Żołnierz AK Walenty Badylak 21 marca 1980 a Donald Tusk 7 kwietnia 2010. Katyń.

avatar użytkownika Maryla

21 marca minie 30. rocznica aktu samospalenia na Rynku Głównym w Krakowie  żołnierza AK Walentego Badylaka, którego dokonał protestując "przeciw zmowie milczenia wokół zbrodni w Katyniu, demoralizacji młodzieży i zniszczeniu rzemiosła"

Walenty Badylak podpalił się na Rynku Głównym w Krakowie w piątek 21 marca 1980 roku, tuż przed niedzielnymi wyborami do Sejmu PRL protestując przeciw ukrywaniu przez władze PRL prawdy o zbrodni katyńskiej. O godzinie 7.45 przechodzący przez Rynek mieszkańcy zauważyli mężczyznę, który metalowym łańcuchem przywiązał się do pompy z wodą, a tuż po ósmej oblał benzyną i podpalił. Zmarł w drodze do szpitala.

Na jego szyi znaleziono tabliczkę z napisem: "Za Katyń, za demoralizację młodzieży, za zniszczenie rzemiosła". Jako pożegnanie z bliskimi zostawił kartkę, w której napisał: "Kochani - jeśli tam nie ma nicości, a są duchy bratnie będę was wspomagał, a w chwilach szczególnych odczujecie moją obecność - ojciec i dziadek".

Władze PRL aż do popołudnia zastanawiały się, jaki komunikat w tej sprawie przekazać prasie. Ostatecznie przyjęły wersję, że było to samobójstwo spowodowane chorobą psychiczną. Następnego dnia w "Dzienniku Polskim" ukazała się notatka: "W godzinach rannych 21 bm. na Rynku Głównym w Krakowie miał miejsce samobójczy wypadek. Mężczyzna w starszym wieku targnął się na swoje życie przez oblanie się benzyną i podpalenie. W drodze do szpitala zmarł. Samobójcą okazał się 76-letni mieszkaniec Krakowa Walenty Badylak. Ustalono, że zmarły od wielu lat był leczony z powodu chronicznej choroby psychicznej". Śledztwo w tej sprawie umorzono 20 czerwca 1980 roku.

Mieszkańcy Krakowa pamiętali jednak o tragicznym czynie Badylaka stawiając w miejscu zdarzenia znicze i kwiaty oraz śpiewając pieśni religijne. Został on także upamiętniony w 1990 roku tablicą pamiątkową w miejscu samospalenia, którą odsłonił wnuk Walentego, ksiądz Wojciech Badylak.

http://www.wprost.pl/ar/190088/Podpalil-sie-przeciwko-zmowie-milczenia-wokol-Katynia/

Walenty Badylak (ur. 1904, zm. 21 marca 1980) – żołnierz AK oraz Kedywu, emerytowany krakowski piekarz, który przykuł się łańcuchem do hydrantu na krakowskim rynku, oblał się benzyną i dokonał aktu samospalenia. Jego czyn był protestem przeciwko przemilczeniu przez władzę zbrodni katyńskiej.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Walenty_Badylak

 

Czym wytłumaczy Polakom swoja obecność Donald Tusk na uroczystościach obchodów Katynia zorganizowanych przez Władimira Putina?

Czy też chorobą psychiczną "jasną pomrocznością?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomroczno%C5%9B%C4%87_jasna

Do dzisiaj nie wiadomo, co to za uroczystość, na którą MSZ Sikorskiego wysyła Tuska.

Tak Rosja szykuje uroczystości w Katyniu

Rzecznik MSZ Rosji Andriej Niestierienko poinformował w czwartek, że trwają aktywne przygotowania do kwietniowych uroczystości w Katyniu, upamiętniających 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach.więcej »

"W sprawie list nie mogę powiedzieć niczego konkretnego. Trwają aktywne przygotowania do kwietniowych spotkań. Nie dysponuję jednak wiedzą, co konkretnie nasza strona zamierza zakomunikować naszym polskim kolegom na temat tej tragedii" - oznajmił Niestierienko.

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Badylak. Żywa pochodnia rozświetlająca prawdę o Katyniu

Gdy się podpalił, ogień buchnął na 5 metrów w górę. Gdy już stracił przytomność, pozostał w pionowej pozycji. Wyglądał, jakby klęczał. 30 lat temu na krakowskim rynku zginął Walenty Badylak. http://fronda.pl/news/czytaj/badylak_zywa_pochodnia_rozswietlajaca_prawde_o_katyniu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Bp Budzik o polsko-rosyjskim pojednaniu

Jeszcze w tym roku możliwe jest przygotowanie jednego, wspólnego dokumentu na temat pojednania polsko-rosyjskiego - zapowiada sekretarz Episkopatu Polski, bp Stanisław Budzik.

Podkreślił też, że i 7, i 10 kwietnia w Katyniu przedstawiciele Kościoła katolickiego i rosyjskiej Cerkwi będą się wspólnie modlić

Według bp. Budzika niewykluczone jest, że z tej okazji doszłoby także do wizyty w Polsce patriarchy Kościoła prawosławnego w Rosji Cyryla. Byłaby to pierwsza wizyta oficjalna zwierzchnika Cerkwi prawosławnej Rosji w Polsce.

Sekretarz Episkopatu poinformował, że wizyta przewodniczącego Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego metropolity Hilariona, która nie doszła do skutku w lutym, jest planowana w pierwszej połowie maja, ale konkretna data nie została jeszcze ustalona.

Zaznaczył, że kwestia pojednania polsko-rosyjskiego wymaga cierpliwości, i przypomniał, że biskupi na ostatnim marcowym zebraniu wyrazili jednomyślne poparcie dla idei pojednania pomiędzy Polską a Rosją. - Dla księży biskupów idea pojednania jest rzeczywistym nakazem - nakazem płynącym z Ewangelii i historii, racją stanu Kościoła i narodu. Jednak musimy być w tej kwestii bardzo cierpliwi - powiedział bp Budzik.

Zastrzegł, że polsko-rosyjski dokument "nie będzie rozwiązaniem wszystkich problemów, tylko byłby początkiem trwałego dialogu; sygnałem, że musimy budować na wspólnych fundamentach chrześcijańskich".

Pytany, czy we wspólnym dokumencie będzie mowa o przebaczeniu, podobnie jak to miało miejsce w liście biskupów polskich skierowanym do biskupów niemieckich, bp Budzik odpowiedział: - Nie musimy dosłownie odwoływać się do tego tekstu, ale sprawa pojednania i przebaczenia jest ogromnie istotna, ma tak centralny wymiar teologiczny, że na pewno nie będzie można tego uniknąć. Musimy do tego dążyć. Na pytanie, czy są planowane przez przedstawicieli obu Kościołów jakieś wspólne uroczystości w ramach obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, sekretarz Episkopatu odparł:

- Nie chcemy naszej drogi pojednania - zarówno Kościół katolicki w Polsce, jak i Cerkiew prawosławna w Rosji - zbytnio wiązać z tym, co w tej kwestii dokonuje się ze strony państwowej, gdzie pojawiają się nowe gesty polityczne. Nie chcemy stwarzać wrażenia, że inicjatywa obu Kościołów jest związana z polityką.

Sekretarz Episkopatu podkreślił jednocześnie, że jak co roku obchodom zbrodni katyńskiej będzie towarzyszyła modlitwa obu Kościołów. Dodał, że i 7, i 10 kwietnia przedstawiciele Kościoła katolickiego i rosyjskiej Cerkwi prawosławnej będą wspólnie się modlić. - Natomiast szczegóły delegacji na tych oficjalnych obchodach nie są jeszcze do końca ustalone. W ramach wstępnych rozmów uznaliśmy, że jeżeli Kościół prawosławny zechce jakąś oficjalną delegację na wyższym szczeblu wysłać w tym roku do Katynia, to ze strony Kościoła katolickiego w Polsce podobna delegacja również zostanie wysłana - zaznaczył bp Budzik. Według informacji PAP prawdopodobne jest też uczestnictwo patriarchy Cyryla.

http://www.rp.pl/artykul/20,450125.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Mariusz

3. W szokujący sposób prezydent

W szokujący sposób prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak "uczcił" rocznicę zbrodni katyńskiej. Ten polityk PiS i były poseł tej partii nazwał oszołomami przedstawicieli Stowarzyszenia Sądecka Rodzina Katyńska za to,że domagali się usunięcia z jednej z głównych ulic miasta pomnika Chwały Armii Czerwonej. http://www.dziennik.krakow.pl/pl/region/nowy-sacz/1007600-kiedy-jozef-pilsudski-zastapi-armie-czerwona.html
avatar użytkownika Maryla

4. Mariusz

Witam, to kolejny skandal ! KONTROWERSJE. Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza (PiS), nie zamierza rozebrać mauzoleum żołnierzy sowieckich, choć zobowiązuje go do tego uchwała Rady Miasta z 1992 roku. Temat likwidacji mauzoleum wraca w każdej kadencji. Ostatnio przypomniało go w listopadzie 2009 roku Stowarzyszenie Sądecka Rodzina Katyńska, które zawnioskowało do władz miasta, by w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej zburzyć pomnik, a kompleks poświęcić "Polakom zabitym, zamęczonym i pomordowanym przez najeźdźców i okupantów sowieckich". Starania o usunięcie pomnika wspiera też sądecki oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego, który chce postawić na tym miejscu pomnik Józefa Piłsudskiego.....

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Mija 80 lat od zbrodni


Mija
80 lat od zbrodni katyńskiej. 5 marca 1940 r., podjęto decyzję, która
doprowadziła do rozstrzelania ponad 20 tys. obywateli Polski

80 lat temu, 5 marca 1940 r., Biuro Polityczne KC WKP(b) podjęło
decyzję o rozstrzelaniu polskich jeńców przebywających w obozach
w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz polskich więźniów
przetrzymywanych przez NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich
województw Rzeczypospolitej. Konsekwencją tej decyzji była
zbrodnia katyńska.autor: Fratria

19 września 1939 r. szef NKWD Ławrientij Beria powołał Zarząd ds.
Jeńców Wojennych i Internowanych Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych
i nakazał zorganizowanie sieci obozów. Decyzję tę można określić jako
paradoksalną. Związek Sowiecki twierdził, że nie prowadzi działań
wojennych przeciw Polsce, lecz jedynie od 17 września 1939 r. z powodu
„rozpadu państwa polskiego” działa na rzecz zabezpieczenia mienia
i życia mieszkańców Kresów. Mimo to tworzone obozy nazwano jenieckimi.

Na początku
października 1939 r. władze sowieckie zaczęły zwalniać część jeńców
szeregowców. Był to kolejny element propagandowej narracji o wyzwoleniu
ziem zachodniej Białorusi i Ukrainy. Od 17 września Sowieci dążyli
do ideologicznego i „klasowego” oddzielenia oficerów „pańskiej Polski”
od „ciemiężonych” żołnierzy wywodzących się spośród chłopów. Swoistym
„uwiarygodnieniem” propagandy były niezliczone zbrodnie popełniane
we wrześniu i w październiku na polskich oficerach na polu walki lub
podczas marszu do tymczasowych obozów jenieckich.

W tym samym
czasie podjęto decyzję o utworzeniu dwóch „obozów oficerskich”
w Starobielsku i Kozielsku oraz obozu w Ostaszkowie, przeznaczonego dla
funkcjonariuszy policji, KOP i więziennictwa. Pod koniec lutego 1940 r.
więziono w nich 6192 policjantów i funkcjonariuszy innych służb oraz
8376 oficerów Wojska Polskiego. Wśród nich znajdowała się duża grupa
oficerów rezerwy powołanych do wojska w chwili wybuchu wojny. Większość
reprezentowała polską inteligencję – byli to lekarze, prawnicy,
nauczyciele szkolni i akademiccy, inżynierowie, literaci, dziennikarze,
działacze polityczni, urzędnicy państwowi i samorządowi, ziemianie. Obok
nich w obozach znaleźli się kapelani katoliccy, prawosławni,
protestanccy oraz wyznania mojżeszowego.

Precyzja tych danych
wynika z uruchomionego około połowy lutego 1940 r. biegu wydarzeń, który
miał zadecydować o losach polskich jeńców. 20 lutego kierownictwo
Zarządu ds. Jeńców Wojennych zwróciło się do szefa NKWD z propozycją
„rozładowania” przepełnionych obozów jenieckich. W rzeczywistości proces
ich likwidacji rozpoczął się już pod koniec stycznia. Do końca stycznia
1940 r. władze obozów przesłały do tzw. Kolegium Specjalnego ponad
6 tys. spraw jeńców obozu w Ostaszkowie. Kolegium to było organem NKWD
wydającym wyroki w trybie administracyjnym, bez wzywania oskarżonych.
Podstawą wyroków były zapisy Kodeksu karnego ZSRS z 1926 r., który
w artykule 58. wprowadzał pojęcie „wroga ludu”. W ten sposób rozumiano
w praktyce każdą „aktywną działalność” lub „aktywną walkę […] przeciwko
klasie robotniczej i ruchowi rewolucyjnemu”. Artykuł 58. dawał więc
ogromne pole do interpretacji. Do końca następnego miesiąca zapadło
pierwszych 600 „wyroków” opiewających na kary od trzech do sześciu lat
obozów pracy na Kamczatce.

We wspomnianym piśmie z 20 lutego
Zarząd ds. Jeńców Wojennych proponował zwolnienie ok. 300 ciężko
chorych, inwalidów i żołnierzy lub funkcjonariuszy powyżej
sześćdziesiątego roku życia oraz 400–500 oficerów rezerwy (agronomów,
lekarzy, inżynierów, techników, nauczycieli) pochodzących z „nowych”
obwodów Białorusi i Ukrainy. Warunkiem zwolnienia miał być brak
jakichkolwiek materiałów obciążających polskich oficerów
i funkcjonariuszy. Oficerowie Korpusu Ochrony Pogranicza, pracownicy
prokuratur i sądów, „obszarnicy”, mieli zostać objęci postępowaniem
Kolegium Specjalnego.

22 lutego Beria, prawdopodobnie biorąc pod
uwagę sugestie dotyczące rozpoczęcia postępowania przed Kolegium
Specjalnym, wydał rozkaz przeniesienia do więzień zarządów NKWD obwodów
woroszyłowgradzkiego (dziś Ługańsk), smoleńskiego i kalinińskiego (dziś
Twer) niektórych więźniów obozów jenieckich. Do tej grupy zaliczono
funkcjonariuszy więziennictwa, agentów wywiadu wojskowego,
„prowokatorów”, osadników, pracowników prokuratur i sądów, „obszarników”
i kupców. 3 marca obóz kozielski opuściło 115 jeńców, starobielski:
dwunastu, ostaszkowski: ośmiu. Udało im się ocaleć. 26 lutego szef
Zarządu ds. Jeńców Piotr Soprunienko polecił uzupełnienie niektórych
danych jeńców i przesłanie kopii ich dokumentów do Moskwy. Rozkaz ten
wykonano do końca miesiąca.

Zgromadzone dokumenty były podstawą
notatki, którą Beria skierował do Stalina w dniu obrad Biura
Politycznego KC WKP(b), 5 marca 1940 r. Ludowy komisarz spraw
wewnętrznych stwierdzał w niej m.in.:

W obozach dla
jeńców wojennych NKWD ZSRS i w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy
i Białorusi w chwili obecnej znajduje się duża liczba byłych oficerów
armii polskiej, byłych pracowników policji polskiej i organów wywiadu,
członków nacjonalistycznych, kontrrewolucyjnych partii, członków
ujawnionych kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych, uciekinierów
i innych. Wszyscy są zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi
nienawiści do ustroju sowieckiego.

W dalszej części Beria zaznaczał:

Będący
jeńcami wojennymi, oficerowie i policjanci, przebywający w obozach,
usiłują kontynuować działalność kontrrewolucyjną, prowadzą agitację
antysowiecką. Wszyscy czekają tylko na wyjście na wolność, aby móc
aktywnie włączyć się do walki przeciw władzy sowieckiej. Organy NKWD
w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi wykryły szereg
kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych. We wszystkich tych
kontrrewolucyjnych organizacjach przywódczą rolę odgrywali byli
oficerowie armii polskiej, byli policjanci i żandarmi.

Według
danych zawartych w piśmie Berii do Stalina w obozach dla jeńców
wojennych przetrzymywano (nie licząc szeregowców
i kadry podoficerskiej):

14 736 byłych oficerów,
urzędników, obszarników, policjantów, żandarmów, służby więziennej,
osadników i agentów wywiadu – według narodowości: ponad
97 proc. Polaków.

Szef NKWD podawał, że wśród nich
znajduje się: 295 generałów, pułkowników i podpułkowników, 2080 majorów
i kapitanów, 6049 poruczników, podporuczników i chorążych, 1030 oficerów
i podoficerów policji, straży granicznej i żandarmerii, 5138
szeregowców policji, żandarmerii, służby więziennej i agentów wywiadu
oraz 144 urzędników, obszarników, księży oraz osadników.

Notatka
informowała również: „W więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy
i Białorusi przetrzymywanych jest ogółem 18 632 aresztowanych (wśród
nich 10 685 Polaków)”. W tej liczbie: „1207 byłych oficerów, 5141 byłych
policjantów, agentów wywiadu i żandarmerii, 347 szpiegów i dywersantów,
465 byłych obszarników, fabrykantów i urzędników, 5345 członków
różnorakich kontrrewolucyjnych i powstańczych organizacji i różnych
kontrrewolucyjnych elementów, 6127 uciekinierów”.

Oceniając,
że wszyscy polscy jeńcy wojenni przetrzymywani w obozach oraz Polacy
znajdujący się w więzieniach „są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy
wrogami władzy sowieckiej”, Beria wnioskował o rozpatrzenie ich spraw
w trybie specjalnym, „z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru
kary – rozstrzelania”. Dodawał, że należy to rozpatrzyć bez wzywania
aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu
śledztwa i aktu oskarżenia. Formalnie wyroki miały być wydawane przez
„trójkę” w składzie: Iwan Basztakow (szef 1 Wydziału Specjalnego NKWD –
ewidencyjno-statystycznego), Bogdan Kobułow i Wsiewołod Mierkułow (obaj
byli zastępcami Berii). Nie było to więc Kolegium Specjalne NKWD, lecz
inny, bliźniaczo podobny organ pozasądowy w ramach struktur Ludowego
Komisariatu. Zastosowanie którejkolwiek z tych procedur pozwalało
na „rozpatrywanie spraw” bez wzywania świadków.

Notatka Berii
stała się de facto przyjętą bez poprawek uchwałą Biura Politycznego.
Druga część dokumentu, zaczynająca się od słów: „Polecić NKWD ZSRS”,
jest właściwym rozkazem wykonania zbrodni. Na omawianym piśmie Berii
znalazły się aprobujące podpisy wszystkich obecnych: Stalina –
sekretarza generalnego WKP(b), Klimienta Woroszyłowa – marszałka Związku
Sowieckiego i komisarza obrony, Wiaczesława Mołotowa – przewodniczącego
Rady Komisarzy Ludowych i komisarza spraw zagranicznych, i Anastasa
Mikojana – wiceprzewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych i komisarza
handlu zagranicznego, a także ręczna notatka: „Kalinin – za, Kaganowicz –
za” (Michaił Kalinin był przewodniczącym Prezydium Rady Najwyższej
ZSRS, formalnie głową państwa; Łazar Kaganowicz – wiceprzewodniczącym
Rady Komisarzy Ludowych i komisarzem transportu i przemysłu naftowego).
Nieobecnych i niepodpisanych przez sekretarza było trzech członków BP:
Nikita Chruszczow, Andriej Żdanow i Andriej Andriejew. Pod podpisami
widnieje poza tym adnotacja Berii: „Wyk.[onać]”. Ekspertyza
grafologiczna przeprowadzona po odtajnieniu dokumentu w 1990 r.
potwierdziła autentyczność wszystkich własnoręcznie złożonych podpisów.

Praktyka
„podpisywania się” przez niektórych nieobecnych członków Biura
Politycznego była powszechna. Często byli oni w kontakcie telefonicznym
z Kremlem i potwierdzali swoje poparcie dla zapadających decyzji.
Ta procedura miała sprawiać wrażenie kolegialności w podejmowaniu
decyzji. W rzeczywistości od końca lat dwudziestych pełną kontrolę nad
Biurem Politycznym sprawował Stalin. Nierzadko obrady BP odbywały się
na daczy Stalina w Kuncewie i miały całkowicie nieformalny charakter.
Poprzez zachowywanie procedur sowiecki dyktator dążył również
do wciągnięcia swojego „dworu” do procesu podejmowania kluczowych
decyzji. W ten sposób pragnął zapewnić sobie jego bezwzględne poparcie
i rozłożyć odpowiedzialność za podjęte działania na wszystkich
towarzyszy. W tym kontekście niezwykle prawdopodobne wydaje się,
że większość członków BP dowiedziała się o notatce szefa NKWD dopiero
w czasie posiedzenia, gdy decyzja została podjęta przez Stalina
po konsultacjach wyłącznie z Berią.

W treści i formie dokumentu
z 5 marca zwracają uwagę dwie jego unikalne cechy. Jest to jedno
z najlepszych świadectw podejmowania decyzji o dokonaniu masowej zbrodni
na szczytach władzy systemu totalitarnego. Reżim narodowosocjalistyczny
oraz reżimy komunistyczne często maskowały swoje rzeczywiste działania
poprzez procedury nadające im pozory legalności, np. procesy sądowe
z zachowaniem drogi odwołania od wyroku. Także działania polityczne,
takie jak agresja z 17 września, były „legalizowane” przez późniejszą
długą procedurę wcielania Kresów do republik sowieckich na „wniosek
miejscowej ludności” i za zgodą „parlamentu ZSRS”. Mordy popełniane
„na niższym szczeblu” mogły być tłumaczone przez rzekome próby ucieczki
jeńców lub przypadkowe straty wynikające z chaosu walki. Z punktu
widzenia sowieckiego prawa Biuro Polityczne nie mogło narzucić „trójce”
lub innemu organowi NKWD decyzji, która teoretycznie mogłaby być inna
niż ta narzucana przez Stalina i jego otoczenie. W rzeczywistości więc
rozkaz z 5 marca 1940 r. jest emblematycznym przykładem praktyki
funkcjonowania komunistycznego reżimu ZSRS całkowicie zdominowanego
przez Stalina. Oceny tej nie mogą zmieniać późniejsze pojedyncze
odstępstwa od wykonania decyzji z 5 marca, takie jak wycofanie małej
części skazanych z transportów do miejsc straceń.

Decyzja
z 5 marca jest wyjątkowa również za sprawą niezwykle „szczerego
uzasadnienia” konieczności mordu przedstawionego przez Berię. Jego
wiedza na temat postawy jeńców wynikała z raportów składanych przez
władze obozów. Ocaleni jeńcy wspominali, że Polacy podczas przesłuchań
przez oficerów NKWD w otwarty sposób krytykowali system sowiecki
i podkreślali przewagi Zachodu nad ZSRS. Podobne głosy pojawiały się
w trakcie propagandowych pogadanek, kiedy oficerowie zadawali politrukom
niewygodne pytania. W przeciwieństwie do propagandowych broszur chętnie
czytano sowiecką prasę, ale wyłącznie w celu „wyłowienia” prawdziwych
informacji o sytuacji na świecie lub zdobycia argumentów na rzecz
krytyki polityki Związku Sowieckiego. Z tej perspektywy polscy jeńcy bez
wątpienia jawili się jako groźni „wrogowie klasowi”.

Prawdopodobnie
pogarda wobec systemu sowieckiego wyrażana przez jeńców nie była
jedynym motywem decyzji o zbrodni. Część historyków zwracała uwagę
na czasowy związek między sowieckim mordem a podjętą przez Niemców
„Akcją AB”, podczas której zabito ok. 3,5 tys. przedstawicieli polskiej
elity intelektualnej. Obie operacje z wiosny 1940 r. można traktować
jako wynikające nie tylko z polityki obu zaborców zmierzających
do zniszczenia polskich elit, lecz także z zapisów „Tajnego protokołu
dodatkowego” do niemiecko-sowieckiego traktatu z 28 września 1939 r.
Zakładał on współpracę przy likwidowaniu „agitacji polskiej”.

Istotnym
argumentem przesądzającym wymordowanie polskich oficerów była też
pamięć Stalina o klęsce roku 1920, do której przyczynił się przez swoje
ambicje. Podczas śledztwa sowieckiej prokuratury wojskowej w 1990 r.
były szef Zarządu ds. Jeńców Wojennych NKWD Piotr Soprunienko zeznał:

Chodziły
słuchy w 1940 r., że rozstrzelanie polskich jeńców wojennych […]
zostało przeprowadzone na mocy decyzji Stalina, który nie mógł wybaczyć
klęski Armii Czerwonej pod Warszawą w 1920 r.

Na decyzję
sowieckiego dyktatora mogły wpłynąć również bieżące wydarzenia
polityczne, takie jak zapowiedź udzielenia pomocy wojskowej Finlandii
przez Wielką Brytanię i Francję. Częścią korpusu ekspedycyjnego miała
być polska Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich. Decyzja
o dokonaniu mordu zapadła miesiąc przed atakiem Niemiec na Danię
i Norwegię, który kończył tzw. dziwną wojnę. Jego wykonanie zaś zostało
zakończone w momencie, gdy III Rzesza rozpoczynała zwycięską kampanię
francuską. Ku zaskoczeniu Stalina zakończyła się ona błyskawiczną klęską
aliantów. Być może pod wrażeniem wydarzeń maja i czerwca 1940 r. Stalin
mógłby uznać, że polscy oficerowie mogą być mu niezbędni w obliczu
ewentualnej wojny z Niemcami. Potwierdzeniem tej tezy mogą być trwające
od jesieni 1940 r., prowadzone przez NKWD przygotowania do utworzenia
polskiej dywizji w ramach Armii Czerwonej. Jej dowództwo mieli stanowić
oficerowie deklarujący chęć współpracy z ZSRS, tacy jak ppłk Zygmunt
Berling. W tym samym czasie w rozmowie z tą grupą oficerów Wsiewołod
Mierkułow na pytanie o pozostałych członków polskiego korpusu
oficerskiego powiedział: „Popełniliśmy wobec nich wielki błąd”.

Kluczem
do zrozumienia większości motywacji kierujących Stalinem w marcu 1940
r. mogą być słowa ocalałego jeńca Kozielska, po wojnie wybitnego znawcy
ZSRS, Stanisława Swianiewicza:

Sowiecka taktyka
polityczna zna dwa sposoby postępowania z pokonanym przeciwnikiem:
zmusić go do pracy i służby dla dobra Związku Sowieckiego […], albo
w drugim przypadku unicestwić go. Sowieckie władze musiały rozstrzygnąć,
która z tych dwóch metod winna być zastosowana do oficerów polskich
znajdujących się w ich rękach.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Pamięć Katynia. Batalia bez

Pamięć Katynia. Batalia bez końca

Rozkaz wymordowania polskich oficerów podjęty 5 marca 1940 r.
przez władze ZSRS był początkiem długiego procesu ukrywania zbrodni.
Walka o jej ujawnienie i upamiętnienie trwała prawie pół wieku. Pomimo
upadku Związku Sowieckiego niektóre z jej tajemnic wciąż nie zostały w
pełni wyjaśnione.

W Warszawie odbędzie się dziś międzynarodowa konferencja ,,Katyń Pro Memoria”

Wydarzenie organizowane jest w związku z 80. rocznicą Zbrodni
Katyńskiej. Wystąpienie wprowadzające wygłosi wicepremier, minister
kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, który objął konferencję
honorowym patronatem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Nie mógł żyć w kłamstwie...

Nie mógł żyć w kłamstwie... Historia Walentego Badylaka
21 marca 1980 r. Walenty Badylak, przykuł się łańcuchem do studzienki na Rynku Głównym w Krakowie i podpalił, protestując przeciwko zakłamywaniu przez władze zbrodni katyńskiej, demoralizacji młodzieży i niszczeniu rzemiosła.
Kraków był poruszony tą śmiercią. W miejscu tragedii zbierały się tłumy, składano kwiaty, palono znicze. Świadek, fotograf Stanisław Markowski wspominał: „W ludziach była cisza i skupienie, stali w niemym hołdzie”.
Walenty Badylak urodził się 21 grudnia 1904 r. w Krakowie, w licznej rodzinie. Był piekarzem, należał do PPS. Ożenił się z Niemką, z którą miał syna Bogusława. W czasie wojny został żołnierzem Armii Krajowej. Tymczasem jego żona podpisała Volkslistę, a syna wysłała do Hitlerjugend.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. 21 marca 1980 r. Walenty

21 marca 1980 r. Walenty Badylak, przykuł się łańcuchem do studzienki na Rynku Głównym w Krakowie i podpalił, protestując przeciwko zakłamywaniu przez władze zbrodni katyńskiej, demoralizacji młodzieży i niszczeniu rzemiosła.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl