Strefa

avatar użytkownika elig

  Równo osiem dni temu w portalu Rebelya.pl pojawiła się taka oto wiadomość:

  "Hakerzy z grupy Anonymous wykradli, a portal Wikileaks ujawnił dokumenty dotyczące porozumienia Berlina i Moskwy sprawie Mołdawii i Naddniestrza. Plan miał być podpisany w Meseberg w 2010 r., a omówiony wcześniej przez kanclerz Angelę Merkel i ówczesnego premiera Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Według planu Republika Mołdowy powinna stać się federacją, a Naddniestrze otrzymać specjalny status. Nie było nic o kwestii rosyjskiej armii w Naddniestrzu. W rumuńskich mediach analityk Stratfor Eurasia Lauren Goodrich stwierdziła, że na mocy porozumienia Berlin-Moskwa Naddniestrze miałoby otrzymać do 15% miejsc w parlamencie w Republice Mołdowy. Podobno Niemcy założyli, że politycy mołdawscy będą stosować się do ich pomysłów, bo ten biedny kraj potrzebuje inwestycji niemieckich. Oficjalnie negocjacje w sprawie Naddniestrza toczą się w grupie w 5+2 (Rosja, Ukraina, USA, Mołdawia, Naddniestrze + jako aktywni obserwatorzy: Unia Europejska i OBWE)." / patrz - /TUTAJ//

  No, cóż - od razu przypomniało mi się to, co Jarosław Kaczyński mówił o kondominium niemiecko-rosyjskim w Polsce, oraz wypowiedź blogera Freemana z lipca 2010 /TUTAJ/:

  "2010-07-11 Wasz prezydent, nasz premier

  Taką depeszę wysłała podobno Angela Merkel do Władimira Putina po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w POlszy i niech to starczy za mój komentarz na temat tego wydarzenia."

  Trzy miesiące później, w październiku 2010, napisałam notkę p.t "Rozbrajanie Polski" /TUTAJ/. Stwierdziłam w niej:

  ""Der Spiegel" utrzymywał, że Gorbaczow nie żądał niczego, nawet pieniędzy w zamian za zgodę na zjednoczenie Niemiec. Ja jednak przypuszczam, że zawarte zostało wtedy jakieś porozumienie, którego skutkami mogą być zarówno tragedia smoleńska, jak i cała obecna sytuacja Polski. Pośrednio przypuszczenia moje potwierdza wypowiedź Anny Fotygi w wywiadzie dla "Polski The Times":

  "Warunkiem rozszerzenia NATO, było to, że znajdziemy sie w miękkiej strefie wpływów rosyjskich. My próbowaliśmy to przełamać, ale to nie jest takie proste.".

  Jesli takie były warunki przyjęcia państw byłego Układu Warszawskiego do NATO, to co mogło być warunkiem zjednoczenia Niemiec i rozpadu Układu Warszawskiego? Sądzę, że było nim utworzenie na terenie dawnych "demoludów" strefy zdemilitaryzowanej. W latach 1991-2008 nie było to egzekwowane zbyt ściśle z powodu polityki USA oraz niezdecydowania Rosji. Teraz, gdy Stany Zjednoczone odwróciły się od Europy Środkowej, a Rosja przyjęła kurs na ekspansję, te zobowiązania stały się aktualne. Należy zauważyć, że mimo upływu 20-tu lat na terenie dawnych państw Układu Warszawskiego nie powstała żadna baza NATO. Znamienny jest też los polskich oficerow wyszkolonych na Zachodzie w latach 90-tych. Wielu z nich odchodzi z armii lub ginie w tajemniczych katastrofach, ostatnio w Mirosławcu i Smoleńsku. Wygląda na to, iż obecnie realizowany jest plan zdemilitaryzowania Polski, a następnie przypuszczalnie i reszty Europy Środkowej.".

  Przypuszczam, że decydujące były były spotkania przywódców ZSRS i USA na Islandii (Gorbaczow – Reagan 11 października 1986 r.) i na Malcie (Gorbaczow – Bush 2–3 grudnia 1989 r.). Wszystko wskazuje na to, że ich ustalenia obowiązują do dzisiaj i pilnują ich także Stany Zjednoczone. Ustanowiono wtedy coś w rodzaju "strefy buforowej" w Europie Środkowej. Do dziś w niej żyjemy.

  Ta sytuacja nie musi jednak wcale być trwała. W dniu 4.09.2012 w Rebelyi.pl ukazał się artykuł Wojciecha Jakóbika "Umiesz liczyć - licz na siebie" /TUTAJ/, w którym autor omówił najnowsze prace George'a Friedmana. Czytamy tam:

  "Zdaniem Amerykanina osiągnięte już główne cele polskiej polityki zagranicznej lat 90-tych – wejście do NATO i UE - nie są obecnie wystarczającym zabezpieczeniem polskiej suwerenności. Friedman rozbija te filary polskiej myśli geopolitycznej. Każe niejako wrócić do twardej geopolityki znanej z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Rzeczpospolita znów ma u swoich granic dwóch poważnych graczy którzy nie zawahają się realizować swoje, najczęściej sprzeczne z naszymi, interesy.

  I tutaj pojawia się kolejne novum. Friedman nie wierzy w opuszczenie Europy przez Amerykanów. Twierdzi, że Warszawa może na nich liczyć. Wbrew chórom głosów wróżących pozostawienie Starego Kontynentu na pastwę neoimperializmu, przekonuje on, że interes amerykański w zachowaniu status quo jest niezmienny, a Waszyngton może go realizować właśnie z pomocą Polski. Wsparcie USA w relacjach z RFN dawałoby pewne pole do manewru na wschodzie.

  Zabawne i jednocześnie smutne jest to, że tutaj głównym sprzymierzeńcem mógłby być niedorozwój infrastrukturalny współczesnej Polski B. W lasach wschodniej części kraju moglibyśmy urządzić prącemu ze wschodu agresorowi drugi Afganistan. Aby było to możliwe, Polska musi kumulować siłę ekonomiczną generującą środki do przygotowania wojska. Do wojny musi być gotowy także każdy obywatel. Społeczeństwo musi wspierać władze w obronie kraju. W obliczu tak poważnego zagrożenia nie ma miejsca na demoralizację. ".

  Jakubik kończy stwierdzeniem: " A zatem czas nam przekuwać lemiesze na miecze. Rzeczywistość potwierdza stare powiedzenie: umiesz liczyć - licz na siebie."

  Ciekawe, jak długo jeszcze potrwa nasze spokojne życie w "strefie buforowej"?

2 komentarze

avatar użytkownika Unicorn

1. Mnie ciekawi kiedy zostanie

Mnie ciekawi kiedy zostanie użyty argument o "obronie cywilizacji". W zanadrzu są i inne bardzo "ciekawe", które podbijają nasz narodowy bębenek. Niemcy, Rosja, USA, Izrael. Czekamy na propozycje. Prosta piłka, jeśli nie można czegoś od razu zniszczyć, należy osłabić, kupić albo zastraszyć. Później wejść w sojusz i zlikwidować albo ustalić marionetkowy rząd.
A propos Friedmana:
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2388/Nastepna-dekada---Georg...
http://allegro.pl/nastepna-dekada-george-friedman-best-i2632714250.html
"WYSYŁKA PO DNIU PREMIERY 20.09.2012."
Pomysłów na strefę bezatomową było w PRLu multum (plan Rapackiego, Gomułki, Jaruzelskiego). Inicjatywy wychodziły z różnych państw, zawsze jednak były na rękę Moskwie.
Cała ta zabawa w strefy i zony może zostać łatwo przerwana: rozwój niemieckiej force de frappe albo...polskiej. Obstawiam wspólny projekt jeśli Niemcy dostaną po łapkach od Amerykanów.
"Sytuacja w Europie jest dla niego jasna. Unia Europejska to kolejna Liga Narodów, która może w dodatku popaść w podległość względem Niemiec."
Celne.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika elig

2. @Unicorn

Już został użyty przy okazji "pojednania". Na razie polskiej "force de frappe" nie widać, chyba, że weźmiemy na poważnie to, co mówi Komorowski o obronie przeciwrakietowej. Jeśli Niemcy dostaną po łapkach, to grzecznie zajmą miejsce w szeregu, tak, jak to było ze Związkiem Europejskim.