Strategia nożyczek w kulturze nad Wisłą. Między szyderstwem a oszołomstwem.

avatar użytkownika kazef

Po zakończeniu drugiej wojny światowej kształt literatury nad Wisłą był początkowo ściśle związany z problematyką wojenną. W latach 1945 – 1949 literaci podjęli odbudowę kultury ze zniszczeń oraz próbę trudnego obrachunku z doświadczeniami wojny. Zaczęto odwoływać się do tradycji europejskiego „realizmu humanistycznego”, głoszącego walkę z „ukrytym czy jawnym wstecznictwem”, ukrywając sowiecką proweniencję nowego ładu w kulturze.

W październiku 1945 r. krytyk literacki Kazimierz Wyka w szkicu Tragiczność, drwina i realizm zaproponował swoiście rozumiany realizm jako właściwą metodę dla przedstawiania współczesnej rzeczywistości. W ujęciu Wyki realizm „miał niejako zastąpić dominujące wśród pisarzy lat 30. postawy: tragiczną i drwiącą, dziedzicząc zarazem najcenniejsze rezultaty wcześniejszych rozpoznań i przeczuć” . Wyka nie przekreślał dorobku „tragiczności” i „drwiny”, gdyż podejścia te były potrzebne jako rodzaj próby, po to, by na ich podłożu mógł pojawić się realizm. „Realizm czeka na wszystkich“ – tak brzmiała zapowiedź Wyki kierowana do współczesnych pisarzy. Jego ocenę spuścizny przeszłości opisującą dwie postawy: tragiczną i drwiącą oraz zapowiadającą kontynuację tych „prób”, a następnie zastąpienie ich realizmem, można uznać za klucz do zrozumienia i rozpoznania wymowy dzieł kulturalnych w całym okresie PRLu.

Maskowanie rzeczywistych źródeł zmian w kulturze zarzucono w listopadzie 1947 r., gdy Bolesław Bierut ogłosił ofensywę i wprowadzenie na polu literatury tzw. realizmu socjalistycznego, który od lat 30-tych propagowany był w Związku Sowieckim.

Po 1956 r. wrócono do zasygnalizowanej wyżej strategii nożyczek. Rozróżniono podejście do młodzieży (której „sprzedawano” pacyfizm, konformizm i kpinę z „bohaterstwa”) od wieloletniej już praktyki podejmowanej w stosunku do starszego pokolenia (przyzwyczajanego do zrozumienia potrzeby walki z faszyzmem i uznania doniosłości szlaku bojowego ludowego wojska). Zauważono wówczas, że ulega zmianie struktura społeczna. W szkołach kończyło nauczanie i wchodziło w dorosłe życie pokolenie, które wojnę znało jedynie z opowiadań. Na temat walki o dusze młodego pokolenia pisał wcześniej bez ogródek Edmund Osmańczyk w książce Sprawy Polaków, która wywołała szerszą dyskusję. „Jeśli dziś to młode pokolenie szarpie się i błąka - pisał Osmańczyk - to wina w tym pokolenia dojrzałych, które tak jak czasu wojny otacza młodych chaosem swych półmyśli, ćwierćprawd, legend, zakłamań. To, co kotłuje się dziś w większości dojrzałych głów, to burzyny historii. Z nich paruje na młode głowy nadal polski odoris sanctitatis – mit całopalnego bohaterstwa”.

Na obie te grupy społeczne: starsze i młode pokolenie, wciąż miała działać literatura szydercza, w której doszukać się można było oznak jednej z postulowanych przez Wykę w 1948 roku „prób”, czyli „drwiny”. Tylko do pewnego stopnia usprawiedliwień dostarczały „szydercom” porównania z dorobkiem Brzozowskiego, Irzykowskiego, Gombrowicza czy Boya-Żeleńskiego. W gruncie rzeczy komunistyczna walka z romantycznym duchem polskiej tradycji nie miała wiele wspólnego z przedwojennym kontestowaniem idei Mickiewicza czy Słowackiego.

Od końca lat 50-tych kierunek „antyheroizacyjny” narastał, obejmując pamięć o kolejnych wydarzeniach historycznych, zwłaszcza o tych, które kończyły się przegraną. Najsilniej atakowano w tym czasie pamięć powstania warszawskiego.

Kpina z narodowej tradycji i cynizm jako podejście do własnej historii znalazły poklask w niektórych środowiskach młodzieżowych. W teatrze studenckim „Stodoła” wystawiono spektakl Król Ubu, dla zwolenników tendencji deheroizacyjnych stanowiący „piorunująca dawkę drwiny z martylologiczno-narodowej pompy”. Nic dziwnego, że Kazimierz Wyka mógł z satysfakcją odnotować, że „zwykły człowiek około roku 1960 tzw. historii, tzw. wielkich wydarzeń, tzw. epokowych przełomów, tzw. twórców historii ma już dosyć, absolutnie dosyć. Przesycony i najedzony jest tą strawą aż do nudności. Szczególnie roczniki najmłodsze i najbardziej bezpośrednie w wyrażaniu zajmowanych postaw. Ich szczeniacka kpina z bohaterszczyzny, ułaństwa, daremnej martyrologii, narodowego koturnu i pozy na trybunie, podobnie znaczy: już dosyć, dosyć tej zagęszczonej strawy superhistorycznej”.

 

Dziś stalinowska strategia "nożyczek dla kultury" ma się w najlepsze i stosowana jest jako bicz na polskość (w minionych dziesięcioleciach mówiono często o wyhylającym się w prawo i lewo wahadle). Z jednej strony wyszydza sie poskich bohaterów, kpi z historii i symboli narodowych, używa pałki antysemityzmu, ksenofobii i rzekomych wad narodowych. Od tego są m,in. tacy "literaci' jak Pilch, Huelle, Kuczok czy tabun innych wypromowanych przez redakcję z Czerskiej. Z drugiej pokazuje się grupy ekstremalne bądź buduje wokól niektórych grup taki przekaz, aby pokazać osoby zaangażowane w budowę wolnej Polski jako zacofanych oszołomów. Czyż nie z takim przekazem mieliśmy do czynienia i wciąż mamy przy okazji wojny o krzyż smoleński, przy okazji ataków na "lud smoleński", ciągłej nagonki na rodziny smoleńskie i Antoniego Macierewicza? Czyż nie budują nam między szyderstwem a oszołomstwem nowego, nowoczesnego "realizmu", który w gruncie rzeczy jest bardzo znajomy, bo po wojnie miał najpierw twarz "Bierut"a potem "Gomułki", "Gierka", "Jaruzelskiego" i oznaczał sojusz ze Związkiem Sowieckim, a dziś nosi imię "Tusk", "Komorowski" i oddaje nas w pacht Putinowi?

 

 

Etykietowanie:

32 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @kazef

to raczej pytanie retoryczne.
" Czyż nie budują nam między szyderstwem a oszołomstwem nowego, nowoczesnego "realizmu", który w gruncie rzeczy jest bardzo znajomy, bo po wojnie miał najpierw twarz "Bierut"a potem "Gomułki", "Gierka", "Jaruzelskiego" i oznaczał sojusz ze Związkiem Sowieckim, a dziś nosi imię "Tusk", "Komorowski" i oddaje nas w pacht Putinowi?"

W mediach głównego nurtu i wśród nagradzanych różnymi michnikowymi nagrodami typu NIKE nie znajdziesz nic innego, niż polityka wstydu i ośmieszania historii i cech narodowych Polaków.
Na szczęście mamy drugi obieg i internet. To z niego młodzi czerpią wiedzę o Polsce. I oby ten internet nie został skutecznie zablokowany.... bo przymiarki do tego trwają non stop.

Na odtrutkę z internetu :)

Czy nacjonalizm to naprawdę coś złego i ohydnego? Żadną miarą!

Kazanie ks. prałata Romana Kneblewskiego, proboszcza parafii NSPJ w Bydgoszczy, wygłoszone podczas Mszy Requiem odprawionej w rocznicę śmierci Romana Dmowskiego - 2 stycznia A.D. 2014.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

2. @Maryla

Dla Ciebie to jest retoryczne, ale wielu ludzi się na to łapie. Chciałem pokazać, że funkcjonuje określona strategia, i że ma stalinowskie korzenie.

avatar użytkownika Maryla

3. @kazef

o, pardons ! :) Pokazałeś dokładnie korzenie tej strategii, która z wielka siłą powróciła po 2007 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

4. @Maryla

Może zastosujemy swoistą strategię nożyczek i się pokłócimy? Jak pójdziemy na ostro, to nawet Janke tu kogoś z saloonu przyśle, albo i sam przyleci...

avatar użytkownika Maryla

5. @kazef

:) sieć kocha awantury ! Ale byłby ruch na portalu ! Ile "kliknięć" byś zaliczył na swoje konto :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

6. No, to ja

się włączę do tej programowanej kłótni i jeszcze domieszam.
Otóż od kilku dni zbieram się do napisania na podobny temat, już zbieram przykłady, ale korzeni tego wszystkiego doszukuję się duuuużo głębiej niż stalinizm...

avatar użytkownika kazef

7. @quantanamera

No to pisz. Bardzom ciekaw. Pokłócimy się o korzenie, a Maryla przyjdzie nas godzić jako realistka :)
Ależ będzie ruch na blogmediach.

avatar użytkownika guantanamera

8. No, teraz

to już muszę napisać... Nie mam odwrotu.
Już się cieszę... Będzie awantura... :)))
Przy okazji - czy są już gdzieś emotikony obrazujące rzucanie kartoflami?

avatar użytkownika kazef

9. @quantanamera

Kartoflami? Dlaczego?
Słyszałem tylko o pomidorach...

avatar użytkownika Maryla

10. nożyczki brzęczą od Czerskiej po Wiertniczą....

Śpiewaj ogrody" to książka, której akcja toczy się w Wolnym Mieście Gdańsku. Port czasów sprzed II wojny światowej jest miejscem, gdzie przenikają się różne tradycje i narodowości. Paweł Huelle prowadzi czytelnika ulicami miasta.
Spacer po Wolnym Mieście Gdańsk.Sam pisarz o swojej książce mówi, że jest "ogrodem o rozwidlających się ścieżkach". - Jest to duży ogród, trochę labirynt, w którym można zabłądzić. Ale jak popatrzymy na niego z góry, to ten plan jest dość racjonalny i do opanowania - podsumowuje Huelle.
O zazdrości i sztuce dobrego umierania

Gościem "Xięgarni" był także Rafał Kosik, autor książki "Felix, Net i Nika oraz Nadprogramowe Historie". - Skończyły się dobre książki do czytania synowi, więc napisałem kolejną - wyznał pisarz.

Jerzy Owsiak polecał w "Xięgarni" książkę przedstawiciela bitników - Jacka Kerouaca "Big Sur". Michał Komar zachęcał do przeczytania "Speculum artis bene moriendi" Dominika z Kapraniki, czyli "zwierciadła sztuki dobrego umierania". A Michał Rusinek przedstawił książkę obrazkową autorstwa Jana Bajtlika "Sztuka latania". - To książka o zazdrości, jaką żywią wszystkie nieloty względem istot latających - zdradził Rusinek.

http://www.tvn24.pl/xiegarnia,66,m/zawsze-staralem-sie-nie-byc-zakladnik...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

11. @Maryla

O książce Huelle opowiadali dzis towarzysze i towarzyszki na TVPKultura. Dla Pietrasika z "Polityki" to opus magnum Huellego. Najbardziej ich ucieszyła niebywała pomysłowośc pisarza, np. Kaszubi idą walczyć w Wehrmachcie śpiewając "Boże coś Polskę"". Aż się oblizywali z zachwytu nad tym konceptem miszcza pisarka.

avatar użytkownika guantanamera

12. @kazef

Ooo, prowokacja przed awanturą?
Ale jednak opowiem.
Kilka dni temu dostawca przywiózł mi - po raz kolejny - kartofle. Ja się już nie mogę wygrzebać spod tych dostaw, ale mu zależało, więc wzięłam dla kogoś. No i okazalo się że tych kartofli jest w worku mniej o 3 kilo. Niby niewiele, ale drażni. Opowiedziałam o tym w gronie znajomych, a że dostawca zapowiedział kolejny przyjazd, to zaczęliśmy sobie to wyobrażać:
Dzwonek do drzwi: - Przywiozłem kartofle... - Acha, te kilogramy, co pan wtedy nie doważył? Świetnie!
- A jak nie odda, to będziemy rzucać w niego kartoflami... dorzucił ktoś i płakaliśmy ze śmiechu.
Stąd kartofle...

avatar użytkownika Maryla

13. no to lecimy NIKE :) czyli tylko wysoka kooltura

Książki finalistki NIKE 2013
http://kulturalnysklep.pl/Category.aspx?cid=554

"Noc żywych Żydów" Igor Ostachowicz fantastyka, horror

"Noc żywych Żydów" Igor Ostachowicz

Współczesna Warszawa. Zblazowany
trzydziestoparolatek, typowy przedstawiciel nowej klasy średniej,
dryfuje od kobiety do kobiety, od baru do baru, od przelewu do przelewu.
Pewnego dnia, po serii niefortunnych zdarzeń i tajemniczych znaków, nasz
bohater znajduje przejście do innego świata. Tego świata, w którym
kilkadziesiąt lat temu rozegrał się dramat warszawskich Żydów. Jak
poradzić sobie z przeszłością, która nie chce odejść w zapomnienie?
Znakomity styl, żywa akcja i widmo historii. Noc żywych Żydów to książka
śmiała i prowokacyjna.

"Morfina" Szczepan Twardoch powieść współczesna

"Morfina" Szczepan Twardoch

Szalona, transowa i odważna powieść.Konstanty Willemann, warszawiak, lecz syn niemieckiego arystokraty i
spolszczonej Ślązaczki, niewiele robi sobie z patriotycznych haseł i
tradycji uświęconej krwią bohaterskich żołnierzy. Jest cynikiem,
łajdakiem i bon-vivantem. Niewiernym mężem i złym ojcem.

Konstanty niechętnie bierze udział w kampanii wrześniowej, a po jej
klęsce również wbrew sobie zostaje członkiem tajnej organizacji. Nie
chce być Polakiem, nie chce być Niemcem. Pragnie jedynie zdobyć kolejną
buteleczkę morfiny i żyć swoim dawnym życiem bywalca i kobieciarza.

Przed historią jednak uciec się nie da.

Szczepan Twardoch w Morfinie osiągnął rzecz rzadką w polskiej prozie -
wykreował antybohatera, którego nie sposób nie lubić. Młody pisarz tak
jak najwięksi – Witkacy, Gombrowicz, Littell – potrafi ukazać słabego,
rozdartego człowieka wplątanego w wielką historię.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

14. Głos w temacie wpisu

http://niezalezna.pl/50516-na-ziemi-jalowej
Wanda Zwingrodzka o niszczeniu teatru przez lewicę.

avatar użytkownika kazef

15. @quantanamera

No to Cię sprowokowałem do ciekawej opowieści o kartoflach.
O niszczeniu teatru prze lewicę p. najnowszy numer "Polonii Christiana"

avatar użytkownika kazef

16. @Maryla

Książka Twardocha plująca na polskość i symbol wrześniowej obrony niepodległości jako żywo przypomina najgorsze mendy czasów stalinowskich i ówczesne "osiągnięcia" literackich zdrajców. Wpisuje się w tradycje tzw. szyderców, o których napisałem w notce.

W zakresie twórczości poświęconej Wrześniowi w PRLu obowiązywały wytyczne określone jeszcze w czasie wojny przez kolaborujących komunistów piszących na terenie Związku Sowieckiego. W ogłoszonym 22 lipca 1944 r. Manifeście PKWN deklarowano, że „dla tych, którzy zdradzili Polskę we wrześniu 1939 r., granice Rzeczpospolitej będą zamknięte”. W uchwalonym w 1946 r. dekrecie „O odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego” wyznaczono główne kierunki polityki pamięci, które nie uległy zmianom aż do roku 1956, a i potem trwały w dziełach literackich.
Urojenia Twardocha przypominają mętny nurt sowieckiego kina nad Wisłą. Np. Andrzej Munk w "Eroice" (1957) bohaterem uczynił niezainteresowanego walką w powstaniu, chodzącego wśród warszawskich ruin kombinatora i pijaczka, a w "Zezowatym szczęściu" (1960) przedstawił wizję przeszłości w formie groteskowej komedii z „pechowym” Bogumiłem Kobielą w roli głównej.
Dziś rzekomo pożegnaliśmy sie z komuną, ale tacy jak Twardoch piszą dziełka w stalinowskim stylu i znajdują kontrolowany poklask. Kulturą nad Wisła rządzą resortowe dzieci i wytyczne resortu.

avatar użytkownika Maryla

17. @kazef

Huelle: Smoleńsk? Polska niekompetencja. Prawica zrobiła kabaret


mówi w rozmowie
z Sylwestrem Latkowskim pisarz Paweł Huelle
(..)

Znam ich bardziej z czasów opozycyjnych i początków III RP, ale później nasze drogi się rozeszły.

Ale i tak głosujesz na Tuska.

Nie powiem ci, na kogo głosuję.

Na pewno nie na Palikota.

Nic ci nie powiem. Jak w sądowych filmach amerykańskich: „objection!”, czyli: wycofaj pytanie.

Dlaczego nie chcesz mówić twardo o polityce? Inni artyści mówią, pouczają…


Zauważyłem, ale ja nie chcę. Jeżeli mam być rozpoznawalny, to przez
książki, a nie poglądy polityczne, które zresztą wcale nie są
oryginalne.

Mógłbyś być zapraszany do poważnych programów telewizyjnych, a nie do niszowych, kulturalnych audycji w radiu.

Mnie to nie kręci. Gdyby kręciło, umiałbym się wkręcić.

Nie masz zdania? Na przykład o Smoleńsku?

Mam. Ale uważam, że od tego są publicyści.

Uważasz, że mieliśmy do czynienia z rosyjskim spiskiem?


Nie. Uważam, że mieliśmy do czynienia z polską niekompetencją. Gdybym
był pisarzem „bieżącym”, takim reagującym na to, co się akurat dzieje,
napisałbym o tym sztukę.

Co by w niej było?


Telefony braci Kaczyńskich. Świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński
leciał tego dnia, żeby nad grobami katyńskimi wygłosić transmitowane
na żywo w Telewizji Polskiej przemówienie. To miał być początek jego
kampanii wyborczej. I wszystkim jego PR-owcom zależało, żeby o tej i o
tej godzinie to przemówienie poszło. Gdyby wylądowali 200 km dalej,
nie zdążyliby. A słowa prezydenta miały poruszyć serca Polaków. Dlatego
oni za wszelką cenę chcieli wylądować. No i wylądowali, tylko że,
niestety, w formie nieboszczyków. To była wielka katastrofa
i nieszczęście, natomiast prawa strona sceny politycznej zrobiła z tego
kabaret.
Ludzie im wierzą.

Bo spiskowe teorie
rozprzestrzeniają się jak wirusy. Po 11 września wielu Amerykanów
mówiło, że to żydowski spisek. Nie podzielam spiskowej teorii dziejów. (..)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

18. "Nie podzielam spiskowej

"Nie podzielam spiskowej teorii dziejów"
To duży błąd, świadczący o brakach w inteligencji i oczytaniu. Każde dziecko czytające powieści, nie tylko historyczne czy kryminały wie dokładnie, że spiski istnieją i są nieodłączną częścią dziejów. Samo sformułowanie "spiskowa teoria dziejów" dowodzi, że wymyślił to ktoś ułomny albo...zadaniowany aby ośmieszyć i zmusić do milczenia. Ale jedną z lepszych broni w arsenale 'słabszych' jest humor a zatem możemy wyśmiać tych, którzy chcą wyśmiać nas :D Wyśmiać i obnażyć, ukazać pochodzenie, pogrzebać "w rozporkach" jak mawiają krytycy-kretyni i szerzyć "fobie." Z siewcami nienawiści i antysemityzmem jest już trudniej ale mało kogo już ruszają bajędy o nacjonalistach.
Trudno zresztą dyskutować o historii czy tradycji albo wartościach z ludźmi, którzy programowo są patriotycznymi androgynami...Nie dziwota, że próby są ucinane kalkami pojęciowymi, inaczej obnażylibyśmy ich do cna.
Nie zgadzam się z opiniami wielu na prawicy, że nasi wrogowie ideowi są inteligentni czy cwani. Nie są. Są bezlitośni i korzystają z okazji, którą im dano. Rozum zastępują socjotechniką. Znając ich chwyty i wykorzystując doprowadzamy do sytuacji, w której zaczynają reagować agresywnie i się ośmieszają :D I o to właśnie chodzi.
Prowokacja ma dwa końce.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika kazef

19. @Maryla

A kto to jest ten Hullie? To jakis atache w Moskwie?

avatar użytkownika Maryla

20. @kazef

a ciort go znajet. Ciągle gdzieś aplikuje. Zaczynał od niszczenia ks.Jankowskiego.

A tu mecenaska resorciaków w pełnej (grubej) krasie.


Pierwsza Dama na gali Paszportów "Polityki"

Dawid Ogrodnik, Ziemowit Szczerek, Marcin Masecki, Apollon Musagete
Quartett, Aneta Grzeszykowska, Jolanta Janiczak i Wiktor Rubin oraz
Tomasz Stańko to laureaci Paszportów "Polityki". W gali w Teatrze
Wielkim-Operze Narodowej wzięła udział Pierwsza Dama.

Gala Paszportów "Polityki" w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

21. Ci też atache?

Dawid Ogrodnik, Ziemowit Szczerek, Marcin Masecki, Apollon Musagete
Quartett, Aneta Grzeszykowska, Jolanta Janiczak i Wiktor Rubin...
Kompletnie nieznani, a paszporty do polityki dostali...
Na jakich placówkach?

avatar użytkownika kazef

22. @quantanemera

i kiedyś i teraz paszporty ten sam resort wydaje.

avatar użytkownika guantanamera

23. @kazef

:))
Kilka paszportów
dostali ludzie z resortu...
Kto wie, może to nowa
progenitura resortowa?
( na melodię "Guantanamera")

avatar użytkownika guantanamera

24. Tutaj

w komentarzach 6 i 8 zapowiadałam szumnie pracę niemal naukową o akcji ściągania w bagno wszystkiego co piękne. Nawet mieliśmy się tu kłócić z kazefem...:) o korzenie...
Przepraszam. Nie jestem w stanie napisać tej rozprawy... Ohyda tematu po prostu odrzuca. Myśl o autorach ekscesów wstrząsa dreszczem. Podawanie przykładów przygnębia...
Wobec tego napisałam tylko słowa piosenki - do śpiewania w każdej chwili, że "nas nie zwycieżą!". No i wyjaśniam, że korzeni zła doszukuję sie tam, gdzie one się pierwotnie pojawiły. Wąż starodawny czyli diabelstwo...

avatar użytkownika Maryla

25. nepotyzm :)

okazuje się, że celebryta w koloratce , ekspert TVN24 jest bratem polityka PO.
Właśnie przez przypadek usłyszałam to w SK od Sekielskiego. Wygląda, że niedaleko jabłko od jabłoni.

Sowa Marek
Małopolski Urząd Marszałkowski, małopolskie komentowany: 1 raz
Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Od 1994 r. był sołtysem wsi Bobrek. W 1998 r. został przewodniczącym rady sołeckiej w tej samej miejscowości. Od 1999 r. pracował w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego. W wyborach w 2006 r. uzyskał mandat radnego sejmiku małopolskiego z listy PO. W 2007 r. został powołany w skład zarządu województwa małopolskiego. W 2008 r. wybrano go na przewodniczącego jednej z komisji przy Związku Województw RP. W 2010 r. uzyskał reelekcję do sejmiku oraz został wybrany na urząd marszałka województwa.
http://www.portalsamorzadowy.pl/serwis-miejski/malopolski-urzad-marszalk...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

26. @Maryla

o resortowym księdzu Sowie z ksiązki "Resortowe dzieci":


TVN w swojej ofercie miał także kanał religijny Religia TV. Jego dyrektorem w 2007 roku został ksiądz Kazimierz Sowa, którego brat Marek Sowa był prominentnym politykiem Platformy Obywatelskiej. Pełnił m.in. funkcję marszałka wojewdztwa małopolskiego z ramienia PO, zasiadał też w zarządzie małopolskiej Platformy.
       Podczas wieczoru wyborczego w 2005 roku ks. Sowa był obecny w sztabie wyborczym kandydata na prezydenta Donalda Tuska. „Jestem od wielu lat pod wrażeniem stylu polityki w wykonaniu premiera Tuska” - mówił ks. Sowa w wywiadzie udzielonym na początku 2013 roku dla „POgłosu” — partyjnego pisma Platformy.


   W jego opinii Donald Tusk poradził sobie z kolesiostwem. (...) Występując na miesiąc przed wyborami prezydenckimi w roku 2010 dyrektor kanału religijnego koncernu ITI zadeklarował, że będzie głosował na Bronisława Komorowskiego. Jednocześnie potępił księży - wykładowcw Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, którzy wsparli komitet wyborczy Jarosława Kaczyńskiego. Duchowny użył sformułowania - „wszystkie ręce na ołtarz”.


     Po wyborach prezydenckich w 2010 roku wygranych przez kandydata Platformy działacze tej partii świętowali w Wałczu na imprezie nazwanej „Błękitny Weekend”. Zjawiła się partyjna wierchuszka z prezydentem elektem Bronisławem Komorowskim na czele. Na spotkanie z Młodymi Demokratami przyjechał tam również m.in. ks. Kazimierz Sowa.

avatar użytkownika Maryla

27. @kazef

resortowy ksiądz celebryta został potraktowany ulgowo. Jego wkład na niwie jest baaardzo duży. Zasłużony ekspert, który ma do powiedzenia duzo i w każdym temacie nie związanym ze swoim święceniem.
To bardzo ciekawy temat, kto go w KK tak umocował i zezwala na jego rajdy w mediach. Tego nie wiemy.

ps. często zapraszany do programu TVN24 u innego resortowego dziecka Mellera 'Śniadanie Mistrzów" i resorciaka Morozowskiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

28. @Maryla

"kto go w KK tak umocował i zezwala na jego rajdy w mediach"

Pewnie ci sami, co kazali ostatnio wydać prywatne zapiski Jana Pawła II, które miały być z jego woli zniszczone. Nota bene, na prezentacji tej książki w wydawnictwie Znak pojawił się ks. Boniecki. Na zdjęciach przed prezentujacym książkę kard. Dziwiszem leży sobie na stoliku mikrofon TVN24.

avatar użytkownika Maryla

29. @kazef

nepotyzm w połączeniu z głupotą krakowską.
A tu ostania szarża resortowego księdza celebryty , którego rozjechała Kempa.



Kto jest "ojcem chrzestnym" gender?

Kto jest "ojcem chrzestnym" gender?


Ks. Sowa na swoim blogu
napisał, że to politycy PiS odpowiadają za wprowadzenie gender do
polskiej polityki. Duchowny ma na myśli przyjęty przez rząd Kaczyńskiego
"Program Operacyjny Kapitał Ludzki Narodowe Strategiczne Ramy
Odniesienia 2007 - 2013"."Politycy uczynili z gender pałkę do bicia
przeciwnika. Jeśli gender znajdziemy w dokumencie, uchwalonym przez PiS,
to jest to gender dobry. Jeśli gender pojawia się dziś w debacie
publicznej, to jest to gender zły." - argumentował ks. Sowa. "Nasz
zespół parlamentarny walczy z kwestią negowania płci biologicznej.
Kwestie równościowe nam nie przeszkadzają." - odpowiadała posłanka
Solidarnej Polski, Beata Kempa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

30. @Maryla

Marzę o tym, że taka Kempa czy Terlikowski, którzy dyskutuja z Sową, przyjda do TV tylko po to, żeby mu powiedzieć: ksiądz grzeszy! ksiądz demoralizuje! ksiądz nie powinien pełnić posługi kapłańskiej! nie powinien chodzic do tych co walczą z kościołem, nienawidza go! ksiądz zadaje się z najgorszymi wrogami kościoła!
Ostatnio Sowa u Lisa bronił Tęczy w Warszawie. Obok siedział bidny Terlikowski...

avatar użytkownika Maryla

31. @kazef

raczej sie tego nie doczekamy od ojca Terlikowskiego czy posłanki Kempy.
Oboje potrzebują szkła, a po takiej wypowiedzi byłby szlaban na najbardziej resortowe programy.
Własnie słucham innego resorciaka - dzisiaj w SK Sianecki.
Na forum SK musiał pójść SMS po kolejnych śmierciach bezdomnych, żeby przekierować na Kościół. Były dwa telefony - jeden czytany z kartki, wskazujący na księzy i Kościół jko winnych biedzie i śmierci, a potem był Owsiak jako koń i atak Sianeckiego na posła Górskiego, który napisał , zeby nie dawać na Orkiestrę.

To najgorszego rodzaju szmondactwo, ale ma lepszy rodowód, niż Morozowski.

Co kard. Dziwisz zachował po Karolu Wojtyle 


Zapiski, fragmenty szaty, ampułki z krwią, to niejedyne
materialne ślady po Janie Pawle II. Sporo pamiątek ma kard. Dziwisz.
Listy do możnych tego świata, są w posiadaniu watykańskiego Sekretariatu
Stanu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. @kazef

do archiwum
Michał
Mońko: Donos jako literatura faktu. Niemal przez cały okres PRL
uchodziły za wiarygodne dwa pisma: krakowski „Przekrój” i wrocławski
„WTK”

Wiarygodność tych pism była wykorzystywana przez czarną propagandę
PRL. „Przekrój” drukował, przykładowo, donosy Waldorffa na księży
katolickich i na żołnierzy NSZ. „Wrocławski Tygodnik Katolicki” rozbijał
Kościół i oczerniał podziemie zbrojne.

(..)

Narzędzie walki politycznej

W czasach reżimu komunistycznego donosy jawne, produkowane przez
funkcjonariuszy dziennikarstwa, literatury i filmu na usługach PPR/PZPR i
UB/SB, stały się narzędziem walki politycznej. Najczęściej inicjowały,
interpretowały albo usprawiedliwiały okrutne działania władzy, a
jednocześnie starały się oczernić przeciwników komuny, działaczy PSL, SN
i żołnierzy podziemia antykomunistycznego.

Donosy skuteczne musiały być wiarygodne, a zatem były tworzone przez
„wiarygodnych” twórców i rozpowszechniane przez media, uznawane przez
wielu odbiorców za wiarygodne.
Niemal przez cały okres PRL uchodziły
za wiarygodne dwa pisma: krakowski „Przekrój” i wrocławski „WTK”.
Wiarygodność tych pism była wykorzystywana przez czarną propagandę PRL.
„Przekrój” drukował, przykładowo, donosy Waldorffa na księży katolickich
i na żołnierzy NSZ. „Wrocławski Tygodnik Katolicki” rozbijał Kościół i
oczerniał podziemie zbrojne.
Po śmierci Stalina jawni denuncjatorzy
przefarbowali się, zmienili skórę. Wielu przycichło, wielu skryło się w
esbeckim podziemiu. Największe kanalie z czasów wczesnego komunizmu
przeszły reinkarnację i publicznie łaknęły prawdy i wolności. Zapomina
się dziś o wybitnych twórcach, którzy nie pisali donosów, a jedynie
snuli esbekom opowieści w dobrej restauracji przy dobrym obiedzie.

Rozkwit

Donosicielstwo jawne rozkwitło w nowej Polsce. Sprzyjało temu wiele
czynników politycznych i technicznych. Na przykład, zaczęły pojawiać się
informacje o czyichś „taśmach” z podsłuchanymi rozmowami.

Najgłośniejsze taśmy wyprodukowała „Gazeta Wyborcza” w sprawie
„niemoralnej propozycji”, złożonej w 2002 roku przez Rywina. „Afera
Rywina” była ciosem w rząd SLD, który przygotowywał ustawę ograniczającą
olbrzymią koncentrację mediów w rękach „Agory”. Nie doszło do
dekoncentracji mediów, doszło natomiast za sprawą „Agory” do
ograniczenia rynku politycznego SLD.

Cztery lata później wybuchła „afera taśmowa”, wywołana przez
polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy przedstawili „niemoralną
propozycję” posłance „Samoobrony”, Renacie Beger, w sprawie jej
przejścia do PiS. Afera była szeroko komentowana przez wszystkie media,
szczególnie zaś przez „Gazetę Wyborczą” i przez TVN, co podkopało
pozycję PiS na rynku politycznym.

W mediach pojawiły się też samozwańcze wyroki tzw. autorytetów
moralnych, które skazywały na infamię dziennikarza i historyka, który
śmiał powiedzieć na konferencji naukowej, że aresztowanie w stanie
wojennym podziemnego wydawcy, drukarza i zabranie przez SB offsetu, a
następnie, po dwu dniach, zwolnienie wydawcy i drukarza, a nadto
odwiezienie przez SB offsetu, papieru i kilkuset druków do piwnicy
wydawnictwa, to jakaś naprawdę dziwna sprawa.

U schyłku 2013 roku „Newsweek” upublicznił aferę taśmową ze zjazdu
dolnośląskiej PO. Z taśm wynikało, że posłowie PO namawiali działaczy PO
do odpowiedniego głosowania, obiecując w zamian pomoc w zatrudnieniu na
dobrze płatnych stanowiskach.

Ostatnia afera podsłuchowa związana jest z posłem Tomaszem
Kaczmarkiem. Przez ostatnie lata był publicznie lżony, nękany i zabijany
przez TVN, TVP i „Gazetę Wyborczą” jako agent CBA. Nikt z posłów PiS
nie stanął w jego obronie. W końcu TVN ujawniła taśmy na posła
Kaczmarka. Poseł, doprowadzony do ostateczności, powiedział
telefonicznie to, czego nie powinien powiedzieć. I musiał wystąpić z
Klubu PiS.(..)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl