Nadchodzi czas patriotów. VI

avatar użytkownika UPARTY

 

Znaczenie Kościoła w życiu społecznym w Polsce zamiera, inaczej jednak niż miało to miejsce w pozostałych krajach Europy.
Najpierw we Francji ludzie przestali być w większości zainteresowani opinią księży o ich życiu, bo Kościół zjednoczył się z władzą świecką. Natomiast w XX w chrześcijaństwo zniknęło z życia społecznego Anglii i Niemiec. W XXI w proces ten może nastąpić również w Polsce.
W Anglii chrześcijaństwo zostało zmarginalizowane przez sposób rekrutacji żołnierzy podczas I wojny światowej. Anglicy doszli do wniosku, że najlepiej będzie jeśli stworzą bataliony sąsiedzkie. Cały oddział rekrutował się z jednej miejscowości, z jednej okolicy. W rezultacie, jeśli ginął jakiś oddział w całości, co w I -szej wojnie nie było wcale rzadkie, to okolica pozostawała bez mężczyzn. Co więc miały zrobić miejscowe kobiety, gdy nie mogły założyć rodziny, mieć dzieci w ramach ustalonego monogamicznego porządku społecznego? Kościół Anglikański nie znalazł na to odpowiedzi jak mają się podzielić między sobą tą resztką mężczyzn, która została, więc milczał w tej sprawie. Okazało się, że Kościół przestał być drogowskazem moralnym w sprawie wręcz fundamentalnej dla społeczeństwa. Kapłani przestali więc być solą ziemi, bo utracili swój smak więc chrześcijaństwo zaczęło być marginalizowane. Kobiety zaś rozpoczęły rewolucję obyczajową i budowę społeczeństwa laickiego.
Co prawda Imperium się rozpadło, Anglia straciła swoje znaczenie i w końcu przestała się rozwijać, ale gdy te procesy zostały zapoczątkowane była najbogatszym krajem świata i dla tego nie było takiego punktu odniesienia, który pozwalał by udowodnić, że biednieje. Mogło się wydawać, że to inni ją doganiają.

W Niemczech z kolei proces marginalizacji chrześcijaństwa zaczął się w czasie II wojny światowej, chyba podczas bitwy pod El Alamain. Wtedy jeszcze w Afrika Korps byli kapelani, ale właśnie w czasie tej bitwy żołnierze przepędzili ich od siebie. Kapłani chcieli bowiem wieczorem, między jednym zwarciem a drugim, „nieść posługę duchową” żołnierzom, w tym przypominać im, że mają nie zabijać a rano gdy zaczynała się bitwa znikali, bo …. żołnierze musieli znowu zacząć swoje dzieło zabijania. Kapłani niemieccy zapomnieli, że każdy kapłan ma być na wzór Melchizedeka, który nie szedł z Abrahamem na wojnę, tylko czekał w Salem i jeśli wojna była sprawiedliwa, to mógł przyjąć dziesięcinę z łupu na znak uznania słuszności postawy żołnierzy. Po co więc oni szli na pustynię? Kapłani niemieccy zaprzeczyli istocie swego powołania i Kościół w Niemczech zaczął tracić na znaczeniu. Teraz wyprzedaje swoje świątynie.

Zawsze więc, gdy kapłani, albo przestają być solą ziemi, albo odstępują od swego powołania kościół zanika. Oczywiście po ostatniej wojnie doszło do pewnego ożywienia życia religijnego w Niemczech, ale to bardziej było to związane z denazyfikacją. Ponieważ Hitler zwalczał Kościół,więc ludzie na znak, że odeszli od nazizmu zaczęli deklarować swoją przynależność do Kościoła . Teraz widać, że nie było to ponowne wpisanie Kościoła w struktury społeczne a jedynie demonstracja polityczna.

Niestety są obecnie w Polsce i tacy duchowni, którzy nie widzą miejsca dla Objawienia, dla Krzyża w życiu państwowym. Uznają, że życie publiczne powinno być wyłącznie racjonalne. Nie chcą mówić ludziom jak mają żyć w sferze publicznej. Zapominają, że istota ofiary Chrystusa, wywodzącego się z ruchu par excellence politycznego, polegała na tym, że On mając możliwość użycia swej wszechmocy wobec swoich wrogów powstrzymał się od tego z... szacunku dla ludzi, nie uświadamiał im ich bezsiły wobec niego, nawet jeśli byli oni jego wrogami i nakazał ludziom naśladować tę postawę.
Czyli nakazał ludziom zawsze działać z powodu emocjonalnego, zawsze szanować emocje innych i sam od tego nie odstąpił mimo, że ci inni ludzie zadręczyli go na śmierć! Ewangelia, którą głosił Chrystus to, mówiąc dzisiejszym językiem instrukcja ( nawiasem mówiąc słowo „ewangelia” wzięło się od nazwy rzymskiej instrukcji urzędowej) jak zbudować Królestwo Boże tu, na ziemi zasadza się właśnie na emocjonalnym stosunku do drugiego człowieka, w języku biblijnym na miłosierdziu. Ale nie ci „racjonalni” duchowni są przyczyną kryzysu Kościoła w Polsce. Ich pojawienie się jest raczej jego objawem.

Zgodnie z Objawieniem rozum zaś służy do realizacji potrzeb emocjonalnych, nie do określania celów działania. Jest tylko narzędziem. Rozum służy również do przewidywania i porównywania skutków swoich działań i weryfikacji wyborów. Jak długo ludzie zachowują ten „podział zadań”, tak długo chrześcijaństwo tworzy bardzo silne i dostanie społeczeństwo. Oczywiście racjonaliści uważają inaczej. Rzeczywiście, ci duchowni, którzy o tym zapominają są problemem bo przenoszą obce nam normy społeczne do Kościoła, ale nie jest to w Polsce problem „krytyczny”, bo jest i wielu innych, którzy tego nie czynią. Zanim przejdę do opisania rzeczy najtrudniejszej, do sedna problemu uwaga ogólna.

Wrodzy Kościołowi racjonaliści przyznają co prawda, że nie można przewidzieć przyszłości, ale nie wyciągają z tego wniosku, że w takiej sytuacji używanie rozumu do wyboru celu działania jest bez sensu, bo niby skąd mamy wiedzieć, co będzie nam potrzebne w przyszłości, gdy to co teraz zaczynamy zostanie dokończone, skoro nic o tej przyszłości nie wiemy? Z drugiej strony niby czego mają używać, jak nie rozumu, skoro nie są wychowani a wytresowani? Ale to trzeba im powiedzieć i powinien to robić Kościół.

Wracając do sedna problemu. Emocje, na których opiera się wiara i które prowadzą do wiary, są trwałe. Dlatego tylko dążenie do zaspokojenia potrzeb emocjonalnych pozwala realizować ludziom większe projekty. Jeśli będą to emocje zbiorowe będą powstawać duże obiekty np. piramidy, pałace kultury, wielkie stadiony. Jeśli będą to emocje indywidualne będą powstawać mieszkania dla ludzi, bezpieczne skrzyżowania wygodne miejsca parkingowe i przedsiębiorstwa. Te zaś swoją produktywnością dadzą możliwość budowy nie tylko piramid czy stadionów ale nawet jak będzie tak potrzeba to i wyprodukowanymi maszynami góry będzie można przenosić.

Tak też jest zresztą zbudowana psychika człowieka. O ile złe fakty wypieramy ze swej świadomości dość szybko, o tyle pamięć emocjonalna jest w zasadzie nieusuwalna. Dlatego też przywracanie równowagi psychicznej ludzi po ciężkich przeżyciach polega na zracjonalizowaniu tych przeżyć, na zmianie rejestru zapisu z emocjonalnego, na racjonalny, bo to co racjonalne szybko zapominamy! Mało kto zdaje sobie sprawę, że o tym mówi drugie przykazanie. Jego pierwszym zdaniem jest dyspozycja „Pamiętaj” a jego dalsza część „abyś dzień święty święcił” jest zdaniem okolicznościowym sposobu i ustanowieniem daty w stosunkach społecznych. Ostatnio Kościół jakby mniej o tym mówił!

Ten mechanizm w sumie fizjologiczny tak działa, że jeżeli emocje są inspiracją do działań twórczych, tzw pozytywnych, to pozwalają one poszczególnym ludziom konsekwentnie dążyć do wyznaczonego celu nawet przez całe życie. Możemy więc czekać na efekty latami i gdy warunki staną się pomyślne dla naszej działalności następuje jej niebywały rozkwit. (vide: Przypowieść o siewcy – z jednym wyjaśnieniem Słowo Boże ma moc stwórczą też w sensie materialnym, np. dzieło stworzenia świata. Słowo Boga równa się stworzeniem przedmiotu materialnego, zawsze! Ale, nie każdemu jest dane być jego wykonawcą).
Wtedy, gdy Słowo Boże staje się ciałem lub rzeczą całe społeczeństwo ma z tego wielki pożytek. Tak powstały wszystkie firmy, których dokonania uczyniły nasze życie tak wygodne a społeczeństwom, w których powstały zamożność. Microsoft od sprzedaży biletów na parking, Apple od montowania komputerów w garażu dla kumpli, tak samo Dell czy nawet firma Google, której początkiem była praca na zaliczenie ćwiczeń, czyli taka klasówka.
Ale w ten schemat wpisuje się i Nokia. Gdy Finowie zorientowali się, że potrzebują silnej firmy przemysłowej zrobili przegląd swoich przedsiębiorstw pod kontem ich żywotności i właśnie emocjonalnego stosunku załogi do pracy. Okazało się, że najlepsza pod tym, względem jest rodzinna wytwórnia chyba kaloszy , albo innego równie prostego produktu i rząd stworzył tej firmie dobre warunki do rozwoju. Czyli z punktu widzenia osób je tworzących po prostu nastały dobre czasy. Kaloszy Nokia ani ja, ani nikt z moje rodziny nie kupował, ale telefonów kupiłem już kilka.
Nic co dobre nie powstało inaczej niż emocjonalnego zaangażowania człowieka w swój pomysł. Społeczeństwo jak chce żyć musi te emocje szanować a nie je oceniać.
W przypadku działań podejmowanych na skutek ich wymyślenia jest to niemożliwe, bo w zmieniających się warunkach życia zapominamy o powodach, dla których zaczęliśmy działanie, a nawet jak je pamiętamy to najczęściej widzimy, że były one z dzisiejszego punktu widzenia całkiem bez sensu, bo zmieniły się czasy. Nie ma więc co ich kontynuować, bo była by to głupota i dla tego rzadko kiedy możemy jeść owoce swojej pracy, bo ich nie ma. Racjonalizacja działań zawsze prowadzi do ich porzucenia. Tak więc życie racjonalne jest bez sensu praktycznego i sprzeczne z psychiką ludzi. A co to ma wspólnego z Kościołem. Ma i to dużo.
Otóż Chrystus na pytanie o najważniejsze przykazanie dał zdumiewającą odpowiedź. Nie ma jednego takiego przykazania a są dwa! Jedno odnosi się do ustanowienia emocjonalnej relacji człowieka z Bogiem, „ Będziesz miłował Pan Boga swego a drugie do relacji z drugim człowiekiem a „bliźniego swego jak siebie samego”. Oznacza to przyznanie moralnego prawa każdemu z nas do określenia limitu wszelkich świadczeń na rzecz innych!
Tylko my wiemy jak kochamy samych siebie i nikomu nic do tego! Tego uczy, a w zasadzie powinien uczyć, Kościół. To jest właśnie ta dyspozycja moralna, która nakazuje przedkładać własne emocje nad wymagania innych ludzi. To jest ten „gen wzrostu gospodarczego” a rolą społeczną rolą Kościoła jest również jego zaszczepianie w każdym następnym pokoleniu! To jest zarazem źródło moralnego potępienia koncłagrów. W Objawieniu chodzi również o dobrobyt ludzi w bezpieczeństwie socjalnym. Jest ono również programem ekonomicznym!

Nawiasem mówiąc i racjonaliści też wiedzą, że są nieskuteczni a przez to szkodliwi społecznie. Pamiętam taką wypowiedź prof. Środy, która powiedziała, że jej formacja społeczna w zasadzie już w całości opanowała świadomość wszystkich ludzi, że jest już kompletna, poza jedną rzeczą- poza skutecznością praktyczną. To jest problem, który muszą jeszcze rozwiązać by usunąć z życia społecznego „głupich emocjonalistów”.

Tak więc kiedy widzę duchownych, którzy przedkładają interes materialny instytucji kościelnej nad troskę o emocje wiernych - co sam widziałem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie podczas usuwania Krzyża sprzed Pałacu Kaczyńskiego, to przypominała mi się przestroga Chrystusa o tym, że "wy jesteście solą ziemi, lecz jeśli sól utraci swój smak to nadaje się tylko na wyrzucenie i podeptanie". Cóż, trudno!

Mam tylko nadzieję, że ta postawa nie dotyczy wszystkich duchownych. Być może rysuje mi się taki właśnie obraz Kościoła, gdyż decyzje o Krzyżu na Krakowskim Przedmieściu podejmował biskup odpowiedzialny za finanse, a ludzie zajmujący się „trzosem” są szczególnie narażeni na rozmaite pokusy, co też wiemy z Ewangelii ale faktem jest, że pod obecnym przywództwem Kościół nie jest przeciwnikiem racjonalistów.

W krytyce Kościoła w Polsce trzeba jednak uwzględnić i druga stronę medalu, czyli to, co odróżnia naszą sytuację od innych krajów Europy. Gdy przychodzę do Kościoła na mszę w dzień powszedni, to w dużym kościele jest zaledwie kilkanaście osób. Mało kto daje na tacę więcej niż 10 zł a większość ofiarowuje bilon. Czyli wartość tacy w dniu powszednim z jednej mszy to ok. 100-150 zł. Takich mszy jest dziennie 3 lub 4. Czyli taca dzienna to ok. 300-400 zł. Za te pieniądze nie da się utrzymać, ani budynku , ani księży, ani kancelarii parafialnych. Zwłaszcza, że Kościół musi zapłacić podatek państwowy od każdego wystawionego dokumentu. Dwa lata temu było 17 zł od “sztuki”. To wcale nie jest mało. Niby taca niedzielna jest bez porównania większa, ale tylko duże parafie mają jakąś nadwyżkę. Większość kościołów znajduje się w małych miejscowościach, które powoli się wyludniają i w nich taca niedzielna nie jest wstanie pokryć kosztów funkcjonowania parafii. Coraz więcej proboszczów zaczyna przymierzać się do zarabiania pieniędzy.
Ślubów jest również coraz mniej a od każdego grobu Kościół też płaci podatki. Ludzie często są zdziwieni, że przedłużenie dzierżawy grobu swoich bliskich muszą płacić coraz więcej, ale nie wiedzą że jest to skutek wzrostu podatków!

Najlepiej sytuację ekonomiczną Kościoła w Polsce może zilustrować autentyczne zdarzenie. Pod koniec pełnienia swej funkcji przez Prymasa Glempa podczas jednej z wizytacji wypadły drzwi z jego „limuzyny marki volvo”. Okazało się, że Prymas nie miał pieniędzy na nowy samochód, bo były inne, bardziej niezbędne potrzeby diecezji. To nie znaczy oczywiście, że przez jego ręce nie przepływały żadne pieniądze, bo na pewno przepływały ale było ich za mało. W sumie to wszystko jedno czy brakuje nam do jakiegoś zakupu 1% ceny, czy 50%, bo i tak danej rzeczy nie kupimy, gdyż nie mamy na nią pieniędzy.

O tym, że Kościół w Polsce jest bogaty wiemy z propagandy libertynów, a ta i w tej sprawie kłamie. Okazuje się, że stajemy się powoli już tak biedni, że nie niedługo nie będziemy w stanie utrzymać swoich kapłanów, swojego kościoła!
Jest oczywiste, że biskupi odpowiedzialni za los kapłanów muszą tą okoliczność uwzględniać. To jest ta różnica między sytuacją w Polsce a innymi krajami zachodnimi.

Bezpośrednią przyczyną powolnego ale jednak widocznego upadku znaczenia Kościoła w Polsce jest bieda wiernych, których nie stać na jego utrzymanie a nie zanik potrzeb duchowych jak miało to miejsce we Francji, Anglii, Niemczech, czy innych krajach! Te potrzeby ponieważ są, to znajdą swoje zaspokojenie, ale inaczej. To jest nasza nadzieja.

Duża część winy za to ponosi i sam Kościół w Polsce, ale to nie wiele zmienia. Bo zwróćmy uwagę, że wraz ze chwilowym, co prawda ale jednak rzeczywistym wzrostem znaczenia Kościoła w życiu społecznym Niemiec po wojnie doszło tam do bezprecedensowego wzrostu gospodarczego. Jak Kościół zaczął tracić znaczenie to i wzrost gospodarczy się skończył.
Jak Prymas Wyszyński troszczył się o moralną ocenę życia społecznego, to próba obniżenia jego poziomu od razu skutkowała powstaniem nowej siły społecznej – Solidarności – sprzeciwiającej się temu procesowi. Jak wybrano na Prymasa osobę kompromisu a nie tego, kogo wskazał Prymas Wyszyński i Kościół przestał być punktem odniesienia dla oceny życia politycznego, to i Solidarność straciła na znaczeniu. W efekcie Kościół zaczął tracić materialne podstawy funkcjonowania, gdyż bardzo szybko wierni stali się zbyt biedni by utrzymać swoich kapłanów i Kościół, by istnieć musiał dogadać się z administracją państwową a porzucić interesy wiernych.

Okazuje się więc ponownie, że tylko emocjonalna inspiracja wszelkich działań jest skuteczna. To wynika wprost z Objawienia. Chrystus powiedział wprost, że mamy się nie martwić o dobra doczesne ale o moralne życie, bo reszta zostanie nam dodana- czyli mówiąc współczesnym językiem - pojawi się jako skutek takiego życia!

Tego wniosku racjonaliści boją się jak diabeł święconej wody. Oni są po prostu nieskuteczni ekonomicznie! Gdy zaczyna im brakować pieniędzy zwiększają ludziom obciążenia i ograniczają im swobodę działań. Każde działanie wymaga bowiem wydatków. Czyli społeczeństwo wolnych ludzi zamiast finansować to, co oni uważają za słuszne, będzie finansować swoje pomysły! W rezultacie działań racjonalistów wszyscy robią się coraz biedniejsi a praca przestaje przynosić jakikolwiek dochód i nikomu nie starcza na jego potrzeby. Jedynym sposobem utrzymania społeczeństwa w całości jest upodobnienie go do koncłagru.
To zaś powoduje potrzebę wykluczenia wszystkich osób kierujących się w swym życiu empatią, nade wszystko chrześcijan, ze struktur władzy i rozbicie rodziny jako instytucji ekonomicznej, zredukowania jej funkcji do samopomocy w zaspokojeniu potrzeb seksualnych.
To zaś powoduje też, w dalszej konsekwencji, że epigoni essemanów i enkawudzistów zaczynają być potrzebni biznesowi i całemu systemowi społecznemu. Ma to oczywiście swoje przełożenie polityczne. Partia otwarcie głosząca „empatię” staje wrogiem, którego trzeba zabić – co też próbowano zrobić.

Mamy więc dopełnienie dyskusji o motywach zamachu smoleńskiego i praktycznie wyrysowaną mapę interesów politycznych w Polsce. Pokazuje to też motyw salonu będącego źródłem racjonalizmu społecznego w usunięciu z życia społecznego wszystkich emocjonalistów. Tak więc rząd prowokując zamieszki podczas Marszu Niepodległości, o czym pisałem na początku wskazał nam potrzebę przyjrzenia się motywom salonu, co też nie chcąc się kłócić z rządem posłusznie uczyniłem. Ponieważ jednak moja religia nakazuje mi pamiętać, to pamiętam również o motywach bezpośrednich- czyli wyborach, przed którymi usunięto ze świata żywych część kandydatów do stanowisk publicznych.
Zmierzch Kościoła oznacza jednak, że kończy się czas kapłanów a zaczyna się czas patriotów. Gdybym był racjonalistą, zaczął bym się bać.
cdn

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz