O postaciach pomnikowych

avatar użytkownika FreeYourMind
O ile mogę się zgodzić z toyahem, co do tego, że należałoby zrzucić Owsiaka, gdy tylko ktoś go na jakiś pomnik wyniesie, o tyle uważam, iż komuś takiemu jak Osiecki pomnik się należy. On mu się należy nie dlatego, że Osiecki chciałby już postawić Owsiakowi pomnik, lecz dlatego iż Osiecki jest wzorcowym przykładem dziennikarza III RP, który jest frontowcem walczącym z katolickim kołtunem i – jak to ktoś w s24 ujął, posługując się językiem guru „lewicy”, czyli Urbana - „czarnymi”. Toyah ma rację, mówiąc o tym, że rośnie społeczny sprzeciw wobec paranoi związanej z imprezą Owsiaka, widać go zresztą po reakcjach wychodzących z kościoła katolików, którzy nie szczególnie się kwapią do wrzucania do „puszek” młodzieży. Każdy zresztą, kto pamięta, jak skandalicznie się odnosił Owsiak do Przystanka Jezus, doskonale wie, o co w tym wszystkim chodzi (bo to jak się odnosił do RM i o. Rydzyka jest tajemnicą poliszynela).

Nie ma bowiem najmniejszych wątpliwości, że cała impreza nakręcana co roku z udziałem medialno-polityczno-finansowego establishmentu III RP, ma nie tylko charakter faryzejskiego spektaklu, jacy to potrafią być dobroczynni rozmaici trębacze trąbiący o swojej hojności, ale – i kto wie czy nie przede wszystkim – charakter wielkiej manifestacji ideologicznej, takiego nowego świeckiego święta mającego blaskiem, fajerwerkami i pompą przyćmić wszelkie inne święta, więc pewnie i Boże Narodzenie. Osiecki i wielu jemu podobnych ludzi mediów właśnie w tym ideologicznym charakterze upatruje siłę i wartość imprezy Owsiaka, nie zaś w zbieraniu pieniędzy „na dzieciaki”. Im bardziej bowiem można przy okazji „zbiórki na dzieciaki” pokopać sobie w katolickiego kołtuna, w „czarnych”, w Kościół katolicki, tym lepiej; im więcej przeciągnie się młodzieży na stronę „świętujących zbiórkę na dzieciaki”, tym słabsza będzie kołtuneria itd.

W feerii świateł, które rozbłyskują w trakcie imprezy Owsiakowej kąpią się czerwoni i różowi, i to od wielu wielu lat – ja pamiętam nawet czas, jak czerwoni wygrali któreś wybory parlamentarne i Olejnik nocą pytała Owsiaka w radiu, co on na to. On zaś na to powiedział wtedy, że dla niego mogą rządzić Polską nawet Marsjanie, byleby on mógł robić swoją imprezę. I tak się złożyło, że wnet czerwoni ministrowie paradowali z czerwonymi serduszkami, ku uciesze „dzieciaków”, rzecz jasna. Skąd ten pęd czerwonych i różowych do tej całej kąpieli przed kamerami? Z prostego powodu – kąpiel ta stanowi z jednej strony oczyszczenie (ileż to złodziei może sobie przy okazji przypudrować gębę właśnie dobroczynnością), z drugiej zaś pozwala pokazywać się rozmaitym politycznym i gospodarczym faryzeuszom jako poczciwcy, co „dla dzieciaków” ostatnią kromką chleba by się podzielili, zwłaszcza jeśli ta kromka sfinansowana jest przez podatników, z których niewydolna machina państwa drze ostatnie pasy przez cały rok. Każdy więc, co sprzeciwia się „zbiórce na dzieciaki” automatycznie stawia się w pozycji kołtuna (i od razu zasługuje na potępienie ze strony Osieckich i im podobnych antykołtunów), a przy okazji dorabia sobie gębę podłego sknerusa, co „dzieciakom” zabrałby kosztowną maszynerię medyczną albo w ogóle kogoś, kto nie chce leczyć „dzieciaków”.

W tym całym szaleństwie, w tej paranoi jest zatem nie byle jaka socjotechnika, ale – o zgrozo – mimo przegigantycznej machiny propagandowo-reklamowo-medialnej i politycznej, „zbiórka na dzieciaki” ma się dość blado, jeśli chodzi o wynik finansowy w porównaniu z takim Caritasem, który zbiera datki dobroczynne bez trąb jerychońskich i rozhisteryzowanych dziennikarzy. Ciężko zresztą o wyliczenia, jak wielkie nakłady finansowe pochłania cała ta „orkiestra”, by zebrać w ciągu dnia te kilkadziesiąt milionów złotych.

To zaś, że mamy do czynienia z ideologią, potwierdza spostrzeżenie, które, jak podejrzewam, poczynił nie tylko toyah, tzn. że w debatach o imprezie Owsiaka w ogóle nie ma mowy o „głosie sprzeciwu”:

„W przypadku Owsiaka, nie ma absolutnie mowy, by w studio pojawił się – nawet nie Korwin – ale w ogóle ktokolwiek, choćby Łukasz Warzecha, i w jakikolwiek sposób zakwestionował choćby jeden element owsiakowej produkcji. Wszyscy zaproszeni mają mówić to samo, wszyscy mają mieć przylepione do marynarek serduszka, a jeśli kamera spróbuje pokazywać to co się dzieje na ulicy, to zanim materiał trafi na antenę, nawet policjanci na służbie (!) muszą zostać oblepieni czerwonym dowodem tego, że wszystko gra! A w tle, niezmiennie będziemy musieli oglądać ten migający, pstrokaty i prostacki kicz. Groza.”

Co więcej, przed „zbiórką na dzieciaki” padają na kolana i przedstawiciele koalicji, i opozycji, i - jakby tego było mało - nagle tym samym tonem wypowiadają się o imprezie niby wrogie „GW” i „Rz”. To się nazywa pluralizm nie tylko polityczny, ale i pluralizm opinii. Na tym tle jednak łatwiej dostrzec i docenić takie krytyczne głosy, jak choćby Warzechy, który na samym Owsiaku i „zbiórce na dzieciaki” nie zostawił suchej nitki. Okazuje się więc, że głos sprzeciwu można wyartykułować, choć generalnie środowisko dziennikarskie (tak jak i polityczne) wobec Owsiaka zachowuje się jakby chodziło o Dalaj Lamę. Gdy – nomen omen - G. Schetyna zaś w ub. roku coś napomknął o konieczności sprawdzenia sposobu finansowania i obrotu pieniędzmi przez fundację Owsiaka, to rejwach się podniósł, jakby to IPN kolejną akcję teczkową przeprowadzał na jakiegoś człowieka o złotym sercu. Schetyna zresztą dość szybko o sprawie zapomniał, a i dziś ma inne problemy.

Oczywiście, chcę wierzyć, że z imprezą tą jest wszystko OK, lecz znając realia polskie wydaje mi się to dość wątpliwe – mało kto bowiem odpuściłby sobie okazję do zarobienia łatwych pieniędzy przy takiej okazji (banki, firmy handlujące sprzętem medycznym, rozmaici konsultanci etc.). No ale od sprawdzania tego typu działań i instytucji są odpowiednie urzędy. Zacząłem jednak od pomnika dla Osieckiego i na tym powinienem skończyć. Dlaczego ten pomnik? Dlatego, że chodzi tu o wzorzec zachowania polegający na uporczywym powtarzaniu frazesów, które sufluje „salon”. Kiedyś, gdy Polska znormalnieje, taki pomnik funkcjonariusza Ministerstwa Prawdy będzie przypominał o czasach, w których Osieckiemu i jemu podobnym (jak prowadzącemu popołudniową Jedynkę, D. Wydrychowi, który tematem do debaty ze słuchaczami w pierwszej godzinie programu uczynił to, jak pomóc gardłu Owsiaka) wydawało się, że pracują jako dziennikarze. Gdy Polska znormalnieje dziennikarze zajmować się będą poszukiwaniem prawdy, służbą obywatelom i staniem na straży poważnych wartości, nie zaś czapkowaniem salonowcom, wujkom Bronkom, wujkom Tadkom, wujkom Leszkom, wujkom Adasiom czy wujkom Jurkom.


http://toyah.salon24.pl/149180,kalafior-czyli-klamstwo-jest-brzydkie
http://osiecki.salon24.pl/149022,owsiakowi-nalezy-sie-pomnik
http://lukaszwarzecha.salon24.pl/148967,na-czym-polega-oszustwo-owsiaka

2 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Skamieliny

Dokladnie tak bedzie widziane to zjaisko.
avatar użytkownika andruch2001

2. Fałszywy "altruista"

Niby filantrop , a za "podszewką" niechcący przemyca ideologie żywcem przeniesione z innej kultury . Zupełnie nie przystające do naszej etyki chrześcijańskiej - katolickiej w większości , od wieków przekazywanej z dziada pradziada co raz to nowym pokoleniom Polaków .. To szarlatan i człowiek posługujący się zatrutą ideologią . Ma duże wzięcie gdyż to wszystko co czyni wpisuje się jakby w ogólnoeuropejski trend polegający na niszczeniu chrześcijaństwa we wszelki możliwy sposób . Media wręcz urządziły sobie z tego znakomity show business ... Czy Polska znormalnieje ? Należałoby zatem zapytać również o jaką normalność chodzi i co rozumiemy pod tym pojęciem ?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com