Wizje Polski

avatar użytkownika FreeYourMind


Wywiad J. Darskiego z J. Kurtyką jest tak znakomity, że aż pofatygowałem się do salonu prasowego, by kupić „Gazetę Polską”, ponieważ online zamieszczone są tylko jego fragmenty. Mamy w tej rozmowie konfrontację dwóch, właściwie komplementarnych, wizji Polski, które odbiegają od siebie jedynie w kwestii zdiagnozowania, czy mamy do czynienia ze stabilnym systemem „alternatywnego państwa establishmentu”, które całkowicie paraliżuje rozwój Polski (koncepcja Darskiego) czy też jedynie z dynamicznymi procesami destrukcyjnymi (lub hamulcowymi), które są wywoływane przez różne środowiska komunistyczne i postsolidarnościowe kooperujące ze sobą od czasu do czasu i do realizacji różnych doraźnych celów, które to procesy nie stanowią żadnej struktury (koncepcja Kurtyki). Szef IPN-u zatem nie zgadza się z określeniem „system kłamstwa” w odniesieniu do obecnej sytuacji Polski, rezerwując je wyłącznie dla porządku komunistycznego, woli bowiem mówić o „mieszaninie rozmaitych elementów i uwarunkowań, oplatającej i skutecznie duszącej scenę publiczną”.


Wydaje się jednak, że problem nie polega na tym, czy Polska obecnie paraliżowana jest przez „pseudopaństwo establishmentu” (nazywanie go podziemnym byłoby przesadą, skoro te destabilizujące i niszczycielskie środowiska działają jawnie i za pomocą właśnie instytucji państwowych, ostentacyjnie instrumentalizując prawo), czy raczej przez pewne „wyspowe” działania jakichś „pragmatycznych” koalicji czerwonych z różowymi, lecz na tym, że stan paraliżu postępuje po prostu. Nie jest ważne to, czy mamy do czynienia z końcem pieriedyszki jak w komunizmie, jak za S. Michalkiewiczem mówi Darski, czy raczej z okresem przypominającym wiek XVIII, jak twierdzi Kurtyka, ponieważ tak czy tak Polska jest państwem wyniszczonym, słabym, schorowanym i – co najstraszniejsze – rozwalanym od wewnątrz przez destrukcyjne środowiska.


Szef IPN-u mówi o „mentalnej wspólnocie” tych niszczycielskich środowisk, która stanowi „dziedzictwo komunistycznych eksperymentów na świadomości społecznej", i która "tylko werbalnie (a nie faktycznie) akceptująca oczywistą w demokracji wolność słowa i wolność badań naukowych". Zaraz jednak dodaje, że jest to wspólnota interesów i życiorysów, która zaczyna być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Rozwijając tę myśl, należałoby więc rzec, iż – dokładnie tak jak w reżimie czerwonym – zachodzi proces dziedziczenia przywilejów sitwiarskich (bez względu na obszar aktywności sitw: polityka, nauka, kultura, rozrywka, gospodarka itd.), to zaś może nie tylko świadczyć o słuszności kasandrycznej wizji Darskiego, lecz i o tym, że sitwy jednak tworzą jakąś zorganizowaną, mafijną rzecz jasna, strukturę, skoro do tego stopnia czują się bezkarne. Proces dziedziczenia przywilejów wiąże się bowiem nie tylko z działaniami osłonowymi środowisk związanych z wymiarem sprawiedliwości czy karno-skarbowym, ale i z pracą „wychowawczą” pozwalającą wykształcić „sukcesorów”, następców, miernych-wiernych nowego typu – już niekoniecznie rozkochanych w jakiejś prostackiej ideologii spod sierpa i młota, lecz dostatecznie czujnych i cynicznych, by wiedzieli, gdzie leży prawdziwa „siła przebicia” pozwalająca piąć się po szczeblach kariery bez większego wysiłku, ale za to z potężnym „pchaniem”. Szerzej te wątki poruszam w eseju w POLIS MPC (odsłona w Wielką Sobotę), więc tu nie będę ich ciągnął.


Czytając ten wywiad jednak uzmysłowiłem sobie jedną, zaskakującą rzecz: tak naprawdę w naszych konserwatywnych oraz konserwatywno-liberalnych środowiskach spieramy się, co do tego, jak fatalna jest kondycja naszego kraju. Ścierają się wizje apokaliptyczne, „koniecpolskie” z pesymistycznymi. Czy to jednak dziwne? Program pozytywny możliwy byłby do opracowania, gdyby udało się powstrzymać te wszystkie destrukcyjne procesy, jakie nastały po „historycznym porozumieniu” - jak dotąd jednak nie udało się tego osiągnąć.


W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak pokładać nadzieję w Tym, Który Zmartwychwstał. Ta nadzieja jest tym bardziej uzasadniona, że porządek „nowego państwa” budowano w naszym kraju nie na Prawdzie, lecz na niesprawiedliwości i zakłamaniu, czego rezultatem jest obecny bajzel nie do wytrzymania. Jeszcze jest tyle do zrobienia, że tylko Pan Bóg może nam dać siły, by zmienić Polskę. Oby nam dał, tak jak dał za wstawiennictwem i pomocą Jana Pawła II. Wesołego Alleluja! Polska jeszcze nie zginęła.

napisz pierwszy komentarz