Makabryczny fotomontaż

avatar użytkownika FreeYourMind


Zdjęcie to należy do „drastycznych”, ponieważ przedstawia rzekomo ofiary katastrofy tupolewa, w czym ma nas upewnić biało-czerwona wstęga widoczna na pierwszym planie – tak się bowiem złożyło, że niemal wszystko na tym zdjęciu jest blade, zabłocone lub ciemne, ale akurat ta wstęga nie (to tak jak z tym wieńcem, co się cudownie uchował po katastrofie w przeciwieństwie do natowskiego sprzętu czy różnych kosztowności). Znajduje się na nim jednak kilka fragmentów, które świadczą o niezbyt starannym nakładaniu kawałków innych zdjęć na tenże obraz, mamy więc do czynienia z fotomontażem. W rosyjskim lotnictwie katastrof zdarza się sporo, więc materiał „uzupełniający” było skąd brać, jakby co.

Do tego, by dokładnie zbadać to zdjęcie, trzeba mieć jego dokładną, dobrą kopię (np. stąd http://patrz.pl/zdjecia/zdjecie-ciala-ofiar-katastrofy-w-smolensku). Wspominam o tym, ponieważ w Sieci krążą kopie kopii, które przy powiększeniu dają wyłącznie magmę pikseli. Zwróciłem już uwagę na obecność dziwnych foteli na pobojowisku (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2010/08/fotele.html), zresztą już Siostra111 (http://mysle.web-album.org/photo/275926,tu154) i inni blogerzy sugerowali, że zdjęcia dot. katastrofy są montowane (znakomitym przykładem, jak wiemy, są „analityczne” prace doc. S. Amielina i jego kolegów). Na tym zdjęciu jednak, o które mi chodzi, obok dziwnych foteli, są też dziwne szczątki ludzkie, a ściślej, dziwne ich obrazki, powklejane skądinąd. Jeśli się patrzy na to zdjęcie w jego normalnych (tj. opublikowanych) rozmiarach i w tej perspektywie, w której uchwycony jest plener, to na pierwszy rzut oka nie budzi ono większych wątpliwości. Jest wyraźne, nasłonecznione, a pośród rozmaitych wybebeszonych rzeczy widać jakieś makabryczne elementy, że tak oględnie powiem. Fotografia ta uchodzi za drastyczną, ale jeśli się jej dobrze przyjrzeć, to stanowi głównie rezultat jakiejś ponurej zabawy albo zwyczajnego fałszerstwa „materiału dowodowego” i najprawdopodobniej nie jest żadnym dokumentem, mimo że, jak można sądzić, zdjęcie to miało – w ramach rosyjskiej akcji dezinformacyjnej – ilustrować jedno z miejsc katastrofy tupolewa.

Po lewej stronie tej fotografii, nieco pod wyraźnie widocznym metalowym okuciem do foteli leży postać ludzka – widać lewą wygiętą rękę i twarz łysiejącego mężczyzny z nosem skierowanym ku górze. Już przy powiększeniu do 161% widać, że owa twarz tak naprawdę jest zlepkiem dwóch obrazków, ręka w ogóle nie istnieje, tylko jest prowizorycznie i fragmentarycznie odtworzona, by osobno sfotografowana dłoń „jakoś” (iluzorycznie) łączyła się z „resztą ciała” (której nie widać). Przy powiększeniu 200-procentowym całą tę łataninę widać bardzo dokładnie, w okolicach „twarzy” są ponadto inne powklejane prostokątne, różnobarwne kawałki. Jeśli teraz obrócimy zdjęcie (raz) w lewo, to powinniśmy zobaczyć kawałek twarzy starca (łysy, wyraźnie zaznaczone łuki brwiowe, niedomknięte oczy, duży nos), a pod jego lewym okiem odcinającą się krawędź doklejonego fragmentu innego zdjęcia (wyglądającego jak kawałek pyska jakiegoś E.T. czy innego obcego – vide ciemne ślipię na wysokości nosa starca). Postać sprawia wrażenie leżącej w trumnie i być może dłoń należy do tego dziadka, ale, jak nietrudno dostrzec, reszty zwłok nie widać, gdyż na wysokości tułowia doklejony jest jakiś ciemny prostokąt.

Po prawej stronie zdjęcia jest z kolei widoczna prawa ręka, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie jakby należała do jakiejś kobiety usytuowanej plecami do fotografującego (twarzą do ziemi), a tak naprawdę po prostu wystaje zza białego fotela. Przy powiększaniu (i obracaniu) widać jedynie podoklejane, zamazane fragmenty jakiegoś „tła”, nie ma zaś innych szczątków postaci (np. głowy). Oczywiście, można założyć, że to po prostu sama ręka – w końcu w katastrofach ciała ofiar ulegają rozerwaniu, ale jak na moje oko ręka ta wygląda na nieudolnie „dosztukowaną” w montażu do fotela.

Całkiem na prawo na zdjęciu pojawia się postać grubego mężczyzny w niebieskich dżinsach i białej koszuli (bez głowy i rąk, nawiasem mówiąc), któremu nagle urywa się pasek od spodni, ale dosztukowany jest brzuch (właściwie to z wyglądu ułożenia nóg – jakby kolanami do ziemi – można by sądzić, że na brzuchu leży, ale mniejsza z tym). Na linii tego dosztukowania widać (gdy się zdjęcie obróci w lewo, najlepiej przy powiększeniu 322%) linię montażu większej całości, ciągnącą się do gałęzi leżącej obok kobiecej ręki.

Oczywiście nasuwa się pytanie: jeśli nie są to szczątki polskiego samolotu, to co to za szczątki? Ważniejsze jednak wydaje się zagadnienie: jak naprawdę wyglądało miejsce katastrofy.


napisz pierwszy komentarz