Skandalista Pospieszalski. Koncesje

avatar użytkownika Anonim

 W dzisiejszej, nabytej w kiosku „Rzepie” ( ukłony dla red. Janke) wyczytałem w tekście pani Kolendy – Zaleskiej coś takiego:

„Dziennikarz jest nie tylko od tego, żeby rejestrować, ale także by objaśniać świat i analizować to co widzi i słyszy. Aby pokazywać obraz jak najbliższy prawdzie, a nie naciągać go pod swoją tezę.”

Czy tylko jareckiemu się wydaje, że te dwa zdania sprzeczają się ze sobą? Zresztą pani Kolenda-Zaleska wcześniej pisze, że sam przekaz filmu był skandaliczny. A ja się pytam, dlaczego skandaliczny? 
 

Wedle niej tak, ale próżno szukać w tekście takiego zastrzeżenia. Gdyby takie było, ok. Każdy ma prawo do swojego zdania. Tyle tylko, że pani Kolenda-Zaleska oceniając warsztat sięga po argumenty deprecjonujące samo wydarzenie, którym w tym wypadku są nagrane wypowiedzi ludzi zgromadzonych w miejscu publicznym i wypowiadających się otwarcie w publicznej sprawie. 
 

Bo cóż znaczy, że jakaś wypowiedź jest nieuprawniona, że jakaś hipoteza nie może być publicznie przedstawiona? Ktoś wydaje koncesje?
Jeśli tak, pytam dlaczego większość tych koncesji wydano manipulatorom, ignorantom i pospolitym bujaczom? Są bezterminowe? Nie będę tu tworzył listy zakłamanych łobuzów, których „objaśnianie i analizowanie świata” dawno mi się przejadło.

Zamiast tego podeprę się Autorytetem.
Ojciec Józef Maria Bocheński w popularnych „100 zabobonach”pod hasłem „dziennikarz” pisze tak:
( podkreślenie moje )
 

DZIENNIKARZ.  Dziennikarstwo jest zawodem ludzi wyspecjalizowanych w tak zwanych środkach masowego przekazu, a więc w dziennikach, periodykach, telewizji, radiu itp. jak sama nazwa wskazuje, zadaniem środków masowego przekazu jest przekazywanie masom informacji. Stąd dziennikarz jest sąprawozdawcą i niczym innym. Jest specjalistą w zbieraniu, przedstawianiu i podawaniu innym informacji. Jak długo pozostaje w tej dziedzinie, jego praca jest pożyteczna i nie można mu niczego zarzucić. Ale w ciągu ostatniego wieku dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności. Nie tylko informują czytelników i słuchaczy o tym, co się stało, ale wydaje się im, że mają prawo pouczać ich, co powinni myśleć i czynić.A że ich poglądy są rozpowszechniane masowo, dziennikarze zajmują uprzywilejowane stanowisko, mają niekiedy istny monopol na pouczanie ludzi, co jest dobre, a co niedobre.  
 Wiara, że tak ma być, że dziennikarz ma prawo tak się zachowywać, że należy mu wierzyć, gdy nas poucza, jest jednym z typowych zabobonów współczesnych. Bo jeśli chodzi o pouczanie nas, dziennikarz nie ma żadnego autorytetu. Nie jest, jako taki, ani specjalistą w zadnej nauce, ani autorytetem moralnym, ani przywódcą politycznym. Jest po prostu dobrym obserwatorem i umie pisać, względnie mówić. Co gorzej, sam zawód dziennikarza jest dla niego samego o tyle niebezpieczny, że musi pisać o najróżniejszych rzeczach, o których zwykle niewiele wie, a w każdym razie nie posiada głębszej wiedzy.Dziennikarz jest więc niemal z konieczności dyletantem. Uważać go za autorytet, pozwalać mu pouczać innych ludzi, jak to się obecnie stale czyni, jest zabobonem.  
 Kiedy szukamy przyczyny szerzenia się tego zabobonu, wypada przyznać ze wstydem, że nie ma chyba innej, niż dziecinne wierzenie, że wszystko co drukowane jest prawdziwe - a zwłaszcza jeśli jest drukowane pięknymi słowami.

I to mniej więcej tyle. Polecam przy okazji tekst "wyrusa"

tekstowisko.blogspot.com/2010/04/smiesznie-one-nie-wiedza-co-robic.html  

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Jacku

Witam, ruszyli ławą na ten dokument, boja się, chcą zakrzyczeć i zniszczyć. Niech uważają, rykoszet będzie bolesny ! http://blogmedia24.pl/node/28710 Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jacek Jarecki

2. Już boli

NIECH WRESZCIE COŚ BOLI TYCH SKURWIELI!