Szelesty i jęki

avatar użytkownika FreeYourMind
J. Potocka z Ruchu 10 Kwietnia powiedziała wczoraj w programie B. Wildsteina, że Rosja to to lotnisko smoleńskie – słabe państwo z silną władzą na Kremlu. Nie chciałbym, by to porównanie umknęło w debacie publicznej, gdyż jest niezwykle celne. Nawiasem mówiąc tak wiele ujawniło się ostatnio dzielnych kobiet (M. Wassermann, E. Kochanowska, B. Gosiewska, Z. Kurtyka itd.), iż wygląda na to, że tragedia smoleńska wyzwoliła nowe zupełnie pokłady odwagi w naszym społeczeństwie. I bardzo dobrze. Tego właśnie nam trzeba – niczego bowiem nie boją się zamordyści tak, jak odważnych obywateli, którzy są w stanie stawiać czynny opór zamordyzmowi. Widać ten strach zamordystów było szczególnie w reakcjach na „Solidarnych 2010” - nie daj Boże bowiem, by zwykli polscy obywatele zabierali głos w sprawach ogólnonarodowych i by ten głos był inny niż to, co sufluje Czerska czy bratnia komunistyczna spółdzielnia zwana „Polityką”.

A propos wsłuchiwania się w głos obywateli. Warto zwrócić uwagę na to, co będzie stanowiło gwóźdź do trumny D. Tuska, otóż polityk ten przez ostatnie lata był niezwykle wyczulony (zresztą wraz z całą swoją ciemniacką partią) na to, jakie są nastroje społeczne - tymczasem ani w dniu tragedii smoleńskiej, ani w następnych dniach nie był w stanie tym nastrojom sprostać. Pozwolił całą sprawą zająć się Kremlowi, tchórzliwie powtarzał wszystko to, co przekazywała Moskwa, nie chciał słyszeć o żadnym powoływaniu międzynarodowej komisji, zlekceważył zupełnie to, czego domagali się w olbrzymiej większości polscy obywatele - i głuchy pozostaje na protesty rodzin Ofiar. Nawet niedawny list rosyjskich dysydentów Tusk skwitował w typowym dla siebie, krotochwilnym stylu, że „nie będzie się formułowało zaleceń dotyczących działalności polskiego rządu”. Oczywiście, że „nie będzie się formułowało”, skoro już te zalecenia sformułowała grupa czekistów. Nie ma co dublować kompetencji. W tej przynajmniej materii premier jest konsekwentny i za to też będzie rozliczany, gdy padnie jego gabinet śmiechu.

Tusk jednak nie tylko w kwestii Smoleńska zwyczajnie stchórzył, wystraszył się posowieckiego kolosa, którego potęgę mogliśmy widzieć, oglądając nie tylko zdumiewające w swej nowoczesności wyposażenie lotniska Siewiernoje z budą przypominającą raczej skup butelek kryty siatką maskującą aniżeli wieżę kontrolną, tych strażaków ubranych w jakieś stroje z lat 60. (w najlepszym wypadku), ale i tych zaciągających się ruskimi papierochami tajniaków stojących na pobojowisku i gapiących się w dal. Tusk nie potrafił stanąć na wysokości zadania, gdy przyszła powódź (kto wie, czy nie nadchodzi jej kolejna fala) i zamiast natychmiast uruchomić wojsko, posyłając sprzęt i kilkadziesiąt tysięcy ludzi do pomocy zagrożonym miejscowościom, to najpierw twierdził (niedziela rozpoczynająca tydzień potopu), iż „to nie jest jeszcze katastrofa”, potem zaś z uporem powtarzał (a za nim tacy ponurzy mędrkowie jak Graś, że o gajowym w gumiokach nie wspomnę), że nie ma powodu, by ogłaszać stan klęski żywiołowej.

Takich rzeczy się nie zapomina i PO ma wielkie szanse, by spłynąć z wodami nie tylko do Bałtyku, ale i do niebytu takiego, w jakim wylądował AWS. Na tle tej całej klęski, jaką ponoszą i zarazem symbolizują ciemniacy, „pokojowa strategia” J. Kaczyńskiego okazała się tak skuteczna, że doprowadziła do białej gorączki frontmenów gerontokracji wspierającej gabinet ciemniaków i gajowego Jamajkę, ale wprawia w stany przedbiegunkowe samych czerwonych, którzy zaczynają trząść portkami tak głośno, iż sam zaczynam wierzyć, że nadchodzi Sturm und Drang (http://matejczyk.salon24.pl/188437,kaczor-klamie), jakiego Polska długo nie widziała. W przyrodzie, gdy zbliża się solidna burza, to nie tylko narasta szelest liści i traw, lecz zaczyna się niespokojne ganianie zwierzyny i odzywają się paniczne jęki. Nie miałbym nic przeciwko takiej potężnej nawałnicy, po której Polska będzie mogła nareszcie zacząć wydostawać się z bagna, w jakie ją wciągnęli czerwoni z różowymi.

napisz pierwszy komentarz