W oczekiwaniu na trzęsienie ziemi

avatar użytkownika FreeYourMind
Kryzys polskiego państwa, o którym mówi dr B. Fedyszak-Radziejowska w najnowszym „NP”, jest tak naprawdę stanem normalnym dla wszelkich środowisk politycznych, które w uzurpacji władzy dostrzegają sens swojego funkcjonowania. Tylko w państwie, które jest nieuporządkowane, taka uzurpatorska władza może trwać całymi dekadami – w państwie normalnym, uporządkowanym, praworządnym, a więc takim, w którym obywatele mają realny (nie iluzoryczny) wpływ na instytucje władzy - uzurpatorzy (nawet jeśli się pojawią) są dość szybko strącani z piedestału i lądują w więzieniu lub na marginesie życia polityczno-społecznego.
Państwo normalne dysponuje mechanizmami kontrolnymi i zapobiegającymi patologiom władzy, państwo nienormalne (jak peerel oraz neopeerel) działa bez tychże mechanizmów, a więc odcina obywatelom jakiekolwiek „legalne” możliwości powstrzymania uzurpatorów. Komuniści zapewniali sobie trwanie dzięki wsparciu sowieckiego okupanta. Establishment III RP zapewnia sobie trwanie dzięki służbom specjalnym i związanym z nimi instytucjom/środowiskom, ale i dzięki wytwarzaniu iluzji normalnego państwa.

„...na straży establishmentu III RP, który wyłonił się z Okrągłego Stołu, stoi dzisiaj już nie formacja postkomunistyczna, lecz postsolidarnościowa. Ma liderów z solidarnościową przeszłością, deklaruje konserwatywno-liberalny program. Skala poparcia społecznego dla tej formacji i rozbieżność między tym, co mówią i co robią jej liderzy, są ogromne, ale najbardziej zaskakuje skuteczność manipulowania nastrojami i opinią publiczną. Jest znacznie większa – dzięki solidarnościowej legitymacji – niż kiedykolwiek po 1989 r.”, mówi Fedyszak-Radziejowska. Można by tę myśl ująć inaczej: w dziejach Polski powojennej mamy do czynienia z podwójną zdradą – najpierw dokonali jej czerwoni, poddając kraj pod sowiecką okupację, a następnie dokonali jej „ludzie ze styropianu”, dokonując usankcjonowania peerelu, a następnie swojej uzurpatorskiej władzy, jednocześnie nie pozwalając obywatelom na upodmiotowienie się w „nowym państwie” i nie dopuszczając do powstania pluralizmu politycznego z prawdziwego zdarzenia.

„Dramat polega na tym, że po raz pierwszy po 1989 r. istnieje niebezpieczeństwo, że wyrosła z solidarnościowych korzeni partia odtworzy monopol partyjny i zbuduje nam pod pozorem demokracji autokratyczny system władzy”, dodaje Fedyszak-Radziejowska, wydaje się jednak, że cała III RP została właśnie tak skonstruowana, by mechanizm uzurpacji i monopolizacji władzy nie został naruszony (bez względu na to, która z partii wspieranych przez specsłużby sprawuje „rządy”). W związku z tym powstaje pytanie, czy my, jako obywatele, a więc ludzie, którym politycy powinni służyć, a nie których powinno się traktować przedmiotowo, dysponujemy siłami i możliwościami, by dokonać zmiany tego stanu rzeczy. Za czasów powstania antysowieckiego sprawy przez najdzielniejszych Polaków były załatwiane w prosty i zdecydowany sposób – do czerwonych się strzelało, zdrajców wysługujących się sowieckiemu okupantowi posyłało się do diabła. Antysowieckie powstanie zostało jednak stłumione dzięki wydatnej pomocy Rosjan.

Współcześni uzurpatorzy natomiast nie mają w odwodach NKWD ani KBW. Czy dziś nie jest nam coraz bardziej potrzebny ogólnopolski ruch oporu wobec zbratanego z komuną, establishmentu III RP, skupiający ludzi różnych zawodów, w różnym wieku? Aleksander Ścios w swoim tekście „Chłopcy z ferajny” (także w „NP”) stwierdza: „Można się nawet zastanawiać, czemu zawdzięczamy niezwykły fenomen, iż wiedza o związkach ludzi PO z różnej maści gangsterami bądź ubeckimi agentami nie wywołuje w społeczeństwie elementarnego odruchu obronnego”. Niewykluczone, że wyjaśnieniem jest strach przed gangsterami i ubekami. Czy jednak ten strach nie jest zarazem tym, co umacnia wpływy tego rodzaju środowisk w naszym społeczeństwie? Czy nie nadszedł czas, by przestać się bać?

„Nowe Państwo” 2 (2010) s. 35-37,
http://www.rp.pl/artykul/439870_Niezlomni_do_konca.html

napisz pierwszy komentarz