Nasz Dziennik: Mały krok w polską stronę (Stefan Hambura)

avatar użytkownika Maryla

Według wstępnych obliczeń, jakich dokonał Związek Polaków w Niemczech, zrabowany przez Niemców polski majątek wynosi około 400 mln euro

Mały krok w polską stronę

 

W Zossen pod Berlinem przy wielkim zaangażowaniu rodziny polskiego patrioty Jana Baczewskiego otwarto wystawę dokumentującą jego wyjątkowe zaangażowanie w sprawy polskiej mniejszości narodowej w Niemczech przed II wojną światową. To nie jedyny sygnał poprawy sytuacji Polaków w tym kraju. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", ministerstwa spraw wewnętrznych obu krajów pracują nad wspólnym projektem naukowym, którego celem jest skatalogowanie śladów polskiej obecności w Niemczech.
 

Jan Baczewski to polski działacz walczący w przedwojennych Niemczech o szanowanie praw mniejszości narodowych. W latach 1919-1920 kierował polską akcją plebiscytową na Warmii. Zainicjował działalność Związku Polaków w Prusach Wschodnich i Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie (1920). Był współtwórcą Związku Polaków w Niemczech (1922) oraz założycielem Związku Mniejszości Narodowych w Niemczech (1924). Utworzył także w 1932 Związek Polskich Towarzystw Szkolnych, którego był prezesem. W latach 1922 -1928 był posłem do sejmu Prus.
Rodzina Baczewskiego poprzez swój upór doprowadziła do tego, że niemieckie władze zgodziły się na zorganizowanie wystawy w podberlińskim Zossen (to powiat, gdzie mieszkał on przed wojną). Na otwarcie ekspozycji przyjechały dwie wnuczki Jana Baczewskiego. Nie zabrakło przedstawicieli lokalnych władz z burmistrzem Rangsdorfu Klausem Rocherem i członków organizacji Europa-Union Deutschland. Przybyli także mieszkańcy miasteczka.
Otwarcie wystawy oceniane jest jako sukces, gdyż po raz kolejny pokazuje, że w latach 20. i 30. w Niemczech Polacy byli prężną mniejszością narodową. Można zobaczyć dokumenty, które są dowodem nie tylko na wielkie zaangażowanie Jana Baczewskiego w politykę i sprawy społeczne, ale także świadczą o licznych inicjatywach podejmowanych wówczas przez polskie organizacje. Gabriela Baczewska-Pazda oraz Elżbieta Baczewska, wnuczki polskiego patrioty, nie kryły w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wzruszenia z powodu faktu, że po tylu latach udało się pokonać trudności administracyjne oraz dystans niemieckich urzędników - i otworzyć wystawę o ich dziadku. - Wiemy, że to jest jeszcze skromna wystawa, ale najważniejsze, że w ogólne powstała i być może zapoczątkuje zmiany w sposobie myślenia Niemców o polskiej mniejszości narodowej, która stanowiła integralną część tutejszego społeczeństwa - usłyszeliśmy. Padły też słowa wdzięczności wobec tych mediów, które przypominały sylwetkę i dorobek Jana Baczewskiego (na wystawie całą gablotę poświęcono artykułom, które na ten temat publikował "Nasz Dziennik").

Merkel zaczyna rozmawiać
W tym samym czasie, gdy otwierano wystawę o Baczewskim, w Berlinie odbyło się kolejne spotkanie urzędników z resortów spraw wewnętrznych Polski i Niemiec z przedstawicielami niemieckiej mniejszości w Polsce i polskiej mniejszości w Niemczech. Było to spotkanie tzw. pierwszej grupy - pod roboczą nazwą "pamięć historyczna" (to pojęcie ma obejmować także kwestie formalnoprawne związane ze statusem mniejszości narodowej).
W tych rozmowach uczestniczył Marek Wójcicki, prezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła. Jak powiedział "Naszemu Dziennikowi", po raz pierwszy, odkąd bierze udział w takich spotkaniach, do protokołu udało się wpisać konkretne tematy, które wymagają omówienia.
- Teraz już niemieckiej stronie nie uda się pominąć we wspólnej dyskusji kilku ważnych dla nas kwestii - uważa Wójciki. W jego przekonaniu, to m.in. kwestia pamięci historycznej, która dla polskiej strony oznacza nie tylko niemieckie obozy lub miejsca pracy przymusowej. - Dla nas pamięć historyczna to wszystkie ślady naszej polskiej obecności na tych ziemiach - zaznaczył Wójcicki.
Na spotkaniu podjęto rozmowy o utworzeniu naukowego projektu, który skataloguje ślady polskiej obecności i działalności w Niemczech.
- Udało nam się zapisać w protokole jeszcze jeden dla nas bardzo ważny temat, mianowicie kwestię niemieckich odszkodowań dla Związku Polaków w Niemczech - informuje Wójcicki. Jednak ten temat nie był jeszcze dyskutowany, ponieważ według uczestnika dyskusji, strona niemiecka zdaje się go unikać. Związek Polaków w Niemczech dokonał wstępnych obliczeń, z których wynika, że zrabowany przez Niemców polski majątek w przeliczeniu na obecne pieniądze wynosi około 400 mln euro.
Wójcicki jest zadowolony z faktu, że rząd niemiecki wyraził zgodę, aby osobne grupy rozmawiały na temat statusu Polaków w Niemczech. - Być może strona niemiecka zacznie rozumieć, że naszym celem jest po prostu przywrócenie statusu mniejszości narodowej w Niemczech na taki, jaki był do 1942 roku, a który został nam odebrany niezgodnie z prawem - mówi.
Zdaniem wielu historyków i prawników, Polacy nadal mają w tym kraju status mniejszości narodowej. Ekspertyza prawna wykonana na wniosek MSZ, przeprowadzona przez prof. dr. hab. Jana Sandorskiego (UAM), prof. dr. hab. Andrzeja Saksona (Instytut Zachodni) i dr. Michała Nowosielskiego (IZ) nie pozostawia wątpliwości, że rozporządzenie z mocą ustawy Goeringa z 1940 r. od początku było nieważne, tak więc obecnie obowiązuje stan sprzed wojny. Oznacza to, że polska mniejszość narodowa istnieje w Niemczech nieprzerwanie od 1922 roku. Do tej pory rząd niemiecki odmawiał jednak tego statusu mieszkającym na tych ziemiach Polakom. Obecne rozmowy dają pewną nadzieję, że kwestia ta zaczęła być traktowana poważnie.

Waldemar Maszewski, Zossen/Berlin

źródło: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110122&typ=sw&id=sw09.txt

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika michael

1. To jest bardzo ważna informacja, trochę dziwne,

nie wzbudza większego zainteresowania.
Cóż, chyba prawo weekendu.