Problem z wolnością.

avatar użytkownika UPARTY

Kiedy można mówić o funkcjonowaniu samodzielnym jakiejś zbiorowości np. narodu czy państwa, o wolności zbiorowej? Kiedy zaś zbiorowości jest zniewolona.

Otóż podstawą wolności jest możliwość ustalania hierarchii problemów, spraw do załatwienia oraz samodzielna wycena ich wartości. Każda aktywność kosztuje. Jeśli chcemy dbać o swój wizerunek, nawet prywatny, to musimy mieć odpowiednie ubranie, odpowiednio schludny wygląd ( może on nawiązywać do dziadostwa ale nie może nim być) i bywać tam gdzie jest to w naszym interesie. Czasami też trzeba się zatroszczyć, by inni mieli interes w bywaniu u nas.

Jak się to policzy, to okaże się, że jest to bardzo kosztowne. Zaczynają się bowiem kumulować „obowiązki towarzyskie” i szybko okaże się, że brakuje czasu na pracę zawodową. Do tego dochodzą coraz większe wydatki. Teraz może mniej na ubrania, bo jeszcze w latach 50-tych ubiegłego wieku koszt najdroższych sukien był zbliżony do ceny najtańszych domów. Cena kreacji gwiazd na jedno wyjście nierzadko przekraczała w USA cenę kiepskiego ale jednak domu. Oczywiście to przykład skrajny ale pokazujący proporcje. Teraz jest taniej z tym, że zamiast ubrań trzeba mieć odpowiedni samochód, który nierzadko traci na wartości nawet 150 tys usd rocznie, a za te pieniądze można już kupić dom. Czyli, jak się chce być „kimś” to trzeba dużo wydawać.

Analogicznie jest w przypadku zbiorowości. Jak zbiorowość chce być szanowana, to musi wydawać pieniądze na reprezentacje. Do tego dochodzą wydatki związane z promocją swoich poglądów. To jeszcze większy koszt. Trzeba bowiem dać zarobić swoim zwolennikom. Czyli nie zarabiać samemu a dać zarobić innym. To czasami może być bolesne.

I teraz jest pytanie skąd na to wszystko brać, jak nie można się podłączyć pod cudze interesy. Bo przecież nikt nie da zarobić jak się nie będzie realizować jego interesów we wszystkich aspektach życia. Rosjanie rozwiązują ten problem poprzez strzyżenie własnych obywateli do gołej skóry. Niemcy czy Anglicy znaleźli inna drogę zwaną „dyscypliną społeczną”. Owszem obywatele mają więcej pieniędzy niż Rosjanie ale wszyscy włączają się w działania publiczne, wszyscy myślą i mówią to samo a dodatkowo żyją dokładnie w jeden sposób. Jeżeli dodamy do tego cnotę oszczędności to rzeczywiście może powstać nadwyżka finansowa do realizacji ambicji zbiorowych.

Strukturą hybrydową jest społeczeństwo włoskie. Jak się mu dokładnie przyjrzeć jest ono konfederacją struktur mafijnych i para mafijnych. Czyli dyscyplina jest wymuszana przez mniejsze grupy, które jednak nie muszą dbać o reprezentację, bo są niejawne. W rezultacie w ramach takich „towarzystw” da się jakoś zbilansować budżet domowy, oczywiście kosztem tych co nie są w żadnej istotnej grupie. Co też oczywiste, państwo nie ma w swej dyspozycja żadnej nadwyżki finansowej i jest słabe. Na swoje funkcjonowanie musi pożyczać pieniądze, czyli żyć za cudze ze wszystkimi tego konsekwencjami.

We wszystkich tych strukturach nie ma miejsca dla ludzi niesamodzielnych finansowo. Urzędnicy i cała sfera budżetowa , czy to w Rosji, czy we Włoszech żyje bardzo marnie. Jak nie ukradnie, to nie ma na podstawowe ( ich zdaniem) potrzeby. Nieco lepiej jest w Anglii i w Niemczech ale też bez rewelacji.

Tak więc wydaje się, że jedynym sposobem by ludzie uzależnieni od budżetu państwa mogli „jakoś żyć” jest rezygnacja z kosztownej samodzielności państwowej. Co więcej ci, którzy chcą nas uzależnić od siebie są gotowi za to płacić. Czyli opłaca się być niesamodzielnym.

Jest to niestety rozumowanie błędne, bo wszyscy mają ten sam problem, czyli brak pieniędzy. Jeżeli ktoś wyda na uzależnienie drugiego do siebie, to będzie chciał mieć z tego jakiś dochód, bo nie ma niepotrzebnych pieniędzy. W rezultacie będzie oczekiwał, że indywidualnie to on komuś zapłaci ale w zamian ten ktoś umożliwi dojenie, w sumie samego siebie, za pośrednictwem zbiorowości. Oczywiście dodatkowe pieniądze spowodują, że ten ktoś będzie miał nieco lepiej niż jego sąsiedzi i to wywyższenie jest jedynym, co tak na prawdę ma.

I teraz pojawia się PiS, który mówi tym wywyższonym „zarabiajmy mniej”. By te zmniejszone zarobki nie spowodowały katastrofy społecznej, by najbiedniejsi nie umarli z głodu ( oni też mieli swój może nie udział a raczej udzialik w tej lewej kasie, więc jej brak mógłby spowodować katastrofę socjalną) wprowadził program zapłaty za to, że się jest. W sumie program 500+ pomaga nie tylko rodzinom z dziećmi ale w równym stopniu i ich krewnym, którzy musieli tym biednym rodzinom pomagać, czy to incydentalnie czy stale.

Pis też powiedział, że w zamian za to, że będziemy mniej zarabiać będziemy mogli z czasem obronić się przed „dojeniem zwrotnym”, dojeniem całej zbiorowości.

Okazało się, że to jakoś wychodzi. Jednoczesne wprowadzenie programu 500+ i uszczelnienie vatu okazało się dochodowe. Spowodowało to co prawda pogorszenie się warunków życia tych wywyższonych. Bo pewna część pieniędzy uciekających z systemu społecznego przez kombinacje vatowskie trafiała na nasz rynek. Ci zaś, za pośrednictwem których, te pieniądze trafiały na rynek musieli się opłacać innym, którzy przez palce patrzyli na te kanty.

Ale była jeszcze inna grupa ludzi. Ci nie mieli łatwego dostępu do lewych pieniędzy i te trafiały do nich wąskim strumyczkiem, choć też trafiały. Można powiedzieć, że ci ludzie mieli „szklany sufit finansowy”. Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli pracownik nie będzie miał możliwości zarobić więcej, to będzie chciał zminimalizować wysiłek.

Tymi grupami, które słabo były finansowane z kantów były korporacje zawodowe. Przede wszystkim sędziowie i środowiska akademickie. Te grupy nastawiły się na minimalizowanie wysiłku zarabiania pieniędzy. Nie to żeby w ogóle nie kradły, ale nawet sędziowie nie mieli takich szerokich możliwości a kadra naukowa to w ogóle prawie żadnych ( oczywiście w stosunku do ambicji materialnych). Jednak po to by móc nic nie robić i mieć dochód trzeba było usunąć z życia społecznego związek między efektem pracy a zarobkiem, bo jak się nic nie robi, to jaki może być efekt, i zastąpić ten związek czymś innym. Tym czymś innym jest status społeczny.

Czyli uzasadnieniem zarobków nie jest praca a pozycja społeczna. Na wszelki wypadek odmawia się też osobom spoza korporacji prawa do oceny działania poszczególnych sędziów czy naukowców.

Żeby to wszystko jakoś funkcjonowało trzeba było dokonać jeszcze jednej manipulacji prawnej. Otóż jest taka zasada prawna, że nie można posługiwać się prawem wbrew jego przeznaczeniu. Zanim stworzono Trybunał Konstytucyjny, w przypadku wątpliwości co do sposobu używania poszczególnych ustaw, sięgano po „intencje ustawodawcze”, czyli uzasadnienie projektu ustawodawczego. Główne zasady prawa są u nas bardzo stare i miały one na celu ścisły związek między własną działalnością, jej efektami a uzyskiwanymi korzyściami. To było zapisane w intencjach ustawodawczych. Natomiast teraz normy prawne zaczęły funkcjonować bez tych uzasadnień ( bo od tego jest Trybunał Konstytucyjny) i w związku z tym nie wiadomo kiedy to prawo jest używane wbrew jego intencjom, kiedy dochodzi do nadużycia prawa i można nim dowolnie manipulować. W końcu znaczenie słów się zmienia, język jest żywy itd., itp.

I teraz większość osób które jest purystami prawnymi zapomina o tej zmianie i w sumie chce, by tak jak to jest ostatnio prawo, mogło być używane wbrew jego intencjom. Intencjom, które przyświecały ustawodawcy. Czyli bronią de facto prawa do bezprawia.

Czy można ten układ rozbić w ten sposób, by nikt nie mógł podnieść zarzutu, iż stanowi się prawo niezgodne z jego wyobrażeniem o praworządności. Nie, bo nie ma jednego powszechnie uznawanego wzorca praworządności.

Mamy bowiem dwa zespoły norm. Jeden wiążący efekty pracy lub działalności z prawem do wynagrodzenia i drugi wiążący prawo do wynagrodzenia z pozycją społeczną. Ostatnio doszło też do tego, że nawet w przypadku działań przestępczych nie uważa się związku między działaniem a skutkiem przestępczym za uzasadnienie kary. Jest to a rebus ten sam sposób myślenia co w przypadku dochodów. Kara jest zależna nie od czynu tylko od pozycji społecznej.

Tyle tylko, że po to by nasze państwo mogło istnieć i mieć na swoje istnienie pieniądze musi istnieć ścisły związek między czynem a jego efektem społecznym, bo inaczej nie będzie powodu by potępić jurgieltników i inne kanalie. Zdrada i wszelkie oszustwa będą wtedy czynem dopuszczalnym.

Te dwa sposoby myślenia nie mogą funkcjonować łącznie, bo sobie przeciwstawne. Zgodnie z jednym kradzież 50 zł przez sędziego jest czynem o wielkiej szkodliwości społecznej, bo ludzie mają zwyczaj naśladować „tych wyżej postawionych” a zgodnie z drugim system jest to w zasadzie nic takiego.

I teraz istotą podziału między środowiskami propaństwowymi i antypaństwowyymi jest właśnie stosunek do kwestii zasadności dochodu ( kary). Czy wynika on z czynu, czy z pozycji społecznej.

Ci którzy uważają, ze wynika on z pozycji społecznej są antypaństwowi, bo uniemożliwiają stworzenie podstaw materialnych do funkcjonowania wolnego państwa.

Niestety PAD od ponad roku zaczyna się troszczyć przede wszystkim o własną pozycje i chce by właśnie kwestia pozycji społecznej była podstawowym czynnikiem regulującym prawa i obowiązki społeczne a ta postawa uniemożliwia odbudowę państwa w jakiejkolwiek postaci.

I teraz sprawy szczegółowe. Czy Ziobro jest dobrym ministrem? Nie, jest fatalnym. Ale jest ministrem szanującym ( jak na razie) idee państwa wolnego. Czy Macierewicz był dobrym ministrem? Tak samo jak Ziobro z tym, że jeszcze bardziej troszczył się o podstawy funkcjonowania wolnego państwa.

Czy projekty ustawodawcze Ziobry są prawidłowe z punktu sztuki prawniczej. Nie, są wręcz fatalne, ale intencje ustawodawcze są dobre a ponieważ są one wpisane w tekst ustaw to w związku z tym ustawy te mogą być dobrze stosowane. A że są one nieeleganckie, czasami wręcz prostackie- no są i co z tego. Narzędzie musi być skuteczne. To tak jak siekierą czy łopatą. Da się dobrze narzędzia używać to jest dobre i tyle.

Tak więc ci którzy stawiają na pierwszym miejscu dobro państwa muszą pogodzić się z czasami przykrymi cechami jego obrońców i nie mogą zaakceptować nawet najsympatyczniejszych jego przeciwników.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz