w strachu. Tak wiele sił ciemności próbuje nas skrzywdzić. Przeciwko temu pada deklaracja: ,,Ja wasza Matka nie skrzywdzę was”, ze mną nie macie się czego obawiać, żadna krzywda nie może wam się stać, jeśli mnie wysłuchacie, podążycie za mną, zaakceptujecie mnie.

       2) ,,Jestem z Nieba”

       Z pewnością zainspirowana przez Ducha Świętego, Łucja zdobyła się na odwagę, aby zapytać: - Skąd Pani jest? Wtedy Nasza Pani dała swoją pierwszą odpowiedź i nie powiedziała: ,,Pochodzę z Nieba”, co oczywiście byłoby prawdą, ale powiedziała: ,,Jestem z Nieba” (tak podaje Łucja w swoim pierwszym spisanym sprawozdaniu z 1922 roku). Już w tych słowach odnajdujemy całą Jej tajemnicę. Gdy zapytamy wraz z Aniołami i Świętymi: ,,Kim jesteś o Niepokalana?” Ona odpowie: Ja jestem – z Nieba!

       Z Nieba: jest to echo modlitwy Ojcze Nasz: ,,Ojcze Nasz, któryś jest w Niebie”. I z tego Nieba Ona JEST z całą swoją istotą i osobowością. Natomiast wszyscy ludzie są przede wszystkim ,,z ziemi”, są dziećmi ludzkich rodziców. Maryja jest jedyną istotą ludzką, która była zwolniona z tej wspólnej reguły, jest najpierw i zasadniczo ,,z nieba”, a dopiero wtórnie ,,z ziemi”. Dlaczego? Ponieważ: ,,Pan mię posiadł na początku dróg swoich, pierwej niźli co czynił z początku. Od wieków jest zrządzona i z starodawna, pierwej niźli się ziemia stała. Jeszcze nie było przepaści, a jam już poczęta była ... Z Nim byłam wszystko składając” (Ks. Przysłów 8, 23-30)

       Przyczyna istnienia Maryi jest zanurzona w tajemnicy Boga: Jej życie na ziemi jest jedynie widzialną ekspresją Tej, która jest z Nieba. Jej istota, Jej fundament, Jej najgłębsza intymność nie są związane ze stworzeniem, ale ze Stwórcą, nie z czasem, ale z wiecznością, po prostu z niebem. Maryja nigdy nie będzie żyła dla niczego innego oprócz Boga, Jej istnienie będzie polegać jedynie na byciu Córką Ojca, Matką Syna, i Oblubienicą Ducha Świętego. Ja Jestem. Nie powiedziała: ,,pochodzę…”, ale ,,jestem…”. Jest to jakby jej auto-definicja: moje istnienie, moja tożsamość, moje ja jest ,,bytem z nieba”. Niebo jest wiecznym życiem, jest świętością, jest światłem bez ciemności, wiecznym pokojem, pełnią doskonałości: wszystko jest czyste, niepokalane! Dlatego to przedstawienie się Naszej Pani jest wiernym echem Jej odpowiedzi na pytanie Bernadetty:

       — Kim Pani jest?

       — JESTEM Niepokalanym Poczęciem.

       Jest tu jeszcze jeden ważny szczegół do rozważenia: W ścisłym sensie jedynie Bóg może powiedzieć: . Ponieważ tylko On naprawdę JEST. Gdy stworzenie mówi ,,ja jestem”, naprawdę chodzi o ,,ja mam”. Nikt rozsądny nie powiedziałby: ,,Ja jestem życiem”, ale ,,Ja mam życie”, nie powiedziałby ,,Ja jestem prawdą”, ale ,,ja mówię prawdę”. ,,Ja Jestem” oznacza pełne posiadanie. ,,Ja jestem” oznacza, że jestem zasadą tego, co posiadam. Dlatego tylko Nasz Pan, ponieważ On jest Bogiem, może powiedzieć: Jestem zmartwychwstaniem i życiem. Zanim Się narodził Abraham, JA JESTEM. Czy nie jest to przesada, a nawet nieprzyzwoitość, gdy Maryja mówi w Lourdes ,,Jestem Niepokalane Poczęcie”, a w Fatimie ,,Jestem z Nieba”? Byłoby tak, gdyby mówiła o swoim własnym stworzonym istnieniu, które jest po prostu niczym. Jeśli Bóg pozwala Jej przedstawiać się w taki sposób, to znaczy, że jest w Niej coś istotnie BOSKIEGO.

       Co takiego? Dzięki Jej pełni łask i Jej istnieniu wolnym od jakiejkolwiek zmazy grzechu, Maryja otrzymała całkowicie i zupełnie dar, który pochodzi od Ojca i Syna – Ducha Świętego, którego Bóg zesłał do Jej Serca. Duch Święty całkowicie Ją przenika, tak że nie pozostaje już Jej nic własnego, ale cała jest pełna Boga: wszystkie Jej myśli, słowa, akcje, stają się bardziej myślami, słowami i działaniami Ducha Świętego niż Jej samej. Dlatego Ona może powiedzieć: Ja Jestem.

       Św. Maksymilian w taki sposób wyjaśnia tę tajemnicę: ,,W niewysłowiony sposób zjednoczona z Duchem Świętym jako Jego Oblubienica, ale w znaczeniu bez porównania doskonalszym, niż to słowo w stworzeniach wyrażać może. Jakie jest to zjednoczenie? Jest ono nasamprzód wewnętrzne, jest zjednoczeniem Jej istoty z istotą Ducha Przenajświętszego. Duch Przenajświętszy w Niej mieszka, w Niej żyje i to od pierwszej chwili Jej istnienia, zawsze i na wieki. Na czym polega to życie Jego w Niej? On sam w Niej jest miłością, to miłość Ojca i Syna, miłość, którą Bóg sam siebie miłuje, miłość całej Trójcy Przenajświętszej, miłość płodna, poczęcie. W podobieństwach stworzonych zjednoczenie miłości to zjednoczenie najściślejsze. Mówi Pismo św., że będą dwoje w jednym ciele [Genesis 2:24] i Pan Jezus podkreśla: ,,Oni nie są już dwoma, ale jednym ciałem” [Mt 19,6]. W sposób bez porównania ściślejszy, bardziej wewnętrzny, istotniejszy, Duch Przenajświętszy żyje w duszy Niepokalanej, w Jej istocie i Ją zapładnia, już od pierwszej chwili istnienia przez całe Jej istnienie, czyli wiecznie”.

       3) Jedyna wyjątkowa konieczność: Sprawy ostateczne

       Na czym polega wielki temat Fatimy od samego początku? Objawienie Anielskie ukazuje absolutny prymat Boga, honor Trójcy Najświętszej, nawrócenia do Boga i wynagrodzenie za zniewagi wyrządzone Bogu. Nasza Pani umieści te same zagadnienia w sercach dzieci, gdy przekaże później dzieciom Boskie Światło i wprowadzi je w głębie Boskiego majestatu i nieskończonej Miłości. Pierwsze słowa wypowiedziane przez Naszą Panią dotyczą zagadnień życia po śmierci, przede wszystkim Nieba i Czyśćca. Podczas trzeciego objawienia ukaże Ona w dobitny sposób rzeczywistość piekła. Znów zainspirowana przez Ducha Świętego Łucja zapytała:

       – A ja czy pójdę do nieba?

       Cóż to za lekcja dla naszych materialistycznych i ateistycznych czasów, gdzie prawie każdy zwraca się do świata i swojego krótkiego życia na świecie. Jak często to pytanie pojawia się dzisiaj w umysłach ludzi, nawet wierzących, nawet gorliwych katolików? To małe pytanie Łucji jest w pewien sposób podsumowaniem życia wszystkich Świętych, a także celem pracy nad zbawieniem duszy: wszystko w naszym życiu powinno obracać się wokół UNUM NECESSARIUM, jedynej najważniejszej rzeczy: ,,Czy pójdę do nieba?”. Co dziś zrobiłem w celu pójścia do nieba? O Matko Maryjo, ty przyszłaś odpowiedzieć na to pytanie, i odpowiesz mi, jeśli ja odpowiem na twoje wezwanie, tak jak odpowiedziały na nie dzieci fatimskie.

       – A Hiacynta? A Franciszek? A Maria de Neves? A Amelia?

       Te pytania pokazują, co jest dla nas naprawdę ważne. Zawierają w sobie nowe Przykazanie Naszego Pana – prawdziwą miłość bliźniego. I znów, jaka to lekcja dla nas, którzy jesteśmy ciągle zajęci jedynie materialnymi dobrami świata wokół nas, a nasza miłość bliźniego zwykle ogranicza się do zapewniania im materialnych dóbr i ziemskich rozkoszy! Musimy nauczyć się patrzeć na świat z tymi pytaniami: ,,Co z moimi dziećmi, co z moimi przyjaciółmi, moimi sąsiadami, moimi krewnymi, moimi wrogami, moimi współobywatelami i innymi członkami mistycznego ciała etc.? Jaki będzie koniec ich życia? Czy pójdą do nieba? I znów odpowiedź jest w rękach Maryi, i Jej odpowiedzią znów będzie ,,tak”, jeśli ludzie użyją koniecznych środków do zbawienia ich dusz, szczególnie jeśli ,,będą odmawiać wiele różańców”.

       ,,Tak, będą zbawieni!”

       Powinniśmy być pod głębokim wrażeniem tej pocieszającej obietnicy Naszej Niebieskiej Matki. Ta obietnica jest dla tych wszystkich, którzy za Nią podążają i pragną podążać za śladami tych trzech małych dzieci. Zdumiewający jest również fakt, że Maryja wyjawia Łucji, że jej przyjaciółka Maria de Neves jest już w niebie, gdyż zwykle taka wiedza prawie nigdy nie jest dana nikomu za wyjątkiem kanonizowanych Świętych. W ten sposób Ona potwierdza, że Jej przyjście z Nieba do nas ma jeden wielki cel: przypomnieć nam o tej wyjątkowej konieczności i pomóc nam w drodze do nieba.

       Czyściec:

       - A Amelia? – ,,Będzie w czyśćcu aż do końca świata!”. Katechizm Naszej Pani z dokładną precyzją mówi, że ,,pójście do nieba” nie jest łatwą sprawą. Droga do świętości jest ciężką pracą i wymaga heroicznego poświęcenia. Jeśli ,,pójście do nieba”, zbawienie dusz, świętość, wszechogarniająca radość w świetle tego, który jest samym Bogiem jest głównym celem objawienia Naszej Pani, należy również pamiętać, że jedynie czyste dusze będą oglądać Boga. Dopóki człowiek jest skażony przez ciemności (grzech), nie może zjednoczyć się z Tym, który jest czystym światłem.

       Jednak skoro prawie nikt nie znajduje się całkowicie czysty w momencie śmierci, prawie nikt nie mógłby pójść do nieba, gdyby Bóg w Swoim Miłosierdziu nie stworzył Czyśćca, który umożliwia duszy oczyszczenie się po śmierci. Jednak to miejsce oczyszczenia jest duchowym ogniem, który oczyszcza dusze przez okropne cierpienia. Nasza Pani używa przykładu przyjaciółki Łucji Amelii, aby pokazać jak intensywne mogą być te cierpienia: ,,do końca świata!”. Dla nas oznacza to pełnię cierpienia aż do wyczerpania wszystkich możliwości. Skoro zdaniem Ojców Kościoła jedna minuta w czyśćcu jest gorsza niż 100 lat najgorszych cierpień tutaj na ziemi, możemy sobie wyobrazić, co oznacza: ,,do końca świata”.

       Cóż to za lekcja dla nas, którzy jesteśmy całkowicie pochłonięci naszymi ziemskimi problemami i cierpieniami, skupieni wyłącznie na naszych krótkich latach na ziemi oraz na małej grupie ludzi, którzy nas otaczają. Nasze życie na ziemi można porównać do małego pagórka, za którym widzimy ogromną dolinę, gdzie płonie wielki ogień wypełniony niezliczonymi duszami. Pośród nich możemy rozpoznać naszych przodków, krewnych, przyjaciół... Oni wszyscy spoglądają w kierunku nieba i w kierunku tego małego pagórka, jakim jest ziemia, skąd mogą otrzymać ogromną ulgę i często całkowite uwolnienie z bólu, gdyby tylko ludzie nie byli zupełnie zajęci sobą, ale mieli trochę miłości dla bliźniego i zechcieli im pomóc w ich cierpieniach. Już na samym początku swych objawień Nasza Pani przypomina nam o tym ogromnym świecie czyśćca wypełnionym milionami dusz. Ona chce w ten sposób zachęcić nas abyśmy im pomogli (ponieważ są to jej kochane dzieci) pragnie również przypomnieć nam, że po tym krótkim okresie czasu na ziemi, czyściec może być również naszym miejscem pobytu na wiele, wiele lat, jeśli nie będziemy starać się o to, aby pójść do nieba.

       Myśl o czyśćcu pomaga nam odłączyć się od naszego śmiesznego małego świata i dostrzec inny świat, ten naprawdę istotny i prawdziwy oraz żyć w prawdzie. Na koniec Nasza Pani daje nam ważną lekcję dotyczącą Kościoła: Pojawia się tu na ziemi, aby być z Jej dziećmi z Kościoła Wojującego. Kościół Wojujący istnieje, aby przygotować dusze na Kościół Triumfujący w Niebie. Pomiędzy nimi jest Kościół cierpiący, który jest okazją dla biednych grzeszników, aby mogli się przygotować na wieczną błogość po śmierci. Te trzy części stanowią jeden Kościół, a tym co je łączy jest Boża Łaska oraz narzędzie Bożej Łaski, jakim jest Nasza Pani.

       4) Droga do Nieba: modlitwa i cierpienia

       Gdy cel jest już wyznaczony, Nasza Pani mówi o środkach, jakich należy użyć. ,,Obiecuję, że uczynię cię szczęśliwą nie na tym świecie, ale w następnym”, powiedziała Niepokalana Bernadetcie w Lourdes. Podobnie w Fatimie, po obiecaniu trójce dzieci nieba, Matka Boża od razu obwieszcza im cierpienia. Jest to królewska droga Krzyża, która prowadzi do Światła. Już w 1916 roku Anioł poprosił dzieci, aby nieustannie ofiarowały Bogu swoje cierpienia: ,,Przede wszystkim przyjmijcie i znoście z poddaniem cierpienia, które wam Bóg ześle”. Dziś Nasza Pani prosi dzieci o znacznie więcej ,,Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośba o nawrócenie grzeszników?”.

       Znów Nasza Pani podkreśla tutaj ogromną wartość ofiar, krzyży i cierpień ku chwale Boga i zbawienia dusz. Nasuwa się myśl, że po ukazaniu dzieciom rzeczy ostatecznych, Nasza Pani mogłaby poradzić dzieciom, aby przekazały tę wiadomość dalej, by poprosiły księdza o odprawienie Mszy św., by zorganizowały modlitwy lub inne dzieła pracy apostolskiej. Dzieje się jednak inaczej. Pierwszym środkiem nie jest nawet modlitwa, ale cierpienie ofiarowane z własnej woli w intencji wynagrodzenia i nawrócenia! Ogromne znaczenie ma również fakt, że to cierpienie musi być dobrowolnie zaakceptowane, aby mogło wydać nadprzyrodzone owoce. Musi to być akt miłości w stronę Boga i w stronę bliźniego, który staje się w ten sposób najdoskonalszym wypełnieniem największego przykazania. Im chętniej cierpienia są akceptowane, tym bardziej stają się one aktami miłości i tym więcej przynoszą owoców. Dlatego Nasza Pani prosi dzieci o dobrowolną zgodę.

       A po uzyskaniu tej zgody stwierdza: ,,Będziecie więc musieli wiele cierpieć”. To pokazuje nam, że słowa naszej Pani nigdy nie są błahostką ani frywolną konwersacją, ale angażują człowieka w pełni. Jeśli powiesz ,,tak”, będzie dokładnie ,,tak”, z wszystkimi konsekwencjami. Oprócz ofiar i cierpień Nasza Pani podczas każdego objawienie mówi o jeszcze jednym środku, którego należy używać: o modlitwie! Przede wszystkim o codziennym Różańcu. Anioł przygotował już dzieci na życie modlitwy, nalegając na akty strzeliste, do których można dodać ,,modlitwę Anioła”. Zobaczymy, że każde Objawienie Fatimskie poucza nas o tym, jak mieć regularne i głębokie życie duchowe. Jeśli użyjemy tych środków, tak jak zrobiły to dzieci z Fatimy, dostrzeżemy w naszym sercu te same efekty, jakie pojawiły się w ich sercach.

       Przede wszystkim takie życie modlitwy i ofiary jest najwyższym środkiem danym przez samego Boga: ,,Łaska Boża będzie waszą siłą”. Nasza droga do nieba polega na nieustannych wysiłkach. Byłoby jednak błędem myśleć, że te wysiłki pogłębiają naszą świętość. Nasze wysiłki, chociaż są ważne, mogą nas jedynie przygotować na interwencję w naszym życiu samego Boga, który daje nam Śwoje Światło i Swoje Życie – Łaskę, która przemienia naszą duszę aby stała się święta. Dowód potwierdzający tę prawdę zjawia się zaraz potem:

       5) Wizja Boga

       Wymawiając te ostatnie słowa (łaska Boża itd.) otworzyła po raz pierwszy ręce przekazując nam światło tak silne, jak gdyby odblask wychodzący z Jej rąk. To światło dotarło do naszego wnętrza, do najgłębszej głębi duszy i spowodowało, żeśmy się widzieli w Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym zwierciadle.

       Jest to tajemnicza i niezwykła wizja, ponieważ w zaskakujący sposób ukazuje wszechpośrednictwo Maryi, które z wielką łaską jest Jej dane, aby prowadzić dusze do Światła Boga. Trzy razy dzieci będą kontemplować ten olśniewający spektakl, który przypomina nam objawienie ,,Dziewicy ze światłami” (Cudowny Medalik na Rue de Bac w 1830 roku).

       Łucja daje nam ważne świadectwo: ,,Pod wpływem wewnętrznego impulsu również nam przekazanego, padliśmy na kolana”. Według największych badaczy Fatimy, punktem centralnym tych objawień są te trzy przekazania ,,Boskiego Światła” przez Niepokalaną. Każdy szczegół jest tutaj niezwykle ważny. Najpierw, sam gest Naszej Pani, która ,,otworzyła po raz pierwszy ręce przekazując nam światło tak silne, jak gdyby odblask wychodzący z Jej rąk…”. Powinniśmy upaść na kolana, tak jak dzieci to uczyniły i spojrzeć na te dłonie, które nosiły Jezusa Chrystusa, które ciężko pracowały podczas Jej całego życia. Jednak te ręce są czymś o wiele więcej niż symbolem: potrzebujemy naszych dłoni, aby przekazać innym, to co posiadamy. Otwarcie dłoni oznacza, że otwieram swoje serce, otwieram siebie, otwieram bramy mojego wnętrza. Skoro Maryja jest ,,łaski pełna”, gdy otwiera Swoje ręce ocean Łask spływa na dusze, które stoją przy Niej. Łucja podaje, że łaski (światło) wychodziły z Jej rąk, co oznacza, że brama raju jest nie tylko przez Nią otwarta, ale że Ona sama jest bramą do nieba. Co Ona przekazuje? ,,Światło tak silne. To światło dotarło do naszego wnętrza, do najgłębszej głębi duszy i spowodowało, żeśmy się widzieli w Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym zwierciadle”. To światło jest rzeczywistością, jedyną prawdziwą rzeczywistością, cała reszta jest tylko cieniem i nicością. Dzieci otrzymały jedną z najbardziej możliwych mistycznych łask, wizję samego Boga. To, co dzieci naprawdę wtedy zobaczyły i otrzymały w tamtym momencie, możemy jedynie zdefiniować przez skutki.

       Pierwszą reakcją były akty strzeliste: ,,Najświętsza Trójco, kocham Cię!”. W tym świetle zobaczyli jedynego prawdziwego Boga w trzech Osobach, niesłychaną tajemnicę Przenajświętszej Trójcy. “Mój Boże, mój Boże, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie!”. W tym świetle musieli oglądać obecność Boga w świecie, podsumowanie tajemnicy zbawienia, która przejawia się w obecności Naszego Pana w Najświętszym Sakramencie. Franciszek powiedział później: ,,Radowałem się gdy ujrzałem Anioła. Bardziej radowałem się gdy ujrzałem Naszą Panią. Jednak największą radość sprawił mi widok Naszego Pana w tym świetle od Naszej Pani, które przenikało nasze serca. Tak bardzo kocham Boga!”. Na skutek tej wizji cała trójka była nasycona pełnią miłości i całkowitego oddania. Nie tylko w chwili tej wizji, którą opisali, ale również w późniejszym ich życiu aż do śmierci.

       Można powiedzieć, że całe życie tej trójki były jedynie nieprzerwanym wybuchem miłości do Boga, życiem w Jego obecności oraz szukaniem Jego woli i radości. Te wizje w ciągu kilku minut przyniosły im tak wiele łask, ile normalnie Bóg daje przez długie lata swym najlepszym przyjaciołom (świętym). Gdy dzieci doświadczyły Boskiego Światła, nie chciały już niczego innego oprócz Niego. Te łaski Bóg pragnie przekazać wszystkim, którzy rozważają tajemnicę Fatimy. Franciszek był szczególnie zdumiony następującym faktem: ,,Bóg jest bardzo smutny z powodu tak wielu grzechów. Już nigdy nie możemy popełnić żadnego grzechu”. Dokładnemu rozważaniu tej tajemnicy, Franciszek poświęci resztę swojego krótkiego życia. ,,Myślę o Bogu, który jest tak smutny z powodu tak wielu grzechów! Gdybym tylko mógł Go pocieszyć!“ – jest to dokładna odpowiedź na prośbę Anioła, który dał dzieciom duchową Komunię Świętą w 1916 roku mówiąc: ,,Pocieszcie Waszego Boga!”.

       Ojciec Alonso wyjaśnia, że musimy rozróżnić pomiędzy zewnętrznymi i wewnętrznymi aspektami przesłania fatimskiego. Zewnętrzny i widzialny aspekt jest bardziej apologetyczny, jego celem jest udowodnienie światu autentyczności objawień fatimskich, zaangażowanie wiernych, spełnienie życzeń Naszej Pani. Jednak najistotniejsze przesłanie Fatimy można tylko dostrzec badając ten wewnętrzny aspekt: jest to ,,szczególne doświadczenie boskiej rzeczywistości, Boga i Jego woli, przesłanie od Boga, jakie Nasza Pani podaje światu”. Powrócimy do tych istotnych aspektów Fatimy po tym, jak rozważymy trzykrotne przesłanie Boskiego Światła przez Maryję.

       Podsumowanie pierwszego objawienia:

       Jeśli będziecie rozważać często wydarzenie z 13 maja 1917 r., zauważycie jak bardzo Fatima jest odległa od świeckiej, a nawet religijnej atmosfery naszych czasów, które są skupione przede wszystkim na człowieku i jego życiu na ziemi, uznając ten aspekt za najważniejszy i najbardziej wartościowy. Jeśli nawet ludzie wierzą w Boga, to nie jest już On najważniejszą kwestią. Traktujemy Go jak agenta ubezpieczeniowego, jak istotę przebywającą daleko od nas, która nie ma nic wspólnego z naszym konkretnym życiem. W kontekście słów św. Piusa X, który stwierdził, że żyjemy w czasach Antychrysta ponieważ ludzie żyją i zachowują się tak jakby Bóg nie istniał, zrozumiemy lepiej, jak ważna jest pierwsza tajemnica fatimska – tam Bóg jest wszystkim. On jest Światłem, a oprócz Niego jest tylko ciemność. W ten sposób Fatima budzi nas z naszych iluzji i sprawia, że sprzeciwiamy się kłamstwu władcy świata: tym co się naprawdę liczy jest wieczność: niebo albo piekło, oraz droga do wieczności, którą jest modlitwa, ofiary, walka z grzechem, zbawienie dusz, a przede wszystkim ogromne szczęście z Bożego Światła: Jego Miłość!

Ks. Karol Stehlin


                                                                     * * *


           Drugi komentarz dotyczący pierwszego Objawienia Matki Bożej (13 maja 1917)

 

                                          

 

       ,,Wszystka piękna jesteś Przyjaciółko moja” tak brzmią słowa ,,Godzinek” o Maryi. Ten aspekt również często powtarzała Hiacynta po rozważeniu tej niebiańskiej wizji: ,,O jaka piękna Pani! Jaka piękna Pani!”. Jest tak piękna, że wszystkie obrazy i pomniki Niepokalanej były dla Hiacynty przyczyną rozczarowania: ,,nie sposób przedstawić Jej taką, jaka jest naprawdę, a nawet nasz ziemski język, nie jest w stanie Jej opisać”.

       Bez wątpienia dzieci fatimskie (podobnie jak św. Bernardetta w Lourdes, św. Katarzyna Labourne w Paryżu, Melania i Maxim w La Salette) miały przywilej zobaczyć pełne chwały ciało Niepokalanej Dziewicy, Królowej Nieba i Ziemi; ciało wraz z którym została Ona wzięta do Nieba. Zobaczyły Maryję taką, jaką Ona jest teraz i na zawsze, siedzącą u boku Swojego Boskiego Syna.

       Warto rozważyć Niepokalaną, taką jaka objawiła się wizjonerom, ze wszystkimi szczegółami wspomnianymi przez Łucję. Pomoże nam to zbliżyć się do Niej i pokochać Ją jeszcze bardziej niż do tej pory.

       1) Podobnie jak w Lourdes, również i w Fatimie, Matka Boża zdawała się być bardzo młoda. Zdaniem Łucji wyglądała na około 15 lat. Ta niewiarygodna młodość wskazuje na jeden z aspektów tajemnicy Maryi. Gdy widzimy dzieci lub młodych ludzi, często myślimy o ich rodzicach - młoda Maryja przypomina nam, że jest ,,odwieczną Córką Niebiańskiego Ojca”. Zmusza nas to do zastanowienia się nad Jej pochodzeniem, Jej powstaniem, Jej urodzinami, ale przede wszystkim nad Jej poczęciem, Jej Niepokalanym Poczęciem. Ona pochodzi z głębokości Boskiego Światła, z wnętrza Przenajświętszej Trójcy, od której zawsze otrzymuje siłę, światło i piękno. ,,Młodość” oznacza tu czystość i piękno - Immaculata! Maryja jest zawsze świeża w swojej duszy, sercu i ciele, ponieważ jest pełna światła i życia Boga. Powinniśmy często wznosić nasze oczy ku temu wiecznemu pięknu, które jest arcydziełem Bożej pracy, żyjącym lustrem i ikoną Jego nieskończonego ŚWIATŁA.

       2) Kolejne podobieństwo do Lourdes:

       W Fatimie Niepokalana zdawała się być bardzo niska. Łucja twierdzi, że miała około pięć stóp wzrostu. Ten niski wzrost ma znaczenie również i dla.nas W brewiarzu śpiewamy: ,,Gdy byłam mała, uszczęśliwiałam Najwyższego i w moim łonie nosiłam Boga, który stał się człowiekiem”. W Jego obliczu, Ona pragnie być mała, tak mała, że najchętniej całkowicie by zniknęła, gdyby było to możliwe. Oto Jej pokora, która przyciągnęła Boga tak bardzo, że wybrał Ją aby stałą się Matką Boga. Jak różna jest Jej postawa od naszej. My pragniemy stać się kimś wielkim, sławnym, znanym, docenianym i nie możemy znieść myśli, że moglibyśmy ,,zniknąć”! Jednak droga do świętości jest następująca: stać się małym i pragnąć zniknąć, tak aby Bóg mógł być chwalony.

       3) Kolejny szczegół:

       Niepokalana zbliżyła się bardzo do trójki dzieci. Jako swoje podium wybrała dąb, wysoki na około metr. Byliśmy tak blisko, że znajdowaliśmy się w obrębie światła, które Ją otaczało, lub którym Ona promieniała, mniej więcej w odległości półtora metra. Ona spogląda na dzieci, a Jej głos jest łagodny i miły. Czy my także nie chcemy zbliżyć się do naszych najbliższych jeśli ich naprawdę kochamy? A im bardziej ich kochamy tym bliżej nich pragniemy być! Gdy jesteśmy w ich obecności, staramy się nie mówić niczego i nie zrobić niczego co zakłóciłoby atmosferę intymności i miłości. Właśnie to miało miejsce w Fatimie. Ale uwaga! To Matka Boża, jest Tą, która zbliża się do nas. Ona tak bardzo nas kocha. Jak wielką odnieślibyśmy korzyść w życiu, gdybyśmy zrozumieli i docenili, jak bardzo Nasza Pani chce się zbliżyć do nas, do naszego serca, do naszego życia, do każdej przeżywanej przez nas chwili.

       4) ,,ERA DE LUZ”:

       Jednak najważniejsze słowa, które opisują postać Niepokalanej to ,,światło jaśniejsze od słońca”. Łucja często stwierdza ,,widzieliśmy Panią w białej sukni, promieniejącą światłem jaśniejszym od słońca”, światło to było tak jasne, że ich oślepiło: ,,przyszła w odblasku wielkiego światła, które tym razem znów mnie oślepiło. Od czasu do czasu musiałam przecierać oczy.” Było to Jej chwalebne Ciało i splendor Jego chwały, który objawiła w Cova da Iria.

       Jej Ciało jest podobne do Ciała Jezusa podczas przemienienia na górze Tabor: ,,Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. (Mt 17, 2). W wielkiej wizji chwały Chrystusa na początku Apokalipsy, ukazuje się jako Syn Człowieczy, ,,a Jego wygląd jak słońce, które jaśnieje w swej mocy” (Apoc. 1,16). Gdy Szaweł upadł na twarz drodze do Damaszku, znów pojawiło się to samo światło: ,,W południe podczas drogi ujrzałem, o królu, światło z nieba, jaśniejsze od słońca, które ogarnęło mnie i moich towarzyszy podróży” (Dz 26, 13) Światło to było tak intensywne, że Szaweł stracił wzrok. To Światło jest reprezentacją Boskiego Światła, którym świecą Ciała Jezusa i Maryi. Dlatego Najświętsza Dziewica pojawiła się w Fatimie niczym Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami: ,,piękna jak księżyc, jaśniejąca jak słońce” (PnP 6, 10) oraz jak ,,Niewiasta obleczona w słońce” opisana w Apokalipsie (12,1). Swoimi objawieniami w Cova da Iria, Najświętsza Dziewica potwierdza, że jako Matka ,,Słońca Sprawiedliwości” została przyobleczona w Boskie Światło od chwili Jej Wniebowzięcia. Pozostając nadal stworzeniem i w pełni istotą ludzką, wkroczyła w sferę Boskości.

       5) Chwalebne Ciało.

       Mimo, że cała jaśniała światłem, Kobieta, która ukazała się w Fatimie była prawdziwą istotą ludzką, obdarzoną niesłychanym pięknem. Jej ciało zdawało się być przepełnione tym niewypowiedzianym światłem. Gdy się do Niej modlimy powinniśmy czasem głęboko rozważyć Jej postać i spojrzeć na Nią tak jak widziały Ją dzieci: ,,twarz z nieskończenie czystymi i delikatnymi rysami, jaśniejąca w aureoli słońca. Jej oczy są czarne. Ręce złożone nad piersiami, z prawej ręki zwisa piękny różaniec z białymi koralikami, jaśniejącymi jak perły, zakończony małym srebrnym krzyżykiem, który również jaśnieje. Stopy delikatnie dotykają małej chmurki, która pojawiła się nad zielonymi gałęziami drzewa. Śnieżnobiała suknia opada aż, do Jej stóp, a biały welon, zakończony złotym pasem okrywa głowę i ramiona, sięgając niemal końca sukni i otaczając całe ciało”.

       Podczas święta Niepokalanego Poczęcia, Kościół śpiewa: ,,Weselę się wielce w Panu i raduje się duch mój w moim Bogu: gdyż oblókł mnie w szaty zbawienia i odział mnie płaszczem sprawiedliwości jak oblubienicę ubraną klejnotami” (Introit). Czy to nie właśnie w taki sam sposób ukazała się w Fatimie? Ubrana w szatę ze światła, symbol jej wyjątkowego przywileju dzięki, któremu bardziej niż ktokolwiek inny skorzystała z łaski zbawienia, ponieważ przez wzgląd na przyszłe zasługi Jej Syna była zawsze wolna od jakiejkolwiek zmazy grzechu. Nakryta jaśniejącą biała mantylką, błyszczącą w złotych promieniach światła. Jest Ona obrazem pierwotnej sprawiedliwości, która została na nowo odkrywa i odbudowana w wielkiej chwałą: ,,odział mnie płaszczem sprawiedliwości”. W kolejnych opisach Siostra Łucja widzi również, jak Nasza Pani jest ozdobiona klejnotami. Mówi, że jeden z nich był jak ,,kula światła”, jednak nie podaje dalszych wyjaśnień. Najwyraźniej Matka Boska Fatimska pragnie być rozpoznana jako Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami oraz jako Niewiasta z Apokalipsy. To objawienia dokładnie oddaje katolicką doktrynę na temat Maryi, która nie występuje w żadnej innej religii. Ona jest Niepokalanym Poczęciem (Oblubienicą z Pieśni nad Pieśniami), Dziewicą wziętą do Nieba z ciałem i duszą (światło), Pośredniczką wszystkich łask, Królową Nieba i Ziemi, która zetrze głowę smoka (kobieta z Apokalipsy).

       Podsumowanie:

       Fatima to nie tylko ,,przesłanie”, ale również wszechobecna RZECZYWISTOŚĆ - prawdziwa obecność Królowej Nieba tutaj na Ziemi. Ona chce się do nas zbliżyć i pragnie abyśmy i my się do Niej zbliżyli. Im bardziej będziemy o Niej pamiętać i rozważać Jej objawienie pełne światła i majestatu, ale również pełne pokory i delikatności, tym bardziej Ona będzie nad chronić i prowadzić, broniąc nas przez niebezpieczeństwami błędu i grzechu. Gdy patrzymy na Nią oczami dzieci z Fatimy, możemy być zafascynowani taką wizją, ,,oślepieni” taką ilością światłą! Żyjąc w tym świetle łatwo rozpoznamy fałszywe światła, którymi kusi nas świat, a które nie będą nas już więcej pociągać.

Ks. Karol Stehlin

militia-immaculatae.org/

       * * *

.


      

 

       * * *

       Ks. Grzegorz Śniadoch: Zbliżają się czasy ostateczne. Musimy zachować Wiarę i moralność katolicką

 

.


.

52 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @intix

bardzo się cieszę, że udało Ci się wpisać komentarz. Niedogodność teraz polega tylko na tym, żeby pamiętać o włączeniu i wyłączeniu JavaScript. Czerwony krzyżyk pomaga o tyle, że od razu widać, czy jest włączona funkcja blokady :)

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

2. @Maryla

Chyba możesz Sobie wyobrazić jak wielka jest radość moja...:)
Bardzo bolałam nad tym, że nie potrafiłam obejść awarii... a najbardziej, że nie mogłam kontynuować wpisu dla Matki Bożej Majowej...
Ale teraz już, nie szkodzi, że po czasie... uzupełnię rozważania... niech będą zapisane. Każdego dnia, nie tylko w maju, będzie można do nich wracać...
Z pomocą przyszły Wasze instrukcje... ale największa pomoc przyszła od Matki Bożej...
To Matka Boża to sprawiła, że z obejściem awarii, po dłuuugich cierpieniach... jakoś sobie poradziłam...
Matce Bożej dziękuję za wiele, wiele Łask... także tę, aby się nie poddawać... aby pokonywać przeszkody, iść dalej...

Pozwolę sobie załączyć do tego wpisu ostatni komentarz, który zamontowałam pokonując przeszkody...
Komentarz o Orędziu Fatimskiej Matki Bożej:

Nawrócenie jedyną nadzieją ludzkości - Plinio Corrêa de Oliveira

***
Marylo Droga...
Pozdrawiam serdecznie...:)

Z Panem Bogiem... i z Matką Bożą...

avatar użytkownika intix

5. Ku Fatimie 2017

POMIĘDZY 13 MAJA A 13 CZERWCA 1917


Wielkie znaczenie dla nas mają nie tylko objawienia, ale także okoliczności i konkretny przykład postępowania w trakcie ich trwania i po zakończeniu. Życie dzieci jako odpowiedź („re-akcja”) na działanie („akcję”) Naszej Pani jest również posłaniem z nieba. W rzeczy samej, przez wszystkie te drugorzędne przyczyny działa Bóg jako pierwsza przyczyna i osiąga swe cele. Możemy powiedzieć, że regułą jest, iż:

1. Odpowiedź dzieci na interwencje z nieba powinny stać się wzorcem naszych odpowiedzi: beatyfikacja Franciszka i Hiacynty jest jasną wskazówką z niebios, że naśladując ich, jesteśmy niewątpliwie na drodze do świętości.

2. Świat otaczający dzieci jest dokładnie taki sam, jak ten wokół nas. „A świat GO nie poznał”. To, czego dzieci doznają od świata, jest ponownie jasnym obrazem tego, czego od niego prawdopodobnie zaznamy: nienawiści, prześladowania, izolacji i pogardy. Pomaga nam to rozważyć czym naprawdę jest „świat” i czego musimy się od niego spodziewać i jak w tej sytuacji powinniśmy się zachować.

3. Życie dzieci jest dogłębną ilustracją tego, jak Bóg uczy nas poprzez banalne okoliczności naszego codziennego życia: ich stosunek do Boga, władz, innych ludzi, wszystkich urzędowych postępowań, chorób, a nawet zbliżającej się śmierci. Jest to szkoła dotycząca praw rządzących naszą walką jako członków kościoła wojującego oraz nauka akceptacji naszej misji wyznaczonej nam przez Bożą Opatrzność, którą musimy wykonać w naszym krótkim życiu na ziemi.
 
Pierwsza reakcja dzieci: Objawienie napełniło trójkę dzieci ogromną radością i świętą pogodą ducha. Nie zaznali dotąd czegoś podobnego, gdyż objawienie anioła w 1916 r. miało zupełnie inny wpływ na ich dusze. Siostra Łucja pisała: „objawienie zostawiło nas napełnionych pokojem i wzrastającą radością. … Franciszek był ogromnie uradowany i wyraził szczęście, które odczuwał, gdy usłyszał obietnicę, że pójdzie do nieba. Krzyżując ręce na piersiach, wykrzyknął „Moja droga Nasza Pani! Odmówię tyle różańców, ile zechcesz! … Hiacynta nie posiadała się z radości. Tego popołudnia, gdy rozważaliśmy co się stało i pozostawaliśmy w zadziwieniu, Hiacynta wykrzykiwała z entuzjazmem: „Och, jaka piękna Pani!”. Zaraz po przyjściu do domu opowiedziała swym rodzicom z wielkim przejęciem, co im się przydarzyło.

Życie dzieci stało się nieustanną modlitwą, która stała się ich pocieszeniem: Siostra Łucja pisze o tym do Franciszka: „Od tego czasu Franciszek miał zwyczaj trzymania się w oddaleniu od nas, jak gdyby odchodził na spacer. Gdy go wołaliśmy i pytaliśmy, co robił, podnosił rękę i pokazywał różaniec. Gdy zachęcaliśmy go do dołączenia do zabawy i odmówienia różańca potem, odpowiadał: „Potem też odmówię. Nie pamiętacie, że Nasza Pani powiedziała, że musimy odmówić wiele różańców?””

WIELKODUSZNOŚĆ:

Na pytanie Naszej Pani „Czy zgadzacie się cierpieć?” dzieci odpowiedziały bez wahania: „Tak, będziemy!”. Jest to odzwierciedleniem zasady życia duchowego: im bardziej stanowczy akt woli, tym głębsza miłość! Zdecydowane „tak!”, które Łucja wypowiedziała w owej chwili w imieniu całej trójki nie było niczym innym niż ofiarowaniem się Bogu jako ofiara miłości, wyrazem miłości wobec Boga z intencją zadośćuczynienia za grzechy i pocieszenia Jego zranionego serca. Także miłością do dusz, by uzyskać ich zbawienie za wszelką cenę. Spójrzmy na inną lekcję dla nas, dotyczącą wagi żarliwego pragnienia na początku naszego życia duchowego. Liczy się wielkoduszność, która pozwala Bożej łasce wejść do naszych dusz w takim stopniu, w jakim otworzyliśmy się na nią przez stanowczy akt woli: „Tak, chcę!”. Działa to też w drugą stronę, gdyż jedną z najpoważniejszych przyczyn porażek w naszym życiu duchowym jest nasza słaba wola i brak decyzji. Obracamy się dookoła siebie, błąkamy się, gdyż w niedostatecznym stopniu powiedzieliśmy ”tak!” lub nie odpowiadamy jasno i pewnie na jej pytanie „Czy chciałbyś?” - „Tak, chcę, moja najdroższa Matko i Królowo!”    

CIERPIENIA:

Łucja, najstarsza z trójki dzieci, musiała przejść niesamowite trudności natychmiast po objawieniu, w tym przede wszystkim ze strony własnej rodziny. Jej mama była przekonana, że córka kłamie i próbowała zmusić ją do przyznania się przez bicie i bardzo surowe traktowanie. Piękne życie rodzinne odeszło na zawsze do przeszłości i zostało zastąpione wstrętnym poczuciem bycia niezrozumianą. Łucja stała się „czarną owcą” w rodzinie, powodem do wstydu i poniżenia ze strony otoczenia. Pamiętajmy, że to przydarzyło się delikatnemu sercu dziesięciolatki!

„Byłam przytłoczona goryczą, widziałam swą matkę tak mocno zdenerwowaną i chcącą za wszelką cenę zmusić mnie do przyznania się do kłamstwa. Tak bardzo chciałam zrobić to, czego sobie życzyła, ale jedynym sposobem by to zrobić było kłamstwo. Od kołyski wpajała swym dzieciom wielki strach przed kłamstwem i karała chłostą to z nas, które powiedziało nieprawdę.”

„Moje siostry trzymały stronę mamy i dookoła mnie panowała atmosfera najwyższego potępienia i drwiny. Wtedy przypominałam sobie dawne dni i pytałam siebie: „Gdzie są te wszystkie uczucia, jakie moja rodzina miała dla mnie jeszcze tak niedawno?” Moją jedyną ulgą był płacz przed Bogiem, gdy składałam mu to w ofierze.”

Ta lekcja ma dla nas szczególne znaczenie. W rzeczy samej, słyszymy często lamenty pobożnych dusz: „Odkąd nawróciłam się do Boga i poświęciłam się Matce Bożej, wszystko obraca się przeciw mnie. Starzy przyjaciele mnie opuścili, rodzina mnie odrzuca, spadają na mnie wszelkie próby i zmartwienia, itp.”.

Odpowiedź znajdujemy w słowach Naszego Pana: „Jeśli chcesz iść za mną, zaprzyj się samego siebie, weź co dnia swój krzyż i naśladuj Mnie”. „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować … z mego powodu świat was nienawidzi.” To dość normalne, że diabeł się wścieka, gdy traci swój wpływ, gdy jest wyrzucony z duszy, kiedy staje się ona obrazem Niepokalanej, a przez to niesamowitą przeszkodą dla jego zamierzeń, Dlatego stara się zniechęcić wiernych, a specjalnie tych, którzy całkowicie należą do NIEJ.

Jednak nie jest to najgłębiej sięgająca odpowiedź na pytanie, dlaczego te umartwienia na nas spadają, gdyż jest nią fakt, iż Nasz Pan razem z Naszą Panią chętnie przyjmowali cierpienie,a  KRZYŻ został symbolem jego tryumfu. Cierpienie oczyszcza nas z przywiązań do marności tego świata. Ponadto cierpienie za ukochane osoby jest największym czynem, jakiego można dokonać na tym świecie: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.”, mówi Nasz Pan. Prawo KRZYŻA pozwala nam zrozumieć, że nie powinniśmy szukać własnej wygody i pocieszeń ze strony stworzeń. Nagrody tego świata i komfortowe życie będące obiektem pożądania ludzi są niebezpieczną iluzją.
 
ŚWIAT WOKÓŁ NAS:

Nasza Pani z pewnością przewidziała reakcje rodziny Łucji i władzy kościelnej, czyli miejscowego proboszcza. Nie powinniśmy też dziwić się, że wiara i wierność Naszemu Panu i Naszej Pani często prowokują negatywne reakcje nawet pośród „dobrych” ludzi. Wszyscy święci musieli cierpieć przede wszystkim od swych najbliższych, przełożonych, współbraci czy sióstr, rodziny, itp. Mieści się to planach Bożej Opatrzności: jeśli chcemy osiągnąć życie wieczne, musimy przejść przez ogień prób. Dlatego nie powinniśmy złościć się na tych, których wybrał Bóg, aby byli instrumentami oczyszczenia nas z pychy i nauczycielami pokory oraz wszelkich innych cnót. Byłoby całkiem łatwe akceptować „prawo cierpienia”, gdyby przychodziło ono tylko od wrogów czy osób, z którymi nie łączy nas żadna głębsza relacja. Jeśli jednak poniżenie i wszelkiego rodzaju negatywne sygnały przychodzą od osób najbliższych i najukochańszych, wtedy krzyż jest naprawdę odczuwany jako krzyż. Jeżeli nosimy go z miłości, służymy tym ludziom w najlepszy możliwy sposób, choć mogą oni nas obecnie nie rozumieć. W ciągu pierwszych pięciu lat po założeniu MI św. Maksymilian doznawał prawie wyłącznie prześladowań od swych współbraci z zakonu franciszkańskiego i był stale ośmieszany. Jego cierpliwość, pokora i duch ofiary pozyskały ich jednak jednego po drugim za przyczyną Niepokalanej.

Opatrzność pozwoliła jednak, aby niektóre osoby uwierzyły dzieciom. Byli to rodzice Franciszka i Hiacynty oraz niektórzy dobrzy katolicy z sąsiednich wiosek. Dlatego 13 czerwca około 50 osób towarzyszyło dzieciom by być świadkami drugiego objawienia.

Ks. Karol Stehlin

***

Franciszek i Hiacynta - błogosławione dzieci



avatar użytkownika intix

6. Drugie Objawienie Matki Bożej w Fatimie

13 czerwca 1917 r. dzieci odmawiają Różaniec z osobami, które były obecne. „Zobaczyliśmy znowu — wspomina s. Łucja — odblask światła, które się zbliżało (to cośmy nazwali błyskawicą), i następnie ponad dębem skalnym Matkę Bożą, zupełnie podobną do postaci w maju.




— «Czego Pani sobie życzy ode mnie?»
— «Chcę, żebyście przyszli tutaj dnia 13 przyszłego miesiąca, żebyście codziennie odmawiali Różaniec i nauczyli się czytać. Następnie wam powiem, czego chcę.»
— Prosiłam o uzdrowienie jednego chorego.
— «Jeżeli się nawróci, wyzdrowieje w ciągu roku.»
— «Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba.»
— «Tak, Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Chciałabym ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca.
— «Zostanę tu sama?» — zapytałam ze smutkiem.
— «Nie, moja córko. Cierpisz bardzo? Nie trać odwagi. Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga».

W tej chwili, gdy wypowiadała te ostatnie słowa, otworzyła swoje dłonie i przekazała nam powtórnie odblask tego niezmiernego światła. W nim widzieliśmy się jak gdyby pogrążeni w Bogu. Hiacynta i Franciszek wydawali się stać w tej części światła, które wznosiło się do nieba, a ja w tej, które się rozprzestrzeniało na ziemię. Przed prawą dłonią Matki Boskiej znajdowało się Serce, otoczone cierniami, które wydawały się je przebijać. Zrozumieliśmy, że było to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości, które pragnęło zadośćuczynienia.

Nasza Pani nie rozkazała nam tego zachować jako tajemnicę, ale odczuwaliśmy, że Bóg nas przynagla.

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika gość z drogi

7. Fatimski Dzień

serd pozdr z drogi Życia

gość z drogi

avatar użytkownika intix

8. OBJAWIENIE NIEPOKALANEGO SERCA MARYI



Znalezione obrazy dla zapytania drugie objawienie Matki Bożej w Fatimie - obrazki

Objawienie Niepokalanego Serca


13 czerwca 1917 roku jest wielkim dniem w historii świata. Tego dnia Wszechmogący Bóg pozwolił Naszej Pani wyjawić światu Jej największy sekret, nieskończony dar jaki otrzymała Ona od Przenajświętszej Trójcy: JEJ NIEPOKALANE SERCE, które jest najgłębszą wartością Jej Osoby i źródłem Jej całej Istoty! Wszystkie przyszłe objawienia oraz życie dzieci i wydarzenia dotyczące Fatimy są jedynie  kontynuacją i zastosowaniem tajemnicy, która została objawiona tego dnia.  Podsumowując: w Fatimie Niepokalane Serce zostaje objawione światu.  Co więcej, otrzymujemy z nieba wyjaśnienie na temat znaczenia, celu i konieczności Niepokalanego Serca dla wszystkich ludzi.  Nasza Pani sama tłumaczy  w jaki sposób powinniśmy odpowiedzieć na Jej wezwanie.  Fatima pokazuje nam, kim Maryja naprawdę jest dla nas i jak powinniśmy zareagować na wolę Boga. Słowem kluczowym jest tutaj: Niepokalane Serce Maryi!  

Tego dnia Nasza Pani po raz pierwszy ogłasza wielki plan Boga dla świata, wymawiając dwa zdania, które każdy apostoł Fatimy powinien znać na pamięć:
Pierwsze: Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. On pragnie ustanowić na świecie nabożeństwo do Mojego Niepokalanego Serca. Każdemu kto je przyjmie, obiecuję zbawienie; te dusze będą miłe Bogu jak kwiaty umieszczone przeze mnie dla ozdoby Jego tronu.
Drugie: Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która Cię zaprowadzi do Boga.
Tego dnia Nasza Pani po raz pierwszy w historii ukazuje światu Swoje Niepokalane Serce.
Przed prawą dłonią Matki Boskiej znajdowało się Serce, otoczone cierniami, które wydawały się Je przebijać. Zrozumieliśmy, że było to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości, które pragnęło zadośćuczynienia.

Możemy zatem podzielić to objawienie na dwie większe części: Nasza Pani mówi o swoim Niepokalanym Sercu, a następnie pokazuje je dzieciom, a przez dzieci całemu światu. Najpierw wyjaśnia siłę  Niepokalanego Serca i wielkie skutki jakie Ono może osiągnąć, jeśli tylko ludzie zbliżą się do Niego i będą podążać za Jego życzeniami. Później pozwala Ona dzieciom zobaczyć Jej Serce. Matka Boża otwiera dla nas swoje Serce, abyśmy mogli wkroczyć do tej niewysłowionej Świątyni Ducha Świętego.

Obie części tego objawienia zmieniły całkowicie życie dzieci. Taki sam efekt Nasza Pani pragnie uzyskać w duszy każdego z nas. Poprzez kontakt naszego serca z Jej Niepokalanym Sercem staniemy się oczyszczeni, otrzymamy skarby z tego Serca, zanurzymy się w tej jedynej rzeczywistości, dla której warto żyć – w nieskończonej miłości Boga, który jest obecny w tym Sercu i wylewa się z tego Serca.   
Dlatego warto  rozważyć słowo po słowie to objawienie, w którym Bóg wyjawia nam Swoje najgłębsze tajemnice.

1/ Powołanie dzieci, a nasze powołanie  

Po krótkim wstępie  (Nasza Pani powtarza swoje życzenia a Łucja prosi o uzdrowienie chorej osoby), Łucja mówi: ,,Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba”. Powodem tego życzenia, było z jednej strony niesamowite piękno i radość, którym emanowała Niepokalana, a z drugiej strony cierpienia z powodu ciężkich prób, których Łucja doświadczała ze strony najbliższych osób.

Krótka odpowiedź Naszej Pani daje nam wiele powodów do rozważań:  Tak, Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas..  Miesiąc wcześniej Matka Boża obiecała wiernym dzieciom niebo. Podczas objawienia w czerwcu Niepokalana doprecyzowuje tę informację: Ona z pewnością otworzy bramy nieba, wszystkim biednym dzieciom Ewy, które się do Niej uciekają, ale kiedy, gdzie i jak to się stanie, zależy od zadania jakie każdej osobie wyznaczył Bóg. Niektórzy zostaną zabrani do nieba wcześniej, inni później, w zależności od szczególnego powołania każdego człowieka. Nasza Pani daje nam przykład trojga dzieci, abyśmy lepiej mogli zrozumieć jakie jest nasze powołanie. Podczas tej wizji Matka Boża po raz kolejny przekazała dzieciom niebiańskie światło:  ,,W nim widzieliśmy się jak gdyby pogrążeni w Bogu. Hiacynta i Franciszek wydawali się stać w tej części światła, które wznosiło się do nieba, a ja w tej, które się rozprzestrzeniało na ziemię”.

Światło jest skierowane w dwie strony: w stronę nieba i w stronę ziemi. Nasze powołanie jest również skierowane w stronę nieba i w stronę świata.  Naszym ostatecznym celem jest niebo, a ten cel nadejdzie szybko: dlatego naszym największym powołaniem na ziemi musi być: ,,kochać Boga całym swoim sercem, całym swoim umysłem, ze wszystkich sił swoich”. Oto największe prawo i zasada naszej podróży przez tę dolinę łez. Zobaczymy później, że Franciszek otrzymał specjalną łaskę miłości, która wyrażała się w jego pragnieniu ,,pocieszenia Boga, który jest tak smutny z powodu naszych grzechów”.

Drugi kierunek to ziemia i ludzie, tutaj Nasza Pani wyraża wolę Boga dla nas w następujących słowach: Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Oto oznaka miłości bliźniego: sprawić aby mógł pokochać swoją Niebiańską Matkę i przez Nią odnalazł jedyną Drogę, Prawdę i Życie - Naszego Pana. W porównaniu z tym najważniejszym powołaniem wszystkie inne okoliczności naszego życia są drugorzędne. Krótkie czy długie życie, powołanie do kapłaństwa lub życia zakonnego, czy też małżeństwo. Życie aktywne czy kontemplacyjne, biedne czy bogate, publiczne czy ukryte, w kraju czy zagranicą...Z pewnością Bóg poprzez Niepokalaną pozwoli nam poznać te wszystkie okoliczności, jeśli tylko nie zapomnimy o tym najgłębszym i najwyższym celu naszego życia, o naszym najistotniejszym powołaniu.  

Zastanówmy się teraz nad odpowiedzią Łucji:  ,,- Zostanę tu sama? - zapytałam ze smutkiem”.  Oto właściwa perspektywa postrzegania życia na ziemi, które jest wygnaniem, doliną łez, długą i ciężką pielgrzymką, ciężarem i krzyżem. Widzimy po raz kolejny, jak wielkie znaczenie ma Fatima dla naszych czasów.  Jesteśmy tak bardzo przywiązani do świata i tak bardzo obojętni na wieczność, że musimy sobie przypominać o prawdziwym znaczeniu naszego życia na ziemi.

2/ Nabożeństwo na świecie:

Nasza Pani mówi, że Bóg pragnie ustanowić na świecie nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca.
W tym momencie Ona sama wskazuje na wartość objawień w Fatimie. Do tej pory nigdy nie pojawiła się aby wymagać specjalnego nabożeństwa od całego świata.  Najwyraźniej Ona pragnie aby Jej Niepokalane Serce było znane i kochane wszędzie i przez wszystkich ludzi. Wiemy natomiast, że ogromna wielkość ludzi nie zna i nie kocha Naszej Pani. Musimy zatem zrozumieć prośbę Niepokalanej jako wezwanie apostolskie aby rozszerzyć na cały świat obecność Jej płonącego Serca. Przesłanie Fatimy nie powinno być rozumiane jedynie jako prywatne nabożeństwo dla naszego własnego duchowego pocieszenia, ale jako prawdziwie uniwersalne przesłanie, które dotyczy całego świata.  Oto echo rozkazu jaki dał nam Nasz Pan: “idźcie na cały świat, nauczajcie wszystkie narody...”. Jezus Chrystus pragnął aby Jego Kościół był Katolicki, uniwersalny, aby celem było nawrócenie i uświęcenie wszystkich ludzi. Nasza Pani pragnie objawić swoje Serce wszystkim narodom, aby mogli odnaleźć w Niej ,,drogę, która prowadzi do Boga”.  

3/ Niesamowite obietnice dotyczące przyszłości i wieczności:

Uniwersalność i doniosłość objawienia Najświętrzego Serca jest związana z  ogromnymi obietnicami, które zachęcają takich leniwych ludzi jak my do podjęcia tego nabożeństwa. Te obietnice dotyczą w pierwszej kolejności naszej przyszłości i wieczności, a następnie naszego codziennego życia tu na ziemi.   Każdemu kto je przyjmie, obiecuję zbawienie; te dusze będą miłe Bogu jak kwiaty umieszczone przeze mnie dla ozdoby Jego tronu.   

Obietnica wiecznego zbawienia może być dana jedynie przez Boga, który jest dawcą zbawienia. Jednak to Nasza Pani wyraźnie mówi o sobie: ,,Ja obiecuję!”. Wyraża się w podobny sposób jak w Lourdes, gdy powiedziała: ,,Jestem Niepokalanym Poczęciem” oraz w Fatimie 13 maja:  ,,Jestem z nieba” . 13 czerwca Niepokalana mówi ,,Ja obiecuję zbawienie”.  Możemy zauważyć, że tajemnica Niepokalanego Serca jest tajemnicą samego Boga: ONA jest tak pełna Boga i Jego łaski, że cokolwiek mówi i robi, Bóg potwierdza i przez Nią wprowadza czyny w życie.  Tak więc, gdy Matka Boska mówi ,,Obiecuję zbawienie” Jej słowa są jedynie echem lub megafonem Boga obecnego w Niej, który obiecuje nam największą ze wszystkich łask.

Przedmiot obietnicy jest następnie wyjaśniony w trzech terminach, które nawzajem się dopełniają. ,,Zbawienie” jest powodem, dla którego Bóg przyszedł na świat. Zbawienie jest najważniejszą sprawą w życiu każdego człowieka.  Przed nami stoi wybór: zbawienie albo piekło, wieczne szczęście lub wieczne potępienie. Wartość tej obietnicy jest nieskończona, ponieważ cały świat jest uzależniony od grzechu, a  w konsekwencji każdy człowiek jest w największym niebezpieczeństwie utraty duszy na wieki. Nasza niebiańska Matka wie dobrze, że w czasach ostatecznych Jej dzieciom będzie bardzo trudno się zbawić, dlatego Ona sama przychodzi i ,,obiecuje zbawienie”.  Aby zrozumieć słowa Naszej Pani, człowiek musi zagłębić się w tajemnicę Boga. Należy uświadomić sobie  to ostateczne i trwające na zawsze zwycięstwo nad szatanem, złem i piekłem oraz wieczny triumf Bożej miłości, światła, radości, miłosierdzia, pełni łask oraz dobroci w naszych duszach.

Następnie Niepokalana daje nam poznać, że nasze dusze są ,,drogie Bogu”. Gdy rozważamy nasze zbawienie mamy w pamięci skutki jakie ono przyniesie: ostateczne oczyszczenie z wszystkich grzechów i wieczną nagrodę w niebie. Trzeba jednak rozważyć jeszcze jedną kwestię: triumf Boga w naszej duszy porusza Jego Serce, które zwraca się w stronę naszej małości i stajemy się ,,drodzy Bogu”.  Co jest tak ,,drogie Bogu”, że porusza Go do obdarzenia naszych dusz darami? Chodzi o nasze nabożeństwo i wierną miłość do Niepokalanego Serca Maryi. Nasz Pan raduje się, gdy Jego Matka jest honorowana i gdy dusze są Jej posłuszne. Możemy tu dostrzec kolejną wskazówkę, przydatną do zrozumienia związku pomiędzy Przenajświętszą Trójcą a Niepokalaną.  Skoro nabożeństwo do Niepokalanej jest tak miłe Bogu, że porusza Jego Serce do obdarzenia największymi łaskami nawet nas najsłabszych grzeszników, jak miła Bogu musi być sama Maryja?

Niepokalana nawiązuje tutaj do przykładu kwiatów: kwiaty w domu przynoszą światło, piękno i radość. Zadaniem kwiatów jest ,,ozdabianie”, ukazanie wagi i ogromnej wartości tego, co je otacza.  Gdy rozważamy tę tajemnicę, natychmiast zaczynamy myśleć o kwiatach na ołtarzu, które znajdują się w pobliżu tabernakulum i miejsca największej ofiary. Kwiaty mają ten przywilej, że nieomal dotykają Ciała i Krwi Naszego Pana i wyrażają najwyższe cnoty oraz miłość stworzeń do Boga, który jest ich Zbawicielem.

Pismo Święte oraz Ojcowie i Doktorzy Kościoła używają analogii i metafor do opisania szczęścia nieba oraz wiecznego pokoju i radości Świętych (uczta, wesele, związek męża i żony...) aby wyrazić to, czego nie sposób wyrazić ludzkim językiem. Co zatem oznacza metafora użyta przez Naszą Panią, że dusze oddane Jej Niepokalanemu Sercu będą jak ,,kwiaty ozdabiające tron Boga”?  
Nasza wiara uczy nas, że w niebie będą stopnie, a im bardziej święci zbliżą się do tronu Boga, tym większy będą mieć udział w Jego nieskończonej świętości i zaznają Jego nieskończonej miłości.

Nasza Pani jest zawsze przedstawiana, jako ta, która w niebie znajduje się najbliżej Trójcy Świętej, a po Niej następują wielcy Święci (Jan Chrzciciel, św. Józef, św. Michał Archanioł). To oznacza, że nabożeństwo do Niepokalanego Serca nie tylko zapewni nam zbawienie i sprawi, że będziemy podobać się Bogu, ale obiecana jest nam również wielka świętość, a nasze serca staną się niczym kwiaty przed Bogiem, stale kwitnące w Jego dającej życie obecności. To nabożeństwo jeszcze bardziej zbliży nas do Boga, sprawi że będziemy mieć pełniejszy dostęp do Jego majestatycznego tronu.   

Później Nasza Pani doda kolejne obietnice i doprecyzuje te, które dała nam wcześniej, szczególnie będzie tu mowa o łasce  świętej śmierci i Jej obecności w chwili osobistego sądu duszy. Jak bardzo to nabożeństwo musi być drogie Bogu, skoro jest z nim związanych tak wiele obietnic, których Bóg prawie nigdy nie dał ludziom w całej historii?   

4/ Obietnice na teraz:

Obietnice, o których wspomnieliśmy wyżej są z pewnością najważniejsze biorąc pod uwagę ,,godzinę naszej śmierci” oraz wieczność: “Co z tego, że człowiek zdobędzie cały świat, jeśli zatraci swoją duszę?...” Jednak drugim najważniejszym momentem naszego życia jest . Jedynie chwila obecna jest w moich rękach.  W chwili obecnej mogę sprawić Bogu radość albo popełnić grzech. To właśnie jesteśmy pośrodku wojny, jesteśmy zaatakowani przez diabła, pielgrzymujemy ku wieczności.  Matka Boża wie dobrze, że nasze życie jest naznaczone wielkim i długim cierpieniem.  Jednak Ona daje nam tę najbardziej niesłychaną obietnicę:  Nie trać odwagi. Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga.
,,Ja Cię nigdy nie opuszczę”: musimy rozważyć te słowa. Oto biedny grzesznik, który jest zbyt słaby aby powstać z bagna grzechów, a Maryja mówi do niego ,,Ja Cię nigdy nie opuszczę; dopóki będziesz żyć, będę stała przy Tobie i podam Ci moje Niepokalane Dłonie oraz będę Cię błagać abyś Ty dał mi swoje”. Oto kolejny biedny grzesznik, który próbuje walczyć ze swoimi wadami, ale prawie za każdym razem przegrywa i popada w grzech.  - ,,Ja Cię nigdy nie opuszczę; nigdy się nie poddawaj! Za każdym razem gdy upadniesz, natychmiast daj mi swoją dłoń i powstań znowu. Nigdy nie przestawaj wciąż zaczynać od nowa!”. Oto oddana dusza, która zdaje się nie robić żadnego postępu w życiu duchowym, która wciąż przechodzi przez próby, uciski, ciemne noce, pokusy i zniechęcenia -  ,,Ja Cię nigdy nie opuszczę, w moim Niepokalanym Sercu zachowam wszystkie Twoje cierpienia, a w każdym doświadczeniu moje Serce będzie obdarzać Cię specjalnymi łaskami”.  

W naszym życiu duchowym można wyróżnić dwa zasadnicze aspekty: negatywny związany z naszym stosunkiem do zła, pokus, grzechu, ataków diabła itd. oraz pozytywny związany z naszym postępem duchowym i zbliżaniem się do Boga. Pierwszy z nich jest naznaczony walką, trudnościami i niebezpieczeństwami, natomiast drugi jest związany z praktyką cnót, sprawianiem przyjemności Bogu lub pomaganiem bliźniemu.   W każdym z tych aspektów czyha na nas wiele trudności. W tym pierwszym, musimy zmierzyć się sam na sam  z wieloma niebezpiecznymi wrogami.  Po ludzku jesteśmy straceni: cały otaczający nas świat pragnie naszej kapitulacji, podczas gdy wewnątrz nas panuje lenistwo, słabość, strach i zepsucie. Jednak w chwili gdy wróg naciera aby ostatecznie nas pokonać, pojawia się wielka obietnica: ,,moje Niepokalane Serce będzie Twoją ucieczką”. Matka Boska używa tu portugalskiego słowa, co można na j. polski tłumaczyć jako ucieczka, schronienie, przytułek.     Małe chaty umieszczone na górskich szlakach są również nazywane, ponieważ w czasie nawałnic są one jedynym bezpiecznym miejscem schronienia.

Oznacza również azyl, ukryte miejsce, w którym żołnierze podczas wojny mogą czuć się bezpieczni, i w którym wróg nie może ich znaleźć.   W samym środku duchowej wojny takim schronieniem jest dla nas Niepokalane Serce Maryi. “Gdy jesteś zmęczony walką, gdy jesteś śmiertelnie zraniony, w chwilach zniechęcenia i słabości, gdy lękasz się ciemności, gdy wszędzie czujesz pokusę do grzechu -  przyjdź do mojego Serca i znajdź schronienie oraz nabierz sił. Oto jedyne miejsce, w którym nikt Cię nie skrzywdzi!”.

Natomiast w drugim aspekcie naszego życia, w którym zbliżamy się do Boga, istnieje wielkie niebezpieczeństwo utraty właściwego kierunku. Wahamy się jaką drogę obrać, popełniamy błędne decyzje w ważnych kwestiach. Silimy się na marne ponieważ kręcimy się gdzieś obok właściwej drogi albo budujemy zamki na piasku. ,,Moje Niepokalane Serce będzie drogą, która Cię zaprowadzi do Boga! Ze mną nie pójdziesz w złym kierunku! Ze mną nie będziesz trudził się na marne, a wszystkie Twoje wysiłki zostaną Ci wynagrodzone. Moje Serce oświetli Ci drogę, tak że nigdy nie zbłądzisz. Im bardziej jesteś w moim Sercu, tym łatwiej i szybciej odnajdziesz Boga! Nie tylko gdzieś na końcu długiej drogi, ale już tu i teraz, ponieważ moje imię brzmi: ,,Dominus tecum – Pan z Tobą” a moje  Niepokalane Serce jest Świątynią Ducha Świętego”.

5/ Wizja – zrealizowana obietnica:

Do tego momentu Nasza Pani mówiła o tajemnicy jej Niepokalanego Serca, a teraz idzie o krok dalej: ,,W tej chwili, gdy wypowiadała te ostatnie słowa, otworzyła swoje dłonie i przekazała nam powtórnie odblask tego niezmiernego światła. W nim widzieliśmy się jak gdyby pogrążeni w Bogu. (...) Przed prawą dłonią Matki Boskiej znajdowało się SERCE. Boskie światło jest nam przekazywane przez Niepokalane Serce Maryi. Tajemnicze nieskończone światło, w którym w pewien sposób skąpane były dzieci, jest głębokim wyrażeniem samej istoty Boga, który jest ŚWIATŁOŚCIĄ. Ostatecznym celem wizji jest Boże światło, a źródłem, z którego wytryska i kanałem dla niego, jest Jej Serce”.

Wszyscy wiemy, że symbol "serca",  oznacza samo nasze istnienie, siedzibę wszystkiego, co w nas cenne, ale przede wszystkim w nim jest nasza miłość. Otwieramy nasze serca tylko wobec naszych bliskich przyjaciół i tylko do najbardziej ukochanych osób mówimy: "Jesteś w moim sercu! Moje serce bije dla Ciebie! Daję ci moje serce, itp." Nasza Pani pokazuje nam w wizji swoje Serce, pozwala nam zajrzeć w najgłębsze tajemnice Jej istnienia. Ponadto zaprasza nas do swego Serca, które staje się naszym mieszkaniem i ucieczką oraz drogą życiową. Konsekwentnie traktuje nas jako swych najukochańszych, wartych otrzymania takiej ogromnej miłości. Jeśli trochę się nad tym zastanowimy, kim jesteśmy - okropnymi grzesznikami, złymi dziećmi i bezwartościową nicością, nie możemy przestać nadziwić się, że otrzymujemy taką opiekę.

Wielkość, subtelność i ważność JEJ SERCA ujawnione nam, biednym dzieciom Ewy, jest wyjaśniona przez samego Boga, gdy mówił do siostry Łucji: Z ogromną tęsknotą pragnę rozprzestrzenienia się kultu i czci do Niepokalanego Serca Maryi, gdyż to Serce jest magnesem, które przyciąga dusze do Mnie.; to płonące ognisko, które wysyła na świat promienie Mojego światła i miłości; a w końcu jest niewyczerpanym źródłem, z którego wytryskają na świat zdroje żywej wody Mego Miłosierdzia.

Możliwe, że te słowa są najgłębsze i najważniejsze spośród tych, które zostały powiedziane o Naszej Pani i powinniśmy je bardzo często rozważać.
Po pierwsze, wielkie pragnienie samego Naszego Pana, który chce ujawnić całemu światu, kim Ona naprawdę jest aż do kresu możliwości, do głębi Jej  intymności. Słowa te wyrażają niewyobrażalną miłość Boga do nas, który nie stawia żadnych granic by ratować nas, biednych grzeszników. Jednak, jeśli Nasz Pan tego pragnie, jak możemy być tak leniwi i obojętni oraz nie zainteresowani tym, że tak wiele ludzi nie ma pojęcia o tajemnicy Serca Niepokalanej?!

Nasz Pan daje także ważną i precyzyjną wskazówkę: chce zarówno "kultu", jak i "nabożeństwa". Nabożeństwo jest naszą osobistą relacją z Maryją, w pewien sposób jest to nasze serce w Jej Sercu. To postawa kochającego dziecka zawsze gotowego oddać całą chwałę i uwielbienie, uwagę i czas tak bardzo kochającej matce. Kult to publiczna manifestacja i uznanie dzieła Boga, wyrażana w publicznych ceremoniach oddania chwały i poświęcenia.

Następnie Nasz Pan używa trzech obrazów by wyjaśnić dokładnie rolę Niepokalanego Serca Maryi: magnes przyciągający do Niego, źródło ognia, z którego cały świat otrzymuje JEGO ŚWIATŁO i MIŁOŚĆ, niewysychające źródło Jego nieskończonego Miłosierdzia. Oznacza to, że gdy kontemplujemy z oddaniem Jej Serce, zawsze będziemy się do Niego zbliżać, będziemy przeniknięci Jego własnym światłem by lepiej Go poznawać i przez Jego Miłość by kochać Go w zamian i w Nim kochać inne stworzenia. Będziemy też zawsze pić ze źródła Jego Miłosierdzia by przemienić nas, brudne nicości, w dzieci Boże.

6/ Cierpiące Niepokalane Serce.

Wielki znaczenie ma również to, w jaki sposób Niepokalane Serce objawiło się dzieciom: nie jest to widok Serca Maryi jaki znamy z obrazów pojawiających się od XVIII wieku, które ukazują Jej Serce otoczone koroną róż oraz z mieczem symbolizującym Jej siedem boleści.   Tutaj Serce Maryi jest  otoczone cierniami, które je przebijają. W podobny sposób wcześniej Pan Jezus objawił Swoje Najświętsze Serce.  Oznacza to, że ta sama korona cierniowa, która przekuwała Świętą Głowę Pana Jezusa i Jego Najświętsze Serce z powodu ,,zniewag, świętokradztwa i zaniedbań tak wielu dusz”, przekuwała również Serce Naszej Pani i ogromnie Je raniła.  Jak podaje Łucja: "Zrozumieliśmy, że było to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości, które pragnęło zadośćuczynienia”.

Te słowa pozwalają nam zrozumieć najważniejszą przyczynę, dla której Maryja chciała objawić nam Swoje Serce. Ona chce aby poruszyła nas tak wielka miłość oraz cierpienie znoszone dla nas, niewiernych grzeszników.  Ona szuka zadośćuczynienia, ponieważ chce zmienić nasze serca z kamienia w serca pełne kochającego współczucia. Jeśli dziecko kocha matkę i widzi jak ona cierpi, chce ją pocieszyć, pragnie wynagrodzić krzywdy jakie wyrządziło jej ono samo oraz inni.

Podsumowanie:
Kolejne objawienia w Fatimie są jedynie doprecyzowaniem i zastosowaniem tej wielkiej tajemnicy oraz wartości Jej Niepokalanego Serca. 13 lipca, Matka Boża objawiła wielki sekret aby pokazać Swoją rolę w Kościele Wojującym, szczególnie w tej ostatecznej bitwie pomiędzy apokaliptyczną kobietą i smokiem oraz jego dwoma bestiami. Od 13 sierpnia do 13 września Matka Boża znów odwoływała się do próśb Jej Serca. 13 października sprawia wielki cud jako dowód z nieba potwierdzający wyjątkową wartość Jej Serca. W 1925 roku w Pontevendra Nasza Pani wyjaśniła Łucji z czego składa się nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca. Następnie, w 1929 roku w Tuy Matka Boża poprosiła o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu.    

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

12. Trzecie objawienie — 13 lipca 1917 r.

13 lipca 1917 r. dzieci ponownie przybywają do Cova da Iria do dębu skalnego. Odmawiają różaniec z ludźmi licznie zebranymi. „Zobaczyliśmy — mówi s. Łucja — znany już blask światła, a następnie Matkę Bożą na dębie skalnym.
— «Czego sobie Pani ode mnie życzy?»
— «Chcę, żebyście przyszli tutaj 13 przyszłego miesiąca, żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki Boskiej Różańcowej, dla uproszenia pokoju na świecie i o zakończenie wojny, bo tylko Ona może te łaski uzyskać.»
— «Chciałabym prosić, żeby Pani nam powiedziała, kim jest, i uczyniła cud, żeby wszyscy uwierzyli; że nam się Pani ukazuje.
«Przychodźcie tutaj w dalszym ciągu co miesiąc. W październiku powiem, kim jestem i czego chcę i uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli.»
Potem przedłożyłam kilka próśb, nie pamiętam, jakie to były. Przypominam sobie tylko, że Matka Boska powiedziała, że trzeba odmawiać różaniec, aby w ciągu roku te łaski otrzymać. I w dalszym ciągu mówiła:

«Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi».

Przy tych ostatnich słowach rozłożyła znowu ręce jak w dwóch poprzednich miesiącach. Promień światła zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia. Zanurzeni w tym ogniu byli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru, lekkie jak puch, bez ciężaru i równowagi wśród przeraźliwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy wywołujących dreszcz zgrozy. Na ten widok musiałam «aj» krzyczeć, bo ludzie to podobno słyszeli. Diabli odróżniali się od ludzi swą okropną i wstrętną postacią, podobną do wzbudzających strach nieznanych jakichś zwierząt, jednocześnie przezroczystych jak rozżarzone węgle. Przerażeni, podnieśliśmy oczy do Naszej Pani szukając u Niej pomocy. A Ona pełna dobroci i smutku rzekła do nas:

«Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Bóg chce je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, zostanie wielu przed piekłem uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku końcowi, ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie. Będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca św. Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni, a Ojciec św. będzie miał wiele do cierpienia. Różne narody zginą, na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec św. poświęci mi Rosję, która się nawróci, i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie. W Portugalii będzie zawsze zachowany dogmat wiary... Tego nie mówcie nikomu. Franciszkowi możecie to powiedzieć.
Kiedy odmawiacie różaniec, mówcie po każdej tajemnicy: O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia»
.

Nastała chwila ciszy, a ja zapytałam:
— «Pani nie życzy sobie ode mnie niczego więcej?»
— «Nie, dzisiaj już nie chcę od ciebie niczego więcej» i jak zwykle uniosła się w stronę wschodu, aż znikła w nieskończonej odległości firmamentu.

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

13. Ku Fatimie 2017

Trzecie objawienie i wielki sekret Fatimy

Między 13 czerwca a 13 lipca Łucja musiała znosić jedną próbę za drugą. Dzieci były nieustannie atakowane przez ciekawskich, wypytujących je o widzenia. Matka Łucji nadal próbowała przekonać ją, że kłamała. Proboszcz starał się jej wyperswadować, że była pod wpływem diabła. Pod takim naciskiem miała przemożną pokusę, by nie pójść do Cova da Iria w dniu 13 lipca. Ale kiedy przyszedł czas, została popchnięta przez tajemniczą siłę do przyłączenia się do jej kuzynów. Tego dnia wielu ludzi przybyło do Cova da Iria aby być świadkami objawienia (około 3000 osób). Gdy Matka Boża objawiła się, Łucja tak wstydziła się swoich wcześniejszych wątpliwości, że nie śmiała się odezwać. Dopiero gdy Hiacynta skłoniła ją zwrócenia się do Pani, otworzyła usta:

Chcę, żebyście przyszli tutaj 13 przyszłego miesiąca, żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki Boskiej Różańcowej, dla uproszenia pokoju na świecie i o zakończenie wojny, bo tylko Ona może te łaski uzyskać.
Chciałabym prosić, żeby Pani nam powiedziała, kim jest, i uczyniła cud, żeby wszyscy uwierzyli; że nam się Pani ukazuje.
Przychodźcie tutaj w dalszym ciągu co miesiąc. W październiku powiem, kim jestem i czego chcę i uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli.
I dalej mówiła:
Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.

** Przy tych ostatnich słowach rozłożyła znowu ręce jak w dwóch poprzednich miesiącach. Promień światła zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia. Zanurzeni w tym ogniu byli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru, lekkie jak puch, bez ciężaru i równowagi wśród przeraźliwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy wywołujących dreszcz zgrozy. Na ten widok musiałam «aj» krzyczeć, bo ludzie to podobno słyszeli. Diabli odróżniali się od ludzi swą okropną i wstrętną postacią, podobną do wzbudzających strach nieznanych jakichś zwierząt, jednocześnie przezroczystych jak rozżarzone węgle.

Przerażeni, podnieśliśmy oczy do Naszej Pani szukając u Niej pomocy. A Ona pełna dobroci i smutku rzekła do nas:

Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Bóg chce je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, zostanie wielu przed piekłem uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku końcowi, ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to  w czasie pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie. Będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca św.
Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni,  Ojciec św. będzie miał wiele do cierpienia a różne narody zginą.
Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec św. poświęci mi Rosję, która się nawróci, i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie.
W Portugalii będzie zawsze zachowany dogmat wiary... Tego nie mówcie nikomu. Franciszkowi możecie to powiedzieć.]**

Kiedy odmawiacie Różaniec, mówcie po każdej Tajemnicy: O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego Miłosierdzia.


Nastała chwila ciszy, a ja zapytałam: „Pani nie życzy sobie ode mnie niczego więcej?”
Nie, dzisiaj już nie chcę od ciebie niczego więcej.
Wtedy jak zwykle uniosła się w stronę wschodu, aż znikła w nieskończonej odległości firmamentu.

**(Tekst pomiędzy tymi dwoma znakami zawiera wielką tajemnicę).

KOMENTARZ

Ze wszystkich objawień, to z 13 lipca jest bez wątpienia najważniejsze. Dwa poprzednie były do niego przygotowaniem, zaś trzy po nim następujące miały je w uderzający sposób potwierdzić swymi wielkimi cudami. „To było dokładnie tego dnia”, pisze Łucja, „gdy Nasza Pani raczyła łaskawie wyjawić nam tajemnicę”. Dlatego musimy wyróżnić dwie części tego objawienia: słowa Naszej Pani wtedy wyjawione i wielką tajemnicę, która sama składa się z trzech elementów.

1/ Zapowiedź wielkiego cudu w październiku
Po ciężkich przeżyciach, których Łucja doświadczała od 13 czerwca, możemy zrozumieć jej prośbę. Kto by uwierzył małemu niepiśmiennemu dziecku?
Podobnie w Lourdes, Święta Bernadetta, która musiała znosić taką samą krytykę, poprosiła Naszą Panią o cud. Odpowiedź z nieba w Lourdes była jak cudowna fontanna wody z twardej skały.
Odpowiedź w Fatimie była wielkim cudem Słońca.
Jednakże jest pewna różnica: kiedy Bernadetta poprosiła o cud, Nasza Pani tylko się uśmiechnęła; gdy zrobiła to Łucja, Ona potwierdziła: „Tak, uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli”. Ta wyprzedzająca zapowiedź przyciągnęła niepoliczalne tłumy do Cova da Iria, w sierpniu i wrześniu było tam ponad 20 tysięcy ludzi, a 13 października prawie 100 tysięcy. W tamtych czasach nie zdarzały się takie ogromne zgromadzenia po prostu z powodu niewystarczających środków transportu i zakwaterowania.
Zadziwiająca jest klarowna i bezwarunkowa obietnica Naszej Pani, powtórzona dwukrotnie w objawieniach z sierpnia i września. Nigdy wcześniej Niebo nie odpowiedziało taką łaskawością na prośby ludzkie, aby z  pewnością zagwarantować im prawdziwość jej przesłania.
Równie istotne jest to, że Nasza Pani uczyniła tę zapowiedź bezpośrednio przed wyjawieniem wielkiej tajemnicy, aby ludzie zrozumieli jasno, że ten wielki październikowy cud był gwarancją boskiego pochodzenia tajemnicy.

2/ WIELKA TAJEMNICA
Nasza Pani poleciła dzieciom, aby nic nie mówiły o tym, co zobaczyły od momentu, gdy po raz trzeci otworzyła swoje dłonie i przekazała dzieciom Boskie Światło, do chwili, gdy pozwoliła im podzielić się tym z Franciszkiem, który w czasie tego objawienia widział wszystko, lecz niczego nie słyszał. Ta tajemnica była najwyraźniej w trzech częściach i Nasza Pani pragnęła ich opublikowania w trzech różnych momentach XX wieku: pierwsza z nich dotyczy wizji piekła, o czym Łucja mówiła na początku lat 30-tych. Wyjawianie drugiej części rozpoczęła początkowo swoim spowiednikom w 1936 roku, natomiast świat dowiedział się o nich dzięki jej pamiętnikom, w 1941 roku. Chciała, aby trzecia część była wyjawiona w 1960 roku.
Ta tajemnica jest wyjątkowa w całej historii Kościoła, tak samo jak ten wielki cud w październiku. Jest pełna wyjątkowego znaczenia i dotyka każdej dziedziny naszego życia. Każda z jej części składa się, po pierwsze, z poważnego ostrzeżenia poprzedzającego historyczne proroctwa o ogólnoświatowym znaczeniu, po drugie zaś – ukazuje lekarstwo i drogę do zbawienia. Nasza Pani wprost pokazuje trzykrotnie straszliwe ataki wrogów ludzkości w naszych czasach i prezentuje swoje Niepokalane Serce jako remedium dane od Bożej Opatrzności na ostateczne czasy. Poniżej jedynie krótkie podsumowanie tej tajemnicy, jako, że cała historia Fatimy po objawieniach  (historia świata i Kościoła w ciągu ostatnich stu lat) jest zarówno spełnieniem tajemnicy, jak ujawnieniem jej głębokiego znaczenia. To będzie przedmiotem drugiej części naszych rozważań o Fatimie.

Pierwsza część tajemnicy dotyczy życia osobistego każdego człowieka, w szczególności zaś życia na ziemi w sytuacji jego pozostawania w stanie grzechu śmiertelnego, gdy odmawia on lub zaniedbuje nawrócenia: to straszliwa wizja piekła, która zabiłaby dzieci, gdyby szczególna łaska od Boga nie zachowała ich przy życiu. Niebo albo piekło, wieczne szczęście albo wieczne cierpienie – w rzeczywistości to jedyne istotne sprawy w życiu każdego z nas! To jest powód Bożego Objawienia, przyjścia Naszego Pana, instytucji Świętej Matki Kościoła z jego środkami do zbawienia, a także wszystkich Bożych interwencji, w szczególności objawień Naszej Niebiańskiej Matki, która bardzo kocha swe dzieci i czyni wszystko, by uchronić je przed wiecznym nieszczęściem. Siostra Łucja będzie podkreślać ten zasadniczy sens Fatimy: „Moją misją nie jest ogłoszenie światu materialnej kary, która z pewnością przyjdzie, jeśli nie będzie on modlił się i pokutował. Nie. Moją misją jest wskazać wszystkim nadciągające niebezpieczeństwo utraty dusz na zawsze, jeśli będziemy uporczywie trwali w grzechach” (26 grudnia 1957 roku).

Już w pierwszej części staje się dla nas oczywiste, że wielka tajemnica jest odpowiedzią Nieba na wydarzenia, atmosferę i mentalność naszych czasów. Nigdy wcześniej wieczne rzeczy, a szczególnie realność wiecznego potępienia nie były tak zaniedbywane i  zaprzeczane również przez największe autorytety w Kościele. To istotne, że Sobór Watykański II nie mówi o piekle i wszystkie posoborowe reformy ukazują silną tendencję do całościowej zmiany religijnej postawy chrześcijan: ta tradycyjna postawa, wyrażona przez Pismo Święte, Ojców, Świętych i Doktorów, miała podkreślać, że życie ludzkie jest bardzo krótkie, jest emigracją, pielgrzymką, kiedy to jedynie „jedna rzecz jest niezbędna”: aby unikać piekła i dostać się do nieba: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a swoją duszę utracił?” (Mt 16, 26).

Dlatego wciąż niezbędne jest wielokrotne czytanie i rozważanie tej wizji piekła.
Jednakże część ta kończy się przesłaniem pełnym pocieszenia i nadziei: w ostatnim czasie Boże Miłosierdzie pozwala Jego Matce na przyjście i udzielenie wszystkich tych skarbów, ukrytych w Jej Niepokalanym Sercu, jako uniwersalnego lekarstwa i pewnej drogi do zbawienia. Konkretnie ogłasza Ona, że przyjdzie raz jeszcze, by ustanowić w świecie „Oddanie Jej Niepokalanemu Sercu”, co też stało się w Pontevedra, 10 grudnia 1925 roku.

Druga część tajemnicy dotyczy życia publicznego i nawet politycznego ludzkości tu i teraz. To poważne ostrzeżenie, że apokaliptyczna bestia, która pojawi się pod postacią komunizmu i masonerii rzuci cały świat w bezprecedensowy kataklizm. Jest to prorocza zapowiedź przyszłej wojny światowej z jej straszliwymi konsekwencjami zarówna dla życia świeckiego i religijnego. Ale znowu Nasza Pani daje nam lekarstwo dla całego świata – Jej Niepokalane Serce. Konkretnie – ogłasza Ona, że przyjdzie ponownie aby prosić o „konsekrację Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu”, co też uczyniła w Tuy 13 Maja 1929 roku.

Trzecia część tajemnicy zaczyna się deklaracją o zachowaniu prawdziwej Katolickiej Wiary w Portugalii. Kiedy Siostra Łucja po raz pierwszy napisała swoje wspomnienia w 1941 roku, nie mogła jeszcze spisać trzeciej części tajemnicy. Stało się dopiero po jej niebezpiecznej chorobie w 1944 roku. Wyjawienie tej części wraz z poświęceniem Rosji Niepokalanemu Sercu to z pewnością najbardziej palące i ekscytujące tajemnice Fatimy, które aż do dnia dzisiejszego nie zostały zrealizowane i dlatego właśnie pokazują, ze Fatima to nie tylko wydarzenie historyczne, które miało miejsce w przeszłości, lecz tajemnica, która na chwilę obecną ma zasadnicze znacznie dla Kościoła i świata.
Przekonamy się, że trzecia część tajemnicy dotyczy życia religijnego, w szczególności zaś największego kryzysu, którego Kościół kiedykolwiek doświadczył. Podobnie, jak dwie pierwsze części, zawiera ostrzeżenie, proroctwo dla naszych czasów, oraz niezbędne lekarstwo.
Konkluzją całej tajemnicy Fatimy są najbardziej pocieszające słowa, które kiedykolwiek Nasza Pani wypowiedziała: ”Na końcu moje Niepokalane Serce zatryumfuje”.

3/ Słynna modlitwa: O mój Jezu
Zaraz po końcu tajemnicy, Nasza Pani nauczyła dzieci wspaniałej modlitwy, która winna być umieszczona w modlitwie różańcowej na końcu każdej z tajemnic: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy…”
Umieszczona między „Chwała Ojcu”, a „Ojcze Nasz”, ta krótka modlitwa poszerza boski horyzont Różańca Świętego.
Przebacz nam nasze grzechy: Myśl o naszych grzechach, które zagrażają naszej duszy, jest obecna w całym przesłaniu Fatimy. Nie ma ani jednego objawienia Anioła i Naszej Pani, który nie czyniłoby jakieś aluzji do tego. Ten zwrot powtarza błaganie z „Ojcze Nasz”: „odpuść nam nasze winy”, jak i ze „Zdrowaś Mario”: „módl się za nami grzesznymi”.
Zachowaj nas od ognia piekielnego: To najusilniejsze błaganie, odnosi się oczywiście do wizji piekła, w której dzieci widziały „ocean ognia”. Piekło nie jest wyimaginowanym i odległym zagrożeniem, które moglibyśmy oddalić od siebie sami. Piekło jest właśnie karą za nasz bunt przeciwko Bogu, za zatwardziałość naszych serc, miejscem, gdzie z pewnością znaleźlibyśmy się bez Jezusowego przebaczenia. Bez Niego, bez Jego Pasji i odkupieńczej Krwi, bylibyśmy zgubieni. To wezwanie jest ponadto echem Świętej Liturgii, w której Kościół zaraz przed konsekracją błaga dobrego Boga „abyś (…) zechciał od wiecznego potępienia nas wybawić i zaliczyć w poczet wybranych Twoich”. I znowu, w litanii do Wszystkich Świętych modlimy się: „od śmierci wiecznej, wybaw nas Panie”; „abyś uchronił nas, braci, krewnych i dobrodziejów od wiekuistego potępienia - wysłuchaj nas, Panie!”.
Prowadź wszystkie dusze do nieba: Nasze gorące pragnienie zbawienia, nas i naszych bliskich,  jest siłą rzeczy rozszerzone na wszystkie dusze. Chrystus ofiarował Swoje życie za wszystkich ludzi, bez wyjątku, a Bóg Ojciec "chce aby wszyscy ludzie byli zbawieni". W portugalskim oryginale znajdują się słowa "Levai para o Ceu", co w rzeczywistości oznacza: wziąć je, nieść je, podnieść je, albo lepiej: przyciągnąć je. Przypomina nam to o słowach Jezusa: ,,A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”.
A szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego Miłosierdzia: Słowa te są zaskakujące: w jaki sposób możemy prosić Jezusa, aby zaprowadził wszystkie dusze do nieba, a tym samym wszystkie bez wyjątku, jednocześnie zaś od razu dodać formułę, która, wręcz przeciwnie, jest częściowa i ograniczona? Słowa "wszyscy .... szczególnie "wydają się przeczyć prostej logice.

Odpowiedź: to jest logika miłości, która chciałaby uzyskać od Miłosierdzia Bożego zbawienie wszystkich dusz. Ale wie, że jej prośba nie może być wysłuchana w całej jej rozciągłości. W tym przypadku, kochająca dusza od razu wyjaśnia swoje błaganie i mówi do Boga: "Proszę Cię, zmiłuj się przynajmniej nad niektórymi duszami, a szczególnie nad duszami największych grzeszników, którzy najpewniej ryzykują swoją zgubę". Właśnie w ten sposób troje dzieci rozumiało tę modlitwę, która była ciągle na ustach Hiacynty: "Hiacynta często siedziała w zamyśleniu na ziemi i wołała:" Och, piekło! Piekło! Jak mi przykro za dusze, które idą do piekła ! I za ludzi tam, na dole, palonych żywcem, jak drewno w ogniu!" Potem, drżąc, uklękła z dłońmi złożonymi i wyrecytowała modlitwę, której nauczyła nas Nasza Pani:" O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy ...".

My także powinniśmy zapytać, co w rzeczywistości oznacza "najbardziej potrzebujący"? Jest to z pewnością najbardziej bolesne dla tych, którzy przystępują do "godziny śmierci" i nie są przygotowani. Czyż święta Teresa od Dzieciątka Jezus nie była  "pochłonięta przez pragnienie dusz, palona pragnieniem wyrwania od wiecznego ognia dusz największych grzeszników"? Stąd jej decyzja "aby zapobiec za wszelką cenę pójściu do piekła", strasznego przestępcy Pranziniego.

Podsumowując, ta modlitwa jest krótkim streszczeniem najważniejszych i najbardziej zapomnianych prawd naszej Świętej Wiary. To ustawia we właściwej relacji do tego świata, życia i człowieka:

1/ Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem, jest centrum świata;
2/ „Mój Jezu” to nieskończona miłość Jezusa do mojej duszy, że pragnie On być całkowicie moim. „Mój Jezu” to także wyrażenie mojej miłości do Jezusa i przez to wypełnienie największego przykazania „Miłości Boga ponad wszystko”;
3/ Wieczny ogień jest uderzającą rzeczywistością i jedyną koniecznością w moim życiu jest bycie od niej uwolnionym;
4/ Niebo jest jedynym celem naszego życia;
5/ „Zaprowadź wszystkie dusze…” przypomina nam o drugim celu naszego życia, drugiej części wielkiego przykazania: aby kochać bliźniego jak sam Jezus go umiłował: miłość jako dar dla bliźniego, który pomoże mu uzyskać wieczne szczęście;
6/ „Prowadzić, przyciągnąć, nieść…” Zbawienie jest możliwe tylko w jednym wypadku, gdy Jezus poprowadzi nas i przyciągnie do siebie; bez Niego jesteśmy bezradni. Ta myśl czyni nas naprawdę pokornymi;
7/ „…najbardziej potrzebują” pozwala nam zrozumieć wagę godzinę śmierci, gdy modlimy się szczególnie za tych umierających, którzy nie są na śmierć przygotowani;
8/ „… Twojego Miłosierdzia”: Nieskończone Miłosierdzie Boże tak bardzo pragnie naszego zbawienia, nigdy więc nie jest za późno na zmianę i nawrócenie. Dlatego powinniśmy ufać Mu bezgranicznie.

4/ Znaczenie aktów strzelistych
Wreszcie w tym wielkim objawieniu otrzymujemy bardzo prostą i konkretną naukę od Naszej Pani:
Ofiarujcie się za grzeszników i powtarzajcie wielokrotnie – zwłaszcza gdy będziecie czynić jakąś ofiarę – O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, w intencji nawrócenia grzeszników oraz jako zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.

To nauka o tym, jak się poświęcać, jak dźwigać nasze codzienne krzyże, jak sprawić, by otrzymać najwyższy zysk duchowy z naszych cierpień i prób: liczy się zamiar, musi on wynikać z miłości do Boga i Naszej Pani (pocieszenie, zadośćuczynienie) oraz z miłości do grzeszników (nawrócenie). Dzięki tym trzem ideom: pocieszenia, zadośćuczynienia, nawrócenia, wcielimy w codzienną praktykę całe przesłanie Fatimy. I jako, że mamy codziennie do dźwigania wiele krzyży i prób, to stają się one okazją do realizacji Fatimy każdego dnia. To jest właśnie "Fatima w działaniu", to doprowadzi nas do świętości, podobnie dzieci z Fatimy przez ich małe modlitwy i ofiary stały się Świętymi.
Dlatego powinniśmy zachowywać prośby naszej niebieskiej Matki, która wie, co mówi, kiedy domaga się "powtarzania wielokrotnie": wie, jak zapominalscy jesteśmy, dlatego musimy pomnażać akty strzeliste jak najczęściej, sto razy dziennie!
Ona również pokazuje nam, jaka powinna być treść tych małych modlitw: płomienie miłości naszych małych serc ku Jej Niepokalanemu Sercu.

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

14. Ku Fatimie 2017 - 13 sierpnia

3 tys. ludzi obecnych w Cova da Iria dnia 13 lipca, rozgłosiło wszędzie zapowiedź wielkiego cudu, obiecanego przez Naszą Panią na 13-tego października. To wymusiło reakcję sił politycznych i prasy. Pierwsze artykuły w gazetach (a wszystkie były kontrolowane przez masonów) próbowały ośmieszyć zarówno  dzieci, jak i wydarzenia. 11 sierpnia dzieci wraz z rodzicami zostały wezwane do stawienia się przed obliczem lokalnego administratora, zajadłego przeciwnika Kościoła, który był  masonem od 30 lat. Łucja napisała: "zarządca był zdeterminowany by zmusić mnie do wyjawienia mu tajemnicy i złożenia przysięgi, że nigdy więcej nie wrócę do Cova da Iria. Aby to osiągnąć, nie szczędził obietnic i gróźb. Widząc jednak, że nie przynosi to spodziewanego skutku, pozwolił mi odejść, informując na odchodnym, że i tak osiągnie swój cel, nawet gdyby miało to oznaczać, że będzie musiał pozbawić mnie życia".  

13 sierpnia tłum liczący ponad 20 tys. osób pojawił się w Cova da Iria. Rankiem, pod dom Franciszka i Hiacynty, przyjechał administrator swoim automobilem, towarzyszył mu proboszcz z jednego z dużych miast z okolicy. Administrator udawał, że uwierzył w objawienia i przyjechał dla bezpieczeństwa dzieci. Wpierw, razem z proboszczem, zabrał je wszystkie na plebanię, gdzie, w jego obecności, ponownie zostały przesłuchane przez diecezjalnego księdza. Po przesłuchaniu administrator stwierdził, że teraz jest już przekonany. Zaprosił dzieci do auta, obiecując, że zawiezie je na miejsce objawień, żeby było bezpieczniej. Jednak zamiast zawiezienia ich do Cova da Iria, pojechał w stronę swojego miasta (Qurem). Kiedy tam dotarli, administrator zamknął je w pokoju i zadeklarował, że nie wydostaną się, dopóki nie zdradzą tajemnicy.

W tym czasie, w Cova da Iria ludzie na próżno czekali na pojawienie się dzieci. Ktoś ogłosił, że administrator je porwał.

"Nie wiem co by się stało, gdybyśmy nie usłyszeli odgłosu grzmotu. To było tak samo jak za ostatnim razem (13 lipca). Wielu ludzi było zszokowanych, niektórzy z nich zaczęli krzyczeć, że zostaną zabici. Wszyscy zaczęli uciekać od drzewa (na którym Nasza Pani pojawiła się już 3 razy), ale, oczywiście nikt nie został zabity. Po grzmocie przemknęła błyskawica i wtedy zaczęliśmy widzieć małą chmurkę, bardzo delikatną, bardzo białą, która na kilka chwil zatrzymała się nad drzewem, następnie uniosła się w górę i zniknęła" - według naocznego świadka Marii Carreira. Ta scena została potwierdzona przez większość pielgrzymów. Ludzie mówili do siebie: "Oczywiście, że Nasza Pani przyszła. Jaka szkoda, że nie mogła Ona zobaczyć dzieci!"

W międzyczasie dzieci były poddane nieprzerwanym przesłuchaniom, w sumie przesłuchiwano je dziewięć razy. Tylko samego 14 lipca, były przepytywane osobno, a także badane przez lekarza - bez rezultatów. Dlatego administrator zdecydował użyć silniejszej broni: umieścił je w publicznym więzieniu. Hiacynta straszliwie cierpiała z powodu odseparowania od swoich rodziców, Franciszka najbardziej bolało, że nie spotkał się z Naszą Panią. Współwięźniowie byli bardzo dobrzy dla dzieci i próbowali je pocieszać. Siostra Łucja pisze w swoich wspomnieniach: "Wtedy zdecydowaliśmy się odmawiać nasz Różaniec. Hiacynta zdjęła medalik, który nosiła na szyi i poprosiła jednego z więźniów, aby powiesił go dla niej na gwoździu w ścianie. Klęcząc przed tym medalikiem zaczęliśmy się modlić. Więźniowie modlili się razem z nami. Potem Hiacynta, która już więcej nie płakała w trakcie przesłuchań, rozrzewniła się, kiedy przypomniała sobie swoją mamę. 'Hiacynto', spytałam 'Nie chcesz ofiarować tego cierpienia Naszemu Panu ?' - 'Tak, chcę, ale ciągle myślę o mojej mamie i nie mogę przestać płakać'. Błogosławiona Dziewica powiedziała nam, żeby ofiarować nasze modlitwy i cierpienia także jako zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi. Zgodziliśmy się, że każde z nas wybierze jedną z tych intencji: jedno ofiaruje się za grzeszników, drugie za Świętego Ojca, a trzecie za grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi. Gdy to ustaliliśmy, powiedziałam Hiacyncie, żeby wybrała, którą intencję woli. 'Ofiaruję na każdą z tych intencji, bo wszystkie mi się podobają.' Nagle pojawił się strażnik, który strasznym głosem wywołał Hiacyntę: 'Olej już bulgocze: wyjawisz tajemnicę, jeśli nie chcesz spłonąć!' - 'Nie mogę.' - 'A więc nie chcesz, tak? Zmuszę Cię do tego! Chodź tu!' Wyszła natychmiast, bez słowa pożegnania. Wtedy Franciszek wyznał mi z bezgraniczną radością i spokojem: 'Jeżeli oni zabiją nas tak jak mówią, wkrótce będziemy w Niebie! Jak cudownie! Nic więcej się nie liczy!' Następnie, po chwili ciszy dodał: 'Oby Bóg sprawił, aby Hiacynta się nie bała. Odmówię dla niej Zdrowaś Mario!'

Chwilę później strażnik przyszedł po Franciszka, a potem po Łucję. Zawsze ten sam scenariusz. Burmistrz zagroził po raz kolejny: wszyscy troje zostaną  ugotowani - razem!  Jednak i tym razem nic mu to nie dało.

Następnego poranka, po ostatecznym przesłuchaniu, dzieci zostały odesłane do Fatimy. Każdy był bardzo rozgniewany na administratora, nawet proboszcz (przecież dzieci zostały porwane gdy opuściły plebanię). Ten ostatni, doskonale rozumiejąc podstępność zarządcy napisał publiczną deklarację, w której określił, że nie miał nic wspólnego z "wstrętnym i świętokradczym aktem, polegającym na niespodziewanym porwaniu trójki dzieci". Dzięki jego publicznemu listowi, wydarzenia z Fatimy zostały po raz pierwszy opisane w katolickiej prasie.

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

15. Czwarte Objawienie Naszej Pani w Fatimie

19 sierpnia po południu Łucja pasła owce w miejscu Valinhos razem z Franciszkiem i Janem, jego starszym bratem. Nagle poczuła „coś nadnaturalnego zbliżającego się i ogarniającego nas”. Poprosiła Jana by zawołał Hiacyntę. Było około godziny szesnastej. „W międzyczasie Franciszek i ja zobaczyliśmy błysk światła, który nazywaliśmy błyskawicą. Hiacynta przybyła i zobaczyliśmy Naszą Panią na drzewie skalnego dębu.
    
— Czego Pani sobie życzy ode mnie?
— Chcę, abyście nadal przychodzili do Cova da Iria 13 dnia miesiąca i odmawiali codziennie Różaniec. W ostatnim miesiącu uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli. Gdyby was nie zabrano tamtego dnia do miasta cud byłby jeszcze większy. Św. Józef przybędzie z Dzieciątkiem Jezus, aby pobłogosławić świat. Nasz Pan przyjdzie aby pobłogosławić ludzi. Matka Boska Różańcowa i Matka Boska Bolesna również się pojawią.
— Co mamy robić z pieniędzmi, które ludzie zostawiają w Cova da Iria?
— Zróbcie dwa przenośne ołtarzyki. Jeden będziesz nosiła ty z Hiacyntą  i dwie inne dziewczynki biało ubrane, drugi niech nosi Franciszek i trzech chłopczyków. Pieniądze, które ofiarują na te ołtarzyki, są przeznaczone na święto Matki Boskiej Różańcowej, a reszta na budowę kaplicy, która ma tutaj powstać.
— Chciałam prosić o uleczenie kilku chorych.
— Tak, niektórych uleczę w ciągu roku -  i przybierając wyraz smutniejszy powiedziała: Módlcie, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił.
I jak zwykle zaczęła unosić się w stronę wschodu.

Komentarz:

1/ WYJĄTKOWE OBJAWIENIE:

Wielu ekspertów objawień fatimskich wyjaśnia niezwyczajny i wyjątkowy charakter tego objawienia jako objaw miłości i miłosierdzia naszej niebieskiej Matki, która chciała pocieszyć dzieci po najstraszniejszej próbie, jaką musiały  przejść wcześniej oraz zapewnić ich, że będzie nadal przychodzić mimo nieobecności dzieci 13-dnia tego miesiąca spowodowanej nikczemnością administratora.
Mimo swej wartości, powyższe argumenty  zdają się jednak nie dawać wyczerpujących odpowiedzi na wiele pytań:
Po pierwsze Nasza Pani z Fatimy oznajmiła dzieciom precyzyjnie daty swych wizyt i powtarzała zaproszenie by w te dni przychodziły. Dlaczego Matka Boża nagle zmieniła swoje „zwyczaje” i pojawiła się tak niespodzianie, że Łucja i Franciszek musieli szukać Hiacynty, która była w domu? Po drugie nie należy uznać tego objawienia za drugorzędne i mniej znaczące od innych. Należy ono do cyklu wielkich objawień roku 1917, gdyż wszystkie troje dzieci musiały być obecne (potem Nasza Pani będzie się objawiać samej Hiacyncie, a szczególnie Łucji w Pontevedra i Tuy). Ponadto objawieniu towarzyszą zwykłe zjawiska, jak poprzednio (błyskawica, Nasza Pani stojąca na dębię, sposób jej odejścia) oraz powtórzenie, że dzieci mają przyjść 13 dnia kolejnego miesiąca, odmawiać codziennie różaniec, a od lipca zapowiedź wielkiego cudu w październiku. Dlaczego zatem przy tym objawieniu dzieci są same (jak 13 maja), a nie otoczone ludźmi pragnącymi wiedzieć coś więcej o objawieniach? Czy nie byłoby bardziej stosownym by miało ono swą zwyczajną odświętność i rosnącą liczbę świadków? Można by odpowiedzieć, że tym razem treścią przesłania było bardziej osobiste życie duchowe dzieci. Jest jednak przeciwnie, gdyż Matka Boża z naciskiem mówi o nadchodzącym dniu 13 października, kiedy to wszyscy będą mogli uwierzyć. Również po raz pierwszy prosi o publiczny kult, mówiąc o procesjach, które należy urządzić i kaplicy, która ma być zbudowana w przyszłości.
Po trzecie Nasza Pani objawiała się trójce dzieci zawsze w tym samym miejscu w Cova da Iria. Dlaczego tym razem wybrała inne miejsce, dość odległe od miejsca poprzednich objawień, ale położone stosunkowo blisko tego, gdzie objawił się Anioł i wioski, gdzie mieszkały dzieci?

Jakiekolwiek odpowiedzi się nasuwają na myśl, musi być głębsza przyczyna dla wyboru  Valinhos, gdyż Nasza Pani nigdy nie czyni czegokolwiek przez przypadek, ale mając na uwadze jakiś cel.

Rozważmy na początek miejsce: każda osoba odwiedzająca oba miejsca stwierdzi, że różnica między Valinhos a  Cova da Iria jest uderzająca. To drugie – obecna Fatima – stało się miastem odwiedzanym przez turystów z wieloma hotelami i odpowiadającą im światową atmosferą (telewizja satelitarna, internet, luksusowe pokoje, restauracje, itp.). Samo sanktuarium sprawia wrażenie tętniącego życiem, gdyż trudno znaleźć w nim chwilę ciszy, jedna ceremonia goni następną, z głośników w każdym kącie słychać śpiewy i modlitwy. Atmosfera panująca w Cova da Iria jest bardzo „nowoczesna”: Kaplica Objawień (po portugalsku „Capelinha”) niknie na tle prostokątnego „czegoś”. Za statuą Naszej Pani jest nagi prostokątny stół (z wyjątkiem chwil celebracji), nie widać tabernakulum (prawdopodobnie jest ono wewnątrz kaplicy, do której nikt nie może wejść poza strażnikami). Po stronie przeciwnej do Kaplicy Objawień, patrząc prosto z kierunku Statuy Naszej Pani na koniec budynku, gdzie zaczynają się kolumny, można zauważyć coś, co powinno być stałą Szopką Bożonarodzeniową, a naprawdę jest kompozycją masońskich znaków oraz niegodnym, bluźnierczym przedstawieniem Świętej Rodziny. Ukoronowaniem tego jest fakt, iż ogromne sanktuarium zostało zbudowane na miejscu, gdzie wcześniej stał tzw. “Crux de alto” (bardzo piękny Krucyfiks stojący na samym końcu bulwaru, który został usunięty, aby było miejsce na nową świątynię). To miejsce, wszystko inne niż wiarę katolicką, gdyż wzorce dla niego zaczerpnięto z celtyckiej pogańskiej świątyni i ze swą abstrakcyjną kompozycją ma ono służyć celom ekumenicznym. Od wielu lat Fatima traciła wiele ze swej nadprzyrodzonej atmosfery i stała się miejscem, gdzie szatan święci wiele swych zwycięstw.

Valinhos jest przeciwieństwem Cova da Iria jako miejsce spowite głęboką ciszą, oddalone od sfery turystycznej. Jest tam kaplica i wyjątkowo piękna figura Naszej Pani z Fatimy wykonana z kamienia. Jest ono otoczone pierwotną wiejską atmosferą, jaka panowała w chwilach objawień. Nasza Pani zna przyszłość i może chciała podarować pielgrzymom obraz oryginalnej Fatimy z jej spokojną i nadprzyrodzoną atmosferą? Może chciała również byśmy poznali dogłębnie jej polecenia oraz znaleźli miejsce odzwierciedlające możliwie najwierniej piękno i świętą ciszę Jej Niepokalanego Serca? Powinniśmy docenić delikatność naszej niebieskiej Matki, która mimo starań tych, którzy chcą zniszczyć autentyczną Fatimę, daje nam pozostałość ,,oryginalnej Fatimy”, abyśmy mogli znaleźć Ją w łatwiejszy i głębszy sposób.     

Druga kwestia, dlaczego Maryja chciała, aby dzieci były wówczas same, może być traktowana jako specjalna wskazówka Naszej Pani, która z pewnością pragnie publicznych aktów czci i oddania, ale nie mniej życzy sobie, żeby jej dzieci mogły w pewien sposób spotkać Ją indywidualnie i osobiście. Jak już powiedziano, trudno jest znaleźć w Cova da Iria czas na modlitwę w ciszy i skupieniu. Dodatkowo pielgrzymi są zatrzymywani z dala od Kaplicy Objawień, tak że fizyczna bliskość jest prawie niemożliwa. Jednakże w Valinhos pielgrzym może być tak blisko Niej, jak były dzieci podczas objawień. Fatima jest przede wszystkim zbliżeniem się dwu serc: Niepokalane Serce Maryi ujawnia się i chce dać się nam całkowicie, a my odpowiadamy na prośbę Naszej Pani otwierając nasze biedne serca, zbliżając się do Niej coraz bardziej, aż dojdzie do duchowego połączenia Jej Serca z naszymi. Ponieważ nie jesteśmy aniołami, lecz istotami ludzkimi, potrzebujemy materialnego wyrażenia tej głębokiej duchowej tajemnicy, abyśmy mogli stać przed Nią w milczeniu, prawie dotykając Jej i być pod wrażeniem Jej słów wypowiedzianych do nas, jak dzieci fatimskie.
Bez wątpienia spełnia się to dziś w dużo większym stopniu w Valinhos niż w Fatimie!
Ostatnie słowa Naszej Pani z tego  objawienia zdają się potwierdzać to spostrzeżenie, gdyż są uroczystym apelem Niebieskiej Matki to każdego jej dziecka osobiście, jak gdyby mówiła te słowa prosto do naszej duszy (patrz poniżej).

W końcu, dlaczego nasza Pani pojawia się tym razem tak niespodziewanie?
Może chce pokazać nam, że łaski Boga są zawsze nieoczekiwanym darem, nie mającym żadnego innego powodu niż samo nieskończone Miłosierdzie. Może chce przypomnieć nam, że Jej miłość nie jest związana żadnymi „umówionymi wizytami” i „zobowiązaniami”, a Jej interwencja może zdarzyć się w każdej chwili i w każdych okolicznościach.
Moim skromnym zdaniem kryje się za tym coś więcej: nieoczekiwane cierpienia owocują nieoczekiwanymi łaskami! Dzieci były całkiem nieprzygotowane na najcięższą próbę w ich życiu: haniebne porwanie z groźbami pozbawienia życia. Jednakże nosiły one te ciężkie krzyże z heroiczną miłością i ufnością wobec Naszej Pani. Valinhos jest jasną nauką z nieba: im więcej dajemy, tym więcej otrzymujemy!
Najtrudniejsze chwile w naszym życiu to te, gdy próby i cierpienia spadają na nas i przytłaczają niespodzianie, kiedy nie jesteśmy w ogóle na nie przygotowani. W takich momentach nawet pobożne osoby, które normalnie wielkodusznie noszą swe krzyże, upadają lub przynajmniej okazują zniecierpliwienie i strach. Dzieci z Fatimy wykazały swą wierność w niezwyczajnych warunkach i sprowokowały niebo do zesłania im łask w równie nadzwyczajny sposób. Jakie specjalne dary Naszej Pani otrzymały one podczas objawień w Valinhos? Po pierwsze największą łaską jest sama Jej obecność, ale po drugie należy uważnie czytać Jej słowa i prośby z tego dnia by odkryć specjalne przesłanie z nieba odpowiadające wyjątkowości tego objawienia (patrz poniżej).
 
2/ NASZA PANI WYGLĄDAŁA NA SMUTNĄ:

Warto zauważyć, że tylko tego dnia Łucja opisuje oblicze Naszej Pani. Wyłącznie tym razem podkreśliła, że Jej twarz była zasmucona, gdy wymawiała swą prośbę „Módlcie się...”. Podczas objawień w La Salette i Lourdes wizjonerzy często wskazywali na smutek, łzy i zatroskanie naszej niebiańskiej Matki, gdy tylko mówiła o grzechach swych dzieci na ziemi i ich konsekwencjach. W Fatimie nuta ta zdaje się być nieobecna za wyjątkiem tego objawienia. Jeśli rozważymy, że objawienie w Valinhos jest specjalnym zaproszeniem Naszej Pani z Fatimy by mocno zbliżyć się do Jej serca, tak blisko że podobnie jak dzieci możemy prawie dotknąć palcami Jej szat (patrz punkt 1 powyżej), to musimy wyjaśnić smutek naszej niebiańskiej Matki jako będący nierozerwalnie związany z naszą obecnością przed Jej obliczem.
W rzeczy samej, przychodzimy paść przed Nią na kolana obciążeni naszymi słabościami i grzechami. Możemy ofiarować Jej tylko tysiące przewinień i zniewag wyrządzonych jej Boskiemu Synowi, niezliczone zaniedbania i zaniechania w służbie Naszemu Panu, a ponad wszystko notoryczną obojętność, która tak bardzo rani Najświętsze Serce Jezusowe. Po otrzymaniu tak wielu łask i dowodów Jego upodobania w nas i miłosierdzia nad nami, nasza odpowiedź jest bardziej niż mizerna i na dodatek nieustannie właśnie taka. Ona zna nasze całe życie, wie także jak wiele razy wpadlibyśmy do piekła, gdybyśmy w danym momencie umarli.
Czyż Ona nie powinna wyglądać na smutną? Czy to nie oczy naszej niebiańskiej Matki przenikają naszą najgłębszą istotę i odkrywają całą naszą marność? Jej smutek pokazuje nam, jak bardzo ranimy jej Niepokalane Serce, jak często przeszywamy je cierniami naszej pychy i samolubstwa, naszą nieczystością i zaniedbaniami. Jej smutek powinien nas obudzić i dać zrozumieć okropność grzechu, który rujnuje piękny pałac naszej duszy, a przede wszystkim obraża najwyższe Dobro, wszystkich kochającego Boga. Jeśli nie potrafimy znieść, gdy nasi najbliżsi są smutni z powodu naszych przewin i czynimy wszystko by ich znów uszczęśliwić, dlaczego nie powinniśmy być daleko bardziej dotknięci do głębi naszego serca smutkiem Naszej Matki, która tak bardzo nas kocha?!
Jej smutek powinien wywoływać w nas silną reakcję, głęboki żal za nasze grzechy, silne postanowienie by już nigdy Jej nie zranić oraz Ją pocieszyć, sprawić jej przyjemność, uszczęśliwić. Jak możemy tego dokonać, wyjaśniają jej następujące słowa.

3/ Módlcie się, módlcie się dużo i czyńcie ofiary za grzeszników:

Motyw ten jest już dobrze znany z poprzednich objawień zarówno Anioła, jak i Naszej Pani. Od samego początku Fatima jest naglącym wołaniem o modlitwę i poświęcenia. Może nazwać te dwa pojęcia „słowami-kluczami” do przesłania z Fatimy.
Jednak czyż tym razem prośba ta, wypowiedziana w spokojnej i cichej atmosferze Valinhos z głębokim smutkiem i macierzyńską miłością do swych zagubionych dzieci, nie ma specjalnego znaczenia? Powtórzmy tylko ustami i w umysłach te słowa Naszej Pani: „Módlcie się, módlcie się bardzo dużo!” Powtórzenie tych samych słów jest też unikalne w Fatimie. Możemy rozróżnić trzy elementy w tym wołaniu miłości:
Pierwszy. Nasza Pani ze swymi smutnymi oczyma badającymi nasze oczy i duszę, szepcze do mego serca: „Me ukochane dziecko, módl się, proszę! Bez modlitwy nie zbawisz swej duszy, bez modlitwy nie możesz być zjednoczonym z Bogiem i otrzymać Jego łask!”

Drugi. Nasza Pani dwukrotnie prosi: „Módlcie się, módlcie się! Nie modlicie się dostatecznie, moje dzieci! Proszę podwajajcie wasze modlitwy, nie tak bardzo co do ilości, ale jakości. Uczcie się modlić dobrze, całym swoim sercem! Czyńcie wysiłki by być całkowicie oddanym waszej modlitwie, gdy jesteście w jej trakcie. Róbcie wszystko dla chwały mego Syna, ku mojej czci i dla zbawienia dusz! Jeden różaniec odmówiony z większym wysiłkiem i pragnieniem zadowolenia mnie jest lepszy niż sto odmówionych niedbale i powierzchownie.”

Trzeci: Nasza Pani nalega - „Módlcie się, módlcie się bardzo dużo! Wiecie, że mój Syn prosi was byście się modlili zawsze i nigdy nie ustawali. Tylko jeśli jesteście stale zjednoczeni z Bogiem, jego łaska może trwale w was przebywać, a dary Ducha Świętego dawać wam natchnienia. Wiem jednak, że stałe połączenie z Bogiem jest specjalną łaską darowaną tylko po wielu latach stałego wysiłku. Mimo to jedyna droga do tego celu by się modlić zawsze i nigdy nie ustawać to zwielokrotnianie waszych modlitw i odmawianie ich często i bardzo dużo.

Drugim środkiem do zadowolenia i pocieszenia Naszej Pani oraz ratowania dusz naszych oraz biednych grzeszników są ofiary. To ważne, że w Fatimie dwa pojęcia – modlitwy i ofiary są bardzo często wymieniane razem. Oba są darami dla Najwyższego: modlitwa jest podarowaniem naszego serca i duszy, ofiara jest oddaniem naszej woli i wszystkich naszych działań. Jednak słowo „ofiary” uzyskuje specjalną głębię w Valinhos, gdyż dzieci doświadczyły największych możliwych ofiar, jakie człowiek może złożyć w tym życiu: ofiary ogromnych cierpień, ofiary życia (chciano je zabić!), ofiary wszelkiego rodzaju upokorzeń, nieprzyjemnych i trudnych sytuacji, itp.
Oznacza to, że nie powinniśmy nigdy traktować słowa „ofiary” jak abstrakcyjne pojęcie. To właśnie trudności naszego codziennego życia musimy ofiarować Bogu. Te tysięczne małe niedogodności i poniżenia, cierpienia ciała, serca i duszy, które stanowią nasze „ofiary”.

Celem naszych modlitw i ofiar jest nawrócenie grzeszników, mając jednak w pamięci, że pierwszym grzesznikiem, za którego należy się modlić, jesteśmy my sami. Następnie nasz horyzont powinien się rozszerzyć i widzimy wówczas wszystkich ludzi na ziemi, wszystkich grzeszników żyjących ciemnościach głębokich błędów, dalekich od prawdziwej znajomości Boga i tych, którzy otrzymawszy raz światło i łaskę, utracili je z różnych przyczyn.

Pamiętajmy, że podczas dni obchodów dwusetnej rocznicy swego powstania masoneria w Rzymie głosiła zniszczenie Kościoła i ostateczny tryumf szatana tuż przed oczami Najwyższego Pasterza. Może to być także wyjaśnieniem specjalnego smutku Naszej Pani tego dnia, gdy objawiła się w Valinhos.

Nie należy jednak także zapomnieć, że pomiędzy studentami w Rzymie był młody polski franciszkanin przygotowujący się do obrony dwóch doktoratów – z  filozofii i teologii, a szczególnie do świętego kapłaństwa. Ten brat zakonny, którego całe życie było stałym rozważaniem tajemnicy Naszej Pani, Niepokalanego Poczęcia i Jej niezwykłej siły w historii Kościoła, ułożył wezwanie do założenia małej armii w Jej służbie. W sierpniu 1917 r. wyznaje i wyjaśnia to swemu spowiednikowi. W obliczu oszałamiającej armii diabła panoszącej się na ulicach Rzymu w tamtych dniach.
„Ona sama zmiażdży głowę szatana” i „Ty sama zwyciężyłaś wszystkie herezje na całym świecie”. Dlatego Ona chce zgromadzić wokół siebie hojne dusze, które chcą być Jej sługami, niewolnikami, żołnierzami, rycerzami!

Kilka tygodni później narodziło się Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae). Oto jakie środki ataku dał św. Maksymilian Kolbe swym rycerzom: „Przede wszystkim – MODLITWY I OFIARY”. Jego logika była bardzo prosta: tylko łaska Boga może nawrócić grzesznika i uświęcić go. Jednak łaski Boga uzyskujemy przede wszystkim przez modlitwy i ofiary.

4/ gdyż wiele dusz trafia do piekła, gdyż nie ma nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił za nie.

Samo to zdanie czyni objawienie jednym z najważniejszych w historii Kościoła. W bardzo prosty sposób Nasza Pani uczy nas naszej roli w pracy nas zbawieniem: naszym głównym i fundamentalnym zadaniem na ziemi.

Wyjaśniliśmy już, że tylko łaska Boga może nawrócić grzeszników i uwolnić od wiecznego potępienia. Dlatego niezbędnym było, aby Bóg stał się człowiekiem i ofiarował się na Krzyżu by uprosić przebaczenie dla grzeszników, spłacić ich długi, oczyścić ich z ich duchowego trądu i przywrócić piękno pałacu ich dusz, które zrujnowali swymi grzechami. Dlatego wszystkie łaski przychodzą od Najświętszego Serca Jezusowego ofiarowanego na Krzyżu.
Jednakże w tym zdaniu Nasza Pani przypisuje naszym modlitwom i ofiarom zbawienie dusz od wiecznego potępienia, a jeśli się nie modlimy, tak wiele dusz idzie do piekła.
Oznacza to, że Nasz Pan chce użyć nas jako narzędzia, które pomagają Bogu zbawić dusze. Z pewnością jest prawdą, że Nasz Pan nie potrzebuje nikogo by dokonać swego aktu zbawienia, ale chciał byśmy byli uczestnikami w tym najszlachetniejszym dziele miłości i miłosierdzia na ziemi. Chciał tego tak bardzo, że zdecydował się uczynić zbawienie wielu zależne od naszej  wielkoduszności. Papież Pius XII w swej encyklice „Mystici Corporis” naucza: „Istnieje wspaniała tajemnica, której nigdy dostatecznie nie pojmiemy: zbawienie wielu dusz zależy od modlitw i dobrowolnych aktów pokuty członków Ciała Chrystusa”. Najświętsze Serce Jezusa powiedziało św. Małgorzacie Marii, że „jedna sprawiedliwa dusza może uzyskać przebaczenie dla tysiąca przestępców”.

W świetle tych prawd rozważmy raz jeszcze słowa Naszej Pani.

Po pierwsze powtarza Ona, że „tak wiele dusz idzie do piekła: to jest zmartwieniem Jej Niepokalanego Serca i przyczyną Jej smutku. Zdumiewa jednak to, dlaczego tak wielu idzie do piekła? Czy dlatego, że są szaleni? Ponieważ odmawiają przyjęcia łask Bożych? Wolą przyjemności świata bardziej niż wolę Boga? Podążają za hasłami diabła? Na pewno wszystkie te powody są prawdziwe, ale nie na nie wskazuje tu Nasza Pani. Przyczyną jest to, że nie ma nikogo, kto by się za nich modlił i ofiarował!

Po drugie za tą skargą jest uroczysta prośba: „Ponieważ nikt się nie modli, przynajmniej ty, moja ukochana duszo odwiedzająca mnie w Fatimie, módl się proszę i ofiaruj!”

Aby zrozumieć to pilne wezwanie Naszej Pani, musimy wiedzieć, że Bóg ustanowił prawo, że zwyczajnie daje nam łaski tylko za pośrednictwem ludzkich narzędzi. Nasz Pan daje łaski nie osobiście, ale za pomocą swych instrumentów, kapłanów. Podobnie Nasza Pani, która jest Pośredniczką Wszystkich Łask może generalnie rozdać je nam tylko z taką pomocą. Spójrzmy na słynnego artystę, geniusza, który nie namaluje niczego, jeśli nie ma narzędzi do malowania. Same w sobie są one niczym, ale jednak tylko dzięki nim obraz zostanie namalowany. Dlatego Nasza Pani, która tak bardzo chce nawrócenia i uświęcenia swych dzieci, ze łzami w swych oczach przychodzi do nas i błaga: czy zechcesz proszę być tak dobry dla mnie, twej matki i pomożesz mi zbawić dusze? „Módlcie się i ofiarujcie,  gdyż tak wiele ludzi trafia do piekła, ponieważ nie ma nikogo, kto by się za nich ofiarował i modlił”. Znamy wiele historii świętych, które potwierdzają tą prawdę, np. św. Jana Bosco, który czekając na pociąg widział mężczyznę przeklinającego Boga i mówiącego okropne bluźnierstwa. Odmówił pewne akty strzeliste w intencji jego nawrócenia. Przyjechał pociąg i ksiądz Bosco zapomniał o tej sytuacji. Kilka miesięcy potem miał wizję, w której ten człowiek powiedział mu, że w chwili śmierci z powodu wypadku Bóg dał mu łaskę żalu właśnie dzięki tym kilku modlitwom świętego.
Zatem ONA, do której całkowicie należę, przed którą jestem tylko nic nie wartym nieszczęśnikiem, zbliża się do mnie w Valinhos jak żebrak: „Pomóż mi ratować dusze! Bądź narzędziem w moich niepokalanych rękach. Bądź nie tylko moim dzieckiem i niewolnikiem, ale teraz również moim żołnierzem i rycerzem!” Jeśli odrzeknę, że jestem tylko biednym grzesznikiem, Ona odpowie, że potrafi namalować piękne obrazy nawet zwykłymi miotłami!

Po trzecie Nasza Pani przypomina nam w tych słowach główny cel naszego życia, którym nie jest tylko miłowanie Boga całym naszym sercem i umysłem, ale także naszego bliźniego, jak miłuje go Nasz Pan. Co jest tak naprawdę specjalnym zadaniem w moim życiu, gdzie jest moje właściwe miejsce w Mistycznym Ciele Chrystusa, jaka jest moja rola w Kościele wojującym? W jakim celu się urodziłem w takich, a nie innych okolicznościach, kraju o danej mentalności, epoce? Po co otrzymałem pewne dary i talenty? Istnieję na ziemi by „czynić dobro” oraz pomagać bliźniemu w osiągnięciu szczęścia na zawsze. Jak  wypełniam te przykazania? Odpowiedź Naszej Pani jest niewiarygodnie smutna:
„Wcale ich nie wypełniam! Nie ma prawie nikogo, kto by je wypełniał!”
Ze wstydem muszę zapytać, czy kiedykolwiek kochałem kogoś w ten sposób, w jaki kochał go Pan Jezus? Nasz Pan oddał swe życie za każdego z nas, Maryja jest matką każdego człowieka na ziemi. A ja jestem całkowicie obojętny na los praktycznie wszystkich osób na ziemi! Nigdy o nich nie myślę, a nawet jeśli o kimś, to prawie nigdy o jedynej koniecznej sprawie: jego wiecznym zbawieniu. Nawet względem moich ukochanych przyjaciół i znajomych czynię głównie tylko doczesne dobro i zaniedbuję ich wieczne zbawienie. Jednakże prawdziwa miłość życzy drugiemu „wszystkiego najlepszego”! Wszystkiego najlepszego, czyli NAJLEPSZEGO, wiecznego NAJLEPSZEGO, nieba bez końca!
Jeśli jednak prawie nigdy nie wypełniam tego wielkiego przykazania miłości bliźniego wówczas marnuję mój czas na ziemi. Co więcej, w jakim celu otrzymałem tak wiele czasu, znajomości, talentów, itp.? Większość ludzi używa tych dóbr dla swojej egoistycznej przyjemności, dumy, próżności, itd. Czasem do jakiejś „akcji charytatywnej”. Mimo to zostaliśmy stworzeni, by przynosić stale owoce dla wieczności. Co pozostanie z mojego życia? Tylko to, co uczyniłem z miłości do Boga i dla zbawienia dusz.
Ponieważ nie zrobiłem dotychczas niczego w tym zakresie, ponoszę ryzyko wiecznego potępienia. Dlatego Nasza Pani pojawia się w Fatimie, a dokładnie w Valinhos, aby mnie obudzić i oferować swoją pomoc, dzięki której w końcu zacznę wypełniać to wielkie i „nowe” przykazanie. Ona zabiera mnie do stóp Krzyża: „Tutaj otrzymałam wszystkich ludzi za MOJE ukochane dzieci. Tu są wszyscy wrogowie mego syna, którzy go obrażali, znieważali, byli całkowicie obojętni na tak wielką miłość. Jednak kocham ich wszystkich nawet w tym stanie. Kochałam także ciebie, gdy byłeś daleko od mojego syna, ode mnie, zagubiony w twoich grzechach! Prosiłam o łaski dla ciebie i dałam tobie całą moją matczyną miłość. Przyszedł szczęśliwy dzień twego nawrócenia. W tym samym czasie mam wiele innych dzieci, które są teraz w takiej sytuacji, w której byłeś (może nie tak dawno!). Tak, jak znalazłam narzędzia, które pomogły mi ciebie nawrócić i uświęcić, tak proszę teraz ciebie byś był narzędziem dla innych, którzy są obecnie w ciemności błędu i grzechu! Jeśli mi teraz pomożesz ich uratować, będziesz ze mną i przeze mnie ich kochać i tak wypełnisz przykazanie i osiągniesz świętość!”.

W końcu Nasza Pani ujawnia w tych słowach najgłębszy sens i najwyższe osiągnięcie w moim życiu. Ponownie pytamy, dlaczego jesteśmy na ziemi? Jeśli wynalazłbym lekarstwo wydłużające życie każdemu o 20 lat, stanę się słynnym dobroczyńcą całej ludzkości. Jednak po tych 20 latach wszyscy i tak umrą. Jeśli mogę dać komuś nie tylko doczesne dobra, ale wieczne zbawienie (tak, że beze mnie płonąłby w ogniu piekielnym na zawsze), jaka to nieskończona radość i wdzięczność z dokonania wielu „wiecznego” dobra na ziemi. Jakie oznaki dziękczynienia każdej duszy w niebie, która bez końca będzie sławić Boga z nieopisaną radością w niebie, podczas gdy ta sama dusza pozbawiona mych małych modlitw płonęłaby na wieki w płomieniach piekielnych. Jeśli wielkodusznie odpowiadam na prośbę Naszej Pani w Valinhos, staję się drugorzędną przyczyną zbawienia wielu osób i staję w długim szeregu wielkich misjonarzy i świętych, „łowców dusz”, którzy użyli czasu danego im na ziemi w maksymalnym zakresie i uczynili je ziarnem wiecznej szczęśliwości dla siebie i wielu innych ludzi.
 
To, o co prosiła Nasza Pani w Valinhos, św. Maksymilian Kolbe opisał jako bycie „rycerzem Niepokalanej”, który jest instrumentem w Jej Niepokalanych Rękach i walczy o Jej chwałę. Ona kontynuuje przez niego starcie z głową szatana i niszczy wszystkie herezje i fałszywe ideologie na całym świecie. W jaki sposób? Nawracając heretyków, grzeszników i przekazując im łaski za pomocą swoich narzędzi i kanałów.
Jak rycerz staje się takim kanałem łask?
„Módlcie się i czyńcie ofiary, brzmi odpowiedź z Valinhos.

Święty Maksymilian komentuje, że chodzi przede wszystkim o modlitwy apostolskie (akty strzeliste), ofiary, rezygnację z własnych pragnień i wybór Jej woli, dobry przykład, rozdawanie cudownego medalika, użycie „wszystkich godziwych środków”. Wszystkie te drobne sprawy (zdaje się, że nic nie znaczące) w naszym życiu uczynione z miłością do Boga i do dusz są bronią rycerza. Są one także środkami prowadzącymi dzieci z Fatimy do świętości.

Wiele modlitw i jeszcze więcej ofiar, oto co wypełni życie dzieci z Fatimy. W okresie do następnego objawienia dzieci często oddalały się na modlitwę. Musiały chować się przed niekończącymi się kolejkami ciekawych i pobożnych ludzi, którzy nie pozwoliliby im odpocząć w dzień i w nocy. Wielkim poświęceniem było nie okazać zniecierpliwienia podczas odpowiadania na powtarzające się pytania czy bycia postrzeganym za dziwaków. Jedną z najważniejszych wizyt w tamtym czasie była złożona przez doktora Carlosa de Azevedo Mendesa, młodego prawnika, który przybył do Aljustrel 7 września. Jego szczegółowy opis spotkania, sposobu zachowania się dzieci i rozmów z nimi kończy się świadectwem: „Słuchanie tych dzieci, widok ich prostoty, wypytywanie ich o wszystkie sprawy wywarło na mnie niezwykłe wrażenie i doprowadziło mnie do wniosku, że jest coś nadprzyrodzonego we wszystkim, co mówią.”

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

16. Piąte objawienie — 13 września 1917 r.




Kiedy zbliżała się godzina objawienia, dzieci przeciskają się przez tłum ludzi, który ledwo pozwalał im przejść. Ulice były zatłoczone ludźmi. Wszyscy chcieli widzieć i rozmawiać z dziećmi. Wiele osób, nawet zacne panie i panowie przeciskali się przez tłum. Padali na kolana, prosząc, by dzieci Matce Boskiej przedstawiły ich prośby. Siostra Łucja wspomina: „Inni nie mogąc się do nas dostać, wołali z daleka: «Na miłość Boską, proście Matkę Boską, żeby mi wyleczyła mego syna kalekę». Inny wołał: «Niech wyleczy moje niewidome dziecko». A znowu inny: «A moje jest głuche». I znowu inny: «Niech mi przyprowadzi z wojny do domu mego męża i mego syna». «Niech mi nawróci grzesznika». «Niech mnie uzdrowi z gruźlicy» itd.
Tam ukazała się cała nędza biednej ludzkości. Niektórzy krzyczeli z drzew, inni z muru, na którym siedzieli, aby nas zobaczyć, gdy przechodziliśmy. Jednym obiecując spełnienie ich życzeń, innym podając rękę, aby mogli się podnieść z ziemi, mogliśmy się dalej posuwać dzięki kilku mężczyznom, którzy nam torowali drogę przez tłum. Kiedy teraz czytam w Nowym Testamencie o tych cudownych scenach, które się zdarzały w Palestynie, kiedy Pan Jezus przechodził, przypominam sobie te, które jako dziecko mogłam przeżyć na ścieżkach i ulicach z Aljustrel do Fatimy i do Cova da Iria. Dziękuję Bogu i ofiaruję Mu wiarę naszego dobrego ludu portugalskiego i myślę, jeżeli ci ludzie na kolana padali przed trojgiem biednych dzieci, jedynie dlatego że z miłosierdzia Bożego doznały łaski rozmawiania z Matką Boską, to co by dopiero robili, gdyby widzieli przed sobą samego Jezusa Chrystusa?

Doszliśmy wreszcie do Cova da Iria koło dębu skalnego i zaczęliśmy odmawiać różaniec z ludem. Wkrótce potem ujrzeliśmy odblask światła i następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.

       — «Odmawiajcie w dalszym ciągu Różaniec, żeby uprosić koniec wojny. W październiku przybędzie również Nasz Pan, Matka Boska Bolesna i z Góry Karmelu, św. Józef z Dzieciątkiem Jezus, żeby świat pobłogosławić. Bóg jest zadowolony z waszych serc i ofiar, ale nie chce, żebyście i w łóżku miały sznur pokutny na sobie. Noście go tylko w ciągu dnia».

Zlecono mi, żebym Panią prosiła o wiele rzeczy, o uzdrowienie pewnego chorego, jednego głuchoniemego.

       — «Tak, kilku uzdrowię, innych nie, w październiku uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli»

i zaczynając się wznosić, zniknęła jak zwykle.

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

17. Ku Fatimie 2017 - wrzesień 1917

O świcie 13 września, wszystkie drogi prowadzące do Fatimy wypełnione były ludźmi. Do południa było ich tam około 30 tysięcy oczekujących na objawienie. Łucja była pod wrażeniem prostoty wiary i hojności ludzi, którzy przybyli z daleka by prosić Matkę Bożą o łaski lub po prostu by okazać Jej cześć. Po dotarciu do Cova da Iria, Łucja wraz z innymi zaczęła odmawiać różaniec.

Tym razem wielu z nich widziało przybycie Naszej Pani.
Jednym z nich był ks. Quaresma, późniejszy wikariusz generalny diecezji Leiria, który był tam obecny w dniu 13 września z dwoma innymi kapłanami: "Z wielkim zdziwieniem zobaczyłem, jasno i wyraźnie, świetlistą kulę, która przeniosła się ze wschodu na zachód, szybując powoli i majestatycznie w przestrzeni. Moi przyjaciele również widzieli i mieli szczęście, by radować się tą samą nieoczekiwaną i wspaniałą wizją. Nagle kula wraz ze swoim niezwykłym światłem, zniknęła. Niedaleko nas była mała dziewczynka, ubrana jak Łucja, mniej więcej w tym samym wieku. Wołała ona radośnie: "

Następnie jasność słońca zmniejszyła się, atmosfera stała się złocistożółta. Niektórzy ludzie mówili nawet, że są w stanie odróżnić poszczególne gwiazdy na niebie.

Łucja: Czego sobie Pani ode mnie życzysz?
Matka Boża: Odmawiajcie w dalszym ciągu różaniec, żeby uprosić koniec wojny. W październiku przybędzie również Nasz Pan, Matka Boska Bolesna i z Góry Karmelu, św. Józef z Dzieciątkiem Jezus, żeby świat pobłogosławić. Bóg jest zadowolony z waszych serc i ofiar, ale nie chce, żebyście i w łóżku miały sznur pokutny na sobie. Noście go tylko w ciągu dnia.
Łucja: Zlecono mi, żebym Panią prosiła o wiele rzeczy, o uzdrowienie pewnego chorego, jednego głuchoniemego…
Matka Boża: Tak, uzdrowię kilku, lecz nie pozostałych, ponieważ Nasz Pan im nie ufa.
Łucja: Ludzie chcieliby mieć tu kaplicę.
Matka Boża: za połowę pieniędzy zbudujcie ołtarzyki na procesję w święto Matki Bożej Różańcowej; drugą połowę przeznaczcie na budowę kaplicy.
Wtedy Łucja powiedziała, że dała Jej dwa listy i buteleczkę wody perfumowanej, którą otrzymała od pewnego człowieka z parafii Olival. Kiedy Łucja ofiarowała je Pani, powiedziała do Niej:
„Otrzymałam te rzeczy. Czy chcesz je, Pani?”
Matka Boża: w Niebie tego nie potrzeba. W październiku uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli.
 Wtedy Pani jak zwykle uniosła się i zniknęła w oddali”.


Podczas tego objawienia większość pielgrzymów z radością obserwowała niesamowity spektakl: spadający z Nieba prysznic białych płatków kwiatów lub błyszczących płatków śniegu, które stopniowo zanikały, gdy tylko dotknęły ziemi. Kolejnym znakiem Jej obecności była ,,przyjemnie wyglądająca chmurka w kształcie prostego łuku, która zasłoniła mały pień drzewa. Powstając z ziemi, chmurka powiększała się i uniosła się w powietrze gdy miała pięć lub sześć metrów wysokości; wtedy zniknęła jak dym, który rozmywa się pod wpływem wiatru…Wyglądało to tak jakby jakiś niewidzialny akolita okadzał tę wizję niczym w liturgii”.  W tym liście potwierdzającym nabożeństwo fatimskie biskup Leirii uznał, że to zjawisko ,,nie może być po ludzku wyjaśnione”.

Na końcu objawienia ponownie można było dostrzec świetlistą kulę, unoszącą się w powietrzu w kierunku wschodu, opuszczającą Cova da Iria. Ksiądz Quaresma konkluduje: "Dzieci kontemplowały samą Matkę Bożą, nam zaś było dane zobaczyć środki transportu - które dostarczyły Ją z Nieba do niegościnnych ziem Serra de Aire".
    
KOMENTARZ
Dwa ostatnie objawienia z Fatimy ukierunkowane są w większym stopniu na to, aby ludzie je poznali i dzięki nim uwierzyli. W widoczny sposób mają bardziej apologetyczny i duszpasterski charakter: pierwszy, apologetyczny, jest dowodem prawdziwości objawień i cudów, będących potwierdzeniem płynącym z Nieba, że Fatima jest miejscem nadprzyrodzonym. Co więcej, argument apologetyczny analizuje cuda i nasuwa wniosek, że Fatima to nie tylko nadprzyrodzone miejsce, ale spośród wszystkich podobnych zjawisk jest absolutnie wyjątkowa i niepowtarzalna: to jedno z najważniejszych objawień Matki Bożej w całej historii, być może najważniejsze.

Aspekt duszpasterski polega na zbliżeniu pielgrzymów do Matki Bożej, na ujawnieniu ludzkim sercom w pewien rozsądny sposób Jej istoty i wielkości. Zgodnie ze św. Tomaszem, nasz rozum sięga istoty rzeczy poprzez zmysły, postrzega niewidzialną rzeczywistość dzięki widzialnym symbolom. To właśnie jest "pedagogika Fatimy": Nasza Pani zna swoje dzieci i chce je wychowywać, powtarzając ważne lekcje na nowo poprzez Jej objawienia, dając uderzające znaki i symbole, które pozwalają wejść głębiej w Jej tajemnicę, a także rozbudzając doniosłymi cudami przekonanie o rzeczywistości i znaczeniu Fatimy.

Dlatego w tych ostatnich objawieniach nadzwyczajne znaki mają co najmniej takie samo znaczenie, jak słowa i gesty Naszej Pani. Cuda dokonane już od 13 sierpnia, ale szczególnie ten z 13 września, którego świadkami była wielka liczba ludzi, miały przede wszystkim wspomniane już zadanie apologetyczne: były wiarygodnymi dowodami, które miały przekonać tłumy wiernych, zgromadzonych w Cova da Iria, o rzeczywistej Jej obecności. Tak naprawdę znaki te miały zachęcić niezliczone rzesze pielgrzymów, było ich prawie 100 tysięcy, do powrotu na czas ostatniego objawienia.
Po objawieniach te nadzwyczajne wydarzenia nawróciły miliony ludzi i pogłębiły  ich relację z Niebiańską Matką.
Jako, że słowa Matki Bożej są bardzo podobne do tych z 13 października, skupmy się na duchowym znaczeniu nadprzyrodzonych znaków sprzed i podczas objawienia.

1 / ŚWIETLISTA KULA

Po objawieniu, ks Quaresma zapytał swoich towarzyszy, którzy wydawali się pełni entuzjazmu, o to, co widzieli: "Co sądzicie o tej kuli?"
"To była Matka Boża", było natychmiastową odpowiedzią.
Było to najbardziej oczywisty wniosek, wyciągnięty spontanicznie przez tych, którzy widzieli tajemniczą świetlistą kulę ,,powoli I majestatycznie poruszającą się w przestrzeni od wschodu do zachodu.  Następnie chmurka osiadła na ostrokolistym dębie, na którym objawiała się Matka Boska, zanim powróciła w przestworza, w kierunku wschodu.
Zjawisko to może być odpowiedzią na trudne teologiczne pytanie, dotyczące wszystkich objawień Matki Bożej. W rzeczy samej, wielu teologów utrzymuje, że gdy Matka Boska objawiała się, Jej ciało pozostawało w niebie, a tylko dostrzegalna postać ją przedstawiająca była obecna w miejscu objawienia.
Tutaj, w dniu 13 września, wydaje się, że Matka Boża pragnie z przepychem zamanifestować swoje przy przyjście na ziemię i powrót do nieba, w atmosferze światła i chwały.

Inny szczegół: kula przychodzi ze wschodu i powraca na wschód. Pismo Święte i pisma Ojców Kościoła są pełne cytatów o duchowym znaczeniu wschodu. "Wschód" po łacinie to "oriens", co oznacza potomstwo, pochodzący od, powstający. Od wschodu słońce przychodzi, od wschodu przychodzi światło w ciemności, dlatego też bramy nieba są na wschodzie, stamtąd przecież przyszedł Zbawiciel, aby odkupić świat.

On sam jest "Oriens" - Wschodem - wiecznym słońcem, wznoszącym się nad ciemnościami błędu i grzechu. Dlatego też Bóg zechciał, by cudowna gwiazda pojawiła się na wschodzie, by doprowadzić trzech królów do nowonarodzonego Pana i by przywieźć nas "siedzących w mrocznym miejscu i cieniu śmierci" do światła prawdy i zbawienia.

Psalm 18 przepowiada Zbawiciela, który “w słońcu ustanowił przybytek swój; a ono jak oblubieniec wychodzi z łożnicy swojej, rozweseliło się jak olbrzym na biegnięcie w drogę. Od krańca nieba wyjście jego, a obieg jego aż do krańca jego, a nie masz, kto by się mógł ukryć pod żarem jego”. W widoczny sposób Nasz Pan porównany jest do samego słońca, przychodzącego ze wschodu (kraniec nieba), przechodzącego aż do dalekiego zachodu z niewiarygodną mocą (olbrzym), nikt nie może istnieć bez Jego światła i miłości (nikt nie może skryć się przed jego żarem).

Również w Fatimie kula przemieszcza się od wschodu na zachód, aby wrócić wreszcie po objawieniu i zniknąć na horyzoncie w kierunku wschodnim. Matka Boża jest "przybytkiem Najwyższego", "Stolicą Mądrości", z którego pochodzi wieczne "Słońce Sprawiedliwości". Ona jest "bramą niebieską", przez którą przychodzą wszystkie promienie światła Jej Syna do świata i do dusz. On chce, aby Ona "wędrowała" ze wschodu na zachód, to znaczy przez cały świat, zachęcając wszystkie narody, ludzi i pokolenia do przyjęcia światła prawdy. Ona przychodzi ze wschodu ("Jestem z nieba") do ciemnego i zimnego zachodu, czyli świata uwięzionego w ciemnościach błędu i lodowatym chłodzie grzechu. Ona przychodzi do nas, aby otworzyć nasze umysły, oświecić naszą inteligencję, rozgrzać nasze zimne serca i w ten sposób zabiera nas z powrotem na wschód: kiedy nasza Matka Niebieska przychodzi do nas, nie wraca do nieba sama. Bądźmy więc zafascynowani widokiem tej wspaniałej kuli i bądźmy napełnieni ogromnym pragnieniem: "Matko, zabierz mnie ze sobą do swoich wiecznych mieszkań, przynajmniej duchowo!"

2 / OBŁOK

Podczas wszystkich objawień od 13 czerwca, wielu świadków widziało rzadki, biały obłok, bardzo przyjemny dla oka, tworzący się nad wiecznie zielonym dębem. Pozostał tam przez cały czas trwania objawienia, później zaś łagodnie uniósł się na niebie w kierunku wschodnim, aż w końcu zniknął zupełnie. W sierpniu prawie każdy mógł to zobaczyć. To samo zjawisko miało miejsce w dniu 13 września, ale w jeszcze bardziej niezwykły sposób, ponieważ ta niespotykana chmura utworzyła się i następnie zniknęła trzy razy z rzędu, kiedy w ciągu dziesięciu minut Nasza Pani rozmawiała z dziećmi.
Ten tajemniczy obłok, który spowił objawienie, jak gdyby dla zamanifestowania obecności, ukrywając ją jednocześnie – czy nie przypomina nam to po raz kolejny wielkich objawień Najwyższego w Piśmie Świętym? Od dania dziesięciu przykazań Mojżeszowi na górze Synaj do Przemienienia Pańskiego na Górze Tabor, chmura pojawia się zawsze w świętej historii jako symbol i jawne wyrażenie Boskiej Obecności. W jaki sposób możemy jednak wyjaśnić fakt, że istota - nawet najbardziej wysublimowana - może przypisywać sama sobie ten boski przywilej?
W Starym Testamencie, obłok jest często związany z Arką Przymierza. Arka ta, ukryta pod namiotem, była jak ruchome sanktuarium - miejscem, w którym Bóg ustanowił swoje mieszkanie, towarzysząc Izraelowi w jego wędrówkach; Obłok manifestuje Jego obecność. Jak tylko Arka została wprowadzona "obłok okrył namiot zgromadzenia, a chwała Pana napełniła przybytek” (Wj 40, 34). Po zakończeniu budowy świątyni przez Salomona, Arka została uroczyście przewieziona przez kapłanów do Sancta Sanctorum. Przy objęciu w  posiadanie tej świątyni, Bóg objawił swoje przyjście ponownie przez Obłok, który napełnił kapłanów (w oryginale: ministers of the sanctuary) sanktuarium takim podziwem, że nie byli w stanie się poruszać.

W Fatimie Matka Boża jawi się jako żywa "Arka Przymierza". Podobnie jak w Starym Testamencie, Arka i świątynia zostały wypełnione Obłokiem, który symbolizował samą Bożą obecność, tak i w Fatimie Obłok wypełnia i otacza miejsce, gdzie pojawia się Matka Boża. Kiedy ONA przychodzi, Bóg przychodzi w niej i poprzez nią: to jest najgłębszy sens Obłoku w Fatimie.

To ponownie jest ważną lekcją, potrzebną do zrozumienia, kim Ona jest i po co przychodzi: Matka Boża nigdy nie chce być pojmowana jako Ona sama, nie chce mieć centralnego miejsca. Kiedy pojawia się, prowadzi nas Ona do Przenajświętszej Trójcy, której sanktuarium jest Ona sama; Ona prowadzi nas do Swego Syna, napełnia nas Duchem Świętym, który przenika i przemienia ludzkie serca.

Jest rzeczą znamienną, że pielgrzymi nigdy nie widzieli Naszej Pani, żaden z nich, ale wszyscy byli świadkami cudownego obłoku. Czy nie jest to cudowny znak od Niej, jak też mówiła: "nie martw się, moje dziecko, jeśli nie widzisz mnie swoimi oczami. Przekonasz się i głębiej uświadomisz sobie, dlaczego przychodzę: zostaniesz napełniony Bożą obecnością i łaskami mojego Boskiego Syna”.

3 / DESZCZ RÓŻANYCH PŁATKÓW

Gdy Święta Teresa od Dzieciątka Jezus leżała na łożu śmierci, powiedziała do swojej siostry: "Będę spędzać mój czas w niebie na czynieniu dobra na ziemi", i wyjaśniła: "Zobaczysz, to będzie jak deszcz róż". Jest oczywiste, że oznacza to "deszcz łask Bożych", którymi, za wstawiennictwem Świętej, Bóg obficie obdarza świat.

W Fatimie Matka Boża ukazała cudowny deszcz różanych płatków kilkukrotnie: 13 sierpnia, 13 września, ale również w dniu 13 maja 1918 roku, a po raz kolejny w dniu 13 maja 1924. Sam Biskup Leiria, obecny wtedy w Cova da Iria, mógł być świadkiem tego ostatniego wydarzenia.

W 1830 roku Matka Boża oświadczyła Świętej Katarzynie Labouré: "Przyjdźcie do stóp tego ołtarza. Tutaj łaski będą wylane na wszystkich, którzy proszą o nie z ufnością".

Kwiaty róż w Fatimie są takim samym naglącym wezwaniem Matki Bożej do przyjścia do Jej Niepokalanego Serca, gdzie ludzie otrzymują tak obfite i niezliczone łaski Boże, jak niezliczone były kwiaty, sypiące się z nieba.
    
4 / ZADZIWIAJĄCE OWOCE JEJ OBECNOŚCI

Rozważając te nadprzyrodzone znaki, wydarzenia i cuda, widzimy, że mają one pewne cechy, nad którymi warto się zastanowić: wszystkie są imponujące, przytłaczające, majestatyczne, tak, aby spowodować oszołomienie, zdziwienie, zdumienie, podziw w ludzkich sercach. Ktokolwiek ich doświadczył, na chwilę i całkowicie zapomniał o sobie i był całkowicie pochłonięty w tej okazałości, jego serce, zazwyczaj zamknięte w swoim małym wąskim świecie, rozszerza się i oddycha swobodnie. Matka Boża chce nam pokazać, co się stanie z nami, gdy zbliżamy się do Niej, kiedy pozwalamy Jej mówić do nas, gdy żyjemy w Jej duchowej obecności. W rzeczywistości, co jest dziś dla katolików jednym z najbardziej powszechnych i niepokojących niebezpieczeństw? To, że uważają prawdy wiary za nudne, nieciekawe; to, że postrzegają świętą liturgię i życie modlitewne jako zło konieczne, jako trudne obciążenie i nieprzyjemny obowiązek, którego każdy chciałby się pozbyć.

W Fatimie Matka Boża zaskakuje nas raz za razem i można powiedzieć, że ktoś, kto podchodzi do wydarzeń z Fatimy, a dokładniej - ktokolwiek zbliża się do tajemnicy Jej Niepokalanego Serca, najpierw będzie zaskoczony odkryciem, że jest Ona tak bardzo "wielka"; będzie podziwiał wszystkie historyczne fakty i zdarzenia; zakończy zaś,  zapominając o swym drobnym ego - i tylko z takim usposobieniem może mieć wystarczająco silną motywację do wzgardzenia atrakcyjnym światem grzechu i podążania wąską ścieżką zbawienia.

Inna nauka, którą możemy wydobyć z tych cudownych wydarzeń i znaków: emanują one nieziemskim pięknem i napełniają serce radością i pokojem. Świadkowie częstokroć wyznawali, że widok kuli, płatki kwiatów, obłok, były "przyjemne", "wywołując radość i spokój w sercu". Pielgrzym w znamienny sposób odnajdzie ten spokój i piękno podczas wizyty w miejscu, gdzie Anioł pojawił się pierwszy i  trzeci (Loca de Cabeço), a także w miejscu objawienia z 19 sierpnia (Valinhos). Matka Boża jest "samym pięknem" i pragnie przekazać blask Jej Najczystszego Serca wszystkim, którzy do Niej przychodzą. Jakież to lekarstwo na tym świecie, kultywującym chłam, śmieci i brud, dla którego nieczystość i moralne zepsucie stają się koniecznością, w którym dzieci są otoczone brzydotą, potworami i brutalnością okropnych obrazów. Ilekroć diabeł atakuje Matkę Bożą, chce splamić Jej piękno; dlatego stara się doprowadzić do tej samej brzydoty same sanktuaria i uniemożliwić ludziom znalezienie spokoju dla ich oczu i dusz w czasie rozważania prawdziwego piękna.

Było oczywiste, że tygodnie między 13 września a 13 października będą pełne różnorakich emocji. Nie było chwili wytchnienia dla dzieci z powodu niezliczonych odwiedzających je pobożnych pielgrzymów, ciekawskich, fanatycznych przeciwników. Każdy chciał je zobaczyć i wypytać, często kusząc je obietnicami i grożąc im, aby je zmusić do wyjawienia sławnej już tajemnicy.

Łucja, jako najstarsza z dzieci, musiała cierpieć szczególnie przez te niebezpieczeństwa, została również oskarżona przez swoją rodzinę o bycie przyczyną ruiny i nieszczęścia. Wielokrotnie grożono jej, że jeśli obiecany cud się nie wydarzy, to oni wszyscy razem na pewno zostaną zabici przez fanatyków. W tym okresie oczekiwania, tak pełnym udręki, dzieci wykazywały oznaki niezwykłego zaufania. Nawet pogłoski o zamachu bombowym i inne próby zastraszania nie były w stanie wywołać żadnego strachu w ich sercach. Nie można winić dobrych wiernych i chłopów za ich strach: wiedzieli, że każdy fanatyczny wróg byłby w stanie posunąć się do najgorszego w dniu 13 października, bez strachu przed karą od masońskiego rządu. W rzeczywistości, 4 lata później taka bomba wysadziła w powietrze kapliczkę.

Mimo burzliwej atmosfery, dzieci były napełnione jedną myślą, tak pięknie wyrażoną przez Franciszka: "Czy wiele dni zostało do 13-ego? Nie mogę doczekać się tego dnia, by móc tu przyjść, aby zobaczyć Naszego Pana ponownie. ... Ale posłuchaj! On nadal będzie taki smutny? Podarowałem Mu wszystkie ofiary, które mogłem wymyślić, ponieważ było mi tak przykro, gdy widziałem Go zasmuconego. Zdarza się nawet, że nie uciekam od tych wszystkich ludzi, właśnie dlatego, by złożyć to w ofierze”.

Za: militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

18. Szóste objawienie - 13 października 1917 r. - cud słońca

Tego dnia dzieci wychodzą z domu bardzo wcześnie. Ludzie idą ze wszystkich stron w okolice dębu Cova da Iria. Pada ulewny deszcz. Siostra Łucja wspomina: „Moja matka w obawie, że jest to ostatni dzień mojego życia, z sercem rozdartym z powodu niepewności tego, co mogło się stać, chciała mi towarzyszyć. Na drodze sceny jak w poprzednim miesiącu, ale liczniejsze i bardziej wzruszające. Nawet błoto na drodze nie przeszkadzało tym ludziom, aby klękać w postawie pokornej i błagalnej. Gdyśmy przybyli do Cova da Iria koło skalnego dębu, pod wpływem wewnętrznego natchnienia prosiłam ludzi o zamknięcie parasoli, aby móc odmówić różaniec.




Niedługo potem zobaczyliśmy odblask światła a następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.
— «Czego Pani sobie ode mnie życzy?»
— «Chcę ci powiedzieć, żeby zbudowano tu na moją cześć kaplicę. Jestem Matką Boską Różańcową. Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać różaniec. Wojna się skończy i żołnierze powrócą wkrótce do domu.»
Ja miałam Panią prosić o wiele rzeczy. O uzdrowienie kilku chorych, o nawrócenie grzeszników itd.

— «Jednych tak, innych nie, muszą się poprawić. Niech proszą o przebaczenie swoich grzechów.»
I ze smutnym wyrazem twarzy dodała: «Niech ludzie już dłużej nie obrażają Boga grzechami, już i tak został bardzo obrażony.»
Znowu rozchyliła szeroko ręce promieniejące w blasku słonecznym. Gdy się unosiła, Jej własny blask odbijał się od słońca”. Wtedy Łucja zakrzyknęła: „patrzcie na słońce”. Słońce zaczęło wirować.

„Kiedy Nasza Pani zniknęła w nieskończonej odległości firmamentu, zobaczyliśmy po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Matką Boską ubraną w bieli w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że św. Józef z Dzieciątkiem błogosławi świat ruchami ręki na kształt krzyża. Krótko potem ta wizja zniknęła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najświętszą. Miałam wrażenie, że jest to Matka Boska Bolesna. Pan Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sposób jak św. Józef. Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Boską Karmelitańską” — wspomina dalszą część objawienia.




Zgromadzone osoby nie widzą Matki Bożej, ani Józefa z Dzieciątkiem, ale zauważają wirujące słońce. Oto relacja Pana Dominica Reis, jednego z naocznych świadków zdarzenia, zawarta w książce Jana M. Hafferta „Spotkania ze świadkami”: „Na tym miejscu było wielkie drzewo i kilka małych drzewek wokoło i dzieci tam były. I wtedy lał deszcz. W miejscu gdzie stałem było dobre 75 mm wody i błoto. (...) Teraz lało jak z cebra. Deszcz! A potem nagle deszcz przestał padać. Słońce zaczęło się toczyć z jednego miejsca na drugie i zmieniało kolory: niebieski, żółty, wszystkie! Potem słońce, jak widzieliśmy, spadło w stronę dzieci, w stronę drzewa. Wszyscy głośno krzyczeli. Niektórzy zaczęli spowiadać się ze swoich grzechów, mimo, że wokół nie było księży. I ludzie zaczęli spowiadać się ze swoich grzechów przed innymi. (...) I widzieliśmy słońce spadające prosto z drzewa. A potem małe dzieci [Łucja, Hiacynta i Franciszek] wstały i chodziły wkoło ludzi i mówiły do nich «módlcie się i módlcie się mocno, już jest wszystko dobrze». (...) Wielu stało, lecz wielu innych klęczało i płakało i wzywało Błogosławioną Dziewicę. (...) Jak tylko słońce wróciło na właściwe miejsce, zaczął wiać bardzo silny wiatr, ale drzewa nie poruszały się wcale. Wiatr wiał i wiał, i za kilka minut ziemia była sucha. (...) Nawet nasze ubrania wyschły. (...) Ubrania były suche i wyglądały jak gdyby wyszły z pralni.”

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

19. Cud słońca

W 1910 roku siedem lat przed objawieniami Matki Bożej w Fatimie, władzę w Portugalii przejęła masoneria. Rządzący postanowili zniszczyć Kościół katolicki w ciągu dwóch pokoleń. Nowa, walcząca z Bogiem władza ogłosiła, że katolicyzm jest największym wrogiem ludzkości, opium dla ludu, i dlatego należy go jak najszybciej unicestwić.
Kiedy masoneria przejęła władzę w Portugalii, rozpoczęło się okrutne prześladowanie Kościoła, represjonowanie osób duchownych i świeckich; wiele z nich poniosło śmierć męczeńską. Prymasa Portugalii oraz najbardziej niewygodnych biskupów i kapłanów wypędzono z kraju. Lizbona została ogłoszona w 1915 roku ateistyczną stolicą świata. Właśnie wtedy, gdy w Portugalii trwało wielkie prześladowanie ludzi wierzących, gdy cała Europa była terenem krwawych walk pierwszej wojny światowej, a władzę w Rosji przejmowali komuniści, Pan Bóg w nadzwyczajny sposób zaapelował do ludzkich sumień poprzez objawienia Matki Bożej w Fatimie. Maryja ukazywała się tam trojgu małym dzieciom: Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie.

Cud słońca

Siostra Łucja relacjonuje, że podczas trzeciego objawienia, 13 lipca 1917 roku, Matka Boża zapowiedziała spektakularny cud: „W październiku (...) uczynię cud tak wielki, że wszyscy będą mogli uwierzyć, że objawienia te są prawdziwe”. Maryja określiła dokładnie jego miejsce i czas oraz oświadczyła, że będzie to specjalny znak dany przez Boga, aby każdy mógł uwierzyć i przyjąć Jej wezwanie do nawrócenia. Ateistyczne władze Portugalii zrobiły wszystko, aby przez akcję propagandową i zastraszenie nie dopuścić do zgromadzenia się ludzi na miejscu objawień w zapowiedzianym dniu 13 października. Wysłały kilka tysięcy żołnierzy, aby blokowali oni drogi prowadzące do miejsca objawień i nie pozwalali ludziom tam się zgromadzić. Determinacja i napływ pielgrzymów był jednak tak wielki, że wszystkie działania władz okazały się nieskuteczne.




Przed południem 13 października 1917 roku w miejscu objawień zebrał się imponujący tłum, liczący przeszło 70 tysięcy osób. Wielu musiało pokonać setki kilometrów, w przeważającej większości pieszo lub na osłach, a także wozami i samochodami. Wśród zgromadzonych znajdowali się nie tylko ludzie prości, ale również bardzo sceptycznie nastawieni naukowcy, dziennikarze oraz ludzie niewierzący. Żołnierze Gwardii Narodowej bezskutecznie próbowali powstrzymać rzeszę napierających ze wszystkich stron dziesiątków tysięcy ludzi. Zgodnie z zapowiedzią w południe Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie ukazała się  Matka Boża i powiedziała:


„Jestem Matką Boską Różańcową. Ludzie muszą zmienić swoje życie, prosić o przebaczenie za swoje grzechy i nie obrażać więcej Pana Boga”.


Przy pożegnaniu z dziećmi Maryja rozłożyła ręce, z których wydobyły się promienie w kierunku słońca.

W tym dniu niebo pokryte było ciemnymi chmurami i od rana spadały na ludzi strumienie ulewnego deszczu. Wszyscy byli całkowicie przemoczeni i stali w błocie w oczekiwaniu na zapowiedziany cud. Nagle deszcz przestał padać, pokazało się słońce i zgromadzeni zobaczyli, że ze słońca na wszystkie strony zaczęły wystrzeliwać promienie światła w zmieniających się na przemian kolorach: czerwonym, zielonym, żółtym i niebieskim. Równocześnie tarcza słońca z szaloną szybkością wirowała wokół własnej osi, jakby była gigantycznym ognistym kołem, i zbliżała się do ziemi, rzucając na ziemię, drzewa, skały i ludzi promienie tak cudownego, silnego, kolorowego światła, jakiego nikt nigdy dotąd nie widział. Słońce trzykrotnie się zatrzymywało i trzykrotnie ten niesamowity taniec na nowo się powtarzał. W pewnym momencie słońce zaczęło spadać i zygzakami zbliżało się do ziemi. Wydawało się, że nastąpi kosmiczna katastrofa zderzenia się słońca z ziemią. Wtedy cały zgromadzony tłum padł na kolana. Ludzie krzyczeli z przerażenia, błagali o miłosierdzie i wyrażali żal za grzechy. Niektórzy głośno spowiadali się ze swoich grzechów, sądząc, że „to jest koniec świata”. Ludzie, klęcząc, płakali i modlili się. To niezwykłe zjawisko trwało l0 minut. W tym krótkim czasie ziemia, która na skutek ulewnego deszczu zmieniła się w prawdziwe bagno, została całkowicie osuszona, a przemoczone do suchej nitki ubrania zgromadzonych ludzi całkowicie wyschły. Podczas tego spektakularnego cudu dokonało się tysiące nawróceń oraz uzdrowień z najróżniejszych chorób. Biskup Fatimy w oficjalnym liście pasterskim na temat cudu pisał: „Dziesiątki tysięcy ludzi widziało ten taniec słońca... Widziały go osoby z różnych grup i klas społecznych, wierzące i niewierzące, dziennikarze głównych portugalskich gazet, a także ludzie przebywający poza miejscem zgromadzenia”.
Cud słońca był wydarzeniem, które nigdy wcześniej nie miało miejsca w historii ludzkości. Po raz pierwszy od momentu Zmartwychwstania Chrystusa, dla potwierdzenia prawdziwości objawień. Bóg dokonał tak widowiskowego cudu w zapowiedzianym czasie i miejscu. Był on widziany w promieniu kilkudziesięciu kilometrów.

Reakcja ateistycznej władzy

Główne masońskie siły rządzące w tym czasie w Portugalii skupiały się w tajnej organizacji „Carbonaria”, której założycielem był Antonio da Silva. Pamiętnego 13 października 1917 roku da Silva zobaczył cud słońca. Dzięki temu stał się jednym z pierwszych masonów, którzy ugięli się przed napawającym trwogą cudem. Zaraz potem zaczął mówić o pojednaniu z Kościołem. Nie spodobało się to wielu jego towarzyszom. Zniesławiono go, obrzucono obelgami, a jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie.
Ponieważ wielu ateistów nawróciło się bezpośrednio po cudzie, wobec tego masoński rząd próbował oczyścić się z tych elementów, które mogły ulec cudowi. W środkach masowego przekazu usiłowano ośmieszyć to wydarzenie oraz dziesiątki tysięcy jego świadków. Loże masońskie obmyśliły prawdziwie diaboliczny plan wykpienia katolików oraz ich wiary. Wolnomularze organizowali bluźniercze parady, w miejscu objawień wygłaszali mowy zaprzeczające istnieniu Boga, podczas gdy równocześnie surowo zabraniano Kościołowi organizowania wszelkich religijnych zgromadzeń i procesji. Wydawano biuletyny wyszydzające objawienia oraz księży. Po cudzie słońca świętokradzkie grabieże, wszystkie szyderstwa, próby ośmieszenia i dyskredytacji przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego. Cud słońca przyczynił się do zaakceptowania przez Portugalczyków Fatimy i umocnienia ich katolickiej wiary. Objawienia Matki Bożej w Fatimie sprawiły, że los ateistycznej rewolucji w Portugalii został przesądzony. Do Fatimy napływały coraz większe rzesze pielgrzymów, pomimo tego że władza surowo zabraniała, stawiając na ich drodze silne odziały wojska. Pomimo stosowania brutalnej przemocy ludzie nie dali się zastraszyć. Ponieważ rzesze pielgrzymów ciągle rosły, w 1922 roku agenci rządowi wysadzili w powietrze kaplicę zbudowaną na miejscu objawień.

Cud na Watykanie

Cud słońca powtórzył się również na Watykanie. W 1950 roku Pius XII czterokrotnie zobaczył cud słońca. Sam złożył o tym następujące świadectwo: „Było to 30 października 1950 roku, na dwa dni przed uroczystym ogłoszeniem dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, w dniu oczekiwanym z niepokojem przez cały świat katolicki. Około godziny 16:00 odbywałem codzienny spacer w ogrodach watykańskich. Czytałem i analizowałem, jak zwykle, rozmaite dokumenty urzędowe. Szedłem z placu Matki Bożej z Lourdes aleją wzdłuż muru ma szczyt wzgórza. Kiedy w pewnym momencie podniosłem wzrok znad kartek, które trzymałem w rękach, zostałem oczarowany zjawiskiem, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Słońce, które znajdowało się jeszcze dosyć wysoko na niebie, wyglądało jak bladożółta kula, opasana świetlistym kręgiem, co jednak w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało mi na nie normalnie patrzeć. Z przodu unosiła się nieduża chmurka. Matowa kula lekko się poruszała, to obracając się wokoło, to przemieszczając się z prawa na lewo i z powrotem. Ale wewnątrz kuli widać było całkiem wyraźnie i bez przerwy bardzo silne ruchy. To samo zjawisko powtórzyło się następnego dnia, 31 października, i 1 listopada, w dniu ogłoszenia dogmatu, jak również 8 listopada, w oktawę tejże uroczystości. Od tego dnia już więcej się to nie zdarzyło. Wiele razy później próbowałem w inne dni, zawsze o tej samej porze i w takich samych lub podobnych warunkach atmosferycznych, kierować wzrok na słońce, aby zobaczyć, czy nastąpi to samo zjawisko, ale daremnie, nie mogłem ani przez chwilę patrzeć na słońce, gdyż zaraz mnie oślepiało. Jest to, mówiąc krótko i prosto, czysta prawda”.

Wezwanie do nawrócenia

Orędzie Matki Bożej w Fatimie przekazane w 1917 roku było i jest ciągle aktualnym wezwaniem do nawrócenia i wiary w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, który najpełniej objawił się w Jezusie Chrystusie. Przypomina ono podstawowe prawdy wiary, a więc: prawdę o niebie, czyśćcu i piekle, o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii, o konieczności modlitwy szczególnie różańcowej i postu oraz częstego przystępowania do sakramentu pokuty. Przez objawienia fatimskie Bóg chciał przypomnieć światu konieczność unikania grzechu i obowiązek zadośćuczynienia Bogu za grzechy przez modlitwę i pokutę.


Robert Krupiński


militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

20. Ku Fatimie 2017



13 października 1917




Już 12 października około 50 000 ludzi przyjechało do Fatimy aby mogli być blisko miejsca objawień. ,,Przez całą noc i dzień nieustannie padał deszcz. Pola były mokre a ziemia pełna błota. Wraz z towarzyszącym mu zimnem i wilgotnością, deszcz dawał się we znaki kobietom dzieciom, mężczyznom i zwierzętom, którzy w pośpiechu przesuwali się przez błotniste ścieżki w kierunku miejsca cudu”  (relacja świadka Marii Magdaleny del Martel Patricio).

W tym samym czasie, w Aljustrel, matka Łucji była bardzo zmartwiona na myśl o tragedii, która może nastąpić, jeśli przewidywany cud się nie wydarzy. Łucja nie potrafiła jej uspokoić.  W końcu Maria Rosa i jej mąż postanowili towarzyszyć dziecku, twierdząc, że ,,jeśli ich córka miałaby umrzeć, oni chcieliby umrzeć przy jej boku” (jak podała Siostra Łucja). Natomiast, rodzice Franciszka i Hiacynty wcale się nie bali, ponieważ wierzyli w objawienia Naszej Pani.

Jak wspomina Łucja ,,Gdy dotarliśmy do Cova da Iria i zatrzymaliśmy się w pobliżu dębu, pociągnięta przez wewnętrzny impuls, poprosiłam ludzi aby zamknęli swoje parasole i zaczęli odmawiać różaniec”. W tym samym czasie na drodze w samochodach, ci ludzie, którzy nie mieli odwagi stać w błotnistym polu mogli zaobserwować zdumiewające widowisko.  Jak podaje jeden z nich: ,,w tym momencie, ten zmieszany tłum ludzi zamknął parasole i zastygnął w geście wyrażającym pokorę lub szacunek. Byłem zaskoczony tym gestem i pełen podziwu ponieważ deszcz nadal padał bardzo intensywnie, zraszając wszystkie głowy, mocząc i zalewając wszystko”.

Około pierwszej trzydzieści po południu, Łucja spojrzała w kierunku wschodu i powiedziała do Hiacynty: ,,Hiacynto! Upadnij na kolana, Nasza Pani nadchodzi! Już widziałam błyskawicę!”  Tym razem wydawało się, że Łucja wpada w ekstazę. Jeden ze świadków stwierdza, że ,,twarz dziecka stawała się coraz bardziej piękna i zabarwiła się na różowo, a jej usta stały się cieńsze”. Hiacynta szturchnęła Łucję i powiedziała: ,,Łucjo mów! Nasza Pani jest już tutaj!”. Po tych słowach Łucja powróciła do siebie, odetchnęła głęboko dwa razy, niczym ktoś kto przez jakiś czas nie oddychał, a następnie rozpoczęła rozmowę z Naszą Panią.

-Czego Pani sobie ode mnie życzy?


-Chcę ci powiedzieć, żeby zbudowano tu na moją cześć kaplicę. Jestem Matką Boską Różańcową. Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać różaniec. Wojna się skończy i żołnierze powrócą wkrótce do domu.


-Ja miałam Panią prosić o wiele rzeczy. O uzdrowienie kilku chorych, o nawrócenie grzeszników itd.


-Jednych tak, innych nie, muszą się poprawić. Niech proszą o przebaczenie swoich grzechów. Niech ludzie już dłużej nie obrażają Boga grzechami, już i tak został bardzo obrażony


-Czy chce jeszcze czegoś Pani ode mnie?


-Niczego więcej


-Więc ja też nie mam już na dziś żadnej prośby do Pani.

Podczas tego objawienie tłum mógł dostrzec, podobnie jak podczas objawienia z 13-tego września tę samą chmurkę formującą się wokół dębu i unoszącą się w górę aż całkiem zniknęła.  Wtedy Łucja krzyknęła: ,,Spójrzcie na słońce!”. Dokładnie w tym momencie tłum mógł podziwiać ten niezwykły spektakl ,,tańca słońca”.  Deszcz nagle przestał padać, chmury szybko zniknęły i niebo było czyste. ,,Z łatwością patrzyliśmy na słońce, które nas nie oślepiało…Zapanowała cisza i spokój; wszyscy patrzyli w górę. W pewnym momencie słońce zatrzymało się i zaczęło się poruszać oraz tańczyć, po czym zdawało się że urwało się z nieba i spada na nas. Był to okropny moment” (z relacji Ti Marto, ojca Franciszka i Hiacynty). Spełniła się przepowiednia Naszej Pani: wszyscy ujrzeli cud (...).

Podczas tych dziesięciu minut tłum był świadkiem spektakularnego kosmicznego cudu, podczas gdy trójka dzieci radowała się jeszcze piękniejszym widokiem. Najświętsza Dziewica wypełniła na ich oczach obietnicę z 19-tego sierpnia i 13-tego września. Dzieciom dane było podziwiać na niebie trzy następujące po sobie obrazy:

Wizja Świętej Rodziny: ,, Kiedy Nasza Pani zniknęła w nieskończonej odległości firmamentu, zobaczyliśmy po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Matką Boską ubraną w bieli w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że św. Józef z Dzieciątkiem błogosławi świat ruchami ręki na kształt krzyża”.

Wizja Matki Bożej Bolesnej: ,,Krótko potem ta wizja zniknęła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najświętszą. Miałam wrażenie, że jest to Matka Boska Bolesna. Pan Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sposób jak św. Józef”.

Wizja Naszej Pani z Góry Karmel: “Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Boską Karmelitańską”.

Komentarz:

Ważność  tego przesłania:


Gdy rozważamy objawienia Matki Boskiej w Cova da Iria, najważniejszym wydarzeniem i centralnym punktem ostatniego objawienia jest wielki cud, który został obiecany przez Naszą Panią trzy miesiące wcześniej. Taki pogląd zdaje się być potwierdzony przez fakt, że przekazana wiadomość jest bardzo krótka w porównaniu do trzech pierwszych i zdaje się być jedynie powtórzeniem tego, co już kilka razy zostało powiedziane. Jest prawdą, że to ostatnie objawienie jest z pewnością uroczystym podsumowaniem całego przesłania Fatimy, tak jakby Nasza Pani streściła swój wielki przekaz w kilku krótkich i łatwych do zapamiętania zdaniach. Struktura tej wiadomości zdaje się być podobna do metody pytań i odpowiedzi jaką znajdujemy w naszych katechizmach. W ten sposób nawet prosty człowiek będzie mógł zapamiętać, co mówiła Niebiańska Matka.

To przesłanie jest jednak o wiele ważniejsze niż mogłoby się z początku wydawać . Nasza Pani obiecała, że tego dnia powie ,,kim jestem i czego chcę”. Co prawda, Ona już wielokrotnie mówiła, czego chce i jeszcze dokładniej sprecyzuje swoje życzenia po roku 1917 poprzez objawienia w Pontevendra i w Tuy.

13 października Ona jasno wyraża ,,czego chce”, dlatego przesłanie z tego dnia musi mieć szczególne i wyjątkowe znaczenie. Aby podkreślić tę wielką wartość, Matka Boska dwukrotnie, podczas objawienia w sierpniu i we wrześniu powiedziała dzieciom jaką wizję będą  mogły podziwiać. Możemy uznać to  za regułę: Jeśli Nasza Pani ogłasza coś wcześniej (i nie tylko raz), to z pewnością chodzi o coś ważnego.  Nie powinniśmy również zapominać, że chodzi tu o ostatnie z wielkich objawień, które jest punktem kulminacyjnym wszystkich wcześniejszych i jest ono bezpośrednio związane z wielkim cudem słońca. Dzieci doświadczają trzech wizji, które zostały im wcześniej zapowiedziane w tym samym czasie, w którym ludzie kontemplują również trzykrotnie zapowiadany cud słońca.

Rozważymy teraz różne części tego przesłania, nie zwracając uwagi na porządek chronologiczny, ale w celu zrozumienia w najgłębszy z możliwych sposobów kim Ona jest oraz czego  pragnie.

Czego Nasza Pani pragnie?

Zacznijmy od tej prośby, która wywarła na dzieciach największe wrażenie.

Jak pisze Łucja: “Z pośród  wszystkich  słów  wypowiedzianych podczas tego objawienia, najbardziej w moim sercu wyryły się słowa prośby naszej Niebiańskiej Matki: < Niech ludzie już dłużej nie obrażają Boga grzechami, już i tak został bardzo obrażony> Cóż za skarga pełna miłości. Jaka czuła prośba. Któż mógłby mnie zapewnić o tym, że powtórzy ją na cały świat, tak aby dzieci Naszej Matki w niebie mogły usłyszeć dźwięk Jej głosu!

1/ NIE OBRAŻAJCIE JUŻ WIĘCEJ BOGA, KTÓRY I TAK ZOSTAŁ JUŻ ZA BARDZO OBRAŻONY

Wielokrotnie była już mowa o tym, jak wielką obrazą Boga jest grzech oraz jak ważne jest abyśmy nie tkwili w grzechu, ale się nawrócili. Fatima jest uroczystym ostrzeżeniem dla wszystkich grzeszników przed straszliwymi konsekwencjami grzechu. Szczególnie w naszych czasach gdy ludzie tak bardzo obrażają Boga, a nawet  katolicy uważają to, za ,,normalną rzecz”. W czasach, w których prawie nikt nie wie o tym, jak bardzo grzech rani serce Boga, to ostrzeżenie jest jak najbardziej aktualne: ,,Przestań natychmiast! To już naprawdę za dużo!”

Jednak, w tym objawieniu i tylko w tym Nasza Pani podkreśla silne słowa ,,za bardzo!”. Co oznaczają te słowa?  Wiemy, że każdy grzech, nawet najmniejszy, to już jest ,,za bardzo”. Nie jest możliwe aby grzech nie obrażał Boga, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę Jego nieskończony majestat i miłosierdzie oraz fakt, że grzech jest pewnego rodzaju negacją Boga oraz próbą wyeliminowania Go.  Od pierwszego grzechu Adama i Ewy oraz poprzez wszystkie czasy Bóg jest za bardzo obrażany.

Jednak tego dnia ,,kobieta obleczona w słońce”  czyni wielki cud, tak aby każdy mógł uwierzyć. Matka Boża zbliża się do każdego ze swoich dzieci z nieopisaną delikatnością: Jej oczy są jasne jak słońce,  Ona całą płonie z miłości jak słońce. W swoim majestacie Matka Boża wstawia się za mną, a Jej Serce mówi więcej niż Jej usta: ,, moje dziecko, moje drogie dziecko!  Proszę nie obrażaj już więcej Boga, ponieważ już go ZA bardzo obraziłeś! Niezliczoną ilość razy  przez twoje myśli, pragnienia, słowa i działanie zasłużyłeś na wieczne potępienie.  Jak długo jeszcze zamierzasz prowokować nieskończoną świętość Boga? Ja, twoja Niebiańska Matka przychodzę aby ci powiedzieć czego chcę: Moje dziecko, chcę cię za każdą cenę uratować od ognia piekielnego. Piekło istnieje, a ponieważ już za bardzo obraziłeś Boga, stoisz na jeden metr od wiecznej przepaści. Ja twoja kochająca Matka nie mogę już więcej tego znieść! Płaczę i martwię się o ciebie!  Proszę przestań postępować w ten sposób, inaczej będzie zbyt późno.  Dla tak wielu, którzy nie przestali grzeszyć, rzeczywiście okazało się być za późno!”

Jednak to jeszcze nie wszystko. Musimy uchwycić głębszy sens tego pełnego niepokoju wołania. Szlachetne serce nigdy nie potrafi powiedzieć ,,dość”  miłości, pragnie natomiast  kochać coraz bardziej, bezgranicznie.  Z drugiej strony, najmniejsza krzywda, najdrobniejsze zranienie ukochanej osoby będzie zawsze zbyt wielkie. Kochające serce nie może znieść niczego, co rani ukochanego.  Z tego powodu Nasza Pani znowu rozpacza: ,,czy nie dostrzegasz nieskończonej miłości mojego Syna, który oddał za Ciebie całą Swoją Krew? On sam ukrył się w małej Hostii aby być blisko ciebie w Przenajświętszym Sakramencie. Ten, który jest prawie zawsze zapomniany, porzucony i zaniedbany przez ciebie, nigdy o tobie nie zapomina i nigdy cię nie porzuca! Czy nie dostrzegasz również, że moja matczyna miłość jest większa niż miłość wszystkich matek świata zebrana razem?”. W ten sposób Ona prowadzi mnie do głębi Jej Niepokalanego Serca aby obudzić moje serce, aby rozpalić w nim ogień i wzniecić w nim miłość do Boga. Jednak, pierwszym i zasadniczym aktem miłości jest unikanie wszystkiego co sprawia smutek ukochanemu.  A cokolwiek mogło by Go zranić, jest już ,,ZA DUŻO”!

Wejdźmy teraz o krok dalej w Serce naszej Matki i zapytamy Ją o to ,,za dużo”.  Z pewnością Ona otworzy przede mną swoje Serce, abym mógł w nie spojrzeć dla mojego zbawienia. W ten sam sposób postąpiliśmy w poprzednim rozważaniu. Jednak oprócz nieskończonej miłości jaką Matka Boża obdarza nas, Jej zagubione dzieci, jest jeszcze inny rodzaj miłości. Nie zapominajmy nigdy, że Niepokalana w niebie nieustannie kontempluje samą istotę Boga. Bardziej niż jakiekolwiek inne stworzenie, bardziej niż wszystkie inne stworzenia (dusze i aniołowie razem wzięci),  Ona zna i kocha Boga. Maryja rozumie, że całe stworzenia i również Ona sama jest niczym w obliczu Boga; jest czymś mniejszym niż mała kropla w porównaniu z nieskończonym oceanem. Nie chodzi tu jedynie o nieskończony MAJESTAT Boga, Niepokalana rozumie całą ISTOTĘ NAJŚWIĘTSZEJ TRÓJCY: ,,BÓG JEST MIŁOŚCIĄ”! Jej miłość jest wierną kopią miłości wiecznego Syna do Ojca, Ojca do Syna oraz ich wspólnej miłości: DUCHA ŚWIĘTEGO. Jako Niepokalana Oblubienica Ducha Świętego Maryja otrzymała pełnię JEGO MIŁOŚCI w swoim Sercu:  promienie w Jej Sercu są obecnością BOGA-MIŁOŚCI pośród stworzeń.

Ta miłość jest ,,światłem”, w którym nie ma żadnej ciemności! Oznacza to, że Boża Miłość nie może tolerować żadnej ciemności. W Fatimie Matka Boża przychodzi do pełnych grzechu ciemności tego świata i tego dnia podsumowując swoją prośbę mówi nam, czego naprawdę chce.  W świetle Bożego Majestatu i bezgranicznej miłości, usłysz płacz i krzyk Jej Serca, które JEST MIŁOŚCIĄ: ,,Nie obrażajcie już więcej Boga, ponieważ On już jest za bardzo obrażany! Błagam was, pozwólcie dać się ponieść przez ten jasny, nieskończony ocean. Bóg pragnie tego bezgranicznie. Przyjdźcie do mojego Niepokalanego Serca aby się ode mnie nauczyć jak odzyskać <tę pierwszą utraconą miłość>. Ktokolwiek pozwala aby te słowa i SERCE, z którego one pochodzą, go dotknęły, ten musi natychmiast odpowiedzieć:  ,, O tak! Już za bardzo Cię zaniedbywałem i obrażałem. Zbyt często Cię znieważałem! Daj mi łaskę abym się zmienił i już więcej Cię nie obrażał, mój Boże”.

Z łatwością można odkryć w tym zdaniu najważniejsze elementy fatimskiego przesłania, którymi są ,,nawrócenie i zadośćuczynienie”. ,,Nie obrażajcie Boga więcej” oznacza nawrócenie.  Natomiast reakcją na fakt, że Bóg ,,jest za bardzo obrażany” powinno być zadośćuczynienie. Oto komentarz siostry Łucji: “Wydaje mi się, że Bóg chciał jedynie mnie użyć, aby przypomnieć świat jak ważne jest unikanie grzechu oraz czynienie zadośćuczynienia Bogu przez modlitwę  i pokutę”.

2/ ODMAWIAJCIE CODZIENNIE RÓŻANIEC:

W Fatimie nic nie było powtarzane tak często przez Matkę Boską jak ta prośba. Przestać obrażać Boga, zacząć sprawiać Mu przyjemność i zbawić nasze dusze – oto cel objawień w Fatmie. Różaniec natomiast jest uniwersalnym środkiem, przez który można osiągnąć ten cel.

Objawienie z trzynastego października można uznać za uroczyste podsumowanie przesłania, które Nasza Pani przekazała św. Dominikowi w XII wieku, kiedy dała mu Różaniec jako środek do nawrócenia heretyków. Dwa wieki później, błogosławiony Alan de Rupe otrzymał słynne piętnaście łask, które zostały obiecane tym, którzy pobożnie odmawiają różaniec. Kolejne dwa wieki później pierwsza Krucjata Różańcowa rozpoczęta przez św. Piusa V przyczyniła się do cudownego zwycięstwa małej armii katolików przeciwko przeważającej liczbie islamskich Turków w Lepanto w 1571 r. Potem nastąpiły kolejne cudowne zwycięstwa: Manila (1646), Wiedeń (1683), Peterwardein (1716) itd. Znów dwa wieki później Matka Boska ukazała światu ogromne znaczenie Różańca Świętego, gdy objawiła się szczególnie we Francji. Lourdes jest ogromną manifestacją wielkiej potęgi Różańca Świętego. Jednak nigdzie Matka Boska nie prosiła o to by recytować różaniec z tak wielką stanowczością jak w Fatimie!

Przed rokiem 1917 różaniec odmawiano w październiku oraz podczas niektórych większych uroczystości.  Dopiero od czasu, gdy Matka Boska nalegała sześciokrotnie aby odmawiać go codziennie, zwyczaj ten rozpowszechnił się po całym świecie. Zdajemy sobie sprawę z ogromnego znaczenia Różańca, gdy rozważamy jego niezliczone owoce i skutki.  Jednak najbardziej zdumiewającym świadkiem znaczenia Różańca, jest Nasza Pani, która w październiku ujawniła kim jest: ,,Jestem Matka Boska Różańcowa”. Poniżej rozważymy ten tytuł i podamy krótką odpowiedź na pytanie dlaczego Różaniec, jest tak wyjątkowy i wspaniały. Po Mszy świętej i Oficjum jest to najważniejsza modlitwa Kościoła.

W Fatimie Nasza Pani ukazuje również najważniejsze owoce Różańca:

Po pierwsze, kiedy 13 maja Matka Boska obiecała Franciszkowi, że pójdzie do nieba, ale najpierw będzie musiał odmówić wiele różańców.  To napomnienie z pewnością nie dotyczy tylko Franciszka, ale każdego. Innymi słowy, nasze zbawienie, a szczególnie nasza świętość jest szczególnie związane z nabożeństwem do Różańca świętego.

Po drugie, gdy Łucja zapytała o uleczenie chorych albo o pomoc w innych problemach, Matka Boża często powtarzała, że ,,muszą oni codziennie odmawiać Różaniec aby otrzymać te łaski”.

Po trzecie, siostra Łucja wyjaśniła ojcu Fuentesowi, że teraz (w czasach ostatecznych) Bóg daje nam dwa ostatnie środki zbawienia:  Różaniec oraz nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi.  Skoro te środki są ostatnie, oznacza to, że inne już nie będą nam więcej dane. To ukazuje nam szczególną wartość Różańca w apokaliptycznych czasach. Jest to szczególnie ważne, ponieważ tylko te dwa nabożeństwa dają nam gwarancję wierności i wytrwania podczas ostatniej bitwy.  

Na koniec, 13-tego października Matka Boska ukazuje nam kolejny wielki skutek modlitwy różańcowej: w ten sposób zostanie osiągnięty koniec wojny. Rozważmy dokładniej ten ostatni punkt:

Jesteśmy teraz w roku 1917, I Wojna Światowa  wkracza w najstraszliwszą i śmiertelną fazę. Trudno było znaleźć rodzinę w Europie, która nie musiała posłać swoich synów na wojnę i każdy był przejęty tą sprawą. W tym kontekście możemy zrozumieć dlaczego Nasza Pani nawiązuje kilkukrotnie do tej wojny i obiecuje jej koniec.

Jednak, ta wiadomość Naszej Pani nie dotyczy tylko dzieci lub innych osób żyjących w 1917 roku, ale wszystkich ludzi, wszystkich wieków.  Podobnie widzimy w Ewangelii, że Nasz Pan przepowiedział zburzenie Jerozolimy (co miało miejsce w roku 70-tym) ale On również łączy to historyczne wydarzenie z końcem świata. Matka Boska w Fatimie również przemawia profetycznym językiem: w sposób bezpośredni mówi o zakończeniu I wojny światowej oraz o powrocie żołnierzy do domu. Te same słowa mają jednak charakter uniwersalny.  Każdy kto przybywa do Fatimy, otrzymuje obietnicę Naszej Pani: Wojna się skończy i żołnierze powrócą do domu! W jaki sposób mamy to rozumieć? Musimy zapytać co dla nas oznacza ,,wojna” a szczególnie ,,koniec wojny”.

Po pierwsze oznacza to, że jesteśmy członkami Kościoła Walczącego a nasze życie jest chrześcijańską bitwą.  Publiczne wojny ludzi i narodów są jedynie symbolem wojny między dobrem i złem, między łaską a grzechem, między Matką Boską a diabłem, między niebem a piekłem.

Podczas wojny potrzebujemy dobrej broni, ale nie tylko.  Żołnierze muszą być zręczni i dobrze wytrenowani aby móc używać tych narzędzi. Różaniec jest taką szczególną bronią daną nam przez Naszą Panią. Jeśli będziesz używał tej broni zgodnie z rozkazami dowódcy, Ona uroczyście obiecuje, że wojna się skończy, a żołnierze powrócą do domu, że w końcu otrzymają ich wieczny dom.

Po drugie, te słowa oznaczają, że musi być ten kto wygrywa oraz ten, kto przegrywa bitwę. Musi być porażka i zwycięstwo. Każde prawdziwe zwycięstwo na tym świecie jest osiągnięte przez Niepokalaną i poprzez tych wszystkich, którzy wiernie rozważają tajemnice Różańca.  Zostało to potwierdzone przez Kościół, który ogłosił święto Matki Boskiej Zwycięskiej oraz Matki Boskiej Różańcowej.

Po trzecie, końcem wojny i skutkiem zwycięstwa jest POKÓJ.  Jednak nie ma zwycięstwa ani pokoju bez Niej – Od XVI Ona dawała tego dowód  poprzez cudowne zwycięstwa. Takie będzie również Jej przesłanie w Tuy. W Fatimie nasza pani objawiła, że jest jedyną szafarką (dispensatrix)  daru pokoju, i pragnie abyśmy osiągnęli tę pokój poprzez Różaniec (zobacz: objawienia z  13 maja, 13 lipca , 13 września).

Innymi słowy Różaniec jest wielkim dawcą pokoju dla naszego życia.  Pokój zbrojny może być jedynie zewnętrznym przejawem prawdziwego pokoju, który św. Augustyn i św. Tomasz definiują jako ,,pokój płynący z ładu”[1].

 Wiemy, że nasze serce jest polem walki a ,,diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć”. Trudno jest osiągnąć pokój w naszej duszy i bardzo często jesteśmy zakłopotani, nerwowi, niespokojni.  Najmniejsze wydarzenie potrafi sprawić, że tracimy spokój w naszym sercu.   Jakże zatem cenna jest ta obietnica Naszej Pani, że Różaniec daje nam atmosferę porządku i harmonii.  Jednak największym i najprawdziwszym pokojem może być tylko życie w przyjaźni z Bogiem, życie w stanie łaski uświęcającej. Ta łaska może być również zagwarantowana i zachowana dzięki Różańcowi świętemu.  Co więcej, możemy przenieść tę obietnicę na wszystkie sytuacje i instytucje, które aby przetrwać koniecznie potrzebują atmosfery pokoju: rodziny, szkoły, parafie, zgromadzenia zakonne, wioski itd.

13 października Matka Boska powiedziała nam, czego pragnie. W zaskakujący i oryginalny sposób Nasza Pani przypomniała swoim dzieciom o celu ich życia oraz o  konieczności nawrócenia i radykalnego odwrócenia się od tego wszystkiego, co obraża Boga. Pokazała również jak ważne jest abyśmy pocieszali nieskończoną miłość Boga, który i tak już jest ,,za bardzo znieważany” poprzez akty zadośćuczynienia za grzechy. Ona jest nie tylko nauczycielem, który przypomina nam o tej wyjątkowej konieczności i największej prawdzie naszego życia. Maryja jako najlepsza z matek daje nam potrzebne środki do wygrania walki z diabłem i grzechem. W tym miejscu pojawia się trzeci wielki temat Fatimy, którym jest konsekracja (poświęcenie). Tego dnia Matka Boska nie mówi bezpośrednio o akcie poświęcenia, ale wyjaśnia jego głębszy sens i istotę konsekracji, bez której najbardziej uroczyste akty i modlitwy nie miałyby znaczenia. Różaniec jest nabożeństwem, poprzez które w bardzo praktyczny i prosty sposób poświęcamy nasze codzienne życie Bogu poprzez Maryję.

3/ JESTEM MATKA BOSKA RÓŻAŃCOWA

Po tym jak rozważyliśmy czego Nasza Pani chce, dowiemy się kim Ona jest. Podobnie było w Lourdes, gdzie chociaż wierni od razu ją rozpoznali, Ona  zwlekała z wyjawieniem swojego imienia.  Skąd ta zwłoka? Czemu ma służyć ta tajemnica, jeśli nie temu, by jeszcze bardziej skłonić nas do zwrócenia uwagi na  imię, które wyraża to, co skrywa dana osoba.

W Lourdes,  Nasza Pani wyjawiła swoje imię dopiero 25 Marca: ,,Jestem Niepokalanym Poczęciem”. Jak podaje Bernardetta: ,,były to ostatnie słowa jakie do mnie wypowiedziała”.

W Fatimie Również Matka Boska nie wyjawia swojego imienia aż do czasu ostatniego objawienia w Cova da Iria: ,,Jestem Matka Boska Różańcowa” . Jak wiemy jest to pierwszy raz, kiedy Nasza Pani wypowiedziała takie słowa i jest bardzo ważne abyśmy je dokładnie rozważyli. Tutaj, podobnie jak w Lourdes Nasza Pani pozwala nam wniknąć w istotę Jej bytu, oraz w Jej niesłuchaną tajemnicę.

,,Jestem...”.

Ściśle mówiąc żadne stworzenie nie może powiedzieć: Ja jestem!  Ponieważ sami z siebie jesteśmy niczym! Na pytanie ,,kim jesteś?”, każdy z nas powinien odpowiedzieć słowami św. Jana Chrzciciela: ,,Ja nie jestem!”. Otrzymaliśmy wszystko czym jesteśmy i co posiadamy. Oznacza to, że otrzymaliśmy nasze istnienie, nasze cechy i talenty, jedynie poprzez ograniczone uczestnictwo w bycie i doskonałościach Boga.  Nie możemy nigdy powiedzieć: ,,Jestem mądrością”, ale jedynie stwierdzić, że otrzymałem udział w Bożej mądrości.  Podobnie nie mogę powiedzieć: ,,Ja jestem życiem”,  ponieważ otrzymałem swoje życie, jedynie jako ograniczony udział w życiu Boga. Jedynie Bóg może powiedzieć: ,,Ja Jestem!” Bóg wypowiedział te słowa, kiedy po raz pierwszy w historii wyjawił swoje imię Mojżeszowi:  ,,Jestem, który Jestem” . Następnie, Nasz Pan Jezus Chrystus użył tego boskiego określenia w stosunku do siebie, kiedy powiedział:  ,,Ja jestem życiem! Ja jestem prawdą! Ja jestem zmartwychwstaniem! Zanim Abraham był, Ja jestem!”

Zauważmy, że zarówno w Lourdes jak i w Fatimie Matka Boża mówi wyraźnie ,,Ja jestem” gdy definiuje swoją istotę i ujawnia swoje prawdziwe imię.  Czy przypisywanie Jej tego, co tylko Bóg może powiedzieć, nie jest bluźnierstwem? Ten zarzut pojawił się podczas procesu kanonicznego w Lourdes, na którym orzekano o autentyczności objawień.

Św. Maksymilian podaje nam cudowne wyjaśnienie, tłumacząc, że Duch Święty jest wiecznie świętym i wiecznie Niepokalanym Poczęciem pochodzącym od Ojca i Syna, jest więzią Ojca i Syna oraz ich wspólną miłością.  Ściśle mówiąc tylko Duch Święty mógłby powiedzieć: ,,Jestem wiecznym, czystym, najświętszym Niepokalanym Poczęciem!”. Maryja została stworzona jako oblubienica Ducha Świętego: ,,Jeżeli w stworzeniach oblubienica otrzymuje nazwę oblubieńca dlatego, że do niego należy, z nim się jednoczy, do niego upodabnia i staje się w zjednoczeniu z nim czynnikiem twórczym życia, o ile bardziej nazwa Ducha Przenajświętszego Poczęcie Niepokalane jest nazwą Tej, w której On żyje miłością płodną w całym porządku nadprzyrodzonym”[2].

Z tego wynika, że Nasza Pani, jest jedynym stworzeniem, które może powiedzieć <Ja jestem>, ponieważ jest Ona ściśle złączona z Przenajświętszą Trójcą, a najszczególniej z Duchem Świętym. Św. Maksymilian nie potrafił znaleźć odpowiednich słów na wyrażenie jak bardzo Duch Święty i Niepokalana są jednym: przez Nią Duch Święty przejawia się w świecie, On jest tak bardzo z Nią związany, że można mówić o  quasi-inkarnacji : ,,Jakie jest to zjednoczenie? Jest ono nasamprzód wewnętrzne, zjednoczeniem  Jej istoty z istotą Ducha Przenajświętszego. Duch Przenajświętszy w Niej mieszka, w Niej żyje i to od pierwszej chwili Jej istnienia, zawsze i na wieki”[3].

“Jestem … Nossa Senhora”:

W polskim przekładzie użyto sformułowania ,,Jestem Matka Boska Różańcowa”, ale w oryginale padają słowa Nossa Senhora, co można tłumaczyć jako ,,Nasza Pani Różańcowa”[4]. Jednak słowo <sehnora> wyraża o wiele więcej niż polskie słowo <pani>. <Sehnora> jest żeńskim odpowiednikiem wyrazu <Sehnor> (władca, mistrz), więc ściśle mówiąc oznacza władczynię, mistrzynię.  Można by przetłumaczyć to zdanie jako: ,,Jestem Królową Różańca Świętego”. Słowo <sehnora> oznacza autorytet, panowanie i rządzenie.  Istotnie, Fatima jest niesłychaną manifestacją królewskiej władzy Matki Bożej, która jest OMNIPOTENTIA SUPPLEX (wszechmocna w swojej prośbie).

Jest jednak pewien problem z tym zdaniem. Byłoby gramatycznie poprawnie powiedzieć  ,,Jestem twoją Królową, jestem Królową” itp., a jednak Ona mówi: Jestem…Nasza Pani!

Być może, Maryja akceptuje to wspólne wyrażenie wszystkich ludzi ,,Nasza Pani”. Tak bardzo podoba jej się to wezwanie, że  pragnie sama go użyć:  ,,Naprawdę jestem tym, czym mnie nazywacie <Nasza Pani>. Naszywacie mnie <Naszą Panią> i macie rację, jestem nią”.

Poprzez to niepopularne wyrażenie, Ona pragnie wyjaśnić, że naprawdę jest “Senhora”, jest Królową, która otrzymała od swojego Boskiego Syna pełnię królewskiej godności oraz władzę wykonawczą. Jednak ten autorytet  i władza są ,,nasze”, należą do nas. Maryja jest ,,Naszą Panią”,  jest jedną z nas: innymi słowy:  Jej autorytet i władza są ustanowione ze względu na nas, dla naszego dobra, dla naszego szczęścia.

“Jestem Nasza Pani Różańcowa”:

Jej królewska władza zostaje doprecyzowana przez słowo ,,Różaniec”. Oznacza to, że właśnie Różaniec jest tym miejscem i tą atmosferą, w której Ona korzysta ze swych uprawnień bycia Królową, Panią, Władczynią.

Czym jest zatem Różaniec święty?

,,Rosarium” jest to przede wszystkim bukiet najpiękniejszych róż złożonych z cnót, miłości i świętości, które są ofiarowane Najwyższemu dla naszego zbawienia. Oto łańcuch, który łączy niebo i ziemie, kotwica, za pomocą której statek duszy zostaje przycumowany do wiecznego brzegu. Oto korona najpiękniejszych klejnotów i najcenniejszy dar ofiarowany wiecznemu Królowi.  ,,Jestem Nasza Pani Różańcowa” oznacza: ,,Ja sama jestem łącznikiem między niebem a ziemią , drabiną przez którą Bóg zstąpił na ten świat, i po której my powrócimy do Boga.   Ja jako  <Senhora>, posiadam prawo kierowania i władania wszystkimi <różami>, czyli wszystkimi dobrymi uczynkami i intencjami moich dzieci, które mają być ofiarowane Bogu. Zbieram wszystkie klejnoty moich dzieci, jednoczę je z moimi cnotami i moją ogromną miłością, aby uformować cenną, niepokalaną koronę, która zostanie włożona na głowę mojego Boskiego Syna jako najwyższy akt czci, adoracji i poddania.

Zapytajmy jeszcze raz: czym jest święty Różaniec? Jest to życie, śmierć i zmartwychwstanie Naszego Pana, które zostaje powtórzone i rozważone w naszych sercach z Maryją i w Maryi! “Jestem Nasza Pani Różańca”  oznacza, że Ona jest <Senhorą> życia, śmierci i zmartwychwstania Naszego Pana, które są  wspomniane  w naszych sercach oraz powtórzone na ołtarzu dla naszego zbawienia. Jednak czy oznacza to, że dokładnie trzydzieści trzy lata życia Naszego Pana odnawiają się w nas?  Oznacza to po prostu, że Jezus Chrystus sam przychodzi do naszych dusz wraz ze swą Najcenniejszą Krwią. Przychodzi aby oczyścić nas z naszych grzechów oraz duchowego odrętwienia, aby uwolnić nas od łańcuchów szatana, aby nawrócić nas od drogi, która prowadzi do wiecznej przepaści.  Co więcej, po oczyszczeniu nas, Nasz Pan napełnia naszą duszę życiem Boga, który jest wiecznym światłem i dobrem. Wypełnia również duszę swoją nieskończoną chwałą.

Nasza Pani jest Matką i Królową tego duchowego odnowienia w Jezusie Chrystusie: Ona sprawia, że On przychodzi po raz kolejny do dusz jej dzieci wraz z wszystkimi łaskami: nawrócenia, oczyszczenia, uświęcenia i uwielbienia.

Tytuł ,,jestem Nasza Pani Różańcowa” oznacza jestem Pośredniczką wszystkich łask.

 Rozważania Naszej Pani zostały doskonale opisane w Różańcu świętym : Ona jest łącznikiem i więzią skierowaną od Boga w naszym kierunku (teologia nazywa the mediatio descendens – pośrednictwo zstępujące),  lecz jest również liną skierowaną od nas w stronę Boga also (teologia nazywa to ascending mediation – pośrednictwo wstępujące). Różaniec jest po pierwsze obrazem nieskończonego Miłosierdzia Boga, który przychodzi ze Swojej wiecznej pełni i światła do naszej ciemności i nicości. Nasza Pani natomiast jest kanałem, przez który nieskończone światło, łaska i miłosierdzie zstępuje do naszych serc. Św. Maksymilian Kolbe mówi:   ,,Gesta Dei per Immacualatam” -  wszystkie  'gesty'  Boga w naszym kierunku dokonują się poprzez Niepokalaną.  Po drugie, Różaniec jest ilustracją odpowiedzi jaką dajemy Bogu oraz naszego powrotu do Boga. Ten powrót również dzieje się przez Nią, zgodnie ze starą Ojców Kościoła: Per Mariam ad Jesum lub zgodnie z Jej własnymi słowami:  ,,Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która Cię zaprowadzi do Boga”.

Jej uniwersalne pośrednictwo zostaje przez Naszą Panią dokładniej wyjaśnione poprzez trzy wizje, które dzieci mogły zobaczyć podczas, gdy pielgrzymi kontemplowali cud słońca.

Najpierw pojawia się wizja Świętej Rodziny: Św. Józef z Dzieciątkiem Jezus błogosławi świat, a po lewej stronie, znajduje się Nasza Pani, w takiej postaci, w jakiej pojawiała się na dębie.

 ,,Jestem Nasza Pani Różańca, a więc najpierw jego radosnych tajemnic”. Jako Pośredniczka Ona sprowadza te tajemnice do naszego serca i przez to przybliża nas do poznania bosko-ludzkiej osobowości Naszego Pana!   Przez Nią, On przyszedł na świat, przez Nią, On narodził się w Betlejem, przez Nią św. Jan się uświęcił i Ona sprowadza Pana Jezusa do naszych  dusz (mediatio descendens).

Gdy rozważamy tajemnice Różańca, Matka Boża przenosi nas duchowo do Nazaretu, do Betlejem, do Egiptu, a potem znów do Nazaretu; abyśmy mogli naśladować ukryte życie Naszego Pana i w naszej rodzinnej codzienności naśladować życie Świętej Rodziny (mediatio ascendens).  W takim stopniu w jakim przyłączymy się do Świętej Rodziny i będziemy naśladować ich życie otrzymamy ,,błogosławieństwo św. Józefa oraz Dzieciątka Jezus”.

Wkrótce potem światło zmieniło się i nagle Dziewica ukazała się jako Matka Boska Bolesna. Św. Józef został zastąpiony przez Pana Jezusa, który błogosławił świat…Nasz Pan ukazał się w dorosłej postaci i  był ubrany na czerwono, z pewnością po to, aby przypomnieć nam o purpurowej pelerynie w jaką został  odziany w pretorium gdzie prześladowano go i ukoronowano cierniem.

Nasza Pani jest<Senhorą>  tajemnic bolesnych: gdy stała pod Krzyżem, Nasz Pan dał Jej wszystkie owoce i łaski pochodzące z Jego tysiąca ran i przekutego Serca.  Ona zgromadziła w swoim Sercu wszystkie owoce dzieła zbawienia, Jego świętej Pasji oraz śmierci na krzyżu, gdzie  Pan Jezus powiedział Jej, że zostanie naszą Matką, aby zesłać Jego łaski Jej najukochańszym dzieciom  (mediatio descendens).  Poprzez rozważanie tych tajemnic, Ona zaprasza nas abyśmy stanęli i uklęknęli obok Niej pod Krzyżem, gdzie Nasz Pan ,,przyciągnie do Siebie i do  Ojca niebieskiego” wszystkich tych, którzy wiernie wytrwali w swej wierze i w łasce, chronieni  i prowadzeni przez Jego Matkę,  Matkę Bolesną (mediatio ascendens).

,,Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Boską Karmelitańską”.

Ostatecznie Ona jest  <Senhorą> tajemnic chwalebnych : To Ona przynosi nam triumf nad diabłem, grzechem i potępieniem. Ona sprowadza życie wieczne oraz  całą chwałę Kościoła Triumfującego do naszej duszy.  Matka Boska daje nam szkaplerz jako symbol Jej matczynej opieki i ochrony (mediatio descendens). Chcemy nosić szkaplerz wiernie i pobożnie, pragniemy też wyrazić, że jesteśmy Jej dziećmi, a Ona ,,Nasza Pani jest Naszą Królową”, musimy zatem przygotować się na świętą śmierć (zobacz obietnice Brązowego Szkaplerza). Oto najpiękniejsza kwestia związana z mediatio ascendens – duchowe wzrastanie w Niej i z Nią aż do wiecznego zbawienia i życia w niebie.

Czym jest wielkie przesłanie Fatimy? Kim jest Ta, która przychodzi uratować nas w najciemniejszych godzinach tego świata?

Ona mówi: ,,JESTEM NASZA PANI RÓŻAŃCOWA”.

A to oznacza: ,,JESTEM POŚREDNICZKĄ WSZYSTKICH ŁASK”.

Gdzie jednak znajduje się to siedlisko wszystkich łask? Gdzie jest centrum mojej najgłębszej istoty (“Ja jestem!”)?

TO JEST MOJE NIEPOKALANE SERCE!

Dochodzimy do wniosku, że Nasza Pani poprzez Swoje krótkie słowa wypowiedziane podczas ostatniego objawienia w Cova da Iria, przekazała nam w całości  tajemnicę Fatimy. Jest to dokładnie ta tajemnica, którą każdy musi zaakceptować i uwierzyć w nią. Nie jest to jedynie opcja do wyboru, dla pewnej grupy wiernych oddanych Naszej Pani. To przesłanie dotyczy wszystkich ludzi żyjących na tym świecie: Dla niewierzących, aby mogli się nawrócić. Dla obojętnych, aby mogli stać się gorliwi. Dla grzeszników, aby mogli powrócić do stanu łaski. Dla gorliwych, aby mogli stać się świętymi.  Dla wszystkich, którzy ,,w mroku i cieniu śmierci mieszkają”, aby mogli odnaleźć życie wieczne i nieustanny pokój.  Ludzie należący do wszystkich z tych kategorii, byli obecni tego dnia w Fatimie aby być świadkami jednego z największych cudów w historii.

Ks. Karol Stehlin

[1] Św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu używają łacińskiego wyrażenia tranquilitas ordinis, które na język polski tłumaczy się jako <pokój płynący z ładu>.  [przypis tłumacza].
[2] Św. Maksymilian Kolbe, Pisma, cz. II, Niepokalanów 2008,  s. 684
[3] Tamże, s. 684.
[4] Wyjaśnienie dodane przez tłumacza.

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

21. Wizyta ks. Karola Stehlina w Polsce





Serdecznie zachęcamy do uczestnictwa w spotkaniach z księdzem Karolem Stehlinem, Dyrektorem Generalnym Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji.

Tematem przewodnim jest przygotowanie Rycerzy na 100 rocznicę objawień w Fatimie, a także promocja nowej książki Przełożonego.

Spotkania odbędą się:


11 XI w Poznaniu
12 XI w Krakowie
13 XI w Warszawie



Więcej szczegółów na >stronie głównej

a także w załącznikach:

Zaproszenie ogólne

Plakat Warszawa

Plakat Poznań


Zachęcamy do pobierania, drukowania i kolportowania plakatów w miejscach do tego przeznaczonych.

militia-immaculatae.org

avatar użytkownika intix

22. Ku Fatimie cz. XV

Rozpoczynamy publikację drugiej części rozważań fatimskich autorstwa ks. Karola Stehlina. Są one kontynuacją poprzednich i podobnie jak część pierwsza rozważań KU FATIMIE, przygotowują nas do obchodów 100. rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie. Publikujemy je jako kolejne części rozważań KU FATIMIE.

WSTĘP

Fatima jest imponującym objawieniem wspaniałości nieskończonej miłości Boga i miłosierdzia wobec nas biednych grzeszników, uwidocznionej w tajemnicy Niepokalanego Serca Maryi, Jego arcydzieła. Jej serce objawia i daje nam wszystko, co Bóg chce dać światu, każdą łaskę nawrócenia i uświęcenia, wszystkie cnoty, dary i inspiracje Ducha Świętego. Ale Jej Serce staje się również "schronieniem i drogą, która prowadzi nas do Boga". Fatima jest duchowym naczyniem, w którym możemy wrócić do Boga i stać się świętymi poprzez wierne praktykowanie nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca.
Poprzez potwierdzenie i podpis z nieba, jakim był cud słońca w dniu 13 października 1917, zasadnicze orędzie Matki Bożej zostało ujawnione światu z tak mocnym dowodem, że każdy człowiek dobrej woli może uwierzyć bez wahania. Ale historia Fatimy nie kończy się 13 października 1917 roku. Po pierwsze, Matka Boża zapowiedziała kontynuację Jej objawień w dwóch zasadniczych kwestiach: wyjaśnieniu, czym dokładnie jest nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca i ukazaniu znaczenia poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu. Po drugie, aby przekazać Łucji instrukcję, kiedy, jak i komu poszczególne części Wielkiej Tajemnicy z dnia 13 lipca 1917 roku powinny zostać ujawnione. Pragnienie Matki Bożej, aby kierować czasem i okolicznościami ujawnienia Wielkiej Tajemnicy musi mieć szczególne znaczenie i duchowe podstawy.
W niniejszej drugiej części prezentujemy do rozważania przede wszystkim podstawową część orędzia fatimskiego: życie i duchowości trójki dzieci, które miały przywilej widzieć Matkę Bożą. Potem będziemy przeanalizujemy dwa ostatnie wielkie objawienia po 13 lipca, podczas których Matka Boża nauczyła praktyki nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca: praktykowanie pięciu pierwszych sobót i poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Te zdarzenia wraz z duchowymi doświadczeniami trójki widzących ukażą nam wagę i wielkość tajemnicy ujawnionej w Fatimie: Jej Niepokalane Serce!

Podobnie jak w pierwszej części rozważań, tutaj również nie ma przypisów ani odnośników do źródeł, ale wszystkie cytaty i informacje o wydarzeniach pochodzą z tomów II i III ks. Michel de la Trinité "Cała prawda o Fatimie. Nauki i Fakty".

Singapur
7 października 2016, Uroczystość Matki Bożej Różańcowej

CZĘŚCI I: DZIECI – ŻYJĄCE OBJAŚNIENIE OBJAWIEŃ FATIMSKICH

Życie, jakie prowadziły dzieci po objawieniach Matki Bożej jest dla nas pośrednią nauką z nieba, ale bardzo praktyczną. Uczy nas, że gdy na ziemi pojawia niebo, wtedy to co ziemskie odmienia się pod wpływem światła z nieba. Gdy Matka Boża objawia się człowiekowi, to staje się on naczyniem, któremu światło i łaski Matki Bożej zostają powierzone. To ludzkie naczynie staje się narzędziem dla Niej, aby wylać Jej łaski i miłosierdzie na świat. Nie można w pełni rozumieć Guadalupe bez Juan Diego lub Lourdes bez św Bernadety.
Świadectwem nie jest tylko to, co wizjonerzy widzieli, ale także ich słowa, a zwłaszcza ich życie. Są oni jak odbicie w lustrze Jej obecności na ziemi!
Te żywe świadectwa Jej i Jej wiadomości są dla nas bardzo ważne, ponieważ gdy nie widzimy Maryi osobiście, jesteśmy w stanie zobaczyć wizjonerów jako Jej odbicie. Ponieważ dzieci doskonale wdrożyły i zrealizowały prośby Matki Bożej Fatimskiej, możemy skorzystać z ich przykładu i rozumienia Jej przesłania, jak z klucza do prawdziwego zrozumienia duchowości Fatimy i najgłębszych intencji Niepokalanego Serca.
Widzimy, że Maryja wybiera bardzo różne, a nawet przeciwstawne charaktery na swoje uprzywilejowane dzieci, i używa ich zdolności do przedstawienie różnych aspektów Jej przesłania. Hiacynta była bardzo aktywną dziewczynką, wulkanem energii, najżywszą z całej trójki, która była w stanie ująć i pokierować pozostałymi. Francisco, wręcz przeciwnie, był bardzo spokojny, można powiedzieć, flegmatyczny, kochający samotność i refleksję. Łucja miała wszystkie cechy wiernego świadka: poprzez roztropność, doskonałą pamięć, przywiązywanie wagi do szczegółów, a zwłaszcza głębokie poczucie uczciwości.
Rozważmy duchowość tych trojga dzieci, umiłowanych Nieba, po kolei. Zaczniemy w chronologicznej kolejności według daty śmierci, od Franciszka, a następnie zastanowimy się nad Hiacyntą i wreszcie Łucją.

ROZDZIAŁ 1 “ABY POCIESZAĆ PANA BOGA” – BŁ. FRANCISZEK

Bardzo istotne jest to, że Franciszek widział Matkę Bożą, gdy pojawiła się w Fatimie, ale nie mógł usłyszeć Jej głosu. Po każdym objawieniu, Łucja i Hiacynta musiały mu powiedzieć, co Matka Boża powiedziała. W ten sposób, Matka Boża sprawiła, że Franciszek był innym rodzajem świadka. Przywykły do kontemplacji w samotności, mógł rozważać w bardzo głęboki sposób, to co widział, niezakłócony przez rozmowy, które słyszały Łucja i Hiacynta. Mógł skupić się całkowicie na kontemplacji samego objawienia. I to był właśnie cel Opatrzności. Dzięki tym boskim planom, Franciszek miał możliwie najgłębsze zrozumienie samej wizji.
A co najbardziej przemówiło do niego podczas objawień?

“Uwielbiałem widzenia Anioła, ale jeszcze bardziej kocham widzenia Maryi. Najbardziej ukochałem widzenie Pana naszego w tym świetle od Matki Bożej, które przenikało nasze serca. Kocham Pana Boga tak bardzo! Ale on jest taki smutny z powodu tak wielu grzechów! Nigdy nie należy popełnić ponownie żadnych grzechów”.
“... Jaki jest Bóg? Nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiednich słów. Tak, to jest coś, czego nigdy nie będziemy w stanie wyrazić. Ale co za szkoda, że On jest taki smutny! Gdybym tylko mógł go pocieszyć”.

Temat "pocieszania Pana Boga" jest tak dominujący w jego krótkim życiu, że stał się całą jego duchowością, centrum jego myśli, słów i czynów.
“Franciszku, co bardziej wolisz: pocieszać naszego Pana, czy nawracać grzeszników, aby dusze nie szły do piekła?"- "Wolę raczej pocieszać naszego Pana. Czy nie zauważyłaś, jak Matka Boża była smutna, gdy powiedziała, że ludziom nie wolno obrażać więcej Naszego Pana, bo jest już za dużo obrażany? Chciałbym pocieszyć naszego Pana, a potem nawrócić grzesznikami, tak, że nie będą już więcej Go obrażać!”.
Jak Franciszek chce pocieszać Pana Boga?

Łucja pisze: "Mówił mało, a gdy się modlił i ofiarował, wolał osobno i w ukryciu, nawet przede mną i Hiacyntą. Dość często zaskakiwałyśmy go ukrytego za ścianą lub w krzakach jeżyn, dokąd umykał klęczeć i modlić się, lub, jak mawiał, "myśleć o Naszym Panu, który jest tak smutny z powodu tak wielu grzechów".
Gdy zapytałam go: “Franciszku, dlaczego nie poprosić mnie lub Hiacynty, aby modlić się z tobą?” - "Wolę modlić się sam, aby móc myśleć i pocieszać Pana naszego, który jest tak smutny”.

Ale modlitwa jest tylko jeden aspekt. Możemy zrobić jeszcze więcej, jeśli staramy się pocieszyć Boga w naszych cierpieniach.
Od czasu do czasu, Franciszek mawiał: "Matka Boża powiedziała nam, że będziemy musieli wiele wycierpieć, ale mi to nie przeszkadza. Będę cierpieć wszystko, co Ona chce! Wszystko czego pragnę, to pójść do nieba!".

Łucja powiedziała: "Pewnego dnia, gdy pokazałam jak jestem nieszczęśliwa z powodu przykrości, które mnie spotykają, zarówno w domu jak i poza domem, Franciszek starał się zachęcić mnie tymi słowami: "Nieważne! Czy Matka Boża nie mówiła, że mamy wiele wycierpieć, aby zadośćuczynić naszemu Pana i Niepokalanemu Sercu za wszystkie grzechy, którymi są obrażani? Oni są tacy smutni! Jeśli możemy pocieszyć ich tymi ofiarami, to jak szczęśliwi będziemy".

Franciszek osobiście doświadczył rzeczy, o których mówił Łucji i Hiacyncie, zwłaszcza w czasie swojej długiej choroby, która zakończyła się jego śmiercią.
Pytałam go czasem: "Czy cierpisz dużo, Franciszku?" - "Całkiem sporo, ale nic nie szkodzi! Cierpię, aby pocieszyć naszego Pana, a potem, w ciągu krótkiego czasu, pójdę do nieba”.
Nie wyobrażał sobie nieba inaczej jak tylko miejsce, gdzie mógłby "pocieszać Boga na wieki."
“Już nie długo pójdę do nieba. Kiedy się tam znajdę, będę bardzo pocieszał Pana naszego i Matkę Bożą".
I jego ostatnie słowa: "Dobrze, będę się modlił. Ale wiesz co, lepiej poproś Hiacyntę, aby się modliła za te rzeczy, zamiast mnie, bo boję się, że zapomnę, gdy zobaczę Pana naszego, bo wtedy, bardziej niż cokolwiek innego, chcę go pocieszyć".
Gdy Franciszek umarł 4 kwietnia 1919 r., jego rodzice oznajmili: “Umarł uśmiechając się”.

Komentarz:

1. BÓG — NASZ JEDYNY I NASZE WSZYSTKO

Jasno widać z objawień Anioła i Matki Bożej, że centrum orędzia fatimskiego jest sam Bóg: Jego chwała i cześć należna Mu od Jego stworzenia. Dzisiejszy świat całkowicie stracił poczucie nieskończonej godności i ogromnego Majestatu Boga. W rzeczywistości, każda istota jest "nic" przed Nim, nie jest nawet jak mała kropla w bezgranicznym oceanie. Historia świata, jego istnienie od początku stworzenia aż do końca czasów, jest przed Jego wiecznością mniej niż sekunda w porównaniu z milionami lat. Wszyscy święci uczą nas, że jesteśmy jak kurz przed Nim, i stąd są pokorni jak tylko mogą. To było najbardziej uderzające mistyczne doświadczenie Franciszka podczas objawień: Jaki jest Bóg? Nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiednich słów. Tak, to jest coś, czego nigdy nie będziemy w stanie wyrazić”.
Był tak pochłonięty wielkością Bożego majestatu, że idąc "Go zobaczyć" po jego śmierci, bał się, że zapomni prośby Łucji i ludzi. Powinniśmy prosić Matkę Bożą o podobne łaski, niezbędne dla każdego prawdziwego życia duchowego i prawdziwej relacji z samym Bogiem: być pełnym podziwu dla Jego ogromnej chwały - propter magnam gloriam tuam - jak śpiewamy w Gloria we Mszy świętej, i jak Anioły drżące świętą bojaźnią przed Jego majestatem (prefacja Mszy). Ogrom Boga pozwala nam zrozumieć całkowitą nicość całego stworzenia i jak śmieszne jest, kiedy człowiek nadyma się z jego małej osobowości i znikomej historii, i uważa siebie i swoje sprawy za centrum świata. Ten nieskończony Majestat Boga jest nie tylko prawdą wiary, które należy uwzględnić, ale jest to również zaproszenie do udziału w wielkości Boga, by "być wypełnionym Pełnią Bożą", jak mówi św. Paweł. Franciszek widział jedynie ten cel dla swojego życia. Pytany kim by chciał zostać, zawsze odpowiadał: "Ja nie chcę być czymkolwiek! Chcę umrzeć i pójść do nieba!". Ale dla niego niebem było najpierw "zobaczyć, Panu naszego i miłować Go na wieki”. Mały Franciszek realizował dokładnie motto swojego świętego patrona, wielkiego świętego Franciszka: "Deus meus et omnia - mój Bóg i moje wszystko!"

2. JEDYNE PRAWDZIWE ZŁO – GRZECH

Widząc Boga jako nieskończony Majestat i niekończącą się Miłości, Franciszek rozumiał rzeczywiste wymiary grzechu. Fatima jest katechizmem Matki Bożej, uczącym nas, czym naprawdę jest grzech i jakie są jego konsekwencje. Grzech jest przede wszystkim najgorszą możliwą zniewagą i negacją istoty Boga – Jego hojności, miłosierdzia, miłości. Gdyby to było możliwe, grzech zniszczyłby Jego królewską godność. Grzech jest najstraszniejszym zlekceważeniem i niewdzięcznością stworzeń popełnianych w stosunku do Stwórcy. Gdybyśmy mieli otrzymać bardzo cenny dar od jakiegoś dobroczyńcy, to nie do pomyślenia byłaby obojętność lub niewdzięczność w stosunku do niego. A jeszcze trudniej wyobrazić sobie, że w zamian za cenny dar obrażalibyśmy dobroczyńcę, pluli mu w twarz, wyrzucili go z naszego domu, lub nawet próbowali go zabić.

Ale to jest właśnie robimy, gdy grzeszymy: w każdej chwili Bóg daje nam wszystko, czym jesteśmy i co mamy, a my nie tylko jesteśmy obojętni wobec tak ogromnej miłości, ale plujemy Mu w twarz i wyrzucamy Go z naszych dusz, które są jego własnością. Franciszek nie mógł nie czuć największej grozy, gdy zdał sobie sprawę, jak bardzo gardzimy tą nieskończoną miłością, i on zawołał: "Nigdy nie należy ponownie grzeszyć".

3. “SMUTEK BOŻY”

Jaka jest reakcja Boga na grzech? Oburzenie? Unicestwienie świata? To byłoby dopiero. Przeciwnie, stajemy przed niezgłębioną tajemnicą miłości i miłosierdzia! Wszechmocny Pan panów żyje w wiecznej szczęśliwości, wobec którego cały kosmos jest niczym, a jednak niepojęta miłość Boga do Jego stworzeń jest jak miłość poczciwego Ojca, który odczuwa ból smutku wywołany przez naszą niewdzięczność. Ojciec ten posuwa się tak daleko, że oddaje swego jedynego i ukochanego Syna na śmierć w wyrazistym akcie miłości wspanialszej niż braterska czy oblubieńcza miłości, a ten Syn wylewa każdą kroplę krwi ze Swego Najświętszego Serca dla nas. On jest miłością cudownego przyjaciela, obrońcy i pocieszyciela, który chce pozostać na zawsze w naszych duszach. Dlatego że nasz bunt powoduje u niego żal, św. Paweł napomina nas "nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego".

Wielcy mistycy ukazali nam jeden z najgłębszych aspektów tajemnicy Boga, istotę słów "Bóg jest miłością". Aby przedostać się do najczulszych głębi Najświętszego Serca musimy wziąć pod uwagę Jego smutek i cierpienie z powodu naszych grzechów, naszej zatwardziałości serca i haniebnej pychy. Już w Starym Testamencie Bóg powiedział przez proroka Jeremiasza: "Lecz jeśli tego słuchać nie będziecie, płakać będzie dusza moja, i wyleje łzy oko moje, że pojmano stado Pańskie" (Jer 13:17)

Wynagradzanie tej zasmucanej i pogardzanej WIECZNEJ MIŁOŚCI jest uzasadnioną przyczyną Kościoła wojującego aż do końca świata, ponieważ do tej pory ta tajemnica nieprawości stale rośnie z dnia na dzień: szatańskie próby zdetronizowania Wiecznego Króla, by odrzucić Boga jako przyczynę i koniec całego stworzonego porządku. Nie tylko 33 lata samotnego życia Pana naszego na ziemi, które było dramatem nieskończonego smutku - "Smutna jest dusza moja aż do śmierci" - ale nawet po Zmartwychwstaniu i triumfalnym Wniebowstąpieniu, grzesznicy "krzyżują raz dla siebie Syna Bożego i czynią z niego kpinę" (Hbr 6: 6). Aż do końca świata, Ukrzyżowany Pan będzie symbolem chrześcijaństwa, a zwłaszcza Pan nasz w Eucharystii; odnowa i kontynuacja Jego Ofiary Krzyżowej na ołtarzach katolickich będzie najwyższym i najcenniejszym czynem Kościoła; i pobożne rozważanie opuszczenia Jezusa i Jego Matki Bolesnej będą stanowić ścisłe centrum chrześcijańskiego życia duchowego.

4. DOSKONAŁA MIŁOŚĆ DO PANA BOGA – ABY GO POCIESZAĆ

Matka Boża przychodzi, by przypomnieć światu, że unum necessarium, "jedna rzecz jest konieczną", która polega, w pierwszej kolejności i ponad wszystkim, na szukaniu Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości. Co rozumie się przez Jego sprawiedliwość? Aby oddać Bogu, co jest mu należne - wszelką cześć i chwałę; że jeśli Jego Majestat jest obrażany przez grzeszną pychę człowieka, wtedy sprawiedliwość polega na doskonałym zadośćuczynieniu Jego zasmuconemu majestatowi, w pokucie, w przebłaganiach i we wszystkich aktach, które przywracają porządek i prawdę.

Co więc jest najdoskonalszą odpowiedzią naszą, biednych grzeszników, w obliczu agonii naszego Pana i Jego okrutnej Męki? Co może być doskonałym aktem miłości, której Bóg wymaga od nas w swoim pierwszym i największym przykazaniu? Nasz Pan sam daje odpowiedź: "Szukałem współczucia, ale na próżno, I kogoś, aby mnie pocieszył, ale nikt się nie znalazł". Nabożeństwo do Jego Najświętszego Serca jest aktem zadośćuczynienia i pokuty i zawiera w sobie pociechę jako cel. Kochające Serce mówi do Pana: "Jeśli pukasz do wszystkich drzwi duszy i nikt Ci nie otwiera, jeśli wyrzucają Cię ze społeczeństwa, instytucji, rodzin, a nawet ze swoich własnych kościołów, jeśli jesteś samotny i pogardzany, Ty Stwórca i Mistrz: wtedy chciałbym szeroko otworzyć me serce, aby dać Ci pociechę i schronienie, abyś znalazł ubogie ale z głębi serca powitanie, gdzie możesz wesprzeć głowę i znaleźć dom. Im bardziej odrzucają Cię, tym bardziej chcę Cię przyjąć; im bardziej Cię zapominają, tym bardziej chcę o Tobie pamiętać; im bardziej odmawiają Ci, tym bardziej chcę zaprosić Cię; im bardziej odwracają się od Ciebie, tym bardziej chcę zwracać się ku Tobie; im bardziej gardzą Twoją miłością, tym bardziej chcę uczcić Cię; im bardziej wypełniają Twą duszę smutkiem i łzami, tym bardziej chcę Cię pocieszyć!".

Nie ma doskonalszej formy miłości biednego grzesznika niż ten akt pocieszenia! Kieruje on grozę grzechu na nadprzyrodzony środek naprawy: miłość do Boga, który jest obrażony przez grzech. Jest aktem autentycznej miłości. Jeśli miałbym żałować zniewagi przyjaciela, mój powrót do miłości nie może brzmieć prosto "Kocham cię", tak jakby nie było żadnej szkody. Pierwszym aktem miłości, aby zadośćuczynić za zniewagę musi być żal za spowodowanie smutku przyjaciela, a ten żal oznacza gorące pragnienie przywrócenia przyjaźni i ofertę pocieszenia obrażonych uczuć.
Matka Boża wybrała małe dzieci w Fatimie, aby pomóc nam zrozumieć, że zewnętrzne akty są ważne, ale pragnienia serca są ważniejsze. Mały Franciszek nie był w stanie żyć jak bohaterski misjonarz lub kontemplacyjny mnich; mógł mógł jedynie zaofiarować swe proste modlitwy i ofiary, tak jak św. Weronika mogła jedynie dać mokrą chustkę Panu naszemu podczas Jego Męki. Zewnętrznie te rzeczy są niczym, ale wewnętrznie jest to najwyższy wyraz miłości, który Weronikę wyniósł do świętości, a odcisk Twarzy Chrystusa cierpiącego odcisnął się nie tylko na lnianej chustce, ale co ważniejsze, na jej duszy. A kto z nas nie jest w stanie naśladować prostych czynności małego dziecka, aby pocieszyć naszego Pana i Matkę Bożą w ich smutku widząc jak wiele dusz schodzi na manowce?

Franciszek nie był kontemplacyjnym zakonnikiem, ale jego życie i przykład były głębokim i prostym przewodnik dla wszystkich dusz kontemplacyjnych, które chcą żyć wyłącznie dla chwały Boga. Ponadto, ponieważ świat odmawia Bogu Jego czci i chwały, istnieje potrzeba zadośćuczynienia. Życie kontemplacyjne jest życiem miłości, a pierwszym aktem miłości jest by być z ukochanym, kontemplować go i żyć zawsze w jego obecności. Drugim aktem miłości jest naprawa obrażeń przez posunięcia w kierunku przeciwnym, ruch pociechy.

Kiedy to nabożeństwo pocieszające Pana naszego będzie zakończone? Nigdy! Franciszek złożył zastanawiające oświadczenie: “Kiedy będę tam (w niebie), będę bardzo pocieszać naszego Pana i Matkę Bożą". Rzeczywistość jest taka, że w niebie Bóg będzie naszym nieskończonym pocieszeniem, naszym wiecznym światłem i wiecznym pokojem, a jednocześnie Jego wszechmocne i niewysłowione miłosierdzie pozwoli nam go pocieszać i dawać mu szczególną radość na całą wieczności. Nawet jeśli smutek grzechu nie pozostanie w wieczności, istota miłości pocieszenia ze strony stworzenia zachowuje swoje znaczenie: z wdzięcznym sercem dziecka, które chce dać radość swemu Ojcu i Matce i "pociesza" ich swoim uśmiechem i płonącym ogniem miłości.

ZAKOŃCZENIE

Poprzez przykład Franciszka życia i śmierci, Matka Boża przypomina nam największe przykazanie i daje nam środki dostosowane do tych grzesznych czasów, abyśmy znów pokochali Boga z całego serca. Pobożność POCIESZANIA BOGA może rozpalić w nieskończonej liczbie katolików ogień miłości do Boga w naszych czasach powszechnej obojętności religijnej i nienawiści do nadprzyrodzonej prawdy. Zdolność pocieszania jest wielką zachętą dla nas biednych grzeszników, że pomimo naszej nędzy naprawdę możemy kochać Boga coraz więcej, a nasza miłość może być aktywną, a nie pustym słowem.

Czy Niepokalana nie uczy nas przez Franciszka najgłębszej modlitwy, a mianowicie Jej własnej? Rzeczywiście, w Jej bezgranicznym współczuciu pod krzyżem, Jej modlitwa została ukierunkowana na pocieszenie Jej Syna. My również musimy znaleźć kilka chwil, w których będziemy sami z Chrystusem, aby Go pocieszyć, poprzez prosty akt stojąc razem z Matką Bożą pod Krzyżem. Choć współczesny człowiek nie ma już czasu dla Boga, który go stworzył, i jest tak obojętny, że uznaje za nudne spędzenie godziny z Chrystusem, przynajmniej my powinniśmy pokazać naszą miłość do Pana naszego, przez poświęcenie małej ilości czasu dla niego, aby go pocieszyć miłującą obecnością i współczuciem. A jaki będzie efekt takiego wysiłku?
To również jest wykazane na przykładzie małego Franciszka: w bardzo krótkim czasie jego miłość do Boga osiągnęła wysoki stopień doskonałości, a kilka miesięcy później mógł widzieć Niepokalaną na wieki w niebie.

http://militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

23. Ku Fatimie — cz. XVI

„Aby ratować dusze” – Bł. Hiacynta

Hiacynta znacznie różniła się od Franciszka charakterem i temperamentem. Franciszek, raczej kontemplacyjnego usposobienia, tak był poruszony smutkiem Boga i Matki Bożej, że pragnął Ich pocieszyć poprzez modlitwę i ofiarę. Hiacynta zaś miała czułe i delikatne serce, ogarnięte przerażeniem na widok tak wielu dusz wpadających do ognia piekielnego: „Wizja piekła do tego stopnia napełniła ją przerażeniem, że najcięższa pokuta i umartwienia nic dla niej nie znaczyły, gdyby tylko mogły zapobiec temu, by dusze nie trafiały do piekła. ‘Franciszku, modlisz się ze mną? Musimy wiele się modlić, by ocalić dusze od piekła. Tak wiele z nich tam trafia! Tak wiele!’”

Najważniejszą myślą, która jej nie opuszczała i ożywiała nadprzyrodzoną aktywność była troska o zbawienie dusz. Miała żarliwe pragnienie, by nawracać, posiadała prawdziwie misjonarski zapał. Poszukiwała wyrzeczeń, by móc je ofiarować za „moich grzeszników”, jak często wspominała. Zrezygnowała z ulubionej rozrywki, jaką był taniec ludowy, dla nawracania grzeszników. Zawsze czyniła wyrzeczenia z tą bardzo charakterystyczną dla niej myślą: cierpieć za grzeszników, zadośćuczynić za nich i zastępować ich w tym, by otrzymali przebaczenie i łaskę nawrócenia.

„O czym mówisz, Hiacynto?”„Mówię o nadchodzącej wojnie, o tych wszystkich ludziach, którzy umrą i pójdą do piekła! To straszne! Gdyby tylko przestali obrażać Boga, nie byłoby żadnej wojny i nie szliby na zatracenie!”.

„Tak bardzo pragnę cierpieć dla miłości Boga i Matki Bożej, by sprawiać im przyjemność! Darzą wielką miłością tych, którzy cierpią za nawrócenie grzeszników”.

Największym cierpieniem dla Hiacynty była samotność oraz to, co Matka Boża jej objawiła — że umrze w samotności, z dala od rodziny. Jednak nawet i to wielkie wyrzeczenie ofiarowała w intencji nawrócenia grzeszników. Rozmyślanie o tej okropnie samotnej nocy pozbawiało Hiacyntę jakiejkolwiek pociechy. Często w tych chwilach mówiła: „O, Jezu! Teraz możesz nawrócić wielu grzeszników, ponieważ naprawdę bardzo cierpię.”

„Co będziesz robić w Niebie?” — „Będę bardzo mocno kochać Jezusa i Niepokalane Serce Maryi. Będę się dużo modlić za ciebie, za grzeszników, za Ojca Świętego, za moich rodziców, braci i siostry oraz za tych wszystkich ludzi, którzy prosili mnie o modlitwę…”
.

Gdy matka smuciła się z powodu choroby swej córki, Hiacynta zwykła ją pocieszać: „Nie martw się, matko. Pójdę do Nieba i będę się tam bardzo modlić za ciebie!”.

Poza modlitwą w intencji grzeszników, Hiacynta w szczególny sposób ofiarowywała się i modliła za Ojca Świętego. Wielka Tajemnica z pewnością w szczególny sposób wywarła wrażenie na Hiacyncie; nie tylko wizja piekła, także druga i trzecia część tajemnicy, zwłaszcza te fragmenty, które dotyczyły osoby Papieża.

„(…) Hiacynta zawołała do mnie: ‘Czy nie widziałaś Ojca Świętego?’‘Nie.’‘Nie wiem, jak to się stało, ale widziałam Ojca Świętego w wielkim domu, klęczącego przy stole z twarzą zatopioną w dłoniach, płaczącego. Na zewnątrz było wielu ludzi. Niektórzy z nich rzucali kamieniami, inni przeklinali go i ordynarnie się wyrażali. Biedny Ojciec Święty, musimy dużo się za niego modlić.’”

„Innym razem, Hiacynta zawołała do mnie: ‘Czy nie widzisz tych wszystkich dróg i ścieżek wypełnionych ludźmi, którzy płaczą z głodu, bo nie mają co jeść? A Ojca Świętego, modlącego się w kościele przed Niepokalanym Sercem Maryi? I tych wszystkich ludzi, modlących się wraz z nim?’”

Za każdym razem, gdy ofiarowała swe wyrzeczenia Jezusowi, dodawała zawsze „ … i za Ojca Świętego.”

20 lutego 1920 roku Hiacynta w samotności zmarła w szpitalu w Lizbonie. Wielu z tych, którzy widzieli ją w trumnie przed pogrzebem, mówiło o niej: „wyglądała zupełnie jak żywa, z różowymi ustami i policzkami. Dziewczynka nie żyła już od trzech i pół dnia i wydzielała zapach podobny do woni bukietu różnorakich kwiatów”.
 

KOMENTARZ:

    1. Potworność piekła jako konsekwencja grzechu

Wizja piekła była bez wątpienia najistotniejszym doświadczeniem w życiu duchowym Hiacynty. Jej przykład, jakże odległy od modernistycznej ideologii, traktującej realność piekła i potępienia jako zbyt trudną dla małych dzieci, pokazuje nam, że młodzi ludzie są naprawdę zdolni do konfrontacji z tą rzeczywistością. Jej proste i niewinne spojrzenie pozwoliło natychmiast pojąć, że te okropne tortury w oceanie ognia są niczym innym, jak konsekwencją grzechów, które Hiacynta widziała na świecie. Realność piekła wzbudziła w niej nie tylko ogromną wielkoduszność, miłość oraz zrozumienie ludzkiej nikczemności, ale i Bożego miłosierdzia, które dało ludziom Niepokalane Serce Maryi, by wybawić biednych grzeszników od potępienia.

Życie i duchowe doświadczenia Franciszka i Hiacynty są kompletnym katechizmem, wystarczającym dla pojęcia tajemnicy ludzkiej nieprawości. Franciszek otrzymał łaskę zrozumienia, czym grzech jest dla Boga, natomiast Hiacynta uchwyciła jego wielowymiarowość: grzech niszczy duszę tak cudownie przez Boga stworzoną i nie mniej cudownie odnowioną przez Chrystusa. Grzech zaprzecza wszystkiemu, co prawdziwe, dobre i piękne w sercu człowieka. Nade wszystko jednak oznacza śmierć, bo niszczy źródło życia i stworzenia. Najbardziej dramatycznym i wiecznym wyrazem, a jednocześnie konsekwencją grzechu jest piekło. To ostateczna i nigdy niekończąca się męczarnia duszy w oceanie ognia, tortura zaparcia się i wyrzeczenia się Boga, które są właśnie istotą grzechu. Zamiast piękna — jest wieczna brzydota; zamiast miłości – wieczna nienawiść; zamiast zjednoczenia – wieczne oddzielenie; zamiast szczęścia – wieczna rozpacz; zamiast pokoju – wieczna męczarnia sumienia; zamiast wiecznej przyjaźni w niebie – wieczne tortury ze strony diabłów i potępieńców. Każdy szczegół wizji piekła z 13 lipca 1917 roku ukazuje inny aspekt tej okropnej rzeczywistości: ogień przeszywający dusze jest straszliwą karą za systematyczne i umyślne niszczenie piękna tego duchowego sanktuarium, które Bóg dał nam jako wyjątkowy dar swej miłości.

Wieczna otchłań potępienia pomaga nam zrozumieć katastrofę, jaką jest grzech. Hiacynta jest dla nas wszystkich żywym przypomnieniem tego, o czym nie możemy nigdy zapomnieć: grzech prowadzi tak wielu, tak wielu ludzi do piekła! Nikt nie pragnie dla siebie wiecznego unicestwienia, nikt nie chce przez całą wieczność płonąć w piekle, dlatego nie wolno nam grzeszyć! Jedynym złem jest właśnie grzech, ponieważ prowadzi do wiecznego potępienia.

    2. Prawdziwa miłość bliźniego: ocalić go od piekła!

Tak długo, jak grzesznik pozostaje przy życiu, jest nieustannie zachęcany do odwrócenia się od piekielnej otchłani, do której zmierza z szybkością proporcjonalną do ciężaru swoich grzechów. Tak długo, jak żyje, pozostaje umiłowanym dzieckiem Ojca Niebieskiego i Niebieskiej Matki, przedmiotem ich ogromnej i nieskończonej miłości i nieustannych wysiłków ofiarowania mu łaski nawrócenia, by mógł porzucić grzeszne ścieżki i pozwolić drogocennej Krwi Pana Jezusa Chrystusa odnowić wnętrze jego duszy.

Hiacynta była delikatną i pełną energii dziewczynką, niezwykle czułą dla rodziny i wiejskich dzieci. Podobnie, jak w przypadku każdej dobrej kobiety, jej serce przepełnione było współczuciem dla słabych, chorych i umierających. Jej promieniujące wnętrze ukazuje, jak silnie pragnęła, by wszyscy byli pełni radości i ożywczego światła. Matka Boża wykorzystała tę naturalną predyspozycję, by rozwinąć w Hiacyncie nie tylko zmysł wiecznego szczęścia, ale również przerażającą świadomość możliwości jego utraty. To jest właśnie definicja prawdziwej miłości bliźniego, która po miłości Boga jest największym i najważniejszym przykazaniem Bożym. Hiacynta widziała biednych grzeszników jako tych, którzy znajdują się na drodze do wiecznej otchłani i jej serce cierpiało na widok Bożej świątyni, popadającej w nieskończoną rozpacz. Przeznaczeniem grzesznika powinna być radość i wieczna szczęśliwość; grzech zamiast tego skutkuje wiecznym smutkiem, nienawiścią i negacją wszystkiego, co dobre.

Hiacynta dowiedziała się od Matki Bożej, że to ona – siedmioletnia dziewczynka – może ocalić wielu biednych ludzi od wiecznego ognia. Nie wahała się ani chwili: „Musimy dużo się modlić, aby ratować dusze od piekła! Tak wiele z nich tam trafia! Tak wiele!”

Hiacynta stała się dla wszystkich ludzi żywym przykładem tego, jak wypełniać podstawowe zadanie, do którego jesteśmy przez Boga wezwani na ziemi: „To jest moje nowe przykazanie, byście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem!”. Wymiar „wielkiego przykazania” został wyjaśniony w komentarzu do objawienia z 19 sierpnia. Teraz Hiacynta staje się żywą ikoną życia, umotywowanego w całości miłością bliźniego i dzięki tej potężnej inspiracji ona – mała dziewczynka – w ciągu 2 lat życia stała się wielką świętą.

Po raz kolejny należy zadać pytanie, z jakiego powodu jesteśmy tu, na ziemi? Jeśli ktokolwiek byłby w stanie wynaleźć lek, dzięki któremu możliwe byłoby wydłużenie życia o 20 lat, stałby się sławnym dobroczyńcą całego rodzaju ludzkiego. Jednakże po nich w dalszym ciągu na każdego czeka śmierć. Gdyby ktokolwiek mógł ofiarować drugiemu nie tylko doczesne dobro, ale znacznie ważniejsze, bo wieczne zbawienie w taki sposób, że bez pomocy dobroczyńcy bliźni płonąłby na wieki w piekle, jak wieczną radość i wdzięczność zaskarbiłby on sobie za to wieczne dobro tu, na ziemi, jak wielkie byłoby dziękczynienie w niebie! Możemy stać się takimi dobroczyńcami. Jeśli zgodzilibyśmy się zostać narzędziami w rękach Niepokalanej, przez ten fakt stalibyśmy się również dodatkowymi narzędziami w rękach Boga dla zbawienia innych. Bardziej, niż kiedykolwiek, w Fatimie Matka Boża wzywa do siebie dusze misyjne, wielkoduszne serca, które potrafią zapomnieć o własnych ambicjach by zostać napełnionymi wielkim ideałem, którego odbiciem jest przykład Hiacynty: „Tak bardzo pragnę cierpieć dla miłości Naszego Pana i Naszej Pani, jedynie by sprawić im przyjemność! Oni bardzo kochają tych, którzy cierpią dla zbawienia grzeszników.”

Przewidując powstanie wielkich ruchów maryjnych na początku XX stulecia, mała Hiacynta wskazuje ideał prawdziwego „Rycerza Niepokalanej”, „Legionisty Maryi”, narzędzia w Niepokalanych Rękach dla ratowania wielu dusz od ognia piekielnego!

    3. Hiacynta – uosobienie i symbol miłości Niebiańskiej Matki!

Niepokalane Serce Maryi bez wątpienia samo ukształtowało małą Hiacyntę na niezwykłą misjonarkę, która, zgodnie z tym co powiedział patriarcha Lizbony, kardynał Cereieira, dzięki modlitwom i heroicznym ofiarom uratowała więcej dusz, niż wielu ówczesnych misjonarzy na całym świecie razem.

Hiacynta miała jednak jeszcze inne zadanie do wykonania: Jeśli Niepokalana chciała, posługując się dziećmi „uczynić siebie znaną i kochaną”, dokonałoby się to nie tylko przez fatimskie przesłanie dla świata. Niepokalana wybrała Hiacyntę jako swoje żywe uobecnienie w świecie. Taki wniosek możemy wysnuć ze słów samej Łucji: „Hiacynta była tą, która otrzymała od Naszej Pani obfitość łask oraz lepsze zrozumienie Boga i cnoty”. Ta głęboka zażyłość z Najświętszą Maryją Panną nie tylko przemieniła duszę Hiacynty poprzez jej uświęcenie, ale w pewien sposób uczyniła ją żywą obecnością Niepokalanego Serca Maryi. Dzięki Hiacyncie możemy dowiedzieć się, kim naprawdę jest Maryja.

Po pierwsze, wiemy, że jest naszą duchową Matką. Gdy jednak myślimy o Hiacyncie, o jej modlitwach i cierpieniach w intencji nawrócenia „biednych grzeszników” w każdej chwili, gdy o nich myślała, możemy lepiej zrozumieć, jak ogromna jest miłość naszej Niebieskiej Matki, skoro Hiacynta, Jej żywy ziemski symbol, miała tyle współczucia i wielkoduszności dla biednych grzeszników.

Po wtóre, wiemy, że Maryja jest Współodkupicielką: Matka, pełna żalu, dysponuje istotną rolą w Odkupieniu przez Jej Syna. Dlatego gotowa jest, by podarować wszystkie możliwe cierpienia i ofiary. Moglibyśmy jednak pozostać na pięknych, abstrakcyjnych rozważaniach o roli Niepokalanej w zbawieniu człowieka i zapomnieć, co tak naprawdę oznaczają „wszystkie możliwe cierpienia i ofiary”. Życie Hiacynty pozwala nam to jasno zrozumieć: mała dziewczynka zniosła wszelkie możliwe cierpienia, jakich dziecko może zaznać. Ponownie możemy powiedzieć, że jeśli mały, ziemski symbol Maryi osiągnął pełnię cierpienia znacznie przekraczającą możliwości nawet bardzo szlachetnej duszy, to jakie muszą być cierpienia Naszej Matki za nas?

Po trzecie, w życiu Hiacynty po objawieniach możemy dostrzec całkowite przekonanie o skuteczności jej małych modlitw i ofiar dla nawrócenia wielu dusz, nawet, jeśli nie miała widzialnych tego dowodów za życia. To przekonanie było rezultatem silnej wiary, dzięki której nie zboczyła z obranej drogi nawet wówczas, gdy doświadczała wielu przesłuchań ze strony urzędników-niedowiarków, których jedynym celem było wykazanie jej sprzeczności, tym samym kłamstwa, bądź co najmniej wykazanie, że objawienia były złudzeniem. Wiemy o tym, że spośród całej trójki, którą 13 sierpnia 1917 roku zamknięto w więzieniu, Hiacynta cierpiała najbardziej. Jednakże ani obietnice, ani nawet groźby strasznej śmierci nie mogły zmusić jej do zaprzeczenia przekonaniom i zniszczyć głębokiej wiary. Uczyniło to Hiacyntę żywym symbolem Tej, o której św. Elżbieta powiedziała „Błogosławiona jesteś, boś uwierzyła!” Nigdy nie dość rozważań o heroicznej wierze Niepokalanej, która uwierzyła w słowa Anioła, że zostanie Matką Boga bez utraty dziewictwa. Uwierzyła, że małe, słabe Dziecko, które urodziła w stajence i położyła w żłobie, jest nie tylko Mesjaszem, ale i samym Bogiem. Wierzyła w Jego wieczne zwycięstwo nawet w chwili, gdy wisiał na Krzyżu, ponosząc pozornie ostateczną porażkę. Jakże często Bóg żądał od Niej heroicznych aktów wiary! Za każdym razem odpowiadała bez chwili zawahania. Niezachwiane przekonanie i wiara Hiacynty jest ponownie wspaniałą ilustracją i odbiciem Niepokalanego Serca Maryi.

Podsumowując, Niepokalane Serce Maryi zostało niejako „odtworzone” w sercu Hiacynty. Ze względu na to, że Hiacynta była tak mała i niewinna, Niepokalana umożliwiła jej w wyjątkowy sposób uczestniczenie w skarbach Jej własnego Serca. Możemy podziwiać serce Hiacynty, serce tak wypełnione miłosierdziem dla wszystkich biednych grzeszników, których uznawała za swoich; serce tak proste i ufne, że nigdy nawet cień wątpliwości nim nie zachwiał; serce tak szlachetne, że odpowiedziało na każde wezwanie Matki Bożej, ochotne do przetrwania najstraszliwszych cierpień samotności w czasie ostatniej choroby; serce, które żyło jedynie dla czci Niepokalanego Serca i dla grzeszników. To całkowite zapomnienie o sobie, by żyć w zupełności dla NIEJ, uczyniło Hiacyntę doskonałym obrazem Serca Maryi w jej wielkiej miłości do Boga i ludzi!

    4. Ojciec Święty

Możemy przypuszczać, że Matka Boża, gdy ukazywała się całej trójce dzieci, chciała zwrócić uwagę na pewne szczegóły, ponieważ dzięki wrażeniu, które wywarła na dzieciach, może również uczyć nas, byśmy zrozumieli wagę tych szczegółów. Jako, że w Fatimie otrzymaliśmy z Nieba najważniejszą wiadomość, dotyczącą czasów ostatecznych oraz odpowiedzi na obecne niebezpieczeństwa, wizja piekła była najwyraźniej odpowiedzią Matki Bożej na wzmagający się modernizm — ideologię, która ignoruje, pomniejsza lub zupełnie zaprzecza realności wiecznego potępienia. Inny ważny szczegół to niepokój Hiacynty, dotyczący Ojca Świętego. Jest to zadziwiające tym bardziej, że Hiacynta prawie nic nie wiedziała o Papieżu, ani o tym, kto nim jest. Otrzymała wiedzę o Ojcu Świętym i szczególną miłość do niego bezpośrednio od Niepokalanej.

Hiacynta widziała Ojca Świętego w niezwykle tragicznych okolicznościach, pogrążonego w wielkich cierpieniach wśród największych możliwych klęsk. Wizja ta musiała być niezwykle uderzająca i straszna, gdyż Hiacynta często powtarzała później: „biedny Ojciec Święty”. Widzimy w tym podobieństwo do innego zwrotu Hiacynty o innych ludziach, którzy wywarli na niej duże wrażenie i do których odnosiła się słowami „ci biedni grzesznicy”. „Biedni”, ponieważ żyli w największym ryzyku, niebezpieczeństwie wiecznej katastrofy. Jeśli losem grzesznika miałaby być utrata duszy, czymże jest „katastrofa i niebezpieczeństwo” dla Ojca Świętego?

Papież jest głową Kościoła wojującego, dlatego wszystkie cierpienia i nieszczęścia, które będzie musiał przejść, są związane z ruiną i zniszczeniem samego Kościoła. Szatan ma w rzeczywistości dwojaką ambicję: potępienie człowieka, ale też zniszczenie swego wielkiego przeciwnika, który zagraża jego tyranii na ziemi – Królestwa Bożego, Świętego Kościoła Katolickiego. Z uwagi zaś na to, że Kościół jest hierarchiczny, centralny atak na Kościół będzie skierowany przeciwko Papieżowi.

Znając przyszłość czasów ostatecznych Niepokalana wie, że sukcesja papieska będzie trwała do końca świata. Hiacynta mówi tylko o jednym Ojcu Świętym, wydaje się jednak, że nie miała na myśli konkretnej osoby, lecz Papiestwo jako instytucję. Z pozoru mogłoby się wydawać, że mówi o nim pozytywnie: widzi go cierpiącego, modlącego się, raz nawet „modlącego się do Niepokalanego Serca Maryi”. Niejako w tym samym „pozytywnym sensie” mówi jednak o nieprzyjaciołach Boga, nazywając ich „moimi biednymi grzesznikami”, mając dla nich sporo litości. Dlatego też możemy wyciągnąć wniosek, że takie samo wyrażenie, użyte w kontekście Papieża niekoniecznie musi odnosić się do jego życia, czy rządów Kościołem. Co więcej, znana już trzecia tajemnica Fatimska (zob. tom 3) oraz wiele świadectw Siostry Łucji wskazują raczej na negatywną wizję, również wiążąc ją z upadkiem kapłanów w wypełnianiu ich duszpasterskich obowiązków. Jedno jest pewne: Hiacynta modliła się za Ojca Świętego, ponieważ dzięki objawieniom zrozumiała, że Papiestwo jest w niebezpieczeństwie, oraz że Świętej Matce Kościołowi zagraża wielki kryzys. Szatan skierował wszystkie swoje wojska i wysiłki ku Jego zniszczeniu.

To niezwykle istotna wiadomość z Fatimy w naszych czasach, gdy jesteśmy świadkami najgorszego kryzysu Papiestwa i całego Kościoła. Poprzez Hiacyntę Niepokalana chce dać nam widzialny przewodnik po nadchodzących, szczególnych czasach.

Po pierwsze, widzimy, że ani Hiacynta, ani Łucja (która nie wahała się otwarcie potępić modernistycznych błędów, które dotyczyły treści objawień w Fatimie) nigdy nie wyrażały się bez szacunku o Ojcu Świętym. Z pewnością podczas wizji Wielkiej Tajemnicy obie widziały jego upadki, możliwe, że nawet jego tragiczną decyzję, która doprowadziła Kościół do ruiny. Ich reakcją nie był jednak ani gniew, ani potępienie Papieża, lecz ogromny smutek: „biedny Ojciec Święty”. Ta litość w żadnym wypadku nie stanowiła kompromisu z Jego złymi decyzjami, czy działaniami; podobnie, jak litość dla biednych grzeszników nie wywoływała u nich żadnych wątpliwości, czy umniejszenia świadomości zagrożenia wiecznym potępieniem. Przeciwnie — ta litość pomogła dzieciom lepiej zrozumieć tragiczną sytuację, w której znalazł się Papież oraz właściwą reakcję na kryzys.

Po drugie, Niepokalana chce nam przekazać, że możemy mieć istotny wpływ na Papieża. Zdarza się, że spotykamy ludzi, którzy wydają się sądzić, że mogą wpłynąć na Watykan za pośrednictwem ludzkich czynników, na przykład wpływowych kardynałów, przez przedstawienie wydarzeń w sposób, który wstrząśnie Ojcem Świętym. Matka Boża chce nas nauczyć innego sposobu: Hiacynta, małe dziecko, nawet nie myślała o takich dyplomatycznych wysiłkach, ponieważ po prostu była małym dzieckiem. Nie powinniśmy ponadto pokładać nadziei w rozwiązaniach świeckich. Prawie wszyscy z nas to zwykli ludzie, którzy nie mają dostępu do hierarchów Kościoła. To zadanie powinniśmy zostawić tym, którym Bóg powierzył reprezentowanie Tradycji w Watykanie, naszym przełożonym, którzy otrzymali niezbędne łaski stanu do zajmowania się tak trudnymi sprawami. Z drugiej strony musimy wierzyć, że podążając przykładem Hiacynty i pozostałej dwójki dzieci w ich prostej wierności modlitwie i ofierze, możemy nieskończenie więcej uczynić dla Papieża i Kościoła, niż angażując się w sprawy, które przekraczają nasze kompetencje, czy możliwości.

Co było w Fatimie odpowiedzią na kryzys Papiestwa? Po prostu modlitwa, dużo modlitwy. Przykład Hiacynty ponownie pokazuje skuteczność tych modlitw. Jeśli dzięki jej modlitwom i ofiarom udało się uratować tak wiele dusz od piekła, to jej modlitwy i ofiary w intencji Papieża musiały mieć podobny skutek. Nawet jeśli nie dostrzegamy konsekwencji naszych modlitw tu, na ziemi, z pewnością w Niebie nasze oczy zostaną otwarte. Otrzymaliśmy od Niepokalanej jasne zapewnienie, że, choć z dużym opóźnieniem, Papież będzie posłuszny Jej prośbie. „Na końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje” — zapowiada także triumf Kościoła Katolickiego, co oznacza również zwycięstwo Mistycznego Ciała Chrystusa na ziemi, w tym samego Papieża, Wikariusza Chrystusowego.

    5. Modlitwa apostolska

Hiacynta stała się mistrzynią najskuteczniejszego środka nawracania i uświęcania dusz: modlitwy apostolskiej. Możemy wyróżnić modlitwę osobistą i apostolską. Pierwsza jest wznoszeniem naszej duszy do Boga po to, by go adorować, czcić, dziękować Mu, prosić o wybaczenie naszych grzechów oraz o udzielenie łask. Druga natomiast jest prośbą o łaski dla naszych bliźnich, np. o ich nawrócenie, uświęcenie, czy o cokolwiek innego, pożytecznego dla ich dusz. Właśnie ten drugi rodzaj modlitwy Matka Boża miała na myśli, gdy prosiła dzieci o modlitwę w intencji nawrócenia grzeszników. Modlitwa do Boga za drugich jest podstawowym środkiem wypełniania wielkiego przykazania miłości bliźniego. Przykład Hiacynty oddala nas od nieskutecznego „aktywizmu”, przesadnego opierania się na ludzkich środkach w apostolacie. Żadne zewnętrzne działanie samo w sobie nie jest w stanie w ramach apostolatu nawrócić choćby jednej duszy, ponieważ w pierwszej kolejności potrzebna jest do tego łaska Boża. Apostolska praca polega na skierowaniu naszej woli, skłonnej do zła, ku temu, co dobre, by człowiek, który być może jest daleko od Boga lub nawet jest otwarcie Jego wrogiem, mógł się do Niego zbliżyć i stać się Jego przyjacielem.

Nawrócenie duszy i jej zbawienie jest największą łaską, jakiej możemy dostąpić. W jaki sposób możemy otrzymać tę łaskę z nieba? Niepokalana uczy nas, że głównym środkiem są modlitwy i ofiary. Święty Maksymilian Kolbe pisze: „Poprzez modlitwę i cierpienia możemy otrzymać wiele łask. Zewnętrzna aktywność jedynie przygotowuje drogę dla łaski, ale sama z siebie nie może tych łask zapewnić. Istnieje pewien rodzaj modlitwy, który z pewnością odpowiada Bożej woli — prośba o zbawienie nas i naszych bliźnich. Gdy modlimy się o to, by Niepokalana pozyskała wszystkie dusze, to z pewnością taka jest Boża wola. W tej intencji możemy ofiarować Niepokalanej wszystkie nasze wysiłki, problemy i ofiary, by zwyciężyła świat. Gdy pytano Napoleona, co jest potrzebne, by wygrać bitwę, odpowiedział ‘Trzy rzeczy są potrzebne; pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze!’ Jeśli zatem idzie o uświęcenie dusz, potrzeba modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy… Modlitwa jest najbardziej mylnie rozumianym, a jednocześnie najpotężniejszym środkiem przywrócenia duszom pokoju, uczynienia ich szczęśliwymi i zbliżenia ich do Bożej miłości. Modlitwa zmienia świat. Modlitwa jest niezbędna do odrodzenia i życia każdej duszy… Pozyskiwanie dusz dla Boga jest bardzo trudnym przedsięwzięciem. Ludzkie środki często zawodzą: bezowocne rozmowy i dyskusje, plany, które spalają na panewce, publikacje wydawane na próżno i tak dalej. Ale modlitwa nigdy nie zawodzi!”.

Każda godzina życia Hiacynty była manifestacją i dowodem tych mądrych rozważań.

W jaki sposób Hiacynta się modliła? Jakie były modlitwy tego siedmioletniego dziecka? Oczywiste, że ofiarowała jedynie te modlitwy, które otrzymała od anioła lub Matki Bożej: modlitwę Anioła, Różaniec oraz ukochane akty strzeliste. Najlepszym oddaniem Niepokalanemu Sercu nie jest recytowanie wielu modlitw, raczej prosta, bliska relacja dziecka do Matki, którą najlepiej wyrażają krótkie, ale bardzo żarliwe i często odmawiane akty strzeliste. Dziecko, które kocha matkę, nie potrzebuje wielu słów; często wystarczy spojrzenie,  nawet pojedyncze słowo. Gdy znajduje się w niebezpieczeństwie, prawie nieświadomie woła „Mamo!”.

Szczególnie w dzisiejszym, zabieganym świecie apostolat aktów strzelistych, do których zachęca nas Matka Boża Fatimska, jest najlepszym sposobem na trwanie w jedności z Bogiem, nadawanie ludzkim działaniom nadprzyrodzonego charakteru, na rzeczywiste przyczynianie się do zbawienia dusz. Jeśli dla Maryi nasze akty strzeliste są niczym miłosne westchnienia dziecka do matki, to dla wrogów są one niczym pociski z broni maszynowej, z której są oni ostrzeliwani aż do zupełnego zniszczenia. Dzięki praktyce aktów strzelistych w intencji nawrócenia grzeszników nasz bliźni jest nieustannie „bombardowany” modlitwą nawet wtedy, gdy sobie nie zdaje z tego sprawy, podczas gdy łaska Naszego Pana i współczucie Niebieskiej Matki są dla niego upraszane; aż wreszcie pewnego dnia on sam, poruszony do głębi, rzuci się na kolana przed swoim Stworzycielem i Odkupicielem. Wyjątkowym aktem strzelistym dla Hiacynty było „Słodkie Serce Maryi, bądź moim wybawieniem!” Szczególnie w ostatnich miesiącach życia, gdy odmawianie długich modlitw sprawiało jej trudność, Hiacynta powtarzała te krótkie westchnienia do Serca Naszej Pani, tak, że wszystko stawało się nieustannym ofiarowaniem cierpień i modlitwy w intencji nawrócenia grzeszników.

Powinniśmy wyciągnąć z tego wniosek, że ta ogromna liczba drobnych modlitw Hiacynty była tak miła dla Niepokalanej, że nie tylko spełniała Ona życzenia tej małej dziewczynki, ale przemieniła też Hiacyntę w wielką świętą. W trakcie swojego krótkiego życia, Hiacynta z pewnością więcej modliła się za innych, niż za siebie. Nagroda, którą otrzymała od Matki Bożej powinna zawsze przypominać nam, że to, co robisz dla innych, w dwójnasób robisz dla siebie!

http://militia-immaculatae.org/


avatar użytkownika intix

25. Ku Fatimie (cz. XVII)

Siostra Łucja — „Przez Niepokalane Serce Maryi”

                Łucja całe swoje długie życie poświęciła dawaniu świadectwa o objawieniach w Fatimie. Została wybrana najważniejszym świadkiem Matki Bożej dla całego świata i niejako z tego powodu otrzymała od Niej szczególne cnoty. Niezwykle ważne jest przeanalizowanie tych nadzwyczajnych przymiotów Łucji i rozważenie, w jaki sposób jej życie stało się żywym obrazem przesłania z Fatimy. Jako, że przeżyła prawie całe stulecie jako zakonnica i posłanniczka Niepokalanego Serca Maryi do świata, jej życie było zupełnie inne od tego, które wiodła pozostała dwójka dzieci. Przypomnijmy sobie kilka faktów i świadectw oraz zobaczmy następnie, w jaki sposób są one częścią „duchowości Fatimy” — którą, by być wiernymi Niepokalanemu Sercu, również i my powinniśmy się kierować.

                Od czasu objawień Łucja była tą, która cierpiała w największym stopniu. Można by oczekiwać, że przywilej takiej bliskości z Matką Bożą sprawił, że życie Łucji było nieustanną radością i pełną wrażeń szczęśliwością. W jej przypadku było jednak odwrotnie: objawienia stały się źródłem nieustannego żalu i upokorzenia, zadawanego przez tych, których kochała najmocniej: jej własnej rodziny i byłych przyjaciół, którzy brali stronę miejscowego proboszcza. To właśnie było sednem jej życia w latach następujących po objawieniach, kiedy była zmuszona przechodzić przez krzyżowy ogień pytań i podejrzeń. Jednak największym cierpieniem było dla Łucji częste oskarżenie o kłamstwa: „Chociaż byli wtedy ludzie, którzy mnie podziwiali i uważali za świętą, zawsze wielu z nich obrzucało mnie obelgami i nazywało hipokrytką, wizjonerką i czarownicą. To nasz dobry Bóg wrzucał sól do wody, aby się nie zepsuła. Dzięki Bożej Opatrzności przeszłam przez ogień nie spaliwszy się, ani nie poznawszy tego robaka zarozumiałości, który zwykł jest wszystko niszczyć. Oni wszyscy się mylą. Nie jestem ani święta, jak mówią niektórzy, ani kłamczuchem, jak mówią inni. Tylko Bóg wie, kim jestem”. Na końcu pierwszego przesłuchania podczas procesu kanonicznego, ostatnim pytaniem, które zadano Łucji, było: „Czy jesteś pewna, że Święta Dziewica rzeczywiście ci się ukazała?”. Odpowiedziała wtedy w pewny i uroczysty sposób: „Jestem tego tak pewna, że Ją widziałam i nie jestem w błędzie, że gdybyście chcieli mnie nawet zabić, nie spowodowałoby to, że bym mówiła inaczej”.

                W czerwcu 1921 roku Łucja na dobre opuściła Fatimę, by najpierw rozpocząć naukę, potem zaś życie zakonne. Po przybyciu do szkoły, została przedstawiona pod innym imieniem i zabroniono jej „rozmawiać z kimkolwiek o wydarzeniach w Fatimie”. Przez 4 lata, dzień po dniu, Łucja musiała nieść krzyż posłuszeństwa temu rozkazowi. Pomimo tego, że jej samej łatwo było zachowywać milczenie, to z pewnością dużym ciężarem była dla niej niemożność świadczenia o Fatimie. Brak wiadomości o tym, co dzieje się w domu w Fatimie — jako, że była zupełnie odseparowana od rodziny i bardzo rzadko miała stamtąd jakiekolwiek wieści — był dla niej smutną i ciężką próbą.

                Jednakże w jej listach z tego okresu, wysyłanych do rodziny, odnajdujemy prostą, odważną, pokorną, skromną i wdzięczną duszę. Często wyrażała wdzięczność za edukację, którą otrzymywała i za dobry przykład ze strony swoich przełożonych. Ksiądz kanonik Barthias pisze, że Łucja nie była wolna od niedoskonałości, lecz gdy tylko zdawała sobie sprawę, że sprawiła komuś przykrość, natychmiast bardzo uprzejmie prosiła o wybaczenie. Jej spokojne usposobienie i wewnętrzna harmonia były dla innych szczególnie uderzające, jak też i to, że zawsze była w łagodnym nastroju. Nie było w niej nic neurotycznego, nerwowego czy sentymentalnego. Jeden z jej dyrektorów oświadczył „Tylko raz widziałem Łucję płaczącą, to było wtedy, gdy myślała o rodzinnym mieście”.

                Wstępując w 1923 roku do zgromadzenia Córek Maryi, Łucja otrzymała nadzwyczajną łaskę: „Po sześciu latach prawdziwych prób, 26 sierpnia 1923 roku Matka Boża po raz pierwszy mnie odwiedziła. To było wtedy, gdy wstąpiłam do Córek Maryi. Powiedziała wtedy, że zgadza się, by zostać moją prawdziwą Niebieską Matką, jako że dla miłości do Niej opuściłam swoją ziemską matkę. Ponownie poleciła mi modlitwę i ofiary za grzeszników, mówiąc, że wielka ich liczba trafia do piekła, ponieważ nie mają nikogo, kto by się za nich modlił i ofiarował.” Mimo że z powodzeniem udawało się jej się ukryć fakt, że była „widzącą” z Fatimy, nie potrafiła ukryć swojego czułego oddania Niebieskiej Matce. Jej przełożona pisała „Wielokrotnie siostry przychodziły do mnie mówiąc, że jest coś niezwykłego między Łucją i Matką Bożą, ponieważ gdy o Niej mówiła, zawsze różniła się od innych ludzi, którzy dostrzegali jej nadzwyczajną miłość dla Najświętszej Maryi Panny”.

                W październiku 1925 roku Łucja wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Doroty, gdzie kontynuowała swoje życie pełne prostoty i doskonałego posłuszeństwa. Aż do 1929 roku, większość z sióstr jeszcze nie wiedziała, że s. Łucja była wizjonerką z Fatimy. Jej codzienne obowiązki nie były skomplikowane, zaś jej duchowość polegała na wprowadzaniu w czyn przesłania Matki Bożej, poprzez życie zgodnie z zakonną regułą i oddanie w zupełności siebie samej Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi. Wobec swoich przełożonych i przewodników duchowych, w wierny i cierpliwy sposób „czyniła znanymi” objawienia, których w tym czasie doświadczała. Powodem jej największych cierpień była powszechna odmowa przyjęcia i wprowadzenia w życie poleceń Matki Bożej, natomiast tym, co napełniało ją radością i wdzięcznością, była gorliwość tych, którzy propagowali nabożeństwo do Niepokalanego Serca i czynili wysiłki, by Rosja została poświęcona Niepokalanemu Sercu Maryi.

                Wszystkie te objawienia, ukazane w następnych rozdziałach, dotknęły samego wnętrza Łucji. Pisała mnóstwo listów, odwiedzali ją wysoko postawieni członkowie hierarchii oraz wielu księży. Jednakże nawet wtedy, gdy doświadczyła braku zaufania i odmowy — w samym środku swego wewnętrznego cierpienia — Łucja trwała przy swym zadaniu, wiernie i stale przekazując niebiańskie prośby i wiadomości duszpasterzom, nawet, gdy te wiadomości polegały na okropnych groźbach i przepowiadaniu najgorszych nieszczęść. Modlić się i ofiarować w tych intencjach było zasadą jej całego życia!

                Kiedy ciało Hiacynty zostało przeniesione w 1935 roku na cmentarz w Fatimie, lokalny biskup polecił Łucji napisanie biografii swojej kuzynki. Jej reakcja na to polecenie ukazuje głębię jej duchowego życia. Stanowczo oświadczyła, że pisała „całkowicie i wyłącznie dla chwały Jezusa i Najświętszej Maryi Panny”, mówiąc następnie: „Rozpoczynam teraz tę pracę, pomimo odrazy, którą czuję, ponieważ nie jestem w stanie prawie nic powiedzieć o Hiacyncie, nie wspominając jednocześnie bezpośrednio lub pośrednio o mojej nędzy. Jednakże jestem posłuszna woli Waszej Ekscelencji, która jest dla mnie wyrazem woli Boga. Zatem rozpoczynam to zadanie, prosząc Najświętsze Serca Jezusa i Maryi, aby łaskawie raczyły mi w tym błogosławić, aby z tego aktu posłuszeństwa zrobić użytek dla nawrócenia biednych grzeszników, dla których Hiacynta tak hojnie się ofiarowała”. Identyczną deklarację składała we wszystkich innych wspomnieniach czy rozpowszechnionych później pismach; nigdy nie pisała niczego z własnej inicjatywy, lecz zawsze na wyraźne polecenie biskupa. Zawsze miała w sobie znaczną niechęć i odrazę do pisania, szczególnie, gdy przychodziło jej spisywać tajemnice. Kiedy musiała spisać Trzecią Tajemnicę, zapadła nawet na tajemniczą i niebezpieczną chorobę.

                Siostra Łucja była zawsze pokorną zakonnicą. W 1948 roku otrzymała papieskie zezwolenie na wstąpienie do zakonu Karmelitanek. Świadectwa zakonnic były jednakowe w ciągu całego jej życia: „Była bardzo prosta i pogodna. Zachowywała się zawsze w pełen godności sposób, była powściągliwa, jeśli chodzi o życzliwość, której wszędzie doświadczała”, jak oświadczyła przełożona w Tuy. Wielu księży, którzy ją dobrze znali, zgodnie twierdzili, że nie było nic nadzwyczajnego w jej wyglądzie, słowach czy wyrażaniu się. Zawsze była spokojna i zrównoważona. „Nigdy nie lubiła mówić o objawieniach. Kiedy była do tego zmuszona, czyniła to w naturalny sposób, ze skromnością, ale i pewnością siebie. … Jest obdarzona bardzo dobrą, bystrą i nadzwyczajną pamięcią. …Okazywała wielką uległość poleceniom przełożonych, w których zawsze dostrzegała boski autorytet” (ks. kanonik Galamba).

                We wszystkich próbach, upokorzeniach i nieustannych cierpieniach Niepokalane Serce zawsze było jej schronieniem: „Niepokalane Serce Maryi jest moją ucieczką, szczególnie w najtrudniejszych godzinach. Tam zawsze jestem bezpieczna. To Serce najlepszej z matek; zawsze dba i czuwa nad najmniejszymi ze swych dzieci. Jak bardzo ta pewność dodaje mi otuchy i wzmacnia mnie! W niej znajduję siłę i pocieszenie. Niepokalane Serce jest kanałem, przez który Bóg obdarza mnie licznymi łaskami. Pomóżcie mi być Jej wdzięczną i odpowiedzieć na tak wielkie miłosierdzie. … Nasz Pan powiedział mi kilka dni temu: ‘Pragnę gorąco rozprzestrzenienia się kultu i nabożeństwa ku Sercu Niepokalanemu Maryi, bo to Serce jest magnesem, który ciągnie dusze do Mnie, jest również ogniskiem, które promieniuje na ziemię strumieniem mojego światła i mojej miłości; jest wreszcie źródłem nie wysychającym, które spływa na ziemię, żyjącą wodą Mojego miłosierdzia’”.

                „…Nie myślcie, że jestem smutna, bo nie mogę tam się udać. Ofiaruję moje cierpienia z przyjemnością, ponieważ dzięki temu możemy ocalić dusze; zawsze pamiętam o wielkiej obietnicy, która napełnia mnie radością: ‘Nigdy nie zostawię cię samej. Moje Niepokalane Serce będzie Twoją ucieczką i drogą, która poprowadzi Cię do Boga’. Wierzę, że ta obietnica nie jest tylko dla mnie, ale dla wszystkich dusz, które chcą schronić się w Sercu ich Niebieskiej Matki i dać się prowadzić ścieżkami wyznaczonymi przez Nią. … Wydaje mi się, że takie są zamiary Niepokalanego Serca Maryi: sprawić, by ten strumień światła promieniował na dusze raz jeszcze, by pokazać im tę przystań zbawienia, zawsze gotową na powitanie wszystkich wraków tego świata.” Można powiedzieć, że życie Łucji było niejako wyjaśnieniem WIELKIEGO ŚRODKA do ZBAWIENIA w czasach ostatecznych: NIEPOKALANEGO SERCA MARYI!

                Życie siostry Łucji w Karmelu było jednym wielkim poświęcaniem się i nieustannym duchowym cierpieniem. Od 1950 roku, w jej listach można odnaleźć m.in. takie stwierdzenia: „Cierpię, ponieważ nie poświęcono Rosji, o co prosiła Matka Boża”. W 1955 roku Łucja została zmuszona do milczenia i nikt, bez wyraźnego pozwolenia Stolicy Apostolskiej, nie mógł się z nią spotkać ani z nią rozmawiać. Tak długo jak było to możliwe, mówiła i pisała o udrękach, które mają nadejść. Pomimo tego, że nie pozwolono jej wyjawić trzeciej części tajemnicy, siostra Łucja miała świadomość tego, że proroctwo w niej zawarte spełni się na jej oczach. Nawet wtedy, gdy katastrofalne realia Soboru Watykańskiego II i jego reformy zostały bezpośrednio przed nią ukryte, na podstawie wizyt jej krewnych (wśród których byli również księża) potrafiła wyczuć „diabelską falę, która zalewa cały świat” i wielokrotnie mówiła o „ostatniej i ostatecznej bitwie pomiędzy szatanem a Matką Bożą”, o strategii diabła „aby pokonać dusze poświęcone Bogu”. Zdając sobie sprawę, że hierarchowie Kościoła nie wykonują poleceń Matki Bożej, Łucja pewnego razu stwierdziła: „Nie powinniśmy czekać na wezwanie świata do pokuty z Rzymu ze strony Ojca Świętego, ani naszych biskupów czy zgromadzeń zakonnych”. Nie tylko przepowiedziała kary, które nadejdą, ale również wskazała na istotne środki do przezwyciężenia nadchodzących klęsk: „Dlatego konieczne jest, aby każdy z nas rozpoczął swoją duchową przemianę. Każdy musi nie tylko zbawić swoją własną duszę, ale także dusze wszystkich tych, których Bóg postawił na naszej drodze”. Zanim została zmuszona do całkowitego milczenia w 1974 roku, siostra Łucja nadal miała pozwolenie na wysyłanie pewnej liczby listów. Wszystkie z nich dotyczą kryzysu w Kościele i diabelskiej dezorientacji. Nawoływała w nich do wierności i czujności wobec diabelskich sił działających na świecie, których celem jest powszechna utrata wiary. Aby pozostać wiernym, nie można zapomnieć o prośbach Matki Bożej w Fatimie: abyśmy modlili się i czynili ofiary w intencji nawrócenia biednych grzeszników; abyśmy wiernie trwali w codziennym odmawianiu Różańca; abyśmy nie ustawali w nabożeństwie do Niepokalanego Serca i czynili pokutę. Właśnie tym było ukryte życie i poświęcenie siostry Łucji aż do końca jej dni.

KOMENTARZ

                Po krótkim przypomnieniu życia siostry Łucji, należałoby pochylić się nad najbardziej istotnymi elementami „duchowości Fatimy”, jak również nad sposobem uczynienia ich częścią naszego własnego życia.

                Życie wizjonerów z Fatimy było niczym żywe odbicie, w którym możemy dostrzec pragnienia Niepokalanego Serca. Matka Boża uformowała i poprowadziła całą trójkę do bycia obrazem tego, co sama nazwała „nabożeństwem do Jej Niepokalanego Serca”. Dlatego też, w takim stopniu, w jakim będziemy podążać za przykładem cnót dzieci, będziemy się uświęcać i wszystkie te wspaniałe obietnice Matki Bożej będą realizowane w naszych własnych duszach. Od Franciszka nauczyliśmy się doskonałej miłości Boga w modlitwie pocieszenia; od Hiacynty — doskonałej miłości bliźniego poprzez modlitwę o nawrócenie grzeszników; od Łucji zaś nauczymy się tego, jak nieustannie żyć w świetle Niepokalanego Serca, jak Je zadowalać, jak ofiarowywać nasze próby i cierpienia, jak w najlepszy możliwy sposób wypełniać nasze obowiązki stanu.

1. Niepokalane Serce zawsze naszą ucieczką

                Duchowość Łucji może być wyrażona jednym zdaniem: Wszystkie sprawy, wszędzie, całkowicie w i z Niepokalanym Sercem Maryi! Wszystkie jej myśli, słowa i działania były dosłownie zanurzone w głębi Serca Matki Bożej. Nie było żadnej sytuacji, żadnego wydarzenia w jej życiu, które byłyby wyjątkiem od tej zasady. Siostra Łucja czuła się w obowiązku wszystko dać Jej. Łatwo jest dostrzec, w którym momencie zdała sobie z tego sprawę. Kiedy Matka Boża objawiła się po raz pierwszy i spytała dzieci: „Czy będziecie…?” Odpowiedź była natychmiastowa: „Tak, chcemy.” To było niczym echo „fiat” Maryi, wypowiedzianego do anioła. Pomimo tego, że Maryja była wtedy bardzo młoda, w żadnym momencie swojego życia nie wycofała tej deklaracji, lecz z każdym dniem stawała się bardziej wielkoduszna.

                W pierwszej kolejności zastanówmy się nad modlitewnym życiem siostry Łucji. Możemy wyróżnić dwa główne kierunki, w których rozwija się jej duchowość: gorliwe nabożeństwo do Najświętszego Serca ukrytego w tabernakulum oraz częste rozważanie tajemnic Różańca Świętego. Szczególnym w przypadku siostry Łucji jest fakt, że całe swoje życie modlitewne związała z Niepokalanym Sercem Maryi: „Niepokalane Serce jest kanałem, przez który Bóg obdarza mnie licznymi Swymi łaskami. Pomóżcie mi być Jej wdzięczną i odpowiedzieć na tak wielkie miłosierdzie.” Dzięki Niepokalanemu Sercu Maryi, Łucja odkryła skarby i nieskończoną miłość Najświętszego Serca; w świetle miłosnego żaru Niepokalanego Serca rozważała tajemnice Różańca Świętego. Z drugiej strony, rozważanie Najświętszego Serca i tajemnic Różańca pomogło jej w coraz większym stopniu odkrywać bezgraniczną głębię Niepokalanego Serca. Rozważanie o tych dwóch Najświętszych Sercach było niczym miłosnym obiegiem: ukryta w Niepokalanym Sercu, wzrastała w miłości do Serca Jezusowego; zaś w Sercu Jezusowym wzrastała w miłości do Niepokalanego Serca Maryi. Prawdopodobnie najdoskonalszym wyrazem jej całego życia duchowego były słowa samego Pana Jezusa, który mówił do niej: „Pragnę gorąco rozprzestrzenienia się kultu i nabożeństwa ku Sercu Niepokalanemu Maryi, bo to Serce jest magnesem, który ciągnie dusze do Mnie, jest również ogniskiem, które promieniuje na ziemię strumieniem mojego światła i mojej miłości; jest wreszcie źródłem nie wysychającym, które spływa na ziemię, żyjącą wodą Mojego miłosierdzia’”.

                Poza godzinami spędzanymi każdego dnia na modlitwie, siostra Łucja spełniała wiele innych obowiązków stanu, najpierw jako uczennica, potem jako siostra zakonna. I w tym akty strzeliste do Niepokalanego Serca były źródłem siły do wypełniania wiernie i świadomie tego, czego Bóg od niej żąda poprzez jej przełożonych. Niezależnie od tego, czy te obowiązki były szczególnej wagi, czy raczej błahe, spełniała je z takim samym oddaniem; gdyby było to możliwe, wolałaby raczej odłożyć na bok „szlachetne obowiązki” na rzecz tych drobnych, niewiele znaczących. Właśnie w tym duchu pisała wspomnienia, które stały się tak w późniejszym czasie tak popularne, że zostały opublikowane w książce „Siostra Łucja mówi o Fatimie.” Warto zwrócić uwagę, w jaki sposób spełniała szlachetne zadanie pisania: „Nie mając wolnego czasu do swojej dyspozycji, musiałam poświęcać większość czasu, który spędzamy na pracy w milczeniu, na odświeżaniu pamięci i spisywaniu przy pomocy papieru i ołówka, które ukrywam pod robótkami, tego, co Najświętsze Serce Jezusa i Maryi pragną, bym pamiętała”. Wypełnianie obowiązków stanu pochłaniało ją do tego stopnia, że jej przełożeni nie mogli nachwalić się jej pracowitości we wszystkim, co robiła. Była przekonana, że w ten sposób może sprawiać największą radość Niepokalanemu Sercu Maryi oraz skutecznie pracować na rzecz nawrócenia grzeszników.

                Nadprzyrodzony duch maryjny był także obecny w jej relacjach do bliźnich — w pierwszej kolejności z jej przełożonymi, przewodnikami duchowymi, kapłanami czy nawet biskupami. W tym, co mówiła, pisała czy robiła nie było nawet cienia pychy i chełpienia się, lecz jej szczerość zawsze odznaczała się dużym szacunkiem do Świętego Oficjum czy jej przełożonych. Nigdy w przeciągu całego swojego życia nie pozwoliła sobie na niezamierzone czy nieodpowiednie słowo lub gest w ich kierunku. Wprost przeciwnie — wielokrotnie wyraźnie podkreślała, że widziała w nich autorytet i miłość samego Pana Boga. Taka postawa nigdy nie uległa zmianie, nawet w czasie próby i upokorzeń ze strony hierarchii.

                Siostra Łucja pokazuje nam, co tak naprawdę oznacza „poświęcenie się Niepokalanemu Sercu”: nie tylko kilka pobożnych modlitw, ale cały styl życia. Matka Boża Fatimska zachęca nas do prowadzenia w i wraz z Jej Niepokalanym Sercem życia za przykładem siostry Łucji. Jeśli to uczynimy, wszystko w naszym zwykłym, codziennym funkcjonowaniu zmieni się na lepsze: nasze modlitwy, relacje z bliźnimi, nasze ofiary oraz zrozumienie własnej roli i obowiązków stanu. Każdy element naszego życia odnajdzie swoją harmonię wtedy, jeśli będzie im towarzyszyć zjednoczenie z Jej Sercem; stanie się bardziej owocny dla zbawienia nie tylko nas samych, ale i innych dusz, wtedy nasze życie stanie się wielkim pocieszeniem dla Matki Bożej.

2. Cierpliwość w cierpieniu i próbach

                Od czasu pierwszego objawienia w dniu 13 maja 1917 roku, na Łucji, która była najstarsza z całej trójki, skupił się główny impet cierpień, prób i upokorzeń, które po tym wydarzeniu nastąpiły. Tym, co czyniło dla niej jeszcze trudniejszym, był fakt, że w większości wszystko to pochodziło od tych, których kochała i szanowała najbardziej: jej własnej matki i sióstr, ze strony władz cywilnych i duchowych. Matka Boża uczy nas w ten sposób, że nasze codzienne życie może być jedną wielką sprzecznością i upokorzeniem. Matka Boża przepowiedziała okropne czasy w najbliższej przyszłości, kiedy wierni katolicy będą stale pogardzani, wyśmiewani i upokarzani nie tylko przez wrogów Kościoła, ale również przez jego członków. Stając twarzą w twarz z takimi trudnościami, jak powinien postępować katolik? Siostra Łucja jest tego doskonałym przykładem.

                W zachowaniu siostry Łucji nie było ani cienia niezadowolenia. Nawet wtedy, gdy jej własna matka była wobec niej bardzo surowa, gdy przez długi czas nie wierzyła w prawdziwość objawień, a nawet była dla niej niesprawiedliwa, w miejsce matczynej miłości obdarzając ją goryczą, Łucja nigdy nie odwróciła się od niej, nigdy w złości nie czyniła jej wyrzutów. Wprost przeciwnie — będąc w klasztorze bardzo tęskniła za matką, modliła się za nią i zawsze okazywała jej dziecięcą miłość. Kiedy Łucja wraz z Franciszkiem i Hiacyntą była na rozkaz lokalnej władzy uprowadzona przez blacharza[1] z pobliskiego Ourém i zamknięta w więzieniu razem z kryminalistami, nigdy nie okazywała pogardy. Dla swych najgorszych wrogów miała jedno uczucie – litość dla ich nieszczęścia oraz modlitwę w intencji ich nawrócenia. Nawet wtedy, gdy przychodziło jedno rozczarowanie za drugim, spowodowane niedowierzaniem hierarchii kościelnej i ich odmową spełnienia próśb Matki Bożej; gdy Łucja była bardzo smutna i zrozpaczona, to nadal nigdy nie okazywała złości czy innych negatywnych emocji. Wręcz przeciwnie, im bardziej zdawała sobie sprawę, że ktoś jest pod wpływem złych mocy, tym usilniej modliła się za tę osobę.

                Jednym z jej największych cierpień była samotność, nie tylko fizyczna, kiedy na zawsze musiała opuścić rodzinny dom, ale także duchowa, kiedy widziała, że nikt jej nie rozumie i wszyscy są przeciwko niej. Jednak w każdej trudnej próbie, Łucja nigdy nie rozpaczała i nie okazywała zniechęcenia. Kiedy sprawy szły źle, natychmiast uciekała się do Niepokalanego Serca Maryi i powierzała jej wszystkie swoje zmartwienia i próby: „Niepokalane Serce Maryi jest moją ucieczką, szczególnie w najtrudniejszych chwilach. Tam zawsze jestem bezpieczna. To serce najlepszej z matek; zawsze troszczy się i dba o najmniejsze ze swych dzieci. Jak bardzo ta pewność umacnia mnie i dodaje otuchy! W Niej znajdę siłę i pocieszenie.”

3. „Nie mogę kłamać, nawet jeśli mnie zabiją”

                Inną cechą siostry Łucji była jej determinacja, by w każdej sytuacji postępować uczciwie. Sama relacjonowała, że matka uczyła ją, by nigdy nie kłamać! I właśnie w tym świetle zachowanie jej matki po pierwszym objawieniu jest zrozumiałe, ponieważ była przekonana o tym, że dziewczynka kłamała. Ta niechęć do nieszczerości, w połączeniu z doskonałą i niezawodną pamięcią były, w przypadku Łucji, niezbędnymi przymiotami dla bycia naocznym świadkiem objawień i posłańcem Matki Bożej. Podczas wielu przesłuchań, nie zarzucono jej nawet najmniejszej sprzeczności, choć czasami zdarzały się nieistotne błędy w konkretnych datach czy szczegółowych opisach. Te pomyłki nigdy nie dotyczyły jednak dokładnej relacji słów i intencji Matki Bożej. Taki obiektywizm sam w sobie można uznać za bardzo niezwykły, ponieważ człowiek z upływem czasu zapomina nawet o istotnych szczegółach.

                Siostra Łucja wiedziała od samego początku, że bycie zupełnie lojalną i wierną swojemu zadaniu będzie dla niej niebezpiecznym i wyczerpującym przedsięwzięciem. Pierwszym zagrożeniem jest pokusa wykorzystania tej sytuacji do własnych celów, otwierając tym samym drogę ludzkim skłonnościom do pychy, poczucia bycia lepszym czy ważniejszym od innych. Kolejne niebezpieczeństwo polega na możliwości skorzystania z takiego przywileju w sposób nadmierny, czy też nadużycia tak uprzywilejowanego położenia, w którym niewątpliwie znalazła się światowej sławy wizjonerka. Jako widząca z Fatimy, Łucja miała wielki moralny autorytet wśród tych, którzy do niej przybywali; w prosty sposób mogła zrobić użytek ze swojej pozycji w taki sposób, by kierować życiem innych ludzi czy wtrącać się w ich sprawy. Mogła przyciągać do siebie ludzi, by być podziwianą i napawać się ich zależnością od siebie. Trzecie niebezpieczeństwo leżało w pokusie koloryzowania faktów i wydarzeń związanych z objawieniami, by samą siebie ukazać w lepszym świetle; Łucji byłoby łatwo podkreślić swoją rolę w Fatimie, czy też dodać subiektywne idee czy osobiste interpretacje faktów. Ostatnie zagrożenie było nieco innego rodzaju — mogła stać się bojaźliwa z uwagi na sprzeciw i ataki skierowane przeciwko objawieniom i ich przesłaniu, co byłoby przecież zgodne z bardzo ludzką tendencją do zniechęcania się — w jej przypadku — w wyniku ciężaru, którym niewątpliwie były konsekwencje jej prawdomówności.

                Łucja potrafiła jednakże przezwyciężyć te poważne niebezpieczeństwa w podziwu godny sposób. Przywilej, którym została obdarzona, przyjęła jako wyjątkową łaskę, której musiała być nieugięcie wierna, której także była zupełnie w swoim mniemaniu niegodna. Często prosiła o modlitwy, aby odpowiedzieć na tę łaskę i nigdy jej nie zaniedbywać czy nie sprzeniewierzyć się jej. Rozumiała także granice swoich umiejętności i obowiązków: jej misja to bycie świadkiem, przekaźnikiem przesłania Matki Bożej. Powiedziała do księdza Fuentesa: „Moją misją jest wskazać każdemu nadciągające niebezpieczeństwo zatracenia naszych dusz na wieczność, jeśli pozostaniemy uparcie w naszych grzechach”. Z wielką prostotą, nie zważając na ziemskie, dobre czy złe, wpływy, była świadkiem słów i próśb Matki Bożej bez względu na okoliczności, nawet w niebezpieczeństwie śmierci. W ten sposób dosłownie wypełniła słowa Naszego Pana, które skierował do Apostołów: „Będziecie moimi świadkami aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8).

                Tutaj zauważamy kolejny przykład „duchowości Fatimy”, widzimy zachowanie i przymioty tych, którzy naprawdę pragną wieść życie pełne oddania Niepokalanemu Sercu. Musimy skupić się i w zupełności zająć tym, o co Niebo nas prosi i wiernie to wypełniać, nawet największym osobistym kosztem. Po pierwsze, musimy być wierni największemu skarbowi, który otrzymaliśmy — naszej katolickiej wierze — bez względu na cenę. Matka Boża pragnie, byśmy byli JEJ świadkami i posłańcami w świecie, w którym żyjemy. Jeśli twierdzimy, że jesteśmy „tradycjonalistami”, czy nie oznacza to, że musimy wiernie przekazać (traditio), to, co sami otrzymaliśmy? Oto nasza prawdziwa misja, najgorszą zaś zdradą byłaby utrata prawdy z pola widzenia, zmiana czy ubarwienie przesłania, które otrzymaliśmy, wykorzystanie łaski, którą nam dano, jedynie dla własnej korzyści, dla pychy, dla zdominowania innych. Innymi słowy, nie ma nic będącego w większej opozycji do rzeczywistości Niepokalanego Serca Maryi, niż posługiwanie się pół-prawdami. To najgorszy rodzaj kłamstwa, który prowadzi do przedkładania własnych interesów nad obiektywne przesłanie, które musimy przekazać innym.

                Kolejną lekcją, którą Matka Boża chce nam przekazać poprzez siostrę Łucję, jest to, by postępować w granicach naszych kompetencji i obowiązków, by nie zajmować się badaniem i ocenianiem tego, co robią inni. Kiedy Łucja widziała, że inni ludzie czynią zło, jej odpowiedzią była modlitwa i ofiarowanie się za nich, nigdy natomiast nie oceniała ich intencji, nigdy uznawała siebie za autorytet, do bycia którym nie miała potrzebnych łask stanu. Podobnie my powinniśmy ochoczo robić to, czego oczekuje od nas Boska Opatrzność i po prostu nie mieć czasu i ochoty na osądzanie innych ludzi. Powołaniem oddanego katolika naszych czasów jest „być wiernym do samego końca i otrzymać koronę chwały”. Nie możemy zaprzeczyć prawdzie, którą otrzymaliśmy, czy też ją odrzucić, lecz gdy inni nie czczą Boga i narażają w ten sposób swoje zbawienie na niebezpieczeństwo, my wciąż musimy robić to, co do nas należy!

4. Prostota, pokora, posłuszeństwo — odzwierciedlenie Niepokalanego Serca

                W jaki sposób możemy żyć w tak trudnych czasach we współczesnym świecie? Siostra Łucja jest dobrym przykładem postępowania oddanego dziecka Niebiańskiej Matki, niewolnika Królowej i Rycerza Niepokalanego Serca.

                Postępowanie s. Łucji, podobnie jak Hiacynty, mówi więcej niż jej własne słowa, bowiem jest żywą emanacją przymiotów samej Matki Bożej. Nikt nie może sprawiać Maryi radości, jeśli nie naśladuje Jej cnót. Nikt nie może stwierdzić, że jest oddany Niepokalanemu Sercu Maryi, jeśli zaniedbuje upodabnianie swego serca do Jej serca, swego życia do Jej życia.

                Co było dominującą cnotą s. Łucji? Jej przełożeni jednomyślnie deklarowali: „Jej najbardziej uderzającą cnotą była prostota, z którą doskonaliła wszystkie pozostałe”. Była jakoby odbiciem słów Naszego Pana: „Jeśli oko twoje będzie szczere, całe ciało twoje będzie świetlane” (Łk 11, 34), co oznacza: żadnej obłudy, żadnej „polityki”, żadnej dyplomacji i wyrachowania. Prostota Łucji była udziałem w prostocie samej Matki Bożej. W jej osobowości nie było nic skomplikowanego: jedyne, co się dla niej liczyło, to mówić to, co zadowala Boga i w sposób, który Jemu się podoba. Jej myśli i pragnienia także były proste; nigdy nie komplikowała spraw, ani też nie miało na nią wpływu to, co inni o niej myślą. Jedyną istotną sprawą była prawda, artykułowana w sposób delikatny, z szacunkiem i prostotą.

                Nasza miłość do niezmiennej prawdy, nasze pragnienie by również inni tę prawdę, czyli także tradycyjną naukę Kościoła, poznali — miałyby znacznie lepszy skutek, gdyby, za przykładem siostry Łucji, nasze słowa i czyny były pełne prostoty. Jednakże nikt nie staje się prosty, nie będąc w pierwszej kolejności pokornym. Łucja zawsze była w pełni świadoma swojej marności. W wielu swoich listach, we wszystkich wspomnieniach podkreślała swoje ograniczenia i prosiła o modlitwy w intencji tego, by żadna pyszna czy subiektywna postawa nie zakłóciła misji, którą otrzymała. Nigdy nie użyła objawień w Fatimie jako środka do wywyższenia samej siebie. Kiedy jej zaprzeczano, zawsze wiedziała, gdzie jej miejsce; nigdy nie liczyła na siebie, lecz pokładała nadzieję wyłącznie w Matce Bożej. Ta pokora była szczególnie widoczna, kiedy doświadczyła niechęci ze strony biskupów i księży, których prosiła o rozpowszechnianie nabożeństwa do Niepokalanego Serca; skarżyła się bardzo subtelnie, ale nigdy nie oskarżała i nie okazywała im zniecierpliwienia, oddając tę sprawę w ręce Matki Bożej. Co zaś dotyczy cnoty posłuszeństwa, ks. kanonik Galamba napisał: „Ukazywała wielką uległość poleceniom przełożonych, w których zawsze rozpoznawała boską władzę. Ma nie mniej szacunku do swoich przewodników duchowych, niż do wielebnego biskupa Leiry”. Zawsze widziała wolę Matki Bożej we władzy jej przełożonych, nawet wtedy, gdy ich nie rozumiała. To ślepe posłuszeństwo Łucji może być opacznie zrozumiane, jeśli na chwilę stracimy z oczu rolę, którą Matka Boża jej przeznaczyła. Aż do swojej śmierci, siostra Łucja nie wyjawiła światu wielkiej tajemnicy, ponieważ Matka Boża nie chciała, by stało się to w taki sposób. Nigdy też nie poddawała niczego pod wątpliwość czy nie przejmowała inicjatywy; robiła jedynie to, co mieściło się w granicach posłuszeństwa.

                W tym momencie można by jednak podnieść następujący argument: dlaczego zatem siostra Łucja nie sprzeciwiła się i nie odrzuciła Novus Ordo, wprowadzonego w jej zgromadzeniu na początku lat 70.? Dlaczego nie mówiła o Vaticanum II, modernizmie i nowym rycie Mszy? Czy taka postawa nie powinna być zrozumiana jako niewypowiedziana wprost rada, by katolicy byli posłuszni modernistycznej hierarchii i współpracowali w „samozniszczeniu Kościoła”, w konsekwencji zaś wiecznym potępieniu dusz?

                W naszej opinii jest zupełnie inaczej! Po wnikliwej analizie przesłania z Fatimy, szczególnie zaś przypadku siostry Łucji, mamy klucz do zrozumienia prawdziwego posłuszeństwa i jednocześnie przykład do naśladowania w największym z dotychczasowych kryzysów. To prawdziwe posłuszeństwo, dalekie od wymagania współpracy z przełożonymi, którzy niszczą Kościół, żąda roztropnego sprzeciwiania się im.

                Po pierwsze jednak, musimy zrozumieć, na czym polega posłuszeństwo. Musimy być posłuszni tym, którzy są prawowitym głosem woli Bożej. Czy jednak przełożony może wymagać, by mówić czy robić coś, co się Bożej woli sprzeciwia? W tym konkretnym przypadku nie jest on instrumentem w rękach Pana Boga. Tak uczy Kościół, szczególnie widzimy to u św. Bernarda i św. Tomasza z Akwinu.

                W jakiej sytuacji znajdowała się Łucja? W 1917 roku jej zwierzchnikami byli jej rodzice i miejscowy proboszcz. Jednakże Łucja była im zasadniczy sposób „nieposłuszna”, kiedy chcieli wymóc na niej, by zaprzeczyła swojemu opisowi tego, co widziała w Fatimie — ona wtedy odmówiła. Kiedy cywilne i kościelne władze wywierały na nią presję, by postępowania niezgodnie z tym, co rozpoznała jako wolę Boga (np. by wyjawić trzecią tajemnicą przed czasem lub by wyjawić ją komuś innemu niż Papieżowi czy biskupowi Leiry, którym, zgodnie z poleceniem, miała to uczynić), Łucja nigdy nie uległa. W każdej innej sytuacji była jednak doskonale posłuszna. Objawienia Matki Bożej, szczególnie zaś wielka tajemnica z 13 lipca, dały jej głębokie i nadprzyrodzone światło zrozumienia nadchodzącego ataku na Kościół. Pamiętać trzeba, że w jej skromnym i prostym życiu karmelitanki, nie miała ani możliwości, ani środków, by poznać w szczegółach modernistyczne błędy, jak choćby ekumenizm, wolność religijna czy też nowa Msza. To dość zrozumiałe, zważywszy na okoliczności jej funkcjonowania: była zakonnicą klauzurową. W Karmelu nie było kontaktu ze światem, nie docierały tam informacje o wydarzeniach. Nowa Msza była wprowadzona w jej zgromadzeniu w bardzo konserwatywny sposób. Pomimo tego, że z pewnością wiele cierpiała, widząc oznaki zanikającej wiary, nabożeństwa maryjnego czy duchowego życia, w tym wszystkich sprawach nie miała jednak pełnego obrazu — i jako, że żaden przełożony bezpośrednio nie polecił jej niczego złego, jej subiektywny odbiór był następujący — nie żądano od niej niczego, co byłoby szkodliwe dla wiary i moralności. Dlatego właśnie była posłuszna.

                Zasadą posłuszeństwa jest zatem następująca reguła: jeśli wyraźnie widzimy, że duchowni sprzeciwiają się Bożej woli, musimy wtedy wybrać Boga i Jego wolę, nawet za cenę utraty życia! Jeśli rozpoznalibyśmy życzenie czy rozkaz jako grzeszny lub stojący w opozycji do woli Boga, musimy odmówić, czy też lepiej „słuchać bardziej Boga, niż ludzi”. Jeśli jednak w wyniku niemożliwej do pokonania przeskoczenia niewiedzy, nie mamy pełnej świadomości zła, oraz gdy polecenia przełożonych nie wydają się zaprzeczać wierze czy moralności, wtedy naszym obowiązkiem jest posłuszeństwo.

                Pełne zrozumienie obecnego kryzysu jest szczególną łaską i przywilejem. Można nawet powiedzieć, że jest to połączenie wielu łask, które możemy zyskać poprzez kontakt z mądrymi ludźmi, wiernymi, kapłanami, literaturą, kinem i innymi środkami, które mogą być pomocne w odkryciu Tradycji katolickiej. Sama motywacja do poszukiwania prawdy, odwaga bycia dobrze poinformowanym, a także poszukiwanie miejsc, gdzie odprawiana jest tradycyjna Msza święta jest samo w sobie wielkim dziełem łaski, porównywalnym w pewien sposób do tych łask i przywilejów, których dostąpiły dzieci w Fatimie.

                Czy to oznacza, że ci, którzy nie otrzymali łaski i światła do odnalezienia tej „ukrytej perły”, będą odrzuceni? Większość z tradycyjnych katolików potrzebowało niemało czasu, by odpowiedzieć na tę łaskę i wcale nie mniej, by właściwie zrozumieć złe owoce Soboru Watykańskiego II i nowej Mszy. W chwili otrzymania takiej łaski, konieczne jest odpowiedzieć na to Boże wezwanie i wzięcie odpowiedzialności za swoją z Nim współpracę, bądź zaś za odrzucenie tej łaski.

                Wracając do siostry Łucji — otrzymała ona od Matki Bożej polecenie, aby wiernie przekazać światu wiadomość o zbawieniu, Jej prośby dotyczące naszego ocalenia i nawrócenia grzeszników, nawet w naszych apokaliptycznych czasach. Siostra Łucja dokonała tego w tak jasny sposób, że nawet kościelni przełożeni obawiali się jej. Kiedy zdołali ją uciszyć, jej podejście nie zmieniło się ani trochę; jej ostatnia korespondencja do przyjaciół i członków rodziny wyraźnie pokazuje, że wiernie wypełniła swoją misję. Lecz wyjaśniać nie oznacza rządzić! Jej obowiązkiem było tłumaczyć, innych zaś — wykonywać. Nawet wtedy, gdy widziała, że inni nie stosują się do życzeń Matki Bożej, modliła się!

                Żyjemy w świecie, który zmaga się z powszechnymi gorzkimi skutkami Soboru Watykańskiego II, z jego niszczycielskimi reformami i postępującą obrazą czci Boga i Jego Najświętszej Matki. Otrzymaliśmy pewną obiektywną wiedzę na temat prawdy, zatem tak samo, jak Łucja po objawieniach odmówiła przestrzegania poleceń jej przełożonych w niektórych sprawach, tak i my musimy odmówić „bycia posłusznymi”, kiedy władza kościelna prowadzi nas w kierunku odrzucenia lub zmiany tej prawdy.

                Jednakże w odróżnieniu od Łucji, nie otrzymaliśmy od Boga szczególnej misji do kierowania duchownymi czy przewodniczenia ludziom całego świata, ani też nie zostaliśmy obarczeni obowiązkiem osądzania ludzi czyniących zło. Bóg nie obdarzył nas również łaską rozwiązania tego kryzysu, lecz łaską bycia świadkami i posłańcami prawdy aż do końca świata!

5. Niepokalane Serce — pocieszenie w kryzysie

                Dla s. Łucji Niepokalane Serce było ucieczką i wielkim pocieszeniem, co pozwalało jej nigdy nie rozpaczać i nie poddawać się. Otrzymała ona od Matki Bożej głębokie i szczególne zrozumienie trudnych czasów, które mają nadejść: przesłanie wielkiej tajemnicy umożliwiło jej głębsze zrozumienie ostatecznego ataku szatana przeciwko Kościołowi i duszom. Spisując Trzecią tajemnicę, Łucja przeżywała agonię; Była ogromnie wstrząśnięta widokiem przyszłego triumfu zła na świecie i w Kościele, porzucenia dobra, opuszczenia wiary, niebezpieczeństwa wiecznego potępienia tak wielu ludzi.

                Przykład s. Łucji uczy nas, że na obecną sytuację w Kościele musimy patrzeć przez pryzmat Niepokalanego Serca i w Jego świetle. Agonię Świętej Matki Kościoła można przyrównać do Męki samego Pana Jezusa Chrystusa. Co zaś uczyniła Maryja, stojąc twarzą w twarz ze wszystkimi śmiertelnymi wrogami Jej Boskiego Syna? Nie osądzała ich; nie odnajdujemy w Niej nawet śladu gniewu czy pesymizmu. Jako Współodkupicielka, modliła się za nich i ofiarowała cierpienia Jej Syna w intencji ich nawrócenia. Podobnie s. Łucja, która za każdym razem nawoływała do pokuty i modlitwy, gdy mówiła o kryzysie, w szczególności zaś o wiarołomstwie kapłanów. Nigdy na zło nie odpowiadała słowami, lecz dobrym przykładem. Im bardziej sytuacja zdawała się być rozpaczliwą, tym bardziej Łucja uciekała się do Niepokalanego Serca, prosząc o nawrócenie grzeszników i wzywając do spełnienia poleceń Matki Bożej dla dobra Kościoła, świata i dusz. Nigdy nie szukała pocieszenia u ludzi, lecz jedynie w obietnicy Matki Bożej: „Na końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje!”

                Powinniśmy zdecydowanie częściej rozważać te jasne i kategoryczne słowa, skierowane do nas przez Maryję: „Niezależnie od tego, czy zdecydujecie się być ze mną czy przeciwko mnie, ja zatriumfuję! Ale zapraszam was do podzielenia się moim triumfem ze mną, dlatego też powinniście ślepo mi zaufać! Wiernie wypełniajcie moją wolę i bądźcie stale skupieni na sprawianiu mi radości. Wtedy poprowadzę was przez wszystkie ciemne noce, próby i pokusy. Moje Serce będzie wtedy waszym schronieniem i drogą, która z pewnością poprowadzi was do Boga, do świętości!”
 

[1] Arturo de Oliveira Santos był wysokiego stopnia masonem i starostą powiatu; był nazywany „blacharzem” ze względu na swoją pracę, jaką wykonywał.

militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

27. Ku Fatimie (cz. XVIII)

Objawienia Matki Bożej w Pontevedra i Tuy

Pontevedra – Nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi


Wstęp: Widzimy, że życie wewnętrzne trójki wizjonerów było natychmiastową odpowiedzią na wiadomości, które otrzymali od Matki Bożej. Dzięki temu jesteśmy w stanie zrozumieć, czym jest duchowość Fatimy i tajemnice wyjawione przez Matkę Bożą — to doskonała miłość grzeszników do Boga w pragnieniu pocieszenia Naszego Pana, doskonała miłość bliźniego, która jest niczym innym jak modlitwą i ofiarowaniem wszystkiego w intencji nawrócenia grzeszników i ocalenia ich od piekła oraz Niepokalane Serce Maryi jako złote sanktuarium, w którym Bóg nas nawiedza i obdarza swymi łaskami i gdzie my sami do Niego wracamy, jednocząc naszą nicość z najczystszą miłością Serca naszej niebiańskiej Matki.

Świadomość tego pozwala nam lepiej zrozumieć wielkie objawienia, zapowiedziane 13 lipca, kiedy to Ona ponownie pojawiła się, precyzyjnie przekazując Swoją wolę ustanowienia ogólnoświatowego nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca oraz poświęcenia Rosji.

Kiedy Matka Boża ukazała światu Swoje Niepokalane Serce po raz pierwszy (13 czerwca 1917 roku), obiecała: „Tym, którzy je (nabożeństwo — przyp. tł.) przyjmą, obiecuję zbawienie!”. Zanim zaczniemy czytać dalej, powinniśmy wrócić do przesłania Matki Bożej z tego dnia i rozważyć te niesamowite obietnice, które wtedy złożyła (http://militia-immaculatae.org/aktualnosci/ku-fatimie-2017-cz-viii-objawienie-niepokalanego-serca/) Po ponad 8 latach nadszedł czas, by ujawnić w bardzo konkretny i szczegółowy sposób praktykę nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi, co nastąpiło w dwóch etapach:

— pierwszy: przesłanie od Matki Bożej i Dzieciątka Jezus w Pontevedra w dniu 10 grudnia 1925 roku, które tłumaczyło, na czym to nabożeństwo ma polegać;

— drugi: siła napędowa, stojąca u podstaw tychże praktyk wraz ze szczegółami dotyczącymi pewnych aspektów tego nabożeństwa, związanych z objawieniem Dzieciątka Jezus w tej samej miejscowości, w dniu 15 lutego 1926 roku i ukazaniem się Naszego Pana w Tuy 29 maja 1930 roku.

 
Objawienie w Pontevedra w dniu 10 grudnia 1925 roku

Po przyjęciu Sakramentu bierzmowania 24 października 1925 roku, Łucja rozpoczęła życie zakonne u sióstr Dorotynek, które przyjęły ją jako uczennicę trzy lata wcześniej. Był wieczór 10 grudnia, kiedy 18-letnia postulantka wróciła do swej celi. Wtedy odwiedziła ją Matka Boża wraz z Dzieciątkiem Jezus. Łucja tak to opisywała w trzeciej osobie:

„Ukazała się jej Najświętsza Panna, a z boku na jasnym obłoku, Dzieciątko Jezus. Najświętsza Dziewica położyła Łucji rękę na ramieniu i pokazała cierniami otoczone serce, które trzymała w drugiej ręce. W tym momencie Dzieciątko powiedziało:

‘Miej współczucie dla Serca Twej Najświętszej Matki, otoczonego cierniami, którymi niewdzięczni ludzie Je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał’.

Potem Najświętsza Panna powiedziała:

‘Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię św., odmówią jeden różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadość czynienia’.

Komentarz:

Każde nabożeństwo składa się ono z dwóch części: zewnętrzna warstwa, polegająca na konkretnych praktykach, oraz wewnętrzna — która wskazuje na ducha i głębsze znaczenie tychże praktyk. „Nabożeństwo” oznacza, że człowiek jest przyciągany do obiektu swojego oddania. Nie tylko pewne czyny ofiarowuje się ukochanemu, lecz także całe jego serce, dusza i życie muszą być w centrum uwagi. W takim oddaniu, konkretne praktyki są bardzo proste, skromne i łatwe do osiągnięcia, ale by uchwycić ich znaczenie i drogę, która prowadzi do samego centrum i wnętrza Niepokalanego Serca, potrzebny jest nierzadko wysiłek całego życia, praca Bożej łaski i nasza stała z nią współpraca.

1. Pocieszenie — współczucie — zadośćuczynienie

Kluczowym elementem, czy mówiąc inaczej — „duchem” nabożeństwa do Niepokalanego Serca jest pełen miłości wysiłek ku temu, by współczuć Matce Bożej w Jej smutkach, by Ją pocieszać poprzez akty zadośćuczynienia i pokuty. Po rozważeniu przykładu błogosławionego Franciszka, lepiej możemy zrozumieć, czym jest zasadniczy element nabożeństwa — jest właśnie pocieszeniem Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Interesującym wydaje się fakt, że każdy z tych trzech terminów — współczucie, pocieszenie i zadośćuczynienie — są połączone w jedno wewnętrzne nastawienie w każdym z aspektów tego nabożeństwa.

Pragnienie pocieszenia Boga ogniskuje się tutaj w szczególny sposób: pomimo tego, że możemy pocieszać się nawzajem poprzez dzielenie bólu i cierpienia, nie możemy w dosłowny sposób zastosować tego do Boga czy Matki Bożej, ponieważ Ich cierpienie jest nieskończone i my, istoty ograniczone, obiektywnie rzecz biorąc nie jesteśmy w stanie nic zrobić, by to cierpienie zmniejszyć, czy osłabić. Miłość współczująca to jedyne, co nam pozostaje. Jeśli matka, kochająca swe dziecko ponad wszystko inne, zmuszona jest oglądać jego straszne cierpienie, wolałaby raczej sama wziąć na siebie jego ból i znosić jego cierpienia. Jej ból jest podwójny: po pierwsze, jest świadkiem udręki swego dziecka, po drugie zaś — jest bezsilna, bowiem nic nie może zrobić, by te cierpienia złagodzić. Jednakże to dziecko, pomimo bezradności swojej matki, zna jej bezgraniczną miłość i determinację do uczynienia wszystkiego, co możliwe, w stopniu najwyższym z możliwych. Miłość współczująca jest w pewien sposób większa niż wszystkie inne rodzaje miłości. Jeśli ktoś posiada żywą miłość do swego ukochanego, wtedy przynajmniej może mieć pewną satysfakcję, że coś zrobił — jednakże pojawia się wtedy ryzyko ukrytego samozadowolenia w duszy. Jeśli jednak nie jest w stanie nic uczynić, widzi wtedy swoje całkowite ubóstwo, upokorzenie aż do głębi swojej bezradności. Im bardziej miłość jest uboga, tym więcej jest w niej pokory.

Szczególnie ta forma miłości w bezradności, w jej braku zdolności do wszystkiego, poza współczuciem i cierpieniem w sercu bliźniego, uczestniczy w fizycznym, psychicznym cierpieniu kochanego — to jest właśnie największe pocieszenie, które możemy ofiarować Niepokalanemu Sercu Maryi; to najskuteczniejsze zadośćuczynienie, ponieważ nic nie niweczy grzechu pychy bardziej niż pokorna miłość. W rzeczy samej to zadziwiająca tajemnica: współczucie i bezsilne rozważanie zasmuconego Serca Naszej Matki posiada ogromną moc uzdrawiającą: w takiej mierze, jak zdolny jestem kochać, pomagam w procesie odnowienia! Nabożeństwo do Niepokalanego Serca to cały szereg możliwości, które Bóg stworzył w naszych sercach, lecz my wszyscy zbyt często to zaniedbujemy. Wizja Serca otoczonego cierniami porusza nasze skamieniałe serca do aktów litości wobec NIEJ, do żalu, pocieszenia i współczucia wraz z NIĄ. Oto najważniejsza cecha miłości, która całkowicie jednoczy nas z ukochaną osobą.

2. Komunia Święta w Niepokalanej

W samym centrum nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi jest Sakrament Komunii Świętej, pomimo tego, iż, wbrew pozorom, przyjęcie Świętego Ciała i Krwi Naszego Pana nie jest bezpośrednio związane z Matką Bożą.

W jaki zatem sposób Komunia Święta jest najistotniejszym elementem nabożeństwa do NIEJ? Odpowiedź na to pytanie odnajdujemy w pięknej pieśni Eucharystycznej: „Ave verum Corpus, natum de Maria Virgine” — „Bądź pozdrowione prawdziwe Ciało, zrodzone z Dziewicy Maryi!”. W Komunii przyjmujemy Ciało Chrystusa, ukształtowane w łonie Niepokalanej, Ciało z Jej ciała, Krew z Jej krwi. Bez Jej pośrednictwa, nie byłoby Eucharystii. Zatem dziękczynienie za Komunię Świętą jest także każdorazowo dziękczynieniem za Maryję Dziewicę jako źródło Najświętszego Sakramentu.

Niepokalane Serce Maryi jest w rzeczywistości Pośredniczką między nami a Świętą Hostią, miejscem spotkania z samym Panem Bogiem. Dlatego też kiedy Chrystus przychodzi do naszej duszy, pierwszym co napotyka, jest sanktuarium najwspanialszej miłości, Jej pałające miłością Serce, i w Niej, symbolicznie ukryty pod jej płaszczem ochronnym, On znajduje nas. Jej pośrednictwo ma w tym ogromne znaczenie: w Najświętszym Sakramencie Wszechmogący Bóg ponawia akt Swojej bezgranicznej miłości; upokarza się w sakramentalnej Hostii, akcie Swojej wszechmocy, dokonując całej serii wewnętrznych cudów, z których każdy jest większy i o większym znaczeniu niż stworzenie całego świata. I mimo tego przyjmujemy Go tak niedbale, w letargu, obojętności i rozproszeniu! Czy nie powinniśmy się obawiać, że nasze deklaracje miłości brzmią żałośnie i w każdym wypadku niewiarygodnie, gdy są tak często wypowiadane z niepokojącym brakiem zainteresowania? Nawet, gdybyśmy byli w stanie połączyć w sobie uwielbienie i nabożeństwo, wdzięczność i miłość na wzór świętych, cóż to wszystko znaczy w porównaniu do nieskończonego aktu miłości Chrystusa? Teraz jednak jednoczmy nasze serca z JEJ SERCEM: ONA kocha Chrystusa bardziej, niż wszystkie inne stworzenia. Dzięki Swemu zjednoczeniu z Duchem Świętym, posiada przywilej miłowania Chrystusa miłością samego Boga. Dlatego też, gdy Go przyjmujemy, możemy ofiarować Mu najcenniejszy skarb, który sprawia Mu radość i w ten sposób być pewnymi, że nasze nędzne serca podobają Mu się dzięki Jej obecności.

W jaki zatem sposób nie tylko powinniśmy, ale też jesteśmy zobligowani do przyjmowania Komunii Świętej? Nie różnimy się od małego dziecka, które wraz z jego matką zaproszono na świąteczne przyjęcie. Dziecko widzi te wszystkie wspaniałości na stole i intuicyjnie dostrzega, że wszystko jest zachwycające, lecz jednak nie ma pojęcia od czego zacząć i nie wie, jakie potrawy połączone ze sobą dają razem smaczny posiłek. Dziecko nie może samo sobie pomóc. Nie wiedziałoby, które z dań są dobre i odeszłoby od stołu głodne, niezależnie od tego, jak niezwykłe byłyby to dania. Na szczęście jego matka jest tam wraz z nim, to ona dokonuje wyboru, kładąc potrawy na talerzu i karmiąc nimi dziecko. Podobnie jest i z nami przy nieskończenie obfitym stole Eucharystii. W życiu duchowym jesteśmy jak małe dzieci, nieświadomi i słabi. Co wiemy o boskiej strawie, która została dla nas przygotowana? Tak naprawdę nie wiemy, co jest dla nas najlepsze. I jeśli spróbujemy „obsłużyć” się sami, przyjmując niebiański chleb jedynie z naszą własną mądrością, wtedy jak to małe dziecko sprawimy, że posiłek upadnie na ziemię i rozlejemy cenny napój, następnie zaś odejdziemy od stołu głodni i puści! Jednak gdy Maryja jest przy nas, wszystko się zmienia. Ona daje nam to, co jest dla nas najlepsze i pilnuje, przy wspaniały posiłek nie upadł na ziemię. Bardzo dobrze zna Swojego Syna i Jego Łaski, doskonale też zna nas samych — jest przecież naszą Matką. Gdy zatem jesteśmy wypełnieni dobrymi myślami i przeczuciami, będziemy miłować Jej Sercem, Ona zaś będzie wielbić Boga, dziękować Mu i wznosić błagania w nas i przez nas. Krótko mówiąc, obecność Niepokalanego Serca Maryi w naszych sercach tworzy najlepsze możliwe warunki do godnego i owocnego przyjęcia tego Sakramentu.

3. Komunia wynagradzająca

Sednem nabożeństwa do Niepokalanego Serca jest komunia wynagradzająca. Wróćmy na chwilę do pojęcia „wynagrodzenie”/”zadośćuczynienie”. Wcześniej widzieliśmy, że jest to najważniejszy wyraz naszej miłości jako skruszonych grzeszników. Jeśliby ktoś kochał drugiego całym swym sercem, lecz bez powodu strasznie go obraził, to taki błądzący człowiek rozpacza bardziej, niż może to opisać słowami, chciałby tedy uczynić wszystko, by cofnąć wyrządzone zło. Taka kochająca osoba chciałaby podjąć każdy wysiłek by udowodnić ukochanemu człowiekowi, jak bardzo jest mu przykro z powodu tego zła. Chciałby to wynagrodzić, za pomocą słów i czynów naprawić wyrządzone zło, być lepszym, niż kiedykolwiek wcześniej. Oto właśnie zadośćuczynienie!

Dlatego też, gdy człowiek idzie do Komunii Świętej w duchu zadośćuczynienia za grzechy, które zostały popełnione wobec Niepokalanego Serca Maryi, wtedy widzi siebie samego stojącego przed Chrystusem, który cierpi najbardziej, gdy ktoś obraża Jego najdroższą Matkę. Próbujmy więc Go pocieszyć i z tą intencją zadośćuczynić za te zniewagi. Oznacza to, że Maryja prowadzi do wyzwolenia najgłębszych predyspozycji, dzięki którym w możliwie najgodniejszy sposób możemy przyjmować Chrystusa.

W Fatimie Niepokalana wskazuje nam drogę powrotu do Boga, która jest niczym innym jak bardziej gruntownym zrozumieniem łaski, którą sam Chrystus nam daje. Podobnie jak święty Ludwik de Montfort uczył nas, jak ożywić łaski Chrztu św. poprzez Maryję, a święty Maksymilian Kolbe — łaski bierzmowania w ten sam sposób, tak i sama Maryja w Fatimie prowadzi nas do najdalszych zakątków Tajemnicy tajemnic na ziemi, do zjednoczenia z Bogiem w Komunii Świętej.

4. Spowiedź w duchu zadośćuczynienia

Kolejnym elementem nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi jest Sakrament pokuty, z którego powinniśmy korzystać w tym samym duchu zadośćuczynienia. W jaki sposób Maryja pomaga nam w odbyciu dobrej spowiedzi?

Także i w tym przypadku Maryja może uformować w nas najlepsze skłonności, budząc w nas w coraz większym stopniu żal doskonały. Ten oto przykład dobrze to obrazuje — im mocniej oświetlimy coś brudnego, tym wyraźniej dostrzegamy brud. Im bliżej moje grzeszne serce jest Niepokalanej, tym większa odraza do grzechu mnie wypełnia. Brzydota staje się jeszcze bardziej widoczna w tej rzeczywistości, to co grzeszne, w pełni ujawnia swoje straszliwe zepsucie. Tak oto w blasku Maryi grzesznik lepiej zaczyna rozumieć swoje grzechy; jego sumienie staje się bardziej czujne i wrażliwe. W szczególności zaś doświadcza on wzbierającej odrazy i żalu za swoje grzechy, im częściej staje w świetle Jej kochającego, matczynego Serca. Coraz bardziej odkrywa jak bardzo poprzez grzech zdradza miłość, gardząc i depcząc najczulsze uczucia Serca swojej Matki. To wzbudza w nim wielką skruchę: „O Matko, wybacz i uproś mi przebaczenie u Twojego Syna!”.

W Pontenvedra, Najświętsza Maryja Panna nadaje sakramentalnej spowiedzi jeszcze szerszy kontekst: spowiadając się, powinniśmy rozważyć wszystkie występki przeciwko Jej Niepokalanemu Sercu, ponieważ grzech nigdy nie jest zbrodnią uczynioną w samotności, lecz ma wpływ na cały świat. Kiedy jeden członek społeczności ludzkiej i Mistycznego Ciała cierpi, wszyscy pozostali również cierpią. Taka jest rzeczywistość, że poprzez nasze osobiste grzechy sami stajemy po stronie wroga przeciwko zastępom Boga, krzycząc „Ukrzyżuj Go!”, uderzając Jego Matkę w twarz. Jak wielką ulgą jest wartość Sakramentu spowiedzi jako oczyszczenie z tak strasznego buntu przeciwko Wszechmogącemu Bogu i Jego Matce.

W Fatimie Sakrament spowiedzi jest przedstawiony nie tylko jako osobiste odpuszczenie grzechów, ale nabiera również dodatkowego znaczenia, dotyczącego ludzkiego światopoglądu: „Żałuję nie tylko dlatego, że obraziłem Ciebie, moja Niebieska Matko, ale że nie chcę, by ktokolwiek Cię obrażał. Tak bardzo cierpię z tego powodu, że ja, twoje niegodne dziecko, które tak bardzo kochasz, obraziło Cię. Podobnie rani mnie to, gdy widzę Twoje Serce tak poranione cierniami przez tych, którzy grzeszą przeciwko Bogu”. W ten oto sposób skrucha nabiera wymiaru powszechnego, niemal nieograniczonego, bowiem dotyczy niezliczonej ilości grzechów ludzkości, którą tenże żal reprezentuje. Tylko w taki sposób zmieniamy się na lepsze nie tylko w zakresie naszego własnego udziału w obrażaniu Pana Boga, lecz również całego zła, które zasmuca Naszą Niebieską Matkę. Taka całościowa determinacja bardzo podoba się Niepokalanemu Sercu, ściągając Bożą łaskę nawrócenia wielu dusz. Dlatego właśnie Ona obiecuje nam zbawienie wielu dusz jako nagrodę za praktykowanie nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca.

Widzimy więc, że nabożeństwo do Niepokalanego Serca jest w gruncie rzeczy sakramentalne; pomaga nam zrozumieć głębię sakramentów, które tak często przyjmujemy, chroniąc nas jednocześnie przez duchem rutyny czy powierzchownego traktowania ich jako tylko i wyłącznie uroczystości czy obowiązku. Niepokalane Serce Maryi pragnie dla nas jedynie doskonałego zjednoczenia z Jej Synem, które jednak jest uzależnione od podobnie doskonałego przyjęcia Sakramentów, ustanowionych przez Niego dla naszego uświęcenia.

5. Rozważanie

Interesującym jest, że trzecim, niezwykle istotnym aspektem jest to, co nazywamy modlitwą myślną. Poniżej dowiemy się, jak siostra Łucja rozumiała praktykowanie tego nabożeństwa, najważniejszego po przyjmowaniu Sakramentów. Właśnie poprzez rozważania zaczynamy owocnie zastanawiać się nad Tajemnicami naszej Wiary, analizować je, rozumiemy powody i istotne okoliczności tychże Tajemnic. To sprawia, że nasza modlitwa jest bardziej inteligentna w tym sensie, że „wczytujemy” się (intellegere od intuslegere) w słowa i zgłębiamy świętą rzeczywistość, która za nimi stoi. Według wszystkich mistrzów życia duchowego, nikt nie może zbliżyć się do Boga bez tej formy modlitwy. Jeśli dziecko mówi do swoich rodziców jedynie za pomocą zwrotów, nauczonych na pamięć, ale bezmyślnie i bezrefleksyjnie, mamy wtedy do czynienia z brakiem zażyłości i dziecięcej miłości. Zewnętrzna forma nabożeństwa do Niepokalanego Serca jest, zgodnie ze słowami Naszej Pani, bardzo „skromna”. Jednakże musi zawierać kontemplacyjny element modlitwy, który często zaniedbywany jest nawet przez pobożnych katolików. Niepokalana ukazuje się jako Matka, która poucza swoje dzieci jak się modlić, wskazuje te modlitwy, które są najważniejsze dla rozwoju duchowego i wewnętrznej unii z Panem Bogiem.

Godne uwagi jest także to, w jaki sposób Matka Boża odnosi się do długości modlitwy kontemplacyjnej, mówiąc o piętnastu minutach. Wyjaśnia, że powodem właśnie takiego czasu jest uhonorowanie piętnastu tajemnic Różańca. Jako że Matka Boża przewidziała nieuchronnie zbliżający się kryzys światowy, w skrytości w Fatimie dała nam lekarstwo, wiele lat naprzód — potwierdziła, że nabożeństwo Różańca Świętego składa się ni mniej, ni więcej, jak właśnie z rozważania piętnastu tajemnic.

Można też domniemywać, że Matka Boża chciała w ten sposób uczynić tę dość wymagającą modlitwę łatwiejszą do przyjęcia dla wiernych, których jej długość mogłaby zniechęcać.

Powinniśmy zadać sobie pytanie, co robimy na przestrzeni piętnastu minut naszego codziennego życia? Bylibyśmy zaskoczeni, zdając sobie sprawę z liczby tych wielu powtarzanych każdego dnia zajęć — czas potrzebny na wstanie z łóżka, umycie się i ubranie, posilenie się śniadaniem czy kawą, przerwa między lekcjami — łatwo zdalibyśmy sobie sprawę, że każda z tych czynności zajmuje około jednej czwartej godziny. Na poziomie duchowym — średni czas trwania kazania czy katechezy dla dorosłych, dziękczynienia po Komunii Świętej, częstego recytowanie laudesów, nieszporów czy komplety — także zajmują mniej więcej piętnaście minut.

Prawdopodobnie Matka Boża pragnie w ten sposób pobudzić w nas świadomość lepszego wykorzystania każdego kwadransa w ciągu całego dnia. Dlaczego by nie ożywić każdej minuty duchem zadośćuczynienia i pocieszenia? Dlaczego nie uczynić tego czasu rozważaniem tajemnicy Różańca, dotyczącej, dla przykładu, życia Pana Jezusa i Matki Bożej? Pierwszy kwadrans dnia możemy ofiarować jako pocieszenie Niepokalanego Serca Maryi, z kolei zaś modlitwa wieczorna może jednoczyć się z tą samą intencją, w jakiej Święta Rodzina w Nazarecie wznosiła modlitwy na zakończenie całego dnia.

Cokolwiek Matka Boża miała na myśli, gdy mówiła o tych piętnastu minutach, pewne jest, że ten czas ma ogromne znaczenie w naszym codziennym harmonogramie. Podobnie też trwające kwadrans rozważanie jest istotne dla naszego życia duchowego, by oświecić każdy nasz dzień światłem płynącym z tego, co danego dnia kontemplujemy. Innymi słowy, piętnastominutowe rozważanie posiada pochodzącą z Nieba siłę do uświęcenia całego dnia i przypominania nam o obecności i opiece Naszego Pana i Naszej Pani.

6. Różaniec

Ostatnią praktyką w duchu zadośćuczynienie, którą poleciła nam Matka Boża, jest Różaniec. Podczas każdego objawienia prosiła „Odmawiajcie codziennie Różaniec!”. Dlaczego to tak ważne narzędzie w czasach ostatecznych? Ponieważ to doskonały sposób na zagłębianie się w tajemnice Pana Jezusa poprzez Maryję. RÓŻANIEC JEST DROGĄ NA SKRÓTY, pozwalającą na dotarcie do głębi Tajemnic NASZEGO PANA; Różaniec jest szczególnie niezbędny dla zabieganego człowieka naszych czasów. To najprostszy sposób rozważania nie nad każdą z tajemnic, lecz nad najbardziej istotnymi Tajemnicami naszej Wiary, bezpośrednio dotyczącymi naszego zbawienia.

Tajemnice radosne
i samo przyjście CHRYSTUSA na ten świat podkreślają, że to nie człowiek jest w centrum stworzenia (jak zdaje się twierdzić współczesny kult człowieka), nie raj na ziemi, nie krótkie życie każdego z nas, lecz CHRYSTUS PAN obecny wśród nas. Te tajemnice ukierunkowują nas na Tego, który pomaga nam przezwyciężyć skłonność do obierania zwodniczych i łatwych iluzji za centrum naszego życia.

Tajemnice bolesne z kolei pokazują nam, w jaki sposób powinniśmy żyć tu, na ziemi — „Nieście swój krzyż każdego dnia!”. Oto wielkie prawo miłości, polegające na zapomnieniu o samym sobie i ofiarowaniu się dla chwały Boga i zbawienia dusz poprzez naśladowanie cierpień Naszego Pana.

Chwalebne tajemnice pokazują nam cel naszego życia: nie dla ziemskiego sukcesu, ale dla wiecznej chwały Zmartwychwstałego Pana. W tej różańcowej triadzie mamy więc prawdziwą drogę (Chrystus naszym wszystkim), środki (drogę krzyżową) oraz cel (wieczną chwałę) naszego życia. Różaniec pozwala nam opuścić ścieżkę światową, zakończoną ślepym zaułkiem, nadaje życiu sens za pomocą rozważania poprzez Maryję i wraz z Nią.

Z czasem, gdy nasze oddanie Różańcowi Świętemu wzrasta, modlitwa w coraz większym stopniu staje się drogą do doskonałej wiedzy o Bożych Tajemnicach, w których, zgodnie ze słowami Naszego Pana, możemy odnaleźć zalążek wiecznego szczęścia.

A. Maryja za pomocą Różańca, odkrywa przed nami głębię Tajemnicy samego Boga! Wyjawia nam wspaniałą i największą z tajemnic — Misterium Trójcy Świętej. Dzięki modlitwie różańcowej sam Bóg jest tak blisko nas. Kochające Serce naszej Matki pragnie dać nam, swoim dzieciom, najcudowniejszy prezent — Samego Boga!

W tajemnicach radosnych poznajemy Boga Ojca, który jest początkiem i źródłem każdego naszego dobra, w szczególności zaś — naszego zbawienia. To On zesłał Swego Syna na ziemię! Boski Syn jest objawieniem Boga na ziemi, duchowym Słońcem, które Swym Narodzeniem rozprasza ciemności świata i oświeca uczonych w Piśmie w świątyni. Bóg — Duch Święty działa w Tajemnicy Wcielenia i poprzez Niego łaska Boża zstępuje na świat w nowy sposób, początkowo w Nawiedzeniu Najświętszej Maryi Panny i uświęceniu Jana Chrzciciela w łonie jego matki, Elżbiety, następnie zaś w Ofiarowaniu Dzieciątka Jezus w Świątyni, gdzie oświeca i uświęca proroków Symeona i Annę.

W tajemnicach bolesnych rozważamy aktywną miłość Nieskończonego Miłosierdzia Naszego Pana. To w nich Matka Boża ukazuje naszym oczom głębię Serca Jezusowego, w czasie Jego agonii w Ogrodzie Getsemani. Co tam się wydarzyło? Nagle słyszymy bicie Serca Tego, który jest Najświętszy, najpiękniejszy i najdoskonalszy, przygniecionego ciężarem nieskończonej grozy grzechu. Widzimy niewiarygodny gest miłosierdzia w Jego akceptacji tego upokorzenia, poprzez które płaci On cenę za grzech i niszczy go w ofierze ze Swego własnego życia. Jednocześnie dostrzegamy Miłosierdzie Ojca, którzy zsyła Anioła, by podtrzymał Jego Syna w ciemnościach ogrodu, aby Nasz Pan mógł objawić nam Swoją litościwą Miłość do samego końca. Biczowanie i ukoronowanie cierniem — oto ogromne Boże Miłosierdzie w działaniu. Ciemność grzechu rozpierzcha się przez straszną zapłatę Najświętszej Krwi, zmaltretowanego Ciała i Głowy przeszytej cierniami. Boże Miłosierdzie to nie drobnostka, nie ma w Nim ani krzty sentymentalizmu. Syn Boży bierze na Swe ramiona każde możliwe cierpienie, by uwolnić nas od ciężaru grzechów. Boże Miłosierdzie rodzi odkupienie, lecz za jaką cenę! Czyż nie powinniśmy rozumieć dźwigania Krzyża i śmierci Chrystusa jako szczególnej obecności Ducha Świętego w tym akcie Bożego Miłosierdzia? Jest On przy trzykrotnym upadku i powstaniu Chrystusa, w pomocy i pocieszeniu, które Chrystus otrzymuje od Szymona z Cyreny i Weroniki, szczególnie zaś w obecności Matki Bolesnej na Drodze Krzyżowej — wszystkim tym wydarzeniom Duch Święty towarzyszy w sposób dyskretny, asystując przy Dziele Odkupienia do samego końca. Zwieńczeniem tego wielkiego dramatu jest Kalwaria, każda Osoba Boska jest tam obecna: Ojciec, ofiarujący Swą najcenniejszą własność, Swego Syna! Syn, miłujący „do samego końca”, przyjmując jednocześnie wszystkie możliwe cierpienia! I Duch Święty, obecny w Niepokalanym Sercu Maryi, stojącej pod Krzyżem, niczym płomień Bożej wiecznej Miłości w Jej Sercu, rozpalony współczuciem i nieskończonym żarem!

NIESKOŃCZONA MIŁOŚĆ ujawnia się także w tajemnicach chwalebnych, odsłaniając wieczny skutek całego Dzieła Zbawienia. Jesteśmy obecni w końcowym i wiecznym objawieniu Bożej chwały, świętości, majestatu, ponad wszystkim w triumfie Bożej Miłości w cudzie Zmartwychwstania. Wniebowstąpienie jest triumfalnym powrotem Chrystusa do Nieba, wraz z członkami Jego Mistycznego Ciała. Centralną tajemnicą jest przyjście Ducha Świętego — PŁOMIENIA BOŻEJ MIŁOŚCI! W Niebie każde pragnienie będzie zaspokojone w wiecznym pokoju i niekończącym się szczęściu. Najdoskonalsza tego realizacja ukazana jest w ostatnich dwóch tajemnicach Chwalebnych, gdzie — przez Niepokalaną — każde stworzenie rozpoczyna swój powrót do Boga. Ukoronowanie Maryi jest zarówno wyraźnym objawieniem wszechogarniającej miłości Boga, który napełnia ją samym Sobą w stopniu większym, niż aniołów i świętych w niebie, jak również ostatecznym zwycięstwem i wypełnieniem Bożego planu w porządku stworzenia, w którym „Bóg będzie wszystkim we wszystkim!”

B. Maryja poucza nas o najgłębszym celu stworzenia. Pomaga nam zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy, czy raczej wobec Pana Boga powinniśmy być. Zgodnie z nauką św. Tomasza, Ona jest przedstawicielką ludzkości. Dlatego też jedynie w Niej możemy osiągnąć całkowite spełnienie – zjednoczenie z Jezusem Chrystusem, którego nam dała, a który oczyszcza, przemienia, uświęca i ostatecznie wynosi do chwały.

W tajemnicach radosnych ukazuje się Ona jako początek, źródło, zdrój i uroczyste rozpoczęcie naszego prawdziwego życia „dzieci Bożych”. To w Niej zaczynamy rozumieć rzeczywistość stworzenia: źródło życia nie leży w nas, lecz w Bogu, od którego jesteśmy całkowicie zależni. Każda tajemnica radosna pokazuje pewien „początek”, objawienie źródła i zdroju życia oraz stworzenie wydobywające się z tego Boskiego źródła.

Po grzechu pierworodnym cały świat oczekiwał Zbawiciela (List do Rzymian 8, 20–20), odczuwając potrzebę wybawienia z niewoli grzechu i szatana, by otrzymać „wolność dzieci Bożych”. To wybawienie zaczyna się Zwiastowaniem, kiedy to Jej „Fiat”, skierowane do Anioła, zaprasza Syna Bożego na ten świat. W tym momencie stworzenie, skrępowane łańcuchami niewoli diabelskiej i zagubione w ciemności, otrzymało wszechogarniające światło i zostało wyzwolone, by zostać odbudowanym na nowym fundamencie, nowych zasadach i nowym prawie. Jako, że Bóg jest teraz z nami (Emmanuel), zaistniał niejako nowy środek ciężkości, nowa forma życia, „nowość w sercu”: w takim stopniu, w jakim kierujemy wszystko ku temu centrum, ku BOGU W NAS, wszystko staje się mądre, harmonijne, piękne, czyste i święte.

Nawiedzenie pokazuje nam inny początek, a mianowicie rozpoczęcie pracy Bożej łaski przez uświęcenie świętego Jana. Najwspanialszy dar został przyniesiony Poprzednikowi przez Maryję; jej Nawiedzenie stało się początkiem jego świętości. Jednakże Bóg jest niezmienny — co uczynił raz, czyni nieustannie. Jeśli zatem pierwszy cud łaski został spełniony przez Maryję, Bóg wciąż będzie obdarzał świat Swymi Łaskami właśnie przez Nią. Poprzez Maryję Nasz Pan Jezus Chrystus odwiedza każdą z dusz, dając jej łaskę uświęcającą, będącą początkiem naszego powrotu do Boga, początkiem nowego świata.

Narodzenie z kolei wskazuje na to, że ten stworzony na nowo świat istnieje nie tylko w głębi serca czy niewidzialnej bliskości. Człowiek potrzebuje widzieć, słyszeć, potrzebuje też dotknąć. Ten nowy fundament życia musi być widzialny, bowiem w przeciwnym razie nikt nie mógłby na nim budować. Jak zatem Wieczna Mądrość stała się dostrzegalna dla ludzkości? W postaci małego dziecka. Aż do końca świata, Maryja będzie ukazywać się rodzajowi ludzkiemu z Dzieciątkiem na rękach, czego świadectwem są tak liczne obrazy i ikony. Co to dla nas oznacza? Pokazuje nam sposób, w który powinnyśmy budować gmach naszego życia — na fundamencie Bożej łaski, stając się niczym małe dzieci, JEJ dzieci.

Ofiarowanie w świątyni w pewnym sensie także jest początkiem i wstępem do najbardziej podstawowego i jednocześnie wyjątkowego ludzkiego działania, początku wszystkiego co prawdziwe, dobrze i mądre: ofiary! Ponownie Maryja jako pierwsza to czyni, Jej ofiara była największa z możliwych: oddała Bogu wszystko, co miała. Ofiarowała Mu duszę z Jej duszy, serce z Jej serca: Jej własnego Syna. Zaledwie przed 40 dniami otrzymała Go od Ojca, a już oddaje Mu Go z powrotem, ofiarowując w świątyni. To dobra okazja do rozważenia zasady, która w naszym duchowym życiu powinna dominować: chcąc otrzymywać, musimy dawać! Jeśli pragniesz więcej, musisz więcej od siebie ofiarować. Tylko ten, który wszystko daje, wszystko może otrzymać. Rozważając nad tajemnicą odnalezienia Jezusa w świątyni, widzimy, że Niepokalane Serce stawia nam kolejny istotny warunek nowego duchowego życia w
Niej. Polegając jedynie na własnych siłach, nigdy nie będziemy w stanie ofiarować cierpień i zaprowadzić porządku i harmonii w naszym życiu. Tylko dzięki nieustannemu szukaniu Boga, Jego oblicza, Jego woli i Jego doktryny, możemy wyjść z naszego wąskiego i zamkniętego świata. Ten, który szuka, znajduje!

W tajemnicach bolesnych Maryja jest naszym przewodnikiem i „drogą, która prowadzi nas do Nieba”. Oto właśnie radykalna ścieżka naszego powrotu do Boga.

Nasze pierwsze doświadczenie powrotu do Boga bywa często bardzo upokarzające i, czego dowodem jest rozważanie Męki, sami nie jesteśmy w stanie zrobić nawet jednego kroku: śpimy, jak Apostołowie; zdradzamy, jak Judasz, uciekamy i opuszczamy Go. Gdy w desperacji zwracamy się do Niej, kierujemy nasze kroki z powrotem, by usłyszeć przejmujące wołanie Zbawiciela: „Daj mi kielich pełny twoich grzechów! Wezmę je wszystkie i zapłacę za nie!”. Dopóki po raz pierwszy nie porzucimy samych siebie, naszej grzeszności i nie zaakceptujemy Jego miłosierdzia, nie będziemy w stanie przyjąć Go za Zbawiciela. Wtedy dopiero biczowanie przy słupie i ukoronowanie cierniem powinno obudzić w nas smutną konstatację:

„To ja spowodowałem Twoją Mękę moją nieczystością i pychą. To ja sam wziąłem udział w Twoich torturach! Lecz teraz, w Twym miłosierdziu, mogę powrócić na właściwą drogę — widzę jednakże, że jestem najbardziej żałosnym stworzeniem na świecie. Muszę widzieć jak grzechy moje i innych ludzi dręczyły Twoją Świętą Głowę i Ciało”.

Taka bezradność samo w sobie jest torturą dla kogoś, kto kocha, kto pragnie ulżyć cierpieniom ukochanej osoby! To doświadczenie kształtuje w nas bardzo istotny warunek trwałego i stałego powrotu do Boga: wyrzuty sumienia i pokorę. Na Drodze Krzyżowej w końcu zaczynamy aktywnie miłować, naśladując Szymona z Cyreny, pomagającego Naszemu Panu nieść Krzyż, czy też Weronikę, ocierającą Mu twarz. W naszym powrocie do Boga jesteśmy w stanie osiągnąć nic nie znaczące rzeczy, zupełnie nieistotne jako takie, lecz zawsze przedsiębrane z większą miłością! Lecz dopiero w ostatniej tajemnicy otrzymujemy nowe prawo, które musi rządzić w naszym życiu, bez którego nie jesteśmy w stanie przetrwać na drodze do Boga — mamy towarzyszyć Jej w Pasji, by zawsze patrzeć na Rany Naszego Zbawiciela Jej oczyma, mamy kochać Go Jej bolesnym Sercem. Dlatego też najważniejszym elementem powrotu do Pana Boga jest uczestnictwo w Mszy Świętej. Wraz z Nią u stóp Krzyża, zjednoczeni z Nią, my także przyjmujemy Ją jako naszą własną Matkę od umierającego Chrystusa, a także przez Nią przemieniamy nasze serce na wzór Jego, z miłością do Boga i zbawienia dusz.

W tajemnicach chwalebnych, Matka Boża pokazuje nam jedyny cel naszego życia, ostateczne miejsce przeznaczenia naszej wędrówki do Boga. Przypomina nam „dlaczego i w jakim celu wszystko istnieje”, ponieważ dobrze wie, jak szybko zapominamy o najbardziej podstawowej i „jedynie niezbędnej” rzeczy. Ponadto, to Ona daje nam odwagę, by nie rozpaczać, gdy problemy i przeciwności wydają się przysłaniać cel naszego życia.

Rozważanie Zmartwychwstania napełnia nasze dusze zdumieniem. Tak wielki triumf Chrystusa — jak wielka jest Boża miłość! Kto może się jej sprzeciwić! To dlatego Chrystus powstał z martwych, by pokazać nam nasze przyszłe zmartwychwstanie. My także powstaniemy, jeśli z wytrwałością dotrzemy na szczyt duchowego życia, postępując zgodnie z największym przykazaniem. Wysławiane człowieczeństwo Naszego Pana jest modelem i postacią chwały, która może stać się i naszym udziałem w niebie. Miłość za miłość! Jeśli będziemy miłować Go do samego końca, jeśli wraz z Nim będziemy ukrzyżowani i pogrzebani, to i z Nim wstaniemy z martwych.

Gdy zastanawiamy się nad Wniebowstąpieniem, Matka Boża pokazuje nam triumfalny marsz zwycięstwa Króla Królów, Jego wspaniały powrót do Ojca. Jak przywitany został w niebie przez błogosławionych? Ich odpowiedzią było to, co nazywamy ekstazą miłości, w której wszystkie oczy zwrócone są na Tego, który wstępuje do Królestwa Niebieskiego. Maryja dzieli się z nami Swą własną fascynacją na widok Chrystusa, Króla Miłości „obleczonego w szatę do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa Jego i włosy — białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby w piecu rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód. W prawej Swej ręce miał siedem gwiazd i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry. A Jego wygląd — jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy” (Apokalipsa 1, 13–16). Wspaniała postać Zmartwychwstałego Pana powinna nas przejmować podobnie, jak wstrząsnęła Pawłem, gdy ukazał mu się Chrystus przed bramami Damaszku: rzucony na ziemię, od tej chwili już na zawsze był więźniem Chrystusowej Miłości, sługą, przyjacielem i apostołem Chrystusa. Poczynając od tego dnia, Paweł żył tylko w jednym celu: „Chrystus moim życiem!”. To także największe pragnienie Maryi, byśmy — podobnie jak Apostoł Narodów i Ona sama — byli opanowani wielką miłością do Jej Syna.

Zesłanie Ducha Świętego przenosi nas do Wieczernika, gdzie Duch Święty „rozpala ogień Jego Miłości” w nas, podobnie jak uczynił to w Dniu Pięćdziesiątnicy w sercach Naszej Niebieskiej Matki, Apostołów i uczniów. Widzimy Matkę Bożą, otoczoną przez nich — co za fascynujące spotkanie! Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądała Maryja, gdy Duch Święty Ją napełnił. W historii świata ukazywała się niektórym „uprzywilejowanym” duszom, wizjonerom, którzy później próbowali opisać Jej niebiańskie piękno i majestat. W Fatimie: „Była bardziej olśniewająca niż słońce i promieniowała światłem bardziej jasnym niż intensywnym niż kryształowe szkło, napełnione mieniącą się wodą, gdy promienie palącego słońca przez nią przechodzą”. W La Salette: „Nagle zobaczyłam piękne światło, jaśniejsze od słońca… Uważnie spojrzałam w kierunku światła. Początkowo było nieruchome, lecz wkrótce zobaczyłam w nim inne światło, jeszcze bardziej olśniewające i poruszające się, a w tym świetle niewysłowionej urody Panią”. W Lourdes: „Była inna niż postacie ludzi, ponieważ biło z niej niesamowite światło, była piękna, tak cudownie i zupełnie inaczej piękna, że Bernadetta, nawet, gdyby była doskonałym artystą, nie mogłaby przedstawić jej piękna przy użyciu najlepszych nawet narzędzi… Bernadetta zobaczyła szczupłą kobiecą postać średniego wzrostu. Wyglądała bardzo młodo, na dziewczynę mniej więcej 20-letnią. Ale jej piękno i młodość miały w sobie coś niezwykłego. młodość sprawiała wrażenie, jak gdyby nigdy nie przeminęła i nie mogła przeminąć — jak gdyby była wieczna. I było jeszcze coś innego w tej młodej dziewczynie, czego nie można było wyrazić słowami. Jak gdyby można było połączyć wdzięk dziecięcej Najczystszej Dziewicy z głębokim i nieskończonym zrozumieniem, nieskończoną dobrocią Matki i majestatem Królowej”. Czyż nie dostrzegamy w tych opisach mocy Ducha Świętego, wychwalającego Jej piękno, w którego świetle chce On i nas także wynieść na wyżyny Jego Miłości?

Matka Boża jako pierwsza osiągnęła wiekuisty szczyt. Jej życie wzbiło się do nieba niczym miłosny płomień; Ona dosłownie umarła z miłości. Stało się to widoczne w Jej Wniebowzięciu, kiedy dotarła do końca Swej pielgrzymki, jako pierwsza z ludzi i gdzie pragnie doprowadzić wszystkie Swoje dzieci. Śmierć Maryi powinna być rozpatrywana w jako skutek pełni jej miłości. Miłość Matki Bożej była tak wielka, że nic nie mogło dłużej trzymać Ją tu, na ziemi. Dlatego też Jej odejście było tak rożne od śmierci jakiejkolwiek ludzkiej istoty, że wielu Ojców Kościoła nie nazywało tego śmiercią, lecz raczej dormitio, czyli zaśnięciem, po którym ‘obudziła się’, wzięta już do Nieba.

Ostatnia tajemnica chwalebna jest pieśnią zdumienia nad Jej wiecznym zwycięstwem. Nie powinniśmy jednak sądzić, że skoro Ona przebywa teraz w Niebie, to jest daleko od nas, pozostających wciąż na ziemi. Niebo wraz z jego Królową nie są daleko, ponieważ Ona nadal opiekuje się Swymi dziećmi tu i teraz. Królowa Nieba i wszystkich stworzeń powinna przyciągać nasz wzrok i nasze serca. Poprzez Nią, wszystkie dzieci są wezwane do przyjęcia korony chwały. Rozważanie tej tajemnicy Różańca powinno inspirować nas do pragnienia życia z myślą o Niebie, jednocześnie zaś uwalniać od trosk o przetrwanie na ziemskim padole. Ponad nim jest ta wielka rzeczywistość: tu, na ziemi, jedynie jej cienie. Tam jest nasz dom i nasze serca; tu — jedynie nasze tymczasowe zesłanie. To w Niej możemy powtarzać za świętym Franciszkiem: „Bóg mój i wszystko moje!”.
 
militia-immaculatae.org

avatar użytkownika gość z drogi

28. " Maryja jest naszym przewodnikiem i „drogą, która prowadzi nas

Maryja jest naszym przewodnikiem i „drogą, która prowadzi nas do Nieba”.
a więc módlmy się i kochajmy Ją,jak Naszą Matkę
serdeczności droga @Intix

gość z drogi

avatar użytkownika intix

29. Aby Matka Boża była bardziej znana...

- Matka Assunta FI - Szkoła Maryi - 14.01.2017 r.

https://youtu.be/0Rc47jpwtFE

Maryja, moja Mama. Dar Boga dla mnie. - Szkoła Maryi - 11.02.2017 r.
 

https://youtu.be/yzEYV4QxfIo


avatar użytkownika intix

30. List na marzec 2017



CZEŚĆ NIEPOKALANEJ!


Drodzy Rycerze! Drodzy Przyjaciele!

W setną rocznicę objawień Matki Bożej w La Salette, wielki prymas Polski, kard. August Hlond napisał: „Może już niedługo a Bóg upomni się o swe nieprzedawnione prawa. Druzgocącym uderzeniem osadzi rozszalałe siły piekielne. Zgniły i zbuntowany świat będzie przeorany biczem gniewu bożego. Przemoc zła padnie rozbita. Skończy się perwersyjny kult ateuszostwa. Przed majestatem Chrystusowym w miłości i oddaniu, ukorzą się ludzkie serca. Człowiek pojednany z Bogiem odgadnie sens bytu a w Królestwie Chrystusowym odnajdzie wreszcie warunki szczęścia i pokoju”.

Powtórzmy te słowa obecnie, w roku setnej rocznicy objawień Matki Bożej w Fatimie; powtórzmy je z pamięcią o słowach, których nauczył nas sam Pan Jezus i które wypowiadamy codziennie: „przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Nadzieja złożona w Chrystusie Panu i Jego Najświętszej Matce zawieść nie może. Jako słudzy Jezusa i Maryi jesteśmy zobowiązani do nadziei... Cnota ta jest naszym duszom potrzebna tak jak woda i chleb są potrzebne ciałom, wyklucza zniechęcenie, przygnębienie, upadek ducha. Uwalnia od balastu, który bardzo utrudnia (czy wręcz uniemożliwia!) jakikolwiek postęp w życiu duchowym. Bądźmy ludźmi nadziei płynącej z Ewangelii, z Tradycji, z objawień Matki Bożej w Fatimie. Bądźmy ludźmi chrześcijańskiej nadziei!


W Niepokalanej,
Wasz współrycerz
 

militia-immaculatae.org
* * *
Do tego wzruszającego Listu, za który serdeczne Bóg zapłać...  pozwolę sobie dołączyć pełną treść:
=> Kard. August Hlond na 100-lecie Objawienia

***
Z Panem Bogiem...i z Matką Bożą...

avatar użytkownika intix

31. MARYJA I MSZA ŚWIĘTA

Kazanie wygłoszone na pierwszym spotkaniu Szkoły Maryi
Ks. Grzegorz Śniadoch IBP – 14 stycznia 2017 r.


https://youtu.be/9Fe1NhE6nP0




avatar użytkownika intix

32. Ku Fatimie 2017 (cz. XIX)


Duchowość Nabożeństwa do Niepokalanego Serca – Pontevedra, 15 lutego 1926 r.

W Pontevedra Matka Boża zaprosiła swe ukochane dzieci do swego szeroko otwartego Serca, aby weszły do niego poprzez nabożeństwo, które sama przekazała. Nabożeństwo to jest tak bardzo ważne, że Niebo uznało za konieczne przekazać zarówno wskazówki praktyczne, jak i głębsze duchowe rozumienie.

Dwa miesiące po objawieniu w dniu 15 lutego 1926 r., Dzieciątko Jezus ukazało się postulantce Łucji, pytając ją: "Czy ogłosiłaś światu, to co Niebieska Matka poprosiła?" — "Mój Jezu! Wiesz co mój spowiednik powiedział mi w liście, który przeczytałam Ci. Powiedział, że ta wizja musi się powtórzyć, muszą zaistnieć fakty, które pozwolą w to uwierzyć, a sama Matka Przełożona nie była w stanie rozpowszechnić nabożeństwa".

"Prawdą jest, że Matka Przełożona sama nic nie może zrobić, ale z moją łaską, może zrobić wszystko. Wystarczy, że spowiednik da ci pozwolenie, a przełożony ogłosi to, aby ludzie mogli uwierzyć, nawet jeśli nie będę wiedzieć, komu zostało to objawione. "

"Ale mój spowiednik powiedział w swoim liście, że to nabożeństwo już istnieje na świecie, ponieważ wiele dusz przyjmuje Komunię św. w każdą pierwszą sobotę miesiąca na cześć Matki Bożej i piętnastu tajemnic różańca".

"Prawdą jest, córko Moja, że wiele dusz zaczyna, ale niewiele potrafi wytrwać do samego końca, a z tych, którzy wytrwali, odprawić w taki sposób, aby otrzymać obiecane łaski. Dusze, które odprawią pięć pierwszych sobót z gorliwością, aby zadośćuczynić Sercu swojej Niebieskiej Matki, sprawią mi więcej przyjemności, niż ci, którzy odprawią piętnaście, ale z letnością i obojętnością. "

"Mój Jezu! Wiele dusz ma trudności ze spowiedzią w sobotę. Czy pozwolisz, aby spowiedź w ciągu ośmiu dni była ważna?".

"Tak. Może nawet być później, pod warunkiem, że dusze są w stanie łaski, gdy przyjmują Komunię św. w pierwszą sobotę i że mają intencję uczynienia zadośćuczynienia Najświętszemu Sercu Maryi".

"Mój Jezu! A ci, którzy zapomną o tej intencji?".

"Mogą to zrobić przy następnej spowiedzi, wykorzystując pierwszą okazję do spowiedzi".

ROZWAŻANIE:

Objawienie Pana naszego w Pontevedra jest o wiele ważniejsze, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Jest to nie tylko praktyczne pokierowanie z nieba, ale uroczyste przypomnienie od samego Pana Jezusa, aby skupić się na tym, co istotne, na fundamencie lub poleceniach, na których nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi musi być ustanowione.

Pan Jezus przekazuje Swoje pierwsze polecenie w odpowiedzi na zarzut, że Przełożona s. Łucji nie jest w stanie sama rozpowszechnić nabożeństwa w Kościele: “Prawdą jest, że Matka Przełożona sama nic nie może zrobić, ale z moją łaską, może zrobić wszystko”. Słowem kluczowym tego zdania jest “moja łaska”, które wyjaśnia, w jaki sposób zawsze znajdować się na płaszczyźnie nadprzyrodzonej. Fatima to praktyczny traktat o doktrynie łaski. Ukazuje triumf łaski nad naturą, życia nadprzyrodzonego nad życiem czysto naturalnym. Celem jest uwolnienie ogromnej łaski nawrócenia i uświęcenia dla świata, przez ludzi wypełniających prośby Matki Bożej. Obietnica Fatimy jest tak daleko poza zasięgiem natury, że jedynie całkowite i ślepe zaufanie w łaskę Bożą umożliwia przyjęcie jej. W zamian za wypełnienie prostych praktyk pobożności, Pan Jezus oferuje ogromne korzyści: nawrócenie Rosji, odnowienie Kościoła i zbawienie wielu dusz. Ponieważ te korzyści są tak bardzo nieproporcjonalne do naszych mizernych działań, Fatima prosi o jasne postanowienie, aby patrzeć na życie z perspektywy nadprzyrodzonej, perspektywy, bez której jesteśmy bezsilni i "nic nie możemy zrobić".

Całkowita ufność w łaskę Boga Wszechmogącego w połączeniu ze ślepym i wiernym przestrzeganiem próśb Matki Bożej z pewnością może przynieść wspaniałe wyniki.

Druga wskazówka Pana Jezusa dotyczy wytrwałości i samolubnego braku zainteresowania: “Prawdą jest, córko Moja, że wiele dusz zaczyna, ale niewiele potrafi wytrwać do samego końca, a z tych, którzy wytrwali, odprawić w taki sposób, aby otrzymać obiecane łaski”. Pan Jezus odnosi się do dwóch rodzajów nieporządków w naszym życiu duchowym, które często czynią wiele naszych wysiłków bezowocnymi: zaczynamy  z entuzjazmem, a kończymy porażką. Dwie wady, które umniejszają wartość i skuteczność naszych nabożeństw, to: brak wytrwałości i osobisty egoizm, który szuka jedynie "zysku", który odprawia nabożeństwa w celu uzyskania łask. Łatwo zauważyć, jak te dwie postawy są ściśle ze sobą powiązane: jeśli po pewnym czasie nie doświadczamy żadnych zauważalnych korzyści, jesteśmy skłonni zrezygnować z nabożeństwa.

Dlatego zawsze musimy być czujni wobec takiej postawy i oczyścić nasze intencje. Częste rozważanie ogromnej miłości Niepokalanego Serca Maryi podniesie nasze życie duchowe z dna ludzkiego egoizmu i pomoże nam wypełnić Jej wolę jako, po pierwsze i najważniejsze, osobisty i odwzajemniony akt miłości wobec Niej, ożywiony czystym pragnieniem chwały Bożej, na Jej cześć i pocieszenie, a po drugie, aby podarować Jej "bukiet kwiatów", czyli wiele dusz.

Pamięć o wielkiej hojność Matki Bożej, widocznej przez cuda i przysługi w całej historii, będzie najlepszym argumentem, aby wierzyć z ufnością, że jest potężna i spełni swe obietnice, kiedy zechce, i że zrobi to na pewno w najlepszym momencie dla nas.

Trzecie polecenie Pana Jezusa dotyczące nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi ma na celu podniesienie jakości naszej pobożności: “Dusze, które odprawią pięć pierwszych sobót z gorliwością, aby zadośćuczynić Sercu swojej Niebieskiej Matki, sprawią mi więcej przyjemności, niż ci, którzy odprawią piętnaście, ale z letnością i obojętnością”. Zbyt często nasze nabożeństwa zdradzają niedoskonałe rozumienie modlitwy, koncentrując się przede wszystkim na wypowiadanych słowach i ilości modlitw.

Skupiamy się na obrzędzie — formie zewnętrznej — naszych modlitw, a zaniedbujemy duszę, która jest istotną częścią modlitwy. Pan Jezus przypomina nam, że każda prawdziwa modlitwa musi pochodzić z serca, a jej wartość nie leży w jej długości, ale w naszej żarliwości i czystości intencji. Zawsze należy starać się o jakość modlitwy, co jest bardzo miłe Bogu. Co Mu się podoba najbardziej? — zapał i duch zadośćuczynienia. Nasz Pan sam uczy nas poprzez ducha zadośćuczynienia wkomponowanego w Orędzie Fatimskie, jak wzrastać w gorliwości i wzbogacać naszą modlitwę: musimy prawdziwie się smucić, widząc jak najukochańszy Bóg jest ciągle obrażany, i pragnąć Go pocieszać.

militia-immaculatae.org

avatar użytkownika Maryla

33. "Matka Boża przypomniała

"Matka Boża przypomniała ewangeliczną prawdę, że ludziom do szczęścia tak naprawdę potrzebny jest tylko Wszechmocny Bóg, który stworzył nas dla siebie i pragnie podzielić się z nami pełnią szczęścia" - głosi projekt sejmowej uchwały„w sprawie uczczenia setnej rocznicy objawień fatimskich”, którą chce przyjąć PiS.

http://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/0/448D2C07008D496DC12580DF004602C7/$File/1372.pdf

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

34. Ku Fatimie 2017 (cz. XX)

Uzasadnienie nabożeństwa Pięciu Sobót – Tuy 29 marca 1930 r.

Chcąc mieć większą jasność co do nabożeństwa do Niepokalanego Serca, spowiednik Siostry Łucji zapytał ją: dlaczego Matka Boża chce poświęcenia pięciu sobót, a nie dziewięciu, albo siedmiu na cześć boleści Matki Bożej? W objawieniu z 29 maja, sam Pan Jezus dał odpowiedź:

"Moja córko, powód jest prosty. Istnieje pięć rodzajów znieważania i bluźnierstw popełnianych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi:

1. Bluźnierstwa przeciwko Niepokalanemu Poczęciu.

2. Bluźnierstwa przeciwko jej dziewictwu.

3. Bluźnierstwa przeciwko jej Boskiemu macierzyństwu, odmawiające jednocześnie uznania jej za Matkę całej ludzkości.

4. Bluźnierstwa tych, którzy publicznie starają się zasiać w sercach dzieci obojętność lub pogardę, a nawet nienawiść do Niepokalanej Matki.

5. Obrażanie przez tych, którzy znieważają Ją bezpośrednio poprzez Jej święte wizerunki.


Słuchaj, moja córko, powody, dla których Niepokalane Serce Maryi natchnęło mnie, aby prosić o ten mały akt zadośćuczynienia, a w zamian za to, przełożyć miłosierdzie moje na odpuszczenie duszom, które miały nieszczęście obrazić ją. A co do ciebie, staraj się poprzez swoje modlitwy i ofiary skierować moje miłosierdzie na litość dla tych biednych dusz".

"Czy ci, którzy nie będą w stanie wypełnić warunków w sobotę, mogą to zrobić w niedzielę?"

"Praktykowanie nabożeństwa w niedzielę po pierwszej sobocie będzie również zaakceptowane, jeśli moi kapłani z uzasadnionej przyczyny pozwolą tym, którzy o to poproszą”.

ROZWAŻANIE:


Objawienie to jest wspaniałym wprowadzeniem w kolejne płaszczyzny w orędziu Fatimskim. Jest to ważne wyjaśnienie wielkości niektórych grzechów, które obrażają Pana Boga i Matkę Bożą. Z poprzednich objawień Anioła i Matki Bożej, poznaliśmy, że grzech jest przyczyną "smutku" Pana Boga i że jest to przyczyną potępienia biednych grzeszników; szczególną uwagę zwrócono na najbardziej powszechne grzechy: nieczystości, gniew, nienawiść, zazdrość, pycha. Zostały także przekazane ostrzeżenia przed grzechami związanymi z tzw. "błędami Rosji": straszna obojętność wobec ogromnej miłości Boga, zaniedbywanie własnego zbawienia, przytłaczający materializmu i pragnienie ziemskich przyjemności oraz instytucje światowe opisane w Apokalipsie jako bestie w służbie piekielnego smoka.

Teraz, w tym objawieniu, Pan Jezus  mówi o innym grzechu. Po raz pierwszy w objawieniach Fatimskich, słyszymy odniesienie do bluźnierstwa, grzechu należące do najgorszej kategorii grzechów przeciwko pierwszemu przykazaniu Bożemu.

Złośliwość grzechu może być różna w swojej intensywności. Gdy grzesznik popełnia moralne zło – grzech - nie zdając sobie sprawy, jak bardzo obraża Boga, jego grzech nie jest tak ciężki, choć nadal obiektywnie popełnia grzech. Częściej jednak grzesznik wybiera moralne zło, wiedząc doskonale, że jest to jakiegoś rodzaju zło, i wtedy mamy do czynienia również z subiektywnym grzechem. W tym przypadku, zło grzechu jest większe. Na przykład, jeśli ktoś zganiłby twoją matkę w przekonaniu, że jest ona godna nagany i zlekceważenia, nie ma grzechu subiektywnego, jeśli został on nakłoniony, będąc w błędnym mniemaniu, że zasłużyła na takie traktowanie. Sama w sobie jednak taka obraza jest obiektywnie wykroczeniem i niesprawiedliwością wobec matki. Z tego powodu,  protestanci obiektywnie bardzo często obrażają Matkę Bożą i bluźnią Jej, gdy odmawiają Jej przywilejów i czci, choć subiektywnie nie są winni, ponieważ są bez zrozumienia, zaślepieni nieprzemożną ignorancją spowodowaną ich przywiązaniem do nauki fałszywej religii.

A co w tym objawieniu uważane jest za bluźnierstwo? Herezje zaprzeczające fundamentalnej doktrynie wiary dotyczącej Matki Bożej! Herezja jest najgorszym grzechem intelektualnym, straszniejszym niż jakikolwiek inny grzech, największym wystąpieniem przeciwko Bogu, gorszym niż morderstwo czy cudzołóstwo. Wiemy, że od początku ery chrześcijańskiej, herezje były najskuteczniejszą bronią diabła przeciwko Kościołowi.

Poprzez herezje, stara się on zniszczyć lub przynajmniej osłabić Kościół. Ale ze wszystkich herezji, najbardziej obraźliwe są te przeciwko Matce Bożej! Obrażają Ją one na trzy sposoby: po pierwsze obrażają Jej wewnętrzne piękno i niepokalaną czystość, po drugie obrażają Jej rolę w dziele zbawienia pośród ludzi, a wreszcie obrażają nawet Jej duchową obecność w Jej ukochanych dzieciach w stopniu, w jakim Ją naśladują, jak również w Jej świętych obrazach.

Takie herezje znieważają i obrażają miłościwe Serce Maryi znacznie bardziej nawet niż "błędy Rosji", a pilne wezwanie s. Łucji przez Pana Jezusa do wynagrodzenia, podkreśla wagę takich przestępstw. Ponieważ wyraźnie jesteśmy w czasach ostatecznych, orędzie Fatimskie pokazuje nam, że takie bluźnierstwa przeciw Matce Bożej muszą mieć coś wspólnego z drugą apokaliptyczną bestią w służbie piekielnego smoka, opisaną jako "fałszywy prorok", który pojawia się "jak baranek, ale mówi jak smok ". Niektórzy mogą się sprzeciwać temu argumentowi, że wszystkie wymienione bluźniercze herezje (z wyjątkiem 4-tej) przypominają dawne ataki przeciwko Matce Bożej, szczególnie te protestanckie, i nie mają nic wspólnego z próbami w późniejszych czasach.

Odpowiedzią na ten zarzut jest, że według kard. Cerejera, Fatima zapoczątkowuje nową erę w Kościele i w historii - "erę Niepokalanego Serca Maryi" – oraz że czasy ostateczne powierzone są mocy Kobiety w Apokalipsie, która zwycięży w ostatecznej walce.

To wyjaśnia słowa Pana Jezusa: ostateczna bitwa między niebem a piekłem będzie walką między szatanem a kobietą. Chociaż diabeł gwałtownie atakuje, to wie, że jego wysiłki ostatecznie będą daremne, bo nie może jej pokonać. Więc rzuca swe wojska przeciwko niej z desperacją i nienawiścią, żeby ją ośmieszać, szkalować, zachęcać ludzi do obojętność wobec niej, próbuje trzymać ludzi z dala od niej aż do ich wiecznego potępienia (4-ty powód).

Przeciwko tym atakom Pan Jezus wzywa do aktów zadośćuczynienia, które są szarżą w tej zaciekłej wojnie między szatanem a kobietą. Poprzez zadośćuczynienia, stajemy po Jej stronie i bronimy jej honoru przed agresją wroga. Im bardziej diabeł i jego sprzymierzeńcy Ją znieważają, tym bardziej musimy otoczyć Ją miłością i wiernością. Każdy akt zadośćuczynienia, jak jednym ciosem, odpiera wroga, osłabia jego energię i uszczupla wojsko poprzez nawrócenie dusz i powołanie ich do armii Matki Bożej jako Rycerzy,  pojmujących i broniących honoru swojej Matki.

Rozważmy teraz po kolei bluźnierstwa wymienione przez Pana Jezusa i postarajmy się zrozumieć, co one dla nas znaczą, bo tylko wtedy, gdy pojmiemy strategię wroga i zasięg jego ataków, możemy skutecznie kontratakować poprzez nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca!

1. Bluźnierstwa przeciwko Niepokalanemu Poczęciu.

Trzy ruchy w historii świata negowały dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Protestantyzm kategorycznie odmawia przypisywania jakichkolwiek szczególnych przywilejów Maryi, ponieważ protestanci postanowili uważać Ją za takiego samego grzesznika jak reszta ludzkości. Schizmatyckie prawosławie, natomiast, na ogół wierzy w przywilej Niepokalanego Poczęcia, ale nie uznaje go jako dogmatu - objawionej prawdy wiary, ale po prostu jako pobożną opinię teologów lub co najwyżej jako powszechne wierzenie Kościoła. Wreszcie, istnieją katolicy, którzy,  zarażeni błędami modernizmu, wątpią w przywileje Matki Bożej i uważają kult nabożeństwa wobec Niej jako przesadzony, nieaktualny, a nawet w opozycji do "nowego" Kościoła, w którym Niepokalane Poczęcie jest barierą ku "jedności" wszystkich chrześcijan. Dekret o ekumenizmie na Soborze Watykańskim II rozróżnia podstawowe doktryny wspólne dla wszystkich chrześcijan oraz inne drugorzędne, często kontrowersyjne doktryny. Aby wszystkie religie chrześcijańskie doszły do porozumienia, dekret zakładał, że nauczanie drugorzędne Kościoła powinno zostać odłożone na bok, a wśród tych "drugorzędnych" nauk umieścili Niepokalane Poczęcie. Dlatego też, w imię ekumenizmu, dogmat wiary został odłożony i zignorowany, co prowadzi do praktycznego odrzucenia uznanego i zdefiniowanego dogmatu. Tego rodzaju niewierność ze strony samych katolików jest z pewnością najgorszym bluźnierstwem wobec Matki Bożej.

Pójdźmy dalej: Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny ma wybitnie praktyczne znaczenie dla nas. Podczas gdy Ona jedna została poczęta bez grzechu pierworodnego, dla reszty ludzkości, natura ludzka jest poważnie skażona, i grzech pierworodny jest jak trucizna, którą musimy uleczyć w sobie, ponieważ grzech zaraża naturę ludzką  skłonnością  do zła, którą musimy zwalczyć przez całe nasze życie. W ten sposób jesteśmy stale zajęci duchową walką z wrogiem ludzkości, który nakłonił Adama do grzechu na samym początku i zranił naturę ludzką tak głęboko. A jeszcze możemy czuć się zmęczeni, zdezorientowani i zniechęceni z powodu ciągłej walki i widocznych trudności w życiu duchowym. Odwołanie się do Niepokalanego Poczęcia w modlitwie jest  wielkim wsparciem dla nas: Jej duchowa protekcja  kontynuuje zmaganie w naszym imieniu,  przez odnowienie naszej upadłej natury łaską Bożą.

Gdy znajdujemy się blisko Niej, wyraźniej widzimy trujące skutki i zepsucie grzechowe, a co za tym idzie również lekarstwo dla naszej osłabionej natury ludzkiej. W jaki sposób Ona przekazuje nam tę wiedzę? Poprzez kontrast, umieszczając nasze upadłe człowieczeństwo w świetle Jej Niepokalanego Serca. Wtedy możemy dostrzec ukryte źródła deprawacji i perfidne sidła diabła; obok Niej, zostajemy natchnieni, aby przyjąć wzorce jej prawości, czystości i pokory.

Z tego punktu widzenia, możemy zrozumieć destrukcyjne i demoralizujące skutki odrzucenia Niepokalanego Poczęcia. Tego rodzaju herezja jest umyślną ślepotą na nieskalany i doskonały plan, który Bóg miał dla nas na początku, plan abyśmy przyjęli doskonałość podobną do tej ucieleśnionej w Matce Bożej. Ona jest żywym urzeczywistnieniem maksymalnych ludzkich zdolności, a wrogowie prawdy zmusiliby nas do zapomnienia o tym arcydziele Bożej łaski. Architekt jest niezdolny do wybudowania budowli, jeśli jego plany zostały utracone lub zabrane, tak również bez Niepokalanego Poczęcia jesteśmy niezdolni do stworzenia autentycznego życia duchowego. Aby wynagrodzić to bluźnierstwo trzeba przywrócić na świat doskonały wzorzec Bożego stworzenia.

2. Bluźnierstwa przeciwko Jej Dziewictwu.  

Kościół katolicki potwierdza wieczyste dziewictwo Matki Bożej. Istota Jej dziewictwa nie polega jedynie na fizycznej integralności jej ciała, ale co ważniejsze, na Jej czystości i całkowitym poświęceniu się Bogu. W obu tych przypadkach była dziewicą przed, w trakcie, jak i po narodzinach Pana Jezusa. Przywilej dziewiczego macierzyństwa przynależy jedynie Maryi. Oznacza to, że jej macierzyństwo nie uszczupliło w żaden sposób Jej dziewictwa; było ono raczej cudowną dziewiczą konsekracją. Jej wielkie piękno można odnaleźć w głębi jej dziewictwa, które jest niejako cechą doskonałego arcydzieła w rękach Boga. Zaprzeczanie dziewictwu Maryi jest zaprzeczaniem mocy i chwały Bożej. Gdy Jej wieczyste dziewictwo zostaje zanegowane, musi zostać zastąpione przez słabość ciała, duszę skłonną do zła, skalaną przez zmazę grzechu pierworodnego, utratę dziewiczego piękna w Tej, którą Bóg wybrał jako swoją matkę. Maryja zostaje zredukowana do stanu czysto ludzkiego, prostej kobiety, zwykłej ale dobrej dziewczyny. Protestantyzm, przez pojmowanie Maryi w ten sposób, hańbi doskonałe dzieło Boże w Matce Bożej. Jak nikczemny jest protestantyzm w stosunku do Matki Bożej, tak ci, którzy są w Kościele, a zaprzeczają jej przywilejom są gorsi, bo ich niewierność jest  zdradą nauczania Kościoła; oni niszczą Kościół od wewnątrz swoją obłudą. Przez pewien czas hierarchia kościelna nie mogła korygować lub potępiać modernistów, gdyż wydawało się, na zewnątrz, że są oni wiernymi wielbicielami Matki Bożej. Podstępną mową jednak, później uzasadniali Jej przywileje, aby w ten sposób pozbawić Ją czci. Papież Pius X przejrzał ich strategię, gdy moderniści "zdradzali" się otwarcie przecząc dziewictwu Maryi. Święty Papież natychmiast potępił ich perfidię.

Aby bardziej docenić znaczenie Niepokalanego Poczęcia, musimy pamiętać, że w całej historii Kościoła, dziewictwo konsekrowane zawsze było wysoko cenione przez wszystkich katolików. Podobnie jak ksiądz jest postrzegany jako uosobienie obecności Chrystusa na ziemi, tak dziewice konsekrowane uważane są za żywy symbol obecności "Dziewicy Dziewic". Hebraizm "dziewica dziewic" oznacza, że Maryja jest nie tylko nad-wybitną dziewicą, ale również jest archetypem, ideałem całego dziewictwa. Papież Pius XII poucza: "O tym, że dziewictwo zawdzięcza swoje pochodzenie Maryi zaświadcza Atanazy, a Augustyn jasno naucza, że "godność dziewictwa zaczyna się od Matki Pana" (Encyklika Sacra Virginitas, nr 65). Wzór dziewictwa Maryi jest źródłem piękna wszystkich dziewic, wewnętrznym źródłem harmonii i integralności. Ponieważ jednak doskonałe dzieło Boga jest kobietą, dlatego wszystkie stworzenia, które uczynił, kobiety, a zwłaszcza dziewice, mają szczególny związek z Maryją, a ich najzupełniejsze przeznaczenie polega na staniu się, że tak powiem, promieniem tego słońca, bladym obrazem i kopią. Z każdego z tych obrazów promień pierwotnego planu Boga ukazuje się ciemności świata, niczym powiew raju, jak tajemnicze lśnienie owego "nowego nieba i nowej ziemi". To, ponad wszystkimi innymi, jest wielkim obowiązkiem kobiety: być obrazem, żywą ikoną Niepokalanej. Dlatego jest to tak konieczne dla kobiety, dziewicy, śledzić swój prototyp.

Maryja daje przykład dziewiczego życia i powołania, a doskonałość kobiecej natury dokonuje się przez  uleganie Jej: w takim stopniu, w jakim kobieta odzwierciedla Ją w swoim życiu, staje się szlachetna, silna, czysta i nadnaturalnie piękne. Wszyscy święci zdali się na Jej Serce, jak płynna materia na formę, i w ten sposób zostali uformowani zgodnie z Jej wzorem. Ona obejmuje całą świętość w sobie, Ona jest źródłem wszystkich najróżniejszych form dziewictwa, począwszy od najbardziej ukrytych dziewcząt, które nieznane światu, pełnią swoją służbę z największą skromnością, do najbardziej podniosłych, nadzwyczajnych misji tych kobiet, które mają pokazać światu siłę i moc dziewiczego piękna,  jak św. Katarzyna ze Sieny i św. Joanna d'Arc, Dziewica Orleanu, albo św. Teresa od Dzieciątka Jezus.

Kościół,  modląc się do Maryi lub przemawiając o Niej, używa wspaniałego tytułu Beata Maria Semper Virgo - Najświętsza Maryja, zawsze Dziewica. W ten sposób Kościół podkreśla ponadczasowy, stały i wieczny charakter dziewictwa Maryi. Słowo semper dowodzi dziewictwa w Matce Bożej, które przewyższa zmienną i przemijającą naturę świata, osobistego przymiotu w Niej, które jest trwałe i wieczne.

Tak więc Maryja, SEMPER VIRGO, wyraża w porządku stworzenia bezgraniczne dziewicze piękno czystej, gorejącej i nieskończonej miłości Boga. Każda dusza dziewicza uczestniczy w Jej wieczystym dziewictwie, a Kościół ponadto uczy nas, że w Niebie, udział ten charakteryzuje się szczególnym znakiem godności, noszonym przez błogosławionych, zwanym "aureolą" lub halo. Dziewice, tak samo jak męczennicy i Doktorowie Kościoła posiadają tę wyjątkową nagrodę w niebie odpowiadającą szczególnie chwalebnej i wyjątkowej naturze zwycięstwa, które odnieśli w wyścigu po niebiańską koronę.

Mając to na uwadze, możemy lepiej zrozumieć, jak bardzo niemoralne są bluźnierstwa tych, którzy odrzucają Niepokalane Poczęcie. Ich herezja zamazuje pamięć o najpiękniejszym na ziemi przejawie niepokalaności Bożej, Matki Bożej. Atakowanie wiecznego dziewictwa Matki Bożej, jest atakowaniem Bożej mądrość i samej miłość stwórczej.

3. Bluźnierstwa przeciwko Jej Boskiemu Macierzyństwu, i odrzucenie jej roli jako Matki ludzkości.

W tym wypadku Pan Jezus mówi o podwójnym bluźnierstwie, już nie tylko przeciwko osobie Matki Bożej, ale przeciwko jej podwójnej misji zbawczej: pierwszą Jej misją jest rola w życiu samego Zbawiciela, drugą jest rola jako Matki Jego Mistycznego Ciała.  Fundamentalnym dogmatem dotyczącym Matki Bożej jest dogmat Jej Boskiego Macierzyństwa. Jest to zasadniczy przywilej Jej osoby, na którym opierają się wszystkie Jej pozostałe przywileje i Jej rola w Odkupieniu.

Bł. John Henry Newman wyjaśnia, że wszystkie wyznania chrześcijańskie uznają, że Maryja jest Matką Jezusa Chrystusa, ale wiele z nich ma niekompletną wizję dawnej herezji nestoriańskiej, która widzi Maryję jedynie jako matkę człowieczeństwa Jezusa, i nie akceptuje Jej jako Matki Boga. W rezultacie, zaprzeczają jej współudziałowi w dziele Odkupienia, i nie postrzegają Maryi jako mającej znaczenie w osobistym zbawieniu.

Duchowe macierzyństwo Matki Bożej jest Jej podstawową misją w Kościele z członkami Mistycznego Ciała. Zaprzeczenie Jej duchowemu macierzyństwu jest odmową wysłuchania i zrozumienia najcenniejszego testamentu Naszego Pana, gdy wisiał umierając na Krzyżu i dał nam Swoją Matkę jako naszą Matkę: "Synu, oto Matka twoja". Jeśli nie przyjmiemy sensu tych słów, wtedy Maryja nie ma żadnego z nami związku, a my nie będziemy mieć miejsca wśród członków Kościoła.

Jeśli tak jest, to jej działalność w historii świata, a zwłaszcza jej poszczególne objawienia są jedynie pustymi złudzeniami i strasznym zwiedzeniem wiernych. Takie bluźnierstwo bezpośrednio hańbi tajemnicę Niepokalanego Serca Maryi, które zostało tak wyraźnie ukazane w całym orędziu fatimskim, jako niewyczerpana miłość naszej niebieskiej Matki do swoich dzieci, którym daje ona wszystko, co otrzymuje od Boga i Sama posiada.

W praktyce, macierzyństwo Maryi jest wzorem i miarą idealnego macierzyństwa na ziemi, które ma być echem Jej Boskiego Macierzyństwa. Każda matka jest w stanie doskonale przeżyć własne macierzyństwo widząc je oświetlone Macierzyństwem Maryi. Rodzice chrześcijańscy powinni postrzegać swoje dzieci jako dar od Boga, powinni widzieć w każdym dziecku obecności Bożego Dzieciątka. Poczęcie i noszenie dziecka w łonie matki powinno stać się żywym przypomnieniem i "odwzorowaniem" poczęcia Maryi Słowa Wcielonego i Jej niesienia Jezusa Chrystusa w sercu. Narodziny i wychowanie dziecka powinno być rozumiane jako boska misja, to znaczy, jako ofiarowanie i obwieszczenie Jezusa Chrystusa światu: Chrystus może być zatem widziany w każdej duszy. Sam Jezus potwierdza to, gdy mówi, że kto czyni Jego wolę na ziemi jest jego "bratem, siostrą i matką".

Ponadto, katolicka doktryna Macierzyństwa Maryi ukazuje nam prawdziwą relację między Matką Bożą a Panem Jezusem jako wzór naszej relacji z Jezusem Chrystusem. Tu na ziemi On chce zostać nam objawiony najpierw w taki sam sposób, w jaki uświadamiamy sobie obecność dziecka - jako ktoś, kto jest mały i nieznaczący dla świata.

W ten sam sposób, Pan Jezus ukrywa Siebie w Eucharystii pod skromnymi postaciami chleba i wina. Chce abyśmy Go kochali jak Maryja Go kochała - to znaczy, tak jak matka kocha swoje dziecko - bo nie ma czulszego związku miłosnego na ziemi niż matki i dziecka. Ale idealny związek, który Pan Jezus nam objawia, to nie tylko naturalne i fizyczne zjednoczenie matki i dziecka, lub macierzyństwo splamione przez grzech pierworodny i egoistyczne ludzkie pragnienia. To co jest "matczyne" w naszej relacji z Chrystusem jest aktem wstąpienia w ideał osoby Maryi i przyjęcia Jej macierzyństwa, jako naszego przewodnika w drodze do bliskości z Jezusem. Musimy odkryć ten sposób, w jaki jest ona Matką Syna wiecznego, jak Go wychowywała, jak żyła w Jego obecności i rozmawiała z Nim, ponieważ Ona połączyła pełny szacunek dla Jego majestatu z najgłębszą z możliwych bliskością czystej miłość. Aby zachować nasze zjednoczenie z Chrystusem od abstrakcyjności i nierealności, Bóg dał nam realistyczny i głęboki, konkretny ideał matki i syna, bo czyż doświadczenie rodzicielstwa nie jest jednym z najbardziej wzniosłych rzeczywistości w życiu człowieka?

I znowu, wszystkie te praktyczne, ale też inspirujące cechy Boskiego Macierzyństwa Maryi Panny zostaną utracone, jeśli doktryna Jej duchowego macierzyństwa będzie zaprzeczana. Z tego wszystkiego widzimy, w jaki sposób ataki na fundamentalne dogmaty dotyczące Najświętszej Maryi Panny mogą zniszczyć cały gmach naszego życia duchowego.

4. Bluźnierstwa tych, którzy publicznie starają się zasiać w sercach dzieci obojętność lub pogardę, a nawet nienawiści do Niepokalanej Matki.

Poza bezpośrednimi bluźnierstwami: doktrynalnymi wypaczeniami i herezjami, istnieją również pośrednie niemoralne bluźnierstwa. Aborcja na przykład, jest niemoralna, ale nie jest bezpośrednim bluźnierstwem. Demoralizujące grzechy tej kategorii są nazywane "zgorszeniami",  ponieważ prowadzą one niewinnych do zła. Najgorszymi spośród tych grzechów jest uwodzenie dzieci, szczególnie do grzechów przeciwko czystości.

Według Ewangelii, te grzechy są jednymi z najgorszych, tak że byłoby lepiej, aby ten, przez którego zgorszenia przychodzą "nie urodził się". Serce dziecka jest niewinne i otwarte. Dziecko chłonie wszystko, co odbiera i jest otwarte na wszystko, co wchodzi w jego umysł i serce. Jeśli dziecko jest narażone na działanie zła,  łatwo mu będzie skłaniać się do zła przez resztę życia.

Zgorszenie może być również bluźniercze, jeśli taka niemoralność bezpośrednio obraża Boga i Jego tajemnice. Pan Jezus odnosi się do tego rodzaju zgorszeń bluźnierczych u tych, którzy są obdarzeni autorytetem (polityków, pracodawców, nauczycieli, rodziców), którzy wykorzystują swoją władzę do nakłonienia swoich podwładnych do grzechu. Serce dziecka jest jak żyzna gleba, w którym cokolwiek zostanie zasadzone będzie rosnąć, czy jest to dobre, czy złe, więc Pan Jezus słusznie odnosi się do tych, którzy publicznie "sieją" obojętność, pogardę, a nawet nienawiść do Matki Bożej, w sercach młodych. Jest to zbrodnia zgorszenia.

Do jakiego wynagrodzenia za te zbrodnie jesteśmy wezwani? Mamy czynić pokutę za zaciekłe ataki wroga, przez które zatraca tyle dusz i czyni  je ślepymi na łaskę nawrócenia. W zbrodniach przeciwko młodzieży, szatan używa swej najbardziej podstawowej strategii, swej najmniejszej złośliwości, korzystając z niewinności i prostoty dzieci, które nie są w stanie się bronić. Można porównać to do uzbrojonego wojska atakującego bezbronne miasto i zabijającego starszych i dzieci.

Ten tchórzliwy sposób "walki" stał się dziś powszechny i jawny w postaci indoktrynacji. Młodzież, od najmłodszych lat, ma wszeptywaną ideologię rewolucyjną prosto w uszy, strategia, który jest uznana i zatwierdzona przez autorytety. Pierwszym krokiem jest zasianie obojętności, metoda używana powszechnie przez komunistów, masonów i modernistów. Tworzy ona klimat ogólnego spojrzenia na życie, które oddziałuje na całą postawę człowieka. Świeckie otoczenie w rodzinach i szkołach, życie publiczne zdominowane przez sprawy światowe – robią z materializmu serce ludzkiej egzystencji. Prawie niezauważalnie, sekularyzm napełnia ludzi przenikliwym nastawieniem na siebie – własne ego - wraz z obsesyjnym pragnieniem wolności od jakiegokolwiek przymusu. Taka mentalność sprawia, że ludzie stają się powierzchowni, i mają powszedni stosunek do transcendentnych prawd wiary. To prowadzi do równie lekceważącej i banalizującej postawy odnośnie przynęt i pokus wroga. Dobroć i dążenie do cnoty stają się nudne; zło staje się atrakcyjne. Wszystko co nie jest światowe, jest widziane z obojętnością.

Nieprzyjaciel wie dobrze, że jest jedno wspaniałe lekarstwo na ducha obojętności: prawdziwość wszechogarniającej miłości niebiańskiej Matki do swoich dzieci. Nawet diabeł nie może wykorzenić tego najgłębszego związku między ludźmi, związku matki i dziecka. On wie z całą pewnością, że Ona sama może uratować zagrożoną młodość i przywrócić entuzjazm dla służby Jej Boskiego Syna i dla zbawienia dusz. Szatan dlatego jest zdeterminowany, aby zasiewać obojętność wobec Niej wśród ludzi i w ten sposób zaciemnić rzeczywistość Boskiego Macierzyństwa.

Nikt nie lubi czegoś, co jest mu obojętne: to go po prostu nie obchodzi. A zatem, aby spowodować nienawiść w ludziach do Matki Bożej,  diabeł wzbudza w nich pogardę do ideału czystości i dziewictwa. A ponieważ Matka Boża jest wzorcem par excellence tych transcendentnych cnót, pogarda czystości i dziewictwa jest w rzeczywistości zniewagą.

Po pogardzie szybko następuje nienawiści, ponieważ ktoś kto jest zatruty nieczystością, będzie coraz bardziej nienawidził to, co dręczy jego sumienie. Nieczystość najpierw będzie patrzeć z zazdrością na niewinność i czystość, potem zazdrość zamieni się w nienawiść, ponieważ czyste serca posiadają urok i młodzieńczy wigor ducha, natomiast nieczystość szybko traci witalność.

5. Agresja tych, którzy Ją znieważają bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach.

To ostatnie bluźnierstwo jest bezpośrednią i osobistą obrazą Matki Bożej, większą niż ikonoklazm w VIII w., który był nieporozumieniem czci Boga i świętych. Ta nowa forma bluźnierstwa jest pobudzana nienawiścią do Maryi i odrzuceniem Boga; jest ona skierowana przeciwko wizerunkom i figurom Matki Bożej.

Jest to ostatni etap całej strategii szatana wobec Matki Bożej, która rozpoczyna się sugerowaniem błędów (trzy pierwsze bluźnierstwa wspomniane przez naszego Pana), następnie delikatnie zmienia mentalności (czwarty) a kończy się otwartą wojną z Jej obecnością na świecie w Jej świętych wizerunkach. Jeśli chcemy zobaczyć to w rzeczywistości, wystarczy przypomnieć sobie losy krajów komunistycznych od 1917 roku, ponieważ gdziekolwiek były rozpowszechnione "błędy Rosji", tam zawsze miały miejsce prześladowania chrześcijan, którym towarzyszyło niszczenie symboli wiary.

Niniejszy zarys bluźnierstw przeciwko Bogu i Maryi Dziewicy jest nauką o taktyce i sile wroga Królestwa Bożego. Ponieważ Pan Bóg przekazał dowództwo swojego "obozu" w czasach ostatecznych Swej Matce, dlatego wszystkie ataki wroga są skierowane przeciwko "Niewieście obleczonej w słońce".

6. NASZA REAKCJA

Końcowy wniosek Pana Jezusa w opisie bluźnierczych napaści stanowi jasne pouczenie odnośnie zadośćuczyniania: “Słuchaj, moja córko, powody, dla których Niepokalane Serce Maryi natchnęło mnie, aby prosić o ten mały akt zadośćuczynienia, a w zamian za to, przełożyć miłosierdzie moje na odpuszczenie duszom, które miały nieszczęście obrazić ją. A co do ciebie, staraj się poprzez swoje modlitwy i ofiary skierować moje miłosierdzie na litość dla tych biednych dusz”.

Pan Jezus oferuje miłosierdzie jako remedium na tak wrogie bluźnierstwa. Potwierdza kolejny raz ogromne znaczenie i głęboką wartość aktów zadośćuczynienia – jednego z głównych tematów z Fatimy.

Objawienie Bożego miłosiernego planu odsłania suwerenność i majestat Jezusa Chrystusa, przed Którym najbardziej brutalne ataki są niczym. Jeśli rozważymy Jego słowa dokładnie, natychmiast odkryjemy bardzo istotne rozróżnienie między grzechem bluźnierstwa samym w sobie i biednymi grzesznikami, którzy je popełniają. Pan nasz nie ma litości nad piekielnym smokiem, jego diabłami i ideologiami, tylko zwiększa obficie miłosierdzie dla biednych, zwiedzionych dusz.

Niebo stworzyło strategię przeciwko nienawiści i bluźnierstwu: pokonać wroga, poprzez zdobycie dusz nawróceniem, uczynić z wilków baranki. Gotowe “ułaskawienie” Jezusa Chrystusa nawróci wiele dusz, pociągniętych Jego Miłosierdziem i litością. On rozszerza to “ułaskawienie” tylko dzięki wstawiennictwu Jego Świętej Matki, a Ona wstawia się w miarę, jak my  "staramy się przez modlitwy i ofiary" wybłagać miłosierdzie dla grzeszników.

Za: militia-immaculatae.org


avatar użytkownika intix

35. Ku Fatimie (cz. XXI)

Siostra Łucja wyjaśnia, czym jest Nabożeństwo Pierwszych Sobót


Siostra Łucja zapałała tak wielkim uczuciem do tego nabożeństwa, że nieustannie w swoich listach powracała do tego tematu. Często wspominała o pięciu warunkach, otrzymanych od Matki Bożej i prosiła w listach, by je praktykować, a także aby „sprawić, by wielu innych ludzi poznało je i przyjęło”.

W tych oto słowach wyjaśnia ona swój zapał ku temu nabożeństwu:

„Myślę, że jesteśmy szczęśliwcami, mając możliwość ofiarowania naszej drogiej Matce Bożej tego dowodu miłości, ponieważ dobrze wiemy, że Jej pragnieniem jest to, byśmy jej to ofiarowali. Jeśli o mnie chodzi, oświadczam, że nic nie daje mi większej radości niż nadejście pierwszej soboty. Czyż nie jest prawdą, że naszym największym szczęściem jest w całości należeć do Jezusa i Maryi, kochać Ich i tylko Ich bez żadnych zastrzeżeń?”.

„Największą radością, której doświadczyłam, to widzieć, że Niepokalane Serce naszej najczulszej Matki jest poznane, kochane i pocieszane dzięki temu właśnie nabożeństwu”.

„Wasza Ekscelencja nie potrafi sobie nawet wyobrazić, jak wielką czuję radość, rozważając o pocieszeniu, doświadczanym przez Najświętsze Serca Jezusa i Maryi dzięki temu wspaniałemu nabożeństwu, a także o tak wielkiej liczbie dusz, które dzięki niemu będą ocalone”.

Siostra Łucja wyjaśnia nam także, w jaki sposób ułożyła i wykonywała rozważania na każdą pierwszą sobotę:

„Oto mój sposób na rozważanie tajemnic Różańca w czasie pierwszych sobót. Pierwsza tajemnica — zwiastowanie Archanioła Gabriela Najświętszej Maryi Pannie… rozważam to, widząc, jak niebiosa ogłaszają, że Najświętsza Dziewica jest pełna łaski, błogosławiona między niewiastami i przeznaczona do bycia Matką Boga… widząc pokorę Naszej Pani, która uznała się i zadeklarowała być Bożą służebnicą… Jak bardzo powinnam naśladować Matkę Bożą w Jej pokorze, jakie są wady dumy i arogancji, przez które tak często zasmucam Pana… W kolejnym miesiącu rozważam drugą tajemnicę radosną, podczas trzeciego — trzecią i tak dalej, posługując się tą samą metodą rozważania. Kiedy kończę pięć pierwszych sobót, zaczynam pięć kolejnych i rozważam tajemnice bolesne, później chwalebne — kiedy i te zakończę, zaczynam od początku, począwszy od tajemnic radosnych”.

„Najświętsze Serca Jezusa i Maryi miłują i pragną tego uwielbienia, ponieważ dzięki niemu przyciągają dusze do Siebie, a w tym ogniskują się właśnie wszystkie Ich pragnienia: ratować dusze, wiele dusz, wszystkie!”.

KOMENTARZ

Siostra Łucja pragnęła, by nabożeństwo ku Niepokalanemu Sercu przeniknęło całe nasze życie. Często podkreślała, że nabożeństwo to jest niejako wzorem, do którego powinniśmy dopasować nasze codzienne funkcjonowanie, ponieważ naszym obowiązkiem jest czcić Matkę Bożą nie tylko raz w miesiącu, lecz każdego dnia.

Gdybyśmy mieli zadać sobie pytanie, jak powinno wyglądać nasze życie duchowe, musielibyśmy sami przyznać, że stoimy oto przed pewnym dylematem: w jaki sposób spełniać nasze codzienne obowiązki stanu, jednocześnie „modląc się bez ustanku”? Trudno tam wprowadzić harmonię i porządek do naszego dnia, ponieważ niesprzyjająca atmosfera dookoła nas stoi w sprzeczności z pokojem uporządkowania, a rytm niezbędny do pielęgnowania dobrych nawyków tak często zaburzony jest przez niepokój, ciągłe troski, hałas, zmieniające się mody oraz niezliczone rozproszenia, których powodem są środki przekazu. Tak daleko jesteśmy od przysłowiowych już czasów prostych wieśniaków czy klauzurowych mnichów, których codziennym życiem rządziły prawa natury i środowiska naturalnego. Presja, której wciąż jesteśmy poddawani przeszkadza nam w skoncentrowaniu się na sprawach istotnych, szczególnie na modlitwie.

Matka Boża wie o tych przeszkodach, które musimy przezwyciężać — nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca jest Jej odpowiedzią na nasze problemy. Proste praktyki religijne, o których mówiła Ona w Pontevedra pomagają nam zrozumieć to, co tak naprawę jest w naszym życiu istotne. Gdy człowiek praktykuje nabożeństwo do Niepokalanego Serca, Matka Boża niejako przekazuje tej duszy swoje życie wewnętrzne, aby uzdatnić ją do życia w stanie ciągłego rozmyślania, nawet pośrodku bardzo napiętego grafika codziennych obowiązków.

Zatrzymajmy się na chwilę nad ziemskim życiem Matki Bożej i świętego Józefa. Każdego dnia, poza szabatem, bardzo ciężko pracowali, nie mając za wiele czasu, który szczególnie mogliby poświęcić na modlitwę. Pomimo to Ona modliła się nieustannie — nie było w jej życiu ani chwili, w której nie wzbudzałaby w sobie aktów strzelistych! Z pewnością także potrafiła wygospodarować sobie czas zarezerwowany na medytację Słowa Bożego, modlitwę Psalmów czy rozważanie. Nie można także zapomnieć o tym, że Jej codzienne życie było bardzo typowe dla każdej innej śródziemnomorskiej wioski, w której spędzała czas na rozmowach z innymi kobietami, pomocy starszym i chorym, ciężkiej pracy w ogrodzie, na przygotowywaniu posiłków czy sprzątaniu. Tradycja uczy nas, że Matka Boża wstawała bardzo wcześnie rano, by móc poświęcić pierwsze godziny wyłącznie Bogu. Jej praca w ciągu całej reszty dnia była niczym nieprzerwany akt miłości do Boga i starań o zbawienie dusz.

Ta krótka refleksja nad życiem Najświętszej Maryi Panny daje nam pewną istotną wskazówkę — pokazuje, że najważniejsze w naszym życiu nie są faktyczne działania, lecz intencje, którymi się kierujemy. Intencje nasze, gdy nadamy im pewien kierunek na samym początku dnia, mogą nadać nadprzyrodzoną podbudowę wszystkim naszym czynnościom w ciągu dnia. W Pontevedra Matka Boża uczy nas, w jaki sposób ukształtować nasze intencje w duchu zadośćuczynienia. Wiemy też, że intencja zadośćuczynienia może być doskonałym przejawem naszej — biednych grzeszników — miłości do miłosiernego Boga. Boga, który bardziej dba nie o to, co robimy, lecz bardziej zważa na intencje, które kierują naszymi działaniami. By móc czynić wszystko z największą MIŁOŚCIĄ, należy cierpliwie się tego uczyć, jednakże praktykowanie czystych intencji staje się prostsze wtedy, gdy patrzymy na wszystko, szczególnie zaś na nasze małe krzyże i cierpienia, przez pryzmat Niepokalanego Serca, któremu możemy ofiarować ogromne pocieszenie i zadośćuczynienie za niezliczone obrazy, zaniechania i obojętność tak wielu Jej ukochanych dzieci. Duch miłości współczującej do najlepszej z Matek musi przenikać wszystkie nasze działania, począwszy od najistotniejszych, skończywszy na najbardziej błahych. Im bardziej skoncentrujemy się na wzbudzaniu sobie prawidłowego ducha i intencji, tym bardziej autentyczne będzie nasze nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca.

Jako, że istota ludzka jest połączeniem duszy i ciała, podobnie i ludzkie nabożeństwo także ma swoją „cielesną i duchową” naturę — ducha intencji i zewnętrzne praktyki. Powyżej wyjaśniliśmy, czym jest „duch” nabożeństwa do Niepokalanego Serca. W Pontevedra otrzymaliśmy od Matki Bożej konkretne wskazówki, czym to nabożeństwo ma się charakteryzować, byśmy mogli lepiej zrozumieć, że te praktyki mają być filarem naszego codziennego życia i, co więcej, że są zarówno niezbędne, jak i wystarczające to zagwarantowania nam przetrwania w naszym dążeniu do świętości w życiu duchowym. Te praktyki religijne to oczywiście Komunia Święta, sakrament pokuty, odmawianie różańca i piętnastominutowe, codzienne rozważanie. W trakcie objawień w 1917 roku Matka Boża prosiła także dzieci, by wzbudzały wiele aktów strzelistych.

Dla tych, którzy pragną prawdziwie być dziećmi i sługami Matki Bożej, te praktyki nabożne pierwszych sobót mogą zostać z łatwością wprowadzone do codziennego katolickiego życia. Każdy z naszych dni możemy wzbogacić o pierwszo-sobotnie praktyki: poranna modlitwa (połączona z duchową Komunią, jeśli nie jest możliwe uczestnictwo we Mszy Świętej), codzienny różaniec, rozważanie, modlitwa wieczorna (z rachunkiem sumienia i pragnieniem zadośćuczynienia za nasze upadki) oraz wiele aktów strzelistych — a wszystko to w duchu zadośćuczynienia, które jest przecież niczym innym, jak CZYSTĄ MIŁOŚCIĄ BOGA, którego tak często obrażaliśmy i wciąż zasmucamy. To właśnie duch MIŁOŚCI BOGA, który ofiarowuje zadośćuczynienie PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI. Z taką intencją nieustannie jesteśmy przy Niej, a każdy moment dnia jest nową okazją do tego, by udowodnić Jej naszą miłość, by ofiarować Jej całych siebie i wszystko, co robimy. Oczywiście, dalej pozostajemy godnymi pożałowania grzesznikami, lecz codzienne nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca uświęca nas pomimo naszych niedoskonałości.

Analiza każdego naszego dnia w relacji do codziennego życia Matki Bożej w Nazarecie to wspaniały sposób na codzienny wieczorny rachunek sumienia, bowiem dostrzegamy wtedy, która część naszego dnia w największym stopniu odbiegała od przykładu Jej życia. W JEJ ŚWIETLE, dosyć łatwo dostrzeżemy nasze wady i grzechy, nasze niewierności i zdrady, nasze lenistwo i obojętność. Powinniśmy błagać Najświętszą Maryję Pannę, by odmieniła nasze codzienne życie, szczególnie zaś te jego elementy, które różnią się, czy nawet stoją w sprzeczności do Jej własnego miłującego serca. Powinniśmy także dostrzec wielką przepaść między nami a Matką Bożą, nigdy nie powinniśmy jednak się zniechęcać, ponieważ już sama możliwość złożenia naszego życia w ŚWIETLE Jej życia jest ogromną dla nas łaską. Nie możemy też nigdy zapomnieć, że Ona jest Matką, która raduje się, widząc swoje dziecko świadome tego, co do niego należy; Ona potrafi naprawić to, co w naszym życiu złe i dać nam łaskę poprawy w przyszłości.

Za: militia-immaculatae.org
a także:

avatar użytkownika intix

36. Ku Fatimie (cz. XXII - ostatnia)

Tuy — Poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu

13 czerwca 1929 roku siostra Łucja doświadczyła ostatniego objawienia, nawiązującego do przesłania z Fatimy. Pan Jezus ukazał jej wspaniałą wizję Przenajświętszej Trójcy, którą skomentowała tymi oto słowy: „Zrozumiałam, że to właśnie tajemnica Trójcy Świętej została mi objawiona, której nie pozwolono mi wyjawić”. Rozważymy i zbadamy tę słynną „wizję z Tuy” w trzecim tomie niniejszego opracowania.

Teraz zaś skupimy się na objawieniu Naszej Pani, skierowanym do Siostry Łucji, która napisała w swoich pamiętnikach:

„Wtedy Matka Boża powiedziała mi:

‘Przyszedł czas, gdy Pan Bóg prosi Ojca Świętego, by w jedności ze wszystkimi biskupami świata dokonał poświęcenia Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu, obiecując w ten sposób jej ocalenie. Jest tak wielka liczba dusz potępiona przez Bożą sprawiedliwość z powodu grzechów przeciwko mnie, że przychodzę prosić o zadośćuczynienie. Ofiarujcie się w tej intencji i módlcie się’.

„Później, niejako za pomocą wewnętrznego głosu, Nasza Pani powiedziała do mnie, skarżąc się: ‘Oni nie zważają na moją prośbę! Podobnie jak Król Francji będą żałować i wreszcie uczynią to, lecz wtedy będzie już za późno. Rosja już rozprzestrzeni swoje błędy na cały świat, czego efektem będą wojny i prześladowanie Kościoła: Ojciec Święty będzie bardzo cierpiał’”.

Następnie w 1930 roku siostra Łucja szerzej wyjaśniła znaczenie prośby Pana Jezusa, które otrzymała w czasie objawienia: „Dobry Bóg obiecuje koniec prześladowań w Rosji, jeśli sam Ojciec Święty dokona uroczystego aktu zadośćuczynienia i poświęcenia Rosji Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi, wraz ze wszystkimi biskupami katolickiego świata, którzy uczynią to razem z nim. Ojciec Święty będzie musiał złożyć obietnicę, aby prześladowania mogły się zakończyć, zatwierdzi i poleci do praktykowania nabożeństwo wynagradzające wcześniej opisane”.

29 sierpnia 1931 roku siostra Łucja powiedziała: „Gdy błagałam Boga o nawrócenie Rosji, Hiszpanii i Portugalii, wydało mi się, że Boski Król powiedział mi : ‘Bardzo mnie pocieszasz, prosząc o nawrócenie tych biednych narodów. Często proś o to także moją Matkę tymi słowy : Słodkie Serce Maryi, bądź zbawieniem dla Rosji, Hiszpanii, Portugalii, Europy i całego świata. Błagaj także: Przez Twoje czyste i Niepokalane Poczęcie, Maryjo, uproś mi łaskę nawrócenia Rosji, Hiszpanii, Portugalii, Europy i całego świata. Spraw, by duchowni wiedzieli, że jeśli pójdą za przykładem Króla Francji i opóźnią wykonanie mojego życzenia, spotka ich podobne nieszczęście. Nigdy bowiem nie jest za późno by uciec się do Jezusa i Maryi”.


Komentarz:

Jako, że ta wizja jest ostatnią publiczną wiadomością z Fatimy, musimy bardzo dokładnie rozważyć każde wypowiedziane wtedy słowo. Powinniśmy pamiętać także o tym, że Matka Boża odniosła się do tej wizji 13 lipca 1917 roku, chcąc wyjaśnić światu, na czym ma polegać nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca.

    Poświęcenie — Fatimskie słowo-klucz

Jednym z najważniejszych elementów nabożeństwa do Niepokalanego Serca Matki Bożej jest poświęcenie. Poświęcenie składa się z aktu woli — decyzji — poprzez którą człowiek wychodzi poza siebie, kierując się w stronę Maryi. Oddaje się Jej kompletnie jako swojej Matce i Królowej, by odkryć i poznać samego Chrystusa. Poprzez taki akt poświęcenia, człowiek nie czyni nic więcej, poza naśladowaniem Naszego Pana, który Maryi oddał Siebie samego całkowicie.

Nasz Pan należał do Niej jak każde dziecko należy do matki. To od Niej Chrystus otrzymał Swoje człowieczeństwo; Jego życzeniem było całkowicie należeć do Niej w trakcie trzydziestu lat Swojego życia; to przez Nią ukończył Swoje Dzieło Zbawienia i na wieczność pozostanie Jej Synem, gotowym zawsze spełniać Jej pragnienia.

Poświęcenie Maryi jest zatem kluczowe dla naśladowania Pana Jezusa. Jednakże Ci, którzy chcą doskonale Go naśladować, muszą całkowicie oddać się Jej.

Czym jest to całkowite poświęcenie? To dar z samego siebie dla Matki Bożej, przypieczętowany publicznym aktem, jakże różnym od czysto nabożnego aktu miłości ku Matce Bożej. Innymi słowy, jest zasadnicza różnica między poświęceniem się Maryi w sensie żarliwej prośby, a rzeczywistym consecratio. Pierwsze oznacza zasadne wyrażenie miłości do Maryi, choćby np. w modlitwie „moja Królowo i Matko, jestem cały Twój”, czy też oddaniem się Maryi z okazji przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. Rzeczywiste consecratio natomiast, składa się z daru z siebie samego (donatio).

Poprzez taki akt niejako uprzedmiotowiamy się i nie rozporządzamy już naszym życiem i działaniem, lecz wszystko czynimy jako podwładni Matki Bożej, we wszystkim dopasowując się do Jej woli. Święty Ludwik Maria Grignon de Montfort pisze: „oddajemy Jej wszystko co posiadamy zarówno w życiu czysto materialnym, jak i nadprzyrodzonym, jak również wszystko, co otrzymamy w przyszłości z natury, łaski i niebieskiej chwały. To właśnie czynimy bez żadnych zastrzeżeń, bez chwili nawet najmniejszego wahania. Oddajemy to wszystko na wieczność bez roszczenia, czy wymagania w zamian czegokolwiek za nasze oddanie i usługi, żadnych też nie pragniemy nagród poza zaszczytem przynależności do Naszego Pana poprzez Maryję i przez Nią” (Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie, paragraf 121).

Podobnie pisał Święty Maksymilian Kolbe: „nie ma nic doskonalszego niż zjednoczenie naszej woli z Jej wolą… Tylko wtedy, gdy oderwiemy od samych siebie wszystko, co pochodzi od nas samych i pozwolimy w zupełności Niepokalanej prowadzić nas, staniemy się Jej odbiciem”. A zatem ten, kto oddał się Matce Bożej, będzie używał dóbr materialnych zgodnie z pragnieniami i wolą Maryi. Dotyczy to wszystkich ludzkich przymiotów, które będą podległe wyłącznie Jej życzeniom. Wtedy nie będzie miejsca na żadne myśli, życzenia, pragnienia i idee, które nie sprawiają przyjemności Niepokalanemu Sercu Maryi.

Akt poświęcenia się jest bardzo szczególnym wydarzeniem w naszym życiu, owocem cierpliwego przygotowania i wielu wysiłków. Możemy je porównać do cierpliwego gromadzenia wielu różnych kwiatów, które w połączeniu dają wspaniały bukiet, który w pełnym czci i uwielbienia hołdzie ofiarujemy obiektowi naszej miłości. Oznacza to także powierzenie czegoś drogocennego, uzyskanego ciężką pracą naszego życia, komuś innemu. W rzeczy samej jest coś wyraźnie wyjątkowego i niepowtarzalnego w tym akcie poświęcenia.

Siostra Łucja często pisała, że wszyscy ludzie i wszystkie ludzkie instytucje powinny zostać poświęcone Niepokalanemu Sercu Maryi. Powinno ono się rozpocząć od tych indywidualnych, następnie zaś rozszerzyć się na poświęcenie rodzin, społeczności, parafii, szkół, instytucji religijnych, a nawet narodów i całego świata. Tak bardzo sprawi to radość Matce Bożej, że kiedykolwiek i gdziekolwiek zostało coś poświęcone Jej Sercu w przeszłości, tam zsyłała Ona prawdziwy deszcz łask na tych, którzy ofiarowali siebie i swoje życie tak wielkodusznie.

    Poświęcenie Rosji

Jedynym życzeniem Matki Bożej w Tuy było poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Możemy wyróżnić dwa powody, dla których prosiła właśnie o oddanie Jej tego, a nie innego narodu:

Po pierwsze — od czasu nawrócenia na Chrześcijaństwo, w Rosji szczególnie silne było nabożeństwo do Matki Bożej. Sam Papież Pius XII wspomina o tym w swoim Akcie Poświęcenia Świata Niepokalanemu Sercu Maryi: „… Niezliczone ikony, klasztory i sanktuaria rozrzucone po całej wschodniej Europie są dowodem religijnego zapału tego narodu — zapału, który są winni Najświętszej Dziewicy, Matce Boga”. Jako, że Rosja podążyła za wschodnią schizmą, z pewnością to nie sami ludzie zdecydowali się na odseparowanie od Kościoła Katolickiego; zostali wprowadzeni w błąd przez politycznych i religijnych władców, zatem zrozumiałe jest, że Matka Boża żywi szczególną troskę o tych ludzi i pragnie ich powrotu do jedności z Rzymskim Kościołem Katolickim.

Od czasu Rewolucji Październikowej w 1917 roku, Rosja stała się jednak głównym narzędziem i instrumentem dla antychrześcijańskich sił, stała się bastionem ateistycznej ideologii marksistowskiej. Objawienia Matki Bożej w Fatimie są odpowiedzią z nieba właśnie na Rewolucję w Rosji. Obydwa te wydarzenia są tak zbliżone w czasie, jakby Matka Boża gromadziła wojska Kościoła walczącego wobec nadciągającego zagrożenia: Fatima to w pewnym sensie bitwa, wypowiedziana komunistycznej rewolucji w Moskwie. Drugim zaś powodem na wyjątkowość Rosji jest to, że nigdy wcześniej w historii żadna nacja w sposób tak totalny nie stała się narzędziem w rękach szatana. Z tych właśnie względów Matka Boża wybrała właśnie Rosję na główne pole bitwy w jej duchowych działaniach wojennych. Główna siła Jej wojsk leży w nadzwyczajnym kontrataku. Moglibyśmy oczekiwać apelu o specjalne modlitwy, pokutę, ofiary i inne typowe środki do nawracania dusz. Ona zaś nie prosi o nie, lecz raczej o coś znacznie ważniejszego — o poświęcenie Rosji.

Rozważając sens prośby o oddanie Rosji Niepokalanemu Poczęciu, stajemy jednakże przed szczególnym problemem. Jak bowiem może jeden człowiek poświęcić drugiego? I czy takie poświęcenie przynieść może jakikolwiek efekt, jeśli ktoś zostanie poświęcony wbrew swojej woli, czy nawet będąc otwarcie wrogiem Kościoła? Jeśli pojmujemy poświęcenie jedynie jako wyraz pobożności czy wołanie o miłosierdzie, wtedy łatwo nam będzie zrozumieć, w jaki sposób taka modlitwa może być wznoszona za wrogów Kościoła. Matki często poświęcają swoje dzieci Maryi, nawet wtedy, gdy ich życie duchowe jest zagrożone czy żyją daleko od nich. Chociaż możemy rozumieć poświęcenie jako właśnie takie pobożne pragnienie części wiernych oraz uroczysty apel o miłosierdzie Matki Bożej nad Rosją w intencji nawrócenia narodu, taka interpretacja jest jednak niewystarczająca — jej warunkiem nie jest współpraca całej hierarchii Kościoła i samego Papieża.

Istnieje jednakże głębsze znaczenie tego wołania o poświęcenie: poprzez niezmierzone Miłosierdzie Boga, wierni mogą stać się w rzeczy samej narzędziami w Jego rękach dla nawrócenia dusz. Jezus Chrystus pragnie naszego udziału w tym rozszerzeniu Jego Królestwa i Swoim zwycięstwie nad światem. Znajduje to swój wyraz w nauczaniu Kościoła, szczególnie zaś w encyklice Papieża Piusa XII Mystici Corporis (par. 106):

„Chociaż bowiem skarb łask, wysłużonych dla Kościoła gorzką męką i bolesną śmiercią Chrystusa, jest całkowicie nieograniczony, to jednak przydzielanie nam darów tych łask jest w mocy zarządzenia Opatrzności Boskiej, częściowe. Mniejsza lub większa obfitość części, jaka nam ma przypaść, zależy w dużej mierze od dobrych uczynków każdego z nas, gdyż właśnie dobre uczynki ściągają na dusze ludzkie deszcz darów niebieskich, danych przez Boga z dobrowolnej jego hojności. Ów zaś deszcz łask niebieskich spłynie na nas w prawdziwie wielkiej obfitości, jeśli nie tylko będziemy zanosić do Boga żarliwe modły, zwłaszcza biorąc pobożny udział — możliwie codziennie — w Eucharystycznej Ofierze Mszy Świętej, jeśli nie tylko będziemy dokonywać wysiłków, by drogą działalności pochodzącej z miłości chrześcijańskiej, zmniejszyć zgryzoty ludzi gnębionych trudnościami, lecz także, jeśli czyniąc tamto, będziemy również mieli bardziej na uwadze wartości niezniszczalne, ceniąc je więcej niż zniszczalne wartości życia ziemskiego. Również — jeśli zdobędziemy się na opanowanie naszego ciała śmiertelnego, stosując dobrowolne praktyki umartwień, odmawiając swemu ciału tego, co jest nie dozwolone, a nawet nakładając nań to, co mu jest przykre i trudne. W końcu — jeśli złączone z życiem ziemskim trudy i cierpienia przyjmiemy w duchu poddania się, jako pochodzące z rąk Bożych. Tak bowiem postępując, „dopełnimy tego, czego nie dostaje utrapieniem Chrystusowym, w ciele naszym, za Ciało Jego, którym jest Kościół” — jak się wyraził Apostoł”.

Matka Boża w Fatimie uczy nas, że zbawienie wielkiej liczby dusz zależy od naszych modlitw i ofiar. Duchowy fundament wielkich ruchów Maryjnych, jak na przykład Legionu Maryi, Milicji Niepokalanej, Niebieskiej Armii Matki Bożej Fatimskiej, składa się z powołania elit do stania się kanałami, przez które płyną łaski od Niepokalanego Serca Maryi dla ich zbawienia i uświęcenia. Matka Boża pragnie, byśmy stali się Jej narzędziami, chce, byśmy się modlili i ofiarowali za inne Jej dziatki, które popadły w herezję, schizmę, Judaizm czy wolnomularstwo. Życie i ofiary Hiacynty, czy św. Tereski od Dzieciątka Jezus a także wielu innych świętych są dowodem na moc tych „narzędzi” w dziele nawrócenia wrogów. Matka Boża mówi nie tylko o nawróceniu indywidualnych, konkretnych dusz, lecz także całych społeczności, instytucji a nawet narodów, szczególnie zaś o nawróceniu Rosji, gdzie gromadzą się najbardziej zaciekli wrogowie Kościoła.

Maryja żąda od nas najbardziej wyjątkowego rodzaju modlitwy: aktu całkowitego oddania samych siebie, ofiary całopalnej, poświęcenia. W tej najwyższej ofierze, wszystko powinno być oddane Jej bez jakichkolwiek wyjątków.

Nieskończone i wszechmocne Miłosierdzie Boże wyposażyło nas w potężną broń, jaką jest właśnie poświęcenie, która powinna być skierowana w żołnierzy wroga; to właśnie ono zburzy ich jestestwo, wstrząśnie nimi do głębi i sprawi, że zwątpią w sprawę, do której się przyłączyli, osłabi ich determinację do walki i wyzwoli ich dobrą wolę, zduszoną przez wrogą propagandę.

W sensie teologicznym, ten szczególny akt poświęcenia sprawia, że ci oddaleni od Boga otrzymują szczególną łaskę aktualną — Łaskę Przygotowawczą — która przygotowuje ludzkie dusze na przyjście Boga, skłaniając je krok po kroku do otwarcia się na światło Prawdy i nadprzyrodzone życie, aż do ich nawrócenia. To jest właśnie wyjątkowa rola, którą przyszło odegrać Najświętszej Maryi Pannie w historii świata. Dzięki jej przemożnym modlitwom w Niebie, dzięki Jej objawieniom oraz Jej obecności w licznych sanktuariach na ziemi, otwiera Ona serca, które do tej pory nie posiadały łaski uświęcającej i przygotowuje je na przyjęcie łaski nawrócenia, wydzierając je z szeregów wroga. W tym właśnie leży sens obietnicy Niepokalanego Serca, jeśli Jego żądaniom uczynimy zadość.

    Papież w jedności ze wszystkimi biskupami

Matka Boża zażądała poświęcenia konkretnego narodu, skrępowanego przez moce apokaliptycznej bestii, lecz także poświęcenia, ofiarowanego przez poszczególne osoby, niezbędnego dla jego skuteczności.

Każdy człowiek z osobna może poświęcić samego siebie i — w sensie wyżej wyjaśnionym — może także poświęcić swych bliźnich. Jednakże w Fatimie, Matka Boża zapragnęła, by ten akt poświęcenia dokonany został przez najwyższą władzę duchową na ziemi — przez Papieża. Nie tylko jednak przez samego papieża, lecz w łączności ze wszystkimi biskupami świata — inaczej mówiąc przez Piotra oraz Apostołów, reprezentowanych przez biskupów.

W historii Kościoła Katolickiego jest tylko jeden moment, w którym Papież w sposób widzialny działa ze wszystkimi biskupami świata: dzieje się to na soborze powszechnym, kiedy głowa Kościoła wzywa wszystkich biskupów dla nadzwyczajnego aktu władzy w Kościele, czyli wyrażenia nadzwyczajnego magisterium, dotyczącego najbardziej istotnych kwestii w życiu Kościoła. W historii odbyło się tylko dwadzieścia jeden takich soborów.

Zupełnie jasnym jest zatem, że Matka Boża zobowiązała do takiego aktu poświęcenia najwyższe władze Kościoła. Co to oznacza? Dlaczego to uczyniła?

Pierwszym i najbardziej oczywistym powodem było Jej pragnienie ukazania światu ogromnej wagi Jej słów w Fatimie w kontekście „ostatnich środków zbawienia”, w czasie ostatecznego konfliktu na świecie. Im bowiem istotniejsze jest działanie, tym bardziej jego wykonanie leży w gestii wyższych władz. Jako, że Matka Boża zażyczyła sobie poświęcenia Rosji przez Papieża i biskupów, wskazała w ten sposób na ogromną wagę swojej prośby. Nie do pomyślenia jest zatem, byśmy zlekceważyli takie wezwanie.

Po drugie, Jej żądanie jest związane z postępowaniem najwyższego autorytetu nauczycielskiego Kościoła, władzy, która uroczyście ogłasza pewne doktryny jako prawdy Wiary, wywodzone z objawienia i apostolskiej tradycji. W ten oto sposób oświadczenia czynione „ex cathedra” nazywamy dogmatami. Ostatnim z nich, ogłoszonym przez Kościół był ten, dotyczący Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z duszą i ciałem do nieba.

Od tego czasu czekaliśmy na inne uroczyste stwierdzenie dogmatyczne, a dotyczące Matki Bożej jako Pośredniczki wszelkich łask, co oznacza, że jest Ona skarbnicą wszystkich łask dla nawracania i uświęcenia dusz oraz że jej zadaniem jest rozdzielanie tych łask duszom. Sobór Watykański II był dobrą okazją do ogłoszenia tej doktryny jako dogmatu wiary, ponieważ wielu biskupów i ojców soborowych tego oczekiwało, jednakże modernistyczni biskupi na Soborze zapobiegli temu. Wszystkie objawienia w Fatimie w pełni ukazują, że Niepokalane Serce Maryi jest kanałem dla wszystkich łask nawracania i uświęcenia ludzkości, zarówno w wymiarze indywidualnym jak i społecznym. Jej obietnica nawrócenia Rosji jest niczym innym jak najwyższym wyrazem Jej mocy jako Pośredniczki.

Jej potęga została uderzająco ukazana podczas Cudu Słońca, jednakże nawrócenie całego narodu, odłączonego od Kościoła i wrogiemu Bogu byłoby z pewnością jeszcze bardziej niesamowite. Jakże właściwym byłoby, gdyby Ojciec Święty wraz ze wszystkimi biskupami świata ogłosiłby dogmat Matki Bożej Pośredniczki, jednocześnie spełniając Jej życzenie dotyczące poświęcenia Rosji, stwierdzając: „Wierzymy, że Matka Boża jest Pośredniczką wszystkich łask. Od czasu, gdy obiecała Ona łaskę nawrócenia dla najuboższego i najbardziej udręczonego narodu na świecie, pragniemy uczynić zadość jej pragnieniu poświęcenia go Jej w hołdzie naszej stanowczej wiary w skuteczność dogmatu, który tym samym ogłaszamy”.

Po trzecie, życzenie Matki Bożej, dotyczące poświęcenia Rosji pokazuje, że Fatima była wydarzeniem nadzwyczajnym i powszechnym w historii Kościoła Katolickiego, w nim i dla niego. Zamiarem Matki Bożej nie jest obchodzenie porządku, ustanowionego przez Jej Boskiego Syna. Nie ma od tej zasady żadnych wyjątków, tak jak w Kościele istnieją dwie równoległe władze — jedna, której sednem jest regularna troska o Kościół, będąca zadaniem hierarchów, oraz nadzwyczajna „interwencja” Matki Bożej dla tych, którzy czerpią pożytek z Jej objawień. Bez wątpienia pragnie Ona, by przesłanie Fatimy zostało wliczone w poczet najważniejszych wydarzeń w Kościele powszechnym, uznane przez najwyższą władzę — „Papieża i wszystkich biskupów”. W I tomie rozważaliśmy objawienia w Fatimie jako uroczyste przypomnienie doktryny Kościoła w różnych aspektach, szczególnie zaś tych najbardziej zaniedbanych i zdradzonych prawd we współczesnym świecie, nawet wśród katolików.

Podporządkowanie się najwyższej władzy kościelnej żądaniom Matki Bożej odnowi to zapomniane i pogardzane nauczanie Kościoła.

Po czwarte, kluczowym zadaniem Papieża i biskupów jest kierowanie katolikami w ich duchowej walce. Kościół na świecie jest Kościołem Wojującym w stanie ciągłej walki ze straszliwym wrogiem. Kiedy „błędy Rosji” zaczęły się rozprzestrzeniać na cały świat, Papież Pius XI (a następnie Pius XII) natychmiast pojął, że komunizm był frontalną napaścią wroga, skierowaną na zniszczenie Kościoła. Na tym poległa właśnie najważniejsza odpowiedzialność Pasterza, by bronić swoich owiec i znaleźć odpowiedni sposób na przeprowadzenie kontrataku, a przynajmniej na kontrolę nad zniszczeniami, poczynionymi przez wrogie siły.

Gdy Turkowie napadli na katolicką Europę, to właśnie papieże byli organizatorami oporu, dzięki ich inicjatywie katolickie wojska zwyciężyły podczas kluczowych starć pod Lepanto (1571 rok), Wiedniem (1683 rok) czy Peterwardein (1716 rok). Ojcowie święci osobiście nie dowodzili chrześcijańskim wojskiem, lecz inicjowali krucjaty modlitewne, jednoczące chrześcijański świat w modlitwie różańcowej. Jednakże w dzisiejszych czasach, gdy inwazja komunizmu przeciwko Kościołowi jest znacznie gorsza, niż w trakcie poprzednich światowych konfliktów, Papież także nie musi organizować armii i wprowadzać nowoczesnych sposobów obrony — tym zajmie się sama Matka Boża, która poprowadzi do wspaniałego zwycięstwa. Czyż tak nieprawdopodobny cud słońca nie był bardziej niż wystarczający, by udowodnić Jej moc? Czyż tak wielka liczba cudownych nawróceń dzięki nabożeństwu do Jej Niepokalanego Serca jest nie mniej uderzającym dowodem, że Jej prośby w Fatimie w rzeczywistości SĄ prawdziwym rozwiązaniem i najpewniejszą bronią dla Kościoła i dusz?

W Tuy Matka Boża zwróciła się do Papieża i biskupów, jak gdyby mówiąc do nich: „Moi ukochani Synowie! Przychodzę, by dać wam największe środki, potrzebne do zwyciężenia najgorszego z ataków w historii Kościoła. Przyjdźcie i weźcie ten dar!”.

Jako, że obecny kryzys w Kościele jest przede wszystkim kryzysem papiestwa i hierarchii, wieloletniego niedbalstwa i tolerowania herezji wewnątrz Kościoła, ten uroczysty akt najwyższej władzy w Kościele na nowo ustanowiłby jedność w rządzeniu Kościołem z pomocą Matki Bożej, gromadząc Katolików wokół wiecznej prawdy katolickiej, o której Niepokalana przypomina w Fatimie. Poświęcenie Rosji byłoby uroczystym wołaniem o „odnowienie wszystkiego w Chrystusie”. Byłoby to także pośrednim potępieniem wszystkich błędów i herezji naszych czasów. Co więcej, byłoby także początkiem oczyszczenia samego Kościoła z błędów, które nastąpiły po Soborze Watykańskim II. Ten ostatni skutek nastąpiłby niemal natychmiast, ponieważ poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu byłoby jednocześnie końcem „ekumenizmu”, jednocześnie zaś wezwaniem wszystkich nie-katolików do nawrócenia.

Matka Boża pragnie, by ten akt poświęcenia był uroczysty a jednocześnie publiczny, jak i błędy Rosji są publiczne i powszechne. Publiczny akt poświęcenia byłby także podkreśleniem powszechnego wymiaru Fatimy — a więc nie samego tylko osobistego i prywatnego oddania się Matce Bożej. Najświętsza Maryja Panna nie jest przecież Królową jakiegoś ukrytego czy opuszczonego królestwa, lecz Władczynią świata, całego rodzaju ludzkiego. Ona jest NASZĄ OSTATNIĄ NADZIEJĄ, zatem musi być uznana publicznie przez całą ludzkość. Publicznie wyrażona Jej cześć i uznanie jest publiczną czcią i uznaniem samego Pana Boga, który powierzył Jej Swój Kościół w czasach ostatecznych.

Warte naszej uwagi są także dwa następujące fakty:

Po pierwsze — siostra Łucja stwierdza bez cienia wątpliwości, że taki akt powinien być jednocześnie aktem oddania i zadośćuczynienia; to ponownie ukazuje wagę zadośćuczynienia, obecnego w przesłaniu Matki Bożej w Fatimie; zadośćuczynienia, które usuwa przed łaską przeszkody, walczy ze złem, skutecznie i aktywnie wyrzeka się grzechu i błędu oraz przygotowuje na powrót Prawdy. Błędy Rosji utrwalają obrazę i świętokradztwa przeciwko pierwszemu przykazaniu. Gdy ludzie są narażeni na tak olbrzymie zło, jedynie akt zadośćuczynienia może odnowić ludzkie dążenie do ponownego wyboru Prawdy, a w szerszym znaczeniu także spowodować, żeby Rosja ponownie stała się królestwem i własnością Maryi.

Po drugie — nawrócenie Rosji to jeszcze nie wszystko! Kiedy Rosja powróci do prawowitej Wiary, Pan Jezus wymaga od Papieża i biskupów ciągłych wysiłków, by starali się o rozpowszechnienie i rozszerzenie nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi. W szczególności dotyczy to zatwierdzenia i polecenia wiernym nabożeństwa Pierwszych Sobót. Z tej perspektywy poświęcenie Rosji zdaje się być uroczystą inauguracją „Królowania Maryi”, które będzie się rozwijać dzięki nawróceniu wielu dusz, szczególnie dzięki pierwszo-sobotniemu nabożeństwu. Nie możemy nigdy zaprzestać ofiarowywania Matce Bożej wszystkiego, o co Nasz Pan prosi!

    Wspaniałe Obietnice

Poświęcenie Rosji z pewnością przyniesie skutek. Obietnice, które otrzymaliśmy z Nieba powinny być dla nas niezwykle mocną motywacją, by wypełnić życzenia Matki Bóżej, jako, że te obietnice pokazują zarówno niezmierzone Miłosierdzie Boga, które żywi on dla biednych grzeszników, jak i moc, którą Matka Boża od Niego otrzymała, by każdy z nas mógł zrozumieć Jego szczególną miłość do Niej, swego arcydzieła, oraz rolę, którą powierzył Jej w czasach ostatecznych.

Pierwsza z obietnic dotyczy końca prześladowań Kościoła i czasu, w którym nastanie upragniony pokój. Komunizm zostanie zatrzymany, co pozwoli, by prawda oświeciła świat po raz kolejny. Obietnice Matki Bożej dotyczą nie tylko ustania cierpienia fizycznego i prób, którym rodzaj ludzki jest poddawany, lecz mają także swój wymiar duchowy — prawdzie zostanie przywrócone należne jest miejsce i wielu ludzi będzie ocalonych.

Kolejna obietnica dotyczy poświęcenia Rosji, które zakończy trwającą tysiąc lat schizmę i sprawi, że cały naród powróci do Świętej Matki Kościoła. Patrząc po ludzku nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić nawrócenia na taką skalę zwłaszcza, że naród rosyjski wydaje się być głęboko zakorzeniony w błędach i wrogości do Kościoła Katolickiego. Nie powinniśmy jednak zapomnieć, że Ukraina także wchodzi w skład „Świętej Rusi”, a od 1561 roku znaczna liczba tamtejszych chrześcijan dołączyła do Kościoła Katolickiego. Katolicy obrządku bizantyjskiego także dali Świętej Matce Kościołowi wielu świętych i męczenników, począwszy od świętego Jozafata, a skończywszy na wielu męczennikach reżimu sowieckiego po II wojnie światowej. Czy możliwe zatem, by Niebiosa nie były przygotowane na powrót całej Rosji do Kościoła, gdy wielu Rosjan w przeszłości dokonało tego kroku?

Trzecią obietnicą jest „czas pokoju” dla Kościoła, gdy prawda ponownie rozbłyśnie na świecie. Nastanie „era Niepokalanego Serca”, zapowiedziana przez „erę Maryjną”, która nastąpiła po objawieniach w Fatimie w pierwszej połowie XX wieku.

Wszystkie te obietnice są jedynie przygotowaniem dla najistotniejszej z nich: królowania Niepokalanego Serca Maryi z powszechnym nawróceniem, uświęceniem i świętością.

Wszystkie powyższe obietnice otrzymaliśmy jednak pod pewnym warunkiem, że uczynimy zadość żądaniom Matki Bożej. W przypadku naszego niedbalstwa, czy nawet niechęci, nie mamy żadnej pewności, do jakiego stopnia obietnice te będą w dalszym ciągu aktualne. Są jednak i inne, których możemy być pewni — dotyczące odmowy spełnienia Jej życzeń — także i one są prorocze, a ich dokładne spełnienie się w następstwie tego, że hierarchia Kościoła nie chciała podjąć współpracy z Matką Bożą, jest niczym więcej jak dowodem na prawdziwość Fatimy. Poniżej rozważymy te właśnie obietnice.

    5.Tragedia przepowiedziana w Fatimie

Pomimo tak wspaniałych obietnic, przekazanych nam przez Boską Opatrzność w Fatimie, jeśli podążymy za ostatnią z próśb Matki Bożej, dostrzeżemy straszliwą przepowiednię konsekwencji, jakie przyniesie odmowa spełnienia Jej życzeń. Rozważymy je dokładniej w kolejnym tomie niniejszej serii, teraz zaś skupmy się na słowach Naszej Pani:

„Oni nie zważają na moje prośby! Będą tego później żałować, podobnie jak czynił to Król Francji, lecz wtedy będzie już za późno. Rosja już rozprzestrzeniła swoje błędy po całym świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła: Ojciec Święty będzie bardzo cierpiał”.

„Przekażcie to duchownym, że jeśli pójdą w ślady Króla Francji, opóźniając wykonanie moich próśb , to sprowadzą na siebie nieszczęście. Nigdy nie jest za późno, by uciekać się do Jezusa i Maryi”.

Ta przepowiednia jasno pokazuje kolejne etapy rozwoju: na początku odmowa, następnie skrucha, na końcu zaś spełnienie Jej próśb.

Z uwagi na zaniedbania i zwłokę hierarchów, zaczną następować katastrofy, o których mówiła Matka Boża: komunizm rozprzestrzenił się już po świecie, przynosząc okrucieństwo i wojny; Kościół będzie pochłonięty swymi problemami, dotyczącymi szczególnie Ojca Świętego i jego dostojników, którzy zostaną ukarani tak samo, jak wcześniej Król Francji.

Pan Jezus dwukrotnie odnosi się do nieszczęścia, które spotkało Króla Francji. Nawiązuje do objawień, będących udziałem św. Małgorzaty Marii Alacoque w Paray-Le-Monial we Francji w 1689 roku, kiedy to Pan Jezus powiedział jej: „Powiedzcie najstarszemu synowi Mojego Najświętszego Serca, że tak, jak jego doczesne narodziny były możliwe dzięki nabożeństwu do zasług Mojego Świętego Dziecięctwa, tak i jego narodziny dla łaski i wiecznej chwały będą możliwe dzięki jego poświęceniu Mojemu Cudownemu Sercu, które pragnie zatriumfować nad jego własnym, dzięki jego wysiłkom, zatriumfować nad wielkimi tego świata. Pragnie Ono królować w jego pałacu, pisze św. Małgorzata, być umieszczonym na jego sztandarach oraz wyrytym na jego orężu, aby go uczynić zwycięskim nad wszystkimi jego nieprzyjaciółmi, zniżając do jego nóg ich głowy dumne i pyszne i aby ten oręż uczynić triumfującym nad wszystkimi nieprzyjaciółmi  Kościoła św.”.

W swoim liście z 28 sierpnia 1689 toku, św. Małgorzata Maria ponowie wspomniała w szczegółach o wspaniałych łaskach, które otrzyma Król, jeśli odpowie na wezwanie Najświętszego Serca. Jezuici byli szczególnie predestynowani do nauczania nabożeństwa do Najświętszego Serca i do przekazywania pragnień Najświętszego Serca Królowi. O ile Jezuici sprostają tej misji, zostaną wzbogaceni o łaski i błogosławieństwo. Zostało także wskazane wprost przeciwnie — jeśli się temu nie podporządkują, zostaną za to ukarani. Sam Król Francji, Ludwik XIV, odmówił przyjęcia słów Najświętszego Serca, w konsekwencji czego rozpoczął się jego upadek. Po jego śmierci, Francję nawiedziła Rewolucja, która rozpoczęła się od fałszywych tez filozofów Oświecenia oraz powstania i rozprzestrzenienia się masonerii w XVIII wieku. Gdy 17 czerwca 1789 roku, dokładnie sto lat po tym wezwaniu Najświętszego Serca — wybuchła Rewolucja Francuska, Król Ludwik XVI został uwięziony, a następnie zgilotynowany 3 lata później.

Możemy teraz lepiej zrozumieć przerażającą przepowiednię, którą siostra Łucja otrzymała od Pana Jezusa — papieże, poprzez brak uległości wobec głosu z Niebios, ściągną nieszczęście na siebie i na całe Chrześcijaństwo — tak samo, jak w przypadku Króla Francja dwa stulecia wcześniej. Gdy zbliżamy się do setnej rocznicy objawień w Fatimie, warto zastanowić się nad tym, czy sens ostatniej części Objawień stanie się jasny sto lat później — podobnie, jak miało to miejsce we Francji.

Nie mamy pojęcia, w jaki sposób to się stanie, lecz jednego możemy być pewni — „będzie późno, lecz nie będzie jeszcze zbyt późno”. Jeśli Serca Jezusa i Maryi będą naszą ucieczką, będziemy w stanie uniknąć najgorszego. Gdy Jej żądaniom zostanie uczynione zadość, to kwestia tego, jak wiele klęsk stanie się naszym udziałem i jak wiele dusz będzie ocalonych, będzie zależało wyłącznie od naszego zawierzenia Jezusowi i Maryi! To właśnie powinno napełnić nasze serca gorliwością i zmotywować nas do stania się apostołami Fatimy — całym sercem i ze wszystkich naszych sił!

KONKLUZJA:

Powyższe rozważania powinny ułatwić nam uchwycenie rzeczywistości Fatimy, która jest symbolem stałej obecności naszej Niebieskiej Matki w czasach ostatecznych:

                        Jej żądania — naszą drogą do świętości   

                        Jej obietnice — naszym pocieszeniem

                        Jej miłosierdzie — naszym oczyszczeniem

                        Jej łaski — naszym uświęceniem

                        Jej zwycięstwo — naszą chwałą

            Nasze nabożeństwo — uhonorowaniem i czcią dla Naszej Niebieskiej Matki

            Nasze poświęcenie — pomocą i opieką Maryi, naszej Królowej

            Nasze zadośćuczynienie — radością Jej Niepokalanego piękna

            Nasze nawrócenie — mocą Jej przemożnego wstawiennictwa

            Nasze wysiłki dla nawrócenia grzeszników — przywództwem Naszego Pana

            Nasze posłuszeństwo — TRIUMFEM JEJ NIEPOKALANEGO SERCA


PODSUMOWANIE TOMU III :

To, co w zamyśle autora miało być drugim i zarazem ostatnim tomem cyklu o Fatimie wymagało rozdzielenia na dwie części, w celu lepszego przedstawienia obszernego materiału. Po lekturze powyższych rozważań z pewnością, Drogi Czytelniku, podzielisz przekonanie, iż wbrew pozorom wielu wiernym wydarzenia 1917 roku w Fatimie były znane bardzo powierzchownie, pomimo wezwania ich do przyjęcia i zrozumienia przesłania Matki Bożej Fatimskiej, do uczynienia duchowości Fatimy nieodłączną częścią swojego życia. Teraz jednak z pewnością wiemy wszystko, co Matka Boża wtedy powiedziała, dokładnie znamy treść Jej próśb — poza treścią słynnej Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.

To kieruje nas do trzeciej części naszego studium i rozważań. Trzeci tom będzie zatytułowany Ujawnienie Wielkiej Tajemnicy Fatimy. By lepiej zrozumieć fenomen Fatimy, w pierwszej kolejności zostaną opisane wspaniałe owoce, których źródłem było Nabożeństwo do Niepokalanego Serca dla całego świata w XX wieku; następnie rozważymy zadziwiający paradoks — gdziekolwiek przesłanie Naszej Pani z Fatimy jest znane, uznane i umiłowane, tam pewne jest Jej zwycięstwo, a z drugiej strony Jej zaciekli wrogowie zdają się mieć przewagę i nie ustają w staraniach, by świat pozostał głuchy na Jej prośby. Rozważymy także tragedię, którą niewątpliwie było nie dostosowanie się do prośby Matki Bożej w kontekście poświęcenia Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Jeszcze większą tragedią była jednak obłuda hierarchii kościelnej w sprawie Trzeciej Tajemnicy.

To podwójne nieszczęście nie zniweczyło jednak Bożych planów — On i tylko On może odnieść zwycięstwo nad złem i spowodować, że wyniknie z niego większe dobro w taki sposób, że nawet ludzka nikczemność ostatecznie może posłużyć Jego Boskiemu zamysłowi. Ostatnim słowem Fatimy będzie zwycięstwo Jej Niepokalanego Serca. Dlatego też Fatima zajmuje poczesne miejsce w samym sercu Kościoła i leży w centrum świata czasów ostatecznych — jest symbolem życia i aktywnej obecności Niepokalanego Serca Maryi.

Cały cykl powstał jako przygotowanie do setnej rocznicy objawień w Fatimie, która przypada w 2017 roku. Jednocześnie inny niezwykły ruch Maryjny także świętuje swoją setną rocznicę w tym samym roku — Milicja Niepokalanej świętego Maksymiliana Kolbe. Wykażemy, że ten zbieg okoliczności ma w rzeczywistości głębsze, niż mogłoby się z pozoru wydawać, znaczenie. Następnie zaś osobny rozdział zostanie poświęcony porównaniu wydarzeń w Fatimie z Milicją Niepokalanej w celu lepszego zrozumienia wydarzeń roku 2017 i następnych, ponieważ echo Fatimy, rozbrzmiewające w naszych czasach, ukazuje nam tajemnicę przesłania Matki Bożej.

Za: militia-immaculatae.org

avatar użytkownika intix

39. Objawienia Matki Bożej w Fatimie

Sześć razy, od 13 maja do 13 października 1917 r., Najświętsza Maryja Panna objawiła się dzieciom: Łucji (10 lat), Franciszkowi (9 lat) i Hiacyncie (7 lat). 13 lipca Matka Boża wyjawiła potrójną tajemnicę oraz obiecała, że 13 października uczyni cud, aby wszyscy uwierzyli (słynny „cud słońca”). Wielka liczba ludzi przybyła w tym dniu do Fatimy i była świadkiem tego niezwykłego wydarzenia. Matka Boża powierzyła tajemnice właśnie dzieciom, by pokazać, jak bardzo kocha pokorne, ubogie, proste dusze.

Pierwsza tajemnica fatimska

13 lipca 1917 r. Niepokalana pokazała dzieciom piekło; ta wizja wywarła na nich wstrząsające wrażenie. Według niezaprzeczalnego dogmatu wiary Kościoła katolickiego człowiek będący w stanie grzechu śmiertelnego, jeżeli nie czyni pokuty, idzie po śmierci do piekła, które jest wieczne.

Zobaczyliśmy jakby morze ognia. Zanurzeni w tym ogniu byli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru. (Łucja, wizja z 13.07.1917 r.)

Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Aby je ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do Mego Niepokalanego Serca.
(Matka Boża, 13.07.1917)

Czego oczekuje od nas Maryja? - Czci dla Jej Niepokalanego Serca.

Najświętsza Panna Maryja prosi nas o:

- codzienną modlitwę różańcową

- nabożeństwo pierwszych pięciu sobót miesiąca: Spowiedź i Komunia wynagradzająca, Różaniec i rozważanie Tajemnic życia Pana Jezusa

Druga tajemnica fatimska

Rosja jest treścią drugiej części tajemnicy z 13 lipca 1917 r.: Jeżeli Moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeżeli nie, bezbożna propaganda  rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła; dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie miał wiele do cierpienia, a różne narody zginą. Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci Mi Rosję, która się nawróci, i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie.

Trzecia tajemnica fatimska

Trzecia część tajemnicy fatimskiej zrobiła ogromne wrażenie na dzieciach. Pełna jej treść jak podkreślała Łucja jest „przeznaczona tylko dla samych papieży” i miała być ujawniona po roku 1960, gdyż „wtedy będzie lepiej zrozumiana”. Siostra Łucja spisała trzecią część tajemnicy fatimskiej na wyraźne żądanie biskupa, na przełomie roku 1943 i 1944. Jak wskazują poważne źródła, pomimo obietnic i zapewnień, nie została dotychczas ujawniona.

Zachęcamy do wysłuchania wykładów ks. Karola Stehlina na ten temat: „III tajemnica fatimska” oraz „Wielka tajemnica fatimska”.

Dostępne wykłady:

=> http://militia-immaculatae.org/wyklady-ks-karola-stehlina/


Za: militia-immaculatae.org

avatar użytkownika Maryla

40. Radzymin: koronacja figury


Radzymin: koronacja figury Matki Bożej Fatimskiej koroną papieską

Uroczystościom przewodniczył abp Henryk Hoser. więcej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

41. @Maryla

Dziękuję za podłączenie powyższej relacji.
Zdradzę też tajemnicę serca mojego. Jedną z intencji moich modlitw jest... aby w Sanktuariach Maryjnych - jak i we wszystkich Kościołach, będącymi Domem Bożym -
aby... w centralnym miejscu był Krzyż Chrystusa, tradycyjny Ołtarz z Tabernakulum i aby była sprawowana Msza Święta Tradycyjna.
W La Salette Matka Boża płakała m.in. dlatego, że Święte Tajemnice nie są sprawowane tak, jak być powinny...
Przypominam o TYM dlatego, aby zachęcić do codziennych modlitw w tej intencji, o której piszę... jak najwięcej ludzkich serc...

Pozdrawiam serdecznie... i pozwolę sobie zaprosić Czytelników tego wpisu, do wpisu, który za chwilę podłączę, poświęconego Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny.

avatar użytkownika intix

43. 13 lipca 1917 – 13 lipca 2021





1. Z dalekiej Fatimy donośnie brzmi dzwon
    Zjawienie Maryi ogłasza nam on.          

    Ave, Ave, Ave Maryja!     
    Ave, Ave, Ave Maryja!    

2. Spieszymy więc wszyscy wśród zmartwień i trosk,
    By w ręce Twe złożyć niepewny nasz los.

3. Dziewica przecudna w koronie dębu,
    Jej płaszcz jak śnieg biały, Różaniec w ręku.

4. Objawia się dzieciom, uśmiechem darzy,
    Choć smutek i troska przebija z twarzy.

5. Skąd jesteś, o Pani? Pytają dzieci,
    "Ja z Nieba przybywam upomnieć ludzi.

6. By Boga już więcej nie obrażali,
    Za grzechy i zbrodnie pokutowali".

7. Za radą Twą, Pani, przejęci żalem,
    Błagamy wciąż Boga, by wstrzymał karę.

8. Niesiemy swe modły do tronu Pana,
    Przez Serce Twe czyste, Niepokalana.

9. Pragniemy nieść krzyże i doświadczenia,
    Przyjmując je w duchu wynagrodzenia.

10. Różaniec, pokuta i umartwienie,
    Są naszym ratunkiem i ocaleniem.


Akty strzeliste


Najświętsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami!
O, Krwi Chrystusa, zwyciężająca złe duchy, wybaw nas!

Bolesne, Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami!

Amen.
avatar użytkownika intix

44. 13 lipca 1917 – 13 lipca 2021


Załączam do tego wpisu, Kazanie wygłoszone na Uroczystość Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.

=> [LINK] Matka mojego Pana przyszła do mnie - Ks. Karol Stehlin FSSPX



Ave Maria...
avatar użytkownika intix

45. Pielgrzymka duchowa...


...w Cova da Iria ludzie na próżno czekali na pojawienie się dzieci. Ktoś ogłosił, że administrator je porwał…

19 sierpnia  1917 r. miało miejsce:

=> [LINK] Czwarte Objawienie Naszej Pani w Fatimie


W załączeniu pokrewny wpis podłączony komentarzem:

=> [LINK] Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort: Jak odmawiać Różaniec?



.
avatar użytkownika Maryla

47. Portugalia: mieszkańcy Fatimy

Portugalia: mieszkańcy Fatimy zorganizowali procesję wspólnie z Ukraińcami

Mieszkańcy portugalskiej Fatimy, w której znajduje się jedno z
najpopularniejszych na świecie sanktuariów maryjnych, zorganizowali w
niedzielę procesję modlitewną w intencji zakończenia wojny na Ukrainie


autor: YouTube/NiepokolanówTV

autor: YouTube/NiepokolanówTV


  • Podziel się


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl