85 lat Polskiego Radia?

avatar użytkownika FreeYourMind

W Polsce tak się jakoś składa, szczególnie w III RP, że wydarzenia poważne nabierają komicznego charakteru, zaś sprawom komicznym oraz błaznom, nie wiedzieć czemu, dodaje się wielkiej powagi. Od jakiegoś czasu więc z pełną powagą, niemalże co pół godziny nadawane były w Jedynce i Trójce komunikaty o konieczności płacenia abonamentu, choć nie dodawano o tym, że to obecnie urzędujący premier ze swoimi kolegami z „platformy” nawoływał do niepłacenia abonamentu. Swoją drogą władze Polskiego Radia nigdy nie wystąpiły na drogę sądową właśnie przeciwko tym, co działali na rzecz doprowadzenia do bankructwa mediów publicznych, tylko najpierw zapraszały ciemniaków, by wygadywali do mikrofonów swoje groźne zapewnienia o tym, że należy zlikwidować abonament i zostanie on zlikwidowany, a teraz zapraszają ciemniaków udających, że to nie oni doprowadzili do stanu przedagonalnego właśnie Polskie Radio. Mnie oczywiście to bardzo cieszy, ponieważ uważam, że przy tym poziomie intelektualnym, jaki prezentuje obecnie Jedynka czy Trójka (tej ostatniej nie uratuje nawet powrót Niedźwieckiego), to nawet lepiej będzie, jak to wszystko klęknie raz na zawsze. Żałować jedynie można, że klęknie tak późno, a nie np. już w 1989 r.

W tymże radiu szykuje się wielka pompa związana z obchodami 85-lecia – pompa typowa dla III RP, w której celowo i systematycznie zaciera się różnice między Polską przedwojenną, a tym, co było powojnie. W związku z tym zacieraniem, przerzuca się sztuczne pomosty między czasem II RP a współczesnością, udając, że pomiędzy tymi okresami historycznymi też było fajnie. Może nie super, ale na pewno fajnie. W PR zatem emitowane są już od wielu dni materiały archiwalne sprzed wojny, materiały archiwalne z okresu III RP, no i – pech chce – jakieś starannie wybrane materiały archiwalne z okresu peerelu. Tworzy się w ten sposób obraz instytucji, która normalnie informowała, wzmacniała polską kulturę, dostarczała Polakom tego, co najlepsze (dla ducha i dla ciała) przez pełne 85 lat. Jest to wyjątkowo perfidne kłamstwo, typowe dla peerelu (ale jak się okazuje, w neopeerelu stosuje się te same standardy), ponieważ instytucja, która przez kilkadziesiąt lat służyła propagandzie komunistycznej, indoktrynacji, pieriekowce, teraz się podpiera archiwaliami przedwojennymi oraz materiałami współczesnymi, chcąc zamazać prawdziwy obraz. Wspomnienia w PR dotyczą wielu rzeczy, ale już nie sięgają czasów transmisji zjazdów partii bolszewickiej, wizyt „bratnich towarzyszy”, relacji z pochodów pierwszomajowych, obchodów „wielkiego października”, wielogodzinnych przemówień czołowych cepów „PZPR-u”, relacji z procesów pokazowych, egzekutyw, plenow, weryfikacji dotyczącej pracowników radia po wszczęciu wojny przez Jaruzela z Polakami, walki z „reakcją” itd. A przecież to wiele antenowych roboczogodzin, wiele taśm, wiele pracy, wysiłku, pieniędzy. Ciekawe, prawda?

Okazuje się więc, że nawet 20 lat po „obaleniu komunizmu”, taka instytucja jak Polskie Radio, udająca z wdziękiem medium publiczne, nie jest w stanie sprostać pełnej prawdzie o swoim funkcjonowaniu w służbie komunizmu i zachowuje się wobec swoich słuchaczy tak, jakby okres peerelu to było „Lato z Radiem”, wesołe piosenki Boney M (oczywiście bez zakazanego na antenie „Rasputina”) czy Eruption i ewentualnie praca redakcji sportowej. Jest to tak żałosne, że można podziwiać, iż w tym wszystkim ci wszyscy ludzie, którzy się jakoś uchowali, bo żadnej poważnej dekomunizacji czy lustracji w mediach nie było, zachowują wciąż znakomite samopoczucie i tę wypiętą do orderów pierś, jakby realizowali jakąś cholernie ważną misję. Największą ich misją był kult peerelu i pezetpeeru – oni zaś o tym wciąż zapominają. Dzisiaj słyszałem mrożące krew w żyłach archiwalia związane z obradami „okrągłego stołu” i obsługą dziennikarską tejże imprezy. I padła tam jedna istotna rzecz związana z „ustaleniami” okrąglaka. Otóż jednym z postulatów było powstanie jednego, opozycyjnego dziennika. Domyślamy się, jakiego, oczywiście, bo zagadka nie jest to trudna. Ów dziennik błyskawicznie wystartował po okrąglaku, przechodząc szybko przez urząd przy ul Mysiej.

Zauważmy jednak w tym kontekście najważniejszą rzecz: już wtedy, a więc u zarania „konstruowania” nowego porządku w polskim państwie, nie wprowadzono zdrowego systemu medialnego, lecz przeciwnie, od razu system koncesjonowania, co w rezultacie sprowadza się do (kontrolowanego) wentylowania nastrojów społecznych. Dlaczego nie uznano, że może od razu działać wiele dzienników opozycyjnych, a nie tylko jeden? Dlaczego nie uznano, że można uruchamiać stacje radiowe i telewizyjne, tylko musiano poddać to skomplikowanej procedurze „wydawania pozwoleń”? Z prostej przyczyny – by przypadkiem nie wytworzyła się sytuacja, w której oficjalna wersja „obalenia komunizmu” nie zostanie z marszu zakwestionowana, a „głos oszołoma” nie zacznie przebijać się przez zgiełk medialny obwieszczający to, że „jesteśmy w swoim domu” i „odkreślamy grubą linią” to, czego odkreślać nikt nie miał prawa. Polskie Radio przez długie lata III RP też miało wkład w ten stan rzeczy.

napisz pierwszy komentarz