Czy art moderne jest passé?

avatar użytkownika nielubiegazety2

Jakim zaskoczeniem dla świata artystycznego był dzisiejszy występ młodecgo duchem emeryta z podlubelskiej wsi. Na sprawcę "zbeszczeszczenia" tablicy spadły głosy potepienia, środki przymusu bezpośreniego i inne represje. Na wszystkich forach przyszyto go do PISu. Ponoć kodeks karny wycenia jego czyn nawet na 5 lat pozbawienia wolności. A gdzie jest wolność ja się pytam? Gdzie prawo artysty do swobodnej ekspresji, do montowania w przestrzeni nacechowanej zaduchem minonych epok, świeżego powiewu sztuki nowoczesnej. Można dopatrzyć się pewnego prymitywizmu w artystycznym wyrazie przeżyć wewnętrznych artysty, ale tylko z uwagi na użycie szklanego i nieekologicznego opakowania. Tak naprawdę trudno mistrzowi zarzucić nikiforyzm. Nikifor, który posługiwał sie tradycyjnymi formami, mógłby czyścić tajemniczej postaci słoiki.

Nie udawajmy obłudnie zgorszenia . Artystyczne robienie w gównie ma już długą tradycję. Nie śledzę na bieżąco wydzielin świata artystów (poza artystami wydalającymi do prasy, vide top bloga), dlatego krótką historię fekalistyki artystycznej podaję, za artykułem Kupa sztuki z przewagą ekskrementów z Rzeczpospolitej.

Odchody cenniejsze niż złoto
W 1920 roku Marcel Duchamp, znany grepsiarz, przywiózł nowojorskiemu znajomemu pamiątkę z Paryża: powietrze. Zamknięte w szklanej ampułce. 40 lat później inny artystyczny jajcarz Piero Mazoni zapuszkował substancję równie tanią, choć bardziej wyczuwalną – własne fekalia. 90 konserw, każda z 30-gramową zawartością. Po kilku latach ta limitowana edycja osiągnęła na rynku sztuki kwoty 75 tysięcy dolarów. Za porcję. Sześć lat temu Tate Gallery z dumą donosiła, że udało jej się kupić puszkę po promocyjnej cenie, za 30 tysięcy dolarów.
W dniu dokonania tej kloacznej transakcji maklerzy giełdowi przeżyli stres: za 30-gramową grudkę złota płacono niewiele ponad 300 dolarów. Temat godny filozofów.
Pod warunkiem, że mamy pewność co do zawartości puszek Manzoniego. Bo plotka głosi, że artysta zakpił z poważnych dilerów i naładował do puszek… gipsu. Spieszę jednak pocieszyć wszystkich, którzy wyłożyli kasę za „Merda d’Artista” (jak oficjalnie zatytułowane jest dzieło). Otóż niektóre konserwy eksplodowały. Niezły gips.
Zmarły przed dziesięciu laty niemiecko-szwajcarski twórca Dieter Roth napisał autobiografię, w której spisał swe godne uwiecznienia defekacje. Z kolei nowojorski artysta i dziennikarz Alden Todd postanowił własne dokonania zastąpić pracą innych. W pośmiertnych wspomnieniach (zmarł dwa lata temu) przywołano jego ideę zgromadzenia kupek 400 kolekcjonerów. Cuchnąca materia stała się popularnym tematem sztuki. Dowodzą tego dwie tegoroczne wystawy w Nowym Jorku; obie o tytule niepozostawiającym wątpliwości co do przesłania: „Shit”. W galerii Feature Inc. motyw zinterpretowało kilkudziesięciu autorów, powołując się na klasyków, m.in. Boscha i Bruegla. Szambo ma swoją wielką przeszłość.
Pokaz miał nowojorską konkurencję – „Shit” w Yvon Lambert Gallery. Jej autor Andreas Serrano przedstawił cykl fotografii z tytułowym surowcem w roli głównej. W kadrach – efekty wypróżnienia różnych zwierząt (w tym celu artysta odwiedził ekwadorskie zoo) oraz samego autora.


Bardzo jestem ciekaw opinii znanej z popierania ekstremalnych i ektrementalnych środków wyrazu redaktor Paradowskiej z najciekawszego polskiego tygodnika opinii. Jej uwielbienie dla fekalisty na P. z podlubelskiego miasta na B. było znamienne. Ciocia Paradowska powinna, nie tylko z uciechy klepać się po udach, ale i grzebać palcem w... oku, by dostrzec wszystkie szczegóły i ogólną perpektywę występu artysty nowoczesnego.

Dlaczego milczą zazwyczaj głośni adoratorzy i zwolennicy instalowania genitaliów na krzyżu, kondomu w monstrancji,  czy gównianych ale publicznych instalacji słowno-rekwizytorskich posła na P. z podlubelskiego miasta na B? Na naszych oczach w sposób bezprzykładny represjonuje się artystę. Dlaczego pod aresztem czy innym miejscem przetrzymywania geniusza nie czeka radio TOK-FM. Czy za tym goownianym mistrzem ujmie się inny artysta kucharz z warszawskiej uczelni i jego fani? To był fun, czysty fan podkreślmy. Ukrzyżowany pluszowy miś na krzyżu i rozprysk goowna na zatęchłym i cuchnącym formalizmem estetycznym frontonie Pałacu Namiestnikowskiego są tej samej wartości. Dość obłudy i zakłamania. Protestujcie moderniści, postmoderniści obrońcy niekrepowanego dulszczyzną prawa czlowieka do zasrania przestrzeni. Odchody są ludzkie a nic co ludzkie... To wczoraj była potrawka z królika z truflami, w sosie chasseur. Minął tylko jeden dzień i wszyscy są zniesmaczeni? O tym pisałem w poście Gombrowicz, Terencjusz oraz paserzy i alfonsi. Czyli ja jestem kryty. A obłudnicy z Czerskiej i wiertniczej?

Tak bez ironii i z przykrością kolejny raz trzeba przyznać rację Mikołajowi Gómezowi Dávili. W społeczeństwie rysującym się na horyzoncie, nawet entuzjastyczna współpraca sodomitów i lesbijek nie uchroni nas przed nudą. Aby nudę rozproszyć trafił się egzemplarz modernisty, którego kolumbijski filizof przewidział: Z pewnością istnieje nowoczesny malarz, który dla odcieni swej żółci i ochry używa fekaliów.



.

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Gdzie prawo artysty do swobodnej ekspresji?

no własnie, gdzie? dzisiaj w TVN24 niejaki artysta-celebryta Janusz Głowacki - ostatnio robiący za ałtorytet moralny u walterowców, zachwycał się ekspresją puszkowego krzyża, a pisowski ekstremista-artysta nie wzbudził jego zachwytu.

Taki Wojewódzki to powinien natychmiast zaprosić do swojego programu i wystawić się jako cel do bystrego oka młodego duchem emeryta z podlubelskiej wsi !
Rzucanie ekstrementami!

Wszak to cel życia tego młodego duchem podstarzałego lowelasa z tefałena.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

2. Art moderne prawie jest już passé

Już czas, już chwila na prześladowania i tortury.

avatar użytkownika Tamka

3. Brawo autor!

Obnazania obludy "panujacych" nigdy dosc! T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika circ

4. Ta cała "sztuka" żywi się sacrum,

czyli Prawdą, która nie jest umowna, ale bezspornie realna.
Tylko z tego powodu mogło powstać Profanum, czyli
bunt wobec Prawdy, szyderstwo, profanacja, desacralizacja, kult antyPrawdy i przewrotności, z nienawiści do Prawdy i z miłości do mamony, która jest jednym z bożków tego antyświata. Wartościami tej religii jest sukces, przyjemność, satysfakcja, a jej filozofią humanizm.
Zaczęło się od relatywizmu i musiało tak skończyć.

Ks. Małkowski o tym mówi. Już w 84 roku zarysował się ten błąd. Nikt prócz niego i ks. Popiełuszki nie bił wtedy na alarm. Do tego prowadzą nawet najmniejsze kompromisy ze złem.
 http://www.youtube.com/watch?v=vgtYAmrFjnY&feature=related


Ostatnio zmieniony przez circ o śr., 18/08/2010 - 02:51.