teledysk grupy HETMAN ku czci Rotmistrza Pileckiego

avatar użytkownika Pelargonia

Myszkujac w Forum Frondy przypadkowo trafiłam na ten teledysk.

Uważam, ze utwór ten jest godny rozpowszechniania. Jest on doskonałą lekcją historii nie tylko dla młodzieży, ale także powinien trafić do słuchaczy za granicą.

Jestem głęboko wzruszona i przychodzi mi na myśl zwrotka piosenki, której uczyla mnie moja Babcia: Kwiat Ojczyzny życie traci

Prawdziwego bohatera.

Może któryś z naszych braci

Nie wie, jak Polak umiera.

Pozdrawiam serdecznie

10 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Może któryś z naszych braci Nie wie, jak Polak umiera.

Pani Ewo, bardzo dziekuję, nie znałam tego klipa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jagna

2. Pelargonio !!!!

Ten klip o rotmistrzu Pileckim, - informacje o nim skrótowo , oraz utwór muzyczny wiele przekazało nam , o wiele więcej niż w wielu innych wątkach o jego biografii. Tak podany klip na dziś , to uniwersalny i nalepszy sposób na "zaspałe" społeczeństwo - DOCIERA do świadomości i pozostaje. Pozdrawiam z Poznania , jestem Pelargonio Twoją fanką .
avatar użytkownika Pelargonia

3. Jagna,

Dziękuję i również pozdrawiam:)

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika ARKA 1918

4. Przypomniał mi się pewien szczegół...

Bywa tak – mnie przytrafiło się to kilkakrotnie – że nie jesteśmy w stanie przyjąć za prawdę podawanych przez kogoś faktów, gdyż nadto kłócą się z naszą dotychczasową wiedzą i zdrowym rozsądkiem. Tak było i wtedy, gdy przysłuchiwałem się rozmowie Krzysztofa Wyszkowskiego z emerytowanym majorem MO. Poleciłem podsądnemu Wyszkowskiemu (2006 r.) tego majora ponieważ wiedziałem od znajomego, że w 1970 – jeszcze przed grudniem – woził Lecha Wałęsę do komendy służbowym samochodem – nie jako zatrzymanego, raczej jako VIP-a. Na tym spotkaniu z Wyszkowskim – zresztą i później, gdy od niego wyszliśmy – nie powiedział słowa o Wałęsie. Uczciwie przyznał, że się boi. To zresztą było widać – był kłębkiem nerwów, bał się własnego cienia. Miałem wrażenie, że wciąż się trzęsie. Nie wiem dlaczego zgodził się na to spotkanie. Może chciał tylko opowiedzieć swoją historię. A była dość interesująca, można powiedzieć trudna do uwierzenia. – Do milicji wstąpił by mieć na oku mordercę swego ojca i gwałciciela matki – współczesnym znanego jako gen. Jerzy Andrzejewski (rzeczywiście od maja 1945 r. był w szefostwie UB w Tczewie i Sopocie – IPN dopiero opracowuje biogram). Tutaj nieprzyzwoita ciekawostka – jeszcze kilka lat temu, za życia tego zbrodniarza, Krzysztof Wyszkowski goląc się widywał go na balkonie sąsiedniego budynku. Major mówił jeszcze wiele innych mniej lub bardziej prawdopodobnych historii, trochę bez ładu i składu. Nie będę ich tu wymieniał, zresztą nie wszystkie pamiętam. Do najdziwniejszych należała przypowieść o Cyrankiewiczu. – Tak, Józefie – pięciokrotnym premierze (22 lata!!!), bohaterze poprzedniej komuny. Przez obecną trochę już zapomnianym. To właśnie Józio przywołał mi obraz tego znerwicowanego milicjanta w kontekście Rotmistrza. Otóż po śmierci matki major, jako chłopiec, trafił pod opiekę wuja, który pracował na fermie lisów w Kamiennym Potoku (sąsiedztwo Sopotu). Traf chciał, że właścicielem tego interesu był nasz bohaterski Józio. Gdy któregoś razu chłopiec bawiąc się w przyległym do fermy sadzie usłyszał rozmowę nadchodzących mężczyzn schował się w wysokiej trawie, usłyszał fragment rozmowy tych dwu panów. Mówili o złocie i dolarach z Oświęcimia. Jednego z nich rozpoznał bez trudu, bo go dobrze znał. To był Józef Cyrankiewicz – bohaterski twórca ruchu oporu w Auschwitz. Tożsamości drugiego pan major nie znał. Trudno było mi to przyjąć bez popijania. Ale nie minęły dwa lata i natknąłem się na notatkę w Rzepie donoszącą o znalezieniu przez IPN dokumentu, z którego wynikało, że Cyrankiewicz w Auschwitz handlował złotem i walutą. Wtedy zrozumiałem, że mieli dodatkowy powód, by zamordować Bohatera. W obozie Pilecki nie był groźny dla Cyrankiewicza – był mu pewnie obojętny – lecz w powojennej Warszawie… Później trafiłem na rozmaite teksty, między innymi poniższy: - Nad sprawą Witolda Pileckiego ciąży "długi cień" Józefa Cyrankiewicza, więźnia KL Auschwitz, długoletniego premiera PRL. Józef Cyrankiewicz trafił do KL Auschwitz z więzienia na Montelupich w Krakowie 4 września 1942 [nr 62933]. W obozie Cyrankiewicz współpracował z socjalistami oraz z komunistami niemieckimi i austriackimi, których podejrzewano o współpracę z Politische Abteilung [obozowym Gestapo]. 26 czerwca 1944, przed transportem do Buchenwaldu, Henryk Baroszewicz, członek kierownictwa ZOW, wtajemniczył Cyrankiewicza w konspirację obozową ZOW. Wkrótce potem nowy więzień Auschwitz, inspektor katowicki AK, Wacław Stacherski, przekazał mylną informację jakoby Cyrankiewicz był przywódcą ZOW. Na podstawie tej informacji, latem 1944, komendant Okręgu Śląskiego AK, płk. Zygmunt Janke "Walter" mianował konspiracyjnie Józefa Cyrankiewicza "Rota" dowódcą ZOW. Tak zrodziła się legenda "Cyrankiewicza-bojownika oświęcimskiego", rozdmuchana natychmiast po wojnie przez komunistyczną propagandę. Po wojnie Cyrankiewicz odszukał prawdziwego Tomasza Serafińskiego i dowiedział się od niego o roli Pileckiego w Auschwitz. Po powrocie samego Pileckiego miał mu pośrednio zaproponować ujawnienie się i milczenie w zamian za zapewnienie bytu materialnego. W meldunku nr 6 z 4 września 1946, Pilecki wspomina "C" i to, iż ten spotkał się z Serafińskim i szukał materiałów do referatu "Oświęcim walczący". Maria Bielecka wspomina: "Kiedy po powrocie do Polski [1946] odwiedził mnie Witold Pilecki, powiedziałam mu, że straciłam okazję do wysłuchania relacji o Oświęcimiu. Witold uśmiechnął się: "Ten odczyt się nie odbył. Miał go wygłosić Cyrankiewicz. Kiedy dowiedziałem się o tym, napisałem do niego, że jestem w posiadaniu dokumentu dotyczącego jego pobytu w Oświęcimiu. I jeżeli on ośmieli się mówić o konspiracji w Oświęcimiu, to ja opublikuję posiadany dokument. Odczyt się nie odbył"... Już w więzieniu mokotowskim Pilecki powiedział do współwięźnia, ks. Czajkowskiego: "Jeżeli Cyrankiewicz dowie się o moim [tu] pobycie - będę zgładzony". Cyrankiewicz odmówił prośbom oświęcimiaka Tadeusza Pietrzykowskiego i Ludmiły Serafińskiej o ratowanie życia Pileckiemu! Od Października 1956 blokował wszystkie wysiłki córki Pileckiego, Zofii, walczącej o rehabilitację ojca. Stan ten utrzymywał się jeszcze długo po śmierci Cyrankiewicza, do roku 1990. Nie można uważać Pileckiego za bohatera, jeśli nie uważa się Jaruzelskiego za zdrajcę.
ARKA 1918
avatar użytkownika Maryla

5. "Nie można uważać Pileckiego

"Nie można uważać Pileckiego za bohatera, jeśli nie uważa się Jaruzelskiego za zdrajcę." Niestety, to prawda, a blokowanie informacji o Pileckim jest zauwazalne i odczuwalne od Warszawy przez Bruksele po Tel Awiw. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

6. Maryla i Arka,

O Rotmistrzu Pileckim powinny uczyć się dzieci w szkole, ale czy będą? Zwłaszcza przy nowym programie Hallowej, która redukuje historię w szkołach. Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

7. o Katyniu wie już tylko 20% młodych- to III RP

a film Wajdy jest reklamowany jednak. Kto zrobi film o Pileckim? Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

8. Pani Marylo,

pamiętam, jaka była frekwencja na "Generale Nilu". Sami starsi ludzie. Żadnego zainteresowania wśród mlodzieży. Film nie był reklamowany, bo niby kto miał go reklamować? Coś mi się wydaje, że ten film niedługo trafi na półki. A szkoda, bo był wstrząsajacy i dobrze zrobiony. Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika ARKA 1918

9. Nil desperandum

to stąd przydomek generała Fieldorfa. Karłem się czuję wobec tej wiary. Czarno widzę skutki współczesnej ekranowo-pictogramowej fazy postępu. Byłem na gdańskiej prapremierze "Generała Nila" przeznaczonej przez producenta filmu dla nauczycieli - chyba głównie gimnazjum i szkół ponad. Wstęp darmowy, na wejściu prezent w postaci płyty z biografią tego zbrodniarza i projektami konspektów lekcji o nim. Sala kinowa wypełniona w 30%. A patronat honorowy i fizyczny piastował trójmiejski śmierdziel nr 2, zaraz po Najmiłościwszym
ARKA 1918
avatar użytkownika Maryla

10. ARKA 1918

Witam, pani Hall &Co zrobili juz swoje widać w Gdańsku. Ale nie wszedzie tak jest. Znam nauczycieli, którzy uczą historii prawdziwej. Coraz ich mniej, to fakt.. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl