Spór z Izraelem – nowa epoka, czy koniec świata?

avatar użytkownika UPARTY

W zasadzie sprawa czyje były obozy koncentracyjne powinna być oczywista i nie powodować żadnych kontrowersji a jednak jesteśmy na wojnie ideologicznej z Izraelem i lewicą całego świata.

 

Kuriozalność sprawy obozów polega na tym, że niby Żydzi w swej większości nie kwestionują jeszcze, że były to niemieckie obozy ale utrwalenie tego stwierdzenia w systemie prawnym wywołuje głośny sprzeciw ich środowisk. Jedynym logicznym motywem tego postępowania jest chęć zmiany poglądu na ten temat. Tyle, że powinno na tym zależeć nie Żydom a Niemcom, dlaczego więc mamy konflikt o tą ustawę z Izraelem a nie z Niemcami?

Pewnie dlatego, że w tej ustawie jest jeszcze coś i to coś ich rzeczywiście boli, ale nie chcą o tym mówić. Więc co to może być?

Otóż w tej ustawie jest jeszcze jedna dyspozycja, o prawdzie. Zgodnie z nią nikt, kto mówi prawdę nie może być z tego powodu szykanowany. Uznając nadrzędność prawną prawdy, która jest fundamentem Chrześcijaństwa, podporządkowujemy prawo państwowe normie religijnej, która jeszcze w dodatku jest oczywiście słuszna dla zdecydowanej większości ludzi! Chyba po raz tak dosłownie w historii Zachodu.

Ale się porobiło! Możemy mieć początek albo przynajmniej podstawy programowe rewolucji antyoświeceniowej!

 

Jak dobrze się zastanowić oczekiwanym skutkiem społecznym promotorów tej zmiany obrazu historii dotyczącej ogólnie mówiąc obozów jest chęć unicestwienia Chrześcijaństwa. A co im przeszkadza Chrześcijaństwo? Co im przeszkadza Kościół Katolicki? A w ogóle, co ma piernik do wiatraka. Jak sprawa obozów może odbudować albo unicestwić Chrześcijaństwo? Myślę, że trzeba zacząć o tym mówić, choć to trudne słowa.

 

To co piszę jest albo zgodne z wypowiedzią Benedykta XVI w Auschwitz albo z niej wynika. Papież z Niemiec mówił, że celem Holokaustu było „zabicie Boga”, ciekawe sformułowanie w ustach osoby wierzącej, będącej pewną Jego wieczności. Nie rozwijał tego sformułowania, więc dla wielu pozostało ono niejasne, bo trzeba dobrze znać Objawienie, by je zrozumieć. Nie mniej jednak wydaje mi się, że opuszczenie przez niego Tronu św. Piotra mogło być w znacznej części efektem przemyśleń o Auschwitz.

 

Dalsze część tekstu jest „tylko dla dorosłych”. Jak ktoś nie chce być zszokowany niech przejdzie od razu do wniosków końcowych.

 

Najpierw musimy zastanowić się skąd się wzięło Chrześcijaństwo. Tu zapewne większość z nas się zdziwi. Otóż w trzy miesiące po przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone, na Górze Horeb zostały objawione przykazania zwane Dekalogiem a tam m.in. jest napisane: „ … 3 Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! 4Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!” Wj 20 .

Natomiast w Księdze Liczb, gdy Żydzi przeszli w sumie nie długą drogę od Góry Horeb, w rozdziale 21 jest napisane: „8Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża2 i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». 9Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu3.”

 

Jakby na to nie patrzeć , jakby nie przekręcać znaczenia tego wydarzenia, Bóg nakazał ludziom, zanim jeszcze doszli do Ziemi Obiecanej, przekroczenie objawionego przez siebie Dekalogu w celu ratowania ich życia, czyli zawierała przyzwolenie na w zasadzie wszystko! Powstała norma instrumentalnego traktowania moralności! W tym momencie zaistniała potrzeba Nowego Przymierza, które będzie mówiło o sposobie używania Objawienia. Po wywyższeniu węża praktycznie znowu na Ziemi nie było zamkniętego zbioru zasad mogących stworzyć przyjazny dla ludzi system społeczny.

 

Narodził się więc Jezus Chrystus, który wypełnił Prawo, czyli Dekalog w jego pierwotnej wersji. Po co? Odpowiedź jest jasna i dosłowna w 3 rozdziale Ewangelii św. Jana są cytowane słowa Chrystusa: „14A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni7, tak potrzeba, by wywyższono7 Syna Człowieczego, 15aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne8. 16Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.”

 

Chrystus pokazał jak należy stosować prawo. Zwróćmy niejako przy okazji na jeszcze jedna niezwykle ważną okoliczność, czyli taką, że Chrystus nie zostawił po sobie żadnego tekstu pisanego a oryginalnego tekstu Dekalogu też nie mamy!

 

Wracając do głównego wątku, wynika z wyjaśnienia Chrystusa jednoznacznie, że te dwa wydarzenia Męka i wywyższenie węża są ze sobą powiązane, że jedno wynika z drugiego, że trzeba na nie patrzeć łącznie. Więc patrzmy!

 

A jak już popatrzymy, to zobaczymy dwa systemy moralne. Jeden pozwalający w określonych warunkach i za zgodą autorytetu (np. władzy) na wszystko a drugi bardziej pod tym względem rygorystyczny, bo przedkładający prawdę nad zdanie autorytetu. Pierwszy wynika ze Starego Przymierza i w zasadzie od zawsze jest obecny w systemach państwowych Europy Zachodniej a drugi z Nowego i w zasadzie zaczyna być obecny tylko w systemie prawnym w Polsce i tylko w tej jednej ustawie. To co widzimy obecnie to konflikt, a w zasadzie wojna między tymi dwoma systemami. Trzeba się liczyć, że to będzie długa wojna.

Teoretycznie w tej sprawie powinien zabrać głos Kościół Katolicki ale raczej nie zabierze.

 

Dochodzimy teraz do opisu współczesnego konfliktu ale powinniśmy go zacząć od początku, czyli bardzo dawno temu, od tego kiedy i jak Chrystus powiedział, że jest Mesjaszem wieńczącym dzieje Izraela.

Otóż Chrystus oświadczył, że jest Mesjaszem w bardzo znamiennych i symbolicznych okolicznościach. Kluczem jest tutaj dość długi fragment Ewangelii św. Jana, z rozdziału 4, jednak zachęcam do uważnego jego przeczytania, bo jest on kluczowym punktem obecnego sporu z Żydami o obozy, co zaraz szczegółowo wyjaśnię a istotne dla zrozumienia naszego problemu jest każde zdanie. Jest to rzadki przypadek dość długiego jednowątkowego fragmentu Ewangelii.

 

 „ 4 Trzeba Mu było przejść przez Samarię. 5 Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józefowi1. 6 Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny2. 7 Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» 8 Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. 9 Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. 10 Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: "Daj Mi się napić" - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej»3. 11 Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? 12 Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?» 13 W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. 14 Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu». 15 Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać». 16 A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!» 17 A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. 18 Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą». 19 Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem. 20 Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga». 21 Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. 22 Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. 23 Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie4, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. 24 Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie». 25 Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko». 26 Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię».

 

Mamy więc taką oto sytuację. W samo południe Chrystus zwrócił się do osoby najniżej stojącej wśród hierarchii społecznej w Palestynie, do Samarytanki, kobiety z pogardzanego przez Żydów ludu, czyli już bardzo bliska dna społecznego, dodatkowo żyjącej „na kocią łapę” z jakimś facetem, bo nie mogła mieć już męża, czyli społecznie nawet nie z absolutnym zerem a wręcz z osobą odrzuconą. Kobieta, która miała już 5 mężów i ich pochowała była uznawana za osobę wykluczoną ze społeczeństwa i nie miała prawa do życia w jakiejkolwiek rodzinie!

 

Rozmowa odbywała się przy specjalnie wybranej na tę okoliczność „Studni Jakuba”, do której Chrystus „przybył”. W ten sposób całe wydarzenie uzyskało bardzo znamienny kontekst. To jest bardzo ważne! Jakub bowiem po walce z duchem o Boże błogosławieństwo, walce którą podjął uznając, że Boże błogosławieństwo jest ważniejsze od jego życia, bo zaryzykował w niej kalectwo (dla nomada uszkodzenie biodra to przecież śmierć) dostał od Boga imię Izraela. Dopiero jego synowie byli Izraelitami on jeszcze nie! On jest jakby źródłem Izraela. Czyli wypowiedź Chrystusa jest umieszczona w kontekście przed izraelskim! Wywodzi z tego samego źródła drugi strumień płynący w inną stronę!

 

Chrystus mówiąc , że jest Mesjaszem, że Żydzi nie są prawdziwymi czcicielami Boga i w sposób jaki mówił pokazał, że wszystkie wcześniejsze i późniejsze pokolenia a zwłaszcza stworzone przez nich społeczeństwo jest jakby wzięte przez niego w nawias a punktem odniesienia Nowego Przymierza, jego fundamentem, jest Jakub, który najwyraźniej nie widział okoliczności wyższej konieczności dla odwrócenia się od Boga. Tym samym Tajemnica Mesjańska tak do tej pory wyczekiwana przez Żydów, to konieczność porzucenia dotychczasowego ładu społecznego opartego o autorytety!

 

Mamy więc ten sam konflikt o to co ważniejsze prawda czy autorytet co w ustawie i IPN!

 

W ten sposób Chrystus stwierdził, że Żydzi nie są już Narodem Wybranym, najważniejszym dla Boga! Czyli jeżeli pogodzą się z ustawą o IPN i będą wielbić Boga w Duchu i Prawdzie a nie w Jerozolimie, fizycznie lub symbolicznie, to otworzą drogę do konieczności zmiany swego poglądu o sobie. Jeżeli więc przyjęli by nowotestamentowy sposób widzenia spraw społecznych to utracili by swoją tożsamość historyczną! I tak się stanie jeśli będą wielbić Boga w Prawdzie!

Tak więc oni walczą o wszystko, my zresztą też.

 

Sporu by nie było, gdyby zgodnie z Ewangelią Męka Chrystusa zawsze była kojarzona z wywyższeniem węża. Ale o tym przez prawie 2000 lat Kościół nie mówił mimo, że Chrystus powiedział to wprost, więc obecny konflikt uderzył w nas jak grom z jasnego nieba. Ale nie tylko w nas.

 

 

Chrystus swoją postawą usunął z Kościoła, ze społeczności chrześcijańskiej , warunkowy charakter norm moralnych, przywrócił nakaz stosowania Dekalogu w pierwotnej, pełnej wersji. Ochrona życia własnego przestała być, a w zasadzie powinna przestać być, dla chrześcijan uzasadnieniem niemoralności. I w ten sposób Chrystus wyjawił Tajemnicę Mesjańską na którą czekali Żydzi, ale ponieważ była nie po ich myśli, to ją odrzucili. To odrzucenie łączy ich ideologicznie z ruchami liberalnymi we współczesnym świecie, które z tego samego powodu odrzucają Chrześcijaństwo. To powoduje, że się nawzajem rozumieją.

To się zdarzyło i tego nikt nie odwoła. Dlaczego jednak Kościół nie kojarzy, w swym przekazie , Męki Pańskiej bezpośrednio z wywyższeniem węża mimo, że jest to powiedziane w Ewangelii wprost! Bo chodzi o prządek społeczny, o strach przed anarchią. To jest drugi wątek „polski” w tej sprawie do którego odniosę się w zakończeniu.

W rezultacie na gruncie Chrześcijaństwa powstał cała cywilizacja „siły wyższej” zwana potocznie judeo-chrześcijańską.

 

Tu znowu apel do tych co się nie chcą bulwersować, by dalej nie czytali a przeszli do wniosków końcowych.

 

Problemem jest to, które przykazanie jest pierwsze. Jeżeli przyjmiemy, ze przykazania 9 i 10 to jedno przykazanie dość sztucznie podzielone na dwa, to wtedy wyjdzie nam, że pierwszym jest Oświadczenie Boga, że jest dla nas Panem. Wynika z tego,ze słowa „Pan” i „Bóg” maja zachodzący na siebie zakres semantyczny. Analiza logiczna tych przykazań, oraz wielka troska środowisk libertyńskich by ten podział utrwalić na to wskazuje. Czyli dyspozycja „nie będziesz miał cudzych bogów przede mną” dotyczy nie tylko kwestii wiary ale i porządku społecznego. Nie wolno odrzucać moralności dla przypodobania się jakiemuś „panu”.

Pytanie pierwsze dlaczego Żydzi byli mordowani? Bo Niemcy mieli taką istotną potrzebę, znaleźli się ich zdaniem w sytuacji przymusowej a normy moralne są lub przynajmniej mogą być warunkowe! Dodatkowo przesunięcie pierwszego przykazania przed Dekalog nie tylko wytworzyło feudalną strukturę społeczeństw, która najpierw stworzyła a rebus warunki do Rewolucji Francuskiej ale nadto później była uzasadnieniem moralnym niemieckiej dyscypliny społecznej. W połączeniu zaś z możliwością uchylania przykazań zawsze wtedy gdy mamy po temu silną motywację, to historia Europy jest historią bardzo krwawą i nikczemną.

Jej finałem był Auschwitz, założony dla samoobrony Niemców ( ich zdaniem) przed zgubnym wpływem Żydów i innych dystraktów społecznych. Na czym polegał ten zgubny wpływ. Na tym, że byli punktem odniesienia, że to ich historia w połączeniu z Chrześcijaństwem, a nie samo Chrześcijaństwo, pokazywała sens Męki Chrystusa, która w swym wymiarze społecznym rozbijała jedność narodu niemieckiego skupionego wokół Furera.

Te refleksje przyszły mi do głowy po lekturze właśnie Ratzingera, bo wynikały one ze sposobu analizy Ewangelii jako projektu społecznego w jego książce „Jezus z Nazaretu”, gdy usłyszałem jego wystąpienie w Auschwitz. Jednocześnie Benedykt XVI jest osobą, która zakwestionowała sens dorobku dotychczasowej teologii. Powiedział on bowiem w swej pracy Jezus z Nazaretu, że wszystkie dotychczasowe teologiczne koncepcje Boga i Porządku Bożego na Ziemi powstawały na gruzach poprzednich, które okazywały się fałszywe i zapewne obecne też to czeka. Dodał jednocześnie, że teologia oczywiście ma sens ale ...inny.

 

Od czasu swej pielgrzymki do Auschwitz Benedykt XVI mówił tajemniczo o wielkich brudach w Kościele. Wielu wiązało ze skandalami obyczajowymi, ale wbrew pozorom Ewangelia nie traktuje kwestii obyczajowych jakoś przesadnie rygorystycznie, więc raczej nie to miał on na myśli. Po pierwsze Cud w Kanie Galilejskiej, w którym Chrystus zapobiegł agresji niedopitego towarzystwa wobec Państwa Młodych, bo co złego by się stało, gdyby goście weselni nie wypili by tyle wina ile chcieli? No nic, poza tym, że jakby Państwo Młodzi zaczęli „konsumować małżeństwo” to banda niedopitych weselników mogłaby im zakłócić spokój, bo właśnie „niedopici” mają najgłupsze pomysły. O cóż więc Chrystus się zatroszczył? Kobieta cudzołożna też nie została potępiona a św. Paweł powiedział wręcz, że nie ma Nakazu Pańskiego co do dziewic.

Raczej więc nie to miał na myśli Benedykt XVI a raczej to, że będąc Niemcem i rozumiejąc sprawy społeczne „po niemiecku” nie może sprawować godności papieskiej, że on nie zna innego porządku niż ten oparty o „wyższą konieczność” i posłuszeństwo ziemskim panom, a to jest źródło brudu w Kościele.

Tak więc jak widzimy Kościół nie wyjaśniał w swej nauce powodów objawionych Męki Chrystusa, godził się na warunkowe stosowanie Dekalogu, oraz godził się na manipulacje samym tekstem Dekalogu. Przy tych brudach fakt, iż jakiś ksiądz „miał okoliczność” z jakąś dziewczynką lub chłopczykiem jest w ogóle bez znaczenia.

 

Wnioski końcowe- tu osoby, które nie chcąsię bulwersować mogą wrócic do tekstu.

 

Najciekawsze w tym wszystkim, jest jednak to, że te wszystkie działania Kościoła nie były przekroczeniem jego misji. Bo Chrystus nie zostawił nam zamkniętego zapisanego zbioru zasad, bo tekst Dekalogu zaginął i go nie ma. To dało prawo wyciągania ze „skarbca – naszej pamięci-rzeczy nowych i starych” i używania ich zgodnie naszą wolą!

Tak więc problemem Benedykta XVI wobec Auschwitz nie było potępienie Kościoła, co zapewne łatwiej byłoby mu uczynić, a nowa doktryna, której on nie potrafił sformułować, więc ustąpił.

 

 

Kościół bowiem powinien dostarczać „narzędzi” do prawidłowego widzenia świata a obozy koncentracyjne pokazały, że nie dostarczył i Benedykt XVI zapewne to zauważył. Kościół bowiem przejął ze zasadę bilansowania odstępstwa od Dekalogu przewidywanymi korzyściami lub stratami życiowymi z przestrzegania Dekalogu a ponadto zaakceptował to, że jeden człowiek jest panem drugiego. To otworzyło drogę do powstania hierarchicznej struktury więźniów w obozach, doprowadziło do tego, że więźniowie sami siebie pilnowali a na polecenie Niemców i mordowali. Czyli jakby podstawowym warunkiem funkcjonowania obozu była zgoda przynajmniej niektórych więźniów na uczestnictwo w zagładzie w zamian za lepsze warunki życia. W świetle wywyższenia węża jest to działanie w pełni zrozumiałe, w świetle Krzyża jest grzechem, jest dowodem zagubienia. Nawiasem mówiąc, po wojnie dawni obozowi kapo byli karani za współudział ale inni funkcyjni w obozach już nie.

 

Okazuje się jednak, że Bóg zostawił „resztę”. Np Maksymilian Kolbe, czy Inka. Bo w tej sytuacji ujawniają się postawy takie jak „Inki” Siedzikówny, która ujęła to lapidarnie. „Nie ma się co bać śmierci, bo to rzecz zwykła”, a rzecz zwykła nie jest nadzwyczajną okolicznością! Każdy więc powinien „zachowywać się jak trzeba”.

To wszystko zogniskowało się w Auschwitz i w innych obozach zagłady zarówno rosyjskich jak i niemieckich.

Doświadczenia obozowe powinny spowodować, że bilansowanie korzyści z niemoralności będzie jednoznacznie napiętnowane jako zło. Ale ten bilans jest podstawą ładu społecznego. Przecież porządek społeczny opiera się o to, że są ludzie, którzy wyrządzą nam większą krzywdę niż nasze zyski z nie przestrzegania norm społecznych a te nie są mówiąc eufemistycznie nie zawsze są tożsame z ładem moralnym.

Można natomiast spróbować ograniczenie tej postawy do wyborów jednostkowych a ukryć, że jest to norma ładu społecznego.

I jeszcze co do strachu przed anarchią. On powinien ustać po doświadczeniach Powstania Warszawskiego. W czasie powstania wszyscy byli głodni, niektórzy mieli broń i nie było żadnego urzędu zarządzającego dystrybucją żywności. I co z tego? Ano to, że nikt nie umarł z głodu. Normy moralne podzieliły posiadaną przez mieszkańców Warszawy żywność optymalnie!

Tak więc nie wykluczone, że dyskusja o prawdzie może być pierwszym elementem budowy podstaw nowej epoki historycznej.

To duża nadzieja, może więc to nie koniec świata a nowa epoka?

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz