Hojni sponsorzy PO - art. z jutrzejszej Gazety Polskiej

avatar użytkownika Anita_C

Hojni sponsorzy Platformy

„Gazeta Polska” dotarła do nazwisk osób, które w 2007 roku wpłaciły darowizny na Fundusz Wyborczy Platformy Obywatelskiej. Są wśród nich założyciele i pracownicy firmy Work Service (znanej z afery Misiaka), zarząd telewizyjnej spółki producenckiej ATM Grupa (twórcy zeszłorocznego orędzia premiera Tuska) i... ksiądz, który z własnej kieszeni przeznaczył na kampanię PO aż 14 tysięcy złotych

„Wie pani, ja nie sprawdzałem, kto wpłacał pieniądze, [...] o tyle że potem dziękowałem, bo taki jest mechanizm w Polsce, takie są przepisy prawa, że obywatele mogą wpłacać pieniądze. No wie pani, czy darowanemu koniowi się zagląda w zęby? Zagląda mu się do kieszeni? Ja tego nigdy nie robiłem, jedynie wysyłałem podziękowania” – tak tłumaczył się niedawno w Radiu Zet Bronisław Komorowski, odpowiadając na pytanie dotyczące finansowania swojej kampanii wyborczej. Marszałek Sejmu próbował w ten sposób usprawiedliwiać swojego partyjnego kolegę Janusza Palikota, który dostał się do Sejmu w 2005 r. m.in. dzięki zadziwiająco wysokim darowiznom studentów uczelni lubelskich. Jak wiadomo – studenci ci porobili w ciągu ostatnich lat błyskotliwe kariery w urzędach nadzorowanych przez działaczy PO, choć do dziś nie potrafią powiedzieć, skąd wzięli po kilkanaście tysięcy złotych na „sponsoring” Palikota.

Takich zagadek jest jednak więcej – wystarczy przejrzeć listę osób, które wsparły finansowo Platformę Obywatelską w wyborach parlamentarnych w 2007 r.

> Work Service wspiera „rządy miłości”

Najciekawszych wpłat na fundusz wyborczy PO przed ostatnimi wyborami dokonano we Wrocławiu. Jak ujawnił kilka dni temu portal Niezależna.pl – kampania Platformy Obywatelskiej w tym mieście w dużej mierze sponsorowana była przez ludzi związanych ze spółką... Work Service. Przypomnijmy: to stworzona przez senatora Tomasza Misiaka firma, która w 2009 r. razem ze spółką DGA wygrała bez konkursu państwowy przetarg na doradztwo dla pracowników zwalnianych ze stoczni w Gdyni i Szczecinie. Wartość przetargu to – bagatela – 48 mln zł.

Jak wynika z listy nazwisk, wpłat na fundusz Platformy dokonały w 2007 r. przynajmniej trzy osoby związane z firmą Misiaka. Chodzi o Tomasza Szpikowskiego, prezesa zarządu Work Service, a także Tomasza Hanczarka, wiceprezesa zarządu, oraz Ewę Mandziou, narzeczoną Tomasza Misiaka, dziś wiceprezes departamentu sprzedaży we wrocławskiej spółce.

Niedługo przed zwycięskimi dla PO wyborami Szpikowski wpłacił 14 tys. zł, Hanczarek 12 tys. zł, a zaledwie 23-letnia wówczas Ewa Mandziou – 13,5 tys. zł. To sumy zbliżone do maksymalnej kwoty, jaką mogły wpłacać osoby fizyczne na kampanię wyborczą. Na liście widnieje też nazwisko Krystyny Szpikowskiej z Wrocławia, która wpłaciła 14 tys. zł.

W sumie ludzie związani ze spółką założoną przez Tomasza Misiaka (nie licząc Szpikowskiej) wpłacili na kampanię PO aż 39,5 tys. zł, a więc prawie siedem razy więcej (!) pieniędzy niż sam Misiak, który przelał na konto funduszu wyborczego jedynie 6 tys. zł. Warto przy tym mieć na uwadze, że na Platformę mogli wpłacić w 2007 r. także inni, bardziej „anonimowi” pracownicy Work Service – ale to już jest praktycznie nie do sprawdzenia.

Po ujawnieniu tych faktów przez portal Niezależna.pl Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO, tłumaczył, że wpłaty dokonane przez ludzi z Work Service wiązały się po prostu z poparciem w wyborach Tomasza Misiaka, który od lat zna się z kierownictwem tej spółki. „Gazeta Polska” sprawdziła jednak, że żaden ze znajomych senatora z Work Service nie poparł finansowo ani jego, ani PO podczas wyborów do parlamentu w 2005 r. – mimo że Misiak również kandydował wtedy na senatora. Trudno więc nagły przypływ hojności Work Service wobec Platformy w 2007 r. tłumaczyć jedynie sympatią do Tomasza Misiaka.

> 40 tysięcy na Tuska, 100 procent zaufania

Równo rok temu sporo kontrowersji wywołała sprawa telewizyjnego orędzia Donalda Tuska. Premier stwierdził w nim m.in., że „święta pierwszego i trzeciego maja są wspólne” i „należą do wszystkich Polaków”. Ale nie tylko treść przemówienia Tuska wzbudziła mieszane uczucia komentatorów.

„Dziennik” ujawnił kilka dni po emisji, że za realizacją orędzia stała prywatna firma ATM Grupa, znana m.in. z produkcji serialu „Świat według Kiepskich”. Za stworzenie krótkiego materiału spółka otrzymała kilkanaście tysięcy złotych, co skrytykował m.in. Jacek Kurski z PiS – twierdząc, że premier mógł przecież za darmo skorzystać z usług TVP. Poseł Sebastian Karpiniuk (PO) odpowiadał mu, że Donald Tusk chciał mieć orędzie przygotowane przez osoby, którym „ufa w stu procentach”.

Jak się okazuje, premier faktycznie mógł mieć powody do szczególnego zaufania do ATM – osoby związane z tą spółką wpłaciły na kampanię PO w 2007 r. przynajmniej 38 tys. zł („przynajmniej”, bo o wszystkich darczyńcach prawdopodobnie nie wiemy). Na listach wpłat na Platformę znajdujemy m.in. nazwiska Doroty Michalak-Kurzewskiej (ponad 14 tys. zł) i Macieja Grzywaczewskiego (10 tys. zł) – wiceprezesów ATM (Michalak-Kurzewska jest też jednym z głównym akcjonariuszy), oraz Pawła Tobiasza (14 tys. zł) – członka zarządu spółki.

Zapewne to przypadek – ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy ATM Grupa w wyniku decyzji urzędników państwowych zyskała gwarancję wielomilionowego zarobku. 9 grudnia 2008 r. spółka podpisała np. warty 13 mln zł kontrakt z TVP na realizację pierwszej serii odcinków serialu „Tancerze” (wartość innych umów zawartych przez ATM z Telewizją Polską w ciągu ostatniego roku to ok. 10 mln zł), a w styczniu 2009 r. serwis branżowy mediafm.net poinformował, że ATM Grupa zawarła umowę z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości (agencja rządowa) na dotację projektu „Kompleksowo wyposażone nowoczesne studio filmowo-telewizyjne do produkcji w technologii XDCAM-HD”. Dotacja PARP przyznana ATM opiewa na prawie 31 mln zł.

Oczywiście spółka ATM Grupa współpracowała z TVP już wcześniej (m.in. realizując popularne seriale „Pitbull” i „Ranczo”), ale jeszcze nigdy firma ta – której pracownicy, przypomnijmy, cieszą się stuprocentowym zaufaniem premiera – nie spotykała się z podobną przychylnością jednostek państwowych.

> Ksiądz w butach za 500 złotych

Jednym ze sponsorów kampanii wyborczej PO do parlamentu w 2007 r. był też... ksiądz rzymskokatolicki. Chodzi o Andrzeja Augustyńskiego z Tarnowa – duchownego od lat związanego ze środowiskiem „Gazety Wyborczej”.

Ks. Augustyński wpłacił na fundusz Platformy Obywatelskiej aż... 14 tys. zł. Postąpił tym samym niejako wbrew zaleceniom Konferencji Episkopatu Polski, która przed wyborami parlamentarnymi w 2007 r. obwieściła: „Wierni świeccy mają obowiązek angażować się w życie polityczne przez udział w wyborach i aktywność w tych partiach, które pozwalają uprawiać politykę rozumianą jako roztropna troska o dobro wspólne. Duszpasterze zaś, jako świadkowie rzeczywistości nadprzyrodzonej, nie powinni angażować się w kampanii wyborczej po żadnej konkretnej stronie.”

Jak ks. Augustyński zdobył kwotę, na którą przeciętny Polak musi pracować pół roku? – Wpłaciłem moje prywatne pieniądze. Nie jestem związany z żadną parafią, nie chodziłem po składce, nie mam dostępu do żadnych kościelnych funduszy. Mam swoje pieniądze, spodnie, buty, parę innych rzeczy. A buty mam za 500 złotych. Niech pan zdobędzie jakąś wiedzę na mój temat. Od 10 lat jestem pełnomocnikiem prezydenta Krakowa – denerwuje się ks. Andrzej Augustyński w rozmowie z „GP”.

Duchowny – od 2000 r. pełniący funkcję pełnomocnika prezydenta Jacka Majchrowskiego (PZPR, SLD) ds. młodzieży – dodaje, że „nic nie zabrania mu wpłacania pieniędzy na jakąkolwiek kampanię”. Wyjaśnia też, że chciał pomóc dostać się do parlamentu Jarosławowi Gowinowi.

Grzegorz Wierzchołowski, Maciej Marosz

 

3 komentarze

avatar użytkownika andrzejp

1. phi!!! to jest małe piwo

Ile na kampanię Peło musieli dać przedstawiciele Becton Dickinson? Afera jak się patrzy, a jednak Kopaczowa&Lody zmilczeli, Ćwokalski łagodnym wzrokiem popatrzył, ale!!! To, że kurewskie media o rozstrzygnięciu, takim a nie innym nie poinformowały - tak pokazywały, coby nikt nie dojrzał tej informacji - to niech je szlag trafi. Przejrzałem archiwa onetu, wp.pl, interia.pl, gazownia.pl i albo informacje się zbyły, albo - szczególnie o rozstrzygnięciu prokuratury - pomimo iż podczepione są fora, prawie nikt się nie wpisywał. Z dziennika.pl, kolejność zdarzeń czytamy zaczynając od dołu ---------------------- 21 kwietnia 2008 0:30 Nie ma afery, bo brud był widoczny Lubelska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie skażonych strzykawek firmy Becton Dickinson. "Brudne jednorazówki nie są niebezpieczne, bo... pielęgniarka ma obowiązek sprawdzenia strzykawki przed jej użyciem" - argumentują śledczy. Gdy w sierpniu 2007 r. DZIENNIK ujawnił aferę z zanieczyszczonymi strzykawkami, lekarze zaczęli bić na alarm, bo pacjenci mogli umrzeć. Wydarzenia 16 sierpnia 2007 1:20 Dymisje radomskich prokuratorów Szef radomskiej Prokuratury Rejonowej Mariusz Potera i jego zastępczyni Bogusława Pereta stracili we wtorek stanowiska. To konsekwencje ujawnionej przez DZIENNIK afery strzykawkowej. Polityka 7 sierpnia 2007 15:42 Prokuratura szuka ofiar afery strzykawkowej Radomscy prokuratorzy, do których w grudniu 2006 r. trafiło zawiadomienie o odnalezieniu brudnych strzykawek, odpowiedzą dyscyplinarnie za opieszałość i błędy w śledztwie - pisze DZIENNIK. "Ich działanie było skandaliczne i nieprofesjonalne" - ocenia Robert Bednarczyk, szef Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Wydarzenia 3 sierpnia 2007 9:06 Już wiadomo, gdzie trafiły brudne strzykawki Po publikacji DZIENNIKA w całej Polsce trwa nerwowe przeszukiwanie szpitalnych oddziałów. Personel tropi niebezpieczne strzykawki, które mogą być zanieczyszczone resztkami owadów oraz pyłu. Szczególne powody do zmartwień mają dyrektorzy 16 szpitali, do których - jak już wiadomo - trafiły jednorazówki z feralnej partii. Wydarzenia 3 sierpnia 2007 8:12 Zgłaszają się pierwsze ofiary brudnych strzykawek Tak jak przy aferze z corhydonem, tak i teraz po ujawnieniu przez DZIENNIK skandalu z brudnymi strzykawkami do prokuratury zaczynają się zgłaszać ludzie, którzy podejrzewają, że mogą być ich ofiarami. Pierwszy taki przypadek odnotowano w Lublinie. Wydarzenia 2 sierpnia 2007 10:51 Z brudnych strzykawek korzystano nie tylko w Radomiu Nikt nie wie, gdzie są 153 tysiące brudnych strzykawek. I trudno powiedzieć, kiedy uda się to ustalić. Bo może to zrobić tylko producent. Tak uważa Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, który nie czuje się odpowiedzialny za aferę strzykawkową. Podobnie zresztą resort zdrowia. A chodzi o nawet 150 szpitali, przychodni i hurtowni - pisze DZIENNIK. Wydarzenia 1 sierpnia 2007 13:47 Bolesław Piecha: Mogło dojść do przestępstwa Ministerstwo Zdrowia uważa, że zakażone strzykawki mogły być podróbkami lub wybrakowanym towarem. Świadczyć miała o tym ich wyjątkowo niska cena. Według resortu, mogło dojść też do przestępstwa przy przetargach na te strzykawki. Wydarzenia 1 sierpnia 2007 10:08 Przez pół roku szpitale używały skażonych strzykawek W grudniu ubiegłego roku do ok. 150 szpitali i przychodni w całej Polsce trafiły zanieczyszczone strzykawki. Przez ponad pół roku wokół tej sprawy trwała zmowa milczenia. Dopiero wczoraj, po pytaniach DZIENNIKA, producent poinformował o wycofaniu serii jednorazówek z "ciemnym pyłem". Wydarzenia 1 sierpnia 2007 0:23 Taka strzykawka może zabić Strzykawki były zanieczyszczone resztkami owadów i czarnym pyłem - pisze DZIENNIK. Feralna partia mogła liczyć kilkadziesiąt tysięcy sztuk. Brudne strzykawki mogły trafić do 150 placówek zdrowia. Wydarzenia 31 lipca 2007 18:38 Setki tysięcy skażonych strzykawek w szpitalach Setki tysięcy skażonych strzykawek trafiły do polskich szpitali – ustalił DZIENNIK. Były zabrudzone resztkami owadów i czarnym pyłem. Takie zanieczyszczenia mogą wywołać sepsę i doprowadzić do śmierci pacjenta. Nie wiadomo na razie, czy ktoś z tego powodu ucierpiał. http://www.dziennik.pl/archiwum/?to=on&se=&search.execute=true&lucyStemmed=1&lucyField=2&lucySection=2&lucyFromDateOn=false&lucyFromDay=27&lucyFromMonth=4&lucyFromYear=2009&lucyToDateOn=false&lucyToDay=28&lucyToMonth=3&lucyToYear=2009&lucySort=1&lucyMaxNumberResultsSorted=500&lucyOptimized=false&lucyExpr=Becton+Dickinson ------------- Teraz jest pytanie, szczepic się przeciw świńskiej grypie? Bo może się zdarzyć, że gorszym syfem się zarazimy. Nikt nigdzie nie wspomniał, że felerne strzykawki zostały komisyjnie zniszczone, więc przypuszczam, że te kilka tysięcy strzykawek nie zostały zniszczonych, lecz są dalej w obiegu.
avatar użytkownika Franek

2. Zadziwia mnie najbardziej duchowny

W gronie tych "popierających" bezinteresownie :)
avatar użytkownika WiKat

3. Ciekawe ile ksiądz pełnomocnik ma pensji u sławnego Jacka Majchr

A gdzie cnota skromności jak chodzi w butach za 500zł. Ja chodzę w butach za 10zł.