Raport z oblężonego państwa

avatar użytkownika FreeYourMind
W potiomkinowskiej wsi wszystko jest potiomkinowskie
naukowcy polityka księgarnie cyrk telewizory szkoła papiery
I wszystko Działa dopóki ludzie nie wyjdą na ulice.
Przez długie lata potiomkinowskie wsie na lekcjach prehistorii łączyliśmy z Matką Rosją
Przez myśl nam nie przeszło że ci wielcy od walki o wolność
zbudują następną potiomkinowską wieś
Mówili na pocieszenie: co z tego, że to taka wieś –
da się w niej żyć. Rozgośćcie się.
Mówili tak
dopóki nie wyszliśmy na ulice i place,
nie wyciągnęliśmy flag z kirem na znak powietrza i krwi zmieszanych z czarną smoleńską ziemią
nie pokazaliśmy że unieważniamy to oblepione rojem trutni państwo.
Odpieramy oblężenie.
Dlaczego walczący z zamordyzmem stali się zamordystami?
Pewnie wiedzieli, iż sami się wybrali.
Sami się mianowali.
Sami się odznaczyli.
Sami się wysoko uposażyli.
Sami się udekorowali.
Sami się uhonorowali.
Sami się splendorem otoczyli.
Sami.
Widzieli nas zza przyciemnianych szyb limuzyn.
I czuli pogardę.
Czuli naszą obcość.
Na terytorium uznanym za swoje.
I kiedyś, pewnego razu, dawno dawno temu
albo i niedawno
gdy wielkie ptaszysko zabrało i Prezydenta, i wielu ludzi w podróż
w głąb ziemi,
zza wielkiej potiomkinowskiej wsi zaczęli na nowo wychodzić obywatele –
ze zniczami, z kwiatami, ze łzami, z zaciśniętymi pięściami.
I przemówili.
Głosami.
Jeden obok drugiego
Jeden przez drugiego
Wszyscy
I zaczęła się nowa Polska.
Na nowo.
Bez umundurowanych sowieciarzy zapraszających do podstolika.
Boski Adam Michnik może zaprosić jeszcze diabelskiego Jerzego Urbana na obiad
na kolację.
Na najdroższą wódkę.
Ale czas tych ludzi się skończył. I nigdy nie powróci.
Zaczęły się dzieje Polaków, którzy nie boją się mówić.
Mówić po polsku.

napisz pierwszy komentarz