Ulica Marszałkowska - Czyli jeden z powodów naszej biedy.

avatar użytkownika UPARTY

 

Jest w Warszawie ulica niegdyś stanowiąca kręgosłup miasta, jego główna arterię komunikacyjną. Teraz ul. Marszałkowska , bo o niej mówię, nim już nie jest, bo większość ruchu przeniosła się, albo na ulice równoległe, albo pod ziemię, do metra.
Nie mniej jednak i teraz jest to bardzo ważna dla miasta i powszechnie znana ulica, również jako ulica handlowa. Dalej jest miejscem, gdzie powinny powstawać dochody, powstawać dobrobyt. Tak jednak nie jest.

Władze Warszawy postanowiły ją zamknąć, przynajmniej na kilka miesięcy,
bardzo przy okazji utrudniając dojazd do znajdujących się przy tej ulicy w najbliższym jej otoczeniu bardzo licznych sklepów, przychodni lekarskich, kancelarii adwokackich i notarialnych, biur handlowych.

Oczywistym skutkiem tej decyzji będzie znaczące pogorszenie się warunków ekonomicznych dla wszystkich ulokowanych tam interesów i ponowne zubożenie całego miasta i wszystkich jego mieszkańców.

Najgorsza jednak w tym jest banalność całej sytuacji. Jest to tak zwykłe, że już nikt nie zwraca na to uwagi. Nie zwraca uwagi na to, że decyzje władz administracyjnych nie wspomagają ludzi starających się wypracować jakiś dochód a są dla nich elementem ryzyka! Władza państwowa jawi się jako niebezpieczny żywioł i ludzie się z tym pogodzili!
Czyli, pogodzili się z tym, że przez administrację państwową i samorządową są biedni!

Urodziłem się w Warszawie i mieszkam w niej przez całe życie. Nic więc dziwnego, że wielu moich znajomych ma swoje interesy w naszym mieście, lub w jego najbliższej okolicy, bo niby gdzie je mieli by mieć. Są kupcami, adwokatami, lekarzami, weterynarzami, prowadza biura księgowe lub handlowe. Nie ma jednak wśród nich nikogo, kto byłby “solidnie dorobiony”.
Owszem mają lepszy lub gorszy dom czy mieszkanie, jakieś w sumie przeciętne samochody i to wszystko. Żadnych praktycznie oszczędności i nikomu też nie udało się przekształcić swojej osobiście prowadzonej działalności w samodzielnie funkcjonująca firmę a marzyli o tym wszyscy.

Wszyscy oni mieli wiele wspólnych doświadczeń, ale teraz chcę powiedzieć o jednym, bardzo charakterystycznym.

Działanie władz miasta spowodowało dla każdego z nich wielkie perturbacje w jego interesach. Perturbacje, które pochłonęły oszczędności i zahamowały rozwój firmy, kariery, kancelarii lub gabinetu. Można powiedzieć, że to z powodu działania władz miasta nikt z nich nie wzbogacił nas wszystkich o kolejne samodzielnie funkcjonujące, niezależne przedsiębiorstwo. Oni dalej są osobami prowadzącymi taką czy inną działalność a zatrudniani przez nich pracownicy są tak na prawdę ich pomocnikami. To bardzo ważne. Nie mogą ci pracownicy liczyć na żaden awans i nie mają możliwości samodzielnego rozwoju bo...... wieczorem, gdy tylko firma zarobi na kolację szefa i jego pracowników, to po prostu idzie spać.

Trudno się dziwić, że ludzie ci są sfrustrowani, że nie mają nadziei na przyszłość i nie widzą miejsca w społeczeństwie dla swoich dzieci.

Istotnym powodem tego stanu rzeczy, tu w Warszawie jest to, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wszystkie główne ulice Warszawy były przynajmniej na rok wyłączone z normalnej eksploatacji i w tym czasie siatka komunikacyjna miasta ulegała całkowitej zmianie powodując, że mieszkańcy całymi miesiącami musieli się na nowo uczyć nowego układu komunikacyjnego.

Nie chodzili więc do tych sklepów, które znali, do tych lekarzy, u których leczyli się do tej pory, czy tych notariuszy z usług których korzystali “od zawsze”. W rezultacie cała infrastruktura firm, choć jeszcze nie przedsiębiorstw, ich kapitały, które były przystosowane do obsługi konkretnej p.t. klienteli , w konkretnym miejscu stały się niepotrzebne.

Pacjencji, klienci czy interesanci musieli korzystać z innych firm, które wszelako nie były tak dobrze dopasowane do ich potrzeb, czyli wszystkim było gorzej.

Bo po to by osoba prowadząca działalność gospodarczą mogła przekształcić swoja firmę w przedsiębiorstwo musi dojść do instytucjonalizacji poszczególnych czynności. Czyli muszą powstać wyspecjalizowane i dokładnie zdefiniowane stanowiska pracy, które w ten sposób stają się konkretną rzeczą, materialnie istniejącym elementem rzeczywistości społecznej. Coś takiego może oczywiście powstać tylko w warunkach przynajmniej względnej stabilności społeczno-ekonomicznej. Taki etat staje się elementem krajobrazu ekonomicznego, widocznym dla każdego i funkcjonującym w świadomości ludzi jako “coś”, co jest. I to “coś”, po spełnieniu przez tych ludzi jakiś konkretnych, jasno zdefiniowanych wymagań, przynajmniej teoretycznie, może być “ich”, może być dla nich np. miejscem pracy.

Czyli, jeżeli właściciel przedsiębiorstwa zdefiniuje dokładnie i na stałe wymagania dotyczące danego miejsca pracy, danego etatu, to w tym momencie dany etat niejako wchodzi na rynek, bo każdy może postarać się spełnić te wymagania. Wtedy ten etat staje się dorobkiem całego społeczeństwa, mieniem uspołecznionym w dobrym tego słowa znaczeniu, choć dalej stanowiącym własność prywatną!

Do tego jednak by etat był “uspołeczniony” potrzebna jest jeszcze jedna rzecz, a mianowicie miejsce pracy musi mieć swój przypisany sobie kapitał, majątek. To nie tylko biurko, czy lada sklepowa, ale również i towar w sklepie wraz z klientelą wydająca pieniądze w tym konkretnym miejscu, to w przypadku lekarzy nie tylko urządzenie diagnostyczne, gabinet z poczekalnią i recepcja, ale równie i pacjenci nawykli do płacenia za wizytę w tym konkretnym gabinecie.

W normalnych warunkach nawyki ludzi są dość dobrym zabezpieczeniem przyszłości ekonomicznej, bo jeśli się zmieniają to maksymalnie o kilka procent rocznie, a to daje czas na korektę oferty, na zainstalowanie nowego urządzenia, czy zrobienie jeszcze czegoś..

Natomiast jak ktoś postawi płot przed wejściem i już nic nie można zrobić. Praktycznie z dnia na dzień zmienia się wszystko i wszystkie koszty trzeba ponieść od nowa, od nowa trzeba przyzwyczaić ludzi do swego istnienia w danym miejscu a to jest zadanie na pokolenia.

Ja, gdy zabolało mnie ucho, to oczywiście poszedłem do laryngologa. Gdzie poszedłem? Do przychodni, o której wiedziałem jeszcze z dzieciństwa, bo rodzice mi pokazali, gdzie ona jest. Było to kilkadziesiąt lat wcześniej! Można powiedzieć, że ta moja pamięć, to dorobek życia lekarzy pracujących w tej przychodni! W tym przykładzie widać ile czasu trwa wprowadzenie firmy na rynek, ale widać również jak 10 metrów płotu marnuje dorobek życia wielu ludzi.

Jak okazało się, że nie ma do tego miejsca dojazdu, to zacząłem szukać czegoś innego. Czyli z punktu widzenia tej przychodni dorobek w postaci dobrego obsłużenia moich rodziców został zmarnowany przez miasto i pozostała z niego tylko ta kwota, która rodzice kiedyś tam zapłacili.
Tego obecnie wielu nie chce przyjąć do wiadomości i to jest bardzo interesujące.

Najpierw zniknęły sklepy wokół ul. Puławskiej. Wielomiesięczny remont w połączeniu z koniecznością uiszczania czynszów obrał znajdujące się w pobliżu firmy z pieniędzy.
Był też remont Al Jana Pawła II i działo się to samo. Później był remont ul. Marszałkowskiej , co prawda na innym odcinku niż teraz , ale jak ulica jest nie przejezdna w jednym miejscu, to po prostu jest nie przejezdna. Później zamknięto ul Świętokrzyską itd.

Oczywiście nie tylko Śródmieście jest dotknięte plagą głupiej władzy. Gdy budowano kanalizację wzdłuż drogi do podwarszawskich Lasek i dalej Izabelina, z powodu braku dojazdu do posesji splajtowało ok. 200 firm.

Najgorsze jest jednak to, że takie działania władz nie powodują powszechnego sprzeciwu, że ludzie godzą się na takie skutki działań administracji.

Gdy kilka dni temu, będąc w towarzystwie, pomstowałem na Bufetową , która robi remonty w ten sposób, że znaczną część ich kosztów przerzuca na obywateli i w ten sposób zwiększa de facto obciążenia podatkowe i to jeszcze w sposób na tyle nie równy, że można mówić o szykanach ze strony władz, moi rozmówcy “ni w ząb” nie mogli zrozumieć, o czym mówię.

Jak to, protestowali, przeciwko moim słowom, przecież konieczna przecież modernizacja miasta nie może być traktowana jako szykana.
A mnie się wydawało, że to jest takie proste. Gdyby bowiem prace te były wykonywane tak jak powinno się je robić tj w cyklu 3 zmianowym i mniejszymi kawałkami, a niektóre tylko w nocy, To było by zupełnie inaczej. Nikogo jakoś nie dziwi, że konieczne remonty sklepów ich właściciele robią nocami i w dni świąteczne, i im się to opłaca a miastu rzekomo szybka praca się nie opłaca! Według szacunków miasta, dokonywanie remontów w sposób mniej uciążliwy zwiększyło by ich koszt o ok. 15% i w całości był by pokrywany z budżetu miasta, bo wchodził by w bezpośrednie koszty budowy. Jak prace budowlane zostaną rozwleczone w czasie, to koszt może i spadnie o te 15%, ale tylko dla miasta.
Bo nie oznacza to, że rzeczywisty koszt inwestycji będzie niższy, że na skutek tej oszczędności będzie można zrobić więcej remontów,. Bo jednocześnie następuje dekapitalizacja i wstrzymanie rozwoju znajdujących się budowy firm. Społeczne koszty budowy rozwlekłej nie są więc wcale niższe! Ludzie, którzy tracą swój dorobek na skutek remontu najczęściej ponoszą łącznie o wiele większe ciężary niż kwoty oszczędzone przez miast, czy gminę- ale tego w kosztach budowy nie ma, więc się tego nie liczy.

Wracając do przykładu budowy kanalizacji wzdłuż drogi do Lasek. Jeden z moich znajomych, który mieszka w tamtej okolicy i zna okolice posumował, że ogólne straty liczone metodą księgową używaną do wyceny wartości przedsiębiorstw, wraz z uwzględnieniem skutków synergii a więc wg tej samej metodologii jak jest liczony majątek narodowy i pieniądze budżetowe, a poniesione przez te firmy, które splajtowały w okolicach Lasek to prawie 1 mld zł! Tyle należało by dodać do do kosztorysu budowy tej kanalizacji.
Czyli nieudolna budowa kanalizacji zubożyła gminę o ok. 1 mld zł, ciekawe o ile zuboży Warszawę budowa metra i kiedykolwiek jej mieszkańcy zorientują się dlaczego są biedni.

Dlaczego ludzie nie chcą tak oczywistych spraw przyjmować do wiadomości. To jest pytanie o to dlaczego chcą żyć w PRL’u i nie pozwalają nam stworzyć normalnego państwa. Boje się, ze jak długo nie odpowiemy sobie na to pytanie nie będziemy mieć możliwości życia w normalnym państwie

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz