Podniesiona ręka i czapka Kamińskiego

avatar użytkownika FreeYourMind
Jak można połączyć 20-lecie przepoczwarzenia się partii komunistycznej w „socjaldemokrację”, zwane w pewnych kręgach „samorozwiązaniem się” „PZPR-u” z M. Kamińskim? Wystarczy pokazać zdjęcia czerwonych i ich „zjazdów” tudzież „transparentów” wraz ze zdjęciem protestującego przeciwko nierozliczeniu komuny, NZS-u. W opisie całej galerii są następujące tagi: „historia”, „mariusz kamiński”, „komunizm”, „archiwalne”, „prl”, „pzpr”, „socjalizm”. To wyszczególnienie jest o tyle ciekawe, że – mimo iż na fotografiach pojawia się dużo więcej o wiele bardziej znanych i rozpoznawalnych osób z komunistycznej wierchuszki – akurat Kamińskiego chciano szczególnie wyróżnić. Szczególnie, bo podejrzewam, iż dla kogoś, komu nie podpowiedziano by, że Kamiński to ten „podniesiona ręka i czapka”, to by go w tłumie studentów, którzy przyszli m.in. z hasłem „Komuniści – sracze czyścić” (aktualne do dziś, rzecz jasna, tylko wciąż nie zrealizowane, niestety), zapewne nie wypatrzył. Można nawet sądzić, że chodziło o to, by przy okazji obśmiać Kamińskiego za np. śmiszną czopkę, jaką ma na głowie i tego wzniesionego kułaka, podczas gdy wtedy w salonach warszawskich moda była na obściskiwanie się z czerwonymi, bo byliśmy już „w swoim domu”. ZOMO zresztą pilnowało dzielnie (już za „pierwszego niekomunistycznego rządu z pierwszym niekomunistycznym premierem”), by czerwonym, co się sami rozwiązywali, nic się nie stało.

W ogóle dziwna sprawa z tym Ministerstwem Prawdy. Z jednej strony przypomina o komunizmie i jego zbrodniczości (np. marzec 1968), ale z drugiej strony przecież od samego początku broniło komunistów jak niepodległości. Dziwna sprawa – czy to nie kwalifikuje się pod jakąś psychopatologię? Jeśli uznaje się kogoś za zbrodniarza, a następnie go na wszelkie sposoby broni, to zapewne musi za tym stać jakaś mroczna fascynacja zbrodniarzem? Może jakiś podziw dla jego siły i skuteczności? No, może być jeszcze inne wyjaśnienie – po prostu wspólnota interesów. Ta jednak pojawia się po przełamaniu pierwszych lodów, więc optuję jednak za jakąś mroczną fascynacją tudzież chorym przywiązaniem i uzależnieniem. To tak jak z żoną alkoholika – wie ona, że on się awanturuje, że jest gnojem, chamem, gnidą, ale mówi sobie „innego nie mam”, „dokąd pójdę”.

Inna rzecz jednak jest tu najciekawsza. Pal diabli bowiem to zafascynowanie złem w Ministerstwie Prawdy. Być może jest tak, że jak się już raz z diabłem wódkę wypiło, to już potem się człowiek nie wsłuchuje w głos sumienia i takiemu człowiekowi zwyczajnie „wsio rawno”. Zauważmy natomiast to nieustanne wskazywanie na Kamińskiego jako takiego antykomunistycznego dziwoląga, który już u samego „zarania III RP” nie pojmował konieczności dziejowej i nie włączał się w „zdobywanie” pierwszego miliona, w przesiadanie się z zaporożców do lancii czy merolków, z wyprowadzania się z szarych, betonowych klocków do luksusowych, strzeżonych przez (głównie poesbecką) ochronę, willi czy apartamentowców. Ten dziwoląg wciąż się gdzieś kręci po III RP i nie daje Ministerstwu Prawdy spokoju. Z jednej strony więc funkcjonariusze MP ryją ze śmiechu na widok kułaka i czapki Kamińskiego, z drugiej nie wiedzą, jakie diabli go nadali i czy czasem kiedyś na nowo się nie rozpocznie to cholerne polowanie na czarownice. Te czerwone i te różowe.


http://wyborcza.pl/duzy_kadr/1,97904,7509203,Koniec_PZPR___20_lat_minelo.html

napisz pierwszy komentarz