Nareszcie księża patrioci

avatar użytkownika FreeYourMind

Ledwie człowiek pobożnie westchnie, by w sprawie krzyża postawionego przez harcerzy po katastrofie smoleńskiej odezwali się jacyś dzielni księża patrioci, a tu już są i mówią, a jakże (wspomina o nich ks. T. Isakowicz-Zaleski). Nie wiem, czy nawet doba upłynęła od mojego westchnienia – Pan Bóg jednak wysłuchuje nawet takich jak ja grzeszników. W obliczu powstającego ruchu nowych księży patriotów można jedynie wpaść w niekłamany podziw, że z taką pieczołowitością odtwarzany jest system komunistyczny w Polsce.

Jeszcze chwila, a przy boku gajowego ukonstytuuje się nowa Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (niektórzy jej członkowie nadal szurają po tej ziemi, ale jest wielu innych ekspertów z ludowych służb mundurowych), a może i nowy PRON? Szefem tego ostatniego powinien bezwzględnie zostać A. Wajda, a jego zastępcą A. Szostkiewicz, choć do komitetu założycielskiego powinni się zgłosić wszyscy ci patrioci polscy, którzy rękami i nogami się zapierali, by - rzecz jasna dla dobra Polski - pary prezydenckiej nie chować na Wawelu. A co z nowym Związkiem Młodzieży Polskiej? Szefem byłby oczywiście S. Sierakowski – człek już może nie taki młody, ale przecież jeszcze nie taki znowu stary (mimo że między przedstawicielami starszego pokolenia go sadzają, by neoleninowską mądrość szerzył, ilekroć coś ważnego w mediach reżimowych trzeba skomentować), a do komitetu założycielskiego włączyłoby się wiecznie młodego K. Skibę, K. Wojewódzkiego i Sz. Majewskiego, patronat honorowy objęliby W. Waglewski wraz z Z. Hołdysem oraz Kora, jako ci, co w peerelu z niejednego pieca chleb jedli, zaś patronat arcyhonorowy J. Owsiak i K. Daukszewicz.

Wróćmy jednak do księży patriotów. Ktoś mógłby się burzyć, że jak to: księża przeciw krzyżowi postawionemu przez polskich harcerzy z prośbą, by należycie upamiętniono ofiary katastrofy smoleńskiej. Nic bardziej błędnego – wsio w pariadkie. Właśnie ruch księży patriotów za „Polski Ludowej” pokazał, gdzie i jakie krzyże należy stawiać. Nieznającym historii wyjaśnię, że właściwe miejsce krzyża było przy portretach J. Stalina i B. Bieruta. Problem jednak w tym, że dziś ani Soso, ani jego wiernego ucznia, Bieruta, nie ma. Warto jednak zauważyć, że jest za to wielka i oby jak najdłuższa przyjaźń warszawsko-moskiewska, no i że mamy prorosyjskiego prezydenta-elekta oraz żałującego rozpadu ZSSR, W. Putina, o którym można powiedzieć, analogicznie do pewnej reklamowej frazy, że jest to „probably the best tzar in the world”.

Historia, jak widzimy, powtarza się i to w coraz ciekawszych odsłonach, a ludzie wydawałoby się swego czasu, stojący po innej stronie barykady, dołączają w podskokach i z uśmiechem na ustach do zamordystów. Skoro więc tyle jest analogii między tym, co było w „Polsce Ludowej”, a tym, co dzieje się teraz, to przypomnijmy, że kiedyś w Nowej Hucie (której czerwoni nie pozwolili odwiedzić Janowi Pawłowi II w czasie Jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny w 1979 r. (http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THW/wojtyla_nhuta.html), był w pobliskiej Mogile w Opactwie Cystersów (http://www.mogila.cystersi.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=48&Itemid=150)) ludzie toczyli walkę o krzyż (http://www1.dziennik.krakow.pl/ipn/nowa_huta_miasto_pracy_i_walki/html/wystawa.html). W neokomunizmie najwyraźniej znowu trzeba będzie podobne walki stoczyć. Z nowymi zamordystami.

Powiada się: stat crux dum volvitur orbis, ale chciałoby się, by wraz z tym kręceniem się ziemi, trochę dziadów z niej pospadało. Ziemia jednak łaskawa, jak papier. A Pan Bóg nierychliwy.

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/36563

napisz pierwszy komentarz