"Nechceme násilí - Praha 17-24.listopadu 1989" cz.1

avatar użytkownika witas
„Teleexpress” przypomniał dziś o czym poinformował m.in. mnie równo 20 lat temu. Pamiętam jak w niedzielę 18 listopada 1989 oglądając ten niezły program informacyjny (wtedy najlepszy) dowiedziałem się o wybuchu niepokojów – demonstracji, zamieszek, strajków studenckich w Pradze. Od razu przypomniałem sobie o ofercie kolegi z innej szkoły o wyjeżdżającej wycieczce do Pragi, z której ktoś zrezygnował, więc było wolne miejsce. Natychmiast go zaatakowałem i dzień później gorączkowo pakowałem się do tego nieoczekiwanego i jak się potem okazało niezapomnianego wyjazdu. Co młodzieży może wydać się totalnie niezrozumiałe nie było w sklepach jeszcze wtedy klisz fotograficznych (cyfrowe aparaty jeszcze chyba nie istniały, a na pewno nie w krajach tzw. obozu pokoju i dostatku [ odwrotność nazewnictwa do rzeczywistego sensu zauważył już genialny Orwell („1984”) nazywając w utopijnej supertotalitarnej Oceanii ministerstwo wojny - Ministerstwem Pokoju, resort zaopatrzenia - Min. Dobrobytu, propagandę - Min. Prawdy, a Min. Miłości – sami zgadnijcie jaką służbę zakrywało. Bynajmniej nie zdrowia!]. Więc po upragnioną, niezbędną czarno-białą kliszę fotograficzną produkcji NRD marki ORWO, której posiadaniem zdradził się inny kolega, jechałem ciemnym mokrym wieczorem rozklekotanym tramwajem tzw. „skrzynkowcem” (ostatni raz widziany w Szczecinie kilka lat temu) na drugi koniec miasta. Dziwne, że zazwyczaj nieuczynny Marek sam zaproponował pożyczkę. Bóg mu zapłać! Wyjazd autokarem wczesnym ranem, nocleg przed granicą w Szklarskiej-Porębie. Pamiętam 2 kontrasty pogodowe – wyjechaliśmy z mokrego, pełnego deszczu miasta, a w górach wszędzie biało od śniegu. Drugi kontrast, bo byłem wcześnie w Szklarskiej w środku upalnego lata pełnego ceprów, a gdy jechaliśmy znanymi uliczkami w górę głównej ulicy kurortu – żywego ducha, tylko śnieg przykrył wszystko świeżą niewinnością białą … Rano przekraczaliśmy granicę. Gdy czechosłowaccy pogranicznicy dowiedzieli się, że jedziemy do Pragi, to mieli wątpliwości czy nas wpuścić, bo „tam niespokojnie”. Pytali się czy nie wieziemy jakiś wywrotowych treści, transparentów, itd. Jakby wiedzieli o moim plecaku pełnym ulotek, plakietek, flag i innych gadżetów „Solidarności”, „Solidarności Polsko-Czeskiej” i innych antykomunikalii. - „Gdzie tam. My turyści. Wycieczka była zaplanowana już od dawna, skąd mieliśmy wiedzieć, że teraz tam …” - „Wiemy co tam. Oglądamy telewizję. Wszystko w porządku. Możecie jechać” cdn. Demonstracje w Pradze poprzedzające tą, która ruszyła w końcu lawinę Aksamitnej Rewolucji: *********************************************** Wczoraj 17.11.2009 w pochodzie upamiętniającym tamten marsz, który poruszył lawinę czechosłowacką wzięło w nim udział ok. 6 tys. ludzi, którym podziękowała śpiewem Joan Baezová. Kiedyś śpiewała u nas w Gdańsku i Warszawie, m.in. moją ulubioną "Solidarity of Heart": Trochę inaczej niż w Wawie 11.11, w Pradze prawicowoektremiści usiłowali zakłócić manifestację patriotyczną, jednak "Ze vzduchu situaci sledoval i policejní vrtulník" a policje na zeme spacyfikowały prowokacje neofaszystów.

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @witas

"Podobnie jak w Wawie 11.11 jacyś prawicowoektremistyczni debile usiłowali zakłócić manifestację patriotyczną"  na jakiej podstawie piszesz o "prawicowoektremistyczni debilach"? Lektury GW?

 

Akurat w Warszawie usiłowały zakłócić świeto lewackie anarchistyczne bojówki zwoływane SMS-ami przez srodowisko z GW.

Marsz ONR był legalny i nie zakłócał nikomu swieta, starcia z policja , zadyma, kamienie, to bojówki lewackie stewrowane przez Bortnowska .

Wystarczy czytać dokładnie info w mediach, a nie GW i ich projekcje antypolskie.

Polecam wspomnienia Semki :

http://www.rp.pl/artykul/351206_Zanim_nastala_aksamitna_rewolucja.html

 

A protestowali ludzie, bo sie czuja tak samo oszukani, jak Polacy, maja prawo protestować przeciwko wcieleniu ich do UE zaledwie 20 lat po odzyskaniu wolności.

 

Pozdrawiam

 

ps. jezeli sobie zyczysz, mozesz poczytać i obejrzec, co się w W-wie 11.11 wydarzyło i kto chciał zakłócać świeto.

 

RELACJA z "lewa"

http://rasfufu.salon24.pl/137543,dzien-nie-podleglosci-barykada-na-senat...

szczególnie ten fragment : 

 

Z ciekawostek politycznych: trwają próby stworzenia wielkiej koalicji ugrupowań na lewo od PO. W najbliższym tygodniu dwie duże partie wg pogłosek mają ogłosić taką inicjatywę. Debatuje się o kwestiach finansowania takiego ruchu, propozycje jakie słyszałem dowodzą tylko głębokości organizacyjnego upadku tych marginalnych dziś środowisk. Wg komentarzy, partia postkomunistów może rozpaść się w grudniu- będzie wówczas zjazd tej partii.

 

http://www.blogmedia24.pl/node/21230

 

http://www.blogmedia24.pl/node/21100

 media na zywo :

http://www.blogmedia24.pl/node/20993

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika witas

2. Fakt, że w Wawie mnie nie

Fakt, że w Wawie mnie nie było. Wszelkich skrajności nie lubię, zarówno anarcholewaków jak i skrajną prawicę faszystów. Wiele wskazuje, że za odrodzeniem ruchów "wygolonych karków" w naszej części Europy stały kom.służby specj. Mówi o tym W.Bukowski: http://www.rp.pl/artykul/392884_Bukowski__Rosja_nie_wygralaby_wojny_z_Polska_.html Podobnie było w Czechach, Wegrzech, Rumunii i pewnie w naszym kraju. Dla mnie 11/11 jest świętem narodowym, ponadpartyjnym i organizowanie w tym dniu Parteitagów, choćby legalnych jest nieładne w stosunku do innych. Zwłaszcza, że zgromadzenia skrajnej prawicy przyciągają jak magnes ich odpowiedników z lewicy ( i odwrotnie np. 1 maja), więc zadyma gotowa. W Dniu Święta Niepodległości. Nie podoba mi się to. Jest na takie zadymy ok.350 dni w roku. A demo łysolców z Pragi skojarzyło mi się z tym z Wawy. 20 lat temu nie widziałem ich protestujących przeciwko komunistycznemu zniewoleniu. Ani w Pradze, ani w Polsce. Teraz taniej jest protestować. Nie wzbudza to moje szacunku. pozdrawiam
Witek
avatar użytkownika Foxx

3. Witek

Zachęcam do lektury wątku: http://forum.legialive.pl/showthread.php?t=8472&page=2 Na zachętę relacja: "11 listopada zaplanowana była manifestacja zorganizowana przez Obóz Narodowo Radykalny. Poprzedziła ją tradycyjna akcja propagandowa, tym razem jednak o większym rozmachu. Powstała specjalna strona internetowa, na której zamieszczono projekty vlepek i plakatów. Te pojawiły się nie tylko w Warszawie. Na jednym z warszawskich wiaduktów zawisnął też starannie wykonany transparent z adresem tej strony i zmierzający do pracy ludzie mogli się z nim zapoznać. Do tego niezliczona ilość dyskusji i reklama na wszelakich forach internetowych. Jeśli chociaż jedna osoba była dzięki temu pierwszy raz (a wiem, że takie osoby były) – dało to efekt. Zacznijmy jednak ten opis od początku. Niestety w układ z manifestantami nie weszła pogoda. Kto miał przyjść ten przyszedł, ale zapewne niektóre ewentualne nowe osoby mógł odstraszyć padający mocno deszcz. Mimo niego na Placu Zamkowym o 14:00 zaczął gromadzić się całkiem zgrabny tłumek. Witały się załogi z różnych stron kraju, dużo było ludzi z Warszawy oraz kibiców Legii. Widoczne też barwy mniejszych klubów Stolicy (sympatyzujących z Legią) prócz niechcianych barw w postaci utożsamianej z lewakami Polonii. Ci ostatni nakręcali się na swoim forum na manifestację anarchistów – komentarz myślę, że zbyteczny. Około 14:30 jest nas już kilkuset (ponad 500), formujemy szeregi i szykujemy się do wymarszu. Zanim do tego doszło jeden z nacjonalistów wygłasza krótkie przemówienie obalające stereotypy na temat manifestantów. Pogoniony też zostaje jeden z dziennikarzy, który robi wywiad z jakimś ubranym jak burak prowokatorem, zapewne by pokazać go w jakiś mediach jako reprezentanta nacjonalistów. Socjotechnika działa zresztą i bez tego – wystarczy zapoznać się z prasowymi artykułami o manifestacji. I tylko ludzi żal, że tak ich robią w balona. Po to jednak jesteśmy. Nad głowami manifestantów pojawiły się liczne flagi. Był „Nacjonalizm naszą drogą”, kilka flag ONR, flaga z Dmowskim, flagi NOP, Zadrugi, Falangi, Ligi Obrony Suwerenności, krzyże celtyckie i jeszcze inne. W tym roku było znacznie lepsze nagłośnienie niż w latach ubiegłych. Kilka megafonów w różnych miejscach pochodu nie zmobilizowało jednak wszystkich do krzyku i momentami było głośno, momentami zaś niestety cichawo. Bywało też tak, że przód i tył pochodu krzyczał co innego. Wznosiliśmy okrzyki anty komunistyczne, anty traktatowe oraz nacjonalistyczne. Z nowości pojawiły się „Narodowi- aktywni – radykalni”, a przede wszystkim „nadchodzą nacjonaliści”. Wzorem naszych sąsiadów z Czech zachęcaliśmy też Polaków by poszli z nami. Cały pochód rozciągnął się na bardzo konkretnej długości, niemal każde wyjście z niego łączyło się z „upomnieniem” przez milicjanta i zawróceniem do pochodu. Policji było jak na meczu podwyższonego ryzyka, białe kaski, pełne uzbrojenie. Do tego masa tajniaków na mieście i w pobliżu manifestacji. Jedną z atrakcji manifestacji było odpalenie kilku rac w dwóch turach. Zrobiono to na tyle pochodu, a „płonący ogon” wyglądał bardzo efektownie. Najbardziej do gustu przypadł rzecz jasna aktywistom na co dzień będącym kibicami. Był to chyba pirotechniczny debiut na narodowej demonstracji. Warto dodać, że kilka grup rozdawało swoje ulotki. Już na zbiórce do rąk uczestników trafiły kartki z informacjami o Lidze Obrony Suwerenności, pod pomnikiem Dmowskiego nabyłem od starszego narodowca ciekawą książkę za jedyne 5 zł (o stosunkach polsko- żydowskich na przełomie wieków – prawda bez cenzury). Podczas manifestacji rozdawane były ulotki, co jest sporym plusem – co bowiem z tego, że sobie pokrzyczymy i nie zostawimy nic po sobie. A tak przechodnie chętnie brali kartki z tekstem i adresem strony ONR gdzie ewentualnie mogą dowiedzieć się czegoś więcej o nacjonalistycznych poglądach. Ulotek z tego co widziałem rozdano sporo przez cały czas podchodu w kierunku pomnika Romana Dmowskiego. Pod owym pomnikiem meldujemy się po półtorej godzinie pochodu przez Stolicę. Kaski tworzą kordon, a wewnątrz niego zbierają się nacjonaliści by wysłuchać przemówień. Po drugiej stronie ulicy pojawia się ponoć kilku brudasów, ale chyba tylko po to by mogli o sobie przeczytać – nic by bowiem nie zdziałali. Może wręcz rzec, że gdyby nie policja na pewno by tam nie przyszli chyba, że po pewny oklep od kilkadziesiąt razy większej grupy. Budzą jedynie śmiech politowania i ludzie skupiają się na przemówieniach bądź wrzucaniu do specjalnie oznakowanych puszek kasy na zatrzymanych nacjonalistów. Po jakimś czasie manifestacja kończy się i każdy idzie bądź jedzie w swoją stronę. Warto też wspomnieć o kontr demonstracji drugiej strony barykady. W mediach ton, że anarchiści chcieli się do nas dostać. To bardzo zabawne, też byśmy tego bardzo chcieli, a ci napinacze bardzo dobrze wiedzą, że na takie demonstracje mobilizowane są spore siły policyjne i do niczego nie dopuszczą. Na pewno byłoby bardzo zabawnie i sympatycznie spotkać się grupami, a tak – przeszliśmy sobie nie mijając żadnej grupy brudasów (prócz jakichś jednostek) i większość manifestantów nie wiedziała nawet nic o jakiejś kontrze. Dopóki nie włączyli pewnej destrukcyjnej stacji telewizyjnej. Media zrobiły z lewackiej parady cyrk, że starcia z psami, że zamieszki, a nie widać tam (na materiałach filmowych) nic prócz zawijania kilku lewaków. To nie tylko wina żałosnych mediów, ale i samych anarchistów, którzy wypisywali w jakiejś swojej relacji niestworzone rzeczy. Niestworzone rzeczy, których nie widziało gdzieś 85% manifestacji (bądź więcej), a zatem nie były to zbyt konkretne działania. Ja widziałem dwie dziewczyny i jednego pajaca krzyczących swoimi piskliwymi głosikami, że jesteśmy nazistami. Poglądu tego co jasne nie podzielali mieszkańcy Stolicy, którzy bili nam brawo słysząc antykomunistyczne, patriotyczne czy nacjonalistyczne okrzyki. Widziałem jak starsi panowie mieli łzy w oczach słysząc przyśpiewki o księdzu Popiełuszce. Z tego co wiem lewacki cyrk nie interesował niemal nikogo, a przemawiający na nim ludzie: głosząca antypolskie hasła Alina Cała, a także odczytanie listu poparcia od Krystiana Legierskiego - znanego czarnoskórego działacza gejowskiego – niech mówią same za siebie. Podczas marszu ponoć wyskoczyło gdzieś paru desperatów (nie widziałem tego), ale nie wiem co chcieli zdziałać przy takiej ilości policji. Zapewne to oni chcieli teraz być bohaterami zbiórek kasy na lewackich koncertach i idolami dla narkomanek w dredach :). Gratulacje. „Faszyzm” jednak przeszedł…Dzięki policji? Dzięki policji mogliście parę kilometrów dalej w ogóle się zebrać i wystarczy spojrzeć na proporcje liczbowe by przyznać temu rację. Jeśli chodzi o wydarzenia na mieście to z tego co wiem nic konkretnego i większego się nie wydarzyło prócz tradycyjnych pojedynczych starć gdzieś tam po drodze. Podsumowując – było jak najbardziej pozytywnie. Liczba mimo kiepskiej pogody dobra, setki rozdanych ulotek i wykrzyczane w Stolicę hasła. Optymizm budzą również liczby narodowców, które wyszły 11 listopada w reszcie kraju. Trzycyfrowa liczba we Wrocławiu, w Białymstoku – mniejsze grupy w innych miastach. Jest dobrze, tylko wykorzystajmy jakoś ten potencjał!"
avatar użytkownika Foxx

4. Inspiracje

W tej kwestii masz rację, jeżeli chodzi o PWN Tejkowskiego, która na przełomie '89/'90 była najliczniejszą organizacją nacjonalistyczną. Jednak pretensje o to, że środowiska o tych poglądach nie uczestniczyły w walce z komuną są moim zdaniem nieuzasadnione, bo dynamika rozwoju skinowskiej subkultury w Polsce była taka, że w tamtym okresie skupiała ona wyłacznie chuliganów o poglądach nazistowskich. Starsi narodowcy zaś orbitowali wokół PAX-u. Dzisiaj to wygląda zupełnie inaczej. Pozdrawiam.
avatar użytkownika witas

5. Foxx

Dobra, żeby nie wyjść na beton, zmienię ostatni akapit, najbardziej mnie cieszył tam cytat o 'vrtulniku'. POZDRAWIAM
Witek
avatar użytkownika witas

6. Foxx

zmieniłem, ale nie wiem czy dobrze zrobiłem. Za link dziękuję, "na zachętę" do zniechęcenia się dalszego tym środowiskiem. Z fotek wynika, że ten pochód przeszedł Krakowskim ? Za Piłsudskiego chyba by nie przeszli, ja też bym nie pozwolił... Powtórzę : "Wszelkich skrajności nie lubię, zarówno anarcholewaków jak i skrajną prawicę faszystów." Zgrozę wywołał we mnie wygląd niektórych prawaków, szczególnie herr Flicka i "czołgisty" oraz hasła na transparentach. Był przed wojną "wódz" ONR-Falangi Piasecki, podobnie szalał, w czasie wojny zmarnował setki patriotycznej młodzieży w UBK, po wojnie sprzedał się Sierowowi za życie i usiłował sprzedać Kościół katol. Na szczęście był Prymas Tysiąclecia Wyszynski. Wyjątkowo negatywnie przez mnie oceniana postać. Stąd mój stosunek do jego dzisiejszych pokłonników. A inspiracje środowiskowe zostają i zawsze mogą zostać oni wykorzystani do prowokacji w interesie obcych mocarstw. pozdrawiam, Z. również
Witek
avatar użytkownika Foxx

7. Witek

Różnica miedzy nami polega na tym, że Ty byś "nie pozwolił" - cokolwiek by to miało znaczyć ;) A ja preferuję pracę organiczną. Zaczęłem ok. 2002 (wtedy jeszcze wśród skinów, również na Legii, dominowali naziści) krótkim tekstem na największym forum polskich kibiców - kopia: http://foxx-news.blogspot.com/2007/12/narodowy-socjalizm-z-punktu-widzenia.html Dyskusje były burzliwe. Jeżeli chodzi o samo środowisko - znam wiele z tych osób i wiem, że to patrioci. Coś się jednak dzieje w polskiej rzeczywistości, skoro chcący działać młodzi ludzie garną się do radykałów, a te mniej radykalne osoby udzielają się najwyżej w grupach rekonstrukcyjnych i ZHR. Partyjne młodzieżówki pomińmy milczeniem... Jakoś tak jest, że w ocenie aktualnej sytuacji państwa polskiego, w 80% znani mi piłsudczycy zgadzają się z narodowcami - tak jest zresztą w OFMC, gdzie mamy cały wachlarz tych postaw. Dlatego własnie co roku 11.11. składamy wieńce zarówno pod Marszałkiem, jak i R. Dmowskim budząc lekka konsternację zwolenników stawiania na piedestale każdego z nich osobno - przy przemilczaniu (Dmowskiego) lub deskredytowaniu (Piłsudskiego) "tego drugiego". Obaj mieli różne epizody, ale bez wątpienia stanowią bardzo dobre wzory dla "szkoły myślenia politycznego" (o tym dla odmiany tu: http://foxx-news.blogspot.com/2009/07/szkoa-myslenia-politycznego.html ). Pozdrowienia.
avatar użytkownika witas

8. Foxx

mam nadzieję, że mnie właściwie zrozumiałeś - gdybym był na miejscu Ziutka. Blokowanie w stylu rejtanowskim (sitingi itd.) lub lewackim (barykady i butelki) nie biorę pod uwagę. Praca organiczna - CHWALA WAM - w obydwu znaczeniach - polskim i srbskim. Składanie kwiatów pod pominkami obydwu Wielkich Polaków oceniam bardzo dobrze. Szacunku do Dmowskiego nauczył mnie Mój Mistrz duchowy - Cat-Mackiewicz. Mój Dziadek wspominał, że jadł z Dmowskim obiad w 1938 roku, nie lubił on zresztą zbytnio sanacji, wyczułem, że sympatyzował z NDecją. Wnuk już mniej. Dmowskiemu nie mogę zapomnieć pokoju ryskiego, gdzie wzięto mniej niż bolszewicy dawali (np. Mińsk, Słuck, Kamieniec). "Etniczna Polska jaką chcieli NDecy, nie była w stanie dorównać ani Rosji, ani Niemcom, co skazywało nas rolę na partnera II kat. dla Francji , co ND nie przeszkadzało..." szacun
Witek