Weryfikacja WSI - prezydent nie ujawni ani słowa z aneksu

avatar użytkownika Maryla

 

 

Weryfikacja WSI - prezydent nie ujawni ani słowa z aneksu

Dzisiaj, 18 sierpnia (13:00)

Prezydent Bronisław Komorowski nie opublikuje ani słowa z aneksu do raportu z weryfikacji WSI. Chodzi o wersję jaką otrzymał raport prezydent Lech Kaczyński - ustalili to reporterzy śledczy RMF FM.

Tragicznie zmarły pod Smoleńskiem Lech Kaczyński również nie zamierzał publikować tajnego aneksu. Według niego są tam takie fragmenty, w których fakty zastąpiono interpretacjami. Sam aneks zawiera olbrzymią ilość danych osobowych, pojawiają się tam nazwiska znanych osób.

Według ustaleń naszych reporterów, Bronisław Komorowski jeszcze nie zdążył zapoznać się z aneksem - taką informację potwierdzono nam też w Kancelarii Prezydenta. Na razie więc Komorowski oficjalnie nie wie, co jest w aneksie.

Według współpracownika prezydenta, w ciągu najbliższego tygodnia Komorowski ma go przeczytać w całości. Nie zamierza go publikować. Do tego momentu będzie postępował jak jego poprzednik Lech Kaczyński.

Reklama

Ale według naszych informacji zaraz po przeczytaniu aneksu Komorowski prześle go do dwóch osób. Dostaną go szefowie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, pułkownik Janusz Nosek oraz pułkownik Radosław Kujawa. To na nich spadnie ciężar odpowiedzi na pytanie, jak wartościowy jest to dokument i jakie ewentualnie błędy zawiera. Szefowie wojskowych służb będą musieli też odpowiedzieć, czy w aneksje są informacje, które naraziłyby na niebezpieczeństwo polskich oficerów działających na przykład w Afganistanie. Przygotują opinię, która pomoże zadecydować prezydentowi, co dalej z aneksem zrobić.

- Jeśli szefowie służb dopatrzą się przestępstw w tworzeniu raportu, będzie reakcja w postaci zawiadomień do prokuratury - mówi nasz informator z Kancelarii Prezydenta.



Marek Balawajder, Roman Osica, RMF FM
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-weryfikacja-wsi-prezydent-nie-ujawni-ani-slowa-z-aneksu,nId,293227
Etykietowanie:

237 komentarzy

avatar użytkownika Selka

1. Czytam, czytam i czytam...

...i czekałam właśnie jedynie na to...ostatnie zdanie z news'a:


"- Jeśli szefowie służb dopatrzą się przestępstw w tworzeniu raportu, będzie reakcja w postaci zawiadomień do prokuratury - mówi nasz informator z Kancelarii Prezydenta."

Jaaaaaaaasne!  Żadne tam doniesienia do prokuratury - z powodu złamania prawa przez wymienionych w Aneksie!  (czyt. dobierzemy sie do d*** tylko twórcom Aneksu!).

I TO juz nawet nie dziwi.
Zdziwiłabym się, gdyby było na odwrót :))

BTW. Mogliby przestać pieprzyc, że gajowy....dotąd nie przeczytał Aneksu!

Selka

avatar użytkownika Maryla

2. Czy aneks owiany pewną aurą

Czy aneks owiany pewną aurą tajemniczości, pozostawiony w spadku po Bronisławie Komorowskim, jest tam, gdzie być powinien?

Według informacji, które dostałem formalnie z archiwum – w kancelarii tajnej nie ma aneksu, o który panowie pytają. Nie ma go na terenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Poinformowałem o tym prezydenta i to wszystko, co w tej sprawie mogę na tę chwilę powiedzieć.

http://wpolityce.pl/polityka/263249-nasz-wywiad-pawel-soloch-nowy-szef-b...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

3. @Maryla

A może by tak wysłać formalne pismo w trybie informacji publicznej z zapytaniem, czy aneks znajduje się w kancelarii prezydenta?

avatar użytkownika Maryla

4. @kazef

możemy wysłać zapytanie , napiszę do kancelarii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Wniosek o udzielenie informacji publicznej

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 25 sierpnia 2015 r.

11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32

Prezydent RP

Andrzej Duda

Wniosek o udzielenie informacji publicznej

Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198) zwracam się z prośbą o udostępnienie informacji publicznej w sprawie aneksu do raportu z weryfikacji WSI w związku z wypowiedzią Pawła Solocha, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego zamieszczonej na portalu wpolityce " W debacie publicznej sporym echem odbija się sprawa aneksu z raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Czy aneks owiany pewną aurą tajemniczości, pozostawiony w spadku po Bronisławie Komorowskim, jest tam, gdzie być powinien?
Według informacji, które dostałem formalnie z archiwum – w kancelarii tajnej nie ma aneksu, o który panowie pytają. Nie ma go na terenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Poinformowałem o tym prezydenta i to wszystko, co w tej sprawie mogę na tę chwilę powiedzieć. "

W związku z powyższym zwracamy się o udzielenie informacji publicznej, czy ten aneks jest w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest prezydent i czy prezydent Andrzej Duda zdecyduje się na jego publikację – jak nakazuje ustawa z 14 grudnia 2006 r.?

Z poważaniem

Prezes Zarządu

Elżbieta Szmidt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Kancelaria Prezydenta

Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
ul. Wiejska 10
00-902 Warszawa
http://www.prezydent.pl/kontakt/ok.html

Twój e-mail został wysłany.
OK

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

7. Dobry pomysł

szczególnie,ze tak jedna "strana,jak i druga" uwzięły się na Nowego Prezydenta...wystarczy poczytać niemieckie pisma pisane co prawda PO polsku,ale nie z polskim umysłem...

gość z drogi

avatar użytkownika kazef

8. @Maryla

Dziękuję!

avatar użytkownika Morsik

9. Aneks to świetny materiał...

...do trzymania tego gnojstwa za przysłowiowy ryj. Gdyby nie aneks, to mielibyśmy już dawno pozamiatane przez Sowietów, albo IV Rzeszę - może nawet wspólnie.

Być może, ze aneksu w pomieszczeniach prezydenckich nie ma, ale czy wyobrażacie sobie, że Prezydent lub któryś z jego współpracowników stanie przed kamerami i powie "aneksu nie ma - Komorowski nie dopilnował"?

Nikt nie wie, gdzie jest aneks, bo przed Komorowskim pomieszczenia prezydenckie zostały dokładnie przeczesane zaraz po wylocie "tutki" do Smoleńska. Być może, że nawet RedBula do niego nie dopuszczono.

Teraz zacznie się gra: bo żyje człowiek, który aneks sporządził i nie wierzę, że nie zrobił kopii, która stanowi dla niego polisę na życie. "Jeśli mi się coś przydarzy, to aneks zostanie opublikowany przez ośrodki zagraniczne" - na przykład.

Wydaje się, że dla Prezydenta Andrzeja Dudy aneks "martwy" jest lepszy niż aneks "żywy".

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

10. Z archiwum BM24 28/09/2009

B. szefowie WSI apelują o przywrócenie godności

 

Gen. Marek Dukaczewski

TVN24

Byli szefowie Wojskowych Służb
Informacyjnych zaapelowali do władz "o jak najszybsze uporządkowanie
spraw związanych z działalnością wojskowych służb specjalnych". List w tej sprawie, w ich imieniu, przekazał były szef WSI gen. Marek Dukaczewski.

Autorzy przypominają, że 30 września 2009 r. mijają trzy lata od rozformowania WSI. -
Rozwiązywaniu WSI towarzyszyła atmosfera likwidacji organizacji
kryminalnej, dbającej o obce interesy, a służący w WSI żołnierze i
pracownicy cywilni zostali potraktowani jak pospolici przestępcy
- piszą w liście byli szefowi WSI. - Do dziś nie potwierdzono tego w zarzutach prokuratorskich, aktach oskarżenia, czy wyrokach sądów - dodają.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

11. czyżby chcieli kolejnych "odszkodowań" ?

bo kasy zabrakło ????

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

12. Służba Kontrwywiadu

Służba Kontrwywiadu Wojskowego grozi Ewie Stankiewicz w związku z programem w TV Republika, drugi odcinek w najbliższy czwartek 21.30

Jaką rolę polskie służby specjalne odegrały w tragicznej śmierci Prezydenta Polski na terenie Rosji?

Kim jest obecny szef SKW Piotr Pytel i dlaczego w latach 90 musiał złożyć rezygnację z UOP?

Jak to możliwe że jedną z najważniejszych polskich służb specjalnych rządzi człowiek podejrzewany przez byłych przełożonych o niewyjaśnione kontakty z rosyjskimi służbami?

Druga część programu Studio Republika o SKW i roli tej służby w katastrofie smoleńskiej – najbliższy czwartek 21.30 w Telewizji Republika

W piśmie wysłanym do Telewizji Republika dyrektor Gabinetu Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Arkadiusz Mróz pisze że “zostały już podjęte kroki prawne w trybie cywilnym jak i karnym wobec red. Ewy Stankiewicz”

http://solidarni2010.pl/31622-sluzba-kontrwywiadu-wojskowego-grozi-ewie-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. czekamy do 25 wrzesnia


 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. no, to mamy powtórkę z Komorowskiego :)

tylko prawda nas wyzwoli?
W związku z powyższym zwracamy się o udzielenie informacji publicznej,
czy ten aneks jest w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest
prezydent i czy prezydent Andrzej Duda zdecyduje się na jego publikację –
jak nakazuje ustawa z 14 grudnia 2006 r.?

Odpowiedź co najmniej zadziwia, żeby sie nie rozpisywać.
Oczywiście ciąg dalszy nastąpi....


 

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

15. słuchałam wczoraj rozmowy z doradcą śp Prezydenta Lecha Kaczyńsk

i obecnego...również
i takie zdanie zapadło mi w pamięci...zdanie a raczej metamorfoza
czyli określenie "św Graal"w przypadku Aneksu .... Czy pan Andrzej Zybertowicz wie więcej niż mówi ? Na pewno...
Nie raz nie zgadzałam się z Jego tezami,ale reasumując Jego Działalność, ufam MU.
Serdeczne pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

16. tajemnice dotyczące bezpieczeństwa Kraju

to jednak bardzo ważne sprawy i nie zawsze może powinny być ujawnione...Żyjemy w Kraju pełnym "śpiochów" i czytelnych szpiegów,działających nie raz na dwa fronty..a Kraj wszak w rozkłądzie...
i jeszcze ten najazd konstruowany przez Rosję i Niemcy od samego początku...i dwie kumoszki na czele Rządu..strach się bać...mimo ,ze nad naszym bezpieczeństwem "czuwa" ministra Teresa WSZYSTKOmoze
ukłony...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

17. @gość z drogi

"TAJEMNICE PAŃSTWOWE" to urzędniczy wytrych. Sikorski chciał wprowadzić "tajemnice dyplomatyczne", jak nie chciał odpowiadać na zadane pytania.

Dwa zadane pytania wymagają prostej odpowiedzi TAK NIE.

A cała reszta to obrzydliwa gra pozorów i szantaż.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

18. może Tak a może troszeczkę nie :)

szanowna Pani Prezes,jeśli idzie o tajemnice panstwowe,lub "tzw to chyba zamilknę,bo czas nie ten ,a grożnie wokół na okrutnie...przyjdzie czas,gdy jeśli Bóg da zmieni się władza i rząd i wtedy będę obiema ręcami za
ale to tylko moje przemyślenia i pewne doświadczenia z czasów ,gdy jeszcze PC było mi bardzo bliskie..tak osobowo jak i tematycznie :)
z szacunkiem i serdecznymi pozdrowieniami
i słowami piosenki "przyjdzie na to czas " :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

19. Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 28 września 2015 r.

11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32

Prezydent RP

Andrzej Duda

Dotyczy: Wniosek o udzielenie informacji publicznej z dnia 25 sierpnia 2015 r.

Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198) w nawiązaniu do naszego wniosku z dnia 25.08.2015 r oraz pism w sprawie z Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej znak BPU.0605.199.2015 z dnia 8.09.15 i 25.09.2015 r. uprzejmie informujemy:

1) przyjmujemy do wiadomości decyzję o przedłużeniu o miesiąc terminu odpowiedzi na nasz wniosek o informacje publiczną.
2) Informacja o istnieniu Aneksu do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych nie jest objęta tajemnicami ustawowo chronionymi. Jest informacją medialną i powszechną. Zgodnie z ustawą z dnia 9 czerwca 2006 r., 12 lutego 2007 r. Antoni Macierewicz przekazał tekst raportu na ręce prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Po przeprowadzeniu konsultacji z premierem oraz marszałkami Sejmu i Senatu 16 lutego 2007 prezydent, zobligowany w.w ustawą, zlecił publikację raportu w Monitorze Polskim nr 11 w dniu 16 lutego 2007. Aneks do raportu nie został opublikowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego a prezydent Bronisław Komorowski po objęciu urzędu informował przez media, że nie opublikuje ani słowa z aneksu do raportu z weryfikacji WSI.
3) Proszę o podanie podstawy prawnej, na podstawie której korespondencja wysłana przez stronę internetową www.prezydent.pl wymaga dodatkowego potwierdzenia podpisu.
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl występowało drogą elektroniczną do Prezydenta RP o udzielenie informacji publicznej wiele razy , jak również do innych organów państwa i nigdy nie żądano od nas dodatkowego przesłania podpisu elektronicznego lub własnoręcznego. Stowarzyszenie jest zarejestrowane w KRS pod numerem 0000321794.

Oczekujemy na udzielenie informacji publicznej w wyznaczonym w piśmie z dnia 25.09.2015 r. terminie.

Z poważaniem

Prezes Zarządu

Elżbieta Szmidt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Prezydent.pl <kontakt@prezydent.pl>

Formularz kontaktowy - potwierdzenie
E-mail kontakt@blogmedia24.pl
Wiadomość została wysłana z serwisu Prezydent.pl prowadzonego przez Kancelarię Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

21. @Maryla

Dobrze napisane. No to czekamy.

avatar użytkownika Maryla

22. @kazef

czekamy.
W międzyczasie opinia prof. Zybertowicza w sprawie.

Doradca prezydenta Andrzeja Dudy na antenie TV Republika :
"Profesor zapytany został o to, czy tajny aneks do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych znajduje się w Kancelarii Prezydenta. – Odmawiam udzielenia odpowiedzi na to pytanie – odparł. Prezydencki doradca podkreślił, ze gospodarzem BBN jest Paweł Soloch i to on powinien być adresatem tego pytania. – Opowiedz dotyczy stanu gospodarstwa i to minister Soloch jest tu właściwą osobą – przekonywa. Prof. Zybertowicz stwierdził, że publikacja aneksu (kiedy nie będzie politycznej bieżączki i po wprowadzeniu zmian nakazanych orzeczeniem TK) jako elementu odsłaniania wiedzy o III RP ma sens.

Zapytany o to, czy informacje w nim zawarte mogą być niebezpieczne odpowiedział, że dla pewnych ludzi tak. Wskazał tu firmy, grupy interesu, które mają korzenie agenturalne. – Dla niektórych podmiotów może to być kłopotliwe – ocenił.

Zybertowicz podkreślił jednak, że od samej publikacji aneksu, ważniejsza jest jednak uzyskanie wiedzy w zakresie zdolności służb do przekazywania informacji niezbędnych do szybkiego reagowania. – Na ile są w stanie przedstawić do jakiego stopnia fala wędrówek po Europie ma charakter spontaniczny a na ile może być elementem przemyślanej strategii Moskwy zaatakowania od podbrzusza UE – mówił."

http://telewizjarepublika.pl/prof-zybertowicz-wyborcy-musza-pomoc-ewie-k...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Szczerski o aneksie

Szczerski o aneksie do raportu z likwidacji WSI: Temat, którego nie ma

Nigdy nie rozmawiałem z prezydentem Dudą na temat ewentualnej
publikacji aneksu do raportu z likwidacji WSI - mówił w programie "Jeden
na jeden" w TVN24 sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof
Szczerski.

Polityk odniósł się w ten sposób do slow Antoniego Macierewicza, który
w trakcie spotkania z Polonią w Chicago zapowiedział ujawnienie aneksu
do raportu z likwidacji WSI.

- Nie mam żadnych informacji w tej
sprawie. Decyzje w tej sprawie, jeśli będzie chciał, podejmie prezydent
Duda, akurat wybory parlamentarne nie mają nic wspólnego z tym faktem.
Nie są żadnym czynnikiem określającym moment czy fakt procedury w tym
względzie. Ale informacji na ten temat nie mam żadnych. To nie jest
przedmiot decyzji, które podejmują Polacy za trzy tygodnie - przekonywał
Szczerski i dodał, że "rozpoczynamy temat, którego nie ma".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Kamiński: Dolary przeciwko

Kamiński: Dolary przeciwko orzechom, że Duda nie opublikuje aneksu
Faktem jest,
że Lech Kaczyński mógł ten aneks opublikować, a przez dwa lata go
nie opublikował, więc jakiś powód musiał istnieć - mówił w TVN24 Michał
Kamiński. Jego zdaniem za kadencji obecnego prezydenta opinia publiczna
wciąż nie pozna treści aneksu.
W tym czasie byłem ministrem w kancelarii prezydenta. Byłem świadkiem
tego, co pan prezydent śp. Lech Kaczyński mówił o tym aneksie i był
o nim złego zdania co do jego merytorycznej strony, dlatego przez dwa
lata go nie opublikował - mówił Kamiński. - Stawiam dolary przeciwko
orzechom, że pan prezydent Andrzej Duda zachowa się dokładnie tak samo
jak śp. Lech Kaczyński i nie opublikuje tego aneksu - dodał.

  • Kopacz: Dam prezydentowi kontrasygnatę pod aneksem ws. WSI

    - Jeśli prezydent Duda zwróci się do mnie o kontrasygnatę aneksu do raportu z likwidacji WSI, otrzyma ją - mówi premier.


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. Prof. Zybertowicz: Trzeba na


    Prof. Zybertowicz: Trzeba na nowo ocenić Aneks


    „Aneks zawiera wiedzę o mechanizmach III RP. Trzeba sprawdzić, czy wątpliwości są aktualne”.


    „Aneks zawiera wiedzę o mechanizmach III RP. Trzeba sprawdzić, czy wątpliwości są aktualne”.

    Prof. Andrzej Zybertowicz
    w rozmowie z TV Republika odniósł się do ewentualnej publikacji tzw.
    Aneksu do Raportu o WSI. W ocenie doradcy prezydenta Dudy należy
    sprawdzić, czy wątpliwości dotyczące dokumentu są aktualne. „Najpierw
    trzeba mieć czas, by przeanalizować całość i następnie zweryfikować, czy
    wątpliwości Lecha Kaczyńskiego są nadal istotne i aktualne” – mówił
    prof. Zybertowicz.

    Wskazał przy tej okazji na hipokryzję mediów.
    „Dziennikarz TVN-u, którzy krzyczy za prezydentem Dudą „co z aneksem” -
    lub jego szefowie - nie wpadną na pomysł, żeby zapytać o aneks
    Bronisława Komorowskiego” – zauważył prof. Zybertowicz.

    „Co prawda wobec
    niego nie ma podejrzeń historycznych, ale pytanie, czy Komorowski był
    odporny na działania służb III RP. Dlaczego tego nie wyjaśnił, żeby móc
    pracować dla Polski z czystym kontem?” – zastanawiał się. „Teraz ma
    ważną funkcję, pełni prestiżowy urząd byłego prezydenta, więc może
    wyjaśnić te wszystkie niejasności, szczególnie w obliczu informacji z
    książki Wojciecha Sumlińskiego 'Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego'” – podkreślał doradca prezydenta. W jego ocenie najlepsza byłaby droga sądowa.

    Pytany o to, jaką decyzję dotyczącą Aneksu może podjąć prezydent Duda prof. Zybertowicz zaznaczył, że należy przeanalizować
    obecnie ten dokument. „Jeszcze Lech Kaczyński miał wątpliwości co do
    publikacji tego dokumentu. Z jednej strony aneks zawiera ważna wiedzę o
    mechanizmach III RP, z drugiej strony są tam rzeczy, które z punktu
    widzenia bezpieczeństwa państwa nie wiadomo czy mogą być ujawnione” – ocenił doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa państwa.

    „To, co wyszło na taśmach jeszcze lepiej opisuje mechanizmy III RP
    niż wtedy (kiedy powstawał aneks – przyp. red.)” – ocenił. Prof.
    Zybertowicz dodał, że aneks był istotnym narzędziem odsłaniania
    mechanizmów działających w Polsce przed 2005 rokiem.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. co odpowie pan Dorsz z Kancelarii ?



    "Chcę, żeby Polacy odczuli poprawę jakości swojego życia"

     

    Zostałem wybrany przez ludzi o różnych poglądach i będę starał się
    rolę Prezydenta RP realizować najlepiej jak to możliwe - zapewnił
    Andrzej Duda w programie "Kawa na ławę".
    Pytany o możliwość publikacji aneksu do raportu z weryfikacji WSI
    prezydent stwierdził, że sprawa ta nie jest w tej chwili najważniejsza. -
    Mam znacznie poważniejsze sprawy, co do których zobowiązałem się
    względem wyborców. Tą kwestię przeanalizuję spokojnie i podejmę w tej
    sprawie decyzję
    – poinformował prezydent Duda.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. Dostalismy odpowiedź na jedno pytanie, ale jest.


     

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    28. @Maryla

    To nie jest żadna odpowiedź. Pytaliśmy "czy ten aneks jest w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest prezydent", a w odpowiedzi słyszymy, że Szef Komisji Weryfikacyjnej przekazał Aneks Prezydentowi RP - czyli - jak należy rozumieć - ówczesnemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
    To akurat wszyscy wiedzą. Tylko, że to nie jest odpowiedź na zadane pytanie, które dotyczyło stanu obecnego, a nie tego z 2009 r. Powtórzę: chodziło o to, czy aneks jest (obecnie!) w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest prezydent.

    avatar użytkownika Maryla

    29. @kazef

    Pan Dorsz napisał jak umiał zawile, ze prezydent Aneks ma. To że ma, wiemy z wywiadu z Rymanowskim.
    Z tego samego wywiadu wiemy, że prezydent jeszcze nie wie, czy opublikuje, bo ma piln8iejsze sprawy.
    Pan Dorsz nie był łaskaw odpowiedzieć na drugie pytanie nawet tak zawile, jak odpowiedź na pierwsze.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    30. @Maryla

    Rymanowski nie zadał pytania o to, czy aneks jest w dyspozycji prezydenta, pytał czy Duda się z nim zapoznał, na co ten odpowiedział: "nie". Potem pytał, czy go opublikuje, na co Duda odpowiedział całkowicie wymijająco. Nie ma zatem jednoznacznej odpowiedzi, że ten aneks jest w dyspozycji prezydenta, choć zarówno pytania, jak i odpowiedzi sprawiają wrażenie potwierdzenia takiego stanu rzeczy.
    Niestety, wszystko wskazuje na to, że nieprędko się czegokolwiek nowego dowiemy.
    Cały wywiad z Rymanowskim tutaj:

    http://www.tvn24.pl/raporty/andrzej-duda-w-kawie-na-lawe,1019

    O Aneksie od 0:47:20

    avatar użytkownika Maryla

    31. @kazef

    możemy jeszcze raz napisać i zażądać odpowiedzi na pytania, ale prawdę mówiąc, lepiej mi się korespondowało z urzędnikami Komorowskiego, niż z urzędnikiem Dorszem,co muszę z przykrością stwierdzić.

    Aleksander Ścios

    @SciosBezdekretu

    @Samueljrp @AndrzejDuda -Ta odpowiedź oznacza tylko tyle, że w r.2007 A.Macierewicz przekazał aneks prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.

    Sławomir Cenckiewicz

    @Cenckiewicz

    @Samueljrp @SciosBezdekretu @AndrzejDuda ta odpowiedź powinna do annałów urzęd. korespondencji trafić bo nic nie wznosi i na bakier z prawem



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. (..) Na pewno jest kilka

    (..)

    Na pewno jest kilka obszarów, w których ci ludzie wciąż są aktywni. To sektor biznesowy, to MSZ – tu były różne operacje, również przeprowadzone w okresie rządów PiS przez Radosława Sikorskiego, który ukrył wielu żołnierzy WSI przed weryfikacją. (…) Dla mnie nie ulega wątpliwości, że zrobił to specjalnie, było to działanie z premedytacją. (…) Było to działanie na korzyść tych ludzi

    — mówił w innej wypowiedzi prof. Cenckiewicz.

    Wiele pisano na naszym portalu o patologiach w służbach, wskazywano na wiele mankamentów nadzoru, prezentowano pomysły na zwiększenie nadzoru nad służbami, na ich uzdrowienie. Jednak te zmiany niczego nie wniosą, jeśli w służbach będą ludzie nielojalni, którzy będą wykorzystywać swoje możliwości dla prywatnych celów, działań niezgodnych z prawem, czy wbrew interesom Rzeczypospolitej Polskiej. Takie działania miały miejsce w WSI, więc proces odnowienia służb musi zakładać jakąś formę dokończenia weryfikacji. Bez niej państwo może nie odzyskać sterowności, bez niej służby i naród nie zaczną grać do tej same bramki.

    Weryfikacja i ujawnienie Aneksu WSI powinny być ważnymi etapami na drodze odzyskiwania podmiotowości III RP. Patologie, powiązania sowieckie, mafijne nie mogą być tolerowane…

    autor: Stanisław Żaryn
    http://wpolityce.pl/polityka/270873-wsi-naturalna-baza-werbownicza-dla-r...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Macierewicz mówi "GP" o WSI:

    Macierewicz mówi "GP" o WSI: nie zapowiadam kolejnych aneksów. Chyba że...
    http://niezalezna.pl/73015-macierewicz-mowi-gp-o-wsi-nie-zapowiadam-kole...
    Nie zapowiadam żadnych kolejnych aneksów do raportu z weryfikacji WSI. Od razu chciałbym to powiedzieć tym komentatorom, którzy mogą podnieść histeryczne krzyki, że Macierewicz zapowiada następne aneksy. Przypominam jedynie, co mówi ustawa, i że przewidziano w niej taką sytuację, że wykryte przestępcze działania byłych żołnierzy WSI wymagają opublikowania następnego aneksu i wyciągnięcia z niego konsekwencji - zdradza "Gazecie Polskiej" nowy minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

    W rozmowie z "Gazetą Polską" nowy szef MON Antoni Macierewicz porusza wiele spraw, m.in. zagrożenie islamskim terroryzmem i plany wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Został też zapytany o Wojskowe Służby Informacyjne, których proces likwidacji nie został zakończony. Wiele osób zastanawia się bowiem, czy jest możliwe zakończenie weryfikacji, skoro osoby, które zostaną szefami wojskowych służb specjalnych, zasiadały w Komisji Weryfikacyjnej WSI.

    Zdaniem Antoniego Macierewicza nie ma tu żadnej sprzeczności. "Przeciwnie, wiedza wyniesiona z Komisji Weryfikacyjnej i ze służby w SKW będzie z pewnością bardzo pomocna. Ustawa przewiduje kontynuowanie weryfikacji po rozwiązaniu Komisji Weryfikacyjnej. Obowiązki te spadają na szefów SKW i SWW. Działania, które podjął premier Donald Tusk w 2008 r., sprawiły, że powstała wątpliwość, czy Komisja Weryfikacyjna rzeczywiście została rozwiązana legalnie. Na pewno praca jej nie została zakończona na skutek działań premiera Donalda Tuska i jego podwładnych. Dokładniej mówiąc, bezpośrednich podwładnych ówczesnego szefa MSWiA – bo to oni wykonali polecenie, które doprowadziło do bezprawnego zagarnięcia dokumentów Komisji Weryfikacyjnej" - uważa nowy szef MON.

    Macierewicz twierdzi, że oznacza to, iż gdy szefowie nowych służb natkną się na informacje, które zgodnie z ustawą weryfikacyjną wymagają napisania następnego aneksu, czyli kolejnego uzupełnienia do „Raportu z weryfikacji WSI”, to muszą to zrobić – czyli jest to ich ustawowy obowiązek. "Mówię o tym dlatego, żeby była jasność: z punktu widzenia ustawowego istnieją wszystkie narzędzia, aby kontynuować proces weryfikacyjny" - podkreśla wiceprezes PiS.

    A czy będzie nowy aneks? Antoni Macierewicz zaznacza: "Nie zapowiadam żadnych kolejnych aneksów. Od razu chciałbym to powiedzieć tym komentatorom, którzy mogą podnieść histeryczne krzyki, że Macierewicz zapowiada następne aneksy. Przypominam jedynie, co mówi ustawa, i że przewidziano w niej taką sytuację, że wykryte przestępcze działania byłych żołnierzy WSI wymagają opublikowania następnego aneksu i wyciągnięcia z niego konsekwencji".

    Całość wywiadu w najnowszej "Gazecie Polskiej".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    34. Panie Antoni Macierewicz,panie Ministrze :)

    niech Twój patron czuwa nad Tobą i pozwoli Ci odnależć zagubioną przez szkodzących Polsce,PRAWDĘ

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    35. Koniec „wojskowego” zbioru

    Koniec „wojskowego” zbioru zastrzeżonego IPN?

    MON chce wyłączyć ze zbioru zastrzeżonego IPN swoje dokumenty.

    Podczas promocji książki „Konfidenci. Archiwa ujawniają prawdę”
    minister obrony narodowej Antoni Macierewicz ogłosił, że ze „zbioru
    zastrzeżonego” Instytutu Pamięci Narodowej wyłączane będą te dokumenty,
    które leżą w gestii kierowanego przez niego resortu. Ujawnienie ok. 440
    metrów akt, wśród których znajdują się zarówno akta operacyjne wywiadu i
    kontrwywiadu, jak i akta personalne współpracowników wywiadu ma ułatwić
    rozliczenie z komunistyczną przeszłością.

    - Decyzję witam z zadowoleniem. Rada IPN już dwa lata temu wydała
    oświadczenie nawołujące do zmniejszenia liczby dokumentów znajdujących
    się w tzw. zbiorze zastrzeżonym. Jako IPN nie mamy wpływu na to, co się
    tam znajduje, my tylko możemy apelować. Materiały leżą w gestii służb
    specjalnych, przede wszystkim Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – mówi
    w rozmowie z serwisem Gosc.pl przewodniczący Rady IPN prof. Antoni
    Dudek.

    Co może znajdować się w „zbiorze zastrzeżonym”? – Nawet gdybym
    wiedział, to nie mógłbym powiedzieć, bo złamałbym prawo – mówi prof.
    Dudek. – Ale biorąc pod uwagę to, co było w dokumentach już wyłączonych
    ze zbioru, nie sądzę, by coś uzasadniało ich dalsze trzymanie w
    tajemnicy. Mam wątpliwości jedynie odnośnie akt obywateli obcych państw,
    którzy pracowali dla polskiego wywiadu, ponieważ ich upublicznienie
    mogłoby często oznaczać dla nich wyrok śmierci – komentuje.

    Prof. Dudek nie wyklucza, że w zbiorze mogą znajdować się dokumenty
    informacje dotyczące współpracy z komunistycznymi służbami osób nadal
    aktywnych na scenie życia publicznego. W przeszłości ze zbioru usunięto –
    i upubliczniono – dokumenty dotyczące m.in. gen. Gromosława
    Czempińskiego czy Tomasza Turowskiego.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    36. Macierewicz oddtajni tajne

    Macierewicz oddtajni tajne teczki wojskowych służb specjalnych PRL. A tam ludzie obecnych mediów, politycy...

    Szef
    MON zapowiada, że ujawni tajne dokumenty wojskowych specsłużb PRL.
    Według Macierewicza są tam materiały dotyczące ludzi mediów, bankowości i
    polityki.
    Szef MON, dopytywany przez Cezarego Gmyza, złożył deklarację, że ujawni zbiór zastrzeżony IPN - chodzi o część dotyczącą wojskowych służb specjalnych. Macierewicz przeczytał te akta już w 2007 roku.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika MoherowyFighter

    37. Cholera, żeby tylko na tych zapowiedziach się nie skończyło.

    Wtedy też były zapowiedzi, że Aneks zostanie opublikowany jak najszybciej, a później temat został głęboko zakopany.

    avatar użytkownika Maryla

    38. Macierewicz: "Publikacja

    Macierewicz: "Publikacja aneksu zależy od prezydenta"

    Szef MON w rozmowie z wPolityce.pl odnosi się do sprawy aneksu do raportu z likwidacji WSI.

    „Decyzja, zgodnie z ustawą, leży w rękach prezydenta państwa. Więc to nie ja jestem tutaj osobą, która powinna być w tym temacie pytana” – mówi Antoni Macierewicz w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Rozmowa dotycząca publikacji aneksu do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych odbyła się w czasie wizyty szefa MON w Afganistanie.

    W odniesieniu do sprawy aneksu Macierewicz porusza też problem upolitycznienia Trybunału Konstytucyjnego.

    „Trybunał Konstytucyjny cokolwiek o nim sądzimy - a dzisiejsze spojrzenie na tę instytucję, także w aspekcie tamtego orzeczenia z 2008 roku jest dużo bardziej racjonalne, pogłębione i bardziej rozumiejące doraźną, polityczną funkcję Trybunału - nie pozostawia wątpliwości, że także wtedy podejmując decyzję, by nie publikować nazwisk zbyt szeroko, kierował się pewną polityczną racją, a nie tylko czystą literą prawa. Ale takie orzeczenie obowiązuje i ono wymaga dostosowania raportu to wymogów jakie tam zostały zawarte” - mówi Macierewicz.

    „My to robiliśmy przed 2010 rokiem, ale rozumiem, że pan prezydent chce to jeszcze raz przejrzeć. Jest w końcu prawnikiem i ma doświadczenia bogatsze o lata, które minęły. Chcę podkreślić, że decyzja prezydenta nie będzie tylko decyzją polityczną, ale będzie też warunkowana stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego” - dodaje szef MON.

    Minister nie wyklucza, że aneks ujrzy światło dzienne. Zdaniem Macierewicza, ten dokument wciąż nie stracił na znaczeniu.

    W mojej opinii, po zanonimizowaniu części nazwisk raport może zostać opublikowany. On nawet po tych wielu latach od jego napisania niewątpliwie wnosi bardzo duża wiedzę o źródłach nieprawidłowości, przestępczości z jaką mieliśmy w Polsce w ubiegłych latach do czynienia. Warto jednak podkreślić jeszcze jeden aspekt. Ustawa, która legła u źródeł tego aneksu nadal w Polsce obowiązuje. I ta ustawa przewiduje, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego jest zobowiązany do publikowania kolejnych aneksów - formalnie są to uzupełnienia - jeżeli natrafi na nieprawidłowości jakie są przedmiotem tej ustawy.

    Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/macierewicz-publikacja-anek...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. Aleksander Ścios

    Aleksander Ścios

    @SciosBezdekretu

    W dwóch krokach można zakończyć"szmacianą rewoltę"-1.opublikować Aneks do Raportu,2.ustalić winnych zdrady głównej i spiskowania z Putinem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    40. Cenckiewicz nominowany na

    Cenckiewicz nominowany na szefa Centralnego Archiwum Wojskowego
    Sławomir Cenckiewicz zostanie dyrektorem Centralnego Archiwum Wojskowego
    - poinformowało MON. Nominację na stanowisko szefa CAW po południu
    wręczy minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    41. To bardzo dobra wiadomość!

    Prof. Cenckiewicz o CAW: 


    Należy też otworzyć i przewietrzyć nareszcie tę redutę komuny w CAW w Rembertowie (w przyszłości wyłączymy ją ze struktury MON tak by usunąć z niej złogi komuny!), by historycy mogli badać swobodnie historię LWP, w tym zakres wiedzy do której miał dostęp Kukliński. 

    http://www.prawy.pl/z-kraju/8795-cenckiewicz-pogonic-czerwonych-generalow-ze-sztabu-generalnego


    avatar użytkownika Maryla

    42. MON przekaże akta ze zbioru

    MON przekaże akta ze zbioru zastrzeżonego do IPN. Gontarczyk: Nie wszystkie powinny być dostępne


     
    W
    Ministerstwie Obrony Narodowej trwają prace nad przekazaniem akt ze
    zbioru zastrzeżonego do IPN. MON poinformował, że na tym etapie prac
    trudno podać termin ich zakończenia.

    Jeżeli zapadnie decyzja ministra o likwidacji zbioru, materiały,
    które się w nim znajdują, będą dostępne dla badaczy na takich samych
    zasadach, jak udostępniane są naukowcom i dziennikarzom materiały ze
    zbiorów IPN. Trzeba będzie złożyć wniosek o dostęp do materiałów.

    Historyk, dr Piotr Gontarczyk zwraca uwagę, że nie wszystkie materiały
    ze zbioru zastrzeżonego powinny być dostępne. - Zbiór zastrzeżony jest
    reliktem, powinno się go zlikwidować. Należy to jednak zrobić po
    przejrzeniu materiałów, które znajdują się w zbiorze. Trzeba ocenić czy
    na część z nich nie nałożyć klauzul „tajne” lub „ściśle tajne”. Nie
    powinno się ujawniać materiałów, które mogą stwarzać zagrożenie dla
    życia poszczególnych osób i członków ich rodzin. Nie należy też ujawniać
    informacji, które mogą zaszkodzić polskiemu państwu - powiedział AIP
    Gontarczyk.

    MON przekaże do IPN jedynie akta, które znajdują się w jego zasobie. O
    tym, jakie materiały mają znaleźć się w zbiorze zastrzeżonym poza
    służbami wojskowymi decydowały również służby cywilne. Ministerstwo
    Obrony Narodowej poinformowało w komunikacie, że „nie ma żadnej wiedzy
    na temat analogicznych prac podejmowanych przez cywilne służby
    specjalne”.

    Zbiór zastrzeżony powstał na podstawie art. 39 ustawy z 18 grudnia 1998
    r. o Instytucie Pamięci Narodowej, który mówi „Szef ABW i Szef AW lub
    minister obrony narodowej może zastrzec, na czas określony, że do
    określonych dokumentów nie może mieć dostępu żadna inna osoba poza
    wyznaczonymi przez nich przedstawicielami, jeżeli jest to konieczne dla
    bezpieczeństwa państwa”. Dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji
    Dokumentów IPN, dr Rafał Leśkiewicz pisał w październikowej
    „Rzeczpospolitej”, że w zbiorze znajdują się teczki administracyjne,
    operacyjne i osobowe, karty z kartotek operacyjnych oraz różnorodnych
    dzienników ewidencyjnych, kilkaset taśm magnetycznych z bazami danych
    Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX wieku. Dodał, że znajdują się tam
    „dokumenty wytworzone w okresie PRL, czyli w zakresie Służby
    Bezpieczeństwa do 31 lipca 1990 r., a w przypadku służb wojskowych do 31
    grudnia tego roku”.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    43. Aleksander Ścios

    KTO ZAPŁACI ZA MITOLOGIĘ DEMOKRACJI ?
    http://bezdekretu.blogspot.com/2016/01/kto-zapaci-za-mitologie-demokracj...

    Gdy wszyscy mędrcy postawią już odkrywczą diagnozę
    -„układ nie broni demokracji ale stanu
    posiadania
    ”, a „wolni” żurnaliści zarobią wierszówki za rozdzieranie szat
    nad wygłupami KOD-u, ktoś nazbyt dociekliwy mógłby zapytać – dlaczego nowa
    władza nie przystępuje do kontrataku i nie ujawnia choćby jednego draństwa
    ludzi poprzedniego reżimu? Dlaczego nie nagłaśnia najpoważniejszych przestępstw
    z udziałem minionych „demokratów” i nie próbuje pokazać Polakom, z kim i z czym
    mieli do czynienia przez osiem lat rządów PO-PSL?  Dlaczego rząd PiS-u nie zastosuje prostej
    drogi „trzech kroków” i nie zagłodzi
    propagandowych szczekaczek? Gdzie podziały się zarzuty zdrady stanu i oskarżenia
    o zbrodnicze paktowanie z Putinem? Dlaczego nie próbuje się weryfikować zeznań
    świadka Winiarskiego ani podjąć śledztwa przeciwko byłemu lokatorowi Belwederu?
    Czemu prezydent Duda nie chce publikować Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, a
    jego urzędnicy odmawiają ujawnienia, czy dokument znajduje się w prezydenckim
    sejfie?
    Wydaje się, że takie reakcje nowej władzy powinny
    być logiczne i w pełni uzasadnione. Nie ze względu na zamysł „zemsty i odwetu”,
    ale z racji najważniejszej – jako odpowiedź na oczekiwania milionów wyborców
    PiS i powinność wobec ludzi, którzy zaufali tej partii. Nawet ci, którzy nie chcieli
    rozumieć deklaracji prezesa Kaczyńskiego – „jesteśmy
    gotowi zapominać i wybaczać
    ”, muszą przecież pamiętać, że PiS obiecywał nam
    „dobrą zmianę”, której fundamentem miała być prawda o realiach III RP i wola
    walki z patologiami poprzedniego reżimu.
    Obietnica winna być tym łatwiej spełniona, że od
    blisko pół roku mamy „naszego” prezydenta, zwycięska partia utworzyła rząd
    większościowy, sprawnie przejęła wszystkie instytucje i służby III RP i
    dysponuje dziś wręcz nieograniczonym potencjałem.  Dlatego podstawowe pytanie – jak można było utracić
    inicjatywę, przyjąć narrację wroga, dopuścić do głosu szumowiny i pozwolić na
    harce funkcjonariuszy – musi być zadane.
    Nie chcę tworzyć kolejnego
    tekstu o „tematyce antypisowskiej”, zaś rozważania nad indolencją tej formacji uważam
    za stratę czasu. Zakładam, że Czytelnicy bezdekretu znają moje oceny dotyczące
    partii pana Kaczyńskiego i nie mają ochoty zgłębiać następnej porcji
    krytycznych uwag.
    Mamy jednak do czynienia z sytuacją tyleż wyjątkową,
    jak groźną. Z problemem, który od dawna przekracza miarę „politycznych
    strategii”, a dziś może ponownie wpłynąć na nasze rachuby i wizję przyszłości.
    Na skutek słabości, błędów i nierozpoznania
    kombinacji przeciwnika, PiS już raz utracił władzę i oddał ją antypolskiej
    zbieraninie. Stało się tak z powodu wyznawania przez ludzi pana Kaczyńskiego
    zgubnej mitologii demokracji. Temu
    nieszczęściu zawdzięczamy osiem lat rządów miernot i kanalii oraz doświadczenie
    najgorszych upokorzeń. Wiele wskazuje, że bolesna lekcja z roku 2007 została
    już zapomniana, a Prawo i Sprawiedliwość ponownie zmierza w pułapkę demokracji.
    Wprawdzie w „wolnych mediach” obowiązuje przekaz,
    że nowy rząd został zaskoczony furią propagandystów i „zaatakowany” przez pokomunistyczne
    potworki w rodzaju TK, to takie jeremiady przypominają raczej opowiadania niezrównoważonych
    histeryków niż stanowią podstawę poważnych analiz.
    Prawidłowa refleksja musi prowadzić do wniosku, że
    śmiałe postępki reżimowców są możliwe tylko dlatego, że nowa władza wykazuje niepojętą
    słabość i inercję i nawet nie próbuje przejąć inicjatywy informacyjnej ani
    sięgnąć po narzędzia obezwładniające reżimowych krzykaczy. Przykłady niektórych
    pożądanych działań wskazałem na wstępie, ale każdy, kto pamięta ostatnie osiem lat
    wie, że ich katalog można doskonale poszerzyć.
    Obecny stan zagrożenia będzie obowiązywał tym
    dłużej, im częściej wyborcy PiS będą słyszeli, że ta władza stała się ofiarą
    agresorów i ma ograniczone pole kontrataku. Takie myślenie cechuje ludzi słabych
    i zagubionych w rzeczywistości III RP, ale jest też korzystne dla wyrachowanych
    cwaniaków, którzy z „bycia ofiarą” uczynili wygodny sposób rozgrzeszania błędów
    i sprawowania rządu dusz.
    Dla porządku przypomnę, że  politycy PiS otrzymali od nas wszelkie
    narzędzia, prawa i plenipotencje. Obdarzyliśmy ich kredytem zaufania, daliśmy własną
    pracę, solidne wsparcie i głos w ubiegłorocznych wyborach. Uczyniliśmy z nich postaci
    publiczne, korzystające z przywilejów i profitów władzy. Ci politycy mają dziś nieskrępowane
    pole działań i ani jednego argumentu na wytłumaczenie bezczynności. Nadszedł
    czas, by teraz uczynili coś dla Polaków.
    Biadolenie nad tym, że byli reżimowcy przyswoili dogmat
    o demokracji III RP i robią dokładnie
    to, czego przez osiem lat nie chciał robić PiS - jest więcej niż
    niepoważne.  Rozdzieranie szat, że zaprzańcy
    grają na  podgrzewanie konfliktu w Polsce i na arenie międzynarodowej” lub deklarują,
    że ich celem jest „odebranie władzy
    PiS-owi
    ” – uważam za  niegodne ludzi
    rozumnych. To droga donikąd, wygodna dla tych, którzy błędy i zaniechania próbują
    tłumaczyć „obiektywnymi przeszkodami”. Tak myślą ludzie zniewoleni lub cyniczni
    „pragmatycy” podczepieni do nowej władzy.
    O „pułapce
    demokracji”
    , w którą PiS dobrowolnie zmierza, pisałem już przed dwoma laty.
    III RP nigdy nie była i nie mogła być ostoją demokracji i wolności. Wprawdzie w
    naszych realiach ustrój ten posiada fasadowe cechy parlamentaryzmu, dopuszcza
    działalność (niektórych) partii politycznych i (nominalnie) niezależnych
    instytucji, wprawdzie zachowuje szyldy praw obywatelskich, celebruje mitologię
    karty wyborczej oraz „rządy prawa”, oparte na rzekomo niezawisłym sądownictwie
    - to zza tej fasady działają prawdziwi decydenci, żerują grupy interesu i
    polityczno-agenturalne mafie. Ostatnie osiem lat potwierdziły prawdę o esbecko-mafijnej
    konstrukcji tego państwa. Nie może dziwić, że byli esbecy i kapusie, członkowie
    kompartii oraz przedstawiciele koncesjonowanej opozycji PRL, są dziś najgorętszymi obrońcami systemu III RP. Od
    kiedy „wolny świat” uwierzył w śmierć
    komunizmu
    i uznał demokrację za rodzaj lewackiego antidotum, erzac tego
    ustroju stanowi bezpieczną przystań dla rzeszy zamordystów, łajdaków i miernot.
    Z niezwykłą łatwością wmówiono Polakom, jakoby archaiczna konstrukcja okrągłego stołu, była jedyną, na której
    można budować państwowość. Do dziś próba podważenie tego fundamentu jest
    traktowana niczym zamach na Polskę. Wywołuje histeryczne reakcje „elit” i
    prowadzi do miotania najcięższych oskarżeń.
    Przez wiele lat prezes Prawa i Sprawiedliwości
    nawoływał nas do „obrony demokracji”,
    zaś politycy jego partii dywagowali o „psuciu
    obecnego ustroju i „wypaczaniu” jego
    istoty. Pytałem wówczas -  jakiej
    demokracji chcą bronić? I dlaczego sankcjonują fikcję, przyjmując oręż i
    narrację przeciwnika?
    To państwo nie zostało nagle zepsute przez reżim
    PO-PSL i nie zostanie „naprawione” przez PiS. Było chore już w chwili poczęcia,
    zaś dzisiejsze patologie są stanem całkowicie naturalnym dla magdalenkowej
    „demokracji socjalistycznej”.
    Trzeba zatem uznać, że partia pana Kaczyńskiego zbiera
    dziś żniwo, na które solidnie zapracowała ciągłym bredzeniem o „obronie demokracji” i priorytecie „zgody
    narodowej”
    . Tyle kosztuje uprawianie politycznej szarlatanerii i ucieczka
    przed wytyczeniem ostrych granic.  Taką
    cenę muszą płacić politycy, gdy nie mają odwagi nazywać rzeczy po imieniu,
    oddzielać dobra od zła i dążyć do obalenia truchła III RP.
    To słuszna kara za zwodzenie Polaków. Nie ma jednak
    powodu, byśmy płacili ją wspólnie lub uzależniali nasz los od błędnych
    wyobrażeń partyjnych macherów.
    Stanie się tak, jeśli zabraknie dziś głosu trzeźwych
    „radykałów”, jeśli zamilkną żądania zerwania ze zgubną mitologią, twardego rozliczenia
    reżimu PO-PSL i zakończenia farsy obecnej pseudo państwowości.
    PiS nie otrzymał od nas władzy po to, by zapewniał
    eurołajdaków, że w III RP „demokracja ma
    się dobrze
    ” lub mizdrzył się do zgrai antypolskich zamordystów. Nie przejął
    rządów pod hasłem celebrowania „praw opozycji” i budowania wspólnoty z apatrydami.
    Andrzej Duda nie został zaś prezydentem, by ukrywał przed Polakami wiedzę o Komorowskim
    i jego kamratach i dawał gwarancję zakulisowym układom.
    Trzeba dążyć do przywrócenia właściwego porządku i
    w miejsce roztkliwiania nad partyjnymi cierpiętnikami, żądać spełnienia
    oczekiwań wyborców oraz zdecydowanej rozprawy z patologią III RP. Trzeba też
    przywrócić racjonalne proporcje i przestać traktować polityków PiS niczym
    dziewice oblężone w zamkowej wieży. Jeszcze jest pora, by przypomnieć zadufanym
    zwycięzcom – komu mają służyć i czyjego głosu słuchać.
    Każdy dzień, w którym realia tego państwa są zakłamywane
    projekcją fałszywych wyobrażeń o demokracji, jest dniem straconym i przybliża
    nas do nieuchronnej klęski. Im szybciej zrozumiemy, że uprawianie tej mitologii
    stało się zabójcze dla polskich aspiracji i narodowych dążeń, tym większą mamy szansę
    uniknąć losu oszukanych głupców.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    44. Teczki Zacharskiego i

    Teczki Zacharskiego i Petelickiego już jawne! IPN oczekuje odtajnienia całego "zbioru zastrzeżonego". Czyje akta wypłyną?!
    http://wpolityce.pl/polityka/278285-teczki-zacharskiego-i-petelickiego-j...
    Akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW znalazły się wśród materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego IPN udostępnionych badaczom w 2015 r. W sumie w ub.r. zbiór zastrzeżony zmniejszył się o ponad 6,8 tys. jednostek archiwalnych.

    Ujawnienie zastrzeżonego zbioru dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL zapowiedział już szef MON Antoni Macierewicz. Wkrótce wszystkie teczki mogą zostać ujawnione!Wśród materiałów udostępnionych w ubiegłym roku można wymienić akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW m.in. Wojciecha Czerniaka, Mariana Zacharskiego, Bogdana Libery, Piotra Wrońskiego, Henryka Bosaka, Janusza Luksa, Aleksandra Makowskiego, Andrzeja Derlatki, Sławomira Petelickiego i Eligiusza Naszkowskiego.

    W tym momencie zbiór zastrzeżony IPN liczy 417 metrów. Instytut przewiduje, że w najbliższych tygodniach powinien zmniejszyć się poniżej 400 metrów.

    Te dane najlepiej pokazują, jak w ostatnich latach zmniejszył się zbiór tajny, do którego ani historycy ani badacze nie mieli dostępu. To musi cieszyć, bo od dawna wychodziłem z założenia, że utrzymywanie zbioru zastrzeżonego nie ma żadnego uzasadnienia. Mam nadzieję, że wkrótce ten zbiór w ogóle zostanie zlikwidowany

    — dodaje wiceprezes IPN Paweł Ukielski.

    Jak podaje Instytut, w jego zbiorze zastrzeżonym są archiwalia przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz dwie służby wojskowe podlegające bezpośrednio ministrowi obrony narodowej: Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI).

    Są to akta w formie teczek - administracyjnych, operacyjnych i osobowych oraz dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnego typu dzienników ewidencyjnych. W zbiorze umieszczono również 655 taśm magnetycznych zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX w.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    45. Odtajniono niemal 7 tys.

    Odtajniono niemal 7 tys. dokumentów ze zbioru zastrzeżonego IPN
    Jak informuje
    na swojej stronie internetowej Instytut Pamięci Narodowej, prawie 7 tys.
    jednostek archiwalnych ze zbioru zastrzeżonego IPN trafiło
    do ogólnodostępnej części archiwum w 2015 roku. Stało się to na wniosek
    m.in. Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu.
    Ogółem w latach 2011–2015 zbiór zastrzeżony opuściły 10 692 jednostki
    archiwalne. Wśród najciekawszych materiałów, jakie w minionym roku
    zostały udostępnione badaczom i dziennikarzom, znajdują się akta osobowe
    funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW,
    m.in. Wojciecha Czerniaka, Mariana Zacharskiego, Bogdana Libery, Piotra
    Wrońskiego, Henryka Bosaka, Janusza Luksa, Aleksandra Makowskiego,
    Andrzeja Derlatki, Sławomira Petelickiego czy Eligiusza Naszkowskiego.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    46. Aleksander Ścios


    23.01

    Zadziwiające priorytety ma .Chętnie odpowie na bełkot jakiegoś Lisa lecz nie ma ochoty odp.w/s zabójstwa ks.Jerzego czy aneksu

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    47. Prokuratura prosi Dudę

    Prokuratura prosi Dudę o aneks do raportu o likwidacji WSI
    Jak dowiedział
    się portal TVP Info, prokuratura skierowała do Kancelarii Prezydenta
    prośbę o przesłanie kopii aneksu do raportu o likwidacji WSI. Śledczy
    wcześniej skierowali podobne pismo do kancelarii Bronisława
    Komorowskiego,
    jednak otrzymali odpowiedź odmowną.

    „Postępowanie jest obecnie zawieszone. Przed kilkoma dniami
    skierowaliśmy do Kancelarii Prezydenta prośbę o nadesłanie kopii tzw.
    aneksu do raportu o likwidacji WSI. Dokument ten jest niezbędny
    do podjęcia postępowania”
    - przekazał w rozmowie z portalem TVP Info prokurator  Przemysław Nowak.Śledztwo w sprawie wycieku tajnych informacji z aneksu do raportu
    o likwidacji WSI stołeczna Prokuratura Okręgowa wszczęła w połowie
    sierpnia 2014 r., gdy tygodnik „Wprost” napisał, że posiada ściśle tajne dokumenty komisji Antoniego Macierewicza
    , która pisała raport z weryfikacji WSI. Materiały wyciekły już w 2007
    r. To 47 stron z adnotacjami „ściśle tajne”, „egzemplarz pojedynczy”.
    To pierwszy twardy dowód, że z komisji Macierewicza wyciekły dokumenty,
    które w 2007 r. były podstawą stworzenia tzw. aneksu do raportu
    z weryfikacji WSI.
     
    Główny raport Macierewicza został
    opublikowany w połowie lutego 2007 r. Weryfikacja WSI trwała jednak
    nadal. Niemal od razu Macierewicz i jego ludzie zabrali się do pisania
    aneksu do raportu, który miał być rozszerzeniem opublikowanego
    dokumentu. W październiku 2007  r. aneks trafił do prezydenta Lecha
    Kaczyńskiego. Ten jednak nie zdecydował się go ujawnić.  Dokument
    do dziś pozostaje ściśle tajny i znajduje się w Kancelarii Prezydenta.
    Co jest w tych dokumentach?

    Przywoływane są wysłuchania przed
    komisją Macierewicza, które odbywały się w maju 2007, czyli już
    po publikacji głównego raportu z weryfikacji WSI. W przypisach
    do dokumentów, które ma „Wprost”, przywoływane są konkretne nazwy
    teczek, m.in. „Firmy polskie”, „Handlarze”, „Rynki”, „Indie”, „Sprawa
    problemowa Pestka”. – To są wszystko teczki z oddziału szóstego. Takie
    właśnie były ich tytuły. Nazwy, nazwiska, daty, okoliczności są
    prawdziwe – mówił informator WPROST.  

    TVP Info, "Wprost"

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    48. Prof. Cenckiewicz odnalazł w

    Prof. Cenckiewicz odnalazł w CAW akta gen. Dukaczewskiego. MON zaznacza: trafią do IPN

    W Centralnym Archiwum Wojskowym, którym od niedawna kieruje znany historyk prof. Sławomir Cenckiewicz, znajduje się wiele cennych zbiorów. Zapewne niejeden dokument może wywołać medialne zainteresowanie. Jak informuje MON w ciągu przeglądu dokumentów w CAW już natrafiono na ciekawe materiały.

    Ministerstwo Obrony Narodowej informuje, że w Archiwum znalazły się akta Zarządu II Sztabu Generalnego WP. Zapewne archiwa komunistycznego wywiadu wojskowego skrywają wiele ciekawych tajemnic, ale na razie resort obrony informuje o znalezieniu akt m.in. gen. Marka Dukaczewskiego, szkolonego w Moskwie oficera, który był ostatnim szefem WSI już w III RP.

    W związku ze znaleziskiem MON wydał specjalne oświadczenie.

    W związku z informacją przekazaną Ministrowi Obrony Narodowej przez Pełnomocnika ds. Reformy Archiwów Wojskowych dr. hab. Sławomira Cenckiewicza, że w Centralnym Archiwum Wojskowym znaleziono akta personalne żołnierzy Zarządu II Sztabu Generalnego (w tym m. in. Marka Dukaczewskiego) podlegające przekazaniu do IPN, minister Antoni Macierewicz zapewnia, że wszystkie archiwalia, o których traktuje ustawa o IPN z 18 października 2007 r. (Dz.U.2013.1388, Art. 29a. 1.) zgodnie z prawem zostaną niezwłocznie przekazane do archiwum IPN. Bartłomiej Misiewicz Rzecznik prasowy MON

    — czytamy w komunikacie resortu.

    Prof. Cenckiewicz wydobywa na światło dzienne akta gen. Dukaczewskiego. Symboliczna scena…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    49. Generał Marek Dukaczewski już

    Generał Marek Dukaczewski już po wolnych wyborach w 1989 r. szkolił się w instytucji wywiadu wojskowego ZSRR. Następnie został wysłany do Norwegii, żeby rozpoznać potencjał NATO – ujawnił w tygodniku „Do Rzeczy” Sławomir Cenckiewicz. Dukaczewski odbył kurs GRU w sowieckim ministerstwie obrony narodowej w lipcu i sierpniu 1989 r. W Norwegii przebywał od 1990 do 1992 r., po powrocie został głównym specjalistą w wywiadzie WSI. – Ludzie tacy jak gen. Dukaczewski powinni straszyć w rezerwatach postkomunizmu – mówił w 2004 r. poseł Platformy Obywatelskiej i były szef kontrwywiadu, Konstanty Miodowicz. Wśród materiałów odnalezionych w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie znalazły się również m. in. materiały dotyczące Zdzisława Żyłowskiego, szefa Oddziału „Y” nadzorującego osobiście np. działalność dyrektora generalnego Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, którego celem zgodnie z ustawą na podstawie której został powołany była spłata zadłużenia zagranicznego PRL z lat siedemdziesiątych.

    W praktyce FOZZ zajmował się skupowaniem na rynku wtórnym długów po obniżonych cenach, co było sprzeczne z prawem międzynarodowym, ale odpowiadało wierzycielom, którzy woleli otrzymać przynajmniej niewielką część swoich należności. Działalność funduszu okazała się jedną z największych w historii Polski aferą gospodarczą, której skalę trudno jest dokładnie określić. Proces w tej sprawie trwał od 1993 r. FOZZ zlikwidowano pod koniec 2014 r. Oddział Y postał w 1983 r., składał się głównie z żołnierzy przeszkolonych w Sowietach, jego zadaniem było stworzenie sieci przedsiębiorstw, które miały być tajnymi ekspozyturami komunistycznych służb. Oddział Y rozwiązano w 1991 r., jednak w rzeczywistości, jego działalność kontynuował Oddział 2 Zarządu II WSI.


    01.02.2016

    Komunikat Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do Spraw Reformy Archiwów Wojskowych i p.o. dyrektora CAW



    Nawiązując do komunikatu MON z 29 stycznia br. i licznych doniesień
    medialnych na temat odnalezionych w Centralnym Archiwum Wojskowym akt
    personalnych oficerów komunistycznego wywiadu wojskowego (Zarządu II
    Sztabu Generalnego), informuję,






    że akta Marka Dukaczewskiego (b. szefa WSI), Zdzisława Żyłowskiego
    (szefa Oddziału "Y"€ nadzorującego osobiście m.in. działalność
    dyrektora generalnego FOZZ) i Czesława Wawrzyniaka (pierwszego Szefa
    WSI) trafią w najbliższym czasie do Instytutu Pamięci Narodowej.
    Robocze spotkanie z przedstawicielami IPN w tej sprawie zaplanowano na
    najbliższe dni.



    Odnalezione w CAW akta żołnierzy Zarządu II są głównymi aktami
    personalnymi tych oficerów, które tylko w części pokrywają się z ich
    dokumentacją osobową udostępnianą w archiwum IPN.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    50. (Brak tytułu)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    51. Telewizja Republika - dr hab.

    Telewizja Republika - dr hab. Sławomir Cenckiewicz - Wolne Głosy 2016-02-01

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    52. Komunikat Instytutu Pamięci

    Komunikat Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie odnalezienia w Centralnym Archiwum Wojskowym akt personalnych żołnierzy Zarządu II Sztabu Generalnego

    W Centralnym Archiwum Wojskowym odnaleziono akta personalne żołnierzy Zarządu II Sztabu Generalnego (w tym Marka Dukaczewskiego). Materiały te wkrótce zostaną przekazane do zasobu IPN.

    W 2001 roku ówczesne Wojskowe Służby Informacyjne przekazały do zasobu archiwalnego IPN akta personalne żołnierzy wywiadu wojskowego PRL, zapewniając jednocześnie, iż zbiór ten jest kompletny.

    Biorąc pod uwagę ostatnie informacje Ministerstwa Obrony Narodowej, zachodzi uzasadnione podejrzenie, że nie dopełniono ustawowego obowiązku przekazania do IPN wszelkich akt wytworzonych przez komunistyczne organa bezpieczeństwa państwa. Art. 54 ust. 2 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej stanowi, że ten, kto będąc zobowiązany uchyla się od obowiązku przekazania stosownych dokumentów archiwalnych Instytutowi Pamięci Narodowej, popełnia przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności. Jest ono ścigane z urzędu przez Instytut Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

    W IPN wszczęte zostały stosowne procedury prawne związane z podejrzeniem popełnienia tego przestępstwa.

    http://ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty/komunikat-instytutu-pamieci...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    53. Mimo twardego stanowiska

    Mimo twardego stanowiska Prawa i Sprawiedliwości dotyczącego współpracy z generałami PRL-u w Ministerstwie Obrony Narodowej wciąż utrzymuje kontaktu z Klubem Generałów zrzeszającym komunistycznych dowódców - donosi Rzeczpospolita.

    Jak informuje dziennik w styczniu tego roku na spotkaniu w Sztabie Generalnym z delegacją Związku Żołnierzy Wojska Polskiego szef sztabu gen. Mieczysław Gocuł uczestniczył w rozmowach dotyczących m.in. zniesienia utrudnień w chowaniu komunistycznych wojskowych na Powązkach.

    Warto podkreślić, że w klubie nie brakuje członków o komunistycznych rodowodach. Seniorem klubu jest wieloletni szef bezpieki wojskowej gen. Teodor Kufel.

    To właśnie ten klub, jak przypomina gazeta, domagał się asysty honorowej na pogrzebie gen. Floriana Siwickiego - bliskiego współpracownika gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który dowodził polskimi oddziałami podczas agresji na Czechosłowację w 1986 r. W 2013 roku gdy resort podpisał porozumienie z klubem, obecny wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki twierdził, że działania MON dążą do gloryfikacji komunistycznego reżimu.

    Dlaczego więc osoby powiązane z reżimem są wciąż związane z ministerstwem?

    Mogło to umknąć w dużej liczbie spraw. Nie powinienem się wypowiadać w imieniu ministra Antoniego Macierewicza, ale podejrzewam, że ma takie samo stanowisko jak ja, a porozumienia szybko zostaną zakończone

    — mówi wiceszef MON, Bartosz Kownacki.

    Krytykuje też rozmowę szefa sztabu o pochówku komunistycznych generałów na Powązkach, gdyż jak podkreśla, to wykracza poza jego kompetencje.

    Ale okazuje się, że Klub Generałów spotyka się nie tylko z wojskowymi.

    W grudniu bydgoski oddział stowarzyszenia wręczył pamiątkowy ryngraf posłowi PiS Tomaszowi Latosowi, którego wcześniej uhonorował wyróżnieniem „Dobrze zasłużony ojczyźnie”. W uroczystości uczestniczył gen. Zbigniew Blechman, były zastępca szefa sztabu wojsk Układu Warszawskiego

    — czytamy w „Rzeczpospolitej”.

    Pozostaje liczyć na to, że to niedopatrzenie zostanie szybko naprawione i minister Macierewicz raz na zawsze przerwie niechlubne powiązania MON z generałami minionej epoki.

    lap/Rzeczpospolita

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    55. Aleksander Ścios CZY STAĆ NAS NA PRAWDĘ O SMOLEŃSKU ?

    http://www.bezdekretu.blogspot.com/2016/02/czy-stac-nas-na-prawde-o-smol...

    (...)

    Nie ulega również wątpliwości, że cały proces
    „pojednania polsko-rosyjskiego” (rozpoczęty w roku 2008) musiał być poprzedzony
    kontaktami ludzi specsłużb na wielu poziomach. Takie kontakty nawiązywano w
    związku z wizytą Tuska w Moskwie (2008) i Putina na Westerplatte w roku 2009
    czy negocjowaniem kontraktu gazowego.
    Warto się zastanowić – czy i na ile wiedza o 
    misji ambasadora Turowskiego mogła mieć wpływ na intencję współpracy służb
    zachodnich w zakresie wyjaśnienia przyczyn zamachu smoleńskiego? Jeśli
    dostrzegano, że polski wywiad nawiązuje tego rodzaju relacje ze służbami
    Federacji Rosyjskiej, zaś przygotowania do wizyty prezydenta Kaczyńskiego
    przebiegają według scenariusza rosyjskiego – nie powinna zaskakiwać
    postawa, jaką wobec tragedii z 10 kwietnia zajęły służby NATO. W języku
    służb, wysłanie Turowskiego do Moskwy było wyraźnym sygnałem, że rząd III RP
    prowadzi z Rosjanami wspólną grę.
    Sądzę, że tak właśnie oceniały ówczesną sytuację
    służby prezydenta Saakaszwilego i ocena ta zaważyła na wyborze formy, w jakiej
    przekazano informację o planowanym zamachu. Można przypuszczać, że gdyby
    Gruzini zdecydowali się na inny sposób przekazania ostrzeżenia, nie miałoby to większego
    wpływu na zachowania służb III RP. Taką tezę uprawdopodabnia wiadomość, iż
    służby te zignorowały informację służb czeskich z 9 kwietnia 2010 roku. Materiał
    pochodzący z czeskiego biura systemu SIRENE mówił o możliwym zagrożeniu jednego
    z lotnisk kraju Unii Europejskiej, groźbie ataku na samolot lub próbie
    uprowadzenia. Potwierdzeniem wspólnej moskiewsko-warszawskiej gry, byłaby także
    świadomość, iż 13 kwietnia 2010 rząd D.Tuska odrzucił propozycję pomocy złożoną
    przez przedstawicieli USA i NATO.
    Nakreślony w tym
    tekście obraz ma ukazać skalę problemu, przed jakim stoi dziś rząd Prawa i
    Sprawiedliwości. Z konieczności jest to obraz niepełny, ograniczony tylko do
    niektórych aspektów przedsmoleńskiej rzeczywistości. Jednakże analiza zachowań
    służb III RP po 10 kwietnia, całkowicie potwierdza przypuszczenia dotyczące
    współpracy polsko-rosyjskiej na poziomie służb specjalnych. Przyjęcie takiej
    optyki oznacza, że nie wolno nam pokładać nadziei w działaniach aparatu III RP.
    Już w roku 2012 pisałem, że wszystko co otrzymujemy ze strony reżimowych
    instytucji, musi być traktowane z najwyższą rezerwą. W tym obszarze nie istnieją
    żadne zróżnicowania, zaś intencje służb III RP trzeba oceniać wyłącznie w
    kontekście kremlowskiej strategii dezinformacji.
    Jeśli istnieje dziś wola wyjaśnienia okoliczności zamachu
    smoleńskiego, to najpoważniejszą przeszkodą w takich dążeniach wydaje się stan
    służb specjalnych III RP oraz stan polskiej armii. W kształcie pozostawionym
    przez reżim PO-PSL, nie tylko nie są one zdolne do profesjonalnych działań, ale
    nie sposób liczyć na ich lojalność i wiarygodność.  
    Ujawniona przez szefa MON informacja o zniszczeniu
    meldunków dotyczących sprawy smoleńskiej, które napływały do Sztabu Generalnego
    WP, jest z pewnością szokująca, ale nie powinna zaskakiwać. Ta wiadomość
    potwierdza, że poprzedni reżim dążył do zatarcia istotnych dowodów i nie cofał
    się przed działaniami przestępczymi. Również reakcja na ujawnienie tej
    informacji, ukazuje prawdziwy stosunek wyższych dowódców WP do sprawy
    smoleńskiej.
    Zdaniem ppłk. rez. Sławomira Komisarczyka, który
    natychmiast „zameldował” się na łamach jednego z portali – „Dziennik Działania Dyżurnych Służb
    Operacyjnych Sił Zbrojnych RP nic nowego do sprawy nie mógł wnieść,
    a wydając decyzję o jego zniszczeniu nikt nie podjął się tego
    z powodu chęci ukrycia dowodów katastrofy smoleńskiej.”
     Powstaje
    zatem pytanie – jak można dojść do prawdy o zamachu smoleńskim, posługując się
    narzędziami pozostawionymi przez wspólników Putina? Jaką pomoc mogą świadczyć
    służby, które przed i po Smoleńsku wywiesiły białą flagę i stały się gwarantem
    rosyjskich łgarstw?
    „Nie ma
    podstaw, aby wątpić w wiarygodność działań Rosjan. W tej chwili nie
    ma potrzeby używania służb, dlatego że poziom zaufania w tej konkretnej
    sprawie jest na tyle wysoki, że można pytać o wszystko
    ” – to „fachowe”
    pouczenie M. Dukaczewskiego z roku 2010 najpełniej wyraża stosunek służb III RP
    do sprawy zamachu smoleńskiego.  Dla nich
    „temat Smoleńska” skończył się 10 kwietnia, zaś kolejne lata upływały na
    rozlicznych matactwach i uwiarygodnieniu wersji moskiewskiej.  
    Jeśli nawet niektóre z zachowań można  tłumaczyć 
    brakiem  profesjonalizmu,  słabością bądź nawet lękiem przed konfrontacją
    z Rosją – nie sposób w tych kategoriach interpretować całego toku
    wydarzeń mających miejsce przed i po 10 kwietnia.
    Wcześniej czy później muszą paść pytania – czy
    ludzie służb III RP współdziałali z Rosjanami w zastawienia pułapki smoleńskiej
    i zabójstwie naszych rodaków? Jaki rodzaj odpowiedzialności ponoszą szefowie
    ABW, BOR, SKW czy SW, w związku z tym zamachem?
    Świadomość takich kwestii,
    musi prowadzić do konkluzji, że warunkiem koniecznym dla rozwiązania zagadki
    smoleńskiej jest dogłębna, całościowa reforma służb specjalnych. Reforma,
    której nie sposób przeprowadzić inaczej, jak poprzez zastosowanie tzw. opcji
    zerowej i konstruowanie organów bezpieczeństwa od podstaw. Taki zamysł można
    dziś dostrzec w działaniach szefa MON, w zakresie podległych mu Służb Wywiadu i
    Kontrwywiadu Wojskowego.  Niestety, podobnych
    działań nie widać ze strony premiera rządu ani ministra spraw wewnętrznych.
    Dobre, lecz zaledwie kosmetyczne pomysły, polegające na wzmocnieniu roli CBA, przy
    jednoczesnym ograniczeniu uprawnień ABW do działań typowo kontrwywiadowczych,
    mogą okazać się niewystarczające. Ta ostatnia służba winna być zlikwidowana, a
    na jej miejsce powołana całkowicie nowa formacja.
    Po trzech miesiącach od powołania rządu PiS wydaje
    się, że nie tylko nie ma on pomysłu na radykalną przebudowę polskiego systemu
    bezpieczeństwa, ale nie wykazuje woli takich działań. W tym kontekście warto
    przywołać tekst Sławomira Cenckiewicza z listopada ub. roku, w którym autor
    przypomniał, że  szczególnie ryzykowne politycznie reformy są zazwyczaj możliwe w
    krótkim czasie od objęcia urzędu
    ” i jako przykład wskazał ustawy likwidujące
    WSI. Zostały one przygotowane niespełna po trzech miesiącach od zaprzysiężenia
    Lecha Kaczyńskiego na prezydenta RP.
    Cenckiewicz zwracał również uwagę na istotną rolę ośrodka
    prezydenckiego i twierdził, że „Jeśli
    stałby się (prezydent) zakładnikiem grup interesów lub nawet notariuszem
    unikającym zdecydowanych działań, to mógłby pogrzebać ideę głębokich reform.
    Pasywna i demobilizacyjna postawa prezydenta może również negatywnie
    oddziaływać na większość parlamentarną nawet wówczas, kiedy wywodzą się oni z
    jednego politycznego obozu.”
    Bez wątpienia, bierna postawa prezydenta Dudy oraz
    kompletna bezczynności prezydenckiego aparatu bezpieczeństwa (BBN), czynią z
    tego środowiska raczej przeszkodę niż wspornik w reformie służb specjalnych.
     Pozostawienie
    służb III RP w niezmienionym kształcie (również personalnym), nie tylko
    uniemożliwi dotarcie do prawdy o Smoleńsku, ale zdecydowanie ograniczy
    możliwość prowadzenia takich działań na arenie międzynarodowej. Tu nie wystarczą
    pseudo reformy i zabawa w „demokrację parlamentarną”.  
    Jeśli miałoby dojść do odblokowania współpracy
    polskich służb ze służbami USA, Izraela czy państw NATO oraz ujawienia władzom
    III RP informacji wywiadowczych na temat Smoleńska, nastąpi to wówczas, jeśli
    służby te staną się partnerem wiarygodnym i pewnym. Póki ocena tych formacji nie
    odbiega od analiz wywiadu gruzińskiego z roku 2010, nie powinniśmy liczyć na  ścisłą współpracę.  
    Nie mogę sobie wyobrazić, by wywiad amerykański
    przekazał zdjęcia wykonane przez wojskowe satelity ludziom, którzy 10 kwietnia
    2010 roku uczestniczyli w libacji zorganizowanej w siedzibie SKW. Trudno
    przypuszczać, by podjęto współpracę ze służbami, których funkcjonariusze prześladowali
    prokuratora Pasionka za kontakty z „obcym wywiadem”.
    Trzeba sobie uświadomić, że droga do prawdy o
    Smoleńsku wymaga czegoś więcej niż kosmetycznej polityki „dobrych zmian”. Jeśli
    USA (czy wywiad innego kraju) posiadałyby wiedzę na temat przyczyn katastrofy, jej
    ujawnienie jest zdeterminowane kwestiami czysto politycznymi i zależne od
    globalnych interesów mocarstw. Ta wiedza nie tylko zaszkodziłaby stosunkom
    z putinowską Rosją, ale miała wpływ na relacje wewnątrz NATO i Unii
    Europejskiej. Przedstawienie prawdziwego przebiegu zdarzeń z 10 kwietnia musiałoby
    zasadniczo zmienić układ sił w Europie i na świecie oraz zagrozić wywołaniem
    konfliktów, których wiele państw chciałoby uniknąć.
    Taki ciężar może udźwignąć tylko państwo całkowicie
    wolne i suwerenne, oczyszczone z dominacji wrogiej agentury, dysponujące sprawnymi
    służbami i silną armią. Jeśli rząd PiS potrafi zlikwidować ruiny III RP i zbudować
    takie państwo, dotrze też do prawdy o Smoleńsku. Jeśli nie zamierza tego robić
    i chciałby nadal reanimować magdalenkowego trupa – czeka nas bolesne
    rozczarowanie i klęska.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    56. JAK PRZEGRAĆ W OBRONIE III RP – hipotezy i teorie

    http://www.bezdekretu.blogspot.com/2016/02/jak-przegrac-w-obronie-iii-rp...


    Najlepsze efekty kombinacji operacyjnych osiąga się
    poprzez grę na emocjach oraz zaangażowanie tzw. wolnych mediów. Nie ma bardziej
    oddanych rezonatorów wrzutek, tematów zastępczych i treści dezinformacyjnych,
    niż media uzależnione od obcego przekazu. Nie ma też lepszych odbiorców (grupy
    docelowej) od środowiska określanego mianem prawicy.
    Twórcy bezpieczniackich kombinacji mogli się o tym
    przekonać wielokrotnie - w roku 2008, gdy pod nazwą „afery aneksowej”
    prowadzono działania osłonowe B. Komorowskiego i próbowano zdyskredytować
    Komisję Weryfikacyjną WSI, podczas gier związanych z „aferą  stoczniową”, czy niedawno, w trakcie operacji
    kreowania „nowego rozdania” i rozgrywki służb zwanej „aferą taśmową”. W każdym
    przypadku mieliśmy do czynienia z powielaniem tematów przewodnich (np.
    określenia „afera aneksowa”), wiarą w przekaz kreowany przez funkcjonariuszy
    propagandy oraz z bezrefleksyjną konsumpcją treści podawanych przez
    informatorów ze środowiska służb specjalnych. O przydatności „wolnych mediów”
    decyduje również niezdolność do samodzielnej, wolnej od obcych wpływów
    refleksji oraz deficyt umiejętności analitycznych.
    Było dziwne, gdyby w kombinacji zatytułowanej
    „teczki Kiszczaka” nie wykorzystano owych naturalnych predyspozycji i nie
    sięgnięto po sprawdzone wzorce.
    Wszystko, co wiemy o przebiegu tej „afery” wydaje
    się sugerować, że sprawa pojawiła się nieprzypadkowo i musi zawierać „drugie
    dno”. Do takiej interpretacji skłania się wielu publicystów i obserwatorów
    życia politycznego.
    Nietrudno dostrzec kontekst sytuacyjny wizyty
    M.Kiszczak w IPN -  zainteresowanie publiczną
    „debatą” o przeszłości Wałęsy, fakt wykorzystania wątłego, przez co przydatnego
    interesom układu III RP narzędzia (szefostwo IPN) oraz ścisłe ukierunkowanie uwagi
    na sprawę TW „Bolka”. Niestety - nikt z analityków i „znawców tematu” nie próbował
    rzeczowo uzasadnić swoich wątpliwości, a tym bardziej, wskazać prawdziwego celu
    kombinacji. Zgodnie z ulubioną metodą mitologów, ograniczano się do spekulacji lub
    wieloznacznych dywagacji, okraszanych sugestiami o posiadaniu „tajnej wiedzy”.  Jeśli pojawiały się hipotezy (o „ruskiej grze”,
    intencji storpedowania szczytu NATO, kreowaniu tematu zastępczego itp.) nie były
    poparte dowodami ani racjonalną argumentacją.
    Taki sposób postrzegania kombinacji operacyjnych jest
    niezwykle korzystny i w pełni zadowalający autorów.
    W zachowaniu wdowy po Kiszczaku słusznie dostrzega
    się celowość i logikę, a jej infantylne „wyjaśnienia” traktuje z dystansem. Można
    przyjąć, że osoba ta jest zaledwie wykonawcą cudzych poleceń lub uczestnikiem
    gry, której cele wykraczają poza ujawnienie „teczki Bolka”.
    Pojawiają się natomiast spekulacje, jakoby Maria
    K. czuła się zagrożona i „detonując” archiwum męża chciała uniknąć losu małżeństwa
    Jaroszewiczów.  Ta wyjątkowo fałszywa
    teza nie uwzględnia faktu, że „przypadkowo” ujawnione przez Kiszczakową
    dokumenty dotyczą kwestii ogólnie znanych i w niczym nie zagrażają esbeckim
    decydentom i ich agenturze. Logika takich wywodów nakazywałaby raczej uznać, że
    wdowa po oberesbeku, obnosząc się publicznie ze swoją indolencją  i niefrasobliwością dopiero teraz sprowadziła
    na siebie poważne zagrożenie. Trudno uwierzyć, że zapisy dotyczące TW „Bolka”
    były najcenniejszym i najtajniejszym trofeum w archiwum Kiszczaka, a ich
    pozbycie odsuwa niebezpieczeństwa związane z posiadaniem uciążliwego depozytu.
    Można raczej sądzić, że sprowokowano wykrycie
    takich „rewelacji”, by zabezpieczyć (osłonić) rzeczy stokroć ważniejsze i
    agenturę bardziej przydatną. Szef komunistycznej bezpieki mógł posiadać nie
    tylko kopię mikrofilmów przekazanych Moskwie przez gen. Bułę, ale informacje o „urobku”
    gen. Witalija Pawłowa (szefa rezydentury KGB w Polsce) oraz o agenturze
    zwerbowanej przez towarzyszy wschodnioniemieckiej Stasi. W takiej sytuacji, wywołanie
    „akcji prewencyjnej”(celem zaspokojenia opinii publicznej informacjami
    drugorzędnymi), byłoby ruchem logicznym, zgodnym z pragmatyką pracy operacyjnej.
      
    Za taką interpretacją przemawiałby fakt, że
    „odgrzanie” tematu „Bolka” to wyważanie dawno otwartych drzwi. Ujawnione
    informacje nie przynoszą dodatkowej wiedzy o agenturze „obozu
    solidarnościowego”, nie prowadzą do wykrycia czynnych agentów (ulokowanych
    głębiej) i nie zagrażają interesom układu III RP. Wiadomo natomiast, że temat zostanie
    natychmiast podchwycony przez „wolne media” i dzięki dostatecznie długiej „obróbce”
    stanie się wkrótce niestrawny dla większości odbiorców.
    Obawa o skutki kombinacji istniałaby wówczas,
    gdyby rządzący PiS nie był zakładnikiem mitologii demokracji i kwestię
    agenturalności oraz współpracy „liderów opozycji” z bezpieką (casus Magdalenki i
    ukrywania zbrodni założycielskiej III RP) odnosił do całego procesu powstawania
    komunistycznej hybrydy.
    Cóż bowiem po tym, że „wolne media” rozpisują się
    o  „biesiadach z Kiszczakiem” i
    dostrzegają fałsz „transformacji ustrojowej”, skoro nie podąża za tym
    świadomość istnienia „skazy pierworodnej” III RP ani wola obalenia
    bezpieczniackiego tworu?  To oznacza, że
    ujawnienie prawdy o agenturalnej przeszłości Wałęsy, nie tylko nie może
    podważyć fundamentów patologicznej państwowości, ale zostanie wykorzystane jako
    przesłanka świadcząca o rzekomym „oczyszczeniu” życia publicznego. Ten rodzaj
    konwalidacji esbecko-agenturalnego tworu był już wielokrotnie praktykowany.
    Drugim kryterium jest świadomość słabości i
    „koncyliacyjności” układu rządzącego. Tak widowiskowa akcja mogłaby zagrozić
    interesom autorów kombinacji, gdyby istniała pewność, że  PiS podejmie radykalne działania: np.
    uchwalając nowelę ustawy o IPN i dokonując szybkiej zmiany kierownictwa
    Instytutu, wszczynając śledztwa w/s „prywatnych zbiorów” esbeckich
    (przeszukania, rewizje, areszty) czy uchwalając restrykcyjną ustawę lustracyjną
    i upubliczniając wszystkie zasoby „zbiorów zastrzeżonych” oraz nowo pozyskanych
    dokumentów. Gdyby zaistniałą sytuację wykorzystano do podjęcia zmasowanej akcji
    informacyjnej w mediach krajowych i zagranicznych, odebrania uprawnień esbekom
    i eliminacji tego środowiska z życia publicznego, do zdecydowanej rozprawy z
    obcą agenturą (pisałem o tym w poprzednim tekście) lub ukrócenia antypolskich
    działań ośrodków propagandy (powołanych z funduszy bezpieki i zarządzanych
    przez „przyjaciół Kiszczaka”) – można byłoby mówić o sensownej reakcji.
    Ponieważ takie działania nie zostaną podjęte, zaś
    opinia publiczna jest epatowana wyłącznie sprawą TW „Bolka”, ryzyko przejęcia
    inicjatywy lub pokrzyżowania planów kombinacji jest praktycznie znikome. 
    Warto przypomnieć, że jedna z metod operacyjnych stosowanych
    przez tajne służby polega na zamierzonym poświęceniu (wystawieniu) agenta/współpracownika
    mało przydatnego lub wręcz bezużytecznego. Ta (znana również graczom w szachy)
    zagrywka służy zwykle dwóm celom – ma zaangażować (odwrócić) uwagę przeciwnika,
    ukrywając przed nim rzeczywiste zamiary gracza oraz pozwala wypracować dogodniejszą
    pozycję do ataku.  
    Jeśli przyjmiemy, że „wystawienie” TW ”Bolka” byłoby
    rodzajem operacyjnego gambitu, należy szukać odpowiedzi na pytanie – co miałaby
    ukryć ta inscenizacja, jakie wywołać korzyści lub jakim zagrożeniom zapobiec?
    Ponieważ nie istnieje obawa podjęcia przez PiS
    działań wymierzonych w fundamenty III RP, a rozgrywana wcześniej kombinacja (m.in.
    na forum UE) skutecznie sparaliżowała grupę rządzącą i uczyniła z niej
    zakładnika  „demokracji III RP” –
    hipotezę o zagrywce gambitowej traktuję z dużą rezerwą. Już dziś staje się
    oczywiste, że największa troska partii Jarosława Kaczyńskiego (podzielana również
    przez elektorat PiS) dotyczy „unikania prowokacji”. Wszechobecny lęk przed
    posądzeniem o „zemstę polityczną” oraz wizerunkowa dbałość o „demokratyczny sznyt”
    nowej władzy, zostały skutecznie zaszczepione podczas powyborczej gry z
    udziałem reżimowych „obrońców demokracji”. Ta kombinacja zdecydowała o obezwładnieniu
     PiS-u i narzuceniu mu przymusowej roli  „gołąbka pokoju” i krzewiciela wartości
    demokratycznych.
    Zdarza się jednak, że zamysł
    kombinacji jest bardziej złożony, jak np. wówczas, gdy „wystawienie” ma służyć
    uwiarygodnieniu nowego, znacznie cenniejszego agenta lub jest rodzajem swoistej
    „deklaracji lojalności”. W takim przypadku, moglibyśmy mówić o działaniach zmierzających
    do uwierzytelnienia jakiegoś środowiska służb oraz „podrzuceniu” tematu wyjątkowo
    korzystnego dla układu rządzącego. Za taką interpretacją przemawiałaby
    wcześniejsza gra, zwana „aferą taśmową”, w której ludzie jednej ze służb
    umiejętnie dozowali komprmateriały obciążające niektórych polityków PO-PSL.
    Materiały te były chętnie kolportowane i rezonowane przez żurnalistów „wolnych
    mediów” – z tym zastrzeżeniem, iż nikt nie zadawał pytań – kto jest rzeczywistym
    mocodawcą osławionych „kelnerów”  i  jakie cele przyświecają kombinacji? Warto
    natomiast pamiętać, że jej efekty medialne znacząco pomogły w zwycięstwie
    wyborczym PiS i przyczyniły się do wizerunkowego pogrążenia reżimu.
    Nie można wykluczyć, że efektowne „odstrzelenie”
    TW „Bolka” i towarzysząca temu wrzawa medialna jest kolejnym elementem służącym
    kreowaniu „nowego rozdania” (pozbycie się zużytych, skompromitowanych
    wspólników) i rodzajem doraźnej pomocy
    udzielonej rządzącym przez „niewidzialną rękę” służb. Biorąc pod uwagę przebieg
    poprzedniej kombinacji oraz charakterystykę ówczesnych i obecnie wystawionych
    „celów”, można dostrzec, że negatywne skutki tych działań „zwyczajowo” omijają
    środowisko „ludzi w brązowych butach”.
    Ta hipoteza – szczególnie przydatna dla
    zwolenników tzw. teorii spiskowych, prowadziłaby do konkluzji, że procesy
    polityczne związane z „dobrą zmianą” przebiegają według wzorca i scenariusza
    ludzi służb specjalnych. 
     Jeśli do
    zdarzeń rozgrywanych w III RP przyłożymy miarę działań operacyjnych, pojawia
    się również trzecia, niemniej atrakcyjna teoria. Złożone kombinacje służb
    specjalnych są niekiedy rozgrywane w dłuższym czasie i rozpisane na
    poszczególne elementy. Zdobycie zaufania przeciwnika lub skłonienie go do
    określonych zachowań i reakcji, wymaga nierzadko podjęcia precyzyjnych działań uwiarygodniających.
    Podobnie, jak operacja ulokowania cennego agenta pociąga za sobą konieczność
    „spalenia” pionka lub figury zużytej, tak wykreowanie korzystnej sytuacji, stworzenie
    pożądanej atmosfery lub ugruntowanie fałszywego przeświadczenia, wymagają wcześniejszych
    „zabiegów legalizacyjnych”.  Jeśli
    autorzy kombinacji chcą np. uzyskać efekt wiarygodności pewnych źródeł
    informacji, muszą zadbać, by przeciwnik utrwalił takie przekonanie na podstawie
    wcześniejszych faktów i doświadczeń. Wprowadzenie jednej fałszywej informacji
    bywa wówczas okupione przekazaniem stu informacji prawdziwych. Potencjalne
    „straty” są rekompensowane istotną wagą fałszywki oraz efektami, jakie wywoła w
    obozie przeciwnika.
    Może się zatem zdarzyć, że celem obecnej
    kombinacji jest wprowadzenie do „obiegu publicznego” dokumentów/informacji
    niekorzystnych lub dyskredytujących układ rządzący. Wyobraźmy sobie sytuację,
    gdy w odzyskanych przez IPN „zbiorach Kiszczaka” (bądź w prywatnym archiwum
    innego, prominentnego esbeka) zostaną znalezione dokumenty świadczące o współpracy
    agenturalnej któregoś z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości bądź
    informacje obciążające (kompromitujące) najważniejsze postaci „środowiska
    patriotycznego”. Jeśli wcześniej, z tego samego źródła uzyskano szereg wiarygodnych
    dokumentów, na jakiej podstawie można wykluczyć prawdziwość tego, konkretnego
    przekazu? Kto uwierzyłby, że esbek przechowujący oryginały dotyczące TW „Bolka”
    lub teczki niezwykle cennych agentów, kolekcjonuje w swoich zbiorach pospolite „fałszywki”
    i zbiera informacje pozbawione znaczenia?
    Takie „znalezisko” byłoby cennym elementem rozgrywki
    prowadzącej do rozpisania wcześniejszych wyborów, lub przez długie lata pozwoliło
    eksploatować temat niewygodny dla PiS-u.
    Istnieją przesłanki pozwalające uprawdopodobnić i
    taką hipotezę. Jak wiemy, z publicystą tygodnika "Do Rzeczy" skontaktował
    się wysoki rangą oficer SB, bliski współpracownik Kiszczaka. Przekazał dziennikarzom
    informację, gdzie były szef komunistycznego bezpieki miał ukryć kolejne kartony
    tajnych dokumentów. Ta nadzwyczajna aktywność byłego esbeka i manifestowane
    przez niego „wzburzenie”, nie należy do kanonu zwyczajowych zachowań. Ponieważ
    sprawą zajął się już  IPN, należy się
    spodziewać, że temat będzie kontynuowany, a odkryty zbiór dokumentów może zawierać
    zgoła nieoczekiwane informacje.
    Warto również zwrócić uwagę na zadziwiający pęd do
    jawności życia publicznego i lustracyjne dążenia polityków PO. Andrzej Halicki,
    jeden z czołowych działaczy tej partii, okazał się zwolennikiem udostępnienia
    wszystkich dokumentów jakie znalazły się w tzw. szafie Kiszczaka i orzekł, że  ujawnienie tylko dokumentów dotyczących Wałęsy
    będzie „polityczną rozgrywką ze strony
    Prawa i Sprawiedliwości
    ”. Mając na uwadze genezę KLD-PO (powstałych przy
    udziale byłych esbeków) oraz obecność w tej partii postaci o agenturalnej
    przeszłości, takie zachowanie wobec treści esbeckich archiwów powinno zadziwiać,
    ale też niepokoić. Deklaracje Halickiego wydają się opierać na przeświadczeniu,
    że dokumenty znalezione w „szefie Kiszczaka” nie zawierają żadnej wiedzy
    niekorzystnej dla polityków byłego reżimu.
    Niezależnie od tego,
    która z powyższych hipotez byłaby prawdziwa, jest dla mnie oczywiste, że partia
    pana Kaczyńskiego okaże się bezradna wobec zamysłów tej kombinacji.
    Nieprzypadkowo wspomniałem o zgubnej mitologii „demokracji
    III RP” i istotnej roli „wolnych mediów” w utrwalaniu fałszywych przekazów. Dziś
    reprezentują one stanowisko partii rządzącej i 
    kreują „linię programową” ściśle związaną z interesami politycznymi PiS.
    Ta cecha jest szczególnie widoczna w obszarze spraw związanych z działaniami
    poprzedniego reżimu oraz w ocenie realiów państwa powstałego w Magdalence. Uniemożliwia
    ona kierowanie krytyki i postulatów pod adresem grupy rządzącej i ogranicza autonomię
    wolnej myśli. Ponieważ w interesie PiS leży osłona medialna wyjątkowo słabego i
    pasywnego prezydenta Dudy oraz odstąpienie od rozliczenia najgroźniejszych postępków
    PO-PSL, nie usłyszymy informacji o losach aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI,
    o spustoszeniach dokonanych przez środowisko 
    B. Komorowskiego w sferze bezpieczeństwa, a tym bardziej, o sprawach,
    które podważałyby mitologię „wolnej i demokratycznej” III RP. Dlatego sposób
    uczestnictwa w obecnej kombinacji zostanie ograniczony do rezonowania tylko
    tych treści, które odpowiadają politycznym
    wizjom i strategiom
    partii rządzącej. To z kolei sprawia, że autorzy
    esbeckiej gry mogą czuć się bezpieczni.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    57. lustratorpolski

    https://lustratorpolski.wordpress.com/

    W toku kampanii wyborczej Antoni Macierewicz miał gębę pełną frazesów o likwidacji zbioru zastrzeżonego. Ten bardzo medialny wątek pociągnął także już po mianowaniu Ministrem ON. Aby elegancko wycofać się ze sprawy (nacisk służb, które miał trzymać w garści?), wypuszczono Pana G., który autorytatywnie orzekł, że nie można likwidować tego zbioru. Jak za dotknięciem cudownego wajchadełka, dyskusja w mediach pseudoprawicowych umilkła. A kiedyś wyśmiewali się ze sługusów Platformy, że działają w zależności od przestawienia wajchy.

    Zawsze i wszędzie polecam lekturze Państwa Raport z weryfikacji WSI, jest to źródło informacji nie do przecenienia. Spośród wielu wymienionych wyróżniłem postać Macieja Górskiego, który jako redaktor naczelny Interpressu miał możliwości typowania i lokowania współpracowników „wojska” wśród dziennikarzy. W przeciwieństwie do autorów Raportu mnie zainteresowała działalność Górskiego przed, a nie po 1991 r. W listopadzie 2014 r. wystąpiłem do Oddziału IPN w Warszawie ze stosownym Wnioskiem o przeprowadzenie kwerendy archiwalnej na temat Górskiego. Jak na IPN przeprowadzono ją stosunkowo szybko- bo już po pół roku miałem wyniki w postaci… 4 kartek i 1 pisma przewodniego. Okazało się także, że Górski nie występuje w materiałach woskowych służb specjalnych. Na szczęście Państwa i moje, w ustawie o IPN jest szereg luk i fakt rejestracji Górskiego przez wywiad wojskowy PRL ujawniły dokumenty Służby Bezpieczeństwa i tych materiałów Ministrowie ON zastrzec nie mogli (zjawisko to wspaniale procentuje przy ujawnianiu agentury zagranicznej pionu „N” wywiadu wojskowego PRL z lat 80-tych). O ile w Raporcie wymieniono Górskiego jako współpracownika jedynie WSI, to z kartoteki ogólnoinformacyjnej Biura „C” MSW wynika, że „związek” Górskiego z „wojskiem” trwa od 1971 r.! Obliczam, że jeśli chodzi o osoby żyjące, to Górski jest rekordzistą w długości trwania współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi. Chciałem ocenić jakość tej współpracy, ale żaden z dotychczasowych Ministrów ON nie raczył tego umożliwić.

    Dlaczego teczka Górskiego jest tak chroniona? Pewnie jakiś czas temu zachłystywali się Państwo lekturą „Resortowych dzieci”. Przecież w teczce Górskiego mogą znajdować się materiały na dziennikarzy ulokowanych przez wywiad wojskowy PRL, a nawet na autorów tej książki (żart, ale dopóki istnieje zbiór zastrzeżony możliwości tej nie można całkowicie wykluczyć). Spodziewam się znaleźć w teczce Górskiego listę dziennikarzy- oficerów wywiadu pod przykryciem, których kazano mu zatrudnić na czas służby w kraju (bo na placówkach zagranicznych i w wojsku nie znaleziono dla nich miejsca). Wyniki badań mogłyby (ale nie muszą) wywrócić do góry nogami dotychczasowe wyniki badań środowiska dziennikarskiego.

    Licząc na „dobrą zmianę” wystąpiłem 11.01.2016 r. do Ministra Obrony Narodowej jako wymienionego w stosownym przepisie ustawy o IPN z prośbą o przeniesienie teczki Macieja Górskiego ze zbioru zastrzeżonego do zbioru jawnego IPN. Już po kilku dniach wiedziałem, że nie jest dobrze: Minister zadekretował pismo na… p.o. Dyrektora CAW Sławomira Cenckiewicza. A co ma piernik do wiatraka? W dodatku udostępniono moje dane i moją korespondencję urzędową podmiotowi trzeciemu, który w tej sprawie nie ma żadnych kompetencji. Już wtedy byłem pod wrażeniem umiejętności Ministra Macierewicza, a utwierdził mnie w tym przekonaniu Stanisław Sokół- wicecenckiewicz- odpowiadając na mój list, że CAW nie ma nic wspólnego z IPN.

    Wróżę wielką przyszłość Panu Sokołowi, takich sokołów z politycznym zmysłem ma Macierewicz dookoła siebie multum, wystarczy popatrzeć na frekwencję Biegu „Wilczym Tropem”- na najkrótszym dystansie im. „Lalka”.

    Pan Macierewicz uprawia politykę od wielu lat, metody chowania głowy w piasek i spławiania klientów powinien opanować dużo lepiej. Przekazanie mojego pisma do CAW, mimo imiennego zaadresowania do Ministra, wystosowanego w sprawie urzędowej, uważam za szczyt urzędniczej arogancji i naruszenie prawa do ochrony danych osobowych.

    Jak to wróży zbiorowi zastrzeżonemu? Przypuszczam, że zostanie utrzymany i w tej formie udostępniony wyłącznie pretorianom Macierewicza.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    58. Szafa Kiszczaka. Znamy

    Szafa Kiszczaka. Znamy kolejne dokumenty przekazane IPN
    3 marca 2016 r.
    Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
    Polskiemu w Warszawie, na podstawie postanowienia prokuratora IPN
    w przedmiocie dowodów rzeczowych, przekazał Prezesowi Instytutu Pamięci
    Narodowej trzecią i czwartą...
    Prokuratorzy IPN postanowili zwrócić Marii Kiszczak dokumenty nie podlegające przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.

    Jednocześnie
    prokuratorzy podjęli decyzję o uznaniu pozostałych dokumentów za dowody
    rzeczowe i zatrzymaniu ich w dyspozycji Oddziałowej Komisji Ścigania
    Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, celem ustalenia ich statusu
    prawnego.

    Materiały włączone dzisiaj do zasobu archiwalnego IPN
    będą udostępniane od 8 marca br. w postaci kopii elektronicznych
    w czytelni IPN przy ul. Kłobuckiej 21 w Warszawie.

    Zgodnie z art. 36 ustawy o IPN dokumenty będą udostępniane w celu prowadzenia badań naukowych oraz w celach dziennikarskich.

    Po
    dokonaniu przez prokuratora oględzin kolejnych pakietów ich zawartość
    będzie w analogiczny sposób przekazywana do archiwum IPN i udostępniana.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    59. Protest „Odtajnić aneks do raportu WSI!”

    W sobotę przed Sejmem przy pomniku Państwa Podziemnego odbył
    się protest „W obronie Polski” współorganizowany przez stowarzyszenie
    Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy. Demonstracja spotkała się z
    dużym zainteresowaniem.




    Domagamy się ujawnienia teczek UB, Raportu WSI, zbioru zastrzeżonego, a także dymisji szefa IPN” – pisali organizatorzy, ale to niejedyny powód sobotniego protestu.



    Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy się rozrasta. Jeden z
    lokalnych oddziałów ruchu RKW Siedlce zorganizował 26 lutego pierwszy
    protest dotyczący przekazania do IPN-u materiałów znajdujących się w
    posiadaniu fundacji Archiwum Dokumentacji PRL w Pułtusku. „Żądamy przekazania do IPN akt bezpieki komunistycznej
    – to hasło manifestacji, która odbyła się przed Akademią Humanistyczną
    im. Aleksandra Gieysztora, w której znajduje się magazyn fundacji.

    Sobotni protest nie dotyczył jednak tylko sprawy teczek.





    fot. Filip Błażejowski/Gazeta Polska

    Generalnie jest to protest w obronie Polski. Zbieramy podpisy pod
    dwoma wnioskami referendalnymi. Pierwszym dotyczącym wykupu polskiej
    ziemi przez obcokrajowców i doprecyzowaniu ustawy w zakresie sprzedaży
    jej przez tzw. słupy, co może nastąpić już 1 maja, drugi wniosek dotyczy
    sprawy uchodźców. Uważamy, że decyzje o tym, czy mamy ich przyjmować,
    należy zostawić narodow

    – mówił jeden z organizatorów pikiety Andrzej Zdun. 



    Nasz kraj jest ostatnio atakowany przez wiele osób, które
    pod różnymi pretekstami próbują wymusić ingerencję organów EU w nasze
    polskie sprawy. Powstaje mnóstwo oddolnych inicjatyw, które się temu
    sprzeciwiają, ale przez działanie w rozproszeniu nie są przeciwwagą dla
    doskonale zorganizowanej grupy osób, która zajmuje się działaniami
    dążącymi coraz jawniej do osłabienia pozycji naszego suwerennego państwa
    ” – pisali na facebookowej stronie organizatorzy wydarzenia.





    fot. Filip Błażejowski/Gazeta Polska



    Zamiarem Stowarzyszenia Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy
    było zgromadzenie w sobotę reprezentantów różnych organizacji.



    Tutaj chcemy więc zjednoczyć wszystkich, bez względu na jakąkolwiek
    przynależność i poglądy. My wszyscy, którzy chcemy zawalczyć o to, żeby
    Polska pozostała silnym i suwerennym państwem i mogła decydować sama o
    sobie, musimy teraz zewrzeć szyki i przeciwstawić się naszym
    przeciwnikom
    ” – podkreślali organizatorzy.





    fot. Filip Błażejowski/Gazeta Polska

    http://niezalezna.pl/77260-protest-odtajnic-aneks-do-raportu-wsi-zdjecia



    Formularze do obu wniosków można pobrać na www.stowarzyszenierkw.org


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    60. IPN zlikwiduje zbiór

    IPN zlikwiduje zbiór zastrzeżony? PiS ma projekt ustawy

    Posłowie partii rządzącej przygotowali projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która zobowiązuje prezesa Instytutu do odtajnienia całego zbioru zastrzeżonego – informuje "Rzeczpospolita". Gazeta pisze, że zgodnie z projektem, który posłowie PiS mają złożyć w Sejmie już w tym tygodniu, o odtajnieniu materiałów ze zbioru "Z" miałby decydować prezes IPN w uzgodnieniu z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefem Agencji Wywiadu oraz z ministrem obrony narodowej. Nowela zakłada również reformą Instytutu, włącznie ze zmianą trybu wyboru jego szefa.

    Już w połowie grudnia ubiegłego roku szef MON Antoni Macierewicz zapowiedział, że ze zbioru zastrzeżonego będą wyłączane dokumenty będące w gestii resortu. Oznacza to, że MON uzyska dostęp do tajnych akt. Zdaniem wielu historyków, zbiór "Z" chroni wyłącznie funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB i UB, a także służy do ukrywania prawdy o komunistycznych organach i umożliwieniu zatrudniania byłych agentów w służbach niepodległego państwa.
    Tajne archiwa

    W zbiorze zastrzeżonym znajdują się archiwalia przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz dwie służby wojskowe podległe bezpośrednio ministrowi obrony narodowej: Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI).

    Jak wyjaśnia IPN, są to zarówno akta w formie teczek: administracyjnych, operacyjnych i osobowych, jak również dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnorodnych dzienników ewidencyjnych. W zbiorze tym znajduje się ponadto 655 taśm magnetycznych, zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80.
    Komunistyczni szpiedzy

    W połowie stycznia br. IPN poinformował, że na wniosek szefów ABW i AW odtajniono akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych byłego Departamentu I MSW. Jawne są już dokumenty dotyczące oficerów komunistycznego wywiadu m.in. Wojciecha Czerniaka, Mariana Zacharskiego, Bogdana Libery, Piotra Wrońskiego, Henryka Bosaka, Janusza Luksa, Aleksandra Makowskiego, Andrzeja Derlatki, Sławomira Petelickiego czy Eligiusza Naszkowskiego.

    – Dla historyków badających najnowsze dzieje Polski dokumenty te mogą stanowić nieocenione źródło informacji – uważa prezes IPN dr Łukasz Kamiński. Wnioski o odtajnienie tych materiałów kierowały do prezesa IPN przede wszystkim Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (4 381 jednostek archiwalnych) i Agencja Wywiadu (2 411 jednostek archiwalnych). Ogółem w latach 2011-2015 zbiór zastrzeżony opuściło 10 692 jednostek archiwalnych.

    http://telewizjarepublika.pl/ipn-zlikwiduje-zbior-zastrzezony-pis-ma-pro...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. Maria Dłużewska: Okrągły Stół

    Maria Dłużewska: Okrągły Stół budowaliśmy na zabójstwach trzech księży. Pogodziliśmy się z tym. To kim my jesteśmy?
    http://wpolityce.pl/polityka/284818-maria-dluzewska-okragly-stol-budowal...

    wPolityce.pl: Rozmawiamy po projekcji Pani filmu pt. „Ksiądz”. Pokazała Pani po raz pierwszy m.in. materiały filmowe z wizji lokalnej i zeznania dot. zamordowania ks. Popiełuszki. Widać również ujęcia z sekcji zwłok. Pani film kończy się wskazaniem, że nie wiemy do dziś wszystkiego o śmierci ks. Popiełuszki. Jak to możliwe, jak to rozumieć?

    Maria Dłużewska: To trudno zrozumieć. Jeszcze trudniej z tym żyć. Uważam, że w sytuacji, w której istnieją takie podejrzenia, wątpliwości, nie da się żyć. To bowiem jest jak akceptacja zła i zbrodni. Nie możemy na to pozwolić, to degeneruje całe społeczeństwo i każdego z nas. Jednak to jest wygodne dla pewnych grup. Przecież ujawnienie wszystkich okoliczności zbrodni na ks. Popiełuszce oznaczałaby konieczność rozliczenia sprawców.

    Dziś ustalenie prawdy może być łatwiejsze? Jaruzelski i Kiszczak nie żyją…

    Oni rzeczywiście wymknęli się ziemskiemu osądowi. Jednak wielu innych wciąż żyje. Może się okazać, że prawda nie jest dla nikogo wygodna. Widać mataczenie, ukrywanie, sfingowanie procesu. Ktoś również z tzw. naszej strony musi być w to umoczony. Jestem tego pewna. Również po „naszej” stronie widać choćby zaniechania.

    Pani film ma pobudzać do refleksji o polskim społeczeństwie?

    On ma budzić pytania o to, kim jesteśmy, jak żyjemy i jak powinniśmy żyć.

    Mówiła Pani po pokazie, że mordercy ks. Popiełuszki żyją dziś wśród nas, zaś w III RP istnieje przyzwolenie na to, by zło żyło wśród normalnych ludzi. Z czego to wynika?

    Na pewno u zarania transformacji popełniono grzech. To przekłada się dziś choćby na to, jak postrzegana jest scena polityczna, jak oceniane są zmiany tego, co dzieje się w Polsce. Widać, że z nami wszystkimi stało się coś złego. Trudno powiedzieć, czy to kwestia tresury komunistycznej, w której żyliśmy. Możliwe. Widać, że diabeł ma łatwy dostęp do nas, do człowieka. Lepiej nie myśleć, nie szukać rzeczy przykrych.

    Dlaczego?

    Wtedy musielibyśmy coś zmienić. Mój film to nie jest obraz polityczny, ale raczej składający do rachunku sumienia. Każdego z nas z osobna.

    Ks. Stanisław Małkowski, który jest narratorem w filmie, wspomina o innych zbrodniach na księżach. Ks. Zych, ks. Suchowolec, ks. Niedzielak – również zginęli. To jakoś się wszystko łączy ze sobą?

    To trochę jak po tragedii smoleńskiej. Smoleńsk pociągnął za sobą całą serię kolejnych nagłych i niewyjaśnionych śmierci. Zło powoduje następne zło. Film pokazuje, że w sprawie ks. Popiełuszki też tak było. Ks. Stanisław wymienia na filmie tych, którzy zginęli. Oni byli świadkami. Musieli zginąć. Zginęli również członkowie rodziny adwokatów rodziny ks. Jerzego. Pełnomocnicy mówili za dużo, za otwarcie, więc ich uciszono. Matkę mecenasa Piesiewicza zamordowano za pomocą takiej samej pętli, jakiej użyto przy okazji zabójstwa ks. Popiełuszko. To było niczym pieczęć na całej sprawie.

    Śmierć tych duchownych wciąż pozostaje niewyjaśniona.

    Myśmy Okrągły Stół budowali na zabójstwach trzech księży. Pogodziliśmy się z tym. To kim my jesteśmy? Na jednej zbrodni nigdy się nie kończy. Zawsze są następne. Powinniśmy więc przeciwstawiać się złu.

    Rozmawiał Stanisław Żaryn

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    62. Czy różaniec ks. Jerzego

    Czy różaniec ks. Jerzego doprowadzi nas do prawdy?

    Jakub Jałowiczor

    Film Marii Dłużewskiej o ks. Popiełuszce zostawia widza z pytaniami, na które można odpowiedzieć.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    63. PiS odsłania kulisy planowanych zmian w IPN

    Zawarte w złożonym już projekcie ustawy zmiany zasad działania IPN mają zdynamizować Instytut tak, by „stał się instytucją cieszącą się powszechnym szacunkiem” - podkreślali we wtorek posłowie PiS. Przedstawili też zastrzeżenia jakie mają do działań władz IPN w ostatnich latach.

    Zgodnie ze złożonym w piątek Sejmie projekcie ustawy zmieniającym zasady działania IPN, Instytutowi przyznane mają być m.in. dotychczasowe kompetencje Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Projekt zakłada też poszerzenie zakresu badań IPN i zmiany w trybie wyboru prezesa IPN.

    Ustawa ma usprawnić działalność Instytutu. Ale nie ukrywamy, że mamy sporo zastrzeżeń do działalności Instytutu w ostatnich kilku latach. Te nasze sugestie, uwagi, czy pretensje w różny sposób staraliśmy się artykułować z dość ograniczonym skutkiem

    — powiedział na wtorkowej konferencji prasowej szef klubu PiS Ryszard Terlecki.

    Jak mówił, IPN został powołany, żeby zajmować się aktami SB, upowszechniać wyniki badań nad nimi, oraz żeby „przedstawiać obraz zniszczeń, który wyrządził komunistyczny reżim”.

    IPN w ostatnim okresie nie do końca się z tego zadania wywiązywał, trochę infantylizując swoja pracę, zajmując się różnymi aspektami może zabawnymi, śmiesznymi, okresu komunistycznego, które niekoniecznie odzwierciedlały rzeczywistość tamtych czasów

    — ocenił.

    Według Terleckiego, marnowany był potencjał pracowników IPN.

    Polecano im zajmowanie się sprawami drugorzędnymi w najnowszej historii, często delegując ich do prac, do których szkoda było ich wysyłać

    — stwierdził.

    Poseł PiS mówił też o „katastrofalnym stan wydawnictw IPN”.

    To też nasza pretensja do obecnego kierownictwa: brak sensownej dystrybucji często cennych książek. Magazyny są wypełnione publikacjami, których nikt nie zatroszczył się oto, żeby docierały do opinii

    — dodał.

    Szef klubu PiS mówił też o ograniczonym zakresie działań edukacyjnych i naukowych i „kierowaniu ich na rzeczy uboczne” oraz o częstych, niekoniecznie uzasadnionych wyjazdach służbowych kierownictwa IPN.

    To wszystko sprawia, że chcemy zdynamizować prace IPN, żeby powrócił czas z okresu prezesury świętej pamięci Janusza Kurtyki, żeby Instytut znów stał się instytucją cieszącą się powszechnym szacunkiem i autorytetem, żeby nie było tak drastycznych wpadek jak poszukiwanie dokumentów, które były przechowywane przez osoby prywatne ze złamaniem prawa

    — powiedział Terlecki.

    Z kolei poseł PiS Arkadiusz Mularczyk powiedział, że projektowane zmiany pozwolą Instytutowi na to, by skutecznie „stał na straży polskiej polityki historycznej”.

    Poseł PiS mówił też o niektórych rozwiązaniach przewidzianych w projekcie m.in. likwidacji wyodrębnionego zbioru zastrzeżonego znajdującego się w archiwum Instytutu. Przechowywane w nim akta miałyby być przeanalizowane w uzgodnieniu z szefem MON, Ministrem Koordynatorem Służb Specjalnych oraz szefami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu, pod kątem bezpieczeństwa państwa i ewentualnego utajnienia wybranych materiałów, w oparciu o przepisy ustawy o informacjach niejawnych.

    Nie ma żadnego powodu, aby w demokratycznym państwie prawnym niemal 30 lat po upadku państwa komunistycznego nadal był tak wielki zbiór dokumentów wytworzony przez dawne służby bezpieczeństwa, który byłby nadal przechowywany i ukrywany przed opinią publiczną. Taka sytuacja musi budzić niepokój w kontekście upubliczniania raz po raz dokumentów, które są przechowywane w domach wysokich notabli państwa komunistycznego

    — powiedział Mularczyk.

    Jak dodał, „trzeba ten zbiór szeroko otworzyć. Takie informacje powinny być jawne, o ile nie są wykorzystywane przez obecne służby specjalne”.

    Mularczyk wyjaśnił, że projekt ustawy nie skraca kadencji obecnego prezesa IPN Łukasza Kamińskiego, która upływa w czerwcu.

    Z chwilą wejścia w życie tej ustawy rozpocznie się proces wyboru nowych władz IPN-u. Ta procedura w naszej ocenie zakończy się właśnie w czerwcu

    — podkreślił.

    Projekt przewiduje m.in. nowy mechanizm prowadzenia poszukiwań szczątków osób, które straciły życie walcząc z totalitaryzmem. Wprowadza możliwość prowadzenia tych prac w oparciu o przepisy Kodeksu postępowania karnego. W przypadku odnalezienia szczątków ofiar w każdym postępowaniu będzie prowadzone śledztwo przez prokuratora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

    Przy IPN zostanie stworzona Baza Materiału Genetycznego ofiar represji totalitarnych czy czystek etnicznych. Będą tam przechowywane dane i informacje o krewnych ofiar oraz o zwłokach lub szczątkach osób, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem totalitarnym lub wskutek represji totalitarnych, lub czystek etnicznych od 8 listopada 1917 do 31 lipca 1990 r.

    Nowelizacja rozszerza także zakres czasowy badań Instytutu. Zgodnie z założeniami projektu Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ma zostać zlikwidowana, a jej zadania ma przejąć Instytut. W jego strukturach powołane zostanie Biuro Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej.

    Posłowie PiS proponują również zmianę trybu wyboru prezesa IPN. Miałby go wybierać Sejm za zgodą Senatu, po zasięgnięciu opinii Kolegium IPN-u. Wniosek w sprawie powołania prezesa będzie mogło zgłosić co najmniej 115 posłów. Wybierany byłyby większością głosów. Obecnie prezesa IPN powołuje i odwołuje Sejm za zgodą Senatu, na wniosek Rady Instytutu, która zgłasza kandydata spoza swego grona.

    Kadencja dotychczasowego prezesa IPN wygasałaby wraz z wejście w życie nowelizacji. Wśród wymogów jakie musiałby spełniać nowy jest m.in. posiadanie stopnia naukowego co najmniej doktora oraz brak skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo umyślne ścigane z urzędu.

    Wśród zadań badawczych i edukacyjnych IPN projekt wymienia m.in. upowszechnianie w kraju i za granicą stanowisk i opinii dotyczących najważniejszych dla narodu polskiego wydarzeń historycznych. Zadaniem Instytutu ma być też przeciwdziałanie rozpowszechnianiu w kraju i za granicą informacji i publikacji o nieprawdziwych treściach historycznych, krzywdzących lub zniesławiających Polskę. Ma on także informować o metodach, miejscach i sprawcach zbrodni popełnionych przeciwko narodowi polskiemu oraz wspierać przedsięwzięcia społeczne mające na celu kreowanie patriotyzmu i tożsamości narodowej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    64. 21 marca 2016 r. Naczelnik

    21 marca 2016 r. Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, na podstawie postanowienia prokuratora IPN w przedmiocie dowodów rzeczowych, przekazał Prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej ostatnią partię dokumentów zabezpieczonych 16 lutego 2016 r. w domu Marii Kiszczak.

    Na przekazane materiały składają się:

    — Pisma urzędowe kierowane do Czesława Kiszczaka jako ministra spraw wewnętrznych;

    — Depesze z MSZ (clarisy) adresowane do kierownictwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych;

    — Materiały z prasówki przygotowywanej przez rzecznika prasowego MSW dla ministra;

    — Różne odręczne notatki;

    — Materiały dotyczące posiedzenia Komisji Koordynacyjnej ds. Umacniania Praworządności i Przestrzegania Porządku Publicznego;

    — Opracowanie bez tytułu dotyczące stosunków państwo-kościół przed pielgrzymką Jana Pawła II do Polski w 1983 r.;

    — Odpis postanowienia z 12 stycznia 1957 r. o umorzeniu śledztwa przeciwko Stefanowi Kilanowiczowi vel Grzegorzowi Korczyńskiemu;

    — Oryginał odręcznego listu Adama Michnika z 11 grudnia 1983 r. do ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka, wysłanego z Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie;

    Ponad 1300 fotografii ze spotkań w willi MSW przy ul. Zawrat w 1988 r., w Magdalence w 1989 r., obrad Okrągłego Stołu w 1989 r. oraz z okresu służby Czesława Kiszczaka w organach bezpieczeństwa.

    Na polecenie Prezesa IPN powyższe materiały, jako podlegające przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej, zostały włączone do zasobu archiwalnego IPN i poddane archiwizacji.

    Prokurator IPN postanowił zwrócić Marii Kiszczak dokumenty niepodlegające przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.

    Jednocześnie prokurator podjął decyzję o uznaniu pozostałych dokumentów za dowody rzeczowe i zatrzymaniu ich w dyspozycji Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu celem ustalenia ich statusu prawnego.

    Dokumenty papierowe włączone dzisiaj do zasobu archiwalnego IPN będą udostępniane od 23 marca br. w postaci kopii elektronicznych w czytelni IPN przy ul. Kłobuckiej 21 w Warszawie, a materiały fotograficzne – od 30 marca br.

    Zgodnie z art. 36 ustawy o IPN dokumenty te będą udostępniane w celu prowadzenia badań naukowych oraz w celach dziennikarskich. Osoby ubiegające się o wgląd do tych dokumentów muszą złożyć stosowny wniosek. Formularz dostępny jest pod następującym linkiem: http://ipn.gov.pl/buiad/udostepnianie/wnioski.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    65. Aleksander Ścios

    Aleksander Ścios

    ‎@SciosBezdekretu

    Czekam na spełnienie obietnicy J.Kaczyńskiego z 2007 i decyzję
    @PK_GOV_PL o powierzeniu prok.Witkowskiemu śledztwa w/s zabójstwa ks.Jerzego.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    66. (Brak tytułu)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    67. Tajemnice zbioru zastrzeżonego IPN

    Kartoteki funkcjonariuszy służb specjalnych PRL-u, agentura Departamentu IV, meldunki operacyjne komunistycznego wywiadu, dane tajnych współpracowników działających m.in. w sferze biznesu i mediów składają się na zawartość zbioru zastrzeżonego, tzw. Z, Instytutu Pamięci Narodowej. Znalazły się w nim również dotyczące lustrowanych osób dokumenty, które nigdy nie trafiły do sądów podczas ich procesów lustracyjnych. Jednak odtajnienie tego zbioru nie nastąpi szybko. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, jeszcze do końca I kwartału br. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego kierował do IPN wnioski o przedłużenie okresu zastrzeżenia tajnych dokumentów

    Ujawnienie zbioru zastrzeżonego wstrząśnie polską opinią publiczną – można go jedynie porównać do publikacji „Raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych”. Dziesięć lat temu komisja weryfikacyjna pracująca pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza, na podstawie dokumentów, zgromadziła informacje dotyczące nielegalnej działalności wojskowych służb specjalnych działających po 1990 r. Okazało się wówczas, że wpływy agentury w najważniejszych dziedzinach życia publicznego w III RP mają swój początek w PRL. Raport z weryfikacji WSI objął wyłącznie służby wojskowe – teraz mają być ujawnione zasoby cywilnych służb specjalnych PRL-u.

    Zlustrowani nie do końca

    W ostatnim czasie ze zbioru zastrzeżonego zostały wyodrębnione dokumenty dotyczące nieżyjącego już Roberta Mroziewicza, polityka Unii Wolności, którego lustracja toczyła się przez wiele lat. Teraz okazuje się, że w zbiorze zastrzeżonym były dokumenty, które nigdy nie trafiły do sądu. Robert Mroziewicz był bardzo wpływowym politykiem wywodzącym się ze środowiska Adama Michnika i Jacka Kuronia – od 1992 do 1997 r. przez kolejne rządy (Hanny Suchockiej, Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza) był wiceministrem spraw zagranicznych, a w rządzie Jerzego Buzka pełnił funkcję wiceministra obrony narodowej, zajmując się integracją Polski z NATO.

    Proces lustracyjny Mroziewicza, który rozpoczął się w 1999 r., wywołał burzę. Rzecznik interesu publicznego sędzia Bogusław Nizieński znalazł się na celowniku „Gazety Wyborczej”. W obronę Mroziewicza zaangażowali się m.in. Helena Łuczywo i Piotr Pacewicz, zastępcy Adama Michnika, redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Jacek Kuroń, wówczas polityk Unii Wolności, publicznie skrytykował lustrację, a za okoliczność obciążającą uznał to, że nazwisko Mroziewicza dostało się do publicznej wiadomości przed wyrokiem sądu.

    14 czerwca 2000 r. sąd uznał, że Mroziewicz był kłamcą lustracyjnym, ponieważ nie ujawnił kontaktów z wywiadem i kontrwywiadem PRL podczas pobytu za granicą w latach 70. i 80. W 2002 r. Sąd Najwyższy uwzględnił jego skargę kasacyjną, a w 2007 r. proces o kłamstwo lustracyjne umorzono, ponieważ sąd uznał, że Robert Mroziewicz „działał w błędzie”.

    „Jak poinformował jeden z sędziów Sądu Lustracyjnego, uznano, że R. Mroziewicz w swym przekonaniu złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był agentem, choć »obiektywnie było ono nieprawdziwe«.

    Sędzia wyjaśnił, że w latach dziewięćdziesiątych Mroziewicz kilka razy był dopuszczany przez polskie służby specjalne jako wiceszef MON do tajemnic państwowych, w tym do sekretów NATO (w tej procedurze sprawdza się m.in. związki danej osoby ze specsłużbami PRL, które same w sobie nie uniemożliwiają wydania certyfikatu dopuszczającego do tajemnic). »Lustrowany uznał, że jeśli jest dopuszczony do tajemnic, to jego kontakty z SB nie były współpracą w rozumieniu ustawy; sądził, że gdyby istotnie współpracował, nie wydano by mu tych dopuszczeń« – wyjaśnił sędzia. Zarazem sąd uznał, że obiektywnie była to współpraca w rozumieniu ustawy, bo zachowało się »kilka dokumentów sporządzonych przez Mroziewicza dla SB«. Reasumując: ponieważ Robert Mroziewicz w sprawie swojej współpracy z SB kłamał wcześniej wielokrotnie i zawsze mu się udawało, to miał prawo oczekiwać, że uda się i tym razem. Działał więc »w wyniku błędu« co do oceny sytuacji, ponieważ tym razem jednak wyszło na jaw, że skłamał” – czytamy w książce pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Przewodniczącym składu orzekającego był sędzia Piotr Hofmański; oprócz niego w składzie orzekającym byli sędziowie Jacek Sobczak i Józef Szewczyk.

    Teraz okazało się, że część dokumentów dotyczących Roberta Mroziewicza nigdy do sądu nie dotarła – były skutecznie schowane w zbiorze zastrzeżonym. Według nieoficjalnych informacji nie jest to jedyny przypadek – w „Z” znajduje się znacznie więcej dokumentów, które odsłonią nieznane historie z przeszłości wielu znanych osób.

    Ochrona służb PRL i agentury

    Zbiór zastrzeżony budzi emocje od chwili opisania go w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej z 18 grudnia 1998 r. Składa się on z dokumentów przesłanych od momentu powstania IPN przez szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefa Agencji Wywiadu, szefa Straży Granicznej oraz ministra obrony narodowej, a po reformie służb także przez szefów Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

    Według ustawy, przez określony okres w tajnym zasobie znajdują się dokumenty istotne dla bezpieczeństwa państwa. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, trafiły tam dokumenty dotyczące m.in. agentury wywodzącej się z mediów, biznesu oraz służb. W „Z” do dziś są teczki funkcjonariuszy służb specjalnych PRL, z których większość jest już na emeryturze i trudno wytłumaczyć, dlaczego są oni chronieni ze względu na bezpieczeństwo państwa. Część dokumentów dotyczy agentury powołanego do walki z Kościołem Departamentu IV, w którym pracowali zabójcy księdza Jerzego Popiełuszki – Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala, Waldemar Chmielewski i Adam Pietruszka. Departament IV miał bardzo silnie rozbudowaną agenturę, a odtajnienie dokumentów pozwoli na pokazanie skali problemu.

    W „Z” znalazły się również meldunki, szyfrogramy i korespondencja Departamentu I, czyli wywiadu PRL. Jak cenne są to papiery, świadczą inne tego typu dokumenty, które już zostały ujawnione. Wystarczy przypomnieć korespondencję wywiadu wojskowego PRL-u, czyli Zarządu II Sztabu Generalnego. To właśnie dzięki tej dokumentacji wiadomo o kontaktach Grzegorza Żemka, szefa FOOZ i agenta wywiadu wojskowego, z funkcjonariuszami tej służby – w korespondencji są opisane m.in. zadania, które miał realizować dla wojskowej bezpieki.

    W zbiorze zastrzeżonym IPN w korespondencji wywiadu cywilnego są także wymienieni agenci, którzy realizują zadania dla cywilnej bezpieki – są to m.in. ludzie z kręgów biznesu. Z ujawnionych do tej pory dokumentów wynika, że w biznesie i mediach były osoby zarejestrowane przez cywilną bezpiekę, m.in. Leszek Czarnecki, właściciel Getin Banku, potentat farmaceutyczny Jerzy Starak czy dziennikarz Marek Niedźwiecki.

    Spór o zbiór zastrzeżony

    Chociaż ustawa IPN jeszcze nie weszła w życie, już rozgorzała dyskusja, czy zbiór zastrzeżony ma być w całości ujawniony.

    Byłbym tu bardzo ostrożny. Jest w nim, owszem, sporo materiałów, które nigdy nie powinny się tam znaleźć, ale są również materiały, których ujawnienie może narobić dużo szkód poszczególnym ludziom, krajowi i polskim służbom. Niektóre materiały trzeba jednak obłożyć klauzulami tajności i dobrze pilnować, żeby pod pretekstem badań naukowych nie dotarli do nich np. przedstawiciele obcych służb. Tu muszą obowiązywać stosowne zabezpieczenia

    – mówił w styczniu br. portalowi wpolityce.pl dr Piotr Gontarczyk, historyk z IPN.

    Jak ustaliła „Gazeta Polska”, w pierwszym kwartale tego roku szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotr Pogonowski skierował do IPN cztery wnioski o zastrzeżenie 33 jednostek archiwalnych (akt, które znajdują się pod jedną sygnaturą) oraz zastrzeżenie 113 kart. Oznacza to, że nie będą mogły być one ujawnione ze zbioru zastrzeżonego przez okres, który we wniosku określił szef ABW.

    Nowy prezes IPN w porozumieniu z szefami służb ujawni dokumenty, które przez 26 lat były ukryte przed opinią publiczną – już dziś wiadomo, że klucz tworzenia zbioru zastrzeżonego nie był czytelny i zrozumiały.

    Argument o tzw. tajnych współpracownikach tajnych służb, po 26 latach licząc od daty od likwidacji SB, należy uznać za nietrafny, a wręcz zahaczający o budowanie motywu, który ma za zadanie usprawiedliwić w oczach opinii publicznej kontynuację ukrywania akt operacyjnych komunistycznego aparatu represji. Tymczasem do zbioru zastrzeżonego były wprowadzane dokumenty także bez jakiejkolwiek podstawy merytorycznej, co wprost wynika z dotychczasowych badań. Miało to na celu ukrywanie dowodów zbrodni oraz interesów komunistycznej bezpieki

    – mówi nam Piotr Woyciechowski, ekspert podkomisji ds. nowelizacji ustawy o IPN.

    I dodaje:

    Zapytam retorycznie – co istotnego dla bezpieczeństwa państwa miało ukrywanie przez ostatnie 15 lat w zbiorze zastrzeżonym akt Jerzego Zelnika lub też skazanego w latach 60. w procesie kryminalnym Mariana Kargula vel Kierdela? Na ukrywanie w tajnym zbiorze tych, a także innych dokumentów nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Trzeba go ujawnić jak najszybciej, tym bardziej że jest on skatalogowany i opisany.

    Pierwsze dokumenty ze zbioru zastrzeżonego poznamy najwcześniej za pół roku – wszystko będzie zależało od wyboru nowego prezesa IPN.

    Cały tekst przeczytasz w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    68. Nie było wycieku akt komisji

    Nie było wycieku akt komisji weryfikacyjnej WSI? Prokuratura umorzyło śledztwo ws. aneksu do raportu

    "Umorzone
    zostało śledztwo ws. wycieku ściśle tajnych dokumentów, które miały być
    podstawą do opracowania aneksu do raportu Komisji Weryfikacyjnej ds.
    WSI" - poinformowała stołeczna prokuratura. Decyzję podjęto "wobec braku
    danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa".Śledztwo w sprawie "zaistniałego na przełomie lipca i
    sierpnia 2014 r. w nieustalonym miejscu ujawnienia informacji niejawnych
    o klauzuli "ściśle tajne" zawartych w materiałach
    będących podstawą stworzenia tzw. aneksu do raportu z weryfikacji WSI"
    wszczęto w połowie sierpnia 2014 r. na podstawie informacji tygodnika
    "Wprost". O jego umorzeniu w drugiej połowie marca tego roku
    poinformował w środę portal tvp.info. Ponieważ nie otrzymaliśmy aneksu z Kancelarii Prezydenta,
    postępowanie zostało ostatecznie umorzone. Nie jesteśmy w stanie
    stwierdzić jednoznacznie, czy doszło do ujawnienia, ponieważ nie znamy
    treści dokumentu, z którego dane miały zostać ujawnione -
    powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Michał Dziekański.

    Dodał, że postępowanie to przez pewien czas było zawieszone, gdyż prokuratura oczekiwała na aneks.-
    Po kolejnej informacji, że nie zostanie on nam udostępniony, została
    podjęta decyzja, iż postępowanie będzie umorzone. Oczywiście zawsze może
    być podjęte, przynajmniej aż do czasu przedawnienia ewentualnej
    odpowiedzialności karnej, gdyby np. nastąpiło przekazanie aneksu
    prokuraturze -
    zaznaczył prokurator.

    W 2014 r. "Wprost" podało, że tajne materiały wyciekły z kierowanej przez Antoniego Macierewicza
    Komisji Weryfikacyjnej WSI. Materiały, a konkretnie 47 stron
    opatrzonych adnotacjami "ściśle tajne" i "egzemplarz pojedynczy", miały
    trafić do redakcji latem 2014.

    Śledztwo było prowadzone w oparciu o art. 265 kodeksu karnego, który w
    paragrafie 1. stanowi: "Kto ujawnia lub wbrew przepisom ustawy
    wykorzystuje informacje stanowiące tajemnicę państwową, podlega karze
    pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

    Według tygodnika w 2007 r. na podstawie m.in. tych materiałów miał
    być stworzony aneks do raportu z weryfikacji WSI. Aneks został
    przekazany ówczesnemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który nie
    zdecydował się na jego ujawnienie. Również Bronisław Komorowski nie ujawnił aneksu, dotychczas decyzji takiej nie podjął również Andrzej Duda. Dokument spoczywa w kancelarii tajnej Kancelarii Prezydenta RP.

    Jak pisał "Wprost", z dokumentów miało wynikać m.in., że autorzy aneksu do raportu WSI zbierali informacje mające obciążyć Bronisława Komorowskiego. Według "Wprost" weryfikatorzy przypisywali mu, że patronował podejrzanej fundacji, która wyłudzała pieniądze
    z Wojskowej Akademii Technicznej, używał materiałów WSI do niszczenia
    podwładnych i wreszcie - że miał kontakty z międzynarodowymi handlarzami
    bronią.

    Antoni Macierewicz
    mówił w 2014 r., że autorzy artykułu w tygodniku "nie mają w ogóle
    pojęcia na temat tego, czym w rzeczywistości jest aneks i jaka jest
    prawdziwa zawartość tego dokumentu". Jego zdaniem autorzy nie mieli
    dostępu do materiałów aneksu i dokumentów komisji weryfikacyjnej.Macierewicz oceniał, że to, co się ukazało w tygodniku, to "zebranie informacji z różnych źródeł, różnych materiałów". -
    Aneks ma blisko tysiąc stron, to jest naprawdę dokument dalece
    wykraczający poza tę skromną wiedzę, którą dysponują autorzy tego
    materiału -
    mówił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Dyrektor Centralnego Archiwum

    Dyrektor Centralnego Archiwum Wojskowego prof. Sławomir Cenckiewicz w reakcji na przemówienie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, zaprezentował szokujący stan CAW, jaki przejął „w spadku” po poprzednikach.Szef MON zwrócił uwagę na spartańskie warunki, w jakich przechowywane są archiwalne dokumenty. Na potwierdzenie słów ministra Macierewicza, prof. Cenckiewicz zamieścił na Twitterze kilka fotografii będących potwierdzeniem wyniku audytu w Ministerstwie Obrony Narodowej.

    Nie wszystko możemy ujawnić, bo Polski i wojska szkoda… Ale skoro mój Szef ujawnił własnie kulisy wrażliwości archiwalnej PO/PSL..

    — uzasadnia swój tweet Cenckiewicz (pisownia oryginalna - przyp. red.).

    Grzyby, wilgoć, robactwo, kiedyś gryzonie, żadnych zasad BHP…a tam rękopisy Marszałka i kolekcja gen.II RP

    — relacjonuje historyk.

    Dyrektor CAW nie ma złudzeń co do działań poprzedniej ekipy rządzącej.

    Postkolonialny stosunek do hist. dziedzictwa Polski! próba zwieńczenia dzieła niemiecko-sowieckich okupantów

    — podkreśla prof. Cenckiewicz.
    http://wpolityce.pl/polityka/292679-tak-poprzednie-wladze-traktowaly-nas...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. Seria tajemniczych śmierci

    https://www.wprost.pl/tygodnik/10006879/Seria-tajemniczych-smierci.html


    W ciągu 32 lat od zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki
    w niewyjaśnionych okolicznościach zginęło kilka osób. Wiele wskazuje
    na to, że była to zemsta bezpieki.

    30 listopada 1984 r. nad ranem w wypadku samochodowym pod Białobrzegami
    zginęli dwaj oficerowie Biura Śledczego MSW wraz z kierowcą. Ówczesny
    rzecznik rządu – Jerzy Urban – na konferencji prasowej informował,
    że oficerowie „zajmowali się już ubocznymi okolicznościami sprawy”
    uprowadzenia i zabójstwa ks. Popiełuszki. Wiadomo, że oficerowie byli
    w Tarnowie i Krakowie. Wiadomo, że wieźli ze sobą jakieś dokumenty.
    Z pewnością żadne z tych dokumentów nie trafiło do akt śledztwa
    i procesu toruńskiego. W sprawie śmierci płk. Stanisława Trafalskiego
    i mjr. Wiesława Piątka (oraz młodego kierowcy, który prowadził samochód
    MSW) toczyło się oficjalne śledztwo. 17 kwietnia 1985 r. Sąd Rejonowy
    w Grójcu skazał kierowcę Edwarda Ł., którego uznał winnym spowodowania
    wypadku, na karę trzech lat pozbawienia wolności. W końcu lat 80. Edward
    Ł. nie powrócił do zakładu karnego z jednej z przepustek i ślad po nim
    zaginął. 

    Zemsta na niepokornym mecenasie

    9 maja 1985 r., czyli ponad dwa tygodnie po wyroku Sądu Najwyższego
    wydanym na czterech oskarżonych w procesie toruńskim, w warszawskim domu
    na Saskiej Kępie odnaleziono zwłoki 33-letniej tłumaczki Małgorzaty
    Grabińskiej. Z mieszkania nic nie zginęło. Prawdopodobnie celem sprawcy
    lub sprawców morderstwa była synowa mec. Andrzeja Grabińskiego
    – pełnomocnika pokrzywdzonych podczas procesu toruńskiego. Synowa
    mecenasa mieszkała także na Saskiej Kępie i nosiła to samo imię
    i nazwisko co przypadkowa ofiara nieznanych sprawców. Akta śledztwa
    w sprawie zabójstwa Małgorzaty Grabińskiej zaginęły po 1989 r.
    Prawdopodobnym motywem morderstwa mogła być zemsta na niepokornym
    mecenasie, który podczas procesu toruńskiego reprezentował matkę
    zamordowanego ks. Popiełuszki – Mariannę. 22 lipca 1989 r. wieczorem
    została zamordowana 82-letnia Aniela Piesiewicz – matka mec. Krzysztofa
    Piesiewicza. Piesiewicz był podczas procesu toruńskiego pełnomocnikiem
    pokrzywdzonych: kierowcy Waldemara Chrostowskiego i starszego brata
    księdza Jerzego – Józefa Popiełuszki. Z mieszkania matki mec.
    Piesiewicza nic nie zginęło. Sprawcy morderstwa związali swoją ofiarę
    w taki sam sposób, w jaki został skrępowany ks. Popiełuszko: sznurem
    związane nogi i ręce, połączone pętlą założoną na szyi. Używany
    w porachunkach mafijnych – nazywany duszeniem po włosku – sposób polegał
    na takim skrępowaniu ofiary, że jakikolwiek jej ruch powodował
    zaciskanie pętli i duszenie. Sprawców zabójstwa Anieli Piesiewicz
    nie odnaleziono.

    / Źródło:

    Wprost

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    71. Zbiór zastrzeżony IPN będzie

    Zbiór zastrzeżony IPN będzie odtajniany. Prezydent podpisał nowelizację ustawy

    W ciągu 12 miesięcy nastąpi likwidacja zbioru zastrzeżonego –
    powiedział dla AIP Arkadiusz Mularczyk. Prezydent Andrzej Duda podpisał
    we wtorek nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
    Projekt wprowadza szereg zmian w funkcjonowaniu instytucji, w tym
    odtajnienie zbioru zastrzeżonego. W nim mogą znajdować się utajnione tej
    pory dokumenty potwierdzające współpracę z komunistyczną Służbą
    Bezpieczeństwa znanych osób.

    Najważniejszą zmianą w nowelizacji jest to, że stopniowo odtajniany
    będzie zbiór zastrzeżony IPN, w którym m.in. znajdują się akta tajnych
    służb PRL. – W ciągu 12 miesięcy ma nastąpić jego likwidacja.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    72. CYROGRAF http://bezdekretu.bl

    CYROGRAF
    http://bezdekretu.blogspot.com/2016/05/cyrograf.html
    Aneks do Raportu z Weryfikacji WSI, sprawa zabójstwa księdza Jerzego, strategia bezpieczeństwa narodowego, sądowe zeznania świadka Winiarskiego, publicystyka Wojciecha Sumlińskiego.
    Co łączy te różne tematy i sprawia, że można dopatrywać się w nich wspólnego mianownika? Znajduję jedną, podstawową cechę – wszystkie są związane z osobą Bronisława Komorowskiego i z środowiskiem, któremu patronował były lokator Belwederu. Wszystkie też należą do spraw skrupulatnie przemilczanych i ignorowanych przez Andrzeja Dudę i układ rządzący.
    „Prezydent mówił, że aneks jest dokumentem wymierzonym w niego. Przecież to jest 800 stron tekstu, tam są dokumenty, nazwiska, dane pokazujące przestępcze działania WSI. Jeśli cały ten dokument, w przekonaniu prezydenta Bronisława Komorowskiego, jest wymierzony przeciwko niemu, a jest tam mowa o setkach przestępstw, jest aktem oskarżenia przeciwko niemu, to rzeczywiście Prezydent Komorowski ma się czego obawiać. To pozwala lepiej zrozumieć jego ostatnie działania. Jego działania z ostatnich siedmiu lat, a głównie pięciu lat, są obecnie znacznie lepiej zrozumiałe.” – przypomniał Antoni Macierewicz, w grudniu 2014 roku, komentując sądowe zeznania Komorowskiego w sprawie afery marszałkowej.
    W roku 2007 Komisja Weryfikacyjna WSI przekazała do Instytutu Pamięci Narodowej dokumenty, z których wynikało, że w dniu uprowadzenia księdza Jerzego funkcjonariusze WSW monitorowali działanie grupy esbeckich porywaczy. Wojskowi byli w Górsku - miejscu uprowadzenia, jak również w kolejnych miejscach, do których przewożono księdza Jerzego. W jednym z dokumentów znajdował się zapis, iż wojskowi znaleźli się w tych miejscach w związku z prowadzoną przez nich sprawą „Popiel", a taki kryptonim nosiła akcja inwigilacji księdza przez SB. O związkach „wojskówki” z zabójstwem księdza Jerzego mówił także prokurator Andrzej Witkowski, który od wielu miesięcy oczekuje na przywrócenie do śledztwa w sprawie mordu założycielskiego III RP. Odkrycie tych związków i próba postawienia przed sądem Cz.Kiszczaka i ludzi służb wojskowych, były bezpośrednią przyczyną, dla której prokuratorowi dwukrotnie odbierano śledztwo.
    Obowiązująca obecnie Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP została sporządzona w roku 2014 i jest wynikiem tzw. Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN), zarządzonego w roku 2010 przez byłego lokatora Belwederu. Koncepcje powstałe w ramach SPBN (nad którym m.in. pracowali tacy „eksperci” jak Andrzej Karkoszka, Krzysztof Janik, Adam Rotfeld, Dariusz Rosati, Marek Siwiec czy Zdzisław Lachowski) mimo rażącej ogólnikowości i pseudonaukowego żargonu, zawierały czytelną myśl- współpraca z państwem Putina ma być gwarantem naszego bezpieczeństwa i stabilności. Była to teza kompromitująca - nie tylko w wymiarze politycznym i militarnym, ale naukowym i kompetencyjnym.
    Do szczególnie niebezpiecznych trzeba zaliczyć te pomysły SPBN, w których zawarto zapisy niedorzeczne i nieadekwatne do zagrożeń związanych z ofensywą rosyjską. Zmodyfikowane w tzw. doktrynę Komorowskiego miały kształtować długookresową strategię państwa, decydować o uzbrojeniu Sił Zbrojnych, rozstrzygać o sojuszach oraz kierunkach rozwoju armii i służb specjalnych. Warto pamiętać, że w obszarze bezpieczeństwa narodowego III RP nadal kieruje się „doktryną Komorowskiego”.
    Podczas zeznań sądowych Krzysztofa Winiarskiego, złożonych 30 października 2015 roku w sprawie afery marszałkowej, usłyszeliśmy o wielorakich kontaktach B. Komorowskiego ze służbami rosyjskimi i wschodnioniemieckimi, o poszukiwaniu „haków” na polityków PiS, o „ochronie” byłego prezydenta, mającej ścisłe powiązania z gangsterami, o przestępczych próbach zastraszania i zdobycia tajnego aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, o związkach Komorowskiego z Fundacją ProCivili, zarządzaną przez WSI. Świadek sugerował również kontakty byłego lokatora Belwederu z przemytnikami broni oraz z ludźmi związanymi ze Stasi i z rosyjskim generałem Igorem Kopylowem.
    "Albo Winiarski jest kłamcą i powinien odpowiedzieć, albo mówi prawdę i cała masa ludzi z Bronisławem Komorowskim na czele powinna mieć potężne kłopoty" – uznał Wojciech Sumliński, po wysłuchaniu zeznań Winiarskiego.
    Od wielu lat dziennikarz opisuje postać byłego lokatora Belwederu i otwarcie świadczy o powiazaniach polityka PO. „Bronisław Komorowski był reprezentantem rosyjskich interesów w Polsce. To mocne oskarżenie, ale mam na to wszystko dowody” – stwierdził niedawno Sumliński podczas programu Studio Polska na antenie TVP Info.

    Mogłoby się wydawać, że przedstawione tu tematy znajdą się w centrum uwagi układu rządzącego PiS i na wiele miesięcy wytyczą obszar zainteresowań polityków, prokuratorów i publicystów. Takie przeświadczenie powinien mieć każdy, kto uwierzył w intencje Prawa i Sprawiedliwości lub pokładał nadzieję w prezydenturze Andrzeja Dudy.
    Publikacja Aneksu nie jest nam potrzebna dla rozbudzenia emocji lub zaspokojenia ciekawości pospólstwa, ale po to, by obnażyć i przeciąć patologiczne więzi łączące polityków, biznesmenów i ludzi megasłużb sowieckich. Ten przestępczy triumwirat jest fundamentem tzw. układu III RP. Ujawnienie tych relacji to najżywotniejsza kwestia bezpieczeństwa, która winna być priorytetem władzy deklarującej troskę o sprawy obywateli. Każdy dzień zwłoki oznacza kontynuację mafijnych związków i pozbawia Polaków prawa do wiedzy kształtującej wybory polityczne i świadomość społeczną. Dlatego ten, kto nadal ukrywa Aneks wyrządza Polakom ogromną krzywdę i podtrzymuje patologiczne układy. Przypomnę, że decyzja Andrzeja Dudy o odmowie udostępnienia kopii Aneksu na potrzeby prokuratury, spowodowała już umorzenie śledztwa w sprawie wycieku tajnych dokumentów. Oznacza to, że nie poznamy inspiratorów publikacji tygodnika „Wprost” i nie dowiemy się, kto „grał aneksem” przeciwko politykom ówczesnej opozycji.
    Prawda o męczeństwie świętego Jerzego nie jest nam potrzebna, by szukać sensacji. Nawet nie po to, by stawiać sprawców przed sądem, wznawiać procesy, oskarżać i ferować wyroki. Potrzebujemy jej dlatego, by z tej śmierci wyrosło dobro - takie, jakiego ksiądz Jerzy chciał dla Polski i Polaków.
    Tym dobrem nie jest III RP – twór komunistycznej sukcesji, powstały na zaprzaństwie i depozycie zbrodniczej wiedzy. Wagę ujawnienia rzeczywistych okoliczności śmierci księdza Jerzego, można zrozumieć wyłącznie w perspektywie tzw. transformacji ustrojowej, u której źródeł leży mord założycielski. Logika tego procesu zakładała bowiem, że zabójstwo księdza, a następnie włączenie wyselekcjonowanej opozycji w proces fałszowania zdarzeń, otworzy drogę do układu „okrągłego stołu” i zbuduje fundament „nowego porządku”. Udział w tym zabójstwie ludzi służb wojskowych PRL oraz włączenie agentury w proces fałszowania prawdy, do dziś stanowią najmocniejszą gwarancję obcych wpływów i wytyczają relacje życia publicznego i politycznego.
    Moi rodacy nadal nie rozumieją, że tylko wydarzenia na Majdanie i odwaga Ukraińców uratowały nas od wprowadzenia w życie belwederskich koncepcji bezpieczeństwa, których celem była „redefinicja dotychczasowych tez polityki polskiej”, oparcie jej na gwarancjach udzielanych przez Moskwę i uczynienie z III RP państwa bezbronnego wobec współczesnych wyzwań. Prawna i polityczna ocena tych pomysłów oraz praca nad nową strategią bezpieczeństwa narodowego, jest obowiązkiem służb państwowych i powinnością polityków obecnego układu. Dopóki obowiązuje Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP z roku 2014, nie może być mowy o bezpiecznej Polsce.
    Tymczasem zmiana na stanowisku głowy państwa, nie przyniosła żadnej odpowiedzi na te zagrożenia i nie skutkowała odrzuceniem błędnych decyzji i projektów. Przeciwnie – wszystko, co robi i mówi prezydent Andrzej Duda zdaje się potwierdzać zamiar kontynuacji „idei” SPBN oraz świadczyć o braku rozeznania zagrożeń.
    Kwestia oceny środowiska belwederskiego ma jeszcze jeden wymiar. Przypomniał o nim Sławomir Cenckiewicz w czerwcu 2015 roku – „Obóz polityczny, który odchodzi z Kancelarii Prezydenta to obóz, który zdefiniował przeciwników politycznych jako wrogów. Analiza całego tego materiału o charakterze bardzo często operacyjnym, ten cały olbrzymi potencjał wiedzy musi zostać udźwignięty przez analityków nowego prezydenta”.
    Środowisko Andrzeja Dudy nie tylko nie podjęło tego wyzwania, ale dokonało widowiskowego szalbierstwa, epatując wyborców tzw. raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta RP, który w miejsce rzetelnej analizy przynosi zbiór drugorzędnych banałów i miałkich tematów zastępczych.
    Zeznania sądowe Krzysztofa Winiarskiego wywołały jednodniową sensację, po której zapadła głucha cisza. Powinny zaś wywołać przerażenie i solidną reakcję instytucji państwowych. Gdyby III RP choć w części była państwem prawa i demokracji, a ludzie deklarujący troskę o te wartości nie byli łgarzami, te zeznania winny spowodować polityczne „trzęsienie ziemi”, zmobilizować służby specjalne i prokuraturę, uruchomić czynności sprawdzające i śledcze. Podobnej reakcji należało oczekiwać w związku z oświadczeniami Wojciecha Sumlińskiego i wiedzą, jaką publicznie ujawnia ten dziennikarz.
    Bronisław Komorowski jest bowiem najciemniejszą postacią świata polityki III RP. Jest osobą, za którą rozpościera się cień wielu ponurych tajemnic i niewyjaśnionych spraw. Prezydentura tego człowieka była czasem hańby, destrukcji i nienawiści. To okres, w którym utraciliśmy elementarne poczucie bezpieczeństwa i zdolność do suwerennych działań, w którym znacząco osłabiono potencjał obronny państwa i skierowano polityczne priorytety na „pojednanie” z wrogami Polski. Wyjaśnienie roli Komorowskiego, odkrycie jego związków i afiliacji, powinno być obowiązkiem nowego prezydenta i rządu, który mieni się obrońcą polskich wartości.

    Jak zatem wytłumaczyć, że właśnie w tych sprawach i właśnie tam, gdzie pojawia się kwestia odpowiedzialności politycznej lub karnej B. Komorowskiego, gdzie można dostrzec cień „długiego ramienia Moskwy” i ludzi byłych WSW/WSI, nadal panuje złowroga cisza i ujawnia się niechęć do podjęcia trudnych tematów?
    Jak wytłumaczyć niepokojącą praktykę „omijania” osoby Komorowskiego szerokim łukiem milczenia, a nawet zatajenia informacji mogących naruszyć obecne status quo polityka Platformy?
    Do spraw już wymienionych, dodałbym jeszcze te, w których można dostrzec kontynuację polityki personalnej oraz ucieczkę przed decyzjami ściśle związanymi z oceną komunizmu. Do pierwszych zaliczam pozostawienie ludzi Komorowskiego w kancelarii Prezydenta i w BBN, przedłużenie kadencji M.Gocuła na stanowisku Szefa Sztabu Generalnego WP oraz obecność Lecha Czapli, jako szefa Kancelarii Sejmu.
    Czapla to nie tylko były ZOMO-wiec (pisałem o nim obszernie w tekście „Z ZOMO DO SEJMU” z 10 listopada 2010) ale postać szczególnie zasłużona w przejęciu przez Komorowskiego obowiązków prezydenta RP. To właśnie Lech Czapla, w dniu 10 kwietnia 2010 zwrócił się do Andrzeja Dudy (ówczesnego ministra w Kancelarii Prezydenta) z wiadomością, że w związku ze śmiercią prezydenta Kaczyńskiego obowiązki prezydenta przejmuje Bronisław Komorowski. Podczas kolejnej rozmowy Czapla informował, iż przejęcie obowiązków zostanie podane do wiadomości publicznej w specjalnym oświadczeniu Komorowskiego. Jako podstawę decyzji wskazał rozmowę marszałka Sejmu z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem oraz rosyjski telegram, w którym stwierdzono, iż Lech Kaczyński nie żyje. Minister Andrzej Duda – bez sprawdzenia wiarygodności tych informacji i bez dostępu do rosyjskich dokumentów, przystał na warunki Komorowskiego.
    Pozostawienie Czapli i Gocuła na tak ważnych stanowiskach świadczy o mocnych wpływach byłego lokatora Belwederu i jest widocznym znakiem kontynuacji wyborów personalnych dokonanych przez Komorowskiego.
    Z kolei - odmowa uhonorowania pułkownika Ryszarda Kuklińskiego Orderem Orła Białego, odmowa awansu generalskiego dla polskiego bohatera oraz odebrania szlifów generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi (o co występowały środowiska kombatanckie i minister Antonii Macierewicz) – wydają się nie tylko przejawem prawdziwych intencji prezydenta Dudy, ale wpisują w kontynuację polityki fałszowania polskiej historii. Tu również łatwo dostrzec cień Komorowskiego, bo należał on do gorliwych obrońców TW Wolskiego, a jako prezydent odmówił przyznania Kuklińskiemu OOB. Przypomnę też, że podczas wizyty w Polsce w roku 1998, Ryszard Kukliński domagał się odtajnienia dokumentów z lat 60-tych i 70-tych, które jego zdaniem potwierdzały całkowite uzależnienie LWP od ZSRR oraz służalczość niektórych generałów wobec Sowietów. „Nie chcę niczego podpowiadać – mówił wówczas Kukliński - ale to właśnie Sejmowa Komisja Obrony, na czele, której stoi poseł AWS Bronisław Komorowski, może wystąpić do Ministerstwa Obrony Narodowej z wnioskiem o otwarcie archiwów sztabu generalnego.”
    Komisja mogła, jednak jej przewodniczący nie był zainteresowany apelem Kuklińskiego. Gdy w 1998 roku Prokuratura Wojskowa wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie pułkownika, ówczesny szef sejmowej Komisji ON - Komorowski, na wniosek grupy posłów SLD wnioskował do ministra sprawiedliwości o udostępnienie utajnionego uzasadnienia W. Jaruzelskiemu i grupie generałów LWP. Dla społeczeństwa dokument pozostał do dziś tajny, ponieważ prokuratura tłumaczyła, iż zawiera on "informacje stanowiące nadal tajemnicę państwową".
    Zdecydowanie odrzucam wyjaśnienia, w których zakres obecnych zaniechań w sprawach związanych z Komorowskim tłumaczy się „przypadkowością” lub kładzie na karb „rozważnej taktyki PiS”. W realiach III RP nie pomija się takich rzeczy przez nieuwagę, zaś osoba byłego lokatora Belwederu jest zbyt ważna w jawnych i zakulisowych rozgrywkach. Już w kwietniu 2010 roku pisałem, że wydarzenia z udziałem tego polityka – począwszy od afery marszałkowej, poprzez „prawybory” w PO, aż po skutki zamachu z 10 kwietnia – spinają ten okres niczym logiczna klamra i wyznaczają kierunek, w jakim zmierza III RP. Parasol ochronny nad Komorowskim istniał co najmniej od 2007 roku, przetrwał wszystkie wybory i zawirowania polityczne i doskonale funkcjonuje do dziś.
    Jeśli rządząca partia nie wykazuje woli ujawnienia działań byłych WSW/WSI, ucieka od oceny Komorowskiego i nie zamierza podjąć audytu tej prezydentury, można to wytłumaczyć tylko jedną okolicznością – istnienia układu gwarantującego bezkarność byłego lokatora Belwederu i utrzymanie wpływów ludzi z jego środowiska.
    Skoro publikację Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI zastępują uniki i mętne dywagacje prezydenckich urzędników, zaś wyjaśnienie zbrodni założycielskiej III RP jest zbywane praktyką prymitywnych wykrętów i przerzucania odpowiedzialności – nie ma mowy o przypadku.
    Skoro w miejsce oceny prezydentury Komorowskiego i rzetelnej weryfikacji zeznań świadka Winiarskiego, funduje się nam żałosny „raport otwarcia” i epatuje wyborców kradzieżą sokowirówki – można mówić o świadomych działaniach dezinformacyjnych.
    Jeśli w strukturach belwederskich nadal widzimy ludzi Komorowskiego i doświadczamy kontynuacji jego polityki, zaś obecny prezydent ani myśli o uczczeniu polskiego bohatera i napiętnowaniu sowieckich zdrajców – nie wolno udawać, że jest to sytuacja pozbawiona groźnego kontekstu.
    Dlatego dostrzegam tylko jedno racjonalne wyjaśnienie i jedną hipotezę – „nowe rozdanie”, z udziałem tzw. dobrej zmiany, musiało powstać w wyniku zakulisowych ustaleń i politycznych transakcji, wśród których znalazł się warunek zapewnienia ochrony środowiska byłego lokatora Belwederu oraz zachowania wpływów triumwiratu III RP.
    Ten tekst jest pierwszym, w którym otwarcie stawiam taką hipotezę. Jestem przekonany, że kolejne miesiące pozwolą zweryfikować i ocenić jej prawdziwość.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    73. 28 czerwca br. w czytelni IPN

    28 czerwca br. w czytelni IPN będą dostępne dokumenty zabezpieczone w domu Wojciecha Jaruzelskiego. Wczoraj Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, na podstawie postanowienia prokuratora IPN w przedmiocie dowodów rzeczowych, przekazał Prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej materiały zabezpieczone 29 lutego br. w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim.

    Wśród materiałów są:

    Fragmenty usuniętych z Archiwum MON wojskowych akt personalnych Wojciecha Jaruzelskiego sporządzone odręcznie w dwóch wersjach,
    Kopie stenogramów spotkań w Magdalence z lat 1988-1989,
    Pisma i meldunki kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Zarząd II Sztabu Generalnego i Wojskową Służbę Wewnętrzną Korespondencja z Urzędu do Spraw Wyznań Szyfrogramy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych,
    Dokumenty proweniencji partyjnej kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego, w tym dotyczące stosunków między PZPR a KPZR,
    Notatki służbowe MSW dotyczące niszczenia „tajnej makulatury” w 1990 r.,
    Materiały Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR dotyczące afery „Żelazo”.

    Prokurator IPN postanowił zwrócić wdowie po Wojciechu Jaruzelskim dokumenty niepodlegające przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.

    Na początku marca w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim prokuratorzy zabezpieczyli 17 pakietów dokumentów, które zgodnie z prawem winny być w Instytucie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    74. Weszła w życie nowelizacja

    Weszła w życie nowelizacja ustawy o IPN. Historia jest w jakimś sensie podstawą działań politycznych. A więc jaka historia, taka polityka. Z drugiej strony, nie sposób nie zauważyć, że polityka w niemałym stopniu wpływa na historię, w rozumieniu upowszechniania wiedzy historycznej. W tym przypadku trudna do przecenienia jest rola państwa, począwszy od ustalenia liczby godzin nauczania historii w szkolnictwie publicznym, po regulacje ustawowe dotyczące funkcjonowania Instytutu Pamięci Narodowej. Państwo ma także instrumenty reglamentacji wiedzy historycznej. W tym kontekście warto wspomnieć o tzw. zbiorze zastrzeżonym znajdującym się w zasobach IPN. Krótko po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach usłyszeliśmy deklaracje o jego odtajnieniu. Nowelizacja ustawy o IPN, która wczoraj weszła w życie, nie przewiduje automatycznego ujawnienia całości zbioru. „Zbiór zastrzeżony” to kolekcja akt zawierająca m.in. informacje o głęboko zakonspirowanej agenturze komunistycznych służb specjalnych (być może częściowo przejętej po 1990 roku przez Urząd Ochrony Państwa oraz inne służby), nie tylko działającej w wywiadzie zagranicznym, ale również na „odcinku krajowym” (czyt. w szeregach opozycji przed i po 1980 roku). Do tej pory zasłaniano się argumentem „zagrożenia bezpieczeństwa państwa”, które miałoby niechybnie nastąpić na skutek ujawnienia zastrzeżonego zasobu archiwalnego IPN. Tyle że bez jego ujawnienia nie będziemy w stanie poznać w pełni naszej własnej historii, a niepełna prawda jest zawsze całościowym kłamstwem. Dzięki dokonującej się na raty lustracji wiemy na przykład, że wszyscy przewodniczący strajków w sierpniu 1980 roku na Wybrzeżu i na Śląsku, którzy następnie podpisywali w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu porozumienia z władzami komunistycznymi, które otworzyły drogę do powstania NSZZ „Solidarność”, figurowali w aktach wytworzonych przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajni współpracownicy. Czy to oznacza, że „Solidarność” była wymysłem bezpieki? Żadną miarą. Może jednak prowadzić do wniosku, że komuniści posiadali w swoim ręku instrumenty jeśli nie wpływania, to przynajmniej skutecznego sabotowania działań podejmowanych przez powstającą po Sierpniu solidarnościową „konfederację”. Jakże wiele nowego światła nie tylko na dzieje „Solidarności” w latach 1980-1981, ale również na to, co działo się w Polsce po 13 grudnia 1981 roku i po 1989 roku, rzuca zawartość teczki TW „Bolka”, udostępniona przez wdowę po generale Kiszczaku. Jej lektura pozwala na nowo spojrzeć na prezydenturę Lecha Wałęsy (1990-1995), na podejmowane przez niego decyzje (na przykład zgodę z maja 1992 roku na przekształcenie posowieckich baz wojskowych w „polsko-rosyjskie spółki”), a może jeszcze bardziej na jego zaniechania, na czele z zaniechaniem wykonania programu politycznego, który wyniósł go do władzy w 1990 roku, a który obiecywał dokonanie skutecznej dekomunizacji kraju (co ówcześni przeciwnicy Wałęsy nazywali „siekierką”). Po przeczytaniu tych dokumentów jasne staje się, dlaczego 4 czerwca 1992 roku prezydent Wałęsa wraz z innymi uczestnikami „koalicji strachu” obalał rząd Jana Olszewskiego. Więcej wiedzy, mniej monopolu władzy Informacja oznacza władzę. Złamanie monopolu informacyjnego oznacza ograniczenie władzy. Czym bowiem była lustracja, z powodu której rząd Jana Olszewskiego musiał zostać odwołany? Była właśnie upowszechnieniem wiedzy o zasobach archiwalnych po byłej SB; wiedzy, która do tego momentu była ograniczona tylko do byłych funkcjonariuszy bezpieki (także tych, którzy po 1990 roku przeszli do pracy w UOP) i do „krewnych oraz znajomych” tzw. solidarnościowego ministra spraw wewnętrznych. To dzięki decyzji ministra Kozłowskiego Adam Michnik miał niczym nieograniczony dostęp (pozbawiony zresztą jakiejkolwiek podstawy prawnej) do esbeckich akt, które były w zasobach archiwalnych MSW. Ta kwerenda pozwoliła redaktorowi „Gazety Wyborczej” na pozyskanie bezcennej wiedzy o tym „who is who” (kto jest kim) w obejmującym władzę w Polsce obozie solidarnościowym. Lustracja skutecznie niwelowała ten monopol na wiedzę. Być może informacje, które znajdują się w „zbiorze zastrzeżonym” IPN, należą do takiej właśnie kategorii. Być może po jego ujawnieniu trzeba będzie na nowo pisać historię tzw. transformacji gospodarczej Polski po 1989 roku i rodzenia się wtedy „nowej, polskiej przedsiębiorczości” (na przykład w sektorze bankowym czy medialnym). Przed ujawnieniem tych prohibitów można na ten temat jedynie spekulować. III Rzeczpospolita istnieje już siedem lat dłużej niż Rzeczpospolita Druga. Najwyższy czas, aby młode pokolenia Polaków mogły mieć dostęp do pełnej prawdy nie tylko w odniesieniu do początków instalowania władzy komunistycznej w Polsce (walka Żołnierzy Niezłomnych), ale i do jej końca. A właściwie jej „transformacji”. W pierwszych latach po 1989 roku obowiązywało hasło „zostawcie historię historykom”. Potem okazało się, że chodzi tylko o „słusznych”, „pozbawionych nienawiści” historyków, którzy niekoniecznie dociekliwie szperają w archiwach. Wypada więc mieć nadzieję, że dobra zmiana zajdzie także w tym obszarze. Pilnie potrzeba nowego programu: wiedza historyczna plus. Q Flex Prof. Grzegorz Kucharczyk

    Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/160205,zastrzezona-historia.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. MON odpowiada na jutrzejszą

    MON odpowiada na jutrzejszą publikację Gazety Wyborczej


    Ministerstwo Obrony Narodowej odpowiedziało na tekst zatytułowany
    „Tajny agent Macierewicza”, który ukaże się w jutrzejszym wydaniu Gazety
    Wyborczej.


    W związku z zapowiedzianym na jutro
    tekstem w Gazecie Wyborczej pt. Tajny agent Macierewicza, przesyłam
    Państwu odpowiedzi, jakie zostały dzisiaj przekazane ww. dziennikowi:

    Minister Antoni Macierewicz poznał
    Roberta Luśnię poprzez Wojciecha Ziembińskiego, który polecił go jako
    młodego człowieka do pomocy w Ośrodku Badań Społecznych w 1980 r. O
    zarzutach współpracy Roberta Luśni z SB minister Macierewicz dowiedział
    się w momencie, gdy informację tę przekazał Rzecznik Interesu
    Publicznego weryfikując oświadczenia poselskie. Od razu Robert Luśnia
    został zawieszony, a następnie wydalony z Ruchu Katolicko-Narodowego i z
    koła poselskiego. Jest oczywiste, że wcześniej ani Wojciech Ziembiński,
    ani Antoni Macierewicz nie mogli wiedzieć o związkach Roberta Luśni z
    SB. Luśnia przed 2001 r. nie pełnił żadnej funkcji publicznej
    wymagającej lustrację.

    Minister Macierewicz, nie wie kto był
    oficerem prowadzącym Roberta Luśnię. Z dokumentów, które referowano
    ministrowi wynikało, że chyba nazywał się Nadworny i rozpracowywał
    drukarnię Ruchu Młodej Polski (A. Halla) i środowiska prawicowe.
    Minister nigdy nie miał kontaktów z tą osobą.

    Minister Macierewicz wiedział natomiast,
    że mecenas Lew-Mirski podjął się obrony Roberta Luśni w jego procesie
    lustracyjnym i to wyczerpuje wiedzę ministra w tym temacie.

    Minister Macierewicz NIE utrzymuje
    żadnych kontaktów z Robertem Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o
    współpracy pana Luśni został on wydalony z RKN, było to kilkanaście lat
    temu. Od tamtego czasu minister Macierewicz nie widział się i nie
    rozmawiał z Robertem Luśnią.

    Z panem Konradem Rękasem minister
    Macierewicz spotkał się raz na korytarzu w Sejmie, na początku lat 2000.
    Minister nie utrzymywał i nie utrzymuje żadnych kontaktów z panem
    Rękasem, ani nie zna jego powiązań politycznych. Być może redakcja
    Gazety Wyborczej myli Konrada Rękasa z Aleksandrem Rękasem, który zmarł 2
    lata temu i był wieloletnim trenerem w skokach do wody ministra
    Macierewicza.

    Gazeta Wyborcza pyta o prof. Chrisa
    Cieszewskiego. Minister Macierewicz poznał go na jednej z konferencji
    smoleńskich organizowanych przez prof. Piotra Witakowskiego. Fałszywka
    na temat jego współpracy, którą rozpowszechniały niektóre stacje
    telewizyjne to potwarz. Pan Cieszewski wystąpił do sądu o autolustrację i
    został w pełni i jednoznacznie oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
    Wyrok jest prawomocny.

    Firma Medinvest Corporation, o której
    pisze Gazeta Wyborcza była własnością, wybitnego i zasłużonego, zmarłego
    już działacza polonijnego Janusza Subczyńskiego, który był twórcą
    największej organizacji niepodległościowej w USA o nazwie Pomost. Pan
    Subczyński swoim wysiłkiem wsparł działalność pisma “Głos”. Był to wyraz
    wsparcia dla publicystyki niepodległościowej w Polsce. “Dziedzictwo
    Polskie nie prowadzi działalności od 2007 r. Minister Macierewicz
    posiada 10% udziałów w spółce Dziedzictwo Polskie”.

    Robert Luśnia zwrócił się z prośbą o
    umieszczenie reklam w Głosie i to zostało wykonane. Działo się to w
    latach 90, więc w sposób oczywisty nikt nie wiedział wówczas, że był on
    współpracownikiem SB w środowisku ministra i całego Głosu w latach 80.
    Minister Macierewicz nie ma żadnej wiedzy o umorzonym śledztwie
    wzmiankowanym przez Gazetę Wyborczą. Żadne organy nigdy nie zwracały się
    w tej sprawie do ministra Macierewicza.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    76. MON informuje: Oświadczenie


    MON informuje:

    Oświadczenie

    Gazeta Wyborcza ma przeprosić Antoniego Macierewicza

    Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa wydał postanowienie nakazujące
    spółce Agora SA przeproszenie ministra Antoniego Macierewicza, poprzez
    zamieszczenie przeprosin na pierwszej stronie w wydaniu poniedziałkowym
    Gazety Wyborczej.

    Gazeta Adama Michnika, nie chcąc wykonać postanowienia Sądu, próbuje
    na podstawie nieprawdziwych artykułów atakować ministra Antoniego
    Macierewicza. Przypominam, że atak Gazety Wyborczej ma miejsce w
    momencie zakończenia największych w Polsce po roku 1989 r. ćwiczeń wojsk
    sojuszniczych NATO - Anakonda 16 i po uzyskaniu przez ministra
    Antoniego Macierewicza korzystnych dla Polski zapewnień o stacjonowaniu w
    Polsce wojsk USA i Sojuszu Północnoatlantyckiego, które będą ogłoszone
    za trzy tygodnie na Szczycie NATO w Warszawie.

    W związku z opublikowanym dzisiaj tekstem w Gazecie Wyborczej pt.
    Tajny agent Macierewicza, przesyłam Państwu raz jeszcze odpowiedzi,
    jakie zostały przekazane ww. dziennikowi:

    Minister Antoni Macierewicz poznał Roberta Luśnię poprzez Wojciecha
    Ziembińskiego, który polecił go jako młodego człowieka do pomocy w
    Ośrodku Badań Społecznych w 1980 r. O zarzutach współpracy Roberta Luśni
    z SB minister Macierewicz dowiedział się w momencie, gdy informację tę
    przekazał Rzecznik Interesu Publicznego weryfikując oświadczenia
    poselskie. Od razu Robert Luśnia został zawieszony, a następnie wydalony
    z Ruchu Katolicko-Narodowego i z koła poselskiego. Jest oczywiste, że
    wcześniej ani Wojciech Ziembiński, ani Antoni Macierewicz nie mogli
    wiedzieć o związkach Roberta Luśni z SB. Luśnia przed 2001 r. nie pełnił
    żadnej funkcji publicznej wymagającej lustrację.

    Minister Macierewicz, nie wie kto był oficerem prowadzącym Roberta
    Luśnię. Z dokumentów, które referowano ministrowi wynikało, że chyba
    nazywał się Nadworny i rozpracowywał drukarnię Ruchu Młodej Polski (A.
    Halla) i środowiska prawicowe. Minister nigdy nie miał kontaktów z tą
    osobą.

    Minister Macierewicz wiedział natomiast, że mecenas Lew-Mirski
    podjął się obrony Roberta Luśni w jego procesie lustracyjnym i to
    wyczerpuje wiedzę ministra w tym temacie.

    Minister Macierewicz NIE utrzymuje żadnych kontaktów z Robertem
    Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o współpracy pana Luśni został
    on wydalony z RKN, było to kilkanaście lat temu. Od tamtego czasu
    minister Macierewicz nie widział się i nie rozmawiał z Robertem Luśnią.

    Z Konradem Rękasem minister Macierewicz spotkał się raz na korytarzu
    w Sejmie, na początku lat 2000. Minister nie utrzymywał i nie utrzymuje
    żadnych kontaktów z panem Rękasem, ani nie zna jego powiązań
    politycznych. Ponadto Konrad Rękas nigdy nie pełnił funkcji pełnomocnika
    w Ruchu Patriotycznym. Być może redakcja Gazety Wyborczej myli Konrada
    Rękasa z Aleksandrem Rękasem, który zmarł 2 miesiące temu i był
    wieloletnim trenerem w skokach do wody ministra Macierewicza.

    Gazeta Wyborcza pyta o prof. Chrisa Cieszewskiego. Minister
    Macierewicz poznał go na jednej z konferencji smoleńskich organizowanych
    przez prof. Piotra Witakowskiego. Fałszywka na temat jego współpracy,
    którą rozpowszechniały niektóre stacje telewizyjne to potwarz. Pan
    Cieszewski wystąpił do sądu o autolustrację i został w pełni i
    jednoznacznie oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Wyrok jest prawomocny.

    Firma Medinvest Corporation, o której pisze Gazeta Wyborcza była
    własnością, wybitnego i zasłużonego, zmarłego już działacza polonijnego
    Janusza Subczyńskiego, który był twórcą największej organizacji
    niepodległościowej w USA o nazwie Pomost. Pan Subczyński swoim wysiłkiem
    wsparł działalność pisma „Głos”. Był to wyraz wsparcia dla publicystyki
    niepodległościowej w Polsce. „Dziedzictwo Polskie nie prowadzi
    działalności od 2007 r. Minister Macierewicz posiada 10% udziałów w
    spółce Dziedzictwo Polskie”.

    Robert Luśnia zwrócił się z prośbą o umieszczenie reklam w Głosie i
    to zostało wykonane. Działo się to w latach 90, więc w sposób oczywisty
    nikt nie wiedział wówczas, że był on współpracownikiem SB w środowisku
    ministra i całego Głosu w latach 80. Minister Macierewicz nie ma żadnej
    wiedzy o umorzonym śledztwie wzmiankowanym przez Gazetę Wyborczą. Żadne
    organy nigdy nie zwracały się w tej sprawie do ministra Macierewicza.

    Bartłomiej Misiewicz

    Rzecznik MON

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    77. Dokumenty z Magdalenki,


    fot. PAP/Paweł Supernak

    Dokumenty z Magdalenki, stenogramy rozmów z Wałęsą, materiały
    dotyczące afery "Żelazo". IPN udostępnił dokumenty z domu Jaruzelskiego

    IPN udostępnił we wtorek łącznie 47 jednostek archiwalnych.
    Wśród nich jest teczka MON z aktami personalnymi Wojciecha
    Jaruzelskiego.

    "Porażają brakiem profesjonalizmu"? Nie będzie śledztwa ws. działań IPN u Kiszczaków

    Jak informuje portal tvp.info, Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ uznała, że nie doszło do nieprawidłowości w działaniach prokuratorów IPN podczas przeszukania domu i...

    IPN udostępnił dokumenty z domu gen. Wojciecha Jaruzelskiego

    28 czerwca udostępnione zostały dokumenty z domu gen. Wojciecha Jaruzelskiego, które śledczy IPN zabezpieczyli w lutym bieżącego roku.

    Na przekazane materiały składają się:

    fragmenty usuniętych z Archiwum MON wojskowych akt personalnych Wojciecha Jaruzelskiego sporządzone odręcznie w dwóch wersjach,
    kopie stenogramów spotkań w Magdalence z lat 1988-1989,
    pisma i meldunki kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Zarząd II Sztabu Generalnego i Wojskową Służbę Wewnętrzną Korespondencja z Urzędu do Spraw Wyznań Szyfrogramy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych,
    dokumenty proweniencji partyjnej kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego, w tym dotyczące stosunków między PZPR a KPZR,
    notatki służbowe MSW dotyczące niszczenia „tajnej makulatury” w 1990 r.,
    materiały Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR dotyczące afery „Żelazo”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    78. Antoni Macierewicz: MON jest


    Antoni Macierewicz: MON jest w pełni przygotowane do likwidacji zbioru zastrzeżonego. "Czekamy na nowego prezesa IPN"

    Czekamy na nowego prezesa, bo to on będzie musiał wykonywać. MON jest w pełni przygotowane do likwidacji zbioru zastrzeżonego. Nie ma tam żadnych, w moim najgłębszym przekonaniu, jak i MON,
    dokumentów, które by musiały być ukrywane, że sam fakt ich istnienia
    nie może być udostępniony opinii publicznej. To jest kwestia normalnych
    klauzul ewentualnie, ale na pewno nie istnienia zbioru zastrzeżonego

    — stwierdził Macierewicz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    79. Cywil od Macierewicza

    Cywil od Macierewicza zdegradował pułkownika do stopnia szeregowca. Za kontakty z mediami

    Wojciech Czuchnowski

    18.07.2016

    Piotr Bączek, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego,
    zdegradował do stopnia szeregowca płk. Krzysztofa Duszę. Powód? Kontakty
    z "Wyborczą", TVN, TOK FM, Radiem ZET i RMF. To pierwszy taki przypadek
    w historii służb specjalnych.Orzeczenie o degradacji zostało wydane 14 czerwca. Jak napisał w nim
    szef SKW Bączek, przestępstwo płk. Krzysztofa Duszy polegało na tym, że
    „działając z zamiarem bezpośrednim i nieposiadając [pisownia oryginału]
    upoważnienia Szefa SKW w zakresie kontaktów z mediami, przekroczył swoje
    uprawnienia”. Tu następuje wyliczenie wypowiedzi płk. Duszy udzielonych
    mediom 18 grudnia 2015
    r. Tego dnia, a dokładniej: w nocy z 17 na 18 grudnia Bączek z ekipą
    zaufanych ludzi wkroczył siłowo do pomieszczeń Centrum Eksperckiego
    Kontrwywiadu NATO, którym kierował płk Dusza.

    http://wyborcza.pl/7,75398,20414458,cywil-baczek-degraduje.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. - MON informuje: W związku z

    - MON informuje:

    W związku z dzisiejszym artykułem opublikowanym w jednym z dzienników informuję, że pan Krzysztof Dusza został ukarany karą dyscyplinarną pozbawienia stopnia oficerskiego. Krzysztof Dusza będąc w 2015 r. dyrektorem Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO dopuścił się wyniesienia dokumentów ściśle tajnych i ich nieuprawnionego przechowywania. Część z tych dokumentów dotyczyła tajnych operacji międzynarodowych, część tragedii smoleńskiej.

    Z dniem 24 maja 2016 r. na mocy decyzji Szefa SKW, zostały cofnięte wydane funkcjonariuszowi poświadczenia bezpieczeństwa uprawniające go do dostępu do informacji niejawnych krajowych i międzynarodowych. Ponadto warto zaznaczyć, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w związku z nieuprawnionym przechowywaniem dokumentów niejawnych przez niektórych funkcjonariuszy SKW oddelegowanych do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.

    Równocześnie informuję, że CEK NATO po koniecznych zmianach kadrowych i organizacyjnych przeprowadzonych w porozumieniu z naszymi zagranicznymi partnerami działa sprawnie.

    Bartłomiej Misiewicz

    Rzecznik prasowy MON

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    81. Aleksander Ścios NIE BĘDZIEMY RAZEM. KONKLUZJA

    http://bezdekretu.blogspot.com/2016/08/nie-bedziemy-razem-konkluzja.html
    (...)

    Zaiste - trzeba też pogardy dla rozumu i własnych
    aspiracji, by nadal powtarzać mantrę o „wybitnych
    strategach
    ”, „cierpliwości” i „mobilizacji”.
    Nie mam zdolności do takiej wiary i poświęceń.

    Kończąc publicystyczną „przygodę” ze środowiskiem PiS-u, nie odmówię sobie jednak szczególnej
    konkluzji - wyrażonej w formie pytań. Ze świadomością, że nie uzyskam na nie
    odpowiedzi i bez nadziei na zrozumienie moich intencji.
    Pytam tych, którzy po
    ośmiu latach rządów sukcesorów komunizmu przejęli władzę i mienią się dziś „patriotyczną reprezentacją narodu”
    dlaczego oszukujecie moich rodaków?
    Dlaczego Obcych każecie nazywać „opozycją”, a komunistyczną hybrydę - państwem
    prawa i demokracji?
    Dlaczego mieszacie dobro ze złem i na zwodniczym mezaliansie
    Polaków z apatrydami pozorujecie odbudowę narodu ?
    Dlaczego własne zaprzaństwo, słabość i
    koniunkturalizm okrywacie komunistycznym hasłem „spokój – dialog – kompromis” i chcecie zamazać nieprzekraczalne granice
    regułami narzuconymi przez wrogów?
    Czemu sięgacie po semantyczne szalbierstwo i tchórzliwie
    odmawiacie rzeczom ich  właściwego
    imienia?
    Kto dał wam prawo ukrywać prawdę o państwie
    zbudowanym na zabójstwie księdza Jerzego? Kto pozwolił taić wiedzę o
    życiorysach utytułowanych kapusiów i pod osłoną „zbiorów zastrzeżonych” chronić pospolitych bandytów ?
    Kto kazał wam wybierać „mniejsze zło” i wbrew wiedzy Polaków dokonywać geszeftów ze zgrają
    twardogłowych typów?
    Dostaliście od nas władzę po
    to, by mizdrzyć się do zamordystów i zapewniać eurołajdaków, że w III RP „
    demokracja ma się dobrze”?  
    Zaufano wam dlatego, byście mogli celebrować „prawa opozycji” i „budować wspólnotę” z apatrydami?
    Wybrano was po to, żeby ułatwić kariery waszych kompanów
    – głupowatych pismaków, „ekspertów” z
    bożej łaski, zniewolonych dogmatami „intelektualistów
    i zwykłych cwaniaków?
    Otrzymaliście od wyborców pełnię władzy, by dla partyjnych
    korzyści przyjmować pozę „ofiary” i bezmyślnie liczyć dni do odejścia jakiegoś sędziego?
    Kiedy przedstawicie Polakom rzetelny bilans rządów
    PO-PSL i prezydentury Komorowskiego – bez medialnych inscenizacji i tragikomedii
    o „sokowirówkach” ?
    Kiedy swoich sejmowych towarzyszy posadzicie na
    więziennych pryczach, pokażecie kulisy umowy gazowej, kradzieży polskich
    stoczni, afery marszałkowej i setek innych występków dzisiejszej „opozycji” ?
    Czy zrezygnujecie z propagandowych spektakli dla
    gawiedzi, z tropienia politycznych „płotek
    i epatowania trzeciorzędnymi „aferami”?
    Jak zamierzacie rozprawić się z działalnością
    ośrodków propagandy, oczyścić życie publiczne z ruskich rabów i zgrai agentury
    wpływu?
    Kiedy stworzycie polski wymiar sprawiedliwości – bez
    peerelowskich sługusów i ćwierćinteligentów w sędziowskich togach?
    Czy zbudujecie polską policję - wolną od wzorców
    milicyjnej „władzy”, profesjonalną i służebną wobec obywateli ?
    Kiedy przestaniecie hołubić szemranych „biznesmenów” i  strażników esbeckiej kasy, kiedy zwrócicie
    Polakom media zbudowane na zagrabionym majątku ?
    Jak naprawicie krzywdy wyrządzone przez poprzedni
    reżim, zadośćuczynicie ludziom dotkniętym agresją policji, służalstwem prokuratur
    i bezprawiem sądów?  
    Czy przywrócicie im poczucie sprawiedliwości i
    pewność, że państwo nie jest ich wrogiem?
    Kiedy zapewnicie Polakom choćby minimum
    bezpieczeństwa – bez groźby obcych kombinacji, skutków akcji hybrydowych i arogancji
    politycznej agentury wpływu?
    Pytam również - jak
    możecie stawiać na piedestale prezydenta, który działa wbrew interesom
    obywateli i ukrywa przed Polakami informacje o istnieniu i zawartości Aneksu do
    Raportu z Weryfikacji WSI?
    Czemu stworzyliście ten fałszywy „projekt pijarowski” i każecie wierzyć
    wyborcom, że mają reprezentanta na czas najgroźniejszych wyzwań?
    Dlaczego chronicie tajemnice środowiska b. WSI i
    postępki reżimu belwederskiego, ignorujecie sądowe zeznaniach świadka
    Winiarskiego i wiedzę o byłym lokatorze Belwederu?
    Dlaczego Polacy mają płacić emerytury funkcjonariuszom
    obcego reżimu, swoim nadzorcom i prześladowcom?
    Kto zdecydował, że spod zapisów waszej ustawy „dezubekizacyjnej”
    wyłączyliście najwierniejszych sługusów okupanta – ludzi komunistycznych służb wojskowych
    i „czerwoną generalicję” LWP ?
    Czemu zachowujecie na stanowiskach urzędników
    powołanych przez Komorowskiego, celebrujecie jego kompromitujące „doktryny” i „strategie bezpieczeństwa narodowego”, podążacie drogą jego „koncepcji” i  „sojuszy
    strategicznych
    ”?  
    Jakim prawem powołujecie
    się na tradycję Żołnierzy Niezłomnych, jeśli głosicie postulat „konsensusu” z sukcesorami komuny i „porozumienia” z antypolską hołotą?
    Co wy – zwolennicy niewolniczego „georealizmu” i „przyjacielskich relacji” z Niemcami i Rosją - macie wspólnego z
    tradycją II Rzeczpospolitej?
    Co was łączy z walką o Niepodległą, skoro sowieckiego
    bękarta uznajecie za trwały element polskości i w panice uciekacie przed  dychotomią My-Oni?
    Ile utworzyliście grup
    eksperckich, środowisk doradczych i naukowych, dla wyjaśnienia sprawy zamachu
    smoleńskiego, jak wielkie środki przeznaczyliście na ten polski obowiązek ?
    Gdzie – po roku waszych rządów, są zespoły
    najlepszych prawników i prokuratorów, stawiających zarzuty zdrajcom i ich
    pomagierom?
    Co zrobiliście na arenie międzynarodowej, by
    prawda o zamachu ocaliła Europę przed kolejną agresją Putina?
    Kiedyż to oczyściliście służby III RP z esbeckich
    złogów, z nieudaczników i ludzi współpracujących z wrogiem, że ośmielacie się zapewniać,
    iż służby te gwarantują Polakom bezpieczeństwo?
    Dlaczego każecie wierzyć, że człowiek, który świadomie
    ucieka od trudnych tematów i stoi na straży tajemnic Belwederu, jest
    prezydentem na miarę polskich wyzwań i ambicji ?  
    Dlaczego rodakami
    nazywacie postaci, które na nienawiści oparły swoją władzę, drwiły  z praw ludzkich i boskich i chciały nas „pojednać” z wrogami polskości?
    Mamy zapomnieć o zdradzie hierarchów „jednających” Kościół z wysłannikami
    kremlowskiego bandyty, o ich haniebnych nawoływaniach do „pojednania zrodzonego z krwi”?
    Mamy przyklasnąć kłamstwom o „zasypywaniu podziałów”, których nie stworzyli Polacy i uczestniczyć
    w „odbudowie wspólnoty” z tymi,
    którzy żałobę po śmierci rodaków nazywali „nekrofilią”
    i szydzili z osób modlących się przed krzyżem?
    Dlaczego mamy zaufać partyjnym „mężom stanu”,
    którzy od lat popełniają kardynalne błędy i już raz oddali władzę za miraże parlamentaryzmu i demokracji III RP? Kto
    zagwarantuje, że za cenę tego samego mitu, ponownie nie wystawią Polaków na
    hańbę i upokorzenia?
    Mamy polegać na politykach, którzy w 2010 roku
    wygasili potencjał narodowej mobilizacji 
    i skierowali go na polityczne manowce?
    Mamy wierzyć partyjnym „strategom”, którzy otrzymawszy od nas pełnię władzy i przywilej
    zaufania społecznego, dobrowolnie weszli w pułapkę
    demokracji
      i poddali swoje działania
    osądowi unijnych nieprzyjaciół?
    Mamy ufać, że ludzie, którzy boją się dotknąć
    sprawy mordu założycielskiego sprzed
    30 lat, unikają sądzenia zbrodniarzy i rozprawy z sądową kliką, znajdą odwagę wyjaśnienia
    zamachu smoleńskiego?
    Mamy oczekiwać prawdy o tej zbrodni od wyznawców tchórzliwego
    georealizmu” i piewców unijnej „integracji”?
    Mamy patrzeć przychylnie, gdy wciąż pozwalają Obcym
    montować kampanie nienawiści i oczerniać nasz kraj przed międzynarodową
    hałastrą?
    Mamy uznać, że po ośmiu latach tragedii rządów
    PO-PSL, po setkach aktów zdrady i zuchwałego bezprawia, najpilniejszą potrzebą
    społeczną był „program 500 +” i
    szukanie „kompromisu” z nienawistną
    watahą? 
    I dlaczego mielibyśmy wierzyć, że szczytem polskich
    aspiracji jest populistyczne rozdawnictwo i roszady w spółkach skarbu państwa,
    zaś lokowanie miernot w miejsce łajdaków zapewni nam budowę uczciwego państwa?
    Co odróżnia wyborców
    Andrzeja Dudy od wyznawców Komorowskiego, jeśli nie mają odwagi pytać - o
    przyczynę zatajenia Aneksu, o sprzeciw wobec honorowania płk. Kuklińskiego, o odmowę
    likwidacji komunistycznych „trybunałów” i ucieczkę od rozliczenia poprzedniej
    prezydentury?
    Co odróżnia luminarzy „wolnych mediów” od ich
    kolegów z GW,TVN-u i Polsatu, jeśli chodzą po tych samych ścieżkach obłudy i z
    jednakowym tchórzostwem ukrywają przed Polakami tematy niewygodne dla grup trzymających władzę
    Czym zwolennicy pana Kaczyńskiego różnią się od
    pogardzanych „lemingów”, skoro sami
    krępują wolną myśl i ograniczają aspiracje do miary potrzeb partyjnych
    politruków?
    Jaka oddziela ich granica od niewolników
    politpoprawności, jeśli i oni wiedzą – co, gdzie i jak można powiedzieć, by nie
    podpaść pod miano „radykała” i „wroga” partii rządzącej?
    Mamy wierzyć, że pisowscy  głosiciele pluralizmu
    staną się nagle odkrywcami prawdy i odważą na czyny, jakie ludzie honoru
    podejmują wobec zdrajców ojczyzny?
    Mamy sądzić, że polityczne wydmuszki, zapewniające Polaków o kwitnącej demokracji, zachowają się jak mężczyźni i wzorem śmiałych
    Norwegów rozprawią z rodzimą bandą quislingowców
    ?
    Kto boi się powiedzieć
    Polakom, że część populacji zamieszkującej nad Wisłą nie należy do narodowej
    wspólnoty i jest bękartem nieprawego
    związku komunizmu z polskością, nie powinien stroić się w patriotyczne szaty
    ani pozorować budowy wolnego państwa.
    Komu milsze umizgi do eurołajdaków i załgana mitologia
    demokracji
    , niech nie mami nas obroną polskości i  polskiej racji stanu.
    Kto zwodzi wyborców kłamstwem „zgody budującej” i ukrywa prawdę o
    genezie tego państwa, już prowadzi nas na manowce.
    Nie da się zbudować Niepodległej na kompromisie Obcych z Polakami. Kto
    próbuje podobnego szalbierstwa, drwi z naszych marzeń i narodowych aspiracji.

    Z takimi - nie chcę mieć nic wspólnego

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    82. Macierewicza nie chroni

    Szef MON Antoni Macierewicz, tak jak wiceminister sprawiedliwości Patryk
    Jaki, może mieć proces cywilny. W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie
    uznał, że Macierewicza nie chroni immunitet poselski za ostre słowa o
    byłym szpiegu współpracującym z WSI.

    To druga decyzja sądu w ciągu kilku ostatnich
    dni, która dotyczy granic immunitetu poselskiego. W ubiegły piątek
    stołeczny sąd uznał, że immunitet nie chroni wiceministra Patryka
    Jakiego za pomówienie podczas debaty sejmowej posła PO.

    W
    czwartek stołeczny sąd zdecydował, że immunitet nie jest też
    przeszkodą, by prowadzić cywilny proces o ochronę dóbr osobistych, jaki
    wytoczył Antoniemu Macierewiczowi emerytowany szpieg Aleksander
    Makowski. Makowski w PRL-u był w SB, potem współpracował z WSI.

    Makowski
    pozwał obecnego szefa MON za słowa z konferencji prasowej PiS w Sejmie w
    styczniu 2014 r. Polityk jako poseł i wiceszef PiS informował na niej o
    swoich zastrzeżeniach do pracy Makowskiego dla WSI. Powołał się na
    oceny pracy szpiega formułowane przez byłego szefa UOP Zbigniewa
    Siemiątkowskiego, oraz oficerów prowadzących Makowskiego. Były one
    niekorzystne dla byłego szpiega. Macierewicz przywoływał na konferencji
    opinie, że m.in. może on być konfabulantem inspirowanym z zewnątrz.

    O
    Aleksandrze Makowskim zrobiło się głośno w 2007 r. po opublikowaniu
    raportu z weryfikacji WSI - Macierewicz był szefem komisji
    weryfikacyjnej. Szpieg został w nim wymieniony w kontekście operacji
    specjalnych w Afganistanie.

    Potem wygrał w
    sądzie proces o ten raport z MON. Sąd nakazał MON przeprosiny za podanie
    w raporcie nieprawdziwych informacji o jego rzekomych nadużyciach i
    "hochsztaplerstwie" oraz za ujawnienie szczegółów jego działalności.

    Podczas
    konferencji w 2014 r. Macierewicz mówił, że trwa kampania reklamowa,
    która przedstawia Makowskiego jako polskiego Jamesa Bonda, który
    uratował ojczyznę.

    Emerytowany szpieg pozwał
    go za jedno zdanie z końca konferencji. Przyciskany pytaniami przez
    posła Ruchu Palikota Artura Dębskiego wiceszef PiS powiedział, że za
    "śmierć polskich żołnierzy w Afganistanie odpowiadają tacy ludzie jak
    Aleksander Makowski i reklamujący ich ludzie".

    Były szpieg chce przeprosin w mediach oraz 50 tys. zł na rzecz fundacji Sprzymierzeni z Grom.

    W
    czwartek odbyła się pierwsza rozprawa. Do sądu przyszedł Makowski ze
    swoim pełnomocnikiem i mec. Lew Mirski, reprezentujący szefa MON
    (Macierewicza nie było z powodu dzisiejszej konferencji podkomisji
    smoleńskiej w Sejmie).

    Mec. Mirski chciał,
    by sąd odrzucił pozew z powodu immunitetu poselskiego. Przekonywał, że
    Macierewicz wypowiadał się jako poseł. Mówił, by o immunitecie
    zdecydował Sejm. Nie dodał, że PiS ma dziś w nim większość.

    -
    Macierewicz wskazał patologię układu w WSI. Podzielił się tym w Sejmie i
    był do tego zobowiązany. Poseł ma obowiązek kontaktować się z wyborcami
    - podkreślał mec. Mirski.

    Dodał, że polityk
    mówił o sprawach, którymi się sam zajmował - robił to jako szef MON i
    szef komisji weryfikacyjnej WSI. - Jego wiedza musi trafić do
    społeczeństwa - podkreślał Mirski.

    Zapewniał,
    że Macierewicz nie zarzucił Makowskiemu morderstwa. - To był ciąg
    myślowy, że osoba która się nie nadaje, może doprowadzić do przykrych
    następstw [podczas misji wojskowej w Afganistanie] - mówił adwokat.

    Sędzia
    Marcin Borcuch zdecydował jednak, że pozew z powodu immunitetu nie
    będzie odrzucony. Sędzia przypomniał, że ustawa o wykonywaniu mandatu
    posła i senatora daje ochronę parlamentarzyście podczas zgłaszania
    wniosków w Sejmie, wystąpień lub głosowania na posiedzeniach Sejmu, na
    posiedzeniach klubów, a także w związku z inną działalnością związaną
    nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu.

    -
    Ustawa nie wymienia wypowiedzi na konferencjach prasowych - zauważył
    sędzia. Analizował jednak, czy te wypowiedzi są wymienioną w ustawie
    "inną" działalnością poselską. - Owszem poseł ma obowiązek informowania
    wyborców, ale chodzi o informacje o jego pracy i Sejmu - zauważył
    sędzia. - Immunitetem są objęte wypowiedzi o ustawach, przebiegu pracy
    nad nimi.

    Przypomniał wyrok Sądu Najwyższego, w którym ograniczono właśnie immunitet, jeśli poseł naruszył czyjeś dobra osobiste.

    Sędzia
    Marcin Borcuch orzekł więc, że Macierewicz nie wykazał, że jego
    wypowiedź ma związek z pracą w Sejmie. - To, że konferencja była w
    Sejmie i wypowiadał się na niej poseł, to za mało - uzasadniał sędzia.
    Podkreślał, że Macierewicz dzielił się wiedzą, którą zdobył podczas
    sprawowania innych funkcji.

    Proces na razie nie będzie się jednak toczył. Sąd poczeka na uprawomocnienie się swojej decyzji.

    Mec.
    Lew Mirski mówił po rozprawie: - To suwerenna decyzja sądu. Nie mam
    przekonania, czy będę ją skarżył, bo jak sąd to podtrzyma, to ten pogląd
    [ograniczenie immunitetu w sprawach o ochronę dóbr osobistych] się
    utrwali - mówił Mirski. Zapewniał, że jego klient nie zasłania się
    immunitetem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. Co dalej ze zbiorem zastrzeżonym?

    Kolegium IPN z udziałem przedstawicieli MON i służb specjalnych spotka się dzisiaj w sprawie ustalenia zasad odtajniania dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego. W zbiorze zastrzeżonym znajdują się akta służb PRL „aktualne dla bezpieczeństwa państwa”.

    To spotkanie ma na celu ustalenie zasad, zgodnie z którymi będziemy odtajniać dokumenty z tzw. zbioru zastrzeżonego. Wprowadzenie tych zasad jest bardzo ważne, ponieważ do tej pory w tej sprawie panował pewien woluntaryzm

    —powiedział przewodniczący Kolegium IPN prof. Jan Draus.

    W spotkaniu Kolegium IPN wezmą udział m.in. minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, przedstawiciele MON, w tym najprawdopodobniej szef resortu obrony Antoni Macierewicz, a także przedstawiciele ABW, Agencji Wywiadu i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

    Prof. Draus, pytany o ewentualne zdjęcie lub nadawanie klauzul tajności dokumentom ze zbioru zastrzeżonego, powiedział, że temat ten będzie poruszany na spotkaniu. Obecne prace dotyczące zbioru zastrzeżonego polegały wyłącznie na przeglądzie zbioru, natomiast nie były jeszcze podejmowane decyzje dotyczące nadawania klauzuli tajności poszczególnym dokumentom.

    Kolegium IPN jest za odtajnieniem zbioru zastrzeżonego i jeżeli po 12 miesiącach od wejścia w życie znowelizowanej ustawy dokumentom ze zbioru nie zostaną nadane klauzule tajności, to z mocy prawa staną się one jawne

    —dodał przewodniczący Kolegium IPN.

    Zgodnie ze znowelizowaną w tym roku ustawą o IPN zbiór zastrzeżony został zlikwidowany (przepisy weszły w życie w czerwcu br.). W zbiorze znajdują się akta, które w opinii współczesnych służb mogą być nadal istotne dla bezpieczeństwa państwa, dlatego IPN nie mógł ujawniać ich na ogólnych zasadach.

    Zgodnie z nowelizacją, za przegląd tych dokumentów odpowiadają szefowie ABW i Agencji Wywiadu, minister koordynator służb specjalnych, szef MON i komendant główny Straży Granicznej (w odniesieniu do dokumentów wytworzonych przez b. Wojska Ochrony Pogranicza). Po analizie mają oni zdecydować, które dokumenty otrzymają klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a które staną się dokumentami jawnymi.

    W ciągu ostatnich pięciu lat ponad 16 tysięcy jednostek archiwalnych zostało wycofanych ze zbioru zastrzeżonego. W ubiegłym roku zbiór ten zmniejszył się o ponad 6,8 tys. jednostek archiwalnych. IPN podkreślał, że to w jego dotychczasowej historii największa liczba jednostek przekazanych do ogólnodostępnej części archiwum Instytutu. Wśród udostępnionych materiałów były m.in. akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW.

    Na początku roku - jak podawał IPN - zbiór zastrzeżony liczył 417 metrów. W zbiorze zastrzeżonym są archiwalia przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz dwie służby wojskowe podlegające bezpośrednio ministrowi obrony narodowej: Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI). Są to akta w formie teczek - administracyjnych, operacyjnych i osobowych oraz dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnego typu dzienników ewidencyjnych. W zbiorze umieszczono również 655 taśm magnetycznych zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX w. (PAP)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. Komunikat Kolegium IPN - 19 września 2016

    19 września 2016 r. odbyło się posiedzenie Kolegium IPN poświęcone ocenie kryteriów nadawania klauzul tajności w ramach przeglądu dokumentów znajdujących się w wyodrębnionym, tajnym zbiorze w archiwum IPN, o którym mowa w art. 19 ustawy z dnia 29 kwietnia 2016 r. o zmianie ustawy o IPN - KŚZpNP oraz niektórych innych ustaw.

    W spotkaniu uczestniczyli: Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej, Mariusz Kamiński – minister koordynator służb specjalnych, członek Rady Ministrów, prof. Piotr Pogonowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Tomasz Zdzikot, podsekretarz stanu MSWiA oraz gen. bryg. Straży Granicznej Jacek Bajger, zastępca komendanta głównego Straży Granicznej, płk Krzysztof Gawęda, dyrektor Biura Ochrony Informacji Komendy Głównej Straży Granicznej, ppłk Piotr Rosłaniec, naczelnik Wydziału Ewidencji i Przetwarzania Danych Zarządu Operacyjno-Śledczego KG SG.

    Ze strony Instytutu obok członków Kolegium uczestniczyli dr Jarosław Szarek – prezes IPN, zastępcy prezesa dr hab. Krzysztof Szwagrzyk oraz dr Mateusz Szpytma, a także dr Marcin Stefaniak , dyrektor generalny IPN.

    W trakcie spotkania omówiono zasady związane z przeglądem byłego zbioru wyodrębnionego.

    Do 31 marca 2017 r. zakończony zostanie przegląd materiałów byłego zbioru wyodrębnionego IPN. Prezes IPN zgodnie z art. 19 ust 2 zastrzega sobie prawo nadania klauzuli tajności i zapewnienia warunków ochrony dokumentów niejawnych.

    Na swoim profilu na Facebooku dr hab. Sławomir Cenckiewicz - członek kolegium Instytutu Pamięci Narodowej - odniósł się do licznych pytań i wątpliwości wokół tego, co dalej ze zbiorem zastrzeżonym, o którego losach kolegium debatowało w poniedziałek.

    Kierownictwo IPN: Zbiór zastrzeżony zostanie ujawniony najpóźniej 31 marca. „Najważniejsze, by przeciąć peerelowską pępowinę”

    Cenckiewicz, jak sam to ujął, przekazał „garść informacji” na temat ewentualnego utajnienia części zbioru:

    1) zbiór liczy na dzisiaj ok. 430 metrów, w tym ok. 54 metry to dokumenty wytworzone przez tajne służby LWP;

    2) przegląd - zgodnie z ustawą o IPN (załącznik) - musi się zakończyć się w ciągu roku od dnia wejścia nowelizacji ustawy o IPN w życie;

    3) przeglądu dokonują przedstawiciele służb delegowani do archiwum IPN - w pomieszczeniach IPN;

    4) w czasie przeglądu - o czym również mówi ustawa o IPN - akta nie są udostępniane;

    5) klauzule tajności ostatecznie nadaje Prezes IPN, a zatem może on nie zgodzić się ze stanowiskiem przedstawicieli służb dokonujących przeglądu, którzy zarekomendują nadanie klauzuli tajności konkretnym jednostkom archiwalnym;

    6) każda rekomendacja służb dotycząca nadania klauzuli tajności konkretnej jednostce archiwalnej musi zostać pisemnie uzasadniona, co wynika z art. 19.1 ust. 2 ustawy o IPN, ale Prezes IPN - po zasięgnięciu powołanej przez siebie komisji składającej się z archiwistów i członków Kolegium, może się z takim uzasadnieniem nie zgodzić;

    7) Kolegium IPN zarekomendowało, a ministrowie i podległe im służby przyjęły, że przegląd zostanie zakończony do 31 marca 2017 r. (co miesiąc będą składane dla Prezesa IPN sprawozdania), pozostałe 3 miesiące zostaną przeznaczone na rozstrzygnięcie ewentualnych sporów związanych z nadaniem klauzul tajności jednostkom archiwalnym podlegającym przeglądowi.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Zbiór zastrzeżony IPN - będzie jawny?

    Zdecydowana większość dokumentów w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej zostanie odtajniona

    -– zapowiedział wiceprzewodniczący kolegium IPN Sławomir Cenckiewicz.

    Formalnie zbiór wyodrębniony przestał istnieć w czerwcu tego roku na mocy nowelizacji ustawy o IPN. Materiały, które po nim pozostały, będą komisyjnie przejrzane przez IPN i przedstawicieli służb. Sławomir Cenckiewicz ocenia, że większość dokumentów będzie ostatecznie jawna.

    Powołana przez prezesa IPN komisja będzie ostateczną instancją, rozstrzygającą zasadność opatrzenia tych dokumentów klauzulami tajności.

    Mamy szansę 99,9 procent tego zbioru ujawnić i udostępnić historykom i dziennikarzom

    -– powiedział Sławomir Cenckiewicz.

    Zbiór zastrzeżony Instytutu Pamięci Narodowej stanowiło 430 metrów dokumentów.

    54 metry to materiały wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, 36 metrów to wojska ochrony pogranicza, a reszta to ABW, kontrwywiad, służba bezpieczeństwa i departament I MSW, czyli wywiad

    — wskazał wiceprzewodniczący kolegium IPN.

    Archiwum IPN zawiera materiały wytworzone przez służby PRL. Część z nich, ze względu na bezpieczeństwo państwa, została opatrzona przez służby specjalne III RP klauzulami tajności. ansa/PAP/ TVP Info

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. Gen. Janusz Bojarski został

    Gen. Janusz Bojarski został odwołany ze stanowiska komendanta Akademii Obrony NATO w Rzymie - poinformowało MON w komunikacie. Bojarski był pierwszym Polakiem na tym stanowisku. (http://www.tvn24.pl)


    60-letni Bojarski był wcześniej polskim przedstawicielem wojskowym przy komitetach wojskowych NATO i UE. Przedtem kierował Departamentem Kadr MON. Od września 2004 r. był zastępcą szefa Wojskowych Służb Informacyjnych ds. informacyjnych i współpracy międzynarodowej, a w latach 2005-2006 przez kilka miesięcy czasowo pełnił obowiązki szefa WSI. W 2000 r. został wyznaczony na attaché wojskowego w Waszyngtonie, a w latach 1993-1997 był zastępcą attaché w Paryżu. Kierował także oddziałem kontaktów zagranicznych WSI i biurem ataszatów wojskowych MON. W latach 80. służył w jednostce Wojsk Obrony Powietrznej Kraju i pracował w naczelnej redakcji programów wojskowych Polskiego Radia. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Łączności w Zegrzu, studiów podyplomowych na Akademii Obrony Narodowej i Narodowym Uniwersytecie Obrony (National Defence University) w Waszyngtonie (ukończonych z wyróżnieniem), studiów dziennikarskich na UW, a także wielu zagranicznych kursów i szkoleń. (http://www.tvn24.pl)

    http://www.tvn24.pl/gen-janusz-bojarski-odwolany-ze-stanowiska-szefa-aka...


    Macierewicz: "Klich i Siemoniak lokowali w wojsku oficerów WSI,
    którzy mieli negatywną opinię weryfikacyjną. Tacy ludzie będą musieli
    pożegnać się z armią"

    "Ze strony Rosji mamy do czynienia z całą seria prowokacji" - powiedział minister obrony narodowej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. sowieckie dzieci

    Sensacyjne odkrycie w wojskowych archiwach. To może mieć przełomowe znaczenie dla naszej wiedzy o PRL i III RP [WIDEO]
    Opublikowane 2016/10/26 w Polska Ludowa/Wiadomości z Polski
    http://niezlomni.com/sensacyjne-odkrycie-wojskowych-archiwach-moze-miec-...

    Sławomir Cenckiewicz, pełniący obowiązki dyrektora Centralnego Archiwum Wojskowego, poinformował, że w zasobach Wojskowego Biura Historycznego znajdują się sensacyjne dokumenty archiwalne, do których nie mieli dostępu naukowcy.

    Tysiące Sowietów z LWP ukrytych w nieznanych historykom kartotekach CAW! Wszystko już jawne!

    – nie ukrywał radości Cenckiewicz. Ze strony WBH dowiadujemy się, że:

    Jeden z rozpoczętych projektów obejmuje liczącą około 20 tys. kart ewidencyjnych, Kartotekę Żołnierzy Radzieckich służących w Ludowym Wojsku Polskim.

    Dokumenty są szczególnie istotne, ponieważ są to akta nie będące dotychczas w powszechnym obiegu naukowym, a ze względu na materię, której dotyczą, są niezwykle interesujące.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. "Unikatowe znalezisko"

    "Unikatowe znalezisko" Wojskowego Biura Historycznego. Cenckiewicz chwali się na Twitterze

    Wojskowe
    Biuro Historyczne odnalazło i przekazało do IPN akta pierwszego po
    wojnie szefa wywiadu wojskowego PRL płk. Nikanora Gołośnickiego ps.
    "Ożga" z GRU - poinformowało WBH w czwartek na Twitterze.

    Nikanor Gołośnicki, pseudonim "Ożga" to pułkownik radzieckich organów wywiadu wojskowego GRU, szef Oddziału Zwiadu (Oddziału Informacyjnego) Sztabu Głównego Wojska Polskiego.

    Tysiące Sowietów z LWP ukrytych w nieznanych historykom kartotekach CAW! Wszystko już jawne - napisał na Facebooku dyrektor Wojskowego Biura Historycznego, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej Sławomir Cenckiewicz.

    Jak dodał, Gołośnicki "to jeden z bohaterów "Długiego ramienia
    Moskwy"! Rosjanie go czczą umieszczając w różnych leksykonach GRU jako
    twórcę "polskiej razwiedki"" - napisał.

    Wojskowe Biuro Historyczne podało także, że "Kartoteka Sowietów oddelegowanych do LWP liczy blisko 20 tys. kart". Na niektórych są także fotografie POP-ów! Unikatowe znalezisko - czytamy na Twitterze.


    4 godz.4 godziny temu

    Kartoteka Sowietów oddelegowanych do LWP liczy blisko 20 tys. kart! Na niektórych są także fotografie POP-ów! Unikatowe znalezisko!


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. WBH ‏@WBH_2016


    8 godz.8 godzin temu

    Obsada "polskiego" wywiadu wojskowego w 1945 r. 100/100 Sowieci!Gołośnicki szef - to on wprowadził lektorat... języka polskiego w wywiadzie!


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. POP?


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Kiedy zostanie ujawniony


    fot. TVP Info/wPolityce.pl

    Kiedy zostanie ujawniony tajny aneks raportu o WSI? Sadurska:
    "To jest decyzja pana prezydenta, ale ja na temat raportu nie będę się
    wypowiadała"

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    92. Brawo Michał

    Brawo Michał Rachoń, 

    haniebne, tchórzliwe słowa Sadurskiej: bardzo proszę pana redaktora, aby nie podpytywał się mnie, szczególnie na antenie

    avatar użytkownika Maryla

    93. resorciaki w strachu WOJCIECH CZUCHNOWSKI 02 listopada 2016 |

    Wraca lustracja, tęskniliście? IPN odtajni tzw. zbiór zastrzeżony, a Cenckiewicz ogłasza: "Polska potrzebuje prawdy!"

    IPN odtajni tzw. zbiór zastrzeżony, czyli ostatnie akta komunistycznych
    służb specjalnych. Część działaczy prawicy uważa, że odkryje to "całą
    prawdę o III RP", ożywi lustrację i przywróci zainteresowanie teczkami
    bezpieki. Data odtajnienia: 31 marca 2017 roku.


    Głównymi
    orędownikami odtajnienia są szef MON Antoni Macierewicz oraz
    wiceprzewodniczący Kolegium IPN, „historyk walczący", Sławomir
    Cenckiewicz. Już przed wyborami Macierewicz zapowiadał ujawnienie
    zawartości zbioru, a gdy PiS zaczął rządzić, zrobił Cenckiewicza szefem
    Centralnego Archiwum Wojskowego. Historyk doradzał też PiS przy nowej
    ustawie o IPN, w której znalazł się zapis o likwidacji zbioru. Wszedł
    też w skład kolegium Instytutu, gdzie nadaje ton pracom.

    Na
    początku października w tygodniku „Do rzeczy” Cenckiewicz ogłosił
    rodzaj manifestu, w którym tłumaczy, jak ważne jest odtajnienie
    ostatnich teczek. „Przed całym kierownictwem IPN być może najtrudniejszy
    okres, w którym okaże się, czy zdołamy przezwyciężyć naciski i pokusy
    związane z ukryciem wiedzy z byłego zbioru zastrzeżonego"- zapowiadał
    Cenckiewicz. I zagrzewał do boju: „Z drogi ujawniania tego, co miało być
    na zawsze tajne, nigdy nie możemy zboczyć. Polska potrzebuje prawdy! A
    prawda oręża IPN!".

    Zbiór zastrzeżony coraz mniejszy

    Zbiór
    zastrzeżony to akta komunistycznych służb specjalnych przejęte po 1989
    r. przez służby niepodległej Polski i do jesieni 2015 r. kwalifikowane
    jako tajne. Materiały ze zbioru są wydzielone z archiwum IPN i nie
    podlegają ustawie odtajniającej wszystkie akta bezpieki. Zastrzeżone
    teczki przechowuje się w specjalnych pomieszczeniach, a zgodę na dostęp
    do nich wydają szefowie poszczególnych służb.

    Tym,
    co w zbiorze najbardziej interesuje prawicę, są akta agentury przejętej
    po 1989 r. od bezpieki i nadal pracującej – już na rzecz niepodległego
    państwa. Według Macierewicza i Cenckiewicza są tam nazwiska, które
    „układ Okrągłego Stołu” chciał ukryć przed opinią publiczną, zaś ich
    ujawnienie będzie dziś „bombą” i „wyjaśni wiele sekretów".

    Osoby
    znające zawartość zbioru studzą te oczekiwania, wskazując, że duża jego
    część to plany zagranicznych placówek dyplomatycznych, gdzie bezpieka
    zakładała podsłuchy, adresy tajnych lokali służb oraz akta spraw
    operacyjnych (niekoniecznie o politycznym charakterze) kontynuowanych po
    upadku PRL.

    Rozmiary zbioru zastrzeżonego
    są coraz mniejsze, bo co kilka lat służby odtajniają jego kolejne
    partie. Dzisiaj liczy on ponad 361 metrów bieżących, z czego 217 metrów
    należy do ABW, 54 m. - do Agencji Wywiadu, a reszta do Straży
    Granicznej, SKW i SWW. Jeszcze w 2015 r. pod koniec rządów PO-PSL akta
    zajmowały prawie 500 metrów.

    Całość zbiorów IPN to ponad 100 kilometrów teczek po służbach specjalnych PRL.

    Pobudzona wyobraźnia prawicy

    W
    połowie października IPN ogłosił termin zakończenia przeglądu teczek ze
    zbioru zastrzeżonego. Ma to nastąpić 31 marca 2017 r. Po tej dacie
    ujawnione zostaną materiały, do których obecne służby specjalne nie
    zgłosiły żadnych uwag. Te, do których służby mają uwagi, poczekają
    jeszcze trzy miesiące na ich rozstrzygnięcie.

    Wyznaczenie
    daty rozbudziło wyobraźnie publicystów i polityków prawicy. „Zbiór
    zastrzeżony a rachunek prawdy.", „Czy dojdzie do wybuchu bomby na
    polskiej scenie politycznej i biznesowej?", „Przeciąć peerelowską
    pępowinę", „Klucz do największych tajemnic III RP", „Krok do
    oczyszczenia peerelowskiego bagna” – to tylko kilka tytułów z
    prawicowych mediów, które czekają na otwarcie nowych teczek.

    Kilka
    dni temu podczas konferencji „Zbiór zastrzeżony, nadzieje i
    oczekiwania” Cenckiewicz zapowiadał rewelacje, ale jako przykłady podał
    znane sprawy dotyczące współpracy z SB: b. senatora Aleksandra Gawronika
    (założyciela pierwszej sieci kantorów) i Lecha Grobelnego (właściciela
    piramidy finansowej z 1990 r.) Studził go Witold Bagieński, archiwista
    IPN: – Wbrew niektórym rozgrzanym głowom nie jest tak, że osoby teraz
    aktywne w życiu politycznym znajdują się w dużej ilości w zbiorze
    zastrzeżonym, mogą to być pojedyncze przypadki – mówił.

    To,
    co na razie ujawniono z teczek wyjętych w ostatnich miesiącach ze
    zbioru zastrzeżonego, wskazuje, że rację może mieć Bagieński. Były tam
    np. materiały o współpracy z SB (krótkiej i mało efektywnej) aktora
    Jerzego Zelnika, zobowiązanie dla wywiadu PRL podpisane w latach 80.
    przez finansistę Cezarego Stypułkowskiego czy też dokument ze stanu
    wojennego, który obciążał Krzysztofa Tchórzewskego, polityka PiS i
    ministra energii obecnego rządu. Żaden z tych materiałów nie zawierał
    rewelacji ani dowodów na „układ” rządzący III RP.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. Sławomir Cenckiewicz :

    Sławomir Cenckiewicz

    :
    10 lat SKW i SWW!

    Mija właśnie 10 lat od rozbicia i likwidacji Wojskowych Służb
    Informacyjnych oraz powołania Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby
    Wywiadu Wojskowego.
    A wszystko zaczęło się wiosną 2006 r., kiedy to 13 marca 2006 r.
    prezydent Lech Kaczyński zatwierdził projekty ustaw likwidujących WSI
    oraz powołujących SKW i SWW, po czym skierował je do Sejmu RP. 24 maja
    2006 r. Sejm przegłosował pakiet prezydenckich ustaw. Za ustawą
    głosowało aż 367 posłów, a 45 było przeciw. Likwidację WSI poparli:
    kluby PiS, PO, Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin, PSL, Narodowego Koła
    Parlamentarnego i posłowie niezależni. Przeciw ustawie głosowało 44
    posłów SLD i jeden poseł PO (Bronisław Komorowski).

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Morsik

    95. ...a kiedy przedterminowe wybory?!

    Nie będzie w tym roku opinii Instytutu Sehna ws. teczki "Bolka". Biegli przesuwają termin na 31 stycznia 2017 

    Biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie mają do 31 stycznia 2017 r. wydać opinię ws. dokumentów z teczki TW „Bolka” - dowiedziała się PAP w IPN. Termin ten związany jest „ze znaczną ilością materiału dowodowego podlegającego badaniu”.
    Planowany uprzednio termin wykonania opinii w tej sprawie do 15 listopada tego roku - jak poinformował PAP dyrektor biura prezesa IPN Andrzej Arseniuk - nie będzie możliwy „z uwagi na znaczną ilość materiału dowodowego podlegającego badaniu przez zespół biegłych z zakresu badań pisma ręcznego i dokumentów”, a także z powodu „stałego uzupełniania oraz sukcesywnego dostarczania koniecznego materiału porównawczego dla biegłych”.
    Z informacji uzyskanej od biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wynika, że wydanie opinii w sprawie nastąpi do dnia 31 stycznia 2017 r.
    — dodał Arseniuk.

    I to byłoby na tyle...

    Niedawno powiedziałem swojej Małżonce, że nie będzie tej ekspertyzy tak, jak nie będzie dostępu do "zbioru zastrzeżonego", jak Prezydent nie upubliczni "aneksu do raportu WSI", tak jak i rząd nie zdecyduje się na opublikowanie "audytów" z działalności poprzedników. 
    Możemy się tylko spodziewać w przyszłym roku przedterminowych wyborów.

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika Maryla

    96. WYWIAD z ks. Małkowskim

    Telewizjarepublika.pl Proszę księdza, ksiądz też znajdował się na liście Służby Bezpieczeństwa kapłanów, przeznaczonych „do uciszenia”. Miał ksiądz na niej numer 1, nawet przed ks. Jerzym Popiełuszką. Czy wiedział ksiądz o tym? Jeśli tak, jak postępowała z księdzem Służba Bezpieczeństwa?

    Ks. Stanisław Małkowski: Żyłem w świadomości ciągłego podsłuchu i obserwacji, ale nie tak ostentacyjnej i natrętnej, jak ta, której doświadczył ks. Jerzy. Owszem, czasem widziałem, że za mną jechali, wyprzedzali i nagle hamowali, żeby dać znak, że są przy mnie. Wiedziałem, że wchodzą do domu, kiedy chcą, wiedziałem o włamaniach i pewnych stratach z tym związanych, były wezwania na przesłuchania, na które ja się nie zgadzałem na udzielanie odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Prędko się dowiedziałem, że byłem na tej liście, już nie pamiętam kiedy i od kogo. Przyjąłem to ze spokojem, a nawet pomyślałem, że to zaszczyt być na liście z ks. Jerzym, a to, że zmieniono kolejność, potraktowałem jako znak woli Bożej. Pan Bóg ma dla mnie jeszcze jakieś zadania do wykonania w życiu.

    Dziennikarz śledczy, Wojciech Sumliński, dotarł do dokumentów świadczących o tym, że kierowca ks. Jerzego Popiełuszki – Waldemar Chrostowski – był tajnym współpracownikiem SB. Jak podkreśla w swoich książkach Wojciech Sumliński, dokumenty te zniszczono w 1989 roku cyt. „z powodu braku jakiejkolwiek wartości operacyjnej”. Ksiądz znał Chrostowskiego osobiście? Jaką on był wówczas osobą? Czy ksiądz miał jakieś przeczucia z nim związane? Kim w końcu jest kierowca ks. Jerzego – zdrajcą czy bohaterem?
    Telewizja + Internet teraz w nc+ za 39.98 zł miesięcznie! Poznaj ofertę nc+.
    Chcę dowiedzieć się więcej.
    Nie, dziękuję

    Znałem w związku z ks. Jerzym, czyli kiedy spotykałem ks. Jerzego, to spotykałem i Waldemara Chrostowskiego, który był obok i służył ks. Jerzemu jako kierowca. Ks. Jerzy był zasadniczo ufny, przyjazny, życzliwy wobec ludzi, niekiedy wręcz naiwny, więc kiedy ostrzegano go przed Chrostowskim, jako postacią wątpliwą, nieszczerą, mój znajomy ksiądz, który wraz z ks. Jerzym oraz Chrostowskim bywał zapraszany razem z ks. Jerzym, nie to, że czekał w samochodzie, tylko wchodził tam, gdzie był zaproszony ks. Jerzy. Mój kolega ksiądz też to zauważył, że tzw. mowa ciała, czyli spojrzenie, sposób wypowiadania się, świadczył o nieszczerości Chrostowskiego. Ostrzegali oni ks. Jerzego przed Chrostowskim, ks. Jerzy tych ostrzeżeń nie przyjmował, ufał Chrostowskiemu, potem to zaufanie słabło i wtedy SB-cy zorganizowali pożar mieszkania Chrostowskiego. Ten pożar spowodował, że ks. Jerzy Chrostowskiego zaprosił do siebie uznając, że skoro jest on prześladowany to nie może być podejrzewany o jakiekolwiek kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa, że to nie jest ich człowiek. Przez ten pożar przywrócono zaufanie ks. Jerzego do Chrostowskiego, a nawet Chrostowskiego umieszczono w mieszkaniu ks. Jerzego, na plebanii.

    Sąd w sprawie Chrostowskiego orzekł, że kierowcę ks. Jerzego „osądzi historia”...

    To dość dziwne, historia? Sąd jest od czego? Ta historia opiera się o tym co było i co jest. Mając wiedzę, zgadzam się z tym, co na temat Chrostowskiego mówił, mówi, pisał i pisze, dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński.

    Minęły już 32 lata od morderstwa ks. Jerzego. Wiemy, że wersja przedstawiona podczas „procesu toruńskiego” jest – delikatnie mówiąc – daleka od prawdy. Śledztwo w tej sprawie dwa razy odbierano prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu. Jak ksiądz myśli, dlaczego wciąż nie znamy prawdy na temat śmierci ks. Popiełuszki i czy możemy liczyć na to, że śledztwo wróci do prokuratora Witkowskiego?

    Prokurator Andrzej Witkowski w rozmowie z Leszkiem Pietrzakiem, opublikowanej jako książka „Szukając sprawców zła”, wyraził gotowość na powrót do śledztwa ws. przyczyn, okoliczności i zamierzonych skutków, celów zamordowania ks. Jerzego i był na tropie uczestników tej drugiej ekipy, która go zamordowała i był bliski skonstruowania aktu oskarżenia wobec Kiszczaka i Jaruzelskiego. I wtedy nagle – czy to najpierw Wiesław Chrzanowski czy Witold Kulesza – po przywróceniu śledztwa, po dłuższym czasie zresztą, za sprawą prezesa Jarosława Kaczyńskiego, to takie nagłe odsunięcie go od śledztwa, wcześniej osłabienie jego zespołu i takie niejasne początkowo motywy tych dwóch decyzji, świadczą o tym, że są jakieś czynniki państwowe i kościelne bardzo zainteresowane tym, żeby to śledztwo nie było kontynuowane, nie wyjaśniło mordu na ks. Jerzym, żeby nie wyjaśniło prawdy. I pytanie – czy te naciski są tak silne, że nie da się ich pokonać, czy też prawda, która wyzwala, prędzej czy później zwycięży? Wolałbym, żeby zwyciężyła prędzej niż później, tym bardziej, że czas upływa, świadkowie czy sprawcy umierają. Andrzej Witkowski być może jeszcze jest gotów podjąć to śledztwo, ale negatywna opinia wyrabiana mu przez jakichś podpowiadaczy i świadkiem tego była pani reżyser Maria Dłużniewska, która wraz z filmem „Ksiądz” była w Gdyni i gdy powiedziała – prosiłem ją o to, bo ja nie pojechałem do Gdyni – aby poprosiła o przywrócenie śledztwa ws. ks. Jerzego. Po jej prelekcji podchodziło do niej niezależnie kilka osób, wyrażając się bardzo negatywnie o Andrzeju Witkowskim i mówili, że „jeżeli czegoś nie wiemy to i tak się nie dowiemy”, że „śledztwo nie ma żadnego sensu”. Była to zorganizowana akcja podważania zaufania i kwestionowania sensu wznawiania śledztwa ws. mordu na ks. Jerzym. Jeżeli te czynniki sprawcze ukryte, nie będą odsunięte od tej sprawy, jeżeli prokuratura i to nie IPN-owska, bo większe uprawnienia ma prokuratura podległa ministrowi sprawiedliwości, pan Ziobro ma swoich informatorów, kiedy prosiłem go o to, żeby uczynił wszystko, co może, żeby to śledztwo wznowić, okazał pewną rezerwę. Czas pokazał, że w tej sprawie nie zrobił nic. Pytanie więc, kto się znajdzie taki, kto ten – jak określają dziennikarze śledczy – „mord założycielski III RP”, będzie w świetle prawdy rozpoznany. O co tu i komu chodziło? Jeżeli cele w pełni nie zostały spełnione, tak, jak miały być spełnione to trzeba ujawnić i zamiar i konsekwencje faktyczne. Konsekwencją faktyczną było porozumienie ponad podziałami, czyli to, co się obrazowo określa „sojusz >>różowych<< z >>czerwonymi<<”. Po zamordowaniu ks. Jerzego, jeszcze przed jego pogrzebem, na zasadzie „nad śmiercią ks. Jerzego, podajemy sobie ręce”. I powstaje III RP – kontynuacja PRL-u – która trwa do dzisiaj, mimo pewnych korzystnych zmian, jakie w Polsce nastąpiły w ubiegłym roku i jakie następują, ale nie tego pragnie ks. Jerzy z nieba i nie tego pragną ci, którzy chcą być wierni jego postawie szukania prawdy, która wyzwala. Prawda w jego kazaniach, homiliach, cały czas się powtarzała.

    Teraz słychać głosy, żeby „nie ruszać śledztwa, bo to zaszkodzi procesowi kanonizacji”. Swego czasu, gdy trwał proces beatyfikacyjny, słyszeliśmy że „to może zaszkodzić procesowi beatyfikacji” – argument ten wysuwał pewien kapłan, bardzo bliski ks. Jerzemu – jak się później okazało – współpracownik TW bezpieki. A dzisiaj ten sam argument słyszałem z ust o. Gabriela Bartosiewicza, promotora procesu beatyfikacyjnych. On po spotkaniu z Andrzejem Witkowskim, kilka miesięcy temu w Domu „Amicus” koło kościoła św. Stanisława Kostki w Warszawie, gdzie ja też mogłem parę słów powiedzieć, bo mnie o to poproszono, usłyszałem, że „nie wolno tej sprawy ruszać, bo to zaszkodziłoby procesowi kanonizacyjnemu ks. Jerzego”. Na całej sali rozległ się szmer, pewna aktorka krzykiem próbowała go uciszyć. Ojciec wstał i wychodząc, powiedział jakiemuś mężczyźnie „powiedziałem to, co miałem powiedzieć”, co budzi podejrzenie, że ten mężczyzna był jakimś oficerem prowadzącym, nie daj Boże.

    Są służby specjalne, które są zainteresowane, a w pewnej mierze przedstawiciele władz, ale oni są dezinformowani, żeby tej sprawy nie ruszać, bo to „zaszkodzi”. Komu zaszkodzi? A może komuś pomoże? Te resztki dziedzictwa PRL-u, pokaźne, które jeszcze w Polsce trwają, wreszcie trzeba przezwyciężyć i pokonać. Wymaga to odwagi i pewnej stanowczości charakteru. Są ludzie, którzy się ustawiają jakoś tak z wiatrem, nie chcą pod wiatr, tylko idą z wiatrem. Ksiądz Jerzy był zupełnie daleko, żeby iść z wiatrem i iść z prądem, więc trzeba go naśladować.

    Rozmawiała Lidia Lemaniak

    http://telewizjarepublika.pl/kierowca-ks-popieluszki-zdrajca-czy-bohater...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. Wałęsa odmawia przekazania

    14 listopada biegli z
    Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, poprosili o
    wydłużenie czasu na wydanie ekspertyzy dotyczącej odręcznego pism .

    Biegli z Krakowa poinformowali prokuraturę, że potrzeba im więcej
    czasu, a to ze względu na "znaczną ilość materiału dowodowego oraz stałe
    uzupełnianie i sukcesywne dostarczanie materiału porównawczego do
    badań". 

    – Biegli deklarowali, że w okolicach 15 listopada poznamy efekty ich
    pracy i wtedy myślę, że będzie okazja, żeby wrócić do dyskusji – mówił
    pod koniec października w RMF FM prezes IPN, dr Jarosław Szarek.
    Podkreślił jednak już wtedy, że data ta może ulec zmianieNa przestrzeni lat pismo Wałęsy bardzo się zmieniło. Biegli z IPN
    szukają więc jego wpisów sprzed lat, których dokonał w księgach
    kondolencyjnych oraz aktach urodzenia jego dzieci.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Morsik

    98. Cytuję:

    "Niedawno powiedziałem swojej Małżonce, że nie będzie tej ekspertyzy tak, jak nie będzie dostępu do "zbioru zastrzeżonego", jak Prezydent nie upubliczni "aneksu do raportu WSI", tak jak i rząd nie zdecyduje się na opublikowanie "audytów" z działalności poprzedników.
    Możemy się tylko spodziewać w przyszłym roku przedterminowych wyborów.

    Niestety, Szanowni Telewidze i Telewidzki. Ponieważ Prezydent Lech Wałęsa nie przekazał "organom" swojego aktualnego autografu, to nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy teksty pisane przeszło 30 lat temu są weryfikowalne z obecnym charakterem pisma Pana Prezydenta Lecha Wałęsy.  
    Miłościwie nam panujący PiSie! Szanowny Panie Prezydencie Andrzeju Dudo! Nie ze mną takie numery - Bruner!

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika TW Petrus13

    99. Morsik (Michał)!

    patrzysz na "piramidę",o bardzo brzydka (ja też ją widzę). Zadanie (trzeba tą "piramidę",usunąć,a nawet zburzyć". Jak zaczniemy (to nie jest pytanie do Ciebie,ale do wszystkich Polaków),od góry czy może,od środka,albo od dołów?. Wyluzuj,od wyciągania "kamyczków" mamy też (choć nie są tego do końca świadomi) i po drugiej stronie.Ja Cię nie chcę pouczać,zacytuję chińską strategię "małymi kroczkami,ale do przodu!".I druga (tą stosuje między innymi,masoneria),"dwa kroki do przodu,jeden w tył",czyli dwa słowa prawdy,jedno kłamstwa.Metody masonów nie polecam (jedno kłamstwo,przeczy dwom słowom prawdy!),tak działają media!.Na polu walki,czasem potrzebny jest,"bezruch",jeśli Rząd RP,Prezydent,przy chwilowym sukcesie,pójdzie za ciosem,poniesie sromotną klęskę!. Mamy przed sobą,bardzo groźnego przeciwnika,(nie nie wojna atomowa,ta w ostateczności),kiedy wszystkie inne metody zawiodą.Dlaczego wybuchła II Wojna Światowa?. Poczytaj tu
    http://www.prisonplanet.pl/polityka/wall_street_i_rewolucja,p941305317


     

    avatar użytkownika Morsik

    100. Petrusie...

    ...jest tylko jeden problem: my - od blisko 40 lat - wyciągamy ze środka piramidy wciąż ten sam kamyczek, a on wciąż wraca (a może sami go na powrót wciskamy?) na swoje miejsce, bo nie potrafimy go odrzucić daleko od siebie.

    Ja już nie mam czasu czekać, nie mam czasu patrzeć przez lupę na te "kroczki" robione jakby zdeformowanymi stopkami japońskich gejsz.

    Nie mam czasu czekać aż ktoś-tam "zło dobrem zwycięży". Ja przywykłem najpierw "nie dawać się zwyciężyć przez zło". Niestety, sił już nie starcza...

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika TW Petrus13

    101. a może sami go na powrót wciskamy

    a może jednak nie?,esbecy nie będą paść się na swoich ofiarach.Emerytury,renty będą im odebrane!. Czy to mały kroczek gejszy?


     

    avatar użytkownika Morsik

    102. Będą...

    ...albo nie będą... Już kilka razy miały być zmniejszane. Stary Machiavelli twierdził, że "plagi muszą być zadane wszystkie na raz, żeby przeciwnik nie miał siły się podnieść". Jak na razie, to ja widzę jedynie klapsy na pupkę w kategorii "a, masz!" klepane przez gruba odzież.

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika TW Petrus13

    103. plagi muszą być zadane wszystkie na raz, żeby przeciwnik nie mia

    a mój śwp.Tata mi mówił,że "Pan Bóg Nierychliwy Ale Sprawiedliwy".Ty jesteś niecierpliwy (ja kiedyś jak Ty też) :).Z swoich rąk budowaliśmy kiedyś schody,po których inni z mozołem wdrapywali się na szyty władzy.Nie tylko ja,wielu z nas piszących tu na forum.Ja z wielu dróg,już nie mając wyboru,mam tylko jedną.Nie doczekam się Polski po Bożemu Sprawiedliwej!. Ale za nami,małymi kroczkami stąpają nasi uczniowie,którzy już dziś są nauczycielami!. Ja to wiem,to oni zbudują nasz kraj od nowa,bo będą budować go dla siebie,i swoich dzieci.Nie jestem kaznodzieją,prorokiem,ale tak w przyszłości będzie!, i ja w to wierzę.
    z pozdrowieniem i dobrej nocy :*


     

    avatar użytkownika Maryla

    104. Emeryci z WSI

    Niezrozumiała cisza zapadła nad sprawą ujawnienia aneksu do raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Zapytana w listopadzie tego roku o wspomniany dokument szefowa Kancelarii Prezydenta RP Małgorzata Sadurska wyjaśniła, że decyzja należy do Andrzeja Dudy. Pytanie prowadzącego program telewizyjny było jak najbardziej uzasadnione w kontekście trwającego procesu uwalniania dokumentów ze zbioru zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej. Nad każdym pochylić się muszą najpierw archiwiści ze służb specjalnych RP, w szczególności wojskowych, jako że do zbioru tego trafiły materiały ludowego Wojska Polskiego. Część z zawartych w nich informacji jest aktualna i ich ujawnienie zagroziłoby bezpieczeństwu państwa polskiego – przynajmniej teoretycznie, bo żyjemy w erze szpiegostwa satelitarnego. Codziennie jednak zbiór zastrzeżony maleje, a akta z niego pochodzące trafiają do różnych katalogów z oznaczeniem „Z”. Wiadomo, że procedura ta kiedyś się skończy i „zetki” staną się w większości jawne. Co zatem z tajnym aneksem do raportu o likwidacji WSI?

    Anna Zechenter

    Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/171143,emeryci-z-wsi.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Morsik

    105. Nie wierzę...

    ...że "coś" się zmieni. Już nie ma kto zmieniać, nie ma z kim zmieniać, a najważniejsze - nie ma dla kogo zmieniać. No, bo kto dzisiaj chce jakichkolwiek zmian? Chyba tylko telewizor na większy i w promocji.

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika TW Petrus13

    106. jeśli

    nie ma wiary że coś się zmieni,nadzieja umiera.Jedną i drugą może wzmocnić tylko miłość.
    Bez tych trzech życie nie ma sensu!. Powołujemy na ten biedny świat dzieci,sadzimy drzewa,i las.Jaką mamy pewność,co z nich wyrośnie?. Polacy przetrwali rozbiory,dwie wojny światowe,bez (wiary,nadziei,i miłości) nie byliby do tego zdolni.Św.o.Pio twierdził "wszystko jest pod KONTROLĄ",mamy Króla i Królową nad sobą,więc chyba warto żyć :).


     

    avatar użytkownika Maryla

    107. Ściśle tajne dokumenty


    Ściśle tajne dokumenty bezpieki trafią do sieci [WIDEO]

    a początku przyszłego roku uruchomiony zostanie portal internetowy z
    tajnymi dokumentami komunistycznych służb specjalnych krajów Europy
    Środkowo-Wschodniej.

    Będą tam zamieszczane dokumenty z archiwów pokazujące zależność
    tych służb od KGB - mówi prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław
    Szarek. Mimo że historycy nie mają dostępu do sowieckich archiwów w
    Moskwie, ujawnione na portalu dokumenty powinny stanowić dużą wartość.

    - Posiadamy zapisy cyklicznych spotkań poszczególnych służb z centralą
    KGB od 1955 roku. Pokazują one, jak Moskwa ręcznie sterowała służbami w
    państwach satelickich - dodaje prezes IPN.

    Na planowanym portalu znajdą się również informacje na temat
    cyfrowej spuścizny komunistycznych służb. - Takim przykładem jest baza
    PESEL, założona pod koniec lat 70. XX wieku, która była przecież
    wykorzystywana przez bezpiekę - wyjaśnia dr Rafał Leśkiewicz z IPN.
    Sporo informacji na ten temat wcześniej trzymano w tzw. zbiorze
    zastrzeżonym. O jego likwidacji przesądziła przyjęta przed kilkoma
    miesiącami nowa ustawa o IPN-ie. W tym zbiorze znalzło się np. 655 taśm
    magnetycznych z różnymi bazami danych wywiadu i kontrwywiadu PRL-u.

    Specjalny serwis internetowy powstanie w ramach Europejskiej Sieci
    Instytucji Archiwalnych Zajmujących się Tajnymi Aktami. Tworzy ją IPN
    oraz podobne instytucje z Bułgarii, Czech, Niemiec, Rumunii, Słowacji i
    Węgier. Powstała osiem lat temu międzynarodowa grupa ma na celu m.in.
    uproszczenie procedury badania akt komunistycznych służb.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Morsik

    108. A nie mówiłem!

    Będzie opublikowana historia zdarzeń. A mnie - myślę, że nie tylko mnie - interesują nazwiska zdrajców i łapsów, którzy teraz są w samorządach, zarządach, parlamencie, w Pałacu Prezydenckim, w wojsku, w policji, także w "organizacjach pozarządowych", fundacjach... itp.

    Tego nikt nie będzie miał odwagi opublikować. "Sami siebie?!"

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika Maryla

    109. Tajne służby przeglądają

    Tajne służby przeglądają zbiór zastrzeżony. IPN: Pierwsza publikacja w styczniu
    https://dorzeczy.pl/kraj/17638/Tajne-sluzby-przegladaja-zbior-zastrzezon...

    Trwają intensywne prace związane z odtajnieniem dokumentów znajdujących się w wyodrębnionym tajnym zbiorze archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, który obecnie liczy 350,8 mb.

    Kilkudziesięciu funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Straży Granicznej oraz Służby Kontrwywiadu i Wywiadu Wojskowego od 16 czerwca br. dokonuje w IPN, zgodnie z obowiązującymi przepisami, przeglądu dokumentów zgromadzonych w tzw. zetce. Dotychczas zweryfikowano 11 737 jednostek archiwalnych. Do przeglądu pozostało ich jeszcze 6859. Co do 6380 jednostek już sprawdzonych służby nie będą wnioskowały o nadanie im klauzuli tajności.

    W związku z dużym zainteresowaniem opinii publicznej tymi zasobami w drugiej połowie stycznia 2017 r. IPN opublikuje na stronie internetowej wykaz dokumentów wyłączonych ze zbioru wyodrębnionego w roku 2016 r.
    http://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/38132,Zbior-wyodrebniony-IPN-topnie...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. IPN ujawni tajne akta

    Jakim dyplomatom Służba Bezpieczeństwa zakładała podsłuchy? Kto stoi za morderstwem syna Bolesława Piaseckiego? Teczki osobowe esbeków i innych funkcjonariuszy komunistycznego reżimu - to wszystko, i znacznie więcej, znajdzie się w materiałach, które w 2016 r. wyłączono z tzw. zbioru zastrzeżonego i zostaną wkrótce ujawnione przez IPN na stronach internetowych. Chodzi o setki stron wykaz kilku tysięcy dokumentów.

    W wykazie, który w drugiej połowie stycznia zamierza opublikować IPN, mogą znaleźć się również dane osób, które obecnie pełnią istotną rolę w życiu publicznym.

    - To jest precedens. W dotychczasowej historii IPN jest to pierwsze tak daleko idące przedstawienie dokumentacji zgromadzonej w tzw. zbiorze zastrzeżonym. W zbiorze tym - jak uznano w chwili powstania IPN w 1998 r. - miały się znaleźć wyłącznie te dokumenty organów bezpieczeństwa PRL, które są ważne dla aktualnego bezpieczeństwa państwa. Często jednak okazywało się, że dokumenty trafiały do zbioru zastrzeżonego, mimo że nie powinny się w nim znaleźć (kryteria zastrzegania określiły jednak służby i utajniły je) - powiedział PAP wicedyrektor Archiwum IPN Mariusz Kwaśniak.

    To między innymi pochodzące z tzw. zetki i ujawnione w marcu 2016 r. dokumenty dotyczące aktora Jerzego Zelnika, który w latach swojej młodości miał incydentalną i pozbawioną większego znaczenia współpracę z SB. To także sprawa akt zamordowanego Bohdana Piaseckiego, 16-letniego syna Bolesława Piaseckiego - przewodniczącego PAX-u, który w latach 30. był jednym z przywódców Obozu Narodowo-Radykalnego (motywy zabójstwa do dziś nie zostały wyjaśnione). To np. również akta Jerzego Strawy skazanego w 1967 r. za szpiegostwo na rzecz wywiadu USA, a następnie w 1968 r. z tego powodu rozstrzelanego.

    - Widać wyraźnie, że tego rodzaju dokumenty w żaden sposób nie narażały aktualnego bezpieczeństwa polskiego państwa, natomiast ich ujawnienie może tylko pomóc dziennikarzom czy historykom w ich pracy - dodał Kwaśniak.

    Zgodnie z ostatnią nowelizacją ustawy o IPN z 29 kwietnia ub.r. instytucja zastrzegania dokumentów w tym zbiorze przestała istnieć (formalnie oznacza to likwidację tego zbioru). Z tych samych przepisów wynika, że do 15 czerwca br. m.in. ABW, Agencja Wywiadu oraz służby podległe MON w porozumieniu z IPN mają czas, by dokonać przeglądu dokumentów. Po tej analizie część dokumentów otrzyma klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a cześć stanie się dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy oraz dziennikarze.

    Przed nowelizacją procedura odtajniania tzw. zetki przebiegała tak, że służby wnioskowały do prezesa IPN o uchylenie zastrzeżenia wobec danego dokumentu, który następnie na tej podstawie wydawał decyzję administracyjną. Obecnie służby jedynie informują prezesa IPN, że określonym jednostkom archiwalnym nie będą nadawały klauzul tajności; tym samym wyłączając je ze zbioru.

    W wykazie jednostek archiwalnych, które w najbliższym czasie opublikuje IPN znajdą się informacje m.in. o teczkach osobowych funkcjonariuszy SB, a także wojskowych służb specjalnych, w tym wywiadu i kontrwywiadu, materiały dotyczące ich wewnętrznego funkcjonowania - np. rozkazy lub rozpracowania poszczególnych osób. Część dokumentów może dotyczyć agentury, czyli tajnych współpracowników służb komunistycznego państwa (być może również tych, którzy po 1989 r. zostali przejęci przez nowe służby). W wykazie można spodziewać się również informacji o tzw. sprawach obiektowych, czyli prowadzonych przez służby obserwacjach ambasad, parafii, uczelni; mogą tam być również akta śledcze oraz informacje o zagranicznych placówkach dyplomatycznych, w których SB np. zakładała podsłuchy.

    - To będzie pełne spektrum dokumentów, które z całą pewnością są bardzo wartościowym źródłem informacji o metodach działania komunistycznej bezpieki. W wykazie znajdą się informacje dotyczące tysięcy dokumentów. W tej chwili liczy on kilkaset stron - powiedziała PAP Agnieszka Krzaczkowska, wiceszefowa Wydziału Zarządzania Zasobem Archiwalnym w IPN.

    W opublikowanym przez IPN indeksie znajdzie się sygnatura (dzięki niej będzie można sprawdzić to, co już jest umieszczone w zasobie cyfrowym IPN) oraz krótki opis danej jednostki archiwalnej. "Tam będą również dane osobowe, czyli jeżeli kogoś będzie interesowała dana osoba, to być może będzie mógł ją w tym wykazie znaleźć. Z dodatkową informacją, czy np. jego teczka to akta tajnego współpracownika czy tzw. kontaktu informacyjnego lub też np. kontaktu poufnego" - dodała Krzaczkowska.

    W chwili nadania depeszy PAP tzw. zbiór zastrzeżony liczy mniej niż 349,65 metrów bieżących (stan z 31 grudnia ub.r.); do zbadania służbom pozostało jeszcze ok. 5,6 tys. jednostek archiwalnych. Łącznie od połowy czerwca ub.r. (czyli od wejścia w życie przepisów nowelizacji ustawy o IPN dającego służbom 12 miesięcy na zakończenie przeglądu) funkcjonariusze sprawdzili ponad 13 tys. jednostek archiwalnych.

    - Z liczby tych ponad 13 tys. jednostek ok. 8,8 tys. funkcjonariusze, ale tylko służb cywilnych, uznali za właściwe do udostępnienia na ogólnych zasadach. Wciąż czekamy na decyzje wojskowego wywiadu i kontrwywiadu, ale do tej pory nie wnioskowały one o nienadawanie klauzuli tajności żadnemu ze sprawdzanych dokumentów - zaznaczyła Krzaczkowska.

    W ostatnich tygodniach w pomieszczeniach archiwum IPN codziennie pracuje kilkudziesięciu funkcjonariuszy ABW, Agencji Wywiadu, Straży Granicznej oraz Służby Kontrwywiadu i Wywiadu Wojskowego. Praca jest intensywna, ponieważ w drugiej połowie września ub.r. władze IPN uzgodniły m.in. z szefem MON Antonim Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się do 31 marca br.

    - Kolejne miesiące w kwietniu i w maju aż do połowy czerwca chcemy poświęcić na rozstrzygnięcie ewentualnych kwestii spornych związanych z nadaniem klauzul tajności. Może się bowiem okazać, że służby specjalne będą chciały utajnić coś, co w ocenie IPN nie nadaje się na utajnienie - powiedziała Krzaczkowska. Po tym, gdy dany dokument służba uzna za istotny dla obecnego bezpieczeństwa państwa i będzie chciała utrzymać jego klauzulę tajności trafi on do komisji Instytutu (złożonej z archiwistów i członków Kolegium IPN, w tym jego wiceszefa dr hab. Sławomira Cenckiewicza), która oceni, czy rzeczywiście dany dokument należy utrzymać jako tajny.

    Ostateczną decyzję w sprawie utajnienia danej jednostki archiwalnej, zgodnie z art. 19 punkt 2 nowelizacji ustawy o IPN, będzie podejmował prezes IPN.

    Niezależnie od tych rozstrzygnięć 15 czerwca br. te dokumenty, których służby nie zdążą przejrzeć lub te, którym nie otrzymają klauzul tajności w trybie ochrony informacji niejawnych, staną się z mocy prawa jawne i podlegające udostępnieniu.

    - Tzw. zbiór zastrzeżony przejdzie wówczas do historii - dodali w rozmowie z PAP archiwiści.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. Sejmowa speckomisja zajmie


    Sejmowa speckomisja zajmie się zbiorem zastrzeżonym IPN




    Temat miałby zostać rozpatrzony za dwa tygodnie.

    Pod koniec stycznia sejmowa komisja ds. służb specjalnych chce
    poznać informację szefów służb o wynikach kwerendy w zbiorze
    zastrzeżonym i dowiedzieć się, jak będzie on odtajniany przez IPN -
    poinformował w czwartek szef speckomisji Marek Opioła (PiS).

    Speckomisja przyjęła w czwartek plan pracy do połowy
    2017 r. W pierwszej kolejności posłowie zajmą się ujawnieniem zbioru
    zastrzeżonego z zasobów Instytutu Pamięci Narodowej. Jak powiedział
    Marek Opioła, posłowie będą chcieli porozmawiać zarówno z
    przedstawicielami IPN, jak i z szefami służb specjalnych, które prowadzą
    kwerendę w zbiorze, który ma zostać ujawniony w połowie tego roku.



    Speckomisja chce poznać wyniki kwerendy i dowiedzieć się, jak zbiór będzie odtajniany – poinformował Opioła.



    Dodał, że ten temat miałby zostać rozpatrzony za dwa tygodnie, czyli
    najprawdopodobniej w czasie następnego posiedzenia Sejmu zaplanowanego
    na 25-27 stycznia.



    Przez najbliższe pół roku speckomisja będzie dyskutować także o
    cyberbezpieczeństwie i łączności, zwalczaniu korupcji, systemie
    ewakuacji obywateli Polskich przebywających za granicą w razie
    niebezpieczeństwa, konfliktach hybrydowych na przykładzie wydarzeń na
    Ukrainie, w Iraku i Syrii, aktywności służby rosyjskich na terytorium
    Polski, wydarzeniach na Ukrainie oraz koordynacji polskich służby
    specjalnych.
    Nowy statut Służby Kontrwywiadu Wojskowego



    Posłowie ze speckomisji jednomyślnie (w obradach nie brał udział
    przedstawiciel PO i jedna z posłanek PiS) pozytywnie zaopiniowali też
    nowy statut Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jak powiedział Opioła,
    struktura SKW zmieni się, co doprowadzi m.in. do mocniejszego
    uwypuklenia zagrożeń związanych z cyberbezpieczeństwem.



    Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN z kwietnia 2016 r. instytucja
    zastrzegania dokumentów w zbiorze zastrzeżonym przestała istnieć
    (formalnie oznacza to likwidację tego zbioru). Z tych samych przepisów
    wynika, że do 15 czerwca 2017 r. m.in. ABW, Agencja Wywiadu oraz służby
    podległe MON w porozumieniu z IPN mają czas, by dokonać przeglądu
    dokumentów. Po tej analizie część dokumentów otrzyma klauzulę tajności
    na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a cześć stanie się
    dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy oraz
    dziennikarze.



    We wrześniu 2016 r. władze IPN uzgodniły m.in. z szefem MON Antonim
    Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych Mariuszem
    Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się do 31 marca
    2017 r.


    Kwiecień i maj mają być poświęcone na rozstrzygnięcie ewentualnych
    kwestii spornych. Ostateczną decyzję w sprawie utajnienia danej
    jednostki archiwalnej będzie podejmował prezes IPN.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. Wykaz dokumentów wyłączonych z byłego zbioru zastrzeżonego

    http://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/wykaz-dokumentow-wylacz/38455,Wykaz...

    W związku z realizacją art. 19 ustawy nowelizującej ustawę o
    Instytucie Pamięci Narodowej z 29 kwietnia 2017 r. , która weszła w
    życie 16 czerwca 2016 r. – czyli przepisu nakazującego przegląd
    materiałów archiwalnych, stanowiących dotychczas tajny, wyodrębniony
    zbiór dokumentów przechowywanych w Instytucie – prezentujemy część
    wykazu dokumentów wyłączonych z byłego tajnego zbioru w archiwum IPN.

    Wykaz ten obejmuje jednostki archiwalne, które wyłączono z
    pomieszczeń magazynowych dawnego zbioru zastrzeżonego do końca 2016
    roku, w tym materiały, które opuściły zbiór zastrzeżony według procedury
    obowiązującej do 15 czerwca 2016 r. Do materiałów z wykazu
    funkcjonariusze służb RP nie wnieśli zastrzeżeń, tzn. uznali je za
    jawne. Oznacza to włączenie ich do zasobu ogólnego IPN.

    Wykaz powstał na podstawie ewidencji (spisów i aneksów do spisów
    zdawczo-odbiorczych) dokumentującej procedurę przenoszenia materiałów ze
    zbioru wyodrębnionego do dostępnego zasobu archiwalnego IPN (zbioru
    ogólnego). Szczegółowy opis dokumentów ujętych w wykazie zostanie
    zamieszczony w aplikacji Cyfrowe Archiwum, dostępnej w każdej czytelni
    Instytutu Pamięci Narodowej.

    Kolejne części wykazu akt byłego zbioru wyodrębnionego IPN będą
    publikowane na stronie internetowej Instytutu w ramach inwentarza
    archiwalnego.

    Udostępnienie dokumentów zawartych w wykazie odbywać się będzie na
    zasadach określonych w ustawie z  18 grudnia 1998 r. o Instytucie
    Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
    Polskiemu.

     

    Wykaz dokumentów byłego zbioru zastrzeżonego

    „Możemy się spodziewać dużej porcji materiałów dot. wywiadu PRL i jego działalności”



    Grzegorz Wołk z Biura Badań Historycznych IPN uchylił rąbka tajemnicy co do zawartości tzw. zbioru zastrzeżonego.



    Niepodległa Rzeczpospolita nie może być budowana na aktywach PRL

    Instytut Pamięci Narodowej opublikował wykaz dokumentów wyłączonych w 2016 r. z tzw. zbioru zastrzeżonego

    Nie ma żadnego uzasadnienia, aby
    niepodległą Rzeczpospolitą budować na aktywach PRL-u – powiedział dr
    Jarosław Szarek, prezes IPN. Instytut opublikował dzisiaj wykaz
    dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego.

    Wykaz dokumentów, który pojawił się na stronie internetowej IPN ok.
    godz. 10.00, obejmuje wyłącznie te jednostki archiwalne, które w 2016 r.
    wyłączono z magazynów, gdzie znajdował się były wyodrębniony, tajny
    zbiór archiwum IPN.

    – 28 lat temu przestała istnieć Polska Rzeczpospolita Ludowa –
    niesuwerenne, komunistyczne, totalitarne państwo. Spadek jednak po tym
    państwie trwał długo, można powiedzieć: trwa do dzisiaj. Wiele
    materiałów, które wytworzyły służby specjalne komunistycznego państwa,
    pozostało tajne do dzisiaj. Od tego czasu, końca PRL-u, minęło [...]
    pokolenie. Nie ma żadnego uzasadnienia, aby niepodległą Rzeczpospolitą
    budować na aktywach PRL-u – powiedział na konferencji prasowej prezes
    IPN Jarosław Szarek.

    – Od samego początku zdecydowana większość opinii publicznej w Polsce, i
    to wykazują wszystkie badania socjologiczne, była za tym, aby ujawnić
    tę spuściznę po byłych komunistycznych służbach bezpieczeństwa. Nie
    zawsze była taka wola polityczna – dodał prezes IPN.

    Poinformował też, że tzw. zbiór zastrzeżony „zostanie w perspektywie
    roku ujawniony”.

    – Ten proces rozpoczęto już dużo wcześniej; dzisiaj państwu
    zaprezentujemy pierwszą część tej pracy. Te materiały zbioru
    zastrzeżonego są wspólnie przeglądane przez pracowników służb
    specjalnych RP wraz z archiwistami – zaznaczył Szarek. Dodał, że służby
    specjalne jak do tej pory nie składają żadnych zastrzeżeń do
    przeglądanych materiałów.

    Informacje z opublikowanego wykazu dotyczą dokumentów wytworzonych przez
    aparat bezpieczeństwa PRL, które trafiły w poprzednich latach do
    wyodrębnionego, tajnego zbioru w IPN ze względu na aktualne
    bezpieczeństwo polskiego państwa. W opisach wykazu są dane osobowe m.in.
    funkcjonariuszy SB, a także informacje o sprawach operacyjnego
    sprawdzenia, sprawach operacyjnego rozpoznania, dokumentacja wyposażenia
    wywiadowczego, kwestionariusze ewidencyjne, teczki opatrzone skrótami,
    m.in. KI, RO, SMW.

    Wykaz powstał na podstawie ewidencji (spisów i aneksów do spisów
    zdawczo-odbiorczych) dokumentującej procedurę przenoszenia materiałów ze
    zbioru wyodrębnionego do dostępnego zasobu archiwalnego IPN (zbioru
    ogólnego).

    Stanisław Janecki: To wajchowy organizuje opór przeciwko rządom PiS. I to wajchowy był jednym z ojców założycieli III RP

    Państwo polskie pokaże swoją siłę wtedy, gdy maksymalnie
    ograniczy działanie wajchowego. Niewiele wskazuje na to, że zdarzy się
    to szybko.
    Ktoś przełożył wajchę – słyszymy i czytamy często, gdy nagle
    dotychczas święte krowy przestają być nietykalne. Albo gdy zmienia się
    klimat, przede wszystkim medialny, wokół różnych ważnych osób, partii,
    organizacji czy spółek.


    Wajchowy istnieje i całkiem skutecznie działa, choć nie jest łatwo go zidentyfikować. Czasem wajchowy oznacza to samo,
    co w socjologii polityki nazywa się centralnym ośrodkiem dyspozycji
    politycznej, który może częściowo obejmować struktury władzy, ale wcale
    nie musi. Nie jest to jakaś konkretna grupa spiskowa, jak
    ta przedstawiona w serialu „Ekstradycja”, a urzędująca w podziemiach
    Pałacu Kultury i Nauki. Wajchowy to struktura sieciowa, przybierająca
    różne oblicza w zależności od tego, gdzie trzeba
    przestawić wajchę. Wajchowy nie jest oczywiście omnipotentny, choć
    ślady jego działania widać w wielu ważnych wydarzeniach z końca PRL, szczególnie w operacji miękkiego lądowania szeroko rozumianego establishmentu PRL (biznesowego, politycznego, medialnego czy ludzi tajnych służb) w III RP i właściwie w całej historii III RP,
    szczególnie w modelowaniu sceny partyjnej. Sporo wiedzy o wajchowym
    znajdziemy zapewne w materiałach odtajnionego właśnie zbioru
    zastrzeżonego, będącego w dyspozycji IPN.

    Wajchowy
    działający sieciowo oznacza, że gdy pojawia się ważny problem,
    aktywizują się ci wszyscy, którzy mają możliwości zrobienia czegoś
    konkretnego, mają wystarczające zaplecze finansowe i ludzi umieszczonych
    w tych punktach, gdzie podejmuje się decyzje a przynajmniej na nie
    wpływa.
    W takim sensie wajchowy to grupa interesów. Gdy przyjrzeć się wielu dużym prywatyzacjom w III RP, widać,
    kto miał w tym finansowy interes i kim się posługiwał do jego
    zrealizowana. A potem beneficjanci takiej konkretnej prywatyzacji
    odwdzięczali się pomagając w innych przedsięwzięciach, przede wszystkim
    finansowo. W działaniu wajchowego zwykle chodzi o doraźną grupę
    interesów, mobilizowaną do konkretnego przedsięwzięcia. Ale istnieje coś
    takiego jak „krysza” czy parasol wielu doraźnych grup interesów, czyli
    albo wspomniany już centralny ośrodek dyspozycji politycznej, albo
    „grupa trzymająca grupy interesów”. Zwornikiem tego wszystkiego
    są ludzie tajnych służb PRL. Mają oni nie
    tylko know-how, ale też wpływ na bardzo wiele środowisk, w których
    posiadali swoją agenturę. Począwszy od części obecnych rekinów biznesu,
    wykreowanych dzięki funduszom operacyjnym tajnych służb czy takim ich
    przedsięwzięciom jak Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Agentami
    służb PRL było wielu zwykłych gangsterów, używanych m.in. do straszenia czy też dyscyplinowania tych, którzy nie chcieli współpracować już w III RP.
    Gangsterów kapusiów używano także do finansowania różnych zadań
    pieniędzmi, które formalnie nie istniały, bo nie były nigdzie
    odnotowane. W końcówce PRL i przez co najmniej dekadę III RP pieniądze z czarnej strefy bardzo często mieszały się z tymi legalnymi.

    Ludzie tajnych służb mają przełożenie na media,
    bo części z nich pomagali uzyskać koncesje bądź zbudować rynkową
    pozycję, za co potem oczekiwali rewanżu i dostawali to, czego chcieli.

    Mają też przełożenie na konkretnych dziennikarzy, dawnych swoich
    tajnych współpracowników czy kontakty operacyjne. Mają również wpływ
    na wielu ludzi kultury, nauki czy tzw. autorytety i poprzez nich
    urabiają opinię publiczną. Ludzie tajnych służb mają też ważnych
    przyjaciół ze służb za granicą, którzy mogą im pomagać poprzez swoją
    agenturę. I to jest najniebezpieczniejszy
    i najmniej czytelny element sieci powiązań składających się
    na wajchowego. Najniebezpieczniejszy, bowiem poprzez tych ludzi mogą być
    realizowane interesy obcych służb i państw, które nawet dla ważnych
    postaci tajnych służb PRL mogą być nieczytelne. Albo za granicą są na tych oficerów służb PRL (często potem funkcjonariuszy służb III RP)
    takie haki, które nie dają im pola manewru. Wajchowy musi się
    oczywiście liczyć z polskim kontrwywiadem czy wywiadem, który część
    przedsięwzięć neutralizuje bądź torpeduje. Ale przez większą część
    istnienia III RP ludzie tajnych służb PRL mieli w tych służbach swoich kretów bądź tylko kolegów i zapewne wciąż mają.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. Jazgot cyngla z Czerskiej

    IPN wprowadzi zmiany w spisach teczek osobowych, które zostały po
    Służbie Bezpieczeństwa. Osoby uznane przez bezpiekę za jej źródła
    informacji mają się znaleźć w oddzielnym, specjalnym katalogu.

    To jedna z ważniejszych informacji z wtorkowej
    konferencji prezesa IPN Jarosława Szarka. Instytut ogłosił na niej, że
    odtajnia 6,5 tys. materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego. To dokumenty,
    na których ujawnienie nie chciały się po roku 1989 zgodzić służby
    specjalne. Uznawały, że zawarte w nich informacje są dalej istotne dla
    ich działalności lub nie powinny być ujawnienie z innych względów (np.
    plany placówek obcych państw). Służby III RP przejęły również część
    agentury służb PRL. Dane tych osób też były chronione.

    Wyłączanie kolejnych części zbioru zastrzeżonego trwa od 2006 r.

    Prezes IPN mówi o przełomie

    W
    2016 r. IPN postanowił ostatecznie zlikwidować zbiór i zostawić jako
    zastrzeżone tylko te materiały, które są ważne dla pracy obecnych służb
    specjalnych.

    Prezes IPN uważa, że likwidacja
    zbioru to przełom. - 28 lat temu przestała istnieć Polska
    Rzeczpospolita Ludowa, państwo totalitarne i komunistyczne, ale spadek
    po niej trwa. Nie ma żadnego uzasadnienia, aby niepodległą
    Rzeczpospolitą budować na aktywach PRL. Minęło ćwierć wieku od pierwszej
    próby ujawnienia komunistycznej agentury przez rząd Jana Olszewskiego,
    który został obalony. Dziś jest ważny dzień, który rozpoczyna ostatni
    etap ujawniania dokumentów SB - mówił we wtorek Szarek.

    Zbiór
    zastrzeżony przez lata funkcjonował jako jeden z mitów prawicy. Miały
    się w nim znajdować informacje kompromitujące dla "elit III RP" i
    pokazujące "prawdziwy przebieg historii".

    Jak
    na razie IPN niczego takiego nie zaprezentował. Omawiając jedną z
    teczek (pokazaną jako przykład), Sławomir Cenckiewicz z Kolegium IPN
    wskazał, że widnieje tam nazwisko Gromosława Czempińskiego (szefa UOP w
    latach 90.), który przed 1989 rokiem jako funkcjonariusz SB zajmował się
    inwigilacją obywatelki Wielkiej Brytanii (była oficerem łącznikowym CIA
    ds. kontaktu z płk. Ryszardem Kuklińskim). - Myślę, że to jeden z
    powodów, dla których tę teczkę złożono do zbioru zastrzeżonego -
    spekulował Cenckiewicz.

    Ale poza tym
    rewelacji nie było. Ewidencja odtajnionych materiałów znajduje się na
    stronie IPN. Są tam sygnatury jednostek archiwalnych wraz z ich krótkim
    opisem. We wtorek ze względu na duże zainteresowanie dostęp do strony
    był bardzo utrudniony. Jak podaje IPN "szczegółowy opis dokumentów z
    wykazu zostanie zamieszczony w aplikacji Cyfrowe Archiwum, dostępnej dla
    naukowców i dziennikarzy w każdej czytelni Instytutu".

    IPN: źródła informacji w specjalnym katalogu

    Na
    konferencji ogłoszono też, że wkrótce do sieci wpadnie cały katalog
    inwentarzowy dokumentów bezpieki. Wcześniej dostępny był tylko w
    czytelniach. Znajdujące się w nim akta osobowe zostaną podzielone na
    teczki funkcjonariuszy, osób rozpracowywanych oraz zakwalifikowanych
    przez SB jako różnego rodzaju „źródła osobowe", a więc: tajnych
    współpracowników, osobowe źródła informacji, konsultantów itp.

    W
    ten sposób IPN po raz pierwszy od momentu swojego powstania stworzy
    rodzaj "listy agentów", od czego wcześniej odżegnywali się kolejni
    prezesi.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. Zbiór zastrzeżony bez

    Zbiór zastrzeżony bez tajemnic. Wszystko jawne
    http://niezalezna.pl/92980-zbior-zastrzezony-bez-tajemnic-wszystko-jawne

    Do zbioru zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej trafiły m.in. akta światowej sławy muzyka Konstantego Andrzeja Kulki, zarejestrowanego przez służby specjalne PRL jako właściciel lokalu kontaktowego, czy też Jacka Bartosika – funkcjonariusza wywiadu PRL, który zginął na początku lat 90. w zamachu w Libanie. Przez lata w tajnym zbiorze były schowane także dokumenty dotyczące gigantycznych fortun i najbardziej znanych aferzystów: Aleksandra Gawronika, Lecha Grobelnego czy szefa FOZZ Grzegorza Żemka. A także związanych z nimi oficerów służb specjalnych PRL, których zawzięcie bronił były prezydent Bronisław Komorowski - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.

    Dziś już wiadomo, dlaczego przez całe lata najpierw blokowano powstanie IPN, a później odtajnienie zbioru zastrzeżonego. Fortuny, które pojawiły się u progu III RP, w dużej części były zaprojektowane przez służby specjalne PRL, podobnie wyglądały kariery czy wykreowane przez komunistyczną bezpiekę autorytety.

    Najwięcej akt ze zbioru zastrzeżonego zostało odtajnionych za czasów prezesury śp. profesora Janusza Kurtyki w latach 2006–2010. Wówczas udostępniono do badań archiwa wywiadu i kontrwywiadu cywilnych oraz wojskowych służb specjalnych. Część materiałów znalazło się w opublikowanym w 2007 r. Raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych autorstwa komisji weryfikacyjnej pracującej pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, twórcy kontrwywiadu wojskowego.

    – To właśnie na wniosek ministra Macierewicza zostały odtajnione akta Grzegorza Żemka ps. Dik. A w jego aktach było nazwisko funkcjonariusza, który przez wiele lat był w Wojskowych Służbach Informacyjnych

    – stwierdził prof. Sławomir Cenckiewicz.

    Funkcjonariusz, o którym mowa, to Zenon Klamecki, który rozpoczął służbę w Zarządzie II Sztabu Generalnego (wywiad wojskowy PRL) w 1978 r., a zakończył ją w Wojskowych Służbach Informacyjnych. Jego nazwisko znalazło się w Raporcie z weryfikacji WSI, podobnie jak innych zaangażowanych w jakikolwiek sposób w aferę FOZZ. Ich akta były ukryte w zbiorze zastrzeżonym, a bronił ich od początku lat 90. były prezydent Bronisław Komorowski.

    Do tajnego zbioru trafiły również dokumenty dotyczące Aleksandra Gawronika – funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa, jej tajnego współpracownika, biznesmena, senatora w III RP. 29 czerwca 2015 r. został on oskarżony o podżeganie do zabójstwa w 1992 r. poznańskiego dziennikarza śledczego Jarosława Ziętary, którego ciała do tej pory nie znaleziono. Dlaczego część dokumentów dotyczących Gawronika trafiła do zbioru zastrzeżonego? Może to mieć związek z przedsięwzięciami podejmowanymi przez niemieckich polityków, których wykonawcą miał być Gawronik.

    „W opinii ko [kontaktu operacyjnego – red.] »SEM« jest bardzo prawdopodobne, że kapitał niemiecki chce przez A. Gawronika rozpocząć legalne i oficjalne zasilanie mniejszości niemieckiej w Polsce. Najprawdopodobniej całym przedsięwzięciem mogą być również zainteresowane koła rządowe Republiki Federalnej Niemiec. Poprzez bank A. Gawronika rząd boński mógłby bowiem realizować własną politykę gospodarczą na terenach Pomorza i Śląska”

    – czytamy w dokumencie z 1983 r.

    Do „Z” trafiły także dokumenty dotyczące Lecha Grobelnego – biznesmena, założyciela w 1988 r. spółki Dorchem Sp. z o.o., która początkowo handlowała chemikaliami fotograficznymi, a po transformacji ustrojowej stała się właścicielem sieci kantorów wymiany walut. Kantorami zajmował się także Gawronik – obydwie fortuny wyrosły dzięki politykowi lewicy Ireneuszowi Sekule. Sekuła, wydając zgodę na oficjalny handel obcą walutą, przeprowadził „rewolucję kantorową”. Do UOP zaczęły napływać sygnały, że Gawronik, otwierając sieć kantorów na granicy zachodniej w ciągu jednej nocy, wiedział od kogoś z rządu o korzystnym kursie dolara. Gawronik zbił na „kantorowym” interesie fortunę – UOP badał jego powiązania z Sekułą, ale sprawa nigdy nie trafiła do prokuratury. Po odtajnieniu z „Z” materiałów dotyczących Sekuły okazało się, że został on zarejestrowany przez Agenturalny Wywiad Wojskowy – tajną komórkę wywiadowczą wchodzącą w skład Zarządu II Sztabu Generalnego jako wywiadowca o pseudonimie „Artur”. Zarówno Ireneusz Sekuła, jak i Lech Grobelny zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach. Sekuła miał popełnić samobójstwo, strzelając do siebie trzykrotnie. Grobelny zmarł na skutek zadania mu rany kłutej – sprawcy nigdy nie znaleziono.

    Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    115. @Maryla

    Wydaje mi się, że z punktu widzenia czystej socjotechniki, PiS ma teraz najlepsza okazję, żeby dobić bestię i opublikować Aneks. Tamci są w defensywie, cienko piszczą, lemingom rzucili na otarcie łez "Ucho prezesa". Lepszego momentu może już nie być. Ujawnienie Zbioru Zastrzeżonego, ekspertyza potwierdzająca, że w Gdańsku jest lotnisko imienia TW Bolka a za tym powinien pójść Aneks. Czego się boi Duda z Kaczyńskim? Na co czekają?

    avatar użytkownika kazef

    116. .

    avatar użytkownika Maryla

    117. Długi cień PRL O

    Długi cień PRL

    O likwidacji zbioru zastrzeżonego, zawartości „prywatnych
    szaf” byłych esbeków i nowych projektach – mówi prezes IPN dr Jarosław
    Szarek

    Z dr. Jarosławem Szarkiem, prezesem
    Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Małgorzata Rutkowska
    Eksperci Instytutu im. Jana Sehna potwierdzili autentyczność podpisu
    Lecha Wałęsy na zobowiązaniu do współpracy z SB oraz na innych
    dokumentach z „teczki Kiszczaka”. Czy to wreszcie zakończy spór wokół
    „Bolka”?

    – Kończy, jeżeli chodzi o ostateczne potwierdzenie, iż Lech Wałęsa
    został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny
    współpracownik „Bolek” od 29 grudnia 1970 roku do 19 czerwca 1976 roku. W
    pierwszym okresie donosił na stoczniowców i brał za to pieniądze, co
    zostało udowodnione w wyniku rzetelnych badań opublikowanych w 2008 roku
    przez historyków z Instytutu Pamięci Narodowej, dr. Piotra Gontarczyka i
    prof. Sławomira Cenckiewicza, w ich książce „SB a Lech Wałęsa.
    Przyczynek do biografii”. Decyzja o jej wydaniu została podjęta
    osobiście przez śp. prezesa IPN Janusza Kurtykę. Wszyscy oni stali się
    obiektem niewybrednych napaści, pojawiły się groźby likwidacji
    Instytutu, obcięto mu budżet. Dzisiaj fakty zaprezentowane w książce
    zostały potwierdzone w wyniku postępowania prokuratorskiego na podstawie
    odnalezionych kolejnych dokumentów zawierających zobowiązanie do
    współpracy podpisane przez Lecha Wałęsę, jego donosy, pokwitowania. I w
    tej kwestii to kończy dyskusję na ten temat.
    Dzisiaj faktu współpracy Lecha Wałęsy z SB nie podważają nawet ci,
    którzy napadali na IPN w 2008 roku.

    – W tej kwestii fakty są tak oczywiste, że dyskusja jest zakończona.
    Natomiast pozostaje otwarta sprawa – i spory na ten temat będą trwały –
    jak fakt współpracy z bezpieką z początku lat 70. XX wieku wpłynął na
    decyzje podejmowane przez niego w następnych latach, m.in. jako
    przywódcy „Solidarności”, nie wspominając o jego prezydenturze i
    kolejnych latach politycznej aktywności. I ta dyskusja już się toczy, a
    pojawiające się pytania są jak najbardziej uprawnione. Pomijając już
    kwestię szantażu, to przecież sama świadomość tego, iż są ludzie, którzy
    mają wiedzę o ciemnej karcie życiorysu, też nie pozostaje bez wpływu na
    decyzje, jakie się podejmuje.
    I jeszcze rzecz zasadnicza – sam stosunek Lecha Wałęsy do tej sprawy.

    – Od laureata Pokojowej Nagrody Nobla, przywódcy „Solidarności” – ruchu,
    którego jednym z fundamentalnych przesłań były kwestie moralne, a wśród
    nich niezgoda na kłamstwo – można wymagać więcej. Lech Wałęsa w tej
    sprawie nie zdobył się na stanięcie w prawdzie, ale wielokrotnie
    zmieniał zdanie. Trzeba to wprost powiedzieć: kłamał. Nie wspominając
    już o języku, jakim się posługiwał wobec swych adwersarzy. Dał tego
    przykład nawet w ostatnich tygodniach.
    Sprawa ma jeszcze inny wymiar. Przez lata za Lechem Wałęsą kryły się
    wpływowe środowiska, z którymi on się związał. Wśród nich nie brakuje
    ludzi powiązanych z peerelowskim reżimem. Oni wiedzą, że teraz przyjdzie
    kolej na ich życiorysy. Dlatego będą, wbrew faktom, do końca bronić
    Wałęsy.
    Ujawnienie dokumentów ze zbioru zastrzeżonego nie wywołało jednak
    spodziewanych emocji. Teczki bezpieki nie budzą już zainteresowania? A
    może to efekt wieloletniej propagandy antylustracyjnej?

    – To prawda, jest pewien niedosyt, bo były duże oczekiwania na nazwiska z
    pierwszych stron gazet. Pamiętajmy jednak, że prace nad likwidacją
    zbioru zastrzeżonego będą trwały do 31 marca 2017 roku, nie wiemy, co
    się pojawi w kolejnych partiach dokumentów. Oczywiście, rola już
    udostępnionych akt jest duża, to są tysiące teczek, które trzeba
    dokładnie zbadać, i wtedy będzie można powiedzieć, co w nich jest. Nie
    zapominajmy, że w Archiwum Instytutu są kilometry akt, które też czekają
    na zbadanie. Nie wszyscy historycy chętnie z tego korzystają.
    To pokazuje, że na wielu uczelniach dominują układy postkomunistyczne?

    – Po pierwsze, przez wiele lat panował klimat, żeby lepiej tymi sprawami
    się nie zajmować, nie było też zainteresowania w katedrach historii
    najnowszej. Tych tematów nie badano, bo to było źle widziane, trzeba to
    wprost powiedzieć. Po drugie, liczba teczek jest tak ogromna, że to
    niektórych zniechęca. Trzeba długich, żmudnych badań, a tego nie zrobi
    się szybko.
    Powszechnie spodziewano się, że w dokumentach, które opuściły zbiór
    zastrzeżony, znajdzie się wiedza o przepoczwarzaniu się PRL w III RP.

    – Najbardziej interesujące byłyby dokumenty z końca lat 80. pokazujące
    mechanizmy tzw. transformacji. Być może te materiały jeszcze się znajdą.
    Pamiętajmy jednak o skali zniszczeń dokumentów cywilnej i wojskowej
    bezpieki. Na przykład w Gdańsku 90 procent materiałów z lat 80. zostało
    zniszczone. Nie wiemy, co znajduje się jeszcze w „prywatnych szafach”
    byłych funkcjonariuszy.
    Jakie były więc kryteria, którymi kierowano się, zamykając dostęp do
    materiałów bezpieki?

    – Przedziwne. Na pewno wiemy jedno: tym kryterium nie było to, którym
    się posługiwano, czyli ochrona bezpieczeństwa państwa polskiego.
    Najlepiej pokazuje to incydentalna, sprzed wielu lat, sprawa podpisania
    zobowiązania do współpracy Jerzego Zelnika czy kwestia pojawienia się w
    materiałach, które ujawniliśmy, nazwiska ówczesnego porucznika
    Gromosława Czempińskiego. W wielu przypadkach nie było żadnego
    uzasadnienia, żeby te materiały w tym zbiorze się znajdowały. To
    pokazuje nawet to, co w tym momencie ujawniliśmy. Najważniejsze, że ten
    zbiór przestaje istnieć.
    Nowe archiwalia wpłyną w znaczący sposób na profil badawczy Instytutu?

    – Mamy 14 centralnych programów badawczych, wśród nich nowe, m.in.:
    „Województwa wschodnie II Rzeczypospolitej”, „Komuniści w II
    Rzeczypospolitej”, „Rok 1989 – mechanizmy transformacji ustrojowej”,
    „Polacy w Rosji i Związku Sowieckim”, „Wojsko Polskie w strukturach
    państwa w XX wieku”. Oczywiście kontynuujemy te dotyczące aparatu
    bezpieczeństwa PRL, emigracji, środowisk twórczych… Są tematy, które
    materiały wychodzące ze zbioru zastrzeżonego poszerzą. Dostęp do
    Archiwum IPN jest podobny jak do innych archiwów. Zachęcamy historyków
    spoza Instytutu, żeby zaczęli te sprawy badać.
    Można było odnieść wrażenie, że w poprzedniej kadencji badanie aparatu
    represji przez IPN zeszło na dalszy plan.

    – Instytut został powołany m.in. po to, żeby te kwestie zbadać, ujawnić,
    ale ten proces nie jest zakończony. W 2011 roku Rada IPN podjęła
    decyzję, że badanie aparatu represji nie jest priorytetowym zadaniem
    Instytutu. Stąd też takie na tym polu opóźnienia czy zaniechania.
    Jest nadzieja, że znakomity półrocznik IPN „Aparat represji w Polsce
    Ludowej 1944-1989”, który nagle przestał się ukazywać kilka lat temu,
    powróci?

    – Będzie kontynuowany, wkrótce ukaże się kolejny numer, przygotowany tak
    jak wcześniej przez Oddział IPN w Rzeszowie. Po pięcioletniej przerwie
    na rynek powrócił „Biuletyn IPN” – przez lata najbardziej rozpoznawalna
    marka Instytutu. W najbliższą środę ukaże się na rynku, będzie dostępny
    m.in. w placówkach Poczty Polskiej, empikach.
    Nowa ustawa o IPN nałożyła na Instytut nowe obowiązki. Jak wygląda
    sprawa finansowania tak szeroko zakrojonej działalności?

    – Paradoksalnie na 2017 rok obcięto nam budżet o 24 miliony w stosunku
    do tego, co zaproponowaliśmy. A ten rok jest zasadniczy, ponieważ
    zostaliśmy zobowiązani ustawą z czerwca 2016 roku do powołania dwóch
    nowych biur: poszukiwań i identyfikacji oraz biura upamiętnień. Te biura
    w szkieletowym kształcie powołaliśmy już latem przy zerowym budżecie.
    Nie wspominam, że pojawiło się inne zadanie – poszerzenie działalności
    edukacyjnej, naukowej o okres od 1917 roku, co wymaga kolejnych kosztów.
    Na Archiwum IPN spada też obowiązek przygotowania materiałów do ustawy
    dezubekizacyjnej, i to w bardzo krótkim czasie – w ciągu czterech
    miesięcy. A w perspektywie jest wojskowa ustawa dezubekizacyjna. To
    będzie kolejna sprawa, która jest dla nas nowa, bo wojskowego aparatu
    bezpieczeństwa nie badaliśmy do tej pory. Doszło do paradoksalnej
    sytuacji, że znaczenia i roli IPN nikt nie kwestionuje, natomiast w tak
    znacznym stopniu obcięto budżet Instytutu. Ale podołamy. Powstaje bardzo
    dużo nowych inicjatyw.
    Priorytetem IPN w sferze edukacji ma być w tym roku 80. rocznica
    Operacji Polskiej, zupełnie nieobecnej w świadomości historycznej
    Polaków. Amnezja w sprawie co najmniej 111 tysięcy ofiar nie może dłużej
    trwać.

    – Zrobimy wszystko, żeby ta wiedza dotarła do nauczycieli i znalazła się
    w podręcznikach szkolnych, została spopularyzowana. Kilka tygodni temu
    Instytut wydał zbiór dokumentów dotyczących Operacji Polskiej z archiwów
    gruzińskich. Prowadzimy w ogóle szeroką działalność międzynarodową,
    ostatnio podpisaliśmy umowę o współpracy z Archiwum Watykańskim, chcemy
    opublikować materiały z kolekcji Kazimierza Papée, ostatniego ambasadora
    II RP przy Stolicy Apostolskiej. Nie mówię już o współpracy z
    odpowiednikami IPN z tej części Europy czy o kwerendach archiwalnych w
    USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach zachodnich. Dużym wyzwaniem dla
    nas będzie przyszły rok i 100-lecie odzyskania niepodległości, bardzo
    ważna będzie sfera edukacji.
    Jak układa się współpraca Instytutu z Ministerstwem Edukacji Narodowej?

    – Myślę, że dobrze, bardzo dużą popularnością cieszy się cykl wykładów
    przygotowany wspólnie z MEN dla nauczycieli i we współpracy z ośrodkami
    doskonalenia zawodowego nauczycieli. Dzięki temu rozpowszechniamy wiedzę
    o Polskim Państwie Podziemnym, Kresach, Operacji Polskiej NKWD,
    emigracji, aparacie represji w PRL. W sferze edukacyjnej chcemy się
    skupić na wyposażeniu nauczycieli w narzędzia, dostarczyć im materiały,
    które by pozwoliły przedstawiać kwestie mało lub w ogóle nieobecne w
    podręcznikach szkolnych, mając nadzieję, że to się zmieni w nowej
    podstawie programowej. My nie zastąpimy szkoły, ale możemy pomóc,
    przygotowując ofertę edukacyjną, oświatową, co jest bardzo ważną częścią
    naszej działalności.
    Polityka historyczna IPN ma też ważny wymiar międzynarodowy, zwłaszcza
    że państwo polskie codziennie konfrontowane jest z agresywną polityką
    pamięci krajów ościennych – Niemiec i Rosji. Kłamstwo o „polskich
    obozach zagłady” okazuje się trudne do wytępienia.

    – Na istniejącej już stronie internetowej Instytutu
    http://truthaboutcamps.eu [MS1], gdzie znajdziemy informacje o
    niemieckich obozach zagłady i obozach koncentracyjnych w językach
    polskim, angielskim, niemieckim, francuskim, bułgarskim, zamieściliśmy
    liczącą ok. 8,5 tys. nazwisk załogę SS obozu KL Auschwitz. Każdy, kto
    mówi, że to był „polski obóz”, niech sprawdzi, kto tam pracował.
    Życiorysom tym towarzyszy około 350 wyroków, jakie wobec części z nich
    zapadły po wojnie. To efekt śledztwa Oddziałowej Komisji Ścigania
    Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie. Jednocześnie
    początek większego projektu. Dołączymy inne obozy. Było to możliwe
    dzięki współpracy z prof. Aleksandrem Lasikiem, który przez 30 lat
    prowadził badania naukowe dotyczące tej tematyki, zgromadził dane o ok.
    25 tys. funkcjonariuszy SS, a teraz część efektów jego pracy udostępnia
    IPN. Takich naukowców będziemy wspierać.
    Teraz rodzime media należące m.in. do niemieckich koncernów narzucają
    frazę „polskie obozy koncentracyjne” w odniesieniu do powojennych obozów
    pracy na terenie Polski. Będzie odpowiedź Instytutu?

    – Po II wojnie światowej Polska nie była niepodległym państwem, to było
    państwo komunistyczne, które stało się częścią imperium sowieckiego. Te
    obozy były tworzone przez komunistów, one nie mogą być nazywane
    polskimi. Więziono w nich m.in. polskich patriotów, którzy
    przeciwstawiali się niewoli, która przyszła ze wschodu. Można je nazywać
    stalinowskimi, komunistycznymi, ale nigdy polskimi. Były na terytorium
    Polski, ale to nie Polacy je budowali. Ani państwo polskie, ani Naród
    Polski nie ponoszą za nie odpowiedzialności.
    Dziękuję za rozmowę.

    Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/175733,dlugi-cien-prl.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. Tylko Straż Graniczna


    Tylko Straż Graniczna zakończyła przegląd zbioru zastrzeżonego
    IPN. Kruk: "Nie wpłynął ani jeden wniosek o nadanie klauzuli tajności"

    "Prac nie ukończyły - jak głosi komunikat Instytutu - Agencja
    Wywiadu, ABW, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego"


    IPN we wtorek poinformował,
    że tylko Straż Graniczna wywiązała się z podjętego zobowiązania
    zakończenia 31 marca br. przeglądu tzw. zbioru zastrzeżonego. Prac nie
    ukończyły - jak głosi komunikat Instytutu - Agencja Wywiadu, ABW, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego.
    Niezależnie od opóźnienia, zgodnie z przepisami ustawy o IPN, pełne ujawnienie tzw. zetki, czyli dokumentacji wytworzonej przez aparat bezpieczeństwa PRL i zachowanej w nim ze względu na aktualne bezpieczeństwo polskiego państwa, nastąpi 16 czerwca.

    W 100-proc.z przyjętych
    ustaleń wywiązała się Straż Graniczna, ponieważ zakończyła fizycznie
    przegląd i wypowiedziała się w stosunku do wszystkich materiałów (…).
    Straż Graniczna skierowała bardzo dużą liczbę funkcjonariuszy i bardzo
    sprawnie dokonała tego przeglądu

    — powiedziała we wtorek dyrektor Archiwum IPN. Podkreśliła, że Straż Graniczna nie złożyła ani jednego wniosku do prezesa IPN o oznaczenie materiałów klauzulą tajności.

    W przypadku
    pozostałych służb stopień zaawansowania prac jest bardzo różny, ale
    w związku z tym, że 31 marca był w piątek, to mamy już informację np.
    z Agencji Wywiadu, że zakończyła fizycznie przegląd, ale potrzebuje
    jeszcze kilku dodatkowych dni, żeby wykonać pewne czynności techniczne.
    Na tej podstawie sądzimy, że wkrótce będziemy mieli pełną informację
    z Agencji Wywiadu. Z pozostałych służb nie mamy oficjalnych informacji,
    ale sądzimy, że pod koniec przyszłego tygodnia będziemy w stanie już
    podać precyzyjną ilościową informację dotyczącą przejrzanego materiału

    — powiedziała Kruk.

    Dodała,
    że powinno być również znane stanowisko wobec przejrzanej dokumentacji,
    które wyrażą ministrowie nadzorujący służby specjalne lub szefowie tych
    służb. Dyrektor Archiwum IPN wyraziła nadzieję, że służby specjalne zakończą przegląd w najbliższym czasie, tak by „prezes IPN miał czas na spokojną ocenę wniosków, które do Instytutu zostaną skierowane”. Zgodnie z ustawą o IPN, to prezes Instytutu będzie podejmował ostateczną decyzję w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej.

    Na dzień dzisiejszy nie wpłynął ani jeden wniosek do prezesa IPN o nadanie klauzuli (tajności) materiałom archiwalnym, ale z pewnością takie (wnioski) będą

    — tłumaczyła, dodając, że jak do tej pory chodzi o ok. 30 tys. przejrzanych jednostek archiwalnych.

    Mam
    nadzieję, że jeśli uda nam się wspólnymi siłami z pozostałymi służbami
    zamknąć proces przeglądu i ustalenia ostatecznego statusu tych
    materiałów w połowie czerwca, to cały ten proces zwalniania materiałów
    do zbioru ogólnego powinien zakończyć się pod koniec lata lub jesienią
    tego roku. Ale oczywiście będziemy dokładać wszelkich starań, żeby
    to było jak najszybciej. Staramy się na bieżąco umieszczać informacje
    w cyfrowym archiwum, żeby naukowcy, dziennikarze i wszystkie inne osoby
    uprawnione mogły z tych materiałów korzystać

    — powiedziała Kruk.Dodała też, że archiwiści IPN dołożą wszelkich
    starań, by jeszcze pod koniec roku umieścić informacje o dokumentach
    z odtajnionego zbioru w inwentarzu archiwalnym IPN, który dostępny jest w internecie. Tłumaczyła przy tym, że sam proces przenoszenia tajnych materiałów do zbioru jawnego wymaga wielu czynności archiwalnych, dlatego jest on tak długotrwały.

    Komunikat w sprawie ujawnienia zbioru zastrzeżonego IPN
    przekazał we wtorek w związku „z licznymi pytaniami o stan prac
    w sprawie ustalonego na dzień 31 marca br. terminu zakończenia przeglądu
    akt tworzących tzw.: „zbiór zastrzeżony”. Termin ten został ustalony
    w drugiej połowie września ub.roku na wspólnym spotkaniu m.in. prezesa IPN, Kolegium IPN oraz ministrów nadzorujących służby specjalne.

    IPN przypomniał, że zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN
    z 29 kwietnia 2016 r. przewidziany termin ujawnienia materiałów
    z byłego „zbioru zastrzeżonego” nastąpi 16 czerwca br., czyli
    12 miesięcy po wejściu w życie znowelizowanych przepisów.

    Prezes IPN zgodnie z art. 19 ust. 2 zastrzega sobie prawo nadania klauzuli tajności i zapewnienia warunków ochrony dokumentów niejawnych

    — przypomniał Instytut.

    Z przepisów
    nowelizacji wynika, że do 15 czerwca br. Agencja Bezpieczeństwa
    Wewnętrznego, Agencja Wywiadu (działające w porozumieniu z ministrem
    koordynatorem służb specjalnych), służby podległe MON
    i Komendant Główny Straży Granicznej (w odniesieniu do dokumentów
    wytworzonych przez b. Wojska Ochrony Pogranicza) mają czas, by dokonać
    przeglądu dokumentów. Po tej analizie część dokumentacji otrzyma
    klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych,
    a część stanie się dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy oraz dziennikarze.

    Pomimo tego 19 września ub.r. kierownictwo IPN, a także Kolegium IPN, uzgodniły m.in. z szefem MON
    Antonim Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych
    Mariuszem Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się
    wcześniej, czyli do 31 marca br. Zgodnie z planem po tym terminie -
    od kwietnia do połowy czerwca - służby i IPN mają rozstrzygać ewentualne kwestie sporne związane z nadaniem klauzul tajności.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. "GW" krytycznie o likwidacji


    "GW" krytycznie o likwidacji zbioru zastrzeżonego IPN i
    ujawnieniu szpiegów. Rzecznik Kamińskiego: Służby wywiązują się z
    obowiązku nałożonego przez Sejm


    "Służby wywiązują się z nałożonego przez Sejm obowiązku, kierując się przepisami prawa oraz
    wymogami bezpieczeństwa narodowego".

    Również działania służb specjalnych w tej sprawie wynikają z ustawowych norm

    —powiedział Żaryn, nawiązując do wtorkowego artykułu w „Gazecie Wyborczej”.

    Gazeta napisała, że nazwiska prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRLIII RP ujawnia publicznie dostępny katalog Instytutu Pamięci Narodowej.

    Obce służby, nie ruszając się zza biurka, mogą zidentyfikować naszych szpiegów, a potem odtworzyć ich kontakty za granicą

    —napisała „GW”. Według niej, wśród danych są nazwiska legalizacyjne, pod którymi oficerowie występowali za granicą.

    Według cytowanego przez „GW” byłego oficera Agencji Wywiadu, to nieprawdopodobny skandal.

    Większość tych ludzi jeszcze żyje, czynne są ich kontakty. Państwo polskie po prostu ich zdradziło

    —powiedział w „Wyborczej” były oficer AW.

    Zgodnie z zapisami Ustawy o IPN, nowelizowanej w 2016 r., zbiór wyłączony, tzw. zbiór zastrzeżony IPN, zostanie zlikwidowany

    —przypomniał
    Żaryn. Dodał, że to ustawodawca zobowiązał m.in. służby specjalne
    do przejrzenia dokumentacji ze zbioru zastrzeżonego i przeanalizowania
    klauzul nadanych poszczególnym dokumentom.

    Służby wywiązują się z nałożonego przez Sejm obowiązku, kierując się przepisami prawa oraz wymogami bezpieczeństwa narodowego

    —zapewnił.

    Żaryn
    podkreślił, że w wyniku przeglądu tych archiwów zostaną utrzymane
    klauzule jedynie na tych dokumentach, których ujawnienie i dziś
    rodziłoby zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

    Należy jednoznacznie wskazać, że wyłączanie akt ze zbioru zastrzeżonego nie rodzi zagrożenia dla Polski

    —podkreślił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.Żaryn przypomniał, że w ramach całego procesu ujawniane są materiały
    dotyczące funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych oraz
    ich współpracowników.

    Proces likwidowania tzw. zbioru zastrzeżonego jest kolejnym etapem lustracji i rozliczania się Polski z okresu komunistycznego

    —mówił PAP rzecznik.

    Przypomniał, że podobne działania przeprowadziły też m.in. Niemcy czy Czechy oraz inne kraje postkomunistyczne.

    Proces prowadzony w Polsce nie odbiega od standardów widocznych w innych państwach

    —ocenił.

    Według
    Żaryna, nie ma dziś podstaw, aby „archiwalia dotyczące funkcjonariuszy
    i współpracowników komunistycznych służb były masowo skrywane przed
    opinią publiczną”.

    Przypomniał, że z ustawy o ochronie informacji niejawnych wynika, iż ochrona danych funkcjonariuszy i współpracowników służb specjalnych nie dotyczy danych znajdujących się w zasobach IPN - „w dokumentach, zbiorach danych,
    rejestrach i kartotekach, a także w aktach funkcjonariuszy i żołnierzy
    organów bezpieczeństwa państwa, przekazanych do Instytutu Pamięci
    Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu”.


    Wąsik
    odpowiada na zarzuty Czerskiej: To rozliczanie z przeszłością
    komunistyczną. "Dane nie mają wpływu na bezpieczeństwo państwa

    "Wszystkie informacje, które znajdowały się w zbiorze
    zastrzeżonym i również dziś mają istotne znaczenie dla bezpieczeństwa
    państwa, nadal będą niejawne".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. W.Sumliński inf.na Facebooku

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    121. Sprawa

    publikacji Aneksu coraz bardziej robi sie niepokojaca. Ten krok powinien byc zrobiony, chocby z tego wagledu, ze sprawy by sie posunely naprzod i mielibysmy nowy punkt wyjscia w dalszych staraniach o zrozumienie tego, co sie w Polsce dzieje. Marnuje sie czas.

    avatar użytkownika gość z drogi

    122. już jedną "przymiarkę mieliśmy "

    w Grudniu,pod Sejmem ,
    włącznie z" komediantem udającym ofiarę"wtedy nie wyszło,więc haftują dalej
    WSi sPOkojna,WSI wesoła
    Dobrego Dnia,Polsko

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    123. Puczyści w Sejmie? A jak nie


    Puczyści w Sejmie? A jak nie wyjdą… Możemy mieć kolejny etap obalania rządu i udanego paraliżowania Sejmu


    Czy Sejm jest klubem do wynajęcia dla środowisk (dawnych służb
    PRL-owskich) otwarcie podważających dziś legalność obecnych władz?


    W sobotę 29 IV, o godz. 12.00, w Sali
    Kolumnowej Sejmu ma się odbyć „konferencja” nt. „Ochrony praw
    funkcjonariuszy i żołnierzy w demokratycznym państwie”.

    Wśród uczestników SB-cy i żołnierze LWP
    znani z protestów pod Sejmem w grudniu 2016 przeciwko ustawie
    ograniczającej przywileje emerytalne tych grup. Zebrani mają powołać
    „Inicjatywę Ustawodawczą”, co brzmi jak „rząd tymczasowy”, i „omówić
    założenia do obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy
    ‘represyjnej’ [czytaj: dezubekizacyjnej]”.

    Czy Sejm jest klubem do wynajęcia dla środowisk (dawnych służb PRL-owskich)
    otwarcie podważających dziś legalność obecnych władz i wzywających
    do buntu przeciwko nim? Czy w Warszawie nie ma sal do wynajęcia?

    Coś
    mi się zdaje, że jak wyspecjalizowane, zbuntowane służby
    po-komunistyczne wejdą bez przeszkód na teren Sejmu pod pretekstem
    (antyrządowej) „konferencji”, to tak łatwo już z Sejmu NIE WYJDĄ…

    Możemy mieć kolejny etap obalania rządu i udanego paraliżowania Sejmu. KTO w ogóle wydał zgodę na takie obniżanie prestiżu Sejmu i narażanie go na realne ryzyko nieodpowiedzialnych działań broniącego się desperacko „zbrojnego ramienia” PRL-u?


    autor:

    Prof. Krystyna Pawłowicz

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    124. szanowna pani profesor

    wszystko wskazuje na to,ze ma Pani rację a więc czas na nas ,czyli Lud PISowy i,kochający Polskę ,czas na podpisanie kolejnej LISTY Obecności w dniu 29 Kwietnia Kluby Gazety Polskiej i nie tylko
    czas na marsz do Warszawy

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    125. Do 15 czerwca nie będzie


    Do 15 czerwca nie będzie decyzji ws. klauzul tajności dla dokumentów z "zetki". IPN tłumaczy, że odpowiedzialność nie leży po…

    Zgodnie z ustawą, to prezes IPN będzie podejmował ostateczną
    decyzję w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki
    archiwalnej.


    We wtorek odbyło się posiedzenie Kolegium IPN,
    na które zaproszono szefów służb i ministrów nadzorujących służby
    specjalne, z prośbą o ustosunkowanie się do sprawy przeglądu materiałów
    z tzw. zbioru zastrzeżonego, czyli znajdujących się w wyodrębnionym,
    tajnym zbiorze w archiwum IPN. Służby powinny
    były zakończyć przegląd do 31 marca, jednak tylko Straż Graniczna
    wywiązała się z tego w tym terminie. Zgodnie z ustawą o IPN termin ujawnienia materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego nastąpi 16 czerwca.

    Po wtorkowym spotkaniu IPN
    poinformował, że do 20 maja ministrowie koordynujący działania służb, w
    których gestii pozostają materiały z tzw. zbioru zastrzeżonego,
    przedstawią rekomendacje dotyczące ewentualnego nadania klauzuli tajności wybranym dokumentom. Zgodnie z ustawą o IPN, to prezes Instytutu będzie podejmował ostateczną decyzję w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej.

    W komunikacie przesłanym w środę PAP IPN poinformował, że do tej pory nie wpłynął do prezesa IPN żaden wniosek o nadanie klauzuli jakimkolwiek materiałom archiwalnym z tzw. zbioru zastrzeżonego.

    W dniu wczorajszym szefowie wszystkich służb poinformowali, iż zakończyli proces
    przeglądu materiałów i skierowali odpowiednio do Ministra Obrony
    Narodowej oraz do Ministra Koordynatora Służb Specjalnych wnioski
    rekomendujące nadanie klauzuli. Szef ABW poinformował, iż wnioski te dotyczą 1863 sygnatur, szef AW 179 j.a., szef SKW rekomenduje nadanie klauzuli 483 j.a., a szef SWW 366 j.a. To stanowi odpowiednio w przypadku ABW ok. 18 proc., AW - 2,9 proc., SKW - 69 proc., SWW - 24 proc. zbioru w momencie przystąpienia do przeglądu

    — podał IPN w komunikacie.

    Jednocześnie poinformował, że „prezes IPN
    dr Jarosław Szarek wyraził obawę, że w obliczu tak dużej liczby
    jednostek archiwalnych, które będzie musiała ocenić powołana przez niego
    komisja, nie będzie miał możliwości podjęcia ostatecznych decyzji
    do 15 czerwca br.”

    Prezes IPN dodał, że „odpowiedzialność za ten stan rzeczy nie leży po stronie IPN.
    - To późny termin przekazania wniosków oraz ilość akt, do jakich będą
    się odnosiły, wpływa na czas ich realizacji. Stwierdził również iż,
    wszystkie wnioski, które wpłyną w ustawowym terminie zostaną przez niego
    rozpatrzone w najkrótszym możliwym terminie” - napisano w komunikacie IPN.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    126. „Nie sposób utożsamiać się z


    „Nie sposób utożsamiać się z Polską, która wśród elit rządzących ma tak wielu ubeków”

    Janusz Śniadek z PiS w „Czterech stronach”. więcej


    Ciekawy materiał Anity Gargas o porażających wynikach audytu w
    Cenzinie – firmie generującej gigantyczne zyski dla WSI. Sprawdź
    szczegóły!

    Firma Cenzin wzbudziła kontrowersje już w latach 90. ubiegłego wieku.
    Jej nazwa pojawiała się na czołówkach gazet – głównie za sprawą afery
    ujawnionej przez niemieckich dziennikarzy. Szefowie WSI nie informowali władz o nielegalnym procederze, a osiągane przez nich w ten sposób zyski były dodatkowym źródłem finansowania działalności Wojskowych Służb.

    Zdaniem ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, wszelkie działania podjęte wobec tej firmy pokazują siłę parasola sądowniczego rozpiętego nad ludźmi z WSI.

    Cenzin
    powstał w końcu lat 80. ubiegłego wieku, specjalnie po to, żeby
    realizować nielegalny obrót materiałami specjalnymi związanymi
    ze zbrojeniami, a których nie można było importować na obszar imperium
    sowieckiego i trzeba było podejmować nielegalne, specjalne działania,
    oraz, żeby finansować i przemycać broń dla terrorystów arabskich. Akurat
    tę kwestię można dokładnie zbadać dzięki raportowi z WSI, poprzez analizę działania oficera LWP,
    pana Dembowskiego, działającego pod pseudonimem „Wirakocza”, który
    zajmował się tymi nielegalnymi działaniami. Jego proces, będący wynikiem
    ujawnionych informacji w raporcie z WSI trwał
    prawie 10 lat i dopiero po tak długim czasie został skazany. To dobrze
    pokazuje, jak silny jest parasol sądowniczy, rozpięty nad ludźmi z WSI i nad ich nielegalnymi operacjami

    — zwrócił uwagę minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

    Obecnie
    Cenzin wchodzi w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dostarcza amunicję,
    wysokiej klasy sprzęt specjalny oraz usługi modernizacyjne m.in. dla
    polskich sił zbrojnych, czy policji.

    Prezes Cenzin Sebastian Meitz tłumaczył, że rynek, na którym funkcjonuje jego firma jest kluczowym dla bezpieczeństwa Polski. Po objęciu stanowiska we wrześniu 2016 roku był zaskoczony, że zyski firmy były dużo poniżej wartości rynkowej.

    Zaskoczył
    nas również sposób prowadzenia firmy, który odbiegał od standardów
    rynkowych. W obszarze zarządczym dziwne było to, ze większość decyzji
    była podejmowana w sposób „ad hoc”. Nie było posiedzeń zarządu, uchwały
    były podejmowane obiegowo

    — wyjaśniał Sebastian Meitz.

    Okazuje się jednak, że zamiast Cenzinu, zarabiały przede wszystkim pośrednicy oraz spółki związane z dyrektorem biura sprzętu wojsk lądowych Cenzinu. Straty powodowały także zadziwiające przeceny broni i innego sprzętu.

    Wojciech
    Dudziński, prezes firmy, która przeprowadziła audyt w Cenzinie
    przyznał, że skala nieprawidłowości w firmie jest zaskakująca, nawet
    w porównaniu do takich krajów jak Kosowo.

    Nieprawidłowości dotyczyły między innymi zasad prowadzenia gospodarki magazynowej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    127. Fijołek: Szef MON naciska na


    Fijołek: Szef MON naciska na Pałac Prezydencki ws. aneksu do raportu z likwidacji WSI. Jakie efekty przyniesie ta presja?

    Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach (miesiącach) czeka nas poważna dyskusja nad jawnością dokumentów.Mało kto zwrócił w środowy wieczór uwagę na znaczący fragment interesującego skądinąd programu Anity Gargas. Pod koniec audycji, trochę jako puenta podsumowująca zaprezentowane ustalenia, wybrzmiał głos ministra obrony narodowej.

    Antoni Macierewicz w krótkiej wypowiedzi dla TVP nawiązał do sprawy ujawnienia aneksu z raportu do raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

    Nie
    chciałbym całego Cenzinu obarczać odpowiedzialnością za działanie
    jednej czy dwóch grup ludzi, którzy działają na szkodę państwa,
    wywodzących się z WSI. Na pewno byłoby nam dużo prościej, gdyby wreszcie zostały ujawnione materiały z aneksu do raportu z likwidacji WSI.
    Tam jest opisana bardzo dokładnie geneza struktur mafijnych w Polsce,
    a także ich zakorzenienie w Ludowym Wojsku Polskim, także wśród
    generałów, którzy byli w służbie po roku 1989. Być może są problemy
    prawne z tym związane, ale warto pomyśleć nad sposobem ich rozwiązania,
    bo ta wiedza jest dla bezpieczeństwa państwa polskiego niezbędna. Inaczej cień WSI
    będzie nieustannie zatruwał życie gospodarcze, polityczne i społeczne
    państwa polskiego, jak to czasami dzieje się po dzień dzisiejszy

    — powiedział szef MON.

    Trudno odebrać te słowa inaczej niż presja na Pałac Prezydencki;
    to bowiem w gestii prezydenta Andrzeja Dudy leży los aneksu. Cała
    sprawa jest o tyle ciekawa, że przez szesnaście miesięcy urzędowania
    gabinetu Beaty Szydło (a prezydenta jeszcze dłużej) szef MON
    był powściągliwy w tej kwestii. Pytany o sprawę, ucinał, że decyzja
    w tej sprawie należy do prezydenta. Tym razem nacisk na Pałac jest
    wyraźny. Skąd ta zmiana nastawienia?

    Wyjścia w tej sprawie są dwa. Pierwsze zakłada, że minister Macierewicz uznał, że dawne środowisko WSI
    jest w jakiejś szeroko rozumianej ofensywie i trzeba działać. Świadczyć
    o tym może na przykład dyskusyjna decyzja prokuratury, która domaga się
    uchylenia prawomocnego wyroku dotyczącego płatnej protekcji przy
    weryfikacji oficera WSI (tzw. sprawa
    Sumlińskiego). Presja na Pałac - zwłaszcza jeśli okazałaby się skuteczna
    - mogłaby pozwolić na odparcie tychże wpływów.

    CZYTAJ WIĘCEJ:
    Nagły zwrot w sprawie Sumlińskiego? Prokuratura domaga się uchylenia
    prawomocnego wyroku dotyczącego płatnej protekcji przy weryfikacji
    oficera WSI

    Krytycy szefa MON
    wskażą zaś na drugie rozwiązanie. Jak spekuluje się w kuluarach,
    minister Macierewicz mógł po prostu ruszyć do własnej kontrofensywy
    po ostatnich nie najlepszych dla niego politycznych tygodniach. Sprawa
    aneksu pozwoliłaby szefowi MON odbić się, umocnić pozycję, a przy tym odciąć się prezydentowi, którego listy do MON wywołały lawinę komentarzy i spekulacji.

    WIĘCEJ: Coś pękło? Tygodnik „wSieci” o kulisach relacji między MON a Pałacem Prezydenckim. Czy czeka nas nowa odsłona „wojny na górze”?

    Wydaje się, że prędzej czy później sprawa ujawnienia (lub nie) aneksu do raportu z likwidacji WSI
    stanie na porządku dziennym debaty publicznej. Niezależnie od przyczyn,
    jakie stoją za powrotem do dyskusji tej sprawy, prezydent będzie musiał
    zająć wyraźne stanowisko, wytłumaczyć swoje motywacje, precyzyjnie
    nakreślić swoją ocenę sytuacji. Stanowisko MON bowiem mniej więcej znamy i stoi ono w poprzek dotychczasowej polityki Pałacu Prezydenckiego.

    Na marginesie
    całej sprawy warto również zwrócić uwagę na sprawę zbioru
    zastrzeżonego. A konkretnie - na komunikat Instytutu Pamięci Narodowej
    w tej kwestii. Kierownictwo IPN przekonuje
    w nim, że do 15 czerwca nie będzie możliwe podjęcie ostatecznych decyzji
    ws. ewentualnego nadania klauzul tajności dokumentom z tzw. „zetki”.

    Skąd ten poślizg? Prezes IPN
    uzasadania, że chodzi o zbyt dużą liczbę jednostek archiwalnych, które
    będzie musiała ocenić powołana przez niego komisja. Chodzi o jednostki,
    które miałyby zostać utajnione. Kto domaga się utajnienia na największą
    skalę? Służby wojskowe. Służba Kontrwywiadu Wojskowego - nawet
    na poziomie 69 procent. Tak przynajmniej wynika z komunikatu IPN.
    Czy minister obrony narodowej i minister koordynator służb specjalnych
    zmniejszą liczbę dokumentów skierowanych do utajnienia? Okaże się
    wkrótce, wnioski do nich zostały skierowane.

    Jak czytamy w komunikacie IPN:

    W dniu
    wczorajszym szefowie wszystkich służb poinformowali, iż zakończyli
    proces przeglądu materiałów i skierowali odpowiednio do Ministra Obrony
    Narodowej oraz do Ministra Koordynatora Służb Specjalnych wnioski
    rekomendujące nadanie klauzuli. Szef ABW poinformował, iż wnioski te dotyczą 1863 sygnatur, szef AW 179 j.a., szef SKW rekomenduje nadanie klauzuli 483 j.a., a szef SWW 366 j.a. To stanowi odpowiednio w przypadku ABW ok. 18 proc., AW - 2,9 proc., SKW - 69 proc., SWW - 24 proc. zbioru w momencie przystąpienia do przeglądu.

    WIĘCEJ: Do 15 czerwca nie będzie decyzji ws. klauzul tajności dla dokumentów z „zetki”. IPN tłumaczy, że odpowiedzialność nie leży po jego stronie

    Mariusz Kamiński: „Służby zakończyły przegląd tzw. zbioru zastrzeżonego”. Czas na rekomendacje dla prezesa IPN

    Wszystko
    wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach (miesiącach) czeka nas
    poważna dyskusja nad jawnością dokumentów, skalą upublicznienia danych,
    jak również klauzulach tajności, jakie mają być nadawane - tak
    w „zetce”, jak i w sprawie aneksu.
    Dyskusja ta powinna zresztą
    być zakończona jakąś puentą - chodzi o jasne stanowisko dzisiejszego
    obozu rządzącego. Zapowiada się ciekawy czas.


    autor:

    Marcin Fijołek

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    128. Od wielu lat pojawiają się

    Od wielu lat pojawiają się apele o ujawnienie aneksu do raportu WSI, ale dokument pozostaje tajny. Legendarny opozycjonista, a dzisiaj poseł Kornel Morawiecki, domaga się, aby opublikować dokument. - Bardzo proszę pana prezydenta, żeby to zrobił - stwierdził.

    Na łamach "Gazety Polskiej" w czerwcu 2015 roku Dorota Kania pisała:

    "Raport z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych został ujawniony przez prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego 21 lutego 2007 r. Dokument został opracowany przez komisję weryfikacyjną pracującą pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, ówczesnego wiceministra obrony narodowej, i zawierał opis nieprawidłowości i patologii, do których doszło w czasie działalności WSI, czyli od 1991 r. do 2006 r., kiedy to nastąpiło ich rozwiązanie"

    "Opublikowanie raportu z weryfikacji WSI wywołało wściekłość w wielu środowiskach, które – jak wynikało z dokumentu – były pośrednio bądź bezpośrednio związane z WSI, a wcześniej z komunistyczną bezpieką wojskową. Największe fortuny wyrosły właśnie na bazie tych związków, a wiele karier w mediach czy polityce nie mogłoby się rozwinąć, gdyby nie zaplecze wojskowej bezpieki" - podkreśliła.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Aneks z weryfikacji WSI – prawda o III RP

    Tajny jednak pozostał aneks do raportu. Od lat pojawiają się żądania, aby został ujawniony.

    - Bardzo proszę pana prezydenta, żeby to zrobił - powiedział w TVP Info poseł Kornel Morawiecki. - Dlaczego my, Polacy, już prawie trzy dekady po transformacji nie możemy znać prawdy? To jest oburzające – podkreślił.

    Odniósł się również do likwidacji zbioru zastrzeżonego IPN, czyli tzw. "zetki".

    – Na razie to, co ujawnili, to nie o to chodzi. To jest za mało. Nie rozumiem tego. To jest grzech Okrągłego Stołu, grubej kreski, grzech transformacji, która ma za sobą olbrzymie cienie. Dała nam wolność, ale nie dała nam solidarności, uczciwości i poczucia służby dla ojczyzny – mówił Morawiecki.

    http://niezalezna.pl/97845-aneks-do-raportu-wsi-nadal-tajny-posel-morawi...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    129. Prof. Zybertowicz o aneksie do raportu WSI

    http://wpolityce.pl/polityka/337773-prof-zybertowicz-o-aneksie-do-raport...

    Prof. Andrzej Zybertowicz odniósł się w „Śniadaniu w Trójce” do kwestii ewentualnej publikacji aneksu do raportu ws. likwidacji WSI. Jego zdaniem sprawa nie jest zamknięta.

    Znam fragmenty aneksu z czasów, kiedy był on opracowywany. Nie było w nich tych motywów, o których mówi pan minister Macierewicz. Gdy byłem doradcą do spraw bezpieczeństwa prezydenta Kaczyńskiego chciałem zapoznać się z całością raportu, ale uznano wtedy, że prezydent nie miał prawa, żeby mi udostępnić ten raport

    —stwierdził Andrzej Zybertowicz.

    Profesor przypomniał, że prezydent Lech Kaczyński, gdy sam z nim się zapoznał, odbył wówczas długą rozmowę z ówczesnym sekretarzem stanu w jego Kancelarii Andrzejem Dudą i przedstawił mu swoją opinie.

    I prezydent Duda pamięta opinię Lecha Kaczyńskiego, którą także publicznie ujawniono, a która zgłaszała poważne zastrzeżenia. Prezydent Duda nie podjął decyzji, jak dalej będzie procedował za raportem. Sprawa była rozważana, ale nie podjął decyzji. Nie jest ona zamknięta, ale argumenty Lecha Kaczyńskiego są na razie argumentami, które ukierunkowują jego stosunek do aneksu

    —stwierdził Zybertowicz.

    W programie poruszona została również kwestia wycofania przez PiS projektu dot. ustroju Warszawy. W ocenie dorady prezydenta to znak, że „demokracja w Polsce działa”, bo partia rządząca słucha obywateli”.

    Wbrew opowieściom opozycji od początków rządów Prawa i Sprawiedliwości demokracja w Polsce działa. Partia rządząca reaguje na wyrażenie przez wyborców swojego punktu widzenia i swoich interesów. Tam, gdzie widzi, że nieprzemyślana była jakaś koncepcja reformy, wycofuje się. To jest typowe dla demokracji. Elektorat wysyła sygnały, opinia publiczna zgłasza swoje zastrzeżenia, a partia rządząca nie idzie z uporem w kierunku, który wcześniej był obrany tylko koryguje, nowelizuje wcześniejsze rozwiązania. To pokazuje, że żyjemy w systemie demokratycznym

    – podkreślił profesor.

    W Trójce rozmawiano także o dokumencie Konferencji Episkopatu Polski pt. „Chrześcijański kształt patriotyzmu”.

    Sam się zastanawiam, kiedy był najlepszy moment na taki list i w ogóle otrzeźwienie wszystkich stron. I myślę, że najlepszy moment, który przegapiono i ze względu na interes polityczny medialnie osunięto w cień, nie przedyskutowano, to był moment zamordowania z rozmysłem działacza Prawa i Sprawiedliwościowi w Łodzi

    —powiedział Zybertowicz.



    Pikieta przed Sejmem przeciwko ustawie dezubekizacyjnej

    Pikieta przed Sejmem przeciwko ustawie dezubekizacyjnej.
    Kilkaset osób manifestowało swoje niezadowolenie z rozwiązań, które
    obowiązują od stycznia tego roku. Nowe regulacje obniżają emerytury tym,
    którzy służyli organom bezpieczeństwa w PRL.

    eurodeputowany Janusz Zemke  i Katarzyna Piekarska podczas demonstracji przed Sejmem
    Fot. PAP/Tomasz Gzell
    Na pikietę zorganizowaną przez SLD przyszli między innymi
    przedstawiciele związków zawodowych służb mundurowych, byli szefowie
    BOR, a także byli generałowie policji - między innymi Marek
    Działoszyński, Komendant Główny Policji w latach 2012-2015. Od 1 października 2017 r.
    maksymalna emerytura tych osób nie będzie mogła być wyższa niż średnie
    świadczenie w ZUS (emerytura - ok. 2 tys. zł, renta - ok. 1,5 tys. zł,
    renta rodzinna - ok. 1,7 tys. zł).
    Według szacunków MSWiA, obniżonych zostanie ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. policyjnych rent inwalidzkich i ponad 9 tys. rent rodzinnych.

    Osobliwy protest byłych esbeków przed Sejmem. "Na pierwszym
    miejscu jest honor funkcjonariusza. Dopiero na drugim miejscu są
    pieniądze". ZDJĘCIA

    "Reprezentuję głos kadry policyjnej. Nie moglibyśmy stać
    obojętnie wobec ustawy obniżającej godność kilkudziesięciu tysiącom
    policjantów. Mówimy absolutnie nie!".
    Zgromadzonych do protestu zagrzewał między innymi gen. Marek
    Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych, Włodzimierz
    Czarzasty, Ryszard Kalisz czy Janusz Zemke.

    Chcę zapewnić państwa, że będziemy wspierali was w walce o wasze słuszne prawa.
    Odpowiedzialności zbiorowej nie może być i nie będzie. Nie może być
    tak, ze represje stosuje się wobec tych, którzy nie mogą się już bronić.
    Na to nie będzie nasze zgody

    — mówił Janusz Zemke.

    Z kolei
    były oficer policji Zdzisław Czarnecki stwierdził, że protest powinien
    odbywać się na Sali Kolumnowej, gdzie została uchwalona ta „haniebna
    ustawa”. Wtórował mu Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA.

    Reprezentuję
    głos kadry policyjnej. Nie moglibyśmy stać obojętnie wobec ustawy
    obniżającej godność kilkudziesięciu tysiącom policjantów. Mówimy
    absolutnie nie! To nieuczciwe. Rząd odmawia nam prawa do honoru

    — mówił Rapacki.

    Protestujący podnosili również, że najważniejszy dla nich jest honor funkcjonariusza, a dopiero na drugim miejscu są pieniądze.

    Następnie
    głos zabrał Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb
    Informacyjnych, który posłużył się iście poetyckim porównaniem.

    Wojsko
    jest jak las, jest zdrowe, kiedy są młode i stare drzewa. W naszej
    rzeczywistej rzeczywistości wycina się stare drzewa. Ustawa obejmie
    bezbronnych, starych ludzi, którym nie pozwolono dożyć swoich dni.
    Jeżeli ktokolwiek łudzi się, że ta ustawa dotknie tylko żołnierzy służb
    specjalnych, to jest w błędzie. Ta ustawa jest po to, żeby dotknąć
    wszystkich, którzy rozpoczęli służbę przed rokiem 90. Procedowana jest
    kolejna ustawa, która ma odbierać stopnie wojskowe

    — żalił się Dukaczewski.

    Naród, który nie szanuje swojej przeszłości nie zasługuje na szacunek w teraźniejszości i nie ma prawa
    do przyszłości. Pamiętajmy o tych słowach. To naród decyduje. Obecnie
    nie widzę, żeby była wyrażana wola narodu. Dajmy szansę narodowi, żeby
    się wypowiedział. Nie przedłużajmy tego czasu

    — dodał Dukaczewski.

    Głos zabrała także Katarzyna Piekarska, która stwierdziła, że Polska jest państwem chorym z nienawiści, a rząd nie szanuje ani prawa, ani sprawiedliwości.

    Ta ustawa
    została uchwalona w budynku parlamentu, ale nie na Sali Plenarnej,
    tylko Kolumnowej, cichcem, w nocy. Nawet nie wiadomo, czy została
    uchwalona zgodnie z prawem. Ale kto ma to sprawdzić? TK?
    To taki żarcik przy długim weekendzie, ale my się nie poddamy, będziemy
    walczyć, bo z bezprawiem walczyć trzeba. Będziemy walczyć o godność

    — powiedziała Piekarska.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    130. Olszewski za ujawnieniem


    Olszewski za ujawnieniem aneksu do raportu z weryfikacji WSI






    Były premier stoi murem za szefem MON Antonim Macierewiczem.

    Nie widzę żadnych przeszkód, by
    aneks do raportu z weryfikacji WSI został ujawniony. Nie mam jednak
    pewności, czy ten dokument istnieje, czy przetrwał. Aneks został
    przekazany na ręce prof. Lecha Kaczyńskiego. Po tragedii smoleńskiej
    wszystkie dokumenty po Lechu Kaczyńskim przejął Bronisław Komorowski.
    Nie wiemy, czy po przegranych wyborach prezydent Komorowski przekazał je
    swojemu następcy, czyli prezydentowi Andrzejowi Dudzie – stwierdził w
    wywiadzie dla „Gazety Polskiej” b. premier Jan Olszewski.Zdaniem Olszewskiego „minister Antoni Macierewicz jest postacią szczególną w naszym życiu publicznym”.



    – Niewątpliwie z jego nazwiskiem będzie związana sprawa
    lustracji, która dopiero dzisiaj znajduje swoje finalne rozwiązanie. To
    właśnie z jego nazwiskiem będzie związana akcja likwidacji WSI, co było
    przez całe lata nierozwiązywalnym problemem i dopiero działania ministra
    Macierewicza przyniosły konkretne rozwiązania w tej materii. Pan
    minister Macierewicz odgrywa niezwykle istotną rolę w rządzie pani
    premier Beaty Szydło – skonkludował.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    131. Niebawem decyzja, które


    Niebawem decyzja, które materiały ze zbioru zastrzeżonego
    pozostaną niejawne. Rzecznik ministra-koordynatora służb: Procedura na
    ukończeniu

    "W najbliższych dniach cywilne służby specjalne prześlą do prezesa IPN stosowne wnioski".

    Rzecznik prasowy koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn
    zapewnił, że cywilne służby przygotowują decyzje „dotyczące informacji,
    które po 15 czerwca 2017 r. powinny pozostawać niejawne”.

    Procedura związana z ujawnianiem tzw. zbioru zastrzeżonego IPN, prowadzona w służbach specjalnych, jest na ukończeniu. W najbliższych dniach cywilne służby specjalne prześlą do prezesa IPN stosowne wnioski

    — zaznaczył rzecznik ministra.

    W poniedziałek w rozmowie z PAP dyrektor Archiwum IPN
    Marzena Kruk poinformowała, że Instytut nie otrzymał w ustalonym
    terminie - czyli do 20 maja, od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
    Agencji Wywiadu i Ministerstwa Obrony Narodowej, nadzorującego wojskowe
    służby specjalne, rekomendacji dotyczących dokumentów z tzw. zbioru
    zastrzeżonego. Według Kruk, z tego powodu prezes IPN nie zdąży do 15 czerwca ocenić wniosków o nadanie im klauzul tajności.

    Do tej pory, mimo wcześniejszych deklaracji służb specjalnych, IPN
    nie otrzymał żadnych rekomendacji dotyczących tych dokumentów z tzw.
    zbioru zastrzeżonego, które służby będą chciały utajnić” - poinformowała
    w poniedziałek PAP . „Biorąc pod uwagę liczbę sygnatur i jednostek archiwalnych w przypadku różnych służb (ABW operuje sygnaturami, pozostałe służby jednostkami archiwalnymi) wiemy już na pewno, że prezes IPN nie będzie miał szansy do 15 czerwca ocenić wniosków służb o nadanie klauzuli tajności

    — dodała.

    Zgodnie z ustawą o IPN, termin ujawnienia materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego ma nastąpić 16 czerwca.

    Przypomniała, że ze wszystkich zobowiązań wywiązała się do tej pory tylko Straż Graniczna. Na ostatnim posiedzeniu Kolegium IPN
    25 kwietnia ministrowie koordynujący działania służb, w których gestii
    pozostają materiały z tzw. zbioru zastrzeżonego, zadeklarowali,
    że przedstawią rekomendacje dotyczące nadania klauzuli tajności wybranym
    dokumentom do 20 maja. Wcześniej zobowiązywali się, że zrobią
    to do 31 marca. Rekomendacje te są niezbędne dla Instytutu, ponieważ
    zgodnie z przepisami, to prezes IPN podejmie ostateczne decyzje w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej.

    Z informacji przedstawionych przez szefów służb podczas posiedzenia kolegium IPN wynika, że służby zakończyły już przegląd materiałów z tzw. zetki i skierowały odpowiednio do szefa MON
    Antoniego Macierewicza (nadzorującego Służbę Kontrwywiadu Wojskowego
    i Służbę Wywiadu Wojskowego) oraz do ministra koordynującego służby
    specjalne Mariusza Kamińskiego wnioski rekomendujące nadanie klauzul.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    132. ABW wkracza do IPN. "To


    ABW wkracza do IPN. "To kontrola dotycząca ochrony informacji niejawnych w Instytucie"

    Kontrola odbywa się w centrali IPN w Warszawie, oddziałach i delegaturach Instytutu w całym kraju.

    Rzeczywiście w IPN rozpoczęła się w poniedziałek kontrola Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego

    — potwierdził w czwartek nieoficjalne informacje PAP rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

    To kontrola dotycząca ochrony informacji niejawnych w IPN, procedur z tym związanych i faktycznego działania Instytutu

    – podkreślił Żaryn. Zaznaczył, że nie są to działania doraźne, tylko wynikające z planu.

    Maksymalnie może ona potrwać do 31 lipca

    — podał rzecznik.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    133. Niepublikowane wcześniej

    Niepublikowane wcześniej materiały SB i MO na nowym portalu IPN. Dotyczą Jana Pawła II

    Działania
    SB o kryptonimie "Zorza II" wobec Jana Pawła II podczas jego
    pielgrzymki do Polski w 1987 r. to jeden z tematów nowego portalu IPN.
    Archiwiści przedstawią na nim m.in. niepublikowane wcześniej materiały
    operacyjne SB i MO. Start portalu - 8 czerwca.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    134. Tylko Agencja Wywiadu


    Tylko Agencja Wywiadu przesłała do IPN wnioski w sprawie zbioru zastrzeżonego

    Rekomendacji nie przesłały ABW oraz wojskowe służby specjalne: Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego.

    Wcześniej wnioski do prezesa IPN dotyczące nadania klauzul tajności wybranym dokumentom z tzw. zetki przesłała w ustalonym terminie Straż Graniczna.

    Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że do chwili nadania depeszy PAP
    odpowiednich rekomendacji nie przesłały Agencja Bezpieczeństwa
    Wewnętrznego oraz wojskowe służby specjalne: Służba Kontrwywiadu
    Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego.

    Pracownicy IPN, z którymi rozmawiała PAP,
    podkreślają, że służby nie wywiązały się z własnych deklaracji
    z września 2016 r., zgodnie z którymi miały w terminie do 31 marca br.
    przedstawić swoje wnioski dotyczące tzw. zetki. Mimo przedłużenia tego
    terminu do 20 maja IPN wciąż nie otrzymał rekomendacji od wszystkich służb. W związku z tą sytuacją wiadomo już, że prezes IPN nie zdąży - zgodnie z ustawą o IPN - do 15 czerwca ocenić wniosków służb o nadanie im klauzul tajności.

    Termin
    ujawnienia materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego na ogólnych zasadach,
    czyli m.in. dla dziennikarzy i historyków, ma nastąpić 16 czerwca.

    IPN
    wielokrotnie podkreślał, że rekomendacje służb dotyczące archiwaliów
    z tzw. zbioru zastrzeżonego są niezbędne dla Instytutu, ponieważ zgodnie
    z przepisami, to prezes IPN podejmie ostateczne decyzje w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej. W tej sprawie prezes IPN
    powołał specjalną komisję złożoną z archiwistów i historyków, którzy
    mają oceniać wnioski służb o utajnienie danych materiałów. W związku
    z tym, że służby ich nie przekazały i komisja nie działała zgodnie
    ze swoim powołaniem, czas analizy wniosków przez komisję wydłuży się
    o kolejne miesiące.

    Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że część dokumentów, które służby wojskowe będą chciały utajnić, dotyczy tzw. osobowych źródeł informacji (OZI),
    inna część dawnej, ale wciąż istotnej dla bezpieczeństwa państwa
    infrastruktury wojskowej. Z kolei służbom cywilnym ma zależeć
    na utajnieniu m.in. teczek dotyczących wywiadu naukowo-technicznego
    z okresu PRL, który pozyskiwał informacje na Zachodzie.

    Na początku czerwca szef MON Antoni Macierewicz poinformował, że w resorcie kończą się prace związane z przeglądem dokumentów z tzw. zetki.

    Ta resztówka,
    która pozostała po ukrywaniu informacji agenturalnych, zostanie w ciągu
    miesiąca czy najbliższych dwóch miesięcy ujawniona

    — zapowiedział Macierewicz.

    Z informacji przedstawionych przez szefów służb na Kolegium IPN pod koniec kwietnia wiadomo, że służby zakończyły już przegląd materiałów z tzw. zetki i skierowały odpowiednio do szefa MON Antoniego Macierewicza (nadzorującego SKWSWW) oraz do ministra koordynującego służby specjalne Mariusza Kamińskiego wnioski rekomendujące nadanie klauzul.

    Szef ABW poinformował, iż wnioski te dotyczą 1863 sygnatur, szef AW 179 j.a. (czyli jednostek archiwalnych - PAP), szef SKW rekomenduje nadanie klauzuli 483 j.a., a szef SWW 366 j.a. To stanowi odpowiednio w przypadku ABW ok. 18 proc., AW - 2,9  proc., SKW - 69 proc., SWW - 24 proc. zbioru w momencie przystąpienia do przeglądu

    — podał IPN w komunikacie po posiedzeniu kolegium.

    Prezes IPN
    Jarosław Szarek zastrzegł wówczas, że późny termin przekazania wniosków
    oraz liczba akt, do jakich będą się odnosiły, wpłynie na czas ich
    realizacji. Dodał też, że wszystkie wnioski, które wpłyną w ustawowym
    terminie, zostaną przez niego rozpatrzone w najkrótszym
    możliwym terminie.

    Tajny, wydzielony zbiór w archiwum IPN powstał na mocy ustawy o IPN z 1998 r. To dokumentacja wytworzona przez aparat bezpieczeństwa PRL i zachowana w nim ze względu na aktualne bezpieczeństwo polskiego państwa.

    Z przepisów ustawy o IPN
    wynika, że do 15 czerwca 2017 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
    Agencja Wywiadu (działające w porozumieniu z ministrem koordynatorem
    służb specjalnych), służby podległe MON (SKWSWW)
    i Komendant Główny Straży Granicznej (w odniesieniu do dokumentów
    wytworzonych przez b. Wojska Ochrony Pogranicza) mają czas, by dokonać
    przeglądu dokumentów. Po tej analizie część dokumentacji - po decyzjach
    prezesa IPN - otrzyma klauzulę tajności
    na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a część stanie się
    dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy
    oraz dziennikarze.

    Mimo tego we wrześniu ub.r. kierownictwo IPN, a także Kolegium IPN, uzgodniły m.in. z szefem MON
    Antonim Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych
    Mariuszem Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się
    wcześniej, czyli do 31 marca br. Zgodnie z planem po tym terminie -
    od kwietnia do połowy czerwca - służby i IPN miały rozstrzygać ewentualne kwestie sporne związane z nadaniem klauzul tajności.

    Norbert Nowotnik

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    135. Konferencja prasowa prezesa IPN na temat opracowywania tzw. zbio

    Konferencja prasowa prezesa IPN na temat opracowywania tzw. zbioru zastrzeżonego – Warszawa, 14 czerwca 2017
    http://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/40610,Konferencja-prasowa-prezesa-I...

    Instytut Pamięci Narodowej nie będzie miał możliwości
    zakończenia faktycznego procesu likwidacji tzw. zbioru zastrzeżonego w
    terminie do 16 czerwca br., jak przewiduje art. 19 ustawy o IPN.
    Poinformowano o tym na konferencji prasowej w siedzibie Archiwum IPN, z
    udziałem prezesa Instytutu dr. Jarosława Szarka.

    Opóźnienia wynikają z niedotrzymania terminu dokonania przeglądu i
    skierowania wniosków o nadanie klauzuli tajności w terminie do 31 marca
    br. przez służby specjalne. Okres składania wniosków został później
    przedłużony do 20 maja – pomimo tego w tym terminie swoje rekomendacje w
    sprawie zbioru zastrzeżonego przesłała do IPN jedynie Straż Graniczna. W
    ciągu ostatniego tygodnia do Instytutu wpłynęło natomiast 69 wniosków
    Agencji Wywiadu (co stanowi 2,7 proc. stanu zbioru AW na dzień 16
    czerwca) oraz 9 wniosków Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ok. 14
    proc. stanu zbioru ABW na dzień 16 czerwca).

    – Zgodnie z ustawą 16 czerwca powinni państwo otrzymać informację,
    ile dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego uzyskało klauzulę tajności,
    którą nadaje Instytut Pamięci Narodowej. Niestety tej informacji dzisiaj
    nie możemy podać. Wynika to z tego, iż dopiero w ubiegłym tygodniu
    Agencja Wywiadu, a w tym tygodniu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
    przekazała nam swoje wnioski, którym dokumentom proponują nadać klauzulę
    tajności. W sumie to jest ponad 1500 sygnatur. Nie jesteśmy w stanie w
    tak krótkim czasie, może kilkudziesięciu godzin, zapoznać się z tymi
    dokumentami – oznajmił na spotkaniu z dziennikarzami prezes IPN.

    Zastrzegł, że Instytut „zrobił wszystko, żeby taka sytuacja nie miała
    miejsca”. Przypomniał też, iż na mocy ustawy to prezes IPN jest
    instancją, która ostatecznie decyduje o nadaniu klauzuli tajności
    wybranym dokumentom.

    Dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk przedstawiła dotychczasowe wyniki
    współpracy ze służbami w zakresie przeglądu materiałów ze zbioru
    zastrzeżonego. W okresie od 16 czerwca 2016 roku do 13 czerwca 2017 roku
    Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Straż Graniczna
    oraz Ministerstwo Obrony Narodowej skierowały do prezesa IPN 332 pisma
    dotyczące nienadawania klauzuli tajności w stosunku do 21053 jednostek
    archiwalnych. Wojskowe służby specjalne (Służba Wywiadu Wojskowego i
    Służba Kontrwywiadu Wojskowego) nie przesłały dotychczas żadnych
    wniosków w tej sprawie. Ogółem do chwili obecnej brakuje stanowiska
    służb w odniesieniu do 2363 jednostek archiwalnych podlegających
    przeglądowi.

    Niektóre z przesłanych wniosków oraz ich uzasadnienia budzą poważne
    zastrzeżenia prezesa IPN i powołanej przez niego komisji, mającej poddać
    weryfikacji propozycje przedstawione przez przedstawicieli służb
    specjalnych.

    Wśród dotychczas odtajnionych dokumentów znalazły się akta rezydentur
    m.in. w Ottawie, Londynie, Paryżu, Tokio, dokumentacja Pionu „N”
    Departamentu I MSW, w tym teczki personalne pracowników kadrowych „N”,
    teczki rozpracowania obiektowego dotyczące m.in. działalności CIA, a
    także akta operacyjne dotyczące m.in. Normana Daviesa.

    Komunikat Archiwum IPN dotyczący tzw. zbioru zastrzeżonego

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Morsik

    136. Proponuję zacząć nowy wątek, bo...

    ..."ujawnianie", "publikowanie" będzie trwało ad mortem defaecatam w myśl zasady "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych". Może być odwrotnie, aby na stałe...

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika Maryla

    137. Prof. Cenckiewicz: „Zetki” po


    Prof. Cenckiewicz: „Zetki” po 16 czerwca już nie ma, a IPN sam po tej dacie rozstrzygnie, co zostanie ujawnione"

    "Nie będziemy już zasięgali opinii tajnych służb, bo one miały czas wypowiedzieć się w tej kwestii do 16 czerwca".
    Dla mnie natomiast niektóre materiały są rewelacyjne, szokujące
    i zmieniające - nawet mój – bardzo przecież jednoznacznie zły obraz PRL,
    jej służb cywilnych i wojskowych a w dodatku ich rolę w transformacji
    ustrojowej po 1989 r. Dzisiaj natomiast najważniejsze jest ostateczne
    przełamanie ostatniej bariery, która dzieli nas od niemal całkowitego
    ujawnienia spuścizny archiwalnej po totalitarnej Polsce Ludowej i jej
    przestępczych tajnych służbach mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Sławomir Cenckiewicz,
    zastępca przewodniczącego Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.

    wPolityce.pl: 16 czerwca 2017 r. miał być końcem zbioru zastrzeżonego, ale nie będzie. W komunikacie IPN
    można przeczytać, że „Instytut Pamięci Narodowej nie będzie miał
    możliwości zakończenia faktycznego procesu likwidacji tzw. zbioru
    zastrzeżonego w terminie do 16 czerwca br., jak przewiduje art.
    19 ustawy o IPN”. Dlaczego?

    Dlatego,
    że ze względu na opieszałość służb, które na ostatnią chwilę a nie tak
    jak było to z nimi ustalone do 31 marca br. przesyłają nam swoje wnioski
    dotyczące przeglądu akt. Musimy dopiero teraz przystąpić do weryfikacji
    skierowanych do Prezesa IPN wniosków tajnych służb o ponowne utajnienie materiałów znajdujących się w byłym zbiorze wyodrębnionym. A są tego tysiące!

    Tylko
    Straż Graniczna podległa ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi i MSWiA
    wywiązała się ze swojego obowiązku. Co uniemożliwiło pozostałym służbom
    wywiązanie się z narzuconego im przez ustawę o nowelizacji IPN obowiązku? Może mieli znacznie więcej materiałów do przejrzenia?

    To jest
    pytanie do służb i nadzorujących je ministrów. Był ustawowy rok
    na przegląd, którego z pożytkiem dla nas też w pełni nie zakończono,
    oraz na dyskusję o ewentualnym utajnieniu wybranych materiałów.
    Szczegóły procedury ustaliliśmy wspólnie z ministrami i służbami
    na Kolegium IPN we wrześniu 2016 r. Nie
    wywiązano się z tych ustaleń, a lista materiałów do ponownego utajnienia
    niepokojąco rosła… Straż Graniczna wywiązała się z zadania wzorowo
    i jest to zasługa ministra Błaszczaka który wielokrotnie osobiście
    naciskał na sprawność działania i otwartość przy weryfikacji materiałów.
    Efekt jest taki, że w praktyce wszystko po WOP jest w zasadzie jawne a całość przeglądu była zakończona przed terminem. Niestety, w innych przypadkach nie było tak dobrze…

    Co z materiałami, których nie przejrzały służby i nie wpłynęły jeszcze do IPN? O ich odtajnieniu zadecyduje prezes IPN, czy powołana przez niego komisja, w której zasiada m.in. pan? Kiedy te materiały zostaną odtajnione?

    Tego typu materiały stają się z automatu jawne po 16 czerwca br. Archiwiści IPN
    dokonają opracowania tych materiałów, zdejmą klauzulę i wciągną
    na ewidencję materiałów jawnych. To potrwa na pewno kilka miesięcy.
    Natomiast Komisja w której mam zaszczyt zasiadać zajmuje się jedynie
    materiałami, które służby rekomendują do ponownego utajnienia i nasza
    praca również potrwa dość długo. Po prostu zamiast 16 czerwca być już
    po wszystkim, my rozpoczynamy dopiero pracę, którą mieliśmy zacząć
    1 kwietnia br.

    Służby chcą utajnić kilkaset jednostek archiwalnych. Szef Agencji Wywiadu około 180, szef SKW ponad 480, szef SWW blisko 370. Najwięcej dokumentów chce utajnić ABW,
    bo aż ponad 1860 sygnatur. Dlaczego szefowie służb chcą utajnić tak
    wiele dokumentów? Jakie argumenty podają za ich utajnieniem?

    Jak
    widać jest tego sporo, co jest dla nas sporym zaskoczeniem zwłaszcza
    kiedy oglądamy konkretne akta które służby chciałby utajnić. Często nie
    znajdujemy dlatego żadnego uzasadnienia i Prezes IPN
    będzie zapewne korzystał ze swojej ustawowej prerogatywy by wbrew
    stanowisku slużb je ujawnić. W chwili, w której z Panem rozmawiam, SKW nie skierowała swojego wniosku, ale ma na to jeszcze parę godzin. SWW skierowała wniosek o utajnienie ok. 260 jednostek.

    Ujawnienie metod operacyjnych wywiadu dokonało się już tysiące razy
    poprzez ujawnienie w ostatnich latach instrukcji wywiadowczych,
    teoretycznych publikacji szkoleniowych i dziesiątek tysięcy spraw
    operacyjnych. Natomiast niektóre uzasadnienia przesłane nam w związku
    z chęcią utajnienia niektórych teczek zapiszą się w mojej pamięci
    na zawsze… Czasem zastanawiam się, jak po 30 latach od formalnego końca PRL można formułować takie myśli i zdania…

    Panie profesorze, co zatem zmieni się w sprawie jawności materiałów z „zetki” po 16 czerwca?

    „Zetki” po 16 czerwca już nie ma, a IPN
    sam po tej dacie rozstrzygnie, co zostanie ujawnione, a co ewentualnie
    na jakiś czas pozostanie tajne. Nie będziemy już zasięgali opinii
    tajnych służb, bo one miały czas wypowiedzieć się w tej kwestii
    do 16 czerwca. Innymi słowy Instytut uzyskuje jeszcze większą
    niezależność i podmiotowość względem służb, które nie traktowały nas
    przez te kilkanaście lat najlepiej, a władza prezesa IPN w sprawie wszystkich materiałów archiwalnych zgromadzonych w Instytucie staje się realna.

    Czy możemy spodziewać się rewelacji w ujawnionym zbiorze zastrzeżonym? Najnowszą historię Polski trzeba będzie pisać na nowo?

    Boję
    się takich pytań, bo nie ma na nie dobrych odpowiedzi. Historia i to,
    co w niej jest przełomowe jest kwestią bardzo subiektywną a w Polsce
    dodatkowo mocno spolityzowaną. To co dla Pana, czy mnie jest ważne, dla
    innych już takie nie jest. Wolałbym zatem by każdy oceniał to własną
    miarą. Dla mnie natomiast niektóre materiały są rewelacyjne, szokujące
    i zmieniające - nawet mój – bardzo przecież jednoznacznie zły obraz PRL,
    jej służb cywilnych i wojskowych a w dodatku ich rolę w transformacji
    ustrojowej po 1989 r. Dzisiaj natomiast najważniejsze jest ostateczne
    przełamanie ostatniej bariery, która dzieli nas od niemal całkowitego
    ujawnienia spuścizny archiwalnej po totalitarnej Polsce Ludowej i jej
    przestępczych tajnych służbach.

    Rozmawiał Tomasz Plaskota

    MON: Zbiór zastrzeżony komunistycznych służb wojskowych zlikwidowany

    W
    wyniku przeglądu zbioru zastrzeżonego odnoszącego się do wojskowych
    służb specjalnych PRL minister obrony rekomenduje utrzymanie klauzuli
    tajności wobec 105 żołnierzy i współpracowników II zarządu Sztabu
    Generalnego WP i WSW - poinformowała w piątek rzeczniczka MON mjr Anna..

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    138. Sławomir Cenckiewicz: w Polsce antykomunizm jest sierotą

    http://dzieje.pl/aktualnosci/slawomir-cenckiewicz-w-polsce-antykomunizm-...


    W Polsce antykomunizm jest sierotą, dobrze pokazuje to
    sytuacja wokół tzw. zbioru zastrzeżonego i honorowania 1. Armii Wojska
    Polskiego m.in. przez prezydenta Andrzeja Dudę - mówi PAP historyk dr
    hab. Sławomir Cenckiewicz, wiceszef Kolegium IPN i dyrektor Wojskowego
    Biura Historycznego.

    PAP:
    IPN do dzisiaj nie otrzymał od części służb specjalnych rekomendacji w
    sprawie dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego. Mimo że tajne służby
    deklarowały, że je Instytutowi przedstawią - najpierw do końca marca, a
    później, że do 20 maja. Nic z tego nie wyszło. Co zatem z zapowiedzią
    ujawnienia słynnej "zetki", które ma nastąpić 16 czerwca?

    Sławomir Cenckiewicz: Trochę tych rekomendacji
    wpłynęło w ostatnich dniach, ale jeśli się spojrzy na całość współpracy
    tajnych służb z IPN w ostatnim roku na polu likwidacji zbioru "Z" to
    sytuacja nie napawa mnie optymizmem. Muszę więc pana rozczarować - 16
    czerwca 2017 roku, który rzeczywiście miał być prawdziwym końcem tzw.
    zbioru zastrzeżonego wyznaczonym de facto przez nowelę ustawy o IPN,
    niestety takim ostatecznym końcem nie będzie. Będzie połowicznym
    sukcesem, bo instytucja zbioru zastrzeżonego przechodzi wprawdzie do
    lamusa, ale skutki tego potworka prawno-ustrojowego wmontowanego w
    strukturę działania IPN jeszcze jakiś czas potrwają.

    Ale pokonamy i to, tyle, że we własnym – IPN-owskim zakresie. W
    każdym razie 16 czerwca br. nie będzie jeszcze przełomem, o którym
    myślałem zabierając się do pisania ustawy o IPN. Tego dnia nie będziemy w
    stanie orzec precyzyjnie, które z materiałów po byłej "zetce" są jawne,
    a które i w jakiej części zostały utajnione. Mamy połowę czerwca, a do
    IPN nie trafiły ostateczne rekomendacje służb specjalnych na temat
    materiałów archiwalnych. Nie dokonano nawet w całości przeglądu, co
    akurat dla nas – w IPN, jest w gruncie rzeczy doskonałym rozwiązaniem,
    bo akta te po 16 czerwca stają się z "automatu" jawne.

    PAP: Co dokładnie się stało?

    Sławomir Cenckiewicz: Rok temu, gdy Sejm uchwalił
    nowelizację ustawy o IPN, zapisano w niej, że cywilne i wojskowe służby
    specjalne będą miały 12 miesięcy na dokonanie przeglądu archiwaliów ze
    zbioru zastrzeżonego. Czyli był cały rok na ustosunkowanie się do
    kwestii, które dokumenty należy utajnić, a które ujawnić opinii
    publicznej. Przypomnę, że chodzi o materiały po dawnych służbach PRL,
    które w tym tajnym wyodrębnionym zbiorze znalazły się rzekomo ze względu
    na znaczenie dla aktualnego bezpieczeństwa państwa. Użyłem słowa
    "rzekomo", gdyż instytucja zbioru wyodrębnionego w IPN była nagminnie
    nadużywana do tego by ukrywać tam materiały niezwiązane z wymogami
    bezpieczeństwa państwa po 1989 r. W każdym razie na spotkaniu z IPN,
    jeszcze jesienią ubiegłego roku, szefowie służb, a także szef MON i
    minister koordynujący służby, zgodzili się, że dokonają przeglądu
    wcześniej – do 31 marca br., tak byśmy na 16 czerwca byli już po
    weryfikacji rekomendacji i propozycji służb, ale słowa nie dotrzymano.

    Za tę sytuację odpowiadają służby, które - mówiąc wprost -
    zlekceważyły IPN i jego prośbę, by wspólnie przyjrzeć się dokumentom ze
    zbioru. W gruncie rzeczy jesteśmy daleko w polu, bo nawet jeśli wpłyną
    wszystkie rekomendacje służb w ostatnich godzinach przed 16 czerwca br.
    To i tak nie zdążymy tego w IPN zweryfikować bo jest to proces niezwykle
    żmudny i pracochłonny. Oczywiście po 16 czerwca br. wszystko się
    zmienia. Przegląd nie będzie już kontynuowany na dotychczasowych
    zasadach – to, czego służby nie zdążyły przejrzeć stanie się z mocy
    prawa jawne. Tylko służby podległe ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi
    zachowały się wzorowo, czyli Straż Graniczna, w której gestii znalazły
    się materiały byłych Wojsk Ochrony Pogranicza. Już dawno SG dokonała
    przeglądu godząc się w zasadzie na ujawnienie wszystkiego. Co do
    wszystkich pozostałych tajnych służb mamy – delikatnie mówiąc – różnego
    typu wątpliwości.

    PAP: Co to za wątpliwości?

    Sławomir Cenckiewicz: Nie sposób z różnych względów
    powiedzieć o wszystkim. Dotyczą one po pierwsze rozmiarów dokonanego
    przeglądu, opieszałości z nim związanej, a przede wszystkim nie
    wywiązania się z wcześniejszych ustaleń, czyli braku przesłania nam w
    ustalonym czasie rekomendacji o ewentualne utajnienie archiwaliów, co
    pozwoliłoby nam w IPN zweryfikować stanowisko tajnych służb w stosunku
    do konkretnych materiałów jeszcze przed datą 16 czerwca.

    PAP: Prezes IPN Jarosław Szarek wyznaczył specjalną komisję, w
    której Pan zasiada, mającą przeanalizować wnioski służb po to, by je
    prezesowi zaopiniować. Bo to szef IPN - zgodnie z ustawą, i to warto
    przypomnieć - będzie ostatecznie decydował, które z dokumentów zostanie
    objętych klauzulą tajności.

    Sławomir Cenckiewicz: Na szczęście ostateczną
    instancją w sprawach byłego zbioru wyodrębnionego jest właśnie prezes
    IPN. Nasza komisja jest ciałem weryfikującym rekomendacje tajnych służb i
    przedkładającym propozycje rozstrzygnięć prezesowi IPN. Ale bez
    rekomendacji przesłanych przez tajne służby nie ma się w zasadzie czym
    zajmować. I w takiej właśnie sytuacji się znaleźliśmy. Instytut Pamięci
    Narodowej - aktualnie – w zasadzie nie wie jakie jest stanowisko tajnych
    służb w odniesieniu do - proszę to dobrze zanotować - tysięcy jednostek
    archiwalnych, czyli do mnóstwa dokumentów, które dawniej tworzyły zbiór
    zastrzeżony! Cała idea przeglądu polegała na tym, żeby go zrealizować
    na bieżąco wspólnie w porozumieniu z tajnymi służbami, historykami i
    archiwistami Instytutu. Dzięki temu po 16 czerwca tego roku mieliśmy być
    już po wszystkim, a więc po przeglądzie służb, po weryfikacji ich
    wniosków przez naszą komisję, i po decyzjach prezesa Instytutu.

    PAP: To co teraz?

    Sławomir Cenckiewicz: Musi minąć 16 czerwca i
    wszystko, co w tym zbiorze się znajduje - z wyjątkiem tych dokumentów,
    które służby będą chciały utajnić - z automatu stanie się jawne i
    dostępne na ogólnych zasadach np. dla historyków czy dziennikarzy.
    Natomiast IPN będzie musiał sobie poradzić z weryfikacją pozostałych
    materiałów, co do których zapewne na kilka godzin przed końcem dnia 16
    czerwca pojawią się rekomendacje tajnych służb. Ten proces będzie
    wymagał od nas sporego wysiłku.

    PAP: Przełomu nie będzie?

    Sławomir Cenckiewicz: Rozumiem, że chodzi Panu o
    przełom poznawczy? Moim zdaniem będzie! Dokonane już odtajnienie
    materiałów nielegała Andrzeja Madejczyka ps. Lakar, który udając agenta
    zachodnioniemieckich tajnych służb kontaktował się z kilkudziesięcioma
    znaczącymi działaczami emigracji, dysydentami, opozycjonistami i
    hierarchami w Watykanie nagrywając ich i wiążąc finansowo, stanowi
    zasadniczy przełom poznawczy. Dla wielu będą to materiały szokujące i
    kłopotliwe.

    Myślę zresztą, że "zetka" opierała się w istocie na ukryciu kilku
    fundamentalnych spraw, do których bez wątpienia należą blisko 40-tomowe
    akta Madejczyka, ale również np. akta Edwarda Mazura. Są też inne
    sprawy, zmieniające nasz sposób postrzegania kulisów transformacji, ale
    są rozproszone w różnych sprawach. Połączenie tej wiedzy da pewien efekt
    poznawczy, ale to dopiero przed nami. Ale poza tym wciąż nie wiemy do
    końca, co w tym zbiorze się znalazło, bo to są tysiące jednostek
    archiwalnych, do których fizycznie należy po prostu zajrzeć, by móc je
    ocenić. Ale formalnie rzecz biorąc data 16 czerwca br. będzie wielkim
    krokiem ku jawności, bo IPN po raz pierwszy w swojej historii nie będzie
    już musiał niczego uzgadniać z tajnymi służbami, które z natury rzeczy
    były przeciwne jawności.

    Instytut uwolni się od tych nieustannych nacisków i przeszkód w
    odniesieniu do własnego zbioru archiwalnego, a historycy wreszcie będą
    mogli zająć się badaniami. Dostęp do archiwalnej spuścizny po komunizmie
    jest dla mnie najważniejszy! I tak postrzegam swoją rolę w całej tej
    sprawie, bez względu na pomówienia, obmowę, groźby, narzekania polityków
    i ludzi służb. To wszystko jest dla mnie osobiście bez znaczenia, tak
    jak stanowiska i funkcje, które pełnię.

    PAP: Wiemy chociaż tyle, że szef MON Antoni Macierewicz,
    który nadzoruje SKW i SWW oraz minister koordynujący cywilne służby
    specjalne Mariusz Kamiński obecnie analizują te rekomendacje służb i w
    najbliższych dniach prześlą je do IPN. Niemożliwa jest chyba taka
    sytuacja, że te wnioski nie trafią do IPN.

    Sławomir Cenckiewicz: Tak, ale dopiero po
    wypracowaniu przez nich stanowiska rozpocznie się praca naszej komisji,
    która da podstawę do decyzji prezesa IPN. Nasza komisja zamiast
    zakończyć pracę przed 16 czerwca w zasadzie na dużą skalę rozwinie swoją
    działalność po tej dacie. I to najbardziej mnie irytuje, bo mieliśmy
    zakończyć ten proces przed 16 czerwca 2017 r. Nie z winy IPN to jeszcze
    trochę potrwa.  Pojawiają się nawet głosy czy powinniśmy po tej dacie w
    ogóle procedować, czy po 16 czerwca jest możliwe nadawanie klauzuli
    materiałom z byłego zbioru "Z", no ale w tej sprawie istnieje pewien
    nierozstrzygnięty spór wśród prawników, z którymi rozmawiałem.

    PAP: Komisja jest czteroosobowa, można ją powiększyć...

    Sławomir Cenckiewicz: Nie o to w tym wszystkim
    chodzi! Nawet jeżeli nasza komisja będzie dwudziestoosobowa, to i tak
    prawda jest taka, że Instytut został z tą całą "zetką" de facto sam. Wie
    pan, tu chodziło o to, żeby stopniowo i wspólnie pochylać się nad tym,
    co służby chciałyby utajnić. Tymczasem odbyły się wyłącznie dwa,
    powtarzam - tylko dwa pięciogodzinne spotkania komisji z ministrem
    obrony narodowej a później we własnym gronie, by dokonać weryfikacji
    rekomendacji przedłożonych przez wywiad wojskowy i cywilny. Później
    minister Macierewicz kontynuował tę pracę także indywidualnie. Wiem, że
    podobne działania podjął minister-koordynator, ale na podobnie
    niewystarczającą skalę.

    PAP: Z informacji od służb wiadomo, że np. szef Agencji
    Wywiadu będzie chciał utajnienia blisko 180 jednostek archiwalnych, szef
    SKW ponad 480, z kolei szef SWW blisko 370. Do tego dojdą jeszcze
    dokumenty z ABW, która podała, że będzie chciała utajnić dokumenty
    dotyczące ponad 1860 sygnatur. Dlaczego tak dużo?

    Sławomir Cenckiewicz: To się zmienia do ostatniej
    chwili, ale nie jest to pytanie do mnie! Będziemy te rekomendacje służb
    dopiero analizować... Tak łatwo tego nie przepuścimy!

    W przypadku SKW wiemy, że jej materiały dotyczą jednak osobowych
    źródeł informacji (OZI), chociaż po weryfikacji ministra Antoniego
    Macierewicza na szczęście ten zbiór znacząco maleje. Poza OZI pojawiają
    się też sygnały, że część materiałów dotyczy dawnej, ale wciąż ważnej
    infrastruktury wojskowej. W przypadku służb cywilnych pojawiły się
    sygnały, że utajniana ma być sprawa - mówię to ironicznie - "wielkich
    osiągnięć wywiadu naukowo-technicznego", który w latach PRL kradł na
    Zachodzie technologie przemysłowe, informatyczne i dotyczące segmentu
    farmaceutycznego. Nie jest to jednak temat nowy dla IPN, bowiem już w
    czasach prezesa Leona Kieresa olbrzymi zbiór podobnych materiałów został
    ujawniony i nie pociągnęło to jakikolwiek konsekwencji dla Polski,
    czego często obawiają się obecni decydenci.

    PAP: Nie przyjmuje pan tego argumentu?

    Sławomir Cenckiewicz: Jestem wobec tego niezwykle
    sceptyczny... Jest dla mnie – antykomunisty – dyskomfortem, że po blisko
    30 latach od formalnego upadku komuny próbuje się wymusić na mnie de
    facto akceptację urobku komunistycznych tajnych służb, które – ZAWSZE – w
    porozumieniu z KGB dokonywały kradzieży technologii na Zachodzie! Mam
    opór by to dzisiaj sankcjonować. Zresztą niektóre z przedłożonych
    uzasadnień budzą nasze wątpliwości, żeby wręcz nie powiedzieć, że są
    kuriozalne, jeśli się wczytać w materiały, których dotyczą. Od dawna
    wiadomo bowiem o działalności pionu naukowo-technicznego Departamentu I
    MSW i technologiach, które Sowieci łaskawie pozwalali wdrożyć w
    satelickich krajach imperium. To zresztą ten pion wywiadu cywilnego,
    który był ściśle powiązany z Sowietami. Dodam, że nie przypadkowo to
    właśnie ludzie pionu naukowo-technicznego w 1990 r. otrzymali we
    władanie całość służb III RP. Ale o tym nikt z decydentów nie wie lub
    nie chce wiedzieć. W każdym razie właśnie tych ludzi usunąłbym z tajnych
    służb po 1989 r. jako pierwszych.

    PAP: Słyszy się też o tym, że publikacja dokumentów ze zbioru zastrzeżonego to ujawnienie metod operacyjnych wywiadu...

    Sławomir Cenckiewicz: Ten argument w zasadzie się
    już nie pojawia i należy do arsenału przeciwników wszelkiej jawności
    materiałów wytworzonych przez tajne służby w czasach PRL. Jeszcze w 2003
    r. mówił o tym szef WSI Marek Dukaczewski. Ale to arsenał dinozaurów
    komuny. Obecnie został on nieco "zracjonalizowany" i opiera się na
    obawie związanej z kosztami ujawnienia peerelowskiej agentury w krajach
    zachodnich. "Co na to nasi sojusznicy" – słyszę czasem i dziwię się, że
    nasi sojusznicy w NATO mieliby niepokoić się dekonspiracją - często i
    tak już zdekonspirowanej przez nich - agentury komunistycznej.

    PAP: Z czego wynika przyjmowanie tej argumentacji przez polskie służby?

    Sławomir Cenckiewicz: Z "nawijania makaronu na uszy"
    przez ludzi dawnego reżimu, którzy zdołali często narzucić swój pogląd o
    długim trwaniu osiągnięć wywiadu PRL i wspólnocie wywiadowczej, która
    rzekomo przymyka oczy na okres zimnej wojny.  Te bajki krążą w
    przestrzeni publicznej przynajmniej od 4 czerwca 1992 r., potem wróciły w
    okresie tworzenia IPN, a z nową siłą w okresie likwidacji WSI. Dziś
    żyją własnym życiem...

    PAP: No dobrze, ale przecież w służbach pracują niezwiązani z
    poprzednim systemem ludzie, a obecne władze zdecydowanie deklarują
    odrzucenie spuścizny po PRL...

    Sławomir Cenckiewicz: Proszę nie być naiwnym. W
    Polsce antykomunizm jest sierotą. Nie ma u nas integralnej partii
    antykomunistycznej, która nazwałaby przeszłość tak jak ona na to
    zasługuje i wyciągnęła z tego wnioski. Są owszem partie mniej lub
    bardziej antykomunistyczne, ale jednej, w ścisłym sensie
    antykomunistycznej, w duchu Józefa Mackiewicza, po prostu nie ma i już
    nie będzie. To problem złożony, związany w dużej mierze z mentalnością
    ukształtowaną w komunizmie i tym co klasyk filozofii
    katolicko-liberalnej nazwał "homo sovieticus". I ta dyskusja o zbiorze
    "Z", opieszałość w kwestii dezubekizacji emerytur ludzi wojskowego
    aparatu represji PRL, składanie wieńców i pokłonów Ludowemu Wojsku
    Polskiemu przez prezydenta Andrzeja Dudę, niedofinansowanie prac
    ekshumacyjnych IPN czy wreszcie obrona alei Armii Ludowej w Warszawie –
    są tego najlepszym przykładem. Do tego dołożyłbym jeszcze wiele...

    Myślałem, że po 2015 r. ABW odnajdzie w swoich zbiorach rzeczy, które
    w archiwach UOP były jeszcze w 1992 r. a które nigdy do IPN nie
    wpłynęły. Liczyłem na całość Listy Milczanowskiego, bo to co ma IPN po
    m. in. moich interwencjach to w zasadzie 1/3 całości, myślałem o
    ujawnieniu całości szafy Lesiaka, bo dotarłem jedynie do części tych akt
    w sądzie... No, ale w zasadzie nie ma z kim o tym wszystkim rozmawiać.
    Mam poczucie zmarnowanej okazji, choć to dopiero półmetek. Chociaż i tak
    cieszę się z tego, co się już udało i co się nam uda w przyszłości.

    PAP: Co do wieńców składanych żołnierzom Ludowego Wojska
    Polskiego to - jak rozumiem - chodzi o uhonorowanie zwykłych żołnierzy, a
    nie ich oficerów podporządkowanych Sowietom. "Krew przelana za ojczyznę
    jest jedna" - mówił prezydent Duda w rocznicę forsowania Odry przez 1.
    Armię Wojska Polskiego.

    Sławomir Cenckiewicz: Otóż ja odrzucam tezę o
    jednakiej krwi przelanej za Ojczyznę! To ideowe i polityczne cele
    prowadzonej wojny decydują o jej prawdziwym sensie i obliczu. W tym
    sensie szlak bojowy I i II Armii WP, pomimo tego, że w jej szeregach
    znalazły się tysiące dobrych ludzi z Kresów i przymusowych branek, nie
    był szlakiem wyzwolenia, ale zniewolenia Polski. Płk Ignacy Matuszewski
    napisał w 1943 r., że nadciąga do Polski armia niewolników – nie
    zdrajców, jeśli idzie o masy żołnierskie – ale niosąca nam sowiecką
    niewolę, która należy nie tyle widzieć jako "lepszą" od niemieckiej, ale
    uzupełnienie tego co wyprawiali Niemcy biorąc na siebie
    odpowiedzialność za biologiczną zagładę narodu. Sowieci wieńczyli to
    dzieło wpierw zbliżonymi metodami, ale później innymi, może bardziej
    perfidnymi bo przebranymi w pozory "polskiej władzy".

    Wojsko utworzone pod Moskwą w maju 1943 r. było Stalinowi niezbędne
    do pokazania, że przygotowywany przez niego alternatywny wobec legalnego
    rządu RP agenturalny ośrodek władzy, ma atrybuty realnej i legalnej
    "polskiej władzy" czego armia – odwołując się do doktryny Maxa Webera o
    państwie - zawsze jest oznaką. O Polskę biła się i krew przelewała AK,
    NSZ, PSZ i cała konspiracja powojenna, ale nie LWP, które po maju 1945
    r. rzucono zresztą do brutalnej pacyfikacji podziemia! Tego nie da się w
    jakikolwiek sposób ze sobą połączyć mówiąc chociażby o szacunku do tzw.
    zwykłego żołnierza.

    Swoją drogą, zawsze zastanawiałem się skąd oni wszyscy mają ten dar
    rozróżniania "zwykłych" od "niezwykłych" żołnierzy. Zapytałem się kiedyś
    prof. Pawła Machcewicza, byłego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej,
    dlaczego składasz wieńce Armii Czerwonej w Gdyni? Na co on odpowiedział,
    że on składa zwykłym żołnierzom Armii Czerwonej. Pytam więc: skąd wiesz
    który z nich jest "zwykły", i że akurat ten zwykły nie strzelał do
    Polaków w Katyniu? Nie był w stanie nic rozsądnego odpowiedzieć.

    PAP: Przypuszczam, że prezydentowi chodziło o szeregowych
    żołnierzy, którzy w 1945 roku szli na Berlin z myślą o wyzwoleniu Polski
    spod okupacji niemieckiej.

    Sławomir Cenckiewicz: I znów… Ale Polska w czasie
    wojny biła się o wolność, całość i wyzwolenie spod jakiekolwiek
    okupacji, a nie tylko spod okupacji jednej na rzecz drugiej! Biła się z
    Niemcami, Sowietami, Ukraińcami, komunistyczną partyzantką w Kraju itd. Z
    każdym naszym wrogiem! Po czerwcu 1941 r. Niemcy stały się nagle
    wrogiem Sowietów, co nie znaczy, że w walce z Niemcami Sowieci i Polacy
    bili się o to samo! Będące częścią sowieckiego frontu białoruskiego i
    ukraińskiego 1. i 2. Armia WP, której polski Wódz Naczelny i rząd RP nie
    uznawali za polską siłę zbrojną, realizowały sowieckie cele wojny.
    Mówienie zatem w 2017 r., że nieśli oni Polsce wolność, a nawet polskie
    granice (jak to ujął Pan Prezydent) to grube nieporozumienie. Granice na
    Odrze i Nysie były w istocie ustalone przez Stalina już w lipcu 1944
    r., późniejsza korekta dotyczyła w zasadzie Szczecina i rozróżniania
    Nysy Kłodzkiej od Łużyckiej, a szlak bojowy LWP i całe to wojsko o
    niczym tutaj nie decydowały.

    PAP: Co do dekomunizacji to chciałbym jeszcze zapytać, już na
    koniec, o losy rządowego projektu obniżającego emerytury wojskowym,
    którzy - jak w nim zapisano - służyli na rzecz totalitarnego państwa w
    latach 1944-1990 i w Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego.

    Sławomir Cenckiewicz: W MON powstał gotowy projekt
    nowelizacji ustawy o uposażeniu emerytalnym żołnierzy, który regulował
    tę kwestię. Przygotowywaliśmy ten projekt bardzo starannie, ale został
    on niestety wycofany z agendy sejmowej. Zamiast tego na stronie sejmu, i
    to z datą 13 grudnia 2016 r. pojawiło się pisemne uzasadnienie rzekomej
    niekonstytucyjności naszego projektu autorstwa prof. Chmaja! Jakie są
    losy tej noweli – nie wiem. Wiem natomiast, że nie można się dłużej
    godzić na ochronę przywilejów emerytalnych morderców z Informacji
    Wojskowej i ciemiężycieli z Wojskowej Służby Wewnętrznej i Zarządu II
    Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

    Rozmawiał Norbert Nowotnik (PAP)


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    139. Sławomir

    Sławomir Cenckiewicz
    https://tygodnik.dorzeczy.pl/33581/Koniec-Zetki.html
    Likwidacja tajnego zbioru zastrzeżonego IPN. Tak Polska dekonspiruje obcą agenturę – wywiad PRL.
    Po roku od wejścia w życie znowelizowanej ustawy o IPN (16 czerwca 2016 r.) możemy optymistycznie ogłosić: tajny zbiór zastrzeżony przestał istnieć! Jednak konsekwencje kilkunastoletniego istnienia tego zbioru, jak też opieszałości, z jaką do sprawy ustawowej likwidacji „Zetki” w ostatnim roku podeszły tajne służby, potrwają jeszcze przynajmniej parę miesięcy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    140. Informacja Archiwum IPN

    Informacja Archiwum IPN dotycząca tzw. ustawy dezubekizacyjnej
    Redaktor: Barbara Niedzielko
    Data publikacji 14.07.2017
    http://www.ipn.gov.pl/pl/dla-mediow/komunikaty/40996,Informacja-Archiwum...

    Około 50 tysięcy byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL może mieć obniżone emerytury i renty na mocy tzw. ustawy dezubekizacyjnej. W tylu przypadkach IPN potwierdził dotąd fakt pełnienia służby na rzecz totalitarnego państwa – potwierdza kwerenda w Archiwum Instytutu.

    W ramach realizacji ustawy z 18 lutego 1994 r. o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej oraz ich rodzin (Dz. U. z 2016 r., poz. 708 z późniejszym zmianami) z wnioskami do Instytutu Pamięci Narodowej wystąpiły: Zakład Emerytalno-Rentowy MSW (cztery wnioski) oraz Biuro Emerytalne Służby Więziennej (pięć wniosków).

    Co do wniosków skierowanych przez Zakład Emerytalno-Rentowy MSW – 9 czerwca 2017 r. Archiwum IPN zakończyło realizację wniosku z 10 lutego br., zawierającego dane osobowe 191 680 byłych funkcjonariuszy. Na podstawie dokumentacji osobowej przechowywanej w IPN:

    wystawiono i przesłano do Zakładu 48 666 informacji o przebiegu służby, potwierdzających fakt pełnienia służby na rzecz totalitarnego państwa, o której mowa w art. 13 b ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym;
    udzielono odpowiedzi, że analiza dokumentacji osobowej 33 517 byłych funkcjonariuszy wymienionych we wniosku nie pozwala na stwierdzenie, że pełnili oni służbę na rzecz totalitarnego państwa, o której mowa w art. 13 b ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym;
    poinformowano, że w przypadku 109 497 osób, po kwerendzie przeprowadzonej w dostępnych i aktualizowanych pomocach ewidencyjnych Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, nie odnaleziono dokumentów osobowych.

    Pozostałe, uzupełniające wnioski ZER MSW, przesłane odpowiednio 15 maja br. (dotyczą 1312 funkcjonariuszy), 8 czerwca br. (212 funkcjonariuszy) oraz 10 lipca br. (dotyczą 183 nazwisk), są realizowane.

    W przypadku wniosków Biura Emerytalnego Służby Więziennej – Archiwum Instytutu zakończyło realizację wniosków z 16 marca, 10 kwietnia i 8 maja br., dotyczących 29 446 byłych funkcjonariuszy. Na podstawie przechowywanej w zasobie archiwalnym IPN dokumentacji osobowej:

    wystawiono 1483 informacje o przebiegu służby, potwierdzające fakt pełnienia służby na rzecz totalitarnego państwa, o której mowa w art. 13 b ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym;
    udzielono odpowiedzi, że analiza dokumentacji osobowej 5859 byłych funkcjonariuszy wymienionych we wniosku nie pozwala na stwierdzenie, że pełnili oni służbę na rzecz totalitarnego państwa;
    poinformowano, że co do 22100 osób w wyniku kwerendy przeprowadzonej w dostępnych i aktualizowanych pomocach ewidencyjnych Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nie odnaleziono dokumentów osobowych.

    Realizowane są wnioski Biura Emerytalnego Służby Więziennej z 7 czerwca i 7 lipca br., dotyczące 107 byłych funkcjonariuszy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    142. Aleksander Ścios‏


    Uwagi szefa do proj.ust.degradacyjnej anonsują prezydencką linię obrony"weteranów"z tzw. LWP-

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    143. Czerepacha u Olejnik


    Minister Łapiński: Pan prezydent nie jest pod wpływem WSI. Trudno być pod wpływem instytucji, która nie istnieje

    "Nie zajmuję się oceną publicystyki prawicowej czy lewicowej. Zajmuję się tym, co prezydent robi".


    o prezydenckich projektach ws. reformy sądownictwa Krzysztof Łapiński, który był gościem programu „Kropka nad i” (TVN24).

    Minister odniósł się do rozmów głowy państwa z przedstawicielami klubów parlamentarnych.

    Nie
    było deklaracji na spotkaniu z klubami, że „już odrzucamy”. Musimy
    czekać na ustawy i wtedy każdy klub będzie mógł się określić

    — zaznaczył rzecznik prezydenta.

    Krzysztof Łapiński został również zapytany o publikacje Jerzego Targalskiego i Doroty Kani ws. działań głowy państwa.

    Pan prezydent nie jest pod wpływem WSI. (…) WSI zostały zlikwidowane w 2006 roku, więc trudno być pod wpływem instytucji, która nie istnieje

    — skomentował gość Moniki Olejnik.

    Nie
    zajmuję się oceną publicystyki prawicowej czy lewicowej. Zajmuję się
    tym, co prezydent robi. (…) Nie zajmuję się komentowaniem takich
    tekstów. (…) Nie taka jest moja rola jako rzecznika

    — podkreślił Łapuiński.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    144. Oświadczenie MON

    Informujemy, że płk rez.
    Czesław Juźwik został zatrudniony w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego
    przez byłego szefa BBN Stanisława Kozieja we wrześniu 2010 r.
    na stanowisku zastępcy dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi. W 2007 roku odszedł z zawodowej służby wojskowej i został
    zatrudniony w BBN jako pracownik cywilny. Postępowanie sprawdzające w
    stosunku do osób cywilnych zatrudnionych w cywilnej instytucji nie może
    prowadzić MON.

    Podkreślamy, że za politykę kadrową urzędu
    odpowiada wyłącznie pracodawca, a więc w tym przypadku szef Biura
    Bezpieczeństwa Narodowego, który samodzielnie decyduje o osobach
    pracujących w Biurze. Jako pracodawca ma możliwość sprawdzenia przebiegu
    kariery zawodowej pracownika. Informacja ta zawarta jest w teczce
    osobowej pracownika dostępna szefowi BBN. Wydaje się, że ani szef BBN,
    ani żaden z jego urzędników nie podjął wysiłku sprawdzenia osób, które
    współpracowały z poprzednim kierownictwem Biura.

    Ministerstwo
    Obrony Narodowej nie ma żadnej prawnej możliwości oddziaływania na
    politykę kadrową prowadzoną przez kierownictwo Biura Bezpieczeństwa
    Narodowego.

    W związku z komunikatem BBN z 23 września 2017 r.
    przypominamy komunikat MON z 3 sierpnia 2017 r. Minister obrony
    narodowej Antoni Macierewicz od początku wskazywał na nieprawidłowości
    przy zatrudnieniu poszczególnych osób w BBN, które nie zostały
    uwzględnione.

    ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz
    rzecznik prasowy MON

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    145. cenne oświadczenie

    zamykające usta oszczercom,którzy próbują za całą tą ZAWIERUCHę winić pana ministra A.Macierewicza
    BBN przejety przez Prezydenta Dudę został przejęty z całym "dobytkiem pana Kozieja" a gdzie był pan Paweł Soloch ?
    Nonszalancja,brak dbałości ?a może coś więcej....

    gość z drogi

    avatar użytkownika Unicorn

    146. Chciałbym być optymistą ale

    Chciałbym być optymistą ale prawnicy mają dla mnie tak samo stabilny kręgosłup moralny jak dziennikarze czyli są podatni na wpływy i werbunek. Banalnie wręcz.

    :::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

    avatar użytkownika gość z drogi

    147. @Unicorn

    niestety mam te same odczucia a tak bardzo chciałabym,by się nam czyli Polsce ,udało a więc nie liczmy ani na prawników ani na dziennikarzy,liczmy na siebie i wtedy damy Radę
    pozdr z drogi do Naszej Polski

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    148. Ad 142. Aleksander Ścios‏ Maryla, ndz., 27/08/2017 - 20:51

    właśnie przeczytałam to pismo i ???
    i co raz jaśniej zaczyna sie robić wokół BBNu zresztą celnie określił to Aleksander Ścios co do prawników,to niestety ale to grupa ludzi o bardzo "dziwnych charakterach"o czym właśnie przed chwilą napisał szanowny @Unicorn

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    149. Soloch idzie w zaparte

    Według informacji, do jakich
    dotarł portal niezalezna.pl, Mirosław Wiklik, mianowany 1 maja 2017 r.
    dyrektorem Gabinetu Szefa Biura Bezpieczeństwa Nar

    Według ujawnionych przez nasz portal informacji, Mirosław
    Wiklik w latach 1985-1990 był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii
    Robotnicznej, a w latach 1988-1990 był oficerem politycznym w 6.
    Batalionie Powietrznodesantowym.


    1 maja 2017 r. został mianowany Dyrektorem Gabinetu Szefa BBN, Pawła Solocha. 

    Zamieszczona
    na stronie BBN informacja mówi, że Wiklik w przeszłości "pełnił służbę
    wojskową w 6. Brygadzie Powietrzno-Desantowej, w jednostce GROM, a także
    na stanowisku Dyrektora Departamentu Systemu Obronnego Biura
    Bezpieczeństwa Narodowego". Po przejściu do rezerwy, w 2010 r., Mirosław
    Wiklik podjął pracę w Najwyższej Izbie Kontroli, będąc zatrudnionym
    m.in. jako specjalista kontroli państwowej w Departamencie Obrony
    Narodowej.


    Michał Dworczyk: I prezydentowi, i PiS zależy na reformie sądów. "Dojdziemy do porozumienia w sprawie ustaw"

    "Sprawa była już kilkakrotnie omawiana, żadne oficjalne pismo w
    sprawie weryfikacji pana Wiklika, ani do SKW, ani do MON nie
    wpłynęło".

    BBN odpowiada na zarzuty wobec pułkownika Wiklika: "Nie mamy
    wobec niego jakichkolwiek zastrzeżeń. Pracuje od czasów prezydentury
    Lecha Kaczyńskiego"


    1 maja 2017 r. został on mianowany Dyrektorem Gabinetu
    Szefa BBN, Pawła Solocha.

    Dyrektor gabinetu szefa BBN był oficerem politycznym? Rzecznik Biura: To oburzające, że szarga się jego dobre imię

    Nie
    mamy jakichkolwiek zastrzeżeń wobec płk rez. Mirosława Wiklika -
    powiedział w niedzielę PAP rzecznik prasowy Biura Bezpieczeństwa
    Narodowego Marcin Skowron. Odniósł się w ten sposób do informacji
    portalu niezalezna.pl, z których wynika, że Wiklik w latach 80. był
    m.in. członkiem PZPR.

    http://niezalezna.pl/204719-doradca-szefa-bbn-general-ktorego-rezim-chwa...

    Doradcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, czyli Pawła Solocha, jest generał Romuald Ratajczak. Portal niezalezna.pl ustalił, że w czasie PRL-u przełożeni chwalili Ratajczaka za "właściwą postawę ideowo-polityczną w okresie trwania stanu wojennego".

    Wczoraj portal niezalezna.pl ujawnił, że dyrektor Gabinetu Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawła Solocha, Mirosław Wiklik był w latach 80. członkiem PZPR oraz oficerem politycznym w jednostce powietrznodesantowej.Okazuje się, że w BBN-ie jest więcej osób z zaskakującym życiorysem z czasów PRL-u. Do nich należy także generał Romuald Ratajczak - doradca szefa BBN, Pawła Solocha.

    Na stronie BBN można znaleźć informację o spotkaniu w listopadzie ub.r. zastępcy szefa BBN z szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Republiki Chorwacji, generałem Mirko Šundovą.

    "W spotkaniu uczestniczyli też Dowódca Dowództwa Wsparcia Sił Zbrojnych Republiki Chorwacji gen. dyw. Mladen Fuzul, a ze strony BBN - dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, gen. bryg. Jarosław Kraszewski, doradca Szefa BBN gen. Romuald Ratajczak oraz z-ca dyrektora Departamentu Analiz Strategicznych Paweł Pietrzak" - podało Biuro.

    W oficjalnych notkach biograficznych podawane są ordery i medale przyznane gen. Ratajczakowi, jego przebieg służby czy wykształcenie. Brakuje jednak wielu informacji z czasów PRL-u.

    Tymczasem - jak ustalił portal niezalezna.pl - w 1981 roku Romuald Ratajczak ukończył Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu, a w 1983 roku jego przełożeni pisali, że:

    "wykazał właściwą postawę ideowo-polityczną w okresie trwania stanu wojennego w kraju".

    W 1985 roku aktywnie pracował w Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR, był też członkiem egzekutywy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    150. Soloch do dymisji!

    Soloch: publikacje na temat BBN nasuwają skojarzenia z wojną hybrydową w rosyjskim stylu (krótka)

    Publikacje
    na temat przeszłości oficerów zatrudnionych w BBN nasuwają skojarzenia z
    wojną hybrydową w rosyjskim stylu - mówił w poniedziałek w RMF FM szef
    BBN Paweł Soloch,

    Ostre słowa Pawła Solocha nt. doniesień "GPC": Telenowela nasuwająca skojarzenia z informacyjną wojną hybrydową w stylu Rosji

    W ten sposób szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego odniósł się
    do artykułu „Gazety Polskiej Codziennie” ujawniającego komunistyczną
    przeszłość Waldemara Kozickiego i Macieja Czulickiego, pracowników BBN.

    Waldemar
    Kozicki jest naczelnikiem wydziału w Departamencie Zwierzchnictwa nad
    Siłami Zbrojnymi. Jak się okazuje, w przeszłości był członkiem Związku
    Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a w latach 1984-1990 członek PZPR. „GPC” przytacza treść opinii, według której Kozicki w okresie PRL: „reprezentuje sobą godną do naśladowania postawę ideowo-polityczną”.

    Natomiast Maciej Czulicki pełni funkcję specjalisty w wydziale kierowanym przez Kozickiego. Ten z kolei należał do PZPR w latach 1988-1990.

    Charakteryzowało go, jako aktywnego działacza POP-u PZPR-u i wykazywał duże umiejętności agitatorskie

    — czytamy na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    151. Wspierali Putina oraz ludzi

    Wspierali Putina oraz ludzi szkolonych przez Sowietów. Teraz z Piątkiem atakują Macierewicza
    http://niezalezna.pl/204904-wspierali-putina-oraz-ludzi-szkolonych-przez...
    Politycy Platformy Obywatelskiej próbują od jakiegoś czasu wykorzystać absurdalne tezy książki Tomasza Piątka do ataku na szefa MON Antoniego Macierewicza, któremu wcześniej zarzucali... rusofobię. Ale PO, zamiast brnąć w kuriozalne teorie Piątka, powinna przede wszystkim wytłumaczyć się z rosyjskich kontaktów swoich własnych polityków.

    Po katastrofie smoleńskiej w modzie było zarzucanie Antoniemu Macierewiczowi rusofobii, chęci wywołania wojny z Rosją itd. Przodowali w tym oczywiście politycy PO. Po wydaniu książki Tomasza Piątka platformersi zmienili front i zarzucają ministrowi obrony narodowej rzekome "powiązania" z Rosją.
    "Chodzi o doniesienia medialne o bardzo niebezpiecznych - z punktu widzenia Polski - powiązaniach szefa MON z rosyjskimi służbami. Są niezbędne twarde dowody, że to są kłamstwa. Domagamy się od pani premier pilnych wyjaśnień i zawieszenia w obowiązkach służbowych Antoniego Macierewicza" -
    mówiła niedawno posłanka PO Bożena Kamińska. Powoływała się przy tym na artykuł we "Frankfurter Allgemeine Zeintung", gdzie o rzekomych rosyjskich powiązaniach Macierewicza mówił... wiceszef prokremlowskiej partii Zmiana Konrad Rękas.

    Proponujemy więc małe résumé prorosyjskiej działalności polityków PO - faktycznej, a nie wymyślonej:
    1. Siemoniak i eksperci z kursów GRU

    W latach 2011-2014 przedstawiciele MON, SKW i ABW regularnie brali udział w konferencjach dotyczących cyberbezpieczeństwa oraz ochrony tajnych informacji. Organizowało je, w nadzorowanej przez MON placówce, stowarzyszenie założone przez byłych oficerów WSI, w tym uczestników kursów GRU - czyli Krajowe Stowarzyszenie Bezpieczeństwa Teleinformacyjnego i Ochrony Informacji Niejawnej (KSBTiOIN).

    Jakich to ekspertów znajdujemy wśród założycieli KSBTiOIN? Choćby płk. Jana Kasperka, który został wiceszefem stowarzyszenia. Kasperek, oficer WSW i WSI, był - jak stwierdzono w raporcie z weryfikacji WSI - dyrektorem Centrum Bezpieczeństwa Teleinformatycznego WSI. W kwietniu 1982 r. został wydelegowany przez służby specjalne na kurs w Związku Sowieckim.

    Stowarzyszenie zakładał również ppłk Krzysztof Lisak, w latach 1999-2001 zastępca szefa oddziału w Zarządzie III Wojskowych Służb Informacyjnych. W styczniu 1988 r. Lisak odbył w Moskwie kurs prowadzony przez GRU, czyli zbrodniczy sowiecki wywiad wojskowy.

    W gronie inicjatorów działalności KSBTiOIN znalazł się też płk Bogdan Rembacz, w latach 2000-2001 szef wydziału Centrum Bezpieczeństwa Teleinformatycznego WSI. W czerwcu 1988 r. Rembacz wysłany został na kurs w Krasnodarskiej Wyższej Szkole Oficerskiej.

    Najważniejszym z kolei ekspertem KSBTiOIN, prowadzącym prelekcje zarówno na konferencjach organizowanych przez to stowarzyszenie, jak i reprezentującym KSBTiOIN na zewnątrz, jest płk Dobrosław Mąka. Od 1976 r. do 1987 r. służył on w tajnym Agenturalnym Wywiadzie Operacyjnym, wchodzącym w skład komunistycznego wywiadu wojskowego. Od 30 sierpnia 1976 do 24 czerwca 1977 r. odbywał Wyższy Akademicki Kurs przy Akademii Dyplomatycznej SZ ZSRR w Moskwie. Między 1980 a 1983 r. Mąka przebywał jako "rzeczoznawca" w attachacie wojskowym przy ambasadzie PRL we Francji. Ekspert KSBTiOIN był zaufanym człowiekiem Kremla, bo odbył aż dwa kursy w GRU: pierwszy w czerwcu 1977 r., drugi - w sierpniu 1989 r. Po transformacji Mąka został attache wojskowym, morskim i lotniczym przy Ambasadzie PRL w Sztokholmie.

    W 2011 r. odbyło się pierwsze przygotowane przez tę organizację Krajowe Forum Bezpieczeństwa Informacji, w którym uczestniczył m.in. opisywany wyżej Dobrosław Mąka. Co ciekawe - odbyło się ono w Wojskowym Domu Wypoczynkowym w Ryni (niedaleko Legionowa), który należy do Skarbu Państwa poprzez Agencję Mienia Wojskowego, a wcześniej przez Wojskową Agencję Mieszkaniową. Obie te agendy nadzorowane są przez ministra obrony narodowej, którym w latach 2011-2015 był Tomasz Siemoniak.

    Rok później patronat honorowy nad imprezą KSBTiOIN objął dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa ABW płk Wojciech Dydek, „prawa ręka” ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Wśród uczestników byli przedstawiciele ABW i SKW, a także Departamentu Informacji Ochrony Niejawnych MON oraz Resortowego Centrum Zarzadzania Bezpieczeństwem Sieci i Usług Teleinformatycznych.
    2. Człowiek Komorowskiego z buławą od kursanta KGB

    Gen. Stanisław Koziej, jeden z najbliższych ludzi byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, jako szef BBN ściśle współpracował ze Stowarzyszeniem Wspierania Bezpieczeństwa Narodowego (SWBN).

    Prezesem SWBN jest płk Mieczysław Koczkowski, były oficer WSI. Pełnił on m.in. funkcję starszego specjalisty w Zarządzie III tej formacji. Od września 1968 r. - a więc w szczytowym okresie rozpętanej przez komunistów czystki antysemickiej - Koczkowski służył w komunistycznym kontrwywiadzie wojskowym. W marcu 1980 r. odbył kurs specjalistyczny kadry kierowniczej i oficerów kontrwywiadu szczebla taktycznego w Centralnym Ośrodku Szkolenia WSW w Warszawie. A od września 1981 do marca 1982 r. przebywał na sześciomiesięcznym kursie akademickim przy Wyższej Szkole KGB w Moskwie.

    Zastępcą płk. Koczkowskiego w SWBN jest gen. Paweł Pruszyński. To były zastępca szefa ABW, a przedtem szef łódzkiej delegatury UOP związany z postkomunistyczną lewicą. Jeszcze wcześniej Pruszyński pracował w SB. W 1978 r. ukończył kurs specjalistyczno-operacyjny pionu paszportów MSW w Warszawie, a między 1980 a 1983 r. odbywał studia w zakresie prawno-administracyjnym oraz ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego w Wyższej Szkole Oficerskiej MSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie. W 2002 r. polityk PO Konstanty Miodowicz ujawnił opinię służbową o Pruszyńskim wydaną w 1983 r.
    "Z pełną odpowiedzialnością i zaangażowaniem wypełniał zadania stawiane przed podchorążymi po ogłoszeniu stanu wojennego. Brał bezpośredni udział w likwidowaniu strajków na terenie zakładów pracy w Warszawie oraz przywracaniu ładu i porządku publicznego na ulicach stolicy. Za udział w działaniach tych wyróżniony był przez komendanta stołecznego i komendanta WSO nagrodami pieniężnymi. Jego postawa, cechy charakteru i zaangażowanie pozwalają wnioskować, że będzie dobrym i samodzielnym funkcjonariuszem SB”
    - chwalili Pruszyńskiego przełożeni.

    W 2013 r. z władzami SWBN - w tym z uczestnikiem kursów w Wyższej Szkole KGB płk. Koczkowskim oraz z esbekiem gen. Pruszyńskim - gen. Stanisław Koziej spotkał się osobiście. Podczas spotkania, które odbyło się w siedzibie Uniwersytetu Śląskiego, Koziejowi wręczono Buławę Hetmańską, a także nadano godność członka honorowego SWBN.
    3. Smoleńsk, Rosjanin i bułgarskie rakiety

    Jeszcze śmielej - tyle że na polu obronności - poczynała sobie za rządów PO spółka Polit Elektronik, będąca wyłącznym przedstawicielem na Polskę rosyjskiej firmy RAC „MiG”. Najpierw, prowadząc zwykłą działalność gospodarczą i nie mając nawet strony internetowej, wygrała wraz ze spółką MAW Telecom wart prawie 70 mln zł przetarg na remont dwóch rządowych tupolewów. To właśnie konsorcjum obu tych firm skierowało samoloty do zakładów w Samarze i Rybińsku, kontrolowanych przez oligarchę Olega Deripaskę i byłego agenta KGB Siergieja Czemiezowa.

    Następny kontrakt, tym razem związany z „usługami szkolenia specjalistycznego w zakresie szkolenia odświeżającego oraz szkolenia symulatorowego personelu latającego JW2139 na statkach powietrznych Tu-154M”, Polit Elektronik zdobył w sierpniu 2010 r.

    29 czerwca 2011 r. podpisano umowę rejestrującą w KRS Polit Elektronik, tym razem z końcówką „sp. zoo.”. Prezesem nowej spółki został Dariusz Kamiński, dotychczasowy właściciel Polit Elektronik. Stanowiska wiceprezesów objęli - uwaga - Rosjanin Aleksiej Biełow oraz Janusz Zdeb, dyrektor generalny MAW Telecom, czyli firmy, która wraz z Polit Elektronik zwyciężyła przetarg na remont Tu-154.

    W lutym 2012 r. branżowe czasopismo „Raport Wojsko-Technika-Obronność” donosiło:

    „Inspektorat Uzbrojenia kupił bez przetargu 4 silniki RD-33 do napędu myśliwców MiG-29. Za silniki warte rynkowo mniej niż 25 mln zł zapłacił prywatnemu pośrednikowi ponad 85 mln zł. [...] Należące do MON Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 4 w Warszawie chciały zaoferować silniki używane, ale ze znacznymi resursami, po ok. 10 mln zł. Inspektorat Uzbrojenia nie dopuścił nawet do złożenia oferty i wybrał bez przetargu prywatne przedsiębiorstwo Polit-Elektronik”.

    Szczęście sprzyjało firmie od remontu tupolewa także w następnych latach. W 2014 r. rząd PO-PSL wydał prawie 120 mln zł na bułgarskie rakiety przestarzałej sowieckiej konstrukcji z lat 50., używane dziś głównie w państwach afrykańskich i w Afganistanie. Sprzedawcą było polsko-bułgarskie konsorcjum, w którego skład wchodziło... Polit Elektronik sp. zoo.
    4. Komputery od firmy rosyjskiego konsula

    Jedną z najbardziej bulwersujących spraw za rządów PO-PSL było ujawnione przez „Gazetę Polską” biznesowe eldorado spółki Unizeto, której prezesem do 2015 r. był Andrzej Bendig-Wielowieyski, absolwent sowieckiej uczelni i honorowy konsul Rosji w Polsce. Tę funkcję powierzył mu w 2007 r. ambasador nadzwyczajny i pełnomocny Rosji Władimir Grinin - znany później przede wszystkim jako główny uczestnik gry dyplomatycznej Moskwy mającej na celu obniżenie rangi wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

    Cztery dni po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. w rozmowie z „Głosem Szczecińskim” Bendig-Wielowieyski mówił:

    „W moim przekonaniu relacje Polski i Rosji zmieniają się nieodwracalnie, pozytywnie [...] Widziałem w przekazach czysto ludzkie współczucie, autentyczne odruchy, nie było nic wyreżyserowanego, nawet w postawie tak zaprawionych polityków jak premier Rosji. To były szczere i spontaniczne gesty współczucia”.

    We wrześniu 2014 r. spółka Unizeto wygrała gigantyczny przetarg na obsługę systemów informatycznych KRUS. Spółka rosyjskiego konsula honorowego informatyzowała także za rządów Platformy ZUS i Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Wdrażała też system obiegu dokumentów w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. Certyfikaty zabezpieczeń Unizeto były również używane przez Państwową Komisję Wyborczą.

    Wcześniej - 8 września 2008 r. - spółka rosyjskiego konsula podpisała umowę ze Służbą Wywiadu Wojskowego (SWW) na dostawę urządzeń teleinformatycznych w wykonaniu specjalnym, o wysokim poziomie zabezpieczeń, umożliwiających przetwarzanie informacji o klauzuli ściśle tajne. Wartość kontraktu wyniosła 1,2 mln zł brutto.

    Kilkanaście dni później Unizeto Technologies zawarła kontrakt z Departamentem Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON na dostawę 247 sztuk komputerów. Wartość zamówienia wyniosła ok. 1,6 mln zł brutto.

    Firma kierowana przez konsula honorowego Rosji dostarczała także i instalowała sprzęt informatyczny, a nawet wykonywała remonty, w Urzędzie do Spraw Cudzoziemców. Ów organ administracji rządowej odpowiedzialny jest za ewidencję obcokrajowców w Polsce oraz udzielanie im zgody na wjazd i pobyt w RP.
    5. Marsz PO ze wsparciem człowieka szkolonego przez KGB

    Jak ujawniła w maju 2017 r. "Gazeta Polska", poseł Sławomir Nitras z PO dwa miesiące przed Marszem Wolności ustalał w Szczecinie wspólną taktykę walki z rządem PiS. Jego rozmówcami byli szkolony przez KGB oficer WSI, były szef UOP Andrzej Milczanowski oraz dawni esbecy. Wśród przyjętych metod wymieniono "czynne przeciwstawianie się władzy", "zaostrzenie form protestu", a nawet "okupację".

    Ów kursant KGB to płk Wiesław Kowalski - przedstawiony na spotkaniu jako były szef szczecińskiej delegatury ABW. Ale w rzeczywistości Kowalski ma znacznie bogatą przeszłość: był oficerem WSI, wymienionym w słynnym raporcie z weryfikacji tej instytucji, m.in. w związku ze znajomością z bossem mafii paliwowej Arkadiuszem Grochulskim. Natomiast w PRL Kowalski pracował w komunistycznym kontrwywiadzie wojskowym, czyli WSW. Zaczynał w 1969 r., jako słuchacz w szkole chorążych w Centralnym Ośrodku Szkolenia WSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Mińsku Mazowieckim. Od 1982 r. jako starszy oficer Wydziału III Oddziału WSW w Bydgoszczy obsługiwał 31 Pułk Inżynieryjno-Budowlany w Pile i tamtejszą Wyższą Oficerską Szkołę Samochodową w Pile. W latach 1984-1985 delegowany był do Syrii w charakterze szyfranta-kierownika Stacji Pocztowej Polskiego Kontyngentu Wojskowego ONZ. A między wrześniem 1987 r. a lipcem 1988 r. odbywał dziesięciomiesięczny kurs podwyższania kwalifikacji w Wyższej Szkole KGB w Moskwie.
    6. Moskwa atakuje, SKW współpracuje

    W czasie, gdy wiele ważnych instytucji państwowych zaopatrywało się w spółce honorowego konsula Rosji, w Polsce bezkarnie działali rosyjscy hakerzy pracujący na rzecz Kremla.

    Z analiz fińskiej firmy F-Secure wynika, że tajemnicza grupa Diuków (The Dukes) przez przynajmniej 7 lat zbierali informacje dotyczące polskiej polityki zagranicznej oraz obronnej. Największe nasilenie agresywnych działań hakerów miało miejsce w kwietniu 2009 r. oraz wiosną i wczesnym latem 2015 r. Celem ataków były instytucje rządowe oraz związane z rządem, takie jak MSZ, MON ambasady, kontrahenci wojskowi oraz think tanki.

    Fińscy specjaliści z F-Secure pisali w raporcie:

    „Ten rodzaj działań miał na celu gromadzenie informacji o nastrojach wobec omawianych wówczas planów budowy w Polsce amerykańskiej bazy obrony przeciwrakietowej [...]. Jeśli chodzi o terminy tych kampanii, zastanawiające jest to, że rozpoczęły się zaledwie 11 dni po tym, jak 5 kwietnia prezydent Barack Obama wygłosił przemówienie, w którym zadeklarował zamiar rozmieszczenia tych środków obrony przeciwrakietowej”.

    10 kwietnia 2015 r., w piątą rocznicę katastrofy smoleńskiej, Diukowie znów zaatakowali polskie instytucje. Zrobiono to poprzez wysyłanie zainfekowanego dokumentu tekstowego o nazwie „Nowe szczegóły katastrofy polskiego samolotu.docx”. Złośliwe oprogramowanie CosmicDuke wyszukiwało na zawirusowanym komputerze najważniejsze pliki o 35 różnych rozszerzeniach, które następnie były szyfrowane i przesyłane na wskazane serwery.

    Diukowie to niejedyna grupa hakerska z Rosji, penetrująca za rządów PO Polskę. Do znacznego nasilenia „awarii” informatycznych doszło tuż przed katastrofą smoleńską. 5 kwietnia 2010 r. nastąpiło przerwanie pracy serwerów MSZ, a resort został na wiele godzin sparaliżowany. 10 kwietnia 2010 r. doszło do kolejnej przedziwnej „awarii”: centrala MSZ pozbawiona została prądu i przestał działać internet.

    Co na to polskie służby? Wobec rosyjskich cyberataków były przeważnie bezradne. Jedyną „odpowiedzią” kontrwywiadu było zawarcie przez ówczesne kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego porozumienia o współpracy z.... rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.
    7. Komorowski, Patruszew i ordery

    2 lutego 2011 r. Warszawę odwiedził Nikołaj Patruszew - sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji. Spotkał się z ówczesnym szefem BBN - gen. Stanisławem Koziejem. Obie instytucje podpisały plan współpracy na dwa lata. Patruszew to były agent KGB, potem FSB.

    Kilka miesięcy wcześniej miała miejsce niewyjaśniona do dziś katastrofa smoleńska, w której zginęła Para Prezydencka, najważniejsi dowódcy Wojska Polskiego, szefowie kluczowych instytucji i parlamentarzyści. Zaledwie miesiąc po tej tragedii Bronisław Komorowski - pełniący wtedy funkcję głowy państwa - nadał 20 Rosjanom odznaczenia państwowe za „wybitne zasługi i zaangażowanie w działania podjęte przez stronę rosyjską po katastrofie polskiego samolotu specjalnego pod Smoleńskiem”. Wśród odznaczonych byli m.in. rosyjscy lekarze medycyny sądowej, milicjanci i strażacy. Były też i przeprosiny. 8 czerwca 2010 r. rzecznik rządu Tuska Paweł Graś przepraszał Rosjan za wypowiedź dotycząca kradzieży kart kredytowych Andrzeja Przewoźnika na miejscu tragedii.

    Graś obarczył bowiem odpowiedzialnością za ten postępek funkcjonariuszy OMON (rosyjskie siły specjalne), gdy tymczasem kradzieży dopuścili się rosyjscy żołnierze.
    „Funkcjonariuszom OMON smoleńskiego obwodu chcę powiedzieć: przepraszam. To był zwykły błąd. Życzę wam wszystkiego dobrego i szczęścia”
    - mówił skruszony Graś... po rosyjsku.
    8. Tusk i bezczeszczenie zwłok przez Rosjan

    W kwietniu 2016 r. „Gazeta Polska” ujawniła, że już 24 września 2010 r. ówczesny premier Donald Tusk (PO) został powiadomiony, że Rosjanie w trumnie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego złożyli zwłoki innej osoby. O zamianie ciał dowiedziała się też wtedy komisja Millera i prokuratura wojskowa. Mimo to informacji tej nie przekazano bliskim prezydenta, a ekshumację zablokowano. Co więcej Tusk w marcu 2012 r. sugerował, że rodziny smoleńskie domagające się ekshumacji mają problemy emocjonalne:
    „Nie powinienem komentować determinacji niektórych rodzin na rzecz ekshumacji zwłok, nawet jeśli nie rozumiem tej determinacji, bo nie rozumiem. Ale widocznie jest jakaś potrzeba, która tkwi w zranionych uczuciach rodzin ofiar”.
    Do ekshumacji Kaczorowskiego doszło ostatecznie w 2012 r. Potwierdziło się, że w jego trumnie jest ciało innej osoby.
    9. Wydawca Piątka i założyciel PO

    W wydanej przez Marcina Celińskiego książce Tomasza Piątka sporo miejsca poświęcono rzekomo rzekomo bliskim związkom szefa MON z tajnym współpracownikiem SB Robertem Luśnią. Tymczasem w Radzie Patronackiej pisma „Liberté!”, którego wicenaczelnym jest Celiński, zasiada Andrzej Olechowski. Był on w PRL współpracownikiem komunistycznego wywiadu, a dokładniej - kontaktem operacyjnym Wydziału X Departamentu I MSW o pseudonimie Must. Z ramienia służb prowadził go Gromosław Czempiński - komunistyczny szpieg, członek PZPR i pracownik SB, zajmujący się m.in. Watykanem. Jak powszechnie wiadomo - Andrzej Olechowski to współzałożyciel Platformy Obywatelskiej, tak głośno krzyczącej dziś o rzekomych powiązaniach Antoniego Macierewicza z Rosją.

    Na koniec jeszcze parę słów o Tomaszu Piątku. Marcin Celiński, wydawca jego głośnej książki o Antonim Macierewiczu, jest zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika „Liberté!”, który wydawany jest z kolei przez Fundację Industrial. Przez kogo finansowane jest pismo i fundacja?

    Partnerami kwartalnika są związana z niemiecką partią FDP Fundacja im. Friedricha Naumanna i portal 4.liberty.eu, sponsorowany przez tę właśnie fundację. Fundacja Naumanna, która od lat wspiera finansowo wydawcę „Liberté!”, jest zaś utrzymywana wprost z niemieckiego budżetu federalnego. Mówiąc krótko: kwartalnik Celińskiego wydawany jest częściowo za pieniądze niemieckiego rządu.Warto dodać, że na czele Fundacji Naumanna stoi Steffen Saebisch, niemiecki polityk z liberalnej partii FDP.

    Wśród sponsorów pisma Celińskiego znajdujemy też Europejskie Forum Liberalne (EFL), którego przewodniczącym (a wcześniej wiceprzewodniczącym) jest niemiecki polityk FDP Jürgen Martens - w latach 2009-2014 minister sprawiedliwości Saksonii. Co ciekawe, na liście donatorów EFL jest... Fundacja im. Friedricha Naumanna (a także Open Society Institute). Wszystkie tropy finansowe prowadzą więc do FDP.

    Przypomnijmy, że Piątek w wydanej przez Celińskiego książce zarzuca Antoniemu Macierewiczowi powiązania z najbliższym otoczeniem Władimira Putina. A co o Rosji i Putinie sądzi przewodniczący FDP Christian Lindner?
    Niedawno powiedział on tygodnikowi "Focus", że jeśli Rosja zrezygnuje z manewrów wojskowych Zapad, to Zachód powinien... umożliwić jej powrót do grupy najbardziej uprzemysłowionych państw świata G8. I dodał:

    "Lepiej jest rozmawiać z Putinem niż rozmawiać o nim. Powinniśmy stworzyć Putinowi możliwość wyjścia ze ślepej uliczki konfliktu".

    Nieco wcześniej szef FDP twierdził zaś, że aneksja Krymu powinna stać się „trwałym prowizorium”, które nie powinno blokować kontaktów z Rosją w innych dziedzinach. Wypowiedzią tą Lindner zrobił prawdziwy prezent Putinowi i jego mediom, które ogłosiły, że „europejscy politycy uznają Półwysep Krymski jako de facto rosyjski” (kremlowska agencja prasowa RIA Nowosti), „Niemieccy posłowie wzywają do jak najszybszego uznania przynależności Krymu do Rosji“, „Niemcy chcą stawić czoła Trumpowi i uznać Krym jako część rosyjskiego terytorium”.

    Takich to sponsorów ma pismo człowieka, który wydał książkę Piątka, tropiącą rosyjskie „powiązania” Antoniego Macierewicza.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    152. gras dozorca niemieckiego domu,

    katoryj gawarił pa ruski pilnując Tuska,ciekawy układ i jeszcze ciekawsze,ze to nadal TRWA,a kto "pilnuje" obecnego Prezydenta ?BBN i jego skład personalny wiele daje do myślenia
    nocne pozdrowienia

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    153. WSIoki organizuja kolejna drakę

    Siemoniak o gen. Motackim: Nie powinien być dowódcą dywizji NATO, kolejna ofiara wojny prezydent-szef MON

    Gen.
    Krzysztof Motacki to wykształcony i rzetelny generał, natomiast nie
    powinien być dowódcą dywizji NATO - uważa wiceszef PO, były minister
    obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Służby kontrwywiadowcze powinny
    przeciąć wątpliwości - powiedział w środę w TOK FM.

    TVP Info

    Szef @MON_GOV_PL @Macierewicz_A: generał żadnego kursu nie przeszedł

    http://www.tvp.info/34249507/general-motacki-zadnego-kursu-gru-nie-przeszedl 

    We wtorek portal Onet.pl podał, że minister Macierewicz mianował dowódcą
    Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu oficera po kursie
    nadzorowanym przez radziecki wywiad wojskowy GRU.
    Dokumenty gen. Krzysztofa
    Motackiego zostały bardzo dokładnie sprawdzone; on sam na własną prośbę
    poddał się również badaniu wariografem – oświadczył w rozmowie z
    portalem Niezalezna.pl minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
    Odniósł się w ten sposób do ujawnienia przez wojskowego, że uczestniczył
    w kursie w Rosji.Gen. Motacki w rozmowie z Onetem przyznał, że skończył kurs w zakresie
    rozpoznania wojskowego w ZSRR. Przekonuje jednak, że nie był to kurs
    GRU, lecz „okołowojskowy”.


    Onet poinformował, że szef MON wiedział o przeszłości generała. –
    Dokumenty pana generała zostały bardzo dokładnie sprawdzone. On sam na
    własną prośbę poddał się również badaniu wariografem – oświadczył
    Macierewicz w rozmowie z portalem Niezależna.pl.
    Był wszechstronnie sprawdzony kontrwywiadowczo i mogę z całą
    stanowczością zapewnić, że żadnego kursu GRU nie przeszedł. Wszelkie
    informacje, jakoby tak miało się stać, są po prostu nieprawdziwe –
    podkreślił minister obrony.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    154. Soloch do dymisji!

    Soloch o sporze MON-BBN: rozwiązaniem jest debata, a nie walka




    Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego apeluje o zaprzestanie agresywnych działań.

    Soloch: BBN zwróciło się o dokładniejsze informacje o swoich pracownikach

    Szef
    Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch powiedział w środę w TVP
    Info, że w ramach trwającego sprawdzania pracowników, Biuro zwróciło się
    o dokładniejsze informacje na temat osób zatrudnionych w tej
    instytucji.


    Gościem Katarzyny Gójskiej w
    programie "W Punkt" był Tomasz Szatkowski - podsekretarz stanu w
    Ministerstwie Obrony Narodowej. We wtorek portal Onet.pl po ..


    Zbadaliśmy tę sprawę dość dokładnie. Pan generał Motacki nie był nigdy oficerem wojskowych służb wewnętrznych , miał specjalność ogólnowojskową nastawianą na to, by rozpoznawać. W związku z tym, że mieliśmy tę wiedzę, chcieliśmy sprawdzić, jak te kursy wyglądały. Pan generał wówczas poprosił o przebadanie go wariografem i to było brane pod uwagę na stanowisku - podkreślił Tomasz Szatkowski.
    MON o sprawie pułkownika Juźwika

    – Rolą Ministerstwa Obrony Narodowej nie jest układanie kadr w BBN. Teczka pułkownika Juźwika była dostępna dla pana Solocha, ale z jego relacji wynika, że nigdy tego typu badań nie przeprowadzał. Te dokumenty były dostępne w IPN-ie - powiedział Tomasz Szatkowski.
    Różnica zdań między MON a BBN

    – Jest przekaz, który jest przekazem oficjalnym. Występuje jednak szereg różnego rodzaju komunikatów ze strony BBN-u, o których dowiedzieliśmy się przez media. Formalne uwagi dotyczą systemu kierowania i dowodzenia, czyli tego, że powinno powstać dowództwo połączone. To zbieżna koncepcja z tym, co proponował pan generał Różański. Ten model w sytuacji zagrożenia wytworzyłby jednak chaos. To wskazały nasze ćwiczenia, które testowały strukturę błędnego systemu dowodzenia. Dochodzi wówczas do konkurencji, jest szef sztabu, który ma kontakty z NATO, ale nie dowodzi wojskami w strefie bezpośrednich działań wojennych - wyjaśniał Szatkowski.BBN powołuje się na innego rodzaju argumenty. Twierdzi, ze występowałaby większa spójność dowodzenia w NATO. Wojska NATO mają różnego rodzaju systemy bezpieczeństwa. Dla nas ten system musi być kompatybilny w ramach operacji natowskiej, ale musimy myśleć też o tym, że nie daj Bóg, gdybyśmy sami mieli prowadzić operację wojenną. Pojawiają się tez inne postulaty, które nie zostały nam przekazane w sposób oficjalny. Np. postulat, żeby pan prezydent mianował kolejnych dowódców. Najpierw było to nieoficjalne zdanie, potem zostało wyartykułowane przez szefostwo BBN-u. - mówił Tomasz Szatkowski.
    Wspólna dyskusja

    – Gdy po raz pierwszy słyszałem informacje, że BBN miał zastrzeżenia co do naszego raportu, byłem zaskoczony, że może być tego typu sytuacja. Dla mnie środkiem rozwiązania tego sporu, było spotkanie, które miało miejsce 31 marca, gdzie pan prezydent wraz z kierownictwem MON, dowódcami sił zbrojnych, wspólnie usiedliśmy i wszelkie wątpliwości zostały wyjaśnione - stwierdził Szatkowski.

    Wojna hybrydowa wobec BBN? Dworczyk odpowiada: Wypowiedź ministra Solocha była "całkowicie niezrozumiała i…


    "W zestawieniu z
    rzeczywistością tego rodzaju określenia pozbawiają nas możliwości merytorycznego dialogu".
    Gen. Krzysztof Motacki został wyznaczony na stanowisko dowódcy
    Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu na wyraźną sugestię
    obozu prezydenckiego
    powiedział wiceszef MON Michał Dworczyk. Według BBN, Kancelaria Prezydenta, ani Biuro nie wskazywały generała na to stanowisko.

    Dworczyk był pytany w środę w TVP Info o sprawę gen. Krzysztofa Motackiego, który - jak podał portal Onet.pl - został mianowany na dowódcę Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu po kursie nadzorowanym przez radziecki wywiad wojskowy GRU.

    To jest
    właśnie jeden z przykładów wyjścia naprzeciw, czy pewnej otwartości,
    czy braku dogmatyzmu ze strony kierownictwa ministerstwa obrony
    narodowej, bo rzeczywiście gen. Motacki był na trzymiesięcznym
    kursie w Moskwie

    —powiedział Dworczyk. Dodał,
    że gen. Motacki został wyznaczony na stanowisko na wyraźną sugestię
    obozu prezydenckiego, ale - jak zastrzegł - zanim to nastąpiło,
    przeszedł badania na wariografie.

    Wiceszef MON
    tłumaczył, że „takie osoby muszą zostać zweryfikowane nie tylko
    w standardowej procedurze służby kontrwywiadu wojskowego, ale również
    przy użyciu dodatkowych procedur”. Jak mówił, po przejściu „pogłębionego
    badania” i na prośbę płynącą z „ośrodka prezydenckiego”, Motacki został
    wyznaczony na obecne stanowisko.

    BBN
    w środowym komunikacie zapewniło, że Kancelaria Prezydenta, ani Biuro
    Bezpieczeństwa Narodowego nie podejmowały żadnych działań, mających
    na celu wskazanie gen. bryg. Krzysztofa Motackiego na stanowisko dowódcy
    Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu.

    Ponadto
    w związku z wystąpieniem przez ministra obrony narodowej 26 września
    br. z wnioskiem o awansowanie gen. bryg. Krzysztofa Motackiego
    na stopień generała dywizji, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego -
    na polecenie Prezydenta RP - zwrócił się
    4 października 2017 r. do Ministra Obrony Narodowej z prośbą
    o przedstawienie pełnej informacji dotyczącej przebiegu służby
    wojskowej generała

    —czytamy w komunikacie BBN.

    Dworczyk był też pytany o słowa szefa BBN Pawła Solocha, który na antenie RMF FM stwierdził, że publikacje na temat BBN „nasuwają skojarzenia z wojną hybrydową w rosyjskim stylu”.

    Powiedziałem,
    że przypomina to wojnę hybrydową, ponieważ od pewnego czasu
    systematycznie zaczęły pojawiać się informacje różnego kalibru, mające
    na celu zdezawuowanie BBN

    —wyjaśnił potem szef BBN na łamach „Rzeczpospolitej”.

    Wiceszef MON
    powiedział, że słowa Solocha były dla niego „zdumiewające”. Jak dodał,
    zna i ceni Solocha, ale jego wypowiedź była „całkowicie
    niezrozumiała i nieodpowiedzialna”.

    W zestawieniu z rzeczywistością tego rodzaju określenia pozbawiają nas możliwości merytorycznego dialogu

    —podkreślił.

    Dworczyk był pytany również o gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego. W czerwcu SKW wszczęła postępowanie sprawdzające wobec Kraszewskiego, co oznaczało odebranie mu dostępu do informacji niejawnych. MON
    zapewniło, że niezwłocznie po zakończeniu postępowania sprawdzającego
    wobec gen. Kraszewskiego, wszystkie niezbędne informacje w tej sprawie
    zostaną przekazane szefowi BBN.

    Prowadzący rozmowę wskazał, że zdaniem szefa BBN prezydent nie otrzymywał informacji na temat powodów, dla których postępowanie jest prowadzone.

    Jeśli
    chodzi o wątpliwości dotyczące osoby pana generała Kraszewskiego,
    to ośrodek prezydencki otrzymywał informacje od ministra obrony
    narodowej Antoniego Macierewicza od wielu miesięcy, że tam są różnego
    rodzaju znaki zapytania i wątpliwości dotyczącego tego oficera; pisał
    o tym nawet w komunikacie pan minister Soloch w sierpniu tego roku

    —mówił Dworczyk. Podkreślił, że „nie ma nic nadzwyczajnego” w tym, że „postępowanie toczy się kilka miesięcy”.

    Jestem przekonany, że po dokonaniu wszystkich ustaleń, po przeprowadzeniu wszystkich czynności pan prezydent otrzyma pełen raport

    —zapewnił Dworczyk.

    Odnosząc się do dialogu na linii MON-prezydent,
    Dworczyk ocenił, że oba ośrodki są zgodne „co do diagnozy”, jednak -
    jak przyznał - „pojawiają się problemy z wypracowaniem
    szczegółowych rozwiązań”.

    Przypomnę, do MON,
    od maja, kiedy został przesłany Strategiczny Przegląd Obronny, nie
    wpłynęły oficjalne uwagi czy stanowisko co do tego dokumentu, pojawiały
    się fragmentaryczne albo opinie wyrażane przez polityków związanych
    z obozem prezydenckim, albo w mediach pojawiały się informacje,
    natomiast do nas oficjalny dokument nie wpłynął

    —mówił Dworczyk.

    Dopytywany, czy ta sprawa jest „sednem sporu” między BBNMON, wiceminister odparł, że „tak to rozumie”.


    Brak publikacji aneksu do raportu z likwidacji WSI wygląda niepokojąco

    Jedną z podstawowych nadziei prawicowego elektoratu było dowiedzenie się co zawiera najsłynniejszy aneks w Polsce.

    Na portalach
    internetowych pojawiają się apele skierowane do pana prezydenta Andrzeja
    Dudy, domagające się opublikowania aneksu do raportu z likwidacji WSI.
    Liczenie na to, że ludzie zapomną o tym dokumencie jest zupełnie
    bezpodstawne. Zresztą są sygnały, że i w Pałacu Namiestnikowskim ten
    temat jest poruszany. Na stronie dorzeczy.pl można znaleźć relację
    ze „Śniadanie w Trójce” z dnia 29 kwietnia 2017, gdzie wypowiada się
    doradca prezydenta profesor Andrzej Zybertowicz. Tak mówi o rozterkach
    głowy państwa: „Sprawa nie jest zamknięta, natomiast argumenty Lecha
    Kaczyńskiego są dla Andrzeja Dudy jak na razie argumentami, które
    ukierunkowują jego stosunek do aneksu”.

    Pan profesor Zybertowicz porusza też jeden interesujący wątek:

    „Kiedy
    prezydent Lech Kaczyński zapoznał się z całością raportu, długo
    rozmawiał na jego temat ze swoim ówczesnym sekretarzem stanu, którym był
    właśnie Andrzej Duda”.

    Porównajmy to z wypowiedzią pana prezydenta Andrzeja Dudy dla TVN24,
    relacjonowaną na stronie dziennik.pl z dnia 18.10.2015. Obok
    ewidentnych komunałów: „Uważam, że ta sprawa nie jest w tej chwili
    najważniejsza. Ja mam znacznie poważniejsze sprawy do załatwienia”, pan
    prezydent zaznacza, że do tej pory nie zapoznał się z treścią aneksu.

    I to trochę zadziwia. Czy jest prawdopodobne by prezydent Lech Kaczyński konsultował
    sprawę publikacji aneksu z kimś, kto nie ma zupełnie pojęcia o tym,
    co jest jego zawartością? To by było chyba bez sensu. Oczywiście można
    założyć, że rozmowy odbywały się na dużym stopniu ogólności, ale wtedy
    raczej nie trwały by długo.

    Aneks pozostający w ukryciu nie
    sprzyja budowaniu wizerunku obecnej prezydentury, a także bije w PiS.
    Jednym z koronnych zarzutów do Bronisława Komorowskiego było to,
    że wtargnął do Pałacu Namiestnikowskiego jeszcze w tragiczną sobotę
    10 kwietnia 2010 roku, by jak najszybciej przejąć właśnie ten aneks.
    Wydawało się, że po wygranych wyborach przez naszego prezydenta
    opublikowanie tego jakże enigmatycznego dokumentu będzie
    wręcz obligatoryjne.

    A dziś mamy do czynienia z kolejną już
    odsłoną niedomówień, zagadkowego przemilczania tematu i wywoływania
    czasem wręcz fantastycznie brzmiących domysłów.

    Pikanterii
    sprawie dodaje fakt, że ten dokument jest oficjalnie częścią Raportu
    Macierewicza, opublikowanego w Monitorze Polskim nr 11 w dniu 16 lutego
    2007. A wiadomo, że stosunki pałacu prezydenckiego z obecnym ministrem
    obrony odbiegają od idyllicznych.

    Za Wikipedią:

    „Aneksy
    w liczbie 24 – obejmujące łącznie ponad połowę objętości raportu
    i zawierające m.in. szczegóły nadużyć opisanych w części analitycznej
    (fragmenty raportów, notatki, tezy), ale także listy osób, które w taki
    czy inny sposób miały być powiązanie z WSI (np. Aneks nr 16: Zidentyfikowane osoby współpracujące niejawnie z żołnierzami WSI w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP).”

    Jesienią
    2015 roku Antoni Macierewicz zapewniał w Chicago, że po wygranych przez
    PiS wyborach dokument będzie opublikowany. Prezydent uzyska
    kontrasygnatę od nowego premiera i po sprawie. W III RP nie
    przeprowadzono ani lustracji, ani dekomunizacji, a prześwietlanie
    ciemnych interesów pomimo działań różnych komisji idzie niezwykle
    opornie. Należałby wreszcie prześwietlić czy oplatająca nas sieć nie
    jest kontrolowana przez
    obce służby. Należałoby wyjaśnić jak powstawały fortuny, bo jeśli
    kosztem grabienia majątku narodowego, to obywatele oczekują rozliczenia
    tych „biznesmenów”. Ponoć w samych mediach WSI miała zgodnie z tym co podały Wiadomości w 2007 roku 115 swoich ludzi. Pewnie część z nich do dzisiaj ma się dobrze.

    Podobnie
    wygląda sytuacja ze Zbiorem Zastrzeżonym. Wydawało się, że po jego
    ujawnieniu nastąpi trzęsienie ziemi i spadną korony. Niby od 16 czerwca
    IPN nie ma już ZZ, ale jak poinformował prezes Instytutu ponad 1500 jednostek archiwalnych „pozostanie jednak na razie w zawieszeniu”.

    Sukcesy gospodarcze cieszą, ale bez wyjaśnienia tajemnic sięgających jeszcze pewnie głębokiego PRL,
    nigdy nie będziemy mieli poczucia, że żyjemy w uczciwym państwie. Tym
    bardziej, że te  agenturalne złogi z pewnością promieniują
    na aktualną rzeczywistość.


     
    Ryszard Makowski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    155. BBN: użycie wojsk za granicą



    BBN: użycie wojsk za granicą wymaga postanowienia prezydenta. MON: PKW działał zgodnie z postanowieniem

    Użycie sił zbrojnych za granicą wymaga postanowienia prezydenta - przypomniało BBN, odnosząc się do doniesień o próbie przedłużenia przez MON misji lotników nad krajami bałtyckimi. Polski Kontyngent Wojskowy działał na podstawie postanowienia prezydenta RP - poinformowało z kolei MON.

    Radio Zet podało, że MON chciało „bez zgody prezydenta przedłużyć misję polskich F-16 na Litwie, jednak Pałac Prezydencki zorientował się i interweniował”.

    Prezydent wydał postanowienie o przedłużeniu użycia kontyngentu wojskowego 13 września bieżącego roku

    — powiedział PAP pytany o to rzecznik BBN Marcin Skowron.

    Przypominam,
    że nie ma innej możliwości użycia sił zbrojnych poza granicami państwa,
    niż na podstawie postanowienia prezydenta. Z punktu widzenia prezydenta
    wskazane jest, aby wszelkie procedury związane z użyciem sił zbrojnych
    były uruchamiane ze stosownym wyprzedzeniem

    — dodał.

    MON
    napisało w czwartek na Twitterze, że „Polski Kontyngent Wojskowy Orlik
    7 realizował zadania w oparciu o postanowienia prezydenta RP.

    Postanowienia obejmowały cały okres funkcjonowania PKW w misji Baltic Air Policing”

    — dodał resort obrony.

    Według Radia Zet, gdy polskie F-16 wróciły do kraju, lecz Amerykanie poprosili o wzmocnienie ich patroli, MON uznało, „że skoro samoloty startują z polskiego lotniska, to nie trzeba prezydenta pytać o zgodę, nawet jeśli latają nad Litwą, Łotwą czy Estonią”.

    Nastąpiła gwałtowna wymiana pism i rząd wystąpił do prezydenta o przedłużenie misji, a prezydent zgodę wydał”

    — podało Radio Zet.

    Powitanie PKW Orlik 7, kończącego pięciomiesięczną misję w ramach Baltic Air Policing, odbyło się w poniedziałek.

    Pierwsze
    postanowienie o użyciu kontyngentu, prezydent Andrzej Duda, na wniosek
    rządu i z kontrasygnatą premier Beaty Szydło, podpisał 13 kwietnia.
    Określiło ono maksymalną liczebność kontyngentu na 140 żołnierzy
    i pracowników wojska, a okres użycia wojska - na 18 kwietnia-15 września
    (daty różnią się od faktycznego okresu dyżuru ze względu na konieczność
    przebazowania żołnierzy przed i po misji).

    Rotacyjną misję Baltic Air Policing (BAP) NATO pełni w 2004 r. W 2012 r. przedłużono ją bezterminowo. Polacy dyżurują w niej od roku 2006.

    Po raz
    pierwszy w skład polskiego kontyngentu stacjonującego na Litwie weszły
    F-16, wcześniej Polska wysyłała nad kraje bałtyckie myśliwce MiG-29.
    Była to zarazem druga misja zagraniczna polskich F-16. W lipcu 2016 r.
    kontyngent z czterema wielozadaniowymi myśliwcami odleciał do Kuwejtu,
    by wspierać operacje Inherent Resolve (OIR) przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu.

    Zgodnie z ustawą o zasadach użycia lub pobytu Sił Zbrojnych RP poza granicami państwa o użyciu jednostek wojskowych za granicą postanawia prezydent RP na wniosek Rady Ministrów lub jej prezesa, w zależności od charakteru misji.

    Podsekretarz stanu w @MON_GOV_PL @T_Szatkowski o koncepcji reformy systemu dowodzenia.

    Zobacz obraz na Twitterze

    Zobacz obraz na Twitterze

    Zobacz obraz na Twitterze

    Zobacz obraz na Twitterze

    Zobacz obraz na Twitterze

    Zobacz obraz na Twitterze

    Zobacz obraz na Twitterze

    Zobacz obraz na Twitterze

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    156. Szef SKW: W czerwcu

    Szef SKW: W czerwcu wystąpiłem do prezydenta o aneks z weryfikacji WSI




    W jego ocenie dokument ten powinien zostać ujawniony.

    W czerwcu wystąpiłem do
    prezydenta Andrzeja Dudy o przekazanie aneksu z weryfikacji WSI, do
    dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi – powiedział „Gazecie Polskiej” szef
    SKW Piotr Bączek. W jego ocenie dokument ten powinien zostać ujawniony.Bączek przypomniał, że zgodnie z przepisami „to szef SKW jest
    dysponentem materiałów do komisji weryfikacyjnej, a także dysponentem
    wszelkiej dokumentacji, w tym także aneksu”.

    – W czerwcu bieżącego roku wystąpiłem do pana prezydenta Andrzeja Dudy o
    przekazanie aneksu z weryfikacji byłych Wojskowych Służb
    Informacyjnych. Podjąłem taką decyzję ze względu na zapisy ustawowe,
    które wskazują, że szefowie SKW i SWW dostosowują i opisują nowe
    okoliczności, które mogą zaistnieć po zakończeniu działalności komisji
    weryfikacyjnej – podkreślił.

    –Nasz wniosek, czyli SKW, do pana prezydenta Andrzeja Dudy, wynika z
    przepisów ustawowych i wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Niestety, do
    dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Moim zdaniem aneks z
    weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych powinien zostać ujawniony –
    powiedział Bączek „Gazecie Polskiej”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    157. Dukaczewski i Janicki żalą


    Dukaczewski i Janicki żalą się u Gozdyry ws. dezubekizacji: "Będę musiał żyć za 1760 zł emerytury, a miałem 10300 zł"

    "Pan generał Janicki ma określoną wiedzę i jak rozumiem, z tej
    wiedzy będzie chciał zrobić użytek w interesie swoich podwładnych z
    BOR".
    autor: wPolityce.pl/Polsat Info

    Będę musiał. Nie mam innego wyjścia. Nie mam żadnego majątku.
    Patriotyzm jest czymś co ma się w sobie, co nie oznacza, że gromadzony
    jest jakiś majątek
    powiedział gen. Marek Dukaczewski w programie „Skandaliści” na antenie Polsatu.

    Były
    szef Wojskowych Służb Informacyjnych mówił o tym, że może stracić
    emeryturę, z której żyje. Odnosił się w ten sposób do kwestii ustawy
    dezubekizacyjnej, która jego samego nie dotknie. Przekonywał jednak,
    że może powstać ustawa, która zmniejszy emerytury również wojskowym
    z czasów PRL.

    Nie mam nic na sumieniu. Nie wstydzę się występować w imieniu moich koleżanek i kolegów ze służb cywilnych, z których wiedzy wielokrotnie
    korzystałem. (…) Wiem w jakiej sytuacji się znaleźli, wiem w jakiej
    sytuacji znajdę się ja i moi koledzy za jakiś czas. W takiej samej jak
    oni – będziemy pozbawieni emerytury i zdegradowani

    – powiedział Dukaczewski.

    Były szef WSI był szkolony przez sowiecki wywiad GRU. Zdaniem Dukaczewskiego, nie ma w tym nic nagannego.

    Zawsze
    działałem dla dobra Polski. Pan Cenckiewicz po 25-latach odkrywa to,
    co jest publicznej dostępne. Zawsze było to wiadome. Są rzeczy,
    o których oficerowie wywiadu nie mówią. Uczą tam jak działać. Dla nas
    wiedza, którą tam uzyskałem była niezwykle istotna po tym, co robiliśmy
    po roku 1990. Poznaliśmy mechanizmy działania służb rosyjskich, sposoby
    prowadzenia źródeł, sposoby plasowania nielegałów, jak również zupełnie
    dla nas nieznany obszar psychologii wywiadowczej. To unikalna wiedza,
    za którą służby naszych sojuszniczych państw z NATO dałyby ogromne pieniądze, by swoich oficerów w takim trybie i w taki sposób przeszkolić

    – powiedział.

    Dukaczewski obrażał też generała Ryszarda Kuklińskiego.

    Według mnie jest zdrajcą. Nie zmieniłem zdania

    – powiedział.

    Nigdy bym go nie bronił dlatego, że zdradził. Moja wiedza jest znacznie szersza niż wiedza osób,
    które na ten temat publikują. Gwarantuję pani, że pan pułkownik
    Kukliński poszedł na współpracę ze względów finansowych, był
    szantażowany. Był szantażowany słabościami, które wykazał podczas
    pobytu w Wietnamie

    – dodał.

    Mam wątpliwości czy pan pułkownik Kukliński pracował dla jednego wywiadu obcego, czy także dla innego

    – mówił.

    W pewnym momencie programu połączono się z gen. Marianem Janickim, byłym szefem BOR,
    które ustawa dezubekizacyjna objęła. Ustawa spowodowała też, że samotna
    matka Janickiego będzie otrzymywać mniejszą emeryturę.

    Ja będę musiał żyć póki co za 1760 zł emerytury. Miałem po 27-latach służby w BOR i 6 latach pracy wcześniej w cywilu 10300 emerytury po ciężkiej pracy, wyrzeczeniach

    – powiedział Janicki.

    Janicki mówił też o tym, że w Sejmie i spółkach Skarbu Państwa są byli członkowie PZPR. Wymienił m.in. Stanisława Piotrowicza.

    Oni są dobrzy ubecy, oni są dobrzy funkcjonariusze. To my jesteśmy źli. Nie wiem dlaczego robi się BOR taką krzywdę

    – stwierdził były szef BOR.

    Następnie Janicki ogłosił ważną deklarację nt. Swojej przyszłości.

    Myślę,
    że w sytuacji, która dzisiaj nastąpiła… nikt z nas czy z oficerów
    wywiadu nie prowadziliśmy polemiki na tematy polityczne. Myślę,
    że to z dniem 1 października uległo zmianie. Teraz będziemy mówić

    – powiedział.

    Nie
    pozwolę na to, by szargano moje imię, a szargano od ładnych paru lat.
    Skończyła się jazda na generała Janickiego i jemu podobnych, skończyła
    się jazda bez polemiki. Ja od kilku lat jestem obiektem nieuzasadnionego
    ataku, jak również moja firma, w której spędziłem 27 lat

    – stwierdził.

    Do tych słów odniósł się Marek Dukaczewski.

    Pan
    generał Janicki ma określoną wiedzę i jak rozumiem, z tej wiedzy będzie
    chciał zrobić użytek w interesie swoich podwładnych z BOR w celu obrony ich interesów. I jak rozumiem, pan generał swoim postępowaniem nie naruszy żadnych zasad, których przestrzegania wymaga od niego honor munduru i stopnia.






    W związku z informacjami medialnymi informujemy, że
    pan Jan Kudrelek nie jest i  nigdy nie był żołnierzem, funkcjonariuszem,
    ani pracownikiem Służby Kontrwywiadu Wojskowego


    Tvn24.pl: Były esbek zatrudniony w SKW. Piosenkę o nim napisał Paweł Kukiz

    Serwis
    tvn24.pl ustalił, że do pracy w centrali Służby Kontrwywiadu Wojskowego
    został przyjęty były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, Jan
    Kudrelek. MON oraz koordynator służb specjalnych milczą w tej sprawie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    158. Minister Macierewicz: Raport


    Minister Macierewicz: Raport dot. WSI powinien być
    opublikowany. Jeżeli nie jest, to powinno się wydać SKW ten dokument
    jeżeli to niezbędne

    "SKW chcąc uzupełnić bądź stworzyć nowy aneks powinna otrzymać wszystkie dokumenty".Tylko prezydent jest upoważniony, aby decydować o opublikowaniu aneksu do likwidacji WSI .Szef MON mówił o tym, że SKW
    poprosiła Kancelarię Prezydenta o udostępnienie aneksu w celu jego
    uzupełnienia. Służba jednak nie doczekała się odpowiedzi
    ze strony Kancelarii.

    Jeżeli Kancelaria Prezydenta zdecydowała się nie publikować raportu, to oczywiście ma obowiązek zwrócić go do SKW, jeżeli jest
    to niezbędne do opublikowania następnego uzupełnienia. (…) Z chwilą
    kiedy przestała działać komisja weryfikacyjna, to jej kontynuatorami
    jest szef SKW i szef SWW

    —wyjaśnił Macierewicz.

    SKW chcąc
    uzupełnić bądź stworzyć nowy aneks powinna otrzymać wszystkie
    dokumenty. (…) Aneks powinien zostać opublikowany i wtedy służba
    ma do niego dostęp, a jeżeli nie dochodzi do publikacji,
    a służbie jest to niezbędne do realizacji zadań ustawowych - czyli
    do publikacji następnego uzupełnienia lub przygotowania kolejnego aneksu
    - to oczywiście służbie ten dokument należy przekazać

    —dodał.

    Łapiński: W sprawie aneksu WSI prezydent podtrzymuje decyzję Lecha Kaczyńskiego

    W sprawie aneksu WSI prezydent
    Andrzej Duda na razie podtrzymuje decyzję śp. prezydenta Lecha
    Kaczyńskiego, który nie zdecydował się na ujawnienie aneksu -
    poinformował w środę rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
    Aleksander Ścios 

    Szef SKW-"Wszyst. prośby o zwrot aneksu były bezskuteczne"-http://niezalezna.pl/205532-szef-skw-zdradza-quotgazecie-polskiejquot-w-czerwcu-wystapilem-do-prezydenta-o-aneks-z-weryfikacji-wsi  To obstrukcja @AndrzejDuda czy ukr.inf.o zniszczeniu dok?

    premiera Olszewskiego o aneks do raportu WSI: Nie wiem, czy odnalazł się po kadencji prezydenta Komorowskiego

    "10 kwietnia 2010 r., kiedy nastąpiła smoleńska katastrofa,
    raport był w podręcznym sejfie prezydenta. Nie wiem czy jest w
    dyspozycji prezydenta".

    Kornel Morawiecki skomentował
    sprawę ujawnienia aneksu dot. likwidacji WSI. Przewodniczący koła
    poselskiego Wolni i Solidarni nie ma złudzeń: - Prezydent Andrz ...

    . Co z aneksem ws. likwidacji WSI? Szef sejmowej kom. obrony narodowej: "Porozmawiajmy, byśmy nie snuli niepotrzebnych domysłów"

    "Nie mówię o tym, że upubliczniony miałby zostać cały aneks, bo
    to mogłoby być szkodliwe dla służb i bezpieczeństwa państwa, ale warto
    pokusić się o analiz

    Macierewicz: Prezydent powinien zwrócić SKW aneks do raportu WSI. Blokowanie niekorzystne dla Polski

     Prezydent Andrzej Duda powinien zwrócić Służbie Kontrwywiadu Wojskowego
    aneks do raportu z weryfikacji WSI ze względu na zawarte w nim, a
    potrzebne kontrwywiadowi wojskowemu informacje - uważa minister obrony
    narodowej Antoni Macierewicz.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    159. Soloch: jeżeli prezydent

    Soloch: jeżeli prezydent podejmie jakieś decyzje ws. aneksu WSI, to będą one komunikowane

    Jeżeli
    będą jakiekolwiek decyzje prezydenta ws. aneksu do raportu z
    weryfikacji WSI, to zostaną one zakomunikowane - powiedział szef BBN
    Paweł Soloch. Dodał, że na przeszkodzie opublikowania treści aneksu stoi
    wyrok TK i "niezbędne byłyby kroki legislacyjne, jeżeli taka decyzja
    miałaby...
    Aleksander Ścios 

    Nie doceniałem szefa @BBN_PL.Dwie fałszywe insynuacje:o negatywnej opinii prez.Kaczyńskiego i"niezbędności kroków legisl."-to jednak sztuka.


    Aleksander Ścios 

    Znajduję tylko dwie przyczyny,dla których @AndrzejDuda nie chce opubl.Aneksu:1-chroni interesy b.WSI.2-dok.został zniszczony za kadencji BK

     Aleksander Ścios 

    1. To ważna informacja. I z dobrego źródła. Jeśli Aneks jest, tym gorzej wgląda gra @AndrzejDuda wokół tego tematu.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika michael

    160. Tak zachowawczy nie był nawet Bronisław Komorowski

    Szkoda. Łapiński nawet nie połapał się, że nie chodzi o opublikowanie tego aneksu, lecz o jego zwrot do ustawowego dysponenta, czyli do SKW.

    avatar użytkownika Maryla

    161. @Michaelu

    Soloch i Lapiński wiedza od czerwca, Soloch na pewno, bo dostał pismo z SKW. SOLOCH NA BRUK!

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    162. Aleksander Ścios14

    Nie
    można jednak wykluczyć, że przed drugą kadencją A. Dudy, jego
    środowisko zechce uwiarygodnić „namaszczonego” i na krótko „odpali”
    Aneks. W sposób bezpieczny i kontrolowany, co przy dyspozycyjności
    obecnych mediów nie stwarza żadnego problemu.
    Analogia do ZZ nie
    jest chyba właściwa, bo w przypadku tego zbioru, IPN poinformował, że
    „ponad 1500 jednostek archiwalnych pozostanie jednak na razie w
    zawieszeniu”. Problem w tym, że nikt ze szczęśliwych wyborców PiS nie
    zwrócił uwagi na taki szczegół. Bo nie nagłośnili go w „wolnych
    mediach”.
    Dziś środowisko prezydenckie, z premedytacją używa
    fałszywych argumentów na rzecz ukrywania Aneksu. Wypowiedź Solocha, w
    której sięgnął po dwa użyteczne łgarstwa, ujawnia też intencje A. Dudy.
    Szef BBN oświadczył bowiem:
    „Aneks
    jest tajny, jeżeli będą decyzje prezydenta jakiekolwiek w tym
    względzie, to będą one zakomunikowane, natomiast ja przypomnę opinię na
    temat aneksu śp. prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Na przeszkodzie
    opublikowania treści aneksu stoi też wyrok Trybunału Konstytucyjnego i
    potrzebne byłyby niezbędne kroki legislacyjne, jeżeli taka decyzja
    miałaby zapaść”.

    Wprawdzie prezydent Lech Kaczyński nigdy nie
    deklarował, że nie opublikuje Aneksu (przeciwnie – usilnie do tego dążył
    i był zainteresowany dostosowaniem dokumentu do reguł narzuconych przez
    TK), to kłamstwo jest dziś główną linią obrony pana Dudy i jego
    towarzystwa. Poprzedza użycie kolejnej broni – zarzutu, jakoby domaganie
    się zwrotu dokumentu do SKW i przypominanie o sprawie przez ministra
    Macierewicza, miało wymiar „brudnej, politycznej gry”, wymierzonej w
    pana prezydenta. Myślę, że środowisko pana Dudy wkrótce sięgnie po takie
    dictum.

    Nie jest też prawdą, jakoby orzeczenie TK blokowało publikację lub przygotowanie Aneksu wymagało „kroków legislacyjnych”.
    W
    roku 2015 wyraźnie o tym mówili Antoni Macierewicz i Piotr
    Woyciechowski, zaś Sławomir Cenckiewicz przypomniał, że „aneks jest
    dostosowany do reguł, które prezydentowi narzucił Trybunał
    Konstytucyjny”. Chodzi o wymóg anonimizacji danych.
    Nie ma zatem żadnych, formalnych przeszkód, by Aneks został opublikowany.
    Z
    pewnością na moim blogu będę o tym pisał, ale też starał się sprostać
    sugestii wyrażonej w Pańskim komentarzu: „powinniśmy żądać albo zwrotu
    aneksu do SKW albo publikacji pełnej treści, bez jakiegokolwiek
    "korektora", a ewentualną wartość dowodową oddać do oceny prokuraturze
    generalnej, następnie postawić mądre zarzuty i przeprowadzić uczciwe
    procesy, z oczywistą koniecznością zmierzenia się z dokładnie tymi
    samymi atakami co przy publikacji głównego raportu”.
    Trzeba mieć
    świadomość, że tylko do pewnego momentu można liczyć na wsparcie
    wyborców PiS. Gdy między Dudą a Kaczyńskim zostanie ogłoszony stan
    „dialogu i porozumienia”, zaś temat Aneksu ulegnie wyciszeniu (to tylko
    kwestia czasu), zniknie on też ze świadomości odbiorców „wolnych
    mediów”.


    Dworczyk: Aneks do raportu z weryfikacji WSI powinien trafić do SKW. Jego przekazanie nie powinno sprawiać problemów

    "Jeżeli są jakieś przesłanki, które nakazują nie publikować aneksu, to powinien wrócić do jego autora" - mówi wiceminister.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    163. Sumliński: Milczenie Andrzeja


    Sumliński: Milczenie Andrzeja Dudy ws. aneksu z weryfikacji WSI budzi niepokój


    To
    co dzieje się wokół aneksu jest elementem większej całości. Obietnice w
    zakresie zmian społecznych są przez władzę realizowane, natomiast żadna
    ze spraw opatrzonych klauzulą tajności nie została dotąd wyjaśniona.

    Mowa
    tu o sprawie aneksu ws. WSI, mowa tu o śmierci ks. Jerzego Popiełuszki,
    mowa o śmierci Andrzeja Leppera. Jest to zdumiewające i niepokojące dla
    mnie, który poparłem „dobrą zmianę”, oraz dla milionów Polaków. Podczas
    spotkań autorskich słyszę jak wielkie jest oczekiwanie by również ta
    sfera została wreszcie poruszona. Sprawa aneksu jest istotą, jedną z
    najważniejszych, które miały być wyjaśnione. Dla mnie zajmuje ona
    czołowe miejsce wraz ze sprawą śmieci ks. Jerzego. stawiam obie te
    sprawy w jednym szeregu.

    Zanim Andrzej Duda został prezydentem
    zadeklarował, że natychmiast po ewentualnej wygranej aneks odtajni.
    Minęły dwa lata, a informacji ze strony Pałacu Prezydenckiego żeby aneks
    miał zostać ujawniony, brak. Nie wiemy więc kiedy i czy w ogóle to
    nastąpi.

    Pamiętam oczywiście, że prezydent Lech Kaczyński również
    aneksu nie ujawnił. Słyszeliśmy wówczas, że aneks ma pewne elementy,
    które – jak zrozumiałem – trzeba wyczyścić, poprawić, aby zapewnić
    państwu polskiemu bezpieczeństwo. Prezydent Kaczyński miał więc
    zastrzeżenia w tej kwestii, ale o ile pamiętam nie były one o
    charakterze „nie, bo nie”. Na logikę, po co ten aneks powstał? Nie po
    to, żeby zamknąć go w pancernej szafie. Powstał by pokazać opinii
    publicznej jak ten system funkcjonował, aby patologiczna przeszłość nie
    miała wpływu na teraźniejszość i przyszłość.

    Tymczasem minęły
    ponad dwa lata prezydentury pana Andrzeja Dudy i nie ma na ten temat
    żadnej informacji. Jest to, powtarzam, zdumiewające jeżeli weźmiemy pod
    uwagę całokształt i deklaracje prezydenta. Wciąż wierzę, że są to dziwne
    sytuacje, że otoczył się niewłaściwymi ludźmi, którzy mu niewłaściwie
    podpowiadają. Mamy w historii mnóstwo przykładów złych decyzji dobrych
    ludzi. W tych kategoriach próbuję na tę sytuację spoglądać i to jest ta
    lepsza wersja. Niestety coraz więcej jest ze strony Pałacu
    Prezydenckiego decyzji, które budzą jeśli nie niepokój, to stanowią
    pytania bez odpowiedzi. Nie doszedłem jeszcze do punktu, do którego
    doszło już wielu – mówiąc o prezydencie jako o „zdrajcy”. Nie zamierzam
    tak o Andrzeju Dudzie mówić, na ten moment nic nie uprawdopodobnia
    takiej tezy.

    Natomiast jestem człowiekiem, który stawiał Andrzeja
    Dudę w kontrapunkcie do jego niesławnego poprzednika Bronisława
    Komorowskiego – łotra nad łotrami. Żyłem nadziejami, że będzie to
    przeciwieństwo Komorowskiego, że jeśli da słowo, to go po prostu
    dotrzyma. Że jeżeli tamten otaczał się ludźmi WSI, to ten prezydent tego
    na pewno nie uczyni.

    Komorowski chciał zdobyć aneks w sposób
    przestępczy przy pomocy WSI, wówczas gdy jeszcze prezydentem nie był i
    nie miał takich możliwości. Do tego zmierzały kontakty z nieżyjącym
    pułkownikiem Tobiaszem i idącym do więzienia pułkownikiem Lichockim. W
    prokuraturze stwierdził, że wyraził zainteresowanie propozycją obu
    panów, że oni ten aneks zdobędą. Nie miał do tego prawa. Współdziałał w
    przestępczym spisku. Gdy został prezydentem miał dostęp do aneksu, ale
    oczywiście go nie ujawnił – wszak jest jego negatywnym bohaterem…
    Wydawało się więc, że przychodzi prezydent jakiego sobie wymarzyliśmy i
    że powiedzmy w ciągu roku, aneks poznamy. To, że wciąż wokół tej sprawy
    panuje milczenie budzi kolejne pytania i niepokój.

    Jak zawsze,
    idąc za prokuratorem Witkowskim szukam odpowiedzi na pytania o
    teraźniejszość w przyszłości. Uważam, że odpowiedź na pytania o
    zawirowania wokół aneksu znajdziemy w przeszłości. Na dziś, daleki
    byłbym od twierdzenia, że w przeszłości pana Andrzeja Dudy. Być może w
    przeszłości osób z jego otoczenia, a którym on ufa. Ta sprawa z całą
    pewnością znajdzie wyjaśnienie i będzie ono bardzo proste.

    źródło: parezja.pl

    https://codziennik24.pl/2017/10/13/sumlinski-milczenie-andrzeja-dudy-ws-...

    avatar użytkownika Maryla

    164. „Prezydent Kaczyński

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    165. Płk Juźwik: Prowadzone są

    Płk Juźwik: Prowadzone są aktywne działania operacyjne MON przeciwko BBN, a tym samym przeciw prezydentowi

    Jako
    były oficer kontrwywiadu mogę powiedzieć, że odnoszę nieodparte
    wrażenie, iż prowadzone są aktywne działania operacyjne przeciwko biuru,
    a tym samym przeciwko prezydentowi - mówił w programie "Czarno na
    białym" w TVN24 pułkownik Czesław Juźwik, który musiał odejść z Biura
    Bezpieczeństwa Narodowego, gdy ujawniono jego teczkę z przeszłością w
    komunistycznym kontrwywiadzie.

    Bączek: aneks do raportu z weryfikacji WSI powinien być zwrócony SKW

    Aneks
    do raportu z weryfikacji WSI powinien zostać zwrócony Służbie
    Kontrwywiadu Wojskowego; SKW powinna otrzymać ten dokument także do
    bieżącej działalności - powiedział w czwartek szef SKW Piotr Bączek.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    166. MON: komentarz do wypowiedzi


    Zastrzeżenia Trybunału Konstytucyjnego dotyczyły przede wszystkim
    publikacji nazwisk osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości oraz prawa
    tych osób do odwołania się od decyzji Komisji Weryfikacyjnej.Równocześnie Szef SKW przypomina, że w czerwcu br. zwrócił się do
    Prezydenta RP Andrzeja Dudy o przekazanie do SKW Aneksu a nie o jego
    publikację. Wynika to z obowiązków ustawowych nałożonych na SKW, w tym
    m.in. z przejęcia przez tę Służbę zadań Komisji Weryfikacyjnej po jej
    rozwiązaniu.

    Łapiński: Konkluzja w sprawie nieujwaniania aneksu do raportu WSI zamyka sprawę

    Konkluzja
    w sprawie nieujawniania aneksu do raportu z weryfikacji Wojskowych
    Służb Informacyjnych, do której doszło między prezydentem Andrzejem Dudą
    a prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, zamyka tę sprawę - ocenił
    rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
    Komunikat MON - zdjęcie
    Nawiązując do dzisiejszej wypowiedzi (20.10.2017 r.)
    rzecznika Prezydenta RP pana Krzysztofa Łapińskiego szef SKW informuje,
    że Trybunał Konstytucyjny orzeczeniem z dnia ...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    167. Przypominam

    trzy głosy wypowiedziane tuż po zwycięstwie Dudy w wyborach prezydenckich.
    I cóż to się porobiło, że minęły 2 lata - haniebnego milczenia, udawania i ściemniania, a p 2 latach prezydent z prezesem zadekretowali, że długie ramię Moskwy należ dalej chronić i utajnić...


    Sławomir Cenckiewicz: 

    „Przyjaciele Sowy na deskach! A Sowa z „Długiego ramienia Moskwy” w poważnych tarapatach… Panie Prezydencie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej! Polska potrzebuje m.in. ujawnienia aneksu z likwidacji WSI”. 24.05.2015

     https://wpolityce.pl/polityka/245740-prof-cenckiewicz-apeluje-do-nowego-prezydenta-panie-prezydencie-polska-potrzebuje-ujawnienia-aneksu-z-likwidacji-wsi 

    Jan Olszewski: 

    „Jest to decyzja, przed którą stoi prezydent elekt. (…) Mam nadzieję, że to się stanie. Uważam, że aneks powinien zostać opublikowany”. 04.06.2015

     https://wpolityce.pl/polityka/254917-jan-olszewski-w-rocznice-nocnej-zmiany-aneks-do-raportu-wsi-powinien-zostac-opublikowany 

    Katarzyna Hejke: 

    „Na nowego prezydenta czeka kilka spraw o fundamentalnym znaczeniu. Wśród nich jest i ta dotycząca WSI. (…) Aneks musi zostać upubliczniony, bo tego wymaga interes publiczny. Polacy zwyczajnie mają prawo wiedzieć, czym w rzeczywistości zajmowały się wojskowe służby, kto był z nimi związany i w jakich sprawach”. 12.08.2015 

    http://m.niezalezna.pl/67966-zadnej-wspolnoty-z-wsi

    avatar użytkownika kazef

    168. ,

    Po wspólnym kaczyńsko-dudowym komunikacie, że "lepiej będzie" nie ujawniać Aneksu, w pocie czoła pracują różnego rodzaju uspokajacze, którzy próbują elektoratowi wyjaśnić, że chodzi przecież o mądrość etapu i "lepiej będzie" zająć się czymś innym, a nie popełniać myślozbrodni o zdradzie i kolejnej odsłonie grubej kreski dla zdrajców.

    - uspokajacz nr 1 z TVP - Marcin Wolski: Publikacji Aneksu nie chciał MON [sic! - kazef]

    https://www.fronda.pl/a/marcin-wolski-dla-frondy-aneks-wsi-byc-moze-maci...

    - uspokajacz nr 2 z "Gazety Polskiej" - Tomasz Sakiewicz: Zamieszanie z aneksem było prowokacją wobec Kaczyńskiego {sic! - kazef]

    https://www.fronda.pl/a/tomasz-sakiewicz-dla-frondy-aneks-wsi-i-proba-zr...

    - uspokajacz nr 3 z Polsko-Rosyjskiej Grupy Do Spraw Trudnych. Z tytułem profesora, ale napięcie związane z Aneksem, sprowadziło go na mało profesorskie poziomy artykulacji przekonań. Cytat:

    "Tak więc ci, którzy chcą pluć dziś na prezydenta Dudę, plują tak samo na pamięć Lecha Kaczyńskiego, i będą mieć także dodatkowy kłopot, bo będą musieli powiedzieć ''Jarosław Kaczyński jest zdrajcą'' - tak samo jak Andrzej Duda i jak Lech Kaczyński. Otóż uważam, że ci, którzy tak mówią są ludźmi nierozumiejącymi na czym polega dobro państwa polskiego."

    https://www.fronda.pl/a/prof-andrzej-nowak-dla-frondy-celem-rozmow-duda-...

    avatar użytkownika Maryla

    169. A. Ścios W INTERESIE WSI

    https://bezdekretu.blogspot.com/2017/10/w-interesie-wsi.html
    Kto i jak zbadał, czy afera marszałkowa i zawiązany wówczas sojusz rosyjskiej agentury ze służbami III RP, miał, czy też nie miał wpływu na działania zmierzające do zastawienia pułapki smoleńskiej i doprowadzenia do śmierci 96 Polaków?
    Czy bez gruntownego śledztwa, w sprawie relacji ludzi WSI z politykami PO-PSL oraz ustalenia, jaki wpływ miały te relacje na działania związane ze Smoleńskiem, można myśleć o rozwikłaniu tajemnic zamachu lub rozprawie z obcą agenturą?
    Skoro w latach 2007-2008, prowadzono brutalną operację wymierzoną w członków Komisji Weryfikacyjnej WSI, podczas której dopuszczono się szeregu poważnych przestępstw, zaś B. Komorowski usilnie zabiegał o dostęp do aneksu i nie cofnął się przed atakami na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, skoro środowisko WSI tak wielką wagę przywiązywało do dyskredytacji tajnego dokumentu, a w latach późniejszych doradzało jego całkowite zniszczenie – czy tę tematykę wolno uważać za nieistotną, w perspektywie wydarzeń, które rozegrały się w 2010 roku?
    Czy w latach poprzedzających Smoleńsk, mogło dojść do równie dynamicznej działalności ludzi b. WSI oraz reaktywacji ich wpływów, gdyby B. Komorowski poniósł odpowiedzialność za udział w aferze marszałkowej i nie mógł kandydować na stanowisko prezydenta?
    Jeśli były lokator Belwederu oraz ludzie z kręgów WSI, posiadają informacje na temat zawartości aneksu i wiedzą, co naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia, podczas, gdy Polakom odebrano prawo do posiadania tej wiedzy, jakie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego tworzy taka dysproporcja oraz związana z nią możliwość prowadzenia gier i kombinacji operacyjnych przez środowisko b. WSI?

    Każde z pytań, związanych z aferą marszałkową, procesem likwidacji WSI oraz aneksem do Raportu z Weryfikacji, pozostanie bez odpowiedzi.
    Wbrew logice i elementarnym zasadom bezpieczeństwa uznano, że najważniejsza afera okresu rządów PO-PSL nie zasługuje na uwagę, a Polacy nie mają prawa poznać zawartości dokumentu, o który w latach ubiegłych toczyły się dramatyczne rozgrywki.(..)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    171. Minister Łapiński: Nie ma


    Minister Łapiński: Nie ma decyzji w sprawie przekazania SKW aneksu do raportu z weryfikacji WSI

    "To nie jest chyba jakaś najważniejsza kwestia teraz, która dotyczy polskich sił zbrojnych".

    Łapiński pytany był w niedzielę w Radiu Zet o przekazanie aneksu z likwidacji WSI do SKW.

    Wydaje mi się, że SKW
    może ten aneks otrzymać od pani premier.
    Aneks jest w sejfie
    w Kancelarii Prezydenta, u prezydenta, nie sądzę żeby w tej kwestii były
    podjęte jakieś decyzje, zresztą to nie jest chyba jakaś najważniejsza
    kwestia teraz, która dotyczy polskich sił zbrojnych

    — powiedział Łapiński.

    W październiku
    „Gazeta Polska” napisała, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr
    Bączek w czerwcu zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy o przekazanie
    aneksu z weryfikacji WSI. W jego ocenie, dokument ten powinien zostać ujawniony. Bączek przypomniał, że zgodnie z przepisami „to szef SKW jest dysponentem materiałów do komisji weryfikacyjnej, a także dysponentem wszelkiej dokumentacji, w tym także aneksu”.

    Jak
    napisała „Gazeta Polska”, według nieoficjalnych informacji w aneksie
    znalazły się nieznane wcześniej fakty dotyczące genezy polskiej mafii,
    w której niezwykle istotną rolę odgrywali żołnierze oraz tajni
    współpracownicy wojskowych służb specjalnych PRL-u.

    Według gazety, w dokumencie opisano też kulisy działania fundacji Pro Civili i udział jej członków w różnego rodzaju operacjach wojskowych. W tajnym aneksie - pisze „GP
    - udokumentowano również nielegalny handel bronią, inwigilację mediów
    i parlamentarzystów, inwigilację Kościoła oraz nieopisywane wcześniej
    działania wojskowych służb specjalnych w sprawie afery FOZZ.



    Aleksander Ścios 

    Czytelne ultimatum @AndrzejDuda:"komorowszczyzna" i władza PAD nad armią albo blokada nominacji gen. i reformy SZ -

    http://www.prezydent.pl/kancelaria/aktywnosc-ministrow/art,979,min-szczerski-najpierw-uzgodnienie-systemu-dowodzenia-armia-potem-uzupelnienie-brakow-kadrowych.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    172. Duda: Raport z likwidacji WSI

    Duda: Raport z likwidacji WSI nie będzie ujawniony

    Nominacje
    generalskie będą wręczone w odpowiednim czasie, wtedy kiedy
    modernizacja i rozwój polskiej armii zostaną w odpowiedni sposób
    zaplanowane. Nie widzę powodów do ujawniania aneksu do raportu z...

    Prezydent, który w piątek był gościem programu "Poranek Siódma9"
    emitowanego na antenie rozgłośni katolickich, pytany, czy zna treść
    aneksu z raportu z likwidacji WSI i czy jest szansa, że ten aneks zostanie ujawniony, odpowiedział, że zna jego treść.

    "Nie widzę powodu, dla którego miałby być ten aneks ujawniony do dyspozycji publicznej" - oświadczył Andrzej Duda.

    "Jeżeli
    służby, czy inne podmioty, czy inne organa państwa, które są do tego
    uprawnione, chcą się zapoznać z tym aneksem, to zwracam uwagę na treść
    ustawy - nie jest to jedyny egzemplarz aneksu - ten, który znajduje się w
    gestii prezydenta RP. Także rząd swego czasu otrzymał ten aneks" -
    dodał.

    Prezydent podkreślił, że materiały - na podstawie których
    aneks został przygotowany - powinny się znajdować w dyspozycji
    odpowiednich służb.

    "Kiedyś były one tutaj w BBN, ale za czasów
    rządów PO zostały stąd zabrane prawie siłą i dzisiaj jak sądzę znajdują
    się gdzieś w archiwach służb, więc również i służby powinny mieć do nich
    dostęp. Jeżeli nie mają, to powinny być prowadzone tutaj odpowiednie
    postępowania i poszukiwanie tych, którzy są winni, że tych dokumentów
    nie ma" - zaznaczył Andrzej Duda.

    Wojskowym Służbom Informacyjnym - powołanym w 1991 r., a rozwiązanym jesienią 2006 r. przez rząd PiS
    - zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL,
    tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny
    handel bronią. W lutym 2007 r. prezydent Lech Kaczyński upublicznił
    sygnowany przez szefa komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza
    raport z weryfikacji WSI. Na podstawie raportu wszczynano śledztwa ws.
    przestępstw WSI; większość umorzono.

    W 2008 r. Trybunał
    Konstytucyjny uznał, że samo opublikowanie raportu w 2007 r. przez
    prezydenta Kaczyńskiego było legalne. Za sprzeczne z konstytucją
    TK uznał natomiast pozbawienie osób z raportu - przed jego publikacją -
    prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną WSI, dostępu do akt
    sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu ich w raporcie.
    Za zbyt niejasny TK uznał też zwrot ustawy o umieszczeniu w raporcie
    osób, których "działania wykraczały poza obronność".

    "Polacy ocenią, czy jestem odważnym prezydentem"

    To moi rodacy ocenią, czy ta prezydentura była wykonywana dobrze.
    Nie chodzi tylko o to, czy ona była wykonywana odważnie, czy nie. Przede
    wszystkim chodzi o to, czy ona była wykonywana dobrze – bo to jest
    najważniejsze - mówił Andrzej Duda w wywiadzie. 

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    173. Antoni Macierewicz: Za

    „Gdy zostałem ministrem obrony narodowej, zobaczyłem w armii ludzi ze
    »złotego funduszu« na kluczowych stanowiskach” – mówi w wywiadzie dla
    „Gazety Polskiej” szef MON Antoni Macierewicz. Według niego to ludzie z
    tego PRL–owskiego funduszu stoją za tzw. buntem generałów.

    Szef MON podkreśla w wywiadzie dla środowej
    „GP”, że „złoty fundusz”, którego oficjalna nazwa brzmi Fundusz
    Przyspieszonego Rozwoju, „próbował reaktywować w 2012 roku minister
    Tomasz Siemoniak”.


    Pytany, jaki wpływ mają ludzie z funduszu na kształt polskiej
    armii, odpowiedział: „Do niedawna bardzo istotny i chcą mieć go nadal. I
    na pewno im dłużej jest blokowana możliwość mianowania nowych
    generałów, tym bardziej utrwala się wpływ takich ludzi na polską armię”.


    Minister obrony dodał, że pierwszy raz z informacją o istnieniu
    „złotego funduszu” zetknął się zaraz po objęciu ministerstwa, przy
    zapoznawaniu się z życiorysami ludzi przedstawianych do awansu. Nie
    odpowiedział na pytanie, kto przedstawiał te osoby do awansu.
    Jak wyjaśnił Macierewicz, fundusz to sformalizowana grupa ludzi, którzy
    przynależność do niego mieli zapisaną w oficjalnych dokumentach
    personalnych żołnierza.

    Struktura z lat 80

    „To
    byli młodzi ludzie, wyselekcjonowani na początku lat 80. z całej kadry
    oficerskiej, jako ci, którzy będą w przyszłości dowodzili polską armią.
    Wojsko miało czuwać nad ich rozwojem i przygotowaniem do roli dowódców” –
    powiedział szef MON.
    Macierewicz podkreślił, że grupa ta została nazwana „złotym funduszem”
    ze względu „na przywileje finansowe, możliwości wszechstronnego
    szkolenia i zapewnionej drogi awansu”.

    „W wojskowych służbach specjalnych PRL tego typu strukturę nazywano
    kadrą perspektywiczną. Ta nazwa funkcjonowała także w oficjalnych
    dokumentach. Gdy zostałem ministrem obrony narodowej, zobaczyłem w armii
    ludzi ze złotego funduszu na kluczowych stanowiskach. To niewielka
    grupa, ale wciąż bardzo wpływowa – nawet jeśli znajduje się dzisiaj poza
    armią” – powiedział minister.



    „I przypomnę tylko, że peerelowski pomysł Funduszu Przyspieszonego
    Rozwoju próbował reaktywować w 2012 roku minister Tomasz Siemoniak” –
    dodał.
    Szef MON, pytany, czy ci ludzie stoją za „buntem generałów”,
    odpowiedział: „Tak, a ich wpływy można było zaobserwować, gdy z wojska
    odeszło kilku generałów współodpowiedzialnych za osłabianie polskiej
    armii. Rozpoczął się wówczas medialny, zmasowany atak, który wciąż
    trwa”.

    Doktryna Komorowskiego

    „I nikt nie czuje się zażenowany tym, że chodzi o funkcjonariuszy
    wojskowej bezpieki, i tych, którzy bili czołem przed gen. Stanisławem
    Koziejem czy prezydentem Bronisławem Komorowskim. Robili to wówczas, gdy
    milczenie gen. Mieczysława Cieniucha, dowodzącego »grupą wsparcia« dla
    ekspertów pracujących w Smoleńsku, pomagało upowszechniać kłamstwo
    smoleńskie. Robili to także wówczas, gdy na kilka miesięcy przed agresją
    rosyjską na Ukrainę Bronisław Komorowski ogłaszał doktrynę, że przez
    dwadzieścia lat nie będzie wojny w Europie, a Rosja nam nie zagrozi” –
    podkreślił Macierewicz.


    „Wówczas nie mieli odwagi ani bronić swoich towarzyszy broni leżących w
    błocie smoleńskim, ani Polaków skazywanych na bezradność wobec Rosji!
    Tchórzliwe milczenie było wtedy nazywane odwagą, dziś odwagą nazywa się
    atakowanie wzmacniania armii. Co więcej, środowiska postkomunistyczne
    oraz liberalne używają tego paliwa w sposób szczególnie bezwzględny i
    konsekwentny. Niestety, ze strony środowisk patriotycznych, ze strony
    obozu dobrej zmiany zakres przeciwstawienia się temu atakowi jest
    niewielki” – ocenił szef MON.


    Indywidualne podejście

    Według Macierewicza na
    obecną sytuację w armii miały wpływ decyzje podejmowane jeszcze w latach
    80. poprzedniego stulecia. Przywołał rozmowę między Wojciechem
    Jaruzelskim i Michaiłem Gorbaczowem, „podczas której Jaruzelski
    zapewnił, że jeśli chodzi o polską armię, to on na pokolenia
    zabezpieczył dominację środowisk związanych ze Związkiem Sowieckim”.


    „Wydawało się wówczas, że mamy do czynienia z pewną bufonadą w wykonaniu
    Jaruzelskiego - ot, takim rzuceniem nieuprawnionego stwierdzenia,
    niemającego żadnego zakorzenienia w faktach. Później jednak zapoznałem
    się z dokumentami dotyczącymi systemu nazwanego »złotym funduszem«” –
    powiedział minister.


    Szef MON podkreślił, że nie można z góry przekreślać wszystkich,
    którzy przeszli przez tzw. złoty fundusz.
    – Do każdej osoby należy podejść indywidualnie i tak właśnie postępuję.
    Jeżeli ktoś nie popełnił przestępstwa zdrady Polski, nie uwikłał się w
    trwałe zależności i gotów jest budować nową armię, to zawsze będzie miał
    drogę otwartą – powiedział.


    Szef SKW: Prezydenccy ministrowie powinni sobie odpowiedzieć, czy chcą stać we wspólnym froncie z PO przeciwko SKW

    "Postępowanie kontrolne prowadzone przez SKW wobec gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego jest zgodne z wszelkimi przepisami".


    Soloch: W odpowiedzi prof. Pawłowicz. Sytuacja, w której gen.
    Kraszewskiemu zawieszono dostęp do informacji niejawnych budzi moje
    najdalej idące obawy

    Najwyższe obawy o faktyczne intencje budzi również sam moment wszczęcia postępowania.


    Zaangażowanie gen. J. Kraszewskiego do służby dla Prezydenta RP było jedną z pierwszych moich decyzji personalnych po objęciu stanowiska szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej
    mieliśmy okazję współpracować w czasie prezydentury śp. prezydenta
    Lecha Kaczyńskiego, jako podwładni ówczesnego szefa BBN śp. Władysława Stasiaka.

    Moja
    ocena gen. J. Kraszewskiego, jego kompetencji i oddania służbie dla
    Państwa, była i pozostaje na najwyższym poziomie. Nie bez znaczenia jest
    też jego bogate doświadczenie - wspominając chociażby, że jako prymus
    ukończył Wyższą Szkołą Oficerską Wojsk Rakietowych i Artylerii
    w Toruniu, a także Akademię Dowódczo-Sztabową Armii USA
    w Kansas. Był także uczestnikiem misji bojowej w Iraku oraz twórcą
    Wielonarodowej Brygady Polsko-Litewsko-Ukraińskiej w Lublinie.

    Za przykład
    jego profesjonalizmu i dokonań niech posłuży także fakt, że jako szef
    Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych był odpowiedzialny
    za rozpoczęcie procesu ich modernizacji, czego bezpośrednim efektem
    są wprowadzane dziś na uzbrojenie najnowocześniejsze
    armatohaubice „Krab”.

    Krótko po zatrudnieniu gen. J. Kraszewskiego w BBN
    z satysfakcją odebrałem wniosek ministra obrony narodowej Antoniego
    Macierewicza, o awansowanie go do stopnia generała brygady. Tę nominację
    Prezydent Andrzej Duda wręczył 1 marca 2016 r. z okazji Narodowego Dnia
    Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

    Moja satysfakcja była tym
    większa, że gen. J. Kraszewski, pomimo spełnienia wszelkich warunków
    formalnych, a także zajmowania stanowisk o etacie generalskim, przez
    osiem kolejnych lat rządów koalicji PO-PSL nie był awansowany przez ówczesnych ministrów obrony.

    Obecna
    sytuacja, w której gen. J. Kraszewskiemu zawieszono dostęp
    do informacji niejawnych budzi moje najdalej idące obawy. Przede
    wszystkim nie do zaakceptowania jest fakt, że Pan Prezydent nie
    otrzymuje ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej oraz podległej
    mu Służby Kontrwywiadu Wojskowego jakikolwiek informacji co do powodów
    wszczęcia postępowania sprawdzającego. Nie mogę także zrozumieć powodów,
    dla których postępowanie trwa już prawie pół roku i w tym czasie nie
    przedstawiono jakichkolwiek zastrzeżeń wobec gen. J. Kraszewskiego.

    Najwyższe obawy o faktyczne intencje budzi również sam moment wszczęcia postępowania, które miało miejsce dokładnie w czasie, kiedy BBN – w imieniu Prezydenta RP – prowadziło z MON
    rozmowy o szeregu kluczowych kwestii, jak reforma systemu kierowania
    i dowodzenia Siłami Zbrojnymi, Strategiczny Przegląd Obronny czy kształt
    polityki kadrowej w Siłach Zbrojnych. We wszystkich tych sprawach gen.
    J. Kraszewski był odpowiedzialny za realizację moich
    wytycznych i poleceń.

    Fakt, że jedynym dziś efektem działań SKW jest utrudnianie Prezydentowi RP sprawowania
    zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, każe mi niestety sądzić, że sprawa
    gen. J. Kraszewskiego nie jest przyczyną, ale skutkiem nieporozumień
    z Ministerstwem Obrony Narodowej.

    Ewentualne odejście gen. J. Kraszewskiego nie wyjaśniłoby systemowych przyczyn obecnego sporu
    i nie stanowiłoby rozwiązania problemu. Takim rozwiązaniem byłaby
    uczciwa i merytoryczna dyskusja, przede wszystkim z pełnym poszanowaniem
    konstytucyjnych uprawnień obu stron – na którą Pan Prezydent Andrzej
    Duda, a także podległe mu BBN, jest zawsze otwarty.

    Sytuacja
    w której znalazł się adresat Pani apelu gen. J. Kraszewski jest
    oczywiście trudna. Jednakże jako jego przełożony nie widzę dziś powodów,
    a także nie mógłbym się pogodzić z odejściem tak doświadczonego
    i perspektywicznego oficera. Jego rezygnacja, w sytuacji w której nie
    dysponujemy jakimikolwiek informacjami podważającymi jego wiarygodność,
    byłaby swoistym wywieszeniem białej flagi. A przecież – zgodzi się Pani
    ze mną – nie takiej postawy oczekujemy od oficerów Wojska Polskiego.

    We wtorek w SKW doszło do rozmów z gen. Kraszewskim. Przeciąga się klincz ws. postępowania kontrolnego wobec doradcy prezydenta

    W tle są nasilające się informacje medialne i sygnały z Pałacu
    świadczące o tym, że prezydent chce wykorzystać spodziewaną
    rekonstrukcję rządu do wymuszenia zmiany na…

    Macierewicz o istnieniu w wojsku "Złotego Funduszu" : "Cofamy się przed ludźmi, którzy nie są godni nosić munduru wojskowego"

    "Wojciech Jaruzelski rzucił kiedyś w rozmowie z Michaiłem
    Gorbaczowem iż „na pokolenia zabezpieczył dominację środowisk związanych
    ze Związkiem Sowieckim” w…


    BBN odpowiada na słowa szefa SKW: "Wypowiedzi sugerujące, że prezydenccy ministrowie działają na rzecz opozycji - prowokacyjne"

    "Im mniej słychać o działaniach służb specjalnych, to oznacza,
    że tym lepiej pracują" - powiedział PAP zastępca szefa BBN Dariusz
    Gwizdała


    — Postępowanie wobec gen.
    Kraszewskiego rozpoczęło się pod koniec czerwca, po uzyskaniu nowych
    informacji dot. zainteresowanej osoby. Tyle mogę powied ...>

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    174. Komunikat MON

    W związku z zapowiedzią emisji programu Superwizjer
    pt. „Łowczyni Szpiegów” w telewizji TVN24, Służba Kontrwywiadu
    Wojskowego informuje, że osoba, która wypowiada się w która wypowiada się w zwiastunie programu odeszła ze służby na własną
    prośbę i na skutek postępowania dyscyplinarnego została uznana za winną
    podejmowania nielegalnych działań operacyjno-rozpoznawczych, bez zgody
    przełożonych i na szkodę służby.

    Działania te były prowadzone w tajemnicy
    przed polskimi służbami, poza granicami kraju i godziły w
    bezpieczeństwo państwa polskiego oraz zagrażały polskim żołnierzom
    realizującym zadania specjalne. Sytuacje takie stanowią poważne
    odstępstwo od kanonu działań służb specjalnych, stwarzają bardzo poważne
    zagrożenie i nie będą akceptowane.
    W związku z tym, toczy się
    postępowanie przeciwko tej osobie przed prokuraturą z art. 231 § 1 kk
    czyli o nadużycie uprawnień służbowych. Wszelkie wypowiedzi tej osoby
    należy traktować jako realizację linii obrony i próbę wpływania na
    rozstrzygnięcie postępowania.

    Ponadto, MON zwraca także uwagę, że
    wbrew nieprawdziwym twierdzeniom, od lat rozpowszechnianym przez
    środowisko WSI, raport z likwidacji WSI jest dokumentem jawnym i został
    przetłumaczony na wszystkie języki kongresowe. Osoba tłumacząca raport
    na język rosyjski tłumaczyła dokument jawny, po odtajnieniu raportu
    przez Prezydenta RP i nie uczestniczyła w żadnych niejawnych pracach.

    W związku z faktem, iż w/w sprawy są
    przedmiotem licznych manipulacji medialnych, a z uwagi na niejawność
    szczegółów, nie wszystkie informacje mogą zostać przestawione opinii
    publicznej, zwracamy się z prośbą do przedstawicieli mediów o zachowanie
    szczególnej staranności i rzetelności.

    ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz   
    RZECZNIK PRASOWY MON

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    175. Wypada dodać do tego komunikatu, że postępowanie

    powinno się toczyć nie tylko wobec tej osoby, ale także wobec właścicieli i twórców programu TVN, którzy udostępnili antenę tej osobie oraz celowo rozpowszechniają oszczerstwa dotyczące raportu WSI. Powinna na wstępie zapaść decyzja o karze finansowej dla TVN i zakaz dalszego rozpowszechniania kłamstw.

    avatar użytkownika Maryla

    176. Radio ZET: Antoni Macierewicz

    Radio ZET: Antoni Macierewicz musi przeprosić słynnego agenta WSI

    Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz musi przeprosić słynnego
    agenta WSI Aleksandra Makowskiego, podało Radio ZET. Sąd Okręgowy w
    Warszawie zdecydował też, że ma wpłacić 25 tys. złotych na Fundację Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych "Grom".

    Poszło o słowa Macierewicza, że "Makowski odpowiada za śmierć polskich żołnierzy w Afganistanie", które padły podczas konferencji prasowej w Sejmie w 2014 roku, przypomina Radio ZET.

    Aleksander
    Makowski, były oficer wywiadu PRL, był głównym uczestnikiem tajnej
    operacji WSI "Zen" w Afganistanie - ta została ujawniona w raporcie z
    weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

    Wyrok sądu nie jest prawomocny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    178. I CO NA TO PROF. ZYBERTOWICZ?


    Polsat kończy 25 lat. Gala urodzinowa w Teatrze Wielkim. Na widowni m.in. Andrzej Duda

    Na scenie wystąpił też Paweł Kukiz, który zaśpiewał utwór „Bo tutaj jest jak jest”.


    autor: Twitter

    ---------------------

    Ogólnopolski kanał telewizyjny. Informacje z kraju, program TV, serwisy

    rozrywkowe. Na polsat.pl znajdziesz informacje, program tv, dowiesz się więcej o

    ...

    http://www.polsat.pl/

    Właściciel telewizji Polsat Zygmunt Solorz-Żak był współpracownikiem służb

    specjalnych PRL w latach 1983-85
    - podano w programie TVP "Misja specjalna".

    Według autorów reportażu na zachowanych w IPN mikrofilmach zachowały
    się informacje na temat Solorza-Żaka, który posługiwał się różnymi
    nazwiskami: Zygmunt Krok i Zygmunt Solorz; jest też zobowiązanie do
    współpracy z 15 lipca 1983 r., w którym przybrał on pseudonim "Zegarek",
    później miał też posiadać pseudonim "Zeg".

    W dyskusji po emisji reportażu prof. Andrzej Zybertowicz,  uznał, że
    Solorz-Żak działał jako "element środowiska służb specjalnych".
    Przypomniał, że w 1989 r. uzyskał on kredyt z FOZZ z operacji kierowanej przez wywiad wojskowy PRL (ta informacja pojawiła się na procesie ws. FOZZ - PAP).

    Z akt IPN, na które powołali się autorzy materiału wynika, że w
    październiku 1983 r. Solorz przeszedł wstępne przeszkolenie
    zorganizowane dla niego przez specsłużby. "Oficer scharakteryzował go
    jako osobę przedsiębiorczą i operatywną".

    http://dzialalnosc-gospodarcza.info/grupy/polsat-solorz-zak-i-reszta-wklejam-bo-ciekawe,watek,1629217.html

    Zygmunt
    Solorz-Żak, właściciel Telewizji Polsat, był blisko przejęcia sieci
    CenterNet, piątego infrastrukturalnego operatora telefonii komórkowej w
    Polsce - dowiedziała się Rzeczpospolita.

    Z informacji Rzeczpospolitej wynika, że szef Telewizji Polsat był
    zainteresowany przejęciem spółki CenterNet, która obecnie świadczy
    usługi telefonii komórkowej pod swoją marką oraz pod kierowaną do
    słuchaczy Radia Maryja marką wRodzinie. W tym celu prowadził rozmowy z
    Romanem Karkosikiem.

    http://media2.pl/telekomunikacja/61431-szef-polsatu-chcial-przejac-cente...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    179. http://niezalezna.pl/211238-p

    http://niezalezna.pl/211238-prezydent-duda-byl-na-gali-polsatu-a-tam-zar...
    Andrzej Duda uczestniczył w uroczystej gali z okazji 25-lecia telewizji Polsat. Już samo uczestnictwo prezydenta oraz złożenie gratulacji Zygmuntowi Solorzowi wydało się niesmaczne. Ale głowa państwa obejrzała także na żywo z Solorzem skecz twórców "Ucha prezesa". A tam kpiono z Jarosława Kaczyńskiego i z katastrofy smoleńskiej...

    Andrzej Duda oglądał skecz "Ucha prezesa" - serialu, w którym nazywany jest "Adrianem" - u boku samego Zygmunta Solorza.

    W scence wykonanej na oczach prezydenta kabareciarz Robert Górski, parodiujący w "Uchu prezesa" Jarosława Kaczyńskiego, kpił ze słów prezesa PiS wygłoszonych podczas jednej z miesięcznic smoleńskich:

    Daga 

    Panie Prezydencie @AndrzejDuda
    czyż
    godność i szacunek dla ofiar katastrofy oraz nawet dla środowiska z
    którego Pan się wywodzi -a z którego ewidentnie wczoraj kpiono- nie
    nakazywała wstać i wyjsc?
    smutne, jestem zawiedziona.. znowu


    Eunika Chojecka 

    Na Duda w loży z Solorzem-Żakiem oglądają , a @pkukiz śpiewa "Bo tutaj jest jak jest". SPOKO. ZAŚPIEWAJCIE "ŻEBY BYŁO JAK BYŁO" "patrioci"... Na galę TVN-u też byście poszli? https://twitter.com/RobertFelus/status/940298074563411968 


    Marcel Zatoński 

    Tymczasem
    lider dużej partii śpiewa na urodzinach telewizji miliardera, tuż po
    segmencie ze "Świata według Kiepskich". Polska, 2017

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    180. Krzysztof Łapiński w "Tak jest".

    Polityka to nie jest jakaś kwestia oparta tylko na osobistych relacjach. Jest coś takiego jak dobro wspólne i też ważne jest powołanie, żeby rząd funkcjonował - mówił rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński w "Tak jest", komentując ponowną nominację Antoniego Macierewicza na ministra obrony narodowej. Łapiński ocenił, że zaprzysiężenie Macierewicza na ministra obrony narodowej "odbyło się w należytym szacunku z obu stron".
    - Pan prezydent wyraził podczas tego wystąpienia w tym dniu oczekiwanie wobec całego rządu, premiera i wszystkich ministrów dobrej współpracy i naprawienia ewentualnych mankamentów, które się zdarzały - stwierdził Łapiński. - Ma nadzieję, że współpraca z tym rządem, z tym premierem, będzie się układać dobrze - dodał. Rzecznik prezydenta ocenił, że "politykę robią ludzie, a nie maszyny, czy roboty i czasami się zawsze coś może zdarzyć, czy jakieś napięcie, czy spór". - Prezydent ma nadzieję, że w przyszłości te sytuacje da się wyeliminować - stwierdził Łapiński. Na pytanie, czy dla prezydenta nie było upokarzające, że zaprzysięgał ministra, z którym "walczy prawie dwa lata", odpowiedział, że "polityka to nie jest jakaś kwestia oparta tylko na osobistych relacjach, jest coś takiego jak dobro wspólne i też ważne jest powołanie, żeby rząd funkcjonował". - To nie jest tak, że jak na jakimś etapie współpraca bywała czy trudniejsza, czy inna, to nie można znaleźć porozumienia - dodał.
    "Wojny nie ma" Łapiński zapewnił też, że pomiędzy prezydentem a ministrem Macierewiczem "żadnej wojny nie ma". - Są dwie kwestie, w których są pewne różnice zdań. Jedna pewnie za chwilę będzie rozwiązana, bo generał Kraszewski się odwołał [generał Jarosław Kraszewski odwołał się od decyzji o cofnięciu mu dostępu do informacji niejawnych - red.), a druga kwestia, merytoryczna, dotycząca systemu kierowania i dowodzenia armią - powiedział. - Jest pewna różnica zdań w pewnym aspekcie, jak ma wyglądać system kierowania i dowodzenia armią, jak mają być usytuowane w różnych wariantach na czas ewentualnej wojny czy pokoju dowództwo i kierowanie armią - doprecyzował Łapiński. Ocenił też, że dyskusja na te tematy jest "merytoryczna" i "na poziomie eksperckim". Dodał, że obie instytucje mają w wielu aspektach "takie same myślenie". Oceniając nowego premiera, Łapiński stwierdził, że życzy premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, żeby był "tak dobrym premierem jak premier Beata Szydło". Dodał, że to, czy będzie tak samo dobry, czy lepszy, ocenią Polacy. - Pani premier bardzo wysoko podniosła poprzeczkę - podsumował.

    https://www.tvn24.pl/lapinski-o-morawieckim-i-nominowaniu-macierewicza-n...


    W. Gadowski: Antoni Macierewicz jest atakowany dlatego, że od 1981 r. w Polsce władzę bezpośrednio sprawuje krąg ludzi armii

    Dlaczego
    tak atakowany jest Antoni Macierewicz? Dlatego, że od 1981 roku w
    Polsce władzę bezpośrednio sprawuje krąg ludzi armii: czy to są agenciny
    wojskowe, czy to trepy, czy byli oficerowie sprzedajnej armii LWP –
    nieważne. Do dziś główną rolę w Polsce odgrywa armia, jej interesy, jej
    ludzie, jej pieniądze. Szeroko rozumiana armia, także ci oficerowie,
    którzy dali się kupić czerwonemu układowi. […] Antoni Macierewicz musi
    bardzo szkodzić interesom […] armii, która rządziła w Polsce właściwie
    od Okrągłego Stołu – powiedział w swoim „Komentarzu tygodnia” red.
    Witold Gadowski.

    ---------------------
    " prezydent Duda stawił się karnie na odpytowkę do medium TW Zega (Polsatu Solorza), gdzie oprócz bieżącego wydarzenia - uruchomienia procedury przeciw Polsce przez UE, prezydent szeroko zaprzątał uwagę widza i poprowadził rozgawor wokół spraw ministerstwa obrony, niedwuznacznie wyrażając swoje oczekiwanie co do odejścia ministra. Motywował swoje miękkie słowa prawilno tj. przy pomocy tych samych wytrychów, które uruchamia od dawna Siemoniak i całe to środowisko."

    http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-12-20/prezydent-o-trudnej-wspolp...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    181. Antoni Macierewicz w Radiu Maryja

    Polecam zwłaszcza końcówkę, która wprost odnosi się do haniebnego uczestnictwa prez. Dudy w imprezie Polsatu.



    [TYLKO U NAS] A. MACIEREWICZ: SĄ JESZCZE LUDZIE, KTÓRZY KPIĄ Z DĄŻEŃ NIEPODLEGŁOŚCIOWYCH, KTÓRZY PORÓWNUJĄ LUDZI ODBUDOWUJĄCYCH NIEPODLEGŁE PAŃSTWO DO ZBRODNIARZY JARUZELSKIEGO


    Są jeszcze tak liczni ludzie, […] którzy kpią sobie z dążeń niepodległościowych, którzy potrafią nazwać budowanie niepodległej Ojczyzny faszyzmem, nazizmem. Ba, ośmielają się porównywać tych, którzy dzisiaj odbudowują niepodległe państwo polskie, do zbrodniarzy Jaruzelskiego, którzy potrafią mówić, że to właśnie Jaruzelski, że to właśnie ci, którzy mają ręce umaczane w polskiej krwi, byli ludźmi działającymi na rzecz Polski – powiedział w felietonie „Głos Polski” na antenie TV Trwam i Radia Maryja minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

    Szef MON w swoim felietonie nawiązał do historycznych rocznic wydarzeń grudniowych: wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku oraz wydarzeń na Wybrzeżu z 1970 roku.

    Co roku mówimy o tym, że trzeba pamiętać o tych, którzy oddali swoje życie po to, abyśmy mogli dzisiaj odbudowywać niepodległość Polski. Te słowa mogą wydawać się banalne, ale zmienia się to, gdy przypomnimy sobie, w jaki sposób ci ludzie ginęli – akcentował Antoni Macierewicz.

    – Gdy przypomnimy sobie, jak straszliwą śmiercią ginął ks. Jerzy Popiełuszko, gdy przypomnimy sobie tych, którzy byli rozstrzeliwani u stóp wzgórza Nowotki, gdy przypomnimy sobie o czołgach, które wyjeżdżały na miasto, wyjeżdżały na ulice Gdańska rankiem 13 grudnia i rozbijały bramę Stoczni, niszcząc wszystko przed sobą, a ja to pamiętam doskonale. Pamiętam ludzi, którym pot ściekał z twarzy ze strachu – wszyscy się wówczas baliśmy, ale wiedzieliśmy też, że trzeba się temu po prostu przeciwstawić –podkreślił.

    O polską niepodległość walczyło wiele pokoleń, nie tylko w grudniu 1970 i 1981 roku, ale również wcześniej – zwrócił uwagę minister.

    – To jest cały ciąg pokoleń, od 1939 roku, a zwłaszcza od 1944, kiedy zmierzyliśmy się z okupacją sowiecką, którzy nie założyli rąk, którzy w najróżniejszy sposób, czy poprzez wychowanie swoich dzieci, czy poprzez walkę zbrojną, czy poprzez konspirację, czy poprzez naukę prawdziwej historii Polski, trwali w tym trudzie niepodległościowym, wielkim trudzie niepodległościowym – tłumaczył polityk.

    Szef resortu obrony zauważył, że poprzez pozwolenie na dominację kłamstwa w sferze publicznej przez ostatnie 28 lat, pamięci narodowej nie uczyniono podstawą wychowania najmłodszych pokoleń Polaków.

    – Dlaczego przez te 28 lat nie wychowywaliśmy pamięci, nie przywołaliśmy pamięci narodowej, nie uczyniliśmy jej fundamentem wychowania nowych pokoleń? Odpowiedź na to jest prosta: to nie jest tak, że Polacy są podzieleni. To jest tak, że pozwoliliśmy przez te wszystkie lata na to, żeby kłamstwo dominowało w sferze publicznej, żeby kłamstwo wchodziło do szkół, żeby kłamstwo było codziennie obecne w gazetach, w radio, w telewizji – akcentował.

    Było również przyzwolenie na bratanie się najwyższych autorytetów z ludźmi, którzy służyli kłamstwu – zaznaczył Antoni Macierewicz.

    – Zgadzaliśmy się na to, żeby najwyższe autorytety wspierały kanalie, żeby najwyższe autorytety pokazywały się razem z tajnymi współpracownikami, żeby najwyższe autorytety chodziły na przyjęcia do ludzi, którzy nie tylko zrobili z kłamstwa swój zawód i kłamstwu służą, przekształcając świadomość narodową zgodnie z moskiewskimi nakazami, ale także oklaskiwali w sposób oczywisty kpiące i podważające narodowy sens i narodową wartość działania tzw. satyryków – powiedział szef MON.

    Jeśli młode pokolenie nie będzie potrafiło rozróżnić narodowych bohaterów od zdrajców, będzie to efektem braku reakcji na obsadzanie na wysokich urzędach ludzi, którzy aprobują zdradę – wskazał minister.

    – Jeżeli będziecie utyskiwali nad tym, że wasze dzieci nie rozróżniają bohaterów od zdrajców, to dzieje się tak dlatego, że nie reagujemy wtedy, gdy ludzie na najwyższych stanowiskach aprobują zdradę i oklaskują kpienie z bohaterstwa i martyrologii narodowej – wyjaśnił polityk.

    http://www.radiomaryja.pl/informacje/u-nas-a-macierewicz-sa-jeszcze-ludzie-ktorzy-kpia-dazen-niepodleglosciowych-ktorzy-porownuja-ludzi-odbudowujacych-niepodlegle-panstwo-zbrodniarzy-jaruzelskiego/

    avatar użytkownika Maryla

    182. Nie było oferty funkcji

    Nie było oferty funkcji marszałka Sejmu dla Macierewicza. A jego losie jako ministra zdecydował Duda
    http://niezalezna.pl/213648-nie-bylo-oferty-funkcji-marszalka-sejmu-dla-...

    Antoni Macierewicz, zdymisjonowany ze stanowiska ministra obrony narodowej, nie otrzymał do południa żadnej innej propozycji, w tym urzędu Marszałka Sejmu. Losy ministra ważyły się do ostatniej chwili, ale przy dymisji Macierewicza uparł się prezydent Andrzej Duda.

    Jeszcze rano informowaliśmy o tym, że Antoni Macierewicz pozostanie na stanowisku. Mieliśmy o tym informację z dwóch źródeł. M.in. jeszcze dziś rano umawiano w MON na jutro wywiad zastępcy Macierewicza - Tomasza Szatkowskiego - dla "Rzeczpospolitej".

    W ostatniej chwili zmiany na stanowisku szefa MON zażądał jednak prezydent Andrzej Duda. I to jego upór zdecydował. Na dzisiejszej uroczystości widać było roześmianego gen. Jarosława Kraszewskiego, którego bliskim współpracownikiem w BBN był zdemaskowany przez "Gazetę Polską" były oficer WSW Czesław Juźwik.

    Jak się dowiedzieliśmy - Antoni Macierewicz nie otrzymał w związku z dymisją żadnej innej propozycji, choć doniesienia medialne mówiły m.in. o funkcji Marszałka Sejmu.
    ------------------------------------------------------------------



    1. Pożegnaliśmy się w MON z naszym Szefem ministrem To była ciężka praca o przywrócenie polskiej Armii siły, szacunku i wzorców! Dziękuję Panie Ministrze! Niech żyje Polska!




    Prof. Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego
    Biura Historycznego im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego, zdradził,
    co w mowie pożegnalnej do podwładnych powiedział odchodzący minister
    Antoni Macierewicz. "Zapamiętam na zawsze te słowa" - stwierdził
    historyk.

    "Z mowy pożegnalnej Pana Ministra Antoniego Macierewicza zapamiętam na zawsze słowa" - rozpoczął swój wpis Sławomir Cenckiewicz. I zacytował fragment pożegnalnego przemówienia ministra Macierewicza:  

    Gdybyście odmówili wyjaśnienia tragedii w Smoleńsku i
    okoliczności śmierci Prezydentów RP i Żołnierzy, to byłoby tak jakbyście
    zapomnieli o tych spod Monte Cassino i Tobruku. Pamiętajmy o
    wszystkich!

    Sławomir Cenckiewicz zamieścił też następujący wpis:

    Historyk odniósł się też do swojej dalszej przyszłości w MON:

    Szanowni, proszę nie pytać mnie o moją przyszłość i Wojskowe
    Biuro Historyczne. Jestem pracownikiem MON i od nowego Szefa już teraz
    wszystko zależy. Wszyscy czekamy na Ministra Mariusza Błaszczaka! I
    gratulujemy nominacji!  Dla chwały Polski!


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    183. Cała ta zmian rządu oznacza

    Cała ta zmian rządu oznacza tak naprawdę tylko jedno: Stare Kiejkuty (dawne Wojskowe Służby Informacyjne – przyp. red.) się doczekały i dopięły swego. Naciskały na prezydenta Andrzeja Dudę by odsunął Antoniego Macierewicza od dłuższego czasu i prezydent Duda ustąpił. Zaakceptował to Naczelnik Państwa, który cofa się na całej linii.

    Macierewicz podpadł Kiejkutom po pierwsze dlatego, że w 1992 r. zrobił lustrację, której miało nie być.

    Po drugie rozwiązał WSI. Choć nie do końca był w tym konsekwentny, ale jednak to zrobił.

    Po trzecie anulował przetarg na Caracalle a przecież łapówki zostały już za ten złom wzięte i skonsumowane.

    Po czwarte zrobił kurację przeczyszczającą w wojsku.

    Po piąte wreszcie ujawnił złoty fundusz, czyli system awansów w wojsku, który był zagwarantowany jeszcze od czasów generała Wojciecha Jaruzelskiego.

    Jarosław Kaczyński i cała dobra zmiana cofa się pod żydowski parasol ochronny pana Danielsa. Ciekawe jak na to zareagują wyborcy PiS-u, którzy będą teraz musieli zaakceptować starych kiejkutów w samym sercu dobrej zmiany.

    Stanisław Michalkiewicz

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    184. Panie Ministrze Antoni Macierewicz

    wielki szacunek,za WSZYSTKO co zrobił Pan dlaPolski
    a prezydentowi,wstyd,jego kompanom również

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    185. Macierewicz do żołnierzy:

    – Macie tworzyć jedną zwartą
    drużynę. Armią, która nigdy się nie podda. Jesteście spadkobiercami
    żołnierzy niepodległości. Jesteście polską armią .

    Dzisiejsza rekonstrukcja rządu
    wywołała spore zaskoczenie w świecie polityki. – Prezydent zostanie
    zapamiętany dla mnie jako publicysta, poruszały mnie je ...
    "Odwołanie ministra Antoniego
    Macierewicza to dużo więcej niż skandal. To ogromny błąd wymuszony przez
    prezydenta Andrzeja Dudę w ostatniej chwili. " - mó
    Sławomir Cenckiewicz na swoim
    Twitterze umieścił kilka zdań z mowy pożegnanej Antoniego Macierewicza,
    jaką wygłosił były już minister Obrony Narodowej .
    autor: fratria

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    186. Jan Olszewski: "Można


    Jan Olszewski: "Można powiedzieć, że dymisja Macierewicza to zwycięstwo BBN, jednak może być…

    "Formalnie to, co się stało, to wielki sukces prezydenta, ale nie wiemy, jak to się dalej potoczy".
    Najbardziej zaskakująca jest decyzja o dymisji Antoniego
    Macierewicza ze stanowiska ministra obrony narodowej. Ta decyzja będzie
    miała bardzo daleko idące konsekwencje
    — tak rekonstrukcję rządu ocenił w rozmowie z „Super Expressem” Jan Olszewski, premier w latach 1991-1992.

    Wyjaśnił, że zmiana na stanowisku szefa MON może opóźnić reformy armii, których skuteczność jest ważniejsza niż personalne konflikty.

    Dopytywany
    o to, czy możliwy jest rozłam w obozie dobrej zmiany, premier Olszewski
    przyznał, że o konsekwencjach politycznych dowiemy się za jakiś czas,
    bo teraz jest za wcześnie na oceny.

    Antoni Macierewicz od lat prezentuje dość jednoznaczną postawę ideową. I trzeba przyznać, że ustępujący szef MON
    na przestrzeni lat podejmował się zadań bardzo trudnych, których nikt
    inny nie miał odwagi się podjąć. Jest grupa ludzi, część elektoratu,
    której się to podoba. Jakie będą konsekwencje polityczne, dowiemy się
    za jakiś czas. Ale na pewno będą

    — stwierdził.

    Rozmowa dotyczyła również nowego szefa MON
    Mariusza Błaszczaka. Premier Olszewski wyjaśnił, że Jarosław Kaczyński
    podobno od dawna planował taki manewr. Dodał jednak, że minister
    Błaszczak nie ma doświadczenia w dziedzinie obronności.

    Opóźnianie reformy systemu dowodzenia było spowodowane konfliktem między MONBBN. I można powiedzieć, że dymisja Macierewicza to zwycięstwo BBN, jednak może być to kosztem zmian w armii. (…) Minister Błaszczak zderzy się z propozycjami lansowanymi przez BBN, które - moim zdaniem bez wiedzy prezydenta Andrzeja Dudy - stało się oparciem dla grupy generalskiej niechętnej reformie armii. Bez wątpienia ta grupa będzie chciała wykorzystać zmianę na czele MON

    — stwierdził Jan Olszewski.

    Podkreślił,
    że ważna jest tutaj odporność ministra Błaszczaka, jednak sam nie
    sądzi, żeby minister miał wyrobione zdanie na temat reformy armii
    i konfliktu pomiędzy BBN a Antonim Macierewiczem.

    We wszystkich
    sprawach będzie się musiał odwoływać do decyzji szefa partii. Formalnie
    to, co się stało, to wielki sukces prezydenta, ale nie wiemy, jak
    to się dalej potoczy

    — ocenił były premier Jan Olszewski.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    187. Macierewicz szefem podkomisji

    Macierewicz szefem podkomisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską. Na wniosek ministra Błaszczaka

    Na
    wniosek ministra obrony Mariusza Błaszczaka, były szef MON Antoni
    Macierewicz został szefem podkomisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską -
    informuje portal niezależna.pl.

    Koordynator służb specjalnych: Trwa analiza dokumentów SKW i odwołania gen. Kraszewskiego

    W
    kancelarii premiera trwa analiza dokumentów SKW dotyczących gen.
    Jarosława Kraszewskiego i jego odwołania od decyzji, wstrzymującej mu
    dostęp do informacji niejawnych - powiedział w czwartek koordynator
    służb specjalnych Mariusz Kamiński.

    Dziś gościem Ewy Stankiewicz w
    programie "Otwartym Tekstem" będzie Piotr Nowacki - człowiek, którego
    szanuje się m.in. za odwagę cywilną i uczciwość. Nowacki a .

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    188. Trwa zbiórka pod petycją o

    Trwa zbiórka pod petycją o przywrócenie A. Macierewicza na szefa MON

    W internecie trwa zbiórka podpisów pod petycją do prezydenta RP
    Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego ws. przywrócenia
    Antoniego Macierewicz na stanowisko szefa Ministerstwa Obrony Narodowej.
    Podpisało się pod nią już blisko 7,5 tysiąca osób. 

    https://secure.avaaz.org/pl/petition/Prezes_Rady_Ministrow_Mateusz_Moraw...

    Jednocześnie zbierane są podpisy w obronie Ministerstwa Środowiska.
    Inicjatorem przedsięwzięcia jest Ekologiczne Forum Młodzieży.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    189. próbowałam podpisać,ale nie działa

    "przycisk" Podpisz,będę próbować dalej
    serdeczne pozdrowienia:
    /co sekundę lecą następne podpisy,a więc tłok ogromny :)/

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    190. jest już

    "7 933 już podpisało. Niech będzie nas 100 000"
    świetnie ,niech PAD i te stare kirkuty tO zobaczą :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    191. Szef Służby Kontrwywiadu


    Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego odejdzie ze stanowiska. Piotr Bączek otrzyma nową funkcję

    W poczuciu odpowiedzialności za państwo przyjąłem
    zaproponowane mi rozwiązanie zostania doradcą ministra obrony narodowej
    Mariusza Błaszczaka. W najbliższych miesiącach będę zajmował się
    współpracą z podkomisją ds. katastrofy smoleńskiej

    — oświadczył Bączek w rozmowie z Niezależną.

    Piotr Bączek jest jednym z najbliższych współpracowników odwołanego szefa MON Antoniego Macierewicza. W latach 2006-2008 był członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.

    MON: Szef SKW Piotr Bączek podał się do dymisji

    Szef
    Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek podał się do dymisji -
    poinformowało PAP w piątek Ministerstwo Obrony Narodowej. W SKW był pierwszy dyrektorem zespołu studiów i analiz, członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI w latach 2006-08.

    Był ekspertem sejmowej komisji śledczej ds. "nacisków", pracował w
    Biurze Bezpieczeństwa Narodowego za czasów Lecha Kaczyńskiego. Był też
    doradcą parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej. Został
    odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez prezydenta Kaczyńskiego.

    Funkcję szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego pełnił od listopada 2015
    roku. Zastępcami szefa SKW są ppłk Marek Utracki i płk Tomasz
    Grudziński.

    „Nowe otwarcie”, „nacisk na
    gospodarkę”, „zwrot ku centrum” – to od wczoraj najczęściej powtarzane
    hasła określające cele rządu poddanego rekonstrukcji.


    Od władz państwowych,
    a zwłaszcza od władz Prawa i Sprawiedliwości oczekujemy ponadto, że
    minister Antoni Macierewicz dostanie szansę służenia Ojczyźnie .Od władz państwowych, a zwłaszcza od władz Prawa i Sprawiedliwości
    oczekujemy ponadto, że minister Antoni Macierewicz dostanie szansę
    służenia Ojczyźnie na stanowisku odpowiadającym Jego kwalifikacjom
    merytorycznym i moralnym - czytamy w oświadczeniu Akademickiego Klubu
    Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu .

    Antoni Macierewicz: o dymisji dowiedziałem się w Pałacu

    Były minister obrony Antoni Macierewicz powiedział, że jadąc do
    Pałacu Prezydenckiego nie wiedział o dymisji, dowiedział się od niej od
    prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego. Pytany w środę w TVP Info, czy odwołanie było dla niego zaskoczeniem,
    odpowiedział "i tak, i nie". - Jeżeli chodzi o bieżące wydarzenia - tak,
    było zaskoczeniem; jeżeli chodzi o pewna ocenę generalną, długofalową,
    polityczną, nie było zaskoczenia - dodał. Pismo, które otrzymałem, nie stanowiło, że to jest dymisja,
    dowiedziałem się od pana ministra Szczerskiego, gdy przyjechałem do
    Pałacu - powiedział. - Ja nie uważałem, że powinienem zostać odwołany, w
    tym sensie, że nie składałem dymisji, ale też - żeby było jasne - w
    żaden sposób nie mam zamiaru tego kontestować, taką podjęto decyzję
    polityczną i ja się jej podporządkowuję - zapewnił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    192. (Brak tytułu)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    193. Totalna opozycja murem za


    Totalna opozycja murem za esbekami?! Schetyna obiecuje b.
    szefowi WSI przywrócenie emerytur, Kamiński występuje na wiecu z
    okrzykiem: "Czołem…

    "Uzyskaliśmy od przewodniczącego Grzegorza Schetyny zapewnienie, że PO przywróci ustawowo takie emerytury, jakie były kiedyś".
    Kierownictwo Platformy Obywatelskiej obiecało przywrócenie emerytur ludziom dawnej bezpieki PRL.
    Deklaracja padła podczas spotkania Grzegorza Schetyny z Markiem
    Dukaczewskim i Marianem Janickim. O sprawie poinformował sam Janicki
    podczas protestu byłych esbeków przed Sejmem 11 stycznia 2018.
    Na spotkaniu byłem ja, byli generałowie Marek
    Dukaczewski i Adam Rapacki. Uzyskaliśmy od przewodniczącego Grzegorza
    Schetyny zapewnienie, że PO przywróci ustawowo takie emerytury, jakie były kiedyś. PO przygotowała ustawę, która przywróci nam godność– mówił gen. Janicki który przemawiał na manifestacji służb mundurowych przed Sejmem
    11 stycznia 2018. Demonstranci zebrali się na okoliczność złożenia
    w Kancelarii Sejmu Obywatelskiego projektem ustawy przywracającej
    emerytury funkcjonariuszom służb mundurowych. Obywatelski Komitet
    Inicjatywy Ustawodawczej Federacji Służb Mundurowych zebrał 250
    tys. podpisów.

    Jak powiedział na konferencji prasowej w Sejmie były szef WSI Marek Dukaczewski, pomoc totalnej opozycji w złożeniu projektu ustawy jest nieoceniona.

    Byłoby to niemożliwe bez aktywności posłów partii opozycyjnych w parlamencie

    — powiedział Dukaczewski.

    Projekt złożył przewodniczący komitetu Andrzej Rozenek.





    Chcemy, żeby Sejm jak
    najszybciej zajął się naszym projektem. Chcemy, żeby jak najszybciej
    odbyła się rzetelna debata na temat środowiska emerytów mundurowych
    i chcemy wreszcie, by cały świat dowiedział się, że PiS-owska władza
    ustawami zabija ludzi”

    — powiedział Rozenek
    na konferencji prasowej w Sejmie. Zaznaczył, że 250 tys. zebranych
    podpisów to ogromna praca tysięcy bezimiennych ludzi, którzy próbowali
    w ten sposób dać wyraz swojemu niezadowoleniu z tego, co dzieje
    się w Polsce.

    Te 250 tys. podpisów to jest dowód na to, że środowisko mundurowych jest konsolidowane i walczy o swoje prawa”

    — mówił.

    Jak donosi „GPC”, do rozmowy lidera PO z byłymi
    szefami Wojskowych Służb Informacyjnych i Biura Ochrony Rządu –
    generałami Markiem Dukaczewskim i Marianem Janickim – doszło w sejmowym
    pokoju klubu Platformy.
    Informację o spotkaniu ujawnił sam gen. Janicki, który podczas wiecu.

    Według „GPC
    Schetyna i politycy z wąskiego kierownictwa Platformy zobowiązali się
    do przywrócenia emerytur funkcjonariuszom komunistycznej bezpieki
    i rozliczenia polityków PiS za dezubekizację.

    Na demonstracji
    nie zabrakło przedstawicieli totalnej opozycji. Michał Kamiński witał
    byłych mundurowych serdecznym okrzykiem „Czołem funkcjonariusze”.


    Manifestacją byłych esbeków nie zainteresowały się jednak media. Zawiódł nawet TVN, nad czym byli mundurowi ubolewali na portalach społecznościowych.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    194. Oto jak manipulują Wirtualne

     Dziś na stronie wirtualnemedia.pl pojawił się tekst pt. Jan
    Pospieszalski wytknął marszałkowi Senatu obecność na gali 25-lecia
    Polsatu. „U bohatera ‘Resortowych dzieci’”. Tekst w którym mamy do
    czynienia ze 100 procentową manipulacją, przekłamaniem, nieprawdą!hodzi o fragment: 

    Fronda musiała też po przegranym procesie przeprosić Monikę
    Olejnik oraz usunąć z „Resortowych dzieci” nieprawdzie informacje o
    dziennikarce. Natomiast według wyroku pierwszej instancji wydawca i
    autorzy książki mają przeprosić Piotra Bachurskiego, wydawcę
    „Warszawskiej Gazety” i „Gazety Finansowej”, oraz zapłacić mu 80 tys. zł
    zadośćuczynienia. Firma zapowiedziała złożenie odwołania. 


    A prawda, którą nie chcą publikować Wirtualne Media wygląda tak:

    Pani Monika Olejnik nie wygrała żadnego procesu, została
    zawarta ugoda i nie zostały usunięte z książki żadne fragmenty, które
    dotyczyły Moniki Olejnik!

    Dla przypomnienia oświadczenie Prezesa Wydawnictwa Fronda Michała Jeżewskiego dotyczącego tej manipulacji z roku 2014:

    Wyrażam sprzeciw wobec dezinformacji, jaką na swoim profilu
    facebookowym umieściła wczoraj (27.11.2014 r.) p. Monika
    Wasowska/Olejnik (negocjacje prowadziłem z p. Moniką Wasowską – dlatego
    też używam podwójnego nazwiska). Pani redaktor napisała Wygrałam z
    Frondą, wydawcą „Resortowych dzieci”.

    Fakty wyglądają następująco:

    21 listopada 2014 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie podpisałem z
    przedstawicielem p. Wasowskiej/Olejnik wynegocjowaną wcześniej ugodę.
    Efektem negocjacji są przeprosiny w dziennikach „Rzeczpospolita”,
    „Gazeta Polska Codziennie” oraz w tygodniku „wSieci”. W tekście ugody p.
    Wasowska/Olejnik oświadcza, że umieszczenie tych przeprosin wyczerpuje
    wszelkie jej roszczenia związane z wydaniem przez moją oficynę książki
    ”Resortowe dzieci. Media”.

    Po przeczytaniu wpisu p. Wasowskiej/Olejnik żałuję mojej ugodowej
    decyzji. Miałem nadzieję, że są sytuacje kiedy zwaśnione strony mają
    szanse zachować się godnie. Siadamy do stołu, negocjujemy, informujemy o
    wynikach naszego kompromisu. Zachowanie p. Wasowskiej/Olejnik podważa
    moją wiarę w możliwość prowadzenia rozmów ponad podziałami. J
    ednak
    nieprawdą jest, że „Monika Olejnik pozwała wydawnictwo Fronda za
    umieszczenie jej wizerunku na okładce”, że „Monika Olejnik wygrała
    proces”, że „zgodnie z orzeczeniem sądu”. Również portal wyborcza.pl
    informuje o wygranej p. Moniki na podstawie wyłącznie jej wpisu na
    facebooku. A przecież wystarczyło sprawdzić te informacje w sądzie lub u
    mnie w redakcji.

    Kolejna nieprawda jaką rozsiewa porta wirtualnemedia.pl to ta, że autorzy
    książki mają przeprosić Piotra Bachurskiego, wydawcę „Warszawskiej
    Gazety” i „Gazety Finansowej”, oraz zapłacić mu 80 tys. zł
    zadośćuczynienia. 

    Prawda jest taka, że jedna z autorek książki "Resortowe
    Dzieci" Dorota Kania wygrała prawomocnie proces karny z Panem
    Bachurskim.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    195. Były szef MON: „Był ogromny


    Były szef MON: „Był ogromny nacisk polityczny, by złamać prawo i odstąpić od badania zagrożeń związanych z osobą gen.…

    „Osoba najbliższa prezydentowi w wymiarze bezpieczeństwa armii,
    kierująca departamentem zwierzchnictwa sił zbrojnych, musi być poza
    wszelkimi podejrzeniami”.

    Już jutro w „Gazecie Polskiej”
    ukaże się obszerny wywiad Doroty Kani z Antonim Macierewiczem. Już
    tytuł rozmowy mówi wiele - „Dobry czas nie jest dany r ...
    To nie tyle kłamstwo, ile próba destrukcji formułowana przez „siły
    starego porządku” – w ten sposób były szef MON Antoni Macierewicz
    odpowiedział we wtorek na pytanie, czy zamierza stworzyć własne
    ugrupowanie.
    Antoni Macierewicz, który jest wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości,
    zapewnił w Telewizji Republika, że ostatnie dwa lata rządów PiS były
    przełomowe.

    – Po raz pierwszy od wielu dziesiątków lat przyszedł
    rząd, który naprawdę robił to, co zapowiadał, a zapowiadał program
    zgodny z wolą narodu i realnymi polskimi potrzebami – powiedział.
    Zaznaczył, że rząd zaczął realizować ten program „w tempie niebywałym”.
    Ale – jak zastrzegł – ten czas „trzeba wykorzystać do końca, bo
    niewykorzystanie może się zemścić bardzo dramatycznie na losie całego
    narodu”.
    Dziś Komisja weryfikacyjna
    rozpoczęła badanie reprywatyzacji kamienicy przy ul. Łochowskiej 38 na
    warszawskiej Pradze-Północ. Po budynek zgłosił się kur ...
    – O dymisji dowiedziałem się
    od pana ministra Szczerskiego, kiedy przyjechałem do Pałacu
    Prezydenckiego. Pomyślałem, że moje diagnozy, że do takiej sytuacji może dojść,
    potwierdziły się. Ważne jest, żeby dobra zmiana toczyła się bez
    przeszkód. Nie ukrywam, że dla mnie sprawa armii, sprawa smoleńska, jest
    kluczowa. Będę wspierał ministra Błaszczaka - mówił na antenie TVP INFO
    były minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    196. Patryk Jaki: będziemy badać

    Patryk Jaki: będziemy badać wątek służb specjalnych w procesie reprywatyzacji

    Trzeba będzie dodatkowo badać wątek udziału służb specjalnych w
    procesie reprywatyzacji - powiedział we wtorek wiceminister
    sprawiedliwości Patryk Jaki, odnosząc się do przesłuchania przed komisją
    weryfikacyjną kuratora ustanowionego ws. kamienicy przy Łochowskiej 38,
    który był pracownikiem SKW.


    „Zachowanie gen. Dukaczewskiego jest groźne dla bezpieczeństwa państwa”

    Dr Lech
    Kowalski, historyk wojskowości, był gościem programu „O co chodzi”. 
    zobacz więcej

    Gość programu „O co chodzi” skomentował słowa byłego szefa BOR generała
    Mariana Janickiego, który stracił wysoką emeryturę i który przekonuje w
    mediach, że wypowiada posłuszeństwo RP. Janicki nie zgadza się z
    dzisiejszym ładem prawnym, a obecną sytuację odczytuje jako zwalniającą
    go z tajemnicy państwowej.


    Dr Lech Kowalski zauważył, że taka postawa nie dotyczy tylko
    generała Janickiego. – Z podobnym przesłaniem odwiedza garnizony
    wojskowo-esbeckie generał Dukaczewski, były szef WSI. Jest podejmowany
    niczym ich człowiek. Był między innymi w Legionowie, Pile. Jest
    fetowany. To wygląda niczym sabat czarownic. Oni się skarżą. Generał
    wysłuchuje. Obiecuje – mówił dr Kowalski.

    http://www.tvp.info/35628226/zachowanie-gen-dukaczewskiego-jest-grozne-d...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    197. Gen. Różański ręczy za gen.

    Gen. Różański ręczy za gen. Kraszewskiego i poucza: "Ocenę min.Błaszczakowi to wystawiMY wtedy, gdy będzie kończyć swoją misję. Życzę mu jak najlepiej, bo jeśli będzie dobrym ministrem, będzie dbał o armię, to kraj (czyt. Błaszczak) będzie bezpieczny"

    https://www.tvn24.pl/gen-rozanski-o-gen-kraszewskim-recze-za-niego-swoja...

    Gen, Różański miał konszachty z Dudą i BBN za plecami AM. Chciał być szefem Sztabu Gen w wersji prop. przez BBN. Sporo powiedział poniżej, jego roli przy odwołaniu AM można się tylko domyślać.

    http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/561502,gen-miroslaw-roza...

    avatar użytkownika Morsik

    198. Wróćmy do tematu, bo się rozjechało.

    Ujawni więc, czy nie ujawni?

    "Aneks" w jego pierwotnej formie poznali, zgodnie z prawem, Prezydent Lech Kaczyński, premier Jarosław Kaczyński i ówczesny marszałek sejmu Ludwik Dorn. Był to "rzut na taśmę". Niebawem, bowiem Dorna zastąpił Komorowski i on już, jako nowy marszałek "Aneksu" nie przeczytał. Przeczytał go, łamiąc prawo, później - 10 IV 2010 r...

    Co dalej? Ano "prawnicy" i inni specjaliści od gmatwania nakazali "zanonimizowanie" "Aneksu" jako warunek publikacji. I, podobno, to wykonano.

    Jaką wartość obecnie przedstawia "Aneks" z wymazanymi personaliami polityków-bandytów, polityków-mafiosów, polityków-przemytników, wreszcie polityków zlecających zabójstwa?

    "Aneks" zanonimizowany, dla nas - najbardziej nim zainteresowanych - jest bezwartościowy.

    Takiego "aneksu" lepiej nie publikować, bo tylko ludzi wkurwi... (z przeproszeniem za wulgaryzm, ale inaczej nie można wyrazić negatywnych emocji).

    PS. Czy ktoś kiedyś zdobędzie się na odwagę, żeby zmienić wyrok TK i odtajni nazwiska? Wżyciutymojajedyna! Od okrągłego stołu obowiązują "pacta": wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych. Choćby na ich rekach była krew JPII, Ks. Popiełuszki, nie wspominając Petelickiego, Leppera, Papały i wielu, wielu innych.
    O 96 zamordowanych w Smoleńsku pytacie? Nie, nie zapomniałem, ale nie ruszać się wzajemnie to "pacta sunt servanda".

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika Maryla

    199. kurator HGW ze WSI

    Sąd odrzucił kolejny pozew przeciwko Macierewiczowi
    2009-03-03 18:01

    A. Macierewicz

    Sąd Okręgowy w Warszawie w ogłoszonym w dniu dzisiejszym postanowieniu odrzucił pozew Zbigniewa Lichockiego skierowany przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. Obecny Dyrektor Biura Prawnego SKW pozwał Macierewicza za wypowiedzi udzielone w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" w grudniu 2007 r. pt. "Tajny plan Platformy". Antoni Macierewicz, wówczas kandydat PiS do sejmowej speckomisji stwierdzał tam, że Lichocki został przyjęty do SKW aby szukać haków przeciw niemu i innym uczestniczącym w weryfikacji żołnierzy likwidowanych WSI. Dodał, że gdy Lichocki pracował w UOP, uczestniczył w 2002 r. w zatrzymaniu prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego (katowicka prokuratura postawiła już zarzuty w tej sprawie m.in. ówczesnemu szefowi UOP Zbigniewowi Siemiątkowskiemu). Zbigniew Lichocki jest dziś radcą prawnym, w PRL był prokuratorem wojskowym, służył w UOP, ABW oraz SKW, z której pod koniec 2006 r. zwolnił go Macierewicz. Wrócił do SKW po zmianie ekipy rządowej w listopadzie 2007 r. Lichocki domagał się od Macierewicza przeprosin w "Rzeczpospolitej" i 10 tys. zł na cel charytatywny. W swoim orzeczeniu sąd stwierdził iż Macierewicza chroni immunitet gdyż wypowiadał się do prasy jako poseł, mówił o sprawach, o których jako poseł się dowiedział.

    Na jednej z poprzednich rozpraw Lichocki przyznał, że jest objęty zawiadomieniem Macierewicza o domniemanych przestępstwach obecnego kierownictwa SKW które bada prokuratura w Ostrołęce oraz doniesieniem Komisji Weryfikacyjnej WSI o złożenie nieprawdziwego oświadczenia weryfikacyjnego. Antoni Macierewicz domagał się odrzucenia pozwu ze względu na niedopuszczalność drogi sądowej. Twierdził, że udzielając wywiadu wykonywał zapisy ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora a takie działania są chronione immunitetem, którego w tej sprawie mu nie uchylono.

    Ten pogląd podzieliła we wtorek sędzia Janina Dąbrowicka odrzucając pozew. Sąd uznał, że Macierewicz wypowiadał się do "Rzeczpospolitej" jako poseł na Sejm. Tak zresztą jest zatytułowana z nim rozmowa przeprowadzona przez red. Małgorzatę Subotić: „z posłem, byłym weryfikatorem WSI” - przytoczył sąd.

    Według wtorkowego postanowienia, wypowiedzi Macierewicza były realizacją przez niego mandatu poselskiego, ponieważ mówił on o sprawach, o których dowiedział się jako poseł i wyrażał swoje poglądy wobec uzyskania niepokojących go informacji o szykanowaniu osób, które weryfikowały żołnierzy b. WSI -podkreśliła sędzia.

    3 marca 2009

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    200. przepraszam,ale czy to ten sam Z.Lichocki

    co to pozwolił się "zrobic" kuratorem "ducha" 128 letniego Józefa Pawlaka ?

    gość z drogi

    avatar użytkownika Morsik

    201. Znowu nie "w temacie"...

    Nie Zbigniewa a Aleksandra Lichockiego vel Lichodzkiego. Jako Lichocki występował w dokumentach ws. "Aneks" vs Komorowski; jako Lichodzki w tekstach publikowanych przez Wojciecha Sumlińskiego. Ale to ten sam Olek... Czy to imię to jakieś fatum dla Polski?

    Ktoś skutecznie miesza...

     Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

    avatar użytkownika Maryla

    202. @gość z drogi

    TAK, WBREW TEMU, CO MIESZA MORSIK, TO TEN SAM LICHOCKI - ZBIGNIEW LICHOCKI. KURATOR I JEDNOCZESNIE DYREKTOR BIURA PRAWNEGO SKW - podwładny gen. Noska. Wywalony w 2007 roku z UOP przez PiS, zatrudniony ponownie przez PO w 2008 r i zwolnił sie sam po dojściu do władzy PS w 2015 r.


    Dziś Komisja weryfikacyjna

    rozpoczęła badanie reprywatyzacji kamienicy przy ul. Łochowskiej 38 na

    warszawskiej Pradze-Północ. Po budynek zgłosił się kur ...

    Kurator rzekomego spadkobiercy kamienicy był dyrektorem Biura Prawnego SKW

    Zbigniew Lichocki przyznał, że przełożeni wiedzieli o jego zaangażowaniu w reprywatyzację.  zobacz więcej
    http://www.tvp.info/35638603/kurator-rzekomego-spadkobiercy-kamienicy-byl-dyrektorem-biura-prawnego-skw



    Aleksander Ścios 


    P.Zaremba popełnił w„PolskaTimes”tekst”Pięć mitów na temat rekonstrukcji”w którym rozpisuje się,jak to Ścios"związany z Macierewiczem"zarzucił Dudzie,premierowi i prezesowi zdradę.Nie ma takich zarzutów w moich tekstach.Nie wymagam,by żurnaliści je rozumieli,ale niechby nie łgali

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    203. szanowna pani prezes :)

    dzięki za wsparcie :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    204. B. szef MON: Aneks z


    B. szef MON: Aneks z likwidacji WSI? "Przez pewien czas nie zdawałem sobie sprawy z jego wagi"

    "Uświadomiłem sobie, że w aneksie tkwią korzenie zjawisk, z którymi mamy do czynienia w dniu dzisiejszym."

    B. szef MON stwierdził, że w aneksie są wskazane osoby, które odpowiadały za obecne problemy gospodarcze w Polsce.

    Przez
    pewien czas nie zdawałem sobie sprawy z wagi tego aneksu. Sądziłem,
    że są tam ważne kwestie mówiące o różnych problemach, chociażby
    o kwestii gospodarczych. Były tam wskazanie osoby z WSI,
    które odpowiadały za te problemy. Dopiero teraz po 2015 roku, jak
    zaczęły przychodzić informacje o tym, jakie rzeczy działy się w wojsku,
    uświadomiłem sobie, że w aneksie tkwią korzenie zjawisk, z którymi mamy
    do czynienia w dniu dzisiejszym. Odłóżmy prezesa Kaczyńskiego od tej
    kwestii, bo on nie ma uprawnień do rozstrzygania, czy ten raport
    ujawnić. To prezydent ma obowiązek ustawowy, aby ten aneks ujawnić
    i powinien, to zrobić

    —podkreślił.


    Aneks do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych powinien zostać ujawniony przez prezydenta Andrzeja Dudę – powiedział w czwartek były szef MON Antoni Macierewicz. Dodał, „że zerwanie z tą pępowiną sowiecką powinno się do końca zrealizować”.

    „Przez pewien czas nie zdawałem sobie sprawy z wagi tego aneksu. Tak rzeczywiście przez pewien czas sądziłem. (…) Dopiero teraz, po 2015 r. jak zaczęły przychodzić informacje dotyczące różnych spraw gospodarczych, jakie się działy w wojsku zwłaszcza, w różnych sferach wojska przy różnych zamówieniach, uświadomiłem sobie, że tam właśnie, w tym aneksie tkwią korzenie różnych zjawisk, z którymi mamy do czynienia po dzień dzisiejszy” – mówił Macierewicz w Radiu Maryja i TV Trwam.

    B. minister obrony przyznał, że nie potrafi powiedzieć czy to jest powodem, dla którego raport nie jest ujawniany.

    „To jest wyłącznie w rękach pana prezydenta. To pan prezydent ma obowiązek, bo tak mówi ustawa, ujawnić ten raport. Jeżeli mówimy w wymiarze ustawowym, on to zrobić powinien. Nie ma tutaj manewru” – podkreślił b. minister.

    „Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w 2008 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że bez zanonimizowania nazwisk szarych żołnierzy, bo to ich dotyczy, którzy nie pełnią wysokich stanowisk, raport nie może być opublikowany. Trzeba by z tych wielu nazwisk, które tam są przywołane zostawić tylko nazwiska ludzi na najwyższych stanowiskach w armii czy w państwie. To jest zabieg, który naprawdę nie zajmuje dużo czasu” – podkreślił.

    Macierewicz zwrócił uwagę, że „naród ma prawo poznać mechanizmy, które rządziły tym co nazywano III Rzeczpospolitą, a co było w istocie kontynuacją w dużym stopniu czasów PRL-owskich, w wielu wymiarach dominacji agentury rosyjskiej nad życiem gospodarczym, społecznym i politycznym Polski”. „Tutaj więc to zerwanie z tą pępowiną sowiecką powinno się do końca zrealizować” – dodał.

    Zdaniem b. szefa MON „aneks jest istotnym elementem”. „Tak jak bez wyjaśnienia dramatu smoleńskiego nie rozwiążemy bardzo wielu choćby personalnych spraw w armii polskiej i państwie polskim, tak to samo dotyczy aneksu do raportu WSI” – zaznaczył b. minister.

    „Myślę, że wiele problemów na linii różnych instytucji państwowych, różnych konfliktów, sporów czy problemów też wtedy będzie łatwiejsze do rozwiązania. Nie jest specjalną tajemnicą, że BBN zostało w dużym stopniu przez te osiem lat zostało ukształtowane przez ludzi, którzy formowali się pod wpływem sowieckim. Taka była kariera pana gen. Kozieja (szef BBN 2010-2015) i to wszyscy świetnie wiedzą” – ocenił.

    Macierewicz podkreślił, że dwa działania – opublikowanie aneksu dot. WSI i wyjaśnienie dramatu smoleńskiego „będą bardzo istnym krokiem odrywającym nas od tej przeszłości”.

    Wojskowym Służbom Informacyjnych – powołanym w 1991 r., a rozwiązanym jesienią 2006 r. przez rząd PiS – zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL, tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią. W lutym 2007 r. prezydent Lech Kaczyński upublicznił sygnowany przez szefa komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza raport z weryfikacji WSI. Na podstawie raportu wszczynano śledztwa ws. przestępstw WSI; większość umorzono.

    W 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że samo opublikowanie raportu w 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego było legalne. Za sprzeczne z konstytucją TK uznał natomiast pozbawienie osób z raportu – przed jego publikacją – prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną WSI, dostępu do akt sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu ich w raporcie. Za zbyt niejasny TK uznał też zwrot ustawy o umieszczeniu w raporcie osób, których „działania wykraczały poza obronność”.

    Po tym ostatecznym wyroku TK, prezydent Lech Kaczyński nie opublikował gotowego aneksu do raportu. Prezydent Kaczyński mówił, że „zbyt wiele jest tam fragmentów, w których fakty zastąpiono interpretacjami”. To stanowisko podtrzymał prezydent Bronisław Komorowski.

    Prezydent Andrzej Duda w listopadzie ub.r. w programie „Poranek Siódma9” emitowanym na antenie rozgłośni katolickich, pytany, czy zna treść aneksu z raportu z likwidacji WSI i czy jest szansa, że ten aneks zostanie ujawniony, odpowiedział, że zna jego treść. „Nie widzę powodu, dla którego miałby być ten aneks ujawniony do dyspozycji publicznej” – oświadczył Andrzej Duda.

    A. Macierewicz: Nie potwierdzę, że dobrze się stało, że mnie odwołano


    Oczywiście
    nie potwierdzę, że dobrze się stało, że mnie odwołano, bo tak
    najnormalniej w świecie nie uważam. Chciałem podstawowe sprawy
    dokończyć, a nie przerywać – podkreślił w programie „Rozmowy
    niedokończone” na antenie Radia Maryja i TV Trwam były szef MON Antoni
    Macierewicz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    205. zawsze podziwiałam i podziwiam pana A.Macierewicza

    za klasę ,a teraz trzymam kciuki za Smoleńsk
    Panie Ministrze,jak zawsze jesteśmy z panem
    Co do Aneksu,to powinien być bezwzględnie ujawniony,ale ten pREZYDENT
    na pewno tego nie uczyni
    Dobrego Nowego Dnia :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    206. czyszczenie MON z ludzi AM

    Bartosz Kownacki został – według nieoficjalnych informacji – odwołany z funkcji wiceministra obrony narodowej. Ze strony internetowej MON zniknęły też sylwetki innych bliskich współpracowników Macierewicza: – Bartłomieja Grabskiego, który odpowiadał za politykę kadrową oraz Dominika Smyrgały, odpowiedzialnego za szkolnictwo wojskowe.

    Bartosz Kownacki został wiceministrem obrony narodowej zaraz po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku. Należał do jednych z najbliższych współpracowników byłego już szefa resortu Antoniego Macierewicza. W MON Kownacki odpowiadał m.in. za zakup sprzętu dla wojska. O jego dymisji mówiło się od kilku dni. Kownacki unikał kontaktu z mediami.

    Informację o jego dymisji jako pierwszy podał portal wp.pl.
    MON póki co nie komentuje tych informacji.

    Bartosz Kownacki, nim trafił do MON, był asystentem Jana Olszewskiego. Później był członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI. Stamtąd trafił do Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Pracował też w Kancelarii Prezydenta w czasach Lecha Kaczyńskiego.

    źródło: TVP INFO, TVN24

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    207. Soloch do dymisji!

    Szef BBN: Widać zmianę w postawie europejskich partnerów względem Polski

    Nastąpiła
    widoczna zmiana linii naszych partnerów europejskich; z ich strony
    padają zupełnie inne sygnały, niż było to jakiś czas temu, my wychodzimy
    tym sygnałom naprzeciw - mówił w sobotę szef Biura Bezpieczeństwa...

    Sebastian Chwałek i Marek Łapiński nowymi wiceministrami obrony narodowej

    Sebastian
    Chwałek i Marek Łapiński zostali w poniedziałek powołani przez premiera
    na stanowiska wiceministrów obrony narodowej. Mateusz Morawiecki
    odwołał dotychczasowych wiceszefów MON; Bartosza Kownackiego, Dominika Smyrgałę i Bartłomieja Grabskiego - poinformował resort obrony.

    Jak wynika z komunikatu MON, Chwałek, który został sekretarzem stanu, będzie odpowiadał za modernizację armii i wojskową służbę zdrowia. Będzie też sprawował nadzór nad spółkami sektora zbrojeniowego.

    Marek Łapiński w randze podsekretarza stanu, będzie odpowiedzialny za strategię obronną, budżet i sprawy socjalne.

    Tomasz Zdzikot, który na sekretarza stanu w MON został powołany w
    ubiegły poniedziałek, ma nadzorować departament prawny, kwestie związane
    z teleinformatyką, infrastrukturą oraz wyższym szkolnictwem wojskowym.

    Dotychczasowy podsekretarz stanu Tomasz Szatkowski będzie nadal zajmował się sprawami międzynarodowymi.

    Bartosz Kownacki i Bartłomiej Grabski wiceministrami w MON byli od
    listopada 2015 roku. Kownackiemu, podlegały sprawy związane z
    uzbrojeniem i modernizacją armii oraz zakupami uzbrojenia i sprzętu
    wojskowego; Grabski odpowiadał za sprawy związane z infrastrukturą
    wojskową oraz sprawy socjalne;

    Dominik Smyrgała odpowiedzialny był za obszar nauki i szkolnictwa wojskowego. Wiceszefem MON był od grudnia 2017 roku.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    208. W związku ze zdymisjonowaniem

    W związku ze zdymisjonowaniem wiceszefów MON Dominika Smyrgały i Bartłomieja Grabskiego, składam im wszystkim serdeczne podziękowania za pełną poświęcenia służbę Polsce - napisał w sobotę na Twitterze b. szef MON Antoni Macierewicz.

    W związku ze zdymisjonowaniem podsekretarzy stanu @DoSmyr i B. Grabskiego oraz dyrektora generalnego B. Ścibuta a także dyrektorów departamentów i wyższych urzędników #MON, składam im wszystkim serdeczne podziękowania za pełną poświęcenia służbę Polsce— napisał Macierewicz.Bogdana Ścibuta na stanowisku dyrektora generalnego MON zastąpił w ubiegłym tygodniu Andrzej P. Jarema.

    W kolejnym wpisie b. szef MON dodał, że wymienionym urzędnikom resortu obrony jest wdzięczny „za ponad dwuletnią pracę nad odbudową Wojska Polskiego”, organizację szczytu NATO w Warszawie, wkład włożony w obecność w Polsce wojsk Stanów Zjednoczonych, a także modernizację armii i budowę Wojsk Obrony Terytorialnej.

    Szczególne podziękowania przekazuję zespołowi ministra @DoSmyr za skuteczne przygotowanie planów i rozmów dotyczących utworzenia w Polsce stałych baz i zwiększenia kontyngentu wojsk amerykańskich

    — podkreślił Macierewicz.W piątek wieczorem w mediach pojawiła się nieoficjalna informacja o odwołaniu dotychczasowych wiceszefów resortu obrony Bartosza Kownackiego, Dominika Smyrgały oraz Bartłomieja Grabskiego. Tego samego dnia ze strony internetowej ministerstwa zniknęły nazwiska dotychczasowych wiceministrów oraz Tomasza Zdzikota, który został powołany na to stanowisko we wtorek.

    Resort obrony nie potwierdził tych doniesień mediów.

    9 stycznia prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego dokonał zmian w składzie rządu - m.in. dotychczasowy wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński został szefem MSWiA w miejsce Mariusza Błaszczaka, który z kolei zastąpił Antoniego Macierewicza na stanowisku szefa MON.

    11 stycznia szefem gabinetu politycznego nowego szefa MON został Łukasz Kudlicki, a Andrzej P. Jarema nowym dyrektorem generalnym. Wcześniej obaj pełnili te funkcje w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.

    Po zmianach w resorcie obrony funkcję rzeczniczki prasowej MON przestała też pełnić płk Anna Pęzioł-Wójtowicz.

    --------------------------------------------
    Antoni Macierewicz pozwie Onet.pl za kłamstwa nt. rzekomego szantażu jakiego były szef MON miał się dopuścić względem Mateusza Morawieckiego i jego ojca Kornela Morawieckiego.

    Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej” napisał, że dymisja Antoniego Macierewicza została poprzedzona „próbą gry aktami komunistycznych służb specjalnych”.

    Odejście Antoniego Macierewicza poprzedziła próba gry aktami komunistycznych służb specjalnych, mająca obciążyć Mateusza Morawieckiego i jego ojca Kornela

    — przekonywał w swoim tekście Czuchnowski.

    Jak widzimy w fragmencie tekstu, Czuchnowski nie stwierdził, że to Antoni Macierewicz stał za tymi rzekomymi wydarzeniami. Nie przeszkodziło to portalowi Onet.pl zasugerować wprost, że zrobił to właśnie były szef MON.

    „Gazeta Wyborcza”: Macierewicz próbował szantażować Morawieckiego

    — brzmiał tytuł na portalu Onet.pl.Do sprawy odniósł się sam Antoni Macierewicz na Twitterze.

    Potwierdzam! Konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte w odpowiedzi na te absurdalne kłamstwa

    — napisał były szef MON na Twitterze.
    https://wpolityce.pl/polityka/377532-antoni-macierewicz-pozwie-onetpl-ko...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    209. No i Blumsztajn się doigrał!

    Seweryn Blumsztajn dziennikarz
    „Gazety Wyborczej” w TVN24 snuł teorie o tym, że Antoni Macierewicz tuż
    przed dymisją rozpoczął "grę teczkami". Macierewicz przed dymisją zaczął grać teczkami, wyjął teczki na
    Morawieckiego – powiedział dziennikarz "Wyborczej". Gdy był pytany przez
    Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego "Do Rzeczy" skąd ma taką wiedzę
    odpowiedział – z "Gazety Wyborczej".

    Na te "rewelacje" szybko zareagował Antoni Macierewicz. – W związku z
    oszczerczą wypowiedzią Seweryna Blumsztajna, kieruję sprawę na drogę
    sądową – napisał na Twitterze były minister.

    Teraz wątpliwości Blumsztajna rozstrzygnie sąd. 

    11 stycznia 2018 AntoniMacierewicz został powołany przez swojego
    następcę, Mariusza Błaszczaka, na przewodniczącego Podkomisji ds.
    Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem (podkomisji
    powołanej przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa
    Państwowego).

    Blumsztajn obnażył kulisy ataku "GW" na Macierewicza. Wiedzę o "graniu teczkami" przez byłego…

    Seweryn Blumsztajn z „Gazety Wyborczej” przyznał w „Loży prasowej” w TVN24,
    że wiedzę o rewelacjach na temat rzekomego „grania teczkami przez
    ministra Antoniego Macierewicza przed dymisją” miał
    z …”Gazety Wyborczej”.

    Macierewicz przed dymisją zaczął grać teczkami, wyjął teczki na Morawieckiego

    —stwierdził Seweryn Blumsztajn.

    Na pytanie Pawła Lisickiego z „Do Rzeczy” skąd ma taką wiedzę, odparł:

    Z „Gazety Wyborczej”

    —powiedział Blumsztajn.Gazeta Wyborcza” chciała skompromitować byłego szefa MON
    Antoniego Macierewicza, a  po raz kolejny sama się ośmieszyła.
    Rozbrajająca szczerość Seweryna Blumsztajna obnażyła jedynie faktyczne
    intencje redakcji z Czerskiej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    210. Łapiński: będą kolejne

    Łapiński: będą kolejne spotkania prezydenta, kierownictwa MON i szefostwa BBN

    Będą
    kolejne spotkania prezydenta Andrzeja Dudy, kierownictwa MON i szefostwa BBN - powiedział w środę rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Jak dodał, sądzi, że wszystkie te kwestie, które w jakiś sposób do tej pory nie były załatwione, będą wyjaśniane. Jak dodał, myśli, że "współpraca będzie dobra i uda się dograć te kwestie takie strategiczne, czyli np. dogadać kwestie jak ma wyglądać system kierowania i dowodzenia armią".
    Dopytywany, czy planowane są już jakieś konkretne rozmowy w tej sprawie Łapiński odparł: "Myślę, że w najbliższym czasie będzie dyskusja o tych tematach i o innych"

    Dziś CBA zatrzymała 8 osób
    podejrzanych o przestępstwa. – Jest to bardzo ciekawa sprawa prowadzona
    przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach na podstaw

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    211. Minister Koordynator Służb


    Minister Koordynator Służb Specjalnych: Decyzja ws. odwołania gen. Kraszewskiego zapadnie w ciągu kilku tygodni

    "Urzędnicy, którzy są odpowiedzialni za rozpatrzenie tego odwołania pracują nad materiałami, które przesłało SKW".



    Aleksander Ścios 

    Tłumacząc komunikat @BBN_PL
    na język polski: "zmiany w systemie kierowania i dowodzenia",oznaczają
    system w/g koncepcji"komorowszczyzny",zaś "usprawnienie polityki
    kadrowej w WP" to zapowiedź powrotu "trepów" LWP


    Aleksander Ścios 

    Lokator Pałacu przyjął"zrekonstruowane"szefostwo MON.Nie ma wątpliwości,że wszelkie"sporne kwestie"zostaną roztrzygnięte wg.dyspozycji Pałacu.
    Życzeniu Siemoniaka-"więcej Andrzeja Dudy,mniej Antoniego Macierewicza” stało się zadość -

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    212. Pilne zmiany w systemie


    Pilne zmiany w systemie kierowania i dowodzenia siłami
    zbrojnymi, prace nad nową strategią bezpieczeństwa i usprawnienie
    polityki kadrowej to ustalenia ze spotkania prezydenta z kierownictwem
    MON - poinformowały BBN i resort obrony.

    Jak podały we wspólnym komunikacie prezydenckie BBN i MON po
    spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z ministrem obrony Mariuszem
    Błaszczakiem, "w czasie dyskusji o funkcjonowaniu Sił Zbrojnych RP,
    szczególnie w kontekście sprawowanego przez Prezydenta RP
    zwierzchnictwa, zadeklarowano przeprowadzenie pilnych zmian w systemie
    kierowania i dowodzenia".

    "Ustalono także, że w najbliższym czasie podjęte zostaną działania
    mające na celu usprawnienie polityki kadrowej w Wojsku Polskim" -
    poinformowały BBN i MON. Podjęto też decyzję o uruchomieniu prac nad
    nową Strategią Bezpieczeństwa Narodowego RP, "realizowanych we
    współpracy strony prezydenckiej oraz rządowej".

    W spotkaniu uczestniczyli sekretarze stanu w MON Sebastian Chwałek i
    Tomasz Zdzikot, podsekretarze stanu w ministerstwie obrony Marek
    Łapiński i Tomasz Szatkowski oraz szef BBN Paweł Soloch wraz z zastępcą
    Dariuszem Gwizdałą.

    Jak mówił PAP przed poniedziałkowymi rozmowami szef BBN, między
    ośrodkiem prezydenckim i MON odbyły się już robocze spotkania;
    poniedziałkowa wizyta w BBN miała być także okazją do przedstawienia
    zwierzchnikowi sił zbrojnych nowo powołanych wiceministrów. Soloch
    podkreślał dobry klimat kontaktów między kancelarią prezydenta i
    resortem obrony.

    Błaszczak objął stanowisko ministra obrony 9 stycznia, zastępując
    Antoniego Macierewicza. Wcześniej między ośrodkiem prezydenckim a MON
    zarysowały się rozbieżności w poglądach na przyszły system kierowania i
    dowodzenia siłami zbrojnymi. Zmiana wprowadzonej w 2014 r. struktury z
    dwoma głównymi dowództwami - generalnym i operacyjnym - i Sztabem
    Generalnym w roli naczelnego organu planowania, była jedną z pierwszych
    zapowiedzi Macierewicza po objęciu przezeń stanowiska szefa MON.

    Ośrodek prezydencki i resort obrony były zgodne w kwestii
    przywrócenia odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, różnice
    dotyczyły natomiast prerogatyw prezydenta i samej struktury dowódczej.
    Koncepcja MON nie przewidywała - uznanego przez BBN za niezbędne -
    połączonego dowództwa, koordynującego działania wojsk lądowych,
    powietrznych, specjalnych, marynarki i obrony terytorialnej. Resort
    obrony opowiadał się zarazem za powołaniem inspektoratu szkolenia i
    dowodzenia, którego szefa mianowałby minister obrony, podczas gdy
    dowódców rodzajów sił zbrojnych mianuje prezydent.

    Brak uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia
    armią były powodem odłożenia nominacji generalskich 15 sierpnia i 11
    listopada 2017 r.

    autor: fratria/screen tvp info/twitter

    Antoni Macierewicz dosadnie komentuje okładkę "Wprost": "Na szczycie szklanej góry, jest Wprost z mądrościami dwiema i tylko...…

    "Uczone są łososie W pomidorowym sosie I tresowane szczury Na
    szczycie szklanej góry, Jest #Wprost z mądrościami dwiema I tylko…
    prawdy nie ma".


    Kulisy upadku Macierewicza. Jak Kaczyński stracił zaufanie do szefa MON i dlaczego Morawiecki nie chciał go w rządzie” - krzyczy tytuł z okładki „Wprost”.

    Odpowiedział na to sam Antoni Macierewicz, posługując się fragmentem wiersza Jana Brzechwy „Na wyspach Bergamutach”.

    Prezydent o dymisji Macierewicza: Taka była wola większości parlamentarnej

    Rządowi
    Beaty Szydło nie wszystko udało się zrobić; było też pewne zmęczenie,
    znużenie - powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. Wierzę, że
    rekonstrukcja usprawni działanie rządu i przyniesie "jeszcze bardziej
    eksperckie podejście" do spraw, które muszą być załatwione - dodał.

    Ale konflikt właśnie w tej sferze obronności między minionym
    ministrem a Panem Prezydentem był dość wyraźny. Pan był zresztą
    oskarżany przez zwolenników ministra Macierewicza o to, że doprowadził
    do jego dymisji. Czy to prawda?

     

    Przede wszystkim obaj realizowaliśmy program, z którym szliśmy do
    wyborów: ja do wyborów prezydenckich, pan minister – do parlamentarnych.
    Ten program był realizowany. Oczywiście można się spierać, czy ten
    program był realizowany wystarczająco szybko; czy program był
    realizowany w szczegółach we właściwy sposób ‒ mówimy tu choćby o
    powołaniu Obrony Terytorialnej. Tu absolutnie wspierałem pana ministra
    Macierewicza, bo rzeczywiście ta nowa formacja, jaką jest Obrona
    Terytorialna ‒ a w związku z tym zmierzanie ku zwiększeniu liczebności
    polskiej armii ‒ była potrzebna, i co do tego jestem przekonany. Można
    dyskutować o rozwiązaniach szczegółowych: czy nie przyjąć jakichś innych
    rozwiązań, większych zachęt do tego, by przede wszystkim młodzi ludzie
    chcieli się zgłaszać do podstawowego przeszkolenia wojskowego i żeby
    mogli właśnie te funkcje obronne, wojskowe także realizować. No bo
    dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, że właściwie jedno pokolenie
    nie odbyło żadnego przeszkolenia wojskowego. To się skończyło w
    momencie, gdy kończyłem liceum – bo właściwie wtedy osoby wykształcone
    przestały iść do wojska, przestano je brać do wojska. I nawet takie
    krótkie szkolenie, które było prowadzone dla osób po studiach,
    obejmowało właściwie szczątkową liczbę osób. A potem w ogóle
    zrezygnowano z poboru i powszechnej służby wojskowej na rzecz zawodowej
    służby wojskowej ‒ i dzisiaj mamy tak naprawdę malutką armię jak na
    wielkość polskiego państwa. To wymaga odbudowy. Armia wymaga, po
    pierwsze unowocześnienia, jeżeli chodzi o wyposażenie, a po drugie
    wymaga jednak zwiększenia liczebności.

     

    Wszyscy się zgadzają co do tego, ale Pan Prezydent nie odpowiedział na moje pytanie…

     

    Mieliśmy również różne kwestie, co do których rzeczywiście nie było
    między nami jednomyślności. Natomiast jeśli chodzi o samo odwołanie –
    odbyło się ono zgodnie z obowiązującymi przepisami: Pan Premier do mnie,
    jako Prezydenta, złożył wniosek o dymisję, ja ten wniosek przyjąłem i
    dymisji Pana Ministra rzeczywiście dokonałem na wniosek Pana Premiera.
    Ale rozumiem, że to był wniosek, który wynikał z tego, że taka była wola
    większości parlamentarnej.

     

    Właśnie – teraz mamy nowego premiera, rząd po rekonstrukcji.
    Jak Pan to ocenia? I dlaczego właściwie została przeprowadzona
    rekonstrukcja rządu i zmiana premiera?

     

    Poprzedni rząd dokonał wielu bardzo dobrych działań związanych z
    realizacją wspomnianego programu. Można wymieniać: wprowadzenie
    najniższej stawki godzinowej, znaczące podwyższenie stawki minimalnej.
    Przypomnę: płaca minimalna została podwyższona bardziej, niż oczekiwały
    tego związki zawodowe w Radzie Dialogu Społecznego. Więc to nawet dla
    związków zawodowych było zaskoczenie, że rząd pani premier Szydło
    zdecydował się na tak daleko idące podwyższenie płacy minimalnej. No i
    przede wszystkim oczywiście Program 500+, który zmienił życie wielu
    polskich rodzin posiadających dzieci, stając się w pewnym sensie kołem
    zamachowym gospodarki. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że byłem wczoraj w
    Zakopanem ‒ mieliśmy konkurs skoków narciarskich w ramach Pucharu
    Świata, uczestniczyłem także w zawodach charytatywnych, gdzie wspierano
    dzieci z niepełnosprawnością, przede wszystkim niepełnosprawnością
    umysłową ‒ i rozmawiałem w związku z tym z mieszkańcami Zakopanego.
    Mówili, że teraz ruch turystyczny znacząco się zwiększył, widać, że
    ludzie mają pieniądze, że w tej chwili dużo więcej ludzi przejeżdża z
    dziećmi chociaż na kilka dni, żeby wypocząć, żeby dzieciom coś pokazać,
    pokazać polskie góry. To jest przecież to, o co nam chodziło. Tego
    właśnie chcieliśmy. To jest otwarcie dzieci na możliwości wypoczynku, to
    jest otwarcie przestrzeni dla dzieci na możliwość poznania kraju, a
    bardzo często także możliwość wyjazdu zagranicznego z rodzicami. Mnie to
    ogromnie cieszy i uważam to za wspaniałe osiągnięcie rządu. Natomiast
    nie wszystko udało się zrobić. Było też pewne zmęczenie, znużenie ‒
    przynajmniej ja tak rozumiem to, co mi przekazywano ze strony większości
    parlamentarnej, ze strony rządu. Zdecydowano się na zmiany, które miały
    usprawnić funkcjonowanie rządu, w niektórych momentach przyspieszyć
    działanie, miały przynieść jeszcze bardziej eksperckie podejście do
    ważnych spraw, które uważamy, że muszą być jeszcze załatwione ‒ i
    wierzę, że tak właśnie będzie.

     

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    213. Prezes PiS o dymisji

    Prezes PiS o dymisji Macierewicza: "Decyzja nie była prosta, ale nie było innego wyjścia. Nie jest tajemnicą, że były naciski prezydenta"
    https://wpolityce.pl/polityka/379087-prezes-pis-o-dymisji-macierewicza-d...
    Nastawiamy się na długi marsz; aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu przeszłości, potrzeba nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji - mówi prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „GP”. Przyznaje, że były naciski ze strony prezydenta Andrzeja Dudy na dymisję Antoniego Macierewicza.Kaczyński w wywiadzie, który ma się ukazać w środowym wydaniu „Gazety Polskiej”, był pytany, jak ocenia szansę na samodzielne rządy po wyborach w 2019 roku. Prezes PiS wyraził przekonanie, że PiS może raz jeszcze otrzymać kredyt zaufania od Polaków i po 2019 roku rozpocząć kolejny etap zmieniania Polski.

    Obszarów, które trzeba w naszej rzeczywistości nie tylko zmodernizować, lecz wręcz przeorać, jest tyle, że aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu przeszłości, przyjazny obywatelom, potrzeba nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji. Zatem nastawiamy się na długi marsz i to on jest naszym celem

    — mówi prezes PiS.

    Pytany o kulisy zmian w rządzie, w tym o odwołanie Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON, a także o naciski ze strony prezydenta Andrzeja Dudy w tej spawie, odparł, że „dla nikogo nie jest tajemnicą, iż one były, i to bardzo intensywne”.

    Naprawdę nie było innego wyjścia. Dla skutecznej realizacji naszego projektu politycznego tak trzeba było postąpić, choć dla nikogo z nas - mogę powiedzieć, że szczególnie dla mnie - ta decyzja nie była prosta. Znam Antoniego od 40 lat. Raz współpracowaliśmy, innym razem działaliśmy równolegle, ale byliśmy w bardziej lub mniej intensywnym kontakcie. Tak niestety ułożyły się teraz sprawy, że mimo sentymentu, zasług, trzeba było postąpić tak, jak postąpiliśmy

    — powiedział Kaczyński.

    Kaczyński przyznał też, że miał nadzieję, iż resortem spraw zagranicznych pokieruje inna osoba niż Jacek Czaputowicz.

    Niestety, niemal w ostatniej chwili wycofała się z pełnienia tej misji. Z tego punktu widzenia kandydatura pana ministra Czaputowicza jest pewnym eksperymentem, ale wierzę, że udanym

    — powiedział.

    Dopytywany zaznaczył, że nie może zadeklarować, że obecny skład rządu pozostanie do wyborów parlamentarnych.

    Różne rzeczy mogą się wydarzyć, o których dziś nawet nie myślimy. Mogę jednak powiedzieć, iż nie jestem zwolennikiem częstej wymiany ministrów. Bo oczywiście pozycja premiera jest niepodważalna. Ten skład ma za zadanie doprowadzić do wygrania wyborów w 2019 roku. Ma uruchomić projekty, które nam w tym pomogą, i ciężko pracować wszystkimi siłami podczas kampanii wyborczej

    — powiedział Kaczyński.

    Jak zaznaczył, jeśli PiS ma utrzymać władzę przez więcej niż jedną czy dwie kadencje, to warunkiem niezbędnym do osiągnięcia tego celu jest jedność oraz „radykalne eliminowanie patologii”.

    I determinacji w tej sprawie nam nie zabraknie

    — zapewnił.

    W tym kontekście przyznał, że „jak najgorzej” odebrał wynik głosowania w Senacie w sprawie senatora Stanisława Koguta. 19 stycznia Izba nie wyraziła zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie senatora PiS, o co wnioskowała prokuratura

    Senatorowie, którzy nie poparli wniosku prokuratury, zachowali się tak, jakby nie rozumieli, w jakiej są partii. Ich działanie jest szkodliwe, nieracjonalne i na pewno będzie miało wpływ zarówno na sondaże, jak i wzmocnienie dyskusji na temat celowości utrzymania izby wyższej

    — powiedział Kaczyński.

    Poza tym - kontynuował prezes PiS - „zaprzeczyli oni celowi immunitetu, który jest przecież nie po to, by chronić kolegę, lecz by zapewnić swobodę działania politycznego, chronić posłów czy senatorów przed zemstą jakichś lokalnych klik, mających przełożenie choćby na sądy czy prokuraturę”.

    Senatorowie poszli drogą źle rozumianego koleżeństwa, wkroczyli w przestrzeń bardzo szkodliwej lojalności korporacyjnej

    — powiedział.

    Lider PiS był też pytany czy celem rekonstrukcji rządu było „przesunięcie się PiS do centrum”.

    Celem rekonstrukcji nie jest żadne przesunięcie do środka. Cały ten marsz do środka to jest taki mit, który funkcjonuje w naszej publicystyce, przynajmniej jej części - także prawicowej, a który ma się nijak do rzeczywistości

    — powiedział Kaczyński.

    Zaznaczył, że podziały na polskiej scenie politycznej są znacznie bardziej skomplikowane niż podział na lewicę, prawicę i centrum; „dotyczą realnych interesów poszczególnych grup oraz ich identyfikacji ideologicznej”.

    Zmiany w rządzie miały dwa cele: zdynamizowanie procesu dokonywania zmian w Polsce, a po drugie wygranie nadchodzących wyborów. I to już tych pierwszych, czyli samorządowych

    — wyjaśnił prezes PiS.

    Zaznaczył, że będzie to „zadanie arcytrudne”, szczególnie w dużych miastach. Podkreślił, że PiS jest jednak w w tej kwestii zdeterminowane, bo „z przychylnymi dobrej zmianie samorządowcami reformowanie Polski, rozbijanie postkomunistycznych klik, kast byłoby znacznie skuteczniejsze”.


    Prezes PiS o dymisji Macierewicza: "Decyzja nie była prosta,
    ale nie było innego wyjścia. Nie jest tajemnicą, że były naciski
    prezydenta

    "Dla skutecznej realizacji naszego projektu politycznego tak trzeba było postąpić".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    214. BBN i MON: ruszają prace

    BBN i MON: ruszają prace zespołu ds. zmian w systemie dowodzenia

    Ruszają
    prace zespołu, który opracuje zmiany w systemie kierowania i dowodzenia
    siłami zbrojnymi; zmiany będą dokonywane w ścisłej współpracy strony
    prezydenckiej i rządowej – zapowiedziały w piątek BBN i MON.

    W skład zespołu wejdą przedstawiciele MON, w tym Sztabu
    Generalnego WP, oraz BBN. "Zmiana struktury będzie realizowana w ścisłej
    współpracy strony prezydenckiej i rządowej. Wprowadzane zmiany
    dostosują system dowódczy do realnych potrzeb oraz zadań stojących przed
    polskimi siłami zbrojnymi" – zapewniły BBN i resort obrony.

    Wprowadzenie pilnych zmian w systemie kierowania i
    dowodzenia zostało zapowiedziane po poniedziałkowym spotkaniu prezydenta
    z ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem i jego zastępcami.

    Zapowiadając spotkanie szef BBN Paweł Soloch podkreślał
    dobry klimat między Kancelarią Prezydenta i MON i to, że obu ośrodkom
    udało się uzgodnić niektóre punkty, np. rolę szefa Sztabu Generalnego w
    przyszłym systemie.

    Błaszczak objął stanowisko ministra
    obrony 9 stycznia, zastępując Antoniego Macierewicza. Wcześniej między
    ośrodkiem prezydenckim a MON zarysowały się rozbieżności w poglądach na
    przyszły system kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi.

    Zmiana wprowadzonej w 2014 r. struktury z dwoma głównymi
    dowództwami - generalnym i operacyjnym - i Sztabem Generalnym w roli
    naczelnego organu planowania, była jedną z pierwszych zapowiedzi
    Macierewicza po objęciu przez niego stanowiska szefa MON.

    Ośrodek prezydencki i resort obrony były zgodne w kwestii
    przywrócenia dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, różnice
    dotyczyły natomiast prerogatyw prezydenta i samej struktury dowódczej.
    Koncepcja MON nie przewidywała połączonego dowództwa, koordynującego
    działania wojsk lądowych, powietrznych, specjalnych, marynarki i obrony
    terytorialnej. BBN uważało taki połączone dowództwo za niezbędne. Resort
    obrony opowiadał się zarazem za powołaniem inspektoratu szkolenia i
    dowodzenia, którego szefa mianowałby minister obrony, podczas gdy
    dowódców rodzajów sił zbrojnych mianuje prezydent.

    Brak uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i
    dowodzenia armią były powodem odłożenia nominacji generalskich 15
    sierpnia i 11 listopada 2017 r

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    215. Minister Błaszczak zdradza

    Polityka Ministerstwa Obrony
    Narodowej nie ulegnie zmianie, zapewnił o tym Mariusz Błaszczak. –
    Program „Wisła” jest jednym z priorytetów ministerstwa obrony
    Nie mogło zabraknąć tematu systemu dowodzenia armią. – Podzielam pogląd
    mojego poprzednika, jak też Biura Bezpieczeństwa Narodowego, że obecny
    system kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi wymaga zmiany.
    Określone
    w nim kompetencje dla poszczególnych organów dowodzenia nie są
    optymalne. Obecnie z moimi współpracownikami analizujemy różne
    rozwiązania. Najważniejsze jest to, by system kierowania i dowodzenia
    był optymalny dla funkcjonowania Wojska Polskiego – zakończył
    Błaszczak.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    216. 14 kandydatów na awanse


    14 kandydatów na awanse generalskie. Soloch: To w większości oficerowie pełniący stanowiska dowódcze

    "Pewne nazwiska, dotyczące np. najwyższych dowódców powtarzają się z propozycjami Antoniego Macierewicza".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    217. machniom?

    Szef BBN o awansach generalskich: To krok w kierunku wzmocnienia sił zbrojnych

    To jest krok w kierunku wzmocnienia sił zbrojnych, to porządkuje
    strukturę wojska - powiedział dzisiaj szef Biura Bezpieczeństwa
    Narodowego Paweł Soloch, odnosząc się do nominacji na stopnie
    generalskie.

    Szef BBN dla „RZ”: Przyszły generał powinien mieć doświadczenie

    Zdecydowanie jestem za tym, aby ścieżka kariery wojskowej była
    jasna, kadra wojskowa była odmładzana, ale oczywiście posiadała
    odpowiednie doświadczenie. Przyszły generał powinien mieć doświadczenie
    dowódcze oraz sztabowe - mówi Szef BBN Paweł Soloch. 

    Jest decyzja w sprawie generała Kraszewskiego. Dokument czeka tylko na podpis Mariusza Kamińskiego

    Koniec
    problemów generała Jarosława Kraszewskiego. Jak donosi RMF FM, minister
    Mariusz Kamiński zdecydował o przywróceniu współpracownikowi prezydenta
    dostępu do tajnych danych.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    218. Czerska i okolice

    Jacek Gądek
    01.03.2018
    Prezydent Andrzej Duda zaliczy dzisiejszy dzień do bardzo udanych. Nie dość, że pokazał się jako zwierzchnik armii, to jeszcze - póki co to nieoficjalnie doniesienie - odzyskał najważniejszego doradcę ds. wojska. A na koniec subtelnie wbił szpilki w Antoniego Macierewicza.

    Uśmiech nie opuszczał głowy państwa, ale i ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Zwłaszcza przy nominacji dla gen. Leszka Surawskiego - od dziś już czterogwiazdkowego, najwyższego stopniem polskiego generała. Wcześniej jego awans blokował Macierewicz.

    U schyłku rządów byłego ministra w wojsku i polityce obronnej istniał gigantyczny deficyt zaufania. Nikt z Pałacu nie wierzył nikomu z ekipy Macierewicza. I vice versa.

    Dziś prezydent bardzo mocno podkreślił tę miękką wartość. - Gratuluję zaufania, bo te awanse oznaczają zaufanie ze strony ministra Mariusza Błaszczaka i z mojej strony - podkreślił Andrzej Duda mówiąc do awansowanych 14 generałów. Dzisiejsze nominacje to jak "gruba kreska", którą prezydent i nowy minister oddzielają to, co było, od tego, co sami teraz tworzą. A byłemu ministrowi pozostał już tylko pałacyk przy ul. Klonowej, gdzie ze swoją Podkomisją Smoleńską pisze raport na rocznicę 10 kwietnia.

    Dziś nieoficjalnie RMF FM podało, że decyzja o przyznaniu na powrót gen. Jarosławowi Kraszewskiemu dostępu do tajnych informacji czeka już tylko na podpis ministra-koordynatora służb specjalnych. Kraszewski to najbardziej zaufany doradca prezydenta ds. wojska - o niego przez ponad pół roku Duda toczył batalię z Macierewiczem i ostatecznie wygrał. Nowe otwarcie w relacjach Pałacu Prezydenckiego z MON-em stało się zatem faktem.

    W swoim krótkim przemówieniu Andrzej Duda wymienił z nazwiska ministra Błaszczaka. Nie mówił o kontynuacji. Nie mówił o zasługach jego poprzednika. I to mimo, że wojsko wybitnie potrzebuje ciągłości. Żadnego słownego ukłonu wobec Macierewicza nie było.

    Nawet jeśli nie taka była intencja Dudy, to i tak subtelnie wbił szpilkę poprzedniemu ministrowi obrony. Jak?

    Podkreślił, że na nowych generałach będzie spoczywać odpowiedzialność za dwie najważniejsze sprawy dla armii: wielką reformę dowodzenia armią oraz gigantyczne inwestycje w nowe uzbrojenie. Macierewicz tymczasem zakazywał generałom kontaktów z prezydentem, choć i tak dochodziło do nieoficjalnych rozmów - za plecami ministra. Sytuacja była absurdalna, bo generałowie nie mogli rozmawiać z konstytucyjnym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych.

    Duda podczas dzisiejszych nominacji podkreślał więc, że awansowani generałowie jako dowódcy i eksperci "będą służyli radą zarówno panu ministrowi (...) jak i prezydentowi". To wyraźna zmiana: Macierewicz kneblował generałów, a teraz Duda i Błaszczak deklarują, że chcą ich rad. Z czasem będzie można ocenić szczerość tej deklaracji. Pewne jednak jest, że skoro ani prezydent, ani tym bardziej minister nie znają się na armii, to powinni liczyć na generałów, którym dają awanse.

    Wróćmy do dwóch głównych zadań dot. armii. Za rządów Macierewicza w MON oba utknęły. Pałac i minister spierali się o reformę dowodzenia i kierowania wojskiem - teraz są już jednak sygnały o zbliżeniu stanowisk. Podobnie sprawa zbrojeń: negocjacje kontraktu za zakup od USA systemu Patriot są na finiszu - w tym oczywiście jest też zasługa poprzedniego kierownictwa MON, ale akurat nie Macierewicza tylko wiceministra Bartosza Kownackiego.

    Inną palącą sprawą jeśli chodzi o modernizację, są śmigłowce. Kolejne deklaracje Macierewicza o ich zakupie budziły już tylko uśmiech politowania. Sam Andrzej Duda wcześniej mówił tu wprost o nieudolności Macierewicza.

    Słowa prezydenta o potrzebie armii "dobrze wyszkolonej i zdyscyplinowanej, o wysokim morale" można uznać za przytyk do wciąż lichych Wojsk Obrony Terytorialnej. A także do obniżenia przez Macierewicza zdolności wojsk operacyjnych, które są dla państwa wyjątkowo cenne.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,23087639,andrzej-duda-su...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    219. !

    Piotr Bączek: "Jest dla mnie chichotem historii, że gen.Kraszewskiemu przywrócono poświadczenie akurat dzisiaj, akurat w ten dzień uhonorowania żołnierzy wyklętych". Ta sprawa „ma drugie, a nawet trzecie dno" 



    https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/piotr-baczek-komentuje-decyzje-w-sprawie-gen-kraszewskiego/vf5y54d

    avatar użytkownika Maryla

    220. @kazef

    mam podobne odczucie. Widać trzeba było spłacić dług . Tylko gdzie tu Polska?
    A jakie wielkie słowa padały.......po prostu wstyd.

    W dniu 1 marca 2018 roku
    zakończyło się postępowanie odwoławcze dotyczące decyzji o cofnięciu
    poświadczenia bezpieczeństwa osobowego gen. Jarosławowi Kraszewsk ...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    221. Macierewicz: Jeżeli Wojsko


    Macierewicz: Jeżeli Wojsko Polskie ma być naprawdę polskie, to
    nie może być w nim ludzi związanych z systemem komunistycznym. WIDEO

    "Trzeba się dzisiaj pochylić nad polityką, jaką prowadzimy w
    aspekcie utrzymania niepodległości Polski" - podkreślił Antoni
    Macierewicz.


    Podkreślił, że tzw. ustawa degradacyjna nie może ograniczyć się do najbardziej znanych osób.

    Były szef MON
    w cotygodniowym felietonie „Głos Polski” w Radiu Maryja i Telewizji
    Trwam, w związku z obchodzonym Dniem Żołnierzy Wyklętych podkreślił,
    że obowiązkiem jest wcielanie w życie ich ideałów i wartości, budowanie
    Polski, jaka wynikała z ich marzeń i dążeń.

    Trzeba
    się dzisiaj pochylić nad polityką, jaką prowadzimy w aspekcie utrzymania
    niepodległości Polski. Musimy zastanowić się, które z naszych działań
    i czyje z działań służą niepodległości Polski, a które im nie służą.
    To jest nasz najważniejszy obowiązek wobec żołnierzy niezłomnych. Dobrze
    się dzieje, że wracają na sztandary wojskowe i wracają - mam nadzieję
    prędzej czy później - do kart historii. Ale oni nie potrzebują tylko
    odświętnych przemówień, ich pamięć potrzebuje obecności tego,
    za co walczyli, po co walczyli i dlaczego poświęcali swoje życie
    w naszej codziennej rzeczywistości

    —wskazał wiceprezes PiS.

    Macierewicz
    zaznaczył, że zastanawia się, jaki będzie kształt ustawy, która
    zobowiązuje władze państwowe do odsunięcia i zdegradowania ludzi, którzy
    nosili polskie mundury i tytuły oficerskie, a którzy na nie nigdy
    nie zasłużyli.

    Trzeba się zastanowić, czy
    rzeczywiście można pozostawić ludzi, którzy całe swoje życie poświęcili
    walce przeciwko Polsce, przeciwko Polakom, którzy cały swój wysiłek
    skierowali na zniszczenie samej idei polskości, czy można im pozostawić
    tytuły oficerskie, tytuły generalskie? Czy rzeczywiście jest tak,
    że można to ograniczyć do nielicznego grona tych najbardziej znanych?
    To dobrze, że pan Kiszczak czy Jaruzelski - jak mówiłem przed rokiem -
    nigdy już nie będą mogli być przywoływani jako generałowie polscy. Tak
    powinno być, bo nie byli generałami polskimi

    —mówił b. minister.

    Macierewicz dodał, że „nie można jednak pozostać tylko przy symbolicznym rozwiązaniu tej sprawy”.

    Jeżeli
    Wojsko Polskie ma być naprawdę wojskiem polskim, to musi być wojskiem,
    w którym nie będzie ludzi związanych z systemem komunistycznym. Musimy
    się wreszcie pozbyć tego bagażu, który wciąż nad nami dominuje i który
    wciąż deprawuje kształt polskiego życia codziennego. To jest także
    nasz obowiązek

    —podkreślił.

    Rada Ministrów
    w czwartek przyjęła projekt tzw. ustawy degradacyjnej - nowelizacji
    ustawy o powszechnym obowiązku obrony, który przewiduje możliwość
    pozbawiania stopni wojskowych - również pośmiertnie - żołnierzy w stanie
    spoczynku, którzy byli członkami m.in. WRON, KBW, pełnili służbę w organach bezpieczeństwa państwa wymienionych w ustawie lustracyjnej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    222. Macierewicz: Z jednej strony

    Zakończyło się postępowanie
    odwoławcze dotyczące decyzji o cofnięciu poświadczenia bezpieczeństwa
    osobowego gen. Jarosławowi Kraszewskiemu. Fakty są bezsporne - mam więc pełne zaufanie w tej sprawie do Ministra
    Piotra Bączka i Służby Kontrwywiadu Wojskowego – ocenia w rozmowie z
    Mateuszem Kosińskim Antoni Macierewicz, były szef MON, szef komisji ds.
    ponownego zbadania katastrofy w Smoleńsku.

    TelewizjaRepublika.pl: Z czego może wynikać odmienne zdanie
    Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ministra koordynatora służb specjalnych
    w sprawie poświadczenia bezpieczeństwa gen. Kraszewskiego?

    Antoni Macierewicz: Proszę mnie nie namawiać, bym
    wchodził w czyjąś skórę... Moja wiedza na ten temat pozwala mi ocenić,
    że z jednej strony była decyzja merytoryczna – ta podjęta przez SKW, a z
    drugiej strony jest decyzja na szczeblu politycznym, która kieruje się
    innymi regułami.

    A czy ta zmiana decyzji mogła wyniknąć z tego, że w toku
    badań prowadzonych przez ministra koordynatora pewne wątpliwości zostały
    rozwiane?

    Fakty są bezsporne - mam więc pełne zaufanie w tej sprawie do Ministra Piotra Bączka i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

    Czy nie zaszkodziła w pewnym momencie nadmierna medialność
    tematu? Część mediów doszukiwała się w sprawie gen. Kraszewskiego wątków
    konfliktu politycznego i to było podkreślane…

    Sytuacja w mediach rzeczywiście jest szczególna. Z jednej strony są
    ludzie, którzy mówią nieprawdę i mają pewność, że nie poniosą za to
    żadnej odpowiedzialności. Z drugiej - są ludzie, którzy szanują
    tajemnice państwową i w związku z tym nie mogą ujawniać faktografii,
    która była źródłem takiej a nie innej decyzji. Przecież wielokrotnie
    słyszeliśmy, że SKW podjęła taką decyzję, bo ktoś komuś dał w prezencie
    butelkę wódki, albo, że ktoś jeździł motocyklem. To socjotechnika, którą
    pamiętam jeszcze z czasów, gdy dezawuowano moje działania w związku z
    lustracją w 1992 roku czy później, gdy publikowałem raport ws. WSI.
    Wtedy media były pełne kłamstw, fantazjowano i bagatelizowano
    rzeczywistość także w kwestiach zasadniczych dla bezpieczeństwa państwa.
    Bo ludzie, którzy to robili wiedzieli, że są bezkarni, a ci, których
    oskarżano - mają zamknięte usta. Po trzydziestu blisko latach okazało
    się, że tzw. lista Macierewicza była całkowicie prawdziwa włącznie z
    nazwiskami budzącymi wówczas najżywsze emocje i oskarżenia wobec mnie,
    n.p. Lecha Wałęsy. Oczywiście, nikt nie raczył mnie przeprosić za
    trzydzieści lat wylewania na mnie i moją rodzinę pomyj. I co ważniejsze -
    straty dla Państwa i Polaków ukrywania przez lata prawdy są już nie do
    odrobienia...

    A czy procedura przyznawania i odbierania poświadczenia
    bezpieczeństwa w tej chwili działa bez zarzutów? Czy może należałoby w
    tej procedurze dokonać pewnych zmian?

    W zakresie, z którym tu mamy do czynienia, ustawa jest całkowicie
    jasna, a SKW dopełniła wszystkich swoich obowiązków. Tak więc, to nie
    jest problem przepisów. To zupełnie inny problem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    223. Prezydent Duda wraz z szefem


    Prezydent Duda wraz z szefem MON odbył wizytę w Sztabie Generalnym WP. Rozmawiano m.in. o…

    "Chcemy przywrócenia dowódczej roli szefa Sztabu Generalnego. W tym kontekście prezydent zapoznał s

    Jak już wiadomo, chcemy przywrócenia dowódczej roli
    szefa Sztabu Generalnego. W tym kontekście prezydent zapoznał się
    z prowadzonymi w Sztabie pracami

    —powiedział Soloch. Przypomniał, że nad konkretnymi propozycjami cały czas pracuje wspólny zespół złożony z przedstawicieli MONBBN.

    Jeżeli tempo prac zostanie utrzymane, w niedługim czasie przedstawimy pierwsze konkretne rozwiązania

    —zapowiedział.

    Cały
    proces zmian chcemy rozłożyć na etapy, aby uniknąć ryzyka ewentualnego
    zakłócenia funkcjonowania sił zbrojnych. Rewolucyjne reformy nie
    służą armii

    —zaznaczył.

    Podkreślił, że „przeprowadzaniu zmian sprzyja bardzo dobra współpraca prezydenta z ministrem obrony oraz MONBBN”.

    Różnice zdań między ośrodkiem prezydenckim i MON w sprawie przyszłego systemu dowodzenia były powodem dwukrotnego odłożenia nominacji generalskich w wojsku w ubiegłym roku.

    Rozbieżności dotyczyły prerogatyw prezydenta i samych struktur. Zarówno ośrodek prezydencki, jak i MON
    zgadzały się, że należy zmienić obowiązujący od 2014 r. system - który
    wprowadził dwa główne dowództwa - generalne i operacyjne, a Sztab
    Generalny uczynił głównym ośrodkiem planowania strategicznego, ale nie
    dowodzenia - i przywrócić odrębne dowództwa rodzajów sił zbrojnych.

    BBN
    postulowało jednak utrzymanie połączonego dowództwa, mającego
    koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich
    i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Koncepcja MON
    nie przewidywała połączonego dowództwa, resort proponował powołanie
    inspektoratu szkolenia i dowodzenia, którego szef byłby mianowany przez
    ministra obrony, podczas gdy dowódców rodzajów sił zbrojnych
    mianuje prezydent.

    Na początku lutego zaczął prace zespół opracowujący zmiany w strukturze dowódczej. Jak podkreślały we wspólnym komunikacie BBNMON, zmiany zostaną dokonane w ścisłej współpracy strony prezydenckiej i rządowej. W skład zespołu weszli przedstawiciele MON, w tym Sztabu Generalnego WP, oraz BBN.

    Jak dowiedziała się PAP, w tym miesiącu ma się odbyć doroczna odprawa kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych z udziałem prezydenta.

    https://bezdekretu.blogspot.com/2017/08/prezydent-musi-byc-niczym-latarn...

    Przez ponad dwa lata nikogo nie dziwiło, że pan prezydent z rozmysłem i wielką determinacją unika tematów, które łączył wspólny mianownik - dotyczyły środowiska b.WSI lub dotykały obszaru odpowiedzialności Bronisława Komorowskiego – politycznego patrona tego środowiska.
    Otoczenie Andrzeja Dudy nigdy nie podjęło recenzji działań Belwederu w latach 2010-2015, w związku z kwestiami bezpieczeństwa narodowego, nie przeprowadzono żadnego audytu w BBN i Kancelarii Prezydenta (np. w/s dokumentów wywożonych z BBN w dniu porażki wyborczej BK), zignorowano liczne apele o wznowienie śledztwa w sprawie zabójstwa księdza Jerzego (kwestia udziału wojskowej bezpieki, podnoszona przez prok. Witkowskiego), przemilczano prośby o pośmiertne uhonorowanie gen Kuklińskiego Orderem Orła Białego oraz degradację Kiszczaka i Jaruzelskiego, utajniono Aneks do Raportu z Weryfikacji WSI, a nawet odmówiono odpowiedzi – czy tajny dokument znajduje się w posiadaniu prezydenta. Na stronie BBN nadal straszy „doktryna Komorowskiego” i tzw. Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, sporządzona przez S.Kozieja, a w wśród urzędników Biura, można znaleźć szereg postaci z czasów Komorowskiego. Gdy w czerwcu 2015, Sławomir Cenckiewicz postulował: „Obóz polityczny, który odchodzi z Kancelarii Prezydenta to obóz, który zdefiniował przeciwników politycznych jako wrogów. Analiza całego tego materiału o charakterze bardzo często operacyjnym, ten cały olbrzymi potencjał wiedzy musi zostać udźwignięty przez analityków nowego prezydenta” – nikt nie odważył się domagać od „naszego” prezydenta tak arcyważnych działań.
    W efekcie, środowisko Andrzeja Dudy nie tylko nie podjęło żadnych wyzwań, ale dokonało widowiskowego szalbierstwa, epatując wyborców tzw. „raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta”, który w miejsce poważnej analizy przynosił zbiór drugorzędnych frazesów na poziomie bilansu gminnego buchaltera.
    Nie dziwiło także to, że w działaniach prezydenta można było dostrzec intencję kontynuowania niektórych aspektów „komorowszczyzny”. Ludzi lokatora Belwederu pozostawiono w KP i w BBN, do ochrony obiektów prezydenckich zaangażowano te same firmy ochroniarskie (w tym prowadzone przez b.esbeków), przedłużono kadencję gen. Gocuła na stanowisku Szefa Sztabu Generalnego, wzorem poprzednika - ukryto Aneks do Raportu WSI i odmówiono udostępnienia dokumentu prokuraturze, wznowiono „strategiczne partnerstwo” z chińskimi komunistami, a w obszarze obronności próbowano zakonserwować układ z czasów Komorowskiego. Regułą stał się udział urzędników BBN w imprezach-dyskusjach, w których w latach ubiegłych uczestniczyli też ludzie Komorowskiego (np. organizowanych przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie, którego jednym z założycieli i wieloletnim prezesem był Komorowski).
    Już we wcześniejszych odsłonach „esbeckiego gambitu” (operacji wymierzonej w ministra obrony narodowej), można było podziwiać zdumiewającą logikę działań pana prezydenta.
    Gdy w marcu br. środowisko Andrzeja Dudy skorzystało z przekazu TVN, by nagłośnić „dyscyplinujący” list do Antoniego Macierewicza, okazało się, że na poczesnym miejscu tej korespondencji znajduje się tematyka „zaniepokojenia brakiem obsady ataszatów” w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Bułgarii czy na Ukrainie, a pan prezydent domaga się natychmiastowego „podjęcia stosownych działań w sprawie obsady stanowisk attache”.
    To zaskakujące, bo właśnie sprawa personelu ataszatów „od zawsze” leżała w centrum zainteresowania b. WSI, a na forum internetowym stowarzyszenia „Sowa” łatwo znaleźć teksty, w których powiela się ataki funkcjonariuszy medialnych na szefa MON i stawia zarzuty usuwania z placówek ludzi związanych z tym środowiskiem. W obronie attache wojskowego w Waszyngtonie, gen. Jarosława Stróżyka (od 1996 w WSI, powołanego na attache 29 kwietnia 2010) wystąpił nawet wybitny znawca obyczajów anglosaskich, M. Dukaczewski. Przez wiele lat, oficerowie WSI zajmowali stanowiska polskich attache na placówkach zagranicznych. Lista 90 oficerów – attache wojskowych, opublikowana na str.35-39 Raportu z Weryfikacji WSI pokazuje skalę zjawiska i dowodzi, że ten obszar znajdował się w wyłącznej dyspozycji „wojskówki”. Kariery J.Bojarskiego, J.Stróżyka i wielu innych kierowanych na ataszaty po roku 2007, świadczą natomiast, że likwidacja WSI nie ukróciła wpływu na obsadę stanowisk. Trudno uznać za przypadkowe, że właśnie w ośrodku propagandy, którego założycielem był współpracownik służb wojskowych PRL i które przez wiele miesięcy nagłaśniało temat obsady ataszatów, pojawił się „dyscyplinujący” list pana prezydenta. Tak, jak trudno uwierzyć, by temat ten na tyle zaprzątał uwagę pana prezydenta, że zdecydował się na listowne pouczenia Antoniego Macierewicza. Panu Dudzie nie przeszkadzało, gdy polskie interesy reprezentowali byli oficerowie z nadania „długiego ramienia Moskwy”. Dopiero ich usunięcie wywołało zainteresowanie i reakcję ośrodka prezydenckiego.
    Wiele wskazuje, że te same motywacje, sprowadzone do kwestii personalnych, a szerzej – obrony układu stworzonego przez poprzednika, leżą też u podstaw decyzji o odmowie wręczenia nominacji generalskich w dniu 15 sierpnia. Oficjalna argumentacja, przedstawiona przez prezydenta : „trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” – nie zasługuje na wiarę.
    Od października ubiegłego roku, Andrzej Duda i jego urzędnicy uczestniczyli w licznych spotkaniach (m.in. w Dowództwie Generalnym RSZ, w Dowództwie Operacyjnym i Sztabie Generalnym Wojska Polskiego), podczas których omawiano zmiany w systemie dowodzenia wojskiem. W listopadzie 2016, szef BBN, Paweł Soloch stwierdził, że „prezydent czeka na rekomendacje trwającego w MON Strategicznego Przeglądu Obronnego”. "Zakładam – dodał Soloch, „że do końca roku będziemy w podstawowych zarysach wiedzieli, jak głęboko będzie ten system zmieniany".
    Wyjątkowo fałszywie, a wręcz niegodziwie brzmią komunikaty BBN, w których czytamy, że „prezydent oczekuje szybkiego zakończenia prac nad projektem reformy systemu dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi”. Takie żądania, pod adresem ministra Macierewicza formułuje polityk, który przez połowę swojej kadencji nie podjął żadnej inicjatywy ustawodawczej na rzecz obronności i wykazywał rażącą indolencję i ignorancję w kwestiach bezpieczeństwa narodowego. Formułuje zaś, za pośrednictwem „specjalisty od obrony cywilnej i pożarnictwa”, urzędnika, który nie miał czasu sporządzić (po wielokroć zapowiadanego) „przeglądu i audytu szeroko pojętego bezpieczeństwa narodowego” i jak żaden inny zasługuje na miano „mistrza nic nierobienia”.
    Wiceminister obrony Tomasz Szatkowski przypomniał, że „podczas pracy nad Strategicznym Przeglądem Obronnym komunikacja z BBN była bardzo dobra, zaś przedstawiciele BBN-u brali udział we wszystkich tych częściach SPO, w których chcieli brać udział”, zaś w komunikacie MON z 8.08. br. podkreślono, że „Na prośbę Szefa BBN odbył się cykl spotkań konsultacyjnych z udziałem podsekretarza stanu w MON Tomasza Szatkowskiego, mających na celu wymianę poglądów oraz udzielenie niezbędnych wyjaśnień Szefowi BBN. Dodatkowo w maju br. do konsultacji Prezydenta RP został przesłany przez MON projekt nowelizacji ustawy o urzędzie Ministra Obrony Narodowej oraz niektórych innych ustaw w zakresie reformy SKiD.”
    Oznacza to, że prezydencki zarzut „braku uzgodnień”, w sprawie systemu dowodzenia wojskiem, jest kiepskim pretekstem do rozpętania nowej awantury. Po co Andrzej Duda próbuje generować kolejny konflikt, który nie tylko trudno uzasadnić, ale nawet go dostrzec? To tym bardziej zaskakujące, że ani prezydent ani szef BBN słowem nie wspominają o realnym problemie - postać kluczowa w procesie podejmowania prezydenckich decyzji o awansach generalskich, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi gen. bryg. Jarosław Kraszewski, stracił dostęp do informacji niejawnych i (przynajmniej na razie) nie może wykonywać swoich obowiązków.
    Gdyby odmowa wręczenia nominacji, była motywowana taką przesłanką, świadczyłoby to o małostkowości i mściwości pana prezydenta. Mało to wiarygodne, bo jak trafnie zauważyła premier Szydło – „postępowanie w sprawie gen. Kraszewskiego nie powinno mieć wpływu na procedurę dotyczącą awansów”.
    Decyzja Andrzeja Dudy ma zatem głębsze i poważniejsze tło. Zostało ono wyraźnie naświetlone w komunikacie MON z dn.8.08.br.: „Kluczowym czynnikiem tych zmian jest ukształtowanie nowej kadry dowódczej. Bez niej wszystkie pozostałe reformy mogą zostać zaprzepaszczone” i powtórzone następnego dnia przez ministra Macierewicza – „jak bardzo potrzebne są nowe kadry generalskie i oficerskie w Wojsku Polskim. Bez nowych kadr nie nastąpi realna zmiana, która jest niezbędna dla rzeczywistego wzmocnienia armii.”
    Dopiero w takim kontekście, decyzja pana prezydenta jawi się jako celne, precyzyjne uderzenie – nie tylko w politykę kadrową szefa MON, który od wielu miesięcy wymienia wyższych oficerów zakorzenionych w „ludowym wojsku”, ale w cały system realnych reform organizacyjnych, personalnych, strategicznych i modernizacyjnych, zapoczątkowanych w armii przez Antoniego Macierewicza. Kluczem do dokonania głębokich zmian, są nowe kadry oficerskie i generalskie. Blokując nominacje, pan prezydent staje się (choćby mimowolnym) rzecznikiem dziesiątków „pokrzywdzonych” oficerów i generałów, którzy niemal każdego dnia wylewają żale w ośrodkach propagandy III RP – dając tym żelazny dowód, że nie tylko nie zasługują na miano oficerów, ale nawet mężczyzn.
    Słusznie pokomunistyczne lobby, zakorzenione dotąd w polskiej armii, uważa zmiany kadrowe za największe zagrożenie dla swoich interesów. Uzasadnione obawy budzą też dwie wojskowe ustawy: tzw. dezubekizacyjna i degradacyjna, które po rocznej peregrynacji wśród luminarzy „dobrej zmiany”, mają wreszcie szanse na uchwalenie przez Sejm. W połączeniu z obecną polityką kadrową szefa MON, stanowiłby prawdziwy „młot na czerwonych” i pozwoliły skutecznie oczyścić Siły Zbrojne z wpływów „długiego ramienia Moskwy”.
    Tym pilniejsza staje się potrzeba szybkiego usunięcia Antoniego Macierewicza. To priorytet „esbeckiego gambitu” i akcji propagandowych w ramach wojny hybrydowej. Ten cel został wyraźnie sformułowany przez polityka, który często chwalił Andrzeja Dudę i był też darzony uznaniem przez pana prezydenta. „Tak naprawdę politycznym rozwiązaniem tego konfliktu jest odejście Macierewicza” – oznajmił niedawno Tomasz Siemoniak, autor innej doskonałej rady – „więcej Andrzeja Dudy, mniej Antoniego Macierewicza”.
    To zrozumiałe, bo na tle realnych osiągnięć „dobrej zmiany” i strategii unikania tematów związanych ze środowiskiem b. WSI, działania szefa MON stanowią poważną „anomalię” i faktycznie zagrażają układowi pokomunistycznemu.
    Niezależnie, jak bałamutne powody wskazuje dziś prezydent i jego urzędnicy, i jak dalece żurnaliści „wolnych mediów” wtórują kłamstwu o „sporze kompetencyjnym” itp. motywach, reakcje ośrodka prezydenckiego skutecznie paraliżują zmiany w polskiej armii i są wymierzone w osobę szefa MON.
    W połączeniu z niedawnym wetem ustaw sądowych i (słusznie) przewidywaną blokadą tzw. medialnej ustawy dekoncentracyjnej, stworzy to swoisty „pakiet ochronny” na rzecz zachowania wpływów sukcesorów komuny i – w zgodzie z przeznaczeniem „latarni” - wytyczy kierunek kolejnych ataków.

    Prezydent Duda wśród okrzyków: "hańba" i "konstytucja" wygłosił na UW swoje najlepsze przemówienie. Prosił o wybaczenie w imieniu Rzeczpospolitej wygnanym w 1968, wyrażał szacunek dla uczestników protestów w tym Karola Modzelewskiego i Adama Michnika.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    224. Prezydent: Źle się stało, że

    Prezydent: Źle się stało, że ustawa o IPN została przyjęta w tym właśnie momencie i w takiej formie [WYWIAD]

    Źle
    się stało, że ustawa o IPN została przyjęta w tym właśnie momencie i w
    takiej formie. W przeddzień Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Ale to
    naturalne, że żądamy respektowania prawdy historycznej, w tym uczciwej..

    Wypowiedź premiera Morawieckiego w Monachium – jak pan ją ocenia? Wzbudziła wielkie kontrowersje.

    Jestem
    pewien, że premier nie miał intencji urażenia czyjejkolwiek
    wrażliwości. Dlatego jego wypowiedź oceniam jako niezręczną. Zagłada
    narodu żydowskiego, wszystko to, co wówczas się działo, to materia
    bardzo trudna. Po pierwsze dlatego, że budzi zrozumiałe i uzasadnione
    emocje. Dla wielu ludzi to wciąż trauma. Po drugie, nam, urodzonym wiele
    lat po wojnie, trudno jest w ogóle wczuć się w tamte sytuacje. Stąd
    bardzo trzeba ważyć słowa i oceny. Także my się tego domagamy jako
    Polacy. Nasz naród też przeżył tragedię. Polaków nie mordowano w takiej
    skali jak Żydów, których skazano na całkowitą zagładę, ale polskie
    rodziny też straciły zabitych i pomordowanych najbliższych. Brat mojego
    dziadka jako partyzant padł ofiarą zdrady i został zakatowany przez
    Niemców w Tarnowie.

    Skoro premier wśród „sprawców” wymienił też Polaków, chodziło mu o zupełnie inny typ współudziału niż w przypadku Niemców.

    To dla mnie oczywiste. Dlatego mówię o niezręczności, a nie o złej intencji.

    Czy ma pan poczucie, że w Polsce bardziej otwarcie wypowiada się antysemickie opinie, także w mediach? A może to przesadny opis?

    Dla
    mnie antysemityzm jest czymś wstrętnym, podłym. Boleję nad tym, że
    sytuacja podsyciła takie zachowania. Uważam, że antysemickie wypowiedzi i
    zachowania powinny być bezwzględnie ścigane i karane. Są odpowiednie
    przepisy i trzeba je egzekwować.

    Czego jest więcej: presji Izraela czy polskich nieodpowiedzialnych reakcji?

    Proszę wybaczyć, ale nie jest moją rolą występowanie w roli statystyka i komentatora.

    Prezydent może komentować do woli.

    Więc
    jestem politykiem i mówię: źle się stało, że ta ustawa została przyjęta
    w tym właśnie momencie i w takiej formie. W przeddzień Dnia Pamięci o
    Ofiarach Holokaustu. Ale i w czasie kampanii wyborczej w Izraelu.
    Holokaust jest tam tematem szczególnie drażliwym ze względu na ogromny
    kontekst emocjonalny. Stąd też, niestety, bywa rozgrywany politycznie.
    Chcąc prowadzić sprawy kraju w sposób profesjonalny, trzeba te czynniki
    uwzględniać.

    Mówi się, że PiS podjął decyzję nagłego uchwalenia tej ustawy, żeby przyćmić wrażenie materiału w TVN o „polskich nazistach”.

    Gdyby
    tak było, wskazywałoby to na skrajną nieodpowiedzialność, żeby nie
    powiedzieć głupotę. Ale nie mam żadnych danych, żeby tak twierdzić.

    Jeśli trybunał zakwestionuje przepisy tej ustawy, pan jest gotów zgłosić własny projekt, żeby wypełnić powstałą lukę?

    Nie myślałem o inicjatywie, ale na pewno rozmawiałbym z marszałkami, przedstawicielami większości parlamentarnej i panem premierem, co dalej robić w takiej sytuacji.

    Na Uniwersytecie Warszawskim pan prezydent zwrócił się z przeprosinami do emigrantów z Marca ,68.

    To
    był apel, prośba o wybaczenie. Powiedziałem, że ja nie czuję się
    odpowiedzialny za antysemickie działania władz komunistycznych w 1968 r.
    i potem. Ja urodziłem się w 1972 r. i moja rodzina z PZPR nie miała
    nigdy nic wspólnego. Jako prezydent uważam, że dzisiejsza Polska też za
    to nie odpowiada, tak jak nie opowiada za zbrodnie komunistyczne. Ale
    wiem, że wielu ludzi, których zmuszono do wyjazdu z PRL, z paszportem w
    jedną stronę, ma w sercu żal. Dlatego nie przepraszałem, tylko prosiłem o
    wybaczenie. I nie dla siebie ani obecnej Polski. To jednak różnica.

    Byłem
    wcześniej na koncercie poświęconym Marcowi. Spotkałem tam wiele osób,
    które musiały wtedy komunistyczną Polskę opuścić z paszportem w jedną
    stronę. One nie mają pretensji do mojego pokolenia czy do obecnej
    Polski. Wiedzą, kto ich skrzywdził. Ale ogólny żal, taki smutek jest
    wyczuwalny. Z drugiej strony to była wielka strata przede wszystkim dla
    Polski. Komuniści wypędzili dużą grupę ludzi inteligentnych, zdolnych.
    Oni robili potem kariery w Izraelu, w Ameryce, Szwecji, Danii, wielu
    okazało się ludźmi sukcesu. Szkoda, że to nie był nasz wspólny sukces.
    Byłbym bardzo zadowolony, gdyby wrócili, oni lub przynajmniej ich
    dzieci.

    Czy w roku 1968 doszło do eksplozji polskiego antysemityzmu?

    Na
    pewno próbowano wzbudzić antysemickie nastroje i tu czy ówdzie to się
    udało. Ale ja czytałem ostatnio artykuł Czesława Bieleckiego. Jego
    rodzinna historia została zdeterminowana przez Marzec, rodzice wyjechali
    do Izraela. On widział to na własne oczy. Pisze o antysemityzmie
    partyjnej frakcji, która chciała zrobić krzywdę innej frakcji. Ale też
    pisze o wielkiej konsolidacji ludzi przeciw komunie. Polacy i Żydzi
    stawali wtedy razem. Zacytuję zresztą Seweryna Blumsztajna:
    „Powiedzenie, że Polacy odpowiadają za Marzec ,68 to brednia. To było
    zorganizowane przez komunistów”. Adam Michnik 20 lat temu też tak mówił.

    Teraz gazeta Michnika żąda wzięcia oficjalnej odpowiedzialności za Polskę Gomułki.

    To niech byli funkcjonariusze PZPR przeproszą. Tak jak powiedziałem, ani dzisiejsza Polska, ani ja nie mamy takiego obowiązku.

    Niedawno minęła połowa pańskiej kadencji. Co jest pana największym osiągnięciem?

    Mam
    sporo satysfakcji, bo spełniłem dużą część moich wyborczych zobowiązań –
    na czele z obniżeniem wieku emerytalnego. To był przecież mój projekt
    ustawy, choć wsparty przez rząd i parlament. Ale za największy sukces
    całego naszego obozu uważam wprowadzenie programu 500 plus. Na
    spotkaniach ludzie mówią, że to wsparcie zmieniło życie ich rodzin. Nie
    wierzyli, że to możliwe. To prawdziwa dobra zmiana. Obok tego mamy
    rekordowo niskie bezrobocie, znaczący wzrost płacy minimalnej i
    najniższej stawki godzinowej. A to wszystko przy mocnym wzroście
    gospodarczym, ogromnej poprawie wpływów z podatków, zwłaszcza VAT,
    świetnych wynikach polskich wielkich firm. Mam nadzieję, że te kolejne
    czynniki pozwolą na dalsze działania prospołeczne i dalszą poprawę
    jakości życia polskich rodzin.

    Obietnic odnoszących się do kwoty wolnej od podatku już się całkiem nie udało dotrzymać.

    To
    prawda, ale musi pan przyznać, że kwota wolna wzrosła. Nie do poziomu 8
    tys. zł, o którym mówiliśmy, bo musiałem się zgodzić z argumentem, że
    budżet obciążony 500 plus tego już nie wytrzyma. Ale jak wspomniałem,
    kadencja trwa, a sytuacja gospodarcza jest dobra, więc proszę o
    cierpliwość.

    Panie prezydencie, zaraz po
    wyborze mówił pan ludziom na Krakowskim Przedmieściu: jeśli ktoś wam
    mówi, że nie ma na coś pieniędzy, nie wierzcie mu.

    Poprzedni
    rządzący mówili, że na nic nie ma pieniędzy. Stąd znakomita większość
    ludzi nie wierzyła nawet w to, że możliwy jest program 500 plus. Ja się
    do tego odnosiłem.

    A pana porażka?

    Porażki
    nie doznałem, ale nie wszystko się jeszcze udało do końca zrealizować.
    Do tej pory nie uchwalono przygotowanych przeze mnie ustaw dotyczących
    poprawy sytuacji ludzi mających kredyty przeliczane na franki
    szwajcarskie. One od dawna są w Sejmie, ale nie pracuje się nad nimi.
    Może dlatego, że kurs franka szwajcarskiego wobec złotówki jest teraz
    znacznie lepszy dla kredytobiorców, niż to było dwa lata temu. Niemniej
    sądziłem, że pozytywne opinie Narodowego Banku Polskiego i Komisji
    Nadzoru Finansowego ułatwią ich przyjęcie. Skierowałem ministra
    Pawła Muchę do uczestnictwa w tych pracach. Niestety ustaw wciąż nie
    uchwalono. Ale kadencja się jeszcze nie kończy, ani moja, ani
    parlamentu.

    A widzi pan jakąś porażkę polityczną? Sprzeciw wobec ustaw sądowych oddzielił pana na chwilę od pańskiego obozu.

    Uważam
    reformę sądownictwa za sukces. Z jednej strony fakt, że się ona odbywa.
    Z drugiej, że odbywa się spokojniej, dzięki moim wetom. A to, że ktoś
    się ze mną nie zgadza? W polityce to normalne.

    Przedstawiano pana jako hamulcowego zmian, jeśli nie zdrajcę.

    Ja jestem prezydentem Rzeczypospolitej, o czym niektórzy koledzy i dziennikarze chyba zapomnieli.

    Zabolało to pana?

    Niespecjalnie. Wiem, że postąpiłem słusznie.

    Ustawa
    o Krajowej Radzie Sądownictwa, przyjęta w pana wersji, została właśnie
    przetestowana. Wybrano w Sejmie skład KRS. Czy o to panu chodziło?

    Zapowiedź,
    że jedno ugrupowanie parlamentarne nie wyłoni sobie wszystkich członków
    KRS, została dotrzymana. W ich wyłanianiu wziął udział także klub
    parlamentarny Pawła Kukiza. A co najważniejsze, każdy klub mógł zgłaszać
    kandydatów. Niestety inne ugrupowania zbojkotowały ten wybór. To ich
    decyzja.(...)


    Z jakich sukcesów w polityce zagranicznej jest pan szczególnie dumny?

    Po
    pierwsze, ze szczytu NATO w Warszawie i postanowień dotyczących
    natowskiej, w szczególności amerykańskiej, obecności wojskowej w Polsce.
    Oczywiście, to także zasługa innych, choćby ministra Macierewicza i
    ministra Waszczykowskiego. Ale ja objechałem wtedy ponad 20 krajów NATO,
    żeby o tym rozmawiać. Kiedy jako prezydent elekt powiedziałem
    sekretarzowi generalnemu Sojuszu Jensowi Stoltenbergowi, że moim celem
    jest rzeczywista obecność sił NATO w Polsce, spojrzał na mnie ze
    zdziwieniem. Początkowo dawał do zrozumienia, że tego nie da się zrobić.
    A jednak dzięki pracy i determinacji to się udało. I Polska jest dziś z
    pewnością znacznie bezpieczniejsza niż 2,5 roku temu.

    Drugi
    sukces to wprowadzenie nas do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Nie nasza ekipa
    to zaczęła, ale moje wystąpienie przed państwami Unii Afrykańskiej w
    Etiopii z pewnością wpłynęło na wynik glosowania. Nikt nie zagłosował
    przeciw Polsce! To był jeden z najlepszych wyników w historii ONZ.

    No
    i wreszcie projekt Trójmorza zainicjowany wspólnie z prezydent
    Chorwacji Kolindą Grabar-Kitarović. Uznawano to początkowo za
    fantasmagorię. A szczyt w Warszawie z udziałem Donalda Trumpa owocuje
    już konkretnymi projektami w dziedzinie infrastruktury. To są też
    konkretne przedsięwzięcia energetyczne wspólne z Litwą, przygotowywane
    interkonektory gazowe, projekty kolejowe, jak choćby Rail Baltica,
    projekty drogowe, jak Via Carpatia czy Via Baltica. I wiele innych na
    przestrzeni pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem. Sporo się
    dzieje i o to właśnie chodzi.

    Świętował pan dymisję Antoniego Macierewicza?

    Nie przesadzajmy. Na pewno uważałem i uważam resort
    obrony za przedmiot mojego szczególnego zainteresowania, bo jestem
    zwierzchnikiem sił zbrojnych. I zależało mi na dobrej współpracy z
    ministrem. Z panem ministrem Mariuszem Błaszczakiem współpracowało mi
    się dobrze, kiedy był szefem MSW, i współpracuje się także teraz, gdy
    został szefem MON.

    To pan wymusił tę dymisję? Czy premier Morawiecki i prezes Jarosław Kaczyński też chcieli się z ministrem Macierewiczem rozstać?

    W życiu z reguły decyduje wiele czynników.

    Postawił pan jakieś ultimatum?

    Mieliśmy rozmaite rozmowy, dzieliliśmy się opiniami. Moje stanowisko wszyscy znali, także prezes Jarosław Kaczyński.

    A
    może prezes Kaczyński zasłonił się panem? Chciał się pozbyć
    Macierewicza, ale twardemu elektoratowi pokazywał jako powód tej dymisji
    pana.

    W polityce swoje koncepcje realizuje
    się w różny sposób. Ja mówiłem, że moja współpraca z ministrem jest
    faktycznie zablokowana. Z punktu widzenia państwa to było nie do
    przyjęcia.

    Co było jego główną wadą jako ministra?

    Antoni Macierewicz nie jest już ministrem. Było, minęło.

    Czuje się pan silnym prezydentem ?

    Na
    pewno nie jestem prezydentem z konstytucji Francji. Ale na ile nasza
    konstytucja daje mi uprawnienia, to tak, korzystam z nich. Proszę sobie
    przypomnieć, czy niektórzy moi poprzednicy zobowiązali się do tak
    poważnych działań politycznych, jak obniżenie wieku emerytalnego i
    zrealizowali je? Czy sprzeciwili się swojemu obozowi politycznemu w
    poważnej sprawie, porównywalnej z reformą wymiaru sprawiedliwości?

    Pan jest lepszy od poprzedników?

    Uważam,
    że prof. Lech Kaczyński był, jako prezydent, nie tylko świetnym
    prawnikiem i doświadczonym politykiem, ale miał również wielką odwagę.
    Ja tamtą prezydenturę widziałem z bliska i mogę śmiało powiedzieć, że
    Lech Kaczyński był wielkim prezydentem. W 2000 r. prezydent Aleksander
    Kwaśniewski miał niewątpliwy wielki sukces, bo został wybrany na kolejną
    kadencję. Ja na pewno uważam się za prezydenta skutecznego. Jeżeli
    jestem do czegoś przekonany i leży to w moich konstytucyjnych
    możliwościach, to po prostu to robię. Czy dobrze, to ocenią Polacy i
    historia.

    Trwa pan przy zamyśle zafundowania
    nam jesienią tego roku referendum konstytucyjnego. Przystąpi pan do
    niego z konkretną wizją ustrojową?

    Będę miał
    swoją agendę. Moje pytania będą pochodną debat konstytucyjnych, które
    organizujemy we wszystkich regionach kraju. Ale zamierzam spytać o
    pozycję prezydenta, ona jest obecnie zbyt niejednoznaczna. Prezydent
    jest niby częścią władzy wykonawczej, ale z większości instrumentów
    władzy, poza tymi blokującymi, korzysta w sposób pośredni, w różnych
    formach porozumienia z rządem. Zamierzam spytać Polaków: albo prezydenta wzmacniamy, albo ograniczamy do roli ceremonialnej jak w Niemczech.(..)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    225. Soloch przed odprawą:

    Soloch przed odprawą: Konsensus z MON ws. dowodzenia, potrzeba przyspieszenia modernizacji armii i sprawa gen. Kraszewskiego
    https://wpolityce.pl/polityka/385957-nasz-wywiad-soloch-przed-odprawa-ko...
    Chcemy przyspieszyć tempo pozyskiwania sprzętu i uzbrojenia. Pan minister Błaszczak ma tutaj pewne konkretne pomysły, jak chociażby powołanie agencji ds. uzbrojenia— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

    wPolityce.pl: Panie ministrze, w czwartek doroczna odprawa rozliczeniowo-koordynacyjna kierowniczej kadry Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP. Tegoroczna po pewnym przesileniu politycznym i sporej zmianie w kierownictwie MON. Jak wpływa to na codzienną pracę, a także na problemy poruszane na odprawie?

    Paweł Soloch, szef BBN: Faktycznie, będzie to pierwsze takie spotkanie z udziałem nowego ministra obrony narodowej i będzie to dobry moment na pewne resume tych pierwszych dwóch miesięcy współpracy. W naszej ocenie współpraca wygląda dobrze. Wyrazem tego powinno być chociażby - i tego się spodziewamy - wspólne stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Mariusza Błaszczaka w sprawie reformy systemu kierowania i dowodzenia armią.

    W tej sprawie w ostatnich miesiącach tlił się dość intensywny spór na linii MON - Pałac Prezydencki, BBN. Czy jest tutaj kompromis?

    Należy oczekiwać, że zarówno ze strony prezydenta jak i ministra obrony padną wspólne deklaracje w tym zakresie. Nie chcę uprzedzać faktów i poszczególnych wystąpień, ale uważam, że osiągnęliśmy konsensus. Mam nadzieję, że te ustalenia w najbliższym czasie zostaną przełożone na konkretne zapisy w ustawach. Liczę, że ta sprawa wybrzmi jednoznacznie.

    Dialog przyspieszył po zmianie kierownictwa MON?. Dziś nie mamy polityki epistolarnej, ale codzienne rozmowy.

    W niektórych sytuacjach - zwłaszcza urzędniczych – niezbędne jest korzystanie z formy pisemnej. W innych, szczególnie kiedy panuje wzajemne zaufanie i zrozumienie, wiele rzeczy może być z powodzeniem konsultowanych także w ramach bezpośrednich rozmów. I to dziś ma miejsce.

    Zapytam o zastrzeżenia prezydenta do tempa modernizacji armii. Czy temat pojawi się na odprawie?

    To jeden z ważniejszych obszarów, któremu poświęcimy uwagę. Chcemy przyspieszyć tempo pozyskiwania sprzętu i uzbrojenia. Pan minister Błaszczak ma tutaj pewne konkretne pomysły, jak chociażby powołanie agencji ds. uzbrojenia.

    Swoją drogą problemy w tym obszarze – nieterminowość, brak ciągłości w realizacji planów, kwestie związane z offsetem i jego koszty – to historia, która towarzyszy nam od wielu lat i musimy jej stawić czoła. Jednocześnie zależy nam zarówno na tym, aby polski przemysł miał zamówienia, jak i na tym, aby Siły Zbrojne otrzymywały sprzęt najlepszej jakości i taki, który jest im potrzebny.

    Jakie jeszcze tematy pojawią się w rozmowach na odprawie?

    Obok tematów wspomnianych wcześniej, jak reforma systemu kierowania i dowodzenia oraz modernizacja techniczna, z pewnością będziemy rozmawiać o polityce personalnej w Siłach Zbrojnych, budowie Wojsk Obrony Terytorialnej czy chociażby codziennym bezpieczeństwie żołnierzy w czasie ćwiczeń na poligonach.

    Bardzo możliwie, że postawiony zostanie także temat trwających w BBN prac nad rekomendacjami do nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego.

    W wymiarze zagranicznym Prezydent na pewno zaakcentuje nasze priorytety w polityce sojuszniczej. Sukces szczytu NATO w Warszawie nie może sprawić, że nasza determinacja w sprawie zwiększenia obecności NATO, w tym USA, na wschodniej flance będzie mniejsza. W szerszym kontekście mamy również sprawę naszego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i naszej aktywności wojskowej w ramach ONZ.

    Chcemy też podkreślić, że zależy nam na rozwoju europejskiej współpracy obronnej, ale widzianej w perspektywie transatlantyckiej. Współpraca obronna w UE musi być skoordynowana z NATO i nie może podważać wiodącej roli Sojuszu.

    Wszystko to rozpatrujemy w kontekście głównego zagrożenia, jakim pozostaje Rosja. Mieliśmy tego przejawy w ostatnich dniach w Wielkiej Brytanii. Z naszej strony jest tutaj pełna solidarność z Brytyjczykami, co wyraził też prezydent Duda. Kwestie rosyjskie na pewno wiec wybrzmią podczas samej odprawy.

    Panie ministrze, dopytam jeszcze o coraz głośniejsze plotki i sygnały z MON, które mówią o tym, że przywracani są do pracy ludzie, którzy byli odsunięci przez poprzednie kierownictwo MON nieco na margines. Czy wie Pan coś o tych plotkach?

    To decyzje pana ministra Mariusza Błaszczaka. My nie zajmujemy się kwestiami personalnymi poza tym, co jest w kompetencjach prezydenta, czyli przede wszystkim obsadą najwyższych stanowisk dowódczych i nominacjami generalskich.

    Na koniec pytanie o sprawę gen. Jarosława Kraszewskiego: czy w BBN panuje ulga po decyzji ministra Mariusza Kamińskiego i premiera Mateusza Morawieckiego?

    Cieszymy się, że generał będzie mógł powrócić do wykonywania zadań obejmujących także dostęp do informacji niejawnych. To istotne chociażby w kontekście przygotowań do tegorocznego szczytu NATO w Brukseli.

    Antoni Macierewicz powiedział, że decyzja w tej sprawie była bardziej polityczna, mniej merytoryczna.

    Jestem w pełni przekonany, że minister koordynator służb specjalnych podjął decyzję na podstawie dokładnej analizy materiałów źródłowych i ma ona charakter w pełni merytoryczny.

    Rozmawiał Marcin Fijołek

    Pani ministrze na koniec zapytam jeszcze o relacje BBN-u i Kancelarii Prezydenta z MON. Zarówno minister Mariusz Błaszczak i prezydent Andrzej Duda chwalą sobie współpracę. Co się zatem zmieniło?

    Przypomnę,
    że działania związane z budową systemu kierowania i dowodzenia armią
    były wcześniej już wariantowo wypracowane, ale nie rozstrzygnięte
    z poprzednią ekipą. Media informowały o pewnych obszarach, w których nie
    było porozumienia. Teraz jest taki okres, kiedy ta współpraca idzie
    w moim przekonaniu w dobrym kierunku.

    Rozmawiał Kamil Kwiatek



    Aleksander Ścios


    @SciosBezdekretu

    Ta"wspólna wizja ośrodka prezydenckiego i MON ws.zmian systemu dowodzenia armią"-https://wpolityce.pl/polityka/386046-prezydent-duda-jest-wspolna-wizja-osrodka-prezydenckiego-i-mon-ws-zmian-systemu-dowodzenia-armia-  oznacza dyktat Pałacu ws.armii,rozmycie odpowiedzialności za dowodzenie w czasie wojny oraz stworzenie wadliwego systemu wg.koncepcji gen.Kozieja.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    226. Aleksander Ścios‏


    Jakie normalne państwo dopuściłoby do sytuacji,w której b.funkcjonariusze tzw."służb ochrony państwa"grożą urzędnikom i szkalują to państwo na forum międzynarodowym?
    Rząd nieudaczników,który przyzwala na taką butę b.esbeków,nie daje Polakom żadnych gwarancji bezpieczeństwa.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    227. Aleksander Ścios 

    Odmowa podpisania nawet tak szalbierczej ustawy degradacyjnej -https://bezdekretu.blogspot.com/2018/03/ustawa-degradacyjna-w-interesie-wsi.html  -jest demonstracją coraz mocniejszych wpływów "wojskówki" i jawnego powrotu do "komorowszczyzny".

    Ta ważna decyzja-http://niezalezna.pl/221257-komunistyczni-zbrodniarze-nie-beda-zdegradowani-prezydent-odmowil-podpisania-ustawy  -umacnia rolę lokatora Pałacu jako gwaranta interesów układu IIIRP i niesie wyraźną zapowiedź drugiej kadencji.

    Macierewicz: „Bardzo źle się stało dla
    niepodległości Polski, dla odbudowy niepodległej armii, to zły znak i
    zła decyzja”

    Bardzo źle się stało dla niepodległości Polski, dla
    odbudowy niepodległej armii, to zły znak i zła decyzja – tak były szef
    Ministerstwa Obrony Narodowej Antoni Macierewicz ocenił weto prezydenta
    do tzw. ustawy degradacyjnej.

    Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że zdecydował o
    zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej, która daje możliwość pozbawiania
    stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-1990
    swoją postawą „sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu„.

    Podkreślił, że ma ogromne wątpliwości dotyczące tej ustawy. Dotyczą
    one m.in. braku środka odwoławczego w przypadku pozbawianych stopni
    wojskowych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON).

    -„To nie jest dobra wiadomość, to smutna wiadomość dla Polski” – powiedział w piątek w Radiu Wnet Macierewicz. „Bardzo
    żałuję, że doszło do takiego momentu, kiedy prezydent RP, wybrany w
    wolnych wyborach przez obóz patriotyczny, formułuje takie stanowisko,
    które jest sprzeczne w sposób zasadniczy z podstawowymi wskazaniami
    ruchu niepodległościowego. Bardzo negatywnie odciśnie się to na morale
    armii”
    – stwierdził były szef MON.

    Jego zdaniem, decyzja prezydenta może wzmocnić środowiska, które wywodzą się m.in. „z układu stanu wojenne”. „To
    będzie traktowane jako gest w ich stronę i jest gestem w ich stronę.
    Wzmocni ich wpływy i doprowadzi do bardzo istotnych dylematów dla ludzi
    obozu patriotycznego. To następny krok w bardzo złą stronę, z jakim mamy
    do czynienia w ciągu ostatnich miesięcy
    ” – ocenił Macierewicz.

    Według niego, ludzie związani „z tamtym okresem w wojsku” będą uważali prezydenta za swojego obrońcę. „Będą
    uważali, że taką obronę uzyskali. Tego się domagali działacze KOD-u,
    różni inni ludzie w ciągu ostatnich miesięcy. (…) Bardzo źle się stało
    dla niepodległości Polski, dla odbudowy niepodległej armii, to zły znak i
    zła decyzja”
    – zaznaczył.

    Macierewicz zwrócił uwagę, że decyzja prezydent ma znaczenie nie
    tylko polityczne. „W wymiarze ogólnospołecznym to znak cofnięcia
    przemian w Polsce do bardzo wczesnego etapu umów w Magdalence. To
    naprawdę jest bardzo zła decyzja dla procesu odbudowy niepodległości
    Polski, a zwłaszcza procesu odbudowy siły, morale, jednoznacznego
    stanowiska odbudowy polskiego wojska” – powiedział.

    Jego zdaniem, to, co zostało uchwalone przez Sejm, bardzo odbiega od
    tego, co przygotowano pierwotnie w MON. „Nasi koledzy, którzy przejęli
    odpowiedzialność za ministerstwo w styczniu 2018 r., bardzo ograniczyli
    zakres osób, które są brane pod uwagę przy ewentualnej degradacji” –
    zaznaczył były szef MON.

    W uzasadnieniu weta prezydent podkreślił m.in., że jest dla niego
    mało dyskusyjne, czy należy odebrać stopnie wojskowe kierownictwu WRON.
    Wskazał jednak, że nie tylko ci ludzie składali się na WRON. Oświadczył
    również, że rozwiązanie, iż członkowie WRON nie mają możliwości złożenia
    żadnych wyjaśnień, żadnego środka odwoławczego i po wydaniu
    obwieszczenia tracą stopień wojskowy, jest czymś, z czym nie może się
    zgodzić.

    Ponadto – jak stwierdził prezydent – tzw. ustawa degradacyjna daje
    możliwość odebrania stopnia wojskowego osobie nieżyjącej. Gdy jednak nie
    ma nikogo z rodziny ani organizacji kombatanckiej, która w takim
    przypadku przystąpiłaby do postępowania, nie ma osoby ani instytucji,
    która reprezentowałaby interesy osoby nieżyjącej. Według prezydenta „od
    strony moralnej to bardzo poważny mankament” tej ustawy.

    Szef BBN: Mamy z Niemcami podobne poglądy na Rosję, NATO i UE

    Polska
    i Niemcy maja podobne poglądy na zagrożenia za strony Rosji, reformę
    struktury dowódczej NATO i rolę UE w sprawach bezpieczeństwa –
    powiedział szef BBN Paweł Soloch, który w piątek wrócił z rozmów w
    Berlinie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    228. W Pałacu Prezydenckim, z

    W Pałacu Prezydenckim, z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i szefa MON Mariusza Błaszczaka, odbyły się w piątek konsultacje w sprawie tzw. ustawy degradacyjnej. W spotkaniu uczestniczył także m.in. prezes IPN Jarosław Szarek, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, szef BBN Paweł Soloch, prezydenccy ministrowie Wojciech Kolarski i Anna Surówka-Pasek, przewodniczący Solidarności Piotr Duda oraz szef sejmowej komisji obrony Michał Jach.
    30 marca Andrzej Duda zawetował ustawę o odbieraniu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-90 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu. Zapowiedział zarazem dyskusję z szefem MON, szefem Urzędu ds. Kombatantów i Osób represjonowanych i organizacjami kombatanckimi nad tym, „w jaki sposób załatwić tę trudną sprawę”. Celem zawetowanej ustawy było „stworzenie możliwości prawnych pozbawienia stopnia oficerskiego i podoficerskiego m.in. Wojciecha Jaruzelskiego oraz Czesława Kiszczaka”, a także innych osób, które były członkami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego”.
    Michał Jach powiedział PAP po konsultacjach, że wszyscy się zgadzają, iż trzeba uszanować ofiary m.in. tych generałów, którzy mieli być zdegradowani zgodnie z zawetowaną przez prezydenta ustawą.

    Pan prezydent wraz z przedstawicielami rządu będą szukać takiej formuły, żeby nie w formie administracyjnej, ocenić tych ludzi jednoznacznie

    — podkreślił poseł PiS.

    Pytany, czy na spotkaniu padła deklaracja stworzenia nowej ustawy degradacyjnej, odparł, że nie. Dodał, że spotkanie w Pałacu Prezydenckim „to była wstępna dyskusja”.

    Myślimy o jakiejś formie jednoznacznego potępienia tych ludzi za to, co zrobili ojczyźnie. Są na to jakieś możliwości

    — zauważył Jach.

    Dopytywany, czy może to być np. uchwała Sejmu, odpowiedział, że „na przykład może być uchwała”.

    Żeby Rzeczpospolita w sposób jednoznaczny oceniła tych ludzi bo to byli namiestnicy Moskwy. Poza tym jest prawomocnego orzeczenia sądu o tym, że generał Jaruzelski, Siwicki czy Kiszczak to była grupa przestępcza o charakterze zbrojnym

    — powiedział szef sejmowej komisji obrony.

    Tu chodzi o może mniej formalne potępienie tych ludzi, ale takie, które byłoby dla obywateli jednoznaczne i zrozumiałe

    — dodał Jach.

    Ustawę o pozbawianiu stopni wojskowych - także pośmiertnie - osób, które w latach 1943-90 sprzeniewierzyły się polskiej racji stanu, Sejm uchwalił 6 marca. Jej projekt został przyjęty przez Radę Ministrów i skierowany do Sejmu 1 marca – w Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych.

    W ustawie zapisano automatyczne pozbawienie stopni wojskowych członków WRON, przewiduje ona ponadto odbieranie stopnia osobom, które „pełniąc funkcje służbowe lub zajmując stanowiska dowódcze kierowały działaniami mającymi na celu zwalczanie polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1943-1956 albo uczestnicząc w tym okresie w zwalczaniu polskiego podziemia niepodległościowego dokonywały drastycznych czynów”; inicjowały lub dopuszczały się prześladowań żołnierzy ze względu na wyznawaną religię lub pochodzenie oraz wydawały rozkazy użycia broni palnej wobec ludności cywilnej.

    W czasie prac sejmowych negatywne opinie o projekcie ustawy wyraziły Związek Żołnierzy WP, Federacja Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów Sił Zbrojnych RP oraz Zrzeszenie Weteranów Działań poza Granicami Państwa. Zarzucały one naruszenie konstytucji i brak szacunku dla stopnia wojskowego, zwracały też uwagę, że kwestie pozbawienia stopnia są już wystarczająco uregulowane.


    Aleksander Ścios


    @SciosBezdekretu

    Podczas tzw."rekonstrucji rządu"środowisko prezydenckie przejęło resorty obrony narod.i spraw zagranicznych. Dziś Bogusław Winid-nominant Sikorskiego,"doświadczony dyplomata ze stajni Geremka" został doradcą lokatora Pałacu ds.polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

    Dworczyk: Jestem bardzo niezadowolony z braku ustawy degradacyjnej. Liczyłem na podpis prezydenta

    Jestem bardzo niezadowolony, uważam, że to jest
    wielkie zaniedbanie i bardzo liczyłem, że ustawa, która została przyjęta
    przez Sejm, przez Senat zostanie przez pana prezydenta podpisana

    — odpowiedział Dworczyk. Zaznaczył jednocześnie, że prawo weta jest suwerennym prawem głowy państwa.

    Zobaczymy,
    jakie będą propozycje - bo tak zrozumiałem z wypowiedzi urzędników
    Kancelarii Prezydenta, że będą pewne propozycje pozaustawowe, które
    doprowadzą do tego, że nazwiemy w końcu zło złem, że nie będziemy
    bandytów nazywać bohaterami, że osoby, które mordowały np. żołnierzy
    antykomunistycznego podziemia zbrojnego nie będą nosiły stopni
    oficerskich; bardzo ciekawy jestem tych propozycji

    — dodał polityk.

    Rzecznik prezydenta: „Wetując ustawę degradacyjną, potencjalnie uratował państwo od narażenia się na pewien rodzaj śmieszności”

    Prezydent wetując tę ustawę potencjalnie uratował państwo polskie od narażenia się na pewien rodzaj śmieszności

    — powiedział Łapiński w TVP1. Dodał, że „w tej ustawie był jeden poważny mankament” – odbieranie stopnia wojskowego z mocy prawa członkom WRON.

    Łapiński
    podkreślił, że prezydent wyrażał negatywna ocenę okresu, do którego
    odnosiła się ustawa, i „popierał aksjologię tej ustawy”. Duda zwracał
    zarazem uwagę – przypomniał rzecznik - że w odniesieniu do członków WRON odebranie stopnia miało na stępować automatycznie, z mocy prawa, bez drogi odwoławczej.

    Według
    rzecznika „na gruncie europejskich konwencji byłoby praktycznie pewne”,
    że gdyby do europejskich sądów zwróciła się rodzina zmarłego członka
    Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, np. gen. Wojciecha Jaruzelskiego,
    sądy orzekłyby naruszenie podpisanych przez Polskę konwencji i nakazały
    przywrócenie stopnia generalskiego.

    Wtedy państwo polskie byłoby narażone na pewnego rodzaju utratę powagi

    — powiedział Łapiński.

    Przypomniał,
    że ustawa przyznawała zarazem prawo do odwołania od decyzji
    po pozbawieniu stopnia w przypadku oficerów z czasów stalinowskich.

    Zaznaczył,
    że prezydent deklarował gotowość rozmów o uregulowaniu kwestii
    odbierania stopni, ale „decyzja obozu rządowego jest taka, żeby tej
    sprawy już ustawą nie regulować”. Jak dodał Łapiński, pozostaje droga
    moralnej oceny „poprzez na przykład uchwałę sejmową”.

    Podobną
    konkluzję Łapiński wyraził po konsultacjach, jakie odbyły się w ubiegły
    piątek z Pałacu Prezydenckim, a uczestniczył w nich m. in. minister
    obrony Mariusz Błaszczak.

    30 marca Andrzej Duda zawetował
    wniesioną jako projekt rządowy ustawę o odbieraniu stopni wojskowych
    osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-90 swoją postawą
    sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu. Jako powód podał przepisy
    pozbawiające stopni wojskowych członków WRON
    z mocy prawa, bez możliwości złożenia wyjaśnień i bez trybu
    odwoławczego, a także brak zapewnienia odpowiedniej reprezentacji
    interesów osób nieżyjących.

    Kilka dni po ogłoszeniu
    prezydenckiego weta prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył: „Uznaliśmy
    tę sprawę w tym momencie za zamkniętą”. Dodał, że PiS nie będzie brało
    udziału w przygotowywaniu „nowej ustawy degradacyjnej”.

    Jedynym decydentem w/s Aneksu jest prezydent. Na nim również ciąży obowiązek publ.dokumentu(art. 70c. ust.3ust.z 14.12.2006).
    Po co zatem ta"informacja" @AndZyberto i na jakiej podstawie prawnej decyzję o ukryciu Aneksu miałby podejmować prezes @pisorgpl ?

    Lokator Pałacu ukrył przed nami Aneks,blokował zmiany w armii,doprowadził do dymisji A.Macierewicza i żałosnej"rekonstrukcji rządu",chronił sądową kastę i komunistycznych bandytów.
    Dlatego"referendum"organ.przez tego pana-w obronie sukcesji IIIRP zasługuje na bojkot i odrzucenie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    229. Co z projektem reformy


    Co z projektem reformy dowodzenia? Szef BBN: Powinien zostać ogłoszony dosłownie na dniach

    Minister obrony Mariusz Błaszczak przygotował projekt reformy
    dowodzenia, który dosłownie na dniach, mam nadzieję, zostanie ogłoszony -
    powiedział w poniedziałek szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł
    Soloch. Jak zaznaczył, projekt ten jest owocem wspólnej pracy BBN
    i resortu obrony.

    Soloch w wieczornej rozmowie z Polsat News został zapytany
    o przyszłość reformy systemu dowodzenia, która była przedmiotem sporu
    pomiędzy Kancelarią Prezydenta a b. szefem MON Antonim Macierewiczem.

    Mamy
    bardzo dobrą współpracę z ministrem obrony; minister obrony przygotował
    projekt, który dosłownie na dniach, mam nadzieję, będzie ogłoszony

    — odpowiedział szef BBN.

    Dodał,
    że projekt ten jest efektem wspólnej pracy BBN i resortu obrony,
    i wszystko wskazuje na to, że będzie zgodny z uzgodnieniami pomiędzy
    tymi instytucjami, ale - zaznaczył - „ostateczny kształt nadaje mu MON”.

    Błaszczak
    objął stanowisko ministra obrony 9 stycznia, zastępując Antoniego
    Macierewicza. Wcześniej między ośrodkiem prezydenckim a MON zarysowały
    się rozbieżności w poglądach na przyszły system kierowania i dowodzenia
    siłami zbrojnymi. Obie instytucje zgadzały się np. w kwestii
    przywrócenia odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, różnice
    dotyczyły m. in. prerogatyw prezydenta, ale i samej struktury dowódczej.

    Brak
    uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia armią
    były powodem odłożenia nominacji generalskich 15 sierpnia i 11 listopada
    2017 r.

    W lutym zaczął prace zespół opracowujący propozycje
    zmian w strukturze dowódczej. W skład zespołu weszli przedstawiciele
    MON, w tym Sztabu Generalnego WP, oraz BBN.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    230. Wojsko Polskie czekają spore

    Wojsko Polskie czekają spore zmiany w dowodzeniu. Znamy szczegóły

    Szef Sztabu Generalnego dowodzi Siłami Zbrojnymi poprzez dowódców
    Rodzajów Sił Zbrojnych jako najważniejszy żołnierz; do czasu osiągnięcia
    pełnej zdolności do działania, WOT podlega resortowi obrony - wynika z
    projektu zmian w systemie dowodzenia, który został upubliczniony na
    stronie Rządowego Centrum Legislacji. Opublikowany 11 czerwca projekt nowelizacji ustaw o powszechnym
    obowiązku obrony i o urzędzie ministra obrony został przygotowany przez
    Ministerstwo Obrony Narodowej we współpracy z Biurem Bezpieczeństwa
    Narodowego i w konsultacjach z prezydentem. Zmiany te - jak wskazuje MON
    - są konieczne do wprowadzenia zmian w Systemie Kierowania i Dowodzenia
    Siłami Zbrojnymi.Projekt noweli wzmacnia rolę szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
    jako najważniejszego pod względem pełnionej funkcji żołnierza w czynnej
    służbie wojskowej. Będzie on pierwszym żołnierzem Rzeczpospolitej.
    Obecnie jest on na równi z innymi dowódcami.




    Według projektu Szef Sztabu Generalnego w czasie wojny będzie organem,
    który dowodzi Siłami Zbrojnymi RP do czasu mianowania Naczelnego Dowódcy
    Sił Zbrojnych i przejęcia przez niego dowodzenia. "Szef Sztabu
    Generalnego Wojska Polskiego do czasu mianowania Naczelnego Dowódcy Sił
    Zbrojnych (na czas wojny - red.P) i przyjęcia przez niego dowodzenia,
    dowodzi Siłami Zbrojnymi poprzez dowódców rodzajów Sił Zbrojnych" -
    zapisano w projekcie.




    Projekty noweli zakłada ponadto, że dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej,
    do czasu osiągnięcia przez tę formację "pełnej zdolności do działania"
    będzie podlegał bezpośrednio szefowi resortu obrony.




    W ocenie skutków regulacji wskazano, że wprowadzone zmiany mają na celu
    m.in. dostosowanie polskiego systemu dowodzenia armią, do modelu
    obowiązującego w NATO.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    231. Wojskowe Biuro Historyczne

    Wojskowe Biuro Historyczne ujawniło przypadki bezprawnego niszczenia dokumentacji archiwalnej w archiwach wojskowych w Gdyni, Nowym Dworze Mazowieckim i Rembertowie w latach dwutysięcznych.

    Według przekazanych informacji, skala dokonanych zniszczeń jest olbrzymia. Zniszczono setki tysięcy stron, wśród których znajdowały się bezcenne – z punktu widzenia badań naukowych i archiwalnych – materiały dotyczące PRL.

    - Jestem przekonany, że sprawa zostanie pieczołowicie zbadana, gdyż wszystko wskazuje na to, że doszło do przestępstwa – zaznaczył minister Mariusz Błaszczak.Zniszczono, między innymi, akta Szefostwa Wojsk Ochrony Pogranicza z lat 1975-85, materiały archiwalne Wojskowej Służby Wewnętrznej z lat 1976-70 oraz dokumenty Zarządu II Sztabu Generalnego z roku 1973.

    Zgodnie z Ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej, Wojska Ochrony Pogranicza, Zarząd II Sztabu generalnego oraz Wojskowa Służba Wewnętrzna uznano za „organy bezpieczeństwa państwa” i wszelkie dokumenty wytworzone przez wspomniane struktury powinny być przekazane do IPN.

    Niszczono materiały o bezcennym znaczeniu dla badania komunistycznej przeszłości Polski. Wśród nich były, m.in., meldunki o nastrojach w Ludowym Wojsku Polskim w latach 60-tych, 70-tych i 80-tych, akta Głównego Zarządu Politycznego, akta partyjne, dokumenty dotyczące słuchaczy i kursantów akademii sowieckich, akta Sztabu Generalnego, akta Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Wojskowej Akademii Politycznej, materiały personalne, akta dotyczące broni atomowej, a nawet dokumentacja i korespondencja wiceministra Obrony narodowej z końca lat dziewięćdziesiątych.

    Dyrektor WBH złożył zawiadomienie do dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu o możliwości popełnienia przestępstwa przez kierownictwo i pracowników Centralnego Archiwum Wojskowego.
    http://www.mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/niszczono-akta-wojsk...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    232. Polski generał straszy wojną.

    Polski generał straszy wojną. „Wojna już trwa. Dotrze do Polski, jeśli…”

    „Jeśli czekamy na wojnę, to ona już trwa. To Syria, Irak,
    Afganistan, Jemen i Ukraina. Pytanie, czy dotrze do Polski. Tak, jeśli
    Polska będzie niestabilna, podzielona i skłócona z sojusznikami. Wtedy
    będzie doskonałym celem dla Rosji” – straszył uczestników festiwalu
    Pol’and’Rock generał Mirosław Różański, były dowódca generalny polskich
    sił zbrojnych.

    Usunięty przez Prawo i Sprawiedliwość wojskowy nie pozostawiał suchej
    nitki na rządzących. Taktykę jaką przyjął w rozmowie z Bogusławem
    Wołoszańskim można nazwać „wojną totalną” – wszystko co robi obecny
    rząd, jest złe.

    „Jeśli nic się nie zmieni, to wojna może dotrzeć do Polski” – mówił generał i dopowiadał – „To
    politycy tworzą niebezpieczne sytuacje i oni swoją polityką generują
    napięcie. Zła polityka przeradza się w konflikt zbrojny. A to my mamy
    wpływ na to, kto nami rządzi. Politycy grają na emocjach i budują na tym
    swoją popularność, ale od was zależy wyczuwanie prawdziwych intencji
    ich działania.”

    Różański nie bał się również dość mocno „naciąganych” porównań. Sytuację międzynarodową Polski zestawił m.in. z Syrią.

    „Jak wygląda teraz nasza polityka zagraniczna? Nie lubimy
    Niemców, mamy problemy z Ukrainą. Dokładnie tak jak Syria ze swoimi
    sąsiadami. Społeczeństwo syryjskie jest podzielone, a u nas jest podział
    na lepszy i gorszy sort. Nasze elity są nieodpowiedzialne. Rosja może
    zaatakować słaby i zdestabilizowany kraj, do tego obrażony na UE i nie
    potrafiący dogadać się z NATO.”

    W dyskusji pojawił się również temat ilości zawodowych żołnierzy.
    Generał wiedząc o tym, że na sali znajduje się głównie lewacka młodzież,
    skorzystał z okazji, aby wypowiedzieć myśl, która wywoła salwę braw.

    „Przygotowanie obronne nowoczesnego kraju nie wymaga kolejnych 50 tysięcy żołnierzy na ziemi” – podsumował.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    233. Skandal! Czy prezydent wie,

    Wśród osób, które zostały
    zaproszone na obchody Święta Wojska Polskiego znalazł się... Stanisław
    Woźniak. Okazuje się, że mężczyzna to oficer z Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i b. Szef Biura Studiów i Analiz Wojskowych Służb Informacyjnych.
    Kancelaria Prezydenta na obchody Święta Wojska Polskiego zaprosiła
    gen. Stanisława Woźniaka. Okazało się, że gen. Woźniak to ważna postać
    z Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.Woźniak pełnił stanowisko Szefa Biura Studiów i Analiz Wojskowych Służb Informacyjnych. 11 listopada 1993 roku Prezydent RP, Lech Wałęsa wręczył mu nominację na stopień generała brygady.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    234. "W Wojskowym Biurze

    "W Wojskowym Biurze Historycznym w Warszawie odnaleziono kartotekę 20 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, oddelegowanych do służby w Ludowym Wojsku Polskim. Te dokumenty nie były wcześniej ujmowane w ewidencji, nie było do nich również dostępu - mówi szef WBH i członek kolegium IPN prof. Sławomir Cenckiewicz
    W ocenie szefa Wojskowego Biura Historycznego, najważniejsze jest zbadanie, którzy z sowieckich oficerów zostali w PRL i wsiąknęli w społeczeństwo. - Na ile ci Sowieci (...) tworzyli grupę, środowisko, które zabezpieczało dodatkowo jeszcze Polskę Ludową, a może po roku 1989 już wolną Polskę pod kątem realizacji jakiś interesów sowieckich, a później rosyjskich"

    https://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1686857,Sowieci-w-PRL-Odnaleziono-kartoteke-20-tysiecy-zolnierzy-Armii-Czerwonej

    Uzupełnieniem kartoteki Sowietów oddelegowanych do LWP są akta oficerów Armii Czerwonej! W WBH odnaleziono ich blisko 8 tys.!

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    235. Warszawa: Emerytowani

    Warszawa: Emerytowani generałowie apelują, by "nie zaprzepaścić osiągnięć III RP"

    Blisko
    stu emerytowanych generałów głównych formacji mundurowych zaapelowało,
    by "nie zaprzepaścić osiągnięć III RP". "Nikt kto służył i pracował
    uczciwie, nie może być wykluczony z polskości" - podkreślono w apelu,
    który został odczytany w czwartek przed Grobem Nieznanego...

    Wśród sygnatariuszy apelu znaleźli się m.in.: b. zastępca naczelnego dowódcy NATO
    ds. transformacji gen. Mieczysław Bieniek, b. oficer służb PRL i b.
    szef UOP gen. Gromosław Czempiński, b. szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk,
    byli dowódcy Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch i gen.
    Mieczysław Gocuł, b. inspektor Sił Powietrznych gen. Tomasz Drewniak, b.
    Komendant Główny Policji gen. Marek Działoszyński, b. szef WSI gen.
    Marek Dukaczewski oraz b. szef Biura Ochrony Rządu gen. Marian Janicki.

    Resort obrony narodowej nie chciał komentować apelu.

    W październiku 2017 r. zaczęła działać
    tzw. "ustawa dezubekizacyjna". Na jej podstawie prawie 39 tys. b.
    funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL ma obniżone emerytury i
    renty; nie mogą być one wyższe od średniego świadczenia wypłacanego
    przez ZUS.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    236. Dwustu generałów i admirałów

    Dwustu generałów i admirałów pomyliło epoki i przeniosło się w czasy Układu Warszawskiego
    https://wpolityce.pl/polityka/420523-dwustu-generalow-i-admiralow-pomyli...

    To nie jest manifest z okazji okrągłej rocznicy powstania Układu Warszawskiego, choć mogłoby się tak wydawać. 8 listopada 2018 r. na Placu Piłsudskiego w Warszawie generał dywizji Straży Granicznej Dominik Tracz odczytał apel. Podobno miał to być element świętowania setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Apel jest dziełem tajemniczej inicjatywy „100 generałów na 100-lecie niepodległości”. Podpisało go ponad dwustu emerytowanych generałów i admirałów i zaadresowało do władz Rzeczypospolitej.
    Wśród sygnatariuszy są m.in. kosmonauta i członek WRON Mirosław Hermaszewski; ostatni dowódca WSI Marek Dukaczewski; szef sztabu generalnego z czasów prezydentury Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego – Tadeusz Wilecki; oficer Służby Bezpieczeństwa, a w III RP wiceminister w MSW i szef Straży Granicznej Andrzej Anklewicz; oficer wywiadu PRL i SB oraz były szef UOP Gromosław Czempiński; szef BOR w czasie katastrofy smoleńskiej Marian Janicki; szefowie sztabu generalnego w III RP Mieczysław Cieniuch i Mieczysław Gocuł; dowódcy generalni rodzajów sił zbrojnych III RP Lech Majewski i Mirosław Różański; oficer UOP, a potem szef ABW Krzysztof Bondaryk; były milicjant, a potem zastępca komendanta głównego policji i wiceminister MSW Adam Rapacki; były milicjant, a później zastępca szefa policji Kazimierz Szwajcowski czy były milicjant, a potem komendant główny policji Tadeusz Budzik.

    Odczytany przez gen. Tracza manifest nazwano „Apel generałów i admirałów Rzeczypospolitej Polskiej z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości w 1918 r.”. To jeden z najbardziej kuriozalnych tekstów, jakie powstały w kręgach dowódczych w historii III RP i chyba najbardziej niestosowny, jaki można do kogokolwiek adresować w związku z setną rocznicą odzyskania niepodległości. Przede wszystkim, gdy generałowie, nawet emerytowani, biorą się za pisanie apeli, brzydko to pachnie politykowaniem, samowolką, a nawet rokoszem, co mundurowi nie przystoi i jest sprzeczne ze składaną przysięgą. Apel rozpoczyna się od „gimnazjalnych”, a może nawet jeszcze mniej zaawansowanych refleksji nad odrodzeniem niepodległej Polski. Próbka: „Ustanowiono polski porządek prawny, jednolite wojsko polskie, polską policję, wymiar sprawiedliwości, administrację i szkolnictwo, powstała polska narodowa świadomość i jedność terytorialna”. Kwiatki zaczynają się, gdy autorzy apelu dochodzą do czasów po II wojnie światowej. Otóż wtedy „zostaliśmy oddani w strefę wpływów naszego wschodniego sąsiada”. Czyli nie było sowieckiej okupacji wprowadzonej na bagnetach Armii Czerwonej, tylko „zostaliśmy oddani w strefę wpływów” – tak jakbyśmy się znaleźli pod wpływem jakiegoś pogodowego niżu. Ot, taka obiektywna przypadłość. A skoro było tak pięknie, to „odbudowano kraj z ruin, zlikwidowano analfabetyzm, wdrożono wiele działań rozwijających naszą Ojczyznę”.

    Ze słów apelu wynika, że PRL była fajna, co by o niej nie mówić. A skoro była fajna, trudno zrozumieć, że „jednak Polacy nigdy nie zrezygnowali z marzeń o pełnej niezależności”. Nie zrezygnowali, a traf chciał, że nastąpiło „bankructwo idei komunizmu”. Takie słowa o własnej przeszłości w partii komunistycznej części sygnatariuszy apelu może dziwić, bo gdy byli komunistami wcale nie chcieli bankructwa „idei komunizmu”. No, ale skoro się zdarzyło, a w dodatku przyszło „wsparcie demokratycznego świata”, udało się „ponownie odzyskać całkowitą suwerenność i odbudować niepodległe państwo”. Wszyscy odbudowali, a komuniści chyba nawet stali na czele tej odbudowy: „I znowu, jak przed laty, z różnych życiorysów, doświadczeń, często zwaśnionych obozów politycznych, ale zaangażowanych we wspólny cel, powstała Polska Niepodległa”. I ta Polska „jest Ojczyzną wszystkich Polaków. I tych urodzonych, tworzących Ją przed 1989 rokiem i tych po 1990 roku”. To oczywiste, że szczery komunista, mimo „bankructwa idei komunizmu” może być bardzo użyteczny w odbudowie i budowie demokratycznej ojczyzny, gdyż komuniści to chłopaki szczere i zaangażowane w sprawy wspólne, tylko trzeba im dać szansę. A III RP tę szansę im dała. Nic dziwnego, że efekt jest wspaniały: „Odbudowana III RP i ostatnie dwudziestoośmiolecie to najlepszy okres w historii Polski od ponad 300 lat”. Wprawdzie za komuny wielu sygnatariuszy apelu generałów mówiło to samo, ale kto by nie zmienił zdania, gdy nowszy wspaniały świat jest lepszy od nowego wspaniałego świata.

    Nie ma już wprawdzie miłującego pokój i gwarantującego nam bezpieczeństwo Układu Warszawskiego, ale „żyjemy w pokoju, w bezpiecznych granicach w ramach wspólnoty Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego”. A w związku z tym „nikt, kto myśli po polsku nie może zaprzeczyć, że nasza obecność w NATO i UE to fundamenty polskiej niepodległości”. Zupełnie jak Układ Warszawski i RWPG były fundamentami niepodległości PRL. Wszystko było pięknie, a wręcz sielankowo, bo „mieliśmy wspólne cele, wspólne priorytety. Przez 28 lat, mimo zmian rządów, mieliśmy stabilną politykę zagraniczną, jednolitą armię, administrację, służby specjalne, rozwijaliśmy samorządność i przedsiębiorczość”. I wszyscy, łącznie z komunistami dobrze się w tej Polsce czuli. Ale w 2015 r. do władzy doszli ludzie, którym sielanka i zgoda, szczególnie z komunistami oraz kursantami KGB i GRU, nie były w smak. Nie rozumieją oni i nie doceniają wspólnej pracy dla Polski, zasady, że „nikt, kto służył i pracował uczciwie nie może być wykluczony z polskości, nie wolno mu odmawiać patriotyzmu. Nie wolno dzielić obywateli na różne ‘sorty’”. Oczywiście, że nie wolno, jeśli komunista, esbek czy kursant KGB i GRU ciężko pracuje dla Polski i bardzo się dla niej poświęca.

    Nie wolno dzielić Polaków na „plemiona”, grzebać w życiorysach ludzi naprawdę oddanych Polsce, nawet jeśli to była PRL, a pracą obecnych stachanowców demokracji trzeba się było wtedy dzielić z Łubianką. Dlatego sygnatariusze apelu grzmią: „Nie pozwólmy zniweczyć dorobku Polski. Nie zgadzajmy się na naruszanie praw gwarantowanych w naszej Konstytucji”. Chyba powinno być „nie pozwolimy”, wszak to mundurowi, wiec sami wystarczą, nawet w dwustu, by demokrację obronić. Sygnatariusze sami to zresztą po chwili rozumieją, więc stwierdzają: „Na żołnierzach, oficerach Wojska Polskiego i innych polskich formacjach mundurowych, na pracownikach polskiej administracji, na nas spoczywa odpowiedzialność za państwo i jego niepodległość”. To oczywiste, skoro to oni współtworzyli nowy wspaniały świat, mają prawo, a nawet obowiązek go bronić. Wszelkimi sposobami.

    Emerytowani generałowie i admirałowie, niewątpliwie ludzie kryształowego charakteru i szczerze oddani Polsce, słusznie apelują do „oficerów Wojska Polskiego, Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej, służb specjalnych i oficerów innych formacji mundurowych” – jako „byli dowódcy i przełożeni”. Nie wolno „zaprzepaścić osiągnięć III RP”. Te osiągnięcia nie byłyby możliwe bez nawróconych komunistów, esbeków i kursantów KGB oraz GRU. Dlatego słusznie nie wolno zgadzać się „na unieważnienie życiorysów, wielu lat ciężkiej służby dla zapewnienia bezpieczeństwa i obronności naszej Ojczyzny”. To przecież nie ich wina, że zbankrutowała idea komunizmu. Znakomicie się odnaleźli w świecie postkomunistycznym i współtworzyli „najlepszy okres w historii Polski od ponad 300 lat”. Dlatego mają pełne prawo pisać apele, a nawet je czytać przed świętym dla Polaków Grobem Nieznanego Żołnierza.

    autor: Stanisław Janecki

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika kazef

    237. Aleksander Ścios


    środa, 13 marca 2019


    CZYJ INTERES? KACZYŃSKI PYTA O ANEKS

    Kto może być zainteresowany tym, że aneks nie jest publikowany? Ci, którzy mają jakieś powody do obaw. W wyjaśnieniach prawniczych bardzo ważne jest pytanie: czyj interes?
    Sądzę, że warto, by tutaj takie pytanie postawić”.
    Tą ważną kwestię, dotyczącą przyczyn zablokowania publikacji Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI poruszył przed laty prezes PiS Jarosław Kaczyński, gdy 28 czerwca 2008 roku zorganizował konferencję prasową w Szczecinie, poświęconą wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego.
    Nierozsądna byłaby ucieczka od tak znamienitego przykładu solidnej dociekliwości, zatem – za panem prezesem, warto dziś zapytać:
    -Kto jest zainteresowany tym, by Aneks z Weryfikacji WSI nie został opublikowany?
    -Czyi interes chronią ludzie, którzy zdecydowali o ukrywaniu tajnego dokumentu przed Polakami?
    -Czy Aneks w ogóle istnieje i nadal znajduje się w tajnej kancelarii Andrzeja Dudy?
    -A jeśli Aneks nie istnieje i został zniszczony w latach ubiegłych – czy i jaką odpowiedzialność ponoszą osoby winne zniszczeniu oraz ci, którzy ukrywaliby ten fakt przed opinią publiczną i organami państwa?
    Odpowiedź na dwa pierwsze pytania jest stosunkowo prosta.
    27 kwietnia 2018 roku, prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, pytany o sprawę publikacji Aneksu, oznajmił na antenie Radia ZET:
    Prezydent spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim i podjęli decyzję, że nie ma potrzeby tej publikacji”.
    Fakt, że Andrzej Duda – jedyny decydent w sprawie Aneksu, nie zdobył się na odwagę udzielenia osobistej odpowiedzi i scedował rzecz na swojego urzędnika, zaś samą wiadomość o odmowie publikacji dokumentu „wytłumaczono” odbiorcom wspólnym stanowiskiem z prezesem PiS (który nie posiada żadnych uprawnień decyzyjnych w tej kwestii), byłby pewnie fascynujący dla każdej opozycji i wywołał lawinę komentarzy wolnych mediów.
    Gdyby w III RP takie zjawiska istniały.
    Podobnie, jak interesujący byłby fakt, iż prezydent tego państwa, w sposób jawny, a wręcz ostentacyjny łamie ustawę sejmową z 9 czerwca 2006 r. „Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego” i odmawia publikacji Aneksu. Znajdujący się w ustawie przepis nie zawiera bowiem trybu warunkowego, lecz nakłada na prezydenta obowiązek publikacji dokumentu w Monitorze Polskim.
    Ustawa nie przewiduje możliwości nieopublikowania raportu przez prezydenta” – przypominał Antoni Macierewicz w październiku 2017 roku.
    Ponieważ w III RP nie istnieją zjawiska autentycznej opozycji ani wolnych mediów, nikt wątpliwości nie wysuwał ani tematu nie drążył.
    Odpowiadając jednak na pytanie zadane przed laty przez prezesa PiS, możemy dziś z łatwością stwierdzić: osobami zainteresowanymi nieopublikowaniem Aneksu są Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński.
    Odpowiedź na drugie pytanie również nie nastręcza kłopotu.
    Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, którzy zdecydowali o odmowie publikacji Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, chronią interesy tych osób i środowisk, dla których ujawnienie treści tajnego dokumentu, mogłoby okazać się niekorzystne.
    Mając na uwadze opublikowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Raport z Weryfikacji WSI oraz zakres spraw, jakimi zajmowała się Komisja Weryfikacyjna WSI, łatwo można zidentyfikować to środowisko.
    Chodzi o wysokich rangą byłych żołnierzy „Ludowego Wojska Polskiego”, wykonujących zadania wywiadowcze i kontrwywiadowcze na rzecz ZSRR, w ramach formacji wojskowych, założonych i nadzorowanych przez okupanta sowieckiego. Formacje te, działające do roku 1991 pod nazwami „Zarządu II Sztabu Generalnego WP” oraz „Wojskowej Służby Wewnętrznej”, zostały w III RP połączone i od lipca 1991 przyjęły nazwę „Wojskowych Służb Informacyjnych”.
    Chodzi także o osoby podejmujące tajną współpracę z w/w formacjami oraz polityków, którzy – z racji pełnionych publicznie funkcji byli zobowiązani do nadzorowania tych służb.
    Traktując rzecz obrazowo, można udzielić następującej odpowiedzi na drugie pytanie:
    Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, odmawiając publikacji Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI chronią interesy takich postaci, jak: Czesław Kiszczak, Bolesław Izydorczyk, Marek Dukaczewski, Aleksander Lichocki, Kazimierz Głowacki, Aleksander Makowski, Jerzy M. Nowakowski, Janusz Onyszkiewicz, Bronisław Komorowski.
    Nie ma też wątpliwości, że decydując o ukryciu Aneksu przed Polakami, Duda i Kaczyński postąpili zgodnie z żądaniami polityków Platformy. Gdy w czerwcu 2015 pojawiła się kwestia publikacji Aneksu, politycy PO apelowali do prezydenta-elekta, by „w poczuciu odpowiedzialności” nie ujawniał tajnego dokumentu.
    Co ciekawe – w tych apelach, „patriotyczne media” dostrzegały wówczas wezwanie do łamania prawa. Stanisław Żaryn (dziś naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej przy Ministrze Koordynatorze Służb Specjalnych) pisał:
    Prezydent oraz rząd powinni dążyć do ujawnienia Uzupełnienia do Raportu dot. WSI, w sposób wymuszony przez orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Dziś wzywanie do zaniechania w tej sprawie działań jest wezwaniem de facto do działań niezgodnych z przepisami. Władza przekonuje właśnie prezydenta Andrzeja Dudę, by… łamał prawo”.
    Z chwilą, gdy stało się jasne, że Andrzej Duda nie ujawni Aneksu, żaden z partyjnych żurnalistów nie odważył się powtórzyć takiego zarzutu.
    Pytania trzecie i czwarte, nie są już autorstwa prezesa PiS. W roku 2008, gdy Jarosław Kaczyński wykazywał swoją dociekliwość, kwestia istnienia Aneksu do Raportu nie nasuwała żadnych wątpliwości.
    Jako datę przełomową w tym zakresie, można wskazać 10 kwietnia 2010 roku, gdy jeden z najważniejszych „bohaterów” Raportu z Weryfikacji WSI, którego nazwisko pojawia się blisko 60 razy na kartach dokumentu, został p.o. prezydenta i przejął władze nad Kancelarią Lecha Kaczyńskiego.
    W czerwcu 2015 roku, Antoni Macierewicz podzielił się wątpliwościami:
    "Czy raport WSI istnieje tego nie wiem. Wiem, że istniał do 10 kwietnia 2010 roku, istniał też do momentu objęcia Pałacu Prezydenckiego przez Bronisława Komorowskiego.
    Co się z nim stało później – trudno powiedzieć. Istnieje wiele spekulacji, podobno mieli go oglądać dawni koledzy z WSI.
    Liczę na to, ze rzeczywiście istnieje, bo istniał tylko w jednym egzemplarzu, wszystkie kopie, poza prezydenckim egzemplarzem, zgodnie z przepisami, zostały zniszczone".
    Proszę zapamiętać arcyważne, ostatnie zdanie z tej wypowiedzi: „istniał tylko w jednym egzemplarzu, wszystkie kopie, poza prezydenckim egzemplarzem, zgodnie z przepisami, zostały zniszczone".
    Na forach internetowych i w „przekazie plotkarskim”, dość powszechne jest przeświadczenie, jakoby istniały jakieś kopie Aneksu lub (nawet) był on w posiadaniu ministra Macierewicza lub członków Komisji Weryfikacyjnej WSI. To głęboko fałszywe przekonanie, jest pokłosiem kombinacji operacyjnej z lat 2007-2008, nazwanej przeze mnie „aferą marszałkową”. To wówczas, współpracujący ze służbami funkcjonariusze medialni (zwani nie wiedzieć czemu -"dziennikarzami"), rozpowszechniali łgarstwa, jakoby "na mieście" pojawiały się oferty sprzedaży Aneksu, a dwa egzemplarze tajnego dokumentu "zostały wyniesione" z Kancelarii Premiera na dzień przed zaprzysiężeniem nowego rządu PO- PSL.
    Mając na uwadze stan faktyczny, potwierdzony m.in. uwagą ministra Macierewicza z roku 2015, należy przyjąć, że istniał tylko jeden, prezydencki egzemplarz Aneksu do Raportu.
    Jeśli ktoś twierdzi, jakoby ocalały jakieś "kopie", jest w tym kłamstwie echo tamtej kampanii dezinformacyjnej, rozgrywanej w interesie „długiego ramienia Moskwy”.
    Wątpliwości, co do istnienia Aneksu są całkowicie uzasadnione.
    Podczas prac prowadzonych przez MON w roku 2012 nad nowelizacją ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego, pojawiło się wielostronicowe tzw. Stanowisko Stowarzyszenia „SOWA” z dnia 28 listopada 2012 roku. W nim zaś, ludzie b. WSI zawarli interesującą sugestię:
    Sprawa istniejącego problemu związanego z Aneksem powinna znaleźć się w treści dokumentu: „Założenia do projektu ustawy o zmianie ustawy…”. Istnieją dwa sensowne rozwiązania tego problemu.
    Pierwsze: Niejawny dokument Aneks o klauzuli „ściśle tajne” otrzymuje kategorię archiwalną „A” i zostaje przekazany do archiwum centralnego, np. Archiwum Akt Nowych z zastrzeżeniem, że może być udostępniony po 50 latach, tj. po 2056 roku.
    Drugie: Niejawny dokument Aneks o klauzuli „ściśle tajne” otrzymuje kategorię archiwalną „Bc”, co oznacza, że dokumentacja ma krótkotrwałe znaczenie praktyczne i po pełnym jej wykorzystaniu (co już nastąpiło), jest przekazywana na makulaturę – Aneks zostaje zniszczony”.
    Wprawdzie postulat „SOWY” nie został oficjalnie uwzględniony i do noweli ustawy nie wprowadzono zapisów dotyczących postępowania z aneksem, nie sposób wykluczyć, że z „dobrej rady” ludzi WSI nie skorzystał Bronisław Komorowski.
    Premier Jan Olszewski, który 9 listopada 2007 roku objął stanowisko szefa Komisji Weryfikacyjnej, zastępując na tym stanowisku Antoniego Macierewicza (była to ostatnia publiczna funkcja byłego premiera), dziesięć lat później podzielił się wątpliwościami odnośnie istnienia Aneksu:
    W październiku 2017 r. Jan Olszewski stwierdził:
    Nie wiem, czy raport jest w dyspozycji prezydenta. Nie mam wiedzy, czy został mu przekazany i czy odnalazł się po kadencji prezydenta Bronisława Komorowskiego.
    Prezydent Lech Kaczyński pracował nad dostosowaniem dokumentu do wymogów orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który miał do niego zastrzeżenia. W związku z tym pan prezydent żądał różnych materiałów z Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
    10 kwietnia 2010 r., kiedy nastąpiła smoleńska katastrofa, raport był w podręcznym sejfie prezydenta”.
    Jeśli postać pokroju Jana Olszewskiego, publicznie wyraża wątpliwości dotyczące posiadania Aneksu przez obecnego prezydenta, rzecz wydaje się poważna i zasługująca na uwagę.
    Warto też przypomnieć, że śp. Jan Olszewski należał do zwolenników publikacji tajnego dokumentu przez władze „dobrej zmiany”. W czerwcu 2015 roku oświadczył: „Uważam, że aneks powinien zostać opublikowany. Przecięłoby to krążące w przestrzeni publicznej nieprawdopodobne i nieprawdziwe o nim informacje. Choć ze względu na upływ czasu aneks jest w części zdezaktualizowany, to opinia publiczna ma prawo do zorientowania się, czym jest ten dokument”.

    Spekulacje związane z istnieniem tajnego dokumentu, mogłyby zostać przecięte przez lokatora Pałacu Prezydenckiego. Niestety – nie ma żadnej wypowiedzi Andrzeja Dudy ani żadnego, oficjalnego dokumentu, w których potwierdzono by, że Aneks znajduje się tam, gdzie jego miejsce -w tajnej kancelarii prezydenta.
    Są natomiast takie wystąpienia i zachowania A. Dudy i jego urzędników, które powinny wywoływać wątpliwości. Istnieje też szereg okoliczności sugerujących (niezrozumiałą) niechęć dla potwierdzenia faktu istnienia Aneksu.
    Odpowiedź prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego z 2015 roku, na zapytanie o Aneks – „to temat, którego nie ma” - wydaje się symptomatyczna.
    W styczniu 2016 roku, Andrzej Duda – wzorem swojego poprzednika, który za taką samą decyzję był srodze atakowany przez PiS i ówczesne „media opozycyjne”, odmówił udostępnienia kopii Aneksu na potrzeby prokuratury.
    Gdy w czerwcu 2017, prawowity właściciel dokumentu- szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, zwrócił się do prezydenta o zwrot niewykorzystanego Aneksu, nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
    Usunięcie Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON oraz czystki dokonane w służbach wojskowych, skutecznie oddaliły od ośrodka prezydenckiego żądania dotyczące Aneksu.
    Stowarzyszenie Blogmedia24, od chwili objęcia urzędu prezydenckiego przez Andrzeja Dudę, domagało się ujawnienia informacji publicznej i pytało – czy Aneks jest w posiadaniu nowego prezydenta. Po wielomiesięcznych bojach z prezydenckim urzędnikiem, dyrektorem Biura Prawa i Ustroju, A. Dorszem ( w kancelarii od czasów Jaruzelskiego) i wysyłaniu szeregu próśb o dostęp do informacji publicznej,w listopadzie 2015 stowarzyszenie uzyskało odpowiedź, z której wynikało tylko tyle, iż w roku 2007 minister Macierewicz przekazał Aneks prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Ani Dorsz, ani żaden inny urzędnik KP nigdy nie przyznali, że tajny dokument znajduje się w prezydenckim sejfie.
    W roku 2015, prof. Andrzej Zybertowicz zapytany wprost - czy Aneks znajduje się w Kancelarii Prezydenta, odpowiedział- „odmawiam udzielenia odpowiedzi na to pytanie” i odesłał pytających do ministra Solocha. Tenże zaś, na to samo pytanie, odparł: „w kancelarii tajnej nie ma aneksu, o który panowie pytają. Nie ma go na terenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego”.
    Niewiele osób wówczas zrozumiało, że Soloch z nich zakpił i nie udzielił żadnej odpowiedzi ale zbył ją tzw. „oczywistą oczywistością”. W BBN nie mogło być Aneksu, bo jedynym miejscem, w którym może znajdować się ten dokument jest tajny sejf prezydenta, a jedyną osobą, która może to potwierdzić, jest sam Andrzej Duda.
    Mając na uwadze stan faktyczny, można dziś z całą pewnością powiedzieć: nie wiemy - czy Aneks w ogóle istnieje i czy znajduje się w tajnej kancelarii Andrzeja Dudy.
    Zachowania lokatora Pałacu i jego urzędników – w miejsce czytelnej odpowiedzi, przynoszą raczej szereg wątpliwości i powinny budzić obawy odnośnie intencji.
    Czynnikiem obciążającym jest również rozpowszechnianie przez środowisko pałacowe insynuacji, jakoby prezydent Lech Kaczyński był przeciwny publikacji Aneksu lub orzeczenie TK z 2008 roku uniemożliwiało taką publikację. W październiku 2017, szef BBN sięgnął po te dwa kłamstwa, by uzasadnić obstrukcję swojego pryncypała.
    Soloch oświadczył wówczas:
    Aneks jest tajny, jeżeli będą decyzje prezydenta jakiekolwiek w tym względzie, to będą one zakomunikowane, natomiast ja przypomnę opinię na temat aneksu śp. prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Na przeszkodzie opublikowania treści aneksu stoi też wyrok Trybunału Konstytucyjnego i potrzebne byłyby niezbędne kroki legislacyjne, jeżeli taka decyzja miałaby zapaść”.
    Tymczasem prezydent Lech Kaczyński nigdy nie deklarował, że nie opublikuje Aneksu. Przeciwnie – usilnie do tego dążył i był zainteresowany dostosowaniem dokumentu do reguł narzuconych przez wyrok TK. Pytany o tą kwestię Antoni Macierewicz, oznajmił w czerwcu 2015 roku:
    Prezydent nie podjął decyzji o niepublikowaniu aneksu, czyli Uzupełnienia nr 1 Raportu z likwidacji WSI. Jego decyzja dotyczyła wypełnienia zaleceń Trybunału. Te zalecenia zostały zrealizowane, zmiany poprzez eliminację nazwisk, na których publikację nie zgodził się TK, zostały wprowadzone. Niestety jednak zdarzyła się tragedia smoleńska i pan prezydent nie mógł wykonać zapisów ustawy, związanych z przekazaniem do publikacji tego dokumentu”.
    Nie jest też prawdą, jakoby orzeczenie TK blokowało publikację lub przygotowanie Aneksu wymagało „kroków legislacyjnych”.
    W roku 2015 wyraźnie o tym mówił Antoni Macierewicz oraz Piotr Woyciechowski, zaś Sławomir Cenckiewicz przypomniał, że „aneks jest dostosowany do reguł, które prezydentowi narzucił Trybunał Konstytucyjny”. Chodzi o wymóg anonimizacji danych.
    Nie ma zatem żadnych, formalnych przeszkód, by dokument mógł zostać opublikowany.

    Wprawdzie temat Aneksu nie może zaprzątać uwagi zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, a tym bardziej, nie wywoła reakcji dziennikarzy partyjnych, to wątpliwości związane z istnieniem tajnego dokumentu należą do najważniejszych kwestii bezpieczeństwa. Można – w zgodzie z partyjnymi dyrektywami i zapisami cenzury, o nich nie mówić, co nie zmienia faktu, że niezdolność do udzielenia odpowiedzi na pytanie: czy Aneks w ogóle istnieje i nadal znajduje się w tajnej kancelarii Andrzeja Dudy - kompromituje cały „system bezpieczeństwa” III RP, a obywateli tej sukcesji komunistycznej, naraża na ogromne niebezpieczeństwa. Dlaczego?
    Odpowiedź wydaje się prosta.
    Dość wyobrazić sobie sytuację, w której sprawa bezprawnego zniszczenia dokumentu o tak doniosłym znaczeniu, staje się przedmiotem szantażu, służy do wywierania rozmaitych nacisków lub prowadzenia gier operacyjnych. Z takiej okazji zawsze skorzystają służby obcych państw.
    Dość pomyśleć o przypadku, w którym ten, kto zniszczył dokument, podzielił się tą informacją ze swoim następcą, a tenże następca ukrył taki fakt przed instytucjami państwa i opinią publiczną.
    Dość wyobrazić sobie, że ów następca nie wiedział o zniszczeniu tajnego dokumentu, ale gdy dostrzegł jego brak, nie poinformował o tym odpowiednich organów i zataił to przed opinią publiczną.
    Tylko z jednego powodu – rzecz dotyczy osoby/osób piastujących najwyższy urząd w państwie, każda z powyższych sytuacji stwarza wielorakie i poważne zagrożenia.
    Można również zakładać, że tego rodzaju „wspólnota wiedzy” tworzy okoliczności nadzwyczaj sprzyjające pozyskiwaniu materiałów kompromitujących, ale też buduje patologiczne więzy i zależności.
    Z uwagi na specyfikę środowiska, którego dotyczy sprawa Aneksu – w dużej mierze związanego ze służbami ZSRR/Federacji Rosyjskiej oraz relacjami agenturalnymi, jakikolwiek element potencjalnego szantażu, byłby szczególnie niebezpieczny.
    W czerwcu 2015 roku, Antonii Macierewicz, mówiąc o podobnym scenariuszu, mocno podkreślał- „Gdyby się okazało, że dokument już nie istnieje, to sankcje prawne na osoby, które tego nie dopilnowały są bardzo surowe”.
    Sprawa nie dotyczy jednak sankcji karnych, bo tego rodzaju groźba, w realiach III RP jest kompletnie nierealna. Gdyby dokument zniszczono za czasów Komorowskiego, nie ma wątpliwości, że „system prawny” tego państwa nigdy nie ukarałby winnych.
    Rzecz miałaby natomiast znaczenie dla opinii publicznej i mogła poważnie zaszkodzić wizerunkowym łgarstwom obecnej i poprzedniej władzy.
    Informacja o zniszczeniu Aneksu mogłaby generować żądania związane z rozliczeniem okresu prezydentury Komorowskiego – w tym przeprowadzenia rzetelnego audytu w KP i BBN. Takie działania były wielokrotnie zapowiadane przez Solocha i nigdy nie zostały zrealizowane. Nie dałoby się też udawać, że B.Komorowski był „strażnikiem żyrandola”, a jedyne nieprawidłowości z tego okresu dotyczyły „zakupu sokowirówek”. Upadłby mit o „cywilizowanym przejęciu władzy prezydenckiej” i rzekomych „mechanizmach demokracji”. Zniszczenie Aneksu obciążałoby samego Komorowskiego, jak i całe środowisko b.WSI, a świadomość tego bezprawia mogłaby prowadzić do postulatu dokończenia procesu weryfikacji i sporządzenia kolejnych uzupełnień-aneksów do Raportu z Weryfikacji WSI.
          Jako niepoprawny realista, nie mam wątpliwości, że dopóki Andrzej Duda jest prezydentem, nikt nie odważy się domagać od niego odpowiedzi na pytanie – czy Aneks do Raportu z Weryfikacji WSI znajduje się w tajnej kancelarii? Nie zrobią tego partyjne „wolne media”, nie odważy się żaden polityk, publicysta, „prawicowy autorytet”.
    Taka postawa wobec lokatora Pałacu nazbyt przypomina czasy prezydentury Komorowskiego, by można było dopatrywać się symptomów „dobrej zmiany”. Ale i to wiedzą partyjni luminarze, przyjmując wobec Dudy postawę klakierską.
    Pozostawienie tej kwestii bez rozstrzygnięcia – jak życzą sobie Duda i Kaczyński, zawsze będzie rodziło podejrzenia i prowadziło do spekulacji.
    Jeśli nie da się wykluczyć, że Aneks został zniszczony, nie da się również oddalić podejrzeń o zmowę, szantaż, patologiczne relacje.
    Odium tak ważnej – a niewyjaśnionej sprawy, zawsze będzie ciążyło nad tą prezydenturą.