Samobójstwo Premiera (2)

avatar użytkownika godziemba
Wacław Sławek ostatnie miesiące życia spędził samotnie w Racławicach. Do Warszawy przyjechał w ostatnich dniach marca 1939 roku. Spotkał się z Józefem Beckiem, który jako jedyny usiłował go w swoim czasie bronić przed nie zasłużonymi atakami. O czym rozmawiali dwaj bliscy współpracownicy Marszałka nie wiadomo. Zamknęli się w pokoju i rozmawiali bez świadków. Beck zaraz potem pojechał do Londynu z zamiarem zatrzymania się w Berlinie.
 
W niedzielę 2 kwietnia, w skromnie, wręcz ascetycznie urządzonym mieszkaniu Pułkownika w alei Szucha 16 od rana dzwonił telefon. Gospodarz umawia się z kilkoma osobami na spotkania w nieodległej przyszłości. Ze swoim przyjacielem, byłym sekretarzem generalnym BBWR Michałem Brzęk-Osińskim uzgadnia, że nazajutrz wspólnie wyjadą do Racławic. Uzgadnia także z zaprzyjaźnionym ziemianinem Wacławem Karwackim, u którego pozostawił zaprzęg, że odbierze go nazajutrz. Jego kalendarz pełen był planowanych spotkań i terminów. Tego dnia przed południem odwiedzali go przyjaciele, nie znajdując ani w jego zachowaniu, ani w stanie ducha niczego, co zapowiadałoby bliską tragedię. Z godzinnego monologu Sławka Bogdan Podoski zapisał tylko te słowa: „Ja to wiem, ja to czuję, że oni prowadzą Polskę do zguby i już nie wiem, jak mam przeciw temu reagować”. Podoski komentuje to następująco: „Pułkownik zdawał sobie sprawę doskonale z tego, że Polsce grozi najazd Niemiec hitlerowskich znacznie silniejszych militarnie od Polski. Swoją śmiercią samobójczą pragnął wstrząsnąć sumieniem rządzących i skłonić ich, by swoją politykę, zarówno zewnętrzną, jak i wewnętrzną, dostosowali do tej groźby wiszącej nad Polską”. Można to zrozumieć jako sugestię, że Walery Sławek politykę konfrontacji z Niemcami uważał za szaleńczą i był zwolennikiem porozumienia z Berlinem, które zapobiegłyby katastrofie.
W południe do jego mieszkania doręczono depeszę, która najprawdopodobniej zmieniła jego plany. Przebrał się w wizytowe ubranie z baretkami orderów i zaczął porządkować a następnie palić papiery, także tę dziwną depeszę. Punktualnie o 20.45, dokładnie w godzinie śmierci Józefa Piłsudskiego, wziął do ręki swój stary browning i strzelił sobie w usta. Janusz Jędrzejewicz napisał o tej broni:Niejednokrotnie widziałem ten stary browning, zawsze starannie utrzymany, dokładnie naoliwiony (...). Trzymałem go w rękach z pewnym wzruszeniem, jak się trzyma zasłużone, a już niepotrzebne narzędzie śmierci, z którego ostatni kula wypełniła już swoje przeznaczenie. Czyż wówczas mogłem przypuszczać, że właśnie z tej starej zasłużonej broni ostatni pocisk swego przeznaczenia jeszcze się nie doczekał?.                                                                                                                                                          
Tuż przedtem napisał list pożegnalny, w którym informował: "Odbieram sobie życie. Nikogo proszę nie winić. 2.IV.1939". I jeszcze niżej dopisek: "Spaliłem papiery o charakterze prywatnym, a także wręczone mi w zaufaniu. Jeżeli nie wszystkie, proszę pokrzywdzonych o wybaczenie. Bóg wszystkowidzący może mi wybaczy moje grzechy i ten ostatni".  Informował także, między wierszami, że decydując się na ten dramatyczny krok, musiał działać w pośpiechu, skoro któryś z papierów, za co przepraszał, mógł zostać pominięty lub przeoczony. Tak jakby z tej depeszy dowiedział się o czymś, co go dotyczyło i spowodowało, że za jedyne wyjście uznał natychmiastowe samobójstwo. Mogła być to jakaś groźba lub szantaż. Sławek prosił, by nikt nie szukał winnych jego śmierci. Można to rozumieć i tak, że przewidywał, iż jego przyjaciele będą kogoś oskarżać za decyzję o samobójstwie, jaką podjął. A te oskarżenia mogły iść w kierunku ludzi związanych z ówczesną ekipą.
Ponadto Sławek pozostawił także list zaadresowany do prezydenta Mościckiego oraz przyjaciół: byłych premierów Aleksandra Prystora i Kazimierza Świtalskiego. Czy trafiły one do rąk adresatów, nie sposób powiedzieć. Pewne jest tylko to, że ich treść nigdy nie dotarła do opinii publicznej.
Około 22 gosposia znajduje go nieprzytomnego, natychmiast wzywa pogotowie, które zjawia się błyskawicznie. Zostaje przewieziony  do szpitala wojskowego w Alejach Ujazdowskich. Kula nie przebiła jednak czaszki i utkwiła w podniebieniu niedoszłego samobójcy. Tam stwierdzono, że strzał został oddany z ukosa, a sama broń (pistolet Browning) była stara, co sprawiło, iż kula nie przebiła podniebienia. Pacjent przeszedł transfuzję krwi, po czym poddano go dwugodzinnej operacji. Jego stan chwilowo się poprawił, jednak 3 kwietnia o godzinie 6:45 Walery Sławek zmarł nie odzyskawszy przytomności. Ksiądz udziela mu ostatniego namaszczenia. Do sali operacyjnej wchodzi kilkudziesięciu przyjaciół i towarzyszy broni Walerego Sławka. Do tej pory stali na korytarzu. Są wśród nich płk Wacław Lipiński, płk Schaetzel, byli premierzy Aleksander Prystor, Kazimierz Świtalski, Leon Kozłowski.
 
Wśród wielu hipotez dotyczących samobójstwa Sławka jest taka, że brał udział w spotkaniach, m.in. z dawnymi kolegami z PPS mającymi na celu odsunięcie od władzy Rydza i Mościckiego, a gdy rzecz się wydała, zagrożony aresztowaniem zabił się. Wedle relacji Teresy Perlowej Sławek miał nawiązać kontakt m.in. z Tomaszem Arciszewskim i Kazimierzem Pużakiem, wspólnie planując obalenie rządu Sławoja-Składkowskiego. Z kolei inny członek PPS - Norbert Balicki wspominał: „Spotkałem, wyobraźcie sobie, Sławka. Zaczepił mnie, mówił, że jest rozgoryczony, wylewał żale pod adresem swoich przyjaciół i mówił o rozdźwiękach w sanacji”.  O sprawie dowiedział się jednak marszałek Śmigły-Rydz, który polecił dowódcy Oddziału II Sztabu Generalnego, płk Józefowi Smoleńskiemu, aresztować Walerego Sławka. Marszałek miał planować oskarżenie go o zdradę stanu i wytoczenie pokazowego proces.
Pułkownik Smoleński zdecydowanie zaprzeczył informacjom, pisząc: „Zmuszony jestem, w interesie prawdy, kategorycznie stwierdzić, że w akcji tej, opartej na «przypuszczeniach» p. Perlowej, nie brałem udziału. Do mojej kompetencji, jako szefa O. II Szt. Gen. należały wyłącznie sprawy zbierania wiadomości o rozwoju sytuacji wojskowej w Niemczech Hitlera, związany z tym kontrwywiad i organizowanie dywersji na tyłach armii niemieckiej. Sprawy charakteru polityki wewnętrznej, dotyczące rozgrywek międzypartyjnych czy personalnych, wchodziły w zakres zadań specjalnych organów prezesa Rady Ministrów i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. O samobójczej śmierci Walerego Sławka dowiedziałem się z prasy”. Smoleński przytoczył także artykuł z gadzinowego Nowego Kuriera Warszawskiego z nr 284 z 3 grudnia 1940 r. pt. Samobójstwo sumienia Piłsudskiego, w którym twierdzono, że Sławek został zamordowany, ponieważ opowiadał się za porozumieniem z Niemcami. „Zapowiadała się błyskawiczna akcja – pisano w NKW - przeciwko Sławkowi. Zdecydowano, że się go zniszczy, jeśli będzie w dalszym ciągu trwał przy zamiarze działania na rzecz bezkrwawego załatwienia sporu z Niemcami, że się uczyni zeń nawet agenta Berlina i hitlerowskiego najemnika (...). Dano Sławkowi do zrozumienia ponownie, aby zaprzestał mieszać się w nieswoje sprawy. Szef oddziału II płk Smoleński oraz jego zastępca płk Banach na kilka dni przed śmiercią Sławka odwiedzili go celem poinformowania, że posiadają możność skompromitowania go. Zażądano także od niego, aby podpisał list hołdowniczy do wodza naczelnego, ale Sławek kategorycznie odmówił. Walerego Sławka nie łatwo było złamać. (...) Ci, co znali Sławka bliżej, szeptali po cichu, że Sławek nie popełnił samobójstw”.
 
Oskarżanie Sławka o spiskowanie jest całkowicie irracjonalne. Był to człowiek będący dla wielu Polaków symbolem bezinteresowności, uczciwości i bezgranicznego oddania ojczyźnie, bohater i jeden z współtwórców odzyskanej niepodległości. Jeden z byłych działaczy BBWR spotykał się ze Sławkiem kilka dni przed jego samobójstwem i powiedział mu, że Polska na niego patrzy i oczekuje ratunku. Sławek wtedy wybuchnął: „Czegóż wy chcecie? Żebym urządził zamach stanu?. Wacław Jędrzejewicz stwierdzał: "W moim rozumieniu chciał się on zdecydowanie odciąć od tego, co się wówczas działo i co osłaniano tylko hasłami Piłsudskiego. Było to nadużycie nie mające nic wspólnego z ideologią Marszałka i śmierć Sławka była tego wyrazem".
 
Można zgodzić się z Jerzym Markiem Nowakowskim , który napisał: "Jeśli można pozwolić sobie na snucie dowolnych hipotez, to wydaje się, że na decyzję Sławka złożyło się wiele, nakładających się na siebie w stosunkowo krótkim czasie, czynników. Załamanie psychiczne wywołane śmiercią Piłsudskiego i spotęgowane przez odsunięcie od władzy chyba nigdy do końca nie ustąpiło. Pogłębiały je szykany ze strony dawnych przyjaciół politycznych, poczucie niewypełnienia testamentu politycznego Marszałka”. Istotna była także świadomość nadciągającej katastrofy i braku szans Polski na skuteczną obronę w obliczu nieuchronnego ataku Hitlera.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Został pochowany 5 kwietnia na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. W pogrzebie brał udział Edward Rydz-Śmigły. Gdy trumnę zdejmowano z katafalku, najbliżsi przyjaciele Sławka otoczyli trumnę, nie dopuszczając do niej marszałka Polski, którego obwiniali o śmierć byłego premiera. Na lawetę trumnę przenieśli m.in. Aleksander Prystor, Janusz Jędrzejewicz, Michał Tadeusz Brzęk-Osiński i gen. Lucjan Żeligowski.. Pogrzeb Sławka stał się manifestacją piłsudczyków przeciwnych OZN. Na jego trumnie złożono wieńce m.in. z następującymi napisami: Waleremu Sławkowi – przyjaciele z PPS, Przyjacielowi Rodziny – Aleksandra Piłsudska, Ukochanemu chrzestnemu ojcu – Jadwinia Piłsudska Walerego Sławka pochowano na środku głównej alei cmentarza wojskowego na Powązkach. Po wojnie władze komunistyczne przeniosły jego grób na ubocze. Prochy Walerego Sławka winny wrócić na miejsce, jakim uhonorowała go niepodległa Polska..
 
 W rok po jego śmierci Kazimierz Wierzyński napisał następujący wiersz:
 
Rok temu echo samotnego strzału
Każdy odpędzał niedbale od ucha
Strzał się oddalał, rozwiewał pomału:
Dziś go jak gromu z otchłani się słucha.
 
Strzelec tragiczny wybiegł iskrą krwawą
Naprzód przed palbę i szczękanie zbroi.
Gdy się żołnierze kładli pod Warszawą,
W grobie ich czekał, na dnie klęski swojej.
 
Wróżby pisane śród gwiazd i śród ptaków
W nocy go ciemnej przed wszystkiem ostrzegły:
Bezbronny, w ciżbie szalonych Polaków,
Chciał jeszcze walczyć. Padł pierwszy poległy.
 
Widział jak sława rozpierzcha się blada,
Jak wodza ślepi zaparli się ucznie,
Jak gnuśność chrobrą buławą owłada
I jak zwycięskie kruszeją nam włócznie.
 
I widział jeszcze przez mgłę Ukrainy
Nie konia w Bugu, nie cień Wernyhory,
Lecz pułk żelazny, co z pruskiej równiny
W Wiśle ochładzać szedł zgrzane motory
 
Naprzeciw gołe zaplotły się ręce,
Stały u granic, u przejść i u brodu.
W polu chrust leśny zbierano naprędce
Na wici wojny i stos dla narodu.
 
I wybuchł ogień, co świecić miał chwała
A jeszcze teraz nam ziemie wyniszcza.
... Patrzył przez okno w tę noc struchlałą,
W zdradę i zgubę, na rozgrom i zgliszcza.
 
I wtedy strzelił do widm tych, do zjawy,
By wróżbą ściany przerazić milczące,
I biegł do grobu pod murem Warszawy...
Dziś tam walecznych się zbiegło tysiące.
 
I czekał w grobie, śród klęski swej ciemnej,
I z poległymi przeliczał ruiny,
Strzelec tragiczny, wróżbita daremny,
Smutniejszy od nich, bo sam pełen winy.
 
Wybrana literatura:
J. Jędrzejewicz – W służbie idei
W. Jędrzejewicz – Wspomnienia
K. Świtalski – Diariusz 1919-1935
T. Schaetzel – Pułkownik Walery Sławek
J. Nowakowski – Walery Sławek. Zarys biografii politycznej
 
 
 
 
 
 

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @Godziemba

.."Po wojnie władze komunistyczne przeniosły jego grób na ubocze. Prochy Walerego Sławka winny wrócić na miejsce, jakim uhonorowała go niepodległa Polska..".. Jak wielu zasłuzonych Polsce wciąż jest zapomnianych, zepchnietych pod płot i w niepamięć ? Kogo III RP honoruje? Płakać się chce. Cześć pamięci wszystkim Polakom, którzy walczyli o Wolną i Niepodległą !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika godziemba

2. Maryla,

Należy wykopać komunistyczne truchła, które "pochowano" w cmentarzu powązkowskim i w tym miejscu ponownie pochować bohaterów II RP i II WŚ. Pozdrawiam
Godziemba