My Bolszewicy z PiS-u - Nic nie istnieje bez kontekstu.

avatar użytkownika jwp

Czy istnieje coś bardziej frustrującego niż niemożność wprawienia rzeczy w ruch ?” - Poza Kulturą - Edward T. Hall.

Jeden z popularnych antropologów kultury Yves Winkin uważał, że badacz niekoniecznie musi wyjeżdżać do dalekich krajów, żeby dowiedzieć się czegoś o człowieku, wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, w najbliższym sąsiedztwie też wiele się dzieje.

( Zdjęcie pochodzi z książki Bronisława Malinowskiego pt. Ogrody koralowe i ich magia - wydanego przez PWN. Projekt okładki, obwoluty i strony tytułowej - Marek Zalejski. )

Opcja na wspólnotę - opcja na jednostkę - Culture Clash.

Gdy spotykają się ludzie reprezentujący różne systemy wartości, to nie ma opcji, by tak naprawdę znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia, może powstałby jakiś kompromis, ale byłby to twór niekoniecznie ze wspólnym mianownikiem. Ważne, aby zdać sobie sprawę z różnic, może łatwiej byłoby wtedy zrozumieć jeden drugiego.

Kultura wysokiego i niskiego kontekstu - wspólnota wartości i wspólnota...?

W swoim dobrze znanym dziele - „Poza Kulturą” Edward Hall rozważa ten problem, nie osądza, ale pokazuje różnice.

Autor jest Amerykaninem, żyje w kraju, który jest wypadkową wielu kultur, będąc wnikliwym obserwatorem, w inteligentny sposób, z właściwą sobie wrażliwością, potrafi wydobyć na światło dzienne ukryte aspekty kultury, które mają ogromny wpływ na funkcjonowanie grup społecznych.

W wysokim kontekście kulturowym, gdzie stosunki wewnątrzwspólnotowe opierają się na bliskich relacjach, niepotrzebny jest rozbudowany przekaz werbalny, wiele rzeczy rozumie się bez słów.

Dla odmiany w kulturze niskiego kontekstu brak takiego współgrania, nie ma synchronii pomiędzy odbiorcą i nadawcą, tu każdy gra na siebie. Najsprytniejsi kierowani chęcią zarządzania zasobami ludzkimi dążą do tworzenia pseudo-wspólnot, gdzie moje Ja ma być zawsze na wierzchu. Przy takim podejściu nie ma możliwości stworzenia realnej wspólnoty.

Polskie realia.

Moskiewska Loża i jej polska agenda przez wiele lat przygotowywały scenariusze na różne okazje, scenariusz „Dziadziowski” przewidywał, iż w odpowiednim - „Smoleńskim” momencie zostanie stworzona wspólnota narodowa wokół HouHou Prezydenta. Iście polski rodowód, tradycyjne obyczaje, sarmacki maniery, rubaszność, szeroka familia i wiele tak bliskich Polakom cech miały jednoczyć. I teoretycznie tak jest. Zaufanie do Prezydenta z Ruskiej Budy wyraża około 65% Polaków. Jak widać odpowiada im taka fasada, czy nie jest to jednak fałszywa wspólnota. Bez wspólnego języka i kultury, bo głosowania przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu nie można nazwać wspólnotą. Gdy podrapać fasadę Pałacu Prezydenckiego spod tynku wyłania się jakiś szkielet, szkielet, który na pewno nie jest i nie może być Państwem Polskim. Konstrukcja, której elementy krzyżują się jak interesy rosyjskie i niemieckie, jak interesy służb oraz większości pragnącej „stabilnego i spokojnego” Państwa. Nie wtrącajcie się do naszych spraw, a być może i my wam damy spokój. Zgoda buduje - zgoda na wyprzedaż majątku narodowego, na wszechwładne służby, na uzależnienie Państwa Polskiego od obcego kapitału, choć tak bliskiego geograficznie. Tworzenie ośmiornicy z której splotu i macek już się nie uwolnimy i jak większość Polaków zostaniemy neo-niewolnikami z głębokim poczuciem liberalizmu i wolności jednostki. I będziemy korzystać z tej wolności radośnie skacząc, z czerwoną jak dusza czekisty dupą, z drzewa na drzewo.

Ciekawym przykładem wspólnoty interesu jest PSL oparty na tradycyjnych wiejskich wspólnotach. Jak wódz, szaman i rada starszych rządzą i dzielą realizując swoje polityczne i ekonomiczne interesy, przy okazji rzucając swoim spólasom i wyborcom ochłapy w postaci ciepłych posadek i różnego rodzaju korzyści. I tak trwają w koalicjach od lat.

Brak komunikacji - Front Jedności Narodu.

Społeczność wyższego kontekstu, ze względu na wspólną podmiotowość, ukształtowany przez pokolenia system wartości, historię, wspólny, codzienny byt, ten sam język, kulturę, wysoki poziom wrażliwości na sprawy społeczne, ale także, czy raczej przede wszystkim dzięki pielęgnowaniu wartości takich jak: rodzina, przyjaźń, braterstwo, tworzy silne więzy społeczne i w konsekwencji jest wysoko rozwinięta w obszarze komunikacji.

Z drugiej strony mamy byt społeczny oparty na indywidualizmie , z królującą ideą libertarianizmu, byt niby wolny, a w sumie zależny od idei hedonizmu, internacjonalizmu, przeczulony na punkcie poprawności politycznej i w gruncie rzeczy niechętny tradycyjnemu światu.

Komunikacja w takim porządku społecznym jest upośledzona (nie mylić z public relations, czy marketingiem politycznym, bo te sprawdzają się tutaj wyśmienicie). Widzimy ludzi, którzy nie maja ze sobą wiele wspólnego poza nowym modelem komórki, kulturą McDonaldyzmu, plazmą, no i mniemaniem o swojej wyjątkowości (patrz: wyższości intelektualnej, podkreślaniu swojego lepszego statusu materialnego etc.), poza tym łączy ich niechęć do innych, tych którzy trzymają się razem.

Wygląda na to, iż nadchodzi era FJN – Frontu Jedności Narodu, tym razem jednak układ sił jest zgoła inny. Przewodnią Siłą Narodu jest PO i Prezydent na podbudowie chłopaków z WSI i ich poprzedników, a wspierać ich będą SLD z SB-eckim i PZPR-owskim rodowodem oraz dzielni strażacy z PSL-u, gotowi ugasić razem z nimi najmniejsze zarzewie wolnościowe w Polsce przy pomocy i aplauzie wiodących i niezależnych mediów.

I taki właśnie Sejm, Prezydent i Rząd spełnia wszelkie oczekiwania i nadzieje Władimira Władimirowycza i jego mocodawców ze służb gazowych.

Taka konstrukcja jest jednak kolosem na glinianych nogach, nie udało się takie dzieło zaborcom, okupantom, ani też, choć tu mam wątpliwości naszej Ukochanej Władzy Ludowej, która jak widać władzy nie oddała i nie ma zamiaru. Czy świat i realia w jakich nam przyszło żyć pozwoli wrócić Państwo Polskiemu do Macierzy, wykorzystać swój potencjał intelektualny i gospodarczy, swoje położenie w Europie, by z roli peryferiów zarządzanych jak za początków kapitalizmu, kiedy musiał powstać kapitał początkowy, a dopuszczalne były nawet przestępcze metody, by z tej roli przejść wreszcie do nowoczesnego państwa opartego jednak na pozytywnych elementach konserwatyzmu i wielu tradycji z jakich wyrośliśmy. Obawiam się, iż nie jest to nikomu na rękę, ale tak jak to bywało w historii Polski, jeszcze nie raz zadziwimy świat. Byle nie tak, jak to robi nieustannie najbardziej godny zaufania Poljaków i Braci Moskali Bronek nieustannie wyskakujący z konopi, a może jednak z czerwonych buraków z dodatkiem, jakże apetycznego w jego wydaniu, chrzanu językowego...

To ja wolę być Bolszewikiem z PiS.

We współczesnej cywilizacji zachodniej, dla mnie już nie łacińskiej, greckiej i chrześcijańskiej, z łatwością można manipulować niezorganizowaną grupą „indywidualistów”, tacy summa summarum są wygodni dla brukselskich decydentów.

Z kolei okazuje się, że tradycyjna wspólnota, dla niektórych prostacko-pierwotna, jest po prostu lepiej zorganizowana, sprawniejsza pod względem komunikacji, bo cieszy nas bycie razem, świat naszych idei pomaga nam z optymizmem patrzeć w przyszłość, wiemy, że jesteśmy sobie bliscy, przyjaźnimy się i rozumiemy.

Wartości naszej wspólnoty bronią się gdy nadchodzą kryzysy, wojny, klęski żywiołowe.

PO, SLD i ich zwolennicy będą pierzchnąć w popłochu. Po Katastrofie Smoleńskiej świat ujrzał Naszą Wspólnotę, a zaraz potem kulturę niższego kontekstu pod przywództwem Palikota, Tarasa i im podobnych fałszywych proroków.

Naszą bronią jest nasz kontekst kulturowy, nasza wspólnota. Im tego brak.

Nawet dzieci wiedzą, iż „Herkules dupa, kiedy ludzi kupa”.

Akolici PO, SLD są w sytuacji nie do pozazdroszczenia, żyją w rozproszeniu, skupieni na sobie, wiele ucieka im z życia, na końcu pozostaje zgorzknienie i wyzłośliwianie się jakie to PiS-iory są ciemne, antypolskie i groźne.

A my Wam na to: CHODŹCIE Z NAMI !

P.S. Można się nie zgadzać z Hallem, natomiast nikomu nie udało się jeszcze podważyć i obalić jego jakże znakomitych i zdroworozsądkowych obserwacji i przemyśleń na temat prawdziwej natury człowieka i wyższości wspólnoty na kultem jednostki, Hall jest był i będzie jednym z niewielu guru, którzy nie są szarlatanami.

Hall nie twierdzi, iż kultura niższego kontekstu jest gorsza, trzeba ją poznać, nauczyć się jej i ją zrozumieć. I to jest droga do prawdy i wolnego wyboru, a nawet zwycięstwa.

A teraz z innej beczki.

41 komentarzy

avatar użytkownika Selka

1. @jwp

Tak. Tez tak to rozumiem.
I liczę na...szczepionkę :)
Polski naród został tęgo połamany (WW II, i lata czerwonej okupacji "po"), niemniej również - zaszczepiony przez lata najazdu PRLowskiego - przeciwko "wiatrom ze wschodu" ! A TEN wiatr zawiał... ze stanowczo za duża siłą, prędkością i przyspieszeniem, którego nijak ukryć ! Wali po oczach.
I może...tu ów ważny błąd?

P.S. Niezmiennie lubię Pana teksty...:)

Ostatnio zmieniony przez Selka o pt., 11/02/2011 - 01:13.

Selka

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Dzieki

Hall brzmi bardzo swiezo.

avatar użytkownika Tamka

3. @jwp

A czy to nie jest troche tak, ze kontekst (jego okreslenie) potrzebny jest w sferze - nazwe to ogolnie - nazewnictwa? Czy fakty wymagaja kontekstu?
I jeszcze jedno, czy uwazasz, ze wspolnoty sa zdolne do asymilacji zachowan odmiennych niz te, ktore sa w nia wpisane? (nie mam tu na mysli zadnych patologii, czy excesow). Pozdr. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika jwp

4. Tamka

Witaj, podobnie jak bez przyczyny nie ma skutku, tak wszystko ma i wymaga kontekstu. Jest to niezbędne by zrozumieć obiektywnie rzeczywistość, to po prostu niezbędny element procesu poznania lub choćby procesu sądowego. Oczywiście, że wspólnoty przejmują pewne zachowania, niektóre asymilują, inne neutralizują, wspólnota nie jest zamkniętym tworem. W oparciu o silną tradycję i własną kulturę z natury pierwotna jakoś musi sobie radzić z rozpędzonym światem.

JWP

avatar użytkownika jwp

5. Tymczasowy

Hall jest ponadczasowy, książka wydana w 1976 roku, w Polsce w 1984.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika jwp

6. Selka

Witaj,
podobnie to widzę. Błędów jest więcej.

Dzieki za komentarz i mile słowa.

Pozdrawiam Serdecznie

JWP

avatar użytkownika michael

7. JWP. Kultura wysokiego kontekstu - mam dwa skojarzenia.

Bardzo dziękuję za przypomnienie książki Edwarda Halla.
Wracając do mojego skojarzenia. Od dłuższego czasu zastanawiam sę nad niezwykle wartościowym dorobkiem Feliksa Konecznego oraz nad możliwościami rozwinięcia jego koncepcji. Zawsze tak było, że wkład naszych wielkich i skromnych poprzedników może być podstawą wyjściową do dalszego poznania. Droga "długiego marszu" do lepszego zrozumienia rzeczywistości takiej, jaka ona jest w swej istocie - prowadzi przez kolejne przyswajanie nowych teorii, nowych wyników i osiągnięć, a także starannej weryfikacji tego co już wiemy oraz tego, co co już zostało kiedyś przemyślane i oswojone.

Kultura wysokiego kontekstu kojarzy mi się z dwoma sprawami, o których już kiedyś pisałem i do których chętnie wracam.

Pierwszym skojarzeniem jest budowa systemów społecznych, cywilizacyjnych, a także systemów ustrojowych organizacji nawet tak wielkich jak państwo lub nawet cywilizacja - według wzoru rozległych systemów o rozproszonej inteligencji.
Najwspółcześniejszym wzorem bardzo sprawnie działącego rzeczywistego systemu jest INTERNET. Nigdzie nie istnieje żadna nadrzędna jednostka centralna sterująca całym systemem, każdy nowo podłączony do systemu jest całkowicie wolny, a jego inteligencja jest w całości skupiona przy jego terminalu, nie jest podporządkowywana żadnej innej władzy. Istnieje jednak bardzo rozbudowny kontekst wspólny dla wszystkich, który w realnym świecie umożliwia funkcjonowanie całego systemu.

Innymi realnymi i sprawnie funkcjonującymi rozległymi systemami o rozproszonej inteligencji były takie organizacje jak Solidarność Walcząca w latach osiemdziesiątych XX wieku, Polskie państwo podziemne okresu II Wojny Światowej, polska konspiracja i polski ruch niepodległościowy w XIX wieku - na razie sięgam tylko do bryku. Innym przykładem tak zorganizowanym i skutecznym, znanym w historii tworem, była wieloletnia konspiracja perska, niezwykle trudna do zrozumienia i opisania przez uczonych cywilizacji Zachodu. Podstawową trudnością stanowiła absolutna rozdzielność kontekstu - wbrew wielu pozorom, cywilizacja białego człowieka Zachodu jest tradycyjnie niedemokratyczna, zorganizowana w formie systemów hierarchicznych o inteligencji skupionej w jednym centrum. Jej ustrojowym odpowiednikiem jest feudalna monarchia absolutna przypominająca w swojej organizacji i zasadzie działania sieć lokalną (LAN), zarządzaną przez jeden serwer nadrzędny. Pozostali uczestnicy sieci są tylko podporządkowanymi terminalami. System o rozproszonej inteligencji jest dla przeciętnego Europejczyjka całkowicie niejasny, wręcz niemożliwy do pojęcia, raczej kojarzy się z bałaganem i chaosem. Jak może działać organizacja bez szefa? Ordnung muβ sein! I kwita. Nic dziwnego, że próby konstruowania przez cywilizację europejską systemów demokratycznych z zasady są poronne i prowadzą powstawania dziwacznych i wewnętrznie sprzecznych hybryd, które usiłują do feudalnych i hierarchicznych systemów inkorporować lokalnie demokratyczne rozwiązania. Można by tu mówić o fundamentalnej sprzeczności systemowej. Wiek XX wyraźnie to udowodnił, że co Europa podejmie próbę zbudowania jakiegoś new dealu to w praktyce wychodzi z tego jakiś urzędniczy totalitaryzm albo biurokratyczny absolutyzm i to wcale nie oświecony. Zawsze się znajdzie jakiś Lis, który uzna, że ma prawo wszyskich traktować jako debili. Mocno to przypomina syndrom wieży Babel. Zły duch poplątał ludziom języki i projekt upadł. To jest bardzo bliskie wnioskom Feliksa Konecznego, wykluczającego możliwość integracji sprzecznych albo choć niekompatybilnych systemów społecznych.

Drugim skojarzeniem jest koncepcja antytezy INTEGRATORA i BOLSZEWIZATORA, o ktorych pisałem kiedyś wiele. Teraz pytany o to zagadnienie zwykłem kierować zainteresowanych do google. Myślę, że zrozumienie funkcji integratora może być jaśniejsze przy wykorzystaniu do jego opisu koncepcji kultury wysokiego kontekstu oraz do opisu Bolszewizatora odpowiednia jest idea kultury niskiego kontekstu. Bolszewikom wystarczy wspólne umundurowanie, czerwony sztandar i hasło: Ruki pa szwam. No i oczywiście wspólna pieśń: Oda do radości.

Ostatnio zmieniony przez michael o pt., 11/02/2011 - 14:52.
avatar użytkownika Tamka

8. @jwp

Prawo przyczyny i sqtq jest niezaprzeczalne. Z tym sie zgadzam. Natomiast nie moge zgodzic sie z twierdzenie, iz wszystko wymaga kontekstu. To wlasnie doszukiwanie sie we wszystkim kontekstu powoduje chaos i zamet - bardzo dobrym przykladem, jaki podales jest przebieg procesu sadowego. Skoro na kontekstach opiera sie prawo, to nie ma co sie dziwic jak ono powszechnie dziala. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika michael

9. Jest wreszczie koronny przykład cywilizacji

przez kilkaset lat sprawnie funkcjonującej zgodnie z zasadami rozległego systemu o rozproszonej inteligencji. Była to cywilizacja Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jest to dość intrygujący problem.

Proponuję przyjęcie tego właśnie wzoru, jako bardzo dobre rozwiązanie dla programowania naszej polskiej przyszłości. Zazwyczaj po sformułowaniu tej propozycji odnotowuję albo sprzeciw albo propozycja jest ignorowana. Tak jest, ponieważ w ogólnym przekonaniu ta propozycja jest kojarzona z tak zwanym jagiellońskim wariantem polskiej strategii, który jak wiadomo jest po pierwsze mrzonką, a po drugie przecież ten wariant historii jagiellońskiej Rzeczypospolitej zakończył się katastrofą i utratą niepodległości.
Jak można szukać wzoru w czymś, co doprowadziło do klęski?
I tu słyszymy radosne buahaha!
I tutaj niestety nie zgadzam się i podtrzymuję moją propozycję.

Po pierwsze, tak zwana strategia jagiellońska transferowana w XXI wiek dotyczy prawie wyłącznie pomysłu na polską misję w polityce zagranicznej Europy Środkowej, polegającej na integrowaniu bardzo rozległych sił Europy i jej otoczenia połączonych wspólnym interesem utrzymania niezawisłości wobec agresywnego naporu interesu Rosyjskiego, szukającego zaspokojenia swoich potrzeb naszym kosztem, mówiąc oględnie. Mówiąc wprost, niech Rosja dba o swój interes, ma do tego prawo, ale nie naszym kosztem, ponieważ my także mamy swój interes, o który powinniśmy zadbać sami. taka teza nie jest sprzeczna z ideą kohabitacji pomiędzy Rosją ,a krajami Europy Środkowej i Wschodniej. Wiele najbardziej sprzeczych interesów jest możliwych do uzgodnienia, ale wyłącznie na zasadzie wzajemnego poszanowania suwerenności i podziału korzyści. Możemy przecież ubijać z Rosją fantastyczne businessy, a to przecież nie polega na głupim dawaniu im ciała. Ta propozycja nie musi sięgać do żadnych historycznych wzorów. Ona jest dobra niezależnie od tych wzorów, a jej jakość jest skutkiem obiektywnej analizy a nie żadnych porównań dziejowych. Tak jest, ale jednak umiejątne odwołanie się do tradycji, może te strategię jedynie wzmocnić i wesprzeć. Oczywiście, takie rozumienie strategii jagiellońskiej nie ma nic wspólnego z moją propozycją i zupełnie jest bezwartościowe jako argument za albo przeciw, ponieważ zupełnie nie dotyczy mojej propozycji. Ale mimo to, jestem również zwolennikiem tak rozumianej jagiellońskiej strategii w polskiej geopolityce, ale po prostu proponuję co innego.

Proponuję zastosowanie jagiellońskiego wzoru ustrojowego polegającego na praktycznym wdrożeniu rozległego systemu o rozproszonej inteligencji, dodając przy tym, że jeśli przyszłość Europy ma mieć jakiekolwiek szanse to Europa musi skorzystać z naszego wzoru, przyłaczając się do nas, ponieważ aktualnie eksperymentowany brukselski wzór prowadzi do katastrofy i jest obarczony wszelkimi wadami schyłku epoki europejskich absolutyzmów.

Aktualnie realizowana wizja imperium europejskiego jest także przeciwskuteczną i skrajną degenerancją idei, które przyświecały twórcom EWG, jest wręcz sprzeczna i zarazem nie ma nic wspólnego z koncepcjami Roberta Schumanna, który 9 maja 1950 roku doprowadził do podpisania Deklaracji Schumanna, powołującej Europejską Wspólnotę Węgla i Stali.

Miała to być europejska wolnorynkowa wspólnota gospodarcza, której czynnikiem podlegającym integracji była wspólna dla gospodarek wszystkich krajów przestrzeń wolnego rynku. A w Brukseli powstaje coś zupełnie innego i sprzecznego z pierwotną inicjatywą.

Powstaje europejska antyrynkowa wspólnota polityczna...

Ostatnio zmieniony przez michael o pt., 11/02/2011 - 18:48.
avatar użytkownika michael

10. @ Tamka. Patrzę z boku i widzę nieporozumienie.

Szanowny JWP nie twierdzi że wszystko wymaga kontekstu. Autor poddaje pod rozwagę hipotezę polegającą na stwierdzeniu, że kontekst po prostu jest i nie można go ignorować, a trzeba się z nim liczyć.

Podam prosty przykład:
Wychodząc na spacer musimy liczyć się z pogodą, aby nie wypaść na świeże powietrze jak głupi w deszcz. Pogoda jest jednym z możliwych kontekstów spaceru. Innym konkretnym kontekstem może być towarzystwo, a jeszcze innym miejsce. Mianowicie inaczej troszkę wygląda zimowy spacerek po alpejskich szczytach, a inaczej nocna wycieczka w okolicach ulicy Brzeskiej na warszawskiej Pradze. Tam można narazić się na odmrożenia, a tu na solidne lanie i utratę torebki.

Podam mniej prosty przykład:
Polska tradycja narodowa, kultura i religia, polskie doświadczenia historyczne, polski język i nasza literatura, nasza Ojczyzna jest konkretnym kontekstem, w którym kształtują się nasze osobowości i tożsamości. Nasza świadomość narodowa, nasze aspiracje, życiowe cele i marzenia pojawiają się więc w bardzo konkretnym kontekście społecznej rzeczywistości, takiej jaka Ona po prostu jest. Kontekst naszej rzeczywistości jaki jest, taki jest, on nie kreuje nas, ale na nas wpływa. I tyle.

Ale gdy przychodzi ktoś, zmienia nam nasz życiowy kontekst, zabiera nam naszą polskość, dumę narodową, gardzi naszą religią, to powiedzmy sobie szczerze, możemy ignorując to zjawisko, za parę lat nie rozpoznać siebie w lustrze.
I oto tu zapewne chodzi.
Nie wiem, może autor, szanowny JWP ma inne zdanie.

Ostatnio zmieniony przez michael o pt., 11/02/2011 - 19:21.
avatar użytkownika jwp

11. Michael

Witaj,
dziękuję za obszerny i interesujący komentarz. Feliks Koneczny uzupełnia się w interesujący sposób z Hallem. Istnieje sporo przykładów pozornej integracji - ów niższy kontekst. Internet jest o tyle ciekawym przykładem pozornie samoistnego zjawiska, iż z jednej strony jest jakby samodzielnym bytem opartym o wielokulturowe podmioty, które łączą różne wspólne mianowniki, a z drugiej strony to nie my jesteśmy w sieci, sieć jest w nas i między nami. Jest kolejnym środkiem komunikacji społecznej, który działa w oparciu o tradycyjną kulturę jak i jej współczesne efemerydy. Krakowianin. co bliskie memu sercu, Feliks Koneczny to jedna z najbardziej niedocenionych, a ważnych dla rozwoju umysłowego i duchowego Polaków postać. Powinna to być, podobnie jak Hall, lektura obowiązkowa dla młodych ludzi.

I tak w odniesieniu do naszych czasów, cytat z Feliksa Konecznego.
"Rewolucja wybucha wtedy, gdy państwem zbyt długo rządzą miernoty umysłowe. Niemniej przeto rewolucja bywa często nieuniknioną, jako jedyny sposób wyjścia z błędnego koła, w jakie społeczeństwo popadło z powodu nieuctwa rządzących."

Pozdrawiam Serdecznie

JWP

avatar użytkownika jwp

12. Tamka

Nie twierdzę, iż w każdej sytuacji należy się doszukiwać kontekstu, on zawsze jest, jak kamień milowy, czy świątek przydrożny. Właśnie kultura wysokiego kontekstu dzięki wysokiemu stopniowi integracji jej członków ( w wielu obszarach ), umożliwia przekaz niewerbalny zamiast słowotoku i haseł dla mas - komunikatów - poleceń - komend.
Hall bardzo wile miejsca poświęca właśnie procesom sądowym. Musisz koniecznie przeczytać jego książkę. Nie mogę jej całej streszczać. I też nie chcę Ci odebrać przyjemności lektury.

Prosty przykład.
Specjaliści od Body Language mają odpowiedzi gotowe na wszystko - złapał się za nos to znaczy, że... (narzucają interpretacje bez kontekstu sytuacji ), a ów człowiek złapał się za noś by nie kichnąć, bo ma alergię na..., na np. czerwonych.

Pozdrawia i Dziękuję za Żywy Dyskurs.

JWP

avatar użytkownika jwp

13. Michael

To są właśnie ich argumenty w dyskusji - buahaha !
Strach jest ich doradcą, gdyż nie widzą, iż porażka, klęska, przegrana jest tak samo, a może nawet bardziej ważnym doświadczeniem Narodu, czy też np. Wielkiej Idei.
Właściwie zgadzam się z Tobą w 99%, coś do polemiki musi zostać.
Czy piszesz tylko na Blogmedia24 ?

Pozdrawiam
P.S. Dzięki za obecność i odpowiedź, równie mile widzianej Tamce.

JWP

avatar użytkownika jwp

14. Michael

Cóż mogę dodać, ja prosty człowiek, ale skomplikowany Polak. Mój dom, mą twierdzą.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika michael

15. @ JWP. Piszę raczej tylko na Blogmedia24

W realu mam nieustannie intensywne zajęcie.

Mam dwie stroniczki na Salon24, ale tam zamieszczam coś nie częściej niż raz na kwartał, jednak nie brak czasu jest przeszkodą.
Nie lubię cenzury.
A tam gdzie cenzura, tam faszyzm.

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 12/02/2011 - 12:55.
avatar użytkownika jwp

16. Michael

Gdybyś jednak miał ochotę, to zapraszam na niepoprawnych, wydaje mi się, iż warto tam też pisać.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika mmkkmmkk

17. @jwp

Od razu mówię ,że nie czytałem tej książki Hall'a , ale z tych opisów wyciągam trochę inne wnioski . Kultura niskiego kontekstu ewoluuje w kierunku "zwiększania kontekstu" .Obecnie w UE jest pewna wspólnota wartości lewicowa czy lewacka odwołująca się do rewolucji hipisowskiej z lat 60. Jest to bez wątpienia kultura wysokiego kontekstu ,bo jej akolici nie muszą zbyt wiele się komunikować , by dojść do wspólnych wniosków. Trudno mówić ,że Pal**ot i Taras tkwią w kulturze niskiego kontekstu (chyba że chce się im przywalić (co nie jest takie naganne :-) słowem "niskiego" ) . Kulturą wysokiego kontekstu była także cywilizacja judeochrześcijańska ,ale nastąpił kryzys ,reformacja , oświecenie . Możliwe ,że jest pewien punkt do którego można "zwiększać kontekst" ,po nim ,kultura kostnieje i się rozsypuje . Była jakaś teoria cykli kulturowych ,czy czegoś takiego . Możliwe ,że teraz także zbliżamy się do jakiegoś momentu przesilenia .

avatar użytkownika barbarawitkowska

18. Demokracja

zagościła w Europie wraz z rewolucja francuską i wcale nie w wyniku ewolucji kulturowej
tylko jako metoda rozbicia całego dotychczasowego porządku europejskiego.
Demokracja, żeby zafunkcjonować w miarę poprawnie wymaga tak wielkiego wysiłku intelektualnego i hartu ducha od wszystkich obywateli, że jest właściwie utopią. No i wprowadza szatańską ideę odpowiedzialności zbiorowej.
Zgoda na kontekst, o ile ściśle wyznaczono normy.
Pozdrawiam

avatar użytkownika jwp

19. mmkkmmkk

Wszystko zależy od własnego kontekstu i indywidualnego rozczytania np. Halla. Niewątpliwe by pojąć całość to i Hall i własne doświadczenie to dalej za mało. Gdyby kultura niskiego kontekstu w sposób pozytywny zmierzała do ewolucyjnych zmian, o rewolucji nie ma mowy w takich procesach, to byłoby to pozytywne. Natomiast nie było żadnej rewolucji hippisowskiej, było zjawisko kulturowe, społeczne, a nawet ekonomiczne ( handel narkotykami ), wiem coś o tym, bo to moje czasy. O jakiej wspólnocie wartości lewicowej mówisz, bez znajomości sprawy trudno mi się odnieść. Natomiast nie ma takiej możliwości by wspólnota lewacka była formą kultury wysokiego kontekstu. Podobnie jak nie jest komunikacją wyższego poziomu wspólna chęć zażywania narkotyków, nie jest też nią ideologia lewicowa, czy też lewacka. Europejska lewica to dziecko rosyjskiej agentury, tak jak Lenin był owocem działań szwajcarskich bankierów i niemieckiego kapitału. To są fakty historyczne. Możemy szukać wspólnot, ale na Boga nie poprzez pryzmat lewackich ideologii. Tu chodzi o wspólnoty oparte na istniejących setki i tysiące lat, lokalnych, społecznych, religijnych, narodowych. Kultura hippisowska nie jest obszarem spójnej kultury wysokiego kontekstu, jest raczej zjawiskiem istniejącym w obu obszarach.
"bo jej akolici nie muszą zbyt wiele się komunikować , by dojść do wspólnych wniosków." - tak, łykają gotową papkę i już mają pełne głowy cudzych myśli.
Mi nie jest trudno mówić o Palikocie i Tarasie, gdyż ich nie oceniam w tym tekście, sami określają się jako członkowie kultury niskiego kontekstu, nie mają cech i nie spełniają definicyjnych wymogów k.w.k. Jak bym im chciał przywalić, to bym o nich nie pisał w tym tekście, tylko w zupełnie innym kontekście. Nie należą do wspólnoty jaką ja definiuję. Praktycznie większość ich działań i życia jest zaprzeczeniem wspólnoty jako idei, bo nie zaprzeczam, iż wspólnotą jest np. brać kibicowska, ale i tu mamy prawdziwe, wzorcowe i tradycyjne wspólnoty, jak i oparte na złej i fałszywej więzi - tzw. kibole.
Reformacja, oświecenie to nie kryzys, to zwykła kolej rzeczy, to tak samo dziecko "pogaństwa" ( nie uznaję tego słowa, gdyż każda wiara i wierzenia to część kultury ) jak i kultury hellenistycznej, staroarabskiej, rzymskiej, judeochrześcijańskiej. A tzw. Mroczne Średniowiecze, było ważnym okresem rozwoju i postępu nauki i kultury, można rzec takim żłobkiem.
Przesilenie - właściwie zawsze gdzieś pada deszcz, gdzie indziej jest słonecznie, a w innym miejscu szaleje burza z piorunami. A zatem rozpatrujmy to zarówno lokalnie, jak i w odniesieniu do całości.

Przeczytaj książkę Halla, warto i jak sądzę wyciągniesz własne wnioski.

A co do Orwella to czytałem go jako nastolatek, ma ciekawy życiorys, jak zapewne wiesz, musiał na własne oczy zobaczyć dobrodziejstwo komunizmu by się odkochać.
A lewactwo niech pomieszka na Kubie, w Korei Płn, choćby na prowincji Rosji i wtedy się okaże jak bardzo są wspólnotą i jaki kontekst kulturowy prezentują.

Pozdrawiam i Dziękuję za wizytę i komentarz.

P.S. Oj ten Palikot, co takiego powoduje, iż ludzie widzą inny niż prawdziwy obraz. Nie takich kmiotów z doktoratem znam, to wszystko jednak gra pozorów.

JWP

avatar użytkownika jwp

20. barbarawitkowska

Rewolucja Francuska - jakże opatrznie jest rozumiana, jak widzę Pani nie dała się na to nabrać. Tak jak lewactwo czy antyklerykalizm ( pozornie skierowany przeciwko instytucji Kościoła, a tak naprawdę wymierzony we wspólnotę religijno-kulturową nie są podmiotami wspólnoty wysokiego kontekstu, tak i Francja ze swoją Rewolucją zeszła na przysłowiowe psy. Zawsze miała do tego ciągotki.
Normy jak sądzę, często niepisanie są ostoją trwania wartości i wspólnot.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika mmkkmmkk

21. @jwp

Ale jakby tak zsumować "ukąszenie heglowskie" , tradycję oświecenia , rewolucję francuską ,marksizm-leninizm i tych hippisów , to jest to w miarę spójna ideologia "walki o coś lepszego" , prawie religia ,ze swoimi dogmatami . Prawie 300 lat tradycji . Ostatnio coraz bardziej jałowa (na szczęście / niestety (co kto woli)) . Teraz zajmuje się głównie afirmacją zboczeń i odcinaniem się od chrześcijaństwa .

avatar użytkownika barbarawitkowska

22. Dodam też ze swojego zawodowego podwórka

że od rewolucji francuskiej zaczął się upadek europejskiej sztuki. Ciągoty były już wcześniej , ale dopiero rewolucja usankcjonowała zmianę norm, lub wręcz filozofii sztuki np w muzyce, o czym mało kto dziś pamięta. Oczywiście upadek nie odbywa się od razu, dlatego to trochę trwało.
Na marginesie- polecam "Bunt mas"Ortegi, ma już swoje lata, a coraz bardziej aktualna.

avatar użytkownika jwp

23. barbarawitkowska

To prawie koktajl Mołotowa, wybuchnie, podpali i tyle z tej mieszanki zostanie. Często za walczącymi o coś lepszego stoją obrońcy partykularnych interesów, w Kościele Katolickim też, gwoli sprawiedliwości. Czaso-kres trwania nie staje się automatycznie tradycją, a tym bardziej pozytywną.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika jwp

24. barbarawitkowska

Sztuka popularna istniała zawsze, nie oznacza to jednak, iż powinna wypierać sztukę przez duże "S". Podobnie jak Ortega tak i Hall i wielu innych pisarzy, naukowców potrafiło opisać świat w ponadczasowy sposób. Szkoda tylko, iż nie dotyczy to pozytywnych zjawisk w zakresie szerszym niż rozkład wspólnot i kryzys kultury.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika barbarawitkowska

25. Nie do końca się zgadzam

sztuka popularna istniała zawsze, ale żeby ją uprawiać potrzebna była choćby odrobina talentu lub umiejetności. Dziś wystarczy bezczelność. Ale o wiele gorszym zjawiskiem jest ten sam mechanizm w sztuce tzw wyższej, ponieważ uderza w podstawy cywilizacji, a ostatnio już nawet samego przetrwania białego człowieka. Popełniamy zbiorowe samobójstwo i do tego głównie dzisiaj (z małymi wyjątkami) służy sztuka.
Pozdrawiam

avatar użytkownika jwp

26. barbarawitkowska

Może nie wyraziłem się zbyt precyzyjnie ale właśnie o to mi chodziło. Promowanie miernot w POP-ie i kreowanie gwiazdek w sztuce wyższej, ujednolica przekaz i odmóżdża zaiście globalnie. Koniec sztuki, jak i wielu innych składników kultury i tradycji to koniec naszego świata, nie trzeba komety, sami sobie poradzimy. Do bezczelności dodałbym jeszcze kompleksy i chorą ambicję oraz łatwość manipulowania takimi Madonnami i temu podobnymi Lady Gadami. Co z tego, iź solidne rzemiosło, jak i tak do szafy gdańskiej daleko.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika michael

27. JWP Barbarawitkowska - jest to zjawisko, które nazwałem

Łańcuchem niskich wymagań.
Dlaczego łańcuch?

Niskie wymagania gdziekolwiek, ciągną za sobą niskie wymagania gdzie indziej. Przykładem niech będzie system wymiaru sprawiedliwości:
- Niskie wymagania co do poziomu pracy polskiej adwokatury, są przyczyną lenistwa prokuratury, która nie musi się starać. Gdy jakość pracy oskarżenia i obrony jest jest mierna, sędzia także nie musi się przepracowywać, przyłącza się do tego łańcucha, a nawet zaczyna być tak, że te trzy strony wzajemnie kryją swoją niestaranność, tolerując niedoróbki pozostałych. Łańcuch niskich wymagań przedłuża się przenosząc niskie wymagania dalej. Prokuratura, której nikt nie stawia wysokich wymagań, niewiele wymaga od policji,...
I tak dalej.

Łańcuch niskich wymagań jest zjawiskiem całkowicie wystarczającym do wyjaśnienia zagadkowej sprawy rodziny Olewników.
Nie jest potrzebny żaden spisek, żadna mafia, to wystarczy.

Łańcuch niskich wymagań jest również zjawiskiem całkowicie wystarczającym do wyjaśnienia tragedii smoleńskiej. Oczywiście, to zbiorowe lenistwo wszystkich podmiotów postępowania procesowego jest wspaniałą szansą dla złych ludzi, o brudnych rękach i mrocznych intencjach, którzy swój paskudny spisek ukrywają z rozmysłem w chaosie nieodpowiedzialnej bylejakości.

Łańcuch niskich wymagań doskonale spisuje się wszędzie, także i w sztuce. Byle jaka "instalacja", byle jaka krytyka, żadne wymagania artystyczne po stronie galerii wystawiającej dzieło. Ostatnim wyczynem z tej łączki była instalacja "Polskie serce" niejakiej Iris Schieferstein w Poznaniu w galerii Abnormals. Kicz potrafi czasem być piękny, ale poniżej kiczu jest już tylko śmietnik, obrzydliwość i prowokacja.

Akurat tak się składa, może przypadkiem, że mój już nieżyjący Ojciec poświęcał mnóstwo czasu, aby w latach mojego najwcześniejszego dzieciństwa pokazać mi, że sztuka zaczyna się tam, gdzie artysta sam sobie narzuca drakońskie wymagania. Pokazywał jakie potężne wymagania i zarazem ograniczenia nakłada wybór warsztatu, jaką pracą jest naciągnięcie płótna na blejtram, jego dobre zagruntowanie, pokazywał także, co się dzieje, gdy chcemy efektu, jaki może dać tylko miedzioryt. Popatrzmy tylko na pracę Albrechta Dürera...

Znakomity warsztat, wielkie umiejętności techniczne, konwencje albo ograniczenia formalne w malarstwie lub rzeźbie są jak pęta trzynastozgłoskowca przyjęte przez Adama Mickiewicza piszącego Pana Tadeusza. Sztuka pojawia się dopiero wtedy, gdy razem ze wspaniałą osobowością i ekstremalnymi wymaganiami, pojawia się wielka siła doskonałego warsztatu. I nie jest ważne ile materii, ile złota i platyny, ktoś zainwestował w instalację. Sztuka jest tam, gdzie jest wybraźnia, gdzie są wymagania, także i wtedy, gdy jest to sztuka popularna, albo użytkowa. Może nawet szczególnie wtedy.


Salvador Dali
Jezus Chrystus na Krzyżu

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 12/02/2011 - 19:49.
avatar użytkownika barbarawitkowska

28. Zgadzam sie z Panem

jeszcze tylko jedna mała uwaga. Polski wymiar sprawiedliwości jest rozmontowany nie tyle z powodu lenistwa (chociaż pewnie też) ile celowo. Tam , gdzie nie ma logicznej , skutecznej sankcji prawnej nie ma zwyczajnie państwa, zostaje tylko fasada. Nic nie może działać prawidłowo. I o to chodziło.

avatar użytkownika michael

29. Precyzując, system prawny jest tak skonstruowany, aby

jedynym racjonalnym działaniem było przystosowanie się do stosowanie procedur wynikających z zasad łańcucha niskich wymagań. Mogę nawet zaryzykować takie oto twierdzenie:
- Prawo nakazuje podporządkowanie się procedurom łańcucha niskich wymagań. Może być takie twierdzenie lub nieograniczony zbiór podobnych, prowadzących do tego samego. Prawdziwości tego twierdzenia nie jest trudno dowieść.

Prawdziwość tego twierdzenia wynika po pierwsze z samej litery prawa, wystarczy sumiennie i bez uprzedzeń przeczytać i przemyśleć formalny zapis art. 7. kpk:
"Organy postępowania kształtują swe przekonanie na podstawie wszystkich przeprowadzonych dowodów, ocenianych swobodnie z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego"

Prawdziwość tego twierdzenia wynika także z innych mechanizmów i zależności. Przykład:
- Adwokaci nie mogą pracować dobrze, ponieważ jest ich co najmniej 10 razy za mało w stosunku do faktycznego zapotrzebowania. Dlatego adwokaci mają więcej spraw dp prowadzenia, niż mogą faktycznie obsłużyć, nie mają czasu aby się do prowadzenia spraw dobrze przygotować. Mogą sobie pozwolić na branie bardzo dużych pieniędzy za marną jakość swojej poracy. System korporacyjnego ograniczania konkurencji daje adwokatom słodką pewność, że Państwo z całą mocą prawa chroni ich monopol. Łańcuch niskich wymagań zaczyna się w tym miejscu. Przeciętny adwokat jest tak zapracowany, że nie ma czasu na zapoznanie się z aktami prowadzonej przez siebie sprawy.
.

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 12/02/2011 - 22:36.
avatar użytkownika michael

30. Sędziowie i prokuratorzy także wplątani są w ten mechanizm przez

system, powoływanie się na ich lenistwo jest więc mocno krzywdzące. Adwokaci, sędziowie i prokuratorzy mogą nawet mieć subiektywne przekonanie o nadmiarze pracy, są przemęczeni i lecą z nóg. Na szczęście dla nich, nie ponoszą odpowiedzialności za popełnione błędy, ani z tytułu jakości swojej pracy, a premiowani są za szybkość.

Uwaga!
To co tu napisałem, nie jest dowodem wspomnianego wyżej twierdzenia, jest jedynie szkicem, albo nawet tylko sugestią metody krytycznej analizy wolności bezprawia w polskim systemie prawnym.

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 12/02/2011 - 22:59.
avatar użytkownika barbarawitkowska

31. Praktycznie każdy

paragraf jest tak skonstruowany, że pozostawia furtkę do swobodnej interpretacji lub jest zneutralizowany innym paragrafem. Totalny paraliż.To jest sprawa absolutnie nadrzędna i w moim mniemaniu powoduje, że chcąc uporządkować państwo należałoby cały kodeks napisać na nowo.
Oczywiście dochodzą do tego wszystkie opisane wyżej zjawiska.
Zaznaczam, że nie jestem prawnikiem, ćwiczyłam tylko przez 2.5 roku na własnej rodzinie
bardzo prostej wydawałoby się sprawie. Musiałam w związku z tym, mimo wynajęcia niezłego adwokata sama przestudiować polski kodeks, a przy okazji z ciekawości prawo rzymskie. Praktyka jest taka , że obywatel w sądzie bez adwokata jest traktowany jak śmieć .

avatar użytkownika michael

32. Akurat mam inne zdanie, jedynie obywatel bez adwokata ma szansę.

Oczywiście uczciwy obywatel, zdeterminowany, o ogromnej woli walki bardzo sprawny intelektualnie. Także nie jestem prawnikiem, także doświadczenie zdobywałem w osobistych starciach z machiną przypominającą "Proces" Frantza Kafki.

Nie mówię przy tym o żadnych politycznych ani wielkich sprawach z pierwszych stron gazet. Mówię o zwykłej polskiej codzienności. Gdzieś na wsi złodzieje ukradli gospodarzowi malucha, fiat125p, stareńkie autko do wożenia ziemniaków. Gospodarz szukał, chodził po okolicy i znalazł. Gdzieś niedaleko, na małym placyku młodzieńcy rozbierali autko na części. Znalazł i sobie zabrał. Młodzieńcy poszli na policję i teraz właścicel siedzi w areszcie i ma sprawę o kradzież samochodu. Adwokat przekonuje podsądnego, aby wystąpił z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze, art 387 kpk, wtedy sprawa skończy się szybko a wyrok będzie niewielki. Najwyżej dwa lata odsiadki, a jak dobrze pójdzie to w zawieszeniu. Nie słucha oskarżonego, nic o sprawie nie wie, nawet akt nie czytał. Wiadomo, wziął tylko pięć tysięcy. Ale to namawianie do dobrowolnego poddania się karze. Absurd. Oskarżony powinien się przyznać do winy. Wtedy może skorzystać z dobrodziejstw art. 387.

Gdy dowiedziałem się o sprawie, napisałem krótkie pismo procesowe zawierające wniosek dowodowy z dokumentu rejestracyjnego ukradzionego samochodu, z zamiarem udowodnienia, że podsądny nie może być oskarżany o kradzież samochodu, którego jest prawnym właścicielem. Nawet jeśli samowolnie odebrał samochód złodziejom, przyłapanym na gorącym uczynku.

Absurdem jest sytuacja w której ofiara kradzieży siedzi w więzieniu, a złodzieje pysznią się w całej wsi, zaśmiewając się do rozpuku ze swojego statusu osób pokrzywdzonych. Podobno była niezła konsternacja, gdy na sali sądowej okazuje się nagle, że oskarżonemu powinien przysługiwać status pokrzywdzonego.

Tysiące drobnych spraw, których nikt nic nie analizuje, nie gromadzi dowodów i nic nie weryfikuje w nadziei, że podejrzany zechce skorzystać z dobrodziejstw art 387. Winny, nie winny, dwa tygodnie i po sprawie. Wyrok, zaliczona odsiadka w areszcie i szczęśliwy skazany wraca do domu.

_____________________________________________________________________
Dobrowolne poddanie się karze polega na wydaniu przez sąd wyroku skazującego bez przeprowadzania postępowania dowodowego (art. 387 kpk). Adwokat w takich sprawach JEST STRONĄ PRZECIWNĄ OSKARŻONEMU.
On nie broni ani nie działa w interesie oskarżonego, jego celem jest unikniknięcie postępowania dowodowego. Więc obywatel bez adwokata ma więcej szans.

Ostatnio zmieniony przez michael o ndz., 13/02/2011 - 12:55.
avatar użytkownika barbarawitkowska

33. Moje doświadczenia

sa takie, że oczywiście do sprawy musiałam przygotować się w dużej mierze sama, ale bez adwokata pani sędzina traktowała mojego syna jak śmiecia bez żadnej możliwości z naszej strony upomnienia sądu. Myślę , że to jest celowe.Zmowa mająca na celu wymuszanie wynajęcia adwokata, a w zamian adwokaci przedłużają postępowanie i kasa leci.
Cała sprawa tu:http://blogmedia24.pl/node/44095
i tu http://blogmedia24.pl/node/44175
Co człowiek to inne doświadczenie

avatar użytkownika michael

34. Jest różnie powiem szczerze. Sporo zależy od ludzi.

Czasem zdarzy się porządny i kompetentny sędzia, czasem adwokat ma poczucie misji. Mam wrażenie, że w zawodzie prawniczym sporo jest ludzi mądrych, uczciwych, nie zatrutych cynizmem, nie skażonych obojętnością na ludzką krzywdę, pogodzonych z łajdactwem.

Ale system prawa wciąz wywiera nacisk, formuje poglądy i zachowania ludzi wkręconych w machinę bezprawia. A jest to machina, która niewiele się zmieniła od czasów Andrieja Wyszyńskiego, prokuratora generalnego CCCP, który w latach stalinizmu zreformował procedury i doktryny praw we wszystkich krajach "demokracji ludowej", zależnych wtedy od Związku Sowieckiego. Dzisiaj prawa i doktrym prawnych nauczają jego uczniowie, którzy nie rozumieją, że można inaczej.

Szańcem obronnym i zarazem agresywnym pancernikiem krzewiącym bezprawie, jest ideowy pozytywizm prawa, wtłaczany pod pretekstem państwa prawa. Mówiąc krótko, prawo uzurpuje sobie Boskie uprawnienia, prawo i prawnicy stają się Bogiem, decydującym o tym co dobre, a co jest złe. Nie dyskutuje się wyroków sądowych. Dura lex, sed lex.
Niedawno cytowałaś kardynała Augusta Hlonda, pisał coś o tym.
Państwo, które staje się Bogiem, ...

Ostatnio zmieniony przez michael o ndz., 13/02/2011 - 13:41.
avatar użytkownika barbarawitkowska

35. Dlatego uważam

że chcąc kiedyś sprzątać wolną Polskę musimy zacząć od napisania nowego dobrego zbioru praw. I trzeba chyba zacząć już , bo czasu nie ma za wiele.

avatar użytkownika jwp

36. Do miłych Gości

Przepraszam za długą nieobecność na blogu.
Dziękuję za wszystkie cenne uwagi i przemyślenia. To jedna z najciekawszych dyskusji na moich blogach. Biorę sobie Wasze myśli i doświadczenia życiowe do serca i do głowy. Co do sądów w Polsce. Moja rodzina doświadczyła kontaktu z nimi od zakończenia II wojny światowej. Byłoby o czym pisać. Konkluzja, brać adwokata jako pomocnika, lecz samem na zimno zaangażować się w sprawę.

Pozdrawiam Serdecznie - obowiązki wzywają. Mam nadzieję wrócić do tematu jutro.

Ostatnio zmieniony przez jwp o ndz., 13/02/2011 - 15:09.

JWP

avatar użytkownika Tamka

37. @zainteresowani

@michael
Przykład drugi do mnie nie przemawia i mnie nie dotyczy, mysle, ze jeśli już, to dotyczy osob o osobowosci leminga. Moje cele, aspiracje i swiadomosc narodowa jest niezmienna od czasu, gdy zaczelam się uczyc (chociaz wtedy jeszcez nie zdawalam sobie sprawy z otaczajace rzeczywistosci). Reasumujac, niezaleznie od kontekstu rzeczywistosci moja postawa (system wartosci) nie ulega zmianie. Czyli jednak istenieje cos (jest niezmienne) niezaleznie od kontekstu.
Przykład pierwszy – bardzo obrazowy, odnajduje talent pedagogiczny :).

Ok., zrozumialam i bardzo dziekuje za ta pouczajaca polemike.

Czy moglbys cos wiecej i konkretniej napisac o zasadzie rozległego systemu o rozproszonej inteligencji?

I jeszcze jedno, już od dawna obserwuje zjawisko jak wspomniany przez ciebie „lancuch niskich wymagan”, jednak w naszym spoleczenstwie – na szczescie istnieja grupy oporu, pozostajace poza tym lancuchem.

@jwp
Zgadzam się w 100% z cytatem w kom. nr 11, pana Feliksa Konecznego.

„ równie mile widzianej Tamce”. To mile, dziekuje.

Odnosnie T. Halla, to już sobie zapisalam tytul (może będą ieli w bibliotece).

Przejrzalam watek i bardzo interesujaco przebiegla dysqsja, az przyjemnie poczytac.

Dzis w „lozy prasowej” Seweryn Blumsztajn wyrazil kilka niepokojaco znamiennych zdan(a wiadomo, ze jest on przedstawicielem tych, których opinia jest jedynie sluszna), wśród nich takie, iż widac wyraznie, ze zmienily się standardy i to bardzo dobrze. Poki spoleczenstwa będą się utozsamialy z takimi zmienionymi standardami, nie spodziewajmy się rozkwitu. Widac wyraznie postepujaca degenracje, która niczym tumor pozera Europe.

@Barbara/@michael
„paragraf jest tak skonstruowany, że pozostawia furtkę do swobodnej interpretacji lub jest zneutralizowany innym paragrafem. Totalny paraliż.To jest sprawa absolutnie nadrzędna i w moim mniemaniu powoduje, że chcąc uporządkować państwo należałoby cały kodeks napisać na nowo.”

To, co powyzej, dotyczy wszystkich sektorow prawa, to kuriozum. Dodalabym jeszcze niespotykane ilosci przepisow, wśród których sa również te, sprzeczne ze soba oraz sytuacje, gdzie np. każdy urzad skarbowy z osobna narzucal swoja wlasna interpretacje jednego przepisu. Te smieci uchwala parlament! Nie zapominajmy o tym.

Wlasnie przeczytalam kilka swietnych artyqlow. Mysle, ze a propos, przytocze jeden cytat”:”Jedynie prawda może być i jest niezlomnym fundamentem szczescia tak poszczegolnych ludzi, jak i calej ludzkosc (sw. Maksymilian Kolbe)...Prawda zatrzymuje lancuch interpretacji, w którym bezsilnosc, napiecie i cierpienie daja impuls postawie kazdego kolejnego interpretatora i sa przekazywane wszystkim uczestnikom takiego procesu..”.
Za „Prawda Zanegowanej tozsamosci” Anna Wozniak NGNP
Pozdrawiam, T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika jwp

38. Tamka

Witaj,
ten jeden cytat ze św. Maksymiliana Kolbe właściwie daje nam odpowiedź na wiele pytań i to najważniejsze - jak żyć, w zgodzi z sumieniem, a co za tym idzie prawdą. Kontekst nie jest obszarem interpretacji, kontekst to po prostu to wszystko co tworzy daną sytuację kulturę, wspólnotę. Można by rzecz częścią kontekstu są wspólne mianowniki, podstawowe i najwyższe wartości. Choćby rodzina, język, kultura, religia, historia. Natomiast dojście do prawdy nie zawsze jest proste, może nie interpretacja, lecz próba zrozumienia sytuacji, pozwala poznać prawdę.

A Blumsztajn cynicznie nawołuje do wyeliminowania nas z życia publicznego.

Pozdrawia Serdecznie

P.S. Powstała Mała Grupa Dyskusyjna.

Ostatnio zmieniony przez jwp o ndz., 13/02/2011 - 18:13.

JWP

avatar użytkownika Tamka

39. @jwp

Ten kontekst tutaj wg mnie jest pojeciem znacznie szerszym niz to zaklada slownik. Byc moze to cos w rodzaju mojej obsesji, ale uwazam, ze do rzetelnej i zrozumialej komunikacji nalezy uzywac slow i sformulowan o okreslonym i potwierdzonym znaczeniu. Stad m. in. moje pytania (pytania sa wynikiem watpliwosci badz niezrozumienia). Ciesze sie na taka dysqsje, bo jest tworcza i pozwala zrozumiec.

Ano wlasnie, zrozumienie sytuacji jest mozliwe tylko wtedy, gdy nie zawodzi komunikacja, kiedy jest czytelna.

Blumsztajn powiedzial cos jeszcze, otoz wyrazil sie tak: prawdy o Smolensku nie poznamy. Nikt z rozmowcow nie zwrocil na to uwagi, a mozna domniemywac, ze oglosil wszem i wobec -otwarcie linie jego obozu.
Pozdrawiam :), T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika jwp

40. Tamka

Też słyszałem wypowiedź Blumsztajna. Nie jest ciekawie.
Posiadanie wspólnego języka i możliwość komunikacji pozawerbalnej ( w necie trudna, choć możliwa ) to cechy prawdziwej wspólnoty. Doraźne skrzykiwanie się w seansach nienawiści to pozory...

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika gość z drogi

41. @jwp :)

i pozostali Przyjaciele z tamtych lat :) co się z Wami dzisiaj dzieje? gdzie jesteście ,czyżbyście
zapomnieli o nas ?
każdemu z Was serdeczne pozdrowienia Niedzielne Anno Domino 2016 :)

gość z drogi