"Dzień dobry"

avatar użytkownika FreeYourMind

Ufka słusznie zauważyła, że peokraci sami się załatwili – najpierw pozwalając wczoraj na swobodne opowieści Tuska (dziś nie wypadało Kaczyńskiemu przerywać), a następnie zestawiając te dwie postaci obok siebie w tak krótkim czasie. Kaczyński miał więc nie tylko okazję, by przypominać, iż afera hazardowa dotyczy gabinetu ciemniaków, a nie PiS-u, by wskazywać na prześladowanie Kamińskiego i CBA za ujawnienie afery i by rozśmieszać komisję śledczą, w której nawet zaciskającemu zwykle zęby Urbaniakowi ciężko było utrzymać szczęki na wodzy.

Rozłożył mnie na łopatki jednak przewodniczący Sekuła, który po dwóch z hakiem godzinach przesłuchania (było to gdzieś koło 11.40), po pytaniach Arłukowicza i odpowiedziach szefa PiS-u rzekł „Dzień dobry”, po czym poprawił się za chwilę na „Dziękuję”, no ale śmiech zatrząsł całą salą. Ja się kulałem chyba z 10 minut, rżąc na całe gardło. Jak opowiedziałem to potem żonie, to stwierdziła, że jakbym przesłuchiwał przez 13 godzin Tuska, to sam bym mówił „dzień dobry” w najmniej spodziewanych chwilach. No i coś w tym jest – występy szefa obecnego „rządu” były drętwe i pełne nieprawdopodobnego gadulstwa, natomiast przesłuchanie Kaczyńskiego zamieniło się w niedługim czasie w niemal swobodną dyskusję z zaproszonym do sejmu (i telewizji) prezesem PiS-u. Peokraci zafundowali mu coś w rodzaju „dnia wyborczego”, w którym mógł pozachwalać swój rząd, wskazać na pewne błędy i przy okazji po raz kolejny pokazać jakim jest sympatycznym i inteligentnym człowiekiem. Neumann i Sekuła też przestali być odrętwiali i ciężko im było utrzymać szczękościsk charakterystyczny dla ich codziennej postawy na posiedzeniach komisji. Urbaniak starał się ratować atakami na Wassermanna, ale wychodziło mu to dość blado. Arłukowicz w pewnym momencie się poderwał, jak ZSMP-owiec, walcząc z „ideologią” i twierdząc, że PiS nie walczyło z jednorękimi bandytami, jakby to ustawa wymyślona przez czerwonych nie spowodowała właśnie takiego skutku jak wysyp tego rodzaju maszyn hazardowych, no ale mniejsza z tym. Generalnie atmosfera była jak na pikniku, nic dziwnego więc, że wszystko się zakończyło po kilku godzinach, choć przed przesłuchaniem spekulowali „znawcy”, że na pewno będzie takie długie posiedzenie, jak z Tuskiem.

W „tzw. międzyczasie” jak mawiają medialni eksperci od czasu, doszła nas jeszcze jedna optymistyczna wiadomość, taka mianowicie, że Radek Sikorski zaproponował, by Rosję przyjąć do NATO. O tego rodzaju pomysłach już niejednokrotnie pisałem i krakałem, że w końcu do tego dojdzie, choć nie sądziłem, że akurat w okresie kampanii prezydenckiej, gdy Radek jest wymieniany jako lepszy zmiennik „króla sondaży” od Jamajki (bo ponoć Jamajka aż takiego brania nie ma w „elektoracie”), taka koncepcja zostanie zwerbalizowana. Oczywiście to, że zgłoszono ją na łamach niemieckiej prasy jest jak najbardziej zrozumiałe, skoro to kanclerz Merkel namawiała „króla sondaży” by sobie odpuścił kandydowanie (co też on niezwłocznie uczynił, wiedząc, że w rządzie ma realną władzę, a nie w belwederskiej wieży z kości słoniowej). Z Niemiec zresztą jest rzut beretem nie tylko do Polski, ale i do Rosji, czołowego sojusznika naszego zachodniego sąsiada, a takie dobre wieści muszą się szybko rozchodzić. Czy w związku z tym Radek już ma wygraną w wyborach prezydenckich w kieszeni? Hm, mimo że sprawa nie jest jeszcze pewna, to prorokuję gwałtowny wzrost sympatii dla Radka w sondażowniach, z tego choćby względu, że dla środowisk związanych z socjotechniką w naszym kraju – tak się składa że – to co dobre dla Rosji, jest też dobre dla Polski.

Oczywiście dzień, w którym Rosję przyjęto by do NATO, stanowiłby koniec Paktu Północnoatlantyckiego i początek Układu Warszawskiego-bis (czy ktoś pamięta legendarną koncepcję NATO-bis?). Wiemy bowiem, że kto jak kto, ale nikt tak jak Rosja nie potrafi stać na straży pokoju, praworządności i bezpieczeństwa. Pozostawałby jedynie problem, jak tchnąć nowe życie w starą, ale przecież sensowną „doktrynę Breżniewa”, no ale nad tym już nie będzie się musiał głowić Radek, tylko jacyś rosyjscy generałowie.

I bardzo dobra wiadomość na koniec. „Człowiek honoru”, Jaruzel mianował przedśmiertnie wujka Adasia na generała. Szkoda, że tak trochę nieformalnie, bo taka uroczystość mianowania na pewno przykułaby widzów z Polski i ze świata – może nawet bardziej niż noc Oscarów 2010. Kto by nie chciał zobaczyć Michnika w mundurze? Wprawdzie Jaruzel nie dodał, czy widziałby go jako generała w swoim słynnym WRON-ie czy takiego od czystości ideowej w „ludowym wojsku polskim”, no ale nie bądźmy drobiazgowi, do cholery.

http://ufka.salon24.pl/154940,jarkacz-na-goraco
http://www.tvn24.pl/-1,1641789,0,1,jaruzelski-michnik-mogl-zostac-generalem,wiadomosc.html
http://www.tvn24.pl/12691,1641790,0,1,sikorski-rosja-powinna-byc-w-nato,wiadomosc.html

napisz pierwszy komentarz