O ewolucji komunizmu

avatar użytkownika FreeYourMind
Jaszczur w swoim komentarzu pod tekstem Rolexa w POLIS MPC łaskaw był napisać tak: „Problem z niezrozumieniem neokomunizmu wywodzi się z niezrozumienia komunizmu. Zarówno przed, jak i po 1989 r. komunizm postrzegany jest (także przez szeroko pojętą prawicę) jako a) dobrotliwe teorie o równości wszystkich ludzi i wyzwoleniu warstw uciskanych, b) ustrój polityczny sprowadzający się do wszechobecnej propagandy, etatystycznej gospodarki itp. Generalnie - jako dobrotliwą utopię, która przemieniła się w antyutopię. Wspólnym mianownikiem wszystkich błędnych ujęć jest założenie, że Marks, Engels, inni współcześni im socjaliści, potem Lenin - (a)chcieli pewnie dobrze, ale (b)im nie wyszło. Co ciekawe, w punkcie (a) zgadzają się zarówno lewica, jak i prawica. W (b) lewicowiec odpowie, że to nie tak miało być, natomiast prawicowiec - że 'lek czasem jest gorszy od choroby'.

I tak: dla przeciętnego antykomunistycznego konserwatysty k. jest nie-konserwatyzmem i nie-chrześcijanstwem, dla liberała komunizm=etatyzm, dla prawoczłowieczego demokraty k. to nie-demokracja. Wedle takich interpretacji - największymi bolszewikami byliby Churchill, Bismarck, Franco, Piłsudski, Pinochet. Natomiast Stalin, Mao, Tito, Ceausescu, Slobo, Putin etc. - to wzorcowi nacjonalkonserwatyści. Aha - do ostatnich trza by dodać Jaruzela ! :D
Kolejny błąd (teraz zapewne zostanę ruskim agentem ;) ) to wiązanie komunizmu z Rosją, Chinami, cywilizacją mongolską, turańską etc.

Tymczasem - komunizm to metoda sprawowania władzy i organizacji społeczeństwa przez wąską grupę interesu, polegająca na sowietyzacji, czyli próbie przebudowania człowieka zgodnie z interesem tejże grupy (niestety, strategia ta w dużym stopniu powiodła się - patrząc z punktu widzenia komunistów). W komunizmie struktura władzy dąży do totalnej kontroli: nad osobą ludzką, interakcjami międzyludzkimi, a także do jak największej kontroli nad jak największym obszarem. Obojętna jest instytucjonalna forma struktur; czy jest to partia, czy jest to bezpieka/wojsko, czy są to nieformalne i zdecentralizowane grupy o charakterze mafijnym.

Wystarczy zrobić taki mały eksperyment: przeczytać uważnie (także między wierszami) choćby 'manifest komunistyczny' Marksa i Engelsa, żeby zrozumieć, że w zasadzie wszystko, co tam głoszono i postulowano, służy jednej sprawie - zdobyciu, utrzymaniu, sprawowaniu i
kontynuacji totalnej władzy. A najlepiej przeczytać od dechy do dechy: Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina, do powiedzmy - Szelepina. Choć niewątpliwie nie należy ta robota do łatwych a tym bardziej nie przyprawia o jakąś szczególną radość.”
- a ponieważ nie mogę się zgodzić z pewnymi stwierdzeniami, postanowiłem wykorzystać ten komentarz do polemicznego posta dotyczącego ewolucji komunizmu.

To nie do końca jest więc tak, jak Jaszczur pisze - nie każda bowiem forma dyktatury jest komunizmem (a przecież dyktatura dąży do zdobycia, utrzymania i sprawowania władzy), nie każda też forma przebudowywania człowieka zgodnie z interesem jakiejś grupy musi być sowietyzacją. Myślę, że dałoby się wyróżnić kilka cech charakterystycznych dla komunizmu - przy czym akurat dążenia do sprawowania totalnej kontroli nie uznałbym za najważniejszą. Komuniści mają obsesję na punkcie kontrolowania obywateli tylko z tego prostego powodu, że się boją, iż brak kontroli spowoduje knucie (a zwykle powoduje), a to z kolei doprowadzi do wariantu budapesztańskiego ('56), czyli linczu na bezpieczniakach (czego czerwoni najbardziej się boją, wiedzą bowiem, że im się należy). Totalna kontrola jest więc odruchem samoobronnym ze strony tychże uzurpatorów.

Istotą komunizmu nie jest jednak kontrola, lecz podporządkowanie człowieka i wszelkiej jego działalności systemowi przemocy i kłamstwa. Komunizm nie bez przyczyny posługuje się ludobójstwem, torturami, nieprawdopodobnym wprost załganiem itd., ponieważ dąży do radykalnego przekształcenia człowieka w posłuszne bydlę. Oczywiście nie jest to tak naprawdę możliwe, bo człowiek nosi w sobie jednak duchowy pierwiastek, który nie ulega redukcji mimo barakowych, koncłagrowych warunków życia – innymi słowy nawet w obozie koncentracyjnym, jakim jest państwo komunistyczne ludzie nie zamieniają się w bydlęta. Komuniści jednak w swym szatańskim działaniu się tym nie przejmują, służą oni bowiem złu z pełnym oddaniem, toteż koszty społeczne wprowadzania komunizmu traktują oni jako nieistotne. Gdzie drwa rąbą, wióry lecą po prostu, jak mawiał Soso.

Z drugiej jednak strony, w swym antychrześcijańskim i zarazem antyludzkim nastawieniu, komuniści potrafią być niezwykle elastyczni. Jeśli zachodzi potrzeba posługują się retoryką narodowowyzwoleńczą (II wojna światowa), jeśli jest to potrzebne, są w stanie nawet w nabożeństwach uczestniczyć (Bierut zaraz po wojnie) – wszystko po to, by umiejętnie zapewniać sobie społeczną legitymizację. Do każdego bowiem działania maskującego stosują bowiem odpowiednią inną nowomowę. Potrafią zmieniać strategię stosownie do zmian warunków, w których muszą działać. Staliniści potrafią się zamieniać w antystalinistów (retoryka odwilży i krytyka „kultu jednostki”), aparatczycy w rewizjonistów (dążenie do „socjalizmu z ludzką twarzą”, „trzecia droga”), neofici w oportunistów itd. („minął bezpowrotnie młodzieńczy zapał dot. budowy raju na ziemi”) - tym niemniej wspólne im wszystkim jest dążenie do sterowania ludźmi, do traktowania społeczeństwa jako mechanizmu, w którym trzeba regulować pewne procesy (fizyczne), do posługiwania się kłamstwem jako środkiem realizacji celów politycznych. Nie ma nic dziwnego w tym, że w III RP nie tylko broni się peerelu i peerelowskiego establishmentu, lecz traktuje się ten ostatni jako środowisko współtwórców „nowej Polski”. Niedawna, szokująca wprost fala wiernopoddańczych gestów wobec moskiewskiego sługusa, Jaruzela, pokazała, czym naprawdę jest III RP. Nie ma nic zaskakującego również w tym, że propaganda III RP tworzona jest nie tylko przez komunistyczną „Politykę” i media komunolubne (które w ogóle nie powinny istnieć w wolnej Polsce), ale i Ministerstwo Prawdy Michnika, które w swej działalności nawiązuje do najlepszych tradycji inżynierii dusz.

O neokomunizmie można mówić nie tylko dlatego, że znowu atakowana jest religia, konstruowany zamordyzm, wszechobecne są „służby” (kraje „postkomunistyczne”; nie tylko Polska), ale i z tego powodu, że odtwarzany jest układ sił charakterystyczny dla systemu sowieckiego z dominującą rolą Rosji (warto zresztą wspomnieć, że właśnie Putin zaczął dokonywać resowietyzacji Rosji i powrotu do symboliki komunistycznej). Dowodzi to, że „pieriestrojka” była kolejnym sprytnym manewrem przepoczwarzania się uzurpatorów, nie zaś żadnym końcem ustroju komunistycznego. Komunizm nie może się skończyć w prosty sposób za pomocą jakiegoś „ogłoszenia” czy czyjegoś widzimisię – ustrój, który pochłonął dziesiątki milionów ofiar, jeśli nie zostaje obalony siłą (niekoniecznie w drodze kontrrewolucji, ale na drodze aresztowań, konfiskat majątków, długoletnich wyroków więzienia, zakazu publicznej działalności ludzi związanych z komunizmem itd.), trwa dalej, przyjmując nowe formy funkcjonowania, wytwarzając kolejne potiomkinowskie wsie, czyli instytucje pozorne i zachowując zdegenerowaną, uzurpatorską strukturę nieformalnej władzy w danym państwie.

http://polis2008.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=609&joscclean=1&comment_id=876#josc876

napisz pierwszy komentarz