11 listopada - św. Marcina z Tours, biskupa (316-400)

avatar użytkownika intix

 

 

 

    


   Jako syn pogańskich rodziców przyszedł na świat św. Marcin r. 316, wedle innych r. 310 w Saboria w Panonii (dzisiejszem Martinsberg na Węgrzech). Ojciec jego był wojownikiem rzymskim, który dosłużył się w służbie cesarskiej od prostego rozpoczynając żołnierza stopnia trybuna. Jako sześcioletnie dziecię spotykamy Marcina w Pawii, dokąd się rodzice jego byli przenieśli. Dorastający chłopiec, skłonny z natury do cnotliwego życia, zapoznał się z chrześcijanami, których zasady wzniosłe serce jego pociągały.

   W 10. roku życia więc, bez wiedzy rodziców, przystąpił do wyznawców Chrystusowych, aby się przygotować na przyjęcie chrztu św.; jako katechumen lepszą miał sposobność poznać dokładnie wiarę chrześcijańską, a przejął się nią tak silnie, że jeszcze jako chłopiec pragnął usunąć się od świata, aby na samotności jako pustelnik służyć wyłącznie Bogu. Zamiaru tego nie mógł wykonać, bo ojciec w myśl rozporządzenia cesarskiego wysłał go do wojska; liczył św. Marcin lat 15, kiedy wstąpił do jazdy rzymskiej i przysięgę składał wojskową; służył pod cesarzem Maksymyanem, a później pod Julianem. Pomimo dostatków rodzinnych jednego tylko miał służebnego, którego prawie jak brata poważał.

   Przejęty duchem religii Chrystusowej, zdołał uniknąć wszystkich zdrożności, tak częstych w życiu wojskowym. Nie posiadł był jeszcze łaski chrztu św., a jednak jaśniał łagodnością, pokorą, umartwieniem i wielkiem miłosierdziem. Towarzysze oddawali się zabawom grzesznym - Marcin spędzał wolne chwile na modlitwie i rozmyślaniu. Był umiarkowany w jedzeniu i piciu; jednał sobie poważanie i miłość wszystkich przez swą przystępność, obowiązkowość, przez swe czyny i dobre chęci. Z tego to czasu opowiadają o wiekopomnym czynie miłosierdzia, który pamięć św. Marcina niezwykłą opromienił chwałą. W mroźnej zimie spotkał przed bramami miasta Amiens we Francyi półnagiego żebraka. Nie mając niczego przy sobie, czem mógłby wesprzyć ubogiego, dobywa Marcin swego miecza, ucina pół płaszcza swego żołnierskiego i okrywa nim biednego. Towarzysze żartowali sobie z takiej wrażliwej czułości, innych czyn ten wprowadził w podziwienie.

   Nagrodą zaś Bóg obdarzył wojownika rzymskiego nadprzyrodzoną, bo w nocy objawił się św. Marcinowi Zbawiciel, odziany połową płaszcza, i mówił do otaczających Go aniołów: Marcin dopiero katechumen, tą mnie obdarzył suknią.
   Widzeniem tem spotęgowało się w św. Marcinie pragnienie chrztu św., przyjął go r. 335. licząc lat 18 życia. Nie opuścił wszakże jeszcze służby wojskowej; pozostał w niej jeszcze dwa lata na prośby swego dowódzcy, który przyrzekał, że z nim razem po upływie tego czasu usunie się od świata i wyłącznie się poświęci Bogu. Powiadają, że wtenczas właśnie, kiedy św. Marcin zgłaszał się o uwolnienie ze służby, Rzymianie gotowali się do bitwy z najezdniczymi Germanami; posądzono Marcina, że dlatego chce się usunąć, aby się nie narazić na niebezpieczeństwo życia. Cofnął tedy swoją prośbę z oświadczeniem, że gotów stanąć do bitwy bez broni na samem czele szeregów, licząc jedynie na opiekę Bożą. Męstwem takiem zaskarbił sobie odrazu serca oszczerców zawstydzonych. Bóg zaś sprawił, że najeźdźcy wobec przewagi rzymskiej poddali się bez rozlewu krwi na łaskę i niełaskę swych przeciwników.
   Opuszczając wojskową służbę, udał się św. Marcin do św. Hilarego w Poitiers, którego świątobliwość daleko wówczas słynęła. Chciał go św. Hilary przy sobie zatrzymać i wyświęcić na dyakona; w pokorze swej przyjął św. Marcin tylko święcenia mniejsze egzorcysty, a zarazem wyprosił sobie pozwolenie powrotu do domu rodzicielskiego, aby pozyskać dla Chrystusa ukochanych i niezapomnianych swych rodziców. W drodze przez Alpy napadli go rozbójnicy; już jeden z nich podnosił topór, aby śmierć zadać wędrowcowi, kiedy św. Marcin wyznał, że jest chrześcijaninem, że nie obawia się śmierci, ale obawia się wiecznego potępienia dla tych, co go życia chcą pozbawić. Zdumieli rozbójnicy; dalsze zaś nauki tak przejęły tego, który cios chciał wymierzyć śmiertelny, że porzucił swoje zbrodnicze rzemiosło, nawrócił się i w pokucie życie swe prowadził dalsze. Podobno też szatan w postaci ludzkiej groził Marcinowi niedaleko Medyolanu swą zawiścią; zwyciężył go i do ucieczki zmusił sromotnej egzorcysta ufnością bezwzględną w pomoc Bożą.
   W domu rodzicielskim udało się Marcinowi odrazu pozyskać matkę dla wiary Chrystusowej; nawrócił też wielu innych, z którymi częściej przebywał; niestety ojciec pozostał głuchy na napomnienienia synowskie; nie chciał porzucić swych wierzeń pogańskich. Zyskał sobie też święty Marcin wówczas miano wyznawcy. Wystąpił bowiem przeciw herezyi aryańskiej, szerzącej się w stronach jego ojczystych; naraził się nietylko na prześladowanie, ale i na czynną zniewagę przez bolesne biczowanie, jakiem kacerze chcieli ukarać obrońcę prawdziwej wiary.
   Zamierzał wedle przyrzeczenia wrócić do Poitiers; na wiadomość o wygnaniu św. Hilarego, pozostał w Medyolanie, a ścigany przez biskupa aryańskiego Auksencyusza uszedł na wysepkę Gallinaria pod Genuą, aby w towarzystwie cnotliwego kapłana oddać się życiu pustelniczemu. Żyjąc korzonkami, spożył jadowitą roślinę; trucizna nabawiła go niemocy, ale ją modlitwami z woli Bożej zwyciężył.
   Kiedy r. 360 święty Hilary wracał z wygnania do swej dyecezyi, św. Marcin opuścił swą wysepkę, aby udać się do świętego biskupa; za jego zgodą zbudował dwie mile od Poitiers pierwszy klasztor w ówczesnej Gallii, zwanej Liguge. Dwa cuda rozniosły sławę Marcina z tej pustelni na cały zachód. Pod nieobecność mistrza, umarł nagle katechumen chrześcijański bez chrztu św. Marcin po powrocie go modlitwą do życia powołał. Wskrzesił też niewolnika, który sam sobie był życie odebrał. Gdy tedy śmiercią Lidoryusza roku 371 osierociło się biskupstwo w Tours, dyecezyanie upatrzyli sobie św. Marcina na arcypasterza. Podstępem wywołał go z klasztoru Kurucyusz do chorej swej rzeczywiście żony. Ledwie święty cudotwórca przestąpił podwoje klasztorne, unieśli go z sobą do Tours mieszkańcy, umieszczeni w zasadzce. Nie mógł się dłużej opierać prośbom o objęcie rządów dyecezalnych.
   Przyjąwszy sakrę biskupią, zachował św. Marcin zwyczaje zakonne; początkowo mieszkał w celi tuż pod kościołem, później przeniósł się do klasztoru Marmontier pod Tours. Tutaj nad rzeką Loire zgromadził licznych uczniów, z którymi wiódł życie odosobnione, poświęcone doskonałości i służbie Bożej. Liczba współtowarzyszów w cnocie wynosiła przeszło 80 osób.
   Nie zapomniał przecież święty Marcin o swych powinnościach biskupich. Z całym zapałem zwrócił się przeciw szczątkom pogaństwa, jakie jeszcze istniały w Gallii. Z narażeniem życia tępił fałszywe wierzenia, niszczył posągi bożków, znosił świątynie pogańskie. Dwukrotnie poganie godzili na jego życie; dwukrotnie siłą nadprzyrodzoną ochronił Bóg biskupa od grożącej śmierci. Cudami potwierdzały niebiosa zbożną pracę św. Marcina. Gdy kapłani pogańscy zgodzili się na uznanie wiary Chrystusowej pod warunkiem, że biskup barkami swemi podeprze ścinaną przezeń świętą sosnę, św. Marcin, ufny w pomoc Bożą, nie opierał się zadaniu; spadającą sosnę znakiem krzyża św. w przeciwną odwrócił stronę, sam wyszedł cały z próby, a dla Jezusa pozyskał cudem tym liczne dusze. Nie mniej tępił zabobony, jakie się zakradły do wiary chrześcijańskiej. Siłą Bożą wykrył niesłuszną cześć oddawaną w kaplicy niedaleko swego klasztoru szczątkom jakiegoś rzekomego męczennika; wykazał, że spoczywało tam ciało dawniejszego rozbójnika. Duch zmarłego wywołany, upewnił biskupa w usprawiedliwionych już przedtem wątpliwościach.
   W gorliwości o dobro Kościoła udał się św. Marcin do cesarza Walentynyana I., który pozostawał pod wpływem aryańskiej swej małżonki Justyny. Nadaremnie starał się kilka razy wejść do pałacu w Trewirze; podwoje się przed nim zamykały, bo była obawa, że św. Marcin postawi żądania, których Justyna nie zechce przyjąć. Nie zrażony kilkakrotną odmową, wzmocniony modlitwą i rozkazem zachęcony przez anioła z niebios, wtargnął biskup wprost do komnat cesarskich, a takie na Walentynyanie zrobił wrażenie, że z największem poważaniem przyjęty opuścił pałac, osiągnąwszy zupełnie swój cel; podarunków cesarskich nie przyjął, aby nie wykroczyć przeciw dobrowolnemu ubóstwu.

   Tępił św. Marcin na każdym kroku aryanizm, który przeczył bóstwu Pana Jezusa. Ledwie się z tą herezyą jako tako uporał, gdy nowa herezya Pryscylianistów zaczęła się szerzyć w Gallii, w Hiszpanii; przeczyła pomiędzy innemi także prawdzie o Trójcy Przenajświętszej.

   Potępił św. Marcin bezwzględnie błędy głoszone; pragnął wszakże łagodnością pozyskać dla Kościoła zwolenników herezyi, niż ich sądami świeckimi życia pozbawiać. Wstawiał się więc za Pryscylyanistów do ówczesnego cesarza Maksyma, chociaż nie z takim skutkiem, jak tego gorąco był pragnął. W dalszym przebiegu sprawy okazał się biskup z Tours zbyt może uległym dla życzeń cesarskich i zbyt wyrozumiałym wobec uroszczeń heretyków. Sam nawet mawiał, że od tego czasu zmniejszyła się w nim siła nadprzyrodzona, jaką posiadał wobec złych duchów. W każdym razie św. Marcin nie wykroczył rozmyślnie przeciw karności i zasadom Kościoła katolickiego.
   Samego cesarza zaś Maksyma pociągnął biskup z Tours do odpowiedzialności za śmierć Gracyana, współzawodnika jego do tronu cesarskiego. Nie chciał go przyjąć do jedności z Kościołem, póki nie oświadczył, że nie jest winien śmierci, bo Gracyan padł ofiarą Andragacyusza pod Lyonem roku 383; dodał, że przyjął koronę cesarską li tylko pod naciskiem legionów rzymskich w Brytanii, które go władzcą obwołały państwa. Pojednanie z św. Marcinem odbyło się z wielką uroczystością w pałacu cesarskim w Trewirze. Przy uczcie podał Maksym biskupowi kielich, aby go od niego odebrać na znak zgody; św. Marcin nie zwrócił go jednak cesarzowi; jeno podał puchar kapłanowi obecnemu jako najgodniejszemu z zebranych gości. Czyn ten nie zraził wcale Maksyma; przeciwnie zrozumiał go dobrze, bo stwierdzić się miało poszanowanie dla kapłaństwa Chrystusowego. I cesarz bowiem i cesarzowa głęboką otaczali czcią św. Marcina. Niepomna na swą godność, cesarzowa ubłagała biskupa, aby pozwolił sobie przez nią usługiwać do stołu. Cały wogóle pobyt św. Marcina w Trewirze, a było to r. 384, nacechowany był niezwykłem uwielbienieniem dla świętego biskupa.
   Z życia św. Marcina przekazały nam dzieje liczne inne dziwne i cudowne wydarzenia. Chorych uzdrawiał: olejem św. przywrócił w Trewirze zdrowie dzieweczce bezwładnej; pocałunkiem uwolnił pod Paryżem trędowatego od wrzodów. Pod Chartres wskrzesił syna ubogiej wdowy; św. Paulin z Nola pozbył się pod Vienne choroby ócz, skoro ich się dotknął św. Marcin. Niewolnika w służbie prokonsula Tetradyusza uwolnił od złego ducha. Miał św. Marcin dar proroctwa. Cesarzowi Maksymowi przepowiedział początkowe pierwotnie zwycięstwo w walce z Walentynyanem młodszym, a późniejszą klęskę; zadał mu ją Teodozyusz Wielki; Maksym śmierć poniósł w Akwilei. Brykcyszowi kapłanowi, który niezbyt pobożne prowadził życie, przepowiedział, że będzie jego następcą na stolicy biskupiej w Tours. Kiedy inni się domagali, aby go wogóle wydalił z klasztoru dla niedobrego i lichego przykładu, odpowiedział, że i Jezus znosił Judasza, stąd sam znosić może i winien Brykcyusza, powołanego do dostojeństwa kościelnego w Tours. Dzieje potwierdzają, że proroctwo św. Marcina o Brykcyuszu się spełniło, bo kapłan pokutą zmazał swe winy i w Tours po śmierci mistrza objął rządy biskupie.

   Miał też św. Marcin dar rozróżniania złych duchów oraz łaskę widzeń nadprzyrodzonych. Wykrył mamidła, jakim ulegał za wpływem złego ducha zakonnik Anatol ku podziwieniu swych współbraci; biskup modlitwami wykazał podstęp i ułudę szatańską. Samemu św. Marcinowi ukazał się szatan w majestacie, nazywając siebie Chrystusem; biskup zwyciężył rzekome objawienie niebieskie, kiedy rzekł: Nigdy nie uwierzę, że widzę Zbawiciela, póki nie ujrzę ran Jego świętych. Widzenie ułudne w tej chwili zniknęlo. Natomiast w rzeczywistych objawieniach ukazywały mu się św. Tekla i Agnieszka, widział św. Piotra i Pawła.
   Głośny więc życiem umartwienia i nadprzyrodzonemi łaskami doczekał się św. Marcin bardzo podeszłego wieku. W sprawach duchowieństwa swego udał się do Cande na granicach swej dyecezyi; kiedy zabierał się do powrotu, nagłą złożony został chorobą. Żal uczniów jego był nieopisany: Ojcze, wołali, czemu nas chcesz opuścić? Wilki drapieżne rozproszą twoją owczarnię, zostań z nami. Biskup przecież zupełnie poddawał się woli Bożej, mówiąc, że gotów do dalszej pracy, jeśli Opatrzność mu ją wyznacza. Opadając z sił, kazał się złożyć na ziemi posypanej popiołem; leżąc w znak, nie pozwolił się ruszać, aby bezustannie wpatrywać się w niebo. W ostatnich chwilach konania pojawił się zły duch, aby go kusić; jak za życia tak i teraz siłą bożą kusiciela biskup zwyciężył. Umarł dnia 8. listopada r. 400; pochowany został dnia 11. listopada tuż pod miastem Tours; nad grobem św. Marcina zbudowano później wspaniały kościół na jego cześć.

   Nauka

   Stan żołnierski, w którym służył św. Marcin Bogu przez kilka lat, nie jest nietylko zakazanym, ale wprost potrzebnym dla zachowania pokoju powszechnego. Pismo św. nie potępia mężnych wojowników, ale ich chwali jak n. p. Jozuego, Dawida, Makabeuszów; św. Jan Chrzciciel w naukach do żołnierzy skierowanych nie żąda od nich, aby porzucili swe rzemiosło; wzywa ich, aby go nie nadużywali do występków zbrodniczych. Jeśli zaś św. Marcin opuścił stan żołnierski, to poszedł za głosem powołania do doskonalszego życia oraz kierował się względami na Juliana cesarza, który był zaciętym prześladowcą religii Chrystusowej.
   Wymiar sprawiedliwości jest z zasady rzeczą przełożonej władzy; stąd żołnierzowi nie wolno ani porywać się do broni bez wyraźnego rozkazu i upoważnienia mianowicie w czasach pokoju. W czasach wojny ma spełniać sumiennie swój obowiązek, skoro walka podjęta jest sprawiedliwą, bo albo w obronie przed napadami albo w obronie przed zniewagą czci monarszej albo w obronie sprawiedliwości nie dopełnionej. Sąd o wojnie sprawiedliwej nie jest znowu zwykle rzeczą poszczególnego żołnierza, ale osób do tego powołanych.
   W każdym razie żołnierz nie powinien pokładać ufności w swej broni i sile, ale głównie w pomocy Bożej; powinien się starać o zaspokojenie swych potrzeb duchownych przez kapłanów; obowiązkiem ścisłym żołnierza, unikać wszelkich zdrożności, któremi by plamił swą duszę, bo stan żołnierski nie uwalnia od obowiązków religii, ale wymaga nawet przy większych niebezpieczeństwach tem pilniejszej gorliwości. Wystrzegać się też musi żołnierz wielkiego okrucieństwa, zapalczywości, zaczepek, bo zadaniem jego jest obrona mieszkańców, nie zaś ich dręczenie. Nie mniej ma być daleki od wszelkiej krzywdy, wyzyskiwania, bo żadnych wobec Boga nie posiada przywilejów, któreby mu oddawały władzę nad innymi i usprawiedliwiały jakiekolwiek występki.

 

"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

    *  *  *

 

     

 

(...)


Św. Marcin zmarł 8 listopada 397 r. w Candes podczas podróży duszpasterskiej. Jego ciało sprowadzono Loarą do Tours i pochowano 11 listopada. Jako pierwszy wyznawca - nie-męczennik - zaczął odbierać cześć świętego w Kościele Zachodnim. Relikwie spoczywają w bazylice wzniesionej ku czci Świętego. Jest patronem Francji, królewskiego rodu Merowingów, diecezji w Eisenstadt, Mainz, Rotterburga i Amiens; dzieci, hotelarzy, jeźdźców, kawalerii, kapeluszników, kowali, krawców, młynarzy, tkaczy, podróżników, więźniów, właścicieli winnic, żebraków i żołnierzy.

W ikonografii przedstawiany jest w stroju biskupa lub jako żołnierz oddający płaszcz żebrakowi. Jego atrybutami są: dzban, gęś na księdze, gęś u jego stóp, koń, księga, model kościoła, dwa psy lub żebrak u jego stóp.

***
Pozwolę sobie załączyć Wpis ś.p. Pana Michała:
11 listopada i Święty Marcin w Poznaniu

 

 

10 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Żywot świętego Marcina z Tours, biskupa

Święty Marcin, który tak wielkie w służbie wiary i oświaty położył zasługi, urodził się około roku 320 na Węgrzech. Ojciec jego, poganin, był dowódcą w wojsku rzymskim. Wskutek zrządzenia, łaski Bożej opuścił dziesięcioletni Marcin dom rodzicielski, aby się poświęcić Chrystusowi, być wychowanym przez chrześcijańskiego kapłana i za przykładem mnichów wieść żywot klasztorny. Licząc lat 15, został schwytany i zaciągnięty w szeregi wojskowe.

Przywdziawszy zbroję, prowadził życie wstrzemięźliwe i surowe jak mnich, chociaż nie był jeszcze ochrzczony. Pewnego razu ujrzał w mieście Amiens podczas srogiej zimy żebraka w łachmanach, drżącego od zimna. Ponieważ już przedtem rozdał cały swój żołd pomiędzy ubogich, dał mu połowę swego i płaszcza żołnierskiego.

Następnej nocy ukazał mu się w całym majestacie Pan Jezus, otoczony chórem aniołów, okryty ową połową płaszcza i rzekł: "Marcin spragniony Mej nauki przyodział Mnie". Marcin przyjął tedy chrzest święty, a zwolniony po dwóch latach od służby wojskowej, udał się do świętego Hilarego, słynnego biskupa w Poitiers we Francji. Hilary przyjął go jak syna i mimo jego pokornego oporu udzielił mu niższych święceń, po czym kazał mu wrócić do rodziców i pozyskać ich dla wiary Chrystusowej.

Udało mu się istotnie nawrócić matkę i kilku krewnych, nic natomiast nie wskórał u ojca. Wygnany z Węgier przez zwolenników heretyka Ariusza, chciał wrócić do Hilarego, ale ponieważ ten został wygnany przez cesarza, zwolennika arian, zamieszkał w jednym z klasztorów mediolańskich, a gdy i tam arianie nie dali mu spokoju, schronił się na bezludną wyspę Galinarię, leżącą naprzeciw Genui, i żył tam jako pustelnik. Gdy święty Hilary w roku 360 wrócił triumfalnie do Poitiers, pośpieszył Marcin do niego i po społu z nim założył klasztor Ligügé, uchodzący za pierwszy we Francji. Sława cnót, którymi zajaśniał w zakonie, i cudów, jakie czynił, zgromadziła około niego liczną rzeszę uczniów, z których jeden, imieniem Sulpicjusz, tak o nim pisze: "Dusza i serce Marcina zawsze wzdychały do Nieba; nie było chwili, w której by nie działał dla Boga, a modlitwy nigdy nie przerywał, choćby jak najwięcej zajęty. Oblicze jego jaśniało nadziemską radością, tak że zdawał się nam istotą nadprzyrodzoną. Nikt w nim nigdy nie dostrzegł namiętnych uniesień, smutku, gniewu lub niecierpliwości. Kto go widział, ten odgadywał, że chodząc tu po ziemi, przebywa już duchem w krainie pokoju i wiekuistego szczęścia". Po śmierci Grzegorza, biskupa diecezji Tours, obrano Marcina jego następcą.



Święty Marcin, biskup

Będąc biskupem, pozostał takim, jakim był jako zakonnik, tj. pokornym, skromnym i żarliwym wielbicielem Zbawiciela. Nasamprzód rozpoczął walkę przeciw niedobitkom pogaństwa we Francji. Otoczony zakonnikami przebiegał diecezję, niszczył świątynie pogańskie, kruszył bałwany, głosił Ewangelię i czynił różne cuda. Krajowcy bronili wprawdzie ołtarzy i nieraz groziło jego życiu niebezpieczeństwo, ale Święty przełamywał ich upór nieulękłością i ufnością w Bogu, który go nigdy nie opuścił.

W cesarstwie zachodnim zaszły tym czasem wielkie zmiany, gdyż legiony brytańskie obwołały cesarzem swego naczelnego wodza Maksyma, który wyruszył do Galii, zabił cesarza Gracjana i osiadł w Trewirze.

Wielu biskupów biło pokłony przed przywłaszczycielem, natomiast Marcin, gdy dobro diecezjan zmusiło go udać się do Trewiru i prosić o ułaskawienie stronników Gracjana, nie ubliżył w niczym swej apostolskiej godności, a nadto zaprotestował przeciw mieszaniu się władzy świeckiej w sprawy duchowne, jako też przeciw skazaniu na śmierć hiszpańskiego kacerza Pryscyliana, bo zasadą jego było: "Bóg nie chce przymusowych wielbicieli, cóż bowiem znaczy wyznanie wiary wymuszone gwałtem? Boga nie należy okłamywać, lecz czcić Go w prostocie ducha, służyć Mu szczerze i uczciwie wielbić. Biada takim czasom, w których wiara w Boga opiera się na władzy ziemskiej i sile oręża, kiedy Imię Chrystusa jest tylko płaszczykiem, a Kościół grozi swym wrogom więzieniem i wygnaniem, ten Kościół, który sam liczy między swymi wyznawcami tylu wygnańców i więźniów!" Później doznawał Marcin wielu przykrości od tych biskupów i kapłanów, którzy pod wpływem zbytków rzymskich zupełnie zniewieścieli i znajdowali upodobanie w pięknych zaprzęgach, strojach i okazałych mieszkaniach. Tęskniąc do zacisza klasztornego, założył Marcin pod miastem Tours klasztor, który przez 1400 lat głosił sławę jego imienia. Zamieszkał w szałasie, zbudowanym na stromej skale, a niezadługo zgromadziło się koło niego 80 mnichów, którzy zaludnili jaskinie przyległe. Starsi zajmowali się modlitwą i rozpamiętywaniem, młodsi przepisywaniem ksiąg. Nie wolno im było nic kupować ani sprzedawać, jadali tylko raz około wieczora i ściśle przestrzegali ubóstwa. Było między nimi wielu ludzi wykształconych, którzy później dostąpili godności biskupiej.

Doszedłszy w nieustannej pracy 80. roku życia, czekał Marcin na chwilę oswobodzenia duszy z więzów ciała. Gdy śmiertelnie zachorował, uczniowie prosili Boga o przedłużenie jego życia. Marcin, przychylając się do ich życzenia, rzekł: "Panie, jeżeli się jeszcze na coś przydam, niechże się jeszcze przewlecze żywot mój. W ręce Twe oddaję życie i śmierć moją. Niech się stanie wola Twoja święta!", ale już nadszedł kres jego życia. Niezadługo wydał ostatnie tchnienie, a dwa tysiące mnichów i niezliczona moc ludu odprowadziła go do grobu.


Nauka moralna


Święty Marcin nie był uczniem gimnazjów ani uniwersytetów, ale nauki jego były skuteczne, bo był na wskroś przejęty wiarą. Nauczał zwykle porównaniami, gdyż wszystko, na co patrzył i co słyszał, pojmował w świetle prawdy Bożej i sercem wznosił się ku Bogu.

Widząc pewnego razu świeżo ostrzyżoną owcę, rzekł do mnichów: "Otóż widzicie owieczkę, która spełniła przykazanie Ewangelii świętej. Miała ona dwie sukienki, z których jedną podarowała temu. co nie miał żadnej. Tak i wy czyńcie!"

Innym razem przechodził przez łąkę, której jedna część była spasiona, druga zryta, a trzecia pokryta licznymi kwiatami. Przystanąwszy, rzekł: "Korzystajmy z nauki, jaką daje nam ta łąka. Spasiona część nasuwa obraz małżeństwa; widzimy tam świeżą zieleń, ale nieurozmaiconą kwiatami. Zryta ziemia przypomina nam szpetność życia wszetecznego, a reszta łąki przedstawia niejako chwałę i zasługę dziewictwa".

Gdy pewnego razu stanął przed nim szatan, łając go następującymi słowy: "Zuchwale sobie poczynasz, rozgrzeszając tych, którzy przez ciężkie grzechy utracili łaskę chrztu świętego, bo kto raz upadł, temu Pan Bóg odmówi miłosierdzia" - Marcin odpowiedział: "Nieszczęsny kusicielu! Jeśli przestaniesz dręczyć ludzi pokusą, i teraz, gdy nadchodzi pora sądu, żałować będziesz swego odstępstwa od Boga, wtedy nie wątp, że w zaufaniu w miłosierdzie Boże i tobie nawet udzielę rozgrzeszenia!"


Modlitwa


Boże, który widzisz, że nie naszą mocą istniejemy, spraw miłościwie, abyśmy za wstawieniem się świętego Marcina, Wyznawcy Twojego i biskupa, przeciw wszelkiemu złemu ubezpieczeni byli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

św. Marcin z Tours, biskup
urodzony dla świata 320 roku
urodzony dla nieba 400 roku
wspomnienie 11 listopada

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

avatar użytkownika intix

2. Krzyż zamiast miecza



Powiększenie










SIMONE MARTINI
"Święty Marcin odrzucający broń", fresk, 1312-1317
Kościół San Francesco, Asyż



Jest rok 354. Legiony rzymskie walczą nad Renem z germańskim plemieniem Alemanów. Wojska wroga widać za górą, z prawej strony obrazu, jak przygotowują się do bitwy. Na pierwszym planie, w obozie rzymskim, rozgrywa się dramatyczna scena. Jeden z oficerów odmówił walki. Powiedział, że jest chrześcijaninem i nie chce zabijać. To święty Marcin, który niedawno przyjął chrzest. Widzimy go w środku obrazu, z głową otoczoną aureolą. Rozwścieczony wódz (siedzi z lewej strony) oskarża go o tchórzostwo i chce aresztować. Wówczas święty bierze do ręki krzyż i zapowiada, że pójdzie w bitwie w pierwszym szeregu, ale bez broni. Będzie nawracał pogan Słowem Chrystusa, a nie mieczem. Krzyż i prawa ręka w geście błogosławieństwa kierują się w stronę nieprzyjacielskiej armii.

Artysta namalował wodza jako cesarza, z wieńcem laurowym na skroniach. W rzeczywistości Julian Apostata, który dowodził w tej kampanii, został cesarzem dopiero siedem lat później.

Za plecami żołnierzy towarzyszących Julianowi Apostacie widzimy jeszcze skarbnika wypłacającego żołd legioniście. Przed bitwą żołnierze otrzymywali podwójny żołd. Według tradycji właśnie wówczas św. Marcin oznajmił dowódcy swą decyzję.

Historia skończyła się dobrze. Wódz barbarzyńców przed bitwą poprosił o zawarcie pokoju. Chrześcijanie widzieli w tym wyraźny znak Boży.

Artyści rzadko przedstawiali tę scenę. Świętego Marcina znamy głównie z obrazów pokazujących, jak przecina mieczem swój płaszcz, by podzielić się nim z żebrakiem. Do ludzi w epoce średniowiecza czy odrodzenia przemawiało to znacznie bardziej niż odmowa walki z niewiernymi. Paradoksalnie dziś łatwiej nam zrozumieć postawę świętego.

Fresk znajduje się w kaplicy św. Marcina w kościele dolnym Bazyliki św. Franciszka w Asyżu.

Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 45 - 6 listopada 2005r.

avatar użytkownika intix

3. Rycerski ideał


Powiększenie









Anton van Dyck
"Święty Marcin dzielący swój płaszcz", olej na desce, ok. 1618 r.,
kościół St. Martin, Zaventem


Święty Marcin był synem rzymskiego legionisty. Z woli ojca sam również obrał stan żołnierski. W roku 338 legion, w którym służył przeniesiono do Galii, w okolice miasta Amiens. Historię, która tam się wydarzyła, opisał w "Złotej legendzie" żyjący w XIII wieku dominikanin, Jakub de Voragine: "Pewnego zimowego dnia św. Marcin, przejeżdżając przez bramę Amiens, spotkał jakiegoś biedaka, który był nagi i nie dostał jeszcze od nikogo jałmużny. Zrozumiał tedy Marcin, że to on właśnie powinien pomóc biedakowi, wyciągnął więc miecz i rozciął na dwoje płaszcz, który miał na sobie. Następnie oddał biednemu jedną część, a drugą okrył się znowu. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w tę część jego płaszcza, którą dał biednemu i tak rzekł do aniołów, którzy Go otaczali: }}W tę szatę ubrał mnie Marcin, który jeszcze jest katechumenem!{{".

Ta z pozoru błaha opowieść niesłychanie poruszyła wyobraźnię artystów. Od XIII do XVII wieku powstało wiele rzeźb i obrazów, przedstawiających świętego jako żołnierza na białym koniu, dzielącego się z żebrakiem swym płaszczem.

Tajemnica popularności tej historii kryła się być może w tym, że wielu zamawiających dzieła sztuki było rycerzami. Ideał świętego rycerza, wspomagającego biedaków był zapewne im bliski. Nie wymagał też takiego heroizmu w naśladowaniu jak los męczennika.

Charakterystyczne, że prawie zawsze św. Marcin ubrany jest według najnowszej mody, współczesnej malarzowi. Tak też jest na obrazie van Dycka. Młody szlachcic rozcina płaszcz siedemnastowiecznym rapierem. Ostrze wyznacza przy okazji linię ukośną, łączącą przedstawione osoby i nadającą kompozycji dynamikę.

Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 45 - 5 listopada 2006r.

avatar użytkownika intix

4. Szlachetność nagrodzona


Powiększenie








SIMONE MARTINI
"Wizja świętego Marcina"
fresk, 1312-1317
Bazylika św. Franciszka, Asyż



Chrystus otoczony aniołami jak profesor studentami pokazuje im leżącego w łóżku mężczyznę. To święty Marcin, któremu Zbawiciel ukazał się we śnie.

Przyzwyczailiśmy się, że św. Marcin jest zawsze przedstawiany w jednej i tej samej scenie. Pewnego zimowego dnia ten rzymski legionista spotkał jakiegoś biedaka, który był nagi i nie dostał jeszcze od nikogo jałmużny. Marcin wyciągnął miecz i rozciął na dwie części płaszcz, który miał na sobie. Połowę płaszcza dał żebrakowi. Ten szlachetny czyn miał swój ciąg dalszy, który jednak bardzo rzadko jest przedstawiany w sztuce. Simone Martini namalował konsekwencje wielkoduszności świętego na jednym z fresków w dolnym kościele Bazyliki św. Franciszka w Asyżu.

"Następnej nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w tę część jego płaszcza, którą dał biednemu, i tak rzekł do aniołów, którzy Go otaczali: }}W tę szatę ubrał mnie Marcin, który jeszcze jest katechumenem!{{" - tak opisuje tę historię żyjący w XIII wieku dominikanin Jakub de Voragine w swojej "Złotej legendzie".

Jezus lewą ręką wskazuje śpiącego Marcina, a prawą podtrzymuje połowę płaszcza, którą dostał od świętego. Aniołowie słuchają Mistrza z zainteresowaniem, będącym hołdem złożonym Marcinowi.

Wizja okazała się przełomowa w życiu tego żołnierza. Przyjął chrzest, porzucił wojenne rzemiosło i został duchownym. Z czasem doszedł do godności biskupa Tours.

Kaplica św. Marcina jest pierwszą w lewej nawie dolnego kościoła w Asyżu. Została ufundowana przez kardynała Gentile Partino de Montefiore i ozdobiona jedenastoma freskami ze scenami z życia św. Marcina.

Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 45 - 8 listopada 2009r.

avatar użytkownika intix

5. Siła jałmużny


Powiększenie









MISTRZ z UTTENHEIM
"św. Marcin z Tours i św. Mikołaj z Bari"
tempera i złoto na desce, ok. 1475
Galeria Sztuki Południowej Australii, Victoria


Ci dwaj święci nie stoją obok siebie przypadkowo. Marcin (z lewej) i Mikołaj zasłynęli przede wszystkim jako niedoścignione wzory dobroczynności. Mikołaj do dziś kojarzy się nam z bezinteresownymi podarunkami. Dla ludzi średniowiecza jeszcze bardziej wymowny był przykład Marcina, który w zimny, grudniowy dzień podzielił się z żebrakiem swym płaszczem, przecinając materiał mieczem.

Obraz ma abstrakcyjne złote tło - w kolorze symbolizującym świętość. Żebrak na pierwszym planie nie jest jednak abstrakcyjny. Ten dotknięty kalectwem człowiek bez pomocy z zewnątrz nie byłby w stanie się utrzymać. Obraz przypomina o tym, że najubożsi zawsze mogą liczyć na dobroczynność ludzi Kościoła.

Średniowiecze dziś jest symbolem zacofania i okrucieństwa. To krzywdzący obraz. Zapomina się bowiem, że w żadnej innej epoce działalność dobroczynna nie była tak bardzo rozbudowana. W średniowiecznych miastach z pomocy charytatywnej korzystała jedna trzecia ludności. Na wsiach klasztory przeznaczały jedną czwartą dochodów na pomoc ubogim.

Patronami tych wszystkich działań byli święci Mikołaj i Marcin. Artyści chętnie przedstawiali ich razem. Wprawdzie obaj byli biskupami, ale Marcin został nim dopiero pod koniec życia. Wcześniej był żołnierzem, zwykle więc malowano go jako rycerza. Biskup i rycerz reprezentowali uprzywilejowane pod względem pozycji społecznej grupy społeczeństwa. Ich szlachetne gesty stanowiły zachętę i dobry przykład do naśladowania.

Obraz namalował nieznany dziś z nazwiska artysta z miejscowości Gais-Uttenheim we włoskim Tyrolu Południowym.

Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 44 - 7 listopada 2010r.

avatar użytkownika intix

6. Szlachetny rycerz



Powiększenie










DOMINIKOS THEOTOKOPULOS
ZWANY EL GRECO
"Św. Marcin i żebrak"
olej na płótnie 1597-1599,
National Gallery of Art Waszyngton


Święty Marcin był rzymskim żołnierzem, żyjącym w IV wieku. Nawrócił się na chrześcijaństwo i porzucił wojenne i rzemiosło. Z czasem został biskupem Tours w Galii. Trudno jednak znaleźć jego portret, ilustrujący nawrócenie lub działalność z czasów, gdy stał na czele diecezji. Malarze i rzeźbiarze, przedstawiając św. Marcina, niemal zawsze pokazywali tylko jedną scenę, podczas której był jeszcze żołnierzem, choć już nawróconym na chrześcijaństwo.

Pewnego zimowego dnia koło francuskiego miasta Amiens Marcin spotkał jakiegoś biedaka, który był nagi i nie dostał jeszcze od nikogo jałmużny. Wyciągnął miecz i rozciął na dwoje płaszcz, który miał na sobie. Połowę płaszcza dał żebrakowi. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w tę część jego płaszcza, którą dał biednemu, i tak rzekł do aniołów, którzy Go otaczali: "W tę szatę ubrał mnie Marcin, który jeszcze jest katechumenem!".

Tajemnica popularności tej historii kryła się być może w tym, że wielu zamawiających dzieła sztuki było rycerzami. Ideał świętego rycerza, wspomagającego biedaków, był zapewne im bliski. Nie wymagał też takiego heroizmu w naśladowaniu jak los męczennika.

Również obraz El Greca ufundował rycerz Martin Ramirez, który chciał uczcić swojego świętego patrona.

Święty ma twarz pełną głębokiej zadumy. Jego sylwetka została namalowana na tle nieba. Artysta zrezygnował z wyraźnego przedstawienia krajobrazu, by podkreślić ponadczasowy charakter czynu Marcina, szlachetnego i potrzebnego w każdym miejscu i czasie.

Nie oznacza to, że krajobraz jest abstrakcyjny. El Greco w tle namalował panoramę hiszpańskiego miasta, w którym żył i tworzył - Toledo. Widzimy ją na dole obrazu, koło przednich kopyt rumaka.

Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 45 - 9 listopada 2008r.

avatar użytkownika intix

7. Święci są wśród nas



Powiększenie



PIETER BREUGHEL STARSZY
"Wino w Dniu Świętego Marcina"
olej na płótnie, 1565-1568
Muzeum Prado, Madryt


Tłum pijaków, którzy mogą zrobić wszystko, byle tylko dopchać się do kolejnego dzbanka wina. Niektórzy są już tak pijani, że przewracają się na ziemię, inni podają wino nawet dzieciom. Czy to rzeczywiście obraz religijny? Wbrew pozorom tak, to dzieło z głębokim moralnym przesłaniem.

Z prawej strony widzimy mężczyznę na białym koniu, który rozcina mieczem swój płaszcz, by osłonić przed chłodem proszących o wsparcie żebraków. To oczywiście święty Marcin, rzymski żołnierz żyjący w IV wieku, który nawrócił się na chrześcijaństwo. Scena nawiązuje do najbardziej znanego wydarzenia z jego życia. Pewnego dnia spotkał drżącego z zimna biedaka. Oddał mu połowę swego płaszcza. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w tę część płaszcza i rzekł do aniołów, którzy Go otaczali: "W tę szatę ubrał mnie Marcin".

Dzień św. Marcina, obchodzony 11 listopada, tradycyjnie był uważany za zakończenie sezonu zbioru winogron. Wszyscy kosztowali wówczas młodego wina. Niestety, radosne święto często przeradzało się w gorszącą pijatykę. Brueghel z goryczą zestawia taką libację ze szlachetnym czynem świętego, którego wspomnienie właśnie jest obchodzone. Wymowa dzieła jest jednak optymistyczna. Nawet w najbardziej zdemoralizowanym otoczeniu mogą znajdować się święci, którzy na przekór wszystkiemu czynią dobro.

Obraz jest znany jako dzieło Breughela dopiero od... 2010 roku. Poprzedni właściciel poprosił madryckie Museo del Prado o konserwację starego obrazu. Konserwatorzy ze zdumieniem ustalili, że to dzieło wielkiego artysty. Muzeum natychmiast kupiło obraz do swoich zbiorów.

Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 44 - 6 listopada 2011r.

avatar użytkownika intix

8. Dzień św. Marcina, biskupa z Tours (11 listopada)

Ojczyzną św. Marcina są dzisiejsze Węgry. Z rodziców pogańskich zrodzony w roku 316, przygotowywał się pokryjomu jako chłopczyk dziesięcioletni do chrztu. Z woli ojca zaciągnął się do wojska rzymskiego i dostał się do dzisiejszej Francji. Cnoty prawdziwie chrześcijańskie ujawniły się u niego także w życiu żołnierskim. Pod miastem Amiens spotkał raz żebraka, trzęsącego się od zimna, który prosił przechodniów o jałmużnę. Marcin, wzruszony widokiem nędzarza, rozciął mieczem swój płaszcz i dał jedną połowę żebrakowi. Następnej nocy ukazał się mu Jezus Chrystus, odziany połową płaszcza żołnierskiego, i rzekł do otaczających Go aniołów: "Tą szatą Marcin Mnie odział". W dziewiętnastym roku życia przyjął Marcin chrzest św. i, zwolniwszy się od służby wojskowej, udał się do Hilarego, świętego biskupa w Poitiers, aby pod tegoż przewodnictwem rozpocząć życie Bogu oddane. W r. 372 został przeciw woli swej obrany biskupem w Tours. Jako biskup był słońcem swoich owieczek, z którego światło biło i ciepło na wszystkich, co z nim się stykali.

Był to mąż pełen powagi i miłości, surowy dla siebie, łaskawy i miły dla innych, jeden z tych, których niebo zsyłać zwykło, aby świat w miłości utwierdzić. Jako starzec zgrzybiały podjął podróż do odległej gminy, aby uśmierzyć waśnie, które tam wybuchły. Lecz nadszedł kres jego pielgrzymki ziemskiej - zasłabł nagle. Uczniowie jego, płacząc rzewnie, nie mogli powstrzymać się od skargi. "Ojcze", mówili, "dlaczego nas opuszczasz? Wilki drapieżne wpadną do trzody twej. Nagrody swej w niebie możesz być pewien, zostań więc jeszcze z nami!"

Marcin, pełen pogody ducha, odpowiedział modlitwą: "Panie, jeśli potrzebny jeszcze jestem ludowi Twemu, nie wzbraniam się pracować. Niech się dzieje wola Twoja!" Lecz spełnił już, widać, zadanie swe; ósmego listopada r. 397 święty mąż skończył życie. Ciało pogrzebano 11 listopada w lasku tuż obok miasta Tours. Tysiące mnichów i niezliczone tłumy ludzi opłakiwały jego zgon. Ojciec i opiekun wiernej trzódki odszedł, lecz pozostał święty, którego grób, otoczony ogólną czcią, stał się miejscem pielgrzymek.

- W listopadzie 1926 r., jak donosi Katolicka Agencja Prasowa (Kap), założony został u grobu św. Marcina zakon "Jezusa - Robotnika", oparty całkowicie na zasadach encykliki "Rerum Novarum" papieża Leona XIII. Spotkał się on ze słowami serdecznej zachęty Ojca św. Piusa XI i z nader życzliwym stanowiskiem całego episkopatu francuskiego oraz biskupów innych krajów.

Celem zakonu jest ponowne przywrócenie mas robotniczych Chrystusowi Panu i powołanie do tej zbożnej pracy apostołów świeckich z pośród samych robotników. Apostołowie ci mają w dalszym ciągu prowadzić swój dotychczasowy tryb życia i pracowitością, pokorą, umiarkowaniem oraz przewidującą oszczędnością dawać dobry przykład otoczeniu. To mają być środki ich działalności. By nie natrafiali na trudności w pełnieniu swej świętej misji bojowników Chrystusowych, nie noszą odrębnej odzieży i nie obowiązują się do wspólnego życia ani do specjalnego posłuszeństwa. Odbywają natomiast nowicjat i winni dbać z całą troskliwością o odpowiednie wykształcenie oraz o coroczne ćwiczenia rekolekcyjne. Śluby ich mają charakter całkowicie prywatny i indywidualny.

Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931

avatar użytkownika intix

9. 11 listopada – wspomnienie świętego Marcina z Tours

Data publikacji: 2015-11-10


11 listopada – wspomnienie świętego Marcina z Tours

Kościół katolicki wspomina 11 listopada św. Marcina biskupa z Tours, założyciela pierwszych klasztorów w Kościele zachodnim, mnicha, w młodości żołnierza. Św. Marcin przedstawiany jest w ikonografii jako rycerz oddający pół płaszcza żebrakowi. Jest pierwszym Świętym Kościoła zachodniego spoza grona Męczenników. Dla potomnych stal się „ikoną miłości bliźniego”, jak go określił Benedykt XVI.

Od 8 listopada br. do 11 listopada 2016 trwa jubileuszowy Rok św. Marcina w związku z jubileuszem 1 700 rocznicy urodzin świętego. Przedstawienia świętego często bazują na przełomowym wydarzeniu z życia świętego i podkreślają miłosierdzie Marcina. Jako żołnierz cesarza Konstancjusza jechał z rodzinnego domu do koszar. Gdy u bram miasta Ambianum (obecnie Amiens) ujrzał sponiewieranego i marznącego żebraka, nie mając ani pieniędzy, ani jedzenia, odciął mieczem połowę swego oficerskiego płaszcza i dał żebrakowi.

Następnej nocy miał ujrzeć we śnie odzianego w połowę jego płaszcza Chrystusa, który do otaczających Go aniołów mówił: „To Marcin zdążający do chrztu okrył mnie swoim płaszczem”. Ten sen miał spowodować, że Marcin pożegnał się z wojskową karierą i przyjął chrzest. Kilka znanych wersji tej historii różni się w szczegółach, pewnym jest fakt, że w 339 r. Marcin przyjął chrzest i zgodnie z ówczesnym zwyczajem zrezygnował ze służby wojskowej.

Św. Marcin urodził się ok. 317 r. w Panonii (dzisiejsze Węgry). Podobnie jak jego ojciec był żołnierzem, chociaż po przyjęciu chrztu porzucił służbę wojskową. Później przez dziesięć lat żył w pustelni na wyspie Gallimaria opodal Genui. Wkrótce zgromadził wokół siebie kilkudziesięciu pustelników, z którymi wspólnie założył najstarszy klasztor w Galii. Słynął z cnoty, ascetycznego życia a także z cudów.

W 371 r. - wbrew swojej woli - został wybrany biskupem Tours. W dalszym ciągu jednak prowadził życie mnisze w klasztorze Marmoutier pod Tours, przewodząc w nim zgromadzeniu osiemdziesięciu zakonników. Zwalczał m.in. Itacjusza z Ossanowy, który domagał się kary śmierci dla heretyków.

Marcin zmarł 8 listopada 397 r. w czasie wizyty parafii w niewielkiej miejscowości Candes nad Loarą. Po trzech dniach mieszkańcy Tours wykradli zwłoki swego biskupa. Pochowano go 11 listopada w katedrze w Tours. Ten dzień jest od V wieku liturgicznym wspomnieniem św. Marcina z Tours.

Kult św. Marcina zaczął się szerzyć najpierw we Francji i bardzo szybko - od połowy VI w. - w całej ówczesnej Europie chrześcijańskiej. Grób świętego i samo miasto stały się wówczas miejscem pielgrzymkowym, przy czym przez długie wieki zajmowało ono drugie miejsce w Kościele zachodnim po miejscach świętych w Jerozolimie. Został pierwszym ze świętych spoza grona męczenników.

Najstarszą świątynią w Rzymie, poświęconą św. Marcinowi, a datowaną na V wiek, jest „San Martino al Monti” na wzniesieniu Cole Oppio. Ponadto wiele kościołów na całym świecie nosi jego imię; w samej tylko Francji jest ich ok. 4 tysięcy, a jego imię nosi 220 miejscowości. Jako swego patrona wybrały św. Marcina liczne diecezje, np. Moguncja i Rottenburg-Stuttgart w Niemczech, Eisenstadt w Austrii, a także kraje związkowe: austriacki Burgenland i szwajcarski kanton Schwyz. Wizerunek świętego na tle romańskiego gmachu widnieje też na oficjalnej pieczęci niemieckiej Moguncji. Pod wezwaniem św. Marcina jest m.in. katedra w Bratysławie oraz dwa kościoły w Kolonii, ale też ponad 500 kościołów w Hiszpanii, 700 we Włoszech, 350 na Węgrzech . Imię św. Marcina nosi też Canterbury, najważniejsza świątynia anglikańska. Przez ponad 1000 lat królowie Francji oddawali się w opiekę św. Marcinowi. W późnym średniowieczu w kraju było ponad 3 600 kościołów pod jego wezwaniem. Nazwisko Martin jest jednym z najpopularniejszych we Francji.

Św. Marcin jest patronem armii, rycerzy, żołnierzy, podróżujących, uchodźców, kowali i płatnerzy, pasterzy alpejskich, żebraków, pasterzy, tkaczy, rękawiczników, właścicieli winnic, garbarzy, hotelarzy i wielu innych. Od imienia świętego wzięła swą nazwą wyspa Martynika w małych Antylach oraz liczne źródła wód mineralnych.

KAI
mat
www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

10. Litania do Świętego Marcina


Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, módl się za nami.
Święty Marcinie, uczniu Chrystusa, módl się za nami.
Święty Marcinie, który podzieliłeś się swym płaszczem, módl się za nami.
Święty Marcinie, świadku miłości Boga i bliźniego, módl się za nami.
Święty Marcinie, otwarty na łaski Ducha Świętego, módl się za nami.
Święty Marcinie, przykładzie doskonałości ewangelicznej, módl się za nami.
Święty Marcinie, pokorny w wierze, módl się za nami.
Święty Marcinie, ojcze zakonników, módl się za nami.
Święty Marcinie, wzorze życia kapłańskiego, módl się za nami.
Święty Marcinie, przykładzie do naśladowania dla rzymskich żołnierzy i dla wszystkich tych, którzy pragną służyć swym braciom, módl się za nami.
Święty Marcinie, założycielu Kościoła w Tours, módl się za nami.
Święty Marcinie, dobry pasterzu na podobieństwo Chrystusa, módl się za nami.
Święty Marcinie, ewangelizatorze ludów, módl się za nami.
Święty Marcinie, odważny obrońco Kościoła, módl się za nami.
Święty Marcinie, sługo chwały Bożej, módl się za nami.
Święty Marcinie, blasku ludu umiłowanego, módl się za nami.
Święty Marcinie, który poświęcałeś całe noce na modlitwę, módl się za nami.
Święty Marcinie, który modliłeś się o zbawienie wszystkich ludzi, módl się za nami.
Święty Marcinie, obdarzający wszystkich przyjaźnią braterską i wymagającą, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego mądrość oświecała pogan, módl się za nami.
Święty Marcinie, który swoją roztropnością ochraniałeś bliźnich, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego siła wewnętrzna dodawała odwagi i nadziei innym, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego czystość zwyciężała szatana, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego współczucie dodawało otuchy sercom ubogich, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego miłosierdzie jednało grzeszników z Bogiem, módl się za nami.
Święty Marcinie, łagodny i pokornego serca na wzór Chrystusa, módl się za nami.
Święty Marcinie, miłowany przez ubogich, módl się za nami.
Święty Marcinie, pocieszycielu strapionych, módl się za nami.
Święty Marcinie, przez którego Chrystus dokonywał cudów, módl się za nami.
Święty Marcinie, przez którego Chrystus uzdrawiał chorych, módl się za nami.
Święty Marcinie, przez którego Chrystus wyganiał złe duchy, módl się za nami.
Święty Marcinie, który swym świętym życiem ukazywałeś nam piękno Bożej miłości, módl się za nami.
Święty Marcinie, który przez głoszenie tajemnicy Krzyża, pozwoliłeś odkryć żywym i umarłym siłę zmartwychwstania, módl się za nami.
Święty Marcinie, dokonujący cudów w Imię Boże, módl się za nami.
Święty Marcinie, opiekunie naszego kraju i ludów Europy, módl się za nami.
Święty Marcinie, wznoszący kościoły, módl się za nami.
Święty Marcinie, fundujący klasztory, módl się za nami.
Święty Marcinie, niestrudzony sługo Kościoła Świętego, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego śmierć rozradowała niebiosa i ubogaciła łaską naszą ziemię, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego pamięć czcimy od wieków, módl się za nami.
Święty Marcinie, którego świętość prowadzi nas już teraz do jedności z Bogiem, módl się za nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Przepuść nam Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Wysłuchaj nas Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Zmiłuj się nad nami.

K. Ustanowił go panem domu swego
W. I zarządcą wszystkich posiadłości swoich

Módlmy się:

Boże, Ty zostałeś uwielbiony przez życie i przez śmierć świętego Marcina, biskupa, † odnów w naszych sercach cuda Twojej łaski, * aby ani śmierć, ani życie nie mogły nas odłączyć od Ciebie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.


Litania do Świętego Marcina (II)

Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko, módl się za nami.
Święta Panno nad pannami, módl się za nami.
Święty Marcinie, módl się za nami.
Święty Marcinie, oddający połowę płaszcza biedakowi, módl się za nami.
Święty Marcinie, wzorze prawdziwej doskonałości, módl się za nami.
Święty Marcinie, chwało żołnierzy, módl się za nami.
Święty Marcinie, najprzedniejszy wzorze życia zakonnego, módl się za nami.
Święty Marcinie, wzniosły patronie zakonników, módl się za nami.
Święty Marcinie, ozdobo kapłanów, módl się za nami.
Święty Marcinie, wspaniały duszpasterzu z Tours, módl się za nami.
Święty Marcinie, gorliwy o chwałę Bożą, módl się za nami.
Święty Marcinie, blasku Kościoła Zachodniego, módl się za nami.
Święty Marcinie, żyjący pełnią Wiary, módl się za nami.
Święty Marcinie, pełny głębokiej pokory, módl się za nami.
Święty Marcinie, oddający się wzniosłej kontemplacji, módl się za nami.
Święty Marcinie, nieustający w modlitwie, módl się za nami.
Święty Marcinie, żarliwy w miłości, módl się za nami.
Święty Marcinie, zwierciadło cierpliwości, módl się za nami.
Święty Marcinie, chwalebny ojcze ubogich, módl się za nami.
Święty Marcinie, pocieszycielu strapionych, módl się za nami.
Święty Marcinie, uzdrowienie chorych, módl się za nami.
Święty Marcinie, wsławiony wieloma cudami, módl się za nami.
Święty Marcinie, wskrzeszający zmarłych, módl się za nami.
Święty Marcinie, mężu niewysłowiony i oddany do końca pracy, módl się za nami.
Święty Marcinie, umierający w chwale Aniołów, módl się za nami.
Święty Marcinie, chwało wielu narodów, módl się za nami.
Święty Marcinie, opiekunie uciekających się do Ciebie, módl się za nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Módl się za nami, św. Marcinie,
– abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się:

Boże, Ty zostałeś uwielbiony przez życie i przez śmierć świętego Marcina, biskupa, † odnów w naszych sercach cuda Twojej łaski, * aby ani śmierć, ani życie nie mogły nas odłączyć od Ciebie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.