Wołyń 1943 w 2017: internetowa pamięć i fałsz

avatar użytkownika Foxx

Pierwotnie ta notka miała wyglądać inaczej. Oddając konieczny i oczywisty hołd ofiarom bestialskiego ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów chciałem krótko przedstawić wachlarz postaw różnych środowisk wobec tej kwestii. Postawy występujące w Polsce mniej-więcej znamy, planowałem skupić się na trzech generalnie przyjmowanych na Ukrainie - w skrócie: banderowsko-szuchewyczowskich negacjonistach wołyńskich, "nieświadomych neobanderowcach" będących w dużej części jednym z efektów pomajdanowej upowskiej propagandy dokonywanej przez kijowskie "liberalne" władze centralne oraz najliczniejszy aktualnie nurt ukraińskiego nacjonalizmu

- uznających UPA za jedną z licznych części ukraińskiej militarnej historii głównie ze względu na walkę z NKWD, jednak niekwestionujących faktu i skali ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ci ostatni w jakiś sposób, zamiast zaprzeczeń czy ignorowania zbrodni próbują jakoś określić się wobec historii w sposób, który pozwoliłby im na zachowanie tożsamości.

Pośród wielu różnych postaw, jako przykład ostatniej z nich chciałem przedstawić tekst z zaprezentowanego w poprzedniej notce polskojęzycznego bloga przedstawiciela politycznej partii "Korpus Narodowy" (formalnego zaplecza Ruchu Azowskiego, cywilnej bazy pułku Gwardii Narodowej "Azow") na Polskę napisany w kwietniu 2017 - po ostrzale z granatnika polskiego konsulatu w Łucku.

Dzisiejszy dzień szybko dopisał jednak kolejną pointę zarówno do powyższego rozkładu postaw, jak i wspomnianej w cytowanym tekście pracy niektórych polskich portali "moderujących" rzeczywistość. Zostałem więc przy ostatnim z tych wątków. W odróżnieniu od poprzednich cytatów z bloga Włada, ze względu na powagę tematu, zdecydowałem się na lekką językową korektę polskiego tłumaczenia tekstu, który w rodzimym języku ukazał się wiosną na społecznościowych portalach "Azowa".

Najpierw jednak dwa cytaty z dzisiaj.

Kresy.pl: Na gdańskim pomniku Pamięci Ofiar Eksterminacji Ludności Polskiej na Wołyniu ktoś namalował dziś znaki używane przez ukraińskich szowinistów.

Informację o zbezczeszczeniu pomnika wraz ze zdjęciem podał lokalny portal trojmiasto.pl. Na płycie pomnika pojawił się specyficzny symbol, chętnie używany przez ukraińskich nacjonalistów, który znajduje się także w herbie założonego przez neonazistów pułku „Azow”. Sami ukraińscy nacjonaliści określają go jako urobiony od pierwszych liter ich dewizy – idea nacji, ale wielu komentatorów wskazuje na łudzące podobieństwo tego symbolu do znaku używanego przez struktury III Rzeszy, między innymi przez  2 Dywizję Pancerną SS „Das Reich”. (...)
 
 
Czyjąś uwagę mogłoby zwrócić "typowo polskie" zastosowanie słowa "urobiony"w takim kontekście. Ja tradycyjnie przypomnę dość precyzyjny materiał: Ukraiński nacjonalizm czasu wojny w Donbasie. Chodzi tylko o to jak konkretne poglądy i postawy wyglądają w rzeczywistości.
 
Dzisiejsza relacja:
 
Niezalezna.pl: Członkowie pułku Azow oddali cześć ofiarom rzezi wołyńskiej. ZDJĘCIA
 
Ukraińcy z pułku Azow walczącego z rosyjskimi separatystami na wschodzie kraju złożyli dziś kwiaty pod pomnikiem przy Skwerze Wołyńskim w Warszawie, w dniu 74. rocznicy rzezi dokonanej na polskiej ludności cywilnej przez ukraińskich nacjonalistów
 
Wcześniej w miejscu tym hołd ofiarom zbrodni oddali m.in. szef MON Antoni Macierewicz, prezes IPN Jarosław Szarek, prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, a także ministrowie w Kancelarii Prezydenta Halina Szymańska i Wojciech Kolarski, szefowa kancelarii premiera Beata Kempa, ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski oraz senator Jan Żaryn.
 

Jako ilustrację zgodnie z zapowiedzią otrzymujemy kilka zdjęć wykonanych przez reporterów "Gazety Polskiej". Można na nich znaleźć autora zacytowanego niżej obszernego tekstu:
[na pierwszym zdjęciu wystąpienie pod pomnikiem, na drugim stoi po prawej - fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska - kliknij by powiększyć]
 
______________________________
 
Opublikowane na "azowskich" portalach społecznościowych sedno wypowiedzi jest niemal wiernym cytatem pierwszego zdania z poniższego tekstu sprzed kilku miesięcy:
 
«Історія славетна чи трагічна дана нам для того, щоб ми вчились на помилках наших предків, адже саме ми як нове покоління українців і поляків обираємо, яку історію прочитають наші нащадки», - відзначив представник партії «Національний Корпус» у Польщі Владислав Ковальчук.
 
 
 
Władysław Kowalczuk, "Detonator nienawiści"
 
Każda historia, czy to chwalebna czy tragiczna, jest w swoim rodzaju lekcją z której naród musi wyciągnąć odpowiednie wnioski, żeby zachować ten czy inny porządek albo uniknąć błędów swoich poprzedników. Europa cały czas prowadziła długie i krwawe wojny, a nienawiść między sąsiadami, którzy graniczą między sobą jest normalnym zjawiskiem historycznym. Umiejętność znalezienia złotego środka jest tym co odróżnia człowieka Cywilizacji Europejskiej od barbarzyńcy. Ta umiejętność jest podstawą pokoju i stabilizacji w relacjach między narodami. (...)
 
Rzeź Wołyńska odgrywa w polskiej historii bardzo ważną rolę i jest świeżą raną w ukraińsko-polskich relacjach, jednak każdy myślący człowiek się zgodzi, że ukraińsko-polski konflikt pamięci nie należy do tego rodzaju konfliktów, gdzie nie ma szans na znalezienie kompromisu i wypracowania  wspólnego punktu widzenia na temat kontrowersyjnych kart wspólnej historii.
 
Z początkiem wojny na Ukrainie oraz masowej imigracji Ukraińców do Polski ciężkie strony wspólnej historii zaczęły się pojawiać w publicznym dyskursie coraz częściej, a czasami podgrzewane były przez siły trzecie: głównie media i organizacje. Bez względu na różnorodne akcje pojednania burza wokół tematu Rzezi Wołyńskiej wydaje rozwijać się z nową siłą.
 
Oliwy do ognia dodał także film «Wołyń», który zwiększył antagonizmy wśród tej części społeczeństwa, która nie ma żadnego związku z partiami politycznymi czy nacjonalistycznymi organizacjami. W połączeniu z masową imigracją Ukraińców i wzajemne kłótnie między liberałami ponownie wciągnęły ukraińsko-polskie relacje w głęboki kryzys.
 
Oczywistym jest, że odpowiednie resentymenty podgrzewane są przez siły trzecie, którym zależy na wywołaniu ukraińsko-polskiego konfliktu.
 
Kilka lat temu miały miejsce incydenty w Przemyślu, gdzie grupa ukraińskich studentów zrobiła zdjęcie z czerwono-czarną flagą, co skończyło się sprawą w prokuraturze. Niedługo po tym miał miejsce kolejny konflikt w Przemyślu, gdzie kibice zaatakowali greckokatolicką procesję.
 
Oczywiście atak miał swój powód, gdyż jeden z uczestników miał medale z dowódcą UPA Romanem Szuchewyczem, który wiadomo jak traktowany przez Polaków. Warto też zwrócić uwagę na to, że jeden z uczestników akcji krzyknął «Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginąć musi», co w żaden sposób nie da się usprawiedliwiać, gdyż miało miejsce sprofanowanie polskiego hymnu narodowego. Warto też dodać, że po incydencie w Przemyślu ukraińscy nacjonaliści ogłosili, że nikt tego człowieka nie będzie bronił.
 
W roku 2015 między polskimi nacjonalistami z czasopisma «SZTURM» i ukraińskimi nacjonalistami z Ruchu Azowskiego nawiązała się aktywna współpraca, która rozpoczęła się od wspólnej akcji solidarności w sprawie obrony posągów lwów na cmentarzu Orląt Lwowskich. W maju polscy nacjonaliści biorą udział w ukraińskiej manifestacji «Żądania Narodu», po której się odbyły pierwsze negocjacje. W lipcu polska strona była reprezentowana na pierwszej międzynarodowej Bałto-Czarnomorskiej konferencji w Kijowie, a po kolejnych negocjacjach została podjęta decyzja o kompromisie w sprawie tragicznych stron ukraińsko-polskiej historii.
 
Wynikiem negocjacji było oddanie hołdu ofiarom Wołynia i ofiarom polskich akcji odwetowych co było niejako symbolem tego, że oba narody wyciągają prawidłowe wnioski i razem patrzą w stronę przyszłości.
 
Dziwne, że osoby, które rezerwują sobie prawo do monopolu w kwestiach obrony polskiego dziedzictwa narodowego kresów wschodnich i polskiej mniejszości za granicą, nie poparły inicjowanego przez czasopismo «SZTURM» i Ruch Azowski wspólnego apelu do radnych miasta Lwowa z żądaniem, by nie przeszkadzać w powrocie posągów lwów usuniętych przez władze sowieckie na poprzednie miejsce (Cmentarz Orląt - Foxx).
 
Wydaje się, że podobne kroki wschodniego sąsiada powinny sprowokować jakiś proces myślenia czy dysonans poznawczy,  bo przecież „banderowcy” bronią polskiego dziedzictwa na kresach, ale niestety nie w przypadku środowisk, które kontynuują straszenie Polaków  polonofobią i wyimaginowaną nienawiścią Ukraińców wobec Polaków. Ich oficjalne portale ani razu  nawet nie publikowały informacji o wspólnych ukraińsko-polskich akcjach.
 
Pisząc ten tekst warto też dodać krótki komentarz o marszach UPA na Ukrainie: Dziwnie, że na ukraińskich marszach UPA, które według słów niektórych działaczy są organizowane przez «ugrupowania, które są Polsce i Polakom zdecydowanie nieprzychylne» , nigdy nie słychać antypolskich haseł, czego niestety nie można powiedzieć o polskich marszach w kontekście haseł antyukraińskich – tym niemniej to nie powoduje histerii w ukraińskim środowisku nacjonalistycznym.  Na jakiej podstawie buduje się ową narrację  o «ugrupowaniach, które są Polsce i Polakom zdecydowanie nieprzychylne» pozostaje wielką  tajemnicą.
 
W ostatnich latach niektórzy działacze i środowiska  budowali  swój kapitał polityczny w dużej mierze na podstawie  podsycania gniewu związanego z ukraińsko-polskim konfliktem pamięci historycznej i opowiadali o «antypolskich» marszach UPA w Kijowie, a także o tym, że na terenie Polski zaczynają się formować banderowskie bojówki, które szykują Polakom nowy Wołyń i chcą zabrać Przemyśl i odzyskać tereny, które kiedyś były zamieszkane przez ludność ukraińską.
 
Praktyka pokazuje jednak, że ci  którzy najczęściej oskarżają ukraińskich nacjonalistów o szowinizm, sami szerzą szowinistyczną propagandę przeciwko Ukrainie i w przyszłości nie wykluczają rewizjonizmu terytorialnego.
 
Jeden z liderów partii «Ruch Narodowy» Witold Tumanowicz stwierdził:
 
«Lwów to polskie miasto poza granicami kraju. Granice nie są dane raz na zawsze. Powinniśmy być gotowi na ich rewizję» (...)
 
Polacy mają prawo protestować przeciwko imigracji ukraińskiej, przeciwko której są też ukraińscy nacjonaliści, gdyż masowa ucieczka siły roboczej szkodzi Ukrainie nie mniej, niż masowy przyjazd taniej roboczej siły do Polski, która pracuje za niższą stawkę, niż Polacy. Ale wydaje się, że podejście ukraińskich nacjonalistów do kwestii imigracji jest ostatnią rzeczą, która interesuje organizatorów.
 
Wszystkie ataki na polskie pomniki zostały potępione przez ukraińskich nacjonalistów z partii «Korpus Narodowy», założonej przez weteranów i wolontariuszy pułku «AZOW», a co do kwestii ataku na Memoriał w Bykowni, poseł ukraińskiej Rady Najwyższej (Верховна Рада), były dowódca pułku  «AZOW» i lider partii «Korpus Narodowy» Andrij Bilecki napisał odpowiedni apel do Ministerstwa Kultury Ukrainy i policji, żądając  wzmocnienia ochrony Memoriału, a także innych miejsc pamięci.
 
Podobne wydarzenia i ciągle oświadczenia w sprawie ataków na pomniki niestety przekonały tylko pojedyncze osoby, a opinia przywódców polskiego nacjonalistycznego mainstreamu pozostała niezmienna. Widać, że wyimaginowany szowinizm ukraińskich nacjonalistów to piękna legenda, która jest prostą  strategią PR, skuteczniejszą niż ciągła walka z różnymi wrzodami społecznymi, ideologią gender, czy też antifą, która propaguje antypolskie idee i spokojnie sobie chodzi ulicami stolicy. (...)
 
Podsumując tę krótką analizę , mimowolnie  dochodzimy do wniosku, że ciągłe kłamstwa o Ukrainie i ukraińskich nacjonalistach, które rozpowszechniają osoby, które uważają siebie za mesjaszy polskiego nacjonalizmu, po prostu się opłacają, gdyż pozwalają uzyskać jakiś kapitał polityczny i image radykałów, którymi próbują być w oczach ludzi.
 
Po ataku na konsulat RP sytuacja jest niebezpieczna jak nigdy wcześniej, gdyż teraz pod fundamentem ukraińsko-polskich stosunków leży bomba. Możemy wyciągnąć wnioski z tragicznych stron naszej wspólnej historii i w końcu rozpocząć dialog, osiągając kompromis, albo kontynuować rozdrapywanie ran  przeszłości, nie wyciągając żadnych  wniosków.
 
Dzisiejszy antyukraiński dyskurs polskich środowisk narodowych bez próby dialogu z sąsiadem jest detonatorem nienawiści, który pewnego dnia może doprowadzić do wybuchu prawdziwego, realnego etnicznego konfliktu.
 
Pytanie polega na tym, co jest dla nich ważniejsze: prawda, honor i interes narodowy czy krótkotrwałe kalkulacje  polityczne?
 
(źródło i całość)

______________________________
 
 
Oczywiście w żadnym razie podejście takie nie relatywizuje wielu działań i wystąpień banderowców, głównie z zachodniej Ukrainy, z Szuchewyczem-juniorem na czele. 
 
Jest jednak i taka rzeczywistość.
 

 

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @Foxx

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. wpolityce kopiuje

Pomnik Pamięci Ofiar Eksterminacji Ludności Polskiej na Wołyniu usytuowany jest na terenie gdańskiego Starego Miasta. Inicjatorem budowy pomnika, który został odsłonięty 11 lipca 2003 r., był Okręg Wołyński Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Pomnik ma formę prostokątnego granitowego obelisku. Upamiętnia on ofiary eksterminacji etnicznej ludności polskiej, do której doszło na Wołyniu od lutego 1943 r. do lutego 1944 r.

Na powierzchni obelisku znajduje się znak krzyża oraz będący cytatem z „Dziadów” Adama Mickiewicza napis: „Jeśli zapomnę o nich, ty Boże na niebie zapomnij o mnie”.

W środkowej części pomnika umieszczono też napis:

Pamięci dziesiątków tysięcy Polaków, mieszkańców Wołynia i Kresów południowo-wschodnich Rzeczpospolitej Polskiej, których ocalić z rzezi lat 1943-1944 nie było nam dane, także tych, którzy opuścili rodzinne strony i poszli na poniewierkę uciekając przed terrorem i zagładą z rąk ukraińskich nacjonalistów OUN-UPA. W 60 rocznicę wielkiej tragedii. Rodacy.

We wtorek rano pod pomnikiem odbyła się symboliczna uroczystość ku czci ofiar Zbrodni Wołyńskiej, w której wzięli udział m.in. konsul generalny Ukrainy i przedstawiciele samorządu. Na miejscu okazało się, że w nocy z poniedziałku na wtorek ktoś namalował sprayem na obelisku kilka symboli tzw. „wilczego haka”, którego używają neonaziści. Pomnik został oczyszczony, a sprawców szuka policja....

http://wpolityce.pl/polityka/348338-prezydent-duda-w-rocznice-rzezi-woly...

trojmiasto.pl/kresy.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika eska

3. Foxx

W 1920 to my zasłoniliśmy Europę pod Warszawą, teraz zasłonili ją Ukraińcy m.in. pod Mariupolem, taka jest prawda. I to się w końcu przebije. 

Mam prawo tak mówić, bo moja rodzina własnie z Wołynia pochodzi, konkretnie z Dubna i okolic. Znam te wszystkie straszne historie od dziecka, ale znam też i drugą stronę, czyli życie przedwojenne, mieszane rodziny i dużo szerszy wymiar tragedii tamtych zbrodni. 
Dla mnie historia batalionu AZOW ma wymiar symboliczny, bowiem jest czymś w rodzaju zadośćuczynienia za Wołyń - bo przecież oni naprawdę walczą i giną w starciu z Rosją. Płacą daninę krwi, podczas gdy my sobie żyjemy spokojnie.

Jest jeden problem, i to (mam wrażenie) semantyczny. Ten ich "nacjonalizm" to bardziej patriotyzm, z naszymi ruchami narodowymi, przesączonymi Dmowskim, a ostatnio rosyjską propagandą - niewiele ma wspólnego. Choć z drugiej strony nasze ruchy narodowe też są przedziwne, np. na Śląsku ONR nie używa flagi polskiej tylko śląską, nota bene niebiesko-żółtą, więc jest w tych ruchach kompletne pomieszanie znaczeń słów i symboli.



Na koniec bardzo stara piosenka, z pozdrowieniami :) > 

Gdym z Kozaki szedł na boje, moja Hanka rzecze
Niesiesz , luby, życie swoje na tatarskie miecze.
Lecz modlitwa, płacz dziewczyny w boju cię ocali
Ty mi za to, mój jedyny, przynieś sznur korali.

Bóg kozaczej sprzyjał braci, w jednej boju chwili
Chan tatarski wojska traci, myśmy gród zdobyli.
Gdy wyparto krzepkie wrota, gdy się miasto pali
Jedni srebra, drudzy złota, jam szukał korali.... itd. :)

Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....

avatar użytkownika Foxx

4. @ Eska

W dużej części się zgadzam, chciałbym jednak przypomnieć - obiektywny moim zdaniem - reportaż TVP.INFO z wiosny 2015.

Wiele mówi zarówno o roli "Azowa" na pierwszej linii, jak i podejściu zwykłych żołnierzy jednostki do różnych kwestii.