Gdzie ich nie było? W ostatnich 2-3 dniach, J. Kluzik-Rostkowska i E. Jakubiak, posłanki, którym wydawałoby się współczuje cala Polska, odwiedziły wszystkie mainstreamowe media. Wywiady dla "Gazety Wyborczej" (dla Kublikowej), TOK FM, TVN, TVP Info, onet.pl, RMF RM, Radia Zet (...) mają wzbudzić litość publiki, wyzwolić jeszcze większy gniew wobec J. Kaczyńskiego, człowieka, który nawet kobiet i dzieci nie oszczędza. W świetle powyższego żałośnie brzmią lamenty niemalże zapłakanej Jakubiakowej, która w żywe oczy zapewnia, iż nie wie za co ją wyrzucono, że przecież nic nie zrobiła, lojalnie służy PISowi i ogólnie pozostaje w w wielkim szoku po decyzji Prezesa. Tak wielkim, że dosłownie kilka godzin po ogłoszeniu decyzji Komitetu Politycznego żwawo biegała po redakcjach wszystkich "antykaczystowskich" mediów demontując jak jest jej źle. Kluzikowa przynajmniej nie ukrywała zadowolenia: co chwilę usmiechała się do kamer, przecież ma "ładną buzię"...

Ta cała szopka byłaby może nawet zabawna, gdyby nie pamięć o tym, co stało się 7 miesięcy temu. Wydawało się, że przynajmniej ludzie z PIS po Smoleńsku odpuszczą sobie na dłuższy czas ambicjonalne wojenki, wzajemne utarczki. Śmierć L. Kaczyńskiego, P. Gosiewskiego, K. Putry, A. Szczygły, G. Gęsickiej, A. Natalli-Świat mogła, jak nigdy, skonsolidować partię, zwłaszcza po kompromitującym, moralnie dezawuującym zachowaniu rządu, B. Komorowskiego, nie wspominając o Palikocie. Stało się coś zupełnie odwrotnego. Ludzie, którym ś.p. L. Kaczyński, być może naiwnie zaufał, zapewnił kariery, dziś z premedytacją wbijają sztylet w plecy osoby politycznie najbliższej poległemu Prezydentowi, człowiekowi któremu L. Kaczyński de facto zawdzięczał zaszczyt bycia głową Państwa Polskiego, któremu meldował wykonanie zadania...

Czego możemy spodziewać się po partii tworzonej przez osoby, które zdradziły chwilę po 10 kwietnia? Po formacji, której jednym z czołowych postaci będzie zapewne P. Poncyliusz?
Polityk nieporównywalnie przecież słabszy od L. Dorna, dumny absolwent szkoły pomaturalnej, "ładna buzia", w opinii szmatławców jeden z najprzystojniejszych posłów obecnej kadencji?
Nie bez przyczyny Poncyliusz tak, a nie inaczej, komentował tegoroczny poznański kongres PISu; dlań idee, programy nie są ważne: istotny jest wizerunek, tzw. lans.
Ktoś powie, że przecież są "muzealnicy" (czy "Teologia Polityczna"), zaplecze intelektualne nowej formacji. Przy całym moim szczerym szacunku do J. Ołdakowskiego, M. Cichockiego, P. Kowala (co do tego ostatniego, być może się mylę), ich środowisko jest taką podporą programową dla rodzącego się ruchu Kluzikowej, jak S. Sierakowski i jego "Krytyka Polityczna" dla "Nowej Lewicy". Masy potrzebują liderów, charyzmatycznych przywódców, którzy zwrócą uwagę społeczną na kwestie zasadnicze, którzy zaproponują program pozytywny oparty na kilku kluczowych aspektach. Intelektualne dysputy na temat będących "na czasie" doktryn polityczno-prawnych, zamęczą narcyza Poncyliusza, nie mówiąc już o "zwykłych" zjadaczach chleba.
 

Migalski dowodził ostatnio, że w PIS nie ma ( za chwile nie będzie) już ludzi ambitnych, że Kaczyński stracił ochotę, by walczyć o władzę.  Tak, nasz "Ptasiek" to polityk (, bo przecież nie naukowiec), który na szczęście nie zapomniał, jaka jest recepta na sukces, z której nie zapragnął skorzystać brat poległego Prezydenta. Skorzysta Kluzikowa, Poncyliusz i E. Jakubiak: kolejno przyszła Pani Premier, minister szkolnictwa wyższego i pierwsza kobieta- marszałek Sejmu...