PORWANIEM OLEWNIKA STEROWAŁY SPECSŁUŻBY

avatar użytkownika Maryla
6d0f18413a1849ba9c250c4a3c140a63
Posiadłość Krzysztofa Olewnika, fot. Krzysztof Lach

Żona Jacka K., wspólnika Krzysztofa Olewnika, była córką brata Pershinga, byłego szefa mafii pruszkowskiej, a jej brat osobistym kierowcą mafiosa – twierdzą informatorzy "Gazety Polskiej". Dlaczego przez sześć lat śledztwa tego nie ustalono?

Dlaczego rodzina Olewników nie skorzystała z oferty pomocy sąsiada – byłego naczelnika policji w Płocku, który znał powiązania policji i prokuratury z półświatkiem? Czy zięć Olewników, Leszek Mikołajewski, wiedział już dwa miesiące po porwaniu szwagra, że pilnuje go pod Nowym Dworem Mazowieckim gangster Piotrowski pseudo Boksik?

 

To pytania, na które nie znamy dziś odpowiedzi. Zięć Włodzimierza i Ewy Olewników, Leszek Mikołajewski, mąż ich córki Anny, nie chciał rozmawiać z "GP", mimo że kilkakrotnie zwracaliśmy się z taką prośbą poprzez drugą córkę Olewników, Danutę, która wraz z ojcem od lat reprezentuje rodzinę w walce o ustalenie prawdy o porwaniu brata. – Nie zaznamy spokoju, dopóki nie zostanie do końca wyjaśnione, kto naprawdę stał za porwaniem i zabójstwem Krzysztofa i dopóki ci ludzie nie staną przed sądem – mówi „GP” Danuta Olewnik. 

Danuta Olewnik wiedziała, że Iwona, żona Jacka K., pochodziła z Pruszkowa i słyszała, że była powiązana rodzinnie z kimś z kierownictwa mafii. – Mówiliśmy o tym policji, ale w ogóle nie chcieli o tym rozmawiać ani nawet komentować. Te jej powiązania zastanawiają tym bardziej, że porywacze stawiali warunek, żeby właśnie Iwona z Jackiem przekazywali im okup – mówi. 

O tym, że żona Jacka K. była córką ciotecznego brata Pershinga, a jej brat mieszkający dziś w Poznaniu – jego kierowcą, wiedzieli ludzie w Drobinie, posiadali także taką wiedzę operacyjną płoccy policjanci. Informacja ta nie pojawiła się jednak ani w śledztwie, ani w mediach.

Drobin to niewielkie, trzytysięczne miasteczko między Sierpcem a Płockiem. Niemal wszyscy się tu znają. Gdy reporterzy „Gazety Polskiej” pytali mieszkańców o miejscowe układy, podkreślali, że rządzi tu od lat, tak jak w całym regionie płockim, „sojusz robotniczo-chłopski”, czyli SLD i PSL. O Olewniku niektórzy mówią tu wprost: Włodek, o zabójcy jego syna, Paziku: Robert albo Pedro, a o Piotrowskim, który pilnował porwanego, a teraz odsiaduje za to karę 14 lat więzienia: Irek lub Bokser (Boksik). Pokazują starą, szarą kamienicę obok rynku, przy ulicy, gdzie mieszkał Piotrowski. Za zakrętem, sto metrów dalej, mieszkał Pazik. 

W grudniu 2001 r., gdy porwali Krzyśka, Bokser wygadał się po pijaku, że jedzie do Nowego Dworu pilnować chłopaka i że jego żona pierze ciuchy porwanego. On miał długi język. Kiedyś ludzie z mafii go za to pobili. Kolega przekazał te informacje o porwanym Leszkowi, zięciowi Olewników. Zlekceważył je lub w nie nie uwierzył. Szkoda, bo dzięki nim można było szybko ustalić, gdzie chłopaka przetrzymują, nawet bez pomocy policji – mówi jeden z mieszkańców, prosząc o zachowanie anonimowości, ponieważ, jak mówi, boi się zemsty mafii. – Oni trzy razy przymierzali się do porwania, zanim to zrobili, tak mówił Piotrowski – dodaje.

Olewnikowie nie chcieli pomocy

Podinspektor Stanisław Nowakowski z Drobina, emerytowany naczelnik wydziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Płocku i były szef niezależnych związków zawodowych w płockiej policji po 1989 r., do dziś nie może odżałować, że Krzysztofa nie zdołano uratować, choć było to według niego dość proste.

 

Ten chłopak powinien żyć. Półtora tygodnia po porwaniu spotkałem zięcia Olewników przy kiosku, obok rynku. Znamy się bardzo dobrze. Ja im strasznie współczułem, bo wiem, co to znaczy stracić ukochane dziecko, jak olbrzymi to ból. Mój syn utopił się półtora roku wcześniej, wspaniały chłopak, zdawał na WAM… Żal mi ich było. Leszek narzekał na policję, że założyła w ich telefonach niesprawny podsłuch. Mówił, że chcą wynająć detektywa Rutkowskiego. Powiedziałem, że szkoda na niego pieniędzy – mówi „GP” Stanisław Nowakowski.

 

Dodaje: – Zaoferowałem swoją pomoc, za darmo. Byłem świeżo po przejściu na emeryturę, miałem wieloletnie doświadczenie pracy w policji i znałem to środowisko. Postawiłem tylko jeden warunek – żeby nikomu nie mówili, bo miejscowa mafia, którą zwalczałem, i powiązani z nią policjanci i prokuratorzy zniszczą mnie. Powiedziałem, żeby zdobyli protokół oględzin miejsca porwania i chciałem dowiedzieć się więcej o kontaktach Krzysztofa, zwłaszcza o Jacku K., jego wspólniku w przedsiębiorstwie handlu stalą Krup-stal. Spytałem, czy był sprawdzany, co robił w dniu porwania. Leszek na to, że K. jest w porządku, że im pomaga. Ja na to: wiesz, dlaczego pytam? On: wiem, z uwagi na powiązania żony Jacka. Powiedziałem mu też, że na pewno w porwanie byli zamieszani ludzie stąd, z Drobina. Jeśli go nie porwali, to musieli go wystawić porywaczom. Leszek na to: oni są za mali, ale jeśli masz rację, to mogli to być tylko Boksik i Pedro. 

Nowakowski powiedział zięciowi Olewników, że trzeba będzie wynająć dobrego elektronika, który zna się na podsłuchach, bo na miejscową policję, uwikłaną w układy z półświatkiem, nie ma co liczyć. – Nie przyjęli mojej pomocy. Bardzo mnie to zastanowiło. Przecież wiedzieli, że nie mam powodów, by im źle życzyć i że jestem spoza układu miejscowej mafii – opowiada Stanisław Nowakowski.

Jak mówi, na początku 2002 r. rozmawiał na temat porwania z prowadzącym sprawę policjantem, Henrykiem Strausem z Płocka, i komendantem miejskim policji płockiej Ryszardem Kijanowskim. – Mówiłem Strausowi, że moim zdaniem są w to zamieszani Pazik i Piotrowski. On – że według ich ustaleń to było samouprowadzenie. Ja: spójrzcie na cierpienie tej rodziny, to niemożliwe. A Kijanowski, gdy powiedziałem mu o Paziku i Piotrowskim, tylko wzruszył ramionami – mówi.

O tym, że w Drobinie rządzi sitwa i że ludzie ci są powiązani z policją i prokuratorami z Sierpca i Płocka, wiedzieli w miasteczku niemal wszyscy. Trudno było liczyć, że miejscowi stróże prawa pomogą Olewnikom. Tym bardziej dziwi, że rodzina nie chciała skorzystać z pomocy Stanisława Nowakowskiego. 

Danuta Olewnik mówi „GP”, że Pazika i Piotrowskiego rodzina podejrzewała już tydzień po porwaniu, że brali w nim udział. – Szwagier, Leszek, to mówił. Policja twierdziła, że mają nad wszystkim pełną kontrolę, że założyli im podsłuchy, a w aucie Piotrowskiego zamontowali GPS. Także Jacka K. zaczęliśmy podejrzewać już w grudniu, dwa miesiące po porwaniu – mówi siostra Krzysztofa.

Interesy na stali

Krzysztof Olewnik został porwany ze swojego domu w nocy z 26 na 27 października 2001 r., po imprezie w domu Olewników z udziałem policjantów. Jego posiadłość znajduje się kilkaset metrów od domu rodziców. Teraz nikt tam nie mieszka.

Chłopak przetrzymywany był najpierw w piwnicy na działce pod Kałuszynem obok Nowego Dworu Mazowieckiego, potem w dole na szambo pod Różanem, przykuty łańcuchami do ściany, bity i zmuszany do przyjmowania leków psychotropowych. Został zamordowany dwa lata później, we wrześniu 2003 r., po tym, jak rodzina wpłaciła 300 tys. euro okupu. Morderstwa dokonali Sławomir Kościuk i Robert Pazik. Pazik nałożył na głowę chłopaka torbę foliową i udusili go, a ciało zakopali.

Od początku uważałem, że Krzysztofa porwali ludzie, których znał. Przecież on posiadał broń palną, miał na nią zezwolenie policji. Nie wpuściłby nocą nieznajomego człowieka – mówi jego kolega. 

Miejscowych zastanawia udział wysokich rangą funkcjonariuszy policji i prokuratora z Płocka w imprezie 25-letniego Krzysztofa, po której go porwano. – Młody chłopak, a taka świta ściągnęła do niego… Byli tam naczelnicy wydziału kryminalnego i dochodzeniowego z Płocka, był też Jacek K., wspólnik Krzysztofa Olewnika. A przecież policjanci wiedzieli o powiązaniach jego żony z ludźmi z mafii pruszkowskiej. Po co tam przyjechali, w interesach? Bo jak inaczej wytłumaczyć ich obecność? – dziwią się ludzie w Drobinie. 

Nikt tu nie wierzy, że było to bandyckie porwanie dla okupu. Jako motyw uprowadzenia najczęściej ludzie wymieniają rozliczenia za stal. Żona Jacka K., zanim założyli z mężem przedsiębiorstwo Krup-stal, prowadziła samodzielnie hurtownię stali w Płocku przy ulicy Przemysłowej. Potem z mężem Jackiem przyjęli do interesu Krzysztofa Olewnika. Co było wkładem chłopaka do spółki – nie wiadomo. 

Jak mówił Włodzimierz Olewnik, jego zdaniem porwanie było splotem dwóch spraw: – Chęci przejęcia mojej firmy i braku zgody Krzysztofa na handel nielegalną stalą. Dzień przed porwaniem Krzysztofa miał zostać uruchomiony komputerowy program do ewidencji stali, którego przygotowania sobie zażyczyłem.

Firmy należące do Jacka K., jak podawały z przecieków ze śledztwa media, przez lata handlowały kradzioną stalą. Jak stwierdziły służby skarbowe, prały też pieniądze z tego procederu. Prawdopodobnie, jak wynika ze śledztwa, Krup-stal za wiedzą K. handlowała również stalą pochodzącą z napadów na tiry oraz przemycaną na ogromną skalę z Rosji, a jej zbyt w płockim Orlenie mogły zapewniać polityczne koneksje w SLD.

Mam kolegę, który jest bardzo bliskim znajomym byłego barona SLD Andrzeja Piłata. Opowiadał, że gdy był kiedyś w przedsiębiorstwie budowy mostów w Płocku, przyszedł Jacek K. i proponował stal trzy razy tańszą niż inni dostawcy. Nie wiadomo, czy tę transakcję zrealizowano – mówi „GP” S. z Drobina.

W tle sprawy Olewnika pojawia się też gang „Mutantów”, zajmujący się wymuszeniami, egzekucjami na zlecenie, a także kradzieżą tirów przewożących stal kwasoodporną. Miał kontakty z rosyjską i ukraińską mafią. Krzysztofa M. z tego gangu znali Krzysztof Olewnik i Jacek K. Cztery lata przed porwaniem Olewnik kupił podobno kradzione bmw, którym wcześniej jeździł „Rudy”, kiler z gangu „Mutantów”.

Nie znam porwania, by dwa lata przetrzymywano ofiarę. To się bandytom nie kalkuluje. Jeśli jednak był porwany w związku z niezałatwionymi rozliczeniami za stal, tak długie przetrzymywanie go mogło być uzasadnione. Tak działa mafia. Wówczas łatwiej zrozumieć, dlaczego podsłuchy były felerne, okupy nieodbierane (porywacze wiedzieli, że policja obstawiła teren), śledztwo ślamazarne i pełne błędów. To są działania typowo mafijne – wpływanie na policję, prokuraturę. Jeśli Jacek K. ma powiązania z mafią, nic nie powie w śledztwie, bo będzie kolejną, czwartą już w tej sprawie ofiarą „samobójstwa” w areszcie – mówi jeden z płockich prokuratorów. Prosi o nieujawnianie nazwiska, obawiając się zemsty mafii.

Jacek K. siedzi obecnie w areszcie, jest podejrzewany o zlecenie porwania wspólnika.

Ireneusz Piotrowski – Bokser, odsiaduje wyrok w więzieniu. Jest ostatnim żyjącym ogniwem łączącym zleceniodawców z wykonawcami, który może dostarczyć śledczym dużo informacji. Jeśli, podobnie jak jego trzej kumple, nie popełni „samobójstwa” w celi.

Całość tekstu Leszka Misiaka w tygodniku "Gazeta Polska"

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/19763/articlePage/3

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Pozew W. Olewnika oddalony

Pozew W. Olewnika oddalony przez sąd

Sąd w Radomiu oddalił pozew w sprawie odszkodowania od mazowieckiej policji, którego domagał się ojciec zamordowanego Krzysztofa Olewnika.

Powodem decyzji sądu ma być przedawnienie. Pozew związany był ze
sprawą okupu. Chodzi o sumę 1,3 mln zł, wyliczonej z kwoty okupu i jaki w
2003 r. przekazano porywaczom Krzysztofa Olewnika.

Według Włodzimierza Olewnika – moment przekazania tego okupu przez
rodzinę uprowadzonego nie został odpowiednio zabezpieczony przez
policję. Olewnik dodał, że wyrok jest absurdalny i zapowiada odwołanie.

- To absurdalny wyrok, dlatego że przedawnienie to powinno
obowiązywać 10 lat, a nie 3 – tak jak to sąd założył. Będziemy się
odwoływać. Domagamy się zadośćuczynienia za złe działanie policji
podczas wręczania okupu. Było to nienależycie zabezpieczone i jest to
tylko i wyłącznie wina policji, która źle przeprowadziła tą akcję.
Mogłoby w ogóle takiej akcji nie być
– stwierdził Włodzimierz Olewnik.

W 2013 r. pozew w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Radomiu.

Proces zawieszono, ponieważ przed innym sądem dwóch policjantów
odpowiadało za niedopełnienie swoich obowiązków podczas badań porwania
Krzysztofa Olewnika. Rok później funkcjonariusze zostali uniewinnieni.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl