Także polskie media nie zdały egzaminu smoleńskiego

avatar użytkownika chinaski

Czy to przypadek, że dwa największe tytuły: rosyjski - "Komsomolskaja Prawda" i niemiecki - "Das Bild" - w sposób wyjątkowo cyniczny obwiniają Polaków, a ściślej poległych gen. Błasika i Prezydenta L. Kaczyńskiego za katastrofę rządowego Tu 154 M 10 kwietnia w Smoleńsku?



Oczywiście o żadnym przypadku mowy być nie może. Tzw. zwykli obywatele Rosji i Niemiec, ludzie, którzy swą wiedzę na temat wydarzeń bieżących opierają głównie na tabloidowych rozkładówkach i tematach dnia w wiodących stacjach telewizyjnych, otrzymali jasny przekaz, niezwykle zbieżny z interesem Władimira Putina i Angeli Merkel. Wizerunek L. Kaczyńskiego i w ogóle Polski, kreowany wytrwale przez "Das Bild", "Komsomolskaja Prawdę" i inne podobne tytuły, został przy okazji tragedii smoleńskiej jeszcze raz podkreślony, uwydatniony mocniej niż kiedykolwiek, odnotowany przez świat.

A to obrazki prawdziwej smuty: pijany , zataczający się dowódca polskiego lotniska terroryzuje własnych podwładnych, sprowadzając siebie, ich i całą polską delegację na niechybną śmierć. Za jego skandalicznym zachowaniem stoi oczywiście niezrównany rusofob - pośmiewisko całej cywilizowanej Europy - L. Kaczyński. Oto dowody:

1. "Jeszcze dalej poszedł Das Bild. Dla tego pisma, po publikacji rosyjskiego raportu, wszystko było jasne: Winna polska załoga i nietrzeźwy generał Błasik, który wtargnął do kabiny pilotów. Ale wtargnięcie to było jeszcze nic, bo ponoć Błasik zmusił pilotów do lądowania, by nie spóźnić się na uroczystości. (...)Jednak Das Bild na tym nie poprzestał. Napisał, że szef polskiego lotnictwa nie chciał słuchać nikogo i niczego. Pomimo wielokrotnych ostrzeżeń i mgły, piloci, czując nacisk i mając szefa za plecami, spróbowali posadzić samolot na płycie lotniska. Tyle że, jak wiadomo, ten manewr się nie powiódł." (źródło)

2. Zdaniem dziennika "Komsomolskaja Prawda" "takie frazy, jak "nie ma jeszcze decyzji" czy "wścieknie się, jeśli..." nie pozostawiają wątpliwości co do nastroju głównego pasażera i jego presji na załogę".(...)
"Komsomolskaja Prawda" zastanawia się, "dlaczego MAK postanowił ograniczyć się do ostrożnych sformułowań, a przewodniczący jego Komisji Technicznej Aleksiej Morozow zignorował stosowne pytania na konferencji prasowej". "Niewykluczone, że MAK kierował się przesłanką zachowania pozycji niezależnego, bezstronnego badacza i był w tym zbyt gorliwy" - konstatuje.
"Dowodów bezpośredniego udziału głównego pasażera w sadzaniu samolotu jest wystarczająco"- podkreśla gazeta.
(źródło)

To są oczywiście najbardziej skrajne przypadki (choć jednocześnie najbardziej dostępne dla typowego mieszkańca Niemiec czy Rosji); trzeba jednak przyznać, że zasadniczy ton mediów rosyjskich i niemieckich w sprawie przyczyn katastrofy polskiego samolotu w Smoleńsku jest niezaskakująco zbieżny i podobny do tego serwowanego przez oba wspomniane wyżej tytuły.

Polskie władze, zwłaszcza Prezydent i Premier, wsadzając głowę w piasek w dniu rosyjskiego show w wykonaniu T. Anodiny, przyzwolili na taki przekaz; pozwolili, by w kilka chwil obiegł on cały świat. Za cenę "pokoju z Rosją" (jak usprawiedliwiał Tusk swoje postępowanie - reakcję <jej brak> na ogłoszony raport MAKu), platformerscy włodarze pozwolili szerzyć oszczerczą wobec Polski propagandę autorstwa państw ościennych.

L. Kaczyński twardo stawiał polskie interesy w kontekście stosunków z Rosją i Niemcami. Nie udawał, że problemów nie ma; działania niegodne, antypolskie (np. rosyjskich władz w sprawie Katynia) nazywał po imieniu, domagał się tylko i aż PARTNERSKICH relacji. Obu naszym wielkim sąsiadom taka zbyt niezależna postawa głowy państwa polskiego się z oczywistych względów nie podobała. Nie podobała się ona również mediom w tych krajach. Krytyka L. Kaczyńskiego pojawiająca się w niemieckich i rosyjskich gazetach była nad wyraz niemerytoryczna: warto wspomnieć choćby żenujące kpiny z Prezydenta, nazywanie go "polskim kartoflem", określanie głównym hamulcowym integracji europejskiej, bo .... nie chciał zbyt prędko podpisać traktatu lizbońskiego, permanentne, konsekwentne przypisywanie Kaczyńskiemu łatki rusofoba.

I tutaj nasuwa się głębsza refleksja na temat roli mediów w poszczególnych państwach, w kreowaniu wizerunku państw, ich władz, obronie narodowych interesów.

Tytuły niemieckie i rosyjskie (, ale także brytyjskie, amerykańskie, etc) zasadniczo bronią interesów własnych państw w sprawach o charakterze międzynarodowym. Jestem pewien, że gdyby samolot z premierem Wielkiej Brytanii rozbił się na terytorium Niemiec i władze niemieckie insynuowałyby bez twardych dowodów, że wyłączną winę za katastrofę ponosi sam brytyjski premier, bo "chyba" naciskał na pilotów; media brytyjskie zajęłyby jasne stanowisko.

W Polsce jest inaczej. Wiodące tytuły nawet w obliczu tak wielkiej, narodowej tragedii, nie potrafiły wyzbyć się olbrzymiej niechęci do L. Kaczyńskiego. Obawa przed tym, że obrona tego konkretnego polskiego generała i tego konkretnego Prezydenta może przysłużyć się choć troszkę znienawidzonemu PISowi, nakazała przyznać de facto rację Anodinie i Putinowi. Znów wielka trwoga przed restytucją IV RP, uniemożliwiła postawę oczekiwaną: twardą, jednoznaczną reakcję na próby spotwarzania Rzeczpospolitej.

Tak, działania MAKu, ta słynna konferencja z upublicznieniem nagrań z ostatnich chwil przed katastrofą, były skierowane ewidentnie w Polskę, w jej władze, w jej wizerunek, w to, co dla każdego kraju jest najważniejsze.

Polacy, co pokazują badania opinii publicznej, właściwie zinterpretowali działania Rosjan. Tymczasem nasz premier i Prezydent nie spostrzegli większego problemu. Co gorsza, nie spostrzegli go czołowi dziennikarze żyrując w wielu swoich komentarzach, publikacjach, programach wersję o arcyboleśnie prostej przyczynie największej polskiej tragedii narodowej po II WŚ.

Skoro nie istnieje odpowiedzialne, prawdziwie POLSKIE media, nie mamy co marzyć o realnej, podobnej do tej Zachodniej, demokracji. Rządy Platformy Obywatelskiej oddalają nas od niej w sposób zastraszająco skuteczny.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz