Od smoleńskiego kłamstwa do Bronisława „Odnowiciela”

avatar użytkownika kokos26

 Temat Smoleńska odżył na nowo z wielką siłą i co wielu zaskoczyło, stało się to za sprawą tych samych mediów, polityków i dziennikarskich „gwiazd”, które do tej pory bardzo starały się, aby ta sprawa jak najszybciej zniknęła z debaty publicznej, a jeżeli już miała się w niej pojawiać to w formie jak najbardziej strywializowanej.

Co najbardziej dziwne, pretekstem do tego jest udawana troska o profesjonalizm, a w zasadzie zarzucany jego brak ekspertom sejmowego zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza.

Nagle ujrzeliśmy te same zakłamane medialne gęby, które nigdy przez te przeszło trzy lata od smoleńskiego dramatu nie zaprosiły do telewizyjnego czy radowego studia jakiegoś prawdziwego specjalisty z dziedziny mechaniki, wytrzymałości materiałów, aerodynamiki, dynamiki i kinematyki lotów. Zawsze królowali na ekranach telewizorów i prasowych łamach ci sami „spece” od katastrof lotniczych, że wymienię tylko dawnego konferansjera Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, Tomasza Białoszewskiego, „rodzinnego eksperta”, czyli ojczyma Justyny Pochanke z TVN24 płk Stefana Gruszczyka i kompletnie już skompromitowanego dziennikarza Jana Osieckiego, który stał się również wziętym ekspertem mediów rosyjskich.

Ktoś mniej zorientowany może dojść do wniosku, że nastąpił jakiś przełom i ta troska o kompetencje badających to nagły i oczekiwany pozytywny zwrot. Tym naiwnym radzę przyjrzeć się, kto na temat kwalifikacji i profesjonalizmu naukowców współpracujących z zespołem Antoniego Macierewicza się wypowiada. Są to najczęściej znani celebryci typu Agnieszka Holland czy Daniel Olbrychski.

Oczywiście chodzi tylko o to, aby znaleźć pretekst i jakoś uzasadnić przed opinią publiczną niechęć, a wręcz paniczny strach opłacanego przez Tuska propagandysty, Macieja Laska przed konfrontacją z ponad setką naukowców, wśród których są profesorowie o niepodważalnym światowym autorytecie.

Nie zapominajmy też o lęku samych „wiodących dziennikarzy”, którym ktoś kiedyś powinien zadać bardzo trudne i niewygodne pytania.

Wszystkie, bowiem rozpowszechniane przez nich z komsomolskim zapałem kłamstwa zostały dawno już zdemaskowane i wiadomo dziś, że:

Nigdy nie było okrzyków „Jezu…Jezu”, ani „ku..a”

Nigdy nie padły słowa, „Tak lądują debeściaki”

Nigdy nie było „wkurzy się jak…”

Nigdy nie było „zabije mnie jak nie wyląduje”

Nigdy nie było generała Błasika za sterami w fotelu pierwszego pilota

Nigdy nie było generała Błasika w fotelu drugiego pilota

Nie ma najmniejszej przesłanki ani dowodu na to, że generał Błasik był w ogóle w kokpicie w momencie katastrofy.

Nie ma żadnej zarejestrowanej kłótni generała Błasika z kapitanem Protasiukiem, do której „dotarł” TVN24 i GW

Nie ma w zapisie monitoringu z Okęcia ani jednej klatki, na której oficerowie byliby nawet blisko siebie, choć TVN24 widział jak się kłócili, bo dotarł do tego „sensacyjnego nagrania”

10 kwietnia 2010 roku nie było nie tylko czterokrotnej, ale nawet jednej próby lądowania, a tylko zejście do wysokości decyzyjnej.

Cała ta dziennikarska trupa pracująca wydajnie w służbie kłamstwa musi w to kłamstwo brnąć dalej i osłaniać zbrodniarzy tylko po to by w przyszłości uniknąć pytań typu:

Skąd czerpali ową pseudo-wiedzę skoro wiadomo dzisiaj, że nie ma na nią dowodów, ani w zapisach czarnych skrzynek ani w zeznaniach i materiale zgromadzonym przez prokuraturę? Kto im podrzucał te wszystkie kłamstwa, które oni bezkrytycznie i bez sprawdzenia natychmiast puszczali w Polskę i świat?

Czy pełnili role dziennikarzy czy może raczej skrzynek pocztowych służb specjalnych?

Już trzy i pół roku mija od największej naszej dziejowej tragedii, jaka miała miejsce po drugiej wojnie światowej i trzeba sobie w tym momencie uzmysłowić jeszcze jedno. Po takim długim upływie czasu nawet zwrócenie przez Mokwę wszystkich dowodów nie zmieni faktu, że są one już kompletnie bezwartościowe dla wyjaśniania dramatu z 10 kwietnia 2010 roku. Każdy specjalista czy tylko zdroworozsądkowo myślący człowiek już wie, że tak długo przetrzymywane dowody i to na dodatek w takim kraju jak Rosja mogły zostać dowolnie zmanipulowane i spreparowane.

Jedno jednak wiemy dzisiaj na pewno i do tego nie potrzebujemy wraku samolotu czy oryginałów czarnych skrzynek.

Wszyscy sobie możemy odświeżyć pamięć i przywołać to, co działo się wokół Lecha Kaczyńskiego przed zamachem.

Ponad wszelką wątpliwość wiadomo, że premier Donald Tusk uczestniczył w dyplomatycznej grze z wrogim Polsce mocarstwem wymierzonej przeciwko prezydentowi własnego kraju. Bardzo aktywny w tej intrydze ambasador Rosji Władimir Grinin już w czerwcu 2010 roku awansował i został przeniesiony przez Putina do Niemiec z odznaczeniem od Bronisława Komorowskiego w klapie.

W starych dobrych czasach już za samo to Donalda Tuska czekałby kula w łeb. W III RP będzie odstrzelony, ale tylko politycznie zaś otoczony szczelnym medialnym parasolem Bronisław Komorowski zostanie wykreowany na „Bronisława Odnowiciela”, który tak uporządkuje polską scenę polityczną, aby pod pozorem zmian nic się nie zmieniło, szczególnie jeżeli chodzi o pasożytów żerujących od ćwierćwiecza przy polskim korycie.

Tekst ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta

 Od poniedziałku w kioskach nowy numer tygodnika Polska Niepodległa

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Prokuratura nie przesłucha członków Komisji Millera

po co ma przesłuchiwać, jak doskonale wie, ale nie chce, żeby sie wszyscy dowiedzieli?

"Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie oddaliła właśnie wniosek pełnomocnika rodzin siedemnastu ofiar katastrofy smoleńskiej mec. Piotra Pszczółkowskiego, który domagał się przesłuchania członków Komisji Millera. Adwokat się nie poddaje. Ponowił już wniosek podpierając się poszerzoną argumentacją. - Chodzi między innymi o ustalenie faktów jeśli chodzi o znaną publicznie rozbieżność ustaleń prokuratury i komisji, co do obecności w kokpicie śp. Gen. Andrzeja Błasika - tłumaczy mecenas w rozmowie z portalem niezalezna.pl.

Ppłk. Janusz Wójcik, pełniący obowiązki rzecznika prasowego NPW przyznał w rozmowie z portalem niezalezna.pl, że wniosek pełnomocnika rodzin został odrzucony. Nie wyjaśnił jednak z jakiego powodu. Zaznaczył także, że raczej nie należy spodziewać się komunikatu prokuratury w tej sprawie.

W rozmowie z portalem niezalezna.pl mec. Piotr Pszczółkowski pytany dlaczego złożył wniosek przypomina, że postanowieniem prokuratora z dnia 3 sierpnia 2011 roku dopuszczono dowód z opinii zespołu biegłych, w celu stwierdzenia okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy samolotu Tu-154 M nr 101 w dniu 10 kwietnia 2010 r. W skład zespołu weszli biegli z zakresu różnych specjalności, w tym m.in. badania wypadków lotniczych, aerodynamiki i mechaniki samolotów, budowy płatowca, pilotażu, szkolenia lotniczego, techniki lotniczej, nawigacji, meteorologii lotniczej, medycyny lotniczej i medycyny sądowej, psychologii lotniczej, prawa lotniczego.

- Temu zespołowi biegłych przekazano kilkanaście zagadnień do rozstrzygnięcia, mających fundamentalne znaczenie dla prowadzonego śledztwa. Byli członkowie KBWLLP do spraw zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej są autorami raportu stwierdzającego przebieg zdarzenia lotniczego z dnia 10 kwietnia 2010 roku. W aktach postępowania znajduje się szereg dokumentów pozyskanych z PKBWLLP. Wielu członków KBWLLP, publicznie wypowiadało się na temat poczynionych ustaleń, czy posiadanych dowodów. Wypowiedzi i ustalenia świadków będą, bądź są już znane biegłym powołanym przez prokuraturę. Zatem zarówno metodologia pracy byłych członków Komisji ds. zbadania przyczyny katastrofy TU 154 M nr 101, ich kompetencje, zakres i czas kontaktu jaki mieli z materiałem dowodowym powinny zostać szczegółowo poznane zarówno przez organ prowadzący śledztwo jak i biegłych opiniujących na potrzeby wojskowej prokuratury, przed ich ewentualnym wykorzystaniem - tłumaczy mec. Pszczółkowski.

Podkreśla, że niezbędne do wyjaśnienia sprzeczności części ustaleń komisji z dotychczasowymi ustaleniami biegłych powołanych przez prokuraturę. - Chodzi między innymi o znaną publicznie rozbieżność ustaleń prokuratury i komisji, co do obecności w kokpicie śp. Gen. Andrzeja Błasika. W toku przesłuchania wnioskowanych świadków możliwe będzie uzyskanie wiadomości mogących pozwolić na usuniecie tych sprzeczności - tłumaczy mecenas.

http://niezalezna.pl/46842-prokuratura-nie-przeslucha-czlonkow-komisji-m...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl