Pułapka, czyli oczekiwanie na cudowną broń

avatar użytkownika elig

 

   Obawiam się, że w tej chwili zaczynają w nią wpadać Ukraińcy.  Przedwczoraj [26.05.2022] w portalu wPolityce.pl ukazał się wywiad z gen. Skrzypczakiem zatytułowany "NASZ WYWIAD. Gen. Skrzypczak: Rosjanie słabsi niż obecnie już nie będą. Ukraińcy powinni teraz przejść do kontrofensywy" {TUTAJ

(link is external)}.  Generał stwierdził, że:

  "Ukraińcy muszą się spieszyć. Za miesiąc Rosjanie będą mieli nowe odwody, które w tej chwili przygotowują. Te armie będą gotowe by dokonać uderzenie od północy albo przejścia do obrony na pozycjach, które Rosjanie opanowali do tej pory.
  Czy uważa pan, że Ukraińcy są obecnie zdolni do przeprowadzenia takiej skutecznej kontrofensywy?
Ukraińcy powinni być do tego zdolni, bo dostają dużo sprzętu. Jeżeli w ciągu dwóch tygodni nie wykonają jakiegoś zaczepnego uderzenia, kontrofensywy, to uważam, iż będą mieli poważne problemy, by wyzwolić obecnie utracone tereny. Po tym czasie armia rosyjska będzie mogła silnie obsadzić zajęte tereny Ukrainy i zatrzymać kontrofensywę ukraińską. Natomiast w tej chwili Rosjanie są najsłabsi, słabsi już nie będą.".

  Dowództwo ukraińskie mówi zaś o planowanej wielkiej kontrofensywie w lipcu.  Wydaje się, że liczą oni na dostawy wspaniałej broni z Zachodu, która wygra wojnę za nich.  Na razie ograniczają się do obrony.  Nie da się jednak zwyciężyć jeśli się tylko broni.  W ten sposób można przegapić okazję do kontrataku. o którym mówił gen. Skrzypczak.  Owa cudowna broń prawdopodobnie nie nadejdzie, a jeśli nawet, to w niewystarczającej ilości.  Prawie tydzień temu bloger Tymczasowy opublikował notkę "Amerykanie są w stanie dostarczyć sprzęt Ukrainie pozwalający na wygranie wojny z Rosją" {TUTAJ(link is external)}.  Napisał w niej:

  "Coraz wyraźniej widać, że zasadniczą sprawą w wojnie na Ukrainie jest dylemat władz amerykańskich polegający na dokonaniu wyboru jednej z dwóch możliwości alternatywnych, dostarczyć wojskom ukraińskim taki sprzęt, który stosunkowo szybko pozwoli na zwycięstwo lub poprzestanie na dozbrajaniu wojsk ukraińskich pozwalającym na długotrwałą obronę. W tym ostatnim przypadku idzie o jak największe wyniszczenie zdolności militarnych i gospodarczych Rosji. Trzeba przyznać, że obie możliwości są przyjemne. Niebawem się okaże, którą ocenia się jako lepiej służącą strategicznym  interesom Stanów Zjednoczonych.".

  I na tym właśnie polega problem.  W interesie USA jest możliwie największe osłabienie Rosji bez doprowadzenia do globalnego konfliktu.  Służy temu przedłużająca się wojna, a nie szybkie zwycięstwo Ukrainy.  Dostawy z Zachodu są niezbędne, ale Ukraińcy powinni liczyć w głównie na siebie.  Nikt za nich tej wojny nie wygra.

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika UPARTY

1. Pułapka pomocy anglosaskiej

Obecna sytuacja przypomina mi nieco wojnę domową w Hiszpanii. Otóż porty hiszpańskie były blokowanie przez Anglików, ale nie dokładnie. Tak się dziwnie składało, że gdy czerwoni odnosili sukcesy, to w blokadzie pojawiały się dziury a jak Franko zbyt szybko wygrywał to nagle blokada stawał się szczelniejsza. Wojna domowa w Hiszpanii wydawała się być dla Anglii korzystna i co więcej Anglicy chyba mieli rację. Jak tylko skończyła się wojna między Niemcami a Rosją w Hiszpanii, zwana dla niepoznaki wojną domową, to zaraz zaczęła się II wojna światowa.
Obawiam się, że teraz może być podobnie. Elity amerykańskie wolą by Rosja zeszła ze sceny światowej polityki "po długiej i ciężkiej chorobie". Nie można się z resztą temu dziwić, bo jeden szybki cios można łatwo zapomnieć a długiej, wyniszczającej choroby już nie. Mając na uwadze konflikt z Chinami nie chcą by miało zastosowanie powiedzenie, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Wydaje się być też całkiem prawdopodobne, że tak jak zakończenie wojny w Hiszpanii stało sie podstawą sojuszu Niemiecko-Rosyjskiego przeciwko Polsce tak zakończenie wojny na Ukrainie może być podstawą sojuszu USA-Rosja, to może być cena za honorową przegraną Rosji, za uniknięcie przegranej całkowitej, za uniknięcie klęski. Przedłużający się konflikt na Ukrainie jest potrzebny Anglosasom, a poniekąd i nam, jeszcze z jednego powodu. Nie sądzę, by dla przynajmniej części elit europejskich ten konflikt był zaskoczeniem, co więcej wcale bym sie nie zdziwił, gdyby te same elity wręcz do niego podżegały.
Zwróćmy uwagę na sekwencje zdarzeń. Najpierw rząd holenderski przeprowadził sondaż wśród państw Unii, czy nie zechciały by usunąć Polski. Gdy okazało się to nie możliwe, Unia bardzo zaostrzyła swoje stanowisko wobec nas. Zażądała wręcz zrzeczenia się suwerenności i w ciągu około trzech miesięcy od postawienia tego żądania Rosja postanowiła napaść na Ukrainę i tym samym stanąć swoimi wojskami na naszej granicy. Niby Rosjanie już byli na Białorusi ale granica z Polska to ok. 200 km a to za mało by nas zastraszyć. Kaliningrad nie bardzo jest groźny, bo jest za mały. Dywizja pancerna by zaatakować potrzebuje ponad 150 km głębokości bezpiecznego zaplecza a tego w Kaliningradzie nie ma. Czyli przegrana Rosji to również i przegrana jej sojuszników.
Jak na razie wszystko do siebie pasuje. Unia zgodziła się na zastąpienie Izby Dyscyplinarnej w SN Izbą Odpowiedzialności Zawodowej, czyli dla pozoru zmieniono nazwę i to wystarczyło. Przy okazji Duda rozszerzył zakres swoich kompetencji o co zabiegał od czasu wyborów ale to już drobiazg. czyli jak wojna na Ukrainie idzie w złym dla liderów Unii kierunku to wycofują się.
Tak więc podbój Ukrainy miał również na celu zastraszenie nas i umożliwienie przekształcenia Unii w jakieś niby-państwo. Za tym rozumowaniem bardzo silnie przemawia jedna okoliczność.
Otóż Niemcy już w dniu napadu wiedziały, że Ukraina w ciągu 5 dni przestanie istnieć! Oznacza to tylko jedno-znały plan działań rosyjskich, bo na podstawie jednego dnia przebiegu inwazji nie można było takich wniosków wysnuć!
Poza tym Niemcy cały czas zapewniają Rosji wsparcie finansowe a odmawiają pomocy zbrojnej Ukrainie, czyli de facto są sojusznikami Rosji. Dziwną postawę Kanclerza Scholz`a można wyjaśnić tylko w jeden sposób, czuje się on związany jakimś nie jawnym porozumieniem z Rosją i boi się je zerwać.
Co więcej, wydaje się, że przygotowania tej wojny po obu stronach trwały od dawna. Okazuje sie teraz, że Anglicy zaczęli szkolić Ukraińców mniej więc w czasie gdy oni zdecydowali się przeprowadzić referendum w sprawie opuszczenia Unii. Zwróćmy jeszcze uwagę na jedną rzecz. Otóż niemoc Rosjan na Ukrainie wynika z tego, że Ukraińskie ośrodki dowodzenia korzystają z danych wywiadowczych USA i cała struktura armii jest dopasowana do korzystania z tych informacji. Wyszkolenie dowódców wszystkich szczebli, od podoficera do wodza naczelnego tak by mogli działać w nieznanej im wcześniej strukturze organizacyjnej trwa latami i ktoś musiał im w tym pomóc, bo musiał im powiedzieć jakie informacje z pola walki jest w stanie dostarczyć każdemu z nich i w jakim czasie.
Również jeśli chodzi o zaplecze logistyczne w Polsce to musiało być one przygotowane, przynajmniej koncepcyjnie dawno temu.... bo działa!
I jeszcze jedna uwaga. Byłem zdziwiony zaangażowaniem Morawieckiego w pomoc opozycji na Białorusi. Było przecież oczywiste, ze pokojowe demonstracje obywateli nie doprowadzą do niczego, jak długo Łukaszenka ma wsparcie z Rosji. Teraz jednak okazuje się, że Rosjanie mogą nie mieć siły na jego wsparcie. Może nawet już nie mają, bo Łukaszenka wysłał wszystkie wojska na poligony, czyli rozproszył, tak jakby obawiał sie jakiegoś buntu?
Tak więc może nie tyle Ukraina a z nią Polska znalazły się w pułapce co raczej uczestniczą w naprawdę wielkiej grze.

uparty