Po latach

avatar użytkownika Zenon Pigoń

Po latach.

        Czas, który zaciera ślady tamtych dni, związanych z budowaniem „Solidarności” i jej dalszymi losami, skłania do głębokiej refleksji nad naszym zbiorowym bytowaniem oraz nad marnością ludzkiej pamięci. Dobrze jest zatem organizować obchody i uroczystości, które przywołują miniony czas ku pamięci dla jednych, ku przestrodze dla innych. Bardzo ważne jest, aby te obchody ukazywały prawdę historyczną, a organizatorzy nie traktowali ich instrumentalnie dla własnych, doraźnych, politycznych celów, bo nikt nie ma prawa zawłaszczać wyłącznie dla siebie dobrej pamięci o polskim Sierpniu i zmaganiach Polaków na drodze do wolności.

       Przejmuje smutkiem fakt zapomnienia o zasłużonych dla Polski wielu liderach i mniej znanych działaczach NSZZ „Solidarność” z lat 80. Prześladowani przez władzę PRL, nie doczekali się pomocy czy chociażby zwykłego uznania ze strony demokratycznego społeczeństwa. Demokracja, o którą walczyli, dla której ryzykowali wolnością, stała się dziś znacznym udziałem politycznych graczy, często ludzi cynicznych, niezdolnych do pracy dla dobra publicznego, egoistycznych, zaborczych i skłonnych do korupcji. Pamięć o polskim Sierpniu, to przede wszystkim pamięć o wielkich przemianach, zapoczątkowanych przez nielicznych, którzy porwali za sobą tak wielu, że zadrżała z niepokoju władza tzw. ludowa i jej mocodawcy na kremlu. Powstanie NSZZ „Solidarność” rozbudziło nadzieje 10 milionów Polaków: na odzyskanie niepodległości narodowej, na zmianę ustroju i poprawę życia społeczeństwa, na odzyskanie wolności obywatelskich i samorządność. Entuzjazm był wielki i wyrażał się publicznie w różnych formach: na wiecach w przemówieniach, ulotkach i biuletynach, w pieśniach i kabaretach. Wzajemnie dodawano sobie odwagi i rosły szeregi „Solidarności”. Pamiętam fragment wiersza wywieszony na ścianie jednego lokalu, który brzmiał jak wyzwanie dla działaczy Związku „Solidarność”:

„Gdy wieje wiatr historii ludziom jak pięknym ptakom

rosną skrzydła u ramion, a trzęsą się portki pętakom.”

     A był to czas, kiedy odwaga miała swoją cenę.

    Tak naprawę to solidarnie ze Związkiem współpracowała zdecydowana większość rodaków, bo „Solidarność” była jak światło wskazujące drogę wyjścia z ciemnego, komunistycznego tunelu. To światło oświeciło Polaków na drodze do nowej Polski. Niestety, nie wszystkich. 

   Od sierpnia 1980 r. spontaniczna samoorganizacja społeczeństwa, realizowana często przez grupy pokoleniowe, które nigdy przedtem nie doświadczyły demokracji, była czymś zdumiewającym i budzącym wiarę w nasz narodowy instynkt. Pamiętam w 1980 roku, kiedy do lokalu „Solidarności” przyszła starsza pani, emerytowana nauczycielka z tzw.” starego portfela”, stanęła z boku i nic nie mówiąc, przyglądała się związkowcom załatwiającym liczne sprawy. Gdy po dłuższej chwili zapytałem ją o powód wizyty, odpowiedziała: „Proszę pozwolić mi tutaj jeszcze pozostać i nacieszyć się tą atmosferą, bo tu jest prawdziwa Polska. Istotnie, poza „Solidarnością” nie było Polski, nie było wolnej Polski. Ta pani miała narodowy instynkt.

     W latach 1980-81 wyzwoliła się tak silna potrzeba obywatelskiej wolności, że nie stłumiły jej późniejsze represje i prześladowania przez władze stanu wojennego, które dla utrzymania swojej pozycji posunęły się do zbrodni przeciwko własnym obywatelom. A ludzie mimo to, powodowani przekonaniem, że tak jak jest, być nie może, podbudowani wiarą, że musi nastać czas wolności, ludzkiej godności i praw dla wszystkich, szli za głosem nadziei na przekór politycznym faktom i pospolitemu rozsądkowi. A samo dążenie do wolności, niezależnie od szansy zwycięstwa, miało głęboki sens moralny, kształtowało bowiem postawy ludzkie, odrzucając zgodę na niewolniczą egzystencję. Tak powstawał skuteczny ruch solidarnych, wspierany na początku nieśmiało, a później zdecydowanie przez bierną większość. Narodowy instynkt, a także i rozum we wspólnym dążeniu do naprawy Polski łączył: intelektualistów, inteligencję, robotników, studentów, emerytów. i to była właśnie solidarność! Podpowiedział także, że trzeba odebrać komunistycznej władzy wyłączność na środki masowego przekazu.

     Ominięcie cenzury prewencyjnej przez wydawnictwa tzw. bezdebitowe było faktycznym złamaniem monopolu informacyjnego w PRL. Nikt już nie wierzył rządowym publikatorom, a godnymi czytania stały się ulotki i biuletyny informacyjne, wydawane najczęściej w prymitywnych warunkach technicznych i rozpowszechniane przez setki tysięcy ludzi, ofiarnie podejmujących funkcje wydawców i kolporterów.

      Wartość na początku legalnych lub półlegalnych, a potem nielegalnych wydawnictw jest nie do przecenienia. To one utrzymywały duchową więź między ludźmi, to one przekazywały wolną od kłamstw propagandowych informację, to one budziły ducha wolności i odwagę. Władze stanu wojennego z zawziętością zwalczały wydawców i kolporterów pism podziemnych. Za wydanie ulotki albo jej kolportaż można było otrzymać wyrok kilku lat więzienia. Represje stosowane przez władze potęgowały jedynie ruch oporu, w którym nierzadko uczestniczyli ludzie bezpośrednio nie zaangażowani w sprawę ruchu „Solidarności,” a pomagali prześladowanym jedynie z pobudek humanitarnych. Dzisiaj zdarza się słyszeć w środowiskach przeciwników „Solidarności” zdania wypowiadane z przekąsem czy wręcz z ironią, że zasługą tego pana lub tej pani było tylko to, że nosiła ulotki czy jakieś gazetki. Znam dobrze to ryzyko i twierdzę stanowczo, że to była i jest nadal wielka zasługa dla Polski. A kto tego nie czynił, ten nie ma moralnego prawa ani szydzić, ani krytykować ich dzieła. Wszystkim znanym i nieznanym wydawcom i kolporterom należy złożyć cześć. Ich ulotki i pisma okazały się skuteczniejszym orężem niż czołgi i karabiny Wojciecha Jaruzelskiego. Wszelkie obchody rocznicowe stanowią szczególną okazję do wyrażenia szacunku dla bezimiennych nosicieli głosu prawdy i wolności.

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Zenonie

mało kto o tym pamięta, a nikt nie pisze, ani nie wspomina :

.."Powstanie NSZZ „Solidarność” rozbudziło nadzieje 10 milionów Polaków: na odzyskanie niepodległości narodowej, na zmianę ustroju i poprawę życia społeczeństwa, na odzyskanie wolności obywatelskich i samorządność. "...

po podpisaniu porozumień ludzie uwierzyli, że mogą współrządzić, chcieli poprawy zarządzania przedsiębiorstwami, tworzyły sie Rady Pracownicze, do których załogi pracownicze wybierały nie działaczy, ale fachowców, ze swojego grona.
Ludzi, którzy mieli kompetencje i wiedzę.
Rady Pracownicze podzieliły los ZZ - po 13.XII.1981 - zostały rozwiązane, a często ludzie, którzy weszli do nich, zwolnieni.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl