Romantyzowani Indianie (II)

avatar użytkownika Tymczasowy

 

W Kanadzie sa dwie najwieksze  kategorie ludzi uprzywilejowanych. Jedna to pracownicy rzadowi, czyli po naszemu budzetowka oraz Indianie. Ci pierwsi sa obowiazkowo uzwiazkowieni i przez wiele lat zapewnili sobie place i przywileje niedoscigle dla pracownikow sektora prywatnego. Przykladowo, nauczyciel szkoly podstawowej, strazak czy policjant moga zarobic te swoje $100 000 rocznie. Poczatkujaca pielegniarka dostaje na start te swoje $35 na godzine. W prowincji Ontario publicznosc wywalczyla, by corocznie oglaszac tzw. "Sunshine List" zawierajaca nazwiska pracownikow rzadowych zarabiajacych ponad $100 000 rocznie. Mnie uderzaja zastepy roznych specjalistow i  kierownikow zatrudnionych w energetyce (tej niesprywatyzowanej).

Indianie korzystaja z roznych przywilejow, a do tego  przeznacza sie miliardy dolarow na utrzymanie rezerwatow. Chetnych do zalapania sie na  "darmowke" ("free lunch") nie brakuje. Nie tak dawno Metysi wywalczyli sobie zrownanie prawami z Indianami. Wystepuje tendencja rosnaca - tych ludzi ciagle przybywa. W Constitution Act (1982) legalny tytul "Aboriginal peoples of Canada" objal trzy kategorie tubylcow. Wedlug spisu Powszechnego z 2016 r. bylo 977 tys. First Nations (Pierwszych narodow), czyli wlasciwych Indian, 587 tys. Metysow oraz 65 tys. Innuitow. W sumie - 1.6 mln, co stanowilo 4.9% populacji. Okolo 56% tych ludzi zyje w miastach. Ci maja niezle szanse na normalne zycie. Gorzej jest z tymi, ktorzy zyja w odrebnych spolecznosciach, w wiekszosci rezerwatach. Takich spolecznosci indianskich jest 617 w calej Kanadzie.

Na spolecznosci indianskie przeznaczone sa w budzecie panstwowym ogromne pieniadze. Tyle, ze im blizej zwyklego Indianina, tym bardziej te sumy topnieja. Czesc zjada ogromna biurokracja obslugujaca te sfere. Obecny premier Kanady, J.Trudeau te biurokracje dodatkowo rozbudowal. Korzystaja wszyscy krecacy sie wokol rezerwatow, wlacznie z kontraktorami. To, co zostaje jest zawiadywane przez samorzady, na ktorych czele stoi wybieralny wodz ("chief'). Mechanizm samorzadowy dziala tak, ze pieniadze sluza przekupywaniu grupy wyborcow zwiazanych z plemiennym establishmentem. Jeden taki wodz, nawet  wyksztalcony, pobieral sobie $800 000 rocznie, podczas gdy ludziom ciekla woda przez dziury w dachu. Trzeba powiedziec, ze te domy/chaty indianskie w rezerwatach wygladaja czesto jak budki na ogrodkach dzialkowych w Polsce. W zdecydowanej wiekszosci spolecznosci indianskich uzywana jest zagrazajaca zdrowiu brudna woda.  Jest pytanie, jak to jest, ze w dziesiatkach tysiecy nie-indianskich osad i malych wiosek rozrzuconychy po rozleglych obszarach Kanady udalo sie zapewnic czysta wode, a w rezerwatach o to bardzo trudno. Prawda jest taka, ze gdyby nie legendarne marnotrawstwo pieniedzy panstwowych, to za zuzyte pieniadze mozna byloby zainstalowac w rezerwatach rury ze srebra.

Gigantyczne sumy pieniedzy wplywaja do rezerwatow z kilku innych zrodel. Na czesci z nich zbudowano olbrzymie, efektowne kasyna gry, z ktorych czesc dochodow trafia do Indian. Przemyt alkoholu i paoierosow, to inna dojna krowa. Na obrzezach rezerwatow pootwierano budki wielkosci kioskow "Ruchu", w ktorych sprzedaje sie jawnie szmuglowane papierosy. Rzad traci na tym kilka miliardow dolarow rocznie. Jednak najbardziej efektownym zrodlem bardzo duzych pieniedzy jest "Przemysl Indianski" pracujacy w sposob zblizony do sprawdzonego "Holocaust Industry". Tworza go i obsluguja prawnicy. Polega to na zglaszaniu przez plemiona czy rezerwaty indianskie roszczen do terenow wczesniej juz sprzedanych "Bialym". Mala banda ("band"), bo tak sie oficjalnie nazywaja, liczaca np. kilkaset osob zglasza pretensje do terenow, gdzie kwitna inwestycje. Wspieraja to uzbrojeni "wojownicy" blokujac szosy itp.Idzie o jakis miliard dolarow. Rzad ulegajac roznego rodzaju naciskom wyplaca polowe, czy cos takiego. 

Niezly cyrk stworzyla Poprawnosc Polityczna. Najpierw, rzeczywiscie niektorym Indianom nie spodobaly sie niektore okreslenia ich dotyczace. Starali sie na ich usuniecie. Bardzo widoczne bylo to w przypadku nazw druzyn sportowych.  Pierwsze ulegly uniwersytety. 45 lat temu amerykanski Stanford University usunal nazwe swojej druzyny sportowej "Indians", a University of Massachussetts zrezygnowal z nazwy "Redskins". Do Kanady tez to dotarlo i pare lat temu usunieto  nazwe "Redmen" druzyny Western Canada High School w Calgary. Takze zniknela nazwa "Chiefs" w Cinguacousy Secondary School w Rejnie Peel. Stosowane sa roznego rodzaju naciski polegajace miedzy innymi na bodzcach finansowych. Zas dwa lata temu wladze stanu Kalifornia polecilay z grubej rury i zakazaly uzywania nzwy "Czerwonoskorzy" w nazwach klubow sportowych i uzywanych przez nie maskotkach. Jakos udaje sie opierac niektorym wlascicielom klubow w sporcie zawodowym, np. ""Redskins" z Waszyngtonu, 'Indians" z Clebveland, "Chiefs" z Kansas City  czy druzynie futbolowej "Eskimos" z Edmonton.

Najgorsze sa rozne rady szkolne. To osrodki rozszalalego lewactwa. Prym wiedzie Toronto District School Board. A w natloku szalenstwa zdarzaja sie rozne wpadki. Tak bylo w jednej ze szkol gdzie dzieci wystawialy "Land of the Silver Birch"  XIX-wiecznej poetki, E.Pauline Johnson. I tam padlo jekies niepoprawne politycznie slowo. TDSB natychmiast przeprosila Indian za rasizm. Jak sie jednak okazalo, ta poetka oryginalnie nazywala sie Tekahionwake. Jej ojciec byl Mohawkiem, a tworzyla w ramch poetow Haudenosavnee, czyli irokezow. Jej imieniem nazwano kilka kanadyjskich szkol. Co wiecej, nauczycielka muzyki podala TDSB do sadu za obraze, za nazywanie jej rasistka. Niezle sie porobilo.

Wlasnie rady szkolne roznych okregow, jedna po drugiej postanawiaja, by kazdego dnia przed lekcjami odczytywac dzieciom taki tekst  (przyklad z Powiatu Simcoe, w ktorym mieszkam):

"Simcoe County District School Board przyznaje,ze miesci sie na tradycyjnych ziemiach nalezacych do plemienia Anishnaabeg.Uznajemy obecnosc na tej ziemi Pierwszego Narodu, Metysow i Innuitow. Bedziemy dazyc do utrzymywania stosunkow w duchu pojednania i szacunku".

Tego typu wlazenie w ...Indianom po raz pierwszy zaskoczony  uslyszalem tego lata na pewnej uroczystosci na uniwersytecie  torontonskim. Wlazi  indianom w ... bez przerwy premier Kanady Trudeau. A mimo to, odplacaja mu brakiem szacunku mimo, ze stara sie czlek jak najmocniej. Dowodem moze byc  demonstracja na Wzgorzu parlamentarnym w Ottawie w Dniu Kanady.

Zdrowszy stosunek do Indian  ma amerykanski prezydent Donald Trump. W lipcu tego roku zaproponowal, by obciac o $300 mln. fundusze Interior Department Indian Affairs.

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @Tymczasowy

bohaterowie mojego dzieciństwa, tacy piekni, czyści i szlachetni.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Mojego tez.

Winnetou, Nszo-czi, Old Shatterhand - do dzis pamietam nazwiska, choc wiele innych, wazniejszych dano zapomnialem.