Z notatnika piwnicznika:List Górnika

avatar użytkownika Mirosław Domińczyk
List torturowanego górnika „KOS” nr.31 (Od redakcji : zachowaliśmy oryginalna stylistykę otrzymanego listu, usunęliśmy jedynie fragmenty mogące stanowić podstawę identyfikacji autora, - wymagało tego jego bezpieczeństwo) List ten dotarł do nas bezpośrednio po sejmowym wystąpieniu gen. Czesława Kiszczaka z dnia 22 marca 1983 r., w którym powiedział on : „ W ostatnich latach funkcjonariusze MSW przebyli niezwykle trudną drogę, bronili ofiarnie sprawy socjalizmu. Związani głęboko z socjalistycznym państwem, z klasą robotniczą, z ludźmi pracy, oparli się wrogim naciskom, kampaniom oszczerstw i pomówień. Zdobyli wiele pouczających doświadczeń. Zaprawili się w politycznej i ideologicznej walce …ludzie, którzy znaleźli się w szeregach milicji i służby bezpieczeństwa …. Pełnią swoją służbę w poczuciu społecznego, patriotycznego obowiązku. Będziemy bronić dobrego imienia naszych towarzyszy-funkcjonariuszy przed bezpodstawnymi atakami, przed próbami obniżania ich społecznej pozycji” Był listopad 1982 roku. Około godz. 11 przyjechałem z kopalni, trzech SBków kończyło w moim mieszkaniu rewizje. Około godz.13 zabrano mnie na przesłuchanie na Komendę Wojewódzką. Powiedzieli mi, że nie mam rodziców, (fragment nieczytelny) i żonę mają dowody i zamkną ich, dzieci pójdą do domu dziecka. Grozili mi, że mnie zatłuką i lepiej żebym powiedział co wiem. Po moich zaprzeczeniach, że nic nie wiem, zamknięto mnie na 48 godzin w celi miałem kapusia, który miał coś ode mnie wyciągnąć. Podczas przesłuchania uderzono mnie kilka razy w głowę. Jeden z SB-ków próbował mnie dusić. Po dwóch dobach, a dokładnie po 50 godzinach zwolniono mnie obiecując, że się spotkamy. W końcu grudnia 1982 r., o godz. 11 weszło do mnie dwóch SB-ków, wpuścił ich mój synek. Spałem po „nocce”. Zażądali żebym się ubrał i pojechał z nimi na Komendę Wojewódzką. Na Komendzie, w jednym z pokoi czekało czterech SB-ków. Zaczęli mi zarzucać działalność i organizowanie podziemnych struktur NSZZ „Solidarność”. Mówili, że trzech ludzi mnie wydało, żebym się przyznał to będzie lepiej dla mnie – dostanę trzy lata, a jak mi to udowodnią, to dostane 10 lat. Zarzucano mi wydawanie nielegalnej prasy – zaprzeczyłem wszystkiemu. Rozzłościli się, że znów nic nie wiem i wyzywając mnie od h….., chamów, samobójców, powiedzieli, że będę srał i prosił ich, żeby chcieli mnie słuchać. Wyciągnęli z szafy tzw. aparat do mówienia prawdy ( coś w rodzaju induktora – napięcie do 2500 V, ale o małym amperażu kilka amperów). Zmuszono mnie do trzymania końca tej prądnicy i kręcono podnosząc napięcie. Ja jestem ciężko pracującym robotnikiem i mam grubą skórę. Wytrzymałem największe napięcie, co ich zdziwiło i zdenerwowało. Zmuszono mnie, abym oparł się o ścianę plecami w pozycji takiej, jakbym siedział. Wyciągnąłem ręce, po których bito mnie 80 centymetrową pałą wyzywając przez cały czas. I to wytrzymałem. Następnie kazali mi usiąść i na zmianę jedną, potem drugą moją nogę kładli na biurku bijąc pałą po stopach. Potem założono mi na głowę maskę przeciwgazową. Dwóch wykręcało mi ręce do tyłu, trzeci zatykał pochłaniacz. Zasłabłem. Na chwilę zdarli mi maskę z głowy. Wyzywali mi jeszcze gorzej, powiedzieli, żebym się ubrał, pojedziemy na tzw. poligon. Tam dopiero mi pokażą, że żywy nie wrócę. Wywieźli mnie koło starej sztolni górniczej, na wzgórzu. Tam najwyższy z nich wyciągnął pistolet i powiedział, że jeśli będę uciekał to mnie zastrzeli. Zmusili mnie do położenia się na tylnim siedzeniu samochodu, nogi które wystawały na zewnątrz, przyciskali drzwiami i bili znowu po stopach. Wszystkie przyrządy pomocnicze zabrali do żółtej walizeczki. Ponownie założyli mi maskę gazową, zatykali pochłaniacz i kazali biec. Zrobiło mi się słabo. Upadłem. Ściągnęli mi maskę, kazali nacierać twarz śniegiem. Następnie chcieli mi podłączyć prądnicę do przyrodzenia. Powiedzieli, żebym opuścił spodnie. Nie chciałem. Zaczęli się ze mną szarpać chcąc mnie rozebrać, lecz dość szybko zrezygnowali. Jeden z nich kazał mi spojrzeć w górę i kopnął mnie w przyrodzenie, aż kucnąłem. Kopał mnie jeszcze dwa razy. Następnie dostałem trzy ciosy w brzuch, po których zwymiotowałem, /…/ Powiedziałem, że mam wrzody na żołądku. Jeden z nich powiedział, że też ma wrzody przez takich h…. jak ja. Kazał mi robić pompki, przyciskając moja głowę nogą do śniegu. Wydaje mi się jednak, że trochę wystraszyli się tych moich wrzodów. Ten największy powiedział, żebym wstał i wszedł do samochodu. Powiedział też, że gdyby to był prawdziwy stan wojenny to władowałby mi cały magazynek/ wyciągnął zza pasa pistolet i przytknął mi do brzucha/. Najsłabszy z nich złapał mnie w samochodzie za nos. Myślałem, że mi go urwie. Na komendzie powiedział, że buduje mi się na nosie wrzód, żebym spojrzał w lustro. Na nosie był 3-centymetrowy krwiak. Był to jedyny widoczny ślad, który mi został po tych metodach przesłuchania. Czułem się bardzo źle, miałem chyba gorączkę. Zresztą oni to też wiedzieli, ponieważ dali mi glukozę i witaminy w zastrzykach, oraz jakieś opakowania, żebym się nie bał, że mnie chcą otruć. Było gdzieś około 16-tej. Zaczęli mnie przesłuchiwać dużo grzeczniej i proponowali, żebym podpisał współpracę. Obiecywali osobistą obstawę, pieniądze, pracę taką, jaką sobie wybiorę na kopalni, całe biuro wódki i libacje na ich koszt, żebym im pomógł w zlikwidowaniu podziemia. Z drugiej strony grozili zwolnieniem z pracy, pobiciami włącznie z zatłuczeniem i wszelkimi prześladowaniami. Powiedzieli, że albo oni mnie wykończą, albo sam sobie odbiorę życie. O godzinie 16.30 został tylko jeden SB-ek, największy sadysta, bardzo grzecznie zaczął mi wykładać od początku. Tabletki dobrze działały, bo brzuch przestał boleć. Ten SB-ek dał mi nakaz zatrzymania na 48 godzin. Chciał mnie jeszcze namówić do podpisania współpracy. Około godziny 18 zadzwonił do swego szefa, co ze mną robić. Wypuścił mnie o 18.20. Gdy mnie wyprowadzał z Komendy powiedział, żebym się jeszcze zastanowił, i przyszedł w umówionym dniu w umówione miejsce i dał mu odpowiedź. Ja oczywiście na to spotkanie nie poszedłem. Gdybym tego nie przeżył na własnej skórze, nie wiem, czy innym osobom bym uwierzył w taką opowieść. Nie daje mi spokoju co będzie dalej ? Górnik

1 komentarz

avatar użytkownika Bernard

1. Czy znane są dane tego górnika?

Czy wiadomo co działo się z nim później? Czy żyje i co robi teraz, ćwierć wieku później? Zestawienie z wypowiedzią człowieka honoru kanonizowanego przez Michnika i Kuczyńskiego też robi wrażenie. pozdrawiam Bernard