Święci bracia Jan i Paweł, Męczennicy

avatar użytkownika intix

 

 

      

 

       * * *

       26 czerwca
       Żywot świętych Męczenników, braci Jana i Pawła

       (Żyli około roku Pańskiego 360)

       Bracia Jan i Paweł są znakomitą ozdobą Kościoła katolickiego, a zarazem świetnym przykładem dla bogatych i możnych tego świata, aby wiedzieli, jakim sposobem winni okazywać cnoty oraz czynami dowodzić, że są wiernymi wyznawcami Boga.

       Kiedy cesarz Konstantyn urządził świetny dwór córce, niedawno cudem na grobie św. Agnieszki uzdrowionej, powołał obu młodzieńców na najwyższe urzędy przy tym dworze. Wybrał ich dlatego, że byli wysoce wykształceni i odznaczali się wielką pobożnością i czystością obyczajów.

       Bogobojna cesarzowa dawała im znaczne sumy na jałmużny dla nieszczęśliwych i cierpiących bliźnich, a umierając, przekazała im cały majątek, wiedząc, że go użyją na cele dobroczynne.

       Jan i Paweł tak długo bawili na dworze i pełnili miłosierdzie, dopóki nie nastąpił cesarz Julian, którego nazwano apostatą (odstępcą), albowiem wyrzekł się chrześcijaństwa i usiłował w całym państwie rzymskim przywrócić pogaństwo.

 

      

                      Święci Jan i Paweł

       Z tą chwilą obaj bracia złożyli urzędy i wiedli odtąd życie prywatne. Cesarz Julian czuł się dotknięty ich ustąpieniem i wszelkim sposobem usiłował ich nakłonić, aby wrócili na dwór. Jan i Paweł dalimu na to taką odpowiedź: "Twoich chrześcijańskich poprzedników czciliśmy i z radością ofiarowaliśmy im nasze usługi, ale z tobą, cesarzu, który się Chrystusa wypierasz, nic wspólnego mieć nie chcemy!" Cesarz odpowiedział na te odważne słowa groźbą, że jeśli w przeciągu dziesięciu dni nie skłonią się do jego życzeń, to spotka ich za to surowa kara.

       Wierni słudzy Boga odgadli co ich czeka, rozdzielili przeto majątek pomiędzy ubogich i przystąpiwszy do Stołu Pańskiego przygotowywali się na śmierć. Po upływie dni dziesięciu przybył do nich Terencjan, dowódca przybocznej straży cesarskiej, postawił na stole posąg bożka Jowisza i rozkazał im w imieniu cesarza, aby natychmiast złożyli bożkowi ofiarę. Jan i Paweł odpowiedzieli: "W sprawach państwa jesteśmy posłuszni cesarzowi, ale w sprawach religii tylko Boga słuchać będziemy. Nie uznajemy bowiem bogów pogańskich za nic innego, jak za bezwładne bałwany, a czcimy tylko Boga prawdziwego, w Trójcy Jedynego".

       Terencjan zagroził im śmiercią, jeśli nie usłuchają i aby ich nastraszyć, kazał opodal wykopać dół na grób dla nich, jeśli jego rozkazom będą się sprzeciwiać.

       Ponieważ bracia i teraz nie zachwiali się w wierze w Chrystusa, Terencjan, mając wyraźny rozkaz cesarza, nie namyślał się długo, lecz kazał ich porwać i zabić na miejscu; ciała ich złożył w świeżo wykopanym grobie, a potem rozgłosił publicznie, że bracia Jan i Paweł poszli na wygnanie.

       Niedługo po zabiciu Jana i Pawła, syna Terencjanowego opanował zły duch. Opętany żądał za zrządzeniem Boskim, aby go zaprowadzono do domu braci Jana i Pawła. Terencjan, choć z lękiem, przystał na to, a gdy zbliżyli się do grobu świętych Męczenników, czart ustąpił z ciała opętanego. Cud ten otworzył ojcu oczy. Teraz dopiero poznał, kim byli bracia, których kazał zabić. Pełen żalu, że się dał skłonić cesarzowi do popełnienia zbrodni, wyjawił wszystko synowi i razem z nim przyjął Chrzest Święty, po czym obaj często się modlili na grobie świętych braci. Gdy się o tym dowiedział cesarz Julian, kazał ich ściąć i pochować w tym samym miejscu.

       Wkrótce jednakże i cesarza Juliana spotkała kara za grzechy żywota. W bitwie przeciwko Persom zraniony strzałą niebezpiecznie w piersi, wzniósł ręce zbroczone krwią z piersi płynącą ku Niebu, wołając w boleściach: „Zwyciężyłeś Galilejczyku!“

       Następca Juliana, cesarz Jowian, dla uczczenia pamięci Jana i Pawła, którzy byli jego przyjaciółmi, w miejscu, gdzie stał dom, wystawił nad ich grobem wspaniały kościół. Papież Damazy I poświęcił ten kościół i oddał go pod opiekę świętych Męczenników Jana i Pawła. Pan Bóg zrządził, że na ich grobie działo się wiele cudów. Imiona ich przyjęto do cichych modlitw w Mszy Świętej i w Litanii do Wszystkich Świętych.

       Nauka moralna

       Każdy człowiek, żyd czy poganin, protestant, czy katolik, winien już z samego stanowiska ludzkiego podziwiać dwóch tych świętych Mężów dla mocy ich charakteru, jaką okazywali, a jeszcze więcej dla ich siły przekonania religijnego, na mocy którego chrześcijanin oddaje wprzód Bogu, co jest Boskiego, a potem dopiero cesarzowi, co jest cesarskiego. Wstąpili oni w służbę cesarza Konstantyna, albowiem byli przekonani, że ten nic takiego od nich nie zażąda, co by się sprzeciwiało świętej woli Bożej, i że wypełniając obowiązki urzędu, staną się miłymi Bogu. Jakże jednak stanowczo wzbraniali się przyjąć urzędy od cesarza Juliana? Byli oni bowiem przekonani, że ten apostata zażąda od nich czegoś, co będzie w przeciwieństwie z chrześcijańskiem ich sumieniem i że tym sposobem dawaliby zgorszenie innym wiernym, gdyby z ambicji lub z obojętności przyzwalali na odszczepieństwo cesarza Juliana od Wiary świętej.

       Oby wszyscy urzędnicy chrześcijańscy i słudzy zawsze okazywali tak chwalebną i siłę charakteru!

       Do takiego postępowania zobowiązuje przede wszystkim zdrowy rozsądek. Wskazuje on każdemu wyraźnie i jasno, że każde stworzenie nasamprzód winno bez wyjątku być posłuszne woli Stwórcy, a człowiek winien nadto dotrzymywać przysiąg, jakie złożył Stwórcy swemu i Panu i nie powinien przyjmować pracy ani obowiązku, który by się nie zgadzał z przysięgami danymi na Chrzcie Świętym. Od tych przyrzeczeń i przysiąg stworzenia wobec Stwórcy nie ma zwolnienia, albowiem stworzenie wiecznie stworzeniem pozostaje, a Pan Jezus, który przysięgę odebrał, nigdy się nie zmieni.

       Jeżeli więc chrześcijanie przyjmują takie urzędy i zobowiązania, przez które byliby narażeni na złamanie wiary i przyrzeczeń danych Bogu, to popełniają krzywoprzysięstwo wobec Stwórcy. Rozsądek nakazuje zwolnić się z takich obowiązków, czynić pokutę i powrócić do obowiązków względem Boga.

       Doświadczaj zatem, stałości swego charakteru na przykładach, jakie ci pozostawili Święci Pańscy Jan i Paweł, czy równie ochoczo i stale opierasz się pochlebstwom osób, które cię przewyższają godnością i bogactwem i czy idziesz za głosem Boga. Rozważaj ich szczęśliwość wieczną w Niebie, po niejakim czasie Pan Jezus objawi ci to, czyś się stał Jego godnym i wierność twoją wynagrodzi ci szczęściem wiecznem.

       Modlitwa

      Prosimy Cię, Wszechmogący i wieczny Boże, spraw miłościwie, abyśmy zbawiennej na duszy doznali pociechy, obchodząc uroczystą pamiątkę świętych Jana i Pawła, którzy jak przez krew i wiarę zjednoczeni byli, tak i w męczeństwie za nią poniesionym okazali się godnymi siebie braćmi rodzonymi. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i ziemi. Amen.

 

Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r. (+)

       * * *

 

      


       Wizerunek św. Jana i Pawła na froncie kościoła w Dębie

       * * *

       Święci bracia Jan i Paweł, męczennicy. (+ r. 362.)

       W żywocie św. Konstancyi, córki Konstantyna Wielkiego, i jej męża św. Galikana bracia Jan i Paweł wybitne mają znaczenie, bo ich to córa cesarska posłała w otoczeniu pogańskiego dotąd Galikana, aby go wpływem swoim pozyskali dla Chrystusa. Wiemy też, że w bitwie z Trakami zwycięstwo przechyliło się na stronę wodza pogańskiego, kiedy wezwał pomocy Boga, którego wyznawali chrześcijańscy bracia Jan i Paweł. Był to pierwszy krok do nawrócenia Galikana; przekonany powoli o prawdziwości wiary chrześcijańskiej, gorliwym został jej wyznawcą; zasługą to w niemałej mierze Jana i Pawła, ale też i samej Konstancyi, która ręką mu oddała w związku małżeńskim, a jednak czystym. Ona to też nawróciła obydwie córki Galikana, bo Atykę i Artemię, których śmierć męczeńską Kościół czci na dniu 18. lutego.
  
       Sam Galikan z chwilą Chrztu św. oddał się dziełom miłosierdzia chrześcijańskiego; złożył swe godności, rozdawał swe dobytki i budował kościoły. Najchętniej przebywał w Ostia przy św. Hilarynie, gdzie obydwaj urządzili coś w rodzaju klasztornego zakładu celem wspierania pielgrzymów i obcych przybyszów. Za czasów Juliana Apostaty musiał przecież Galikan i jego towarzysz uchodzić; Hilaryn poniósł śmierć męczeńską w Arezzo r. 361, ścigany przez nienawistnego chrześcijaństwu cesarza; Kościół pamięć jego święci dnia 16. lipca. Galikan natomiast uszedł do Aleksandryi, gdzie przebywał na pustelni przez rok jeden; opierając się żądaniu, aby złożył ofiary pogańskie, umarł śmiercią męczeńską r. 362; Kościół pamięć jego święci dnia 25. czerwca.
  
       Zbliżyła się śmierć i do Jana i Pawła, dawniejszych dworzan św. Konstancyi, a późniejszych przybocznych towarzyszy Galikana na wyprawie wojennej. Zasobami Konstancyi im przekazanymi bracia spełniali pomimo grożącego niebezpieczeństwa ze strony Juliana dalej dzieła miłosierdzia chrześcijańskiego. Nęcił ich Julian obietnicami, namawiał do odstępstwa, ale nadaremno. Ostatecznie zostawił im dziesięć dni do namysłu, czy chcą służyć cesarzowi czy też Bogu chrześcijańskiemu, którego cesarz był się już dawniej zaparł. Korzystając z czasu rozdali wszystkie zasoby ubogim, a sami modlitwami gotowali się na śmierć im zagrożoną. Przybyli wysłańcy cesarscy, aby ich nakłonić do oddania czci posągowi Jowisza; bracia odmówili. Mając gotowy rozkaz Juliana w razie odmowy, kazał Apronyan Jana i Pawła potajemnie w nocy ściąć r. 362, a rozgłosić wieść, jakoby skazani zostali na wygnanie. Kłamstwo wkrótce się wydało; ciała pochowali chrześcijanie z przynależną czcią, a pod wezwaniem męczenników pobudowano Kościół. Imiona ich wspominają się we Mszy Świętej. Uroczystość ich przypada na 26. czerwca.
      

"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

       * * *

 

      


       Śmierć męczeńska świętych Jana i Pawła (obraz G. F. Barbieriego z 1632)

 

 


.

1 komentarz

avatar użytkownika intix

1. 26 czerwca.

ŻYWOT ŚŚ. DWU BRACI JANA I PAWŁA, MĘCZENNIKÓW,
 I GALLIKANA I HILARYNA

pisany od Terenciana, który ich z rozkazania złego cesarza stracił (Surius Toin. 4 — )
Żyli około roku Pańskiego 350.


Konstantyn Wielki cesarz miał szczęśliwego i wielkimi zwycięstwami wsławionego hetmana nad wszystkiemi wojskami rzymskiemi, Gallikana, który też był i Persów ostatnio zwojował. Ten będąc jeszcze poganinem, pilnie się domagał i prosił, aby mu Konstantyn dał córkę swoją Konstancję za żonę, i prośby tej wszystek mu senat i dwór cesarski pomagał. Cesarz bogobojny wiedząc, iż córka jego czystość swoją Panu Bogu poświęciła, i rychlejby się zabić, niźli od tego przedsięwzięcia odwieść dała, tęsknił sobie, i w wielkim frasunku upadł, zwłaszcza iż go w ten czas przeciw Tatarom, którzy byli Trację najechali, wyprawować miał.

Widząc Konstancja ojca zafrasowanego, ciesząc go, rzekła: Bych tego pewną nie była, iż mnie Bóg mój nie opuści, słusznie bych się i ja o czystość moją bać, i ty się frasować mógł; ale iżem tego o Bogu moim pewna jest, odrzuć ten frasunek, najmilszy ojcze; w nadziei Tego, któremum się oddała, obiecuj Gallikanowi, iż mnie jemu za żonę dać masz tym sposobem: jeśli Tatarów pobije a wróci się ze zwycięstwem. a miasto zaręczenia niech mi pośle dwie córki swoje z pierwszej zmarłej żony, a ja poślę Jana, ochmistrza mego, i Pawła, sprawcę mego, żeby przy nim mieszkali, aby on mnie przez sługi poznał i ze mną rozmawiał, a ja też przez córki jego o zachowaniu, obyczajach i sprawach jego wiadomość wziąć mogła.

I tak uczynił Konstantyn; przywieziono dwie panienki, Attykę i Artemję, do Konstancji, które były w naukach wyzwolonych tak ćwiczone, iż się mężom uczonym równały, a ona też swoich najpierwszych sług wiernych i prawych chrześcijan, Jana i Pawła, do Gallikana posłała. Gdy przyjęła Konstancja one panny, taką za nie modlitwę czyniła:

       Boże mój Wszechmogący, któryś mnie na modlitwie męczenniczki Twej Agnieszki od trądu oczyścić, i drogę mi bojaźni Twej miłościwie ukazać, i mnie do zachowania dziewictwa Tobie, Oblubieńcowi, wzbudzić żeś raczył, proszę Cię w nadzieję tego, coś rozkazał i coś obiecał, mówiąc: proście, a weźmiecie — proszę, abyś te córki Gallikanowe i samego Gallikana, który mnie Tobie wziąć chce, do wiary świętej przywieść raczył, otwórz usta moje na naukę ich, a otwórz ich uszy mowie mojej, aby na nią zezwoliły. Daj taką moc słowom moim, aby one cielesną rozkoszą gardząc, Tobie się poświęcić pragnęły, a tak gorącą do tego żądzę miały, żeby do łożnicy Twej niebieskiej wprowadzone były, a z pochodniami gorejącemu miejsce między mądremi dziewicami Twemi znalazły, a Ciebie samego szczerze i z serca pragnąc, i światem tym i ziemią gardząc, z Twego się miłosierdzia chlubić mogły.

Taką modlitwę czyniła, która ręką jej pisana była i do naszej wiadomości przyszła. I krótko mówiąc, pozyskała Panu Bogu panienki one, iż nie tylko w Chrystusa uwierzyły, ale też i Jego oblubienicami się stały. A Gallikanus poraziwszy wszystkich nieprzyjaciół cesarskich i wszystko uspokoiwszy, z wielkim się triumfem i sławą zwycięstwa do Rzymu wracał.

Wyjechał Konstantyn ze synami swymi i ze wszystkim senatem i dworem swoim przeciw niemu, mu Gallikanus pierwej w kościele ś. Piotra być i za zwycięstwo Panu Bogu dziękować chciał. Zdziwił się cesarz i rzekł: Co się dzieje? — jadąc na wojnę, djabłomeś w Kapitolium ofiary i pokłon czynił. a teraz zwycięzcą zostawszy, Chrystusowi się i Apostołom Jego kłaniasz? A on pokłoniwszy się cesarzowi. rzekł: Tatarzy u Filippopolu w Tracji byli mi ciężcy i wiele ludu mego porazili, i jużem nie śmiał bitwy z nimi zwieść, bo ich niezliczone były wojska, a przy mnie mało ludzi było.

 Uciekałem się do bogów, ofiarowałem Marsowi — oblegli mnie, i moi rotmistrze i żołnierze nieprzyjaciołom się poddawali. Jużem i sam myślał, jakoby uchodzić, a owo do mnie przyszli Jan i Paweł, słudzy pierwszej córki waszej, pani mojej, i rzekli mi: Uczyń ślub Bogu niebieskiemu, iż chrześcijaninem zostaniesz, a wnet zwycięstwo mieć będziesz, większe, niźliś je kiedy miał. Znam to, przesławny cesarzu, iż skorom ten ślub z ust wypuścił, ukazał mi się młodzieniec wysoki, niosący na ramieniu krzyż, i rzekł mi: Weźmij miecz a pójdż za mną. A jam za nim szedł., i ujrzałem około siebie po obu stronach wiele zbrojnych, którzy mi myśl dobni czynili, mówiąc: Pomożem ci wiernie, wnijdź w obóz nieprzyjacielski z gołym mieczem, aż się do króla samego przebijesz. I tak się stało, skorom się do króla przebił, padł do nóg moich i prosił mnie, abych krwi jego nie rozlewał. Jam się zmiłował nad nim i zabijaćem jego i innych przy nim nie kazał. I tak wszystka Tracja od Tatarów wolna jest, i sami twoi dannicy zostali. A oni, którzy mnie odstąpili, gdy się wrócić do mnie chcieli, inaczejem żadnego przyjąć nie chciał, jedno aby każdy z nich chrześcijaninem został. Którzy przyzwolili, na większem ich urzędy wsadził, a którzy nie chcieli, ze stanu'm ich rycerskiego złożył, a sam takem się oddał Chrystusowi, iżem w czystości żyć a małżeństwam zaniechać Jemu obiecał. Oto masz cesarzu w czwórnasób większe wojsko, niżli pierwej, masz Talarów dannikami twymi, masz uspokojoną Trację; proszę cię, zdejm ze mnie urząd ten, a daj go drugiemu, abych ja wolnie nabożeństwu temu, któregom się nauczył, służyć i szczerze w nim przetrwać mógł.

Gdy to mówił Gallikanus, cesarz go obłapal i oznajmił mu, co się z córkami jego stało, jako się w dziewictwie Chrystusowi oddały. I potem go prowadził do pałacu, w którym była Helena z córką swoją Konstancją i onemi dzieweczkami jego; i stało się wielkie i płaczliwe wesele, i nie puścił cesarz Gallikana z pałacu swego, ale jako zięć cesarski z nim mieszkał, i patrzył na córki swoje, na chwale Chrystusowej przebywające. Potem chcąc wolnym być za cesarskiem zezwoleniem od spraw rzeczypospolitej, pięć tysięcy swych niewolników wolnością darował, i drugich mieszczanami rzymskimi poczynił i domami ich i imionami opatrzył, a majętność swoją wszystką ubogim rozdał, okrom tej, która córkom jego służyła.

Sam też w Ostji przy świętym Hilarynie zabawił się, i dom jego, w którym pielgrzymów i gości dla Boga przyjmował, rozprzestrzenił i nadał. Wielu sług żywota mu onego pomagało, i rozsławił się po wszystkim świecie Gallikanus, tak iż ze Wschodu i Zachodu wielu ludzi do Ostji przychodziło, aby tylko pana tak wielkiego widzieli, a on nogi pielgrzymów umywa, do stołu gotuje, im ręce wody nalewa, chorym pilnie służy, i inne posługi podle, dla Chrystusa się poniżając, odprawuje.

On naprzód w Ostji kościół ś. Wawrzyńca zbudował i nadał służbę Bożą w nim. Prosili go chrześcijanie, aby biskupem był, ale na to zezwolić nie chciał, i miał taką łaskę od Pana Boga, iż djabłów swoją tylko bytnością wyganiał i wiele niemocy cudownie leczył. Po śmierci Konstantyna i synów jego, gdy Juljan na cesarstwo wstąpił, uczynił pospolitą ustawę, aby żaden chrześcijanin imienia żadnego na ziemi trzymać nie mógł, mieniąc, iż im to od ich Chrystusa zakazano.

Miał jeszcze Gallikanus cztery wsie w Ostji, które na one kościelne potrzeby obracał; tam kto jedno wszedł, aby je do cesarskiego skarbu przypisał, każdy od diabła opętany był albo trędowatym został. I radzili się o to swych diabłów poganie, którzy im tak powiedzieli: Póki Gallikana do ofiary bogom nie przymuszą, poty w imieniu onem słudzy cesarscy niebezpieczeństwa nie ujdą. Tedy Julian wskazał do Gallikana, aby sobie obrał, co chce — albo bogom ofiary czynić, albo z włoskiej ziemi uciekać. A on wszystko opuściwszy, do Aleksandrji zbieżał, gdzie przebywał z chrześcijanami przez rok cały. Potem na puszczę się i żywot pustelniczy udał, w którym znaleziony od Raucjana hrabiego, gdy ofiarami djabelskiemi gardził, męczeńską koronę wziął, i szedł z weseleni i zwycięstwem, daleko nad inne świeckie sławniejszem, do Pana naszego Jezusa. Na pamiątkę jego chrześcijanie tam kościół zbudowali. A Hilarynus w Ostji o tęż przyczynę także od pogaństwa, gdy się kłaniać djabłom nie chciał, kijami zabity i tamże pogrzebiony jest.

Juljaa zdjęty łakomstwem, swoje świętokradztwo Ewangelią pokrywał, bo odejmując chrześcijanom majętności i ojczyste dobra ich, mówił: Chrystus wasz naucza w Ewangelji: Kto nie odstąpi wszystkiego, co ma, być moim uczniem nie może.
I dowiedział się, iż Jan i Paweł z tej majętności, którą im święta panna Konstancja, córka cesarska zostawiła, wielu ubogich żywią. Posłał do nich, rozkazując, aby się jego służbą i przy nim zabawili. A oni rzekli: Chrześcijanie jesteśmy, i takimeśmy panom służyli, Konstantynowi i synom jego, którzy będąc cesarzami wielkiemi, Chrystusowemi się niewolnikami zwali i z tego się imienia chlubili; a gdy do kościoła szli, korony z głowy swej zdejmując, krzyżem przed Chrystusem padali. A gdy świat takich panów godzien nie był, a oni od aniołów przejęci są i na cię państwo ich przyszło, któryś wiary cnót wszystkich pełnej odstąpił, i to czynisz, co wiesz, iż się Bogu nie podoba, i witać żeśmy cię nie chcieli i społeczności żadnej z tobą mieć nie będziem, bośmy nie są obłudni, ale wierni a nie fałszywi chrześcijanie. A Julian rozkazał do nich: Jam też był chrześcijaninem i między księży poczytanym był, i mogłem zostać biskupem, bych był chciał, ale widząc, iż to nierozun, opuszczając rzeczy potrzebne a udawać się na próżnowanie, obróciłem się do spraw wojennych, a ofiarowałem bogom i za ich przyjaźnią państwom dostał. Uważcież sobie, iż nie przystoi, aby ci, którzy na dworach cesarskich wychowani są, przy boku moim być nie mieli, ale rzecz jest słuszna, aby w moim pałacu pierwszymi byli. Jeśli mnie wzgardzą, postaram się pilnie o to, abych sobie wzgardy czynić nie dał. A Paweł i Jan odpowiedzieli:

       My tobie żadnej wzgardy nie czynim, bo nad cię nie człowieka, ale Pana, który niebo i ziemię stworzył, przekładamy; a od twej przyjaźni dlatego uciekamy, abyśmy nieprzyjaźni u Boga nieśmiertelnego nie nabyli. Wiedzże o tem, iż ci się nigdy kłaniać nie będziem i do pałacu twego nie pójdziem.

A Juljanus zasię wskazał: Daję wam dziesięć dni na rozmysł, abyście mądrze sobie to rozebrali a nie poniewolnie mnie przyszli, czego jeśli nie uczynicie z dobrej woli, uczynicie z niewoli. Odpowiedzieli święci:

       Rozumiej, iż te dziesięć dni już minęły, a to, czem się przegrażasz, czyń teraz.

Wskazał Juljanus: Mniemacie, aby was chrześcijanie za męczenników mieć mieli?

Tedy Jan i Paweł przez one dziesięć dni, żeby wolniej szli do Chrystusa, a więcej tych mieli, od którychby do wiecznych przybytków przyjęci byli, wszystką majętność swoją rozproszyli na ubogich, tak jako radzili chrześcijanie. A dnia jedenastego Terencjanus wieczorem do nich posłany jest, i znalazłszy ich na modlitwie rzeki: Ten obraz Jowiszów cesarz wam posłał, abyście mu się pokłonili i kadzidło jemu ofiarowali; czego jeśli nie uczynicie, mieczem tajemnie zginiecie, bo jawnie się was, w pałacu cesarskim wychowanych, karać nie godzi. A oni rzekli:

       Jeśli ty masz za pana Juliana, miej sobie z nim pokój, my innego pana nie mamy, jedno Pana Jezusa, jedynego Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego, którego się on śmiał zaprzeć, a iż sam zginął, drugich do tejże zguby wiecznej prowadzić chce.

A Terencjanus kwoli Julianowi tajemnie ich o trzeciej godzinie w nocy ściąć kazał i w ichże domu głęboko pogrzebł, i tę sławę puścił, iż na wygnanie są wypędzeni. Ale czarci, którzy z ciał ludzkich byli wygnani, oznajmili o śmierci i pogrzebie ich. I gdy syn Terenclanów srogim czartem skarany i dręczony, i u grobu tych Świętych wybawiony był, sam Terencjanus, wzruszony cudem onym, i z synem i z domem swym chrześcijaninem został, i jawną pokutę czyniąc, żywot i męczeństwo tych Świętych wypisał. Na cześć Bogu w Trójcy jedynemu, którego moc i rozkazywanie na wieki wieków. Amen.

Za: zywoty.yolasite.com/