Problem Polski- walka dwóch "narodów" w obrębie jednego państwa

avatar użytkownika stan35

Głównym problemem w debacie publicznej w Polsce jest istnienie w obrębie społeczeństwa polskiego, dwóch odrębnych "narodów", posługujących się odrębnymi kodami kulturowymi. W publicystyce różnie się owe "narody " definiuje, ja przytoczę definicję podaną przez Igora Janke w odniesieniu do jednego z nich "Narodu Kaczyńskiego- ludu pisowskiego", w jego tekście zamieszczonym na łamach "Rzeczpospolitej" i na blogu w Salonie24:
"Lud pisowski ma własne więzi społeczne, swoje media, swoje filmy, swojego przywódcę i swoją symbolikę. Ma też wspólnego, śmiertelnego wroga, Donalda Tuska."
Pozostałą część społeczeństwa można podzielić na tzw. "milczącą większość", która stroni od okazywania aktywności społecznej i politycznej, przypominając pensjonariuszy zakładu dla ociężałych umysłowo, będących pod wpływem środków oszałamiających oraz drugą część będących aktywnymi uczestnikami życia społeczno politycznego, podobnie jak "lud pisowski".

Tę drugą część można nazwać "narodem równoległym" z którego genezy powstania i funkcjonowania w Polsce, mało kto zdaje sobie sprawę(z istoty sprawy).
Sposób sprawowania władzy przez przedstawicieli "narodu równoległego", a prawidłowo mówiąc, przez spadkobierców agentury sowieckiej narzuconej Polsce siłą i ich zachodnich sojuszników, reprezentowanych głównie przez grupy interesów, głównie finansowo gospodarczych, jest charakterystyczny dla tej części społeczeństwa: brak poczucia wspólnoty z resztą społeczeństwa, buta, cynizm, pogarda i rabunkowy charakter działania wobec państwa i jego zasobów.

Należy sobie zadać pytanie, dlaczego niemożliwy jest dialog i porozumienie "ludu pisowskiego" z "narodem równoległym"?
Aby to zrozumieć, należałoby sięgnąć do nauki. Doskonale nadaję się do tego nauka o cywilizacjach.
Sięgnijmy do naukowych wywodów wybitnego specjalisty w dziedzinie cywilizacji, profesora Feliksa Konecznego.
Zadaje on pytanie o "jedność etyczną ludzkości” i odpowiada:

"Z tym pojęciem trzeba zerwać i to w imię postępu etyki. Jest to pomyłka nauki, która zatorowała drogę rozwojowi nauki o moralności i postępowi w praktykowaniu moralności. Na ogólne poczucie etyczne nie składają się bynajmniej fakty, lecz tylko pojęcia, a chrystianizacja wkłada w nie swe wymagania.
Ponieważ nie można być cywilizowanym na dwa sposoby, zatem wyznawana gdzieś etyka musi być czerpana z pewnej cywilizacji, z jednej tylko. Nie można trzymać się równocześnie etyki katolickiej, żydowskiej, bizantyńskiej i turańskiej: nie można tez uznawać jednocześnie  moralności religijnej, naturalnej i „automatycznej” (sztucznej). Okoliczności te stanowią zarazem dowód, że nie ma syntez pomiędzy cywilizacjami, boć w takim razie musiałaby być możliwa jakaś synteza etyk. Bo jakżeż być moralnym według kilku metod etycznych, wykluczających się nawzajem ? Jakżeż w mieszance etycznej pomieścić do jakiegoś wspólnego celu ? Odmienne etyki mogą tylko przeszkadzać sobie wzajemnie, bo jakżeż złączyć do wspólnego mianownika ludzi, z których jedni uważają za dobro to właśnie, w czym inni współobywatele upatrują zło ? Toteż aż wre koło nas od anarchii etycznej.
Kto wie, czy wszystko zło, trapiące Europę, nie pochodzi z tego, że dziś ogół nie wie, jakiej się trzymać etyki. A w naszej Polsce jest ich aż cztery, bo cztery cywilizacje współzawodniczą o kierownictwo: łacińska, bizantyńska, żydowska, turańska. Nie odmawiam nikomu dobrej wiary, ni patriotyzmu nikomu, kto jest odmiennego ode mnie zdania – lecz pytam każdego: Co da się zrobić dobrego przy takim harmiderze etyk ?
Czas zastanowić się, do której też Polska właściwie należy cywilizacji i jakiej mamy trzymać się etyki ? Inaczej grozi nam stan acywilizacyjny i bezetyczny."

Tak stan polskiego społeczeństwa oceniał wybitny uczony i specjalista przed II WS w artykule opublikowanym w: "Myśl Narodowa" Nr 24/1936/


Czy dzisiejszy podział wśród czynnej społecznie i politycznie części społeczeństwa nie wynika z ich cywilizacyjnie różnych etyk, których pogodzić się nie da?
Moim zdaniem tak jest.
"Lud pisowski- Naród Kaczyńskiego" to członkowie cywilizacji łacińskiej opartej na chrześcijaństwie jako fundamencie tej cywilizacji,która była fundamentem państwa i Narodu Polskiego przed tysiącem z górą lat, a "naród równoległy" to przedstawiciele pozostałych rywalizujących w Polsce cywilizacji, z dominującą(z powodów historycznych) cywilizacją żydowską opartą na Talmudzie i jego wielowiekowych interpretacjach i jej hegemonii w zakresie stanowienia i stosowania prawa(w całym obszarze cywilizacji zachodniej).
W cywilizacji łacińskiej prawo stanowione przez ludzi nie może być sprzeczne z prawem naturalnym(Bożym), natomiast w cywilizacji żydowskiej opartej na Talmudzie i jego wielowiekowej interpretacji, odwrócony jest porządek rzeczy; to prawo stanowione przez ludzi jest źródłem etyki i moralności(a ponieważ takie prawo jest zmienne, to i etyka ulega zmianom).
Stąd się biorą te nasze wewnętrzne niekończące się spory w sprawie aborcji, eutanazji, homoseksualizmu i innych podobnych kwestii i stąd taka trudność w wypracowaniu konsensusu, bo jak pisał F.Koneczny: "Okoliczności te stanowią zarazem dowód, że nie ma syntez pomiędzy cywilizacjami, boć w takim razie musiałaby być możliwa jakaś synteza etyk. Bo jakżeż być moralnym według kilku metod etycznych, wykluczających się nawzajem ?"

Oceniając tę walkę cywilizacji, widzieć możemy cofanie się wpływów cywilizacji łacińskiej(np, walka z religią chrześcijańską i jej etyką)na rzecz ekspansji cywilizacji żydowskiej, którą wspiera globalna ekspansja instytucji finansowo gospodarczych związanych z ośmioma głównymi żydowskimi rodzinami bankierskimi.
W Polsce oficjalnie przyzwala się na działania wrogie Narodowi Polskiemu, bo u władzy jest "naród równoległy" , polskojęzyczny, ale nie myślący i czujący po polsku, wysługujący się obcym.

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @stan35

wychodząc do jakiejkolwiek dyskusji od cytowania wypocin, czyli wierszówki Janke, traci się z miejsca czytelnika i zainteresowanie.

Polecam osobę mądrą i myslącą po polsku, dr Fedyszak Radziejowską.

" Niepoważne pojęcie?

We współczesnym, liberalnym świecie, w którym tolerancja i samorealizacja stoją na czele wszystkich innych wartości, a bycie wiernym trąci tanim sentymentalizmem, a nawet niebezpiecznym fundamentalizmem, piętnować zdradę to prawie obciach. By zdradę potępiać, a nawet karać, trzeba głęboko wierzyć w wartość wspólnoty. A przecież we współczesnym świecie takie wspólnoty, jak naród, rodzina, państwo, wspólnota wiernych, formacja polityczna, związek zawodowy czy wspólnota Solidarności etc., traktowane są z dystansem jako synonimy ograniczeń jednostki, jej wolności i samorealizacji. O zdradzie możemy mówić z głębokim przekonaniem tylko wtedy, gdy nie mamy żadnych wątpliwości, że wierność konkretnej wspólnocie czy konkretnym wartościom jest moralną powinnością i obowiązkiem, także prawnym. A dzisiaj, gdy tradycyjne wspólnoty zdają się anachroniczne, a nowe nie wymagają dotrzymywania zobowiązań, gdy samorealizacja jednostki wzywa do ciągłych zmian, jak pisać i mówić o zdradzie z powagą?

By nie być gołosłownym i pokazać niejednoznaczności zdrady, przytoczmy kilka zdań z interesującej i znakomitej książki Sławomira Cenckiewicza pt. „Długie ramię Moskwy”, o której trudno powiedzieć, że jest wyrazem lojalności autora wobec WSW czy LWP z czasów PRL.

Dwuznaczna lojalność" ...polecam całość o zdradzie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

2. Podział narodowy w Polsce

jest chyba faktem. Z tym, że nie jest to prosta kontynuacja zjawisk społecznych z międzywojnia. Mimo wszytko nasz naród stracił w czasie wojny elity a Żydzi stracili swój "lud", swoją masę. Przy czym my zaczęliśmy odbudowywać nasze elity a oni swej masy tak szybko odbudować nie mogą.
Rodzi więc konflikt wokół prawomocności elit. Czy prawomocna jest tylko elita odbudowana z narodu, jak uważa "lud Pisowski", czy też może elita tu mieszkająca od 1944 z woli Stalina, a więc jednak realnie obecna ma prawo nią zostać również na przyszłość, jak sądzi salon.
Przy czym nasza siła bierze się z tego, że Oni bez zaplecza w postaci "ludu" funkcjonować nie mogą, elita musi się brać z jakiejś "masy" , pojęcie elity jest pojęciem względnym. Jak tracą ciągłość społeczną stają się małą, odrębna grupą społeczną, czasem plemieniem, która może być zamożna i wpływowa ale przestaje być elitą dla "masy" i zawsze żyje w poczuciu ryzyka utraty swych przywilejów, gdyż to masy są ich gwarantem. Oczywiście Rosjanie zdawali sobie z tego sprawę i dla tego w ramach repatriacji przysłali nam tutaj również i swój lud, by ich elita miała zaplecze - myślę , że to jest właśnie trzon wyborców PO. Myślę jednak, ze będzie ich nie więcej niż jakieś dwa, może dwa i pół miliona ludzi. Można ich pokonać w wyborach ale jest to bardzo trudne i wymaga dużej mobilizacji albo jasnej stygmatyzacji.

uparty

avatar użytkownika michael

3. Marylu - jestem zdania, że jest wiele dróg do prawdy,

choć prawda jest jedna, jedyna.

Mister stan35 najwyraźniej poszukując prawdy, najwyraźniej trafnie do niej zmierza. Rzeczywiście, wiemy, że lud pomieszkujący w granicach Polski jest intercywilizacyjnym kotłem, to jest odwieczna prawda. Prawdą jest twierdzenie Feliksa Konecznego o wzajemnej nieprzywiedlności zarówno etyk jak i cywilizacji. To bardzo cieszy, że znajdujemy kolejnego sojusznika, który analizując rzeczywistość odkrywa prawdę, taką jaką Ona jest.
A tym sojusznikiem okazuje się być stan35.

Można ją definiować i rozumieć na różne sposoby. Ale prawda jest jedna. Różnice w rozumieniu tej prawdy nie zmieniają jej, a nawet nie mają na nią zbyt wielkiego wpływu. Różnice w rozumieniu prawdy mogą lokować ludzi albo w obszarze jednej wspólnej cywilizacji, albo wzajemnie się wykluczać. Na tym polega ta nieprzywiedlność, o której mówię. Stan 35 znakomicie wybrał rozumowanie Feliksa Konecznego jako narzędzie analityczne. W ten sposób można natychmiast podsumować całe zło III RP.

Ostoją reżimu III RP, a także wspólną właściwością różnych odmian współczesnego komunizmu, strojącego się w postmodernistyczne piórka, jest relatywizm.

Podział między nami a nimi jest prosty. My uważamy, że prawda jest jedna. Można więc szukać do niej drogi na różne sposoby, można ją różnie opisywać, ale ona jest jedna. Dlatego w naszej cywilizacji wolność słowa i przekonań jest naturalna i oczywista.

Komuniści i wszelkie lewactwo są przekonani, że możliwych jest wiele prawd. Tu nie ma kompromisu, jest on absolutnie niemożliwy. Tertium non datur. Albo prawda jest jedna, albo jej nie ma wcale. Komuniści u swojego filozoficznego fundamentu, u swoich etycznych korzeni są wrogami prawdy...

Reszta, jest tylko konsekwencją. Owsiakowe róbta co chceta, codzienne propagandowe kłamstwo, histeryczne zwalczaniw wolności słowa, nieustannie nienawistna antypolska polityka, ataki na Kościół, gospodarcza grabież. Jest to cywilizacja ludzi, którzy nigdy nie są u siebie, wszędzie są okupantami.

A przywołanie tego pana jako autora definicji. Może to nawet i dobrze, gdy czasem ktoś przypomina, kto jest kim.
Igor Janke sam się kiedyś określił, występując w rosyjskim filmie dokumentalnym poświęconym smoleńskiej tragedii. Najwyraźniej Pan Igor został wybrany przez rosyjskich reżyserów tego koszmarnego spektaklu jako swój i najbardziej właściwy do udziału w tym filmie. Został wybrany tak, jak został wybrany pułkownik Klich.

Ten sam człowiek jest promotorem niezwykłej inicjatywy budowy nowoczesnej internetowej cenzury. Ktoś, który sam z siebie jest inspiratorem zorganizowania i upowszechnienia cenzury w internecie w naturalny sposów opowiada się po tamtej stronie.

A ta definicja pisowskiego ludu jest wręcz typową dala tamtej cywilizacji manipulacją. Pan Igor napisał o pisowskim ludzie, byle "nie musieć powiedzieć" o polskim ludzie. Przecież w tamtym równoległym świecie polskość jest nienormalnością.
"Tuskowy lud" jest antypolski, antykatolicki, dla nich znak krzyża i polskie barwy narodowe są przedmiotem pogardy i nienawiści. To Oni zaprosili niemieckie bojówki do zdławienia demonstracji polskiego patriotyzmu w dzień polskiego święta narodowego.

Nazwanie tej części polskiego spłeczeństwa pisowskim ludem nie jest co prawda zamierzoną obelgą. Jest tylko mimowolnym odsłonięciem przyłbicy.
Nie wiedziałbym o tym zdarzeniu, gdyby nie ten dzisiejszy wpis szanownego stan35
A tak zwana definicja naszej cywilizacji jako pisowskiego ludu doskonale pasuje do ich nihilistycznej wizji naszego kraju i pogardy do Jego mieszkańców.
Polskość to nienormalność.
Taka ich mać.

avatar użytkownika gość z drogi

4. Polskość to nienormalność

tusk i jego brygada z cieciem na czele doskonale TO firmują,jeśli dodamy ministrów TW ,miast znaczka
TO mamy Nienormalność w całej KRASIE
ja wole w tym układzie być Ludem PISowskim bo wierzę w Boga,kocham Ojczyznę
i wiem co znaczy słowo HONOR,nie chonor/horror

gość z drogi