Problemy II Soboru Watykańskiego - Ks. Prof. Michał Poradowski

avatar użytkownika intix

 

.

 

       


       x. Michał Poradowski - Jacek Bartyzel

 

       

        



Autor przedstawia zasadnicze zmiany, sprzeczne z Tradycją Kościoła Katolickiego, które zostały wprowadzone w wyniku podjętych reform podczas II Soboru Watykańskiego. Wiele wprowadzonych wówczas modernistycznych reform i zmian, inspirowanych między innymi przez masonerię, nie wytrzymało próby czasu i przyniosło szkody Kościołowi Katolickiemu i wiernym. Kryzys wiary, laicyzacja życia, spadek powołań, zamykanie kościołów, zwłaszcza na Zachodzie - to tylko niektóre skutki. Również reforma liturgii nie sprzyjała umacnianiu Kościoła Katolickiego. Kilkadziesiąt lat, które upłynęły od czasu Soboru, potwierdziło słuszność obaw Autora, o zagrożeniach jakie niosły dla Tradycji zmiany m. in. w Liturgii Mszy Świętej.
www.nortom.pl

* * *


       "Problemy Drugiego Soboru Watykańskiego" - fragment książki

 

       Drugi Sobór Watykański rozpoczął swe obrady kiedy zaistniało już niebezpieczeństwo ewentualnej wojny nuklearnej. Szybkie zastosowanie energii nuklearnej do celów wojennych, a więc do fabrykowania bomb atomowych spowodowało zaniepokojenie na całym świecie możliwego zniszczenia wszystkich cywilizacji, a nawet w ogóle życia biologicznego na planecie Ziemi. Zrzucona bomba atomowa na Nagasaki (Japonia), pod koniec drugiej wojny światowej i jej przeraźliwe skutki potwierdziło te przypuszczenia, stąd też, nic dziwnego, że rozpoczęto rewizję dotychczasowej polityki międzynarodowej, szukając rozwiązań pokojowych, a nie wojennych, jak to było dotychczas w ciągu niemal całej historii. Zrozumiano, że w ewentualnej wojnie atomowej nie będzie zwycięzców i zwyciężonych, lecz powszechne zniszczenie, stąd też nic dziwnego, że masoneria - podobnie jak inne stowarzyszenia międzynarodowe - rozpoczęła akcję zbliżenia się do swych dawnych przeciwników, a głównie do Kościoła katolickiego, w poszukiwaniu rozwiązań wszelkich ewentualnych konfliktów na drodze pokojowej.

       Niestety, masoneria nie wyrzekła się swego prozelityzmu, lecz wręcz przeciwnie, gdyż przenikając do środowiska Kościoła katolickiego usiłowała nadal pozyskać autorytety Kościoła dla swych postulatów. W okresie bezpośrednio przedsoborowym, a zwłaszcza w czasie obrad soborowych, wciągnęła w swe szeregi najgłówniejszych biskupów i kardynałów, co widać z listy 124 pracowników Watykanu, a ogłoszonej wkrótce po Drugim Soborze Watykańskim w prasie włoskiej, na podstawie "Masonic Register of Italy".

       Z listy tej widać, że ogromna większość dygnitarzy Kościoła katolickiego wstąpiła do masonerii w latach 1956-1960, a więc w przededniu Drugiego Soboru Watykańskiego (DSW), dlatego też znaczna ilość ojców soborowych to masoni, działający niewątpliwie na Soborze według masońskiej ideologii i według konkretnych zleceń lóż, do których przynależeli. Najważniejszą sprawą dla Soboru była reforma liturgii, a właśnie przewodniczącym odnośnej Komisji był mason Abp Bugnini. Włoskie czasopismo "30 Giorni", ściśle związane z Watykanem, podawało wiele konkretnych danych co do tego, że Abp Bugnini przynależał do masonerii i że, co najważniejsze, reformował liturgię mszalną według konkretnych wskazówek masonerii. Odnośną korespondencję między Abpem Bugninim i jego lożą, co do reformy liturgii Mszy Świętej, podało czasopismo włoskie " 30 Giorni" w numerze 6 (w języku angielskim) z roku 1992. Oto odnośne teksty:

       List z dnia 14 lipca 1964 roku:

       " Drogi Buan (Bugnini): informuję cię o Twoim zadaniu, które Rada Braci zleciła Tobie, w porozumieniu z Wielkim Mistrzem Masonerii i Książętami Tronu Masońskiego. Nakazujemy Ci szerzenie dechrystianizacji przez wprowadzenie nieuzgodnionych obrządków i języka liturgicznego, oraz skłócenia księży, biskupów i kardynałów jednego przeciwko drugiemu. Językowe i obrządkowe zamieszanie jest zwycięstwem dla nas, ponieważ językowa i obrządkowa jedność była siłą Kościoła Katolickiego... Wszystko to należy dokonać w przeciągu 10-ciu lat".

        Odpowiedź Arcybiskupa Bugniniego dana Zarządowi Loży Masońskiej:

        "Sądzę, że założyłem podwaliny odnośnie największej swawoli w Kościele Katolickim, dzięki memu dokumentowi, wydanego zgodnie z Waszymi instrukcjami. Miałem uciążliwą walkę i musiałem używać wszelkich podstępów w obliczu moich wrogów z Kongregacji Obrządków, aby otrzymać zatwierdzenie owego dokumentu od Papieża. Na szczęście dla naszej sprawy, otrzymaliśmy poparcie ze strony naszych przyjaciół i naszych braci masonów z Universa Laus, którzy są nam wierni. Dziękuję Wam za przekazanie pieniędzy i mam nadzieję, że wkrótce się z Wami spotkamy. Ściskam Was

Wasz Brat Buan (Bugnini ) - 2 lipca 1967 r. "

       Z tych listów widać wyraźnie, że reforma liturgii Mszy Świętej została zrobiona według życzeń masonerii. W kilka lat po Drugim Soborze Watykańskim wielokrotnie w prasie włoskiej ukazywały się listy dostojników Kościoła, głównie pracowników w Watykanie, przynależnych do masonerii; listy te nie były kwestionowane przez osoby wymienione na tych listach, qui tacet consentire videtur. Jedną z nich umieścił miesięcznik SZCZERBIEC w numerze 52-53, luty-marzec 1996, którą tutaj zamieszczamy:

    1. Ablondi Alberto biskup Livorno, wstąpił do masonerii 5 VIII.1958
    2. Abrech Pio, członek Św. Kongregacji Biskupów, wstąpił do masonem (d.w.) 27.XI.1967.
    3. Acquaviva Sabino, prof. religii, d.w. 3 XII. 1969.
    4. Alessandro O. Gottardi, d.w. 13.VI.1959
    5. Angelini Benedetto, Bp Messyny, 14.X. 1957.
    6. Argientieri Benedetto, patriarcha S.S., d.w. 11.III. 1970.
    7. Bea Augustyn, kard. Sekretarz Stanu za Jana XXIII i Pawła VI.
    8. Baggio Sebastiano, kard.Prefekt Św.Kong.Biskupów, d.w. 14.VIII.1957.
    9. Baldassarri S., Bp Rawenny, d.w. 19.11.1958.
    10. Balducci E., zakonnik, d.w. 16.V.1966.
    11. Basadonna E, prałat, d.w. 14.VIII.1963.
    12. Batelli G., d.w. 24.VIII.1959.
    13. Bedeschi L.,d,w. 19.II.1959.
    14. Belloli L,d.w. 6.IV.1958.
    15. Belluci C.. Bp d.w. 4.VI.1968
    16. Betazzi L., Bp Ivr, d.w. 11.V.1966.
    17. Bianchi G., d.w. 23.X.1969,
    18. Biffi F. Rektor Uniw. Pontf, d.w. 15.VIII.1959.
    19. Biacarella M., d.w. 23.IX.1964.
    20. Bonicelli G. Bp Albano, d.w. 12.V.1959.
    21. Boretti G., d.w. 21.III.1965.
    22. Bovone A., Św. Officium, d.w. 10.IV.1967.
    23. Brini M.,d.w. 7.VII.1968.
    24. Bugnini A., Abp. Reformator Mszy Św. NOM. d.w. 23.IV.1963.
    25. Buro M., Bp., d.w. 21.III.1969.
    26. Cacciavillan A., d.w. 6.XI.1960.
    27. Cameli U., d.w. 17.XI.1960.
    28. Caprile G, d.w. 5.IX.1957.
    29. Caputo G., d.w. 15.XI.1971.
    30. Casaroli A, Kard., d.w. 28.IX.1957.
    31. Cerutti F.,d.w. 2.IV.1960.
    32. Ciarrocci E., Bp, d.w. 23.VIII.1962.
    33. Chiavacci E., d.w. 2.VII.1970
    34. Conte C., d.w. 16.IX.1967.
    35. Cresti O., d.w. 22. V.1963.
    36. Crosta S., d.w. 17.XI.1963.
    37. Csele A. d.w. 25.III.1960.
    38. Dadagio L., Abp Lero. d.w. 8.IX.1967.
    39 Dante Alboni, d.w, 23.VII.1968.
    40. D'Antonio E., Abp Trivento, d.w. 21.VI.1969.
    41. De Bonis D., .Bp, d.w. 24.VI.1968.
    42. Del Callo Roccagiovane L., Bp
    43. Del Monte Aldo, Bp Novary, d.w. 25.VIII.1969.
    44. Drusilla I., d.w. 12.X.1963.
    45. Faltin D.,d.w.4.VI.1970.
    46. Ferrailolo G., d.w. 24.XI.1969.
    47. Fiorenzo A., Bp d.w. 14.X.1955.
    48 Franzoni G, d.w. 2 III. 1965.
    49. Fregi F., d.w. 14.11.1963.
    50. Gemiti V., Bp d.w. 25.III.1968.
    51. Girardi G.. d.w. 8.IX.1970.
    52. Giustetti M, d.w. 12.IV.1970.
    53. Gottardi A., d.w. 13.VI.1959.
    54. Gozzini M, d.w. 14.Y.1970.
    55. Graziani C., d.w. 23VII.1961.
    56. Gregagnin A., d.w. 19.X.1967.
    57. Gualdrini F., d.w. 22.V.1961.
    58. llari A, opat,, d.w. 16.III.1969.
    59. Laghi P., d w. 24.VIII.1969.
    60. Lajolo G., d.w. 2.VI.1970.
    61. Lanzoni A, d.w. 24.IX.1956.
    62.Levi V,d.w. 4.VII.1958.
    63. Lozza L., d.w. 23.VII.1969.
    64. Lienart A., kard. d.w, 5.X.1912.
    65. Mancini P., d.w. 23.IV.1958.
    66. Mancini I., d.w. 18.III.1968.
    67. Manfrini E., d.w. 21.II. 1968.
    68. Marchisano F., d.w. 4.II.1961.
    69. Marchinkus P., dw 21.VIII.1967.
    70. Marsila S., d.w. 2.VII.1963.
    71. MazzaA., d.w. 14.IV.1971.
    72. Mazzi V., d.w. 13.X.1966.
    73. Mazzoni P.L, d.w. 14.IX.1959.
    74. Maverna L.Bp Chiver, d.w 3.VI.1968.
    75. Mensa A., Abp Vercelli. d.w. 23.VII.1959.
    76. Messina C., d.w. 21.III.1970.
    77. Messina Z., d.w. 21.III.1970.
    78. Monduzzi D., d.w 11.III.1967.
    79.Mongillo D., 16.11.1969.
    80. Morgante M., Bp Ascoli P , d.w. 22.VII.1955.
    81. Natalini T., d.w. 17.VI.1967.
    82 Nigro C, d.w. 21.XII.1970.
    83. Noe V ,d.w. 3.IV.1961.
    84. Orbasio I., d.w. 17.IX.1973.
    85. Palestra V., d.w. 6.V.1965.
    86 Pappalardo S., kard. Abp Palermo, d.w. 15.IV1968.
    87. Pasqualotti G, d.w. 15.VI.1960.
    88. Pasquinelli D., d.w, 12.I.1969.
    89. Pellegrino M., kard., Abp Turynu, d.w. 2.V.1960.
    90. Piana G., d.w. 2.IX.1960.
    91. Pimpo M, d.w. 15.III.1970.
    92. Pinto P.V, d.w. 2.IV.1970.
    93 Poletti U,, kard. d.w, 17.11.1969.
    94. Ratoisi T., d.w. 22.XI.1963.
    95. Rizzi M., d.w. 16.IX.1969.
    96. Romita F., d.w, 21.IV.1956.
    97. Rogger I., dw. 16.IV.1968.
    98. Rossano P., d.w. 12.II.1968.
    99. Rotardi T, d.w.3.IX.1963.
    100. Rovela V, d.w. 12.VI.1964.
    101. Sabattani A., d.w. 22.VI.1969.
    102. Sacchetti G., d.w. 23.VIII.1959.
    103. Salerni F., d.w. 12.XI.1970.
    104. Santangelo F., d.w. 12.XI.1970.
    105. Santini P., d.w. 23.VIII.1964.
    106. Savorelli F., d.w. 14.I.1964.
    107. Savorelli R., d.w. 23.IX.1971.
    108. Scangatta G, d.w. 23.IX.197l.
    109 Schsching G., d.w. 18.III.1965.
    110. Schierano M ,Bp Włoskich Sił Zbrojnych d.w. 3.VII.1959.
    111. Semproni D., d.w. bez daty
    112. Sensi M., Abp. Sardi, d.w. 2.XI.1967.
    113. Sposito L., d.w. bez daty
    114. Suenes L,. kard., d.w. 15.VI.1967.
    115. Tirelli S., d.w. 16.V.1963.
    116.Trabalzini D., d.w. 6.II.1965.
    117. Travia A,. d.w, 15.IX.1967.
    118. Trocchi V., d.w. 12.VII.1962.
    119. Tucci R. d.w. 21.VI.1957.
    120. Turoldo D., d.w. 9.VI.1967.
    121. Vale G., d.w. 21.II.1971.
    122. Vergari P, d.w. 14.XII.1970.
    123. Villot J.,kard, d.w, 6.VII.l966.
    124. Zanini L., Nuncjusz , bez daty.

       Wielu z tej listy już zmarło, ale na ich miejsce weszli nowi. W czasie pisania tej broszury nie ukazała się jeszcze w prasie włoskiej lista zaktualizowana. Przypomnijmy jednak, że Wielki Mistrz Najwyższej Rady Lóż Masońskich w Meksyku, Carlos Vazquez Rangel, w wywiadzie prasowym z czasopismem "Processo". oświadczył, że w Watykanie pracują aż trzy loże masońskie rytu szkockiego, jak to podaje katolickie czasopismo THE ATHANASIAN, numer z 1 czerwca 1993 roku.

       Podana tutaj lista odnosi się tylko do osób pracujących w Watykanie lub współpracujących bezpośrednio z Watykanem i nie bierze się tutaj pod uwagę list masonów przynależnych do hierarchii kościelnej w poszczególnych krajach, chodzi nam tylko o udowodnienie, że w czasie obrad Drugiego Soboru Watykańskiego masoneria miała możliwości wpływania na redakcję dokumentów soborowych, a zwłaszcza na reformę liturgii mszalnej, a to wiele wyjaśnia dlaczego te zmiany liturgiczne przyjęły charakter nie tylko barbarzyński i niszczycielski, ale przede wszystkim bluźnierczy.

       Wobec tych bolesnych faktów cynizmem jest twierdzić, że zmiany posoborowe zostały przeprowadzone jako "Odnowa w Duchu Świętym". Raczej należy przypominać sobie zapowiedzi Matki Bożej dane w Ekwadorze zakonnicy Maria Anna de Jesus Torres z roku 1634 w Quito odnośnie tragicznej sytuacji Kościoła w drugiej połowie dwudziestego wieku, kiedy ukazała się jej jako Matka Boska Bolesna z siedmioma mieczami wbitymi w Jej serce, a także później w La Salette w połowie dziewiętnastego wieku, oraz w Fatimie w roku 1917 i w latach następnych, a szczególniej tzw. "trzeci sekret", tak zlekceważony przez niektórych papieży. Przesadą byłoby przypisywać wszystkie trudności przez jakie przechodzi Kościół po Drugim Soborze Watykańskim masonerii, ale także przemilczać jej obecność wśród hierarchii kościelnej byłoby wielką nieroztropnością.

       Nadto, przypomnijmy, że podana powyżej lista masonów w Watykanie odnosi się do okresu kiedy jeszcze obowiązywał Kodeks Prawa Kanonicznego dawny, kategorycznie zabraniający przynależności do masonem wszystkim katolikom pod karą ekskomuniki (wyklęcia ), oraz "ecclesiastica sepultura privantur" (can. 1240).

       Podobny wpływ miała ideologia masońska także i na inne dokumenty DSW, a zwłaszcza na nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, a przede wszystkim na tzw. "Ekumenizm", czyli na odkatolicyzowanie Kościoła Katolickiego i na przekształcenie go na "Kościół Ekumeniczny", a więc na międzywyznaniowy (o czym piszę obszerniej w broszurze "Źródła współczesnego ekumenizmu"), a rozciągający się na wszystkie religie, nawet na pogańskie.

       Podana uprzednio lista 124 prałatów-masonów, głównie pracujących w Watykanie, nie jest listą kompletną jeśli chodzi o całe duchowieństwo Kościoła Katolickiego. Te inne dane, co do obecności masonerii w Kościele powszechnym, trzeba szukać w każdym z poszczególnych krajów, co nie jest rzeczą łatwą, gdyż tylko w niektórych krajach masoneria ujawniła swoje wpływy w Kościele. Jedną z prac na ten temat jest książka znawcy masonerii Pierre Virion, wydana we Francji pod tytułem "Mystere d'iniquite" w roku 1967, czyli wkrótce po DSW, a odnosi się ona prawie wyłącznie do sytuacji Kościoła Katolickiego we Francji, chociaż informuje także nieco i o duchowieństwie w innych krajach, a zwłaszcza we Włoszech. Dobrze się więc stało, że książka ta została nareszcie (bo z trzydziestoletnim opóźnieniem) wydana ostatnio (rok 1996) w przekładzie na język polski przez wydawnictwo FULMEN, pod tytułem "Misterium nieprawości". Przypomnijmy także, że wydawnictwo FULMEN wydało w przekładzie na język polski także i inne książki o masonerii, jak np, dzieło pisarza francuskiego Arnaud de Lassus, "Masoneria - czyżby papierowy tygrys?". A także i znakomitą pracę polskiego znawcy masonerii Ks. Henryka Czepułkowskiego "Antykościół w natarciu" (1994) i Georges F. Dillon, "Antychryst w walce z Kościołem" (1994). Również i inne wydawnictwa, jak poznański WERS, wydały ostatnio szereg książek o masonerii i dlatego katolicy nie mogą się skarżyć na brak informacji co do niebezpieczeństwa jakie grozi Kościołowi ze strony ideologii masońskiej.

       Ale mimo istnienia już tak wielu prac na temat masonerii jest ona nadal przez wielu katolików, zwłaszcza zakonników, uważana za instytucję bardzo pożyteczną, za coś co ich pociąga i fascynuje, a wyróżniają się w tym szczególniej jezuici i dominikanie. Wielu z nich już zaraz po ujawnieniu się masonerii w początkach osiemnastego wieku natychmiast do niej wstępowali, a nawet zakładali loże w swych własnych budynkach zakonnych, a przestrogi encyklik papieskich mało ich obchodziły. Wręcz przeciwnie, usiłowali i usiłują nadal przekonywać wszystkich katolików, że masoneria jest instytucją bardzo chwalebną i pożyteczną, gdyż szerzy braterstwo wszystkich ze wszystkimi. Właśnie kilka lat przed DSW ponownie wielu jezuitów i dominikanów powróciło do wychwalania masonerii. Jednym z najbardziej gorliwych promotorów masonerii w Kościele był i jest nadal ks. jezuita Michel Riquet, który tak się wyspecjalizował w sprawach masonerii, że aż się stał autorytetem dla samych masonów, dając konferencje o masonerii w lożach masońskich, a jedną z najgłośniejszych była konferencja dana przez mego w słynnej loży "Volney" w mieście Laval (Francja ) 18 marca 1961 roku. Tekst tej konferencji został później wydany drukiem w półoficjalnym czasopiśmie Episkopatu Francji "Documentation Catholigue".

       Według ks. Riquet masoneria narodziła się wewnątrz Kościoła Katolickiego, gdyż jej korzenie tkwią w średniowiecznych cechach i bractwach chrześcijańskich murarzy, budowniczych katedr i świątyń. Regulaminy owych bractw wymagały od swych członków nie tylko żywej wiary w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, ale także surowości życia i umartwienia, stąd też wnioskuję, że i dzisiaj masoni prowadzą życie bardziej surowe i umartwione niż Trapiści. Także konstytucje późniejsze łóż masońskich podkreślają wartości moralne masonerii.

       Zapomina jednak ks. jezuita Riquet, że masoneria używa kalendarza o kilka tysięcy lat starszego od kalendarza chrześcijańskiego i że reklamuje swoje pochodzenie nie od bractw Średniowiecza, a więc chrześcijańskich, lecz od cechów i związków zawodowych najstarszych cywilizacji pogańskich, a głównie od rzekomej Atlantydy, a co najmniej od cywilizacji starożytnego Egiptu i Dalekiego Wschodu, przypisując masońskim cechom murarskim budowę piramid Egiptu.

       Najbardziej jednak niepokoi dążność do zażyłego współżycia niektórych zakonów Kościoła katolickiego z masonerią i całkowite lekceważenie opinii o masonerii poprzednich papieży przedsoborowych, co do jej charakteru antychrześcijańskiego. Sami bowiem masoni podkreślają swój rodowód z czasów przedchrześcijańskich i że ich doktryną jest przede wszystkim naturalizm, więc negacja wszystkiego co jest nadprzyrodzone, czyli tego co jest istotą chrześcijaństwa. Właśnie po DSW spotykamy się bardzo często w Kościele katolickim z nauką niemal wyłącznie naturalizmu i to nawet w dokumentach Stolicy Świętej, a więc z głoszeniem moralności naturalnej, czyli przedchrześcijańskiej i nic dziwnego, skoro znaczna część pracowników Watykanu to masoni.

       Ks. jezuita Michel Riquet informuje także ( w tymże samym numerze Documentation Catholigue. Nr. 1745) o obecnym stanie masonerii, a mianowicie: Wielka Loża Anglii liczy aż 7647 lóż (włączając w to także i loże istniejące poza Anglią), do których przynależy ponad 600 tysięcy osób. W St.Zj. Wielka Loża w Ohio ma zarejestrowanych 681 lóż i 255.451 członków. W Nowym Jorku Jest 995 lóż, do których przynależy 224.405 członków. Wielka Loża Niemiec ma 372 loże i 20.321 członków. Wielki Wschód we Włoszech ma 444 loże i 30 tysięcy członków. We Francji, Wielka Loża Narodowa Francji, założona w roku 1913 ma 220 lóż i ponad 6 tysięcy członków, wliczając w to także niektóre kolonie francuskie. Poza wyżej wspomnianymi lożami, zwanymi "regularnymi", istnieją także i loże, które nie są uznane za "regularne". Te loże regularne liczą sobie około pięciu milionów członków. Co do lóż nieuznanych za regularne to Documentation Catholigue nie podaje liczby członków, chociaż loże te także są dość liczne i do pewnego stopnia zależą od Wielkiego Wschodu Francji, w swej siedzibie przy "rue Cadet" w Paryżu, ma około 30 tysięcy członków. Wielka Loża Francji przy "rue de Puteaux 8" różni się od innych lóż przez swój ryt szkocki, zachowujący wiarę w Boga i misteria chrześcijańskie. Ostatnio, Wielka Loża Francji polepszyła swoje stosunki z Kościołem Katolickim i otrzymuje wizyty biskupów, głównie Bpa Perezil. Loża ta liczy około 9 tysięcy członków. Loża "Praw Człowieka" przy "rue Jules-Breton" w Paryżu, założona w roku 1893 przyjmuje na swych członków zarówno kobiety jak i mężczyzn; zajmuje ona postawę antyklerykalną, teozoficzną i okultystyczną. Jednak po DSW niemal wszystkie te loże nawiązują dialog z Kościołem Katolickim.

       Według Ks. jezuity Michel Riquet'a, po DSW nastąpiła nowa era co do stosunków między Kościołem i masonerią, co on nazywa "przejściem od wyklęcia do dialogu". Specjalistą w tym "dialogu" między Kościołem i masonerią jest głównie, (choć nie jedynie) Ks. Rosano Esposito, autor wielu prac na ten temat, między innymi następujących: "La Massoneria e L'Italia dal 1800 ai nostri giorni". Ed. Paoline, Roma 1979, wyd.5. "Le grandi concordanze tra Chiesa e Massoneria", Ed. Nardini, Firenze 1987. "Santi massoni al servizio dell 'uomo". Ed. Bastogi, Foggia 1992. Tenże autor, a więc Ks. Rosario Esposito, napisał długi artykuł na temat: "Giovanni XXIII e la Massoneria Oggi", umieszczonym w czasopiśmie masońskim "Massoneria Oggi". numer z maja 1995, w którym omawia książkę prałata Capovilla (b sekretarza osobistego papieża Jana XXIII), analizując stosunki papieża Jana XXIII z masonerią, a miały one być bardzo przyjazne i serdeczne, chociaż papież Jan XXIII w swych wspomnieniach-notatkach zapisywał dawne potępienia masonerii przez wielu papieży. W swej encyklice "Pacem in terris", papież Jan XXIII rozróżnia między "doktrynami" i "ruchami"; doktryny, według niego, są niezmienne, podczas gdy "ruchy" ulegają ewolucji, a więc i zasadniczym zmianom. Podobno Jan XXIII miał powiedzieć do prałata Agostino Casaroli - który wówczas w rozmowie z papieżem Janem XXIII skarżył się na niechętny stosunek rządów komunistycznych Węgier i Czechosłowacji w sprawie zawarcia konkordatu - "proszę nie zapominać, że Kościół ma wielu wrogów, ale sam nigdy nie przyjmuje postawy wrogiej wobec żadnego kraju".

       W tymże samym artykule autor przypomina, że papież Jan XXIII bardzo serdecznie dialogował z anglikańskim Prymasem Geoffrey F. Fisherem, chociaż tenże był wybitnym masonem. Podkreślił także, że Kościół Anglikański zawsze utrzymywał przyjazne stosunki z masonerią, a znaczna część duchowieństwa anglikańskiego przynależała i nadal przynależy do masonerii. Przypomina też ,że ksiądz anglikański Walton Hannah, w swej książce "Christian by degrees" (Londyn, 1955), a który przeszedł na katolicyzm, podaje, że 17 biskupów i ponad 500 księży anglikańskich przynależą do masonerii. Prymas Ficher wstąpił do loży Old Reptonian w roku 1916, a w roku 1939 był Wielkim Kapelanem Wielkiej Loży Matki w Londynie. Jan XXIII nawiązał kontakty ekumeniczne z Londynem. Prymas Fisher, wracając ze Środkowego Wschodu, złożył wizytę papieżowi Janowi XXIII (2.XII.1960). Rosario Esposito także obszernie pisze na ten temat w swej książce "Santi e massoni al servizio dell 'uomo". W tymże samym artykule (w czasopiśmie "Massoneria Oggi" May 1995), Rosario Esposito porusza sprawę serdecznych stosunków papieża Jana XXIII z wybitnym masonem Marsaudon, podkreślając. że łączyła ich wyjątkowo serdeczna przyjaźń. W roku 1964, dziennik ,,Juvenal" z dnia 25 września, umieścił długi wywiad prasowy Jean Andre Faucher z Marsaudon. Tekst tego wywiadu został później włączony do książki "De l'initation maconnigue a l'ortodoxie chretienne" (Paris, 1965,str. 135-136). Oto fragment tego tekstu: "Faucher: Czy dobrze znał Pan papieża Jana XXIII ? -Marsaudon: Byłem bardzo przywiązany do Prałata Roncalliego, Nuncjusza Apostolskiego w Paryżu, Wiele razy przyjmował mnie w Nuncjaturze, a także Nuncjusz Ronalli odwiedzał mnie w moim domu w Bellevue, w Seinet-Oise. Kiedy zostałem Mistrzem Zakonu Maltańskiego i przedłożyłem Prałatowi Roncalliemu mój niepokój z powodu mojej przynależności do masonerii. Później, kiedy Prałat Roncalli został wybrany papieżem, byłem wielokrotnie przez niego przyjmowany i zachęcany do współpracy między Kościołem i masonerią".

       W dalszej części tego artykułu dowiadujemy się, że papież Jan XXIII był bardzo wychwalany przez masonów włoskich po swej śmierci. Autor cytuje wiele tekstów co do tego z prasy włoskiej i francuskiej, a wychwalano go przede wszystkim z powodu szukania zbliżenia i współpracy między Kościołem i masonerią. Autor kończy swój artykuł przypominając, że na temat pogodzenia się Kościoła z masonerią napisał książkę pt. "La ricociliazione tra la Chiesa e la Massoneria" (Ravenna, Longo,1979,s.l46).

       Do tych wielkich zwolenników współpracy między Kościołem i masonerią należy jeszcze także wspomnieć ks. jezuity Caprile, głównego redaktora czasopisma "Civilta cattolica", który po DSW umieścił wiele artykułów na temat konieczności współpracy między Kościołem i masonerią. W artykułach tych przypomina dawne potępienia masonerii przez Kościół i ubolewa się, że dawniej nie było należnego zrozumienia i współpracy, przeciwstawiając dawnym potępieniom obecną postawę współżycia. Zniesienie w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego ekskomuniki za przynależność do masonerii uważa się obecnie za chwalebne. Jednak nie ma, jak dotąd, żadnych dowodów na to, że masoneria zmieniła swą wrogą postawę wobec Kościoła. Natomiast istnieje niezliczona ilość dowodów na to, że to Kościół w swej nauce i swej liturgii coraz bardziej ulega wpływom masońskim.

       Już poprzednio widzieliśmy, że encykliki ostatnich papieży są sprzeczne z nauką dawnych papieży. Co więcej, widać jak na dłoni, ze ostatnie encykliki są przesiąknięte ideologią masońską, a głównie naturalizmem. A więc to nie nauka Kościoła przenika do masonerii, lecz ideologia masońska zakaża naukę Kościoła posoborowego, co jest oczywiste w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego, w nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego, a przede wszystkim w ostatnich encyklikach posoborowych papieży.

Kościół Katolicki z każdym dniem staje się coraz mniej katolickim, przekształcając się w jakiś Kościół "ekumeniczny", asymilując ideologię masońską.
(...)
(link źródłowy)

(pogrubienia fragmentów tekstu - intix)

* * *
Michał Poradowski - Problemy II Soboru Watykańskiego - http://multibook.pl


* * *


Załączam:
- PROTESTANTYZACJA KATOLICYZMU - Ks. Prof. Michał Poradowski
- "ŹRÓDŁA WSPÓŁCZESNEGO EKUMENIZMU I TRYBALIZM" - Ks. Prof. Michał Poradowski
- Ks. Prof. Michał Poradowski: TALMUD czy BIBLIA ?

Pozwolę sobie załączyć też:
Zatrute źródło MASONERIA. Praca zbiorowa pod redakcją ks. Tadeusza Kiersztyna. PDF do pobrania.
 

 

.

8 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. "Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego"

Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego -  Ks. Prof. Michał Poradowski




Ks. prof. Michał Poradowski ukazał w Trzydziestoleciu Drugiego Soboru Watykańskiego przyczyny i kulisy zwołania II Soboru Watykańskiego. Autor wnikliwie przedstawił negatywne skutki, jakie przyniosły Kościołowi katolickiemu niektóre reformy zapoczątkowane na tym Soborze. Publikacja ta pomaga w zrozumieniu przemian zachodzących obecnie w Kościele katolickim, zarówno w Polsce, jak i na świecie.
www.nortom.pl

* * *

Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego - (fragmenty)

       PRZEDSŁOWIE

       Dziwne rzeczy dzieją się obecnie w Kościele. Jedni je nazywają "odrodzeniem w Duchu Świętym", a drudzy widzą w nich przemiany rewolucyjne i niszczycielskie; a być może, że jednocześnie dokonują się zmiany tak istotne i tak zasadnicze, że trudno jest je dokładnie rozróżnić w czym są odrodzeniem, a w czym niszczycielską rewolucją.

       Niniejsza broszura, przewidziana tylko jako wstęp do rozeznania owego procesu zmian, pragnie dopomóc zakłopotanym katolikom w szukaniu orientacji zgodnej z tradycją dwóch tysięcy lat historii Kościoła katolickiego, a także nieco wytłumaczyć, co się właściwie dzieje obecnie wewnątrz Kościoła. Jest jednak ta broszura tylko wstępem, który ma na celu ułatwić lekturę dalszej i głębszej analizy zachodzących w Kościele zmian, a spowodowanych głównie przeobrażeniami, które zachodzą w świecie współczesnym, ogarniając także i Kościół, gdyż przecież istnieje on i działa w świecie, a nie poza światem. Chrystus Pan obiecał co do Kościoła, że "bramy piekielne nie zwyciężą go", co jednak znaczy, że będą go zwalczać, ale także powiedział, że "a oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28, 20). Stąd też, my, chrześcijanie, zawsze powinniśmy być optymistami.

x. prof. Michał Poradowski
(...)
       Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach: „... jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta... pożal się Boże". Nie lepiej było i później, a więc po Wniebowstąpieniu Chrystusa Pana, o czym informują nas Listy św. Pawła i Dzieje Apostolskie.
 
       Co więcej, już św. Piotr, jako pierwszy papież, denuncjuje istnienie „spisku", czyli układu między Synagogą (Żydami) i ówczesną władzą polityczną, reprezentowaną przez Heroda i Piłata, a więc współpraca w zwalczaniu powstającego Kościoła (Dzieje Apostolskie, 4, 26-27). Żydzi stają się inspiratorami prześladowań chrześcijan i Chrześcijaństwa jako takiego poprzez pogan rządzących ówczesnym światem. To oni spowodowali okrutne prześladowania najpierw w Palestynie, a później w całym cesarstwie rzymskim, a to głównie w czasach rządów Nerona. (...)

       W czasach apostolskich istnienie różnych herezyj w Kościele było prawie nagminne. Św. Paweł często się na to skarżył. (...) „Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa, l nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (...) „Nadziwić się nie mogę, że od tego. który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty".

       W Liście do Kolosan tak przestrzega: „Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą tylko na ludzkiej tradycji, na żywiołach świata. a nie na Chrystusie". (...)

       Tych kilka przykładów, wziętych z Nowego Testamentu, podaje się tutaj, aby przypomnieć. że słabość ludzka, spowodowana przez grzech pierworodny, stale jest obecna w dziejach Kościoła i to właśnie nam tłumaczy, że mimo swej świętości Kościół zawsze miał swoje trudności, kryzysy i objawy swej słabości moralnej, ale mimo tego zawsze triumfuje, gdyż stale jest w nim obecny jego Założyciel.

       Obok tej słabości, Kościół też zawsze był zwalczany przez swych wrogów, czy to wprost, jak za czasów prześladowań, aż do końca czwartego wieku, czy też stale przez swych wrogów, którzy go infiltrowali, a byli tymi wrogami przede wszystkim Żydzi, ale nie tylko Żydzi. Należy pamiętać, że nowo powstały Kościół był zagrożeniem dla wielu religij, które wówczas panowały i przez wiele wieków stanowiły struktury społeczne i państwowe.

       Zapamiętajmy przeto, że pierwszą główną infiltracją wrogów Kościoła byli zawsze i są do dziś Żydzi, którzy to czynią świadomie, jako wrogowie chrześcijaństwa, oraz zupełnie inna grupa Żydów, którzy szczerze nawracają się na wiarę chrześcijańską, ale, jako Żydzi, nie zawsze są w stanie wyzbyć się całkowicie swej wielotysięcznej tradycji. Nadto, także i Żydzi, najszczerzej wierzący w Chrystusa Pana. nie zawsze potrafią wychować należycie swe dzieci w wierze katolickiej, a stąd też albo powracają w następnych pokoleniach do wiary swych przodków, albo też stają się niewierzącymi lecz przynależącymi do społeczeństwa chrześcijańskiego w sensie tylko cywilizacyjnym, co nie przeszkadza, że często pozostają osobami szlachetnymi, choć obojętnymi w sprawach religijnych.

       Masowe nawrócenia się Żydów na wiarę chrześcijańską, jak to było z marranami w Hiszpanii lub też z „frankistami" w Polsce (od nazwiska Frank, w połowie osiemnastego wieku) okazały się raczej oportunistyczne. Znaczna część protestantów, zwłaszcza kalwinów, to potomkowie nawróconych na Chrześcijaństwo Żydów.

       Obecność Żydów w Kościele katolickim, zwłaszcza tych niecałkowicie nawróconych, przyczyniła się do pojawienia się wielu herezyj. To nie tylko arianizm był herezją żydowską, ale także niezliczone herezje późniejsze, a przede wszystkim protestantyzm i kalwinizm.

       Drugim zdecydowanym wrogiem Chrześcijaństwa jest masoneria. Różne są opinie co do jej powstania. Najprawdopodobniej ma ona jakieś związki z najdawniejszymi religiami, a zwłaszcza z cechami kapłańskimi różnych religii pogańskich, oraz z cechami architektów najdawniejszych cywilizacji. Jej główną charakterystyką jest tajemniczość, co jej ułatwia przypisywanie sobie niebywałych wpływów w najdawniejszych cywilizacjach. Ukazanie się Chrześcijaństwa, a zwłaszcza triumfy Kościoła katolickiego prawdopodobnie masoneria przyjęta jako konkurencję. a więc i jako swego wroga. Nadto, tajemniczość masonerii, podkreślana w różnych jej rytach, przyczyniła się do podejrzewania masonerii o kult szatana. (...)

       To dopiero po ukazaniu się encykliki papieża Klemensa XII, In Eminenti, w roku 1738, dowiedziano się, że jest to instytucja wroga Kościołowi i wierze chrześcijańskiej. Ale, w owych czasach, kiedy jeszcze nie było gazet, wydanie owej encykliki nie mogło zaraz dać poważniejszych skutków, zwłaszcza, że prawie wszystkie te loże były kierowane przez księży i biskupów, a nawet było wiele lóż, które miały swe siedziby w klasztorach. Nadto, niemal wszyscy ci księża, biskupi i kanonicy, należąc do owych lóż nic zdrożnego w tym nie widzieli, gdyż ówcześni „bracia" byli bardzo ostrożni, nie atakowali Kościoła, ani wiary i uczuć religijnych. We Francji masoni wykorzystali tę sytuację znakomicie przygotowując spokojnie i metodycznie Rewolucję Francuską. Tak zwane „societśs do pensśe" funkcjonowały we wszystkich miastach i miasteczkach na całym terytorium Francji, przygotowując gilotyny dla swych przeciwników. Funkcjonowanie lóż pozwalało na doskonałe rozróżnienie między zwolennikami i przeciwnikami rewolucji i jej ideologii. Stolica Apostolska, doskonale poinformowana przez własną policję Państwa Papieskiego o celach działalności masonerii niestrudzenie wydaje nowe encykliki i różne dokumenty przeciwko masonerii, a szczególniej dla poinformowania duchowieństwa, które tak naiwnie współpracowało z masonerią. Są to prawie wszystkie encykliki doktrynalne, a więc uświadamiające o wrogim stosunku masonerii wobec Kościoła. To dopiero po Rewolucji Francuskiej nadchodzi nowa seria encyklik papieskich, które ujmują zagadnienie masonerii także z punktu widzenia politycznego. (...)

       Nadto, zaraz niemal po tej pierwszej encyklice zakazującej należenia do masonerii katolikom, ukazuje się cała seria dokumentów, które z jednej strony informują czym jest masoneria i przedstawiają ją jako największego wroga Kościoła, a z drugiej strony ponawiają kary kościelne za przynależność do niej, a jednak z uporem tak wielu dostojników Kościoła nadal wstępuje do lóż i dochodzi do najwyższych urzędów w Kościele. (...)

       Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi. Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj jednym z najważniejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jednak za jego pontyfikatu sekretarzem Stanu byt kardynał Rampolla, a kiedy papież Leon XIII zmarł i zwołano konklawe, aby wybrać nowego papieża, największą ilość głosów otrzymał ówczesny sekretarz Stanu, kardynał Rampolla. W czasie głosowania kardynał Puzyna, biskup Krakowskiej diecezji, będącej wówczas pod władzą cesarza Austrii, z rozkazu cesarza zawetował ten wybór, motywując swoje weto faktem, że kardynał Rampolla jest masonem. W owym czasie cesarstwo austryjackie, jako uznane przez władzę kościelną, że jest kontynuacją cesarstwa Karola Wielkiego (który podobno miał prawo weta w wyborach papieża), powołując się na swój przywilej polecił kardynałowi Puzynie zawetować wybór Rampolli, gdyż policja austryjacka wykryła, że jest on masonem. W następnym głosowaniu otrzymał większość głosów kardynał Sarto, przyjmując tytuł papieża Piusa; późniejszy Pius X, święty. Otóż co nas tutaj najbardziej obchodzi to fakt, że przez wiele lat sekretarzem Stanu był w Watykanie kardynał-mason, całą duszą służący masonerii, mianując biskupami na całym świecie masonów; tak to pod koniec wieku XIX i w początkach wieku XX było wielu masonów w hierarchii Kościoła i to na całym świecie; byli to masoni ukryci, ale czynni, faworyzujący przede wszystkim modernizm, czyli tzw. „Nową Teologię", teologię heretycką, zatruwającą naukę Chrystusa Pana. Ta sytuacja trwała wiele lat właśnie w przededniu Drugiego Soboru Watykańskiego, stąd też nic dziwnego, że w czasie tego soboru tylu prałatów okazywało swą sympatię modernizmowi i tej „Nowej Teologii", czyli ideom masońskim i heretyckim, które w dużej mierze weszły do dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego, a przez nie do nauki posoborowej. Dlatego też nic dziwnego, że i w nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego nie wszystko jest w porządku.

       Obecnie jest wiadomo, że kardynał Mariano Rampolla di Tindaro (1843-1913) nie byt zwykłym masonem, lecz wielką eminencją w masonerii, należąc do Zakonu Świątyni Wschodu (1'Ordre du Tempie d'0rient); instytucja uważana za jedną z najważniejszych, które działają wewnątrz Kościoła, jakimi są: Gnostycki Kościół Katolicki. Zakon Kawalerów Ducha Świętego, Zakon Iluminatów, Zakon Templariuszy. Zakon Kawalerów Świętego Jana, Zakon Kawalerów Maltańskich, Zakon Kawalerów Grobu Świętego. Tajemniczy Kościół Świętego Grala. Hermetyczne Bractwo Światłości, Święty Zakon Różokrzyżowców Heredomu, Królewski Zakon Świętego Enocha. Zakon Martynistów, Zakon Świętego Bhai i wielu innych instytucyj masońskich.

       Po Soborze Watykańskim drugim prasa włoska, głównie // Borghese, zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich ha około 121 osób i podając bardzo dokładne dane: kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie. Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi masonami. Oczywiście, trzeba być bardzo ostrożnym co do tych danych prasowych, gdyż wiadomo, że prasa przede wszystkim szuka sensacji, ale faktem jest, że i obecnie wielu prałatów, pracujących w Watykanie, należy do masonerii, a przecież masoneria, według opinii wielu papieży, jest największym wrogiem Kościoła. Znana też jest tajemnicza śmierć papieża Jana Pawła l. Wiadomo, że nastąpiła ona zaraz kiedy otrzymał on listę masonów pracujących w Watykanie i kiedy zażądał od swego sekretarza Stanu wyjaśnienia tej sprawy. Śmierć jego jest do dzisiaj „tajemniczą" w tym sensie, że nie zostało nic wyjaśnione kiedy, dlaczego i jak nagle zmarł człowiek, który obejmując to stanowisko byt w pełni sił i zdrowia. Nie zrobiono sekcji zwłok i nie wyjaśniono przyczyny zgonu, wszystko do dzisiaj jest pokryte dziwną tajemnicą. Dziwnie też szybko zmarli różni dygnitarze masońscy pracujący w Watykanie.

       Ale to nie tylko w Watykanie jest tak wielu masonów, jest ich bowiem także wielu wśród biskupów w różnych krajach, zwłaszcza w Ameryce Południowej i Północnej, we Francji, w Niemczech, w Austrii i w różnych innych krajach. Także znikły zakazy przynależności do masonerii w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego. Dawne Prawo Kanoniczne kategorycznie zabraniało należeć katolikom do masonerii, ale po Drugim Soborze Watykańskim, kiedy wypracowano nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, dostosowany do nauki DSW, zniesiono w nim zakaz przynależności do masonerii, to też jest przecież bardzo wymowne, l można się zapytać: czy wobec tego obecnie wolno katolikom wstępować do lóż masońskich? Zdaje się że tak, skoro tylu prałatów, pracujących w Watykanie chlubi się przynależnością do masonerii. Czyżby więc masoneria przestała być wrogiem Kościoła? Nic podobnego, bo przecież widzimy jak na całym świecie masoneria w dalszym ciągu szerzy swą ideologię antychrześcijańską walcząc wszędzie o laicyzm Państwa, o aborcję, o rozwody, o szerzenie ateizmu, o rozdział Kościoła od Państwa (w czym odnieśli wielkie zwycięstwo w samym Kościele i w nowym kodeksie prawa kanonicznego), o seksualizm. liberalizm, kosmopolityzm itd.

       Wszyscy papieże przedsoborowi potępiali masonerię i jej ideologię. (...) Żaden z papieży nie zwalczał tak gorliwie masonerii jak właśnie Pius IX, jego bowiem encykliki przeciwko masonerii są nie tylko wyjątkowo ostre, ale przede wszystkim wykazujące doskonałą znajomość tego wroga Kościoła. Najgłówniejszymi są następujące: Qui Pluribus (1846), w której piętnuje masonerię jako kult sataniczny: Nostis et Nobiscum (1849), potępiającej marksistowski komunizm, natychmiast po ukazaniu się Manifestu komunistycznego Karola Marksa (1848). W roku 1854 rozpoczyna nową serię encyklik przeciwko masonerii, ale z punktu widzenia spraw Kościoła należy uznać za encyklikę najważniejszą i najbardziej obecnie aktualną Ouanta Cura (1864) i dołączony do niej tzw. Syllabus, czyli zbiór błędów głoszonych przez ówczesnych pseudoteologów, a który to dokument był uważany jakby za podręcznik teologii dogmatycznej Kościoła katolickiego, aż do czasów Drugiego Soboru Watykańskiego, który to Sobór, owe błędy wyliczone w Syllabusie, częściowo włączył do swej nauki, powodując obecny niebywały zamęt w teologii i w całym życiu Kościoła. (...)

       Co więcej, masoneria zostaje uznana za Antykościół, stąd też przynależność do masonerii staje się dla katolików, a zwłaszcza dla duchowieństwa, czymś absurdalnym. Toteż, w niektórych diecezjach biskupi zakazują uroczystych pogrzebów dla zmarłych katolików-masonów.

       Natomiast nieco odmienną jest sytuacja w owym czasie w Stanach Zjednoczonych, gdzie niektóre sekty protestanckie utrzymują przyjazne stosunki z masonerią, a także z synagogami. To właśnie w tym środowisku powstał prąd religijny, który wkrótce przyjął nazwę „ekumenizmu".

       Tradycyjne prawo kanoniczne, a zwłaszcza kodeks prawa kanonicznego z roku 1917, zabrania małżeństw z osobami należącymi do masonerii oraz pogrzebów religijnych, a także należących do stowarzyszeń katolickich; zakazuje również przyjęcia masonów do nowicjatów lub Seminariów Duchownych, a przede wszystkim należenia do masonerii pod karą ekskomuniki (c. 2335), zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej.

       Jest więc bardzo symptomatyczne, że po Drugim Soborze Watykańskim, w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego z roku 1983, kary te zostały zniesione. Ale dlaczego zostały zniesione? Czy dlatego, że zmienił się stosunek masonerii wobec Kościoła? Nie, gdyż masoneria pozostaje taką jaką była, a tylko zmienił się stosunek władz kościelnych wobec masonerii, kiedy to masoneria zdołała pozyskać znaczną część duchowieństwa posoborowego, zwłaszcza w samym Watykanie, o czym wiele pisała prasa włoska, podając nazwiska dostojników Kościoła należących do masonerii.

       Świątobliwy Pius X walczył z masonerią podobnie jak i jego poprzednicy, a więc głównie encyklikami, które przestrzegały katolików przed niebezpieczeństwem ideologii masonerii i to za jego pontyfikatu powstała specjalna instytucja do zwalczania wpływów masonerii w Kościele. zwana Sodalitium Pianum, a kierowana przez Bpa Benigni (1862-1934). Wpływy masońskie wyrażały się przede wszystkim w modernizmie. (...) Wszyscy ci trzej papieże doskonale zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa przenikania ideologii masońskiej do wewnątrz Kościoła, a to głównie przez tzw. „nową teologię", która wykluta się z modernizmu.

       Niebezpieczeństwo ze strony masonerii nie było jedyną troską tych papieży, gdyż jednocześnie świat chrześcijański został zagrożony rewolucją komunistyczną rozciągającą się na cały świat aż z Rosji, a także i niebezpieczeństwem totalitaryzmu Hitlera. Stąd też odnośne encykliki owych papieży. Mieli oni jednak świadomość, że za modernizmem, za „nową teologią", za hitleryzmem i komunizmem znajduje się masoneria.

       Już w okresie między pierwszą i drugą wojną światową zaczyna się flirt niektórych jezuitów z przedstawicielami masonerii, a to głównie najpierw we Francji, a nieco później i w innych krajach europejskich. Zaraz po drugiej wojnie światowej te zbliżenia między jezuitami i masonerią, a także i z komunistami odżywają, co ułatwia masonerii infiltrację duchowieństwa. W ten sposób przygotowuje grunt dla większej ofensywy zbliżenia między masonerią i Kościołem. Ojciec Riquet wizytuje najrozmaitsze loże masońskie we Francji, głosząc konieczność braterstwa między masonami i duchowieństwem. Po takim przygotowaniu opinii publicznej, zaczynają też występować najgłośniejsi kardynałowie „postępowcy", a więc kardynał Marty we Francji, kardynał Bea w wielu krajach europejskich i kardynał Kóning. głównie w Austrii. To oni w swych przemówieniach publicznych domagają się zniesienia kar kościelnych za przynależność do masonerii i osiągają to, gdyż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie zawiera już żadnej wzmianki o masonerii. Natomiast czasopismo oficjalne kurii w Kolonii w roku 1973 powiadamia, że katolicy mogą wstępować do lóż masońskich. Zaczynają się więc wzajemne wizyty między biskupami i masonami przede wszystkim we Francji w Niemczech. Po roku 1970 zaczyna występować nowa motywacja tych zbliżeń, a jest nią ekumenizm. W prasie masońskiej ukazują się liczne artykuły na temat Drugiego Soboru Watykańskiego. W artykułach tych wychwala się Sobór za zniesienie tradycyjnej nauki.

       Triumf zwolenników masonerii w Kościele został ukoronowany w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego (25 stycznia 1983): nie ma w nim żadnej wzmianki o masonerii. Jednocześnie w prasie włoskiej ukazują się coraz częściej wiadomości, którzy kardynałowie i prałaci, pracujący w Watykanie, należą do masonerii. Podobno liczba ich, za czasów Jana Pawła l doszła do 121. Wielu z nich już zmarło, ale być może na ich miejsce przyszli nowi.

       Tak więc, poza infiltracją judaizmu w kościele katolickim, trzeba też brać pod uwagę i infiltrację masonerii przed Drugim Soborem Watykańskim. w czasie jego narad i po jego zakończeniu. Infiltracja ta jest bardzo szkodliwa dla Kościoła, gdyż usiłuje ona przekształcić i zdeformować tradycyjną naukę Kościoła, opartą na nauczaniu Chrystusa Pana. *

       Nadto należy też pamiętać, że istnieją dwie masonerie: jedna, którą można by nazwać „powszechną", czy też „kosmopolityczną", a więc ta, która rozciąga się na wszystkie kraje i przyjmuje do swej wspólnoty wszystkie osoby, które uważa za odpowiednie, oraz druga masoneria, zarezerwowana wyłącznie dla Żydów, a jest nią B'nai B'rith. Niektórzy znawcy masonerii przypuszczają jednak, że B'nai B'rith jest supermasonerią, a więc że ta pierwsza masoneria podlega owej drugiej (...).

       Obie te masonerie usiłują infiltrować Kościół Katolicki. W ostatnich czasach, a więc po drugiej wojnie światowej, głównym przedstawicielem B'nai B'rith przy Watykanie był niedawno zmarły Żyd z Polski, Lichten, prawie przez pół wieku. Wiadomo, że ideały masonerii zostały przyjęte i rozpowszechnione przez Rewolucję Francuską, stąd też triumfy ideologii tejże rewolucji, oczywiście w czasie obrad Drugiego Soboru Watykańskiego są bardzo znamienne, zwłaszcza te, które znalazły się w dokumentach. (...)

       Ale poza infiltracją judaizmu i ideologii masonerii, trzeba także przypomnieć wpływy żydowskiego (marksistowskiego) komunizmu w Kościele katolickim. Wpływy te szły dwoma drogami, a mianowicie: wprost i poprzez tzw. „ekumenizm". (...)

       Ten wpływ bezpośredni, aż do pierwszej wojny światowej, był w Kościele katolickim bardzo słaby, natomiast okazał się bardzo silnym wśród protestantów, wielu bowiem pastorów protestanckich weszło do Pierwszej Międzynarodówki. (...)

       Wszyscy jednak papieże, przed drugą wojną światową otwarcie i kategorycznie potępiali ideologię marksistowskiego komunizmu. Ta postawa papieży została zdradzona przez wybitnego pracownika Kurii Watykańskiej, młodego wówczas prałata Montiniego. który, będąc Sekretarzem Stanu (najwyższe stanowisko po papieżu) papieża Piusa XII, od początku drugiej wojny światowej utrzymywał stały kontakt z Moskwą, a to przez pośrednictwo swego sekretarza ks. Tondiego. członka włoskiej partii komunistycznej. Doszło nawet do zawarcia „porozumienia" ze Stalinem i to już w roku 1942 (kiedy tyle katolików ginęło w koszmarnych sowieckich obozach koncentracyjnych).

       Co więcej, ujawniona została także i inna bardzo bolesna sprawa, a mianowicie sprawa Seminarium w Watykanie dla przygotowania misjonarzy dla Rosji; chodzi o tzw. Russicum. Niemal od początku funkcjonowania owego Seminarium, każdego roku, prawie wszyscy wyświęceni kapłani-misjonarze, po „przerzuceniu" do Związku Sowieckiego prawie natychmiast byli aresztowani i rozstrzeliwani. Te „przerzuty" były, oczywiście, utrzymywane w największej tajemnicy. ale mimo tego, okazało się, że były dobrze znane „służbom bezpieczeństwa" Związku Sowieckiego. Było jasne, że w Watykanie był jakiś zdrajca. Policja watykańska jakoś nie mogła nic wykryć. Wobec tych trudności papież Pius XII zwrócił się poufnie do wywiadu wojska francuskiego i dzięki jego pomocy, a głównie pułkownika Arnould Henri Le Caron. szybko odkryto sprawcę tych zdrad, a byt nim ksiądz prałat Tondi, Sekretarz Sekretarza Stanu. Prałata Montiniego (późniejszy papież Paweł VI). Prałat Tondi był członkiem włoskiej partii komunistycznej i pracował w Watykanie jako szpieg sowiecki, a włoska partia komunistyczna przekazywała wszystko do Moskwy. Prałat Tondi został natychmiast usunięty nie tylko z pracy w Watykanie, ale także z Kościoła, czym się zresztą wcale nie przejmował, gdyż powrócił do swej dawnej pracy w partii komunistyczne, tym razem przede wszystkim oddawał się walce z religią i Kościołem Katolickim, pisząc obrzydliwe broszury i dając konferencje ateistyczne. Wkrótce też ożenił się z komunistką, po przejściu do stanu laickiego. Niestety, późniejsi papieże przebaczyli mu wszystko i przywrócili do stanu kapłańskiego. Także Prałat Montini natychmiast został usunięty z Watykanu i przeniesiony na stanowisko arcybiskupa Mediolanu, jednak nie został kardynałem za czasów Piusa XII, stał się nim później, co mu ułatwiło drogę do papiestwa.

       Ale, niestety, marksistowski komunizm miał swych sympatyków nie tylko w Watykanie (mimo okrutnego prześladowania wszystkiego co chrześcijańskie), ale także wśród wielu biskupów i księży na całym 'świecie. Okazało się to przede wszystkim w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Wiadomo też, że po przegranej wojnie domowej w Hiszpanii, hiszpańska partia komunistyczna natychmiast rozkazała masowe wejście młodzieży męskiej do Seminariów Duchownych i do zakonów. Stąd tak wielka ilość księży komunistów w Hiszpanii, z których wielu emigrowało do Ameryki Południowej, gdzie oddawali się działalności rewolucyjnej. Zresztą, to nie tylko w Hiszpanii partia komunistyczna nakazała swym członkom masowo wstępować do Seminariów i zakonów, gdyż rozkaz ten wyszedł z Moskwy w roku 1936 (...) Władze Kremla uznały, iż szybciej i łatwiej zniszczą Kościół Katolicki przez infiltrację niż przez prześladowania i dlatego nakazał, aby we wszystkich krajach młodzież komunistyczna wstępowała masowo do Seminariów i Zakonów. Nadto stwierdza, że taktyka ta dała doskonałe wyniki, bo jeszcze przed DSW Kościół przestał zwalczać komunizm.

       Pani Bella Dodd, która prawie przez całe swoje życie pracowała w partii komunistycznej w USA, a jednym z głównych jej zajęć było kierowanie młodzieży wyselekcjonowanej do Seminariów i Zakonów, w zeznaniu swym oświadczyła, że ona sama skierowała ponad tysiąc osób do Seminariów i Zakonów, że tylko w roku 1930 umieściła przeszło stu mężczyzn w Seminariach, aby rozkładali Kościół katolicki od wewnątrz; stwierdziła też, iż wielu z nich zajmuje obecnie (rok zeznań 1955) najwyższe stanowiska w Kościele Katolickim. W zeznaniu swym mówi: „nie tyle nam chodziło o zniszczenie Kościoła, ale o jego przekształcenie, tak aby porzucił nauczanie tradycyjnej wiary i zastąpił ją pseudoreligią, a szczególniej, aby Kościół porzucił swoją arogancką postawę, że tylko on posiada prawdę". Pani Bella Dodd z dumą stwierdziła, że osiągnęła swoje cele, gdyż Kościół po DSW przyjął postawę, jakiej komunizm sobie życzył.

       Z moich osobistych doświadczeń pozwolę sobie przytoczyć następujący fakt: w czasie jednego z moich odczytów na ten temat, kiedy informowałem o konkretnych faktach infiltracji Kościoła Katolickiego przez komunistów, jakiś pan brutalnie mi przerwał, oświadczając, że ja przesadzam, i że to co mówię jest niemożliwe. Ale natychmiast wstał inny pan i poprosił o głos, oświadczając, że sam kilka lat temu wstąpił do Seminarium w Madrycie (chodziło w tym wypadku o Seminarium dla księży - misjonarzy dla Ameryki Południowej) i już był na drugim roku studiów. Otóż na początku nowego roku przyjechał duża grupa młodzieży męskiej z Kuby. Zdziwiony taką ilością „powołań" Kubańczyków, zapytał ich: „... że też Fidel Castro pozwolił wam tutaj przyjechać?". „No, a gdyby wam Fidel Castro nie nakazał, to przyjechalibyście?" „A po co?" brzmiał odpowiedź. (...)

       Tylko jedna pani Bella Dodd wprowadziła do Seminariów ponad tysiąc komunistów, to ileż ich weszło we wszystkich krajach? Dlatego też poza infiltracją Kościoła Katolickiego przez Żydów i masonów, na przestrzeni prawie całych dziejów Kościoła, trzeba też brać pod uwagę infiltrację w Kościele przez ideologię marksistowskiego komunizmu.

       Za pontyfikatu papieża Piusa XII byli także i nuncjusze o orientacji komunistycznej o czym świadczy fakt, który miał miejsce w Hiszpanii. Według konkordatu z roku 1953. jaki został zawarty między Watykanem a Hiszpanią, nominacje księży na biskupów przez Stolicę Apostolską musiały być uzgadniane z rządem Hiszpanii. Otóż Nuncjusz Luigi Dadalio usiłował uzyskać zgodę rządu Hiszpanii na wyniesienie do godności biskupów listy księży, z których wszyscy byli komunistami. Lista ta została kategorycznie odrzucona przez rząd, ale Nuncjusz Dadalio usiłował mimo to uzyskać podpis viceministra Spraw zagranicznych Gonzalo Fernan-dez de la Mora, wykorzystując nieobecność ministra. który przez kilka dni przebywał poza krajem, a to twierdząc, że minister już zaaprobował tę listę, co było kłamstwem.

       Te wpływy wrogów Kościoła istniały już długi czas przed DSW. ale skutki tych wpływów okazały się przede wszystkim w czasie obrad DSW, stąd też nic dziwnego, że ich ślady także pozostały w dokumentach DSW.

       Jednym z tych przejawów jest przede wszystkim tzw. „posoborowy ekumenizm", który niewiele ma wspólnego z ekumenizmem tradycyjnym Kościoła Katolickiego, lecz ma bardzo wiele wspólnego z ekumenizmem wypracowanym przez rabinów pod koniec dziewiętnastego wieku w USA, o którym piszę dokładnie i obszernie w mojej broszurze Źródła współczesnego ekumenizmu i do niej odsyłam zainteresowanych dzisiejszym ekumenizmem.

       Tak więc pamiętajmy, że: Kościół założony przez Chrystusa Pana jest instytucją złożoną z ludzi, którzy mimo swej wiary i gorliwości, są ułomni jak wszyscy ludzie, gdyż wszyscy jesteśmy obarczeni skutkami grzechu pierworodnego; że Kościół jest stale atakowany przez spiski jego wrogów od czasów Piłata i Heroda, aż do dziś; że jest także infiltrowany przez swych wrogów, którymi byli i są: Żydzi i masoni, a w naszych czasach także i marksistowski komunizm. Stąd też obecna bolesna sytuacja Kościoła nie jest tylko skutkiem reform posoborowych, lecz przede wszystkim dziedzictwem całej historii Kościoła.
(...)
(link źródłowy)
* * *
Michał Poradowski - Trzydziestolecie drugiego Soboru Watykańskiego - multibook.pl

W wersji elektronicznej dostęp >TUTAJ

avatar użytkownika intix

2. Canonicus: Błędy II Soboru Watykańskiego cz. I

Generalnie można powiedzieć, że duch II Soboru Watykańskiego był mało
– jeśli w ogóle – katolicki. Konstatacja ta wynika z niewytłumaczalnego
i zarazem niezaprzeczalnego faktu koncentrowania się dokumentów
soborowych na człowieku oraz z sympatii okazywanej wobec „świata” i jego
złudnych wartości. Ściślej mówiąc, Vaticanum II winne jest
promulgowania dokumentów pełnych istotnych dwuznaczności, ewidentnych
sprzeczności, znaczących pominięć oraz poważnych błędów doktrynalnych i
duszpasterskich.

Niejasna ranga nauczania Vaticanum II

Dwuznaczność dotyczy przede wszystkim samej rangi nauczania II Soboru
Watykańskiego. Pozostaje ona niejasna, ponieważ sam Sobór określił się
jako jedynie „duszpasterski”, czyli nie zamierzający definiować dogmatów
ani potępiać błędów. Intencję tę widać zarówno w przemówieniu
wygłoszonym przez papieża Jana XXIII podczas sesji inauguracyjnej 11
października 1962 roku, jak i w Notificatio, publicznie odczytanym 5 listopada 1965 roku. Dlatego też dwie konstytucje soborowe: Dei verbum (O Objawieniu) i Lumen gentium (O Kościele), które faktycznie dotyczą dogmatów Wiary, są dogmatycznymi jedynie z nazwy i w wyłącznie opisowym znaczeniu.

Sobór wyraźnie chciał zrezygnować z głoszenia „autentycznego i
najwyższego zwyczajnego Magisterium” (Paweł VI). Jest to jednak
niewystarczająca forma nauczania jak na sobór powszechny, tradycyjnie
głoszący Magisterium nadzwyczajne w osobie Papieża i wszystkich biskupów
zgromadzonych wokół niego. Działa on więc jako suprema potestas całego Kościoła, na mocy prawa otrzymanego od samego Boga. Również wzmianka o „autentycznym charakterze” Vaticanum II nie wyjaśnia tej kwestii, ponieważ takie określenie, oznaczające „autorytatywny”, odnosi się do jedynej (sole) władzy Ojca Świętego, a nie do jego nieomylności. Mere authenticum
Magisterium nie jest nieomylne, podczas gdy zwykłe (powszechne)
Magisterium – jest. W każdym razie nieomylność zwykłego Magisterium nie
ma tych samych cech, co nieomylność Magisterium nadzwyczajnego, tak więc
nie może stosować się do II Soboru Watykańskiego. Istota problemu nie
polega na tym, ilu katolickich biskupów obecnych jest na soborze, ale
jak wielu z nich naucza tej samej doktryny.

Ponieważ taka jest natura prawna Vaticanum II, pewne jest,
że nie pragnął on angażować nieomylności, głosząc swoje nauczanie.
Prawdą jest, że sam papież Paweł VI powiedział, iż nauczanie Soboru
powinno być „posłusznie i szczerze” przyjęte przez wiernych poprzez akt
„wewnętrznego przylgnięcia”, wymaganego m.in. dla wszelkich dokumentów
duszpasterskich.

To przylgnięcie jest obowiązkowe, ale jedynie pod warunkiem, że nie
istnieją wystarczające i poważne powody dla odmowy przyjęcia konkretnego
dokumentu. Czy taki „poważny powód” istniałby w przypadku ewidentnego
zniekształcenia Depozytu Wiary? Już podczas dyskusji soborowych wierni
Magisterium kardynałowie, biskupi i teologowie wielokrotnie zwracali
uwagę na dwuznaczności i błędy, znajdujące się w proponowanych tekstach;
błędy, które dziś, po 40 latach ostatecznej refleksji i badań,
pojmujemy jeszcze lepiej.

Nie zamierzamy udawać, że nasza synapsa błędów Vaticanum II
jest kompletna. Wydaje się nam jednak, że wymieniliśmy poniżej
wystarczającą ich liczbę, poczynając od pierwszych wypowiedzi, takich
jak „Mowa na otwarcie”, wygłoszona przez Jana XXIII 20 października 1962
roku i „Przesłanie do świata”. Chociaż nie są one oficjalnymi,
formalnymi tekstami soborowymi, niemniej wyrażają sposób myślenia
charakterystyczny dla „skrzydła postępowego”, tj. umysłowość
neomodernistycznych nowinkarzy.

Mowa otwierająca sobór

(...) Słynna mowa Jana XXIII o otwarciu na świat zawiera trzy prawdziwe błędy doktrynalne.

Błąd pierwszy: okaleczenie definicji Magisterium

W szokujących słowach Papież poinformował o rezygnacji Kościoła z potępienia błędów:

Kościół zawsze przeciwstawiał się błędom. Często piętnował je z
największą surowością. Dziś jednak Oblubienica Chrystusa woli stosować
lek miłosierdzia niż okazywać surowość. Wychodzi naprzeciw dzisiejszym
potrzebom, demonstrując raczej prawdziwość swej doktryny niż odnawiając
potępienia.

Wyrzekając się użycia otrzymanego od Boga autorytetu do obrony
Depozytu Wiary i pomocy duszom (poprzez potępienie błędów, w które
wpadały), z troski o ich wieczne zbawienie, papież Jan XXIII zaniedbał
swe obowiązki, ciążące na nim jako na Wikariuszu Chrystusa. Potępienie
błędu ma zasadnicze znaczenie dla ochrony Depozytu Wiary (pierwszego
obowiązku papieża) i dla potwierdzania zdrowej doktryny (...). Ponadto, z
duszpasterskiego punktu widzenia, potępienie błędu jest konieczne,
ponieważ umacnia wiernych, zarówno lepiej, jak i gorzej wykształconych,
za pomocą niezrównanego autorytetu Magisterium. Jego wykonywanie umacnia
wiernych do obrony przed błędem, którego „logika” jest często
przebiegła i zwodnicza. Nie jest to jedyny argument: potępienie błędu
może skłonić zbłąkane dusze do żalu, dostarczając prawdziwy pokarm dla
ich intelektu. Potępienie błędu jest więc samo w sobie aktem
miłosierdzia.

Utrzymywanie, że nigdy nie należy potępiać błędu, prowadzi de facto
do okaleczania pojęcia Magisterium. W Kościele posoborowym potępienie
błędu zastąpione zostało dialogiem z błądzącymi. Jest to błąd
doktrynalny. Kościół zawsze odrzucał dialog tak z błędami, jak i z
ludźmi je wyznającymi. Tę nową tendencję widać wyraźnie w przytoczonych
fragmentach wypowiedzi Jana XXIII: twierdzi on, że „prawdziwość
doktrynalna” jest nie do pogodzenia z „odnowieniem potępień”. Sugeruje w
ten sposób, że prawda powinna narzucać się sama dzięki samej logice, a
nie przez autorytet zewnętrzny. Ale w ten sposób Wiara nie byłaby już
darem Boga, ani nie byłoby żadnej potrzeby podtrzymywania jej przez
autorytet Kościoła katolickiego. We frazeologii Jana XXIII kryje się
poważny błąd; jest to forma pelagianizmu, typowego dla wszystkich
„racjonalistycznych koncepcji” wiary, wielokrotnie potępianych przez
Magisterium.

Przedmiotem potępień były nie tylko herezje i błędy teologiczne w
ścisłym sensie, ale też te wszystkie światowe idee, które nie są
katolickie, nie tylko te przeciwne Wierze, ale też te, do których
stosują się słowa Zbawiciela: „Kto nie jest ze mną, przeciwko mnie jest,
kto nie gromadzi ze mną, rozprasza” (Mt 12, 30).

Nieortodoksyjna postawa Jana XXIII, przejęta później przez Sobór i
dominująca w okresie po nim następującym, spowodowała skruszenie
hartowanej zbroi Kościoła. Jego wrogowie – zewnętrzni i wewnętrzni –
docenili to zachowanie. Bez wątpienia zgadzali się oni z Nietzschem,
który napisał: „Intelektualnym znamieniem Kościoła jest bezwzględna
nieugiętość, sprawiająca, iż koncepcja oraz osąd wartości są uważane za
niezmienne, wieczne”.

Błąd drugi: skażenie doktryny katolickiej z natury antykatolicką „myślą współczesną”

Z tym bezprecedensowym wyrzeczeniem się potępienia błędu związana
jest inna jeszcze wypowiedź Jana XXIII z 13 stycznia 1963 roku.
Stwierdził on wówczas, przemawiając do kardynałów, że musi dojść do
„doktrynalnego przenikania” („współczesnych prądów umysłowych” i
teologii katolickiej – przyp. red. Zawsze wierni) poprzez „bardziej
doskonałe przylgnięcie (...) do wierności prawdziwej doktrynie”.
Następnie wyjaśnił:

Prawdziwa doktryna powinna być przedstawiana przy użyciu struktur
badawczych i stylu literackiego odpowiadających współczesnej
umysłowości; czyniąc tak, zachowuje się klasyczną doktrynę depositum fidei
i zarazem przedstawia się ją w nowej formie; powinno to być
przeprowadzane cierpliwie, pamiętając, że dotyczy to formuł i tekstów
mających przeważnie charakter duszpasterski.

Liberałowie i moderniści od dawna już postulowali, by klasyczna
doktryna została przemodelowana i przedstawiona w formach zapożyczonych
od „współczesnych prądów umysłowych”. Idea ta została potępiona przez św. Piusa X w encyklice Pascendi oraz w dekrecie Lamentabili, odrzucającym m.in. następujące propozycje:

*63. Kościół nie sprostał zadaniu zachowania etyki Ewangelii, gdyż
trzyma się uporczywie niezmiennej doktryny, nie dającej się pogodzić z
postępem obecnych czasów.

*64. Postęp nauki wymaga, by pojęcia doktryny chrześcijańskiej
odnoszące się do Boga, stworzenia, objawienia, Osoby Wcielonego Słowa i
odkupienia, zostały przeformułowane.

To samo powtórzył papież Pius XII w encyklice Humani generis.
Tak więc poprzednicy Jana XXIII potępili proponowaną przez niego
doktrynę. We wszelkich postaciach współczesne prądy umysłowe negują a priori
istnienie prawdy absolutnej oraz utrzymują, że wszystko zależy od
człowieka, będącego wartością absolutną, ubóstwianego we wszystkich
aspektach swego istnienia, od instynktu po „samoświadomość”. Ten sposób
myślenia jest sam w sobie sprzeczny z fundamentalnymi prawdami Kościoła
katolickiego, zaczynając od idei Boga Stwórcy, żywego Boga, który
objawił się człowiekowi i przyjął ciało w drugiej Osobie Trójcy
Przenajświętszej. Ostatecznie, współczesne myślenie ogranicza się
jedynie do polityki i etyki. Dopuszczając do takiego skażenia doktryny,
papież Jan XXIII okazał się być wiernym wyznawcą neomodernistycznej
„nowej teologii”, potępionej już wcześniej przez Magisterium. W stosunku
do misji zbawczej Kościoła katolickiego potrzebą chwili było odnowienie
potępienia współczesnych prądów umysłowych, dokonanego już przez
poprzednich papieży. Zamiast tego Sobór otworzył drzwi „badaniu i
wyrażaniu” „autentycznej” i „klasycznej” doktryny za pomocą środków
odpowiadających „współczesnej umysłowości”.

Błąd trzeci: celem Kościoła jest „jedność rodzaju ludzkiego”

Trzeci błąd zawarty w mowie otwierającej Sobór polega na twierdzeniu,
że „jedność rodzaju ludzkiego” jest własnym i właściwym celem Kościoła.
Vaticanum II, posługując się słowami św. Augustyna (Ep 138, 3) stwierdziło, że:

przygotowanie i konsolidacja drogi do jedności rodzaju ludzkiego
jest fundamentalną koniecznością, ponieważ ziemskie Miasto zbudowane
jest na podobieństwo [Miasta] niebieskiego, „w którym panują prawda i
prawo miłości” i które jest przedłużeniem wiecznego.

„Jedność rodzaju ludzkiego” jest tu postrzegana jako „fundamentalna
konieczność, ponieważ ziemskie Miasto zbudowane jest na podobieństwo
niebieskiego”. Jednak Kościół nigdy nie nauczał, że jego zadaniem i
celem w tym świecie jest po prostu – jak to stwierdził Jan XXIII –
„jedność rodzaju ludzkiego”. Wręcz przeciwnie, jest to idea przewodnia
filozofii oświecenia, wypracowana przez XVIII-wiecznych racjonalistów.
Nie należy ona do Kościoła katolickiego, ale jest zasadniczym
składnikiem religii humanizmu.

Błąd polega tu na pomieszaniu wizji katolickiej z koncepcją
zaczerpniętą z ideologii racjonalistycznej. Racjonaliści nie oczekują
wzrostu Królestwa Bożego za przyczyną jego ziemskiej części – czyli
Kościoła katolickiego. Ich wizja jest substytutem wizji Kościoła. Humaniści wierzą niezłomnie w godność człowieka jako człowieka (jako że nie wierzą w grzech pierworodny) i w jego domniemane „prawa”.

Błędy zawarte w Przesłaniu do świata

Przesłanie do świata zostało promulgowane wkrótce po
rozpoczęciu obrad Soboru. Jednym z niewielu, którzy je skrytykowali, był
abp Lefebvre. Generalnie wyrażało ono ideę, która została rozwinięta w
pełni w Gaudium et spes: „dobro człowieka”, „godność osoby
ludzkiej”, „pokój pomiędzy ludźmi” stały się głównymi troskami Soboru,
ignorującego całkowicie potrzebę nawrócenia się człowieka do Chrystusa:

Mając nadzieję, że dzięki pracom soborowym światło Wiary świeci
jaśniej i żywiej, oczekujemy duchowego odrodzenia, rodzącego szczęśliwy
impuls, sprzyjający ludzkiemu dobrobytowi, tj. postęp naukowy, postęp
sztuki, technologii i większe rozprzestrzenienie kultury.

„Ludzki dobrobyt” scharakteryzowany jest według panujących w XX wieku
idei: postępu naukowego, artystycznego, technologicznego i
kulturalnego. Czy II Sobór Watykański powinien być aż tak zaabsorbowany
takimi sprawami? Czy powinien wyrażać nadzieję na wzrost tych czysto
ziemskich „błogosławieństw” – zawsze krótkotrwałych, a często
zwodniczych – zamiast zwracać się ku dobrom wiecznym, opartym o
nieprzemijające wartości, których Kościół nauczał przez stulecia? Czy
może dziwić, że wskutek tego rodzaju duszpasterstwa, zamiast doświadczać
nowego blasku Wiary, jesteśmy świadkami poważnego i długotrwałego
kryzysu?

Błąd teologiczny, w ścisłym sensie tego słowa, pojawia się pod koniec Przesłania:
„Zapraszamy wszystkich do współpracy z nami w celu zaprowadzenia w
świecie bardziej uporządkowanego życia obywatelskiego i większego
braterstwa”. To nie jest doktryna katolicka. Zalążek wiecznego Królestwa
na tym świecie realizowany był zawsze jedynie poprzez Kościół
katolicki, przez widzialny Kościół wojujący, ziemski składnik
Mistycznego Ciała Chrystusa, który wzrasta powoli, pomimo sprzeciwu
„księcia tego świata”. Mistyczne Ciało Chrystusa wzrasta, lecz nie
poprzez „zjednoczenie wszystkich ludzi dobrej woli” i całej ludzkości
pod sztandarem „postępu”.

Dwuznaczności

Teksty Vaticanum II pełne są dwuznaczności i sprzeczności, co dobrze ilustrują poniższe przykłady.

Konstytucja Dei verbum (O Objawieniu) nazywana jest
„konstytucją dogmatyczną”, ponieważ dotyczy nieomylnych prawd
dogmatycznych. Jednak w § 9 przedstawia ona w sposób absolutnie
niewystarczający i niejasny, w jaki sposób prawdy te spoczywają na dwóch
filarach Objawienia – Piśmie św. i Tradycji, oraz kwestię absolutnej
nieomylności Pisma św. i historycznej autentyczności Ewangelii. Paragraf
11 Dei verbum umożliwia nawet przeciwne interpretacje, z
których jedna redukowałaby nieomylność jedynie do „prawdy (...)
utrwalonej w Piśmie świętym”:

Ponieważ więc wszystko, co twierdzą natchnieni autorzy, czyli
hagiografowie, winno być uważane za stwierdzone przez Ducha Świętego,
należy zatem uznawać, że Księgi biblijne w sposób pewny, wiernie i bez
błędu uczą prawdy, jaka z woli Bożej miała być przez Pismo św. utrwalona
dla naszego zbawienia.

Jest to zasadniczo równoznaczne z herezją, ponieważ absolutna
nieomylność Pisma św. i prawd w nim wyrażonych jest dogmatem wiary stale
nauczanym przez sam Kościół.

Sprzeczności

Przykładem ewidentnej sprzeczności jest § 2 dekretu z 28 października 1965 roku Perfectae caritatis (O odnowie życia zakonnego). Oświadcza się tam, że odnowa życia zakonnego

obejmuje zarówno ustawiczne powracanie do źródeł wszelkiego życia
chrześcijańskiego i do pierwotnego ducha ożywiającego instytuty, jak też
ich dostosowanie do zmieniających się warunków epoki.

Jest to oczywista sprzeczność, ponieważ zgodnie z trzema ślubami:
czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, wyjątkowy charakter życia zakonnego
traktowany był zawsze jako całkowita antyteza naszego przemijającego i
ulotnego świata, zepsutego przez grzech pierworodny. Jak to możliwe, aby
„powracanie do źródeł wszelkiego życia chrześcijańskiego i do
pierwotnego ducha ożywiającego instytuty” dokonało się poprzez
„dostosowanie do zmieniających się warunków epoki”? Dostosowanie do tych
„warunków”, którymi są dzisiaj wartości zsekularyzowanego współczesnego
świata i kultury świeckiej, będące głównymi przeszkodami w tym
„powrocie”?!

Paragraf 79 Gaudium et spes (O Kościele w świecie współczesnym)
nadaje rządom prawo do „słusznej samoobrony” w „obronie interesów
narodów”. Wydaje się to faktycznie zgadzać z tradycyjnym nauczaniem
Kościoła, który zawsze przyznawał prawo do obrony przed zewnętrznym czy
wewnętrznym atakiem, tj. „wojny sprawiedliwej” i wywodził je z prawa
naturalnego. Jednak § 82 tej samej konstytucji zawiera absolutne
potępienie każdego rodzaju wojny, bez czynienia wyjątku dla wojny
obronnej (usprawiedliwianej trzy paragrafy wcześniej), którą Sobór
równocześnie dopuszcza i potępia!

§ 79: Póki zaś będzie istniało niebezpieczeństwo wojny, a
równocześnie brakować będzie międzynarodowej władzy posiadającej
niezbędne kompetencje i wyposażonej w odpowiednią siłę, póty rządom nie
można zaprzeczać prawa do koniecznej obrony, byle wyczerpały wpierw
wszystkie środki pokojowych rokowań. Na kierownikach państw oraz innych
czynnikach współodpowiedzialnych z nimi za los państwa ciąży zatem
obowiązek, by strzec bezpieczeństwa powierzonych sobie ludów, poważnie
traktując sprawy tak poważne.

§ 82: Jasną jest więc rzeczą, że usilnie trzeba nam się starać, aby
wszystkimi siłami przygotowywać czas, kiedy za zgodą narodów będzie
można zakazać wszelkiej wojny. Wymaga to oczywiście ustanowienia jakiejś
powszechnej, przez wszystkich uznanej władzy publicznej, która by
rozporządzała skuteczną siłą, zdolną wszystkim zapewnić zarówno
bezpieczeństwo, jak i przestrzeganie sprawiedliwości oraz poszanowanie
praw.

Również konstytucja Sacrosanctum Concilium (O Liturgii)
pełna jest sprzeczności odnośnie do zachowania łaciny jako języka
liturgicznego. W § 36 czytamy: „W obrządkach łacińskich zachowuje się
używanie języka łacińskiego, poza wyjątkami określonymi przez prawo
szczegółowe”. W następnej jednak linijce możemy przeczytać:

§ 36 punkt 2: Ponieważ jednak i we Mszy świętej, i przy sprawowaniu
sakramentów, i w innych częściach liturgii użycie języka ojczystego
nierzadko może być bardzo pożyteczne dla wiernych, można mu przyznać
więcej miejsca, zwłaszcza w czytaniach i pouczeniach, w niektórych
modlitwach i śpiewach, stosownie do zasad, które w tej dziedzinie ustala
się szczegółowo w następnych rozdziałach.

Jednak w rzeczywistości zasady, o których mowa w tym dokumencie, pozostawiono konferencjom episkopatów:

§ 22 punkt 1: Prawo kierowania sprawami liturgii należy wyłącznie
do władzy kościelnej. Przysługuje ono Stolicy Apostolskiej oraz, zgodnie
z prawem, biskupowi.

§ 22 punkt 2: Na mocy władzy udzielonej przez prawo, kierowanie
sprawami liturgii w ustalonych granicach należy także do różnych prawnie
ustanowionych konferencji biskupów, właściwych danemu terytorium.

Paragraf ten pozostawia dużą swobodę w interpretacji. Sami Ojcowie
Soborowi zaaprobowali wiele przypadków częściowego lub wyłącznego użycia
języków narodowych:

§ 54: Zgodnie z art. 36 niniejszej Konstytucji można pozwolić we
Mszach odprawianych z udziałem wiernych na stosowanie języka ojczystego w
odpowiednim zakresie, zwłaszcza w czytaniach i „modlitwie powszechnej”,
oraz jeżeli warunki miejscowe tego wymagają, w tych także częściach,
które należą do wiernych.

Należy jednak dbać o to, aby wierni umieli wspólnie odmawiać lub
śpiewać stałe teksty mszalne, dla nich przeznaczone, także w języku
łacińskim.

Jeżeliby jednak okazało się gdzieś potrzebne szersze zastosowanie
języka ojczystego we Mszy świętej, należy zachować postanowienie art. 40
niniejszej Konstytucji.

§ 62a: Przy udzielaniu sakramentów i sakramentaliów można używać języka ojczystego stosownie do art. 36.

§ 65: W krajach misyjnych oprócz tego, co zawiera tradycja
chrześcijańska, można również dopuścić te elementy wtajemniczenia będące
w użyciu danego narodu, które dadzą się dostosować do obrzędów
chrześcijańskich, stosowanie do art. 37–40 niniejszej Konstytucji.

§ 68: W obrzędzie chrztu należy przewidzieć zmiany, które za
pozwoleniem ordynariusza miejscowego można by stosować przy większej
liczbie kandydatów. Należy również ułożyć krótszy obrzęd chrztu, którym
mogliby się posługiwać przede wszystkim katecheci w krajach misyjnych i w
ogóle wierni, udzielający chrztu w razie zagrażającej śmierci, gdy brak
kapłana czy diakona.

§ 76: Obrzęd święceń należy krytycznie opracować i co do ceremonii,
i co do tekstów. Przemówienie biskupa na początku każdego święcenia lub
konsekracji może być wygłoszone w języku ojczystym.

§ 78: Zwyczajnie małżeństwo należy zawierać podczas Mszy świętej,
po odczytaniu Ewangelii i po homilii, a przed „modlitwą wiernych”.
Modlitwę nad małżonką należy odpowiednio poprawić, tak aby wyrażała te
same obowiązki wzajemnej wierności obojga małżonków. Można ją odmawiać w
języku ojczystym.

§ 101 punkt 1: Zgodnie z wiekową tradycją obrządku łacińskiego
duchowni mają zachować w oficjum język łaciński. Tym jednak duchownym,
dla których język łaciński stanowi poważną przeszkodę do należytego
odmawiania brewiarza, ordynariusz może w poszczególnych wypadkach
pozwolić na używanie przekładu na język ojczysty, sporządzonego według
art. 36.

§ 113: Czynność liturgiczna przybiera godniejszą postać, gdy służba
Boża odbywa się uroczyście ze śpiewem, przy udziale asysty i z czynnym
uczestnictwem wiernych. Jeżeli chodzi o język, należy zachować przepisy
zawarte w art. 36, co do Mszy świętej a art. 54, co do sakramentów w
art. 63, co do modlitwy brewiarzowej w art. 101.

Tak więc, wbrew stanowczemu twierdzeniu o zachowaniu w użyciu łaciny,
II Sobór Watykański w rzeczywistości otwiera niezwykle szerokie
możliwości stosowania języków narodowych, przyczyniając się w ten sposób
do ich definitywnego zwycięstwa.

Znaczące pominięcia

Ograniczymy się tu do przedstawienia najbardziej znaczących pominięć,
osobno na poziomie dogmatycznym i na poziomie duszpasterskim.

Na poziomie dogmatycznym

– Brak potępienia poważniejszych błędów XX wieku.

– Nieobecność pojęcia nadprzyrodzoności i brak wzmianki o Niebie.

– Brak specjalnego potraktowania piekła, wspomnianego tylko raz mimochodem.

– Brak wzmianki o dogmatach dotyczących transsubstancjacji i przebłagalnego charakteru Mszy świętej.

– Brak wzmianki o „ubogich duchem”.

Na poziomie duszpasterskim

– Ogólnie mówiąc, brak specyficznie katolickiego podejścia do takich
kluczowych zagadnień, jak: duszpasterstwo, stosunki pomiędzy Kościołem a
państwem, wzorce osobowe, rodzinne i kulturowe etc.

– Brak potępienia największego zagrożenia dla chrześcijaństwa –
komunizmu, o którym tak wiele napisano (niestety, nie w dokumentach
soborowych – przyp. tłum.). To pominięcie było bardzo znaczące i
znalazło wyraz w paragrafie 75 Gaudium et spes, słabo i ogólnikowo potępiającym „totalitaryzm”, stawiany na jednym poziomie z „dyktaturą”:

Zależnie od różnorodności krajów i od różnego stopnia rozwoju ludów w
różny sposób można pojmować stosunek socjalizacji do autonomii osoby
ludzkiej i do postępu. Jeżeli jednak korzystanie z praw ulega gdzieś
czasowemu ograniczeniu ze względu na dobro wspólne, z chwilą zmiany
warunków należy natychmiast przywrócić swobodę. A już nieludzką jest
rzeczą, gdy władza polityczna przybiera formy totalitarne lub
dyktatorskie, które naruszają prawa jednostek lub zrzeszeń społecznych.

Te same pominięcia dotyczą paragrafu 79 tej samej konstytucji, dotyczącego przerażających zbrodni podczas współczesnych wojen:

Działania zatem, które się tym zasadom rozmyślnie sprzeciwiają, jak
również rozkazy nakazujące ich wykonanie, są zbrodnicze, przeto tych,
którzy je spełniają, nie można usprawiedliwiać względem na ślepe
posłuszeństwo. Do takich działań należy zaliczyć przede wszystkim te, za
pomocą których planowo i metodycznie zmierza się do zagłady jakiegoś
plemienia, narodu czy mniejszości narodowej. Wszystko to należy
bezwzględnie potępić jako przerażające zbrodnie. Należy zaś bardzo
chwalić odwagę tych, którzy nie boją się otwarcie przeciwstawić się
nakazującym tego rodzaju rzeczy.

W XX wieku świadkami stosowania tych „metod” byliśmy wielokrotnie,
czy to w przypadku zagłady chrześcijańskich Ormian (ponad 70% z nich
zostało wymordowanych przez muzułmańskich Turków na krótko przed I wojną
światową), czy też w przypadku zbrodni popełnianych przez neopogańskich
nazistów. Wiadomo jednak, że metodami takimi posługiwali się również
komuniści podczas systematycznego unicestwiania „wrogów klasowych” –
milionów ludzi, których jedynym przestępstwem była przynależność do
klasy społecznej uważanej za arystokratyczną: bourgeois, rolnicy – wszyscy wytępieni w imię „społeczeństwa bezklasowego”, utopijnego celu komunizmu. Z pewnością do § 79 Gaudium et spes
powinna zostać dodana wzmianka o eksterminacji „klas społecznych”,
jednak skrzydło postępowe, które narzucało swe poglądy Soborowi,
skrzętnie pilnowało, aby do tego nie doszło, potwierdzając tym samym swe
lewicowe sympatie. Nie chciało ono, by marksizm był traktowany jako
doktryna, z której narodził się komunizm, ani też kojarzony z aktualnymi
politycznymi konsekwencjami tego ostatniego.

– Brak potępienia zepsucia obyczajów i hedonizmu, szerzącego się w społeczeństwach zachodnich.

Błędy doktrynalne: Reinterpretacja Tradycji i doktryny Kościoła

Vaticanum II popada w błędy bądź to głosząc twierdzenia w
całości lub częściowo sprzeczne z tym, co zawsze było nauczane przez
Kościół, bądź też zaciemniając prawdziwą doktrynę, pomniejszając ją lub
wypaczając. Błędy te znajdują się we wszystkich tekstach soborowych – i
odnoszą się do tekstów, które dotyczą prawd fundamentalnych – w których
Sobór chciał wyrazić swą własną doktrynę i na nowo przemyślaną
interpretację świętej Tradycji i nauczania Kościoła:

Zwracając pilną uwagę na owe dążenia i zamierzając wyjaśnić, w jakim
stopniu są one zgodne z prawdą i sprawiedliwością, obecny Sobór
Watykański bada świętą tradycję i naukę Kościoła, z których wydobywa
rzeczy nowe, zawsze zgodne z dawnymi (Dignitatis humanae).

By stwierdzić, na ile to ostatnie stwierdzenie zgodne jest z
rzeczywistością, w trakcie tej serii artykułów przeanalizujemy kolejne
zagadnienia (...). Błędy w doktrynie dotyczą: 1) pojęcia Tradycji i
katolickiej Prawdy, 2) Kościoła świętego i Najświętszej Maryi Panny, 3)
Mszy św. i liturgii, 4) kapłaństwa, 5) Wcielenia i Odkupienia oraz
obecnej kondycji człowieka, 6) Królestwa Bożego, 7) sakramentu
małżeństwa i powołania kobiety, 8) sekt, heretyków, schizmatyków (tj.
tzw. „braci odłączonych”), 9) religii niechrześcijańskich, 10) polityki,
wspólnot politycznych, stosunku pomiędzy Kościołem a państwem, 11)
pojęcia „wolności religijnej” i roli indywidualnego sumienia.

Błędy duszpasterskie: Zmiana stosunku względem heretyków i schizmatyków

Błędy soborowej teologii pastoralnej polegają zasadniczo na
proponowaniu szkodliwego w skutkach nauczania duszpasterskiego,
szkodliwego ze względu na błędy doktrynalne Soboru oraz na sprzeczności z
tradycyjnym pastoralnym nauczaniem Kościoła, negowanym lub w znacznym
stopniu wypaczanym.

Ogólnie rzecz biorąc, cała teologia pastoralna Vaticanum II jest zatruta, ponieważ opiera się o aggiornamento, tj. o zasadę dialogu nie tyle z błądzącymi (w celu ich nawrócenia), ale raczej z samym błędem.

Zaprezentujemy te błędy duszpasterskie w następującym porządku. Na
początek przedstawimy syntetyczną analizę fałszywych wartości,
przypisywanych światu i człowiekowi – pozbawionych jakiegokolwiek
zasadniczego odniesienia do nauczania Kościoła i katolickiego myślenia.
Dotyczy to w głównym rzędzie Gaudium et spes i stanowi
teoretyczną podstawę dla większości soborowej teologii pastoralnej.
Następnie przytoczymy kilka przykładów tego błędnego nauczania,
prezentowanego tak przez Gaudium et spes, jak i inne dokumenty soborowe.

Na tych przykładach zobaczymy, w jaki sposób nauczanie duszpasterskie Vaticanum II niezmiennie wierne jest swym dwóm podstawowym zasadom i w jaki sposób są one ze sobą powiązane, tj.: 1) aggiornamento
we wszystkich swoich składnikach, by być w zgodzie ze współczesną,
nowoczesną kulturą we wszystkich jej formach – humanistycznej, naukowej,
technicznej, artystycznej etc.; 2) „ekumenicznej” współpracy
kapłanów i wiernych z fałszywymi religiami i tak zwanymi „braćmi
odłączonymi”, nie w celu ich nawrócenia na jedyną prawdziwą Wiarę, ale
dla sprzymierzenia się z nimi w imię ludzkiego postępu i jedności.

Poza tym ekumenizm, rozumiany w sensie użytym w paragrafie 8 Lumen gentium i paragrafach 1–4 Unitatis redintegratio, przedstawiany jest jako prawdziwa i właściwa zasada ogólna nauczania pastoralnego:

Ten święty Sobór wyraża naglące życzenie, by poczynania synów
Kościoła katolickiego zespolone z poczynaniami braci odłączonych
posuwały się naprzód bez stwarzania jakichkolwiek przeszkód na drogach
Opatrzności i bez uprzedzeń co do przyszłych podniet Ducha Świętego (Unitatis redintegratio § 24).

To zaproszenie do trwałej symbiozy z heretykami i schizmatykami
zostało naturalnie przyjęte i wcielone w życie. Praktyczne konsekwencje
tych zasad zmuszają nas do stwierdzenia, że ekumeniczna degeneracja
kultu i działalności duszpasterskiej, tak bardzo dziś rozpowszechniona,
ma swe korzenie nie w tzw. okresie posoborowym, a w samym II Soborze
Watykańskim.

Błędy w nauczaniu duszpasterskim dotyczą następujących kwestii: 1)
ocena znaczenia współczesnego świata, 2) liturgia święta, 3) badanie i
nauczanie doktryny, 4) formacja zakonna i seminaryjna; urząd i obowiązki
biskupów i kapłanów, 5) formacja i wytyczne dawane misjonarzom, 6)
wytyczne dawane świeckiemu apostolatowi, 7) aggiornamento w edukacji.

Przejdźmy teraz do błędów doktrynalnych Vaticanum II, rozpoczynając od błędów dotyczących pojęcia Tradycji i katolickiej prawdy.

Błędy doktrynalne

Błędy dotyczące pojęcia Tradycji i katolickiej Prawdy

1. II Sobór Watykański posługuje się błędną koncepcją świętej Tradycji jako zbiorem nauczania, poprzez które:

Kościół z biegiem wieków dąży stale do pełni prawdy Bożej, aż wypełnią się w nim słowa Boże (Dei verbum § 8).

Brzmi to tak, jakby Tradycja, która strzeże depozytu Wiary od czasu
nauczania apostołów, nie zawierała już „pełni prawdy Bożej”! Czytając te
słowa można odnieść wrażenie, że można by coś do niej dodać lub
zmienić.

Ta idea Kościoła nieustannie dążącego do „pełni Boskiej prawdy”
otwarcie przeciwstawia się katolickiej definicji Depozytu Wiary (1 Tym
6, 20). Błąd ten powiązany jest z subiektywizmem, typowym dla „nowej
teologii”. Zgodnie z tą koncepcją wszystkie rzeczy znajdują się w stanie
nieustannego postępu i ewolucji ku prawdzie, która sama w sobie jest
nieskończona.

2. II Sobór Watykański wbrew zdrowemu rozsądkowi naucza, że cała Tradycja powinna być przedmiotem „nieustannej reformy”:

(...) trzeba w porę odnowić w rzetelny i właściwy sposób to, co nie
dość pilnie w danych okolicznościach i czasie było przestrzegane w
dziedzinie zasad obyczajowych, kościelnego ustawodawstwa, czy sposobu
wyrażania doktryny, który należy stanowczo odróżnić od samego depozytu
wiary (Unitatis redintegratio § 6, Gaudium et spes § 62).

Zasada ta, zawarta również w ogłoszonej w języku włoskim Mowie inauguracyjnej Jana XXIII z 11 października 1962 roku, którą Paweł VI zatwierdził do druku, jest wprost potępiona przez św. Piusa X (Pascendi § 11, Lamentabili §§ 63 i 64) oraz Piusa XII (Humani generis).

3. Kolejne twierdzenie, głoszone przez Sobór dla
usprawiedliwienia zasady wolności religijnej, jest kompletnie fałszywe w
porównaniu z prawdą katolicyzmu, jako że Boska prawda przekracza
zdolność pojmowania naszego intelektu i nie można w nią wierzyć bez
pomocy łaski:

Zarazem też Sobór święty oświadcza, iż obowiązki te dotykają i
wiążą sumienie człowieka i że prawda nie inaczej się narzuca jak tylko
siłą całej prawdy, która wnika w umysły jednocześnie łagodnie i silnie.

Kościół zawsze nauczał, że Wiara jest darem Bożym. Ponadto powyższe
stwierdzenie neguje konsekwencje grzechu pierworodnego odnośnie do
intelektu i woli, które w jego wyniku są zranione i osłabione, a więc
skłonne do błędów i upadków.

Błędy dotyczące Kościoła świętego i Najświętszej Maryi Panny

1. II Sobór Watykański naucza fałszywej doktryny o Kościele, głosząc błąd znany jako subsistit in.
Według tej koncepcji pojęcie Kościoła nie odnosi się już, jak to było
zawsze nauczane, do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusa. Twierdzi
się, iż „Kościół Chrystusa” trwa w Kościele katolickim oraz „przez Bożą dobroć” w wielu „pierwiastkach uświęcenia i prawdy”, które są poza nim (Lumen gentium § 8, Dignitatis humanae § 1, Unitatis redintegratio § 3).

Tym samym naucza się wbrew Magisterium, że dusze mogą znaleźć
zbawienie poza Kościołem katolickim. Nie jest on już traktowany jako
jedyny środek zbawienia: „środkami zbawienia” są również wspólnoty
heretyckie i schizmatyckie (Unitatis redintegratio § 3), pomimo że „podlegają brakom”, ponieważ:

Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako
środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy,
powierzonej Kościołowi katolickiemu (Unitatis redintegratio § 3).

Odnośnie do Kościoła stwierdzono jedynie, że „pełnię środków
zbawczych osiągnąć można jedynie w [nim]”, jako że „stanowi on
powszechną pomoc do zbawienia” (ibidem). Tym samym zdegradowano
go z jedynego środka zbawienia do roli „powszechnej pomocy” –
określenie bardzo niejasne. Według tych słów, Kościół katolicki
dostarcza „pełnię środków zbawczych” – jednak już nie jedynych środków.
Oznacza to, zdaniem Soboru, że istnieją mniej pełne środki, które
umożliwiają zbawienie. Jednak zbawienie nie może być „mniej pełne” – nie
można być „częściowo zbawionym”. Pomimo to obecnie twierdzi się, że w
związku z istnieniem owych „mniej pełnych” środków u tzw. braci
odłączonych cieszą się oni asystencją Ducha Świętego i mogą osiągnąć
zbawienie nie jako indywidualne osoby, ale ze względu na przynależność
do odłączonych heretyckich i schizmatyckich wspólnot.

Stajemy tu w obliczu oczywistego błędu teologicznego, jako że
„odłączone” wspólnoty są takimi właśnie dlatego, że odrzucają pomoc
Ducha Świętego w naprawieniu swych własnych błędów, które przywiodły je
do odejścia od Kościoła. Nowa doktryna Soboru jest również sprzeczna na
poziomie logiki, ponieważ trudno zrozumieć, w jaki sposób środki
zbawienia, które „podlegają brakom” (i są w ten sposób pośledniejsze od
tych będących w posiadaniu Kościoła katolickiego) mogą zapewnić to samo
zbawienie. Niewspółmierne środki powinny odpowiadać nierównym
rezultatom!

2. Niejasne określenie „Kościoła Chrystusa” jako
„Tajemnicy trynitarnej” wydaje się mieć swe źródło w równie mętnej
„eklezjologii trynitarnej”, dzielącej historię Kościoła na epokę Ojca,
Syna, a następnie Ducha Świętego (Lumen gentium § 2–4). Według tej koncepcji, powstałej najwyraźniej w skutek nadinterpretacji ustępu św. Ireneusza (Adv. Haer.
III, 24, 1) „odnowa” Kościoła traktowana jest jako dzieło Ducha
Świętego, jak gdybyśmy byli w końcowej, trzeciej epoce jego historii (Lumen gentium § 4). Ta koncepcja zdaje się powielać błędy Joachima z Fiore (zm. 1202), potępione przez Sobór Laterański IV.

3. Błędne pojęcie kolegialności. Idea ta jest z
prawnego punktu widzenia absurdalna, ponieważ uznaje, wbrew Tradycji i
konstytucjom Kościoła, dwa podmioty najwyższej władzy jurysdykcyjnej:
papieża i kolegium biskupów z papieżem jako głową (chociaż tylko on może
wykonywać ją w sposób nieskrępowany) (Lumen gentium § 22, vide: Nota praevia). Ponadto, ta błędna koncepcja kolegialności pociąga za sobą de facto
zanik osobistej odpowiedzialności każdego biskupa za rządy w jego
diecezji i zastąpienie jej kolektywną odpowiedzialnością konferencji
episkopatów (Christus Dominus § 37), które również są opisane jako posiadające władzę jurysdykcyjną (Christus Dominus
§ 38), a nawet szeroką autonomię w wielu dziedzinach, tradycyjnie
zarezerwowanych dla wyłącznej kompetencji Stolicy Apostolskiej.

4. Vaticanum II przedstawia w niewłaściwy i
dwuznaczny sposób tradycyjną katolicką definicję Kościoła jako
Mistycznego Ciała Chrystusa. Jest to szczególnie wyraźne w konstytucji Lumen gentium, w całości poświęconej temu zagadnieniu:

Syn Boży w naturze człowieczej z Nim zjednoczonej, zwyciężając
śmierć przez śmierć i zmartwychwstanie swoje, odkupił człowieka i
przemienił w nowe stworzenie (por. Gal 6, 15; 2 Kor 5, 17) (Lumen gentium § 7).

Wydaje się z tego wynikać, że zbawienie zostało już zapewnione
każdemu człowiekowi (!) i że człowiek przeobraził się w „nowe
stworzenie” nie z powodu wiary w Chrystusa, nie ponieważ nawrócił się do
Kościoła katolickiego z pomocą Ducha Świętego, nie przez swą wiarę
wspieraną łaską (jak czytamy w Gal 6, 15 i 2 Kor 5, 17 – niesłusznie
przytoczonymi przez Sobór na poparcie swych wniosków), ale przez fakt, per se,
Wcielenia Chrystusa, ofiary, a nawet Jego Zmartwychwstania. W ten
sposób „Mistyczne Ciało” będzie stanowiło „przeobrażone” „nowe
stworzenie”. Jest to błąd powszechnego i obiektywnego zbawienia,
fundament „nowej teologii”. Sprowadza on rolę wolnej woli, wiary i
uczynków w osiągnięciu zbawienia do całkowitej abstrakcji. Oczywiście,
celem tego zamieszania jest utożsamienie „Mistycznego Ciała Chrystusa” z
całą ludzkością (Lumen gentium § 1).

5. Kolejnym błędem Vaticanum II jest samo
pojęcie „Kościoła”, określanego już nie jako „Mistyczne Ciało
Chrystusa”, które jest zdecydowanie bardziej ekskluzywne, ale jako „Lud
Boży” (Lumen gentium §§ 9–13). Nowa definicja rozciąga pojęcie
„Ludu Bożego”, wspomniane w 1 liście św. Piotra (2, 10), na cały
Kościół. Ten radykalny zwrot pasuje dobrze do „demokratycznej” i
„wspólnotowej” wizji Kościoła, obcej katolickiej Tradycji, lecz bliskiej
myśleniu i pojęciom protestanckich heretyków. W ten sposób hierarchia
włączona została do pojęcia „ludu” i definiowana jest obecnie po prostu
jako „członkowie ludu Bożego” (Lumen gentium § 13). Zgodnie z
tą błędną, wspólnotową perspektywą, hierarchia pozbawiona została głosu i
wydaje się uczestniczyć w Mistycznym Ciele Chrystusa na równych prawach
z „ludem”.

Tym fałszywym pojęciem „Ludu Bożego” zastępuje się obecnie
ortodoksyjną ideę „Ciała Mistycznego”. Według tej nowej koncepcji,
hierarchia uczestniczy w „kolektywie”, tworzonym przez „Lud Boży”.
Zgodnie z tą nową perspektywą, kapłaństwo traci swe autentyczne
znaczenie, ponieważ staje się jedynie funkcją „Ludu Bożego” jako
całości. Funkcja ta sprawowana jest na dwa sposoby: 1) „powszechnego
kapłaństwa wiernych” oraz 2) kapłaństwa „ministerialnego” czy
„hierarchicznego” (tj. prawdziwego kapłaństwa).

6. Vaticanum II zaciemnia należącą do Depozytu Wiary ideę świętości Kościoła:

(...) podobnie i Kościół darzy miłością wszystkich dotkniętych
słabością ludzką, co więcej, w ubogich i cierpiących odnajduje wizerunek
swego ubogiego i cierpiącego Zbawiciela, im stara się ulżyć w niedoli i
w nich usiłuje służyć Chrystusowi. A podczas gdy Chrystus, „święty,
niewinny, niepokalany” (Hebr 7, 26), nie znał grzechu (2 Kor 5, 21),
lecz przyszedł dla przebłagania jedynie za grzechy ludu (por. Hebr 2,
17), Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem
ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i
odnowienie swoje (Lumen gentium § 8).

Jest to oczywisty błąd teologiczny, jako że to grzesznik znajduje się
w potrzebie oczyszczenia, a nie Kościół (!), dzięki któremu grzesznik
tego oczyszczenia dostępuje. Świętość i doskonałość są nieutracalnymi
przymiotami Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa, założonego przez
Niego i rządzonego za pośrednictwem Ducha Świętego, tj. zawsze
chronionego poprzez Depozyt Wiary i sakramenty. Mają one dla nas wartość
religijną, metafizyczną i teologiczną, których nie mogą z definicji
zniszczyć błędy duchownych ani wiernych. Jest więc całkowicie błędnym
utrzymywać, że:

Ci zaś, którzy przystępują do sakramentu pokuty otrzymują od
miłosierdzia Bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i
równocześnie dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc zadali
ranę, a który przyczynia się do ich nawrócenia miłością, przykładem i
modlitwą (Lumen gentium § 11).

Błędne jest również twierdzenie, że „Kościół już na ziemi naznaczony jest prawdziwą, choć niedoskonałą jeszcze świętością” (Lumen gentium
§ 48), niedoskonałą z powodu grzechu, który stale go rani. Jest to
stwierdzenie błędne, ponieważ grzech obraża Boga, ale szkodzi i rani
jedynie tych, którzy go popełniają. Kara stosuje się tylko do
grzesznika, ponieważ sąd dotyczy indywidualnych osób. Magisterium nigdy
nie nauczało, że to sam Kościół katolicki może być „zraniony” przez
grzech swych członków.

7. Stawiając człowieka w centrum, Vaticanum II zniekształciło pojęcie grzechu:

Grzech pomniejsza człowieka, odwodząc go od osiągnięcia jego własnej pełni (Gaudium et spes § 13).

Innymi słowy, grzech odwodzi człowieka od osiągnięcia przez niego
„pełni”. Powinno się raczej powiedzieć, że „grzech odwodzi człowieka od
osiągnięcia zbawienia”. Powyższy błąd sugeruje, że „pełnia” człowieka i
brak w nim wewnętrznych sprzeczności są podstawowymi wartościami oraz
elementami pojęcia grzechu. Przeciwnie, stałe nauczanie Kościoła mówi,
że grzech jest zniewagą Boga, z powodu której zasługujemy na słuszną
karę, włączając w to wieczne potępienie. Ta prawda Wiary nie została w
ogóle przypomniana w tekstach soborowych.

8. Stolicy Apostolskiej przypisano misję, której na
próżno szukać w dotychczasowym nauczaniu Kościoła – doprowadzenie do
zjednoczenia ludzkości. Lumen gentium w paragrafie 1 stwierdza:

A że Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i
narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju
ludzkiego, przeto podejmując naukę poprzednich soborów, pragnie on
wyjaśnić dokładniej swoim wiernym i całemu światu naturę swoją i
powszechne posłannictwo. Warunki naszej epoki nadają temu zadaniu
Kościoła szczególnie pilny charakter, chodzi o to, aby wszyscy ludzie
złączeni dziś ściślej więzami społecznymi, technicznymi, kulturalnymi,
osiągnęli pełną jedność również w Chrystusie.

Nie dziwi więc, że paragraf 42 Gaudium et spes głosi:
„Popieranie bowiem jedności wiąże się z najgłębiej rozumianą misją
Kościoła”, cytując dla poparcia tego twierdzenia powyższy fragment z Lumen gentium.

Nie chodzi tu jednak o jedność w służbie zbawienia dusz, o jedność,
która jest osiągana poprzez nawracanie na katolicyzm. Wydaje się być ona
raczej rezultatem „bliskiego zjednoczenia z Bogiem” całego rodzaju
ludzkiego jako takiego. Idea ta została wprowadzona do tekstów
soborowych dzięki heterodoksyjnym reinterpretacjom – typowym dla „nowej
teologii” – dogmatów o Wcieleniu i Odkupieniu. Pierwotne schematy
zostały przeredagowane lub wręcz odrzucone w całości i zastąpione
tekstami głoszącymi ideę tzw. obiektywnego Odkupienia odnoszonego,
wskutek Wcielenia, do wszystkich ludzi, niezależnie od ich świadomości i
woli, jako że są oni „anonimowymi” chrześcijanami.

Jednak misja Kościoła polega na tym, co zlecił mu Zbawiciel: „Idźcie
więc, i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je (...)” (Mt 28, 19).
Zasadniczym więc posłannictwem Kościoła jest nawrócenie możliwie
największej liczby dusz do Chrystusa przed paruzją, bez zajmowania się
jednością rodzaju ludzkiego – chimerycznym, antychrześcijańskim ideałem
głoszonym konsekwentnie przez masonerię, a będącym w rzeczywistości
jedynie formą ubóstwienia i uwielbienia człowieka.

9. Vaticanum II mówi nam, że „Błogosławiona Dziewica szła naprzód w pielgrzymce wiary” (Lumen gentium
§ 58) jak gdyby – bo można również w ten sposób zinterpretować Jej
„pielgrzymkę wiary”– od Zwiastowania nie wiedziała Ona, że Jezus jest
Synem Bożym, współistotnym Ojcu i zapowiedzianym Mesjaszem.

10. Z dokumentów soborowych wyłania się niepełna
idea Kościoła, redukująca go do aspektu socjologicznego i opisowego, co
widać dobrze w poniższym fragmencie:

Podobnie domaga się dla siebie Kościół wolności także jako
społeczność ludzi, którym przysługuje prawo do życia w społeczeństwie
świeckim według nakazów wiary chrześcijańskiej (Dignitatis humanae § 13).

Jednak Kościół był zawsze opisywany jako społeczność doskonała z
natury i prawa, ze względu na Boskie ustanowienie i wzniosły cel:

Jak cel wytknięty Kościołowi przewyższa inne cele, tak i władza
jego jest ze wszystkich najwznioślejsza, i nie może uchodzić za niższą
od zwierzchności świeckiej, ani być od niej zależną (Leon XIII, Immortale Dei).

Vaticanum II robiło wszystko, by nie potwierdzić tej tradycyjnej doktryny o pośredniej władzy Kościoła nad społeczeństwem i państwem.

Błędy dotyczące Mszy św. i liturgii

1. Vaticanum II otwarcie przyjęło niejasną i
dwuznaczną ideę „misterium paschalnego”, będącą kamieniem węgielnym
„nowej teologii”. Odkupienie dokonuje się głównie „przez paschalne
misterium (...) błogosławionej Męki, Zmartwychwstania i chwalebnego
Wniebowstąpienia” Chrystusa (Sacrosanctum Concilium § 5). W
ujęciu tym Odkupienie nie jest już rezultatem Ukrzyżowania, jako ofiary
wynagradzającej za nasze grzechy i czyniącej zadość Bożej
sprawiedliwości. Również Msza św. utożsamiana jest z „misterium
paschalnym”. Sobór stwierdza, że Kościół, od swego początku, zawsze
gromadził się, „by celebrować misterium paschalne” (Sacrosanctum Concilium § 6) i że „celebruje on misterium paschalne każdego siódmego dnia” (Sacrosanctum Concilium § 106).

Dalej mowa jest o chrzcie. Przez chrzest „ludzie zostają wszczepieni w paschalne misterium Chrystusa” (Sacrosanctum Concilium
§ 6) i wchodzą do Kościoła świętego, jak gdyby „misterium paschalne”
było tym samym, co Kościół katolicki, Mistyczne Ciało Chrystusa. Jest to
definicja niejasna, dwuznaczna i irracjonalna, pozwalająca na
wypaczenie istoty Odkupienia i Mszy: przez ignorowanie ofiarnej i
przebłagalnej natury tej ostatniej oraz nacisk kładziony na Odkupienie i
Wniebowstąpienie – na Chrystusa Chwalebnego zamiast Cierpiącego, wbrew
temu, co stwierdzone zostało na Soborze Trydenckim.

2. II Sobór Watykański jest winny wprowadzenia
niejasnej i niepełnej definicji Mszy św. jako „pamiątki śmierci i
zmartwychwstania” Pańskiego, ze śmiercią i Zmartwychwstaniem
umieszczonymi na tym samym poziomie i bez najmniejszej wzmianki o
dogmacie transsubstancjacji czy charakterze Mszy jako ofiary
przebłagalnej (Sacrosanctum Concilium § 47).

Z powodu tego przemilczenia powyższa definicja podpada ponownie pod
uroczyste potępienie przez Piusa VI jako „zgubna, niewierna objaśnieniom
danym przez katolicką Prawdę odnośnie do dogmatu o transsubstancjacji i
korzystna dla heretyków” (Auctorem fidei). Wprowadza ona
również fałszywe pojęcie Mszy św., będące fundamentem upragnionej przez
Sobór nowej liturgii, dzięki której błędy „nowej teologii” przekazane
zostały wiernym.

Błędy protestanckie zawarte w tej definicji widoczne są jeszcze lepiej w paragrafie 106 Sacrosanctum Concilium:

Misterium paschalne Kościół obchodzi co siedem dni, w dniu, który
słusznie nazywany jest Dniem Pańskim albo niedzielą. W tym dniu wierni
powinni schodzić się razem dla słuchania Słowa Bożego i uczestniczenia w
Eucharystii, aby tak wspominać Mękę, Zmartwychwstanie i chwałę Pana
Jezusa i składać dziękczynienie Bogu, który ich „odrodził przez
zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa ku nadziei żywej” (1 P 1, 3).

Niewątpliwie oryginalny tekst łaciński pokazuje wyraźniej niż angielski, że według Sacrosanctum Concilium celem Mszy św. jest pamiątka i uwielbienie. Więcej dowodów na tę powszechnie panującą mentalność znaleźć można w Ad gentes divinitus
(§ 14), gdzie czytamy, iż katechumeni uczestniczą we Mszy św., czyli
„obchodzą z całym Ludem Bożym pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pana”.
W ujęciu tym Msza św. jest po prostu pamiątką śmierci i
zmartwychwstania Chrystusa, celebrowaną przez cały Lud Boży. Nie sposób
doszukać się jakiejkolwiek wzmianki o odnawianej w bezkrwawy sposób
Ofierze Krzyża, składanej na przebłaganie i odpuszczenie naszych
grzechów.

Trzeba też zauważyć, że już w tekście tej konstytucji odnaleźć można
definicję Mszy, która będzie później powtórzona w niesławnym artykule 7 Institutio generalis
do nowego Mszału z roku 1969. Była to definicja, która swego czasu
wywołała z powodu swego jawnie protestanckiego i heretyckiego charakteru
protesty ze strony wielu wiernych i kapłanów, włączając w to słynny
protest kardynałów Ottavianiego i Bacciego: „We Mszy, czyli wieczerzy
pańskiej, Lud Boży gromadzi się pod przewodnictwem kapłana, by sprawować
Pamiątkę Pana”.

Porównajmy tę definicję z definicją ortodoksyjną, zawartą w katechizmie św. Piusa X:

Co to jest Msza św.? Msza św. jest Ofiarą Ciała i Krwi Jezusa
Chrystusa, który, pod postaciami chleba i wina, ofiarowany jest przez
kapłana Bogu Ojcu na ołtarzu na pamiątkę i odnowę Ofiary Krzyża.

3. Vaticanum II wynosi zgromadzenie eucharystyczne, pod kierownictwem kapłana, do roli centrum widzialnego Kościoła:

Uczta eucharystyczna stanowi zatem ośrodek zgromadzenia wiernych,
któremu przewodniczy prezbiter. Prezbiterzy zatem nauczają wiernych
składać Bogu Ojcu w ofierze Mszy Boską żertwę i z nią ofiarowywać swe
życie (Presbyterorum ordinis § 5).

Zauważmy, że funkcja kapłana podczas Mszy zredukowana została do
nauczania wiernych składania Bogu Ojcu w ofierze Mszy Boskiej Żertwy i
siebie samych w zjednoczeniu z Nią. Czy oznacza to, że kapłan powinien
nauczać „wiernych składać Bogu Ojcu w ofierze Mszy Boską żertwę” i
równocześnie przemilczać fakt, że to przede wszystkim on składa w
imieniu grzeszników in persona Christi ofiarę na przebłaganie za ich winy?!

Widoczna jest tu też idea koncelebracji kapłana i ludu, wyraźnie
potępiona przez przedsoborowe Magisterium. Jest to idea oparta na
fałszywej protestanckiej koncepcji, głoszącej, że wierni są, z racji
chrztu, kapłanami Nowego Przymierza oraz że nie ma rzeczywistych różnic
pomiędzy „kapłaństwem wiernych” a „kapłaństwem hierarchicznym”.

II Sobór Watykański jest również winny nadania „Liturgii Słowa”
nadzwyczajnego znaczenia, nie ograniczonego do głoszenia kazania, ale
posiadającego zdolność urzeczywistniać obecność Chrystusa podczas Mszy
św.! Sacrosanctum Concilium oświadcza: „[Chrystus] jest obecny w
swoim słowie, albowiem gdy w Kościele czyta się Pismo święte, wówczas
On sam mówi.” (§ 7). „Słowo” jest jednym z praktycznych znaków
widzialnych, przez które „wyraża się, i w sposób właściwy poszczególnym
znakom i urzeczywistnienia uświęcenie człowieka” (Sacrosanctum Concilium § 7, patrz też § 10).

I dalej:

(...) głoszenie słowa wymagane jest do samej posługi sakramentów,
ponieważ są to sakramenty wiary, która rodzi się ze słowa i nim się
karmi. W szczególności odnosi się to do liturgii słowa w odprawianiu
Mszy świętej, jednoczącej w sobie ściśle obwieszczanie śmierci i
zmartwychwstania Pańskiego, odpowiedź słuchającego ludu i samą ofiarę,
przez którą Chrystus utwierdził Nowe Przymierze w Krwi swojej, a w
której to ofierze uczestniczą wierni modlitwą i przyjmowaniem
sakramentów (Presbyterorum ordinis § 4).

We fragmencie tym, jak i w ustępach poprzednio przytoczonych:

Pismo (...) nie ma już znaczenia dla nauki wiary, z której rodzić
się może doświadczenie mistyczne. Obecnie twierdzi się, że to Pismo
rodzi doświadczenie mistyczne, które powinno ożywiać wiarę (The Problem of the Liturgical Reform: A Theological and Liturgical Study – książka ta ukaże się wkrótce pod polskim tytułem Rewolucja liturgiczna. Problemy z nowym rytem Mszy, nakładem Wydawnictwa „Te Deum”).

Jest to irracjonalna koncepcja o pochodzeniu protestanckim i
sprzeczna z Depozytem Wiary. Prowadzi ona do postrzegania Mszy św. jako
jedynie pokarmu duchowego dla zgromadzenia wiernych.

4. II Sobór Watykański zdeprecjonował tzw. Msze
prywatne, na które Kościół święty zawsze zezwalał, a które odprawiane
były bez obecności i aktywnego uczestnictwa wiernych. W ich obronie
wystąpił sam Pius XII w encyklice Mediator Dei, co nie przeszkodziło jednak Ojcom soborowym stwierdzić:

Ilekroć obrzędy, stosownie do ich własnej natury, wymagają
odprawiania wspólnego z obecnością i czynnym uczestnictwem wiernych,
należy podkreślać, że o ile to możliwe, ma ono pierwszeństwo przed
odprawianiem indywidualnym i niejako prywatnym.

Odnosi się to przede wszystkim do odprawiania Mszy świętej i
udzielania sakramentów, chociaż każda Msza ma zawsze charakter publiczny
i społeczny (Sacrosanctum Concilium § 27). (...)

Vaticanum II przyczyniło się do dostosowania kultu do
kultury świeckiej, do różnych temperamentów i tradycji ludzkich, do ich
języka, muzyki i sztuki, poprzez kreatywność i eksperymenty liturgiczne (Sacrosanctum Concilium §§ 37–40, 90, 119) oraz poprzez upraszczanie samego rytu (Sacrosanctum Concilium
§§ 21, 34). Było to sprzeczne ze stałym nauczaniem Magisterium, według
którego to kultury ludzkie powinny się dostosować do wymogów
katolickiego rytu, bez żadnych ustępstw na rzecz kreatywności,
eksperymentów czy ludzkiej umysłowości w danym okresie historii.

II Sobór Watykański, wbrew stałej praktyce Kościoła, przypisał
konferencjom episkopatów nadzwyczajne kompetencje w kwestiach
liturgicznych, włączając w to szerokie prawo do eksperymentów z nowymi
formami kultu (Sacrosanctum Concilium §§ 22, 39, 40). Sprawy te
zarezerwowane były tradycyjnie dla papieży, wrogich z reguły wszelkim
innowacjom w dziedzinie liturgicznej (por. encyklika Inter gravissimas Grzegorza XVI z 3 lutego 1832 r.).

Błędy dotyczące kapłaństwa

1. Vaticanum II skłania się ku błędnej
koncepcji kapłaństwa, redukując je do funkcji „Ludu Bożego”, który w
nieuzasadniony sposób utożsamia z Kościołem. W Lumen gentium § 13 czytamy:

Lud Boży nie tylko stanowi zgromadzenie rozmaitych ludów, lecz
także sam w sobie składa się z rozmaitych stanów. Istnieje bowiem wśród
jej członków rozmaitość – bądź to według funkcji, wyrażająca się tym, że
niektórzy dla dobra braci swoich sprawują święte szafarstwo, bądź
według stanu i określonego sposobu życia, polegająca na tym, że duża
liczba ludzi w stanie zakonnym, dążąc do świętości bardziej stromą
drogą, przykładem swym dodaje bodźca braciom.

Tak więc „święta funkcja” przedstawiona jest jako „zadanie” „Ludu
Bożego”, który to termin wyraża pojęcie klasy, zakonu, stanu –
zasadniczo większej jednostki. I zgodnie z progresistowską mentalnością
narzuconą podczas Soboru wyraża nie tylko rolę, ale również – i przede
wszystkim – funkcję, który to termin nie ma łacińskiego odpowiednika. Ta
„funkcja” realizowana jest w różnych „urzędach” (Presbyterorum ordinis
§§ 2 i 4) i jest raczej „urzędem” niż „władzą”. Prezbiter nie jest już
„kapłanem Boga”, jest „kapłanem Ludu Bożego”, który desygnuje go do tej
funkcji. Jest to sprzeczne z całą Tradycją Kościoła i jego Boskimi
konstytucjami.

2. Jest sprzeczne z prawdą historyczną Tradycji i
Nowego Testamentu, że od początku Nasz Pan ustanowił pewnych swoich
uczniów sługami, jak to twierdzi Presbyterorum ordinis w § 2:

Ażeby wierni zjednoczyli się w jedno ciało, w którym „wszystkie
członki nie mają tej samej czynności” (Rzym 12, 4), ustanowił tenże Pan
niektórych z nich sługami, aby posiadali w społeczności wiernych świętą
władzę kapłańską składania Ofiary i odpuszczania grzechów i aby w
imieniu Chrystusa sprawowali publicznie, dla ludzi, urząd kapłański.

Przytoczony powyżej tekst usiłuje uzasadnić ustanowienie „świętej
władzy kapłańskiej” potrzebą jednoczenia społeczności chrześcijańskiej,
czyniąc ją zasadniczo zależną od potrzeb tej „społeczności”, czyli „Ludu
Bożego”. Jednak Zbawiciel nie wziął swych sług ze „wspólnoty
chrześcijan”. Przeciwnie, zaczął od wybrania apostołów i formował ich,
by z kolei oni formowali chrześcijan. Wybrał swe „sługi” nawet przed
istnieniem „społeczności chrześcijan”. Nie tworzył chrześcijańskiego
wojska zaczynając od piechoty!

3. W Lumen gentium (§ 10) Vaticanum II bezprawnie zrównuje „ministerialne kapłaństwo” z „powszechnym kapłaństwem” wiernych:

Kapłaństwo zaś powszechne wiernych i kapłaństwo urzędowe, czyli
hierarchiczne, choć różnią się istotą a nie stopniem tylko, są sobie
jednak wzajemnie przyporządkowane, jedno i drugie bowiem we właściwy
sobie sposób uczestniczy w jednym kapłaństwie Chrystusowym.

Tak więc dwie formy „jednego kapłaństwa Chrystusa” umieszczone
zostały na tym samym poziomie. Nie mówi się nic o „podrzędności” jednego
z nich względem drugiego, ale o „wzajemnym przyporządkowaniu”, a tym
samym o dwóch ewidentnie równych funkcjach „jednego kapłaństwa
Chrystusa”. Ta równość, już sama w sobie sprzeczna z Depozytem Wiary,
wydaje się ukrywać podrzędność kapłaństwa „ministerialnego” wobec
kapłaństwa wiernych, jako że według Soboru to wierni wydają się stanowić
„Lud Boży”, posiadający własne znaczenie. Według Vaticanum II
kapłaństwo jest legitymizowane poprzez posiadaną funkcję. Różnica co do
istoty i stopnia pomiędzy dwoma rodzajami kapłaństwa nigdy nie została
sprecyzowana: pozostaje do dziś prostym stwierdzeniem.

4. II Sobór Watykański używa niepełnej definicji
„kapłana”. Kapłani są określeni przede wszystkim jako „współpracownicy
biskupów” (Presbyterorum ordinis § 4): „Ponieważ prezbiterzy
uczestniczą w odpowiedniej mierze w urzędzie apostołów, została im przez
Boga udzielona łaska, aby byli sługami Jezusa Chrystusa wśród ludów” (Presbyterorum ordinis § 2, zob. też Lumen gentium § 28). Vaticanum II
wydaje się usiłować, jeśli można tak powiedzieć, ścisnąć postać kapłana
w „Ludzie Bożym”, zacierając, na ile to tylko możliwe, wszystko, co
odróżnia go od wiernych i przedstawiając go (...) jako „współpracownika
biskupa”.

5. II Sobór Watykański, wbrew Tradycji, a zwłaszcza
wbrew nauczaniu Soboru Trydenckiego (sesja XXIII, rozdz. 1, Dz 957)
uczy, że pomiędzy „funkcjami” kapłańskimi pierwszą jest nauczanie, a nie
celebracja Mszy świętej. Presbyterorum ordinis w § 4 stwierdza:

Lud Boży jednoczy się przez słowo Boga żywego, wymagane z całą
słusznością z ust kapłanów. Ponieważ zaś nikt nie może być zbawionym,
jeśli by wpierw nie uwierzył, prezbiterzy, jako współpracownicy
biskupów, mają przede wszystkim obowiązek opowiadania wszystkim
Ewangelii Bożej, aby wypełniając nakaz Pana: „Idąc na cały świat,
głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16, 15), tworzyli i
pomnażali Lud Boży.

Tradycyjnie funkcja kapłańska definiowana była przede wszystkim przez
„władzę konsekrowania, ofiarowania i udzielania (...) Ciała i Krwi”
Chrystusa, a na drugim miejscu przez „władzę odpuszczania albo
zatrzymywania grzechów” (Sobór Trydencki, op. cit.);
nauczanie nie jest z nią nierozłącznie związane. Pomyślmy tylko o
wielkich Świętych, których misja realizowana była przede wszystkim przez
posługę spowiedzi, np. o św. Leopoldzie z Padwy czy św. o. Pio.

6. Vaticanum II deprecjonuje celibat kościelny (Presbyterorum ordinis § 16):

Doskonała i dozgonna powściągliwość, zalecana przez Chrystusa Pana ze
względu na Królestwo niebieskie, a w ciągu wieków, jak również i w
naszych czasach, przez wielu chrześcijan chętnie przyjęta i chwalebnie
zachowywana, była zawsze uważana przez Kościół za rzecz wielkiej wagi,
szczególnie dla życia kapłańskiego. Jest ona bowiem znakiem, a zarazem
bodźcem miłości pasterskiej i szczególnym źródłem duchowej płodności w
świecie. Nie jest wymagana jednak przez kapłaństwo z jego natury, jak to
okazuje się z praktyki Kościoła pierwotnego i tradycji Kościołów
Wschodnich, gdzie oprócz tych, którzy z daru łaski ze wszystkimi
biskupami wybierają zachowanie celibatu, występują również bardzo
zasłużeni prezbiterzy żonaci.

Teza, że celibat kościelny nie jest „wymagany (...) przez kapłaństwo z
jego natury” jest fałszywa i sprzeczna z katolicką Tradycją, która
interpretowała go w świetle rady Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza (19,
12). Św. Paweł potwierdza, że Kościół pierwotny podzielał tę opinię.
Wychwalał on cnotę celibatu, traktując go jako najlepszy stan dla
„troszczenia się o to, co jest Pańskie”, tak dla mężczyzny, jak i dla
niewiasty (1 Kor 7, 1). O tym, że celibat nie jest wymagany przez
kapłaństwo z jego natury, mówiono jedynie w tym znaczeniu, że żonaty
człowiek mógł zostać kapłanem zachowując prawny stan małżeństwa, ale nie
korzystając z niego, tj. żyjąc z żoną w separacji. W żaden sposób nie
oznacza to, że kapłan mógł być żonaty i mieć dzieci, jak ministrzy
protestanccy i duchowni schizmatycy. W pierwszym liście do Tymoteusza
(3, 2) i do Tytusa (1, 6) św. Paweł pisze m.in., że ktokolwiek pragnie
zostać biskupem, „ma być mężem jednej żony”. Zawsze było to rozumiane w
taki sposób, że po śmierci pierwszej żony nie wszedł on w związek
małżeński powtórnie.

7. Vaticanum II wielokrotnie traktuje
kapłana jako „przewodniczącego zgromadzenia”, jakby taka definicja była
zasadnicza dla „funkcji” kapłańskiej podczas Mszy. Sacrosanctum Concilium (§ 33) i Lumen gentium (§ 26) mówią o „świętym przewodnictwie biskupa”:

Przez apostolskie bowiem opowiadanie Ewangelii Lud Boży jest
zwoływany i zgromadzany, tak że wszyscy należący do tego Ludu, będąc
uświęceni przez Ducha Świętego, ofiarując samych siebie jako „ofiarę
żywą, świętą, miłą Bogu” (Rzym 12, 1) (Presbyterorum ordinis § 2).

Uczta eucharystyczna stanowi zatem ośrodek zgromadzenia wiernych,
któremu przewodniczy prezbiter. Prezbiterzy zatem nauczają wiernych
składać Bogu Ojcu w ofierze Mszy Boską żertwę i z nią ofiarowywać swe
życie (Presbyterorum ordinis § 5).

Błędy dotyczące Wcielenia, Odkupienia i kondycji człowieka

1. Vaticanum II forsuje błędną koncepcję Wcielenia.

Błąd ten polega na tym, że twierdzi się, iż przez swe Wcielenie Syn Boży w jakiś sposób zjednoczył się z każdym człowiekiem (Gaudium et spes
§ 22), jak gdyby druga Osoba Trójcy Świętej, przez Wcielenie się w
prawdziwego człowieka, w byt istniejący historycznie – zjednoczyła się
przez to z wszystkimi ludźmi, i jak gdyby każdy człowiek, już przez sam
fakt bycia człowiekiem, przez narodzenie się jako człowiek, zjednoczony
był z Chrystusem nawet o tym nie wiedząc. Kościół nie jest już
„Mistycznym Ciałem Chrystusa” – Kościołem świętym, do którego należą ci,
którzy wierzą w Chrystusa i zostali ochrzczeni. W ten sposób „Lud
Boży”, który jest Kościołem [Chrystusa], staje się tożsamy z całą
ludzkością.

2. II Sobór Watykański zarażony jest błędną koncepcją Odkupienia. Lumen gentium w § 7 głosi:

Syn Boży w naturze człowieczej z Nim zjednoczonej, zwyciężając
śmierć przez śmierć i zmartwychwstanie swoje, odkupił człowieka i
przemienił w nowe stworzenie (por. Gal 6, 15; 2 Kor 5, 17). Udzielając
bowiem Ducha swego, braci swoich powołanych ze wszystkich narodów,
ustanowił w sposób mistyczny jako ciało swoje.

Odkupienie jest tu przedstawione niewłaściwie. W rzeczywistości jest
ono udzieleniem wszystkim ludziom przez Wcielenie i Ofiarę Krzyża
Naszego Pana możliwości osiągnięcia zbawienia. Możliwość ta jest jednak
tracona na zawsze, jeśli człowiek nie staje się lub nie chce stać się
szczerze katolikiem, za wyjątkiem niezawinionej ignorancji (tylko jednak
Bóg zna liczbę takich przypadków), kiedy łaska działa za pośrednictwem
chrztu pragnienia. W tej zmienionej koncepcji Odkupienia postrzegane
jest ono jako fakt już dokonany względem każdego człowieka, jako że
został on przeobrażony w „nowe stworzenie” – nie z powodu stania się
katolikiem za pomocą Ducha Świętego i prowadzenia przez rzeczywistą
łaskę, ale po prostu przez sam fakt Wcielenia oraz „śmierci i
zmartwychwstania Chrystusa”. Teoria ta, znana pod nazwą „anonimowego
chrześcijaństwa”, prezentowana już była w przeszłości przez Maurycego
Blondela, a następnie rozwinięta przez Henryka de Lubaka, a zwłaszcza
Karola Rahnera. Jest to bardzo poważny błąd doktrynalny, ponieważ głosi
się w ten sposób, że osobiste usprawiedliwienie każdego człowieka już
się dokonało bez żadnego uczestnictwa jego woli czy wolnego wyboru i, co
za tym idzie, bez potrzeby nawrócenia, wiary, chrztu czy uczynków.
Odkupienie jest zagwarantowane wszystkim, tak jakby łaska uświęcająca
była ontologicznie obecna w każdym człowieku tylko dlatego, że jest on
człowiekiem. Ta fałszywa doktryna zaprzecza grzechowi pierworodnemu,
ponieważ nasza Wiara uczy, że wskutek grzechu pierwszych rodziców ludzie
przychodzą na świat pozbawieni łaski uświęcającej.

3. II Sobór Watykański w sposób nieusprawiedliwiony i niekatolicki gloryfikuje człowieka, dlatego tylko, że jest on człowiekiem.

Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa
Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy człowiek, był figurą przyszłego,
mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu
tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu
człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie. Nic więc dziwnego, że
w Nim wyżej wspomniane prawdy znajdują swe źródło i dosięgają szczytu.

Ten, który jest „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1, 15), jest
człowiekiem doskonałym, który przywrócił synom Adama podobieństwo Boże,
zniekształcone od czasu pierwszego grzechu. Skoro w Nim przybrana natura
nie uległa zniszczeniu, tym samym została ona wyniesiona również w nas
do wysokiej godności. Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje
zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował,
ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał,
urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we
wszystkim do nas podobny oprócz grzechu (Gaudium et spes § 22).

Paragraf ten stwierdza, że Chrystus przez swoje Wcielenie „objawia w
pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego
powołanie”, wynosząc ludzką naturę „do wysokiej godności”. Brzmi to tak,
jak gdyby Nasz Pan nie przyszedł nas uratować od grzechu i wiecznego
potępienia, ale by uczynić nas w pełni świadomymi naszej wielkiej,
wrodzonej nam godności.

To twierdzenie II Soboru Watykańskiego otwarcie sprzeciwia się
stałemu nauczaniu Kościoła, zgodnie z którym Pan Jezus przyszedł na
świat aby zbawić człowieka, a nie uszlachetnić jego naturę. Chrystus
przyszedł, by uczynić człowieka świadomym faktu, że jest grzesznikiem
skazanym na wieczne potępienie, o ile nie będzie żałował i nie nawróci
się do Niego. Jego misja nie miała nic wspólnego z odkryciem „wysokiej
godności” człowieka w sensie prezentowanym w Gaudium et spes.

4. Oczywisty błąd teologiczny zawarty jest w § 24 Gaudium et spes,
gdzie można przeczytać: „człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem,
którego Bóg chciał dla niego samego”, jak gdyby człowiek przedstawiał
sam w sobie taką wartość, że mogło to skłonić Boga do stworzenia go.

Widzimy tu wyraźnie antropocentryczny zwrot dokonany przez Sobór.
Jest to twierdzenie w oczywisty sposób absurdalne i niezgodne z ideą
stworzenia przez Boga wszystkiego z niczego, co jest dogmatem Wiary.
Kościół zawsze nauczał, że nieskończenie sprawiedliwy Bóg stworzył
wszystkie rzeczy, włączając człowieka, „dla siebie”, dla swojej własnej
chwały, a nie z powodu jego [człowieka] wrodzonej wartości, która
czyniłaby go niezależnym od Boga (który go stworzył). Takie doktrynalne
odchylenie uniemożliwia precyzyjną definicję stworzenia. Usuwa też
istotną pobudkę posłuszeństwa przykazaniu miłości bliźniego jak siebie
samego (dla miłości Boga) i traktowania wszystkich ludzi jako braci.
Według zmienionej definicji soborowej, przykazania te nie wynikają już z
miłości do Boga, który wymaga od nas tej miłości do bliźnich (jako że
wszyscy jesteśmy grzeszni) i ponieważ wszyscy pochodzimy od Niego,
naszego Ojca. Dokument soborowy zdaje się twierdzić, że przykazania te
wynikają z „wielkiej godności”, którą obdarzony jest człowiek, z tego
tylko powodu, że jest człowiekiem.

Kościół nigdy nie przeczył wielkiej godności człowieka w stosunku do
innych stworzeń, wynikającej z faktu, że Bóg stworzył go na swój obraz i
podobieństwo. Godność ta straciła jednak swój wzniosły charakter w
wyniku grzechu pierworodnego, który to podobieństwo zatarł. Jedynie
dzięki łasce uświęcającej człowiek zdolny jest w nadprzyrodzony sposób
poznać i ukochać Boga oraz radować się wizją uszczęśliwiającą. W ujęciu
katolickim godność człowieka nie może być traktowana jako cecha
ontologiczna, która narzuca szacunek wobec wszystkich jego wyborów,
ponieważ zależy od prawej woli skierowanej ku Dobru – jest więc
wartością względną, a nie absolutną.

5. II Sobór Watykański głosi błędną koncepcję
równości pomiędzy ludźmi, opartą na fałszywej idei Odkupienia, o której
pisaliśmy powyżej.

Ponieważ wszyscy ludzie posiadający duszę rozumną i stworzeni na
obraz Boga mają tę samą naturę i ten sam początek, a odkupieni przez
Chrystusa cieszą się tym samym powołaniem i przeznaczeniem, należy coraz
bardziej uznawać podstawową równość między wszystkimi (Gaudium et spes § 29).

Kościół zawsze nauczał, że ludzie są równi przed Bogiem, z pewnością
jednak nie dlatego, że wierzył, iż wszyscy są ze sobą obiektywnie
złączeni i już zbawieni przez sam fakt Wcielenia, jak to wynika z
powyższego cytatu. Koncepcja „równości”, którą posługuje się Vaticanum II,
jest mało ortodoksyjna, niemniej legła ona u podstaw soborowej idei
„godności osoby”. Ta z kolei używana była dla obrony protestanckiego
pojęcia „wolności religijnej”, opartej na wolności sumienia, tj. na
indywidualnej opinii w kwestiach Wiary, a nie na katolickiej zasadzie
autorytetu.

6. II Sobór Watykański lekceważy skutki grzechu
pierworodnego i zaciemnia przez także samo pojęcie grzechu
pierworodnego. W paragrafie 22 Gaudium et spes oświadcza:

Ten, który jest „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1, 15), jest
człowiekiem doskonałym, który przywrócił synom Adama podobieństwo Boże,
zniekształcone od czasu pierwszego grzechu.

To nie jest doktryna Kościoła katolickiego. Kościół zawsze nauczał,
że wskutek grzechu pierworodnego Adam i jego potomkowie utracili to
podobieństwo. Nie sposób potraktować tych słów jako mało znaczącą
zmianę. Deklarując, że podobieństwo zostało zachowane, choć w sposób
niedoskonały, pozostawia się otwarte drzwi heterodoksyjnej koncepcji
Wcielenia, o której pisaliśmy wcześniej.

Błędy dotyczące pojęcia „Królestwa Bożego”

1. Vaticanum II wypacza tradycyjne pojęcie
„wzrostu” Królestwa Bożego na ziemi poprzez widzialny Kościół. Misję tę
powierza „Ludowi Bożemu”, jak to czytamy w paragrafie 13 Lumen gentium:

Wśród wszystkich tedy narodów ziemi zakorzeniony jest jeden Lud
Boży, skoro ze wszystkich narodów przybiera on sobie swoich obywateli,
obywateli Królestwa o charakterze nie ziemskim, lecz niebiańskim.
Wszyscy bowiem wierni rozproszeni po świecie mają ze sobą łączność w
Duchu Świętym i w ten sposób „mieszkaniec Rzymu wie, że Hindusi są
członkami tego samego co on organizmu”. A ponieważ Królestwo Chrystusowe
nie jest z tego świata (por. J 18, 36), przeto Kościół, czyli Lud Boży,
wprowadzając to Królestwo, nie przynosi żadnego uszczerbku dobru
doczesnemu jakiegokolwiek narodu, lecz przeciwnie, wspiera i przyswaja
sobie uzdolnienia i zasoby oraz obyczaje narodów, o ile są dobre, a
przyjmując oczyszcza je, umacnia i podnosi. Pamięta bowiem o tym, że
winien zbierać wespół z tym Królem, któremu narody dane zostały w
dziedzictwo (por. Ps 2, 8) i do którego miasta przynoszą dary i upominki
(por. Ps 71 (72), 10; Iz 60, 4–7; Apok 21, 24). To znamię
powszechności, które zdobi Lud Boży, jest darem samego Pana, dzięki temu
darowi Kościół katolicki skutecznie i ustawicznie dąży do zespolenia z
powrotem całej ludzkości wraz ze wszystkimi jej dobrami z Chrystusem –
Głową w jedności Ducha Jego.

Widzimy tu element obcy tradycyjnej doktrynie: „dobro doczesne”
narodów – przedstawiane jako „podniesiony”, uszlachetniony i integralny
składnik „Ludu Bożego”, a więc i Królestwa Bożego na ziemi. Jest to
sformułowanie niejasne i nie do przyjęcia, ponieważ, jak wynika z
tekstu, owo „dobro doczesne” budowane jest nie tylko na „uzdolnieniach”,
ale i na „zasobach”, tj. na ludzkich dobrach materialnych. Efektem tej
absurdalnej idei jest naturalistyczna koncepcja Królestwa Bożego.

2. W konsekwencji dwóch wyżej wymienionych błędów, Vaticanum II głosi kolektywistyczną wizję Królestwa Bożego. Z paragrafu 13 Lumen gentium
wynika, że zbiorowa indywidualność każdego narodu, ze swoim „dobrem
doczesnym”, staje się – jako wartość sama w sobie – częścią Ludu Bożego i
w ten sposób „wprowadzana” jest do Królestwa, które realizuje się na
tym świecie.

3. II Sobór Watykański niewłaściwie określa wkład świeckich wiernych we wzrost
Królestwa Bożego na ziemi: „aby świat przepojony został duchem
Chrystusowym”. Znaczenie słowa „przepojony” jest bardzo dalekie od
tradycyjnego pojęcia nawrócenia. Rola świeckich jest tu błędnie
przedstawiona jako podporządkowana postępowi materialnemu, który, za
przykładem świeckiej kultury, doprowadzić ma w całym świecie do rozkwitu
„ludzkiej i chrześcijańskiej wolności”:

Powinni tedy wierni poznawać najgłębszą naturę całego stworzenia,
jego wartość i przeznaczenie do chwały Bożej, i przez świeckie również
dzieła dopomagać sobie wzajemnie do bardziej świętego życia, tak aby
świat przepojony został duchem Chrystusowym i w sprawiedliwości, miłości
i pokoju tym skuteczniej cel swój osiągał. W powszechnym zaś
wypełnianiu tego zadania świeckim przypada szczególnie wybitne miejsce.
Dzięki zatem swej kompetencji w umiejętnościach świeckich i przez swą
działalność uwzniośloną wewnętrznie łaską Chrystusową, winni oni
wydatnie przyczyniać się do tego, aby dobra stworzone doskonalone były
dzięki ludzkiej pracy, technice i cywilizacji społecznej zgodnie z
przeznaczeniem, jakie im wyznaczył Stwórca, i z oświeceniem, jakie
przyniosło Słowo Jego, dla powszechnego pożytku wszystkich bez wyjątku
ludzi, aby były między nich bardziej odpowiednio rozdzielane i aby na
swój sposób przyczyniały się do powszechnego postępu w ludzkiej i
chrześcijańskiej wolności. W ten sposób Chrystus przez członki Kościoła
oświecać będzie coraz bardziej całą społeczność ludzką zbawiennym swoim
światłem (Lumen gentium § 36).

Naturalizm został tu zmieszany z innym obcym elementem: świeckim
mitem postępu, z apoteozą pracy, technologii, „świeckiej” kultury,
egalitaryzmu oraz ludzkiej i chrześcijańskiej wolności.

4. A oto inne niewiarygodne twierdzenie Vaticanum II odnośnie do działania Ducha Świętego:

Chrystus przez swoje zmartwychwstanie ustanowiony Panem, któremu
dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi, już działa w sercach
ludzi mocą Ducha swojego, nie tylko budząc pragnienie przyszłego wieku,
lecz tym samym też ożywiając, oczyszczając i umacniając te szlachetne
pragnienia, dzięki którym rodzina ludzka zabiega o uczynienie własnego
życia bardziej ludzkim i o poddanie całej ziemi temu celowi (Gaudium et spes § 38).

Tekst ten zdaje się sugerować, że z samego faktu naszej tęsknoty do
przyszłej chwały wynika, iż Duch Święty zaszczepia w nas również
tęsknotę do ziemskiej szczęśliwości: by „uczynić życie bardziej
ludzkim”.

5. Z niewiadomych powodów Vaticanum II twierdzi, że „misterium paschalne wynosi ludzkie działanie do jego doskonałości”.

W Gaudium et spes § 38 czytamy:

Zadatek tej nadziei i pożywienie na drogę zostawił Bóg swoim w tym
sakramencie wiary, w którym składniki przyrody, wyhodowane przez ludzi,
przemieniają się w Ciało i Krew chwalebną podczas wieczerzy braterskiego
zespolenia i przedsmaku uczty niebiańskiej.

II Sobór Watykański nie wspomina o transsubstancjacji i wprowadza protestancką ideę Mszy.

W jaki sposób, według Soboru, misterium paschalne doprowadza ludzką
aktywność do doskonałości? Odpowiedź brzmi: przez fakt, że tym, co
zmienia się w „Ciało i Krew chwalebną” są „składniki przyrody” –
oczywiście udoskonalone przez człowieka. Przez uprawę ziemi, ludzka
aktywność wytwarza chleb i wino, które są potem „przemieniane” w Ciało i
Krew (Chrystusa – przyp. tłum.). Taki związek sugeruje fałszywą ideę
uczestnictwa – czymkolwiek by ono było – ludzkiego działania w
przemianie przez kapłana chleba i wina w Ciało i Krew Zbawiciela. Idea
ta obecna jest również w „Liturgii Eucharystycznej” Nowej Mszy:

Błogosławiony jesteś, Panie, Boże Wszechświata, gdyż dzięki Twojej
hojności otrzymaliśmy ten chleb, owoc ziemi i pracy rąk ludzkich: Tobie
go przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia.

6. Vaticanum II jest wreszcie winne katastrofalnych sformułowań paragrafu 39 Gaudium et spes, który we wnioskach do trzeciego rozdziału zatytułowanego Aktywność ludzka w świecie
(§§ 33–39) przedstawia idee, będące krańcowym wypaczeniem tradycyjnego
pojęcia Królestwa Bożego. W rozdziale tym odnaleźć można zarys idei
zbiorowego zbawienia ludzkości oraz twierdzenie, że całe stworzenie
uczynione zostało dla człowieka. Osiągnięto to przez błędną
interpretację Listu do Rzymian (8, 21), głoszącą, że „całe stworzenie”,
stworzone przez Boga po to, by służyło człowiekowi, również osiągnie
wieczne zbawienie:

Nie znamy czasu, kiedy ma zakończyć się ziemia i ludzkość, ani nie
wiemy, w jaki sposób wszechświat ma zostać zmieniony. Przemija wprawdzie
postać tego świata zniekształcona grzechem, ale pouczeni jesteśmy, że
Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię, gdzie mieszka sprawiedliwość, a
szczęśliwość zaspokoi i przewyższy wszelkie pragnienia pokoju, jakie
żywią serca ludzkie. Wtedy to po dokonaniu śmierci zmartwychwstaną
synowie Boży w Chrystusie i to, co było wsiane w słabości i zepsuciu,
odzieje się nieskażonością, a wobec trwania miłości i jej dzieła, całe
to stworzenie, które Bóg uczynił dla człowieka, będzie uwolnione od
niewoli znikomości (Lumen gentium § 39).

W dalszym fragmencie artykułu 39 pojawia się inna dziwna idea:

Słyszymy wprawdzie, że na nic człowiekowi się nie przyda, jeśli
cały świat zyska, a siebie samego zatraci. Oczekiwanie jednak nowej
ziemi nie powinno osłabiać, lecz ma raczej pobudzać zapobiegliwość, aby
uprawiać tę ziemię, na której wzrasta owe ciało nowej rodziny ludzkiej,
mogące dać pewne wyobrażenie nowego świata. Przeto, choć należy
starannie odróżniać postęp ziemski od wzrostu Królestwa Chrystusowego,
to przecież dla Królestwa Bożego nie jest obojętne, jak dalece postęp
ten może przyczynić się do lepszego urządzenia społeczności ludzkiej.

Wydaje się to oznaczać, że w wyniku wzrostu „ciała nowej rodziny
ludzkiej, mogącego dać pewne wyobrażenie nowego świata” owa „nowa
ziemia” jest obecna już w doczesności. Zauważmy, że prefiguracją wzrostu
Królestwa Bożego nie jest tu wzrost Kościoła Wojującego (jak głosi
ortodoksyjne nauczanie), ale „ciała nowej rodziny ludzkiej”. Ten zaś
oceniany jest w kontekście powszechnego postępu, powszechnego braterstwa
oraz chrześcijańskiej i ludzkiej wolności (Lumen gentium §§ 13,36, Gaudium et spes
§§ 30, 34, 38). Oznacza to, że Królestwem Bożym, częściowo realizowanym
już na tym świecie, nie jest już Kościół Wojujący, ale cała ludzkość.
To ona jest podmiotem, który doprowadza do Królestwa i który wstąpi do
niego pewnego dnia en masse. Artykuł 39 Lumen gentium kończy się słowami:

Jeżeli krzewić będziemy na ziemi w duchu Pana i wedle Jego zlecenia
godność ludzką, wspólnotę braterską i wolność, to znaczy wszystkie
dobra natury oraz owoce naszej zapobiegliwości, to odnajdziemy je potem
na nowo, ale oczyszczone ze wszystkiego brudu, rozświetlone i
przemienione, gdy Chrystus odda Ojcu „wieczne i powszechne królestwo:
królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo
sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Na tej ziemi Królestwo obecne już
jest w tajemnicy; dokonanie zaś jego nastąpi z przyjściem Pana.

Jest to naturalistyczna, millenarystyczna wizja, zapowiadająca
nadejście religii ludzkości – całkowicie obca wszystkiemu, czego Kościół
katolicki zawsze nauczał. Jest to antyteza wyłącznie nadprzyrodzonej
rzeczywistości Królestwa Bożego i jego dopełnienia się na końcu czasów, w
postaci, w jakiej zostało nam to objawione przez Zbawiciela i zawsze
głoszone było przez Kościół. Ω

Tekst za: „The Angelus” (styczeń, marzec i maj 2003). Tłumaczył Tomasz Maszczyk.

Pozostałe części:

  • Canonicus: Błędy II Soboru Watykańskiego – cz. II
  • Canonicus: Błędy II Soboru Watykańskiego – cz. III
  • Canonicus: Błędy II Soboru Watykańskiego – cz. IV



Zawsze wierni nr 4/2003 (53)

avatar użytkownika intix

3. Nabożeństwo do św. Józefa poważnie nadszarpnięte przez Vaticanum

Nabożeństwo do św. Józefa poważnie nadszarpnięte przez Vaticanum II

KS. KEVIN VAILLANCOURT
Redaktor The Catholic Voice


       Marzec jest, zgodnie z katolicką Tradycją, miesiącem w szczególny sposób poświęconym czci św. Józefa. Na ten miesiąc przypada główne święto Opiekuna Jezusa, Patrona Kościoła Powszechnego. Na przestrzeni ostatnich kilku wieków zaznaczył się wzrost kultu św. Józefa i wierni odnajdowali wielką pociechę oraz siłę i pokój duszy wzywając opieki tego oddanego orędownika. Dlatego też prawdziwi czciciele św. Józefa byli niezwykle zaniepokojeni, gdy zobaczyli jak pod pretekstem czci dla św. Józefa wprowadzono innowacje do Świętej Liturgii, które zapoczątkowały to wszystko, co nastąpiło po Vaticanum II.

       Dla tradycyjnych rzymskich katolików nie powinno być żadnym zaskoczeniem, że wrogowie Kościoła długo i usilnie trudzili się nad tym by naruszyć publiczny kult rzymskich katolików, po to aby dopasować go do zapatrywań niekatolików, względnie aby na tyle go zniekształcić by jako kult Boży stał się bezużyteczny. Potępiony sobór w Pistoi był prawdopodobnie jedną z pierwszych prób dokonanych z zamiarem zasadniczej zmiany Świętej Liturgii pod płaszczykiem zwiększenia pobożności wiernych. Ten nielegalny sobór zwołany we wrześniu 1786 roku, zuchwale zaproponował takie nowinki jak pójście na kompromis z błędami jansenistów, wprowadzenie zasady, którą znamy dzisiaj pod nazwą kolegialności oraz języków narodowych do liturgii, a zwłaszcza Świętej Ofiary Mszy. Papież Pius VI w bulli Auctorem Fidei (28 sierpnia 1794 roku) potępił zarówno te, jak i wiele innych fałszywych twierdzeń tego synodu. Pomimo że błędy te zostały wyciągnięte na światło dzienne i otwarcie potępione, to jednak nie powstrzymało to pierwszych modernistów od prób dokonania zmian, które to – jak byli o tym przekonani – ostatecznie zostaną pewnego dnia zaakceptowane.

       Po przełomie wieku, innowatorzy przyjęli nową strategię. Pod pozorem propagowania nabożeństwa do św. Józefa, w rozlicznych bałamutnych prezentacjach usiłowali pokazać jak bardzo starają się zaradzić brakowi nabożeństwa i publicznej czci do św. Józefa, szczególnie w Świętej Ofierze Mszy. Zachęcali ludzi by domagali się umieszczenia imienia św. Józefa w modlitwach Mszy Świętej. "Przecież" – zauważali – "po Jezusie, Maryi, Apostołach i pierwszych męczennikach, któż inny bardziej od św. Józefa zasługuje na to by go uczcić we Mszy Świętej? Będąc opiekunem Jezusa Chrystusa on blisko współpracował w dziele Odkupienia. Zasłużył na to by mieć swoje miejsce we Mszy". Wysuwano sugestie by dodać jego imię do modlitwy Confiteor, ale ci "czciciele" św. Józefa nie chcieli na tym poprzestać. Nie prosili usilniej o nic innego jak o dodanie jego imienia do modlitw Kanonu Mszy.

       Od samego początku, gdy te petycje zaczęły napływać do Rzymu, Następcy św. Piotra (Strażnicy Wiary i Liturgii) odrzucali je. Ich argumentacja była prosta: dodanie do modlitw Kanonu Mszy imienia św. Józefa, byłoby otwarciem drzwi dla wprowadzania do Mszy kolejnych zmian, aż do sytuacji zupełnego zniszczenia Mszy. Kanon jest wszakże niezmienną częścią Mszy, a Papieże nalegali, by tak pozostało. Z tych przyczyn wszyscy Papieże: Grzegorz XVI, Pius IX, Leon XIII, św. Pius X, Pius XI i Pius XII odrzucali takie petycje. Jednakże niektórzy z nich, przychylili się do próśb o powiększenie publicznego kultu św. Józefa i uczynili go Patronem Kościoła Powszechnego (Pius IX), Patronem walki z komunizmem (Pius XI) i specjalnym Patronem Robotników (Pius XII). Św. Pius X ułożył nawet modlitwę ku czci św. Józefa Robotnika i obdarzył ją licznymi odpustami. Pomimo wszystkich tych inicjatyw, nie ustała presja innowatorów na wstawienie imienia św. Józefa do Kanonu (ks. Lataste OP napisał do Papieża Piusa IX w 1868 roku, że on "chętnie oddałby swe życie... za włączenie imienia św. Józefa do Kanonu Mszy") i w wyborze Jana XXIII upatrywali najlepszej szansy na osiągniecie swego celu.

       Niedługo po tym jak Jan XXIII objął urząd, Watykan zaczęły zalewać setki tysięcy petycji o umieszczenie w Kanonie imienia św. Józefa. Jan XXIII sam będąc innowatorem, zamiast wykazania ostrożności względem precedensu, przed jakim Kościół został postawiony już przed ponad stu laty, poinformował kongregację Świętych Obrzędów, że jest "zainteresowany" tą kwestią. W 1959 roku, już po decyzji o zwołaniu soboru (Vaticanum II) Jan XXIII zademonstrował próbkę swej "otwartości" wobec tych petycji ogłaszając św. Józefa "Patronem Vaticanum II". Wielu biskupów zachęconych tym przybyło do Rzymu na sobór przedstawiając swe prośby (nieraz dość zdecydowane) o wstawienie do Kanonu imienia św. Józefa. Sobór został uroczyście otwarty 11 października 1962 roku. 13 listopada, działając pod wpływem kolejnego kaprysu (z czego jest znany), Jan XXIII kazał swemu kardynałowi, Sekretarzowi Stanu odczytać motu proprio, które niczym strzał armatni rozległo się po całym świecie. Dokumentem tym Jan XXIII odrzucał wszelki precedens i ojcowie soborowi mieli ujrzeć jak wyrażenie "a także świętego Józefa, Oblubieńca Najświętszej Dziewicy" zostało wstawione do Kanonu Mszy bezpośrednio po imieniu Maryi. Jan XXIII stwierdzał następnie, że pragnie, aby ta zmiana w liturgii weszła w życie 8 grudnia 1962 roku i stała się prawem. W ten sposób, podczas ceremonii kończących pierwszą sesję Vaticanum II (w tenże dzień 8 grudnia) oficjalnie już "modlono się" podczas Mszy według "nowego" Kanonu i w ten sposób święta, niezmienna część Mszy – jej Kanon – został naruszony. Otwarto na oścież drzwi reformie liturgicznej, o której Jan XXIII tak często wspominał przed i podczas trwania soboru. Do 30 grudnia 1962 roku ukazał się drukiem pierwszy rzymski Mszał z "przetrąconym Kanonem": ten sam mszał, jaki jest dzisiaj używany na "mszach indultowych".

       Sprawa na tym się nie kończy. Po tym, jak nabożeństwo do św. Józefa posłużyło modernistycznym nowinkarzom za alibi do zniszczenia Świętej Liturgii, wtrącenie imienia św. Józefa przestało już być problemem. I faktycznie, kiedy w 1968 zatwierdzono trzy nowe "modlitwy eucharystyczne" Novus Ordo Missae, imię św. Józefa "wykluczono" z tych bękardzkich formulae kanonu i odrzucono. Wykorzystano jego "przyczynę" do osiągnięcia tego, do czego innowatorzy dążyli przez ponad 150 lat (*), i zaraz potem poszła ona w zapomnienie. Od tego czasu do Watykanu trafiło wiele petycji o wstawienie do tych nowych "modlitw" imienia św. Józefa, ale każda z nich została odrzucona.

       Za zniewagę rzeczy tak świętej, jaką jest kult św. Józefa należy czynić zadośćuczynienie. Dlaczego nie przeżyć marca oddając cześć naszemu szczególnemu patronowi przez modlitwy i inne akty pobożności. Pielęgnujmy prawdziwe nabożeństwo do św. Józefa wśród innych, błagając go o wstawiennictwo, byśmy doczekali dnia kiedy dopust modernizmu zostanie nam odjęty, a Kościół święty zatriumfuje, wedle Świętej Woli Bożej.

Ks. Kevin Vaillancourt

Artykuł powyższy ukazał się w czasopiśmie "The Catholic Voice" z marca 2007 r., OLG Press, 3914 N. Lidgerwood St., Spokane, Washington 99201-1731 USA. ( www.thecatholicvoice.org )

Tłumaczył Mirosław Salawa

Przypisy:
(*) Zob. Ciekawy dokument z końca XVIII wieku. Przymierze nowoczesnej teologii z filozofią ku obaleniu Religii Chrystusowej. (Przyp. red. Ultra montes).

http://www.ultramontes.pl/vaillancourt_sw_jozef.htm


avatar użytkownika intix

4. Czy Sobór Watykański II to komunistyczny sobór?


Przytaczam nietłumaczone dotąd na język Polski schematy przygotowawcze na II Sobór Watykański zawierające bardzo wyraźne potępienia różnych przejawów komunizmu, oraz konkretne wskazówki jak stawiać im czoła. Te schematy odrzucono od razu na początku soboru...

Ks. Szymon Bańka FSSPX

... na wieki wieków. Amen.

*

Zawsze Wierni można zakupić w księgarni Te Deum:


*

Wesprzyj dzieła Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X: 


Radosnego dawcę miłuje Bóg.(2 Kor: 9,7)

.
avatar użytkownika intix

5. 18 lat temu (16 VI 2003) zmarł Ks. Prof. Michał Poradowski.



K. † Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu.
W. Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze,
i na wieki wieków. Amen. Alleluja.
...


Miłosierny Boże, spraw, aby Twój sługa, kapłan Michał, którego w ziemskim życiu zaszczyciłeś świętym posłannictwem, * radował się wiecznie w niebieskiej chwale. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

...


avatar użytkownika intix

6. Ogrody Wspomnień



Ś. † P.  Ks. prałat, kpt NSZ prof. dr Michał Poradowski "Benedykt"





...
avatar użytkownika intix

8. Traditionis Custodes - "banowanie tradycjonalistów" wchodzi na..


Traditionis Custodes - "banowanie tradycjonalistów" wchodzi na nowy poziom

(Data publikacji: 17 lip 2021)

List apostolski papieża Franciszka to jasne wskazanie nowego kierunku - wspólnoty związane z Mszą trydencką stają się z dnia na dzień "personae non gratae". 
Ks. Szymon Bańka FSSPX

... na wieki wieków. Amen.


W załączeniu wraz z serdecznym poleceniem:

=> [LINK] List przełożonego generalnego Bractwa św. Piusa X po opublikowaniu motu proprio Traditionis custodes 


.